Kogo żeście wybrali, debile
W Europie od dawna mawiano po chałupach, co to będzie, jak papieżem Kościoła katolickiego zostanie czarny kardynał. Przepowiednie były zazwyczaj pesymistyczne. Są przesłanki, aby spodziewać się, że prezydentura Baracka Obamy będzie kiepska, pełna błędów i niekorzystna dla świata, w tym dla Polski.
Nie owijając w bawełnę, trzeba powiedzieć, że wybór Baracka Husseina Obamy na prezydenta USA jest złą wiadomością. Prezydentem został człowiek, który nie kierował w życiu nawet sklepem z artykułami żelaznymi.
Amerykańskie wybory wygrał Kunta Kinte, pochodzący z rozbitej rodziny syn czarnego muzułmanina z Kenii i amerykańskiej lewaczki. Jego kolor skóry przesłania kolor jego poglądów — czerń przesłania czerwień. Wyborcy nie mogą wyjść z szoku, a jak już z niego wyjdą, zrozumieją, że właśnie zaryzykowali swoje zbawienie wieczne.
Obama być może był lub wciąż jest muzułmaninem — miał uczęszczać do szkoły koranicznej w Indonezji. Nie jest jasne, gdzie się urodził, na Hawajach czy w Kenii. Jest to człowiek o budzącej wątpliwości przeszłości — to już powinno być wystarczające dla wyborców do skreślenia go. Nie skreślili, choć Barack Obama to personifikacja ładu, nad którym dominuje wyzwolony człowiek, cień bumerangu rzuconego na Zachód przez francuskich twórców Oświecenia i rewolucji jakobińskiej. Już samo hasło „zmiana”, z którym Obama wygrał wybory, rodzi obawy.
Ważnymi elementami na drodze Obamy byli marksiści, socjaliści, czarni radykałowie i muzułmanie. Dużą popularnością cieszą się jego ikoniczne wizerunki, dziwnie podobne do znaczków z komunistycznym zbrodniarzem Che Guevarą. Obama to radykalny zwolennik zabijania dzieci nienarodzonych, także i tych w 9. miesiącu ciąży. I to jego wybrała biała Ameryka. Biali muszą się teraz mieć na baczności, bowiem w wypowiedziach przedstawicieli amerykańskiej społeczności murzyńskiej pobrzmiewała chęć zemsty, odegrania się, dania białym do wiwatu.
Dlaczego Obama wygrał? Po pierwsze, jest czarny. Po drugie, ma odpowiednie, postępowe poglądy. Po trzecie, jego droga życiowa jest modelowa dla nowej lewicy. Brak rodziny (tatuś zapomniał powiedzieć mamusi, że ma inną żonę, zostawił ją z dzieckiem, które widział później jeden jedyny raz), matka szukająca wrażeń w męskich ramionach w różnych regionach świata (jednym z przybranych „tatusiów” był indonezyjski muzułmanin), interkulturowe (czyli pozbawione jakiegokolwiek zakorzenienia) i areligijne wychowanie i podrzucenie dziecka dziadkom — wszystko to wpisuje się znakomicie w model postrodzinny.
Obama deklaruje stworzenie ogólnonarodowego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Ma to kosztować gigantyczne pieniądze, które zapewne weźmie z budżetu wojskowego, co ograniczy amerykańską zdolność do interwencji w punktach zapalnych świata.
Dzięki prezydenturze tow. Obamy pederaści zdobędą w USA nowe pozycje w swej walce przeciw tradycyjnej moralności i rodzinie. Z pewnością amerykańskiemu lewactwu uda się wreszcie ograniczyć dostęp do broni palnej, a gubernatorzy będą naciskani, aby ułaskawiać morderców.
Obama jako prezydent USA niesie zagrożenie dla demokracji, tradycyjnych i chrześcijańskich wartości, rodziny, wolności i praw obywatelskich na całym świecie. Jego wybór to cywilizacyjny i kulturowy regres. Jest to człowiek, który nie ma nic wspólego z wartościami, na jakich zostały zbudowane Stany Zjednoczone Ameryki, jest on ich prostym zaprzeczeniem.
A jak się Żydzi dowiedzieli, że czarny ma być prezydentem, wywieźli swoją kasę z Ameryki, wywołując przy okazji kryzys finansowy.
Tekst skompilowany metodą copy-paste z wpisów: Mirosława Orzechowskiego, Tomasza Terlikowskiego, Tadeusza Dylaka, Jewropejczyka, Łukasza Warzechy i newsa z piotrskarga.pl. Poprawiona pisownia i błędy interpunkcyjne.
Próbowałem też wcisnąć wpis Klubu Jagiellońskiego, ale mi się nie udało. Odnotuję tylko, że według Klubowiczów „shake your booty” tłumaczy się na „potrząśnij butami”.