Archive

Posts Tagged ‘pisior’

Jeśli to prawda, to dokumenty zostały zniszczone

May 14th, 2007 5 comments

Tytuł tej notki to skrót wypowiedzi premiera Kaczyńskiego nt. afery billboardowej. Zapytany, czy wierzy oskarżeniom Jacka Kurskiego, odparł:

Ja nie chcę w tej chwili mówić o swojej wierze. To będzie sprawdzane. Ja sądzę, że to sprawdzenie potrwa. Jeśli to by była prawda, to na pewno dokumenty są zniszczone.

Jeżeli uważacie, że jest to przykład paranoi na niespotykaną dotąd w polskiej polityce skalę, to posłuchajcie fragmentu najnowszego wywiadu premiera dla Wprost:

Latem 1990 r. w trakcie kampanii Lecha Wałęsy gen. Czesław Kiszczak zaproponował mi przez pośredników zawarcie swoistej ugody. On da mi listę stu najważniejszych agentów SB, którzy nigdy nie byli zarejestrowani, a ja mu zagwarantuję bezpieczeństwo. Zaraz potem identyczną propozycję dostałem od szefa SB gen. Henryka Dankowskiego.

Kaczyński na spotkanie z Kiszczakiem posłał pośrednika (nie powie kogo)…

Kiszczak nie przekazał mu żadnych nazwisk. Podał jednak tak szczegółowe charakterystyki kilku agentów, że bez trudu można było ustalić, kogo ma na myśli.

W końcu do transakcji nie doszło…

Ale Kiszczak zapewnił rozmówcę, że opuszczając gabinet szefa MSW, całą listę zostawił na biurku swemu następcy Krzysztofowi Kozłowskiemu.

Wnioski z tej rozmowy są, że użyję ulubionego słowa PiS, porażające:

  1. Cała dzisiejsza lustracja jest psu na budę i w zasadzie nie wiadomo, dlaczego PiS-owi tak na niej zależy. Listę stu najważniejszych, nigdzie nie zarejestrowanych agentów zawłaszczył Krzysztof Kozłowski, a znając jego poglądy polityczne, nigdy jej nie ujawni. Dlatego trzepanie archiwów ujawnia prawie wyłącznie płotki.
  2. Zwolennicy teorii o agencie “Bolku” twierdzą, że Wałęsa miał swoją teczkę agenta w archiwach SB. Czyli nawet on był zarejestrowanym agentem SB. Kto może być ważniejszy od Wałęsy? Do głowy przychodzi mi tylko pewien nieżyjący już, bardzo wysoko postawiony hierarcha kościoła katolickiego…

Logika tej opowieści też mnie nieco poraża. Kiszczak targuje się o swoją przyszłość za pomocą dokumentu, który chwilę później (albo chwilę wcześniej — ze słów Kaczyńskiego nie wynika to jednoznacznie) niefrasobliwie zostawia na biurku swojemu następcy. To ten sam mastermind, który stał na czele PRL-owskiego aparatu terroru? Oh really?

Kiedy chodziłem do wczesnej podstawówki, miałem na podwórku kolegę, który słynął z tego, że strasznie zmyślał. Potrafił na przykład wmawiać nam, że jego tata trzyma w piwnicy gitarę elektryczną wykonaną w całości ze złota. Kiedy postanowiliśmy zweryfikować jego opowieść i uzbrojeni w latarki udaliśmy się z nim do piwnicy, brak szczerozłotej gitary wytłumaczył nam tak: “Zapewne tata wziął ją do domu, żeby na niej pograć”.

Powyższy akapit trafił do tej notki z niezrozumiałego dla mnie powodu. W końcu jedyne podobieństwo owego kolegi do obecnego premiera to fakt, że jako dziecko też zagrał w filmie.

Tags:

Kolejne nadużycie semantyczne?

May 11th, 2007 17 comments

Stali czytelnicy bloga wiedzą, że rzadko piszę o tzw. IV RP, wolę raczej poruszać się po jej ekstremach. Cała ta Czwarta Rzeczpospolita jawi mi się jako konstrukt medialny, coś, co nie istnieje w rzeczywistości. Autorzy tego konstruktu kreują dla nas telenowelę o walce ze złym Układem, choć efekty tej walki w realnym świecie są raczej marne. Czuję się, jakby rzucano we mnie cały czas małymi kamyczkami, zapowiadając, że za chwilę dostanę porażający cios cegłą. Dostaję raport o działalności WSI w mediach (z którego wynika, że większy wpływ na czwartą władzę ma dawne ZHP), okazuje się, że proboszcz z “M jak Miłość” donosił na Mostowiaka, w końcu na moich oczach atakuje się Układ w służbie zdrowia, aresztując doktora G. i oskarżając go o łapownictwo. Ba, żeby tylko — również o to, że nie otrzymawszy łapówki od rodziny pacjenta, odłączył go od aparatury podtrzymującej życie. Krótko mówiąc — zabił. Minister sprawiedliwości na konferencji prasowej feruje wyrok, mówiąc:

ziobro.jpg

W tym niestety smutnym poznawaniu prawdy możemy powiedzieć o ważnym wydarzeniu w tym tego słowa znaczeniu, że już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie.

Ponieważ sądy nie kierują się wyczuciem dramatyzmu właściwym dla telenowel, konfrontacja wątku serialowego z rzeczywistością jest jak zderzenie bociana z Boeingiem: sąd stwierdza, że nie istnieje nawet prawdopodobieństwo, żeby doktor G. kogokolwiek zabił i decyduje o wypuszczeniu go za kaucją (kiedy to piszę, sąd apelacyjny wstrzymuje wypuszczenie doktora G. do czasu zapoznania się z aktami dostarczonymi przez prokuraturę, która odwołała się do SA od decyzji sądu okręgowego). Sam Ziobro tłumaczy zaś, że jego słowa zostały źle zrozumiane, bo, cytując gazetę.pl…

…stwierdził wtedy, że “ten pan nigdy już nikogo więcej nie zabije”, a nie powiedział, że ten pan kogokolwiek zabił. To — zdaniem Zbigniewa Ziobro — jest bardzo duża różnica. Minister sprawiedliwości tłumaczy, że to tak jak z pijanym kierowcą, który kogoś zabił. Odbierając mu prawo jazdy, można powiedzieć, że ten ktoś nigdy więcej nikogo nie zabije, bez względu na to, czy zrobił to umyślnie, czy też nie, bo o tym decyduje sąd.

Jeśli dobrze rozumiem tę wypowiedź, doktor G. według Ziobry jednak kogoś zabił, nie wiadomo tylko, czy specjalnie, czy niechcący — tak wynika z drugiej części. Z pierwszej za to wnioskuję, że zwrot “ten pan nigdy już nikogo nie zabije” nie sugeruje, że kogoś on w przeszłości zabił.

Hmm.

Wyobraźmy sobie, że wpadam na mieście na znajomego, który to przypadkowe spotkanie chce uczcić piwkiem w knajpie. Z godnością odpowiadam, że nie spożywam już alkoholu. “Świetnie”, cieszy się ów znajomy, “a więc nie będziesz już bił żony po pijaku?”.

Czy z tego dialogu wynika, że zdarzyło mi się zbić żonę po pijanemu? Odpowiedzi można słać na otkrytkach bezpośrednio do Zbysia na adres ministerstwa. Mi ta porażająca wiedza niepotrzebna.

Fot. Życie Warszawy

Tags:

Śmieszniej już chyba nie będzie

March 16th, 2007 16 comments

orzechowski.jpgSię dzieje, bracia i siostry. Najpierw środowisko pedagogów promujących homoseksualizm zelektryzowała wiadomość, że będą musieli odejść z pracy, a jak ich dyrektor nie zwolni, to trafi do więzienia. Jak zwykle przy takiej okazji na forum strony nauczyciel-gej.pl powróciła dyskusja nt. “Co to znaczy propagowanie homoseksualizmu”. Jeden użytkownik dopytuje się, czy będzie mógł nadal chodzić po szkole w apaszce. Na to pytanie z radością odpowiada mu wiceminister edukacji Mirosław Orzechowski:

Zostanie to precyzyjnie sformułowane w ustawie, nad którą pracujemy.

Jeżeli precyzyjnie, to na pewno znajdzie się w niej kilka paragrafów na tekstylia.

pilka.jpgZ kolei Marian Piłka i inni posłowie PiS, wśród nich showman Cymański, ten od mamy, mają inny fajny pomysł. Chcą nam odebrać świerszczyki, ale na poważnie, jak w PRL. Za posiadanie pornografii ma według projektu nowej ustawy grozić do roku więzienia. Tu z kolei definicję pornografii “ustali się na posiedzeniach komisji”.

Marian Piłka to ten pan, co powiedział, że dla Matki Polki najważniejsze jest wychowanie polskich patriotów w naszej świętej katolickiej wierze. Mam na jego temat swoją teorię: otóż w jego biografii można przeczytać, że urodził się w Trąbkach koło Garwolina. Jeśli ktoś przedstawia się “Jestem Piłka z Trąbek”, to mogą się pojawić problemy z rówieśnikami, co z kolei generuje frustrację, frustracja się odkłada i w końcu delikwent wybucha: “Śmiejecie się? To ja wam zabiorę pornole!”.

Inny news z Pacanowa: poseł Wierzejski w Polsacie zadeklarował, że “Naród w sprawach fundamentalnych, moralnych, nie powinien zabierać głosu” (ściągam od Sesolello). W takich kwestiach może zabierać głos tylko taki, że tak powiem, nadczłonek społeczeństwa jak pan poseł, względnie jego kolega Romek.

A propos Romka: przeczytałem w prasie kolorowej, że swoją żonę Basię poznał na wiecu Młodzieży Wszechpolskiej, do której należała od 16. roku życia. How romantic. I co, głupio wam teraz, wy, którzy swoje żony poznaliście nad ranem w klubie, po pigule?

Fot. Małgorzata Kujawka/AG (Orzechowski), ukgaynews.org.uk (Piłka)

Cover story

January 30th, 2007 5 comments

Idę ci ja dziś ulicą, patrzę, a tam na wystawie “Fakt”. A w nim na pierwszej stronie coś takiego:

premier.jpg

Fajne, nie? Wygląda jak screen z “Ghost Recon: Operation Poland”. Brakuje tylko snajpera. Ale zaraz to nadrobimy.

Będąc operatorem komputera wiem, że komputerowa rekonstrukcja wydarzeń to poważna sprawa. Jak już komputer coś zrekonstruuje, to wychodzi coś zupełnie innego, niż jakby człowiek rekonstruował. W dodatku możliwości taki komputer ma dużo większe. Może np. powyższą scenę zrekonstruować tak:

premier2.jpg

I już można dać lepszy tytuł: CUDEM UMKNĄŁ KULI!

Zastosuję teraz Metodę Insynuacji Wierzejskiego: otóż słyszałem, że redakcja “Faktu” wygląda tak, że siedzą dziennikarze z ponurymi mordami i walą gorzałę. Co jakiś czas któryś prostuje się i mówi strasznym głosem “Nie ma Boga!”, ale generalnie ożywiają się tylko wtedy, kiedy przechodzi Redaktor Łukasz i wyzywa stażystki od kurew. Sądząc po dzisiejszej okładce, to by się zgadzało. Nikogo nie powinno się zmuszać do pracy w tym miejscu.

Przy okazji: moje gratulacje dla internauty-czytelnika wiadomosci.gazeta.pl, który na wieść o tym, że premier złamał lewą rękę, w komentarzach pod tekstem zapytał przytomnie: “Którą lewą?”…

Tags: ,

Z cyklu “Niewyraźne twarze prawicy”

December 28th, 2006 No comments

Jerzy Targalski, PolskaDziś: pan wiceprezes Polskiego Radia, który skasował audycje w esperanto, bo twórca tego języka był Żydem. W następnym odcinku: dwóch facetów o nazwiskach jak ksywy członków KomPartii — czyli Adrian Nikiel i Zbigniew Polit, przywódcy Organizacji Monarchistów Polskich.