Święta w salonie24
Dla młodszych czytelników krótkie wprowadzenie: salon24.pl to blogowisko mające w założeniu gromadzić dziennikarzy i amatorskich blogerów z całego spektrum sceny politycznej. W polskich internetach dominują jednak bezrobotni i sfrustrowani prawicowcy, którzy jak sępy rzucają się na wszelkie tego typu fora, w związku z czym salon szybko zawłaszczyły osoby ewidentnie obłąkane i goście, którzy chcą strzelać do lewaków albo zabierać ich na rejsy nad morzem liniami Pinochet Airlines (swoją drogą, to argentyńska junta używała tych metod, nie chilijska). A dziennikarskie gwiazdy salonu24, np. Łukasz “Kurewstwo” Warzecha, chętnie do nich linkują. Nic dziwnego, że na tajnych zebraniach KPP nazywamy salon psychiatrykiem24.
Co, za mocna ocena? To posłuchajcie świątecznej opowieści o losach pewnego łosiarenifera z prawicowej Laponii:
- Gwiazda salonu, “filozof” Paweł Paliwoda obraża się na komentatorów swojego bloga i ogłasza, że przestaje pisać w salonie24.
- Tydzień później, jak gdyby nigdy nic, na jego blogu zaczynają pojawiać się nowe posty.
- Paliwoda wdaje się w personalną awanturę z jednym z salonowych lewicowych rodzynków, co na swoim blogu komentuje Krzysztof Leski. W odpowiedzi Paliwoda nazywa go dziennikarskim zerem:
Jeszcze obywatel Leski. Pan jest dziennikarskim zerem. Nigdy nie napisał Pan ważnego tekstu publicystycznego. W środowisku jest Pan nikim. Trzyma się Pan w TVP dzięki swojej wazeliniarskiej postawie i sprytowi — jeszcze z czasów “G.W”. Już raz dostał Pan łomot ode mnie na moim blogu. Po co Pan się wp…a w nie swoje sprawy — i to jeszcze w stylu półgłówka?
- Gospodarz salonu24 Igor Janke nakazuje Paliwodzie przeprosić Leskiego. Paliwoda odmawia słowami:
Kambei Shimada nie przeprasza za słowa prawdy.
Paweł Paliwoda uważa bowiem, że jest bohaterem filmu “Siedmiu samurajów”, który broni biednych wieśniaków przed napastnikami. Można przypuszczać, że wieśniacy są metaforą narodu polskiego, a napastnicy to wykształciuchy.
- Janke kasuje Paliwodzie bloga.
- Sfrustrowani prawicowcy zarzucają dyrekcję salonu mailami, postami i komentarzami. Targetowi się nie odmawia, więc kierownictwo cofa bana na Paliwodę.
- Kambei Shimada nie przeprasza za słowa prawdy, ale może łaskawie przeprosić za ich formę.
- W międzyczasie Łukasz Warzecha na blogu Jana Osieckiego sugeruje, że Paliwoda jest chory psychicznie, na co Osiecki enigmatycznie odpowiada, że przecież pracował z nim w “Życiu” Wołka.
- Paliwoda pisze ciętą ripostę:
Jeżeli Panowie coś wiedzą na mój temat, co rzekomo mnie kompromituje, to żądam stanowczo, żeby Panowie napisali to i powiedzieli publicznie. To, co Panowie robią, jest podłą, publiczną insynuacją.
O p. Warzesze mogę powiedzieć tyle, że publicznie zaistniał dzięki mnie. To ja namówiłem Roberta Krasowskiego do przyjęcia Warzechy do działu publicystyki “Życia”. Tam jako nieznany wcześniej młody dziennikarz z newsroomu zaczął być publicznie rozpoznawalny. Można o to zapytać dzisiejszego naczelnego “Dziennika”. To jest fakt sprawdzalny.
W szczegóły moich późniejszych relacji z p. Warzechą nie wchodzę. Dziwię się, że Warzecha ma czelność publicznie insynuować na ten temat.
Riposta wisi na blogu Paliwody krótko, potem znika, tak samo jak komentarze Warzechy i Osieckiego.
Spisuję to wszystko i przeklejam teksty dla potomności — bo to taki specyficzny salon, w którym gospodarze, nie goście, kitrają srebrne łyżeczki. Komentarze i posty dematerializują się z prędkością, którą jest w stanie ogarnąć jedynie wyjątkowo sfrustrowany prawicowiec. Albo upierdliwy lewak. Gdyby salon24 był wylęgarnią lewicowych publicystów, pewnie użyłbym słowa “cenzura”. Wobec prawicy mi nie wypada.
Wesołych świąt, bracia i siostry! Raz jest lepiej, raz gorzej, ale przynajmniej nie siedzimy w psychiatryku.