Zmierzch Wierzejskiego, czyli talenty z ławki rezerwowych
Trzeba to powiedzieć: Pan WuWu się kończy. Jego blog ze statusu Wielkiej Nadziei Białych zszedł szybciutko na pozycję nudnawej prop-agitki reklamującej poważniejsze serwisy prawicowe. Coraz mniej kontrowersyjnych tematów, sztywniacki, oficjalny język, brak dyskusji z czytelnikami. Czasem coś dupnie (np. w dzisiejszym poście napisał, że dzięki Lidze mamy teraz płatne urlopy macierzyńskie przez 18 miesięcy), ale generalnie hamuje się, sprawdza pisownię i… no, nudno jest.
Na scenę wkracza Arnold Masin.
W zasadzie mógłbym go dać w cyklu “Niewyraźne twarze polskiej prawicy”, ale chłopię zasługuje na oddzielny wpis, głównie z racji treści zamieszczanych w swoim quasi-blogu.
Dzisiaj rano otrzymałem sms-a od kolegi, że pomnik został zniszczony. W dniu 11 listopada, w 88 rocznicę odzyskania niepodległości pomnik został zniszczony!
Boże, gdzie my żyjemy, co za ludzie chadzają po polskiej ziemi?! Nie będę komentował czynu tych antypolskich wandali, może to nieuświadomiona grupka 18-letnich anarchistów, lub zorganizowana prowokacja lewaków i pederastów albo jeszcze innej bandy zwyrodnialców.
Faktem jednak jest, że kilka dni wcześniej grupka pseudointelektualistów napisała jakiś list, w którym wyraziła swoje niezadowolenie z powodu budowy pomnika. Być może to właśnie oni maczali w tym palce. Mam nadzieję, że policja szybko ustali sprawców tego przestępstwa, ponieważ nie możemy pozwolić na swobodne działanie jakiejś „Die Edelman-Staffel”
Edelman-Staffel — a to ci dopiero uciecha. Zawsze miło popatrzeć, jak dobrze odżywiony gówniarz pluje jakiemuś staremu żydkowi w twarz.
Arnold Masin po raz pierwszy zaistniał w mediach jako koleżka, który zarejestrował partię o nazwie Partia Demokratyczna, zanim zdążył to zrobić Frasyniuk. Wówczas przedstawiał się jako osoba absolutnie bezpartyjna i nijak nie związana ani z LPR, ani z Młodzieżą Wszechpolską. Dziś jest posłem z ramienia LPR.
To, że w Holandii można sobie swobodnie ćpać na ulicy, uprawiać publicznie sex w parku to już wiemy i zdążyliśmy się do tego, niestety przyzwyczaić. (…)
Miałem „przyjemność” oglądać jedną taką paradę w Warszawie. Cóż za ohyda! Idzie dwóch objętych pederastów, oczywiście tatoo, bicepsy wyrobione – wiadomo, od czego
Jak widać, poseł Masin wiele rzeczy sobie imaginuje i wiele dopowiada, trochę jak Świntuszący Młodzieniec w Barze w skeczu Monty Pythona. Czasem nie dopowie…
Po „przełomie” 1989 roku, jako młody człowiek, nie dopuszczałem do siebie myśli, że moi idole spod znaku „S” dogadywali się z komuchami i handlowali Polską jak… (każdy wie, kto najlepiej się na handlu zna.)
…a czasem zamota i namota, jak w tym zapytaniu poselskim o ściganie przez Polskę Romana Polańskiego za pedofilię:
Opisywana sprawa ma jeszcze jeden ważny politycznie aspekt, który trzeba tu koniecznie przywołać. Jest to mianowicie kontekst narodowościowy. Jak wiemy, R. Polański jest osobą narodowości żydowskiej, co sam wielokrotnie podkreśla. Opisana wyżej sprawa wykorzystywana jest szeroko przez środowiska nieprzychylne żydom, jako dowód na potwierdzenie ich szczególnego, pobłażliwego traktowania lub wręcz jako dowód ich bezkarności. Nie wolno dawać środowiskom antyżydowskim kolejnych pretekstów, które mają utwierdzić opinię publiczną w tym błędnym chyba przekonaniu.
Rośnie nam gwiazda.
fot. ściągnięte ze strony sejmowej