Wojciech Wierzejski — trzy posty w dwa dni. Ja: trzy posty w jeden dzień!
No bo znowu o gejach napisał, no…
Byłem także zawsze — i zdania nie zmieniam – przeciw przyznawaniu przywilejów prawnych pederastom, takich jak: legalizacja związków, prawa dziedziczenia, adopcja dzieci. To są przywileje, które od wieków państwo gwarantowało rodzinom normalnym, nie zaś nadawało ludziom, którzy nie potrafią ułożyć swego życia.
To się ciekawie składa, bo dziś w rozmowie z kimś tam o kimś tam padło stwierdzenie, że ów ktoś tam uważa małżeństwo swoich rodziców za bardzo udane, mimo że zakończyło się burzliwym rozwodem. Ów ktoś tam twierdzi, że w dzieciństwie w jego domu było bardzo wesoło i można podejrzewać, że był to humor rodem z burleski, z przewracaniem się i tłuczeniem szkła. Osoby dużo bliżej mnie mają też doświadczenia na temat układania sobie życia przez osoby heteroseksualne, w którym to procesie trzeba czasem obić mordę osobie przeciwnej płci pozostającej z podmiotem w związku formalnym gwarantującym prawo dziedziczenia czy adopcję dzieci.
I już tak zupełnie na koniec mojej dzisiejszej akcji “Witaj, szkoło”: Pan Duże WuWu nie chodzi po mieście i nie szuka damy z gumowym uterusem, on już taką damę znalazł, gdyż w swoim blogu chwali się, że posiada małżonkę. Nie ma nic o dzieciach, mimo jego miłości do stópek i aniołków, więc pewnie dzieci nie ma. Chyba że nie ma się czym chwalić.
Mi wyrosła. Pan Duże WuWu założył bloga. Wpis pierwszy: Zakładam bloga, bo LPR jest partią nowoczesną i Internetu się nie boi. Wpis drugi: Jestem głupim, zacofanym homofobem.
Może fragment o odczuciach estetycznych Pana Duże WuWu:
Rano w sejmie miałem bardzo interesujące spotkanie z jednym ze znanych obrońców życia. Podarował mi przepiękny, mały znaczek – stópki dziecka poczętego w 10. tygodniu ciąży, wpisane w serce, a obok Aniołek, który strzeże życia niewinnego. Piękny.
Blog Pana Duże WuWu zainspirował mnie do założenia oddzielnej kategorii linków w moim blogu: Czarny Humor. Zapraszam po prawej. Na razie mało, ale pewnie dojdą nowe. W końcu wszystko idzie ku lepszemu.
Przeklejam z przeklejonego:
W niedziele 9 lipca miala sie odbyc kolejna audycja “Masala” na antenie Radia Bis. W czwartek jej autorzy (Max Cegielski i Rafal Kolacinski) zamiescili na stronie internetowej polskiego radia zapowiedz (w calosci ponizej). Tematem miala byc “brunatna ksiega” publikowana przez antyrasistowska organizacje “Nigdy wiecej”. Zapowiedz konczyla sie nastepujacym fragmentem: “”Nigdy wiecej” od 1990 roku odnotowalo czterdziesci ofiar smiertelnych agresji na tle ksenofobicznym. (…) podzegajacy do przemocy faszysci sa czesto blisko zwiazani z Liga Polskich Rodzin i z Mlodzieza Wszechpolska. Zabójcy maja wiec poparcie w rzadzie Rzeczpospolitej, a poslowie, urzednicy i ministrowie z tych organizacji sa posrednio wspólwinni smierci niewinnych ludzi”
Nastepnego dnia autorzy audycji otrzymali telefon z sekretariatu polskiego radia Bis. Sekretarka w imieniu nowego dyrektora Jacka Sobali pytala sie czy temat audycji moze zostac zmieniony. Poniewaz nie bylo to mozliwe poinformowala, ze niedzielna audycja sie nie odbedzie. Max Cegielski zostal zaproszony na spotkanie z nowym dyrektorem. W jego trakcie, w poniedzialek 10 lipca zostal poinfomowany, ze wspólpraca z Masala zostaje zakonczona. Jacek Sobala pokazal mu wydruk z opisem audycji, ostatnie zdanie bylo podkreslone. Dyrektor stwierdzil, ze takie na takie poglady i taka audycje nie ma miejsca w “nowej formule programowej radia Bis”.
Read more…
Kurde, coś mnie ominęło. Moje ulubione stowarzyszenie o tej długiej nazwie kończącej się na “Skargi” zorganizowało 4 czerwca w moim mieście marsz o tytule jak w tytule. Mają stronę, z której możecie pobrać hymn marszu.
Marsz był za rodziną i życiem, a przeciw dewiacjom i aborcjom. Udział wzięli Ptak z Muppetów oraz jego flying sidekick znany jako Pan Duże WuWu. Ciężko natomiast stwierdzić, ile osób maszerowało razem z nimi. Organizatorzy mówią o dwóch tysiącach, TVP o kilkuset, “Rzeczpospolita” o dwustu.
Całość uświetnił koncert na placu Teatralnym, gdzie konferansjerkę odstawiał Darek Malejonek, a śpiewała Justyna Steczkowska. Daleką drogę pani przeszła, pani Justyno — ostatnio widziałem panią na tych wykręconych imieninach w stylu sado-maso w norze dla bajkerów na ulicy Bema, a tu proszę, marsz dla życia i rodziny.
Cele marszu? Proszę…
Marsz jest manifestacją przywiązania do wartości rodzinnych i poszanowania życia każdej osoby, od poczęcia do naturalnej śmierci. Idea imprezy nabiera szczególnej aktualności wobec zagrożenia, jakie dla praw człowieka, rodziny i społeczeństwa stanowi kultura śmierci. (…) Marsz to również afirmacja podstawowego prawa do życia – gwarancji poszanowania pozostałych praw człowieka. W poczuciu odpowiedzialności i miłości bliźniego, domagamy się pełnej ochrony życia. Apelujemy o zaprzestanie skrajnej formy dyskryminacji, jaką jest dopuszczana przez polskie prawo aborcja osób z powodu ich niepełnosprawności, czy okoliczności poczęcia. Marsz dla Życia i Rodziny jest inicjatywą organizacji pozarządowych Fundacji Pro oraz Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi. Do udziału zaproszone są wszystkie osoby i organizacje pozytywnie nastawione do idei praw człowieka, przyjazne życiu i rodzinie.
Jeżeli dobrze się odnajduję w tym gąszczu pozytywnych i ciepłych słów, organizatorom marszu chodzi o wezwanie do zakazu aborcji w każdym przypadku, również wtedy, gdy np. zgwałcił cię twój tata. Ale, mimo bulgotu wzbierającego mi w gardle, okazuję zrozumienie i szacunek dla idei. W świecie, do którego zaprowadzić nas chcą kontrrewolucjoniści ze Stowarzyszenia im. Piotra Skargi, przywiązanym do wartości rodzinnych, szanującym prawa człowieka i przyjaznym życiu i rodzinie takie akty jak gwałcenie przez tatę po prostu się nie mogą zdarzać. To część świata kultury śmierci. I nie mówmy o tym, bo to smutne. Mówmy o tych ślicznych różowych bobaskach.
Wpisało mi się do sztambucha Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi. Rzecz tyczy się oczywiście tekstu o gejach jedzących kupy. Nieważne, czy to faktycznie SKChimksPS, czy jakiś inny krakowski homofob, zawsze warto odpowiedzieć.
Read more…