Archive

Posts Tagged ‘cuda’

Raz, dwa i niestety trzy

January 27th, 2009 92 comments

Dzisiejszy post będzie znowu postem śmieciarskim. Trochę się jeszcze nie pozbierałem po stracie skutera. A już przecież mieliśmy pić za pieniądze uzyskane ze sprzedaży motorynki!

Co słychać?

Raz.

Papież odekskomunikował biskupów-lefebrystów. Czytywane przeze mnie przykościelne portale wydobyły ze swoich paszcz taki odgłos „Nhyyy…”, bardzo podobny do dźwięku, który wydaje gimnazjalista grzebiąc sobie w bikini. Szybko też na forach czytelników tych portali pojawiły się dyskusje na temat jednego z ułaskawionych biskupów, który twierdzi, że podczas II wojny światowej zginęło 200-300 tysięcy Żydów, ale ani jednemu z nich przykrość ta nie przytrafiła się w komorze gazowej. Konkluzje? Nie ma dowodów na istnienie komór gazowych, a w dodatku ciężko określić, ile osób zginęło w obozach koncentracyjnych. Czyli biskup może mieć rację.

Bardzo ładny wybór listów pasterskich „kontrowersyjnego” biskupa przygotował WO. Wynika z nich np., że biskup lubi Pink Floyd. Więcej, biskup uważa, że Pink Floyd, tak jak Oliver Stone i Unabomber, głośno protestują przeciwko stanowi, w jakim znalazł się dzisiejszy świat, są więc naturalnymi sojusznikami lefebrystów!

Biskup prowadzi blogaska, niestety bez możliwości komentowania. Aż dziw, że WO, fan prawicowej interpunkcji, nie zauważył, że i biskup Williamson (przynajmniej w swojej blogspotowej wersji) wstawia spacje przed wykrzyknikami i znakami zapytania! We wpisie z listopada 2007 r. biskup przewiduje na rok 2008, oprócz trzeciej wojny światowej, również wypełnienie proroctwa Matki Bożej z Garabandal, czyli nadejście Wielkiego Ostrzeżenia i Wielkiego Cudu. Termin owego zdarzenia, przewidziany wstępnie przez Matkę Boską na koniec XX w., obecnie przesuwa się w czasie. W 2007 r. Williamson obstawiał rok 2008. W roku 2008 za to przepraszał i obstawiał rok 2009.

Swoją drogą, ciekawa sprawa to Garabandal, warta oddzielnego wpisu. Garabandal to wioska w Hiszpanii, gdzie Bozia objawiła się — i obiecała cud! — czterem małym dziewczynkom. Najwyraźniej Matka Boska za najlepszy kanał komunikacji z Ziemianami uważa konwersacje z dziećmi z Półwyspu Iberyjskiego. Z tematem możecie zapoznać się na specjalnej stronie garabandal.pl, z której przygotowałem cytacik dla zachęty:

OSTRZEŻENIE oczyści poniekąd ludzkość przed nadejściem CUDU, który nastąpi wkrótce po nim. Cud będzie miał miejsce w gaiku sosnowym rosnącym nad wioską Garabandal. Cud wydarzy się w czwartek o godzinie 8:30 wieczorem, miedzy 8 a 16 dniem marca, kwietnia lub maja, w święto męczennika Eucharystii i zbiegać się będzie z ważnym wydarzeniem w Kościele katolickim. Conchita zna datę Wielkiego Cudu i ogłosi ją na 8 dni naprzód. Każdy, kto będzie znajdował się w wiosce i okolicznych górach, będzie go widział, wszyscy chorzy tam zostaną uzdrowieni, grzesznicy nawrócą się, a niewierzący uwierzą. Papież będzie widział ten cud, gdziekolwiek się wtedy znajdzie. W wyniku cudu Rosja zacznie się nawracać. Na sosnach pozostanie trwały nadprzyrodzony znak aż do końca świata. Jeżeli świat nadal będzie grzeszył, mimo tych wydarzeń, nadejdzie KARA.

Dwa.

PiS uprawia dziwne tańce wokół swojego projektu ustawy o zakazie in vitro. Będzie? Nie będzie? Napisali tę ustawę w ogóle? Sprawa jest poważna, bo jak powiedział poseł Artur „Tak, ten Górski” Górski Katolickiej Agencji Informacyjnej:

Mieliśmy sygnały, że wśród niektórych posłów PO jest prowadzony lobbing przeciwko zakazaniu metody in vitro. Nie możemy tolerować sytuacji, w której o istnieniu unormowania prawnego lub jego braku będą decydowały kliniki albo firmy farmaceutyczne.

Czyli po jednej stronie stoi Cywilizacja Życia, która broni życia ośmiokomórkowców, a po drugiej — kasa i korporacje. Proste jak znak na sośnie.

Do zapłodnień in vitro używa się ośmiokomórkowych zarodków, takich jak ten powyżej. Za eksperymenty na nim pójdziesz do pudła jak za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem.

Tymczasem ruszyła obywatelska inicjatywa Contra In Vitro, do której można się doklikać m.in. ze strony piotrskarga.pl (BTW, chłopaki ze SKChiKPS też zrobili „Nhyyy…” na wieść o dedekomunizacji lefebrystów). Co tam doklikać, na stronie głównej SKChiKPSjest nawet ładny bannerek prowadzący do CIV.

Inicjatywa ustawodawcza jest prościutka jak znak na sośnie i zakłada dopisanie kilku linijek do kodeksu karnego. Za zapłodnienie poza organizmem — do trzech lat, za eksperymenty na embrionach — minimum pięć lat, a najlepiej 25 lat. Za handel embrionami — minimum trzy lata. Już? Nie, kurwa, jeszcze nie już, jeszcze jest uzasadnienie, które pluje w buźkę mi i tym czytelnikom mojego bloga, którzy cenią rozdział kościoła od państwa. Z uzasadnienia możemy się bowiem dowiedzieć, że „niniejszy projekt ma być sposobem uczczenia obchodzonej w tych dniach trzydziestej rocznicy powołania na Stolicę Piotrową Ojca Świętego Jana Pawła II, wielkiego obrońcy życia nienarodzonych”, a za in vitro trzeba karać, bo tak w instrukcjach i encyklikach mówią Karol, co po górach skakał, oraz Benio, co z armaty strzelał. Dlaczego 25 lat za eksperymenty? Otóż…

Przepis § 2 penalizuje również zakazaną w nauczaniu Kościoła praktykę dokonywania eksperymentów na embrionach [DV III].

Czyli autorzy uzasadnienia nie kryją nawet, że chodzi im o dostosowanie prawa karnego do prawa kanonicznego. Jaki mają odzew? No cóż, arcybiskup Michalik przyjmuje inicjatywę „z zadowoleniem”.

Trzy.

Zamyka się mój ukochany sklepik z koszulkami T-Shirt Hell. Jego właściciel na pożegnanie pisze, że zmęczyła go głupota ludzka, przez którą był posądzany o rasizm, homofobię i inne zalety. Gwoździem do trumny była reakcja na t-shirt

a1209_bm

Heh. Słynny czarny komik amerykański Dave Chappelle często przekraczał w swoich dowcipach pewne granice dotyczące swojej własnej rasy. Pewnego dnia zauważył, że biali śmieją się z tych dowcipów trochę za głośno. Podobnie jest z T-Shirt Hell. Rozumiem, że koszulka

a490_bm

jest sprytnym krytycznym komentarzem na temat znieważania Koranu przez amerykańskich śledczych w celu rozwalenia psychiki przesłuchiwanych muzułmanów. Jednocześnie bardzo łatwo mi wyobrazić sobie tenże t-shirt noszony przez amerykańskich rednecków. Właściciel T-Shirt Hell (który dawniej nazywał się Aaron Landau Schwarz, ale zmienił sobie w ichnim USC imię i nazwisko na Sunshine Megatron) powinien być przygotowany na parę słów krytyki ze strony różnych środowisk… Zastanówcie się, ilu uczestników Forum Frondy chciałoby mieć np. taką koszulkę:

a1069_bm

Wyrwane z kontekstu czy nie, macie ostatnią szansę na zakupy. Za chwilę sklep zniknie na zawsze, a wraz z nim takie perełki:

a323_bm

a1183_bm

a957_bm

a699_bm

a192_bm

a247_bm

P.S. Blogasek udaje się na wakacje, z których powróci mniej więcej w połowie lutego. W miarę możliwości będę odspamiał wasze komentarze i próbował uczestniczyć w dyskusji, ale będzie mnie na pewno nieco mniej.

Cud słońca, część druga

January 14th, 2009 386 comments

Nie sądźcie, że będę teraz pisał dwa posty dziennie, żeby tylko wygrać skuter. Przecież już wiadomo, kto go zgarnie. Korwin nie może, bo laureaci poprzednich lat nie startują. Kto zatem wygra? Hmm…

 

 

Drugi post na ten sam temat wynika z faktu, że o czymś zapomniałem w pierwszym. Widzicie, kiedy klecę tekst na zlecenie moich politycznych mocodawców, chodzę sobie po firmie czy mieszkaniu i opowiadam sobie w kółko najważniejsze tezy do zawarcia w poście. I tak sobie chodziłem i opowiadałem poprzedni artykulik — i wychodziło mi, że w komciu z Frondy śmieszą mnie dwie rzeczy. Potem siadłem, spisałem wszystko i wyszło mi coś takiego: „W powyższym komciu śmieszą mnie dwie rzeczy: że się śmieją z Dawkinsa i że się śmieją z Dawkinsa”. Czyli coś mi umknęło.

Tą zagubioną drugą śmieszną rzeczą był występujący we frondziarskim komentarzu element, który bardzo lubię u osób religijnych. Chodzi o wiarę w cuda.

Odnoszę często wrażenie, że w dyskusji ateistów z chrześcijanami ci drudzy starają się przedstawić jako wierzący w pewien Koncept, we wszechobecną bezwarunkową Miłość. Żyją według Bożych zasad, które tworzą ich moralny kręgosłup. Czerpią wzorce duchowe z nauk Dobrego Człowieka. Na takim poziomie dyskusji w stronę ateistów lecą pytania, co złego jest w wierze w dobro, jak żyć bez takiej wiary, skąd czerpać prawdy moralne, nie wyznając Dekalogu. Nie pozostaje nam w takiej rozmowie nic innego, jak próbować udowodnić, że mimo iż nie wierzymy w Boga, naszego życia nie wypełnia niszczycielski, nihilistyczny hedonizm, nasze dzieci nie noszą śladów pobicia, a znajomi nie przekładają portfeli z płaszczy do spodni, kiedy nas odwiedzają.

A przecież wystarczy zapytać: czy zasady tworzące wasz moralny kręgosłup pochodzą z tego samego źródła co przekonanie, że w Fatimie Bozia zamachała słoneczkiem zgromadzonym ludziom? Czy wyznawane przez was wszechotaczające Dobro mściwie sprawiło, że druga wojna światowa wybuchła, bo Polacy nie intronizowali Chrystusa? Czy papież uzdrawiał ludzi? Dlaczego był Ojciec Pio? Dlaczego, mimo że wasza piękna wiara egzystuje w oderwanej od ziemskiego padołu, czysto duchowej sferze, tak bardzo potrzebujecie namacalnego dowodu na istnienie Absolutu? Czy jesteście przekonani o doświadczanej, fizycznej obecności Trójcy Świętej w życiu swoim i innych? Czy można odrzucać co bardziej efekciarskie elementy chrześcijaństwa, takie jak stygmaty, płaczące rzeźby Matki Boskiej, niekrzepnącą krew świętych — i dalej być katolikiem?

Czy na przykład jest na sali jakiś syn Kościoła, który mógłby mi przystępnie wytłumaczyć, o co chodzi z cudami koniecznym do kanonizacji Jana Pawła II? Bez cudów Karol, który został papieżem, nie może zostać świętym. Może ten pan na śmiesznym skuterku coś powie?

 

 

Fotki na licencji CC dopuszczającej modyfikację:
http://flickr.com/photos/jaako/2131188218/
http://flickr.com/photos/yourdon/2766873592/
http://flickr.com/photos/fotoupr/2734549087/

Cud słońca

January 13th, 2009 39 comments

Dzisiejszy post to przypominajka, że można już głosować na mój skromny pamiętniczek w konkursie „Blog Roku 2008”, w kategorii „Polityka”. Można, choć nie warto. Głos oddaje się (choć nie warto), wysyłając SMS o treści C00133 pod numer 7144. Będzie to was kosztować 1,22 zł. Pamiętajcie o starannym przepisaniu numerków, bo jak się pomylicie, to prawie na pewno zagłosujecie na prawicowca, tylu ich tam. Pamiętajcie — te dwa oczka po C to zera, nie O!

Byłoby jednak nie fair z mojej strony, gdybym ów wpis zakończył na apelu „Głosujcie na mnie”. Jak już sobie wyjaśniliśmy, start w konkursie to ledwie pretekst do produkcji nowych postów. Zapraszam zatem do lektury krótkiego tekstu o szalonym Dawkinsie. A było to tak…

W swojej akcji trollowania po prawicowym Webie 2.0 zaglądam często na portal „Fronda”. Podobają mi się jego komentatorzy, których wizualizuję sobie jako średniowiecznych katolików z laptopami; myślę, że wielu z Frondowiczów przyklasnęłoby takiej diagnozie. „Fronda” ma prężny dział informacyjny — oczywiście nie zatrudniają bezstronnych dziennikarzy, tylko ideologów. Tekst o autobusach z ateistycznym przesłaniem „Boga prawdopodobnie nie ma” zatytułowali „Prawdopodobnie? To może jednak Bóg istnieje”. W artykule pojawia się Dawkins, a pierwszy komentarz pod tekstem brzmi następująco:

Dawkins??? Czy to ten, który cud słońca określił mianem zbiorowej halucynacji? :-))))

Zatrzymajcie się na chwilę. Zamyślcie się nad tym, co właśnie przeczytaliście. Może nawet przeczytajcie komentarz jeszcze raz. Czyż nie jest prześliczny?

Zacznijmy może od tego, czym jest cud słońca. Otóż w 1917 r. w Fatimie Matka Boska objawiła się trójce pastuszków.

Trójka pastuszków wygląda tak.

Trójka pastuszków wygląda tak.

Matka Boska — przy okazji przekazywania trzech tajemnic fatimskich — poprosiła pastuszków, aby wrócili w to samo miejsce 13 października. Rzeczonego dnia zgromadziło się pod Fatimą w strugach deszczu ok. 70 tysięcy osób, które chciały zobaczyć cud. No i zobaczyły.

Po deszczu chmury rozstąpiły się i wyszło słońce, które — zależnie od relacji — a) tańczyło po nieboskłonie, b) mieniło się różnymi kolorami, c) błyszczało jak srebro, d) suszyło ciuchy w okamgnieniu lub e) nie robiło nic specjalnego i wyglądało zupełnie normalnie.

Słońce tańczące po niebie i zmieniające kolory wygląda tak.

Wnioski płynące z tego eksperymentu społecznego są oczywiste:

  1. Gromadzenie w jednym miejscu wielu głęboko religijnych osób może przynieść zabawne rezultaty.
  2. Nie należy patrzeć w słońce, dokładnie jak mama mówiła.

Jak się jednak okazuje, nawet dziś znajdą się ludzie, którzy cud słońca uznają za niepodważalny dowód na istnienie katolickiego Boga oraz potrafią obsługiwać komputer. Cud słońca jest dla nich taką oczywistą oczywistością, że naśmiewają się z tych, którzy go kwestionują. W przytoczonym komciu to Dawkins jest szaleńcem, który nie uznaje oczywistych zdroworozsądkowych twierdzeń. Normalnie, stuprocentowy meszugene!

A teraz zapraszam do oddawania głosów, na zachętę podrzucając wyimek z konkurującego ze mną bloga prowadzonego na salonie24 przez grupę protestantów z Lublina. W tekście zatytułowanym wersalikowo „DLACZEGO STAROŻYTNE CYWILIZACJE POWSTAŁY W TYM SAMYM CZASIE?” tłumaczą tytułowe zagadnienie następująco:

Dla biblijnego chrześcijanina nie ma tu żadnej tajemnicy. Księga Rodzaju informuje, że cywilizacja po Potopie rozproszyła się w krótkim czasie spod wieży Babel po całym globie. Wiele z tych grup przyniosło ze sobą umiejętności budowy rozmaitych budynków, co sprawiło wrażenie, że w wielu częściach świata nagle pojawiły się cywilizacje. Inne grupy nie posiadające tej wiedzy musiały zaczynać od jaskiń i prowizorycznych konstrukcji, co szybko doprowadziło do powstania odmiennych rodzajów społeczeństw. Ewolucjoniści mają teraz problem, jak je wszystkie dopasować do swojego ewolucyjnego schematu.

Meszugene!