Najpierw myślałem, że to pomyłka. Ale nie, to on normalnie. Kazio Marcinkiewicz. Zadzwonił, żeby poprosić o oddanie głosu na Kazia w warszawskich wyborach prezydenckich. Próbowałem z nim porozmawiać i przedstawić swoje racje i wątpliwości, ale nie chciał mnie słuchać. Więc odpowiem mu tu:
Kaziu — skoro do mnie dzwonisz, mogę tak do ciebie mówić? A więc, Kaziu — nie. Sorry, ale nie. Wydajesz się być sympatycznym gościem, lubię cię nawet, ale, Kaziu, twoja sympatyczna facjatka nie jest w stanie zrównoważyć ryjów gości, którzy założyli sobie ciebie na rękę i odstawiają dla mojej rozrywki pacynkowy teatrzyk. Może gdybym znał twoje poglądy, to bym pomyślał, ale, Kaziu, ty jesteś jakiś taki przezroczysty. I twojego światopoglądu mogę się tylko domyślać po członkostwie, kiedyś w ZChN, a potem w PiS.
Także, Kaziu, sorki jeszcze raz, zią, ale w drugiej turze z klamerką na nosie dumnie udam się do lokalu wyborczego umiejscowionego w pobliskiej szkole podstawowej i oddam głos na twoją rywalkę. Chociaż nie lubię ani jej, ani partii, która ją wystawiła. I chociaż do mnie nie dzwoniła.
Tags:
Dwie dzisiejsze informacje:
1. Córka wicemarszałek Sejmu Genowefy Wiśniowskiej, jednej z grona ekspresowych wykształciuchów Samoobrony, do niedawna na bezrobociu, dostała pracę w Ministerstwie Budownictwa na stanowisku dyrektora sekretariatu ministra. Poseł Wiśniowska, zapytana o kwalifikacje córki, odpowiedziała: “Każda mama razem z tatem dba, żeby dziecko się uczyło, a potem dobrze pracę wykonywało”.
2. Pani pełnomocnik Samoobrony z powiatu opolskiego wystawiła w wyborach do rady powiatu trójkę chlorów — z drugiego, trzeciego i czwartego miejsca na liście. Zna ich, bo sprzedaje im pryty w swoim sklepiku.
I tak sobie siedzę, i myślę, że naprawdę fajnie żyć w dzisiejszych czasach. III RP była nudna. Teraz to się dopiero dzieje.
Wyszło nowe Deftones.
Recenzja w wersji short:
White Pony to to nie jest.
Recenzja w wersji normal: SNW jest w mojej płytotece najmocniejszym przykładem syndromu pierwotnej defenestracji, czyli albumem, który po przesłuchaniu chciałem cisnąć jak najdalej za okno, a potem wyskoczyć za nim i wdeptać w glebę ciężkimi buciorami. Jak koledzy z zespołu nachwalić się nie mogli, patrzyłem na nich z wyższością i w duchu wyzywałem od durniów i baranów. Ponieważ jednak cierpię na straszliwy głód nowości do słuchania w samochodzie, dałem SNW drugą, trzecią, piątą szansę… I wiecie co? Polubiłem tę płytkę. White Pony to to nie jest, ale jest ładna. Ładna w dosłownym znaczeniu, miła, sympatyczna, melodyjna (aż za bardzo). A ja lubię Deftones za histeryczne, desperackie wrzaski z Feiticeiry czy Be Quiet and Drive, nie za słodkie refreniki. No ale co tam, SNW jest lepsza od poprzedniego krążka, do tego dochodzi okoliczność łagodząca: nagrywali tę płytę dwa lata, aż się omal nie rozpadli, a perkusista określa ten czas jako “Mroczne dni” i określa SNW jako płytę “niekompletną”.
Jest tylko jeden problem, którego nie potrafię przeskoczyć, a który mam z zespołem Deftones: otóż panowie ci momentami prezentują dojrzałość emocjonalną i wrażliwość muzyczną czternastolatków. Przejawem tego pierwszego zjawiska jest piosenka koszmar pod nazwą Pink Cellphone, a drugiego — zaproszenie do współpracy przy utworze Mein wokalisty System Of A Down. Inaczej — zaprosić go mogli, ale po tym, co nagrał, powinni go wypierdolić ze studia na kopach, a jego partie wyciąć i spalić. Czego nie zrobili i jest mi przykro.
Dwa tysiące czterysta trzydzieści dziewięć. Tyle głosów dostał w warszawskich wyborach prezydenckich Wojciech Wierzejski, znany również jako Pan Duże WuWu. Prześcignął go kandydat komitetu Gamonie i Krasnoludki, czyli Gość w Pomarańczowej Czapce (2914 głosów).
Serdeczne gratulacje, panie Wojtku! Zaufało panu trzy dziesiąte procenta wyborców. W następnych wyborach życzę dziesięciokrotnie lepszego wyniku. Sto lat!
Liga ma dziś realną władzę. Płynie ona nie z poparcia społecznego, lecz z kalkulacji braci Kaczyńskich i z genialnego odkrycia, że istnieją trzy słowa, którymi można dziś skutecznie zaszantażować niemal cały parlament i znaczną część opinii publicznej. Te słowa to: Jan, Paweł i Drugi.
Proszę sobie poczytać, póki wisi i póki można takie rzeczy pisać bezkarnie.
Swoją drogą, makabryczne zdjęcie towarzyszące artykułowi można podpisać “Wicepremier Giertych częstuje się ciasteczkiem”.