Upadek młodzieńczych ideałów

January 23rd, 2007 37 comments

WO w swoim blogu wspomina czasy młodości. Okazuje się, że mieliśmy wspólnych znajomych, choć ze znajomości z Karolkiem i Szkieletem obaj nie jesteśmy dziś zbyt dumni. Ja byłem wówczas bojownikiem o prawa zwierząt; tak poznałem niejakiego Owcę, który potrafił przyjść na grzecznie idącą chodnikiem manifestację przeciw futerkom i krzyczeć: To nie tak! Wy powinniście wyjść na ulicę! Zatrzymać ruch! Napierdalać się z policją!

Były czasy. Łezka nostalgii zasnuła mie mgłą oczęta, w związku z tym zacząłem guglać starych znajomych i wspominać czasy uciekania przed skinheadami. No i tak przypomniałem sobie braci Kijanowskich, warszawskich nazi-skinów.

kijanowscy.jpgBracia Kijanowscy byli Strasznymi Bliźniakami (dwujajowymi) mojej młodości. Budzili postrach, bo jedynym orężem ich politycznej walki były ochraniacze na zęby. Porażki w bitwach z naziolami można było zawsze usprawiedliwiać myślą Ech, żebyś ty był sam tu, bez bejzbola i dwudziestu kumpli, już ja bym ci pokazał. W przypadku braci Kijanowskich takie zaklinanie rzeczywistości nie działało.

Legendę braci stworzyła napisana o nich książka “Krucjata łysogłowych” oraz częste występy w mediach (pamięta ktoś jeszcze tygodnik Spotkania? Czy to na pewno się tak nazywało?). Nigdy ich osobiście nie poznałem, ale mieliśmy wspólnych znajomych. Kolega mieszkał z nimi w internacie w Zagórzu, w ośrodku dla młodzieży trudnej. Bracia Kijanowscy bardzo lubili się bić, a ponieważ bicie kolegów osłabia więzy towarzyskie, więc bili się głównie sami ze sobą, brat przeciw bratu. Pewnego dnia jeden przegrał bardziej niż zwykle. Zwycięzca walnął się na pryczę i pogrążył w lekturze gazety, a pobity postanowił się zemścić. Rozgrzał ukradkiem na kuchence pogrzebacz i chyłkiem zaczął się skradać w stronę brata, by znienacka wypalić mu znamię na ryju. Plan został wykryty i udaremniony, w związku z czym bracia radośnie zaczęli się bić ponownie.

Nie były to więc takie trzeźwe ideowe aniołki, jak próbował ich pokazać magazyn “Fronda” w kultowym reportażu. Warto go sobie przypomnieć, żeby zobaczyć, jak redaktor Ziemkiewicz w fazie przedmichnikowskiej zrównuje nazistowskich bandytów z grupą powstałą, by uczestników pokojowych manifestacji przed owymi bandytami chronić. Albo jak zespół Legion (czy inny Honor) nieświadomie naśladuje teledysk pewnego amerykańskiego Żyda. Albo jak wygląda redaktor Smoczyński doznający łaski wiary — zwłaszcza tego ostatniego widoku już dziś nigdzie nie uświadczycie.

Legenda braci Kijanowskich wśród dzisiejszych skinów i wszechpolaków nieco już przygasa, gdyż bracia w okresie późniejszym oddali się rozrywkom, które nie przystają polskim patriotom. Najwyraźniej rozrywek tych używali czasem na kredyt, bo jeden z nich musiał opuścić miasto stołeczne, salwując się ucieczką przed osobami z tzw. półświatka. Któryś z nich miał też powiedzieć, że nie będzie nikogo przepraszał, ale gdyby miał jeszcze raz przeżyć swoje życie, kilka rzeczy zrobiłby inaczej.

I tak kończą ideały młodości. Redaktor Orliński z lewaka zmienił się w burżuja, ja wpieprzam schabowe, a bracia Kijanowscy zaczęli palić browna.

Tags: ,

SNL rządzi

January 20th, 2007 4 comments

Specjalnie dla was przygotowane przez niżej podpisanego. Film w jedynym słusznym formacie.

Kocham Amy Poehler.

Tags: ,

Pani rzecznik

January 19th, 2007 1 comment

Osoby, które zawierają związek w USC i nie mają kursu przedmałżeńskiego, są dyskryminowane, bo nie mają kontaktu z psychologami, seksuologami, lekarzami.

twarz.jpgPisałem już raz o tej pani i też było dużo uciechy. Wtedy też zresztą zamiast zajmować się dziećmi, których jest rzecznikiem, sięgała do majtek dorosłym i żądała obowiązkowej rejestracji związków pozamałżeńskich. Później chciała przymusowo badać na HIV wszystkie kobiety w ciąży. Teraz chce pod rygorem karalności wysyłać narzeczonych na kursy przedmałżeńskie.

Mój Boże, kim ty jesteś, pokraku?

Pozwól, że sparafrazuję twoją wypowiedź: Głupie stare babsztyle z LPR, które w ramach układów koalicyjnych dostają publiczne stanowiska, są dyskryminowane, bo nie mają kontaktu z rzeczywistością.

Fot. TVN 24

Tags:

Zaspane muzeum goryli!

January 18th, 2007 9 comments

When I grow up, I’m never gonna sleep…

Jedną z najciekawszych grup dyskusyjnych, na które natrafiłem w Usenecie, jest alt.music.mr-bungle. Zasiedlają ją niezwykli dziwacy o intrygujących pseudonimach typu Bort Flancrest, El Queso czy Crack Hitler. Ten ostatni jest twórcą postaci Shermana, niepełnosprawnego nastolatka z Timoru Wschodniego posługującego się prześlicznie łamaną angielszczyzną. Jedna z jego wypowiedzi trafiła na jakiś czas do mojej mailowej sygnaturki, a była to odpowiedź na grupową ankietę pt. “Najsmutniejsza piosenka świata”. Wyrzucił wtedy z siebie takie coś: OK, Sherman change mind and think one song always make me crybaby. God dammit ‘Walking on Sunshine’ Katrina and the Waves fuck song piss off me. Później Crack Hitler wyznał, że do stworzenia większości wypowiedzi Shermana używał translatorów internetowych — z angielskiego na obcy, nazad, powtórzyć cykl…

Read more…

Tags:

WOŚP

January 14th, 2007 24 comments

Miałem coś napisać o Owsiakowej akcji — na śmiesznie, że moje serduszko miało w tym roku napis “Na pohybel Pisiorowi!” i takie tam. Faktem jest, że po raz pierwszy od lat wsadziłem dychę do puszki, a serduszko na kurtce mojej córki potraktowałem jako manifest polityczny. Oczywiście, będąc osobą bardzo inteligentną, szybko dostrzegłem idiotyzm całej sytuacji i zrobiło mi się głupio.

Za to mój ukochany Wielki Blogopisarz nie mógł przegapić kwesty.

A słyszałem, że Fundacja Owsiakowa potrąca sobie do 10 % zazorganizowanie akcji. Od np. 30 milionów daje to 3 miliony zł. Dodatkowo z części„utargu” organizuje latem spęd młodzieży, który nie ma wiele wspólnego ze „szlachetną rozrywką” (alkohol, narkotyki). Do tego lansowane jest jako ideologiczna otoczka całej akcji — hasło „Róbta, co chceta”, które wcale nie pomaga wychowywać młodych ludzi w szacunku dla ładu moralnego, a na pewno kwestionuje takie pojęcia wychowawcze jak: wymagania, dyscyplina, samo-wyrzeczenia,odpowiedzialność itp. Czyni się z WOŚP jakąś formę nakazanej nowej religii.

Nie jestem wybitnym specjalistą od Owsiaka, w związku z tym mam kilka pytań. Nie wiem, komu je zadać, więc zadam je tutaj i niech dźwięczą w cyberprzestrzeni. Może odpowie na nie jakiś koleżka, który przyserfuje na mój blog w poszukiwaniu grubych bab.

  1. Czy to prawda, że Fundacja WOŚP potrąca sobie do 10% za zorganizowanie akcji?
  2. Czy jeśli potrąca sobie 0,04%, to odpowiedź na powyższe pytanie brzmi “tak”, a przy 11% brzmi “nie”?
  3. W świetle powyższych dwóch pytań: czy zdanie Słyszałem, że… do 10%… można określić jako obrzydliwą insynuację, której nie da się ukarać w sądzie?
  4. Czy pogardliwe nazywanie pieniędzy zebranych na ratowanie życia “utargiem” mieści się w kanonie prawicowej moralności?
  5. Kiedy ostatnio słów “Róbta co chceta” użyła osoba nie będąca prawicowym oszołomem?
  6. Kiedy ostatnio użył tego wyrażenia Owsiak?
  7. Kto przejawia większy szacunek dla ładu moralnego oraz jest ilustracją takich pojęć wychowawczych jak: wymagania, dyscyplina, samowyrzeczenia, odpowiedzialność itp.:
    a. trzy nastolatki, które w chłoszczącym wietrze i wśród docinek dresiarzy wystają pod zapyziałym sklepem, zbierając pieniądze na szczytny cel,
    czy b. gromiący pedałów nienawistnik, którego największym życiowym osiągnięciem jest fakt, że na jego utrzymanie łożą wszyscy podatnicy tego kraju, niezależnie od orientacji politycznej i seksualnej?

Oczywiście, kretyni na pytania nie odpowiadają. Kretyni rzucają w eter wciąż te same brednie. Wymyślcie coś nowego, kochani, bo o tym “róbta co chceta” to mi się już czytać nie chce. Znajdźcie jakieś przekręty, kochanki, seks ze zwierzętami. Może przynajmniej Jurek kapował w PRL jak, nie przymierzając, Wielgus?

Tags: