Archive

Archive for the ‘Politiko’ Category

Jesienny post podsumowujący

November 26th, 2008 56 comments

Rzadko zdarza mi się pisać posty o niczym (a może wszystkie są o niczym?), ale ostatnio mam wrażenie, że tematy na wpisy przeciekają mi przez palce w takim rozcieńczeniu, że nie nadają się nawet na tumblrową notkę. Zaniedbuję też stałe rubryki.

Co zaniedbałem, a co przeciekło:

  1. Zbliża się koniec listopada, a ja wciąż nie przygotowałem Referral Fun za październik, mimo że wciąż wpadają do mnie bardzo ciekawi ludzie, szukając jeszcze ciekawszych rzeczy (np. „śmierdzę po masturbacji” czy „przepowiednia o barach obama”).
  2. Ostatni odcinek sagi o Ekspierdzie pojawił się w lipcu, a zaległości sięgają maja. Ekspierd mi nie pomaga, bo po osiągnięciu zaszczytu zostania zbanowanym przez Google założył nowe konto, z którego pisze wyłącznie po angielsku i coraz hermetyczniej.
  3. Zarzuciłem tworzenie dość dużego posta o kobietach z salonu24, spuściwszy w kiblu pokaźny materiał badawczy zebrany z kilkunastu blogów. Temat jest pasjonujący i można go wykorzystać na bardzo ciekawą pracę magisterską, ale ja nie podołałem, a wszystko, co udało mi się napisać, trąciło seksizmem, kompleksem małego członka albo seksizmem wynikającym z kompleksu małego członka. Poza tym po raz pierwszy w życiu czytanie prawicowych blogów mnie zmęczyło: panie z salonu cechuje dużo większy fanatyzm niż panów i w którymś momencie ten ładunek nienawiści i ideologicznego betoniarstwa zdołował mnie po prostu i wkurwił.
  4. Przekopywanie się przez dziesiątki salonowych blogów przyniosło dwa ciekawe spostrzeżenia. Pierwsze: znalazłem kilku blogerów udających blogerki, gości o ksywach typu Balbinka czy Śnieżynka (zmyślam), którym co jakiś czas wypsnie się męska końcówka.

    Wspomniany wyżej podniesiony poziom agresji rozładowałem trollowaniem w psychiatryku24. I dzięki temu odnotowałem drugie spostrzeżenie: prawicowcy ostro tną komcie, za nic mając wolność słowa. Jednemu wytknąłem błąd w angielsko-polskim tytule posta — skasował mój komentarz, błędu nie poprawił. Skasował pewnie dlatego, że nazwałem go półanalfabetą lingwistycznym, ale dlaczego nie poprawił? Honor prawicowca? Nie rozumiem. Jak mu ktoś powie na ulicy: „Fiucie, kupę masz na bucie”, da w mordę, ale trzewiczka nie wytrze?

    Inni kasują komentarze, jakby byli ogrodnikami przycinającymi żywopłoty — po pierwsze z przyczyn estetycznych, żeby wdzięcznym akordem zakończyć dyskusję, a po drugie, żeby ten akord zabrzmiał ładnie dla prawego ucha, czyli żeby ich było na wierzchu. Proszę na przykład zobaczyć, jak urwała się ta rozmowa. Zdradzę wam coś: dyskusja zaszła dużo dalej, a w jej trakcie autorka bloga porównała się do niezrozumianego przez lewackich komentatorów Kolumba tuż przed odkryciem Ameryki.

  5. Zbierając materiały do tekstu o kobietach salonu, przeglądałem też ich starsze posty. I w ten sposób przypomniałem sobie o wielkiej akcji bojkotu niepolskich mediów ogłoszonej na wiosnę przez salonowe autorytety. Minęło już ponad pół roku od startu, może czas na jakieś podsumowanie? Jak bardzo spadła sprzedaż wrażych gadzinówek? Jak idzie organizowanie komitetów?

    Ciekawe, jak Ikea przędzie i czy już im rura mięknie od spadku obrotów. Swoją drogą, prawdziwi prawicowcy nie powinni kupować w Ikei nawet bez homoafery — w końcu nie dość, że socjaliści, to jeszcze oblegali Jasną Górę i internowali ORP „Sępa”, ORP „Rysia” oraz ORP „Żbika”.

  6. Rozmyślając nad bojkotami, zupełnie niechcący wymyśliłem, jak bezkonfliktowo wprowadzić w polsce euro. Trzeba oddać prawicy rewersy. Niech sobie na nie wsadzą mieczyk Chrobrego z napisem „JESTEM POLAKIEM, WIĘC MAM OBOWIĄZKI POLSKIE” po okręgu, wąsy z napisem „TW BOLEK” po okręgu, prof. Zybertowicza za kratami z napisem „O-O-ODPIERDOLCIE SIĘ OD GENERAŁA” po okręgu i jaki tam jeszcze mit założycielski chcą. I im prawda zwycięży, a nam gospodarka się ustabilizuje.
Tags:

Wykształcenie przeszkadza

November 19th, 2008 33 comments

 

Tomasz Andrzej Morozowski z WSI24, krytykowany przez lewaków i lemingów za materiał o Drzewieckim (allegedly) bijącym żonę, odpowiedział rezolutnie: „A gdyby to był Gosiewski?”.

Bardzo lubię takie różne „what if”, „WWJD”, „kto to napisał i dlaczego nie do wiary, że Michnik”. Dziś mam dla was krótki news. Gdybym go przeczytał u Brochy, to bym o autorze powiedział, że jest zaplutym karłem antyklerykalizmu. Na szczęście przeczytałem go na piotrskarga.pl:

Za kryzys w Kościele i rosnący sekularyzm odpowiadają hedonistyczni i egocentryczni katolicy z wyższym wykształceniem — uważa bp Patrick O’Donoghue, ordynariusz brytyjskiej diecezji Lancaster. Hierarcha opublikował niedawno 92-stronicowy raport o stanie brytyjskiego katolicyzmu.

Zdaniem hierarchy katolicy z wykształceniem uniwersyteckim przyczyniają się do szerzenia sceptycyzmu i nieposłuszeństwa, i zamiast iść za wskazówkami zawartymi w nauczaniu Kościoła są pełni „hedonizmu”, „egoizmu” i „egocentryzmu”.

Witaj, jutrzenko swobody! Naprzód, ku destrukcji Kościoła!

Państwo pozwolą, że przerwę na moment pisanie i zaniosę się obleśnym sardonicznym rechotem.

To bardzo szczera deklaracja. Trochę jakby Dawkins wreszcie przyznał, że ateiści z zasady cierpią na depresję. Dlaczego jednak, zamiast rzucić krótkim „milcz, starcze”, media ultrakatolickie powtarzają jej treść? Czy Jacek Kurski nagłaśniał swoje słowa o ciemnym ludzie, co wszystko kupi? Pewne tezy powinny pozostawać pod dywanem, choć nawet samemu Big Dżej wypsnęło się kiedyś zdanie: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom”…

W dalszej wypowiedzi ordynariusza pojawia się nuta kontrrewolucyjna, bliska sercu SKChiKPS. Nowym czytelnikom przypomnę, że nie chodzi o Rewolucję Październikową, a o Rewolucję Francuską, która ostatecznie obaliła średniowieczny porządek i w opinii różnych śmiesznych konserwatystów i monarchistów była źródłem wszelkiego zła. Biskup konstatuje więc ze smutkiem:

Od końca II wojny światowej obserwujemy w społeczeństwach zachodu rozwój masowej edukacji na niespotykaną w historii skalę, co skutkuje gospodarczym rozwojem, postępami naukowymi i technologicznymi, wzbogaceniem życia kulturowego i społecznego miliardów ludzi. Jednak każde ludzkie dążenie ma też ciemną stronę związaną z grzechem pierworodnym i pożądliwością. W przypadku edukacji widać to wypaczenie w coraz bardziej rozpowszechnianych: radykalnym sceptycyzmie, pozytywizmie, utylitaryzmie i relatywizmie

W obliczu takiej wypowiedzi rodzi się pytanie na marginesie: czy ów rozwój, postęp i wzbogacenie warte były ceny, jaką za nie zapłacił kościół? Bo przecież nie my — wszystkie wymienione przez biskupa „izmy” to zjawiska, kolokwialnie mówiąc, zajebiste. Czy gdyby biskup miał bezpośrednią łączność z papą Big Dżeja i mógłby wyrazić jedno życzenie, czy zabrałby nam tedy ksiądz biskup ten rozwój, postęp, wzbogacenie i wrzucił z powrotem w Wieki Ciemne, gdzie kwestionujących Prawdę Objawioną było niewielu, ale też żyło się nieco krócej i mniej wygodnie, a dzieci płodziło się więcej, bo więcej dzieci umierało?

I po co ksiądz biskup wepchnął tu pożądliwość, na Swarożyca? Zawsze musi być słówko o dupczeniu?

W każdym razie po wyrzuceniu niepotrzebnych literek z powyższych cytatów ordynariusza destyluję następujący komunikat:

Łatwiej nam było, jak byli głupsi.

I tyle. Banał, truizm, ale wart podkreślenia, gdy pada z księżych ust. Szanujący się antyklerykalny ateista powinien odczuwać w związku z tym newsem potężną, soczystą Schadenfreude. Ja przy okazji dowartościowuję się, lecząc kompleks nieukończonych studiów. Mądrość jest po naszej stronie. Czuwaj!

Kogo żeście wybrali, debile

November 5th, 2008 38 comments

W Europie od dawna mawiano po chałupach, co to będzie, jak papieżem Kościoła katolickiego zostanie czarny kardynał. Przepowiednie były zazwyczaj pesymistyczne. Są przesłanki, aby spodziewać się, że prezydentura Baracka Obamy będzie kiepska, pełna błędów i niekorzystna dla świata, w tym dla Polski.

Nie owijając w bawełnę, trzeba powiedzieć, że wybór Baracka Husseina Obamy na prezydenta USA jest złą wiadomością. Prezydentem został człowiek, który nie kierował w życiu nawet sklepem z artykułami żelaznymi.

Amerykańskie wybory wygrał Kunta Kinte, pochodzący z rozbitej rodziny syn czarnego muzułmanina z Kenii i amerykańskiej lewaczki. Jego kolor skóry przesłania kolor jego poglądów — czerń przesłania czerwień. Wyborcy nie mogą wyjść z szoku, a jak już z niego wyjdą, zrozumieją, że właśnie zaryzykowali swoje zbawienie wieczne.

Obama być może był lub wciąż jest muzułmaninem — miał uczęszczać do szkoły koranicznej w Indonezji. Nie jest jasne, gdzie się urodził, na Hawajach czy w Kenii. Jest to człowiek o budzącej wątpliwości przeszłości — to już powinno być wystarczające dla wyborców do skreślenia go. Nie skreślili, choć Barack Obama to personifikacja ładu, nad którym dominuje wyzwolony człowiek, cień bumerangu rzuconego na Zachód przez francuskich twórców Oświecenia i rewolucji jakobińskiej. Już samo hasło „zmiana”, z którym Obama wygrał wybory, rodzi obawy.

Ważnymi elementami na drodze Obamy byli marksiści, socjaliści, czarni radykałowie i muzułmanie. Dużą popularnością cieszą się jego ikoniczne wizerunki, dziwnie podobne do znaczków z komunistycznym zbrodniarzem Che Guevarą. Obama to radykalny zwolennik zabijania dzieci nienarodzonych, także i tych w 9. miesiącu ciąży. I to jego wybrała biała Ameryka. Biali muszą się teraz mieć na  baczności, bowiem w wypowiedziach przedstawicieli amerykańskiej społeczności murzyńskiej pobrzmiewała chęć zemsty, odegrania się, dania białym do wiwatu.

Dlaczego Obama wygrał? Po pierwsze, jest czarny. Po drugie, ma odpowiednie, postępowe poglądy. Po trzecie, jego droga życiowa jest modelowa dla nowej lewicy. Brak rodziny (tatuś zapomniał powiedzieć mamusi, że ma inną żonę, zostawił ją z dzieckiem, które widział później jeden jedyny raz), matka szukająca wrażeń w męskich ramionach w różnych regionach świata (jednym z przybranych „tatusiów” był indonezyjski muzułmanin), interkulturowe (czyli pozbawione jakiegokolwiek zakorzenienia) i areligijne wychowanie i podrzucenie dziecka dziadkom — wszystko to wpisuje się znakomicie w model postrodzinny.

Obama deklaruje stworzenie ogólnonarodowego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Ma to kosztować gigantyczne pieniądze, które zapewne weźmie z budżetu wojskowego, co ograniczy amerykańską zdolność do interwencji w punktach zapalnych świata.

Dzięki prezydenturze tow. Obamy pederaści zdobędą w USA nowe pozycje w swej walce przeciw tradycyjnej moralności i rodzinie. Z pewnością amerykańskiemu lewactwu uda się wreszcie ograniczyć dostęp do broni palnej, a gubernatorzy będą naciskani, aby ułaskawiać morderców.

Obama jako prezydent USA niesie zagrożenie dla demokracji, tradycyjnych i chrześcijańskich wartości, rodziny, wolności i praw obywatelskich na całym świecie. Jego wybór to cywilizacyjny i kulturowy regres. Jest to człowiek, który nie ma nic wspólego z wartościami, na jakich zostały zbudowane Stany Zjednoczone Ameryki, jest on ich prostym zaprzeczeniem.

A jak się Żydzi dowiedzieli, że czarny ma być prezydentem, wywieźli swoją kasę z Ameryki, wywołując przy okazji kryzys finansowy.

Tekst skompilowany metodą copy-paste z wpisów: Mirosława Orzechowskiego, Tomasza Terlikowskiego, Tadeusza Dylaka, Jewropejczyka, Łukasza Warzechynewsa z piotrskarga.pl. Poprawiona pisownia i błędy interpunkcyjne.

Próbowałem też wcisnąć wpis Klubu Jagiellońskiego, ale mi się nie udało. Odnotuję tylko, że według Klubowiczów „shake your booty” tłumaczy się na „potrząśnij butami”.

Sardoniczny rechot nad trumną

October 23rd, 2008 44 comments

Kiedy Jörg Haider zginął w wypadku samochodowym, byłem pewien, że w okolicach salonu24 usłyszę głosy o spisku. Jeszcze tego samego dnia niezawodny Jewropejczyk napisał coś takiego:

Jörg Haider zginął w wypadku samochodowym — tą informację usłyszałem dziś rano włączając radio. Volkswagen Phaeton kierowany przez premiera Karyntii około 1:30 miał zjechać z drogi i przekoziołkować. Haider zginął na miejscu w skutek ran głowy i klatki piersiowej. Przyczyna wypadku będzie pewnie badana przez tamtejszą prokuraturę, ale mogę się założyć, że na koniec ogłoszą taki oto komunikat „kierowca zasłabł za kierownicą” albo „biegli nie potrafili ustalić jednoznacznej przyczyny wypadku”.

Owszem mogło tak być, ale jakoś bardziej pasuje mi to do działań rozmaitych „nieznanych sprawców” jakiś „specjalistów od śrubek”.

Stefan Petzner: Jörg Haider był mężczyzną mojego życia

Mogło być i tak, ale czasem prawda jest ciekawsza od teorii spiskowej.

To, że Haider miał we krwi dwa promile alkoholu, kiedy przy 140 na godzinę stracił panowanie nad samochodem, wiadome było od jakiegoś czasu. Dziś natomiast okazało się, że te dwa promile wprowadził sobie do żył w klubie dla gejów. Haider w gay barze? Nic dziwnego — od dawna romansował ze swoim zastępcą.

Homoseksualizm Haidera był tajemnicą poliszynela — wielu zauważało, że otaczał się młodymi aryjskimi blondynami, co jakiś czas wyciekało jakieś dwuznaczne zdjęcie. Już w 2000 roku można było przeczytać o tajemnicy Jörga w The Guardian, a austriackie środowiska homoseksualne posiadały tę wiedzę już w latach 90.

Oczywiście to żaden zarzut pod adresem Haidera, zwłaszcza że ani on, ani jego partia nie słynęli z homofobii. Odczuwane przeze mnie głębokie, radosne Schadenfreude wiąże się z faktem, że oto lokalnym polskim oszołomkom pobrudziła się właśnie kolejna ikonka szykowana na sztandary. Myślę, że możemy się szykować na poważny spadek popularności nazwiska Haider w salonie24.

Trochę tak, jakby prof. Geremek zginął, wracając z zebrania NAMBLA, nie?

Fot. sugarmelon.com

Tags:

Dla dzieci

October 22nd, 2008 17 comments

Nie ma co kryć, żaden ze mnie bloger. Jeśli już, to metabloger, żywiący się treściami produkowanymi przez innych, rzadko kiedy zaczynający wątek, raczej komentujący to, co inni napiszą lub dorzynający, co inni naderżnęli. Dziś moje sępie skrzydełka załopotały nad Pardonem, gdzie Magda Hartman pisze o wykorzystywaniu przedszkolaków do walki z aborcją. Dzień dobry, pani Magdo, jak będzie Pani znowu guglać swoje nazwisko, to pewnie przeczyta Pani niniejszy pościk oddanego wielbiciela.

Zanim przeczytacie resztę tekstu, gorąco zachęcam do głosowania w sondzie w tej sprawie. I ogólnie namawiam do przeczytania wpierw tekstu na Pardonie, byśmy mogli odpuścić sobie grę wstępną i przejść od razu do zwiedzania portalu, z którego ta ohydna idea pochodzi. A portal ten zwie się Mały Gość Niedzielny, wydanie internetowe (jeśli kupicie wydanie papierowe, jako bonus dostaniecie płytę DVD z filmem rysunkowym o Janie Pawle II oraz plakat przedstawiający dziewięć pierwszych miesięcy życia człowieka).

Przyznam szczerze, że ostatnio czułem się tak w czasie promocji „Zjedz ile możesz za 10 zł”, w lokalnej pizzerii między czternastą a szesnastą. Jeśli miałbym nadać temu uczuciu formę słowną, najlepiej pasowałoby zdanie „Nawet nie wiem, od czego zacząć, wszystko tu takie smakowite, tak się nawpieprzam, że będą mnie stąd wywozić taczką”.

Zacznijmy może od działu PRZYRZEKAM WIERNOŚĆ JEZUSOWI. To tu dzieci mogą podpisać się pod krótką deklaracją:

Wyrzekam się szatana i wszystkich jego spraw.

Wyznaję, że jedynym moim Panem i Zbawicielem jest Jezus.

NA ZAWSZE CHCĘ NALEŻEĆ DO JEZUSA

własnoręczny podpis, data

Lista osób, które złożyły takie przyrzeczenie, jest dość krótka, a wyróżniają się na niej uczniowie klasy V i VI ze szkoły podstawowej nr 12 w Jastrzębiu. Można sobie obejrzeć galerię z podpisywania, a w niej m.in. takie zdjęcie:

 

 

Osoba podpisująca przyrzeczenie nosi pierścień Atlantów na środkowym palcu prawej ręki, co oznacza, że energia kosmiczna kierowana przez ten pierścień do wnętrza jej organizmu działa uspokajająco, hamuje napady agresji i niekontrolowanego gniewu oraz działa leczniczo m.in. na gruczoł sutkowy i staw barkowy. Nosząc ten pierścień, osoba podpisująca przyrzeczenie o wyrzeczeniu się szatana otwiera się jednocześnie na działanie szatana i jego demonów. To znaczy, otwierałaby się, gdyby była dorosła, a tak jest po prostu dziewczynką, która nosi ładny pierścionek i którejś jakaś głupia siostra katechetka kazała podpisać jakiś dziwny papierek.

Pomińmy na razie milczeniem dział poświęcony przygodom ministranta Buksa i przejdźmy do rubryki „Mędrzec Dyżurny”. Mędrzec odpowiada na pytania w listach od dzieci. Pytanie pierwsze:

Drogi Mędrcze! Mam książkę na temat jogi, z opisanymi ćwiczeniami. Zaczęłam ćwiczyć. Po to, by schudnąć i poprawić kondycję. Czy metody wizualizacji związane z taką gimnastyką mogą być szkodliwe? Bo jeżeli podczas niej myślę na przykład o Bogu, to czy to może być złe?

Na co Mędrzec mądrze odpowiada tak:

Droga Doroto.
Gdy do oka wpadnie muszka, można ją usunąć nożem. Jeśli „operator ostrza” będzie zręczny, być może nie trzeba będzie pacjentowi wstawiać potem oka szklanego. Tylko po co używać takiego niebezpiecznego narzędzia, skoro można posłużyć się chusteczką. Wtedy nawet gdyby muszki nie udało się wyjąć, mamy pewność, że nic gorszego już się nie zdarzy.

Zatrzymajmy się na chwilę i spróbujmy zilustrować powyższy akapit jakimś obrazkiem.

 

Zaiste, dziwnymi, krwawymi tropami podążają myśli Mędrca Dyżurnego Małego Gościa Niedzielnego.

Zjedliśmy już dwa dania, jesteśmy syci, możemy się jedynie prześliznąć po dodatkach. Oto modlitwa przed wejściem do Internetu. Oto Dorota Gawryluk w wywiadzie dla Małego Gościa mówi: „Lekcje religii wtedy, gdy chodziłam do szkoły były czymś wyjątkowym”. Też mam takie wspomnienia, a najcieplej wspominam fakt, że nie odbywały się w szkole! Tu rozmowa z panią z IPN pod tytułem „Nic nie może się zgubić”. Tu quiz „Anielska Brygada Antyterrorystyczna”. Tu chrześcijańskie logasy na komórkę. Tu parka animowanych gifów dla fanów gatunku. A na koniec wierszyk czytelniczki:

Kochany Papieżu
Ty jesteś wzorem w pacierzu
Ty jesteś dla mnie nauczycielem
Przez Ciebie jestem Maryji czcicielem
Ty mnie nauczyłeś miłości do ludzi
Dużo ludzi bez niej bardzo się trudzi
Ty mnie nauczyłeś kochać bliźniego
Być może innego i odrzuconego

I ta chwila poezji niech zakończy dzisiejszy wpis, moi być może inni i odrzuceni bracia i siostry.