Archive

Archive for the ‘Personalo’ Category

Stare SNL rządzi

November 28th, 2006 1 comment

– Britney, jak wygląda twój zwykły dzień?
– Tak samo jak każdej zwykłej dziewczyny: budzę się w południe, później depilacja, lunch z moim agentem, lekcje tańca z N’Sync, a potem sprawdzam, czy moi prawnicy znaleźli już sposób na zerwanie mojego kontraktu z Szatanem.

Tags:

Saturday Night Wrist

November 20th, 2006 4 comments

Wyszło nowe Deftones.

Recenzja w wersji short:
White Pony to to nie jest.

Recenzja w wersji normal: SNW jest w mojej płytotece najmocniejszym przykładem syndromu pierwotnej defenestracji, czyli albumem, który po przesłuchaniu chciałem cisnąć jak najdalej za okno, a potem wyskoczyć za nim i wdeptać w glebę ciężkimi buciorami. Jak koledzy z zespołu nachwalić się nie mogli, patrzyłem na nich z wyższością i w duchu wyzywałem od durniów i baranów. Ponieważ jednak cierpię na straszliwy głód nowości do słuchania w samochodzie, dałem SNW drugą, trzecią, piątą szansę… I wiecie co? Polubiłem tę płytkę. White Pony to to nie jest, ale jest ładna. Ładna w dosłownym znaczeniu, miła, sympatyczna, melodyjna (aż za bardzo). A ja lubię Deftones za histeryczne, desperackie wrzaski z Feiticeiry czy Be Quiet and Drive, nie za słodkie refreniki. No ale co tam, SNW jest lepsza od poprzedniego krążka, do tego dochodzi okoliczność łagodząca: nagrywali tę płytę dwa lata, aż się omal nie rozpadli, a perkusista określa ten czas jako “Mroczne dni” i określa SNW jako płytę “niekompletną”.

Jest tylko jeden problem, którego nie potrafię przeskoczyć, a który mam z zespołem Deftones: otóż panowie ci momentami prezentują dojrzałość emocjonalną i wrażliwość muzyczną czternastolatków. Przejawem tego pierwszego zjawiska jest piosenka koszmar pod nazwą Pink Cellphone, a drugiego — zaproszenie do współpracy przy utworze Mein wokalisty System Of A Down. Inaczej — zaprosić go mogli, ale po tym, co nagrał, powinni go wypierdolić ze studia na kopach, a jego partie wyciąć i spalić. Czego nie zrobili i jest mi przykro.

Tags:

Chello przysłało mi list

November 3rd, 2006 2 comments

Nasza firma zmienia siedzibę. Dostałem odpowiedzialne zadanie znalezienia lepszego łącza internetowego od obecnego. Poczciwa Neostrada przez ostatnie półtora roku zawiodła nas może z raz, ale jej oferta przestaje być dla nas wystarczająca — nie dlatego, że wszyscy ściągają gołe baby (gołe grube baby — z moich statystyk wynika, że tych internauci szukają najczęściej) i zapychają łącze, ale dlatego, że w naszej branży często wysyła się duże pliki komu innemu. Neo nawet w najwyższych opcjach ssie, jeśli chodzi o upload.

Postanowiłem sprawdzić, czy Chello nas dopuści. Napisałem grzecznego maila — że jesteśmy firmą, że sześć komputerów na jednym routerze i czy by mogli nam dostarczać, bo bardzo chcemy.

Po tygodniu przyszła odpowiedź:

Witam serdecznie,<?xml:namespace prefix = o ns = “urn:schemas-microsoft-com:office:office” />

Okej… Czytam dalej…

Ze względu na terytorialne zróżnicowanie naszej oferty uprzejmie proszę o podanie pełnego adresu zamieszkania (miejscowość, ulica, numer budynku, numer mieszkania).

Nie jestem jakimś freakiem, jeśli chodzi o zachowanie mojej prywatności, ale to chyba lekkie przegięcie — w tym bloku Internet zakładacie tylko w lokalach o numerach nieparzystych?!

A list pani Agnieszka z Info UPC kończy ciepło:

Po spełnieniu wymaganych formalności będę mogła udzielić Pani informacji.

Wiecie, co jest najgorsze? Nie to, że mówią mi per “pani Schemas-Microsoft” albo że pod pretekstem “terytorialnego zróżnicowania oferty” próbują wyciągnąć ode mnie ciut za dużo danych osobowych. Nie. Najbardziej mnie wkurza, że jestem prawie pewien, że się nie da, a napisałem do nich na tzw. pałę. Z tego, co słyszałem, Chello nie obsługuje firm i nie toleruje więcej niż pięciu komputerów na jednym łączu. Ale zamiast napisać “spierdalaj pan”, realizują jakieś swoje procedurki, bo tak mają w bumagach od zwierzchników napisane: “1. Sprawdzić, gdzie mieszka. — 2. Sprawdzić, czy obsługujemy ten adres. — 3. Jeśli obsługujemy, sprawdzić, czy nie firma. — 4. Napisał w pierwszym mailu, że firma? To niech spierdala i nam głowy nie zawraca”.

No i mam za swoje. Taki jestem mundry, to trzeba było nie pisać.

Tags:

Spam Attack

November 2nd, 2006 3 comments

Się zadziało… Nagle bardzo dużo ludzi o śmiesznych nazwiskach typu Oral Latina czy Cum Whore zaczęło komentować wpisy w moim blogu. Przez “bardzo dużo” rozumiem sto komentarzy w ciągu godziny — a ponieważ dostaję mailem powiadomienia o komentach, oznaczało to również 100 listów w mojej skrzynce.

W ciągu tej godziny nerwowo szukałem po sieci jakiegoś dobrego zabezpieczenia antyspamowego dla WordPressa. Znalazłem i polecam: Spam Karma 2. Działa jak złoto.

Tags:

Księga zmarłych

October 17th, 2006 4 comments

Dziwne zwyczaje mieli dawniej… Link z BoingBoinga. Młodzi tatusiowie może niech lepiej nie klikają.

Tags: