Łubu dubu
Dziesięć lat temu, wizytując z moją wkrótce byłą żoną jej prawie rodzinny Kraków, poznałem bardzo sympatycznego fanatycznego katolika. Katolik ów, na imię mu było Krzyś, mając na utrzymaniu żonę i malutkie dziecko, przejawiał podejście do tematu pracy i pieniędzy, które mnie, racjonalnie myślącemu ateiście, wydawało się ździebko dziwne. Mówił ów katolik z grubsza tak:
W Krakowie pracy nie ma, do mojej kapeli grającej chrześcijańskiego rocka to raczej dokładam, mieszkamy kątem w przykościelnej suterenie. Ale ja się nie martwię! Jak nie mam roboty, a zwykle jej nie mam, jeżdżę sobie po mieście na moim rowerku i się modlę. A kiedy zaczyna być naprawdę źle, wtedy Pan Jezus przysyła mi jakieś pieniądze przez umyślnego. Ot, choćby w zeszłym tygodniu, kiedy już gotowaliśmy obierkową, przyszedł pleban i spytał, czy go na tym moim rowerku nie zawiozę na Podgórze za pięć złotych!
Detale zmyślam, oczywiście, ale ogólna wymowa oraz tekst o Panu Jezusie przysyłającym kasę są autentyczne. Opowieść Krzysia przypomniała mi się właśnie dziś, gdy Pan Jezus (chyba on?) zesłał mi temat na notkę. Widzicie, było naprawdę źle. Jeździłem na swoim rowerku stacjonarnym i modliłem się, ale temat nie przychodził — a ten, co przyszedł, był jakiś nie taki i pisanie szło mi jak po grudzie. I kiedy w desperacji zastanawiałem się nad zapchaniem paszcz wygłodniałej publiki Referral Funem lub kontynuacją tekstu o warzywku w łydzi (draft: „Marchewka w tyłku”), na Portalu Poświęconym Fronda coś nagle głośno dupło, jebło i pociemniało.
Pierwszy sygnał o portalowych zamieszkach dotarł do mnie równo miesiąc po katastrofie smoleńskiej (coincidence?…). 10 maja pod salonowym wpisem red. Terlikowskiego o „kompromisie” aborcyjnym (widzicie? oni też ten kompromis biorą w sarkastyczny cudzysłów!) pojawiła się prośba od salonowiczki Ifigenii o „zajęcie stanowiska w sprawie zarządzania portalem Fronda”. Wuteef? Otóż kilka dni wcześniej w online’owej Rzepie ukazał się artykuł Terlikowskiego, w którym nasz stary znajomy podpisał się jako redaktor naczelny portalu Fronda.pl. A nie powinien, bo nim nie jest. Przynajmniej tak się wszystkim niezorientowanym wydawało.
Czas przedstawić dramatis personae, czyli podmioty gospodarcze biorące udział w tym zamieszaniu:
- Istniejące od 2002 r. Stowarzyszenie Kulturalne Fronda, prowadzone obecnie przez Grzegorza Górnego i Tomasza Terlikowskiego. Od kwietnia ma status Organizacji Pożytku Publicznego.
- Założona w 2003 r. Fronda PL Sp. z o.o., której właścicielami według Wikipedii są Michał Jeżewski i Tadeusz Grzesik.
- Nowy byt. Zarejestrowana w KRS tuż przed ostatnimi urodzinami Pana Naszego spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Portal Fronda, o której wiem tyle, co powiedziała mi wyszukiwarka KRS: jako reprezentanci wymienieni są Jeżewski i Grzesik (forumowicze Frondy twierdzą, że właściciele to Grzesik i pani Jeżewska).
Tak wygląda backend, zaś frontend to wydawnictwo „Fronda” i nasz ulubiony portal fronda.pl. Wydawnictwo wydaje kwartalnik i książki. Ponieważ kwartalnik i książki mało kto czyta, jest to zapewne działalność nie- lub niskodochodowa. Właścicielem wydawnictwa jest Fronda PL. Tu sprawa jest prosta i czytelna. Portal zaś to zupełnie inna para gumiaków.
Fronda.pl w swej dzisiejszej formule portalowo-społecznościowej powstała niecałe dwa lata temu. Wam też się wydaje, że to musiało być dawniej? To chyba kwestia ilości naprodukowanego przez nią lolkontentu — normalnemu portalowi dostarczenie takiego ładunku uciechy zajęłoby co najmniej dekadę. Przez te dwa lata fronda.pl wyrosła na najnowocześniejszy portal ciemnowieczny w kraju. To zasługa redaktora naczelnego i twórcy serwisu Piotra T. Pałki — z tego co rozumiem, portal tworzył on i jego ekipa, wyraźnie oddzieleni od spółki i stowarzyszenia. Oddzieleni przynajmniej organizacyjnie, bo finansowo i własnościowo najwyraźniej nie. Domena fronda.pl jest według WHOIS własnością spółki Fronda PL, za to właścicielem portalu jest chyba stowarzyszenie (chyba — bo, jak się okaże, powiązania są zawiłe nawet dla niektórych osób z wierchuszki całego przedsięwzięcia). Biznesplan wyglądał zaś tak: w kwietniu 2008 r. pięciu katolickich przedsiębiorców zadeklarowało utrzymywanie portalu przez dwa lata. Potem fronda.pl miała się usamodzielnić i utrzymywać z reklam, działalności e-commerce oraz przede wszystkim z datków użytkowników (o szczegółach planu można poczytać tutaj i tutaj). Tu na scenę wkracza nasz stary kumpel Maciek Gnyszka i jego FFundraising Team, z podziwu godnym uporem męczący forumowiczów Frondy o kasę na portal. Cel? Zbierać co miesiąc 30 000 zł potrzebne na utrzymanie serwisu. I prawie się im udaje — comiesięczne zbiórki oscylują wokół dwudziestu tysięcy.
Z tej opowieści wyłania się obraz sprawnej dwugłowej hydry prowadzącej portal — jeden łeb to Maciek Gnyszka, ofiarnie pracujący na odcinku biznesowym, drugi to redaktor naczelny Pałka, trzymający z dala od Frondy.pl Górnego i Terlikowskiego. Ci ostatni mają kiepską renomę w środowisku. Przy okazji poprzedniej awantury we Frondzie (kiedy odszedł Horodniczy i prawie cała redakcja, dzięki czemu mamy dziś lolkontent apokaliptyczny „44”) usłyszałem taki głos:
GG to mdła fronda międląca nieustannie aborcję i pedziów, plus wyznania nawróconych aborterek i tak w kółko macieju, do wyrzygania, walka z cywilizacją śmierci.
Horodniczy zrobił z frondy na nowo pismo posiadające jakąś zawartość intelektualną, prowokacyjne, ciekawe. Razem z GG wróci parafiańszczyzna.
Za Terlikowskim zaś, choć ma opinię świetnego medialnego fightera polemicznego, ciągnie się ekumeniczny smrodek, rzecz kompletnie nie do zaakceptowania przez konserwatywnych forumowiczów.
Tak wygląda wiatrak, w który trafia następujący ekskremencik.
30 kwietnia Piotr Pałka dostaje propozycję nie do odrzucenia. Stowarzyszenie Kulturalne Fronda przekierowuje go na ważny odcinek strategiczno-administracyjny, o czym forumowicze dowiadują się 10 maja (w wyniku odkrycia przez nich podpisu pod artykułem Terlikowskiego w Rzepie oraz wywarcia nacisku na tegoż Terlikowskiego):
Dynamiczny rozwój portalu oraz poszerzanie się środowiska Frondy (tak w wymiarze realnym, jak i wirtualnym), a także zmiany społeczne, jakie nastąpiły po 10 kwietnia, [facepalm mój — BdB] skłoniły nas do zmian organizacyjnych, które mają pomóc sprostać nowym wyzwaniom stojącym przed stowarzyszeniem, portalem i całym środowiskiem.
Dlatego podjęliśmy decyzję o powierzeniu Piotrowi Pałce stanowiska dyrektora strategicznego Fronda.pl, a Tomaszowi P. Terlikowskiemu stanowiska redaktora naczelnego portalu Fronda.pl.
Celem tych zmian jest usprawnienie organizacyjne, a także szybszy i bardziej dynamiczny rozwój działalności całego środowiska. Dyrektor strategiczny ma odpowiadać za rozwój społeczności nie tylko internetowej zarówno w Polsce, jak i za granicą, rozbudowę zaplecza intelektualnego środowiska, tworzenie terenowych klubów Frondy, organizowanie seminariów i szkoleń, a także planowanie strategiczne przyszłych pól aktywności. Redaktor naczelny miałby natomiast zapewnić dalszy rozwój medialny portalu.
Ale to nie wszystko, poczekajcie! Przypuszczalnie również 10 maja z listy członków reprezentujących SKF w KRS wylatują nazwiska Grzesika i Jeżewskiego, a na ich miejsce pojawia się Terlikowski. Niezwykłym zbiegiem okoliczności Forum Frondy ma okazję śledzić tę zmianę na żywo: w odpowiedzi na link jednego forumowicza do wyszukiwarki KRS (gdzie figuruje już tandem GG/TT) drugi forumowicz pisze:
No to cosik się zmieniło we wpisach na dniach, albo i na godzinach bo ciągle na kompie mam otwartą stronę ze starym trzy-osobowym Zarządem: Górny, Jeżewski, Grzesik
Czad, co?
Mijają względnie spokojne dwa tygodnie, nadchodzi 24 maja, Czarny Poniedziałek Frondy. Po namyśle Piotr T. Pałka odrzuca propozycję awansu i odchodzi z Frondy. Wczesnym popołudniem publikuje na blogu i forum swoje pożegnanie:
Szanowni Frondowicze, Drodzy Przyjaciele,
przepraszam, że dopiero teraz odnoszę się do oświadczenia Zarządu Stowarzyszenia Kulturalnego Fronda z dnia 10 maja (które w nieco innej formie zostało mi zakomunikowane 30 kwietnia, ale czekałem na zakończenie procedury audytu. Niestety nie mogę przyjąć gratulacji z powodu awansu, bo go nie przyjmuję — nie lubię wchodzić w fikcyjne konstelacje. Jestem przekonany, że żaden awans nie powinien oznaczać faktycznej degradacji. Żaden awans nie powinien być komunikowany w trybie przypominającym raczej zwolnienie warunkowe. Informacja o tak poważnych zmianach w medium współfinansowanym przez społeczność powinna być natychmiastowa, a nie wymuszona przez tę społeczność. Niestety w tym przypadku było inaczej.
Jestem zmuszony zrezygnować z pracy dla Frondy, bo audyty bez oficjalnego odniesienia się Zarządu do wątpliwości podnoszonych przez jego odbiorców są jedynie „audytami”, awanse są tu jedynie „awansami”, a struktura organizacyjna jest niezrozumiała nawet dla członków stowarzyszenia. W takiej sytuacji nie można budować i realizować żadnej strategii.
Widzicie? Nie tylko wy nie rozumiecie, o co chodzi — sam redaktor naczelny, najwyraźniej też członek SKF, nie kuma wszystkich powiązań w Wielkiej Frądowej Rodzinie. Wspomniany audyt to echo podejrzanych historii, jakie szeptem opowiadają zasłużeni forumowicze:
Dziś pewien talibański inżynier [chodzi o Maćka Gnyszkę, przedstawiającego się na FF jako wujek inżynier – BdB] wysłał raport z przeprowadzonego audytu, który to raport dał mi do myślenia. Szczególnie ciekawie wyglądają wartości, jeśli chodzi o wypływy (dla ciekawskich: końcówka zeszłego i początek tego roku).
Składając razem tzw. niecne plotki oraz w/w raport — zbudowałem sobie obraz, który daleki jest od sielankowego pejzażu.
To forumowicz Socrat. Nasz stary ulubieniec Tomek Torquemada również sugeruje jakieś nieprawidłowości, które — kiedy się wydały — zostały wyrównane: jego ciekawe wypowiedzi znajdziecie tu i tu, ale polecam lekturę całego wątku, szczególnie dwóch pytań w nim zadanych:
Pytanie jontszonce numer jeden.
Prawda to, że pieniądze zbierane na portal przelewane były na konta osób nie związanych z portalem?Pytanie jontszonce numer dwa.
Prawda to, że gdy sprawa się rypła, osoba nie związana z portalem zapragnęła być z portalem związana w związku spożywczym ktoś musiał jej ustąpić miejsca?
Dość ciekawie (choć niechlujnie) wypowiada się forumowiczka (chyba — u dzieci Frondy ciężko rozpoznać płeć) Alien Life Form:
wyjasnie w telegraficznym skrocie przebieg zdarzen, ale prosze nie pytajcie mnie o konkretne daty bo mi sie nie chce sprawdzac;
na jesieni 2009 albo wczesniej rozwinal sie konflikt poniedzy wlascicielem wydawnictwa Fronda a zarzadem Stowarzyszenia
czyli pomiedzy Jezewskim a GG i TT;pod koniec 2009 odplynelo troche pieniedzy (powiedzmy dwie dekady) z konta portalu na rzecz zarzadu Stowarzysznia;
w tym samym czasie miano zalozyc spolke “portal fronda” zeby odciac wlasciela pakietu kontrolnego wydawnictwa od portalu, zamiast odciac okazalo sie ze wlascicielem spolki “portal” jest wlasciciel wydawnictwa;
przy czym caly czas portalem o domenie fronda.pl niby zawiaduje Stowarzyszenie;
czym wlasciwie zajmuje sie spolka z o.o. “portal fronda” do dzisiaj nikomu nie wyjasniono;przez pierwszy kwartal 2010 nadzorujacy portal czyli zespol pod kierwonictwem PTP malo kontaktuje sie albo nie za cieplo kontaktuje sie z zarzadem Stowarzyszenia Fronda bo nie jasnione zostaly sprawy przeplywow pieniedzy, zwlaszcza ze przynajmniej portal i stowarzyszenie obsluguje ta sama firma ksiegowa;
gdzies na przelomie kwartalow I i II panowie ze stowarzyszenia i portalu wyjasniaja sobie sprawy finansowe;
nie ma wogoel mowy ze istnieje od grudnia 2009 jakas spolka nalezaca do wydawcy niby skloconego z stowarzyszeniem;w kwietniu jak wiadomo zarzad stowarzyszenia podejmuje decyzje personalne, a dokladnie 30 marca na spotkaniu z ludzmi z portalu podczas ktorego mialy byc omawiane inne sprawy a nie zmiany personalne;
tyle
nie wiemy jaka decyzje podjal PTP – czy przyjal stanowisko dyrektora zarzadzajacego czy nie;
nie wiemy czy firma Gnyszki dalej wpiera portal i pracuje w celu pozyskania fundusy na dzialanie portalu;dochodza sluchy ze GG ma przeorganizowac portal
i tyle
reszta to piana
Na marginesie: Maciek Gnyszka najwyraźniej odchodzi razem z Pałką. Niestety, jego blogasek „Co powie Gnyszka” aktualnie milczy; być może Maciek nie może znaleźć odpowiedniego cytatu z Josemarii Escrivy na tę okazję.
Wróćmy do pożegnania Pałki. Parę godzin później wszyskie jego kopie znikają z portalu, o czym Pałka z goryczą informuje na Facebooku, zwanym we frondziarskiej nowomowie Pejsbukiem (jakiś czas później jego wpisy powracają na Frondę, widocznie nowa ekipa zrozumiała, że przesadziła z cenzurą). Z Internetu znika też Forum Frondy. Jest to przerwa techniczna, potrzebna na pozbawienie przywilejów obecnych adminów (zwykłych i tzw. społecznych). Nowym administratorem zostaje niejaka Marysia, nazywająca siebie w Facebookowym profilu Partyzantem Prawdy, prowadzącym „KRUCJATĘ MODLITWY ZA OSOBY ZAGROŻONE PRZEZ OKULTYZM, SEKTY I TOKSYCZNE PRAKTYKI NEW AGE”. Po uruchomieniu forum Marysia na początek ponoć daje bana samej sobie, a później nie może zalogować się do konta administracyjnego, bo „jedną literkę wielka pisałam jako małą i miało prawo nie działać”. Wieczorem Tomasz Terlikowski publikuje na swoim blogu wpis, w którym nic nie wyjaśnia, za to skarży się, jak źle został potraktowany przez wszystkich z wyjątkiem Grześka Górnego. Tak kończy się poniedziałek.
Wtorek to na Forum Frondy dzień pożegnań i umawiania się w nowych miejscach.
I to chyba cała historia — choć im więcej czytam, tym bardziej widzę, jak wiele jeszcze kryje się pod powierzchnią. Co się stało? Panie, a skąd ja mam wiedzieć?! Mogę się jedynie domyślać i zgadywać. Zgaduję więc, że SKF chciał zacieśnić więzy finansowe z portalem, a droga do owego zacieśnienia musiała wieść przez zwolnienie związanego ze spółką Fronda PL redaktora naczelnego i przetasowania w składzie zarządu samego Stowarzyszenia. Z dokumentów KRS i oficjalnych oświadczeń wynika, że w tym momencie duet Górny-Terlikowski i reprezentowane przez nich stowarzyszenie ma pełną władzę nad portalem. Jedyny haczyk to domena pozostająca własnością spółki Fronda PL, ale wpis w WHOIS nie przesądza sprawy. Może np. właściciele spółki mają kod authinfo, ale jedną literkę wielka pisały jako małą i nie zadziałało.
Na koniec drobna refleksja. Miałem okazję poznać osobiście niewielu publicystów prawicowych, ale ci, których poznałem, jeździli zdezelowanymi sztruclami i prosili żonę o pieniądze na jedną puszkę piwa. Nie piszę tego z pogardą, lecz z podziwem: ci ludzie chcą żyć z idei, która, powiedzmy, trawi ich dusze apokaliptycznym ogniem. Nie pójdą na etat jak żona, bo będą mieć mniej czasu na Sprawę. Jeśli walka o Sprawę nie przynosi kasy, trudno, będą biedować. Ich marzenie to sytuacja, w której wydawane przez nich ideowe czasopismo czy prowadzony przez nich portal poświęcony przyniesie dochodzik niewielki, ale wystarczający na zaspokojenie potrzeb bytowych swoich, kolegi, dwóch kolegów kolegi i niewielkiego zespołu redakcyjnego (zaspokoić na długie lata, ma się rozumieć, z dodatkowym uwzględnieniem wielodzietności ideowców). I kiedy już prawie osiągają to marzenie, kiedy pojawia się realna kasa, wtedy z naszymi ideowcami dzieje się czasem to, co z normalnymi ludźmi w układach biznesowych: na momencik wychodzą z nich wilki, następuje krótki pierdolnik o zdobycz, po czym jedna grupka zostaje z pogryzionym ochłapem, a druga odchodzi zakładać kolejne ideowe pisemko na rozruchu czy portal z widokami na przyszłość. I tak się to kręci.
Brak mi jednak do kompletu jeszcze (dec. prok.)
RobertP :
Najpierw powaliła mnie filozoficzna głębia tego dwuznacznego w końcu sformułowania, ale teraz kontempluję “Coś tam widać… może nie będzie tragedii?”. Przecież to przepowiedział Mickiewicz. Ja z synowcem na przedzie i jakoś to bedzie.
Jak to mám udělat nevím, poznat:
http://www.anioly-nieba.pl/polski/default_pl.htm
Těžký rozpieprz mozek, nie tam jakieś stenogramy…
@ romgier:
Było.
Adam Gliniany :
ważne, że zmieniło moje życie!
Yaca :
Wielki talent. Powinien założyć blogaska.
RobertP :
W ogóle ten “rozmówca” Faktu to chyba czytał inne stenogramy, te autentyczne, których Rosjanie nam nie przekazali.
Aaale. Przypierdalam się. Za to ładnego Photoshopa zrobili państwo fakciorstwo.
zdawało mi się, czy jeszcze przed chwilą lead na gazeta.pl brzmiał tak:
Już poprawiono na “K…a, K…a”. Przipadek?
Otchłań swoje wie.
http://ksymenes.salon24.pl/189168,dlaczego-o-k-a-a-nie-o-boze
bart :
Brat Tomasz też widzi różnicę między “O Jezu”, a “O kurwa”
“Wiem, że to – w całej tej sprawie – drobiazg. Ale jakże znamienny. Najpierw strona rosyjska (i to także w czasie oficjalnych konferencji) zapewnia, że ostatnimi słowami była modlitwa, a później… przekonuje, że owa modlitwa to były wulgarne przekleństwa. Czy rzeczywiście rosyjscy prokuratorzy nie zauważyli różnicy między słowami “Jezu, Jezu”, a “Ku…wa, ku…wa”?”
http://terlikowski.salon24.pl/189215,nie-tak-znowu-drobna-roznica
BTW Znacie jakieś niewulgarne przekleństwa?
galopujacy major :
MOTYLA NOGA
bart :
Jeśli kiedykolwiek będę w jakimkolwiek kokpicie podczas katastrofy lotniczej – będę darł ryja “do diaska!” tak głośno, żeby potem zostało w zapisie czarnych skrzynek.
galopujacy major :
Do kroćset. Wciornaści. Niech to szlag.
galopujacy major :
Tre o tralve
TAM DO LICHA!
galopujacy major :
Psia kostka, dżeronimoooo (oj, pszprszm).
MOTHERFONDLER!
Jasny gwint i ciemna śruba (© by Papcio Chmiel sprzed demencji)
Chomiorkoala :
Ale jakie piękne przesłanki ma otchłań! Gdyby krzyknęli ‘o Boże’, to by wskazywało na błąd załogi, ale ‘o kurwa’ krzyczy się tylko przy zamachu.
Chomiorkoala :
No i umarlam po raz kolejny. O kurwa.
eli.wurman :
Ja też, ale na wszelki wypadek z góry i dożywotnio zrzekam się – całkowicie dobrowolnie – latania rządowymi samolotami, nawet za cenę ewentualności niepochowania mnie na Wawelu. Nie zależy mi i już. Proszę potraktować to jako moje oficjalne stanowisko.
W to, rzecz jasna, żaden genetyczny i prawdziwy patriota nie uwierzy nawet przez nanosekundę: http://wyborcza.pl/1,75478,7961763,Czarne_skrzynki_byly_opieczetowane.html no bo przecież Aborcza kłamie z definicji. I czerwony blip od ręki dostarczył przykładów, że naród jest twardy: http://rdir.pl/d0693 http://rdir.pl/d06ew i swoje wie.
Moim zdaniem, oni krzyczeli “Leeeerooooy Jeeeenkins!!!”.
A nawet jeśli nie krzyczeli tak, to powinni byli – w sumie działali jak On.
Wg psychiatryka zapewne okrzyki bez wzywania boga powinny wyglądać jak OJOJ! Ewentualnie OJEJ!
vauban :
Człowiek bele co kliknie w takich miejscach i dostaje po ryju prawicową interpunkcją: o, tu (uwaga: otchłań).
No i co z tym Gnyszką? Miał co nieco rozjaśnić.
Jak wiadomo z doświadczenia, na pytanie o ostatnie słowa odpowiada się “He… said some beautiful things”.
galopujacy major :
Kurdebalans i synowie, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością.
wo :
Przed podejściem do lądowania:
Kijami zdobędziemy karabiny, a karabinami armaty.
Podczas podejścia:
Polsko, jak słodko dla ciebie umierać!
galopujacy major :
BTW Znacie jakieś niewulgarne przekleństwa?
“O Boże!” ma status przekleństwa. “O Jezu!” też. Wulgaryzmy to działka obok.
galopujacy major :
Kurza twarz, zamiennie z kurza melodia.
Za te słowa ostatnie należy przebłagać i wynagrodzić podobnie jak tu http://nie-dla-dewiacji.tk/
Dla nieblipujących: się kurde czepiacie!
http://blip.pl/s/87610115
Ech, kolejny dzień mija a ja żadnego zachwytu nad genialnym komentarzem Barta #598 nie widzę. No to choć ja napiszę, że mi się bardzo podoba.
sheik.yerbouti :
Mówisz o dwóch Tupolewach? To nie moje! Kliknij w obrazek!
@ sheik.yerbouti:
Zachwyt był na Blipie w stosownym momencie, OIDP.
m_gol :
Maciek to taki typowy cock teaser.
sheik.yerbouti :
Hę? Co gdzie?
bart :
No tak, znam cykl, ale myślałem, że się zainspirowałeś.
Aaaa, nie mogie, znów kwiczę ze śmiechu.
galopujacy major :
‘You misbegotten wretch’
(T. Pratchett, Interesting Times)
zresztą tamże jedna z najpiękniejszych klątw – chociaż bardzo bym nie chciała haftować tego na sztandarze…
‘May slightly unpleasant things happen to our enemies if not inconvenient’
WP donosi.
Myślę, że to jest kolejna niewiadoma w tym steku kłamstw i spisków. Zastanawiam się, dlaczego nikt nie zaproponował śledztwa niezależnych detektywów pod kuratelą Radia M. ?!
EDIT: Zapomniałem postawić spacji przed znakiem zapytania. Już poprawione.
…Tymczasem Jego Królewska Mość/Jego Kurwa Mać znowu swoje.
@Zombie Guy
Ciekawe to jest to, że wśród studentów i licealistów on ma na oko z 40% poparcia. Zresztą nie jest to pozbawione przyczyn, Korwin-Mikke często wypowiada się klarownie i logicznie, (może jego wykształcenie mu w tym pomaga) sam jeszcze nie widziałem dyskusji, w której by nie wybronił swoich poglądów.
M :
Chyba na pececie.
M :
Wystarczy proste: “sprawdzam” – pokaż papiery na skuteczność. I jedyne co mu zostaje, to słodkie pierdolenie, które może kupić ktoś, komu słodkie pierdolenie robi (patrz: uczniowie i studenci).
eli.wurman :
Mnie się bardzo podoba jego technika konfundowania rozmówcy – przydałaby się dla niej jakaś fajna nazwa. Znowu odwołam się do mojego ulubionego wywiadu, w którym Korwin opowiadał, jak zlikwiduje korki w Warszawie, kiedy zostanie jej prezydentem. Zapowiedział, że powyrywa tory tramwajowe z ulic, bo to przez tramwaje są korki, po czym dorzucił coś w stylu “niech pani popatrzy na Amerykę, tam w żadnym mieście nie ma tramwajów” – i pobiegł dalej, do następnej tezy, pozostawiając rozmówczynię z rozdziawioną buzią, próbującą ogarnąć, jak brak tramwajów w USA przekłada się na korki w mieście.
eli.wurman :
Cóż, przynajmniej umiejętnie sprawia takie wrażenie, a to najwidoczniej działa.
M :
Ze skutecznością w granicy błędu statystycznego. Działa fantastycznie!
M :
Już objaśniam. Mikke w istocie rozumuje na ogół logicznie, problemem jest jednak to, że zbiór faktów jakie tą logiką przetwarza jest zatrważająco ubogi, a co gorsza dopełnia go zbieranina mylnych tez i poglądów, które faktami mu się tylko wydają. To mocno przystaje do tego co jego młodociani fani mają w głowach: ponadprzeciętną inteligencję (w sensie sprawności operowania danymi), ale ograniczoną na skutek młodego wieku bazę wiedzy.
Podatni są też na podobne usterki poznawcze, ponieważ nie zdając sobie sprawy z własnych ograniczeń, a jednocześnie pod wrażeniem własnej sprawności intelektualnej wytestowanej w małej skali i na zabawkowych problemach, zapuszczają się z rozumowaniem na obszary całkowicie dla siebie niedostępne. Z wiadomym skutkiem.
Na własny użytek określam takich zawodników mianem filozofa podwórkowego, bo w skali podwórka na ogół faktycznie zorientowani są najlepiej, a już na pewno najwięcej gadają.
Vahanara :
Dowody anegdotyczne nie potwierdzają. Korwiniści to zazwyczaj przychlasty kopypastujące to, co przeczytali w Najwyższym Czasie i na wykopie.
“Ponadprzeciętną” nie w sensie “Einsteinowską”, a jedynie “większą niż uczeń zawodówki”. Studenci często zaraz po tym jak odkryją, że są bystrzejsi niż przeciętny Kowalski zaczynają daru nadużywać. Każdy kto partycypował w jakimś kole dyskusyjnym powinien zjawisko pamiętać.
Vahanara :
Dwie rzeczy:
po pierwsze – można by wreszcie skończyć z tym pieprzeniem, że uczeń zawodówki to z zasady musi być ktoś głupszy od tego, kto idzie do liceum czy technikum. Srsly, pchanie ludzi do wykształcenia ogólnego a potem na bezsensowne studia – to jest strzał w stopę. Może będzie lepiej, jak będziemy mieli wykształconych hydraulików, murarzy, cieśli i co tam jeszcze; ludzi, którzy spokojnie skończą sobie zawodówkę i będą się zajmować tymi wielce pożytecznymi rzeczami i przy okazji nie będą obciążeni pierdoleniem, że zajmują się tym, bo są “mniej inteligentni”
po drugie – korwinizm jest klasowy. Jest popularny, bo potrafi zagospodarować przeświadczenie o lepszości i marzenia o odmianie losu. I jako taki zazwyczaj lęgnie się w ludziach, którzy, co tu dużo mówić, są biedni. I liczą, że ich spryt, ich zdolność poprawi ich byt. Mają też wroga w postaci darmozjadów, przez których cierpią dziś biedę, bo państwo musi tyle kraść na ich utrzymanie. Ale, serio, nie ma to nic wspólnego ze zdolnością do rozsądnego kombinowania pod deklem. To jest tylko czyste emo.
Vahanara :
Tyle, że jak skończą tę nieszczęsną politologię, to potem łażą i pierdolą, że nie ma pracy, bo im masy z tych »złych« prywatnych uczelni zepsuli rynek. Więc raczej nie.
Vahanara :
Przed #ttdkn-em – w żadnym, bo mnie serious business nigdy nie kręcił.
M :
On jest takim fajnym wujciem co opowiada zabawne historyjki. Każdy powinien miec takiego wujcia w rodzinie, to by nie słuchał pierdolenia o podatkach, tylko jak za kawalerki z twoim ojcem na kacu wydoiliśmy krowę rolnikowi.
bart :
No chyba “red herring”.
Odniosłem wrażenie, że na tym forum oczywistym jest, iż pisząc “student jest bardziej bystry niż uczeń zawodówki” mam na myśli zależność jedynie statystycznie prawdziwą i że niekoniecznie uważam aby _każdy_ po zawodówce do trzech zliczyć nie umiał.
Co do dalszej części – jak dotąd bieda korelowała ujemnie z poziomem wykształcenia (nawet czysto formalnie postrzeganym), więc skoro odsetek korwinistów jest największy wśród studentów, to coś tu nie pasuje.
Gwoli ścisłości powinienem jednak dodać, że moja praktyka z korwinistami sięga czasów mocno sprzed Wykopu i dotyczy raczej obserwacji szkolnych znajomych, którzy choć bystrzy na matmie czy fizyce mieli zwyczaj ulegać “żelaznej logice” Korwina, nie dostrzegając że logika ta opiera się na dwóch faktach i jednej chybotliwej hipotezie roboczej, a elegancko pomija całą pozostałą cześć wszechświata.
PS. Ja widzę, że kolega to lubi rozmawiać i mieć odmienne zdanie. :) Niestety muszę iść spać. :)
Vahanara :
Spoko, zapraszam w innym terminie.
eli.wurman :
Właśnie!
Chyba dwa razy widziałem w telewizji, jak Korwin pokazywał swoją sztuczkę z pływającą kostką lodu. Nie znalazł się nikt, kto by mu wygarnął, że posługuje się debilnym argumentem. To jest jego największa umiejętność – wyczuwać na jaki przekręt logiczny lub uogólnienie może sobie w danej sytuacji pozwolić.
Dobrze by mi zrobiło, gdybym zobaczył Korwina zmasakrowanego w dyskusji na żywo. Ma ktoś linka?
Pozdrawiam i witam.
A tak mi się przypomniało w temacie Mondgreen:
Wishmaster – the misheard lyrics
M :
Może to kwestia tego, jak sobie na studiach dobrałem znajomych, ale wśród próbki studentów, których poglądy znam, poparcie dla JKMa wynosi okrąglutkie 0%.
A swoich poglądów broni przez zwykłe przegadanie rozmówcy.
bart :
Incoherent Babble Attack
Vahanara :
Logiczne jest też to, że fałszywe przesłanki wyprodukują fałszywe wnioski. Nawet durny student z małym zasobem wiedzy (czyt. ja) zdaje sobie sprawę, że obok błędów formalnych, są jeszcze błędy materialne. Pomijając fakt, że precyzji i ścisłego wynikania nie udało mi się w wywodach JKMa dopatrzeć – jeżeli już to wyjęta z dupy przesłanka – tajmnicze procesy ponad muszką i za wąsami – wyjęty z dupy wniosek. W dodatku jego wypowiedzi zwykle są silnie wartościujące, co z rzekomą logiką też tak jakby troszku się kłóci.
Vahanara :
Idą do pracy zamiast na praktyki, dostają jakieś prawdziwsze pieniądze, to im korwinizm mija.
mstefek :
M :
No dyskusje z Korwinem są jak z dresiarzami, którzy kroją na komórkę: jedynym sposobem “przegadania” jest wyskoczenie z większym chamstwem/agresją, ale przecież ani Korwin, ani dresiarze nie nawiązują hmmm debaty z kimś bardziej chamskim/agresywnym od siebie.
czescjacek :
Taak, a my na kacu wpadliśmy ostatnio na pomysł zorganizowania JKM debaty, skoro i tak do nas przyłazi. Na serio. Tylko nie wiem, kogo dobrać na sparing partnera – Leppera? Przecież nikt “poważny” nie będzie miał ochoty przyjść niszczyć Korwina, bo się nie zniży do poziomu, a JKM zagrożeniem przecież nie jest (więc, gdzie tu profit).
Ale potem kac zszedł.
Blackops :
Myślę, że byłby taki as dorównujący JKM hucpą: http://pl.wikipedia.org/wiki/Ludwik_Wasiak ale trudno powiedzieć, czy by się sprawdził. Problem z JKM jest IMO taki, że trudno mu przerwać. Nawet jeśli mu ktoś przerwie, to zdebunkowanie odczapistycznych tez wymaga zazwyczaj sięgania po źródła, cytowania statystyk (znana sprawa ubezpieczeń OC kierowców na przykład), których pod ręką nie ma. Zanim coś uda się odpowiedzieć, JKM zmienia temat i od początku. Jego naprawdę pokonać może albo większy cham, albo ktoś tak niemożliwie obcykany we wszystkim, że tacy chyba nie występują. A jeśli, to mają w dupie politykę, JKM i wewogle, bo coś o nich nie słychać.
EDITH: ewentualnie mecz bokserski, na zasadzie że jeśli nie da się pobić rekordu, można próbować pobić rekordzistę ;)
Mysle, ze moj stary moglby sprobowac. Cierpi na zaawansowana pastuszyce, mowi dwadziescia razy po to samo i bezblednie obcykane ma “nie przerywac, jeszcze nie skonczylem!” w pierdyliardzie wersji. Wszyscy wymiekali. Oraz internetsy twierdza, ze siedzi w powiatowym SLD, hyhy.
eli.wurman :
A wiesz, że to słowo w słowo jedna z tez Korwina? Wiec w czymś tam się ze sobą zgadzacie, jak Ci z tą świadomością? (Żeby nie było – ja również podpisuję się pod tym w pełni.)
Z tych kilku rozmów Korwina z kimśtam które widziałem wypływa wniosek, że przelicytować go to zadanie trudnością i sensownością zbliżone do próby przelicytowania Ziemkiewicza. Facet rzuca jakąś tezę, możliwie jak najbardziej od czapy, a kiedy zaskoczony rozmówca próbuje zebrać mysli i coś wybąkać Korwin parska, prycha, chichocze, w końcu przerywa i rzuca następną tezę wyjętą jeszcze głębiej z dupy. Odpowiedzieć na to wszystko w czasie rzeczywistym nie ma szans, co więcej, nieodmiennie rodzi się pytanie – po co?
bart :
Zresztą “w USA nie ma tramwajów” to jest taki typowy dla JKM argument – zgadza się z tym co widzimy na filmach sensacyjnych, ale już nie z rzeczywistością.
venividi :
Nijak.
Różnica jest w tym, co u mnie stoi za taką tezą, a co stoi za taką tezą u Korwina (uwaga: spekulacje).
vauban : Wasiak Ludwik
czyli nasz wzorzec z Sevres prawicowej składni.
trochę wstyd się przyznać, ale… głosowałem na JKM. włączę płytę z dźwiękami natury, przygaszę światło, rozłożę się wygodnie na kanapie i opowiem. ale to za chwil parę.
romgier :
Jeśli wysyłałeś SMSy na blog roku zgodnie w wytycznymi guru, to wisisz Bartowi skuter.
@w USA nie ma tramwajów.
A tak w ogóle to po San Francisco co jeździ, jak nie tramwaje. I nawet w filmach też.
Tarhim :
Też zresztą nie wszystkich.
Vahanara :
Też nie. Korwin-Mikke rozumuje na ogół nielogicznie, popełniając typowe “fallacies” – które dla jego młodocianych fanów są niezauważalne, bo są najczęściej niedoczytani i niekumaci, więc łatwo ich nabrać np. na true Scotsman fallacy.
Pierwszy z brzegu przykład z jego bloga – “Dawniej arystokrata był sądzony przez parów, czyli równych mu – a ci wydawali bardzo ostre wyroki – wiedząc, że od czystości w ich szeregach zależy panowanie arystokracji. Bo nikt nie zniesie szarogęsienia się “arystokraty”, który jest łajdakiem – lub, co gorsza, śmieciem.”. To jest i brednia historyczna i błędne rozumowanie. Skąd w ogóle teza, że “nikt nie zniesie szarogęsienia arystokraty, który jest łajdakiem”? Kto zna historię, ten wymieni ładnych parę przykładów skutecznie szarogęszących się arystokratów będących łajdakami. Teza do obronienia tylko przy pomocy błędu typu true Scotsman. I tak dalej.
venividi :
W San Diego tez sa tramwaje(?) choc nazywaja sie jakos dziwnie “trolley”. Pojady szynowe napedzane silnikiem elektrycznym, drut u gory:
http://en.wikipedia.org/wiki/San_Diego_Trolley
A kazdego glupiego sk…syna piszacego za JKM o zwiazku tramwajow z korkami skazalbym na dozywotne jezdzenie samochodem bez klimy po LA w godzinach szczytowania.
mtwapa :
Czyli chyba większy tramwaj (na szerszych szynach), jak nasza poznańska Pestka.
@ wo:
Bardzo trafnie.
Przy okazji: czy da się jednym słowem przetłumaczyć na polski ‘fallacy’?
mtwapa :
Właśnie zawsze się zastanawiałem skąd się wziął trolej w trolejbusie. Czym to się właściwie różni od tramwaju? I tak sobie myślę, przecież żeby twierdzić, że w Stanach nie ma tramwajów, to nie wystarczy tam nigdy nie być, ale i być kompletnie kulturowo niekumatym. Przecież pieprzony streetcar jadący do Desire, ffs!
I jeszcze sobie przypomniałem jak dziecięciem będąc zorientowałem się, że JKM ma nie pokolei z logiką. On jest chyba łykalny jak się go słucha w małych dawkach. Kiedyś obejrzałem program, gdzie występował jako jedna z dwóch celebrities (to było jak jeszcze nikt nie słyszał tego słowa) i mógł dłużej pogadać. jak podsumowałem co powiedział to mi wyszło, że sam własnoręcznie kopną siebie w dupę. W skrócie:
1) rodzicie powinni decydować o czym dziecko się uczy w szkole, jeśli chcą, żeby miał lekcje wyłącznie z Wojen Napoleońskich to mają do tego prawo; będziemy mieli świetnego specjalistę od Napoleona przynajmniej
1.1) ale nie wychowanie seksualne, bo to fuj i powinni mu powiedzieć w domu
2) kobiety nie powinny się kształcić, tylko zajmować domem i dziećmi
3) każdy powinien mieć na tyle rozumu, żeby wiedzieć czy zapinać pasy w samochodzie
Na Boha, skąd? Matka nic nie wie, bo skończyła edukację na obsłudze książki kucharskiej. Ojciec specjalista od Wojen Punickich, a w szkole ma dzieciar tylko Wojny Peloponeskie. I taki ktoś nagle wsiadając do samochodu dostaje oświecenia w temacie zasad dynamiki? To właśnie przez nielogiczność JKM przestał być dla mnie dobrym wujkiem.
Owsiak też tu miał pewne zasługi, bo go w swojej książce po prostu obśmiał. Czyli zrobił to co robi Bart tu na blogu. Nie było to jakoś bardzo merytoryczne, ale cholernie skuteczne. pamiętam do dziś słowa Owsiaka, że JKM wygląda mu na “picwąsa co puszcza bąki w samochodzie i otwiera okienko, bo śmierdzi”. Głupie, ale zapadło mi w pamięć.
Dobra, już chyba za dużo bajtów i tak na niego zmarnowałem.
inz.mruwnica :
No, nie chcę tu bronić korwinistów, ale może część z nich zakłada, że te dzieła po prostu opisują historię USA i tych tramwajów już tam nie ma? Bo jak sięgamy po stare filmy, to mnóstwo streetcarów będziemy widzieć w Los Angeles. Historię tramwajów w tym mieście pobieżnie (jak wszystko) omawiam w stosownym rozdziale swojej książki, powołując się tam na starą komedię z Haroldem Lloydem, w której mamy przegląd pojazdów, którymi poruszano się po Los Angeles w czasach świetności Downtown.
W tym filimiku Lloyd w 6 minucie dokonuje tramwajjackingu!
http://www.youtube.com/watch?v=YiTcfMuo7tM&feature=related
…a w następnym pędzi innym środkami komunikacji. Można zresztą poznać znajome lokalizacje i trudno się oprzeć wrażeniu, że to miasto wyglądało znacznie sympatyczniej, kiedy jeździły po nim tramwaje a przy ulicach były chodniki, po których ludzie chodzili pieszo.
inz.mruwnica :
Akurat to u niego zawsze rozumiałem jako: “ja co prawda uważam, że wychowanie seksualne jest be, ale zrzućmy po prostu decyzję na rodziców i problem zniknie sam”.
wo :
A to czasem nie wynika z tego, że w działce, w której się specjalizuje (brydż) co prawda możliwości jest dużo, ale wszystkie dotyczą konkretnej sprawy (kto ma jakie karty na podstawie tego, co powiedział/rzucił), nie ma subtelności wymagających sięgania daleko w przeszłość, czytania mnóstwa dodatkowej bibliografii, a fakty są faktami (100% pewności po przeliczeniu), a nie hipotezami, które pewne mogą być tylko w ograniczonym stopniu?
Bo na pewno nie jest on idiotą w klasycznym tego słowa znaczeniu, skoro potrafi przeprowadzać dość skomplikowane i złożone dedukcje brydżowe… Uprzedzając – do komputera też go nie można porównać, co choćby widać po tym, jak wyglądają pojedynki arcymistrzów szachowych z programami komputerowymi – maszyna liczy nieporównywalnie szybciej, ale nie ma tej “płynności myślenia”, jaką prezentują arcymistrzowie.
@ RobertP: tam smsy. ja złożyłem Januszowi Ryszardowi Korwinowi-Mikke swoje polityczne dziewictwo w ofierze!
to stało się pamiętnej jesieni roku dwutysięcznego. drzewa złociły się w słońcu, a ja z nowiutkim dowodem osobistym w kieszeni i nieśmiałym rumieńcem na twarzy przekraczałem próg obwodowej komisji wyborczej w Ł. jeszcze te kilka formalności, byle tylko uniknąć ciekawskiego wzroku członków komisji, tych “przyjacielskich” usmieszków, poufałego poklepywania po plecach. podpis na formularzu i janusz szeleści już w mojej dłoni. znikamy za ciężką zasłoną, zostaliśmy sami. zrobimy to szybko. kładę janusza na stole, moje palce i oczy jak oszalałe przebiegają po jego bladym ciele. chwytam przywiązany sznurkiem długopis i dotykam janusza tam, no wiecie gdzie… oooch, to już? oszołomiony, nadal nie rozumiejąc, co tak naprawdę się stało, wybiegam z kabiny. szybko wrzucam janusza do biało-czerwonej urny. bez słowa pożegnania wychodzę. oddalając się słyszę, jak szeleszcząc z zadowolenia janusz opada na dno dwubarwnego prostopadłościanu.
potem długo myślałem o januszu. nie muszę dodawać, że utrata dziewictwa ma często coś w związku z alkoholem, narkotykami oraz chęcią życia w wolnym kraju ze zrównoważonym budżetem. co mówił mi janusz? “zlikwiduję akcyzę, zalegalizuję maryśkę, wolno będzie przecież wszystko a budżet się domknie tak, jak w kamieniu pomorskim.” to takie ładne miasteczko na pomorzu, przyjeżdzałem tam w dzieciństwie z rodzicami.
ale zauroczenie mijało. zobaczyłem kiedyś janusza w telewizji. ściskał się ze stanisławem, co prawił o jakiś judajczykach. młodzi ludzie pytali: januszu, co więc z tymi dragami? “zalegalizować abyście się ćpuny zaćpały!” januszu, a z tymi gejami? “niech żyją, jak chcą. dam im spokojnie wymrzeć na karę bożą ejds”. “i dać każdemu broń, element sam się wystrzela!” “a po co ludziom przedszkola? wynająć mogą niańki! koleje? pekaesy? przecież ludzie mają samochody. szpital? w kamieniu pomorskim nie ma, a żyją”.
i tak myślę sobie po latach, że widziałem janusza takiego, jakiego chciałem go widzieć. jako “liberała jak z holandii”. to minęło, a fakt ten miał coś wspólnego z utratą dziewictwa.
@ romgier:
Drogi Młody Przyjacielu:
jestem Ci wdzięczny za Twoje Świadectwo. Ta chwila, którą tak barwnie opisujesz, niewątpliwie wywarła na Tobie traumatyczne wrażenie, ale myślę, że udało Ci się przełamać niezdrowe zauroczenia i wkroczyć na ścieżkę Prawdy. Osobiście jestem pewien, że wielu z nas chciałoby potrafić tak jasno i szczerze opisać swoje przeżycia, jednocześnie nie popadając w pokusę ujawnienia nieobyczajnych szczegółów. Jednakże, jako zwykły człowiek, ciekaw jestem, co Ciebie doprowadziło do takiej sytuacji. Jeśli chcesz się z nami tym podzielić, pisz. To byłaby wielka i cenna przestroga dla wszystkich, aby nie zatracali kompasu moralnego i nie dawali wodzić się na pokuszenie. Wciąż istnieje ogromne zagrożenie ze strony korwinizmu, szczególnie dla młodzieży. Musimy zdobyć się na ogromny wysiłek, by temu przeciwdziałać, zatem każde Słowo jest bezcenne. Pozdrawiam jak najserdeczniej, myślimy o Tobie z sympatią.
venividi :
Light Rail to się nazywa, to taki termin co wymyślono jak “tramwaj” się kojarzyło właśnie z jakąś minioną epoką i Desire. Jasnych zasad odróżniania od siebie tramwajów, light raila i ciężkiej kolei zasadniczo nie ma.
A po pestce to akurat jeżdżą standardowe tramwaje po standardowych torach, myk tkwi w tym jak jest trasa zbudowana.
Dla nieblipających – eli wraz z inżynierem znaleźli cudny miks – chemtraile, korwin, anty-GMO i anty-szczepionki w jednym blogu!
@ vauban
Nie no, ja proszę cię, nie podsuwaj mi takich pomysłów ;-)
Zupełnie na serio to oczywiście kandydaci brodzą w wysokiej wodzie i płaczą z powodzianami. Jakoś zapomniałem, że kampania jest – to tłumaczyłoby, dlaczego JKM spóźnia się z felietonem na bloga.
@ vauban:
Drogi Kolego,
bardzo dziękuję za udzielone mi duchowe wsparcie. Jest ono dla mnie niezwykle cenne, zwłaszcza w obliczu nadchodzących Wydarzeń. Choć od ostatniego upadku minął już bardzo długi czas, Czarny nie śpi. Obawiam się, że w chwili słabości mogę ulec pokrętnej logice Zła i w moim kalendarzu znów pojawi się czerwony znak klęski. Dlatego dziękuję za ciepłe słowa otuchy, w godzinie ciemności pamiętał będę, że jest Ktoś, kto kieruje ku mnie swoje myśli.
Choć wydarzenie z przeszłości pozostawiło w mojej duszy bolesny ślad, mając na względzie dobro Sióstr i Braci czytających me słowa, postaram się przybliżyć przyczyny, które przywiodły mnie ku złemu. Pierwszą była zgubna skłonność do miękkich narkotyków, nieograniczonym dostępem do których kusił mnie Zły. Drugą niezdrowa buta i młodzieńczy bunt przeciw wartościom Dobra i Prawdy, wyznawanym przez moich Ukochanych Rodziców. Trzecim pycha, każąca wywyższać się z rówieśniczego grona. Ta sama pycha przywiodła mnie do samotnego poszukiwania prostych odpowiedzi na pytania, na które odpowiedzieć można tylko wspierając się na życzliwych barkach Wspólnoty. Szpetna twarz Zła ukryła się przede mną niby pod piękną maską. Pycha i lenistwo nie pozwoliły mi zerwać tej pięknej acz złudnej ozdoby.W tej pamiętnej chwili próby nie znalazłem również miejsca takiego jak to, promieniującego światłem i wskazującego Drogę na krętych ścieżkach prowadzących do Prawdy.
Pozdrawiam, dziękuję i proszę o wsparcie
Romgier, 9 lat i 8 miesięcy od upadku
Slotna :
Przepraszam, czy ja mógłbym poprosić o definicję pastuszycy? Bo jakby Nachasz nie wyskoczył ze “zmanić”, to by to było najfajniejsze słowo jakie trafiłem w tym tygodniu w internetach.
Zombie Guy :
Nie, z fałszywych przesłanek jak najbardziej można dojśc do prawdziwych wniosków. I nie jest to wtedy błąd.
romgier :
Ja przez pewien czas byłem tak korwinistyczny, że ideologia nie pozwalała mi głosować nawet na Korwina. I w ten sposób nigdy nie zagłosowałem. Ain’t that cool?
inz.mruwnica :
Te trolejbusy, które widziałem na Słowacji, nie jeżdżą po szynach.
m_gol :
Skoro już tak o wszystkim dyskutujemy – byłbym ostrożny z tym “nieporównywalnie szybciej”. Jeśli mowa o świadomym obliczaniu ruchów – zgoda. Skąd jednak wiesz ile i jakich obliczeń wykonuje arcymistrz podświadomie, kiedy planuje kolejny ruch?
Marceli Szpak :
Czlowiek, ktory za duzo czasu spedzil sam na sam z bydletami na pastwiskach ma tendencje do pierdolenia byle czego o byle czym – nawet jesli przypadkiem akurat ma cos do powiedzenia. Mowi, mowi, bydleta odpowiadaja “meh”. Mowi wiec jeszcze raz, i jeszcze, juz mu sie zaczyna chrzanic, czy on ukradl, czy jemu ukradli, ale mowi niestrudzenie. On peroruje, one “meh”… i juz mu tak zostaje. Trafilam na to u Stillera, ale nie pamietam, czy sam to wymyslil.
Slotna :
Dzięki! Dorzucam do słownika.
m_gol :
“Skomplikowane i złożone dedukcje brydżowe” wydają mi sie cokolwiek przereklamowane. Nie sądzę, żeby reprezentacja – powiedzmy CERN w brydżu rzeczywiście z samego faktu, że reprezentować ją będą ludzie potrafiący w pamięci całkować nieliniowe równania różniczkowe, automatycznie miała spuścić łomot reprezentacji PGR Koziebobki. W brydżu bardziej się liczy to, żeby pamiętać czy już zszedł król trefl i co licytował siedzący w pozycji W. A to wcale nie wiąże się z wielkim potencjałem intelektualnym.
Więc albo po prostu jest osobą mało rozgarniętą albo znalazł sobie niszę w symulowanie takowej dla równie mało rozgarniętej młodzieży.
Tymczasem autor “prawdopodobnego scenariusza wydarzeń”, człowiek, którego nick z lenistwa, nie ze złośliwości parsuję uparcie w “El Ohidno Siuro”, zabrał się teraz za porównywanie zdjęć satelitarnych. Porównał dwa zdjęcia – jedno ze strony amerykańskiej, drugie z rosyjskiej – wykonane o różnych porach, w dobowym odstępie, w różnych rozdzielczościach, jedno powiększone przez samego El Ohido, drugie przeskalowane przez flashowy interfejs rosyjskiej mapy – i wyszło mu, że się różnią!
Autor nie chce powiedzieć, jakie znaczące różnice sam dostrzegł. Nie wiem, jak to zinterpretować – czy są tak oczywiste, że nie ma sensu ich wymieniać? Czy widać, że zdjęcia się różnią, a teraz czas na analizę? Autor prosi czytelników o propozycje, ale komentujący wolą rozprawiać o precyzyjnym wyborze miejsca katastrofy. Jedynie niejaki maxoo nieśmiało zauważa: “wydaje mi sie za na tym drugiem zdjeciu pewne rzeczy sa wyczyszczone magiczna rozczka”.
Z komentarzy u El Ohido Siluro przeklikuję się na blog Alternemo, gdzie uprawia się ćwiczenia praktyczne z pareidolii. Trzy znaki zapytania, “może to odpoczywający ratownicy”? Pierwszy komentarz: “obrobiłem to w sns-hdr: nie mają głów albo wszyscy mają je opuszczone…”.
Wizja odpoczywających bezgłowych ratowników będzie mi towarzyszyć w dzisiejsze święto. Jakby mi mało było kaca.
@ bart:
Widzę, że kol. Świtaniec rozdaje nagrody. A potem odbiera.
Może raczej zapytałby El Ohido o co chodzi z tymi zdjęciami? Jakie to są te oczywiste różnice? Co oni widzą? Przecież to dolne zdjęcie ma rozdzielczośc 8×6 piksli. I już pierwszy komentarz zabija:
@czemu jkm uwodzi
Ja widze jeszcze dwie kategorie ludzi, ktorzy sie latwo staja zwolennikami JKM:
– milosnicy prostych rozwiazan
– spoleczni egoisci
El Ohidno Siuro to klasyczny, podręcznikowy szaleniec. Taki Icke domowego chowu. Definicję szaleńca dał Umberto Eco w “Wahadle Foucaulta”, miłej odtrutce na Otchłań, każąc pouczyć Casaubona w sposób następujący:
Czy nie pasuje to do właściwie wszystkich omawianych tu postaciach – altmedowcach, JKM, El Ohido, Astroawarii, Mistrzu i legionie innych? Wszyscy oni tak właśnie mają. Czy był już jakiś który nawijał o templariuszach?
@ vauban:
mnie urzekł w wytworach Ohido-Siura prakseologiczny sznyt. Otóż bohaterowie jego opowieści zawsze działają zgodnie z
w tym szaleństwie jest więc metoda. a może ta metoda jest właśnie tym szaleństwem?
@tramwajarze
Spytaj (wiki)cjanta, on Ci wskaze droge:
http://en.wikipedia.org/wiki/Tram
“””
A tram, tramcar (British English), streetcar or trolley car (American English) is a railborne vehicle which – at least in parts of its route – runs on tracks in streets.
“””
Zafascynowal mnie design:
http://en.wikipedia.org/wiki/File:712_at_Bispham.jpg
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Alexandria_Tram_215.jpg
vs
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Tramway_de_barcelone_1.jpg
I jeszcze watek tramwajarsko-patriotyczny (tramwaj dymany aka na sprezone powietrze):
http://en.wikipedia.org/wiki/Mekarski_system
EDIT: w swojej naiwnosci myslalem ze “tram” jest z US English.
mtwapa :
Nie mogę się powstrzymać przed wrzuceniem fotki z londyńskiego muzeum transportu, spełnienie transportowych marzeń Marcelego Szpaka. Reklama tramwaju jako środka transportu zapewniającego komfort “for reading and smoking”:
http://homepage.mac.com/worlinski/streetcar.jpg
wo :
CHCETO!
@ jaś skoczowski:
Masz rację. Mógłbym się tłumaczyć, ale po prostu przyznam, że palnąłem głupotę. O.
Zombie Guy :
Dodaje, że na logice się nie znam, tylko, że mnie to strasznie wkurwiało, że tak jest, bo jak to, więc zapamiętałem.
Marceli Szpak :
+1
jaś skoczowski :
Gdyż są busami. W Polsce też można zobaczyć trolejbusy. W Lublinie, Gdyni i Tychach.
inz.mruwnica :
Proszę Cię bardzo, nazywaj to jak chcesz, przedrostek trolej- ma jedną zaletę – odróżnia busy na prąd od tych na benzynę.