Łubu dubu
Dziesięć lat temu, wizytując z moją wkrótce byłą żoną jej prawie rodzinny Kraków, poznałem bardzo sympatycznego fanatycznego katolika. Katolik ów, na imię mu było Krzyś, mając na utrzymaniu żonę i malutkie dziecko, przejawiał podejście do tematu pracy i pieniędzy, które mnie, racjonalnie myślącemu ateiście, wydawało się ździebko dziwne. Mówił ów katolik z grubsza tak:
W Krakowie pracy nie ma, do mojej kapeli grającej chrześcijańskiego rocka to raczej dokładam, mieszkamy kątem w przykościelnej suterenie. Ale ja się nie martwię! Jak nie mam roboty, a zwykle jej nie mam, jeżdżę sobie po mieście na moim rowerku i się modlę. A kiedy zaczyna być naprawdę źle, wtedy Pan Jezus przysyła mi jakieś pieniądze przez umyślnego. Ot, choćby w zeszłym tygodniu, kiedy już gotowaliśmy obierkową, przyszedł pleban i spytał, czy go na tym moim rowerku nie zawiozę na Podgórze za pięć złotych!
Detale zmyślam, oczywiście, ale ogólna wymowa oraz tekst o Panu Jezusie przysyłającym kasę są autentyczne. Opowieść Krzysia przypomniała mi się właśnie dziś, gdy Pan Jezus (chyba on?) zesłał mi temat na notkę. Widzicie, było naprawdę źle. Jeździłem na swoim rowerku stacjonarnym i modliłem się, ale temat nie przychodził — a ten, co przyszedł, był jakiś nie taki i pisanie szło mi jak po grudzie. I kiedy w desperacji zastanawiałem się nad zapchaniem paszcz wygłodniałej publiki Referral Funem lub kontynuacją tekstu o warzywku w łydzi (draft: „Marchewka w tyłku”), na Portalu Poświęconym Fronda coś nagle głośno dupło, jebło i pociemniało.
Pierwszy sygnał o portalowych zamieszkach dotarł do mnie równo miesiąc po katastrofie smoleńskiej (coincidence?…). 10 maja pod salonowym wpisem red. Terlikowskiego o „kompromisie” aborcyjnym (widzicie? oni też ten kompromis biorą w sarkastyczny cudzysłów!) pojawiła się prośba od salonowiczki Ifigenii o „zajęcie stanowiska w sprawie zarządzania portalem Fronda”. Wuteef? Otóż kilka dni wcześniej w online’owej Rzepie ukazał się artykuł Terlikowskiego, w którym nasz stary znajomy podpisał się jako redaktor naczelny portalu Fronda.pl. A nie powinien, bo nim nie jest. Przynajmniej tak się wszystkim niezorientowanym wydawało.
Czas przedstawić dramatis personae, czyli podmioty gospodarcze biorące udział w tym zamieszaniu:
- Istniejące od 2002 r. Stowarzyszenie Kulturalne Fronda, prowadzone obecnie przez Grzegorza Górnego i Tomasza Terlikowskiego. Od kwietnia ma status Organizacji Pożytku Publicznego.
- Założona w 2003 r. Fronda PL Sp. z o.o., której właścicielami według Wikipedii są Michał Jeżewski i Tadeusz Grzesik.
- Nowy byt. Zarejestrowana w KRS tuż przed ostatnimi urodzinami Pana Naszego spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Portal Fronda, o której wiem tyle, co powiedziała mi wyszukiwarka KRS: jako reprezentanci wymienieni są Jeżewski i Grzesik (forumowicze Frondy twierdzą, że właściciele to Grzesik i pani Jeżewska).
Tak wygląda backend, zaś frontend to wydawnictwo „Fronda” i nasz ulubiony portal fronda.pl. Wydawnictwo wydaje kwartalnik i książki. Ponieważ kwartalnik i książki mało kto czyta, jest to zapewne działalność nie- lub niskodochodowa. Właścicielem wydawnictwa jest Fronda PL. Tu sprawa jest prosta i czytelna. Portal zaś to zupełnie inna para gumiaków.
Fronda.pl w swej dzisiejszej formule portalowo-społecznościowej powstała niecałe dwa lata temu. Wam też się wydaje, że to musiało być dawniej? To chyba kwestia ilości naprodukowanego przez nią lolkontentu — normalnemu portalowi dostarczenie takiego ładunku uciechy zajęłoby co najmniej dekadę. Przez te dwa lata fronda.pl wyrosła na najnowocześniejszy portal ciemnowieczny w kraju. To zasługa redaktora naczelnego i twórcy serwisu Piotra T. Pałki — z tego co rozumiem, portal tworzył on i jego ekipa, wyraźnie oddzieleni od spółki i stowarzyszenia. Oddzieleni przynajmniej organizacyjnie, bo finansowo i własnościowo najwyraźniej nie. Domena fronda.pl jest według WHOIS własnością spółki Fronda PL, za to właścicielem portalu jest chyba stowarzyszenie (chyba — bo, jak się okaże, powiązania są zawiłe nawet dla niektórych osób z wierchuszki całego przedsięwzięcia). Biznesplan wyglądał zaś tak: w kwietniu 2008 r. pięciu katolickich przedsiębiorców zadeklarowało utrzymywanie portalu przez dwa lata. Potem fronda.pl miała się usamodzielnić i utrzymywać z reklam, działalności e-commerce oraz przede wszystkim z datków użytkowników (o szczegółach planu można poczytać tutaj i tutaj). Tu na scenę wkracza nasz stary kumpel Maciek Gnyszka i jego FFundraising Team, z podziwu godnym uporem męczący forumowiczów Frondy o kasę na portal. Cel? Zbierać co miesiąc 30 000 zł potrzebne na utrzymanie serwisu. I prawie się im udaje — comiesięczne zbiórki oscylują wokół dwudziestu tysięcy.
Z tej opowieści wyłania się obraz sprawnej dwugłowej hydry prowadzącej portal — jeden łeb to Maciek Gnyszka, ofiarnie pracujący na odcinku biznesowym, drugi to redaktor naczelny Pałka, trzymający z dala od Frondy.pl Górnego i Terlikowskiego. Ci ostatni mają kiepską renomę w środowisku. Przy okazji poprzedniej awantury we Frondzie (kiedy odszedł Horodniczy i prawie cała redakcja, dzięki czemu mamy dziś lolkontent apokaliptyczny „44”) usłyszałem taki głos:
GG to mdła fronda międląca nieustannie aborcję i pedziów, plus wyznania nawróconych aborterek i tak w kółko macieju, do wyrzygania, walka z cywilizacją śmierci.
Horodniczy zrobił z frondy na nowo pismo posiadające jakąś zawartość intelektualną, prowokacyjne, ciekawe. Razem z GG wróci parafiańszczyzna.
Za Terlikowskim zaś, choć ma opinię świetnego medialnego fightera polemicznego, ciągnie się ekumeniczny smrodek, rzecz kompletnie nie do zaakceptowania przez konserwatywnych forumowiczów.
Tak wygląda wiatrak, w który trafia następujący ekskremencik.
30 kwietnia Piotr Pałka dostaje propozycję nie do odrzucenia. Stowarzyszenie Kulturalne Fronda przekierowuje go na ważny odcinek strategiczno-administracyjny, o czym forumowicze dowiadują się 10 maja (w wyniku odkrycia przez nich podpisu pod artykułem Terlikowskiego w Rzepie oraz wywarcia nacisku na tegoż Terlikowskiego):
Dynamiczny rozwój portalu oraz poszerzanie się środowiska Frondy (tak w wymiarze realnym, jak i wirtualnym), a także zmiany społeczne, jakie nastąpiły po 10 kwietnia, [facepalm mój — BdB] skłoniły nas do zmian organizacyjnych, które mają pomóc sprostać nowym wyzwaniom stojącym przed stowarzyszeniem, portalem i całym środowiskiem.
Dlatego podjęliśmy decyzję o powierzeniu Piotrowi Pałce stanowiska dyrektora strategicznego Fronda.pl, a Tomaszowi P. Terlikowskiemu stanowiska redaktora naczelnego portalu Fronda.pl.
Celem tych zmian jest usprawnienie organizacyjne, a także szybszy i bardziej dynamiczny rozwój działalności całego środowiska. Dyrektor strategiczny ma odpowiadać za rozwój społeczności nie tylko internetowej zarówno w Polsce, jak i za granicą, rozbudowę zaplecza intelektualnego środowiska, tworzenie terenowych klubów Frondy, organizowanie seminariów i szkoleń, a także planowanie strategiczne przyszłych pól aktywności. Redaktor naczelny miałby natomiast zapewnić dalszy rozwój medialny portalu.
Ale to nie wszystko, poczekajcie! Przypuszczalnie również 10 maja z listy członków reprezentujących SKF w KRS wylatują nazwiska Grzesika i Jeżewskiego, a na ich miejsce pojawia się Terlikowski. Niezwykłym zbiegiem okoliczności Forum Frondy ma okazję śledzić tę zmianę na żywo: w odpowiedzi na link jednego forumowicza do wyszukiwarki KRS (gdzie figuruje już tandem GG/TT) drugi forumowicz pisze:
No to cosik się zmieniło we wpisach na dniach, albo i na godzinach bo ciągle na kompie mam otwartą stronę ze starym trzy-osobowym Zarządem: Górny, Jeżewski, Grzesik
Czad, co?
Mijają względnie spokojne dwa tygodnie, nadchodzi 24 maja, Czarny Poniedziałek Frondy. Po namyśle Piotr T. Pałka odrzuca propozycję awansu i odchodzi z Frondy. Wczesnym popołudniem publikuje na blogu i forum swoje pożegnanie:
Szanowni Frondowicze, Drodzy Przyjaciele,
przepraszam, że dopiero teraz odnoszę się do oświadczenia Zarządu Stowarzyszenia Kulturalnego Fronda z dnia 10 maja (które w nieco innej formie zostało mi zakomunikowane 30 kwietnia, ale czekałem na zakończenie procedury audytu. Niestety nie mogę przyjąć gratulacji z powodu awansu, bo go nie przyjmuję — nie lubię wchodzić w fikcyjne konstelacje. Jestem przekonany, że żaden awans nie powinien oznaczać faktycznej degradacji. Żaden awans nie powinien być komunikowany w trybie przypominającym raczej zwolnienie warunkowe. Informacja o tak poważnych zmianach w medium współfinansowanym przez społeczność powinna być natychmiastowa, a nie wymuszona przez tę społeczność. Niestety w tym przypadku było inaczej.
Jestem zmuszony zrezygnować z pracy dla Frondy, bo audyty bez oficjalnego odniesienia się Zarządu do wątpliwości podnoszonych przez jego odbiorców są jedynie „audytami”, awanse są tu jedynie „awansami”, a struktura organizacyjna jest niezrozumiała nawet dla członków stowarzyszenia. W takiej sytuacji nie można budować i realizować żadnej strategii.
Widzicie? Nie tylko wy nie rozumiecie, o co chodzi — sam redaktor naczelny, najwyraźniej też członek SKF, nie kuma wszystkich powiązań w Wielkiej Frądowej Rodzinie. Wspomniany audyt to echo podejrzanych historii, jakie szeptem opowiadają zasłużeni forumowicze:
Dziś pewien talibański inżynier [chodzi o Maćka Gnyszkę, przedstawiającego się na FF jako wujek inżynier – BdB] wysłał raport z przeprowadzonego audytu, który to raport dał mi do myślenia. Szczególnie ciekawie wyglądają wartości, jeśli chodzi o wypływy (dla ciekawskich: końcówka zeszłego i początek tego roku).
Składając razem tzw. niecne plotki oraz w/w raport — zbudowałem sobie obraz, który daleki jest od sielankowego pejzażu.
To forumowicz Socrat. Nasz stary ulubieniec Tomek Torquemada również sugeruje jakieś nieprawidłowości, które — kiedy się wydały — zostały wyrównane: jego ciekawe wypowiedzi znajdziecie tu i tu, ale polecam lekturę całego wątku, szczególnie dwóch pytań w nim zadanych:
Pytanie jontszonce numer jeden.
Prawda to, że pieniądze zbierane na portal przelewane były na konta osób nie związanych z portalem?Pytanie jontszonce numer dwa.
Prawda to, że gdy sprawa się rypła, osoba nie związana z portalem zapragnęła być z portalem związana w związku spożywczym ktoś musiał jej ustąpić miejsca?
Dość ciekawie (choć niechlujnie) wypowiada się forumowiczka (chyba — u dzieci Frondy ciężko rozpoznać płeć) Alien Life Form:
wyjasnie w telegraficznym skrocie przebieg zdarzen, ale prosze nie pytajcie mnie o konkretne daty bo mi sie nie chce sprawdzac;
na jesieni 2009 albo wczesniej rozwinal sie konflikt poniedzy wlascicielem wydawnictwa Fronda a zarzadem Stowarzyszenia
czyli pomiedzy Jezewskim a GG i TT;pod koniec 2009 odplynelo troche pieniedzy (powiedzmy dwie dekady) z konta portalu na rzecz zarzadu Stowarzysznia;
w tym samym czasie miano zalozyc spolke “portal fronda” zeby odciac wlasciela pakietu kontrolnego wydawnictwa od portalu, zamiast odciac okazalo sie ze wlascicielem spolki “portal” jest wlasciciel wydawnictwa;
przy czym caly czas portalem o domenie fronda.pl niby zawiaduje Stowarzyszenie;
czym wlasciwie zajmuje sie spolka z o.o. “portal fronda” do dzisiaj nikomu nie wyjasniono;przez pierwszy kwartal 2010 nadzorujacy portal czyli zespol pod kierwonictwem PTP malo kontaktuje sie albo nie za cieplo kontaktuje sie z zarzadem Stowarzyszenia Fronda bo nie jasnione zostaly sprawy przeplywow pieniedzy, zwlaszcza ze przynajmniej portal i stowarzyszenie obsluguje ta sama firma ksiegowa;
gdzies na przelomie kwartalow I i II panowie ze stowarzyszenia i portalu wyjasniaja sobie sprawy finansowe;
nie ma wogoel mowy ze istnieje od grudnia 2009 jakas spolka nalezaca do wydawcy niby skloconego z stowarzyszeniem;w kwietniu jak wiadomo zarzad stowarzyszenia podejmuje decyzje personalne, a dokladnie 30 marca na spotkaniu z ludzmi z portalu podczas ktorego mialy byc omawiane inne sprawy a nie zmiany personalne;
tyle
nie wiemy jaka decyzje podjal PTP – czy przyjal stanowisko dyrektora zarzadzajacego czy nie;
nie wiemy czy firma Gnyszki dalej wpiera portal i pracuje w celu pozyskania fundusy na dzialanie portalu;dochodza sluchy ze GG ma przeorganizowac portal
i tyle
reszta to piana
Na marginesie: Maciek Gnyszka najwyraźniej odchodzi razem z Pałką. Niestety, jego blogasek „Co powie Gnyszka” aktualnie milczy; być może Maciek nie może znaleźć odpowiedniego cytatu z Josemarii Escrivy na tę okazję.
Wróćmy do pożegnania Pałki. Parę godzin później wszyskie jego kopie znikają z portalu, o czym Pałka z goryczą informuje na Facebooku, zwanym we frondziarskiej nowomowie Pejsbukiem (jakiś czas później jego wpisy powracają na Frondę, widocznie nowa ekipa zrozumiała, że przesadziła z cenzurą). Z Internetu znika też Forum Frondy. Jest to przerwa techniczna, potrzebna na pozbawienie przywilejów obecnych adminów (zwykłych i tzw. społecznych). Nowym administratorem zostaje niejaka Marysia, nazywająca siebie w Facebookowym profilu Partyzantem Prawdy, prowadzącym „KRUCJATĘ MODLITWY ZA OSOBY ZAGROŻONE PRZEZ OKULTYZM, SEKTY I TOKSYCZNE PRAKTYKI NEW AGE”. Po uruchomieniu forum Marysia na początek ponoć daje bana samej sobie, a później nie może zalogować się do konta administracyjnego, bo „jedną literkę wielka pisałam jako małą i miało prawo nie działać”. Wieczorem Tomasz Terlikowski publikuje na swoim blogu wpis, w którym nic nie wyjaśnia, za to skarży się, jak źle został potraktowany przez wszystkich z wyjątkiem Grześka Górnego. Tak kończy się poniedziałek.
Wtorek to na Forum Frondy dzień pożegnań i umawiania się w nowych miejscach.
I to chyba cała historia — choć im więcej czytam, tym bardziej widzę, jak wiele jeszcze kryje się pod powierzchnią. Co się stało? Panie, a skąd ja mam wiedzieć?! Mogę się jedynie domyślać i zgadywać. Zgaduję więc, że SKF chciał zacieśnić więzy finansowe z portalem, a droga do owego zacieśnienia musiała wieść przez zwolnienie związanego ze spółką Fronda PL redaktora naczelnego i przetasowania w składzie zarządu samego Stowarzyszenia. Z dokumentów KRS i oficjalnych oświadczeń wynika, że w tym momencie duet Górny-Terlikowski i reprezentowane przez nich stowarzyszenie ma pełną władzę nad portalem. Jedyny haczyk to domena pozostająca własnością spółki Fronda PL, ale wpis w WHOIS nie przesądza sprawy. Może np. właściciele spółki mają kod authinfo, ale jedną literkę wielka pisały jako małą i nie zadziałało.
Na koniec drobna refleksja. Miałem okazję poznać osobiście niewielu publicystów prawicowych, ale ci, których poznałem, jeździli zdezelowanymi sztruclami i prosili żonę o pieniądze na jedną puszkę piwa. Nie piszę tego z pogardą, lecz z podziwem: ci ludzie chcą żyć z idei, która, powiedzmy, trawi ich dusze apokaliptycznym ogniem. Nie pójdą na etat jak żona, bo będą mieć mniej czasu na Sprawę. Jeśli walka o Sprawę nie przynosi kasy, trudno, będą biedować. Ich marzenie to sytuacja, w której wydawane przez nich ideowe czasopismo czy prowadzony przez nich portal poświęcony przyniesie dochodzik niewielki, ale wystarczający na zaspokojenie potrzeb bytowych swoich, kolegi, dwóch kolegów kolegi i niewielkiego zespołu redakcyjnego (zaspokoić na długie lata, ma się rozumieć, z dodatkowym uwzględnieniem wielodzietności ideowców). I kiedy już prawie osiągają to marzenie, kiedy pojawia się realna kasa, wtedy z naszymi ideowcami dzieje się czasem to, co z normalnymi ludźmi w układach biznesowych: na momencik wychodzą z nich wilki, następuje krótki pierdolnik o zdobycz, po czym jedna grupka zostaje z pogryzionym ochłapem, a druga odchodzi zakładać kolejne ideowe pisemko na rozruchu czy portal z widokami na przyszłość. I tak się to kręci.
hlb :
Może, ale rozpatrywanie możliwości “dziwnie wygląda, więc może agent” wykracza poza codzienne doświadczenie w małych miasteczkach.
Gammon No.82 :
Ale poniższe będzie ci brzmieć znajomo:
1. “Przed wojną żydowskie dzielnice to były najbrudniejsze części polskich miast”. “Przed wojną żydowskie dzielnice to były same pałace”.
2. “Cyganie to brudasy i koniokrady”. “Cyganie mają tyle złota, że kilogramami to na sobie noszą”
3. “Ruski to brudna niecywilizowana swołocz zza wschodniej granicy, dla któryc Polska to Zachodni Świat”. “Ruski noszą pieniądze w cieżkich roladach, i mogą kupic nas wszystkich na pniu”.
Za każdym razem masz dwa ogólne sądy, które stoją w sprzeczności, ale na oba przystanie każdy kto podziela uprzedzenia.
Gammon No.82 :
Zartowałem. Poza tym chodziło mi to to, że pobicie obcego po którym mozna przewidzieć konsekwencje (jako małe) i pobicie obcego którego konsekwencje nie są jasne (a może to ruska mafia, tajniak z abw, whatever) to są rzeczy które oni na pewno rozrózniają w tej naszej hipotetycznej wsi.
hlb :
Tak, wszystko znam na pamięć. Może tylko wersja 3-2 jest stosunkowo nowa.
E nie każdy, bo ci, co zachowują jakąś szczątkową zdolność rozumowania, z dwu sprzecznych wersji wybierają to, co im pasuje do ich sytuacji życiowej (w tym klasowej). Jak moje ciotki, co to narzekają na rządzących światem Żydów albo na abstrakcyjnych generic-Żydów, natomiast jak jadą kupować brylanty, to tylko do żydowskiej firmy, bo to są uczciwi kupcy, a Hindusi to wiadomo, że oszuści. Ale niechby jakiś Żyd założył konkurencyjny interes w tej samej dzielnicy, byłaby masakra (raczej tylko werbalna, ciotki łagodne są).
EDIT:
Abstrakcyjnie pewnie rozróżniają. Ale tylko. I może przeceniasz horyzont czasowy, w jakim mieszkańcy małych miasteczek przewidują konsekwencje własnego zachowania?
Gammon No.82 :
Też chciałbym mieć ciotkę w Nowym Jorku!
Gammon No.82 :
Zaraz. Ja ci przedstawiłem paletę. A jak Zyda/Ruska/Roma maluje sobie każdy indywidualny ksenofob, to już kwestia jego gustu. Jeden preferuje z ogólnej palety to, inny tamto. Ale paleta jest stała.
Istotne jest to, że pierwotna motywacja jest czysto etniczna, a dopiero dalej argumenty dobrane są według wygody uzycia (nie intelektualnych przesłanek).
Argumentem takim może być posiadany majątek (tutaj nazywany “klasowością”). Ale może także być i uczesanie – choć nie będziemy wtedy mówić, że “antysemityzm miał zawsze podtekst fryzjerski”. Argumentem może być nawet sposób wypiekania chleba (maca), ale tez nie powiemy “antysemityzm miał zawsze podtekst kulinarny”.
Gammon No.82 :
Eee no nie. To jest kilka tysięcy lat praktyki. Jak cos wylazło z lasu to trzeba umieć zidentyfikować, czy da się upolować i zjeść (np. zając), czy lepiej nie tykać bo złe jakie to może być (np. kłobuk)
@ hlb:
Tu mogę wyjaśnić, bo mnie edukowano na etapie podstawówki. To “psy” jest stosowane po pierwsze względem mundurowych, a Wisła była milicyjnym klubem sportowym, czy coś. To stąd się bierze.
Choc na zdrowy rozsądek to kretynizm. Nie wiem od 4 klasy podstawówki nie miałem kontaktu z piłką nożną.
hlb :
Kłobuka to do zagrody zanieść i dokarmiać jajecznicą, to złota do komory nanosi. Kłobuk jest pożyteczny. Złe z lasu to były raczej wilki.
wo :
One są raczej z pogranicza między wschodnim mazowszem, a Podlasiem, a za oceanem z Chicago, ale w okolicach NY też bywają.
hlb :
No tak, ale gust ma pewne uwarunkowania klasowe.
No więc ja właśnie nie jestem pewien, czy to zawsze idzie w takiej kolejności. Czy to nie może być czasem na odwrót, że pracownik najemny odczuwa podskórną niechęć klasową do kapitalistycznego krwiopijcy, a tu nagle ktoś przychodzi i mu racjonalizuje “bo to rozumiesz ŻYD JEST!”.
Ale patrz: jak z puszczy wyłoni się Predator, to albo uciekną, albo zrobią to, albo będą go oswajali, karmili dziewicami i naciągali na piwo, bo od paleolitu wiedzą, że tak będzie dobrze. Natomiast milicyjny agent z pejsami jeżdżący czarną Wołgą to zjawisko historycznie nowe.
Gammon No.82 :
Tu masz rację. Pierwsze może się posiłkować drugim, ale drugie może i pierwszym. Tyle, że jestem zdania, problemem jest raczej złe zinterpretowanie marksistowskiego konceptu klas.
Raz, to co Marks badał w XIX wieku nie do końca da się porównać z wiekiem XXI.
Dwa, generalnie Marks należy do wielkiej Trójki ojców współczesności (mam na mysli opis świata as a whole), choćby za analizę alienacji, commodities i kapitalizmu jako siły progresywnej, samoreplikującej się i z definicji annihilującej sztywne struktury religijne i społeczne. Ale akurat koncept klas i walki klas w jego ujęciu najsłabiej się wpisuje we współczesny postkapitalizm.
Prawdopodobnie dlatego “klasy” są outdated, że to co Marks obserwował w XIX w. było bardziej suścizną po feudalizmie ewoluującą według osobnej dynamiki niż wewnętrzną cechą kapitalizmu. Tego prawdopodobnie nie można było zobaczyń inaczej niz post factum, nawet kiedy było się Marksem.
Albo inaczej: klasy jako relikt społeczeństwa przedkapitalistycznego w ostatnich stu latach ulegały stopniowej erozji na skutek zetknięcia z procesami zwanymi kapitalizmam – tak jak genialnie opisał je Marks.
jezykwkosmosie :
Nie jestem zorientowany w najnowszych trendach szalikowych, szczególnie polskich, ale wydawało mi się że psy to nie tylko o Wiśle można usłyszeć. Zreszta zgadywałbym, że jest w tym pewna logia. Da się ją prześledzić tak: psy to nie ludzie, tylko gorsi od nas, bo ludzie to my. No, więc Wisła to psy.
Oczywiście w tym samym sensie dla kibola “żydy” to “nieludzie”, stąd moze być i Wisła to żydy. I nie ma w tym żadnego podtekstu klasowego. Ale to już na marginesie.
hlb :
W sensie, ze w konflikcie z Wielkim Kapitalem, roznice pomiedzy bezrobotnym z Hackney a lekarzem z Richmond sa zaniedbywalne?
krwawy_krolik :
Wszystko zależy jaki bezrobotny z Hackney i jaki lekarz z Richmond.
Bo “bezrobotny z Hackney” to może być malarz pokojowy urodzony na Hackney, który przez ostatnie 15 lat pracował tylko wtedy kiedy tracił zasiłek, a poza tym miał benefits, council flat i może nie zył po lordowsku ale na czapeczke Burberry i wakacje w Grecji było go stać.
Ale bezrobotny z Hackney to może być też iracki dentysta, który dostał azyl, a nawet ma już obywatelsto, tyle że nie ma prawa wykonywać wyuczonego zawodu.
Tak samo lekarz to może być lekarz-pediatra pracujący w szpitalu NHS. A może być wzięty prywatny psycholog, który liczy kilka stów za godzinę.
Jak się temu przyjrzysz to klasowy konstrukt ci się rozpadnie. A jeśli jeszcze pomyslisz, że którys z nich całe życiowe oszczędności trzyma w prywatnych funduszach inwestycyjnych a inny pracuje w małej przywatnej przychodni, której jest udziałowcem, to ci się na dodatek relacje z Wielkim Kapitałem pokomlikują.
wo :
Ty pewnie byś nie został bo kojarzysz im się z siłą. Pomijając, że jesteś łysy, to podjechałeś Subaru i jesteś przedstawicielem klasy pośrednio rządzącej – biały mężczyzna w sile wieku, MMC. Kolorowo ubrany nastolatek też by tam dostał parę minut po wyjściu z PKSu, czy czym tam się dojeżdża.
Mowiliscie o dwojakosci obelg, i ze dziwnym jest to, ze istnieja obelgi “pozytywne” (czyli takie, ktore demonizuja sily wroga) i “negatywne” (czyli takie, ktore maja na celu jego jakiestam upodlenie).
Wiec te negatywne, to jest zwykla ksenofobia. Te “pozytywne” zwiazane sa chyba z innego rodzaju postawa. One dotyczyly glownie Zydow w tej czesci swiata, i na przyklad, lokalnie i przejsciowo, Tutsi w Rwandzie, i polegaja wydaje mi sie zupelnie innym prawom niz ksenofobia.
I patrzac sobie na swiat mysle, ze najgorsze rzeczy robiono ludziom, ktorych uwazano za reprezentantow czegos, co jest od nas silniejsze. Wiec na przyklad nie jest czyms niezwyklym, ze Hitler i na przyklad Heidegger “podziwiali” Zydow w swoich tekstach, mowiac o ich sprawnosci i inteligencji: antysemityzm wydaje mi sie polega dokladnie na tym, ze ten element “podziwu” dla niezwyklych sil jest jakas jego podstawa (w przeciwienstwie chociazby do rasizmu). Stad podwojny styl wypowiedzi w przypadku niektorych wspolnot. Sprawa Rosjan jest przy tym chyba dosc odmienna.
Przypadek czlowieka pobitego na cmentarzu jest natomiast przypadkiem jakiegos generalnego syfu w glowach tych ludzi, gdzie to wszystko sie miesza tak, ze jest to wyzwaniem dla psychologa spolecznego, nie dla kogos, kto interesuje sie antysemityzmem, nie?
Rzucilo mi sie w ucho, ze Kukiz na koncercie nawiazal do Europride, cos, ze kobiety piszcza (na widok faceta na scenie), faceci tez, bo jutro parada #samaniewiem.
hlb :
W odwecie za “Psy” Wisła nazywa Cracovię “Żydami” (chyba chodzi o założycieli klubu), więc Cracovia sobie założyła “Jude Gang” Coś a la “Yids” i “Yid Army” w Tottenham Hotspur. Ale to tak na marginesie, bo będzie zaraz że o piłce zaczynam.
Slotna :
Nie zdziwiłbym się. Ze wszystkich kretyńskich tekstów o paradzie jego zdecydowanie postawiłbym na I miejscu”
“Jeżeli uczestnicy parady chcą zamanifestować, że są dobrymi ludźmi, niech np. kupią szczepionki dla dzieci z Afryki. Nie muszą mieć dzieci w domu. ”
Matko, skąd oni się biorą?
galopujacy major :
Prawda.
zielka :
Nie mówiłem o “dwojakości obelg” tylko o sądach reprezentatywnych dla postawy któą nazywamy ksenofobia, czy w okreslonym przypadku antysemitysmem na przykład. I nie pozytywne/negatywne, bo takie określenia nie robią w tym wypadku zadnego sensu.
Wizualizowanie obiektu nienawiści jako gorszego od siebie ma oczywisty psychologiczny wymiar: racjonalizuje wykluczenie. Natomiast równoległe przedstawianie obiektu jako “lepszego” – właściwie nie tyle lepszego, co przeciwnika którego nie wolno lekceważyc – pomaga pozostać alert, wzmaga poczucie wewnętrznego zagrożenia grupy, pośrednio wzmacniając więzi.
galopujacy major :
Ale to jest fantastyczny przykład jak realizują się wojny semiotyczne:). Tak samo kiedyś słowo “punk” znaczyło tyle co pryszczaty rozwydrzony wyrostek. ALe pryszczate rozwydrzone wyrostki na przelomie lat 60/70 nabyly nowej swiadomości swojej grupy i odwróciły znaczenie. Dwadzieścia lat później “Punks Not Dead” miało juz wydźwięk etosowy.
Podobnie zdaje się mohery próbowały odwrócić moher, nie wiem z jakim skutkiem.
Tak sobie pomyślałem, że kolejny raz widzę i biorę udział w dyskusji, w której Polacy, który (mam wrażenie) sami antysemitami nie są, stają na rzęsach, żeby jakieś konkretne akty antysemityzmu “wytłumaczyć” i wykazać, żę to wcale nie antysemityzm, tylko “zwykły bandytyzm”, itd. Swojego czasu pewien profesor usiłował w rozmowie ze mną w ten sposób “wytłumaczyć” wydarzenia opisane w książce Grossa “Strach” – co, przyznacie, jest dużo ambitniejszym zadaniem niż odantysemityzowanie pobicia chasyda w Warce. Nie podoba mi się taka postawa, ale nie bardzo umiem ją zaklasyfikować.
galopujacy major :Nie zdziwiłbym się. Ze wszystkich kretyńskich tekstów o paradzie jego zdecydowanie postawiłbym na I miejscu”
“Jeżeli uczestnicy parady chcą zamanifestować, że są dobrymi ludźmi, niech np. kupią szczepionki dla dzieci z Afryki. Nie muszą mieć dzieci w domu. ”
Matko, skąd oni się biorą?
moar
gothmucha :
Ależ wspaniały ikonoklastyczny poranek mam. Jednego dnia odniosłem do garażu dwa idole wczesnej młodości. Kukiz – i jeszcze Major Frydrych.
Przy czym z Frydrychem domagającym się kopca wpierw myslałem, że to jest jednak performans. Już nawet sobie wizualizowałem babcie biorące to na powaznie i przywożące ziemię, aby sypac kopiec przed Pałacem. Niestety, zdaje się życie znów jest lepsze od sztuki.
EDIT:
Ten Kukiz w Rzepie to jest danie wyborne!
Ten jego argument, że dziecko to jest tabula rasa. Nie ma to jak spamiętac coś z licealnego podręcznika do polaka, ale spamiętać źle:).
Argument o tym, że jak dziecko będzie miało dwóch tatusiów i się napatrzy i zostanie pedałem to jest zawsze mój najulubieńszy. Bo skoro dziecko jest tabula rasa i się napatrzy, znaczyłoby to, że jesli dziecko się wychowywało w sierocińcu, to sie napatrzy i w dorosłym zyciu na bank zostanie dyrektorem sierocińca.
Kurwa, nawet starożytni jednak rozumieli że to troche nie tak działa. Ostatecznie Romus i Romulus wychowali się z wilczycą, ale wilczycą nie zostali. Ja jebie, gdzie on się nie mył, ten Kukiz.
Kukiz – ostatni wyznawca łysenkizmu?
EDIT:
pojawił się nowy Kaczmarski!
http://www.youtube.com/watch?v=ZfETrxl3bbw&feature=player_embedded#!
@”Podobnie zdaje się mohery próbowały odwrócić moher, nie wiem z jakim skutkiem.”
Czekam niecierpliwie, aż WC rzuci hasło “Mohers Not Dead”.
@pojawił się nowy Kaczmarski!
o_O
Masz grzecha
@ digan:
Wszystkiego można posłuchać tutaj.
EDIT:
Tyle wkurwu w piosenkach, a ile miłości w sercu.
@hlb
Major [b]Fydrych[/b] dkn!
Hm, a gdzie mój komć?
@krwawy_królik
Bardzo rzadko zdarza mi się natrafić na piosenkę, której pomimo chęci nie jestem w stanie przesłuchać do końca. Ta jest jedną z nich. Nawet nie chodzi o poglądy autora i przekaz, ona ogólnie jest jakaś taka niesłuchalna…
tatamaxa :
No, wiem, dkn! Sobota, każdemu się typos może trafić.
Jak tu się bolda robi?
@ M:
Toteż wrzuciłem to jako ciekawostkę, a nie dla walorów artystycznych :)
@ tatamaxa:
Tak? Use HTML, Luke
@ krwawy_krolik:
Blox bias.
@ tatamaxa:
Co więcej, użycie tagów w nawiasach kwadratowych praktycznie gwarantuje wpadnięcie do spamu. Ciekawostka.
@ nowy “kaczmarski”
A to jego koleżanka:
Oboje record label “Solidarność Walcząca”
Fermin :
Nadęta, nabzdyczona biedapoezja to jest coś, co sprawia, że moje serce krwawi.
Fermin :
Żona.
eli.wurman :
Znaczy, osiąga zamierzony efekt?
http://aluh.fotolog.pl/2094663,komentarze.html
“Wszędzie zaczyna się niewinnie- od kolorowych, muzycznych parad, a kończy na wymuszaniu większych praw niż mają normalni obywatele żyjący w konkubinacie, zakazie używania w szkołach “mama i tata” i adopcji dzieci”.
W komentarzach cytowanie Camerona – “W badaniach anonimowych od 25% do 50% homoseksualistów przyznaje się do dokonywania aktów pedofilskich. Ofiary pederastów pedofilów często same zostają
pederastami. Od 32 do 34% osób molestujących dzieci to homoseksualiści, od 36 do
45% pedofilów to homoseksualiści. 35% młodocianych przestępców seksualnych to
homoseksualiści” i duzo wiecej.
A najbardziej mnie rozwalilo:
“Kiedyś w samolocie ogladalam film dokumentalny o początkach ruchu homoseksualistów (pedziów) z San Francisco. Nie pamięam tytułu, jak znajdę napiszę. Pokazano cały mechanizm “zalania świata”. Nawet lesbijki były im potrzene tylko dlatego, ze jedna pracowała w poczytnej gazecie i obiecała pisać pozytywne artykuły”.
Czytajac takie pierdolenie, do tej pory wyobrazalam sobie smutne, szare zycie tych biednych tepych ludzi, zgarbionych nad pietnastoletnim pecetem, zujacych mielone z 90% bulki, popijajacych Saga, i wyobrazajacych sobie, ze to wszystko przez pedaly (komuchow, czarnuchow, zydow, ateistow, whatever), no bo ktos musi byc winny, ze im w zyciu nie wyszlo. A ta laska najwyrazniej jest dziana, wyksztalcona (?), podrozuje – wtf? Skad sie to bierze w lepetynie?
Slotna :
Mnie się zdaje, że z chęci robienia wszystkiego na odwrót niż lewica.
Slotna :
Z brudu się lęgnie, jak myszy.
Slotna :
No ale przecież ma 2/3 trafień:
– owszem, ma się skończyć na adopcji dzieci (bo niby dlaczego nie, skoro udowodniono, że to dzieciom nie szkodzi?)
– owszem, chodzi o więcej praw niż w konkubinacie, bo małżeństwo ma wiecej praw niż konkubinat.
Więc to nie chodzi o to, że ona jest głupia, tylko że wredna.
Slotna :
Czytając takie smutne, klasistowskie pierdolenie robi mi się przykro.
Slotna : ”A ta laska najwyrazniej jest dziana, wyksztalcona (?), podrozuje – wtf? Skad sie to bierze w lepetynie? ”
Nieco dziwi już sama płeć autora, kobiety wszakże wydają sie wolne od podstawowych czynników generujących homofobię u facetów jak estetyczna odraza widokiem, czy samym wyobrażeniem intymnych kontaktów męsko-męskich, obawa przed napastowaniem/gwałtem przez agresywnego homosia, wreszcie tradycyjnie pojmowanie kulturowej roli mężczyzny: patriarchat , maczyzm itd
Czy to nie jest tak ,że u kobiet występuje homofobia motywowana li tylko fundamentalizmem religijnym?
Gammon No.82 :
I z suchych liści. Nie ma myszów i myszowych, każdy to wie.
EDYTA
Slotna :
I ma mopsa systemu hurr durr derp derp http://i450.photobucket.com/albums/qq225/aluh6/imbryk_urodziny2.jpg
clowne towne :
A musi być zaraz czymś motywowana?
http://en.wikipedia.org/wiki/Folie_à_deux
vauban :
Jeszcze z kurzu po kątach.
dzejes :
Idac do szkoly, padal deszcz.
Slotna :
Co oczywiście nie zmienia faktu, że najzabawniej jest wizualizować sobie ludzi którzy wizualizują sobie stereotypicznego homofoba czy antysemitę jako “biednego tępego ludzia, zgarbionego nad pietnastoletnim pecetem, żujacego mielone z 90% bulki, popijajacego Sagą”.
Każdy wahhabi z Emiratów i co drugi farmer z Arizony pasuje do twojego stereotypu:).
krwawy_krolik :
Nie udowodniono, że szkodzi… Choć oczywiście to nie zmienia faktu, że obawy przed wychowywaniem przez nich dzieci są na chwilę obecną nieuzasadnione.
hlb :
Tak to juz jest ze stereotypami i wlasnie o to chodzi: ja sie nie zastanawialam skad, po co i dlaczego – po prostu mialam taka wizje gdzies w podswiadomosci, bo faktycznie tak latwiej i zabawniej. Oczywiscie istnieja rowniez takie tuzy jak Pan Adam z 123 i Cejrowski, ale ich nie szufladkuje, bo jako osoby publiczne, nie zbijaja mi sie w jedna ciemna mase.
Edit: chrome nie wymaga stosowania “dopasuj do szerokosci”, nie wywala sie i dziala na nim edyta, ale za to po dodaniu komentarza, strona robi sie biala i pozostaje taka na wieki.
dzejes :
Rzeczywistość jest klasistowska.
M :
Moim zdaniem udowodniono, ze nie szkodzi:
clowne towne :
Estetyczna my ass.
vauban :
Mopsa? To chyba buldog francuski, rasa wyhodowana tak, żeby cierpieć.
krwawy_krolik :
Ze szkodzi? ;)
czescjacek :
to tak jak wiele innych
krwawy_krolik :
Na und?
EDIT Albo może i mops, dżizas, że też ludziom się chce tak męczyć zwierzęta :/
krwawy_krolik :
Niektórzy twierdzą, że dowód negatywny nie jest możliwy.
hlb :
mój idol (“Dosko”) skonał, jak się okazuje, już trzy lata temu:
http://www.youtube.com/watch?v=v3lxvWCnybM&feature=fvw
czescjacek :
A bo napisałeś tak, jakby tylko buldog miałby ciężko.
Gammon No.82 :
Eeech, konkluzja tego raportu to wynik pozytywny albo negatywny, zależy jak popatrzysz. Dowód pozytywny zresztą też nie jest wg niektórych możliwy.
hlb :
Na razie geje im odwrócili “Nie lękajcie się” heh, ale z drugiej strony moherom, zdaje się, wyszło odwrócenie “Nie płakałem po papieżu”. Tyle, że sukces jest połowiczny, bo raz, każde “Nie płakałem po” przypomina o chlubnym pierwowzorze, a dwa, “Nie płakałem po” raczej stało się uniwersalne, niczym “prawie jak Żywiec” A więc nie tylko prawackie, jak to pewnie miało być w moherowym założeniu (“Nie płakałem po Geremku” i takie tam).
hlb :
Mój najulubieńszy to ta wydumana troska, że “dzieci pedałów” nie będą miały życia w Polszy. Coś jak sympatyk Ku Klux Klanu podnoszący, że “mieszane szkoły” skrzywdzą murzyńską młodzież.
galopujacy major :
To nie jest wydumana troska, tylko rzeczywistość, niestety. Co nie znaczy, ze nie należy im dać prawa adopcji mimo to. Ale na początku proponowałbym puszczać te dzieciaki do najlepszych (w sensie z najlepszą atmosferą) szkół w największych miastach.
sheik.yerbouti :
A ja wcale nie jestem tego pewna. Z jednej strony dzieci przyjmuja wiele rzeczy zupelnie naturalnie, z drugiej: kozly ofiarne zawsze sie znajda i bardziej to zalezy od predyspozycji takiego kozla do bycia nim niz od rzeczywistych jego wad (wydumanych badz nie). Poza tym rodzice i tak sa rozni i robia rozne rzeczy, u mnie po klasie (w podstawowce) krazyly rozne plotki, a to matka kogos jest dziwka, a to ojciec kradnie – na stosunek do potomstwa obgadywanych sie to niespecjalnie przekladalo, poza normalnym uzytkiem w pyskowkach.
galopujacy major :
Ja w ogóle nie jestem fanem “nie płakałem po”, bo to ma dwa znaczenia i każdy używa innego i każdy rozumie inaczej. Nie płakałem po jako neutralne “lata mi koło nosa” i jako pozytywne “cieszę się, że”. No i autora koszulkowego rysunku fashion-ubecja powinna spałować.
sheik.yerbouti :
To o tyle znów samo się trochę rozwiązuje, że pewnikiem i tak adopcje by były przyznawane parom, które by było stać na mieszkanie w dobrym miejscu, czy i na prywatne szkoły (a jak nie prywatne, to i tak dobre warunki edukacyjno-domowe, że do dobrych publicznych raczej by się dostało)
czescjacek :
Podobno pierdliwe.
Slotna :
A przy okazji mnie bardzo rozbawiła historia o filmie z innego powodu. Domyślam się, że to był Milk. jesli tak, to znaczy że osoba stała się ofiara własnych skryptów kognitywnych – albo jak określa to szkoła nieklasyczna: nie pokąsała intrygi.
galopujacy major :
Tak ten jest dobry bardzo. Ja dla przykładu wychowywałem się w ultrakatolickiej, ultrakonserwatywnej dzielnicy pewnego miasta w Polsce i miałem w klasach 1-3 całkiem konsekwentnie przejebane za to, że nie dość że nie chodziłem na religię, to nawet nie byłem ochrzczony. No i w świetle teorii Kukiza, to była moja wina i moich starych.
Jak pomyślę, że kiedyś broniłem tego pajaca, kiedy mu chcieli jaja obciąć za “ZCHN zbliża się”, to aż mi żal że mi go było żal.
hlb :
Ja bylam pewna, ze to Milk, dlatego mnie to tak rozrabalo. No chyba, ze ktos zna ten film “dokumentalny”?
sheik.yerbouti :
Oj nie, u homofobów, które własne dzieci na homofobów wychowują, to nie jest troska, tylko próba racjonalizacji homofobii. Co innego u reszty.fan-terlika :
Ja z kolei rozumiem to jeszcze inaczej, jako “cieszę się, że mi to lata”. Ale fanem nie jestem, bo trudno być fanem, gdy co drugi bywalec psychiatryka ma na koncie taki tytuł notki.
hlb :
Jak pomyślę, że kiedyś słuchałem gościa, który teraz śpiewa o Steinbach, to mówię ech…
galopujacy major :
Kukiz śpiewa o Steinbach? Coś nie na bieżąco jestem.
Swoją drogą, to czasem mnie aż lęk ściska, kto jeszcze wyskoczy z konopi z jakąś żenadą. Prześladuje mnie od dawna wizja Waglewskiego miziającego się z prawicą. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie mimo bliskich kontaktów WW z Pospieszalskim, ale przyznacie, że obrazek jest sprośny.
W zasadzie ze starych autorytetów najlepiej ma się Janerka. Sto lat temu panu itepe.
@ Slota “A ta laska najwyrazniej jest dziana, wyksztalcona (?), podrozuje – wtf?”
Dziana na pewno (ale nie wiadomo, jakim cudem – raczej na pewno sama na to nie zarabia), co do wykształcenia nie byłabym taka pewna, podróżuje bardzo dużo ewidentnie niesłużbowo (co wymaga bycia dzianą), a poza tym przeraża – afiszuje się z poglądami otwarcie rasistowskimi i jest tak głupia, że aż zabawna (chwali się odwiedzinami u świeżo upieczonej matki połączonym z agitacją na rzecz rezygnacji z pampersów).
#ttdknie, wpuszczamy kreta?
http://wirtualnywydawca.pl/a/job/todo/job_show/who/1/id/5606.html
poszukują bożego prostaczka?
Slotna :
– Mon Dieu! – wykrzyknęła hrabina na widok pryszczatej dupy hrabiego – A myślałam, że tylko biedni są brzydcy!
sheik.yerbouti :
W sumie jak sie zastanawiam nad tym, wychodzi mi, ze to poklosie “zabieraja dzieci rodzicom i oddaja pedalom”. No bo jak inaczej? Alternatywa homorodzicielstwa nie jest mamusia i tatus, najlepiej slubni, alternatywa jest:
a) dom dziecka
b) (i chyba bardziej o to chodzi) faktyczne posiadanie dwoch mamus/ tatusiow z tym, ze jedno z nich nie ma tego tytulu prawnie
A przeciez usankcjonowanie tego w zaden sposob nie zaszkodzi dzieciom. Jesli maja przejebane w sensie dokuczania, no to maja, co ma zmiana prawa do tego?
Jednak z tym dokuczaniem to jest poważny problem za który trzeba się zabrać osobno, bo sama legalizacja związków homoseksualnych go nie rozwiąże.
Ja nie mowie, ze rozwiaze, ja mowie, ze nie pogorszy. A swoja droga i tak uwazam, ze to histeria (ze “te dzieci nie beda mialy zycia”).
A jak wam się podoba nagły atak eugeniki w szeregach Gazety Wyborczej? Nastąpił on niespodziewanie w dziale naukowym i pozostawił ślad następujący, cytam:
Tak poza tym, ciekawy artykuł. Będzie chyba potrzebne Towarzystwo Znęcania się nad Roślinami.
To zależy od miejsca… W moim mieście takie twierdzenia raczej nie są przesadzone, w Warszawie pewnie byłoby inaczej.
Slotna :
No więc domy dziecka to był argument którym moja własna matka rozwałkowała mój sprzeciw wobec prawa adopcji dla par homoseksualnych (byłem wtedy młody, głupi i czytałem za dużo polskiej fantastyki). Dyskutowaliśmy o tym długo, po czym ona strzeliła mi pytaniem “Lepiej żeby były w domu dziecka?” I mnie zatkało. Przemyślałem sprawę i ustąpiłem. Teraz to już nie ma dla mnie żadnego znaczenia, bo cywilizacja śmierci zrobiła swoje – ale to dobry argument dla przeciwników o nieskrajnych poglądach.
M :
No właśnie wcale nie jestem pewny, czy taki poważny. Jest od cholery czynników, które mogą kogoś wyselekcjonować w szkole jako obiekt prześladowania rówieśniczego. Bycie adoptowanym przez parę gejowską może i należy do tej grupy, ale przecież równie dobrze mogą tu być i obciachowe buty. Traktując ten argument bardzo serio powinniśmy przede wszystkim odmawiać praw rodzicielskim rodziom ubogim, bo dopiero narażają swoje dzieci na złośliwe docinki. To są wszystko zadania dla (tradycyjnie niedocenianego, tradycyjnie źle opłaconego) szkolnego pedagoga. Należy ogólnie działać na rzecz ochrony wszystkich takich pechowych dzieci, a nie sekować “rodziców zwiększonego ryzyka”.
@ wo:
Zgadzam sie w kazdym calu.
JoP :
Przejrzalam dalej: reklamuje hydrokolonoterapie, jakies cud kropelki oraz diete zgodna z DNA (???), dzieki ktorej nie dostanie raka – ciekawe, jak to sie wszystko laczy ;)
No jak to, siłą wiązań chemicznych.
A wo trafnie.
hlb :
Nie chodzi o to, ze genetycznie polscy, ale ze pracownicy polskiej instytucji naukowej — pewnie czesc z nich to doktoranci ze wschodu Europy, wizytujacy postdocy itd.
wo :
Pewnie bycie adoptowanym w ogole jest swietnym materialem na docinki w przedszkolu.
Mnie boli/dziwi, że w ogóle tych rodzin się nie bada. Jedynie w raportach występują, że są, że ileśtam % par homo ma dzieci, że ileśtam wychowuje samemu, albo że ileśtam % doświadczyło homofobii ze strony swoich dzieci. Ale nic ponadto, żadnych pogłębionych badań, żadnych dodatkowych dociekań. Nawet zwykłego głupiego pytania, czy wiadomo ci, czy twoje dziecko było ofiarą przemocy z tego powodu. Nic. A przecież to jeden i z najciekawszych tematów i najbardziej potrzebujących zbadania.
fan-terlika :
Przeca linkowalem.
fan-terlika :
co tu się dziwić jak materiału badawczego mało – publiczne coming outy rodzinne są pewnie promilem osobistych coming outów publicznych, których nie ma za dużo.
krwawy_krolik :
Zartowałem. A żartując miałem właśnie na uwadze, że może są tam jacyś “doktoranci ze wschodu”. Myślę że cały ten lapsus podszyty jest czym innym: takim fajnym kompleksem.
No bo zgodzisz się chyba, że zdzwiłbyś się widząć w amerykańskiej prasie, jeszcze w leadzie artykułu info, że odkrycia dokonał “czysto amerykański “zespół. Ze nie wspomne jakie oczy zrobiłbyś widząć np. w The Times, ze zespół był “czysto angielski”. Nie będę nawet wspominał o czymś takim jak “czysto niemiecki zespół badaczy”.
wo :
Bardzo jest mi przyjemnie zgodzić się z tobą.
Może z jednym zastrzeżeniem. Głupi argument Kukiza nie umniejsza skali problemu, który leży u podstaw takich zachowań dzieci. Tym problemem nie jest nawet jakiś specyficzny brak tolerancji wobec tej czy innej “inności”, tylko ogólny poziom zantagonizowania, wzajemnej niechęci i potrzeby rozładowania własnych frustracji kosztem innych.
Bardzo niski (na tle innych krajów Unii) poziom kapitału społecznego – niestety zaczyna się od tego, że wypowiadanie pewnego typu opinii ciągle nie jest traktowane jak smrodzenie papierosem w towarzystwie. Mam na myśli uwagi rasistowskie i homofobiczne, ale też “klasistowskie”.
“Geje to buce”, “Żydzi to buce”, “ateiści to buce”, “czytelnicy Gazety Wyborczej to buce”, “pececiarze to buce”, “Ziutki z Pierdziszewa to buce”. Oczywiście, że między sądami antygejowskimi a antylinuksiarskimi jest przepaść. Ale powielanie schematu “mój totem-yooo!, twój totem-buuu!” na każdym możliwym poziomie nie buduje zaufania społecznego, na którego brak przecież sam też często narzekasz.
Więcej, do ciebie bardziej to wraca rykoszetem niż “antypedalskość” do Wszechpolaka z Marszu Grunwaldzkiego. Bo ty chciałbyś żyć w kraju o większym kapitale społecznym (czego ci życzę), a jego to wali.
fan-terlika :
Znaczny procent par homo wychowujących dzieci to pary, które formalnie rzecz biorąc składają się z samotnego rodzica (i tajemniczego wujka lub zagadkowej cioci, którzy zaskakująco często zostają na noc). Istnienie owego wujka lub cioci jest czymś, co się ukrywa przed szkołą, przed opieką społeczną, przed dalszą rodziną. Oczekujesz od tych ludzi, że odpowiedzą na ogłoszenie typu “doktorant nauk społecznych poszukuje ochotników do wypełnienia ankiety”?
To już łatwiej robić badania typu “jakie masz odloty po jakim dragu”, bo to jest przyznawanie się do czegoś, co jest tylko nielegalne, a więc na pewno będziesz mógł przebierać w nudziarzach-gawędziarzach przekonanych, że ich opowieść o narkotykach jest warta wydania dwóch dych na książkę.
krwawy_krolik :
I dlatego też znaczna część adoptowanych dzieci (tych, które adoptowane były jako bardzo małe) dowiaduje się o tym po osiągnięciu dojrzałości albo czasami wcale. Jajca wychodzą też na przykład przy konieczności przeszczepu. Sytuacja rodem z kiepskiego serialu, ale zdarza się. Znajoma dowiedziała się, że była adoptowana przy okazji oznaczenia jej grupy krwi z powodu jakichś tam badań. *
Na wsi i w małym miasteczku wystarczy być dzieckiem panieńskim, aby docinały nie tylko inne dzieci, ale i dorośli. Żona przykładem, jako panieńskie dziecko pani bibliotekarki w GOK-u nie miała łatwego życia przez pierwszych kilka lat. Powiecie, że to było prawie 40 lat temu, ale w takich środowiskach zmiany obyczajowe są niesłychanie powolne. Nawet za cenę dysonansu poznawczego, bo “zaciążenie” na wiejskiej dyskotece to raczej norma niż wyjątek. Sądzę, że upłynie jeszcze jakieś dwadzieścia lat, zanim sytuacja dociągnie do dzisiejszego poziomu, bo ja wiem, miasta powyżej 100 000. **Tak rzucam, bo nie znam danych.
EDYTA:
* – rzecz działa się w Łodzi a nie w Pierdziszewie Niższym.
** – a może nigdy, bo wieś jako obszar na którym kontrola społeczna działa inaczej (o wiele dokładniej i silniej) niż w mieście nigdy nie stanie się zbiorowością, w której możliwa jest porównywalna anonimowość.
wo :
Oczekujesz od tych ludzi, że odpowiedzą na ogłoszenie typu “doktorant nauk społecznych poszukuje ochotników do wypełnienia ankiety”?
jak typowy len i flejtuch, najpierw napisalem a dopiero potem przeczytalem dokladniej linka od krwawego. Oczywiscie moze warto by dokladniej jak bart sprawdzic badania zrodlowe, ale zatrzymujac sie na etapie opracowania jakim jest ten link, mozemy wyczytac, ze materal badawczy jednak byl szeroki (na tlumaczenie roznych “critisismów badan” poswiecili dosc duzo miejsca, wprawdzie odpowiedzia bylo zazwyczaj ze kiedys to bylo kiepsko, ale teraz juz jest dobrze z materialem badawczym) i ze jednak udalo sie znalezc ochotnikow do wziecia wypelnienia ankiety. fakt ze usa troche wieksze od bolandy, a i inna mentalnosc ewrymena.
vauban :
Część mojej rodziny zerwała kontakty z moimi rodzicami, kiedy moja mama, nieświadoma, że mówi o dzieciach adoptowanych, powiedziała, że są podobne do swojego taty.
krwawy_krolik :
O ile wiem, o byciu adoptowanym nierzadko nie wie samo dziecko. I bardzo, bardzo często nie wie o tym nikt w przedszkolu, z przedszkolankami włącznie.
Wy tu sobie gadu-gadu, a tu frądzia ogłasza kolejny bojkot, tym razem google.
Czyżby czas dodać do bannerka z GW, Milką i IKEĄ również google?
gothmucha :
Czekaliśmy na to!
gothmucha :
SPRZEDAWAĆ! SPRZEDAWAĆ!
wo :
Nie jest tak, że homoseksualizm rodziców jest dla polskich dzieci rzeczą nie mile widzianą na tym samym poziomie, co obciachowe buty… Nie twierdzę, że to jest argument przeciw legalizacji adopcji dzieci przez pary homoseksualne, ale to jest istotny problem, z którym trzeba walczyć już teraz, i to nawet bez względu na to, czy będą one adoptować dzieci czy nie. Na podstawie własnych doświadczeń oraz obserwacji i rozmów z uczniami, odnoszę wrażenie, że na największą przemoc w polskiej szkole narażone byłoby właśnie dziecko homoseksualistów lub Żyd.
Co może zrobić pedagog? Pogadankę o tym, że nie wolno bić kolegów i koleżanek? Dzieci uczą się tych uprzedzeń od dorosłych, dopóki będą powszechne wśród dorosłych to będą istnieć w bardziej bezpośredniej formie także w szkołach.
krwawy_krolik :
Mówię o Polsce, przecież
wo :
To przecież nie tak. Ci ludzie już są badani, oni nie żyją pod ziemią. Tylko badani są całkowicie pobieżnie i płytko. Patrz raport KPH/Lambdy:
“Wśród badanych 5,4% miało lub wychowywało dzieci”.
Te raporty w ogóle mają dużo wad, strasznie zmarnowane szanse. Również jak i ostatni Krzemińskiego. Problem coming outu i wychowywania dzieci jest całkowicie zaniedbany.
M :
Pełna zgoda – moje czy znacznie młodszej siostry szkolne doświadczenia (niewarszawskie, może to robi różnicę) są takie, że za obciachowe buty mogło być dodatkowo tępione dziecko, które i tak miało niską pozycję, więc był dodatkowy pretekst żeby wyśmiać. W dodatku nie każde biedne dziecko miało kredki u kolegów (choć owszem, większość spośród tych, które miały, była raczej biedniejsza i ogólnie upośledzona społecznie).
Adopcja (raz) przez PEDAŁY (dwa) to najsilniejsze naznaczenie jakie sobie mogę wyobrazić, pomijając może rodzica w więzieniu.
Ale przecież nikt tych dzieciaków nie pozabija, prawda?
vauban :
http://www.youtube.com/watch?v=w3muM8_Cn5c
BTW Jak słyszę, gdy Kazik zachwala publicystykę Ziemkiewicza, to już mi ostro idzie na wymioty.
hlb :
Głupi argument Kukiza opiera się na tym, że on całkiem serio wie, na jakich homofobów wychowuje własne dzieci. Ja jednak się będę upierał, że o ile zawsze jest tak, że się znajdzie powód do gnębienia przez resztę rówieśników, to istnieją okoliczności, w których owe pognębienie może doprowadzić do stanu krytycznego. Posiadanie rodziców gejów jest jedną z nich, bo pewnie “normalna” mamusia z tatusiem, by takiego dziecka, które szykanuje resztę przecież nie hamowali, tylko darli japę u dyrekcji, że nie ma wolności słowa, unia jewropejska, zgorszenie publiczne i takie tam.
@M: M :
tiaaa… dzieci w piaskownicy potrafią zgnoić za rude włosy. za dwóch tatusiów to chyba zedrą skórę pasami :-/
czescjacek :
zdaje się, że i wredne Adsy kazały im powiększać penisa – teraz miarka się przebrała :-D
bart :
Google już spada!
Not
sheik.yerbouti :
My znienawidziliśmy kolegę z przedszkola, gdy dostał od taty z Ameryki wielki model Cadillaca Eldorado. Dla nas szczytem marzeń był Matchbox czy inny Majorette za 1,20 bonów PKO. Zwykle zostawialiśmy swoje zabawki w przedszkolu, więc gdy kolega rozchorował się i nie przyszedł, komisyjnie wzięliśmy Caddiego na dwór i zmiażdżyliśmy cegłówką. Konsekwencje były poważne – każdy z zaangażowanych musiał oddać jeden swój samochodzik nieszczęsnemu koledze. Ale i tak miał przegwizdane – siedział w kącie sam i próbował bawić się 5 samochodzikami na raz – dzieci są okrutne :-D