Łubu dubu
Dziesięć lat temu, wizytując z moją wkrótce byłą żoną jej prawie rodzinny Kraków, poznałem bardzo sympatycznego fanatycznego katolika. Katolik ów, na imię mu było Krzyś, mając na utrzymaniu żonę i malutkie dziecko, przejawiał podejście do tematu pracy i pieniędzy, które mnie, racjonalnie myślącemu ateiście, wydawało się ździebko dziwne. Mówił ów katolik z grubsza tak:
W Krakowie pracy nie ma, do mojej kapeli grającej chrześcijańskiego rocka to raczej dokładam, mieszkamy kątem w przykościelnej suterenie. Ale ja się nie martwię! Jak nie mam roboty, a zwykle jej nie mam, jeżdżę sobie po mieście na moim rowerku i się modlę. A kiedy zaczyna być naprawdę źle, wtedy Pan Jezus przysyła mi jakieś pieniądze przez umyślnego. Ot, choćby w zeszłym tygodniu, kiedy już gotowaliśmy obierkową, przyszedł pleban i spytał, czy go na tym moim rowerku nie zawiozę na Podgórze za pięć złotych!
Detale zmyślam, oczywiście, ale ogólna wymowa oraz tekst o Panu Jezusie przysyłającym kasę są autentyczne. Opowieść Krzysia przypomniała mi się właśnie dziś, gdy Pan Jezus (chyba on?) zesłał mi temat na notkę. Widzicie, było naprawdę źle. Jeździłem na swoim rowerku stacjonarnym i modliłem się, ale temat nie przychodził — a ten, co przyszedł, był jakiś nie taki i pisanie szło mi jak po grudzie. I kiedy w desperacji zastanawiałem się nad zapchaniem paszcz wygłodniałej publiki Referral Funem lub kontynuacją tekstu o warzywku w łydzi (draft: „Marchewka w tyłku”), na Portalu Poświęconym Fronda coś nagle głośno dupło, jebło i pociemniało.
Pierwszy sygnał o portalowych zamieszkach dotarł do mnie równo miesiąc po katastrofie smoleńskiej (coincidence?…). 10 maja pod salonowym wpisem red. Terlikowskiego o „kompromisie” aborcyjnym (widzicie? oni też ten kompromis biorą w sarkastyczny cudzysłów!) pojawiła się prośba od salonowiczki Ifigenii o „zajęcie stanowiska w sprawie zarządzania portalem Fronda”. Wuteef? Otóż kilka dni wcześniej w online’owej Rzepie ukazał się artykuł Terlikowskiego, w którym nasz stary znajomy podpisał się jako redaktor naczelny portalu Fronda.pl. A nie powinien, bo nim nie jest. Przynajmniej tak się wszystkim niezorientowanym wydawało.
Czas przedstawić dramatis personae, czyli podmioty gospodarcze biorące udział w tym zamieszaniu:
- Istniejące od 2002 r. Stowarzyszenie Kulturalne Fronda, prowadzone obecnie przez Grzegorza Górnego i Tomasza Terlikowskiego. Od kwietnia ma status Organizacji Pożytku Publicznego.
- Założona w 2003 r. Fronda PL Sp. z o.o., której właścicielami według Wikipedii są Michał Jeżewski i Tadeusz Grzesik.
- Nowy byt. Zarejestrowana w KRS tuż przed ostatnimi urodzinami Pana Naszego spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Portal Fronda, o której wiem tyle, co powiedziała mi wyszukiwarka KRS: jako reprezentanci wymienieni są Jeżewski i Grzesik (forumowicze Frondy twierdzą, że właściciele to Grzesik i pani Jeżewska).
Tak wygląda backend, zaś frontend to wydawnictwo „Fronda” i nasz ulubiony portal fronda.pl. Wydawnictwo wydaje kwartalnik i książki. Ponieważ kwartalnik i książki mało kto czyta, jest to zapewne działalność nie- lub niskodochodowa. Właścicielem wydawnictwa jest Fronda PL. Tu sprawa jest prosta i czytelna. Portal zaś to zupełnie inna para gumiaków.
Fronda.pl w swej dzisiejszej formule portalowo-społecznościowej powstała niecałe dwa lata temu. Wam też się wydaje, że to musiało być dawniej? To chyba kwestia ilości naprodukowanego przez nią lolkontentu — normalnemu portalowi dostarczenie takiego ładunku uciechy zajęłoby co najmniej dekadę. Przez te dwa lata fronda.pl wyrosła na najnowocześniejszy portal ciemnowieczny w kraju. To zasługa redaktora naczelnego i twórcy serwisu Piotra T. Pałki — z tego co rozumiem, portal tworzył on i jego ekipa, wyraźnie oddzieleni od spółki i stowarzyszenia. Oddzieleni przynajmniej organizacyjnie, bo finansowo i własnościowo najwyraźniej nie. Domena fronda.pl jest według WHOIS własnością spółki Fronda PL, za to właścicielem portalu jest chyba stowarzyszenie (chyba — bo, jak się okaże, powiązania są zawiłe nawet dla niektórych osób z wierchuszki całego przedsięwzięcia). Biznesplan wyglądał zaś tak: w kwietniu 2008 r. pięciu katolickich przedsiębiorców zadeklarowało utrzymywanie portalu przez dwa lata. Potem fronda.pl miała się usamodzielnić i utrzymywać z reklam, działalności e-commerce oraz przede wszystkim z datków użytkowników (o szczegółach planu można poczytać tutaj i tutaj). Tu na scenę wkracza nasz stary kumpel Maciek Gnyszka i jego FFundraising Team, z podziwu godnym uporem męczący forumowiczów Frondy o kasę na portal. Cel? Zbierać co miesiąc 30 000 zł potrzebne na utrzymanie serwisu. I prawie się im udaje — comiesięczne zbiórki oscylują wokół dwudziestu tysięcy.
Z tej opowieści wyłania się obraz sprawnej dwugłowej hydry prowadzącej portal — jeden łeb to Maciek Gnyszka, ofiarnie pracujący na odcinku biznesowym, drugi to redaktor naczelny Pałka, trzymający z dala od Frondy.pl Górnego i Terlikowskiego. Ci ostatni mają kiepską renomę w środowisku. Przy okazji poprzedniej awantury we Frondzie (kiedy odszedł Horodniczy i prawie cała redakcja, dzięki czemu mamy dziś lolkontent apokaliptyczny „44”) usłyszałem taki głos:
GG to mdła fronda międląca nieustannie aborcję i pedziów, plus wyznania nawróconych aborterek i tak w kółko macieju, do wyrzygania, walka z cywilizacją śmierci.
Horodniczy zrobił z frondy na nowo pismo posiadające jakąś zawartość intelektualną, prowokacyjne, ciekawe. Razem z GG wróci parafiańszczyzna.
Za Terlikowskim zaś, choć ma opinię świetnego medialnego fightera polemicznego, ciągnie się ekumeniczny smrodek, rzecz kompletnie nie do zaakceptowania przez konserwatywnych forumowiczów.
Tak wygląda wiatrak, w który trafia następujący ekskremencik.
30 kwietnia Piotr Pałka dostaje propozycję nie do odrzucenia. Stowarzyszenie Kulturalne Fronda przekierowuje go na ważny odcinek strategiczno-administracyjny, o czym forumowicze dowiadują się 10 maja (w wyniku odkrycia przez nich podpisu pod artykułem Terlikowskiego w Rzepie oraz wywarcia nacisku na tegoż Terlikowskiego):
Dynamiczny rozwój portalu oraz poszerzanie się środowiska Frondy (tak w wymiarze realnym, jak i wirtualnym), a także zmiany społeczne, jakie nastąpiły po 10 kwietnia, [facepalm mój — BdB] skłoniły nas do zmian organizacyjnych, które mają pomóc sprostać nowym wyzwaniom stojącym przed stowarzyszeniem, portalem i całym środowiskiem.
Dlatego podjęliśmy decyzję o powierzeniu Piotrowi Pałce stanowiska dyrektora strategicznego Fronda.pl, a Tomaszowi P. Terlikowskiemu stanowiska redaktora naczelnego portalu Fronda.pl.
Celem tych zmian jest usprawnienie organizacyjne, a także szybszy i bardziej dynamiczny rozwój działalności całego środowiska. Dyrektor strategiczny ma odpowiadać za rozwój społeczności nie tylko internetowej zarówno w Polsce, jak i za granicą, rozbudowę zaplecza intelektualnego środowiska, tworzenie terenowych klubów Frondy, organizowanie seminariów i szkoleń, a także planowanie strategiczne przyszłych pól aktywności. Redaktor naczelny miałby natomiast zapewnić dalszy rozwój medialny portalu.
Ale to nie wszystko, poczekajcie! Przypuszczalnie również 10 maja z listy członków reprezentujących SKF w KRS wylatują nazwiska Grzesika i Jeżewskiego, a na ich miejsce pojawia się Terlikowski. Niezwykłym zbiegiem okoliczności Forum Frondy ma okazję śledzić tę zmianę na żywo: w odpowiedzi na link jednego forumowicza do wyszukiwarki KRS (gdzie figuruje już tandem GG/TT) drugi forumowicz pisze:
No to cosik się zmieniło we wpisach na dniach, albo i na godzinach bo ciągle na kompie mam otwartą stronę ze starym trzy-osobowym Zarządem: Górny, Jeżewski, Grzesik
Czad, co?
Mijają względnie spokojne dwa tygodnie, nadchodzi 24 maja, Czarny Poniedziałek Frondy. Po namyśle Piotr T. Pałka odrzuca propozycję awansu i odchodzi z Frondy. Wczesnym popołudniem publikuje na blogu i forum swoje pożegnanie:
Szanowni Frondowicze, Drodzy Przyjaciele,
przepraszam, że dopiero teraz odnoszę się do oświadczenia Zarządu Stowarzyszenia Kulturalnego Fronda z dnia 10 maja (które w nieco innej formie zostało mi zakomunikowane 30 kwietnia, ale czekałem na zakończenie procedury audytu. Niestety nie mogę przyjąć gratulacji z powodu awansu, bo go nie przyjmuję — nie lubię wchodzić w fikcyjne konstelacje. Jestem przekonany, że żaden awans nie powinien oznaczać faktycznej degradacji. Żaden awans nie powinien być komunikowany w trybie przypominającym raczej zwolnienie warunkowe. Informacja o tak poważnych zmianach w medium współfinansowanym przez społeczność powinna być natychmiastowa, a nie wymuszona przez tę społeczność. Niestety w tym przypadku było inaczej.
Jestem zmuszony zrezygnować z pracy dla Frondy, bo audyty bez oficjalnego odniesienia się Zarządu do wątpliwości podnoszonych przez jego odbiorców są jedynie „audytami”, awanse są tu jedynie „awansami”, a struktura organizacyjna jest niezrozumiała nawet dla członków stowarzyszenia. W takiej sytuacji nie można budować i realizować żadnej strategii.
Widzicie? Nie tylko wy nie rozumiecie, o co chodzi — sam redaktor naczelny, najwyraźniej też członek SKF, nie kuma wszystkich powiązań w Wielkiej Frądowej Rodzinie. Wspomniany audyt to echo podejrzanych historii, jakie szeptem opowiadają zasłużeni forumowicze:
Dziś pewien talibański inżynier [chodzi o Maćka Gnyszkę, przedstawiającego się na FF jako wujek inżynier – BdB] wysłał raport z przeprowadzonego audytu, który to raport dał mi do myślenia. Szczególnie ciekawie wyglądają wartości, jeśli chodzi o wypływy (dla ciekawskich: końcówka zeszłego i początek tego roku).
Składając razem tzw. niecne plotki oraz w/w raport — zbudowałem sobie obraz, który daleki jest od sielankowego pejzażu.
To forumowicz Socrat. Nasz stary ulubieniec Tomek Torquemada również sugeruje jakieś nieprawidłowości, które — kiedy się wydały — zostały wyrównane: jego ciekawe wypowiedzi znajdziecie tu i tu, ale polecam lekturę całego wątku, szczególnie dwóch pytań w nim zadanych:
Pytanie jontszonce numer jeden.
Prawda to, że pieniądze zbierane na portal przelewane były na konta osób nie związanych z portalem?Pytanie jontszonce numer dwa.
Prawda to, że gdy sprawa się rypła, osoba nie związana z portalem zapragnęła być z portalem związana w związku spożywczym ktoś musiał jej ustąpić miejsca?
Dość ciekawie (choć niechlujnie) wypowiada się forumowiczka (chyba — u dzieci Frondy ciężko rozpoznać płeć) Alien Life Form:
wyjasnie w telegraficznym skrocie przebieg zdarzen, ale prosze nie pytajcie mnie o konkretne daty bo mi sie nie chce sprawdzac;
na jesieni 2009 albo wczesniej rozwinal sie konflikt poniedzy wlascicielem wydawnictwa Fronda a zarzadem Stowarzyszenia
czyli pomiedzy Jezewskim a GG i TT;pod koniec 2009 odplynelo troche pieniedzy (powiedzmy dwie dekady) z konta portalu na rzecz zarzadu Stowarzysznia;
w tym samym czasie miano zalozyc spolke “portal fronda” zeby odciac wlasciela pakietu kontrolnego wydawnictwa od portalu, zamiast odciac okazalo sie ze wlascicielem spolki “portal” jest wlasciciel wydawnictwa;
przy czym caly czas portalem o domenie fronda.pl niby zawiaduje Stowarzyszenie;
czym wlasciwie zajmuje sie spolka z o.o. “portal fronda” do dzisiaj nikomu nie wyjasniono;przez pierwszy kwartal 2010 nadzorujacy portal czyli zespol pod kierwonictwem PTP malo kontaktuje sie albo nie za cieplo kontaktuje sie z zarzadem Stowarzyszenia Fronda bo nie jasnione zostaly sprawy przeplywow pieniedzy, zwlaszcza ze przynajmniej portal i stowarzyszenie obsluguje ta sama firma ksiegowa;
gdzies na przelomie kwartalow I i II panowie ze stowarzyszenia i portalu wyjasniaja sobie sprawy finansowe;
nie ma wogoel mowy ze istnieje od grudnia 2009 jakas spolka nalezaca do wydawcy niby skloconego z stowarzyszeniem;w kwietniu jak wiadomo zarzad stowarzyszenia podejmuje decyzje personalne, a dokladnie 30 marca na spotkaniu z ludzmi z portalu podczas ktorego mialy byc omawiane inne sprawy a nie zmiany personalne;
tyle
nie wiemy jaka decyzje podjal PTP – czy przyjal stanowisko dyrektora zarzadzajacego czy nie;
nie wiemy czy firma Gnyszki dalej wpiera portal i pracuje w celu pozyskania fundusy na dzialanie portalu;dochodza sluchy ze GG ma przeorganizowac portal
i tyle
reszta to piana
Na marginesie: Maciek Gnyszka najwyraźniej odchodzi razem z Pałką. Niestety, jego blogasek „Co powie Gnyszka” aktualnie milczy; być może Maciek nie może znaleźć odpowiedniego cytatu z Josemarii Escrivy na tę okazję.
Wróćmy do pożegnania Pałki. Parę godzin później wszyskie jego kopie znikają z portalu, o czym Pałka z goryczą informuje na Facebooku, zwanym we frondziarskiej nowomowie Pejsbukiem (jakiś czas później jego wpisy powracają na Frondę, widocznie nowa ekipa zrozumiała, że przesadziła z cenzurą). Z Internetu znika też Forum Frondy. Jest to przerwa techniczna, potrzebna na pozbawienie przywilejów obecnych adminów (zwykłych i tzw. społecznych). Nowym administratorem zostaje niejaka Marysia, nazywająca siebie w Facebookowym profilu Partyzantem Prawdy, prowadzącym „KRUCJATĘ MODLITWY ZA OSOBY ZAGROŻONE PRZEZ OKULTYZM, SEKTY I TOKSYCZNE PRAKTYKI NEW AGE”. Po uruchomieniu forum Marysia na początek ponoć daje bana samej sobie, a później nie może zalogować się do konta administracyjnego, bo „jedną literkę wielka pisałam jako małą i miało prawo nie działać”. Wieczorem Tomasz Terlikowski publikuje na swoim blogu wpis, w którym nic nie wyjaśnia, za to skarży się, jak źle został potraktowany przez wszystkich z wyjątkiem Grześka Górnego. Tak kończy się poniedziałek.
Wtorek to na Forum Frondy dzień pożegnań i umawiania się w nowych miejscach.
I to chyba cała historia — choć im więcej czytam, tym bardziej widzę, jak wiele jeszcze kryje się pod powierzchnią. Co się stało? Panie, a skąd ja mam wiedzieć?! Mogę się jedynie domyślać i zgadywać. Zgaduję więc, że SKF chciał zacieśnić więzy finansowe z portalem, a droga do owego zacieśnienia musiała wieść przez zwolnienie związanego ze spółką Fronda PL redaktora naczelnego i przetasowania w składzie zarządu samego Stowarzyszenia. Z dokumentów KRS i oficjalnych oświadczeń wynika, że w tym momencie duet Górny-Terlikowski i reprezentowane przez nich stowarzyszenie ma pełną władzę nad portalem. Jedyny haczyk to domena pozostająca własnością spółki Fronda PL, ale wpis w WHOIS nie przesądza sprawy. Może np. właściciele spółki mają kod authinfo, ale jedną literkę wielka pisały jako małą i nie zadziałało.
Na koniec drobna refleksja. Miałem okazję poznać osobiście niewielu publicystów prawicowych, ale ci, których poznałem, jeździli zdezelowanymi sztruclami i prosili żonę o pieniądze na jedną puszkę piwa. Nie piszę tego z pogardą, lecz z podziwem: ci ludzie chcą żyć z idei, która, powiedzmy, trawi ich dusze apokaliptycznym ogniem. Nie pójdą na etat jak żona, bo będą mieć mniej czasu na Sprawę. Jeśli walka o Sprawę nie przynosi kasy, trudno, będą biedować. Ich marzenie to sytuacja, w której wydawane przez nich ideowe czasopismo czy prowadzony przez nich portal poświęcony przyniesie dochodzik niewielki, ale wystarczający na zaspokojenie potrzeb bytowych swoich, kolegi, dwóch kolegów kolegi i niewielkiego zespołu redakcyjnego (zaspokoić na długie lata, ma się rozumieć, z dodatkowym uwzględnieniem wielodzietności ideowców). I kiedy już prawie osiągają to marzenie, kiedy pojawia się realna kasa, wtedy z naszymi ideowcami dzieje się czasem to, co z normalnymi ludźmi w układach biznesowych: na momencik wychodzą z nich wilki, następuje krótki pierdolnik o zdobycz, po czym jedna grupka zostaje z pogryzionym ochłapem, a druga odchodzi zakładać kolejne ideowe pisemko na rozruchu czy portal z widokami na przyszłość. I tak się to kręci.
bart :
IPN mi nie odpisal, ale moze zadzialali.
vauban :
Żaden tam lolkontent, to krynica wiedzy jest. Dowiedziałem się na przykład, że kolesław wyznania Mojżeszowego po śmierci wylądował w czyśćcu gdzie uczy się poznawać Jezusa. Sam Jezus tej pani to powiedział. Kurde, to jest tak fascynujące stadium obłąkania, że aż się nie mogę oderwać od lektury.
Minęło kilka minut i już widzę, że było warto. Kliknijcie w dzienniczek 2010, czerwiec i znajdźcie opowiastkę political fiction. Bardzo smakowite danie, urzekł mnie szczególnie ten fragment: Listy (kandydatów do Sejmu i Senatu) są układane sprawnie, bo przecież “łuski zakłamania opadły” a ludzie wiedzą dużo o sąsiadach.
@ bart:
@ krwawy_krolik:
Chciałem oczywiście napisać, że kompletnie nie zgadzam się ze zgłaszaniem takich przestępstw jak kłamstwo oświęcimskie.
bart :
Self-highfive.
jaś skoczowski :
Nie ma “takich przestępstw jak”, jest kłamstwo oświęcimskie. W ogólności ja również nie zgadzam się z zasadą karania za wygłaszanie poglądów, ale w wyjątkowym przypadku jestem skłonny to dopuścić.
Na pytanie, jakie to wyjątkowe przypadki i kto powinien je definiować, odpowiadam – np. dotyczące sytuacji, kiedy jeden naród próbuje zgładzić inny naród w całości. A definiować powinny oczywiście Jaszczury.
@ bart:
Ale ja nie dyskutowałem no, ja tylko poczułem głęboką potrzebę akurat tutaj nie zgodzenia się. Tu mogłyby nastąpić różne brzydkie wyrazy (suwerenność, autonomia itd) ale po co. :)
EDITH: Z ciekawości – jak uzasadniasz ten wyjątek?
jaś skoczowski :
Ja rozumiem, jak NWO zniknęło z sieci, w pierwszej chwili sam poczułem się nieswojo. No bo jak to, wolność słowa, kiedy przyszli po neonazistów, nie protestowałem itd. Ale to jest w gruncie rzeczy doktrynerstwo. I dlatego też moją uwagę zwróciły twoje “takie przestępstwa jak”. No bo jeśli zezwalamy na karanie kłamstwa oświęcimskiego, to jakie kłamstwo będzie następne? Cóż, pewnie żadne. Kłamstwo oświęcimskie jest precedensem, naprawdę wyjątkową sprawą – choć pewnie można dyskutować, czy jego siła rażenia w nowych warunkach geopolitycznych, kilkadziesiąt lat po wojnie, jest faktycznie tak potężna, żeby za nie karać.
bart :
Przy takim poziomie nieznajomości historii kraju i świata, jaki reprezentują dzisiejsi maturzyści (że o nierozumieniu i niekojarzeniu faktów i konsekwencji historycznych nie wspomnę) takie prawo jest potrzebne. I nie ma o czym dyskutować.
Moim skromnym zdaniem.
bart :
“Takie przestępstwa jak” nie było gdzie było, bo ja sugerowałem, że jesteś gotów wspierać inne przypadki karania za głoszenie poglądów, tylko, że ukaranie za to to jest ukaranie za głoszenie poglądów. Ja się sprzeciwiam nie dlatego temu, że to może mieć paskudne skutki, tylko, że to już nie mieści się w moim guście i wymagam w takich sytuacjach jakiegoś uzasadnienia by zmienić zdanie (tego samego wymagałbym w przypadku, w którym to ja miałbym akceptować karanie za mowę nienawiści. I zakaz publicznego picia). Nie “wymagam od Ciebie” bo wiem, że Ty akurat możesz nie mieć ochoty na to. Stąd tylko z ciekawości spytałem. Dobra, kończę, dumnie wyraziłem votum separatum, selfpitting nigdy nie był taki prosty.
Adam Gliniany :
Ale mnie nie chodzi o poziom nieznajomości, tylko o siłę rażenia kłamstwa oświęcimskiego. W dzisiejszych realiach groźniejsze może się okazać np. hipotetyczne kłamstwo rwandyjskie.
bart :
Mnie też, poniekąd – przecież niewiedza (i inne wymienione braki) mają bezpośredni wpływ tę siłę. Nie?
Adam Gliniany :
Jeśli podchodzimy do sprawy tak, jak bart (“kłamstwo oświęcimskie jest precedensem, naprawdę wyjątkową sprawą”) to jeszcze mogę zrozumieć. Ale z chwilą, gdy zaczynamy traktować kryminalizację kłamstwowooświęcimską jako oczywistą oczywistość (i do tego poprawiamy uzasadnieniem “a bo wobec powszechnej ignorancji historycznej inaczej się nie da”), zaraz pojawia się pytanie – czemu nie kryminalizować rozpowszechniania (1) dowolnych innych bredni historycznych (produkcje Wiktora Rezun-Suworowa albo redaktora Baliszewskiego), (2) dowolnych innych bredni niehistorycznych (powiedzmy: produkcje Astromańki i łowców chemtrailsów). Wszak ignorancja w zakresie nauk przyrodniczych jest jeszcze powszechniejsza i jeszcze groźniejsza, czyż nie?
Oraz: w ramach tego, że część blogokomciujących wyraziło twierdzenie, że jestem debilem (a przecież to oni uważają, że teoria klas Orlińskiego-Cleese’a jest na poważnie), a druga u WO napisała, że to fajnie zmuszać kobiety, by się badały, chcę odpowiedzieć korzystając ze słów Sharon Presley.
Ała. Ał-ła. Ała. Skunksie, wypatruj wroga.
@ jaś skoczowski:
I jeszcze chciałem dodać, że Ci, Których (Być Może Bezpodstawnie) Uważam Za Największych Lewaków TTDKN, oczywiście zgodzili się ze mną w tej kwestii, znaczy przymusowych badań, co mnie tak wzruszyło, że aż mnie ciepło w brzuszku.
@ Gammon No.82:
Trudno mi jakoś racjonalnie i prawnie uzasadnić, dlaczego tak uważam. Ot, takie emo. Nie chcę rozpoczynać flejma – ale może szkodliwość społeczna powinna być kryterium?
@Astrowiariatka i reszta: fanatycznych propagatorów homeło itp. (nawołujących do rezygnacji z terapii i diagnostyki medycznej) chętnie bym może nie tyle penalizował, co pozbawił możliwości korzystania z publicznej opieki zdrowotnej. To też takie prywatne emo.
Adam Gliniany :
Ale ja sam nawet nie jestem pewien, jak tu pomierzyć szkodliwość społeczną. Czy chodzi o to, że jak jakiś Ratajczak czy Irving, czy anonimowy łysoń napisze “nie było Gaskammer”, to mnóstwo Żydów, i zresztą nieŻydów też, poczuje się dotkniętych w swoich uczuciach ludzkich? Czy też, że (na zasadach jakiejś równi pochyłej) ten, kto pisze “nie było Gaskammer” ułatwia hipotetyczne zakładanie Gaskammer w przyszłości? Na podobnych zasadach można się dopatrywać szkodliwości społecznej w prawie każdej zmyślonej sensacji historycznej (wiem, że upraszczam, ale to wtedy leci schematem “ten, kto wierzy Rezunowi, usprawiedliwia Hitlera” i “ten, kto wierzy Baliszewskiemu w lżejszy od wody alupolon, usprawiedliwia sanację”).
No przecież to byłaby penalizacja nawet wtedy, gdy oficjalnie nie nazwiesz tego przestępstwem.
@ Gammon No.82:
Wszystko, co piszesz, jest prawdą. Pisałem przecież, że to takie prywatne emo.
radkowiecki :
Eno, ale panowie! Nie bądźmy Terlikami!
Stoi tam na tej stronie napisane w akapicie chyba trzecim:
[podkreślenie moje]
Gdyby wszystkie Terlikowskie mówiły takim głosem to Polska byłaby tolerancyjna i fajna. Prawie jak Holandia. No, może minus poldery i ścieżki rowerowe.
W końcu chyba nie o to chodzi, żeby zakazać ludziom gadać z Jezusem, tylko żeby nie zmuszali do gadania z Jezusem tych co gadać nie mają ochoty?
Ale zaznaczam, że przewagę mam taką iż czytałem tylko intro.
Adam Gliniany :
Ależ ja tak samo w reakcji na pewne wypowiedzi dostaję prywatnego wkurwu.
Z drugiej strony – w dzisiejszych czasach samym wkurwem nie da się uzasadnić kryminalizacji jakichkolwiek zachowań. Nawet, jeśli rzeczywistym motywem jest wkurw, to próbuje się to maskować jakimiś (niekiedy zmyślonymi) “obiektywnymi dobrami prawnymi”, które przepis ma jakoby chronić.
Z trzeciej strony – zastanawiam się, czy kryminalizacja k.o. w sytuacji masowego niedouctwa historycznego nie jest wręcz rozwiązaniem przeciwskutecznym. No bo potem jest “biedny, zaszczuty Ratajczak, ofiara nieludzkiego systemu i politycznej poprawności, zapal świeczkę i odmów wieczne odpoczywanie”. A czy ktoś z tego powodu przeczytał choćby jedną stronę literatury historycznej?
Gammon No.82 :
Jest to możliwe.
Gammon No.82 :
Może. Ktoś. Ale pewnie jest w ogromnej mniejszości.
Gammon No.82 :
Ja. Jak ktoś tłukł buca fajnymi przykładami i podawał źródło, to sięgałem. Ale to raczej tyczyło korwinistycznych “dupereli” (Hitler demokratycznie wybrany, złoty wiek a wiek pozłacany w USA) itp. niż łopatologicznej podręcznikowej wiedzy, kto kogo zamykał w obozie i po co.
jaś skoczowski :
A ja chciałbym powiedzieć, że każdemu, kto ma czelność podważać ogrom cierpienia jakiejś odczapistycznej masy ludzi należy się przypomnienie, że jest zwykłym kawałem chuja.
Adam Gliniany :
Oj, po co te smutne minki, jest piękna pogoda, trzeba się cieszyć życiem!
eli.wurman :
Co w przypadku zaprzeczania zbrodniom hitlerowskim jest oczywiste w momencie, gdy zaprzecz in ie trzeba niczego więcej dodawać. Jedyne co daje takie zachowanie to: podejrzenia, że a nóż ktoś mówi coś ważnego (bo go karzą za to) i przypadek ograniczenia wolności słowa. Jeśli uciszasz kutasa za to, że pokazuje, że jest kutasem, mniej widać, że jest. W tym konkretnym przypadku zaprzeczania zbrodni hitlerowców, nie, nie zawsze. Dlatego, że antysemityzm nie wymarł i nie wymrze, jeśli w celu zwalczania go będzie się odstępowało od wolności słowa. Wręcz przeciwnie. EDITH: przepięknie to się wpisuje z poronioną wizję świata rządzonego przez krwiopijczych żydojaszczurów, którzy walczą z Prawdą.
@ jaś skoczowski:
Natomiast sądy mogłyby orzekać nieprawdę tego, co mówią denialiści.
eli.wurman :
Tak, ale mowa o odpowiedzialności karnej.
Ponadto – co zrobić z tymi, którzy mają czelność podważać ogrom cierpienia 200 tysięcy ofiar KL Warschau?
bart :
Trochę dłużej działa kłamstwo w drugą stronę, czyli turecki stosunek do ludobójstwa Ormian. Może nie na taką skalę, jak oświęcimskie, ale Turcy bardzo poważnie podchodzą mimo wszystko do każdej sytuacji, gdy ktoś próbuje twierdzić, że było inaczej. A z sytuacji bardziej współczesnych – podobny poziom informacji do pogłosek oświęcimskich z czasów Holokaustu jest np o Darfurze. Z jednej strony Clooneye, Jolie i reszta, z drugiej znam ludzi, którzy szukali metod wiarygodnej oceny skali faktycznego ludobójstwa. Teren jest ogromny, prawie że jednolity, mieszkańcy są rozproszeni, zwierzęta naprawdę roznoszą kości. Słyszałem na jednej z konferencji nawet o pomysłach korzystania z satelitów, bo niemożliwe jest jak na razie naziemne poszukiwanie dowodów. I mimo, że to jest często temat zastępczy, pojawiający się w sytuacji braku newsów, to nawoływanie do rozsądnej oceny sytuacji stawiało mnie automatycznie w szeregu z Irwinem. Chociaż powoływałem się na badania (a często ich brak) w kwestii rzucanych na wiatr liczb ofiar.
ekolog :
Ja testuje ludzi z tzw. kłamstwa kongijskiego, naprawdę mało osób wie, że było to ludobójstwo większe w liczbach niż Holokaust. A przy okazji warto pamiętać o książce Mike’a Daviesa “Late Victorian Holocaust” gdzie pokazuje, że kolonialne rządy w Indiach i Chinach spowodowały ok. 20 -30 mln ofiar pod koniec XIX w.
http://rapier.uni.wroc.pl/~turowski/davis_2010.pdf
@ fronesis:
Jaki piękny adres www: http://rapier.uni.wroc.pl/
eli.wurman :
oj świntuszku
Gammon No.82 :
Cholera, wyprzedziłeś mnie o 1h. No właśnie. Co z tym? Jest spora grupa osób, która twierdzi, że KL Warschau był. I jest “mejnstrim”, który twierdzi, że wcale nie. Ci pierwsi działają może średnio efektywnie, podpinając się pod kwestie kościelne/skrajnoprawicowe, ale jednak za każdym przejściem tunelu pod Zachodnim mam takie wewnętrzne: no kurde, a może jednak. Tylko komu miałoby zależeć na negowaniu akurat tego jednego obozu? Po co? Co negowanie jego istnienia, gdyby faktycznie istniał, dawałoby komukolwiek?
To – IMO – pokazuje pewien problem z karaniem za kłamstwo oświęcimskie. Bo negowanie istnienia KL Warschau podpadałoby pod art. 55 ust. IPN – GDYBY historycy gremialnie uznali, że istniał. Tym samym karanie z tego art. jest uzależnione od jakiejś masy krytycznej opinii historyków.
fronesis :
“Spowodowaly” to jednak co innego niz zawiozly, wpakowaly do komor gazowych i zamordowaly. Np. koncerny tytoniowe spowodowaly smierc jeszcze wiekszej liczby ludzi, sprzedajac im fajki. Kto napisze ksiazke “Cigarette Holocaust”?
jaś skoczowski :
Jest paragraf ktorego moglem uzyc zeby dowalic niemilcom, to uzylem. Btw, zdaje sie ze w Polsce jest “spoleczny obowiazek” zglaszania przestepstw wladzom?
bart :
Dla Polski jednak istotniejsze jest oswiecimskie, bo:
– Holocaust zdazyl sie na terenie Polski, a masakry rwandyjskie byly nieco dalej
– wiekszym dla Polski problemem jest nienawisc Polakow do Zydow, niz Hutu do Tutsi czy Tutsi do Hutu
Nie udawajmy, kolesie ktorzy pisali ten artykul na stronie NWO chcieli siac nienawisc do Zydow. Nalezy im sie cios pala policyjna (metaforycznie).
nosiwoda :
Tak jest z prawie wszystkim co jest karalne (niekoniecznie musza to byc historycy).
krwawy_krolik :
Nie dotyczy on akurat tego przestępstwa.
Art. 240 KK:
Kto, mając wiarygodną wiadomość o karalnym przygotowaniu albo usiłowaniu lub dokonaniu czynu zabronionego określonego w art. 118, 127, 128, 130, 134, 140, 148, 163, 166, 189 lub 252, nie zawiadamia niezwłocznie organu powołanego do ścigania przestępstw,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Nie popełnia przestępstwa określonego w § 1, kto zaniechał zawiadomienia, mając dostateczną podstawę do przypuszczenia, że wymieniony w § 1 organ wie o przygotowywanym, usiłowanym lub dokonanym czynie zabronionym; nie popełnia przestępstwa również ten, kto zapobiegł popełnieniu przygotowywanego lub usiłowanego czynu zabronionego określonego w § 1.
§ 3. Nie podlega karze, kto zaniechał zawiadomienia z obawy przed odpowiedzialnością karną grożącą jemu samemu lub jego najbliższym.
Tylko wymienione numerami art. przestępstwa muszą być zgłaszane pod groźbą kary.
Co do masy krytycznej – no, nie wiem, czy jest to porównywalne. Tzn. historycy kontra, bojawiem, biegli sądowi w zakresie patologii czy daktyloskopii.
krwawy_krolik :
czytaj linki
oftopicznie:
Nature na ostatniej stronie drukuje krótkie opowiadanka s-f, zwykle dość cienkie, aczkolwiek czasami trafi się coś ciekawszego.
W tym tygodniu przechodzą sami siebie, publikując najzajebistszy materiał do trolowania różnego rodzaju altmedtardów i frądziarzy ewer. Jest tu i NWO i mind control i ateistyczna cywilizacja śmierci, a wszystko OPUBLIKOWANE W NEJCZER.
Polecam też story z okładki, t.j. skamieniałego shoggotha.
krwawy_krolik :
Jeśli kierowałeś się strachem przed tym, że Cię ktoś za to nie ukarze, że to przemilczysz, to oczywiście jesteś dla mnie jakoś usprawiedliwiony. Ale przecież tak nie było ^^J.
krwawy_krolik :
Skoro obkładamy się należami, nie należy. No chyba, że nie chcesz ze mną w ogóle o tym gadać, więc też nie chce Ci się dowodzić, że jest choć jeden argument za kryminalizacją głoszenia poglądów.
nosiwoda :
O ile pamiętam, ten paragraf jest sformułowany “kto neguje wbrew faktom” czy jakoś tak.
nosiwoda :
http://www.rp.pl/artykul/84394,345787.html
Pisalem o “obowiazku spolecznym” a nie “prawnym”.
nosiwoda :
Nie boj sie, biegli tez beda.
fronesis :
Przejrzalem, nie mam czasu czytac 40 stron.
jaś skoczowski :
Tej dyskusji nie da się przeprowadzić uogólniając.
bart :
Noalejachętnie usłyszę (na razie wątpię, że sam się wypowiem) jakie argumenty przemawiają za kryminalizacją kłamstwa oświęcimskiego teraz i w Polsce.
jaś skoczowski :
Polski antysemityzm.
krwawy_krolik :
no ja przejrzałeś, to zauważyłeś, że Anglicy robili przymusowe roboty od których uzależniali świadczenia, i że stawka żywnościowa była mniejsza niż w niektórych hitlerowskich obozach pracy. I przeczytałeś, że były to celowe działania, np. podobnie jak w Irlandii równoczesny głód i eksport żywności. Teraz nie musimy przeciez rozstrzygać tego, wystarczy, że kiedyś sobie może na to spojrzysz. I może wrócimy do pogaduszek.
jaś skoczowski :
To się zdecyduj, czy chodzi ci o zakazywanie głoszenia poglądów czy tego jednego konkretnego poglądu. Cały czas uważam, że różnica jest fundamentalna.
nosiwoda :
“Społeczny” dotyczy, prawny nie dotyczy.
EDIT:
janekr :
Jest. Z czego wynika zabawny wniosek, że do skazania potrzebna jest nie tylko wbrefaktyczność, ale i jej objęcie zamiarem. Z czego chyba wynika, że negujący w dobrej wierze nie popełnia przestępstwa.
krwawy_krolik :
Który się takimi zabiegami karmi. Zwłaszcza, że Polacy są bardzo antypaństwowo (nie jak anarchiści, tylko jak ludzie, którzy chcą coś, ale za nic) nastawieni. I jeśli w ogóle wspierają zakaz, to na zasadzie wyjątku. Czyli nikogo to nie przekona do porzucenia antysemityzmu.
bart :
Ale to w takim razie ja nie będę z Tobą gadał z tej prostej przyczyny, że masz jakiś dziwny problem z pojęciem, że każde ograniczenie wolności słowa jest ograniczeniem wolności słowa, tak samo jak każdy kubek jest kubkiem, nawet jak nie ma ucha albo jest niebieski. I ja zaakceptuje ograniczenie wolności słowa, jeśli wyłożysz za nim argumenty, ale inne niż “bo tak”. Bo tylko takie według mnie podałeś, bo sama wyjątkowość sytuacji mnie nie przekonuje, jest mnóstwo innych wyjątkowych sytuacji (sprawdzić, czy kłamstwa w podobnych sytuacjach nie są jednak zkryminalizowane, bo mi się wtedy trochę argumentacja jebie). EDITH: mnie nie porusza, że to jest sytuacja wyjątkowa, mnie szarpie, że jedne z drugim taki skurwysyn potrafią zaprzeczyć czyjemuś cierpieniu, ale dalej to nie jest dla mnie argument. Bo jakby to był argument, spora część populacji ludzkiej siedziałby w pierdlu. Łącznie czasami ze mną.
Zauważ – ja nie zamierzam kłócić się z twoim poglądem, ale jeśli chcesz mnie przekonywać (na serio chce Ci się?), to chcę być przekonany.
jaś skoczowski :
No ale przecież to ty notorycznie rozszerzasz zakazanie konkretnego kłamstwa oświęcimskiego na kryminalizację głoszenia poglądów. A ja podskakuję za każdym razem, jak to rozszerzasz, bo z doktryną walczyć nie zamierzam, sam uważam, że karanie za głoszenie jakichś poglądów to błąd, więcej – uważam, że karanie za głoszenie kłamstwa oświęcimskiego to w pewnym sensie też błąd. Jestem w stanie natomiast zrozumieć, skąd taki zakaz się bierze i jeśli chodzi o argumenty, nie znajduję jednego mocarnego, ale kilka słabszych – np. taki, że nowoczesna Europa nie zaznała tak metodycznego i planowego wyniszczenia jakiegoś narodu i że zaprzeczanie tej eksterminacji, bagatelizowanie jej może prowadzić do historycznej powtórki, i to niekoniecznie nawet na tym samym narodzie. Ja wiem, że Stalin więcej, że Mao itd., ale to, co zrobili naziści, dotknęło Europę bezpośrednio, uderzyło w splot słoneczny mieszczańskiej cywilizacji – i z tego zbiorowego WTF białych zamożnych obywateli bierze się wspólne dążenie do ukręcenia takich ponownych prób w zarodku. A do tego przecież w ten splot słoneczny owi biali mieszczanie walnęli się sami, więc ukręcamy to kłamstwo oświęcimskie, bo dotyczy ono morderczego szału w nas samych.
No wiem, szowinizm kulturowy, co poradzę. To nie są do końca moje argumenty, ale prosiłeś, to piszę.
bart :
Nie, ja po prostu twierdzę, że to jest zakaz głoszenia określonych poglądów, który przez to jest zakazem głoszenia poglądów. Tak samo jak nakaz noszenia kasku jest regulacją ruchu drogowego, choć nie dotyczy kierowców samochodów. UWIERZMIPROSZĘJACIĘ nie nie zgadzamy się co do tego i zostawmy już tę sprawę, proszę. Co najwyżej mamy inny punkt wyjścia – dla mnie każdy zakaz musi być usprawiedliwiony, nie każda swoboda. I to jest już kwestia poza tą dyskusją, uważam.
bart :
Ale niby dlaczego doprowadzi? Nawet jeśli nie byłoby takich zbrodni, to przecież dokonanie ich dalej byłoby zbrodniami. Gdzie widzisz wątpliwości? Przecież można wiedzieć, co robili hitlerowcy i dalej popierać to co robili. A można nie wiedzieć, co robili i się sprzeciwiać. A robili coś tak jawnie niezgodne choćby z moim systemem wartości, że jakoś nie widzę zagrożenia, nawet jakbym nie wiedział, co stało się Żydom podczas wojny. A wiem, choć są ciule, którzy temu zaprzeczają, ja wiem jak było.
bart :
Człowiek, który wie, że źle robi i nie potrafi się powstrzymać może kogoś innego sam o to poprosić. Zakaz nie wspiera ludzi, którzy nie chcą być antysemitami, nie zgadzam się.
Natomiast oczywiście ofiary powinny mieć prawo do dochodzenia odszkodowań. A ciężar dowodu powinien leżeć na denialistach. Tak sobie teraz pomyślałem. Ba, może nawet osoby tylko przejęte tym, co kolesie wygadują, powinny mieć prawo do sądzenia się?
A propos wolności słowa i blipa – czasem żałuję że nie mam konta, jak widzę tego gościa co go Bart wygrzebał, który się chwali publicznie, jak to obił Cygana (“brudas”, “low kick” i “z liścia”). Zbluzgał bym go bardzo chętnie, a w realu może nawet zdzielił w ucho.
jaś skoczowski :
Napisałem, że może prowadzić. A może, bo wyjmuje ostatni klocek z pewnego ciągu. Ciąg ten wygląda tak, że jeśli jakaś grupa głosi hasła nienawiści do innej grupy, to w wielu przypadkach prowadzi to do aktów fizycznej przemocy na owej drugiej grupie. No to jeśli zbagatelizujesz liczbę ofiar takiej polityki czy wręcz zaprzeczysz ich istnieniu, co powstrzyma następną grupę od głoszenia takich haseł? Albo lepiej, co powstrzyma innych przed powstrzymaniem tej grupy?
jaś skoczowski :
A tego nie rozumiem. Ja mówiłem o tym, że nazizm dla cywilizacji zachodniej był dużo większym szokiem niż np. komunizm, bo to cywilizacja zachodnia rękami potomków Goethego wzięła i zorganizowała obozy śmierci.
Also: nie jestem za penalizacją samobójstwa, to tylko kontrargument wobec “państwo pozwala każdemu dowolnie się zabijać” czy jak to tam.
Also: “Świetny licznik płodów abortowanych od momentu otwarcia strony. Myślę, czy nie ukraść na BdB.” Oczywiście że ukraść! Najlepsze jest to, że licznik jest na floatach, jak w tym demotywatorze o Terminatorze – float casualties, yeah, that’s useful. Zginęło 314.2 dziecka.
Barts :
Advice Dog says: ZAŁÓŻ SOBIE BLIPKONTO Z POWROTEM.
Barts :
# Why is there a decimal point in the counter?
Some people have expressed concern, saying that there isn’t such a thing as 0.5 of a baby. The reason we have included the decimal point is because it causes the numbers to move faster, emphasizing the extremely high rate of abortions worldwide.
bart :
No wiem, wiem. Nawet wykonałem podejście niedawno, ale wszystkie moje ksywki zajęte, a largosan (Largo-san małymi literkami i bez znaczków) brzmi jak nazwa jakiegoś ziołowego środka na przeczyszczenie. Być może homeopatycznego.
jaś skoczowski :
Ale co to za pogląd? Żydzi nie byli masowo mordowani w Oświęcimiu tylko przebywali tam turystycznie i prozdrowotnie, w sanatorium, gdzie odbywali dużo ćwiczeń fizycznych i mieli specjalną dietę. To kłamstwo nie żaden pogląd.
Pogląd to można mieć na to jak reformować służbę zdrowia, jaki system podatkowy jest lepszy, czy lepiej być lekarzem, prawnikiem czy kierowcą tira. Kłamstwo oświęcimskie dotyczy faktów, a nie opinii.
Wyobraź sobie sytuację, że ktoś płaci ci świadomie fałszywym banknotem i wyraża przy tym taką oto opinię, że banknot jest prawdziwy. Czy policja aresztując go, czy sąd skazując karze go za głoszenie (niepopularnych) poglądów? Może jeszcze lepszy byłby przykład karania świadka za kłamstwo przed sądem. Same thing.
bart:
Nic, ale głoszenie takich hasłem nie doprowadziło samo do tego, co się stało. Tak mi się wydawa.
bart :
Świadomość, że chcą wyrżnąć ludzi. Jeśli ktoś nie reaguje na hasło “wyeliminujmy Xów, będzie pięknię” tak, że chce wyeliminować podżegacza, to żądna świadomość do czego podżeganie doprowadziło nie pomoże.
Jak nie reaguje na odbieranie im, w dodatku niesymetryczne (ale nie uważam, żę tu symetria zawsze musi być zachowana) wolności, to jest tak samo.
bart :
No to schodzimy na kwesti czysto światopoglądową, dla mnie cywilizacja jako taka nie ma żadnych praw, prawa mogą mieć tylko jednostki, prawa rozumienie jako zasady, których realizację można wymusić jakoś. I jeśli jesteś fajnbajtat, to ja też, bo poco się dalej prztykać?
Ja się całkowicie zgadzam z Jasiem Skoczowskim.
bart :
Ale przecież oni te hasła i tak będą głosić w swoim gronie. Zsreztą nie wydaje mi się, żeby na zwykłych ludzi takie coś mogło zadziałać, jeśli będą mieć wolny dostęp do informacji i dzięki czemu będą mogli łatwo zorientować się, że są to kłamstwa.
Proponuję, żebyście się zastanowił np. nad “Polityką”, która kolejny bzdet z krainy denialistów AGW opisała pointą “No i widzą państwo, jedni uczeni mówią tak, drudzy tak, zwykły człowiek nie wie, co myśleć, a prawda jak zwykle pewnie lerzy po środku”. Pojęcie “łatwego zorientowania się, że to kłamstwa” to w dzisiejszym świecie puste słowa.
Barts :
Roma, ty rasisto.
bart :
Proponujesz zakaz, którego przekroczenie będzie karalne, głoszenia denializmu klimatycznego? Jak nie, to po co ta analogia? Przecież ja nie chcę, żeby nie można było wypierdolić np. Ratajczaka z uniwerku za głoszenie poglądów takich czy srakich. No bo przecież ja jako doktorant to chciałbym być chocby tym kelnerem, a mnie nie chcą, kurwa.
bantus :
Przecież pogląd może być fałszywy lub prawdziwy. Albo używaj sobie słowa pogląd jak chcesz, ale nie w taki sposób wobec mnie. Albo sam mi zaproponuj inne słowo.
jaś skoczowski :
Nie.
jaś skoczowski :
Po to:
bart :
@ bart:
Bart, ale w takim razie dlaczego uważasz, że kłamstwo oświęcimskie jest czymś poważniejszym od kłamstwa dotyczącego stanu klimatu, skoro to drugie może zaowocować zbagatelizowaniem doniesień klimatologów i zatopienie miejsc, wk órych ludzie mieszkają, migracje, głód itd (sprawdzić, czy nie pierdoli)?
bantus :
Wyobrażam sobie sytuację i zdaje sobie sprawę, że pieniądze są mi niezbędne do codziennego życia, ale denialistów nie muszę słuchać EDITH: w tym celu.
tatamaxa :
Wiem, wiem, ale on napisał Cygana. Zresztą chyba z malej.
Barts :
Nick może być w sumie od czapy, byleby ze znaną awatarą.
jaś skoczowski :
A co z tymi wszystkimi procesami o oszczerstwa? Ja Jacek Kurski nakłamałem jak świnka. Tu masz oczywiście pozew, a nie z automatu, ale wyrok i kara jak najbardziej realne. Czy to karanie za poglądy? Ograniczanie wolności słowa?
Jeszcze jedno, jak już zauważyliśmy, między sobą i tak będą swoje wiedzieć, ale co innego prywatnie gadać, że ja to bym tych pedałów do gazu, a co innego publicznie głosić. Chodzi o to przysłowiowe pudło na którym stajesz na ulicy. Jak dla mnie na swojej działce to każdy może sobie nawet heilować do swastyki, problem się zaczyna, gdy zrobi to np na lokalnej uroczystości patriotycznej. Nie mówimy o policji myśli. Nikt nie zabrania posiadania faszystowskich poglądów, ale ja przykładowo sprzeciwiam się agitowaniu za nimi, głoszeniu, rozpowszechnianiu.
ot from ot:
http://www.youtube.com/watch?v=6EmLLhNaVQE antyRatzi ska ;-)
jaś skoczowski :
Ale ja wcale czegoś takiego nie powiedziałem. Użyłem nieuczciwie wymuszonej wizji braku naukowego konsensusu na temat AGW jako przykładu, że w dzisiejszych czasach, w erze Internetu i postmodernistycznego kresu grand narratives (jeśli bredzę, niech ktoś mnie stuknie) łatwa weryfikacja prawdziwości jakiegoś twierdzenia przestała być łatwa.
bantus :
Jeśli będzie robił to bardzo głośno i długo, zostanie oskarżony o zakłócanie ciszy nocnej. Niby masz rację, ale coś mi tu podśmierduje. Nie ma tak, że na swojej działce możesz robić co ci się podoba i totalnie nikomu nic do tego. Joseph Fritzl z pewnością był oburzony, że ktoś wtrąca się w jego sprawy rodzinne. Inaczej mówiąc, jeśli bym na swojej działce amatorsko wytwarzał bomby z samodzielnie pozyskanych niewypałów i nawozu, to nie pomogłoby mi tłumaczenie że ja jestem u siebie i tych bomb wcale nie zamierzam nigdzie podkładać, ja nawet ich nie wyniosę z szauerka, po prostu lubię robić bomby tak jak inni lubią sklejać modele. A jeśli policjanci podczas przeszukiwania znajdą na mojej półce z książkami “Mein Kampf” i regulamin walki piechoty w mieście, to raczej też mi to nie pomoże w obronie.
Mnie się zawsze wydawało że to między innymi dzięki Internetowi weryfikacja jakiegoś twierdzenia zaczęła być bardzo łatwa. Kilka kliknięć wystarczy do przeczytania wypowiedzi specjalistów z danej dziedziny, z podanymi empirycznymi dowodami i odniesieniami do sprawdzanej naukowo bibliografii. Nawet w przypadku natrafienia na teorie chemitraili etc. łatwo można znaleźć ludzi w zrozumiały sposób tłumaczących czemu jest to nieprawda. Nawet kiedy jakaś gazeta o dużym nakładzie coś przekręci albo zmanipuluje, niekoniecznie umyślnie, tanim kosztem i szybko można to porównać z tym, co piszą inni. Niektórzy, wiadomo, wolą argumenty irracjonalne od racjonalnych, i nadal będą wierzyć w takie dziwne rzeczy, ale to przecież nie znaczy, że trzeba ich zmuszać na siłę…
Nie obawiałbym się więc ludzi głoszących różne bzdury, dopóki nie próbują wrzucać swoich teorii do szkół jako równoprawnych i w ten sposób narzucać światu naukowemu swojego światopoglądu.
bantus :
Ja bym nawet faszystom i nazistom nie zabraniał głoszenia swoich poglądów… Po co? Przecież i tak to robią, a kiedy jakąś organizację delegalizujemy to przenosi się do podziemia i trudno ją monitorować. Raczej walczyłbym z nimi przez edukację i informowanie społeczeństwa.
Cała filozofia wolności słowa opiera się na (m.in.) dwu założeniach:
że sam wkurw pewnym typem wypowiedzi nie jest powodem do zakazu tychże, niezależnie czy wkurw przeżywam tylko ja, czy jakaś większa populacja, czy wewogle Moral Majority;
+
że proste ludziska mają dość rozumu, żeby samemu oceniać logiczną i inną wartość wypowiedzi.
Nie stosuje się to co prawda przy wypowiedziach typu zniesławienia, ale w przypadku k.o. nie z tym mamy do czynienia.
No i mam wrażenie, że żeby udupić Irvinga z Ratajczakiem, musimy oba te założenia odrzucić. Kłopot jest taki (i to chyba ma na myśli J.S.) że jak je odrzucimy, to nie sposób uzasadnić, czemu to odrzucenie jest selektywne.
To nawet nie jest równia pochyła typu “od mordowania plemników kondonami jest tylko krok do mordowania wiertarką udarową dzieciąt poczętych, a stąd już tylko pół kroku do gazowania ludzi cyjanowodorem, a ćwierć do zdepopulowania Ziemi chemtrailsami”. To jest coś takiego, że zaczynamy manipulować zasadą (którą “na gębę”, deklaratywnie niby szanujemy). W sensie stosujemy ją, kiedy pasi i nie stosujemy, kiedy nie.
EDIT:
vauban :
Noale już było skazanie za apolityczne, głośne jęki podczas uprawiania seksu w bloku latem.
vauban :
No, ale mówimy o poglądach, a nie krzywdzeniu innych. Nie pisałem, że wszystko ci u siebie wolno tylko że jest ważna różnica czy wyrażasz swoje poglądy prywatnie, powiedzmy pijąc wódkę u znajomych na imieninach, a co innego, gdy głosisz te same idiotyczne poglądy publicznie, powiedzmy rozwieszając plakaty na mieście, czy robiąc happening pod urzędem miasta.
M :
A jeszcze łatwiej znaleźć podobnych sobie, cierpiących na podobne urojenia.
M :
Jest powód dla którego Hitler nie był zasłużonym profesorem, a sprawnym demagogiem i populistą.
M :
Ale znowu, nie chodzi o to, że kogoś najeżdżasz w domu i wysyłasz na reedukację. Chodzi o łosi, którzy jako rzekomi naukowcy jeżdżą po świecie organizują konferencje, wykłady i kolportują jakieś fantasmagorie próbując przekonać do swoich poglądów jak największą grupę ludzi.
M :
Teach controversy! Dlaczego nie? Czy to nie walka z wolnością nauki, akademii, słowa, sumienia?!!11
M :
Mówimy o głoszeniu poglądów, nie o organizacjach, ale serio chciałbyś mieć np legalną partię faszystowską?
bantus :
Ba, ale gdybym zrobił listę partii, których nie chciałbym mieć, efekt mógłby wyjść ciekawy.
fronesis :
Nie przeczytałem o niczym, co można by zestawiać z Holokaustem.
jaś skoczowski :
Bzdura. Nienawiść nie potrzebuje pretekstu. Btw, takim argumentem atakowano książki Grossa, że jątrzy i prowokuje.
Ale ja nie chcę nikogo przekonywać, żeby przestał być antysemitą. To z góry skazane na porażkę. Ten zakaz ma antysemityzm napiętnować i zepchnąć do podziemia, gdzie (hopefully) zdechnie w odosobnieniu.
Gammon No.82 :
No patrz pan, to tak jak z zasadą wolności gospodarczej, prawem własności, prawem rodziców do wychowania dzieci wg swoich zasad, itd.
No więc okazuje się, że maile do IPN odnoszą skutek.
M :
I dlatego nie ma problemów z odrzucaniem realności globalnego ocieplenia?
bart :
Hell yeah!
jaś skoczowski :
A ja właśnie czekam, aż wreszcie któryś naukowiec się wkurwi i oskarży Jaworowskiego o kłamstwa. O opowiadanie bajek w gazetach, o pomawianie naukowców i inne bajki. Bo mimo tego, co M mówi, edukacja często niewiele daje, i wypuszcza idiotów, którzy negują np ewolucję. Orzechowskiego, który maczał palce w MEN można olać, ale jak on sieje wątpliwości, to czemu ma nie siać choćby 1% (optymista) nauczycieli? I to nie tylko o ewolucji czy klimacie, ale też o Holokauście. A jak nie nauczyciel, to może nawet swojsko-polsko-antysemiccy rodzice, którzy wiedzą swoje i dziecka na macę nie oddadzą. Edukacja edukacją, ale fajnie by było, żeby wreszcie ktoś Wildsteinom i RAZom powiedział sprawdzam. Ciekawe na jaką nutę by wtedy zapiali.
bart :
Czemu mi robi redira do 21 strony komciów tej notki?
krwawy_krolik :
Niezupełnie. Bo wyjątki od zasad też ujmuje się w reguły abstrakcyjne, a nie przez odwołanie do kryterium Widzimisia. Przynajmniej to jest rozwiązanie cywilizowane.
bart :
High five. Bravissimo.
ekolog :
Byłoby cudownie, być może wtedy zamiast “Polityki” publikowaliby go w pismach typu “Tylko Polska!”
…a krwawy_krolik dostał na forum NWO bana w jakieś rekordowe 1,5 minuty.
Gammon No.82 :
I wg jakiej reguły abstrakcyjnej tytoń jest legalny a marijuana nie?
Barts :
To nie do mnie, to do kol. krwawego_krolika. Ja zamierzam częściej robić backupy :)
bart :
Skont wiesz?
krwawy_krolik :
Bo zobaczyłem twój wpis, w którym życzysz adminowi, by nie grzeszył więcej, a chwilę później już go nie było.
krwawy_krolik :
Żadnej. Z czego wniosek, że nie mamy do czynienia z rozwiązaniem cywilizowanym, tylko z jakimś dziwnym tabu.
A czy mówiliśmy o wolności słowa, czy kopcenia?
Mały offtop – dostałem maila reklamowego od lokalnego kina. Zatytułowany jest:
(zaznaczenie moje)
Czyżby cywilizacja śmierci przegrała z mamą i tatą?
bart :
A to ja sam skasowalem, bo mi sie wydal taki za bardzo “gloating”.
@ bart:
Ja pierd*e coś w tym państwie z naszych podatków jednak działa.
Gammon No.82 :
Nie, z tego wniosek, ze w naszej cywilizacji takie wycinkowe zakazy/nakazy to rzecz normalna.
Ja swoją wolnosc konsumpcji traktuje rownie powaznie, co wolnosc slowa.
krwawy_krolik :
Nie. Raczej wstydliwa i trudna do uzasadnienia. Chyba, że uzasadniasz je wolą klasy panującej podniesioną do rangi ustawy.
Ponadto skoro uznajesz, że można bez obciachu ustanawiać dowolne, wycinkowe nakazy/nakazy, to zmieńmy temat, bo dyskusja nie ma sensu.
A ja nadal naiwnie sądzę, że dla funkcjonowania współczesnych demokracji, nauki oraz paru innych fajnych rzeczy, wolność słowa jest instytucją istotną, a wolność dymienia trochę mniej.
krwawy_krolik :
High five! Congrats!
Gammon No.82 :
Wyjątek to wyjątek. Brak cywilizacji. Powiedzmy jednak, że k.o. zniesławia tych, którzy przeżyli to piekło i podpada.
Żeby skutecznie edukować społeczeństwo wkroczyć musi państwo, a więc politycy, którzy muszą mieć poparcie wyborców i tak kółko się zamyka. Zresztą i tu miałbym wątpliwości skoro 1/3 rodaków wierzy w brednie Giertychów i odrzuca teorię ewolucji.
Gammon No.82 :
Zasadniczo masz rację, ale gdyby wywalić te wszystkie pomysły i odkrycia, które podstały nad szklaneczką, czy z dymkiem takim czy innym różnie mógłby wypaść bilans.
W przypadku gandzi jestem za legalizacją, nawet i innych rzeczy, ale byłbym przeciwny jakimkolwiek kampaniom reklamowym takich towarów. To oczywiście ograniczanie wolności słowa, ale dobrze utylitarnie uzasadnione.
Nie taki całkiem offtop:
http://www.dziennik.pl/swiat/article637854/Hitler_w_komorce_Trzy_lata_wiezienia.html
@Królik
Yes!
Przy okazji, już w drugim komciu od góry czytamy:
Co to są Pogrużki? Małe, kudłate, faszyzujące stworzonka?
bantus :
Jednak ograniczanie możliwości głoszenia takich poglądów jest ograniczaniem dostępu innym do różnych punktów widzenia i światopoglądów. Przez to ludzie mogą być nawet bardziej zainteresowani tym, czego próbuje się im zabronić… Happeningi i plakaty na mieście rzeczywiście mogłyby być zabronione, jeśli są to treści nawołujące do nienawiści, ponieważ ludzie je mijający byliby przymusowo na nie wystawieni. Jednak np. strony Internetowe mogłyby istnieć bez względu na ich treść – mogę na nie po protu nie wchodzić albo założyć własną z druzgocącą krytyką.
ekolog :
Trzeba ich poglądy kompromitować, ale jakieś zabranianie ich głoszenia z urzędu to IMHO zła droga. Przy okazji, poza jawnymi bzdurami i agresywnymi atakami, może ktoś zacząć zabraniać głoszenia czegoś, co jednak jest prawdą, ale trudną lub dziwną.
bantus :
Ależ nie, to brak wyjątków jest niecywilizowany.
Niemniej wyjątki wypada formułować w oderwaniu od potrzeby chwili. Jeśli nawet nasze emo nawołuje, by dać w mordę Zenkowi, to chociaż nie tłumaczmy się głupio “bo rudym się należy w mordę”, jeśli poza Zenkiem nie chcemy lać innych rudych.
Noale przecież NIE zniesławia.
Pomijam już, że ma się to nijak do definicji zniesławienia. Ale w jaki sposób stwierdzenie “w KL Auschwitz nikogo nie mordowano” ma zniesławiać tych, co nie zostali zamordowani w KL Auschwitz?
Ale cóż ma wspólnego ta deklaracja z wolnością słowa?
Ale jeśli chcesz dowieść, że większość może dowolnie zgnoić mniejszość (w każdym razie, gdy jest to większość odpowiednio duża), to rzeczywiście – taka jest rzeczywistość, i ja się z tym w zupełności zgadzam. Niemniej cały koncept praw i wolności osoby został pomyślany jako działający nawet wbrew oczekiwaniom większości.
Ale cóż wart najgenialniejszy pomysł, jeśli go nie skonsultujesz z kolegą (może nawet też napitym i napalonym)? [*]
O.k., ja bym to podzielał. W końcu nawet w jaskini smoka czyli w Sądzie Najwyższym USA uznają, że commercial speech nie podlega takiej ochronie z I poprawki, jak wszystkie inne rodzaje spiczu.
A inna rzecz, że ja naprawdę nie do końca rozumiem uzasadnienie banowania konopi gdy nie banuje się tytoniu i mam wrażenie, że to jest klasyczny Widzimiś.
[*] Ale z koleżanką Empirią też.
venividi :
Małe, kudłate, faszyzujące stworzonka łażące po gruzach (stąd nazwa) Cywilizacji Życia.
M :
No też ttdkn robi co może. Ale w Bolandzie nie wszystko tak pięknie działa, dlatego 1-2 procesy (podkreślam, procesy, nie zakazy) trochę by rozjaśniły sytuację. Fakt, że astroawaryjna grupka by uznała wówczas, że sądy są w łapach jaszczurów, ale paranoi ani sąd ani edukacja nie uleczy – tylko psychiatra i/lub BigPharma.
bantus :
Reklamy alkoholu czy kawy też chcesz zakazać? Czy to coś twoim zdaniem da? Dla mnie to byłby taki bezsensowny bubel prawny, chyba, że chcesz także np. zabronić puszczać w radiu piosenek o marihuanie, bo to w końcu też jest reklama.