Łubu dubu
Dziesięć lat temu, wizytując z moją wkrótce byłą żoną jej prawie rodzinny Kraków, poznałem bardzo sympatycznego fanatycznego katolika. Katolik ów, na imię mu było Krzyś, mając na utrzymaniu żonę i malutkie dziecko, przejawiał podejście do tematu pracy i pieniędzy, które mnie, racjonalnie myślącemu ateiście, wydawało się ździebko dziwne. Mówił ów katolik z grubsza tak:
W Krakowie pracy nie ma, do mojej kapeli grającej chrześcijańskiego rocka to raczej dokładam, mieszkamy kątem w przykościelnej suterenie. Ale ja się nie martwię! Jak nie mam roboty, a zwykle jej nie mam, jeżdżę sobie po mieście na moim rowerku i się modlę. A kiedy zaczyna być naprawdę źle, wtedy Pan Jezus przysyła mi jakieś pieniądze przez umyślnego. Ot, choćby w zeszłym tygodniu, kiedy już gotowaliśmy obierkową, przyszedł pleban i spytał, czy go na tym moim rowerku nie zawiozę na Podgórze za pięć złotych!
Detale zmyślam, oczywiście, ale ogólna wymowa oraz tekst o Panu Jezusie przysyłającym kasę są autentyczne. Opowieść Krzysia przypomniała mi się właśnie dziś, gdy Pan Jezus (chyba on?) zesłał mi temat na notkę. Widzicie, było naprawdę źle. Jeździłem na swoim rowerku stacjonarnym i modliłem się, ale temat nie przychodził — a ten, co przyszedł, był jakiś nie taki i pisanie szło mi jak po grudzie. I kiedy w desperacji zastanawiałem się nad zapchaniem paszcz wygłodniałej publiki Referral Funem lub kontynuacją tekstu o warzywku w łydzi (draft: „Marchewka w tyłku”), na Portalu Poświęconym Fronda coś nagle głośno dupło, jebło i pociemniało.
Pierwszy sygnał o portalowych zamieszkach dotarł do mnie równo miesiąc po katastrofie smoleńskiej (coincidence?…). 10 maja pod salonowym wpisem red. Terlikowskiego o „kompromisie” aborcyjnym (widzicie? oni też ten kompromis biorą w sarkastyczny cudzysłów!) pojawiła się prośba od salonowiczki Ifigenii o „zajęcie stanowiska w sprawie zarządzania portalem Fronda”. Wuteef? Otóż kilka dni wcześniej w online’owej Rzepie ukazał się artykuł Terlikowskiego, w którym nasz stary znajomy podpisał się jako redaktor naczelny portalu Fronda.pl. A nie powinien, bo nim nie jest. Przynajmniej tak się wszystkim niezorientowanym wydawało.
Czas przedstawić dramatis personae, czyli podmioty gospodarcze biorące udział w tym zamieszaniu:
- Istniejące od 2002 r. Stowarzyszenie Kulturalne Fronda, prowadzone obecnie przez Grzegorza Górnego i Tomasza Terlikowskiego. Od kwietnia ma status Organizacji Pożytku Publicznego.
- Założona w 2003 r. Fronda PL Sp. z o.o., której właścicielami według Wikipedii są Michał Jeżewski i Tadeusz Grzesik.
- Nowy byt. Zarejestrowana w KRS tuż przed ostatnimi urodzinami Pana Naszego spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Portal Fronda, o której wiem tyle, co powiedziała mi wyszukiwarka KRS: jako reprezentanci wymienieni są Jeżewski i Grzesik (forumowicze Frondy twierdzą, że właściciele to Grzesik i pani Jeżewska).
Tak wygląda backend, zaś frontend to wydawnictwo „Fronda” i nasz ulubiony portal fronda.pl. Wydawnictwo wydaje kwartalnik i książki. Ponieważ kwartalnik i książki mało kto czyta, jest to zapewne działalność nie- lub niskodochodowa. Właścicielem wydawnictwa jest Fronda PL. Tu sprawa jest prosta i czytelna. Portal zaś to zupełnie inna para gumiaków.
Fronda.pl w swej dzisiejszej formule portalowo-społecznościowej powstała niecałe dwa lata temu. Wam też się wydaje, że to musiało być dawniej? To chyba kwestia ilości naprodukowanego przez nią lolkontentu — normalnemu portalowi dostarczenie takiego ładunku uciechy zajęłoby co najmniej dekadę. Przez te dwa lata fronda.pl wyrosła na najnowocześniejszy portal ciemnowieczny w kraju. To zasługa redaktora naczelnego i twórcy serwisu Piotra T. Pałki — z tego co rozumiem, portal tworzył on i jego ekipa, wyraźnie oddzieleni od spółki i stowarzyszenia. Oddzieleni przynajmniej organizacyjnie, bo finansowo i własnościowo najwyraźniej nie. Domena fronda.pl jest według WHOIS własnością spółki Fronda PL, za to właścicielem portalu jest chyba stowarzyszenie (chyba — bo, jak się okaże, powiązania są zawiłe nawet dla niektórych osób z wierchuszki całego przedsięwzięcia). Biznesplan wyglądał zaś tak: w kwietniu 2008 r. pięciu katolickich przedsiębiorców zadeklarowało utrzymywanie portalu przez dwa lata. Potem fronda.pl miała się usamodzielnić i utrzymywać z reklam, działalności e-commerce oraz przede wszystkim z datków użytkowników (o szczegółach planu można poczytać tutaj i tutaj). Tu na scenę wkracza nasz stary kumpel Maciek Gnyszka i jego FFundraising Team, z podziwu godnym uporem męczący forumowiczów Frondy o kasę na portal. Cel? Zbierać co miesiąc 30 000 zł potrzebne na utrzymanie serwisu. I prawie się im udaje — comiesięczne zbiórki oscylują wokół dwudziestu tysięcy.
Z tej opowieści wyłania się obraz sprawnej dwugłowej hydry prowadzącej portal — jeden łeb to Maciek Gnyszka, ofiarnie pracujący na odcinku biznesowym, drugi to redaktor naczelny Pałka, trzymający z dala od Frondy.pl Górnego i Terlikowskiego. Ci ostatni mają kiepską renomę w środowisku. Przy okazji poprzedniej awantury we Frondzie (kiedy odszedł Horodniczy i prawie cała redakcja, dzięki czemu mamy dziś lolkontent apokaliptyczny „44”) usłyszałem taki głos:
GG to mdła fronda międląca nieustannie aborcję i pedziów, plus wyznania nawróconych aborterek i tak w kółko macieju, do wyrzygania, walka z cywilizacją śmierci.
Horodniczy zrobił z frondy na nowo pismo posiadające jakąś zawartość intelektualną, prowokacyjne, ciekawe. Razem z GG wróci parafiańszczyzna.
Za Terlikowskim zaś, choć ma opinię świetnego medialnego fightera polemicznego, ciągnie się ekumeniczny smrodek, rzecz kompletnie nie do zaakceptowania przez konserwatywnych forumowiczów.
Tak wygląda wiatrak, w który trafia następujący ekskremencik.
30 kwietnia Piotr Pałka dostaje propozycję nie do odrzucenia. Stowarzyszenie Kulturalne Fronda przekierowuje go na ważny odcinek strategiczno-administracyjny, o czym forumowicze dowiadują się 10 maja (w wyniku odkrycia przez nich podpisu pod artykułem Terlikowskiego w Rzepie oraz wywarcia nacisku na tegoż Terlikowskiego):
Dynamiczny rozwój portalu oraz poszerzanie się środowiska Frondy (tak w wymiarze realnym, jak i wirtualnym), a także zmiany społeczne, jakie nastąpiły po 10 kwietnia, [facepalm mój — BdB] skłoniły nas do zmian organizacyjnych, które mają pomóc sprostać nowym wyzwaniom stojącym przed stowarzyszeniem, portalem i całym środowiskiem.
Dlatego podjęliśmy decyzję o powierzeniu Piotrowi Pałce stanowiska dyrektora strategicznego Fronda.pl, a Tomaszowi P. Terlikowskiemu stanowiska redaktora naczelnego portalu Fronda.pl.
Celem tych zmian jest usprawnienie organizacyjne, a także szybszy i bardziej dynamiczny rozwój działalności całego środowiska. Dyrektor strategiczny ma odpowiadać za rozwój społeczności nie tylko internetowej zarówno w Polsce, jak i za granicą, rozbudowę zaplecza intelektualnego środowiska, tworzenie terenowych klubów Frondy, organizowanie seminariów i szkoleń, a także planowanie strategiczne przyszłych pól aktywności. Redaktor naczelny miałby natomiast zapewnić dalszy rozwój medialny portalu.
Ale to nie wszystko, poczekajcie! Przypuszczalnie również 10 maja z listy członków reprezentujących SKF w KRS wylatują nazwiska Grzesika i Jeżewskiego, a na ich miejsce pojawia się Terlikowski. Niezwykłym zbiegiem okoliczności Forum Frondy ma okazję śledzić tę zmianę na żywo: w odpowiedzi na link jednego forumowicza do wyszukiwarki KRS (gdzie figuruje już tandem GG/TT) drugi forumowicz pisze:
No to cosik się zmieniło we wpisach na dniach, albo i na godzinach bo ciągle na kompie mam otwartą stronę ze starym trzy-osobowym Zarządem: Górny, Jeżewski, Grzesik
Czad, co?
Mijają względnie spokojne dwa tygodnie, nadchodzi 24 maja, Czarny Poniedziałek Frondy. Po namyśle Piotr T. Pałka odrzuca propozycję awansu i odchodzi z Frondy. Wczesnym popołudniem publikuje na blogu i forum swoje pożegnanie:
Szanowni Frondowicze, Drodzy Przyjaciele,
przepraszam, że dopiero teraz odnoszę się do oświadczenia Zarządu Stowarzyszenia Kulturalnego Fronda z dnia 10 maja (które w nieco innej formie zostało mi zakomunikowane 30 kwietnia, ale czekałem na zakończenie procedury audytu. Niestety nie mogę przyjąć gratulacji z powodu awansu, bo go nie przyjmuję — nie lubię wchodzić w fikcyjne konstelacje. Jestem przekonany, że żaden awans nie powinien oznaczać faktycznej degradacji. Żaden awans nie powinien być komunikowany w trybie przypominającym raczej zwolnienie warunkowe. Informacja o tak poważnych zmianach w medium współfinansowanym przez społeczność powinna być natychmiastowa, a nie wymuszona przez tę społeczność. Niestety w tym przypadku było inaczej.
Jestem zmuszony zrezygnować z pracy dla Frondy, bo audyty bez oficjalnego odniesienia się Zarządu do wątpliwości podnoszonych przez jego odbiorców są jedynie „audytami”, awanse są tu jedynie „awansami”, a struktura organizacyjna jest niezrozumiała nawet dla członków stowarzyszenia. W takiej sytuacji nie można budować i realizować żadnej strategii.
Widzicie? Nie tylko wy nie rozumiecie, o co chodzi — sam redaktor naczelny, najwyraźniej też członek SKF, nie kuma wszystkich powiązań w Wielkiej Frądowej Rodzinie. Wspomniany audyt to echo podejrzanych historii, jakie szeptem opowiadają zasłużeni forumowicze:
Dziś pewien talibański inżynier [chodzi o Maćka Gnyszkę, przedstawiającego się na FF jako wujek inżynier – BdB] wysłał raport z przeprowadzonego audytu, który to raport dał mi do myślenia. Szczególnie ciekawie wyglądają wartości, jeśli chodzi o wypływy (dla ciekawskich: końcówka zeszłego i początek tego roku).
Składając razem tzw. niecne plotki oraz w/w raport — zbudowałem sobie obraz, który daleki jest od sielankowego pejzażu.
To forumowicz Socrat. Nasz stary ulubieniec Tomek Torquemada również sugeruje jakieś nieprawidłowości, które — kiedy się wydały — zostały wyrównane: jego ciekawe wypowiedzi znajdziecie tu i tu, ale polecam lekturę całego wątku, szczególnie dwóch pytań w nim zadanych:
Pytanie jontszonce numer jeden.
Prawda to, że pieniądze zbierane na portal przelewane były na konta osób nie związanych z portalem?Pytanie jontszonce numer dwa.
Prawda to, że gdy sprawa się rypła, osoba nie związana z portalem zapragnęła być z portalem związana w związku spożywczym ktoś musiał jej ustąpić miejsca?
Dość ciekawie (choć niechlujnie) wypowiada się forumowiczka (chyba — u dzieci Frondy ciężko rozpoznać płeć) Alien Life Form:
wyjasnie w telegraficznym skrocie przebieg zdarzen, ale prosze nie pytajcie mnie o konkretne daty bo mi sie nie chce sprawdzac;
na jesieni 2009 albo wczesniej rozwinal sie konflikt poniedzy wlascicielem wydawnictwa Fronda a zarzadem Stowarzyszenia
czyli pomiedzy Jezewskim a GG i TT;pod koniec 2009 odplynelo troche pieniedzy (powiedzmy dwie dekady) z konta portalu na rzecz zarzadu Stowarzysznia;
w tym samym czasie miano zalozyc spolke “portal fronda” zeby odciac wlasciela pakietu kontrolnego wydawnictwa od portalu, zamiast odciac okazalo sie ze wlascicielem spolki “portal” jest wlasciciel wydawnictwa;
przy czym caly czas portalem o domenie fronda.pl niby zawiaduje Stowarzyszenie;
czym wlasciwie zajmuje sie spolka z o.o. “portal fronda” do dzisiaj nikomu nie wyjasniono;przez pierwszy kwartal 2010 nadzorujacy portal czyli zespol pod kierwonictwem PTP malo kontaktuje sie albo nie za cieplo kontaktuje sie z zarzadem Stowarzyszenia Fronda bo nie jasnione zostaly sprawy przeplywow pieniedzy, zwlaszcza ze przynajmniej portal i stowarzyszenie obsluguje ta sama firma ksiegowa;
gdzies na przelomie kwartalow I i II panowie ze stowarzyszenia i portalu wyjasniaja sobie sprawy finansowe;
nie ma wogoel mowy ze istnieje od grudnia 2009 jakas spolka nalezaca do wydawcy niby skloconego z stowarzyszeniem;w kwietniu jak wiadomo zarzad stowarzyszenia podejmuje decyzje personalne, a dokladnie 30 marca na spotkaniu z ludzmi z portalu podczas ktorego mialy byc omawiane inne sprawy a nie zmiany personalne;
tyle
nie wiemy jaka decyzje podjal PTP – czy przyjal stanowisko dyrektora zarzadzajacego czy nie;
nie wiemy czy firma Gnyszki dalej wpiera portal i pracuje w celu pozyskania fundusy na dzialanie portalu;dochodza sluchy ze GG ma przeorganizowac portal
i tyle
reszta to piana
Na marginesie: Maciek Gnyszka najwyraźniej odchodzi razem z Pałką. Niestety, jego blogasek „Co powie Gnyszka” aktualnie milczy; być może Maciek nie może znaleźć odpowiedniego cytatu z Josemarii Escrivy na tę okazję.
Wróćmy do pożegnania Pałki. Parę godzin później wszyskie jego kopie znikają z portalu, o czym Pałka z goryczą informuje na Facebooku, zwanym we frondziarskiej nowomowie Pejsbukiem (jakiś czas później jego wpisy powracają na Frondę, widocznie nowa ekipa zrozumiała, że przesadziła z cenzurą). Z Internetu znika też Forum Frondy. Jest to przerwa techniczna, potrzebna na pozbawienie przywilejów obecnych adminów (zwykłych i tzw. społecznych). Nowym administratorem zostaje niejaka Marysia, nazywająca siebie w Facebookowym profilu Partyzantem Prawdy, prowadzącym „KRUCJATĘ MODLITWY ZA OSOBY ZAGROŻONE PRZEZ OKULTYZM, SEKTY I TOKSYCZNE PRAKTYKI NEW AGE”. Po uruchomieniu forum Marysia na początek ponoć daje bana samej sobie, a później nie może zalogować się do konta administracyjnego, bo „jedną literkę wielka pisałam jako małą i miało prawo nie działać”. Wieczorem Tomasz Terlikowski publikuje na swoim blogu wpis, w którym nic nie wyjaśnia, za to skarży się, jak źle został potraktowany przez wszystkich z wyjątkiem Grześka Górnego. Tak kończy się poniedziałek.
Wtorek to na Forum Frondy dzień pożegnań i umawiania się w nowych miejscach.
I to chyba cała historia — choć im więcej czytam, tym bardziej widzę, jak wiele jeszcze kryje się pod powierzchnią. Co się stało? Panie, a skąd ja mam wiedzieć?! Mogę się jedynie domyślać i zgadywać. Zgaduję więc, że SKF chciał zacieśnić więzy finansowe z portalem, a droga do owego zacieśnienia musiała wieść przez zwolnienie związanego ze spółką Fronda PL redaktora naczelnego i przetasowania w składzie zarządu samego Stowarzyszenia. Z dokumentów KRS i oficjalnych oświadczeń wynika, że w tym momencie duet Górny-Terlikowski i reprezentowane przez nich stowarzyszenie ma pełną władzę nad portalem. Jedyny haczyk to domena pozostająca własnością spółki Fronda PL, ale wpis w WHOIS nie przesądza sprawy. Może np. właściciele spółki mają kod authinfo, ale jedną literkę wielka pisały jako małą i nie zadziałało.
Na koniec drobna refleksja. Miałem okazję poznać osobiście niewielu publicystów prawicowych, ale ci, których poznałem, jeździli zdezelowanymi sztruclami i prosili żonę o pieniądze na jedną puszkę piwa. Nie piszę tego z pogardą, lecz z podziwem: ci ludzie chcą żyć z idei, która, powiedzmy, trawi ich dusze apokaliptycznym ogniem. Nie pójdą na etat jak żona, bo będą mieć mniej czasu na Sprawę. Jeśli walka o Sprawę nie przynosi kasy, trudno, będą biedować. Ich marzenie to sytuacja, w której wydawane przez nich ideowe czasopismo czy prowadzony przez nich portal poświęcony przyniesie dochodzik niewielki, ale wystarczający na zaspokojenie potrzeb bytowych swoich, kolegi, dwóch kolegów kolegi i niewielkiego zespołu redakcyjnego (zaspokoić na długie lata, ma się rozumieć, z dodatkowym uwzględnieniem wielodzietności ideowców). I kiedy już prawie osiągają to marzenie, kiedy pojawia się realna kasa, wtedy z naszymi ideowcami dzieje się czasem to, co z normalnymi ludźmi w układach biznesowych: na momencik wychodzą z nich wilki, następuje krótki pierdolnik o zdobycz, po czym jedna grupka zostaje z pogryzionym ochłapem, a druga odchodzi zakładać kolejne ideowe pisemko na rozruchu czy portal z widokami na przyszłość. I tak się to kręci.
P.s. każda organizacja próbuje wprowadzić język urzędowy, żeby ułatwić sobie działanie, ale wcale nie musi to oznaczać jednoznaczności owego języka. Nawet, rzekłbym, przeciwnie – Eduardum occidere…
/hlb/ :
Nie, w sensie że nie jest to likwidacja możliwych interpretacji tekstu, tylko wrzask “morda w kubeł, kto zinterpretuje inaczej, temu obetniemy to, a może nawet owo”.
/hlb/ :
Nienienie, Objawienie = Słowo Boże i wewogle Kanun.
/hlb/ :
Naprawdę okrzyk “zrozumiałem” oznacza, że zrozumiałeś?
A jeśli nawet tak, czy to znaczy, że twój sposób zrozumienia jest Tym Jedynym?
Pochwalę się co dziś dostałem w emailu:
Najdrożsi w Panu,
PROSZĘ dążyć do stosowania go dla dzieci Bożych.
Jestem Siostra Kathrine Amado. z Kuwejtu. Jestem żonaty z dr Alison Amado. który
pracował w ambasadzie Kuwejtu z Wybrzeża Kości Słoniowej na dziewięć lat, zanim
zmarł w roku 2005.We byli małżeństwem w jedenaście lat bez dziecka. Zmarł po
krótkiej chorobie, że trwał tylko cztery dni.
Przed jego śmiercią byliśmy jak nowo narodzić chrześcijan. Od jego śmierci
postanowiłem nie do ponownego zawarcia małżeństwa lub uzyskać dziecka
małżeńskiego poza moim domu, który Biblii jest against.When późno mój mąż żyje
hedeposited suma
(4,5 millionU.S. Dolary) z jednym z zabezpieczeń firmy tutaj Cote D
Ivorie.Presently, tych pieniędzy jest wciąż w firmie ochroniarskiej. Ostatnio,
mój lekarz powiedział mi, że nie ostatni na najbliższe trzy miesiące z powodu
raka problem.Though co mnie najbardziej zakłóca mój skok Po znane mojej choroby
postanowiłem oddanie tego funduszu do kościoła lub jeszcze lepiej
chrześcijańskiego indywidualnych, które będą korzystać ten sposób pieniądze
będę polecić tutaj cala
Chcę kościoła, które będą korzystać z tego funduszu na kościoły, sierocińce i
wdowy propagowanie słowa Bożego i do zapewnienia, że dom Boży jest zachowana.
Biblia nas do zrozumienia, że błogosławiony jest, że strony daje. Wziąłem tę
decyzję, ponieważ nie mam dziecka, że będzie dziedziczyć te pieniądze, a mój
mąż krewni nie są chrześcijanami i nie chcę mojego męża ciężko zarobione
pieniądze, które mają być nadużywana przez niewiernych. Nie chcę sytuacji, gdy
te pieniądze zostaną wykorzystane w sposób bezbożny. Stąd powód podjęcia takiej
decyzji pogrubione. Nie boję śmierci stąd wiem, gdzie będę. Wiem, że będę się w
bossom z Panem. Exodus 14 VS 14 mówi, że Pan będzie moim przypadku walki i będę
mój pokój.
I nie potrzeba żadnego telefonu w tej kwestii z powodu mojego healthbecause na
obecność mojego męża bliskich wokół mnie zawsze. Nie chcę im o tym rozwoju. Z
Bogiem wszystko jest możliwe. Kiedy tylko otrzymamy odpowiedź Ja dam wam
kontakt zabezpieczeń firmy kością słoniową coast.I będzie można również wydać
list upoważniają organ, który będzie Ci jak oryginał beneficjentów tego
funduszu. Chcę Ciebie i Kościół zawsze modli się za mnie bo Pan jest moim
Shephard. Moje szczęście jest to, że żyli życiem wartościowym chrześcijańskiej.
Kto kiedykolwiek, że chce służyć Panu musi go w duchu i zawsze truth.Please
modlitewnym poprzez swoje życie. wszelkie opóźnienia w odpowiedzi daje mi pokój
w poszukiwaniu kościoła lub Christian indywidualnych w tym samym celu.
Proszę mnie zapewnić, że będą działać odpowiednio jak stwierdzono poniżej.
Mając nadzieję na odpowiedź.
Nadal błogosławił w imię Pańskie.
Pozdrawiam w Chrystusie.
Siostra Kathrine Amado
@ fronesis
wspaniałe! jakby ktoś parę razy przepuścił to przez translator gugla.
ps. mnie edytka działa znakomicie.
fronesis :
Porównaj z http://mrw.blox.pl/2010/06/Wplaty-w-imie-Pana-naszego-Jezusa-Chrystusa.html ^^J
Gammon No.82 :
W sensie logicznym likwidacja alternatywy to także ujednoliczenie. To co określiłeś wrzaskiem, to metoda.
Gammon No.82 :
Jeśli masz na myśli ‘Słowo Boże’ w formie w jakiej może podlegać tłumaczniu z jednego języka na drugi, a co za tym idzie rozbieżnym interpretacjom, to masz na myśli Biblię. Zatem nie masz racji twierdząc, że nie było na tym punkcie problemów czyli schizm i herezji.
Gammon No.82 :
Naprawdę to okrzyk jest sposobem wyrażania emocji. A pojecie “zrozumieć” w sensie w jakim ja go użyłem to znak. Albo trzymamy się pojęć, alo zachowujemy się poetycznie jak Moon i nie pozostanie nam nic innego jak napisać ze dwa wiersze Rilkego.
/hlb/ :
Mówimy o likwidacji alternatywy, czy o likwidacji osobników wskazujących na istnienie alternatywy? (znaczysię “argument mocny, choć innopłaszczyznowy, bo pozalogiczny”)?
I szept też. Ale “zrozumiałem” – niezależnie od natężenia głosu – nie znaczy, że zrozumiał, tylko że sądzi że.
I postać Najświętszej Panienki na grzance z masłem to też znak.
Na końcu będzie elektryfikacja.
Nachasz :
Zaiste siostra Katherine Thomas Mariam-Amado musi być w wielkiej potrzebie.
Gammon No.82 :
No właśnie nie potrafię zgadnąć jak ty, bo ja mówię wciąż o tym samym czyli ujednoliceniu interpretacji.
Gammon No.82 :
“Sądzić że”, a “zrozumieć” to dwa różne pojęcia, nawet jeśli jednego użjesz w opisowej definicji drugiego. Wyjaśni ci to bez problemu i szeregowy kognitywista, i każdy internetowy adept poezji Rilkego. Więc jeślli nie chcesz tego zaakceptować to znaczy, że po prostu chcesz wymusić flejma na starym steranym życiem trollu.
Gammon No.82 :
Owszem. Tak samo jak i de Saussure, i zegar z kukułką należący do mojego dziadka zostali wykonani w Szwajcarii. Ale tak poza tym nic z tego nie wynika.
Gammon No.82 :
Na końcu pozostanie Moon i Astromaria. Elektryfikacja wymaga precyzji.
/hlb/ :
Ty tak, inkwizycja nie.
Muszę koniecznie to obejrzeć.
Spróbuj jeszcze to rozpisać: nieskończona, euklidesowa przestrzeń, a w niej tylko Muniasta z Astromańką. Zna ktoś ich masę?
Gammon No.82 :
Jak Yin and Yang. Jak Pat i Pataszon. Jak Kaczyński i Komorowski. Tak różne a jednak nierozerwalnie zespolone, w jedność zakleszczone.
A poza tym euklidesowa przestrzeń nie jest specjalnie modna od jakiegoś czasu.
EDIT: Przemyślałem to wszystko i znowu nie umiem się nadziwić, jak pieknie mam rację. Ale w jednym masz point. Ze herezja nie zaczeła się od sporu o język.
/hlb/ :
Jeśli chodzi o marzenia sukienkowych, to rzeczywiście tak. Ponieważ niektórzy z nich sądzili, że przy użyciu języka naturalnego da się osiągnąć absolutną jednoznaczność, a przy użyciu logiki formalnej – absolutnie zniewalającą moc przekonywania. I wtedy, w obliczu niezbicie dowiedzionych dogmatów, heretycy i poganie oświeceni logicznym światłem Prawdy i zdjęci bojaźnią, walną się na kolana i zakrzykną “chwała (itd.)” No ale te marzenia były gdzieś w czasach Anzelma z Canterbury, a co ważniejsze były to tylko marzenia.
Też mi się tak zdaje, że np. Luter z Zwinglim obaj uważali, że “hoc est corpus meum” jest językowo absolutnie jednoznaczne, a tylko ten drugi to jakiś półgłówek, bo wyjeżdża ze swoją odczapistą interpretacją.
Gammon No.82 :
Mam *działającego* notebooku z win95. Można pograć w pasjansa, poczytać książki…
A jak byłem w szpitalu, z tego właśnie złoma nadawałem w usenecie kilka godzin po wybudzeniu z narkozy.
janekr :
No i już wiadomo że to janekr pisze te spamy z kości słoniowej coast.
Gammon No.82 :
No właśnie że akurat nie to miałem na myśli pisząc, że miałeś rację z językiem. Miałem na myśli dosłownie łacinę.
Natomiast reszta wygląda gorzej. Nie ma pojęć absolutnie “językowo jednoznacznych”. De Saussure zdefiniował znak bardzo spójnie i też liczył na jednoznaczność. Dla niego znak “generuje” sens poprzez rozróżnienie. Czyli. Jeśli powiesz “dureń” to oddzielasz wszystko co uważasz za durnia od niedurnia. A konkretniej tworzysz rozróżnienie cokolwiek miałoby rozdzielać.
Jednak – czym już zajmowali się się różni mili panowie i kilka pań w drugiej połowie XX wieku – prawdziwy problem polega na tym, że granica nie przebiega w sposób jednoznaczny i niezmienny. De facto za każdym razem, kiedy posługujesz się znakiem, definiujesz ją na nowo.
Znak i interpretacja stanowią nierozerwalną całość. A jeśli tak, to jeśli chcesz mieć w miarę stabilny znak musisz tępić alternatywne interpretacje.
Koniec końców, jeśli Astromaria pisze, że to białe długie na niebie to NWO, to ty robisz mniej więcej to samo, co Kongregacja Nauki Wiary (tak się teraz nazywa intwizycja, zdaje się). Zarzucasz jej herezję, bo to białe to smugi kondensacyjne w twojej interpretacji. I nie zyczysz sobie alternatywy w tej sprawie.
Oczywiście partyzantka semiotyczna w wykonaniu Astromarii jest tak jawnie w poprzek poprzeku, że nietrudno ci przychodzi walka z jej interpretacją. No i ocywiście zakładam, że twoje metody walki z Astromarią są kompletnie inne niż metody inkwizycji w XIVwiecznej Hiszpanii.
/hlb/ :
Ale w XI ani w XIII wieku o tym nie wiedzieli.
E tam, widząc pojedynczy egzemplarz durnia etykietuję go i tyle. W tym momencie pozostałe durnie poza tym jednym (i wszystkie niedurnie) wiszą mi nacią. Nie muszę zastanawiać się nad Najgłębszą Istotą względnie Platońską Ideą Durności/Niedurności.
E tam, mnóstwo słów jest wieloznacznych, mnóstwo zdań jest wieloznacznych, a nikt tego nie tępi, bo zwykle z kontekstu domyślają się, o co chodzi. Inaczej już dawno przerzuciliby się na języki sztuczne.
A w ogóle nie wciągaj mnie w lingwistykę, przecież ja się na tym zupełnie nie znam.
Chyba owe smugi to nie są znaki? Chyba, że chodzi o Bożego Chemtraila nad Smoleńskiem.
I jeszcze jeden email, tym razem na mój adres, który wisi na stronie uczelni:
Szanowni Państwo!
Jako prezes Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka zwracam się z apelem do polskich naukowców o podjęcie obywatelskich działań zmierzających do obrony ks. Marka Gancarczyka, redaktora naczelnego “Gościa Niedzielnego”, skazanego przez Sąd Apelacyjny w Katowicach w sprawie wytoczonej przez p. Alicji Tysiąc.
Przed kilkoma dniami redakcja “Gościa Niedzielnego” złożyła do Izby Cywilnej Sądu Najwyższego wniosek o kasację wyroku oraz wniosek o wstrzymanie wykonania zaskarżonego wyroku.
Ośmielam się prosić o zaznajomienie się z moim listem otwartym do p. sędzi Ewy Tkocz oraz krótkim tekstem dr. Leszka Boska.
Zapraszam także do odwiedzenia naszego serwisu internetowego http://www.pro-life.pl
Łączę wyrazy należnego szacunku
dr inż. Antoni Zięba
prezes Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka
= = = = = = = = = = = = == = = =
Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka
organizacja pożytku publicznego KRS 0000140437
ul. Krowoderska 24/1, 31-142 Kraków
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
biuro: ul. Krowoderska 24/6, 31-142 Kraków
tel./fax (12) 421-08-43
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
http://www.pro-life.pl
e-mail:biuro@pro-life.pl
Gammon No.82 :
Wcześniej też, ale przede wszystkim później. To głownie chodziło o inne religie monoteistyczne, żeby przekonać tychże wyznawców do chrześcijaństwa. Zaś te pomysły to później zrodziły protokomputery w protosf i wyprodukowały dzisiejszą informatykę z przyległościami. :)
Yay, ekspert od żydoskiej zarazy linkuje do mnie! Czekam na stosy komciów i zalew buców!
fronesis :
Kolejny, DKN, inżynier-ideolog. Może by tak sobie most policzył wg nauk KK?
Gammon No.82 :
Pasuje również do naukowców-popularyzatorów.
Barts :
Coś bym z tego miał chyba, nie?
Gammon No.82 :
Z faktu, że nie wiedzieli wówczas iż istnieje Ameryka nie wynika wcale, że Ameryka wtedy nie istniała, prawda?
Gammon No.82 :
Idąc po zakupy do sklepu nie rozważasz tego jak działa grawitacja. Nie zmienia to jednak faktu, że ona działa. Nie powiesz: teraz nie skorzystam z grawitacji, bo ja “tylko po flaszkę chcę skoczyć” prawda?
Gammon No.82 :
Ale zakładam, że wiesz o czym rozmawiamy? Ponieważ cenię cię jako rozmówcę przyjąłem za pewnik że wiesz, czym jest lingwistyka, semiotyka, logika, kognitywistyka i inne takie duperele.
Gammon No.82 :
No dobrze, najpierw zaczniemy od znaku:
http://www.aber.ac.uk/media/Documents/S4B/sem02.html
Czy ktoś zna to miejsce? Trafiłem przypadkiem i do tej pory nie wiem, czy lol czy meh.
A tymczasem w Anglii nie można na jajko mówić “mama”. Czy coś takiego.
http://fronda.pl/news/czytaj/jaja_po_europejsku_zakaza_sprzedawania_na_tuziny
mic :
Nawet Daily Mail pisze, że to nie chodzi o zakaz sprzedaży na tuziny, tylko o konieczność napisania na takim tuzinopaku, ile gramów jajek w nim jest. I że marudzą producenci i dystrybutorzy, którzy będą musieli przerabiać opakowania.
No cóż, jako osoba, która z przerabiania opakowań żyje, z entuzjazmem popieram tę inicjatywę naszych europejsko-jaszczurzych władców.
/hlb/ :
Masz sztuczny język, specjalnie tak pomyślany, żeby polikwidować dwuznaczności syntaktyczne.
Masz też rozmaite języki naturalne (w tym żargony specjalistyczne), które takie nie są. Ale ktoś może wierzyć, że są.
Jeśli pewne środowisko (np. sukienkowe) chce się porozumiewać, to musi uzgodnić jakiś sposób porozumiewania – może to być łacina, machanie chorągiewkami albo pierdnięcia ze stepowaniem.
W przypadku sukienkowych na obszarze zachodniego Cesarstwa wybór był oczywisty, bo przecież łacina “srebrna” tam funkcjonowała jako język do użytku codziennego.
Jak raz zaczęli się porozumiewać po łacinie, to tak im już zostało. Co początkowo było o tyle wygodne, że do czasów Karola Wielkiego łaciński kościół nie rozprzestrzeniał się na obszary nieromańskie. A jak się rozprzestrzenił, to z kolei tym bardziej trzeba było używać jakiegoś języka urzędowego, bo ówczesna Europa nie obfitowała w tłumaczy. W związku z tym nie sądzę, żeby wiara w jednoznaczność języka łacińskiego stanowiła motyw wyboru łaciny na język urzędowy i liturgiczny.
Ależ ja wyraźnie napisałem, że się na tym nie znam, a to, że rozumiem słowa, których użyłeś wyżej, to jakby ciut mało. Dlatego może lepiej zmienić temat.
No więc mnie się zdawało, że znakiem w sensie semiotycznym nazywa się coś wyemitowanego umyślnie i to na podstawie wcześniejszej konwencji. I dlatego ani smugi konwekcyjne, ani chemtrailsy nie wydawały mi się znakami lecz faktami (po prostu ktoś nas perfidnie depopuluje, albo też pojawia się niewinna zawiesina wodna, ale gdzie tu znak?). W przypadku Chemtrailsowego Krzyża nad Smoleńskiem już mielibyśmy do czynienia ze znakiem.
Oczywiście jest jeszcze drugie użycie słowa znak (mokre ulice to znak, że pada), ale to chyba coś innego?
No i sam widzisz, że się nie znam.
ekolog :
Podziwiam ludzi, którzy potrafią wyłuskać kontent z tej oczojebne strony. Oh wait, jaki kontent.
Adam Gliniany :
Pseudonimy rządzą: Tusk – Figurant, Kaczyński – Klucznik. Aha – i jeszcze to
Gammon No.82 :
No dobrza możemy się skupić na tym. To jest jakaś strategia.
De Saussure był lingwistą i mniej więcej to miał na mysli co (chyba) ty. Może minus “na podstawie konwencji”. Ale to było dawno. Po Peircem (też w sumie dawno) znak jest rozumiany szerzej. Wszędzie gdzie jest “meaning” jest znak. Nie bardzo podoba mi się polskie słowo “znaczenie” (w tym wypadku robi zamieszanie) więc trzymam się “meaning” bo nie mam lepszego pomysłu teraz, przepraszam.
No więc w tym momencie, w dużym uproszczeniu, znakiem może być wszystko. Działa to tak: stoi na polu drzewo. I można powiedzieć że znakiem nie jest. Ale w momencie, kiedy ja napisałem, że ono stoi na polu (albo w momencie kiedy je zobaczyłeś i pomyślałeś: o, drzewo) – ono automatycznie przestało być jeno drzewem, ale stało się też znakiem.
Inaczej: w procesie wyróżnienia go od całej ogólnej niedrzewości pozostałej wszechrzeczy powstał znak. I od tego nie ma odwołania, bo w swoim procesie poznawczym nigdy nie posługujesz się “raw” drzewem, tylko znakami i symbolami. Owszem, jest to skomplikowane jak fizyka kwantowa, no ale kto mówił, że będzie nieskomplikowane.
W tym krótkim artykule o znaku, który podlinkowałem, masz wszystko opowiedziane z detalami, a także co wynika dalej. Nie chcę robić pokątnych wykładów z semiotyki, bo mnie w końcu Bart zajebie, jak jakiego ostatniego znachora z wahadełkiem.
@ bart:
Jasne. Tym większy podziw dla redaktorów frondzi (i samego naczelnego!). Ich umiejętność przerażania (się) działaniami cywilizacji śmierci jest tak przepięknie toporna.
Hihihi.
http://mistrzzaglady.blogspot.com/2010/06/jaki-zal.html
bart :
U tego samego gościa niżej na stronie “Choć mimo bajdurzenia zadziornych feministek-aktywistek, muszę przyznać, że w końcu pojawił się w prasie tekst, w którym nikt nie przeprasza, że ma prawie 30 lat i robi komiksy. Nikt się nie tłumaczy. Nie wyjaśnia, czym jest sztuka a czym rzemiosło i co się jak czyta lub ogląda.”
Ahem.
Barts :
Już mi MRW zwrócił uwagę na Blipie, że buc. No buc, ale rysunek mu śmieszny wyszedł, co poradzę?
Leni Riefenstahl tez miala dobry warsztat!!!
A Capa kazał temu żołnierzowi udawać!
A tymczasem w rozległej Rosji odkryto zjawisko ekwiwokacji:
Hilarious.
zer00 :
Np. teoria ewolucji przez podpatrzenie. Chyba Marceli wyraził na Blipie obawę, że jak żona pojedzie nad morze na wakacje, to jej płetwy wyrosną.
krwawy_krolik :
Nie do końca i nie zawsze. A w ogóle co chcesz od Leni? Masz jakieś coś?
Zaświtała mi dziwna myśl – Fronda to miejsce gromadzenia wszystkich idiotów z najdziwniejszymi ochyłami. Ktoś gromadzi te dane a o godzinie W, dnia 0 ktoś ich wszystkich skasuje. Bo pojawiają się wpisy takie, że ja już nie wiem co napisać:
@ ekolog:
Elementarne, skoro nie zna ani jednej ani drugiej, jak mógłby widzieć sprzeczność? Ja nie znam ani japońskiego ani koreańskiego i zupełnie ich nie odróżniam. Po prostu szczery gość;)
mic :
ej, a wyświetlają wam się na frondzi
takie adsy??? bo nie wiem, czy to ja mam problem, czy tylko oni znaleźli sposób na domknięcie kasy.
romgier :
Mi się wyświetlają.
romgier :
Oni tam stanowią jakiś specjalny target?
@ /hlb/:
Aha, teraz już będę wiedział. Dźki. A artykuł doczytam staranniej.
Boże znowu aniołki?
Chcemy pentagrama…
Aniołek? Łeeeee…
Przyszły wątłe duszyczki z nwo.com.pl. Nie chcę, żeby symbolika Illuminatów je spłoszyła, rozumicie. Niedługo wszystko wróci do normy i będziemy dalej przekazywać sobie sekretne masońskie znaki.
mic :
Stefan Sękowski? FFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU-
To już lepszy Mikołaj nie taki offence
Nachasz :
A propos dyskusji jaka się u mrw rozwinęła na temat spamu o powiększaniu penisa to wszystko jest jasne.NWO i Big Pharma dokładnie wie kiedy przekraczasz odpowiedni wiek.Zamiast spamu o powiększaniu penisa zaczynają ci wysyłać spam o taniej viagrze.
@aniołki Barta – Faktycznie, wcześniej zamiast skrzydlatych brodatego pedofila mi wyświetlało i przegapiłem, a teraz jest switaśnie.
@lolagregatory
Hmm, jeśli lolcontent z salonu24 podstawić pod underpants, to może ma sens – wtedy i tylko wtedy. Bo w innym wypadku to jak najbardziej granie pod grant – w końcu salon jeszcze z 5 lat pożyje, najwyżej jako ogryzek po dwieściepięćdziesiątympiątym podziale. Ale model biznesowy spółki zoologicznej Media Obywatelskie zdaje mi się tak wysublimowany i skomplikowany, jak ich sieciowa wizytówka – jakbym miał syna, to pewnie zrobiłby podobną na zajęciach z informy w zerówce. W prostocie siła?
o, antyszczepionkowcy zawędrowali na frondzię (która uparcie sugeruje mi problemy z erekcją):
http://www.fronda.pl/news/czytaj/szwecjalizm_przegra_w_strasburgu_z_homeschoolersami
wygląda to na mocno odgrzewane, ale w komciach wytrysnęło źródełko poezji (nie tylko) libertariańskiej:
romgier :
Oraz dlaczego guwernantki uczą najlepiej.
romgier :
Czerpałem z tego zdroju już wprzódy. Formy nawet niezłe choć do bólu tradycyjne, ale treści – żenomierz w czerwonym polu na zmianę z facepalmem.
Blackops :
To byłoby całkiem zabawne, gdyby przyznający grant, kierował się właśnie taką kategorią. – Dajesz im 800tys? Ocipiałeś? – A bo wiesz, nie potrafię w tym salonie grzebać, za dużo śmiecia, a tak to mi ładnie wyłożą wyselekcjonowany lolkontent.
fan-terlika :
No dobra, przyznawać się, który z was przyznał ten lolgrant?
bart :
Ja z analogicznych powodów postanowiłam zignorować Międzynarodowe Święto Muzyki Celtyckiej, na które organizator z sobie tylko znanych powodów postanowił zaprosić Pawła Kukiza.
Ale co z 123 bo nie czaje,Kukiz czaje ale 123?W końcu talerzyk!I przedramie dziergane paragrafem.
krystyna.ch :
O_O Co on ma wspólnego z muzyką celtycką?
Na blogasku razdwatrzy cierpią na schizofrenię – wykasowali mój komentarz, w którym przypomniałem że jest chaos i masakra, tfu, i filharmonia, a nie odwrotnie, ale na niego odpowiedzieli. Cóż, może to goatsie w linku ich zniechęcił.
Barts :
Zaraz, to ty byłeś Largo-san?
Bo jeśli tak, to twój komentarz jest jak najbardziej widoczny.
Ahem. Przysięgam, że go nie było. Piłeś, nie komciuj, et ceatera.
Also: tak, Largo-san to ja, kiedyś pod tym nickiem trolowałem na s24, ale dostałem bana po goatsie u Terlikowskiego.
Blackops :
jakbym miał syna i zrobiłby podobną wizytówke w zerówce, to załatwiłbym mu żeby pierwszą klasę zaliczał w saperach. pacyfizm pacyfizmem, ale jakies elementarne wyczucie estetyczne trzeba kurwa mieć:)
@ /hlb/:
A za “Platfromę” oraz “Innwacje” dodałbym, bo ja wiem, klęczenie na grochu. Chociaż to prawica jest za karami cielesnymi, oh wait –
@ HLB/Vauban: no dobra, ale w 1,5 minuty na “odwal się”? Żeby resztę lekcji w quake’a posuwać? Ze dwa pasy przez dupsko i starczy, chyba żeby miał więcej headshotów niż ja.
Czy wam też na newworldorder.com.pl pokazuje się pustka?
Drogi TT-DKN!
Przyznać się, kto zaiwanił stronę NWO?
Edit – aniołek jak favicon śliczny ale czekam na koziołka.
BTW.: edyta działa, a komu nie – niech zmieni/zaktualizuje przeglądarkę.
Koziołek będzie powoli wracać po odświeżeniu cache blogowego/waszego itd. Zmieniłem na aniołka, bo chłopaczyna z nwo.com.pl oczywiście musiał użyć koziołka jako argumentu: “Patrzcie, kto śmie krytykować nas za kłamstwo oświęcimskie: szataniści!”. Więc włączyłem aniołka, żeby im się w główkach popieprzyło.
bart :
Manipulator…!
Mam koziołka, mój dzień od razu stał się lepszy.
vauban :
Najlepiej na wojskowej grochówce. I dodałbym słuchanie myśliwskich gawęd wąsatego kandydata na prezydenta.
Blackops :
Przemawiasz językiem marka Jurka. Doprawdy nie poznaję cię.
Tymczasem na chemtrailsowym blogasku “Zatrute Niebo” organizuje się inicjatywa obywatelska na rzecz przebadania powietrza pod kątem zatruwania chemtrailsami. Astromaria jak zwykle oderwała się od peletonu:
Czasami mam wrażenie, że padam ofiarą jakiegoś wyjątkowo wyrafinowanego i zakrojonego na szeroką skalę trollingu.
Niestety, z takim rozumieniem fizyki spotkałem się już wśród ludzi wielokrotnie, więc na trolling mi to nie wygląda. Podejrzewam nawet, że większość osób nie zauważyłaby nic dziwnego w rozumowaniu Astromarii.
M :
Ale to już nie jest nawet kwestia rozumienia fizyki, to jest doprowadzona do absurdu niewiara w jakiekolwiek procedury i traktowanie swojej kompletnej ignorancji jako właściwego oglądu rzeczywistości. No jak można zmierzyć zanieczyszczenie w powietrzu, jak powietrze i tak się zmiesza w labie z innym powietrzem. I w ogóle do czego nałapać, bo wodę to wiadomo, do kubełka: wcześniej pani Marysia gdyba sobie “nie wiem, czy da się „złapać” powietrze (od tego są służby powołane do monitorowania jakości powietrza, ale chyba śpią), ale wodę deszczową na pewno”.
Na szczęście na końcu okazuje się, że te roztrząsania są niepotrzebne, bo jak twierdzi DavidIckeFan, “jeśli nawet zechcą przyjąć filtr do analizy, to potem albo zginie albo wyniki będą nieprawdziwe”. Uff, Jaszczury czuwają.
To jest tak głupie, że aż nieprawdopodobne.
bart :
Może będziesz czasem potrzebował, to ci kładę na biurku:
Basic Laws of Human Stupidity
http://wwwcsif.cs.ucdavis.edu/~leeey/stupidity/basic.htm
Meanwhile, wzięli i popsuli moronaila :/
bart :
Zacytowane wątpliwości Astromarii są mniej więcej na poziomie pytań typu “Jeśli stanę na torach i dotknę trakcji, to czy pojadę jak tramwaj?”. No, chyba że to żart (Astromarii, zdaje się, znana jest sztuka wykręcania się w ten sposób). Mnie bardziej fascynuje, jak ci ludzie w głowach, mało tego – w ramach tych samych wypowiedzi, łączą totalną ignorancję z zaskakująco trzeźwymi przebłyskami. Z tego samego komentarza Astromarii:
To jest pytanie, które poddaje w wątpliwość może nie samą ideę prowadzenia własnych testów zanieczyszczeń (tu trzeba kojarzyć jakieś fakty), ale choćby to nieszczęsne badanie pyłów z filtrów, którym chemtrailsowcy regularnie szermują. Oczywiście ludzie, którzy czują drapanie w gardle zaraz po przelocie formacji niezidentyfikowanych samolotów rozpylających bromek kretynolu, nie będą sobie zadawać takich pytań.
/hlb/ :
O rety, przypomniałem sobie, że dawno temu flejmowałem w juznecie z gościem, który twierdził, że uczelnia X jest do bani, bo w bibliotece nie ma wszystkich książek pana Cipolli.
@ bart:
Jeśli fakty pokazują inaczej…
Astroawaryjna grupka buduje sobie własny świat procesów badawczych i to, co nie mieści im się w ich wyobrażeniu, od razu odrzucają. Zaczynam zauważać mechanizm podobny np wbudowanej w człowieka niechęci do np zapachu zgniłego mięsa. Automatyczna reakcja odrzucenia tego jako potencjalnej żywności teoretycznie służy ratowaniu życia przed zatruciem. Tak samo oni – jeżeli nie zostało to zaaprobowane przez inne blogaski homeopatyczno-astrologiczno-antyspiskowo-antygenetyczno-kreatyńsko-klimatycznosceptyczne, to od razu odrzucają jako oszustwo. Oblężona twierdza, więc każdy może być szpiegiem, agentem NWO, oszustem naukowym, więc metody muszą mieć wymyślone.
asmoeth :
Nie jest to pozbawione sensu. Oczywiście, o ile tą metodą chcemy przeprowadzić selekcję uniwesytetów wykładających cipollistykę.
Widzieliście już? http://www.intronizacja.pl/
@ tannenberg:
Kto im to pisze? Wygląda jak satyra na kłótliwych prawicowców.
EDIT: albo jak Truth in Television
tannenberg :
Jak to czytam, to zastanawiam się, czy ludzie nie mają jakichś własnych, sensownych problemów, którymi mogliby się zajmować? Na przykład chemitrail, albo coś…
Zdecydowanie lepiej chyba, żeby zajmowali się intronizacją? Intronizatorzy, w przeciwieństwie do chemtrailowców, nie są przynajmniej (jako środowisko) związani z homełe matełe i nie namawiają do odrzucenia morderczej & zakłamanej medycyny na rzecz Biosłonego.
Fackelzug dla Chrystusa!!!!11
OT: Na kogo jak na kogo, ale na poetę zawsze można liczyć:
Dalej też jest bardzo dobrze. Głosujący na Kaczyńskiego porównani są do oddziałów „Ognia” czy „Łupaszki”, toczących nierówną walkę z sowieckimi okupantami, a na tego drugiego – do literatów piszących hymny dla Stalina, karierowiczów z MO i UB, ale i tych wszystkich, którzy ze strachu, głupoty bądź wyrachowania uznali Polskę Ludową za państwo niepodległe.
Jednak wszystko kończy się dobrze:
O!
romgier :
Chciałem oficjalnie ogłosić, że od dziś nazywam się patatatarianinem. I noszę papierową torbę, z jedną dziurą, na trzecie oko. Oraz: I want my Villon back.
tannenberg :
zapewne powstało toto pod skrzydłami tego pana (chyba go tu kiedyś nawet podlinkowałem…), kroczącego ramię w ramię z Bartem w kwestii Cudownego Medalika. a gdzieś w tej otchłani, w kazaniu z 10 lub 11 kwietnia, znajdziecie całą prawdę o smoleńskiej tragedii.(dla wytrwałych).
Chciałem o tym blipnąć, ale to jest tak fajne, że aż muszę cytować większymi partiami. Pan Jezus o tragedii smoleńskiej:
I dalej:
@ asmoeth: z wrażenia zakrzyknąłem “Jezu! Jezu!”
Oh my sweet Altmed Dżizas:
Nachasz :
Organizatorzy chyba uznali, że jak czasem zaproszą jakiegoś celebrytę od czapki, to im wzrośnie frekwencja. Dwa lata temu była Urszula Dudziak i prawie nic nie śpiewała, ale uznałam, że Kukiza należy zbojkotować prewencyjnie, nawet jakby stał nieruchomo i w ogóle się nie odzywał.
krystyna.ch :
To się chyba przewiozą na tym.
Godne to i sprawiedliwe.
Nachasz :
No bo i krzyż, i celtycki…
zer00 :
Oftopicznie — ciekawe, czy po Rewolucji analogiczną niesławą będą otaczani literaci, którzy mieli epizod pracy w kopiwrajterstwie.
czescjacek :
O, to ta rewolucja, od której zawisnę na latarni.
@ asmoeth:
dla nieblipujących ku nauce y rozrywce ciąg dalszy (z linków): http://www.echochrystusakrola.net/
Wyborny lolkontent w ilościach przemysłowych.
EDIT: to jest tak niesamowicie zryte, że tego nie ogarniam. A zaledwie poskrobałem z samego wierzchu.
@ czescjacek:
Myślę, że tak. Red. Stokfiszewski wyda zbiór demaskatorskich rozmów z literatami pt. “Hańba firmowa”.
(Drugim źródłem hańby będzie rzecz jasna staż przy dialogach do Niani Frani i Brzyduli Uli).
vauban :
Śmiejcie się, śmiejcie, a za czterdzieści lat się okaże, że to nowa Celak.
czescjacek :
Wojtek miał – powtarzam się – kiedyś w usenecie siga:
Za prace w reklamie kiedys beda rozliczac jak za socrealizm (c) Andrzej Legus, 1966-2001
Ale to było chyba zanim redagował wkładki dla Disneya.
@ bart:
Ponieważ będę mieć wtedy lat 80, mam nadzieję mieć na to wylane z racji Alzheimera, względnie nie partycypować z racji wcześniejszego zgonu. Ale dzieci znajomych mogą mieć pewien problem. Hm, niech mają, nie lubię ich i nie widzę powodu, dla którego miałyby mieć lepiej niż my. Jeśli chciałyby mieć moje poparcie, nieh dziś mniej się wydzierają #vuvuzele
@newworldorder.com.pl:
Czyżby kol. krwawy_krolik celnym strzałem rozłożył portal?
Obstawiam głosy “zniszczyli ich za mapę chemtrailów”.