Łubu dubu
Dziesięć lat temu, wizytując z moją wkrótce byłą żoną jej prawie rodzinny Kraków, poznałem bardzo sympatycznego fanatycznego katolika. Katolik ów, na imię mu było Krzyś, mając na utrzymaniu żonę i malutkie dziecko, przejawiał podejście do tematu pracy i pieniędzy, które mnie, racjonalnie myślącemu ateiście, wydawało się ździebko dziwne. Mówił ów katolik z grubsza tak:
W Krakowie pracy nie ma, do mojej kapeli grającej chrześcijańskiego rocka to raczej dokładam, mieszkamy kątem w przykościelnej suterenie. Ale ja się nie martwię! Jak nie mam roboty, a zwykle jej nie mam, jeżdżę sobie po mieście na moim rowerku i się modlę. A kiedy zaczyna być naprawdę źle, wtedy Pan Jezus przysyła mi jakieś pieniądze przez umyślnego. Ot, choćby w zeszłym tygodniu, kiedy już gotowaliśmy obierkową, przyszedł pleban i spytał, czy go na tym moim rowerku nie zawiozę na Podgórze za pięć złotych!
Detale zmyślam, oczywiście, ale ogólna wymowa oraz tekst o Panu Jezusie przysyłającym kasę są autentyczne. Opowieść Krzysia przypomniała mi się właśnie dziś, gdy Pan Jezus (chyba on?) zesłał mi temat na notkę. Widzicie, było naprawdę źle. Jeździłem na swoim rowerku stacjonarnym i modliłem się, ale temat nie przychodził — a ten, co przyszedł, był jakiś nie taki i pisanie szło mi jak po grudzie. I kiedy w desperacji zastanawiałem się nad zapchaniem paszcz wygłodniałej publiki Referral Funem lub kontynuacją tekstu o warzywku w łydzi (draft: „Marchewka w tyłku”), na Portalu Poświęconym Fronda coś nagle głośno dupło, jebło i pociemniało.
Pierwszy sygnał o portalowych zamieszkach dotarł do mnie równo miesiąc po katastrofie smoleńskiej (coincidence?…). 10 maja pod salonowym wpisem red. Terlikowskiego o „kompromisie” aborcyjnym (widzicie? oni też ten kompromis biorą w sarkastyczny cudzysłów!) pojawiła się prośba od salonowiczki Ifigenii o „zajęcie stanowiska w sprawie zarządzania portalem Fronda”. Wuteef? Otóż kilka dni wcześniej w online’owej Rzepie ukazał się artykuł Terlikowskiego, w którym nasz stary znajomy podpisał się jako redaktor naczelny portalu Fronda.pl. A nie powinien, bo nim nie jest. Przynajmniej tak się wszystkim niezorientowanym wydawało.
Czas przedstawić dramatis personae, czyli podmioty gospodarcze biorące udział w tym zamieszaniu:
- Istniejące od 2002 r. Stowarzyszenie Kulturalne Fronda, prowadzone obecnie przez Grzegorza Górnego i Tomasza Terlikowskiego. Od kwietnia ma status Organizacji Pożytku Publicznego.
- Założona w 2003 r. Fronda PL Sp. z o.o., której właścicielami według Wikipedii są Michał Jeżewski i Tadeusz Grzesik.
- Nowy byt. Zarejestrowana w KRS tuż przed ostatnimi urodzinami Pana Naszego spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Portal Fronda, o której wiem tyle, co powiedziała mi wyszukiwarka KRS: jako reprezentanci wymienieni są Jeżewski i Grzesik (forumowicze Frondy twierdzą, że właściciele to Grzesik i pani Jeżewska).
Tak wygląda backend, zaś frontend to wydawnictwo „Fronda” i nasz ulubiony portal fronda.pl. Wydawnictwo wydaje kwartalnik i książki. Ponieważ kwartalnik i książki mało kto czyta, jest to zapewne działalność nie- lub niskodochodowa. Właścicielem wydawnictwa jest Fronda PL. Tu sprawa jest prosta i czytelna. Portal zaś to zupełnie inna para gumiaków.
Fronda.pl w swej dzisiejszej formule portalowo-społecznościowej powstała niecałe dwa lata temu. Wam też się wydaje, że to musiało być dawniej? To chyba kwestia ilości naprodukowanego przez nią lolkontentu — normalnemu portalowi dostarczenie takiego ładunku uciechy zajęłoby co najmniej dekadę. Przez te dwa lata fronda.pl wyrosła na najnowocześniejszy portal ciemnowieczny w kraju. To zasługa redaktora naczelnego i twórcy serwisu Piotra T. Pałki — z tego co rozumiem, portal tworzył on i jego ekipa, wyraźnie oddzieleni od spółki i stowarzyszenia. Oddzieleni przynajmniej organizacyjnie, bo finansowo i własnościowo najwyraźniej nie. Domena fronda.pl jest według WHOIS własnością spółki Fronda PL, za to właścicielem portalu jest chyba stowarzyszenie (chyba — bo, jak się okaże, powiązania są zawiłe nawet dla niektórych osób z wierchuszki całego przedsięwzięcia). Biznesplan wyglądał zaś tak: w kwietniu 2008 r. pięciu katolickich przedsiębiorców zadeklarowało utrzymywanie portalu przez dwa lata. Potem fronda.pl miała się usamodzielnić i utrzymywać z reklam, działalności e-commerce oraz przede wszystkim z datków użytkowników (o szczegółach planu można poczytać tutaj i tutaj). Tu na scenę wkracza nasz stary kumpel Maciek Gnyszka i jego FFundraising Team, z podziwu godnym uporem męczący forumowiczów Frondy o kasę na portal. Cel? Zbierać co miesiąc 30 000 zł potrzebne na utrzymanie serwisu. I prawie się im udaje — comiesięczne zbiórki oscylują wokół dwudziestu tysięcy.
Z tej opowieści wyłania się obraz sprawnej dwugłowej hydry prowadzącej portal — jeden łeb to Maciek Gnyszka, ofiarnie pracujący na odcinku biznesowym, drugi to redaktor naczelny Pałka, trzymający z dala od Frondy.pl Górnego i Terlikowskiego. Ci ostatni mają kiepską renomę w środowisku. Przy okazji poprzedniej awantury we Frondzie (kiedy odszedł Horodniczy i prawie cała redakcja, dzięki czemu mamy dziś lolkontent apokaliptyczny „44”) usłyszałem taki głos:
GG to mdła fronda międląca nieustannie aborcję i pedziów, plus wyznania nawróconych aborterek i tak w kółko macieju, do wyrzygania, walka z cywilizacją śmierci.
Horodniczy zrobił z frondy na nowo pismo posiadające jakąś zawartość intelektualną, prowokacyjne, ciekawe. Razem z GG wróci parafiańszczyzna.
Za Terlikowskim zaś, choć ma opinię świetnego medialnego fightera polemicznego, ciągnie się ekumeniczny smrodek, rzecz kompletnie nie do zaakceptowania przez konserwatywnych forumowiczów.
Tak wygląda wiatrak, w który trafia następujący ekskremencik.
30 kwietnia Piotr Pałka dostaje propozycję nie do odrzucenia. Stowarzyszenie Kulturalne Fronda przekierowuje go na ważny odcinek strategiczno-administracyjny, o czym forumowicze dowiadują się 10 maja (w wyniku odkrycia przez nich podpisu pod artykułem Terlikowskiego w Rzepie oraz wywarcia nacisku na tegoż Terlikowskiego):
Dynamiczny rozwój portalu oraz poszerzanie się środowiska Frondy (tak w wymiarze realnym, jak i wirtualnym), a także zmiany społeczne, jakie nastąpiły po 10 kwietnia, [facepalm mój — BdB] skłoniły nas do zmian organizacyjnych, które mają pomóc sprostać nowym wyzwaniom stojącym przed stowarzyszeniem, portalem i całym środowiskiem.
Dlatego podjęliśmy decyzję o powierzeniu Piotrowi Pałce stanowiska dyrektora strategicznego Fronda.pl, a Tomaszowi P. Terlikowskiemu stanowiska redaktora naczelnego portalu Fronda.pl.
Celem tych zmian jest usprawnienie organizacyjne, a także szybszy i bardziej dynamiczny rozwój działalności całego środowiska. Dyrektor strategiczny ma odpowiadać za rozwój społeczności nie tylko internetowej zarówno w Polsce, jak i za granicą, rozbudowę zaplecza intelektualnego środowiska, tworzenie terenowych klubów Frondy, organizowanie seminariów i szkoleń, a także planowanie strategiczne przyszłych pól aktywności. Redaktor naczelny miałby natomiast zapewnić dalszy rozwój medialny portalu.
Ale to nie wszystko, poczekajcie! Przypuszczalnie również 10 maja z listy członków reprezentujących SKF w KRS wylatują nazwiska Grzesika i Jeżewskiego, a na ich miejsce pojawia się Terlikowski. Niezwykłym zbiegiem okoliczności Forum Frondy ma okazję śledzić tę zmianę na żywo: w odpowiedzi na link jednego forumowicza do wyszukiwarki KRS (gdzie figuruje już tandem GG/TT) drugi forumowicz pisze:
No to cosik się zmieniło we wpisach na dniach, albo i na godzinach bo ciągle na kompie mam otwartą stronę ze starym trzy-osobowym Zarządem: Górny, Jeżewski, Grzesik
Czad, co?
Mijają względnie spokojne dwa tygodnie, nadchodzi 24 maja, Czarny Poniedziałek Frondy. Po namyśle Piotr T. Pałka odrzuca propozycję awansu i odchodzi z Frondy. Wczesnym popołudniem publikuje na blogu i forum swoje pożegnanie:
Szanowni Frondowicze, Drodzy Przyjaciele,
przepraszam, że dopiero teraz odnoszę się do oświadczenia Zarządu Stowarzyszenia Kulturalnego Fronda z dnia 10 maja (które w nieco innej formie zostało mi zakomunikowane 30 kwietnia, ale czekałem na zakończenie procedury audytu. Niestety nie mogę przyjąć gratulacji z powodu awansu, bo go nie przyjmuję — nie lubię wchodzić w fikcyjne konstelacje. Jestem przekonany, że żaden awans nie powinien oznaczać faktycznej degradacji. Żaden awans nie powinien być komunikowany w trybie przypominającym raczej zwolnienie warunkowe. Informacja o tak poważnych zmianach w medium współfinansowanym przez społeczność powinna być natychmiastowa, a nie wymuszona przez tę społeczność. Niestety w tym przypadku było inaczej.
Jestem zmuszony zrezygnować z pracy dla Frondy, bo audyty bez oficjalnego odniesienia się Zarządu do wątpliwości podnoszonych przez jego odbiorców są jedynie „audytami”, awanse są tu jedynie „awansami”, a struktura organizacyjna jest niezrozumiała nawet dla członków stowarzyszenia. W takiej sytuacji nie można budować i realizować żadnej strategii.
Widzicie? Nie tylko wy nie rozumiecie, o co chodzi — sam redaktor naczelny, najwyraźniej też członek SKF, nie kuma wszystkich powiązań w Wielkiej Frądowej Rodzinie. Wspomniany audyt to echo podejrzanych historii, jakie szeptem opowiadają zasłużeni forumowicze:
Dziś pewien talibański inżynier [chodzi o Maćka Gnyszkę, przedstawiającego się na FF jako wujek inżynier – BdB] wysłał raport z przeprowadzonego audytu, który to raport dał mi do myślenia. Szczególnie ciekawie wyglądają wartości, jeśli chodzi o wypływy (dla ciekawskich: końcówka zeszłego i początek tego roku).
Składając razem tzw. niecne plotki oraz w/w raport — zbudowałem sobie obraz, który daleki jest od sielankowego pejzażu.
To forumowicz Socrat. Nasz stary ulubieniec Tomek Torquemada również sugeruje jakieś nieprawidłowości, które — kiedy się wydały — zostały wyrównane: jego ciekawe wypowiedzi znajdziecie tu i tu, ale polecam lekturę całego wątku, szczególnie dwóch pytań w nim zadanych:
Pytanie jontszonce numer jeden.
Prawda to, że pieniądze zbierane na portal przelewane były na konta osób nie związanych z portalem?Pytanie jontszonce numer dwa.
Prawda to, że gdy sprawa się rypła, osoba nie związana z portalem zapragnęła być z portalem związana w związku spożywczym ktoś musiał jej ustąpić miejsca?
Dość ciekawie (choć niechlujnie) wypowiada się forumowiczka (chyba — u dzieci Frondy ciężko rozpoznać płeć) Alien Life Form:
wyjasnie w telegraficznym skrocie przebieg zdarzen, ale prosze nie pytajcie mnie o konkretne daty bo mi sie nie chce sprawdzac;
na jesieni 2009 albo wczesniej rozwinal sie konflikt poniedzy wlascicielem wydawnictwa Fronda a zarzadem Stowarzyszenia
czyli pomiedzy Jezewskim a GG i TT;pod koniec 2009 odplynelo troche pieniedzy (powiedzmy dwie dekady) z konta portalu na rzecz zarzadu Stowarzysznia;
w tym samym czasie miano zalozyc spolke “portal fronda” zeby odciac wlasciela pakietu kontrolnego wydawnictwa od portalu, zamiast odciac okazalo sie ze wlascicielem spolki “portal” jest wlasciciel wydawnictwa;
przy czym caly czas portalem o domenie fronda.pl niby zawiaduje Stowarzyszenie;
czym wlasciwie zajmuje sie spolka z o.o. “portal fronda” do dzisiaj nikomu nie wyjasniono;przez pierwszy kwartal 2010 nadzorujacy portal czyli zespol pod kierwonictwem PTP malo kontaktuje sie albo nie za cieplo kontaktuje sie z zarzadem Stowarzyszenia Fronda bo nie jasnione zostaly sprawy przeplywow pieniedzy, zwlaszcza ze przynajmniej portal i stowarzyszenie obsluguje ta sama firma ksiegowa;
gdzies na przelomie kwartalow I i II panowie ze stowarzyszenia i portalu wyjasniaja sobie sprawy finansowe;
nie ma wogoel mowy ze istnieje od grudnia 2009 jakas spolka nalezaca do wydawcy niby skloconego z stowarzyszeniem;w kwietniu jak wiadomo zarzad stowarzyszenia podejmuje decyzje personalne, a dokladnie 30 marca na spotkaniu z ludzmi z portalu podczas ktorego mialy byc omawiane inne sprawy a nie zmiany personalne;
tyle
nie wiemy jaka decyzje podjal PTP – czy przyjal stanowisko dyrektora zarzadzajacego czy nie;
nie wiemy czy firma Gnyszki dalej wpiera portal i pracuje w celu pozyskania fundusy na dzialanie portalu;dochodza sluchy ze GG ma przeorganizowac portal
i tyle
reszta to piana
Na marginesie: Maciek Gnyszka najwyraźniej odchodzi razem z Pałką. Niestety, jego blogasek „Co powie Gnyszka” aktualnie milczy; być może Maciek nie może znaleźć odpowiedniego cytatu z Josemarii Escrivy na tę okazję.
Wróćmy do pożegnania Pałki. Parę godzin później wszyskie jego kopie znikają z portalu, o czym Pałka z goryczą informuje na Facebooku, zwanym we frondziarskiej nowomowie Pejsbukiem (jakiś czas później jego wpisy powracają na Frondę, widocznie nowa ekipa zrozumiała, że przesadziła z cenzurą). Z Internetu znika też Forum Frondy. Jest to przerwa techniczna, potrzebna na pozbawienie przywilejów obecnych adminów (zwykłych i tzw. społecznych). Nowym administratorem zostaje niejaka Marysia, nazywająca siebie w Facebookowym profilu Partyzantem Prawdy, prowadzącym „KRUCJATĘ MODLITWY ZA OSOBY ZAGROŻONE PRZEZ OKULTYZM, SEKTY I TOKSYCZNE PRAKTYKI NEW AGE”. Po uruchomieniu forum Marysia na początek ponoć daje bana samej sobie, a później nie może zalogować się do konta administracyjnego, bo „jedną literkę wielka pisałam jako małą i miało prawo nie działać”. Wieczorem Tomasz Terlikowski publikuje na swoim blogu wpis, w którym nic nie wyjaśnia, za to skarży się, jak źle został potraktowany przez wszystkich z wyjątkiem Grześka Górnego. Tak kończy się poniedziałek.
Wtorek to na Forum Frondy dzień pożegnań i umawiania się w nowych miejscach.
I to chyba cała historia — choć im więcej czytam, tym bardziej widzę, jak wiele jeszcze kryje się pod powierzchnią. Co się stało? Panie, a skąd ja mam wiedzieć?! Mogę się jedynie domyślać i zgadywać. Zgaduję więc, że SKF chciał zacieśnić więzy finansowe z portalem, a droga do owego zacieśnienia musiała wieść przez zwolnienie związanego ze spółką Fronda PL redaktora naczelnego i przetasowania w składzie zarządu samego Stowarzyszenia. Z dokumentów KRS i oficjalnych oświadczeń wynika, że w tym momencie duet Górny-Terlikowski i reprezentowane przez nich stowarzyszenie ma pełną władzę nad portalem. Jedyny haczyk to domena pozostająca własnością spółki Fronda PL, ale wpis w WHOIS nie przesądza sprawy. Może np. właściciele spółki mają kod authinfo, ale jedną literkę wielka pisały jako małą i nie zadziałało.
Na koniec drobna refleksja. Miałem okazję poznać osobiście niewielu publicystów prawicowych, ale ci, których poznałem, jeździli zdezelowanymi sztruclami i prosili żonę o pieniądze na jedną puszkę piwa. Nie piszę tego z pogardą, lecz z podziwem: ci ludzie chcą żyć z idei, która, powiedzmy, trawi ich dusze apokaliptycznym ogniem. Nie pójdą na etat jak żona, bo będą mieć mniej czasu na Sprawę. Jeśli walka o Sprawę nie przynosi kasy, trudno, będą biedować. Ich marzenie to sytuacja, w której wydawane przez nich ideowe czasopismo czy prowadzony przez nich portal poświęcony przyniesie dochodzik niewielki, ale wystarczający na zaspokojenie potrzeb bytowych swoich, kolegi, dwóch kolegów kolegi i niewielkiego zespołu redakcyjnego (zaspokoić na długie lata, ma się rozumieć, z dodatkowym uwzględnieniem wielodzietności ideowców). I kiedy już prawie osiągają to marzenie, kiedy pojawia się realna kasa, wtedy z naszymi ideowcami dzieje się czasem to, co z normalnymi ludźmi w układach biznesowych: na momencik wychodzą z nich wilki, następuje krótki pierdolnik o zdobycz, po czym jedna grupka zostaje z pogryzionym ochłapem, a druga odchodzi zakładać kolejne ideowe pisemko na rozruchu czy portal z widokami na przyszłość. I tak się to kręci.
/hlb/ :
Spotkałem się też z nazwą świecowanie, ktoś mi wspominał, że sobie w ten sposób zatoki leczył i chyba mi proponował – nie skorzystałem.
wo :
Odnoszę wrażenie (chociażby z zalinkowanego tekstu na jego blogu), że Bendyk nie zalicza się do denialistów klimatycznych. Wolę myśleć, że nie ma wpływu na obecność Jaworowskiego na łamach Polityki czy na linię całego pisma w kwestii globalnego ocieplenia. Dziwne, ale możliwe.
bart :
Ależ towarzyszu, ten “Niezbędnik” to w ogóle jest recykling jakiś. Zajrzałem na szybko w sklepie i wiem, że co najmniej jeden artykuł już czytałem w “Niezbędniku”, jak był dodatkiem.
Co do świecowania uszu – zrobię taki niby-coming-out i napiszę, że mój ojciec se to robił z ciotką (jakieś książeczki od samego leczenia metodą facepalm też ma), ale już im chyba przeszło (przynajmniej jemu).
RobertP :
A to nie Szostkiewicz? On jest zdaje się jakimś takim wierzącym ateistą, czy ekumenicznym agnostykiem?
bart :
Pewnie masz rację – ale nie mogę już wyedytować. W takim razie przepraszam za ostrość sformułowania… ale nadal lansowanie Jaworowskiego wydaje mi się żenujące. W kontekście religijności Szostkiewicza, to u siebie na blogu nabijałem się z jego natchnionego tekstu o Całunie Turyńskim, w którym zrobił podobny błąd, opinie czołowych naukowców traktując jako równoważne opinii jakiegoś nawiedzonego “czciciela całunu”:
wo :
Sądząc po stopce redakcyjnej, Bendyk nie jest nawet szefem działu naukowego ani redaktorem prowadzącym Niezbędnik, ale na jego miejscu oflagowałbym się w proteście i przykuł do kaloryfera.
Wy sobie tu podśmiechujki uskuteczniacie a ja, przez chemitrailsy, mało na Mazurach nie zginąłem. Najpierw robili chemitrailsy z zachodu na wschód albo odwrotnie. Potem zmieniliśmy lekko kurs łajby i robili z północy na południe albo odwrotnie. Potem w Wilkasach jak staliśmy, to była taka burza i grzmoty i sztorm, że japierdolę. A ostatniego dnia, gdy chemitrailsów było najwięcej, w Sztynorcie walnął w nas biały szkwał i łodzie fruwały nad keją. No to ja się pytam: czy wy na pewno macie rację, że te chemitrailsy to nieprawda?
A z plakatów to na szafie miałem Kathleen Turner, Debrę Winger, Kylie Minogue, Sandrę, Samanthę Fox, Kim Wilde i jeszcze jedną prześliczną one hit wonder, co to jej nazwiska nie pamiętam. A na szybie w drzwiach od pokoju zawiesiłem sobie Live After Death Iron Maidenów ale nie dlatego, że byłem ich fanem tylko mi się malun podobał. Dodatkowo plakat był tak duży, że zasłaniał prawie całą szybę i rodzice mi się przestali ciskać, jak paliłem światło do późna w nocy (mieli pokój naprzeciwko i ich raziło).
Z facetów to bym sobie wtedy chętnie powiesił Bruce Lee, Stallona z Kobry, Robocopa i plakat z Elektronicznego mordercy z twarzą Arnolda. Ale nie było ich gdzie dostać więc sobie nie powiesiłem.
OT:
Dżizas, kurwa, ja pierdolę. Do niedawna żyłem w przeświadczeniu, że tylko jeden z dwóch głównych koni w pojutrzejszym wyścigu jest psycholem.
@ zer00:
Jajebie. Normalnie aż chciałoby się zagłosować na Kaczynskiego.
twarzoch :
Świecowanie uszu metodą Indian Hopi. W Warszawie od co najmniej 10 lat.
zer00 :
eli.wurman :
Kaman, jak ktoś ma taką rodzinę, to jest dziedzicznie obciążony. Przecież nawet on sam mówi, że to niezdrowe było.
A propos popularnosci JKM wsrod zlotej polskiej mlodziezy: http://sosnowiec.gazeta.pl/gazetasosnowiec/1,93867,8031281,Sosnowieccy_licealisci_w_prawyborach_wybrali_prezydenta.html
@ sheik.yerbouti:
No nie do końca kaman. W większości rodzin przydarza się jakiś wujcio wariatuńcio albo i gorzej. Ale ludzie przeważnie podchodzą do takich spraw z dyskrecją, a tu wygląda, jakby Komorowski przedstawiał świrowskie klimaty swojej rodziny jako, bo ja wiem, atut? “Wybierzcie mnie na prezydenta, bo jestem z rodziny certyfikowanych szaleńców! Cha cha cha, kuku!”
zer00 :
Witajcie w Krainie Hipokryzji!
zer00 :
Nie.
sheik.yerbouti :
Też tak to odebrałem:
“Wbijano mi w domu do głowy, że kresowy patriotyzm przejawiający się nie w patetycznych deklaracjach, ale w brawurowych akcjach i fantazji, jest najwyższej próby i tata oczekiwał ode mnie szaleństwa patriotycznego, oczekiwał, że my, jego dzieci, będziemy dawali świadectwo prawdzie. Będziemy mówi, ryzykowali, a jak trzeba, to fiut, na Syberię albo do lasu. Czułem się trochę jak necandus – jest taki termin łaciński – skazany na zagładę, przeznaczony na śmierć. Miałem być kolejnym Komorowskim, który pójdzie na wojnę, do powstania, partyzantki, więzienia.”
Facet się ledwie z kibitki urwał, bo “tata oczekiwał szaleństwa patriotycznego”. Prawica to jednak nie kocha swoich dzieci, albo je bije, albo porzuca na czas “ceremonii polskości”, albo wreszcie oczekuje “szaleństw patriotycznych”. Ale fakt faktem, że Komorowski ciągle o tej rodzinie opowiada w wywiadach. Choć chyba dopiero Torańskiej tak krytycznie.
@ sheik.yerbouti:
No wybacz, gdyby jedna część mojej rodziny widziała we mnie mięso armatnie, a druga – rozpłodowego knura, to raczej nie opowiadałbym o tym w wywiadach, a co najwyżej swojemu terapeucie. Jeśli chcesz to nazywać hipokryzją – bądź mym gościem a odpocznij sobie.
zer00 :
Ależ opowiedz. A kiedy najbardziej znana dziennikarka będzie chciała zrobić z Tobą wywiad, grzecznie odmów.
Mam wrażenie, że się bardzo podniecasz tym fragmentem, ignorując całą resztę. Tam jest więcej. W dodatku to jest maszap dwóch wywiadów, pierwszy z 2006, kiedy nie kandydował.
sheik.yerbouti :
No właśnie nie bardzo. Gdyby z reszty wywiadu wynikało, że to jakiś fajny kolo, który w dzieciństwie miał pod górkę z powodów rodzinnych, to współczułbym, zamiast się zżymać.
zer00 :
Ja tam uważam, że wyszedł na ludzi (choć nie w 100% i zajęło mu to parę dziesięcioleci). Ani mi brat ani swat – nie uważam, że to jest wogle jakiś fajny kolo. Ot, konserrrrwa, ale i polityk ze stosunkowo najmniejszą liczbą minusów spośród tych w ofercie.
Na kolejnych stronach DF jest o Kaczyńskim, skoro tu poszedłeś w DKJP, co powiesz o panu Jarosławie?
sheik.yerbouti :
Zacząłem czytać, ale to dopiero jest misz-maszap. Nie dotrwałem.
Nic nie powiem. Zachowaj go Boże – jak najdalej od stanowisk publicznych (jeśli można pożyczyć bon-mot od rabina z musicalowej Anatewki). A w kurwowanie wpadłem z rozpaczy, że jego konkurent, czyli to niby mniejsze zło, jawi się jako taki przychlast.
sheik.yerbouti :
Tylko jest to nudne, jak felieton Rokity. Komorowski w tym wywiadzie jest żywy, a Kaczyński nie zdaje testu Turinga.
zer00 :
Nie tak to odebrałem – raczej jako szczerą opowieść z cyklu “miałem ciężkie dzieciństwo, a jednak wyszedłem na ludzi”.
sheik.yerbouti :
*Jej*! Siedzę biurko w biurko z “najbardziej znaną dziennikarką”!
wo :
Jeśli chodzi o żęnr wywiadów, to IMO owszem.
wo :
Może masz rację, może ogólna niechęć do pana “gaz łupkowy odkrywkowy” mnie zaślepia. W takim razie życzę mu wszystkiego dobrego i żeby dalej wychodził na ludzi.
nie blipuję, więc może już to znacie:
http://www.danmed.pl
znalazłem dzisiaj ich ulotkę pt. “Czym jest detoksykacja albo medycyna informacyjna?”. Altmedowy bełkot: systematyczna detoksykacja drogą do pełnego “nie wyczerpującej się energii” życia, odtrute matki rodzące dzieci z “harmonicznie działającym układem nerwowym”, diety oczyszczające jelita i stawy itp.
Ich strona zastrzega, że to, czym handlują, to “suplement diety” i niby nie należy odstawiać przy nim leków, ale testimonial Lenki M., 27 lat, sekretarki, który jest na ulotce, przedstawia sprawę trochę inaczej.
Otóż Lenka, cierpiaca na nieuleczalną astmę, alergię pyłkową oraz narastające problemy z pęcherzem i ginekologiczne przeszła tę ich detoksykację. Dolegliwości częściowo minęły, a ona, oczywiście na własną rękę, odstawiła leki (zachowując jedynie inhalator “na wszelki wypadek”). Trzecia faza kuracji i mechaniczne oczyszczenie wątroby (ej, jak się to robi?) uzdrowiła ją na cacy, a w dodatku poprawiła się jej cera.
jeśli zaś chodzi o świecowanie uszu, to mój dziadek chyba przechodził ten dziwny zabieg, ordynowany przez pielęgniarkę. kobieta bodajże paliła mu w uszach świeczki (stąd nazwa?), co miało wytopić woskowinę i poprawić słuch. szczegółów nie znam, bo dziadek niedługo potem zmarł.
romgier :
Ja mam kilka pomysłów na mechaniczne oczyszczenie watroby. Nie jestem tylko pewien, czy to da się przeżyć.
@ eli.wurman:
Chyba już wiem. Lenkę M. wyczyszczono najprawdopodobniej za pomocą filcowego, podciśnieniowego buta i bańkoterapii, czymś takim:
http://www.refleksoterapia.pl/index.php?chm=20
W drodze do pracy przechodzę obok dwóch instytucji, które chciałem rzucić na żer TTDKNowi:
http://poland.calivita.com/ i http://www.neuromedica.pl/
To pierwsze niestety ma mały lol-potencjał, soczki Noni i okazjonalnie jakiś inny mambo-jumbo szit w rodzaju Zen Thonic. Pani w spożywczaku nieopodal powiedziała że to “apteka, tylko wie pan, nie taka zwykła”, co mnie zjeżyło, ale poza tym niespecjalnie jest co wyhaczyć ze stronki.
To drugie już lepiej, według tego co jest napisane na bannerze nad drzwiami leczą bio-EEG-czymś-tam wszystko, od nerwic, przez uzależnienie od palenia, po ADHD. Często widzę tam jakieś mamy z dziećmi, nóż mi się w kieszeni otwiera, ale co można zrobić. Co najwyżej Bart machnie notkę. :/
@Barts: chodzi o to: http://pl.wikipedia.org/wiki/Biofeedback ?
Barts :
Ja znowuż kiedyś idę ulicą, patrzę, a tu Centrum Medycyny Manualnej w Ujęciu Holistycznym (czy jakoś tak). Materiały reklamowe wystawione w witrynie były poniekąd wzruszające, aż się zatrzymałem i poczytałem chwilę. Pisali coś w rodzaju, że specjalizują się w leczeniu “objawów symulujących symptomy schorzeń specyficznych” (nie pamiętam dokładnego sformułowania). I dalej wyjaśniali, że jak komuś np. latają mroczki przed oczami, pójdzie do lekarza, a lekarz nie skojarzy tych mroczków z żadnym schorzeniem specyficznym, to wtedy – heja i zapraszamy do nas!
romgier :
Jeśli się nie mylę gospodarz ich kiedyś wyczaił w związku z jakąś mamuśką.Barts :
Dyć to pewnie coś w rodzaju aparatu Psita do nauki Obcych Słówek. Nie wiem, jak on działa na naukę, ale ponoć (jeśli to nie urban legend) człowiek z tym czymś na łbie ma coś tam innego w EEG niż człowiek bez tego czegoś.
Edyta się popsuła!
Slotna :
So XX century. Powinno być “rozpoznaje strukturę fraktalną każdej toksyny”.
kiełkuje kolejna teoria spiskowa? potencjał ma spory:
http://proca.pl/pokaz/4828/apel_w_sprawie_smierci_doktora_dariusza_ratajczaka/caly
a wyznawcy zaczęli się już zbroić…
@ romgier:
Wielki Cthulhu w pełni popiera ten apel ^^J
EDYTA: pod numerem 1389 troll czy autentyk?
vauban :
Mnie się zdaje prawdziwy.
romgier :
Niech w księgach wiedzy szpera rabin, nauka to jest wymysł diabli, mądrością moją jest karabin, karabin, i klinga ukochanej szabli! (Z całym szacunkiem dla pp. Karabinów).
1522. Count Grishnack, prison (17:40, 20.06.10)
1499. PRAWDZIWY JAN SROCZYŃSKI, PROSZE SKASOWAC OSZUSTA NA DOLE (16:10, 20.06.10)
1492. Virūpākṣa Nāgādhipataye, Nāgapuram (15:52, 20.06.10)
1473. Darth Vader, Mos Eisley (14:39, 20.06.10)
1467. Wielki Cthulhu, R’lyeh (14:23, 20.06.10)
1001. Na Imię Mi Legion, Gomoria (16:19, 18.06.10)
866. Za Walkę Z Okupacją Żyd-bolszewickiej Lichwoniewoli Zapłacił Własnym życiem.Śmieć Rasistom Cham-semi, Włoszczowa (08:44, 18.06.10)
823. Oman,j….c Gazete Wyborcza, Gdansk (02:48, 18.06.10)
792. @Antifa Po Nas Przyjdzie I Czas Na Ciebie , antifa też faszyzm (00:07, 18.06.10)
781. ANTIFA MA HIVA! Jebać Was łowcy Jaboli!, Warszawa (23:43, 17.06.10)
1524. Edward Alexander Crowley, Hastings, East Sussex, Anglia (17:45, 20.06.10)
# 1497. Ks. Nakolana, Ciarnodziurzec (16:00, 20.06.10)
# 1496. Ks. Nakolana, Ciechanów (15:59, 20.06.10)
# 1495. Ks. Nakolana, Ciechanów (15:59, 20.06.10)
848. Gówno Prawda, Warszawa (06:38, 18.06.10)
# 1534. Anichwili Tegonieradze, Tbilisi (18:22, 20.06.10)
# 1533. Jezebel Bat-Ithobaal, Tyr (18:22, 20.06.10)
1527. Euronymous, hell (17:49, 20.06.10)
1535. Ihsahn, Samoth I Cała Reszta, helvette (18:25, 20.06.10)
@ tannenberg:
Pominąłeś jednego księdza ^^J
@ Petycja:
Wstrzymajcie się nieco. Za dużo fikcyjnych jak na jeden raz.
a znacie słowo cipoląg?
romgier :
Moi wspólkultyści potrafią mnie zadziwić.
Co się dzieje z Edytą?
“…nawet nie tylko o dusze, bo co to może obchodzić ateistów, którzy, jak wiadomo, duszy nie posiadają…”
w sensie, że jajako ateista w oczach katolików nie mam już duszy?
“…nawet nie tylko o dusze, bo co to może obchodzić ateistów, którzy, jak wiadomo, duszy nie posiadają…”
w sensie, że jajako ateista według katolików nie mam już duszy?
romgier :
“Imponujące są też statystyki całej szkoły: prawiczków – zero, dziewic – 1 (słownie: jedna); dlaczego jej wierzę? Bo mi to wszystko opowiada i chodzi do Kościoła.”
“(…) metoda odpytywania masturbujących się uczniów okazała się bardzo skuteczna, gdyż młodzież w miarę szybko została odpowiednio uwarunkowana, i na historii uczniowie zupełnie przestali odczuwać jakiekolwiek podniecenie seksualne.”
JKM popłynął, ale się jeszcze nie poskarżył na blogasku.
digan:
nie masz duszy, uległeś zbydlęceniu i masz kibel zamiast serca.
btw. Jaacek2 stanął chyba po niewłaściwej stronie sporu we frondzi. wypuścili taki talent!
Slotna: i came. oczywiście jest i legenda o słoneczku:
romgier :
O_O Czym są “konkursy w stylu rzymskim”?
Czemu ja nie chodziłem do takiego gimnazjum? Czemu w moim gimnazjum wszyscy byliśmy prawiczkami?
Czemu ja nie chodzilam do gimnazjum?! ;)
Bartu, sprawdzasz czasem skrzynkę na licorea.pl?
digan :
Nie. Wg katolików tyjako ateista nie wierzysz w istnienie duszy i we własnym mniemaniu jej nie masz. No, ale przecież – wink wink nudge nudge – dusza to psyche, świadomość, człowieczeństwo.
@ wybory :
Nie chcę nic mówić, ale wychodzi na to, że potwierdza się długoletnia śpiewka prawych Polaków o notorycznie przekłamywanych wynikach sondaży. Jeśli następne będzie potwierdzenie istnienia drugiego Tupolewa, to chyba będę musiał przemyśleć swój stosunek do rzeczywistości :)
niedoszacowane sondaże to przecież taka oczywista oczywistość, że nikt nawet w ttdkn-ie se tym głowy nie zawraca.
@ digan:
W sensie że kandydaci PO są Murzynami?
@wybory:
sondaże przemilczały też wynik wyborczy tej Pani
Slotna :
Welcome to the desert of #jakiemojezyciejestnudne :-)
digan :
E tam… Po prostu trafiłeś do niewłaściwej klasy – słoneczka były w Drugiej BE.
Albo i do właściwej, tylko o najciekawszych imprezach jakoś nikt Cię nie powiadamiał.
romgier :
Jak to wygląda, to już było u Monty Pythona
zer00 :
Ja bym obstawiał, że w sensie, że w technice przeprowadzania sondaży może istnieć mały zakrętasek w temacie odmowy odpowiedzi. Obiła mi się o uszy ploteczka, że ponoć rzucenie słuchawką, ewentualnie rzucenie słuchawką poprzedzone krótkim “Wypierdalaj” nie są zaliczane jako odmowa odpowiedzi, ale jako brak kontaktu z abonentem. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale wydaje mi się, że to właśnie niechęci prawdziwych patriotów do oficjalnych sondażowni zawdzięczamy niedoszacowanie kandydatów prawicy. Samospełniająca się przepowiednia.
Dla nieblipujących lub blipujących niedokładnie krótki komunikat. Otóż kol. Eli Wurman zatrollował w sztabie wyborczym Napieralskiego i dostarczył win tak epicki, że inne epickie winy przestają być epickie.
EDIT: A jeśli Edyta wam nie działa, to znaczy, że rozwalił ją finalnie WordPress 3.0, niestety.
bart :
Mi działa.
http://www.youtube.com/watch?v=qExpB8iFNLY – nie wiem kto to jest, ale fajny antykatolicki kawałek, są cycki, papież, łysa Irlandka i wszystko.
bart :
Cieszymy się bardzo i pozwolimy mu skończyć, ale nowe zadanie bojowe to TAKIE SAMO POZDROWIENIE OD OBU DRUGOTUROWCÓW!!!
janekr :
To popraw to na “mnie”.
bart :
Przesliczne.
bart :
Brawo! PONAD 9000.
@ zer00:
To stare, ale w Lublinie rok temu wyhaczyłem coś takiego:
http://img18.imageshack.us/img18/2916/zdjcie004wfb.jpg
@ nosiwoda:
:-O
Masaż tachionami?! To ja poproszę! (Nareszcie jakaś kuracja na serio odmładzająca).
@sondaże
O sondażach jest artykuł w Przekroju (“Sąd nad sondażem”; jutro nowy numer, to może ten pojawi się on-line). Bart ma rację, rzucenie słuchawki to to samo co nieodebranie telefonu. I dalej:
Ale nie zganiałabym wszystkiego na elektorat PiSu, który się wstydzi albo nie lubi manipulatorów. Równie dobrze z jakiś przyczyn wyborcy PO mogą częściej podnosić słuchawkę.
camelot :
Nie podam wyliczeń, ale słyszałem, że badanie na losowej próbie 1000 osób, z których połowa odmówiła odpowiedzi jest *znacznie* mniej wiarygodne, niż badanie na losowej próbie 500 osób – odpowiada pod względem wiarygodności badaniu na próbie circa 200 osób.
Oglądałem jednym okiem i byłem na początku przekonany, że podają wyniki exit polls, no bo jakie inne? A tu zonk, zwykły sondaż telefoniczny. Jak oni to robili, po 20 dzwonili po ludziach, jak pan/pani głosowała? Jeszcze mi się nie zdarzyło pogadać z ankieterami na ulicy, no chyba że na niezłej bani z okazji czekania na resztę towarzystwa, więc jak sądzę przez telefon też nie miałbym ochoty na nudne pogawędki.
Plus, dzwonią na domowy (już jest bias, ale nie o tym). Może niedużo jest takich przypadków, ale wyobrażam sobie, że rozmawiający z ankieterem nie mówi prawdy, bo obok stoi mąż/konkubina/córka/pasierb/sąsiad i nie chce, żeby usłyszał, jak się przyznaje.
bart :
:D
no to już wiem, co znaczy ttdkn :P
sheik.yerbouti :
Od obu to nie, ale może uda mi się gdzieś wkręcić i wyhaczyć kogoś do pozdrowień.
Jarosław przemienił się raz jeszcze. Tym razem w lewicowca:
http://wybory.gazeta.pl/wybory/1,106728,8044850,Wybory_2010__J__Kaczynski__Bede_uzywal_slowa__lewica__.html
bart :
Czy to znaczy, że już nie będę miał prawa do zwykłego, ludzkiego błędu?
eli.wurman :
No chociaż Kurski i Gowin, plz
camelot :
Ja podnoszę, bo uwielbiam sondaże, zboczenie z dawnych czasów. Ale jeśli słyszę w słuchawce “Dzień dobry, nazywam się Iksiński, chciałbym…” to rzucam słuchawką, bo w ten sposób zaczynają zwykle telemarketerzy Cudownych Pościeli Leczniczych, Połączonych z Darmową Wycieczką Do Lichenia (CPLPzDWDL). A tak się składa, że telemarketerzy CPLPzDWDL budzą we mnie epicki, krańcowy zieeeew i do widzenia.
Naprawdę, na pierwszym roku socjologii uczą o ograniczeniach wywiadu telefonicznego (co podniosła bodajże ^iskanna na blipie, i ma rację), ale pracownie badania opinii stały się chyba zbyt wygodne. To takie proste, wziąć książkę telefoniczną i posadzić studenta/stażystę. NOT.
To może nieco offtopicowe, ale mnie troszku rozbroiło. Otóż wg prasy NHS w trosce o poczucie wstydu i czystość duchową pielęgniarek muzułmańskich postanowiło ulżyć im nieco w zakresie czystości fizycznej. Deklarują chęć zachowania równowagi pomiędzy środkami kontroli infekcji a wierzeniami i odmiennością kulturową pracowników.
http://www.telegraph.co.uk/health/healthnews/7576357/Muslim-staff-escape-NHS-hygiene-rule.html
Ale wciąż liczę, że kaczka dziennikarska.
Edit: Edit działa.
liliac :
Skończy się tak, że pacjenci nie będą chcieli być leczeni przez muzułmańskich lekarzy w obawie przed zakażeniem. I znowu zamiast integracji wyjdzie bezsensowny rasizm.
Bo w każdym przypadku kiedy religia wpiernicza się z butami w życie codzienne prędzej czy później dojdzie do jakichś absurdów.
Gammon No.82 :
To znaczy, że z WordPressem 3.0 TTDKN przeszedł z katolicyzmu na protestantyzm.
Koniec z niefrasobliwością i odpustmi za grzechy. Pozostaje jedynie powszechna spowiedź i wina aż po Sąd Ostateczny, czyli upadek wszetecznego internetu (co na jedno wycodzi z punktu widzenia każdego trolla, nietrolla i antytrolla).
EDIT: U mnie działa. Czy w świetle powyższej teorii, należałoby to uznać za rodzaj niedopuszczalnego objawienia osobistego?
Anonimowy Lurker :
Religia niewpierniczająca się to jakaś miękka faja jest a nie hardkorowe objawienie. Albo rybki albo akwarium.
sheik.yerbouti :
Podobno najłagodniejszy jest Judaizm Reformowany. Ale to na odpowiedzialność KTL-a, który to zapodał na syffie.
vauban :
To po prostu kolejny przykład tego, czym się kończy wszechobecne w mediach podejście “byle jak najtaniej, a najlepiej za friko”. Ktoś pewnie w TVN dostał premię za wyczajenie tak taniej oferty.
Anonimowy Lurker :
Chybanie, do takich absurdów dochodzi w miejscach styku różnych religii albo wogle różnych światopoglądów.
janekr :
Najłagodniejsze jest reiki i feng shui. Religia ‘niewpierniczająca się w życie codzienne’ to religia nieprawdziwa. To jakbyś chciał żeby nauka ścisła była sobie ścisła, ale nie podjeżdżała co i rusz z matematyką.
/hlb/ :
Rzeco? Feng Shui łagodne? Chyba na Maku.
Poza tym wiara w Cthulhu chyba nie wymaga zasłaniania łokci?
janekr :
Owszem. Dopóki jedynie umawiamy się, że kult Cthulhu nazywamy religią – nie weryfikujemy czy ma dostateczną ilość cech, które rzeczywiście pozwalają go zakwalifikować jako religię. Ale jeśli…
Jeśli Cthulhu, załóżmy, miałby w realnej społeczności być jedynym prawdziwym bogiem, a wiara w niego miałaby w tym społeczeństwie dostatecznie dużo wyznawców, to mozna sobie wyobrazić, że pojawiłby się obyczaj (a może nawet prawo) zabraniające wyrażania i manifestowania przekonań niezgodnych z tym dogmatem.
Wówczas wystarczy zrobić prosty eksperyment intelektualny, wyobrażając sobie religię konkurencyjną, która wyraża swoje uwielbienie do własnego boga poprzez podwijanie rękawów koszuli.
A wtedy moralna większość mogłaby się posunąć do represjonowania takiego typu ubioru w imię obrony jdynej prawdziwej prawdy.
Prawda?
http://wyborcza.pl/1,75476,8045763,Swinski_spisek_.html
Artykuł sam w sobie zdroworozsądkowy, ale oczywiście autorzy komętów wiedzą, że to spisek Big Pharmy (co prawda takiej kierującej się chciwością, nie żądzą eksterminacji ludzkości).
bantus :
Ten film wideo został usunięty z powodu naruszenia warunków korzystania z serwisu. . Werykurwafany.
http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/wywiady/430572,korwin_mikke_gdy_wybuchna_zamieszki_zbuduje_poparcie_dla_zbrojnego_przejecia_wladzy.html
A to widzieli? świeży interview z JKM .Bardzo poręczny argument w dyskusji z korwinistami -gdy któryś wyskoczy ze sloganami o totalitarnych zapędach socjalistów i dupokratów, można będzie błyskawicznie ripostować konkretem w postaci spisanych rojeń JKM o zbrojnym przewrocie
No dobra. Ktoś musi się przemóc i zapytać. Bartu, będzie nowa notka?
clowne towne :
Ja Cię jednak proszę. Przecież dla nich to betka, w ich mniemaniu Wujek August był rycerzem wolności. Dla nich cokolwiek, co broni określonego stanu posiadania jest z automatu działaniem na korzyść wolności i z definicji niezamordystyczne, i antytotalitarne. To wiesz, ten typ, który na stwierdzenie, że opowiada się za nieograniczoną władzą właściciela nie widzi w nim zarzutu. I nazywa się wolnościowcem.
Regularny sparringpartner Barta czyli kol. Kubiak udowadnia tu że bycie Polakiem to jest stan umysłu: “Smutne jest to, ze we Fracji tak malo prawdziwych kibicow, ktorzy sa za wlasna druzyna na dobre i zle. Wyrachowanie, brak fantazji i wiary powoduje, ze spoleczenstwo to jest coraz bardziej neurotyczne.”
Bo Polacy są na złe i – na złe. Są przyzwyczajeni, nie mają wymagań (bo to jest synku nasza ojczyzna).
jaś skoczowski :
Generalnie zgoda, ten przykład nie podziała na ogół zdeklarowanych korwinistów, ale naiwnie wierzę, że którejś tam zbłąkanej owieczce da nieco do myślenia.
jaś skoczowski :
http://vimeo.com/12772208 hier ja goł
ed. to jeszcze coś, zeloci lubią się chwalić jakimi to byli wielkimi grzesznikami przed nawróceniem, ale rzadko trafia to na antenę:
http://www.youtube.com/watch?v=1pUuumRGmzA
“when you grow up on farm in Georgia your first girlfriend is a mule…”
clowne towne :
Tocząc kiedyś boje z zadeklarowanymi korwinistami / kaczystami / homeopatycznymi wróżkami z reguły nie miałem na celu przekonania adwersarza, bo od pewnego stanu umysłu to jest niewykonalne, ale raczej spójną kontrargumentację na okoliczność innych czytających, lurkerów itepe. Żeby nie zaczęli sobie mówić “hmm, koleś tak pisze, tu się z nim dwóch zgadza, coś w tym jest”, tylko żeby od razu było zbicie największych głupot.
Niestety, to jest strata czasu i nerwów.