Łubu dubu
Dziesięć lat temu, wizytując z moją wkrótce byłą żoną jej prawie rodzinny Kraków, poznałem bardzo sympatycznego fanatycznego katolika. Katolik ów, na imię mu było Krzyś, mając na utrzymaniu żonę i malutkie dziecko, przejawiał podejście do tematu pracy i pieniędzy, które mnie, racjonalnie myślącemu ateiście, wydawało się ździebko dziwne. Mówił ów katolik z grubsza tak:
W Krakowie pracy nie ma, do mojej kapeli grającej chrześcijańskiego rocka to raczej dokładam, mieszkamy kątem w przykościelnej suterenie. Ale ja się nie martwię! Jak nie mam roboty, a zwykle jej nie mam, jeżdżę sobie po mieście na moim rowerku i się modlę. A kiedy zaczyna być naprawdę źle, wtedy Pan Jezus przysyła mi jakieś pieniądze przez umyślnego. Ot, choćby w zeszłym tygodniu, kiedy już gotowaliśmy obierkową, przyszedł pleban i spytał, czy go na tym moim rowerku nie zawiozę na Podgórze za pięć złotych!
Detale zmyślam, oczywiście, ale ogólna wymowa oraz tekst o Panu Jezusie przysyłającym kasę są autentyczne. Opowieść Krzysia przypomniała mi się właśnie dziś, gdy Pan Jezus (chyba on?) zesłał mi temat na notkę. Widzicie, było naprawdę źle. Jeździłem na swoim rowerku stacjonarnym i modliłem się, ale temat nie przychodził — a ten, co przyszedł, był jakiś nie taki i pisanie szło mi jak po grudzie. I kiedy w desperacji zastanawiałem się nad zapchaniem paszcz wygłodniałej publiki Referral Funem lub kontynuacją tekstu o warzywku w łydzi (draft: „Marchewka w tyłku”), na Portalu Poświęconym Fronda coś nagle głośno dupło, jebło i pociemniało.
Pierwszy sygnał o portalowych zamieszkach dotarł do mnie równo miesiąc po katastrofie smoleńskiej (coincidence?…). 10 maja pod salonowym wpisem red. Terlikowskiego o „kompromisie” aborcyjnym (widzicie? oni też ten kompromis biorą w sarkastyczny cudzysłów!) pojawiła się prośba od salonowiczki Ifigenii o „zajęcie stanowiska w sprawie zarządzania portalem Fronda”. Wuteef? Otóż kilka dni wcześniej w online’owej Rzepie ukazał się artykuł Terlikowskiego, w którym nasz stary znajomy podpisał się jako redaktor naczelny portalu Fronda.pl. A nie powinien, bo nim nie jest. Przynajmniej tak się wszystkim niezorientowanym wydawało.
Czas przedstawić dramatis personae, czyli podmioty gospodarcze biorące udział w tym zamieszaniu:
- Istniejące od 2002 r. Stowarzyszenie Kulturalne Fronda, prowadzone obecnie przez Grzegorza Górnego i Tomasza Terlikowskiego. Od kwietnia ma status Organizacji Pożytku Publicznego.
- Założona w 2003 r. Fronda PL Sp. z o.o., której właścicielami według Wikipedii są Michał Jeżewski i Tadeusz Grzesik.
- Nowy byt. Zarejestrowana w KRS tuż przed ostatnimi urodzinami Pana Naszego spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Portal Fronda, o której wiem tyle, co powiedziała mi wyszukiwarka KRS: jako reprezentanci wymienieni są Jeżewski i Grzesik (forumowicze Frondy twierdzą, że właściciele to Grzesik i pani Jeżewska).
Tak wygląda backend, zaś frontend to wydawnictwo „Fronda” i nasz ulubiony portal fronda.pl. Wydawnictwo wydaje kwartalnik i książki. Ponieważ kwartalnik i książki mało kto czyta, jest to zapewne działalność nie- lub niskodochodowa. Właścicielem wydawnictwa jest Fronda PL. Tu sprawa jest prosta i czytelna. Portal zaś to zupełnie inna para gumiaków.
Fronda.pl w swej dzisiejszej formule portalowo-społecznościowej powstała niecałe dwa lata temu. Wam też się wydaje, że to musiało być dawniej? To chyba kwestia ilości naprodukowanego przez nią lolkontentu — normalnemu portalowi dostarczenie takiego ładunku uciechy zajęłoby co najmniej dekadę. Przez te dwa lata fronda.pl wyrosła na najnowocześniejszy portal ciemnowieczny w kraju. To zasługa redaktora naczelnego i twórcy serwisu Piotra T. Pałki — z tego co rozumiem, portal tworzył on i jego ekipa, wyraźnie oddzieleni od spółki i stowarzyszenia. Oddzieleni przynajmniej organizacyjnie, bo finansowo i własnościowo najwyraźniej nie. Domena fronda.pl jest według WHOIS własnością spółki Fronda PL, za to właścicielem portalu jest chyba stowarzyszenie (chyba — bo, jak się okaże, powiązania są zawiłe nawet dla niektórych osób z wierchuszki całego przedsięwzięcia). Biznesplan wyglądał zaś tak: w kwietniu 2008 r. pięciu katolickich przedsiębiorców zadeklarowało utrzymywanie portalu przez dwa lata. Potem fronda.pl miała się usamodzielnić i utrzymywać z reklam, działalności e-commerce oraz przede wszystkim z datków użytkowników (o szczegółach planu można poczytać tutaj i tutaj). Tu na scenę wkracza nasz stary kumpel Maciek Gnyszka i jego FFundraising Team, z podziwu godnym uporem męczący forumowiczów Frondy o kasę na portal. Cel? Zbierać co miesiąc 30 000 zł potrzebne na utrzymanie serwisu. I prawie się im udaje — comiesięczne zbiórki oscylują wokół dwudziestu tysięcy.
Z tej opowieści wyłania się obraz sprawnej dwugłowej hydry prowadzącej portal — jeden łeb to Maciek Gnyszka, ofiarnie pracujący na odcinku biznesowym, drugi to redaktor naczelny Pałka, trzymający z dala od Frondy.pl Górnego i Terlikowskiego. Ci ostatni mają kiepską renomę w środowisku. Przy okazji poprzedniej awantury we Frondzie (kiedy odszedł Horodniczy i prawie cała redakcja, dzięki czemu mamy dziś lolkontent apokaliptyczny „44”) usłyszałem taki głos:
GG to mdła fronda międląca nieustannie aborcję i pedziów, plus wyznania nawróconych aborterek i tak w kółko macieju, do wyrzygania, walka z cywilizacją śmierci.
Horodniczy zrobił z frondy na nowo pismo posiadające jakąś zawartość intelektualną, prowokacyjne, ciekawe. Razem z GG wróci parafiańszczyzna.
Za Terlikowskim zaś, choć ma opinię świetnego medialnego fightera polemicznego, ciągnie się ekumeniczny smrodek, rzecz kompletnie nie do zaakceptowania przez konserwatywnych forumowiczów.
Tak wygląda wiatrak, w który trafia następujący ekskremencik.
30 kwietnia Piotr Pałka dostaje propozycję nie do odrzucenia. Stowarzyszenie Kulturalne Fronda przekierowuje go na ważny odcinek strategiczno-administracyjny, o czym forumowicze dowiadują się 10 maja (w wyniku odkrycia przez nich podpisu pod artykułem Terlikowskiego w Rzepie oraz wywarcia nacisku na tegoż Terlikowskiego):
Dynamiczny rozwój portalu oraz poszerzanie się środowiska Frondy (tak w wymiarze realnym, jak i wirtualnym), a także zmiany społeczne, jakie nastąpiły po 10 kwietnia, [facepalm mój — BdB] skłoniły nas do zmian organizacyjnych, które mają pomóc sprostać nowym wyzwaniom stojącym przed stowarzyszeniem, portalem i całym środowiskiem.
Dlatego podjęliśmy decyzję o powierzeniu Piotrowi Pałce stanowiska dyrektora strategicznego Fronda.pl, a Tomaszowi P. Terlikowskiemu stanowiska redaktora naczelnego portalu Fronda.pl.
Celem tych zmian jest usprawnienie organizacyjne, a także szybszy i bardziej dynamiczny rozwój działalności całego środowiska. Dyrektor strategiczny ma odpowiadać za rozwój społeczności nie tylko internetowej zarówno w Polsce, jak i za granicą, rozbudowę zaplecza intelektualnego środowiska, tworzenie terenowych klubów Frondy, organizowanie seminariów i szkoleń, a także planowanie strategiczne przyszłych pól aktywności. Redaktor naczelny miałby natomiast zapewnić dalszy rozwój medialny portalu.
Ale to nie wszystko, poczekajcie! Przypuszczalnie również 10 maja z listy członków reprezentujących SKF w KRS wylatują nazwiska Grzesika i Jeżewskiego, a na ich miejsce pojawia się Terlikowski. Niezwykłym zbiegiem okoliczności Forum Frondy ma okazję śledzić tę zmianę na żywo: w odpowiedzi na link jednego forumowicza do wyszukiwarki KRS (gdzie figuruje już tandem GG/TT) drugi forumowicz pisze:
No to cosik się zmieniło we wpisach na dniach, albo i na godzinach bo ciągle na kompie mam otwartą stronę ze starym trzy-osobowym Zarządem: Górny, Jeżewski, Grzesik
Czad, co?
Mijają względnie spokojne dwa tygodnie, nadchodzi 24 maja, Czarny Poniedziałek Frondy. Po namyśle Piotr T. Pałka odrzuca propozycję awansu i odchodzi z Frondy. Wczesnym popołudniem publikuje na blogu i forum swoje pożegnanie:
Szanowni Frondowicze, Drodzy Przyjaciele,
przepraszam, że dopiero teraz odnoszę się do oświadczenia Zarządu Stowarzyszenia Kulturalnego Fronda z dnia 10 maja (które w nieco innej formie zostało mi zakomunikowane 30 kwietnia, ale czekałem na zakończenie procedury audytu. Niestety nie mogę przyjąć gratulacji z powodu awansu, bo go nie przyjmuję — nie lubię wchodzić w fikcyjne konstelacje. Jestem przekonany, że żaden awans nie powinien oznaczać faktycznej degradacji. Żaden awans nie powinien być komunikowany w trybie przypominającym raczej zwolnienie warunkowe. Informacja o tak poważnych zmianach w medium współfinansowanym przez społeczność powinna być natychmiastowa, a nie wymuszona przez tę społeczność. Niestety w tym przypadku było inaczej.
Jestem zmuszony zrezygnować z pracy dla Frondy, bo audyty bez oficjalnego odniesienia się Zarządu do wątpliwości podnoszonych przez jego odbiorców są jedynie „audytami”, awanse są tu jedynie „awansami”, a struktura organizacyjna jest niezrozumiała nawet dla członków stowarzyszenia. W takiej sytuacji nie można budować i realizować żadnej strategii.
Widzicie? Nie tylko wy nie rozumiecie, o co chodzi — sam redaktor naczelny, najwyraźniej też członek SKF, nie kuma wszystkich powiązań w Wielkiej Frądowej Rodzinie. Wspomniany audyt to echo podejrzanych historii, jakie szeptem opowiadają zasłużeni forumowicze:
Dziś pewien talibański inżynier [chodzi o Maćka Gnyszkę, przedstawiającego się na FF jako wujek inżynier – BdB] wysłał raport z przeprowadzonego audytu, który to raport dał mi do myślenia. Szczególnie ciekawie wyglądają wartości, jeśli chodzi o wypływy (dla ciekawskich: końcówka zeszłego i początek tego roku).
Składając razem tzw. niecne plotki oraz w/w raport — zbudowałem sobie obraz, który daleki jest od sielankowego pejzażu.
To forumowicz Socrat. Nasz stary ulubieniec Tomek Torquemada również sugeruje jakieś nieprawidłowości, które — kiedy się wydały — zostały wyrównane: jego ciekawe wypowiedzi znajdziecie tu i tu, ale polecam lekturę całego wątku, szczególnie dwóch pytań w nim zadanych:
Pytanie jontszonce numer jeden.
Prawda to, że pieniądze zbierane na portal przelewane były na konta osób nie związanych z portalem?Pytanie jontszonce numer dwa.
Prawda to, że gdy sprawa się rypła, osoba nie związana z portalem zapragnęła być z portalem związana w związku spożywczym ktoś musiał jej ustąpić miejsca?
Dość ciekawie (choć niechlujnie) wypowiada się forumowiczka (chyba — u dzieci Frondy ciężko rozpoznać płeć) Alien Life Form:
wyjasnie w telegraficznym skrocie przebieg zdarzen, ale prosze nie pytajcie mnie o konkretne daty bo mi sie nie chce sprawdzac;
na jesieni 2009 albo wczesniej rozwinal sie konflikt poniedzy wlascicielem wydawnictwa Fronda a zarzadem Stowarzyszenia
czyli pomiedzy Jezewskim a GG i TT;pod koniec 2009 odplynelo troche pieniedzy (powiedzmy dwie dekady) z konta portalu na rzecz zarzadu Stowarzysznia;
w tym samym czasie miano zalozyc spolke “portal fronda” zeby odciac wlasciela pakietu kontrolnego wydawnictwa od portalu, zamiast odciac okazalo sie ze wlascicielem spolki “portal” jest wlasciciel wydawnictwa;
przy czym caly czas portalem o domenie fronda.pl niby zawiaduje Stowarzyszenie;
czym wlasciwie zajmuje sie spolka z o.o. “portal fronda” do dzisiaj nikomu nie wyjasniono;przez pierwszy kwartal 2010 nadzorujacy portal czyli zespol pod kierwonictwem PTP malo kontaktuje sie albo nie za cieplo kontaktuje sie z zarzadem Stowarzyszenia Fronda bo nie jasnione zostaly sprawy przeplywow pieniedzy, zwlaszcza ze przynajmniej portal i stowarzyszenie obsluguje ta sama firma ksiegowa;
gdzies na przelomie kwartalow I i II panowie ze stowarzyszenia i portalu wyjasniaja sobie sprawy finansowe;
nie ma wogoel mowy ze istnieje od grudnia 2009 jakas spolka nalezaca do wydawcy niby skloconego z stowarzyszeniem;w kwietniu jak wiadomo zarzad stowarzyszenia podejmuje decyzje personalne, a dokladnie 30 marca na spotkaniu z ludzmi z portalu podczas ktorego mialy byc omawiane inne sprawy a nie zmiany personalne;
tyle
nie wiemy jaka decyzje podjal PTP – czy przyjal stanowisko dyrektora zarzadzajacego czy nie;
nie wiemy czy firma Gnyszki dalej wpiera portal i pracuje w celu pozyskania fundusy na dzialanie portalu;dochodza sluchy ze GG ma przeorganizowac portal
i tyle
reszta to piana
Na marginesie: Maciek Gnyszka najwyraźniej odchodzi razem z Pałką. Niestety, jego blogasek „Co powie Gnyszka” aktualnie milczy; być może Maciek nie może znaleźć odpowiedniego cytatu z Josemarii Escrivy na tę okazję.
Wróćmy do pożegnania Pałki. Parę godzin później wszyskie jego kopie znikają z portalu, o czym Pałka z goryczą informuje na Facebooku, zwanym we frondziarskiej nowomowie Pejsbukiem (jakiś czas później jego wpisy powracają na Frondę, widocznie nowa ekipa zrozumiała, że przesadziła z cenzurą). Z Internetu znika też Forum Frondy. Jest to przerwa techniczna, potrzebna na pozbawienie przywilejów obecnych adminów (zwykłych i tzw. społecznych). Nowym administratorem zostaje niejaka Marysia, nazywająca siebie w Facebookowym profilu Partyzantem Prawdy, prowadzącym „KRUCJATĘ MODLITWY ZA OSOBY ZAGROŻONE PRZEZ OKULTYZM, SEKTY I TOKSYCZNE PRAKTYKI NEW AGE”. Po uruchomieniu forum Marysia na początek ponoć daje bana samej sobie, a później nie może zalogować się do konta administracyjnego, bo „jedną literkę wielka pisałam jako małą i miało prawo nie działać”. Wieczorem Tomasz Terlikowski publikuje na swoim blogu wpis, w którym nic nie wyjaśnia, za to skarży się, jak źle został potraktowany przez wszystkich z wyjątkiem Grześka Górnego. Tak kończy się poniedziałek.
Wtorek to na Forum Frondy dzień pożegnań i umawiania się w nowych miejscach.
I to chyba cała historia — choć im więcej czytam, tym bardziej widzę, jak wiele jeszcze kryje się pod powierzchnią. Co się stało? Panie, a skąd ja mam wiedzieć?! Mogę się jedynie domyślać i zgadywać. Zgaduję więc, że SKF chciał zacieśnić więzy finansowe z portalem, a droga do owego zacieśnienia musiała wieść przez zwolnienie związanego ze spółką Fronda PL redaktora naczelnego i przetasowania w składzie zarządu samego Stowarzyszenia. Z dokumentów KRS i oficjalnych oświadczeń wynika, że w tym momencie duet Górny-Terlikowski i reprezentowane przez nich stowarzyszenie ma pełną władzę nad portalem. Jedyny haczyk to domena pozostająca własnością spółki Fronda PL, ale wpis w WHOIS nie przesądza sprawy. Może np. właściciele spółki mają kod authinfo, ale jedną literkę wielka pisały jako małą i nie zadziałało.
Na koniec drobna refleksja. Miałem okazję poznać osobiście niewielu publicystów prawicowych, ale ci, których poznałem, jeździli zdezelowanymi sztruclami i prosili żonę o pieniądze na jedną puszkę piwa. Nie piszę tego z pogardą, lecz z podziwem: ci ludzie chcą żyć z idei, która, powiedzmy, trawi ich dusze apokaliptycznym ogniem. Nie pójdą na etat jak żona, bo będą mieć mniej czasu na Sprawę. Jeśli walka o Sprawę nie przynosi kasy, trudno, będą biedować. Ich marzenie to sytuacja, w której wydawane przez nich ideowe czasopismo czy prowadzony przez nich portal poświęcony przyniesie dochodzik niewielki, ale wystarczający na zaspokojenie potrzeb bytowych swoich, kolegi, dwóch kolegów kolegi i niewielkiego zespołu redakcyjnego (zaspokoić na długie lata, ma się rozumieć, z dodatkowym uwzględnieniem wielodzietności ideowców). I kiedy już prawie osiągają to marzenie, kiedy pojawia się realna kasa, wtedy z naszymi ideowcami dzieje się czasem to, co z normalnymi ludźmi w układach biznesowych: na momencik wychodzą z nich wilki, następuje krótki pierdolnik o zdobycz, po czym jedna grupka zostaje z pogryzionym ochłapem, a druga odchodzi zakładać kolejne ideowe pisemko na rozruchu czy portal z widokami na przyszłość. I tak się to kręci.
bart :
Ja mam takie pretensje! KK jest silne milczeniem swoich martwych dusz.
bart :
Znowu jakieś decyzje personalne za moimi plecami? Złożę skargę do centrali w Nevadzie!
naima_on_line :
Może więc herbatkę? Sugeruję z pięciu szczurów albo lepiej z trzech łyżeczek.
Gammon No.82 :
Ale w naszym lupanarze to jeszcze ze szczyptą niemieckiego proszku.
Eli, jesteś jak ten pacjent u psychologa, który wszędzie dupę widzi.
@wuwuzela
Drogi TTDKN-ie! Jakiego rodzaju jest ten instrument? Czy do wydania dźwięku niezbędne są elementy muzyka, czy wystarczy strumień powietrza?
A pytam, gdyż mam na działce kompresor i chciałbym wiedzieć co będzie, jak podłącze go do takiego wuwuczegoś.
janekr :
Podejrzewałbym wpierdol ze strony sąsiadów.
amatil :
A może ta dupa naprawdę jest wszędzie?
amatil :
RZECO.
Ja jestem praktycznie aseksualny.
sheik.yerbouti :
Pod warunkiem, że wuwu nie należy do aerofonów blaszanych, którym możesz wtykać kompresor gdziekolwiek, a i tak nie wydadzą z siebie choćby pisku – stąd moje pytanie.
eli.wurman :
Jak NJN? To zróbcie razem porządne dolce far niente.
eli.wurman :
Mogę do poprzedniego dorzucić, iż nie chciałem atakować więc nie potrzebnie się unosiłeś.
Porównaj filmy poniżej i napisz krótką rozprawkę na temat “Tendencyjne ujęcie tematu”.
1. Homofobia
2. Mecz
Uważam moją analogię za trafną.
Gammon
Hyhy, przemilczałem flejmy na ten temat u WO i MRW. Nie skusisz mnie. KJP.
eli.wurman :
Ty se biskupem gęby nie wycieraj.Sam Papież orzekł, że Paetz je już czysty jak lelija i może dalej czynić dobro klerykom. http://wyborcza.pl/1,75248,8024700,Watykan_odpuszcza_arcybiskupowi_Paetzowi.html
Przyniesłem z Blipa: Unia delegalizuje Nutellę. Róbcie zapasy.
Głupota prawicowców nie przestanie mnie zadziwiać. Nigdy.
@ Bart
Wlaczylem TV przed meczem i widzialem reklame, uwaga, uwaga, plastrów oczyszczajacych organizm z toksyn, zarazkow, pasozytow i metali ciezkich. W telewizji reklamowali. Nazwa to Aikido chyba. Na noc na stopy sie przykleja i sciagaja toksyny z calego ciala.
Taka cieciorka dla cieniasow co sobie nie wypala dziury czosnkiem :)
bart :
Strasznie mi się podoba, jak tekst artykułu zaprzecza jego tytułowi.
Trystero :
Niemożliwe, żeby Aikido :) Kinoki?
czescjacek :
“Czy tym razem zapomnieli zakończyć tytuł pytajnikiem?”
Bo jak tytuł jest pytaniem to przeważnie odpowiedź brzmi “Twoja stara”.
Trystero :
Detox Patch? Te których składnikiem jest “Turmalin wchodzący w reakcje z płynami ciała poprzez dalekie promieniowanie podczerwone (FIR)”
bart :
Oj przypuszczam, że tak to postanowili przedstawić panowie od marketingu: “bujta sie chłopy, Nutelli wam zakażom”.
BTW Pamiętacie jeszcze głupawą akcję ze zdjęciem pustego, peerelowskiego sklepu mięsnego i wierszykiem “bez reklamy? już to znamy!”?
Gammon No.82 :
Ja pamiętam wielkie billboardy: “Popieraj uzasadnioną nagość w reklamie”. Pewnie bym i poparł, ale JAK?
wo :
Lepiej, jest wielokropek.
janekr :
Jaktojak? GORĄCO!
Az nie bedziecie sie ze mnie nasmiewac! Tutaj sa:
http://www.vitashop.pl/store/product/Aikido
Plastry Aikido działają na zasadzie ciśnienia osmotycznego. Ciepło detoksykacyjnych plastrów wchłania substancje toksyczne wraz z potem z podeszwy naszej stopy. Pod wpływem dalekiej podczerwonej energii turmalinu powodują wydalanie toksyn poprzez skórę.
eli.wurman :
Eliczku, does bardzo not compute. W pierwszym okresie plakatowym miałem na ścianach Limahla, Wham i Kiss, Sabrinę Mutti obłożyła embargiem; w drugim Sex Pistols, Jello Biafrę i Nietzschego bez koszuli, za to z wąsem. Ergo – miałem pokój obwieszony wizerunkami półgołych facetów, których jak najbardziej idolizowałem, ale aspektu seksualnego było w tym zero, nul, nic, gruchę waliło się pod laski z Catsa. Stąd nie szarżowałbym aż tak, ze każdy synek, co se wiesza na ścianie spoconego faceta (mój Nietzsche był spocony, bo dźwigał jakiś ciężarek i się prężył), musi od razu w ten sposób wyrażać swoje ukryte homofascynacje.
Trystero :
Przepraszam i zwracam honor. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że taka nazwa się w pale nie mieści.
A Kinoki to była jedna z marek, pod którą to coś było sprzedawane w Stanach. Dzięki temu mamy gotowy bryk tłumaczący, o co chodzi:
http://skeptoid.com/episodes/4083
http://www.ftc.gov/opa/2009/01/xacta.shtm
Marceli Szpak :
No jak już się comingoutujemy, to ja miałem Schwarzeneggera razy dwa, z Predatora i z Commando, na obydwu prężył klatę i mięśniory.
@komingałty:
U mnie tylko muzyka: Iron Maiden, Slayer, Paradise Lost z jednej strony, z drugiej Sting.
Marceli Szpak :
No bo te Twoje fascynacje były DOBRZE ukryte.
Barts :
Ja miałem Robocopa, ale swój roboseksualizm doszczętnie wyparłem i nawet nie zacząłem go ponownie odkrywać.
Marceli Szpak :
Cymes! Czy to z tego okresu kiedy grywał kowery Kierkegaarda?
Marceli Szpak :
Przypomniałeś mi historię kolegi, do którego przyszedł raz sąsiad z tego samego bloku. Naonczas obaj mieli mniej więcej po 17 lat. Był to przełom lat 80/90 i pornografia, nawet miękka, była towarem deficytowym bardziej niż kiełbasa śląska.
No i ten kolega kolegi tyle co przyszyedł, zobaczył u mojego kolegi kasetę Glorii Estefan. Po którkiej wymianie zdań, mój kolega, będąc dobrze wychowanym zapytał gościa, czy mu zrobić herbaty albo coś. Wówczas gość odparł: możesz mi zrobić herbaty, ale czy to będzie problem jak ja sobie zwalę konia do okładki z Glorią, kiedy ty pójdziesz do kuchni?
Historia jest prawdziwa, nawet w tych miejscach, gdzie nie wygląda.
Barts :
U mnie wisiała stara maska przeciwgazowa zatknięta na kiju od szczotki. Nieuświadomiony fetyszyzm?
Gammon No.82 :
No jeśli seks z żoną uprawiasz ubrany w maskę (albo każesz jej założyć, to chyba tak. A jeśli nie, to bym się za bardzo nie przejmował.
Ja mialam faze na plakaty tak gdzies do dziesiatego roku zycia i byly to wylacznie konie. Jakies uwagi? ;)
/hlb/ :
#niewiemjaktootagować
Adam Gliniany :
Ja najpierw Depeche Mode (14 lat) następnie NIN (17 lat). (Dodatkowo zamierzałem Type O, ale nie chciałem robić przykrości rodzicom).
A potem już nie wieszałem.
janekr :
Chyba tak, do tego stopnia, że do dzisiaj się nie ujawniły, poza uwielbieniem literatury gejowskiej i czystą, męską sympatią wobec Wurmana :)
/hlb/ :
Oui. To była taka seria fotek Nietzschego z czasów, kiedy Fryderyk fascynował się atletami i jak wynika ze zdjęć, zapisał się na jakąś ówczesną siłkę. Ma full cyrkowy zestaw w paski i dźwiga różne ciężarki patrząc tęsknym wzrokiem na otaczające go półnagie, muskularne pacholęta
/hlb/ :
Z tego rodzaju opowieści, to mam tylko anegdotkę o spanikowanym koledze, który zauważywszy, że po tradycyjnym pornoseansie zamiast lekcji, któryś z mniej taktownych kumpli trafił na deskę w jego domowym kiblu, wyleciał z pianą na ryju i okrzykiem “chcecie pojeby, żeby moja stara znowu zaszła!?”
Barts :
Właśnie jeśli nie, to wtedy jest niepokojące, bo oznacza, że Gammon żyje w stanie wyparcia i nie osiąga prawdziwej satysfakcji seksualnej.
Ja nie miałem żadnych plakatów.
Slotna :
Zależy od maści tych koni.
Kurde, co z was za nerdy? Ja miałem R2-D2, Chewbacce (może tych dwóch pierwszych lepiej nie analizować) no i księżniczkę. Chyba miałem też kiedyś Bruce Lee (miałem na ścianie znaczy).
A teraz na pulpicie to albo zdjęcia gór, albo coś z teleskopu Huble’a – #zgred
RobertP :
Muzyczne nerdy, a jakie? Przecież fascynacja muzyka, to pierwszy objaw nerdozy (często też ostatni)
RobertP :
pffff: http://img18.imageshack.us/f/clipboard01hl.jpg/
Ja miałem porozklejane plakaty z “Wiedzy i Życia” (chyba), z gwiazdami, planetami, dinozaurami. Ot, uroki dziwnego dzieciństwa. Za to parę lat temu się odkułem, mianowicie, wziąłem sobie i powiesiłem na ścianie Johna Cleese’a robiącego głupie kroki w stroju dżentelmena.
Marceli Szpak :
O nie, to oznacza że jestem nerdem.
Jak już kominoutujemy, to ja miałem Republikę, plan miasta i trochę zdjęć własnoręcznie wykonanych. Oraz plakaty zdjęte z kolumn liftassa ogłaszające koncerty w OdNowie (przeważnie ręcznie robione, treści “Dezerter 20.02.1983 bilety przed koncertem”. Zgapiłem to od kolegi, który miał tylko to na ścianach. Plus parę hełmów.
M :
http://www.ziemianiczyja.pl/2010/02/ewolucja-wspomnien/#comment-1230
nie wiem, czy linkuje do właściwego komentarza, jakby co to 9 wpis, podpisany Lewar
czescjacek :
Drogie Bravo, co robić z nieprawdziwą satysfakcją seksualną?
Gammon No.82 :
Odnaleźć, zdusić i w ciemności związać.
asmoeth :
Starym drutem kolczastym
Zardzewiałym i tępym…
http://irytek05.blox.pl/2008/09/Masochistycznie.html
bart :
Ale że przez Glorię Estefan? Czy przez tę kurtuazję z herbatą raczej?
Marceli Szpak :
Sprawa sama się rozwiąże, kiedy powszechne staną się biblioteki z muzyką dostępne z przenośnych urządzeń. Będzie można słuchać ile się chce za miesięczny abonament. Wtedy co najwyżej pozostanie kłótnia, kto jaki ma abonament i od kogo. I do jakiej w związku z tym MC należy lub nie należy.
Własną muzykę będą posiadać tylko skrajni audiofilscy zapatyści.
#kamingałty
Zacząłem od plakatu NKOTB, ale szybko wywaliłem i pojawiła się mapa Polski, potem plan gminy z zaznaczonymi miejscami gniazdowań ptaków, w końcu jak Asmo, plakaty i grafiki z Wiedzy i Życia.
Uff, lżej.
To teraz trzeba wznowić
rapierapiłkę – mi tam dobrze z moją homoseksualną stroną lubiącą popatrzeć czasem na obściskujących się facetów na boisku. Ba, parę razy nawet byłem na meczu na stadionie 11!! Tyle że nie widzę sensu w dyskutowaniu czy to fajne czy żenujące z kimś, kto piłki nie lubi. KJP, eli woli filmy, ja czasem obejrzę 22 facetów uganiających się za skórzanym (chociaż teraz poliuretanowym) workiem. Jak ktoś nie lubi – meh./hlb/ :
Nie sądzę. Sam jestem ściągaczem i jednocześnie mam trochę własnych płyt, a od audiofilstwa chciałbym być jak najdalej. Kiedy już będę miał więcej pieniędzy prawdopodobnie kupię z czasie wszystkie których regularnie słucham. Nie wiem co prawda jak robią inni, jednak nie rozumiem, dlaczego miałbym tych płyt nie kupić, jeśli miałbym na to pieniądze. Ale to długi temat, i tak ktoś się do mnie pewnie przyczepi.
Marceli Szpak :
Taka prawda, a bardzo dużo ludzi sobie tego nie uświadamia, bo powoli się tym nasiąkało wraz z rozwojem. Oczywiście są też tacy prawdziwi nerdzi, ale tak samo są trekkiesy.
@Plakaty
Teraz mi wisi Luke Perry, Robbie Williams, Roxette, dwóch z BSB, tworzących, wisząc obok siebie, napis CKSTREET – Howie i AJ, i Robert Janowski (inside Joke). Nie są to moje wymarzone, ale po prostu te były najlepsze z numerów Bravo, jakie dorwałem.
Z nie-retro chciałbym mieć Lady Gagę (przez to, że ona sama się odwołuje do tych czasów, więc pasowałoby idealnie)
@Homoerotyczna piłka
Nie chce mi się o tym, tylko taka wzmianka, żeby nie mieszać homoerotyzmu kiboli z homoerotyzmem zwykłych ludźi
No dobra bart, po przemyśleniu stwierdziłem, że uleje emo. Ulewam: niepotrzebnie się upierałem. i #nic
To teraz jeszcze dodaj mnie z powrotem do obserwowanych na Blipie i będzie pełna zgoda.
M :
No ale jak nie sądzisz skoro sądzisz. Może się nieprecyzyjnie wyraziłem, więc jeszcze raz.
Kiedy będzie tak, że będziesz płacił abonament za dostęp do biblioteki DRMów to będziesz mógł sobie pobrać co chcesz (dajmy na to z katalogu 10 milionów tracków) i słuchać (dajmy na to, przez tydzień) aż twoje licencje wygasną.
To nie będzie twoja muzyka, bo taka jest istota tego typu licencji. Ale zarówno tym którzy chcą mieć najnowsze kawałki eurodance jak i tym którzy chcą mieć dostęp do całego Pink Floyd włącznie z B sides, da to lepszy i wygodniejszy sposób na konsumowanie muzyki niż indywidualne zbieranie, zasysanie czy co tam.
W tej sytuacji zbieranie indywidualne będzie mniej sensowne niż posiadanie anteny satelitarnej na ulicy gdzie dostępne są trzy różne kablówki z siedmioma abonamentami każda.
No i teraz z o której części mojej wypowiedzi sądzisz, albo nie sądzisz z kolekcją muzyki legalnej i nielegalnej?
bart :
Tak, owszem, jestem zażenowany własnym sobą.
Tylko nie za poważnie z tym Blipem, bo zaraz wyjdę na obrażalskiego patafiana.
Brak muzyki offline
Brak możliwości słuchania od zaraz
Brak możliwości szybkiego zdecydowania co teraz
i zbieranie muzyki – to tak nie działa.
bart :
Nie da się już poważniej przyjąć Cię na nowo do obserwujących i zdjąć ignora. Niestety.
#kamingałty
do późnych studiów super plakat martiki a na drugiej scianie fototapeta z polska zlota jesienia :)
i love kitsch ale teraz moja lepsza polowka mi nie pozwala w wiekszosci wypadkow na takie wybryki :(
lysaczi :
Ja zostałem zreformowany jeszcze bardziej – The Guardian co jakiś czas miał dodatki plakatowe z najróżniejszymi zwierzętami etc, więc ściany były obwieszone “Płazy i gady Wielkiej Brytanii”, “Drzewo ewolucji Darwina” itp. Co wyglądało dość abstrakcyjnie w dość ascetycznie urządzonym mieszkaniu (przez 2 lata nie dorobiliśmy się ani jednego stołu ani krzesła, zdarzało się jeść kolację na kocu rozłożonym na dywanie w salonie).
pewnie stare jak swiat dla wiekszosci z was, ale bart nie napisal o tym wiec dla mnie dotad nie istnialo. or did he? where? please
http://www.koniecswiata.org/?projekt-cheops-proba-ratowania-swiata,35
wciagnelo mnie jak dan brown hihihi tak przeczytalem dana browna kiedys
EDIT: ci ludzie tez go zreszta pewnie czytali :)
@ plakaty_w_pokojach :
Błagam, niech mi ktoś fachowo odpowie: czy zdjęcie ilustrujące ten:
http://wyborcza.pl/Polityka/1,103835,8026286,Sierakowski__Nie_boje_sie_ani_Kaczynskiego_ani_Komorowskiego.html
artykuł słusznie budzi mój zgrzyt?
Co fotograf/fotoedytor/oprawca plastyczny da w następnym odcinku – myśliciela, który miarką zwijaną mierzy sobie to, o czego mierzeniu był flejm na blipie?
BTW Sierakowski propaguje tu pewien mem – że jeśli potrzeba przykładu czegoś, co ewidentnie się w Polsce nie udało i zapewne udać się nie może, to wystarczy powiedzieć “jest (będzie) jak z autostradami”.
Podobnie jak taniec w TV, a na lodzie zwłaszcza jest dla publicystów archetypicznym symbolem skrajnego upadku telewizji publicznej.
Wiem, że sztubackie, ale przecież opowiadamy o panienkach na ścianach młodzieńczego pokoju; architektura sięga po piekne nazwy:
http://www.congresocipai.com/
http://rasmusbroennum.wordpress.com/2010/06/15/marieh%C3%B8j-kulturcenter/ (z kształtu zupełnie niepodobny!)
A ja nigdy nie miałem żadnego plakatu.
I, z perspektywy czasu, żałuję, że nie wieszałem sobie piłkarzy.
No u mnie też była cienizna z plakatami. Za to moja córka ma teraz: Shahrukh Khana oplecionego kończynami przez dwie półnagie laski takie, że aż uch, oraz romantyczny portret Kajol z filmu “Fanaa – zniszczenie miłością”. Ciekaw jestem, czy to się już łapie na homoerotyzm, czy jeszcze nie.
zer00 :
Shahrukh Khan! To nie homoerotyzm, to jest normalne dla heteroseksualnego faceta odczuwać pociąg do SK.
@ mrw:
No mnie raczej frapują te dwie laski z fryzurami na mokrą Indyjkę, a Shahrukha cenię za intelekt. Kajol też jest OK, a w Fanaa’ie (Faniee?) dodatkowo grała podwójnie ślepą próbę.
Trystero :
Heh, a widziałeś jakie mieli czarne te plastry po nocy? Jakby się po jakiś kopalniach szlajali.
bart :
Matko jedyna, kto te pieniądze rozdaje “Nasz pomysł został uznany za innowacyjny na poziomie światowym.”
galopujacy major :
Po ludzku “jesteście wyjebani w kosmos na maksa”?
Vontrompka zrobił zdjęcie roku:
http://blogdebart.hell.pl/blog_images/czas_apokalipsy_2010.jpg
Twierdzi, że to nie fotomontaż – i ja mu wierzę, bo to człowiek o wielkiej renomie. Ale skąd ten samochód? Co on reklamuje?
sheik.yerbouti :
#parser NJN.
Jeśli chodzi o piłkę nożną, wszystko wyjaśnił Morgan Freeman.
Ausir :
Reznor też bodaj miał jakieś problemy z seksem i zwracaniem na siebie uwagi.
@sierakowski:
Niegłosowanie to jest taka właśnie typowa uberbucera. Skąd w polakach przekonanie, że kiedykolwiek na liście wyborczej będzie kandydat, który w 100% będzie oddawał ich przekonania? Albo choćby w 50%? Co to za tekst wogle “Wolę angażować się w tworzenie warunków pod bardziej cywilizowany kształt polityki w Polsce, niż dawać się wciągać w to, co jest.” To co jest i tak będzie, choćby do wyborów poszło dwadzieścia osób.
#ragequit
EDIT: Wam też urwało od pytajników w tym wywiadzie?
digan :
No nie wiem skąd. Może ludziom się zdaje, że na tym polega demokracja?
EDIT: i jak się zdaje problem nie leży w “oddawaniu przekonań”.
digan :
W sumie skoro facet w trakcie wywiadu miał kolana wciśnięte w brodę, nie należy za dużo od niego wymagać…
bart :
Moja przepraszać, ale co tam jest na tym zdjęciu, bo nie widzieć?
EDIT: Scrap that, jestem ślepy.
Barts :
No, trochę to stolicocentryczne.
A wogle to kupiłem sobie dziś “Niezbędnik inteligenta” Polityki (dostałem dopiero w drugim kiosku; w pierwszym pytam “Czy jest Niezbędnik inteligenta?”, a sprzedawca, ponury dresiarz, odpowiada “Nie ma”). No więc według Polityki dla inteligentna niezbędna jest wiedza, że “srogie zimy wspierają racje przeciwników teorii globalnego ocieplenia”, że “afera Climategate (…) ujawniła mechanizmy fałszowania trendów globalnej temperatury przez IPCC” oraz ogólnie inteligentowi przydaje się lektura tekstów prof. Jaworowskiego. Nosz do kurwy waszej maci nędzy, Polityko.
bart :
Ale czemu żeś to uczynił? Wiadomo wszem i wobec, że tam straszy Jaworowski. A poza tym megadoza Bendyka (naliczyłem chyba z 7 tekstów, no i nie kupiłem, ileż można). NI byłfajny, jak był bezpłatnym kwartalnym dodatkiem. Teraz utył i zgłupiał, mam wrażenie.
bart :
Może Katedra Żenetyki powinna napisać list otwarty?
Nachasz :
Ja już sobie raz pozwoliłem w imieniu Katedry.
bart :
Ależ to pyszne: “Nie twierdzę, że Polityka podmieniłą listy, ale ja miałem zupełnie inne wydruki” Dowód przez… co? Na pewno jest jakaś nazwa.
sheik.yerbouti :
Car les bourgeois c’est comme les cochons,
plus ca devient vieux plus ca devient bete
Car les bourgeois c’est comme les cochons,
plus ca devient vieux plus ca devient con
Już wiadomo, z czego robią chemtrailsy: “Należy wziąć kilka wiader naparu z siarki, wsiąść do samolotu i rozpylić to do atmosfery.”
http://portalwiedzy.onet.pl/4868,17230,1615780,1,czasopisma.html
Wszechświatowy spisek wytwórni alpag?
bart :
Ja dałem sobie spokój po tym o religiach. Wszystkie teksty (beznadziejne) napisał jeden facet, w dodatku (chyba) katolicki publicysta.
RobertP :
Szfak. Przypomniałeś mi, że też to kupiłem. A mogłem się za tę kasę napić.
@zdjęcie
dzięki za miłe słowa, ale jednak komuś kradnę szoł
ktoś to wymyślił, zrobił i obwiózł — ja tylko przypadkiem byłem w odpowiednim miejscu, z odpowiednio słabym refleksem
ktoś gdzieś właśnie napisał, że to podobno akcja Teatru Nowego — możliwe, Ktoś za tym musiał stać ;)
RobertP :
Tam było na okładce coś o inteligentach, a chciałem sobie podbudować ego.
vontrompka :
Kradniesz, nie kradniesz, ale byłeś w odpowiednim miejscu w odpowiedniej porze. Robert Capa też tego Hiszpana przecież sam nie stuknął.
galopujacy major :
Kiedyś Pani Małżonka miała sample takich plastrów w ‘Health and Fitness’. Przykleiłem sobie na noc, żeby widzieć czy będę po tym miał jakieś wizje, czy coś. No i rzeczywiście też miałem czarny wynik.
Czytałem, że to zawiera jakiś ocet (albo octan, albo to tylko zalewa z ogórków – na chemii to ja się akurat znam mniej więcej jak WO na filozofii). I to tak działa, że w kontakcie ze stopą musi dać czarne choćby to była stopa czysta i nietoksyczna jak stopa Dzieciątka Jezus.
Te moje detoksyny chciałem sobie oprawić w antyramę i powiesić nad biurkiem, bo to jest jedyne ich udane zastosowanie (na równie brzydką sztukę Damiena Hirsta jeszcze mnie nie stać) – ale zgubiłem.
/hlb/ :
To coś jak to pyszne papu diagnostyczno-zdrowotne z bentonitem, co w kontakcie z jelitem grubym zawsze daje ZOMG straszliwego węża w muszli. Bart o tym pisał kiedyś.
zer00 :
Patche to jest i tak małe miki. Są już tak rozpowszchnione (widziałem ostatnio wersję dla dzieci), że człowiek już patrzy na nie jak na każde inne koraliki. Smieszniejszą zabawą są świeczki Indian Hopi czyli tzw. earcandling. Nie wiem czy to się już do Polski zawlokło. Ale jeśli nie to będzie.
Oczywiscie jest to technika uzdrawiania dosyć mało skuteczna, może być niebezbieczna, a przy tym pacjent wygląda naprawdę dużo bardziej głupio niż z naklejonymi patchami:
http://www.youtube.com/watch?v=U2eXSeOGX8M
Wizualizuję sobie co bardziej zatwardziałych altmedowców jak mają równocześnie przeprowadzany earcandling, kolonoskopię, patche i czyszczenie języka. Powtarzam: wizualizuję sobie te wszystkie zabiegi przeprowadzane naraz. Aua!
EDIT: nie kolonoskopię tylko hydrokolonoterapie. Kolonoskopia jest okej (przynajmniej papiery ma okej, bo czy jest okej to nie wiem). Oczywiście w związku z przejęzyczeniem idę zrobić facepalm.
bart :
No więc właśnie tak do końca nie wiadomo.
W sensie, stuknąć nie stuknął, ale może krzyknął ‘padnij!’?
@ /hlb/:
przywlokło się, przywlokło. Wydaje mi się, że widziałem nawet gdzieś w Lublinie gabinet woskowania uszu.
bart :
Wstyd mi, że przez pewien czas byłem na jednym roku z Bendykiem.
twarzoch :
O proszę! Swoją drogą ciekawe spolszczenie zastosowali. Bo ‘woskowanie uszu’ to mnie się by raczej skojarzyło z usuwaniem owłosienia usznego metodą na wosk.
/hlb/ :
Już jest. Moja przyjaciółka mistyczka, która zazwyczaj jest w awangardzie takich myków, wykurzała sobie uszy (czy też myśli spomiędzy uszu, nie wiem dokładnie, jak to działa) jakoś na przełomie zeszłego roku i tego.