Łubu dubu
Dziesięć lat temu, wizytując z moją wkrótce byłą żoną jej prawie rodzinny Kraków, poznałem bardzo sympatycznego fanatycznego katolika. Katolik ów, na imię mu było Krzyś, mając na utrzymaniu żonę i malutkie dziecko, przejawiał podejście do tematu pracy i pieniędzy, które mnie, racjonalnie myślącemu ateiście, wydawało się ździebko dziwne. Mówił ów katolik z grubsza tak:
W Krakowie pracy nie ma, do mojej kapeli grającej chrześcijańskiego rocka to raczej dokładam, mieszkamy kątem w przykościelnej suterenie. Ale ja się nie martwię! Jak nie mam roboty, a zwykle jej nie mam, jeżdżę sobie po mieście na moim rowerku i się modlę. A kiedy zaczyna być naprawdę źle, wtedy Pan Jezus przysyła mi jakieś pieniądze przez umyślnego. Ot, choćby w zeszłym tygodniu, kiedy już gotowaliśmy obierkową, przyszedł pleban i spytał, czy go na tym moim rowerku nie zawiozę na Podgórze za pięć złotych!
Detale zmyślam, oczywiście, ale ogólna wymowa oraz tekst o Panu Jezusie przysyłającym kasę są autentyczne. Opowieść Krzysia przypomniała mi się właśnie dziś, gdy Pan Jezus (chyba on?) zesłał mi temat na notkę. Widzicie, było naprawdę źle. Jeździłem na swoim rowerku stacjonarnym i modliłem się, ale temat nie przychodził — a ten, co przyszedł, był jakiś nie taki i pisanie szło mi jak po grudzie. I kiedy w desperacji zastanawiałem się nad zapchaniem paszcz wygłodniałej publiki Referral Funem lub kontynuacją tekstu o warzywku w łydzi (draft: „Marchewka w tyłku”), na Portalu Poświęconym Fronda coś nagle głośno dupło, jebło i pociemniało.
Pierwszy sygnał o portalowych zamieszkach dotarł do mnie równo miesiąc po katastrofie smoleńskiej (coincidence?…). 10 maja pod salonowym wpisem red. Terlikowskiego o „kompromisie” aborcyjnym (widzicie? oni też ten kompromis biorą w sarkastyczny cudzysłów!) pojawiła się prośba od salonowiczki Ifigenii o „zajęcie stanowiska w sprawie zarządzania portalem Fronda”. Wuteef? Otóż kilka dni wcześniej w online’owej Rzepie ukazał się artykuł Terlikowskiego, w którym nasz stary znajomy podpisał się jako redaktor naczelny portalu Fronda.pl. A nie powinien, bo nim nie jest. Przynajmniej tak się wszystkim niezorientowanym wydawało.
Czas przedstawić dramatis personae, czyli podmioty gospodarcze biorące udział w tym zamieszaniu:
- Istniejące od 2002 r. Stowarzyszenie Kulturalne Fronda, prowadzone obecnie przez Grzegorza Górnego i Tomasza Terlikowskiego. Od kwietnia ma status Organizacji Pożytku Publicznego.
- Założona w 2003 r. Fronda PL Sp. z o.o., której właścicielami według Wikipedii są Michał Jeżewski i Tadeusz Grzesik.
- Nowy byt. Zarejestrowana w KRS tuż przed ostatnimi urodzinami Pana Naszego spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Portal Fronda, o której wiem tyle, co powiedziała mi wyszukiwarka KRS: jako reprezentanci wymienieni są Jeżewski i Grzesik (forumowicze Frondy twierdzą, że właściciele to Grzesik i pani Jeżewska).
Tak wygląda backend, zaś frontend to wydawnictwo „Fronda” i nasz ulubiony portal fronda.pl. Wydawnictwo wydaje kwartalnik i książki. Ponieważ kwartalnik i książki mało kto czyta, jest to zapewne działalność nie- lub niskodochodowa. Właścicielem wydawnictwa jest Fronda PL. Tu sprawa jest prosta i czytelna. Portal zaś to zupełnie inna para gumiaków.
Fronda.pl w swej dzisiejszej formule portalowo-społecznościowej powstała niecałe dwa lata temu. Wam też się wydaje, że to musiało być dawniej? To chyba kwestia ilości naprodukowanego przez nią lolkontentu — normalnemu portalowi dostarczenie takiego ładunku uciechy zajęłoby co najmniej dekadę. Przez te dwa lata fronda.pl wyrosła na najnowocześniejszy portal ciemnowieczny w kraju. To zasługa redaktora naczelnego i twórcy serwisu Piotra T. Pałki — z tego co rozumiem, portal tworzył on i jego ekipa, wyraźnie oddzieleni od spółki i stowarzyszenia. Oddzieleni przynajmniej organizacyjnie, bo finansowo i własnościowo najwyraźniej nie. Domena fronda.pl jest według WHOIS własnością spółki Fronda PL, za to właścicielem portalu jest chyba stowarzyszenie (chyba — bo, jak się okaże, powiązania są zawiłe nawet dla niektórych osób z wierchuszki całego przedsięwzięcia). Biznesplan wyglądał zaś tak: w kwietniu 2008 r. pięciu katolickich przedsiębiorców zadeklarowało utrzymywanie portalu przez dwa lata. Potem fronda.pl miała się usamodzielnić i utrzymywać z reklam, działalności e-commerce oraz przede wszystkim z datków użytkowników (o szczegółach planu można poczytać tutaj i tutaj). Tu na scenę wkracza nasz stary kumpel Maciek Gnyszka i jego FFundraising Team, z podziwu godnym uporem męczący forumowiczów Frondy o kasę na portal. Cel? Zbierać co miesiąc 30 000 zł potrzebne na utrzymanie serwisu. I prawie się im udaje — comiesięczne zbiórki oscylują wokół dwudziestu tysięcy.
Z tej opowieści wyłania się obraz sprawnej dwugłowej hydry prowadzącej portal — jeden łeb to Maciek Gnyszka, ofiarnie pracujący na odcinku biznesowym, drugi to redaktor naczelny Pałka, trzymający z dala od Frondy.pl Górnego i Terlikowskiego. Ci ostatni mają kiepską renomę w środowisku. Przy okazji poprzedniej awantury we Frondzie (kiedy odszedł Horodniczy i prawie cała redakcja, dzięki czemu mamy dziś lolkontent apokaliptyczny „44”) usłyszałem taki głos:
GG to mdła fronda międląca nieustannie aborcję i pedziów, plus wyznania nawróconych aborterek i tak w kółko macieju, do wyrzygania, walka z cywilizacją śmierci.
Horodniczy zrobił z frondy na nowo pismo posiadające jakąś zawartość intelektualną, prowokacyjne, ciekawe. Razem z GG wróci parafiańszczyzna.
Za Terlikowskim zaś, choć ma opinię świetnego medialnego fightera polemicznego, ciągnie się ekumeniczny smrodek, rzecz kompletnie nie do zaakceptowania przez konserwatywnych forumowiczów.
Tak wygląda wiatrak, w który trafia następujący ekskremencik.
30 kwietnia Piotr Pałka dostaje propozycję nie do odrzucenia. Stowarzyszenie Kulturalne Fronda przekierowuje go na ważny odcinek strategiczno-administracyjny, o czym forumowicze dowiadują się 10 maja (w wyniku odkrycia przez nich podpisu pod artykułem Terlikowskiego w Rzepie oraz wywarcia nacisku na tegoż Terlikowskiego):
Dynamiczny rozwój portalu oraz poszerzanie się środowiska Frondy (tak w wymiarze realnym, jak i wirtualnym), a także zmiany społeczne, jakie nastąpiły po 10 kwietnia, [facepalm mój — BdB] skłoniły nas do zmian organizacyjnych, które mają pomóc sprostać nowym wyzwaniom stojącym przed stowarzyszeniem, portalem i całym środowiskiem.
Dlatego podjęliśmy decyzję o powierzeniu Piotrowi Pałce stanowiska dyrektora strategicznego Fronda.pl, a Tomaszowi P. Terlikowskiemu stanowiska redaktora naczelnego portalu Fronda.pl.
Celem tych zmian jest usprawnienie organizacyjne, a także szybszy i bardziej dynamiczny rozwój działalności całego środowiska. Dyrektor strategiczny ma odpowiadać za rozwój społeczności nie tylko internetowej zarówno w Polsce, jak i za granicą, rozbudowę zaplecza intelektualnego środowiska, tworzenie terenowych klubów Frondy, organizowanie seminariów i szkoleń, a także planowanie strategiczne przyszłych pól aktywności. Redaktor naczelny miałby natomiast zapewnić dalszy rozwój medialny portalu.
Ale to nie wszystko, poczekajcie! Przypuszczalnie również 10 maja z listy członków reprezentujących SKF w KRS wylatują nazwiska Grzesika i Jeżewskiego, a na ich miejsce pojawia się Terlikowski. Niezwykłym zbiegiem okoliczności Forum Frondy ma okazję śledzić tę zmianę na żywo: w odpowiedzi na link jednego forumowicza do wyszukiwarki KRS (gdzie figuruje już tandem GG/TT) drugi forumowicz pisze:
No to cosik się zmieniło we wpisach na dniach, albo i na godzinach bo ciągle na kompie mam otwartą stronę ze starym trzy-osobowym Zarządem: Górny, Jeżewski, Grzesik
Czad, co?
Mijają względnie spokojne dwa tygodnie, nadchodzi 24 maja, Czarny Poniedziałek Frondy. Po namyśle Piotr T. Pałka odrzuca propozycję awansu i odchodzi z Frondy. Wczesnym popołudniem publikuje na blogu i forum swoje pożegnanie:
Szanowni Frondowicze, Drodzy Przyjaciele,
przepraszam, że dopiero teraz odnoszę się do oświadczenia Zarządu Stowarzyszenia Kulturalnego Fronda z dnia 10 maja (które w nieco innej formie zostało mi zakomunikowane 30 kwietnia, ale czekałem na zakończenie procedury audytu. Niestety nie mogę przyjąć gratulacji z powodu awansu, bo go nie przyjmuję — nie lubię wchodzić w fikcyjne konstelacje. Jestem przekonany, że żaden awans nie powinien oznaczać faktycznej degradacji. Żaden awans nie powinien być komunikowany w trybie przypominającym raczej zwolnienie warunkowe. Informacja o tak poważnych zmianach w medium współfinansowanym przez społeczność powinna być natychmiastowa, a nie wymuszona przez tę społeczność. Niestety w tym przypadku było inaczej.
Jestem zmuszony zrezygnować z pracy dla Frondy, bo audyty bez oficjalnego odniesienia się Zarządu do wątpliwości podnoszonych przez jego odbiorców są jedynie „audytami”, awanse są tu jedynie „awansami”, a struktura organizacyjna jest niezrozumiała nawet dla członków stowarzyszenia. W takiej sytuacji nie można budować i realizować żadnej strategii.
Widzicie? Nie tylko wy nie rozumiecie, o co chodzi — sam redaktor naczelny, najwyraźniej też członek SKF, nie kuma wszystkich powiązań w Wielkiej Frądowej Rodzinie. Wspomniany audyt to echo podejrzanych historii, jakie szeptem opowiadają zasłużeni forumowicze:
Dziś pewien talibański inżynier [chodzi o Maćka Gnyszkę, przedstawiającego się na FF jako wujek inżynier – BdB] wysłał raport z przeprowadzonego audytu, który to raport dał mi do myślenia. Szczególnie ciekawie wyglądają wartości, jeśli chodzi o wypływy (dla ciekawskich: końcówka zeszłego i początek tego roku).
Składając razem tzw. niecne plotki oraz w/w raport — zbudowałem sobie obraz, który daleki jest od sielankowego pejzażu.
To forumowicz Socrat. Nasz stary ulubieniec Tomek Torquemada również sugeruje jakieś nieprawidłowości, które — kiedy się wydały — zostały wyrównane: jego ciekawe wypowiedzi znajdziecie tu i tu, ale polecam lekturę całego wątku, szczególnie dwóch pytań w nim zadanych:
Pytanie jontszonce numer jeden.
Prawda to, że pieniądze zbierane na portal przelewane były na konta osób nie związanych z portalem?Pytanie jontszonce numer dwa.
Prawda to, że gdy sprawa się rypła, osoba nie związana z portalem zapragnęła być z portalem związana w związku spożywczym ktoś musiał jej ustąpić miejsca?
Dość ciekawie (choć niechlujnie) wypowiada się forumowiczka (chyba — u dzieci Frondy ciężko rozpoznać płeć) Alien Life Form:
wyjasnie w telegraficznym skrocie przebieg zdarzen, ale prosze nie pytajcie mnie o konkretne daty bo mi sie nie chce sprawdzac;
na jesieni 2009 albo wczesniej rozwinal sie konflikt poniedzy wlascicielem wydawnictwa Fronda a zarzadem Stowarzyszenia
czyli pomiedzy Jezewskim a GG i TT;pod koniec 2009 odplynelo troche pieniedzy (powiedzmy dwie dekady) z konta portalu na rzecz zarzadu Stowarzysznia;
w tym samym czasie miano zalozyc spolke “portal fronda” zeby odciac wlasciela pakietu kontrolnego wydawnictwa od portalu, zamiast odciac okazalo sie ze wlascicielem spolki “portal” jest wlasciciel wydawnictwa;
przy czym caly czas portalem o domenie fronda.pl niby zawiaduje Stowarzyszenie;
czym wlasciwie zajmuje sie spolka z o.o. “portal fronda” do dzisiaj nikomu nie wyjasniono;przez pierwszy kwartal 2010 nadzorujacy portal czyli zespol pod kierwonictwem PTP malo kontaktuje sie albo nie za cieplo kontaktuje sie z zarzadem Stowarzyszenia Fronda bo nie jasnione zostaly sprawy przeplywow pieniedzy, zwlaszcza ze przynajmniej portal i stowarzyszenie obsluguje ta sama firma ksiegowa;
gdzies na przelomie kwartalow I i II panowie ze stowarzyszenia i portalu wyjasniaja sobie sprawy finansowe;
nie ma wogoel mowy ze istnieje od grudnia 2009 jakas spolka nalezaca do wydawcy niby skloconego z stowarzyszeniem;w kwietniu jak wiadomo zarzad stowarzyszenia podejmuje decyzje personalne, a dokladnie 30 marca na spotkaniu z ludzmi z portalu podczas ktorego mialy byc omawiane inne sprawy a nie zmiany personalne;
tyle
nie wiemy jaka decyzje podjal PTP – czy przyjal stanowisko dyrektora zarzadzajacego czy nie;
nie wiemy czy firma Gnyszki dalej wpiera portal i pracuje w celu pozyskania fundusy na dzialanie portalu;dochodza sluchy ze GG ma przeorganizowac portal
i tyle
reszta to piana
Na marginesie: Maciek Gnyszka najwyraźniej odchodzi razem z Pałką. Niestety, jego blogasek „Co powie Gnyszka” aktualnie milczy; być może Maciek nie może znaleźć odpowiedniego cytatu z Josemarii Escrivy na tę okazję.
Wróćmy do pożegnania Pałki. Parę godzin później wszyskie jego kopie znikają z portalu, o czym Pałka z goryczą informuje na Facebooku, zwanym we frondziarskiej nowomowie Pejsbukiem (jakiś czas później jego wpisy powracają na Frondę, widocznie nowa ekipa zrozumiała, że przesadziła z cenzurą). Z Internetu znika też Forum Frondy. Jest to przerwa techniczna, potrzebna na pozbawienie przywilejów obecnych adminów (zwykłych i tzw. społecznych). Nowym administratorem zostaje niejaka Marysia, nazywająca siebie w Facebookowym profilu Partyzantem Prawdy, prowadzącym „KRUCJATĘ MODLITWY ZA OSOBY ZAGROŻONE PRZEZ OKULTYZM, SEKTY I TOKSYCZNE PRAKTYKI NEW AGE”. Po uruchomieniu forum Marysia na początek ponoć daje bana samej sobie, a później nie może zalogować się do konta administracyjnego, bo „jedną literkę wielka pisałam jako małą i miało prawo nie działać”. Wieczorem Tomasz Terlikowski publikuje na swoim blogu wpis, w którym nic nie wyjaśnia, za to skarży się, jak źle został potraktowany przez wszystkich z wyjątkiem Grześka Górnego. Tak kończy się poniedziałek.
Wtorek to na Forum Frondy dzień pożegnań i umawiania się w nowych miejscach.
I to chyba cała historia — choć im więcej czytam, tym bardziej widzę, jak wiele jeszcze kryje się pod powierzchnią. Co się stało? Panie, a skąd ja mam wiedzieć?! Mogę się jedynie domyślać i zgadywać. Zgaduję więc, że SKF chciał zacieśnić więzy finansowe z portalem, a droga do owego zacieśnienia musiała wieść przez zwolnienie związanego ze spółką Fronda PL redaktora naczelnego i przetasowania w składzie zarządu samego Stowarzyszenia. Z dokumentów KRS i oficjalnych oświadczeń wynika, że w tym momencie duet Górny-Terlikowski i reprezentowane przez nich stowarzyszenie ma pełną władzę nad portalem. Jedyny haczyk to domena pozostająca własnością spółki Fronda PL, ale wpis w WHOIS nie przesądza sprawy. Może np. właściciele spółki mają kod authinfo, ale jedną literkę wielka pisały jako małą i nie zadziałało.
Na koniec drobna refleksja. Miałem okazję poznać osobiście niewielu publicystów prawicowych, ale ci, których poznałem, jeździli zdezelowanymi sztruclami i prosili żonę o pieniądze na jedną puszkę piwa. Nie piszę tego z pogardą, lecz z podziwem: ci ludzie chcą żyć z idei, która, powiedzmy, trawi ich dusze apokaliptycznym ogniem. Nie pójdą na etat jak żona, bo będą mieć mniej czasu na Sprawę. Jeśli walka o Sprawę nie przynosi kasy, trudno, będą biedować. Ich marzenie to sytuacja, w której wydawane przez nich ideowe czasopismo czy prowadzony przez nich portal poświęcony przyniesie dochodzik niewielki, ale wystarczający na zaspokojenie potrzeb bytowych swoich, kolegi, dwóch kolegów kolegi i niewielkiego zespołu redakcyjnego (zaspokoić na długie lata, ma się rozumieć, z dodatkowym uwzględnieniem wielodzietności ideowców). I kiedy już prawie osiągają to marzenie, kiedy pojawia się realna kasa, wtedy z naszymi ideowcami dzieje się czasem to, co z normalnymi ludźmi w układach biznesowych: na momencik wychodzą z nich wilki, następuje krótki pierdolnik o zdobycz, po czym jedna grupka zostaje z pogryzionym ochłapem, a druga odchodzi zakładać kolejne ideowe pisemko na rozruchu czy portal z widokami na przyszłość. I tak się to kręci.
zer00 :
Niepodawanie linków przy takich tekstach jest wyrazem głęboko skrywanych skłonności sadystycznych.
@ bart:
Que? linkę masz za cudzysłowem otwierającym.
zer00 :
Ale ta linka brzmi: blogdebart.hell.pl/2010/05/25/lubu-dubu/comment-page-13/
Chyba nie o to Ci szło?
@ janekr:
Nie o to. Sorasy, już poprawione. Byłem tak oszołomiony rozmachem myśli poety, że zapomniałem wkleić.
Off topic: zasugerujcie speakerów na TEDx Kraków. Może ktoś będzie miał równie fajny pomysł jak MRW z LEMem.
Blip: http://tedxkrakow.blip.pl/
Twitter: http://twitter.com/tedxkrakow
FB:
http://www.facebook.com/pages/TEDxKrakow/123653644324514
zer00 :
O rety. O rety.
Gdy za kilka lat mój syn przyjdzie do mnie i spyta: “Tato, co właściwie znaczy puścić poręcz”, sięgnę do szuflady po wydrukowany kilka lat wcześniej tekst Wojciecha Wencla i odpowiem: “Przeczytaj to, mój synu, a zrozumiesz od razu”.
Oraz: DLACZEGO POD TEKSTEM NIE MOŻNA KOMENTOWAĆ?
bart :
Po prostu – […] bo tak spodobało się Panu.
bart :
Elementarne – bo by TTDKN wlazł i narozrabiał…
zer00 :
Ożeszku…
Nie za dużo długich i mądrych słów? Poza tym jak na niby tru mesjasza, to w tej wizji JK jest raczej ślepym narzędziem niż zbawcą…
Zjadło mi EDIT. Tak bardziej to w tej wersji JK kojarzy mi sie ze strachem na wróble. Stoi w polu i odstrasza złe ptaki.
bart :
Nie wierzę, że on tak serio uważa. Normalnie przy takim natężeniu szajby rozpada się cały język, interpunkcja, składnia, gramatyka, ortografia, wszystko się rozpada. A ten tu nawet jednej literówki nie zrobił!
czescjacek :
Ja mam taką wizję (czy proroczą – nie wiem), że poeta stoi w górze od pidżamy w pokoju stołowym i wrzeszczy przez okno, a jego asystentka przy lapku te wrzaski spisuje.
bart :
Dwie asystentki, z tego jedna w górze od piżamy, a druga przebrana za Jarosława Kaczyńskiego.
bart :
Ale że tak bez bez majtek w tym oknie stoi?
sheik.yerbouti :
Nieee… górę od piżamy ma na sobie poeta, dla asystentki został sam dół. Dobrze kombinuję, mogę robić za POETĘ?
muirre :
Tego wizja na szczęście nie precyzuje.
bart :
Moja wizja niestety tuż się sprecyzowała i utrwaliła na amen. Muszę z tej okazji chyba zażyć jakiejs homeopatycznej Nałęczowianki, bo się nadmiernie podekscytowałam
“Od ponad dwóch miesięcy jesteśmy uczestnikami wielkiego, eschatologicznego spektaklu, którego pierwszą odsłoną była katastrofa smoleńska, drugą – dotkliwa egzystencjalnie, ale i oczyszczająca duchowo (co wyjdzie na jaw za jakiś czas) powódź.”
Reszta przewesoła, ale jak czytam coś takiego to miałbym mu ochotę tak zwyczajnie, po ludzku strzelić w japę, bucowi obmytemu duchowo powodzią.
venividi :
To chyba coś jak Heglowska “żelazna kąpiel narodów”?
A może to jakiś inny filozof był? Gdzie Nameste czy Jaś Skoczowski, jak ich potrzeba?
bart :
Natomiast obowiązkowo w szlafmycy z pomponem.
venividi :
Całość jest uberbucowata, za całość albo w ryj albo w kaftan.
muirre :
Mleczko.
“I na tym, pani Stefo, zakończymy pierwszy rozdział.”
sheik.yerbouti :
Gdzie ma tę szlafmycę?
czescjacek :
Naprawdę trzeba to precyzować?
A czytaliście wywiad z Olechowskim (1, 2) przeprowadzony przez pacjentów, pod przewodnictwem Igora Janke?
Pierwszą część wywiadu kończy kuriozalny fragment, w którym ktoś pyta Olechowskiego o stosunek do globalnego ocieplenia, ten robi unik, a Janke go dociska: “Pan osobiście uważa, że globalne ocieplenie jest faktem, zostało spowodowane przez człowieka i jest zjawiskiem, które człowiek może zatrzymać?”.
Wyborcza donosi o pogróżkach pod adresem Bartoszewskiego.
Ponoć przydzielono mu nawet ochronę BOR. Jakaś kolejna banda kretynów daje o sobie znać.
Yaca :
Chyba Bartoszewskiego miał na myśli autor niewiarygodnie wręcz propisowskiego horroru z ostatniego numeru Science Fiction?
Pisał on mianowicie o skretyniałym na starość autorytecie moralnym, którego zwą profesorem, a który powinien zrobić najpierw maturę.
Ale po co autor się wysilał z zachwytami? Podsunąłem ten tekst pewnemu wpływowemu kaczyście z sugestią “może jakieś stanowisko” i usłyszałem “ja po prostu nie mogę czytać o żywych trupach”. Więc z zaszczytów póki co nici.
Off top
http://alfaomega.webnode.com/
Czy ktoś to czyta?Czy to tylko takie kiszenie się we własnym sosie?Zero komci pod wpisami.W sumie znane nazwiska.
Ziutek :
Czytam regularnie, mam w RSS
Ziutek :
Emerytów.
RobertP :
I jest coś ciekawego? Zauważyłem, że uciekło tam parę osób z #psychiatryk24, to chyba kolejny cień cienia cienia cienia cienia cienia Azraela.
wo :
Ja tam zawędrowałem z blogów Bogdana Misia i Pawła Wimmera, reszta pisze jakoś tak bez werwy. Niby w internecie, a jak oficjalny wstępniak . To chyba wina ich formuły, są jak papier wrzucony w sieć, bez właściwej blogom interakcji.
wo :
Pomiędzy dwoma dowolnymi cieniami Azraela jest co najwyżej sześć innych cieni.
Yaca :
Ech, nasze drogie państwo. Gdzie indziej byłaby to policja.
RobertP :
Jest taki wiek, którego zapewne nie pozwoli mi dożyć Bozia (a w praktyce cholesterol), w którym dziennikarz już umie pisać tylko wstępniaki. Wyrazić moralne oburzenie czymś tam, zaapelować do głosowania na kogoś tam, wystąpić w obronie czegoś tam. Najwyraźniej serwis o tym uroczo wpadającym w pamięć urlu alphacośtamcośtam.webcośtamcośtam pomyślano jako dom opieki dla dziennikarzy, którzy już tylko to.
Info z Plotka i Gali
Kaczyński ma gosposię i specjalnego pana od kota
Nie czułem się samotny. Miałem rodzinę, przyjaciół. To mnie satysfakcjonowało emocjonalnie. Miałem w nich oparcie. Teraz zostali przyjaciele, którzy są wspaniali, wspierający, niezwykle serdeczni. Jest pani Basia, przyjaciółka domu, jest pan Piotr, który kupuje karmę kotu Alikowi. Są moi polityczni przyjaciele. Nie czuję się sam – czytamy w “Gali”.
RobertP :
Dokładniej: specjalnego pana od karmy kota.
Ale ale, czy to znaczy, że Jarkacz nie potrafi sam nawet łyskasu kupić?
RobertP :
Pfff… A kto ma mu się domem opiekować i do sklepu zasuwać? Przecież nie ma żony jak inni…
Gammon No.82 :
Dlaczego robisz kryptoreklamę najgorszej markowej karmie dla kotów?
janekr :
Dyć napisałem “nawet”.
Tak w ogóle to pewna poeta napisała: “Whiskas – tego nie robi się kotu”.
Gammon No.82 :
Czyli Whiskas to taki koci Lipton? Tfu.
sheik.yerbouti :
Kot mojej konkubiny jak kiedyś wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności musiał jeść whiskasy przez tydzień, to dostał łupieżu.
sheik.yerbouti :
Ej, ale co chcesz od herbaty Lipton?
asmoeth :
Czarny Lipton to straszne gówno jest, różne zielone ciut lepsze, no ale kto pije zieloną.
asmoeth :
Lipton jak Lipton, każda herbata w torebkach to syfny syf.
BTW zjawisko “internetowego snobizmu skierowanego przeciwko popularnym markom spożywczym” wymagałoby dokładniejszego zbadania.
czescjacek :
Ale na serio, bez tego niepoważnego podejścia do komentowania potępionego ostatnio u mrw przez Ludzi Poważnych.
czescjacek :
Nie. Ale każda tania herbata w torebkach to syf, z Liptonem oczywiście włącznie.
sheik.yerbouti :
A jaka herbata (oczywiście zwykła, czyli czarna) w torebkach jest dobra?
sheik.yerbouti :
Cztery do pięciu szczurów na kubek i da się wypić, a w każdym razie ma moc.
Fun facts: mleko UHT to zabarwiona na biało woda, a kotu po Shebie we łbie się jebie.
bart :
Woda? Brzmi groźnie. Ale na czym robią mleko prosto od krowy? Na toluenie?
sheik.yerbouti :
Hę?
Enyłejs – na serio to trochę jak ze wszystkimi opiniami w internecie – IRL po prostu nie kupuję herbaty w torebkach bez żadnej większej refleksji, w internecie zostaję z tym niekupowaniem skonfrontowany i muszę je przemyśleć. A napisanie “nie lubię” byłoby mało zabawne.
sheik.yerbouti :
To są jakieś nie-tanie?
bart :
W kategorii najbardziej odjechany akronim proponuję Ujebana Helem Trawa.
asmoeth :
Twinings i lepsze Dilmahy, plus te duże torebki, które podają w lepszych lokalach. Oczywiście mówimy o kategorii dobra_jak_na_torebkową
czescjacek :
Moim zdaniem 12 zeta za 25 torebek to już dość drogo (Twinings), ale KJP.
czescjacek :
Tak. Są nawet takie w torebkach z jedwabiu, żeby napar nie capił papierem.
sheik.yerbouti :
Heh, to było Poważne Pytanie a nie prowokacyjne — z mojego doświadczenia wynika, że torebkowe to zawsze jest syf, więc nawet nie wiem, ile kosztują. Tym bardziej, że liściaste są dobre i kosztują jakieś grosze.
Gammon No.82 :
OMG ale żena
czescjacek :
Kiedyś czytałem, że początkowo szczury były wyłacznie jedwabne, papierowe to nowy wynalazek.
czescjacek :
Ależ ja odpowiedziałem Bardzo Poważnie, nawet zdjąłem wtedy czerwony nos na gumce. Większość torebkowych to niestety jest syf, a jak nie jest, to i tak nie sięga jakości liściastej dlatego wspomnianego Twinningsa kupuję w puszkach. Ze średniej półki mam sprawdzonego torebkowego Dilmaha, który (poza najtańszymi odmianami) daje radę na śniadaniową szybką herbatę.
oczywiście, nie jestem smakoszem wydającym majątek na FTGFOP i trzymającym ją w specjalnej lodówce.
Gammon No.82 :
Możliwe, still — w dziesiejszych czasach to żena.
RobertP :
Jak dla mnie, praca marzeń. Mogę nawet u Alika.
vauban :
Mnie to się wydaje w ogóle niesprawiedliwe, każdy buc może mieć kota. Koty są zawsze fajne, a żal bierze, jak się pomyśli, że ze względu na przynależność do buca kot musi tego buca lubić.
Mi z torebkowych to smakuje Ronnefeldt, może dlatego, że kiedyś była dostępna tylko w gastronomii i nie spowszedniała.
czescjacek :
Astrowariatka też ma koty, pokazuje je na blipie. Te koty na pewno ją lubią, i to jedyna rzecz jaka sprawia, że myślę o niej czasem jako o istocie ludzkiej. Kot jako taki ma w dupie poglądy polityczne czy szajbę opiekuna, dla niego liczy się dostarczanie żarcia, głasków i spania. Bucowatość/brak bucowatości jest dla nich kompletnie nieistotna. Moje koty też nie pytają mnie o preferencje wyborcze.
Natomiast sukinsyny krzywdzące koty budzą we mnie agresję niezależnie od wszystkiego. Gdybym dowiedział się, że powiedzmy jakiś Dawkins kopnął kota, wyzywałbym go do końca życia od najgorszych.
sheik.yerbouti :
Ja, ale tylko liściastą.
nie dość że znawcy mody to jeszcze koneserzy herbaty : )
vauban :
No właśnie, i to jest straszne! Biedny kot myśli, że ma fajnego właściciela, a to buc.
blue.berry :
Poczekaj na dyskusję o kremach i maseczkach!
@ czescjacek:
Chyba nie ja to napisałem.
czescjacek :
Uroki bycia stworzonym dnia piątego zamiast szóstego. czy jakoś tak…
Edit: Herbata w torebkach to rzeczywiście mało pijalne wynalazki. Choć z drugiej strony zaskoczyła mnie jakość herbaty w Anglii. Tam nawet torebkowy Tetley jest lepszy od większości dostępnych u nas herbat.
Yaca :
To jak z proszkiem do prania – u nas sprzedają gorszy, w dodatku czasem dosypują trochę do torebek z herbatą.
sheik.yerbouti :
Ja słyszałem, że do polskich wersji proszku dosypują herbatę. Ale być może dałem się nabrać na miejską legendę.
bart :
Musi być jakiś powód, dla którego mamy żółte zęby i niedoprane ciuchy. Homeoproszek wszystko by wyjaśnił.
Ale to z proszkami to prawda, nawet Henkel to przyznał
Od dłuższego czasu europejscy producenci proszków do prania stopniowo zwiększają ich koncentrację, aby ograniczyć ilość chemikaliów odprowadzanych po praniu do ścieków, a tym samym ograniczyć negatywne oddziaływanie na środowisko. Zmiany te wprowadzane są etapami, ponieważ wymagają akcji informacyjno-edukacyjnej skierowanej do konsumentów, ale także przygotowań po stronie producentów: dostosowania procesów technologicznych, zmian formatów opakowań itp. Od kilku lat na rynku polskim są proszki o zwiększonej koncentracji (dla wyróżnienia znakowane były jako EuroCompact).
W międzyczasie w krajach zachodnioeuropejskich, gdzie analogiczne działania rozpoczęto dużo wcześniej, dokonano kolejnego kroku. Dlatego tamtejsze proszki charakteryzują się obecnie większą koncentracją, która przekłada się na zalecane dozowanie (przy średnio twardej wodzie i średnim zabrudzeniu pranych tekstyliów) wynoszące
75-95 g/pranie. To dozowanie w przypadku większości proszków na rynku polskim, w tym oferowanych przez naszą firmę, wynosi obecnie 100 g na pranie”.
RobertP :
Myślałem, że wszyscy wiedzą. Jak się nazywa legenda miejska, że coś jest legendą miejską?
Bart a tu goły Jezus w ogniu http://deser.pl/deser/1,97052,8020151,Ogromny_posag_Jezusa_splonal_podczas_burzy.html , może ktoś wygoogla (oszukuję, nie jest goły i tylko od pasa w górę )
sheik.yerbouti :
O, ja nie wiedziałem. To jak już brnę w kompromitację, dorzucę jeszcze Argument z Osobistego Niedowierzania: w pale mi się nie mieści, że 80% gospodyń domowych dostrzeże różnicę między praniem wypranym w proszku 75-95 g a proszku 100 g. Jako bonus dorzucę risercz Ziemkiewiczowski: do tego wszyscy przecież wiedzą, że proszek dozuje się na oko.
RobertP :
Och wow, ale CO TO JEST TO COŚ, W CO SIĘ ZAMIENIŁ PO PODGRZANIU?!
bart :
TERMINATOR
Mnie tez sie zawsze wydawalo, ze ta slynna “niemiecka chemia z bazarku” to taki mit jest i rechotalam podle, jak ktos sie nad nia rozplywal.
bart :
Między 75 a 100g jest różnica (to 1/3 więcej!) poza tym hint: “obecnie 100g” Ile było wcześniej, się pewnie nie przyznają, ale sam pamiętam, jak rzecznik któregoś z producentów mówił w radiu, że Polacy “lubią” sypać większą ilość proszku, więc idą na rękę.
bart :
Jestem rozczarowany, że konstrukcja nie jest w kształcie Szatana.
sheik.yerbouti :
Jak się uprzesz, to możesz twierdzić, że układa się w \m/
bart :
Heil to the cockroach!
Odnośnie waszego herbacianego flejma: woda. Choćbyś miał zajebiście dobrą herbatę, to jak woda będzie chujowa – to i wszystko będzie złe.
blue.berry :
I jeszcze kawy, o kawie też kiedyś było.
eli.wurman :
Widzicie, co zrobiliście z Elim!!??? Teraz będzie sadził takie Poważne Ontopiczne Komentarze. Tylko.
RobertP :
Sprawdzę! Mam w domu opakowanie Persilu prosto z Berlina, serio. Przyjrzę się pudełku a przy okazji najbliższego prania wypytam żonę o efekty (ja jestem z tych, co nie potrafią włączyć pralki. Zresztą, to nawet nie tak: włączyć potrafię, ale nie dobiorę programu do tego co chciałbym uprać, nie wiem z czego jest zrobione).
sheik.yerbouti :
Przepraszam, ale czy mógłbyś się odnieść do tematu. Ja rozumiem, że to bardzo prosto tak uciec w metakomentarz, ale my tutaj rozmawiamy o BARDZO WAŻNYM PROBLEMIE jakości wody. Media ten problem próbują brutalnie przemilczeć, w związku z tym przerwałem milczenie, ponieważ to na nas – blogerach – ciąży obowiązek dbania o prawdę. Z jakich pobudek i na czyje zlecenie działasz!?
vauban :
Proponuję następującą procedurę: w pomieszczeniu pralniczym podziel rzeczy do prania na dwie podobne kupki (postaraj się, żeby każda część garderoby była mniej więcej równo reprezentowana w każdym stosiku, pilnuj również równego rozdzielenia kolorów). Naszykuj dwa słoiki, oznacz je neutralnie. Nasyp do każdego słoika proszku. Zostaw słoiki przy pralce, wyjdź z pomieszczenia pralniczego. Później niech twoja żona opisze wrażenia z każdego prania.
Myślę, że jak na potrzeby #ttdkn jest to wystarczająco ślepa próba.
sheik.yerbouti :
You bastards!
eli.wurman :
“Najlepsza jest woda, a dalej w kolejności złoto też jest całkiem w porzo”, jak powiada poeta Pindar. Z tym, że nie wiadomo, czy to czasem nie był jakiś Żyd. Jak się przypatrzyć, to tak trochę żydowsko mu zalatuje z oczu. Albo jaszczurczo.
@ bart:
Przy czym tylko ja będę wiedzieć, że jest to test. Trzeba śrubować standardy.
vauban :
No to już szykuj odpowiedź na pytania, co za kretyn przesypał proszek do słoików i po co, i jak ja mam teraz wiedzieć, czy to do białego, czy do kolorów.
Przyznam się szczerze, że ostatnio piorę wszystko w proszku do białego, bo inne mi wyszły, i nie widzę żadnej różnicy. Może w zapachu. Ale chętnie poznam wyniki jakiegoś porządnego eksperymentu ;)
Aha, Vaubanie, żeby próba była porządnie podwójnie ślepa, proponuję zaprosić do eksperymentu sąsiada – niech to on przesypie proszek do słoików.
bart :
Może jeszcze niewidomego sąsiada?
RobertP :
I bardzo dobrze.
galopujacy major :
Przecież tam są jakieś koszmarne nudy. Porównywalne tylko z Twoimi wpisami o piłce.
eli.wurman :
Heh, a w ogóle lubisz czyjekolwiek wpisy o piłce?
galopujacy major :
Nie, ja jak potrzebuję homoerotyzmu to puszczam sobie pornosa, nie muszę się kryć za “pięknem rywalizacji sportowej”.
zer00 :
lub Asteriksa
eli.wurman :
Czyli powinieneś napisać: “Przecież tam są jakieś koszmarne nudy. Porównywalne tylko z wpisami o piłce.” A patrząc na to, ilu osobom wpisy o piłce się podobają, porównanie ze studiem opinii chyba nie najlepsze. No chyba, że chodzi tylko o Twoje poczucie nudy, ale to znów, mało użyteczny, bo zbyt subiektywny, przykład.
BTW Mnie tam rywalizacja sportowa aż tak nie kręci, bardziej podoba mi się sztuka panowania nad piłką na boisku.
bart :
Nie nie nie. Sąsiad dosypie wam proszku do herbaty (i przyzna się dopiero po latach).