Łubu dubu
Dziesięć lat temu, wizytując z moją wkrótce byłą żoną jej prawie rodzinny Kraków, poznałem bardzo sympatycznego fanatycznego katolika. Katolik ów, na imię mu było Krzyś, mając na utrzymaniu żonę i malutkie dziecko, przejawiał podejście do tematu pracy i pieniędzy, które mnie, racjonalnie myślącemu ateiście, wydawało się ździebko dziwne. Mówił ów katolik z grubsza tak:
W Krakowie pracy nie ma, do mojej kapeli grającej chrześcijańskiego rocka to raczej dokładam, mieszkamy kątem w przykościelnej suterenie. Ale ja się nie martwię! Jak nie mam roboty, a zwykle jej nie mam, jeżdżę sobie po mieście na moim rowerku i się modlę. A kiedy zaczyna być naprawdę źle, wtedy Pan Jezus przysyła mi jakieś pieniądze przez umyślnego. Ot, choćby w zeszłym tygodniu, kiedy już gotowaliśmy obierkową, przyszedł pleban i spytał, czy go na tym moim rowerku nie zawiozę na Podgórze za pięć złotych!
Detale zmyślam, oczywiście, ale ogólna wymowa oraz tekst o Panu Jezusie przysyłającym kasę są autentyczne. Opowieść Krzysia przypomniała mi się właśnie dziś, gdy Pan Jezus (chyba on?) zesłał mi temat na notkę. Widzicie, było naprawdę źle. Jeździłem na swoim rowerku stacjonarnym i modliłem się, ale temat nie przychodził — a ten, co przyszedł, był jakiś nie taki i pisanie szło mi jak po grudzie. I kiedy w desperacji zastanawiałem się nad zapchaniem paszcz wygłodniałej publiki Referral Funem lub kontynuacją tekstu o warzywku w łydzi (draft: „Marchewka w tyłku”), na Portalu Poświęconym Fronda coś nagle głośno dupło, jebło i pociemniało.
Pierwszy sygnał o portalowych zamieszkach dotarł do mnie równo miesiąc po katastrofie smoleńskiej (coincidence?…). 10 maja pod salonowym wpisem red. Terlikowskiego o „kompromisie” aborcyjnym (widzicie? oni też ten kompromis biorą w sarkastyczny cudzysłów!) pojawiła się prośba od salonowiczki Ifigenii o „zajęcie stanowiska w sprawie zarządzania portalem Fronda”. Wuteef? Otóż kilka dni wcześniej w online’owej Rzepie ukazał się artykuł Terlikowskiego, w którym nasz stary znajomy podpisał się jako redaktor naczelny portalu Fronda.pl. A nie powinien, bo nim nie jest. Przynajmniej tak się wszystkim niezorientowanym wydawało.
Czas przedstawić dramatis personae, czyli podmioty gospodarcze biorące udział w tym zamieszaniu:
- Istniejące od 2002 r. Stowarzyszenie Kulturalne Fronda, prowadzone obecnie przez Grzegorza Górnego i Tomasza Terlikowskiego. Od kwietnia ma status Organizacji Pożytku Publicznego.
- Założona w 2003 r. Fronda PL Sp. z o.o., której właścicielami według Wikipedii są Michał Jeżewski i Tadeusz Grzesik.
- Nowy byt. Zarejestrowana w KRS tuż przed ostatnimi urodzinami Pana Naszego spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Portal Fronda, o której wiem tyle, co powiedziała mi wyszukiwarka KRS: jako reprezentanci wymienieni są Jeżewski i Grzesik (forumowicze Frondy twierdzą, że właściciele to Grzesik i pani Jeżewska).
Tak wygląda backend, zaś frontend to wydawnictwo „Fronda” i nasz ulubiony portal fronda.pl. Wydawnictwo wydaje kwartalnik i książki. Ponieważ kwartalnik i książki mało kto czyta, jest to zapewne działalność nie- lub niskodochodowa. Właścicielem wydawnictwa jest Fronda PL. Tu sprawa jest prosta i czytelna. Portal zaś to zupełnie inna para gumiaków.
Fronda.pl w swej dzisiejszej formule portalowo-społecznościowej powstała niecałe dwa lata temu. Wam też się wydaje, że to musiało być dawniej? To chyba kwestia ilości naprodukowanego przez nią lolkontentu — normalnemu portalowi dostarczenie takiego ładunku uciechy zajęłoby co najmniej dekadę. Przez te dwa lata fronda.pl wyrosła na najnowocześniejszy portal ciemnowieczny w kraju. To zasługa redaktora naczelnego i twórcy serwisu Piotra T. Pałki — z tego co rozumiem, portal tworzył on i jego ekipa, wyraźnie oddzieleni od spółki i stowarzyszenia. Oddzieleni przynajmniej organizacyjnie, bo finansowo i własnościowo najwyraźniej nie. Domena fronda.pl jest według WHOIS własnością spółki Fronda PL, za to właścicielem portalu jest chyba stowarzyszenie (chyba — bo, jak się okaże, powiązania są zawiłe nawet dla niektórych osób z wierchuszki całego przedsięwzięcia). Biznesplan wyglądał zaś tak: w kwietniu 2008 r. pięciu katolickich przedsiębiorców zadeklarowało utrzymywanie portalu przez dwa lata. Potem fronda.pl miała się usamodzielnić i utrzymywać z reklam, działalności e-commerce oraz przede wszystkim z datków użytkowników (o szczegółach planu można poczytać tutaj i tutaj). Tu na scenę wkracza nasz stary kumpel Maciek Gnyszka i jego FFundraising Team, z podziwu godnym uporem męczący forumowiczów Frondy o kasę na portal. Cel? Zbierać co miesiąc 30 000 zł potrzebne na utrzymanie serwisu. I prawie się im udaje — comiesięczne zbiórki oscylują wokół dwudziestu tysięcy.
Z tej opowieści wyłania się obraz sprawnej dwugłowej hydry prowadzącej portal — jeden łeb to Maciek Gnyszka, ofiarnie pracujący na odcinku biznesowym, drugi to redaktor naczelny Pałka, trzymający z dala od Frondy.pl Górnego i Terlikowskiego. Ci ostatni mają kiepską renomę w środowisku. Przy okazji poprzedniej awantury we Frondzie (kiedy odszedł Horodniczy i prawie cała redakcja, dzięki czemu mamy dziś lolkontent apokaliptyczny „44”) usłyszałem taki głos:
GG to mdła fronda międląca nieustannie aborcję i pedziów, plus wyznania nawróconych aborterek i tak w kółko macieju, do wyrzygania, walka z cywilizacją śmierci.
Horodniczy zrobił z frondy na nowo pismo posiadające jakąś zawartość intelektualną, prowokacyjne, ciekawe. Razem z GG wróci parafiańszczyzna.
Za Terlikowskim zaś, choć ma opinię świetnego medialnego fightera polemicznego, ciągnie się ekumeniczny smrodek, rzecz kompletnie nie do zaakceptowania przez konserwatywnych forumowiczów.
Tak wygląda wiatrak, w który trafia następujący ekskremencik.
30 kwietnia Piotr Pałka dostaje propozycję nie do odrzucenia. Stowarzyszenie Kulturalne Fronda przekierowuje go na ważny odcinek strategiczno-administracyjny, o czym forumowicze dowiadują się 10 maja (w wyniku odkrycia przez nich podpisu pod artykułem Terlikowskiego w Rzepie oraz wywarcia nacisku na tegoż Terlikowskiego):
Dynamiczny rozwój portalu oraz poszerzanie się środowiska Frondy (tak w wymiarze realnym, jak i wirtualnym), a także zmiany społeczne, jakie nastąpiły po 10 kwietnia, [facepalm mój — BdB] skłoniły nas do zmian organizacyjnych, które mają pomóc sprostać nowym wyzwaniom stojącym przed stowarzyszeniem, portalem i całym środowiskiem.
Dlatego podjęliśmy decyzję o powierzeniu Piotrowi Pałce stanowiska dyrektora strategicznego Fronda.pl, a Tomaszowi P. Terlikowskiemu stanowiska redaktora naczelnego portalu Fronda.pl.
Celem tych zmian jest usprawnienie organizacyjne, a także szybszy i bardziej dynamiczny rozwój działalności całego środowiska. Dyrektor strategiczny ma odpowiadać za rozwój społeczności nie tylko internetowej zarówno w Polsce, jak i za granicą, rozbudowę zaplecza intelektualnego środowiska, tworzenie terenowych klubów Frondy, organizowanie seminariów i szkoleń, a także planowanie strategiczne przyszłych pól aktywności. Redaktor naczelny miałby natomiast zapewnić dalszy rozwój medialny portalu.
Ale to nie wszystko, poczekajcie! Przypuszczalnie również 10 maja z listy członków reprezentujących SKF w KRS wylatują nazwiska Grzesika i Jeżewskiego, a na ich miejsce pojawia się Terlikowski. Niezwykłym zbiegiem okoliczności Forum Frondy ma okazję śledzić tę zmianę na żywo: w odpowiedzi na link jednego forumowicza do wyszukiwarki KRS (gdzie figuruje już tandem GG/TT) drugi forumowicz pisze:
No to cosik się zmieniło we wpisach na dniach, albo i na godzinach bo ciągle na kompie mam otwartą stronę ze starym trzy-osobowym Zarządem: Górny, Jeżewski, Grzesik
Czad, co?
Mijają względnie spokojne dwa tygodnie, nadchodzi 24 maja, Czarny Poniedziałek Frondy. Po namyśle Piotr T. Pałka odrzuca propozycję awansu i odchodzi z Frondy. Wczesnym popołudniem publikuje na blogu i forum swoje pożegnanie:
Szanowni Frondowicze, Drodzy Przyjaciele,
przepraszam, że dopiero teraz odnoszę się do oświadczenia Zarządu Stowarzyszenia Kulturalnego Fronda z dnia 10 maja (które w nieco innej formie zostało mi zakomunikowane 30 kwietnia, ale czekałem na zakończenie procedury audytu. Niestety nie mogę przyjąć gratulacji z powodu awansu, bo go nie przyjmuję — nie lubię wchodzić w fikcyjne konstelacje. Jestem przekonany, że żaden awans nie powinien oznaczać faktycznej degradacji. Żaden awans nie powinien być komunikowany w trybie przypominającym raczej zwolnienie warunkowe. Informacja o tak poważnych zmianach w medium współfinansowanym przez społeczność powinna być natychmiastowa, a nie wymuszona przez tę społeczność. Niestety w tym przypadku było inaczej.
Jestem zmuszony zrezygnować z pracy dla Frondy, bo audyty bez oficjalnego odniesienia się Zarządu do wątpliwości podnoszonych przez jego odbiorców są jedynie „audytami”, awanse są tu jedynie „awansami”, a struktura organizacyjna jest niezrozumiała nawet dla członków stowarzyszenia. W takiej sytuacji nie można budować i realizować żadnej strategii.
Widzicie? Nie tylko wy nie rozumiecie, o co chodzi — sam redaktor naczelny, najwyraźniej też członek SKF, nie kuma wszystkich powiązań w Wielkiej Frądowej Rodzinie. Wspomniany audyt to echo podejrzanych historii, jakie szeptem opowiadają zasłużeni forumowicze:
Dziś pewien talibański inżynier [chodzi o Maćka Gnyszkę, przedstawiającego się na FF jako wujek inżynier – BdB] wysłał raport z przeprowadzonego audytu, który to raport dał mi do myślenia. Szczególnie ciekawie wyglądają wartości, jeśli chodzi o wypływy (dla ciekawskich: końcówka zeszłego i początek tego roku).
Składając razem tzw. niecne plotki oraz w/w raport — zbudowałem sobie obraz, który daleki jest od sielankowego pejzażu.
To forumowicz Socrat. Nasz stary ulubieniec Tomek Torquemada również sugeruje jakieś nieprawidłowości, które — kiedy się wydały — zostały wyrównane: jego ciekawe wypowiedzi znajdziecie tu i tu, ale polecam lekturę całego wątku, szczególnie dwóch pytań w nim zadanych:
Pytanie jontszonce numer jeden.
Prawda to, że pieniądze zbierane na portal przelewane były na konta osób nie związanych z portalem?Pytanie jontszonce numer dwa.
Prawda to, że gdy sprawa się rypła, osoba nie związana z portalem zapragnęła być z portalem związana w związku spożywczym ktoś musiał jej ustąpić miejsca?
Dość ciekawie (choć niechlujnie) wypowiada się forumowiczka (chyba — u dzieci Frondy ciężko rozpoznać płeć) Alien Life Form:
wyjasnie w telegraficznym skrocie przebieg zdarzen, ale prosze nie pytajcie mnie o konkretne daty bo mi sie nie chce sprawdzac;
na jesieni 2009 albo wczesniej rozwinal sie konflikt poniedzy wlascicielem wydawnictwa Fronda a zarzadem Stowarzyszenia
czyli pomiedzy Jezewskim a GG i TT;pod koniec 2009 odplynelo troche pieniedzy (powiedzmy dwie dekady) z konta portalu na rzecz zarzadu Stowarzysznia;
w tym samym czasie miano zalozyc spolke “portal fronda” zeby odciac wlasciela pakietu kontrolnego wydawnictwa od portalu, zamiast odciac okazalo sie ze wlascicielem spolki “portal” jest wlasciciel wydawnictwa;
przy czym caly czas portalem o domenie fronda.pl niby zawiaduje Stowarzyszenie;
czym wlasciwie zajmuje sie spolka z o.o. “portal fronda” do dzisiaj nikomu nie wyjasniono;przez pierwszy kwartal 2010 nadzorujacy portal czyli zespol pod kierwonictwem PTP malo kontaktuje sie albo nie za cieplo kontaktuje sie z zarzadem Stowarzyszenia Fronda bo nie jasnione zostaly sprawy przeplywow pieniedzy, zwlaszcza ze przynajmniej portal i stowarzyszenie obsluguje ta sama firma ksiegowa;
gdzies na przelomie kwartalow I i II panowie ze stowarzyszenia i portalu wyjasniaja sobie sprawy finansowe;
nie ma wogoel mowy ze istnieje od grudnia 2009 jakas spolka nalezaca do wydawcy niby skloconego z stowarzyszeniem;w kwietniu jak wiadomo zarzad stowarzyszenia podejmuje decyzje personalne, a dokladnie 30 marca na spotkaniu z ludzmi z portalu podczas ktorego mialy byc omawiane inne sprawy a nie zmiany personalne;
tyle
nie wiemy jaka decyzje podjal PTP – czy przyjal stanowisko dyrektora zarzadzajacego czy nie;
nie wiemy czy firma Gnyszki dalej wpiera portal i pracuje w celu pozyskania fundusy na dzialanie portalu;dochodza sluchy ze GG ma przeorganizowac portal
i tyle
reszta to piana
Na marginesie: Maciek Gnyszka najwyraźniej odchodzi razem z Pałką. Niestety, jego blogasek „Co powie Gnyszka” aktualnie milczy; być może Maciek nie może znaleźć odpowiedniego cytatu z Josemarii Escrivy na tę okazję.
Wróćmy do pożegnania Pałki. Parę godzin później wszyskie jego kopie znikają z portalu, o czym Pałka z goryczą informuje na Facebooku, zwanym we frondziarskiej nowomowie Pejsbukiem (jakiś czas później jego wpisy powracają na Frondę, widocznie nowa ekipa zrozumiała, że przesadziła z cenzurą). Z Internetu znika też Forum Frondy. Jest to przerwa techniczna, potrzebna na pozbawienie przywilejów obecnych adminów (zwykłych i tzw. społecznych). Nowym administratorem zostaje niejaka Marysia, nazywająca siebie w Facebookowym profilu Partyzantem Prawdy, prowadzącym „KRUCJATĘ MODLITWY ZA OSOBY ZAGROŻONE PRZEZ OKULTYZM, SEKTY I TOKSYCZNE PRAKTYKI NEW AGE”. Po uruchomieniu forum Marysia na początek ponoć daje bana samej sobie, a później nie może zalogować się do konta administracyjnego, bo „jedną literkę wielka pisałam jako małą i miało prawo nie działać”. Wieczorem Tomasz Terlikowski publikuje na swoim blogu wpis, w którym nic nie wyjaśnia, za to skarży się, jak źle został potraktowany przez wszystkich z wyjątkiem Grześka Górnego. Tak kończy się poniedziałek.
Wtorek to na Forum Frondy dzień pożegnań i umawiania się w nowych miejscach.
I to chyba cała historia — choć im więcej czytam, tym bardziej widzę, jak wiele jeszcze kryje się pod powierzchnią. Co się stało? Panie, a skąd ja mam wiedzieć?! Mogę się jedynie domyślać i zgadywać. Zgaduję więc, że SKF chciał zacieśnić więzy finansowe z portalem, a droga do owego zacieśnienia musiała wieść przez zwolnienie związanego ze spółką Fronda PL redaktora naczelnego i przetasowania w składzie zarządu samego Stowarzyszenia. Z dokumentów KRS i oficjalnych oświadczeń wynika, że w tym momencie duet Górny-Terlikowski i reprezentowane przez nich stowarzyszenie ma pełną władzę nad portalem. Jedyny haczyk to domena pozostająca własnością spółki Fronda PL, ale wpis w WHOIS nie przesądza sprawy. Może np. właściciele spółki mają kod authinfo, ale jedną literkę wielka pisały jako małą i nie zadziałało.
Na koniec drobna refleksja. Miałem okazję poznać osobiście niewielu publicystów prawicowych, ale ci, których poznałem, jeździli zdezelowanymi sztruclami i prosili żonę o pieniądze na jedną puszkę piwa. Nie piszę tego z pogardą, lecz z podziwem: ci ludzie chcą żyć z idei, która, powiedzmy, trawi ich dusze apokaliptycznym ogniem. Nie pójdą na etat jak żona, bo będą mieć mniej czasu na Sprawę. Jeśli walka o Sprawę nie przynosi kasy, trudno, będą biedować. Ich marzenie to sytuacja, w której wydawane przez nich ideowe czasopismo czy prowadzony przez nich portal poświęcony przyniesie dochodzik niewielki, ale wystarczający na zaspokojenie potrzeb bytowych swoich, kolegi, dwóch kolegów kolegi i niewielkiego zespołu redakcyjnego (zaspokoić na długie lata, ma się rozumieć, z dodatkowym uwzględnieniem wielodzietności ideowców). I kiedy już prawie osiągają to marzenie, kiedy pojawia się realna kasa, wtedy z naszymi ideowcami dzieje się czasem to, co z normalnymi ludźmi w układach biznesowych: na momencik wychodzą z nich wilki, następuje krótki pierdolnik o zdobycz, po czym jedna grupka zostaje z pogryzionym ochłapem, a druga odchodzi zakładać kolejne ideowe pisemko na rozruchu czy portal z widokami na przyszłość. I tak się to kręci.
@ eli.wurman:
Ale jak używasz słucchawek to cały czas jesteś w przestrzeni prywatnej,dopiero jak zdejmniesz to dociera do ciebie całe spektrum społeczności naszej przystankowej.
sheik.yerbouti :
Krokodylka znam, nie znam w sensie że nie wiem co, za ile i komu sprzedają.
fan-terlika :
Zara to dla LMC, co chce wyglądać jak UMC, podobnie było kiedyś z 4You, tylko rozmach mniejszy.
galopujacy major :
UMC? What. LMC to się ubiera w Tesco, Kerfurze i na ryneczku, a nie w butikach.
mrw :
Ano, i jeśli wyróżnikiem MMC jest jaranie się maniem czegoś Bossa, Armaniego, Versace i DolceGabbana, to się pewnie zaliczam.
W Tesco, Kerfurze i na ryneczku to chyba working class?
galopujacy major :
Working class kupuje na wagę.
sheik.yerbouti :
Na wagę największy lans
SZAFIARY
fan-terlika :
Tak, ale zależy co i gdzie. Ja sobie kupiłem kiedyś na wagę prochowiec, fajny i tanio. Dopiero później wyczaiłem, że Strellson to niezła marka jest.
sheik.yerbouti :
No tak, nie konon sweter, tylko łał, cośtam-śmośtam za 2zł, w sklepie kosztuje 300. W ogóle dla mnie to jeden z największych mitów, w życiu nie widziałem nic w szmateksie za złotówkę. W niektórych to w ogóle aż drogo jest. Nie wiem, oni koneksje jakieś mają, czy co.
fan-terlika :
No ba, za ten płaszcz to koło 60 zeta dałem, a to było jeszcze za Kwaśniewskiego.
fan-terlika :
Ależ oczywiście, Ty masz dostęp tylko do odrzutów z odrzutów.
Uwaga! Mega monsta chemtrail. Parę osób w internetsach dałoby się postraszyć. http://warnet.ws/news/38374
fan-terlika :
No własnie to są te małe różnice kulturowe które strasznie lubie. Trochę są jak Le BigMac i Le Royal on reverse. Widzę, to samo ciekawe zjawisko co w przypadku Adidasa się kreci. W Polsce Adidas jest jednosnacznie kojarzony i nie ma sorry. Tymczasem jeszcze w latach osiemdziesiątych dresy z paskiem to były ulubione ciuchy rastafarian (patrz Bob Marley ze starych zdjęć. W latach 90. był to alt metal (patrz wczesny Korn), później new indie (szczególnie bluzy, spodnie mniej).
No więc ten sam dres i dwa różne porządki znaczeniowe. A z golfiarstwem Lacosty dostrzegam miniwersję tego samego zjawiska. Lubię:)
mrw :
Bo nie odpowiadasz na komcie, już parę razy mi się zdarzyło, że komeć (komć?) wisiał sobie smutno, jak się tylko ciut spóźnił za tłumem.
A tak naprawdę to jak flejm się potoczy, to masz od cholery komentarzy.
/hlb/ :
Wrócił ten ze starym logo, ale szybko się skończył, bo błyskawicznie się rozplenił (wyjść dziś z ekologiczną torbą adidasa, to like, social suicide). Ale dresopodobne kurtałki i bluzy nadal są, jako 80s/90s revival. Ale żeby spodnie z paskami, to nie. Pewnie przez to, że wciąż są używane przez “tych drugich”. IMO gdyby dresy porzuciły ten praski image na kilka lat, to by szybko przejęto.
Auch, wy tak serio z tym wjazdem do Ronda Sztuki na Ickego, Chemtrailsy i inne takie? Będziecie się pchali do matecznika świrów? Ja bym się trochę bał, to dziwne ludzie są.
Barts :
Oczywiście, że na serio. Aż pomyślałem, że na tę okoliczność trzeba by było sobie zrobić specjalne odznaki delegatów rządu światowego. Albo chociaż plakietki #ttdkn, albo takie kurtki, co je ma FBI.
Dla nieblipających – katastrofa samolotu prezydenta dała szansę siedzieć cicho tysiącom idiotów. Na szczęście dla ttdkn zdecydowana większość z nich z tej szansy nie skorzystała.
ekolog :
Ja tam nie wiem gdzie mam klikać, proszę o dokładne wytyczne, gdzie lolkontent (znów nie dostałem okólnika!).
Oraz, jestem prawie pewien, że na blogasku naszej starej znajomej, który zbiera dane o chemtrailsach – materiały podrzucone przez kolesia o ksywie Czoper to trolling.
LiebeBettyFan :
Trochę tego jest w Internetach:
http://ocean.am.gdynia.pl/chmur/rollcloud.html
/hlb/ :
Chyba żeś dawno Polski nie widział.
eli.wurman :
Ale nie zdążycie uszyć na miarę, a iść w niedopasowanych!!??? ^^J
Zresztą, może sam się wybiorę? Tylko aż się boję, kogo ze znajomych tam zobaczę, a potem weź się uśmiechaj i nie zrywaj kontaktów…
/hlb/ :
No nie, to zależy od środowiska. Powiedzmy coolerski DJ klubowy spokojnie będzie paradował w jakimś vintedżowym Adidasie.
mrw :
Weźcie może ustalcie, co te klasy znaczą, bo to jest ancyżenujące.
fan-terlika :
No ja już widziałem najpisterniejszych hipsterów w takich dresikach.
mrw :
I pomyśleć, że kilkanaście lat temu w “Nowej fantastyce” było opowiadanie, w którym padło zdanie: “Supermarkety są dla bogaczy i rządu” czy jakoś tak.
/hlb/ :
No ale właśnie teraz to wszystko wraca, adidas już dawno wypuścił oldschoolowe dresiwo (i nie tylko) i bynajmniej dresiarze ich nie kupowali.
czescjacek :
Żenujące to jest traktowanie tego na serio.
mrw :
No to przestańcie.
Ale to jest zabawne.
mrw :
Naczelna
Organizacja
Techniczna
Czescjacek ma rację.
Bo obaj macie ściśnięte poślady i boli was przynależność do LMC. A ja jestem z niej dumny i nawet sobie buduję etos.
czescjacek :
Tu? Bez przesady. Bart (chyba) toleruje kochających inaczej ;>
@ff
Omawiane tu było na razie preludium. A jak się wam podoba dalszy rozwój akcji?
mrw :
Bzdura, jest dokładnie odwrotnie — to wy sobie projektujecie granice i cechy “klasowe” tak, żeby wyszło, że jesteście pół oczka wyżej.
galopujacy major :
Eeee tam, akurat kupowanie w marketach nie ma wiele wspólnego z klasowościa tylko z czasem. Jak mam se robić wyprawę do jakiś diversów, H&M czy innych sklepów z milionem szmat na centymetr kwadratowy wśród których będe bładził jak pojebany, bo akurat wszystkie ciuchy brudne, a prać się nikomu nie chce, to jednak dużo lepiej przy okazji fajek i bułek, przelecieć wieszaki w markecie i w 3 minuty se coś wybrać. Czarna koszulka i czarne spodnie zewsząd wyglądają tak samo, a to czy ta sama chińskoturecka fabryka naszyła na to metkę House czy Chujwie, jest zupełnie obojętne.
mrw :
zawiść.
banita :
Ja nie śledzę, ktoś śledzi? Jakiś recap?
Marceli Szpak :
Dżizas, gdzie ty kupujesz fajki powszednie i chleb? Nie mam w zasięgu buta marketu, w którym byłyby ubrania, a najbliższy taki kojarzę w Pińczowie.
czescjacek :
jak idę w prawo to w Auchan, jak idę w lewo to w Kerfjurze. Dwa najbliższe sklepy. Jak idę tylko po fajki, to na #stacjaShellleżypośrodku. w obu marketach działy ze szmatami są spore, a czarne koszulki i czarne spodnie są w stałej, niezmiennej od lat ofercie.
czescjacek :
Ja jestem pół oczka “wyżej”? Niż kto?
W sumie są dwie klasy ludzi – ci, którzy biorą na serio makowo-klasowe tezy Wojtka (Janek, Major, Ty) i reszta.
mrw :
Niż ktoś, kto akurat inaczej zdefiniował podział klasowy.
mrw :
Znowu odwrotnie: ja ich nie biorę serio i boli mnie, że taki miły i mądry chłopiec jak ty to robi.
czescjacek :
Ditto, ditto.
mrw :
A to nie jest tak, że #ttdkn ogólnie traktuje klasizm Orlińskiego-Cleese’a jako jednocześnie ongoing joke i bardzo przybliżony opis rzeczywistości? Znaczy, powiedzieć skrótowo LMC przy okazji dyskusji o Zarze, pożartować o tym, czy MRW to bardziej LMC czy MMC, ale nikt tego nie traktuje bardzo bardzo serio. Takie mam wrażenie jak dotąd, nie psujcie go, pliz.
banita :
Chodziło mi o generalne STFU, niekoniecznie poparte banem.
czescjacek :
Właśnie bierzesz, bo się bulwersujesz, a Janek to mało kupy nie zrobi, tak to przeżywa.
mrw :
Ale przecież nie bulwersuję się samym idiotycznym pomysłem, tylko braniem go serio przez ludzi, z którymi w innych kwestiach mam spore commonality.
czescjacek :
Ale na serio to go bierze tylko Janek i Major.
mrw :
Cycat, cycat proszę?
czescjacek :
Przychylam się, Marcin, opowiedz ku chwale #ttdkn.
mrw :
No to nie wiem, zdefiniuj “serio”? Albo: bulwersuję się na takiej zasadzie, na jakiej bym się zbulwersował, gdybyś nagle IRL z sympatycznych rozmów o życiu i wogle przeszedł do żartów z pierdzenia i opowiadania dowcipów z serii “idzie cipa przez pustynię”.
mrw :
I Quasi, o ile dobrze pamiętam.
No jak dla mnie powoływanie się na te całe LMC/UMC/ETC. to jednak trochę żena jest.
kArfurze, wy anglomani.
Marceli Szpak :
To nie lepiej przez internet, od razu zamówić tuzin?
czescjacek :
Nie znam, dokończ.
amatil :
Chlip sob, był w książce, którą czytam, ale tylko początek dla scharakteryzowania postaci oblecha. Myślałem, że w internetsach znajdę puentę, ale niet :(
amatil :
nie wierzę kolorom w internecie.
Ausir :
A na memy?
Marceli Szpak :
Czarny jest czarny jest czarny chyba?
janekr :
Niestety zupełnie nie – od średnioszarego po dziurę w rzeczywistości. I jak chcesz się ubrać allblack to widać odcienie (sigh).
amatil :
I założyć niewielką hurtownię odzieży żałobnej.
EDIT:
sheik.yerbouti :
A w dodatku zaraz się okazuje, że płowieje niejednolicie.
sheik.yerbouti :
BdB to niesamowite miejsce. Można pokonwersować z samym lordem Vetinarim.
Gammon No.82 :
Ale kupowanie w sklepie zamiast wysyłkowo na to akurat nie zaradzi?
Najpewniej kupić w szmateksie takie, co już na pewno młodzieńczy etap płowienia ma za sobą.
amatil :
NIE TYLKO Z NIM
czescjacek :
hurr hurr, sam tak kilka razy wyszedłem. ale nie adidasowych, though.
Obrazek na dziś (i nie tylko)
sheik.yerbouti :
Jaranie się maniem, ale takiego, że metki nie widać na zewnątrz, bo jest np. na plecach marynarki od spodu. Żeby tylko rozbierająca Cię kobieta (sprawdzić czy nie ksiądz) wiedziała, że to casualowy Hugo Boss.
A zaliczasz się tak poza tym jako znośnie prosperujący wolny zawód. Jeśli na starość zostaniesz szefem Skanska, to może i awansujesz do UMC.
by Astromaria.
czescjacek :
Znajoma dziennikarka z miast circa about 100.000 mieszkańców powiedziała mi około 4 lata temu, że za felieton w lokalnej gazecie Korwin brał 100 zł. Biorąc pod uwagę, że on zapewne sprawnie tłucze te kawałki, to chyba niezła stawka była?
mig_watch :
Daj spokój, to tylko ciut więcej niż daje Gniewomir. Trochę godności.
wo :
A to nie trzeba byc nordyckim nazistą (albo nazistym nordzistą?) Ale może mnie Millenium zmyliło.
Niedawno spotkałem się z jednym architektem po pięćdziesiątce, i on na to spotkanie przyjechał nowym RangeRoverem. Jest nadzieja:)
Marceli Szpak :
Ale to raczej wyjątkowe chyba jest, bo ciuchy jednak pierzesz. Wystarczy zobaczyć kto stoi koło ciebie przy tych czarnych ciuchach i co ma w koszyku.
Barts :
A to nie jest przybliżony opis rzeczywistości? Bo na moje jest, w dodatku bardzo użyteczny opis.
sheik.yerbouti :
Żadne szefostwo Skansky, Rady nadzorcze to jest to!
@ sheik.yerbouti :
Przeca Gniewomir daje dychę teraz, czyż nie? A my mówimy o stówie cztery lata temu. Nawet jeśli stawka jest nadal taka sama, to stówa za głodny kawałek (i niedługi), który — możemy śmiało założyć — korwin trzaska jak z automatu, to nie jest _beznadziejna_ stawka. Może nie topowa, ale też nie z ligi Gniewomira.
mig_watch :
Pisze do Angory, Najwyższego Czasu i pisał dla Dziennika Polskiego (plus Interia – płacą?) i do pisma Linia Otwocka (mieszka gdzieś tam)- to jakieś 3-4 felietony tygodniowo (a recykling ma duży) wyssane z palucha. Potem jeszcze wyda je jako książkę. Kokosy to nie są, ale dużo powyżej klepaczy Gniewomira.
sheik.yerbouti :
E, mam obok “swojego” biura dwie pracownie projektowe. Spojrzę jutro, czym przyjeżdżają, ale głównie Fiesty i fiaty Brava, szału nie ma. Szef jednej z nich to chyba nawet Lanosem.
@ vauban:
Ale panowie prezesi tych pracowni czym przyjeżdżają, panowie prezesi.
venividi :
A jeśli to są spółdzielnie projektowe i np. rządzi kolektyw?
vauban :
Może nie dbają o kassę, jeno cenią jakieś ponadczasowe wartości, np. przelotną modę na historyzujący tzw. postmodernizm?
vauban :
Nowa Fiesta jest ładna.
@ RobertP:
A pisałem o czymś innym?
galopujacy major :
AAAAAAAAAAA
vauban :
mój znajomy, współwłaściciel małej pracowni, jeździ Chryslerem 300C. więc jednak nadal jest nadzieja : )
mig_watch :
Nie. Ale dyskutanci mogli nie mieć świadomości, że JKM publikuje minimum 2-3 felietony tygodniowo.
blue.berry :
Och, to już zależy, co dla kogo ważne. Mój były szef stwierdził, że on woli kombinację: najgorszy samochód, w którym może się pokazać (średni SUV ok. 100kPLN), za to bardziej wypasiony dom. Tez OK.
A tym Chryslerem to jeździli mafiosi w Historii przemocy, jeden znany mi totalny buc oraz Otylia Jędrzejczak.
RobertP :
A to da się wyżyć za 200-300PLN tygodniowo?
sheik.yerbouti :
Skrobanie felietoników to chyba jego niejedyne źródło utrzymania. BTW ktoś wie, czy dostaje się kaskę za pokazywanie w tych chujowych programach, w których się pokazuje Korwin?
sheik.yerbouti :
Drugi, jeśli chodzi o zasobność portfela, jest Janusz Korwin-Mikke. Oświadczenia składać nie zamierza, ale w rozmowie z tvn24.pl swoje nieruchomości wycenił na 8-9 mln. Oszczędności, jak mówi, nie ma żadnych, a jeździ 4-letnim hyundayem.
Mówi, że ma :-)
RobertP :
I jeszcze ma dwa koty po 500 tysięcy.
Offtopicznie chciałbym…
Jeśli ktoś tetedekaenowiczów planuje obalić kapitalizm i potrzebuje na przykład argumentu o tym, że się w nim jebie jak beduin od zmierzchu do świtu – i nawet za króla ćwieczka było z tym lepiej – to może mu się przydać fajny dokument znaleziony na przypadkiem na serverze MIT:
http://groups.csail.mit.edu/mac/users/rauch/worktime/hours_workweek.html
Muszę lecieć z praniem do magle, więc narazie pa.
venividi :
Teraz stoi czarna skoda superb i jakiś pognieciony nissan w kolorze rurzowym.
Nie wiem, co projektują. Czasem zaglądam do nich przez oszklone drzwi, i na moje oko to jakaś przemysłówka. Raz robili na pewno adaptację budynku po browarze na lofty, bo zostawili u nas dokumentację dla klienta.
sheik.yerbouti :
Miesięcznie to 800 – 1200. Jak się mieszka z kimś, kto dorzuca drugie tyle, to się da. Na uczelni tyle miałem, 1200 jak dorabiałem na boku.
@/hlb/
A jako soundtrack “Biznesmen” Łony.
Dwanaście procent studentów wierzy Korwinowi M., tyle dostał w prawyborach studenckich – wśród licealistów i niżej dostałby pewnie jeszcze więcej
http://wybory.onet.pl/prezydenckie-2010/aktualnosci/,1,3240302,aktualnosc.html
Barts :
Dla mnie jest gdzieś między memetyką a psychologią ewolucyjną :-). Zresztą hipoteza sawanny doskonale pasuje do wyjaśniania różnic klasowych (im wyżej na drabinie, tym większym wstydem jest odwoływanie się do sawannowej estetyki; to tłumaczy, dlaczego studenci psychologii odróżniają się od grupy kontrolnej bywalców salonu tatuażu).
@migwatch
“Znajoma dziennikarka z miast circa about 100.000 mieszkańców powiedziała mi około 4 lata temu, że za felieton w lokalnej gazecie Korwin brał 100 zł. Biorąc pod uwagę, że on zapewne sprawnie tłucze te kawałki, to chyba niezła stawka była?”
Jeśli w moim zawodzie będą już tylko takie stawki, wrócę do tłumaczenia tekstów chemicznych. Albo będę pomocą biurową w firmie mojej żony. W każdym razie, jakbym miał pisać za tyle, to wolałbym już za friko na swoim blogu.
wo :
Bez przesady, obstawiam, że sprawny Korwin macha ogólnokorwinistyczny felietonik w pół godziny.
czescjacek :
Może nawet ma generator felietonów!
Tych gazetek z Korwinem na pewno jest więcej.
sheik.yerbouti :
Jest taki w sieci. Generuje przemówienia Korwina. Dużo przerywników w stylu “Socjalizm! TFU!”.
BTW, było na Blipie, ale to dobry temat na blogaska: otóż hasłem przewodnim kampani Korwina jest oskarżanie rządu o brak przygotowania na wypadek powodzi. W spocie wyborczym Korwin twierdzi, że 13 lat temu chciał pomóc, przedstawić pomysły jak zapobiec, ale nikt go nie słuchał.
Niestety, nie wyjawia, jakie to były pomysły. Przeprowadziliśmy więc krótkie śledztwo i znaleźliśmy następujące rady JKM nt. radzenia sobie z żywiołem:
1. Nie budować wałów. Jak się wał wybuduje tu, to rzeka wyleje tam.
2. Pozwalać rzece wylewać jak chce i gdzie chce.
3. Pozwalać ludziom budować się na terenach zalewowych. Korwin daje im dwie praktyczne porady:
a) budować domy na palach (“zarobią firmy wbijające pale”)
lub
b) parter okładać w całości terakotą (“raz na kilkanaście lat, jak przyjdzie powódź, przeniosą se wszystko na piętro”).
4. Budować zbiorniki retencyjne, najlepiej w górze rzek, gdzie rzeki są jeszcze małe – tam wystarczą niewielkie zbiorniki.
Do chyba wszystkich tych niewiarygodnych opowieści są linki na Blipie. Ktoś coś jeszcze słyszał? :)
bart :
http://wowbic.com/blog/pl/generator-politycznych-bzdur/
Można też wygenerować Kaczyńskiego, Komorowskiego i Pawlaka. Niezła zabawa. Chociaż wariantowość ograniczona.
czescjacek :
Nawet wtedy 100 zł jest przyzwoitą stawką, ale dla studenta bez nazwiska. JKM to jednak, było nie było, marka. Powinien być wyceniany wyżej.
Chyba sam jest sobie winien, nadmierną podażą doprowadził do spadku cen.
amatil :
100 złotych za pół godziny pracy studenta? Gdzie ty mieszkasz, przeprowadzę się tam i zostanę studentem.
Tymczasem w Świecie Do Góry Nogami pani Marysia grozi procesami i stalkuje Sophersa.
wo :
No właśnie, jednocześnie żart i skrót myślowy luźno opisujący rzeczywistość, jak memetyka, miałem wrażenie że wszyscy tu tak na to patrzą (no dobra, poza Majorem i Quasim, którzy wzięli to na serio).
bart :
Poinformowałem panią Marię, że groźba procesu zgodnie z nowym prawem jest uważana za groźbę karalną. Mam nadzieję, że czyta co jej wpada do spamołapu, bo jeszcze sobie biedy napyta, a po co.
Barts :
No dla mnie użycia jako żart&skrót są nieodróżnialne od użyć jako serious business.
czescjacek :
Przecież pic polega na tym, że ta stówa nie jest za każde, tylko za bardzo konkretne pół godziny.
czescjacek :
E tam, przecież używasz pojęcia mem, a na ile się orientuję nie robisz tego jako serious business.
@ Barts:
No i właśnie ta jawna żartobliwość/skrótowość sprawia, że takie użycia pojęcia memu są znośne.