Test buraczkowy, miśki Haribo i parówka na głowę
Praca wyszukiwacza i opisywacza altmedowych głupot to ciężkie zajęcie. Nie dość, że od czytania takich rzeczy dostaje się urazów mózgu gorszych niż od rtęci, to jeszcze w trakcie pisania narasta wątpliwość, czy na pewno warto danemu tematowi poświęcać notkę — czy ktokolwiek oprócz mnie i niewielkiej grupki wyznawców terapii daje w ogóle faka. W takiej sytuacji przydatny okazuje się Test Wegedzieciaka, tzn. sprawdzenie, czy opisywany temat przyciągnął uwagę jakiejś wegemamy na naszym ulubionym forum wegemam (oczywiście przy poprawce na charakterystykę forum — z oczywistych powodów Optymalni nie przeszliby testu).
Józef Słonecki Test Wegedzieciaka zdaje z łatwością. Znacie go? Pisze książki o zdrowiu. Według oficjalnej noty biograficznej…
JÓZEF SŁONECKI urodził się 9 grudnia 1949 roku. Już jako dziecko wyczuwał pod palcami zmiany chorobowe, i kiedy inni twierdzili, że tego samego nie czują — sądził, że to żarty. Jako sceptyk nie wierzył w jakieś tam zdolności paranormalne. Jednak fakty mówiły coś innego. Gdy przebywał w towarzystwie ludzi chorych — ci zdrowieli. Choroba jednak nie znikała, lecz przechodziła na uzdrowiciela. Przełom dokonał się, gdy zupełnym przypadkiem trafił na książkę „Od magii do psychotroniki”. Tam odkrył samego siebie. Jeszcze jakiś czas minął zanim — krok po kroku — nauczył się pomagać ludziom, wykorzystując tylko nadmiar bioenergii i nie szkodząc sobie. Obecnie jest dyplomowanym bioenergoterapeutą i prowadzi gabinet w Strzelcach Opolskich.
Z tej krótkiej biografii osoba używająca racjonalistycznej brzytwy Ockhama wyczyta, że Józef Słonecki był chorowitym dziecięciem widzącym rzeczy, których nie było.
Oprócz pisania książek i leczenia ludzi bioenergoterapią Józef Słonecki prowadzi wydawnictwo i portal o bezpretensjonalnej nazwie Biosłone. Bywalcy Otchłani powinni w tym momencie sapnąć „Aaaa, znam tę nazwę” — wyznawcy Słoneckiego bardzo aktywnie propagują jego idee w Internecie. Na portalowym forum nick Słoneckiego to „Mistrz”, tak też zwracają się do niego użytkownicy (czasem mówią o nim „Pan Józef”, zawsze z wielkich liter). To dzięki swoim internetowym fanom dochrapał się zaszczytu własnej notki na BdB, cechuje ich bowiem wielka pracowitość w rozgłaszaniu konceptów Mistrza i sympatyczny, choć nieco irracjonalny entuzjazm, podobny do spotykanego u Optymalnych czy akwizytorów MLM.
Słonecki jest wyznawcą popularnej w altmedzie teorii toksyn zatruwających organizm. Uważa jednak, że zazwyczaj organizm znakomicie radzi sobie z ich wydalaniem. Przeszkodzić mu w tym mogą uszkodzenia jelit wywołane przez naszą starą znajomą — drożdżycę powodowaną przez Candida albicans. W swojej książce „Zdrowie na własne życzenie” Mistrz opisuje przerażającą metamorfozę zamieszkujących nasze jelita pożytecznych drożdży w straszne grzyby, które zapuszczając kiełki w ścianki jelita, dokonują jego perforacji. W efekcie takiego ataku nasza zdrowa do tej pory kiszka zamienia się w rzeszoto, przez którego mikropory toksyny przeciskają się do organizmu, skutecznie go zatruwając. Każdy może przeprowadzić prosty test, zwany przez Słoneckiego testem buraczkowym. Należy wypić trochę soku z buraków, odczekać kilka godzin i zrobić siusiu:
Wynik pozytywny testu, tj. mocz zabarwiony na czerwono, świadczy o istnieniu całych tysięcy wyrw rozszczelniających błonę śluzową jelita grubego, zwanych wrotami zakażenia. Potocznie nazywamy to nieszczelnością jelit, co odpowiada rzeczywistości i daje wyobrażenie o tym, co jeszcze przedostaje się tą drogą do naszego organizmu.
W rzeczywistości czerwony mocz to normalne zjawisko, występujące u kilkunastu procent ludzi. Obecne w burakach barwniki nie rozkładają się w przewodzie pokarmowym i zostają wydalone razem z moczem.
Oczywiście żaden szanujący się altmedowiec nie ograniczy swojego targetu już na starcie do czternastu procent populacji. Jeśli więc należycie do większości, której siusiu od buraczków się nie zabarwia, Mistrz podaje w książce dodatkowe objawy drożdżycy, a imię ich Legion. Spanie z otwartą buzią, kozy w nosie, pogarszający się wzrok, nadmierne albo zmniejszone wydzielanie śliny, wieczna chrypka, wzdęcia, śmierdzące bąki, zaparcia, biegunka, hemoroidy, pieczenie pupy, trądzik, uczulenia, zimne stopy i/lub dłonie, łupież, depresja, nadwaga, niedowaga, problemy z sercem, najróżniejsze bóle i — last but definitely not least — impotencja. Słonecki dodaje, że drożdżycy nie da się wykryć w żadnym laboratorium analitycznym („łatwiej byłoby znaleźć igłę w stogu siana, niż mikroskopijnego grzyba wypatrzeć”). Jedyna metoda diagnozy to porównanie swoich symptomów z objawami z listy Mistrza.
Lolkontent lolkontentem (oprócz tej impotencji, z pewnych rzeczy po prostu nie wypada się śmiać), ale zwróćcie uwagę na przedłużającą się chrypkę. Otóż ja znam jeszcze jedną chorobę, której jednym z objawów jest wieczna chrypka. Ta choroba to rak krtani. Zawsze warto przypomnieć, że ludzie propagujący nierzeczywiste bzdury mogą wyrządzić rzeczywiste szkody.
Na nieszczelne jelito Słonecki poleca specjalną Dietę Prozdrowotną oraz swój wynalazek — Miksturę Oczyszczającą, składającą się z oleju spożywczego, soku z aloesu i Citroseptu. Wzrasta od niej odporność, mija niestrawność, znikają problemy ze stolcem (i poprawia się jego jakość), mniej śmierdzi z ust, rozpuszczają się kamienie w nerkach i ogarnia uczucie ogólnej lekkości. Mikstura zapobiega również powstawaniu nowotworów.
Mistrz tym się różni od innych naszych znajomych z Otchłani, że nie łyka bezkrytycznie każdej tezy alternatywnej do rzeczywistości. Jest wrogiem witaminy C i suplementów, krytycznie wypowiada się o homeopatii, za to pozytywnie o szczepieniach — i generalnie jest zdania, że należy krytycznie podchodzić do wszystkiego, co nie pochodzi od Mistrza. Jego kontrowersyjne poglądy, w połączeniu z jakimiś osobistymi konfliktami, przysporzyły mu wielu wrogów w środowisku altmedowo-spiskologicznym. Co przekłada się na rozpowszechniane w Internetach informacje, że Słonecki naprawdę nazywa się Josef Szemeszteyn, swoje pomysły rżnie od Gersona i ojca Klimuszki, a na zlocie Biosłone dostał biegunki po bigosie.
Mimo niechęci do altmedowców, Mistrz czujnie obserwuje trendy i czerpie wiedzę. Homeopatom skradł sekret pogorszenia terapeutycznego. W swojej książce pracowicie wylicza możliwe dolegliwości mogące się pojawić w początkowej fazie stosowania Mikstury Oczyszczającej: ogólne rozbicie, osłabienie, zawroty głowy, wewnętrzny niepokój, ból brzucha, nudności, zgaga, wymioty, kolka, śmierdząca sraczka, katar, gorączka, zapalenie wszystkiego (m.in. narządów płciowych, pęcherza, cewki moczowej, prostaty, śluzówki odbytu), ruszanie się zębów, wzmożone wypadanie włosów i nasilony łupież, zwiększony apetyt i przybieranie na wadze, smród spod pach… Rety! Gdyby jakaś szczepionka wywoływała połowę z tych objawów jako skutki uboczne, prof. Majewska chyba by zemdlała ze zgrozy!
Jakie schorzenia wywołuje drożdżyca? Wszystkie! Przecież powoduje toksemię, którą Hipokrates nazywał przyczyną wszystkich chorób. Chronologicznie, od poczęcia: uszkadza plemniki, „wpływając niejako genetycznie na kondycję potomka, nie dając mu praktycznie szans na prawidłowy rozwój już w życiu płodowym”. W ogóle choroby genetyczne praktycznie nie istnieją — to po prostu głupi lekarze mylą je z efektami drożdżycy. Grzyb zagnieżdża się w jajach jeszcze w jajniku. Powoduje poronienia, wcześniactwo. Niemowlę obciążone drożdżycą źle się rozwija i cierpi na kolki, ale furda kolki, kiedy najstraszliwsze czai się cichaczem:
Człowiek od dzieciństwa nie choruje (organizm nie walczy), aż zupełnie niespodziewanie okazuje się, że ma raka.
To zaskakująca dygresja w rozdziale o wpływie drożdżycy na płód, ale Mistrz ma prostu taki specyficzny, niepozbierany flow. Uwaga o raku pasowałaby raczej do rozdziału o starości, ale musiałaby w nim konkurować z następującą złotą myślą:
Zgrzybiały staruszek, zgrzybiała staruszka — tak niegdyś określało się ludzi starszych toczonych przez grzyby.
Książkę „Zdrowie na własne życzenie” zamyka rozdział „Z gabinetu bioenergoterapeuty”, w którym Mistrz zawarł praktyczne rady wypróbowane podczas wieloletniej pracy leczniczej. Na zwyrodnienia stawów poleca okład z liścia kapusty. Na zatoki najlepsza jest parówka na głowę (nie mięsna, tylko taka z gorącej wody i odrobiny szałwii). Na biegunkę suchy ryż. Na bolący brzuch okłady z gorącej soli. Strzelanie w stawach, które według Mistrza prowadzi do trwałych uszkodzeń, należy leczyć jedząc po dwa miśki Haribo trzy razy dziennie. Widać od razu, że Mistrz jest zwolennikiem rozwiązań leczniczych nie obciążających zbytnio portfela i dostępnych lokalnie, najlepiej w pobliskiej „Żabce”. Taką filozofię Mistrz propaguje również na swoim forum, gdzie np. na problemy żołądkowe półtorarocznego dziecka potrafi polecić Coca-Colę:
To nie jest pomyłka — coca-cola jest bardzo pomocna w usuwaniu patologicznego śluzu z ścian jelit. Nie ma tu w zasadzie żadnego ryzyka — są osoby, które piją ją na okrągło, więc przez tydzień nie może zaszkodzić.
Forum Biosłone nie jest typową społecznością Web 2.0 — to raczej miejsce, gdzie można spotkać Mistrza i spytać Go o radę. Do obsługi petentów Mistrz ma swoich przybocznych, którzy udzielają wstępnych odpowiedzi lub kierują do właściwych maksym Pana Józefa (poprawiają też na czerwono błędy ortograficzne i literówki użytkowników — forum wspiera internetową akcję „Bykom — stop!”). Forum w założeniu ma gromadzić mądrości Słoneckiego, posiada odrębny duży dział „Archiwum Wiedzy” składający się wyłącznie z jego wypowiedzi na najróżniejsze tematy, z zablokowaną możliwością komentowania. A mistrz lubi siec złotymi myślami:
W powszechnym mniemaniu medycyna to coś jakby zdrowie, z naciskiem na jakby.
Ponadto człowiek nie jest zwierzęciem, o czym świadczy chociażby nasze uzębienie, żadne zwierze nie je tak jak człowiek, żując dokładnie pokarm przed jego połknięciem, delektując się jego smakiem.
Różnica między lekarzem a uzdrowicielem jest taka, że uzdrowiciel ma „to coś” wrodzone, jak inteligencję, lekarza zaś tego uczono.
Potrafi też zaskoczyć nawet wytrawnego bywalca obłąkanych portali, np. za pomocą teorii, w myśl której brzydki zapach z ust to bąki, które przez nieszczelne jelito dostają się do krwi, potem do pęcherzyków płucnych i fru! tchawicą na wolność.
Producenci gum do żucia i past do zębów często obiecują, że ich produkty likwidują nieprzyjemny zapach z ust. To ewidentne oszustwo i przypomina używanie dezodorantu zamiast solidnej kąpieli. A gdyby nawet tak było, gdyby gumy do żucia i pasty do zębów rzeczywiście usuwały ów objaw nieszczelności ścian jelita grubego, to byłoby to kolejne maskowanie objawów.
Forum Biosłone czyta się trochę jak scenariusz „Rejsu”, przy założeniu, że wszyscy bohaterowie filmu wstąpili do sekty. Silnie zhierarchizowana struktura, uporządkowany tok dyskusji. Atmosfera ożywia się czasami, gdy Mistrz wpadnie w złość, np. na nowicjusza skarżącego się, że czwarty miesiąc pije Miksturę Oczyszczającą i nie czuje poprawy:
A kto powiedział, że po MO ma być poprawa? To nie jest lek, po którym ma być: …już w porządku, mój żołądku. Po MO ma być na początku kuracji właśnie gorzej, bo taka jest jej idea, by odchorować zadawnione choroby.
Zaś na nieśmiałe „Ja rozumiem, ale myślałem, że to przez 3 miesiące się zmieni na lepsze” odpowiada w stylu strzeleckiego Buddy:
Zmieni się na lepsze wówczas, gdy już będzie lepiej.
Mistrz potrafi też ostro skarcić za korzystanie z antybiotyków przy zapaleniu oskrzeli:
Dawno już podobnej durnoty nie widziałem na naszym forum! Tzw. zapalenie oskrzeli jest objawem usuwania drogami oddechowymi ropy powstającej wskutek niszczenia zdefektowanych komórek, a to jest istotą owego procesu oczyszczania, zwanego chorobą infekcyjną. Doprawdy, trzeba być pacjentem, czyli kompletnym idiotą, by ten naturalny proces „leczyć” w jakikolwiek sposób, a już antybiotykami, to już jest skrajne kretyństwo! W ogóle, nich się Pani zastanowi, czego Pani tutaj szuka…
Pewno za jakiś czas pójdzie Pani na inne forum, gdzie skarżą się, że pili MO 3 lata i nic im to nie pomogło. To niech Pani idzie już teraz, nam nie potrzeba takich idiotów, co swoje zdrowie mają w tak głębokiej pogardzie, że oddają je specjalistom od chorób. Nic tu po Pani!
Słonecki wyznaje jednak zasadę zdrowego rozsądku (proszków przeciwbólowych używać nie należy, chyba że coś bardzo boli). Więc czasami antybiotyki są OK, np. kiedy Mistrzowi spuchnie gęba:
Sam zastosowałem antybiotyki, gdy niemiłosiernie napuchłem w trakcie kuracji Detoxem+. I nie chodziło o to, że opuchlizna zagrażała w jakikolwiek sposób mojemu życiu, ale po prostu „z taką gębą” nie mogłem pokazać się między ludźmi, a musiałem.
Forum jest też doskonałym miejscem, żeby okazać Mistrzowi należny szacunek:
Codziennie jestem wdzięczny Bogu, że pozwolił mi odnaleźć to miejsce i poznać prawdę dotyczącą zdrowia głoszoną przez naszego Mistrza. Na początku tego roku byłem w opłakanym stanie w zasadzie zbliżonym do tego jakie opisywał Machos. Uderzenie wysokiego ciśnienia do głowy, któremu towarzyszył częstoskurcz serca chyba tylko cudem przeżyłem. To było dla mnie jak wstrząs, po którym wiele miesięcy trwałem w ciągłym lęku. Leki jakie mi po tym zapisał kardiolog odrzuciłem stopniowo po trzech miesiącach stosowania, pomimo wielkiego strachu jaki przeżywałem postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę: drogę prowadzącą do zdrowia wg. Józefa Słoneckiego. I choć nigdy nie byłem pacjentem, i zdecydowanie unikałem lekarzy od czasu jak w wieku lat pięciu pozbawili mnie migdałów to moja droga do choroby wiodła głównie przez sposób odżywiania.
Status autora tego wpisu to obecnie „offline”; mam nadzieję, że to dlatego, że akurat przegląda inne strony albo kładzie się spać (za oknem noc, gdy słowa te klepię).
A teraz najdziwniejszy fragment tej historii: część komercyjna przedsięwzięcia Biosłone wygląda żałośnie. W zasadzie nie istnieje. Jeśli chcemy zostać uczniami Słoneckiego, powinniśmy jedynie zaopatrzeć się w jego książki (54 zł za komplet) — ale nawet to nie jest konieczne: przepisy na Miksturę Oczyszczającą czy zasady zdrowego życia Mistrz publikuje w Internecie. Na portalu Biosłone można również przeczytać przepis na inny cud-składnik zdrowej diety, Koktajl Błonnikowy, składający się z wody, owoców, miodu i zmielonych pestek wymieszanych razem w blenderze (najlepiej w Cucina Philips HR 2860, ze względu na trwałość — pamiętajcie, Mistrz zna się na wszystkim). I Koktajl, i Miksturę Oczyszczającą należy przygotować ze składników dostępnych na rynku, Mistrz nie prowadzi ich sprzedaży. Przekopałem się sumiennie przez forum, szukając niezauważonego haczyka finansowego, ale nie znalazłem nic oprócz zlotów forumowiczów (nawet jeśli przynoszą dochody organizatorowi, to są to sumy bardzo skromne, poza tym było owych zlotów raptem trzy) i franczyzy Gabinetów „Zdrowie na własne życzenie” (jeden z przybocznych otworzył gabinet w swoim mieszkaniu, brak informacji o opłatach licencyjnych dla Mistrza).
A zatem jeśli nie o pieniądze chodzi, to o co? Nasuwają mi się dwa przypuszczenia: jedno realistyczne, a drugie spowodowane zbyt częstym zaglądaniem w Otchłań.* Realistycznie przypuszczam, że Józef Słonecki pragnie zostać słynnym na cały kraj bioenergoterapeutycznym ekspertem od zdrowia i zapewnić tym samym wysoką frekwencję w swoim gabinecie w Strzelcach Opolskich (czyli jednak chodzi o pieniądze). Jednak kiedy założę swoją Czapeczkę Chroniącą Myśli, nasuwa mi się inny domysł: oto mamy niesamowitą okazję oglądać sektę-niewypał w stanie wegetacji. Niby wielbią Mistrza, niby piją wspólnie Koktajl Błonnikowy na zlotach, ale gdzieś po drodze komuś zabrakło determinacji i kawałka ziemi, na którym można by zbudować gospodarstwo dla kilkunastu rodzin, z wysokim płotem, jednym wejściem i magazynem broni.
Potem zdejmuję Czapeczkę i od razu mi lepiej.
* Komentator amatil zwraca uwagę, że najbardziej oczywistym wytłumaczeniem zagadki Pana Józefa jest zwykły ego trip. Może i nie ma z tego kasy, ale przynajmniej mówią mu „Mistrzu”.
wo :
Sprawdzam, wyciągaj Maxwella w wersji tensorowej i udowodnij mi gdzie są problemy na linii teoria vs. praktyka. Gdzie tyle założeń ad hoc, gdzie te tony anomalii?
Wyciągaj kwity albo pograj w GH na swoim japku i nie pisz głupot w internetach.
Widzisz, dlatego powinieneś udać się najpierw na wydział fizyki a następnie filozofii.
Wiesz, jaka jest różnica pomiędzy normami technicznymi, a normami tetycznymi? Jeśli nie to szkoda walić w klawiaturę.
Tak swoją drogą już któryś raz wracam do ‘Logiki praktycznej’ Ziembińskiego, to naprawdę nikt nie czyta tego podręcznika? http://ksiegarnia.pwn.pl/4272_pozycja.html
Ja wiem, że oficjalnie to jest niby dla studentów prawa, ale to tylko naprawdę cholernie ważny podręcznik dla każdego kto lezie w logikę, ze szczególnym uwzględnieniem chemików vel wannabe filozofów.
Podaj mi praktyczny przykład wykorzystania USS Enterprise, zamiast jechać tak żenującymi ripostami.
Hehehe, WO, co Ty, k… wiesz o mechanice falowej. Hehehe.
Tak offtopicznie.
No, mój drogi WO błyśnij czymś, wykaż się jakąś wiedzą, chociaż guuglnij coś, zaskocz mnie. Tobie jako mojemu ulubionemu erudycie mimo wszystko dedykuję
http://www.wilq.pl/images/zlowrodzy_mimo_wszystko.gif
Edit: a Ty się wreszcie dowiedziałeś o jaki izm Ci chodziło, czy prosisz, żebym Ci podpowiedział? ;)
O rany, caly weekend czytania, ale wreszcie nadrobilam! Pewnie znow nie bede miec nic ciekawego do powiedzenia, ale jakze mile jest poczucie bycia na biezaco ;)
http://bobolowisko.blogspot.com/
soband1 :
Ojej, pan “dopiero ucze się pisać !111” poleca blogasek pana “Ale po co akapity?”. No, ale żeby nie było, że ja czepiam się li tylko formy wypowiedzi, to udowodnię, że parę notek przejrzałem.
Tutaj jest o świńskiej grypie. Myślę, że Januaremu się spodoba.
A więc jednak depopulacja! Tutaj z kolei pan Bobola odkrywa z przerażeniem, że bilans płatniczy Polski wynosi zero.
Slotna :
To może powiedz, czy rację ma MDH, a WO robi z siebie debila, czy odwrotnie, bo chciałbym wiedzieć, a nie chce mi się czytać.
asmoeth :
Wszystko jest dowodem, jeśli twoja paranoja jest dostacznie głęboka
http://technologie.gazeta.pl/technologie/1,88451,7308956,Rzad_nie_bedzie_interweniowal_w_sprawie_tropiciela.html
i cudny komentarz
To dla jaj, czy tak na serio?
czescjacek :
Jestem na bieżąco od początku i wydaje mi się, że rozstrzygnięcie zależy od Twojej wiary w istnienie HMS Enterprise. Jeszcze nie wiem, który z nich jest trekkiesem, nie doprecyzowali również o którego Enterprajsa im chodzi (do wyboru od A do E chyba, z czego któreś pochodzą z rzeczywistości alternatywnej).
RobertP :
Nie da się odróżnić.
Marceli Szpak :
Ojej, przecież nikt nie wierzy w *HMS* Enterprise!
Za to obaj chyba wierzą w USS Enterpise, tylko każdy inaczej. Tak jak jedni wierzą w Jahwe a inni w Allacha i to niby jeden chuj jak z boku spojrzeć, ale i tak się naparzają.
asmoeth :
E, panu Boboli pozajączkowały się pewne rzeczy – zgłaszanie nowych przypadków w sytuacji milionów nowych chorych nie ma sensu – niczemu to nie służy, gdyż epidemia idzie całym frontem w każdym kierunku. Dodatkowo sprytnie zastosował skalę logarytmiczną do liczby chorych – przy zastosowaniu masowych szczepień, podniesieniu ludzkiej świadomości, podjęciu działań administracyjnych i ostatecznie przy spadku liczby osób możliwych do zainfekowania (przy założeniu nabierania odporności przez tych, którzy już zaliczyli kontakt z patogenem) nie powinno dziwić. Ponadto nie wyobrażam sobie, żeby w CDC tłukło PCR 24/7 żeby potwierdzić że to ten wirus. Przy takiej liczbie zachorowań to bezsens.
czescjacek :
Strasznie bym chciala, zeby WO, bo przyjemniej sie czyta, ale obawiam sie, ze jednak MDH.
czescjacek :
A ORP “Enterprise”? To dopiero by było!
Lukasz :
Panu Boboli się wszystko zajączkuje. Ma tam taką fajną notkę, w której prezentuje średnie wynagrodzenie brutto w przeliczeniu na złoto, co ma pokazywać nędzę rządów Donalda von Thuske.
Slotna :
W pewnym sensie mnie uspokoiłaś, jednakowoż nie wiem jeszcze, w jakim.
asmoeth :
A zobaczcie ilu żydów w Minneapolis – to jest dopiero inwazja zła! Jak w takich warunkach dzielny pan Bobola może żyć a co dopiero pracować?
http://www.chem.umn.edu/pchem/
asmoeth :
Raczej ORP “Enty Ptyś” I to byłby dosyć gruby statek.
Bobolę kojarzę z blogów Polityki. Obleśny tak bardzo, jak aktywny.
mdh :
Tam gdzie do dokładniejszego opisu potrzebujemy już Weinberga-Salama.
mdh :
Po pierwsze, to nie jest tak, że tylko rzeczy mające praktyczne zastosowanie istnieją w realu. To dość absurdalna linia rozumowania, “to nie ma praktyczego zastosowania, więc to nie istnieje”. Kup sobie podręcznik czegokolwiek i idź na wydział czegokolwiek, anonimowy łosiu bez wykształcenia, udający mędrca w blogosferze, bo tutaj już robisz błędy zbyt fundamentalne.
Ale nawet zakładając jakąś utylitarną ontologię Emdeha, przecież eter, flogiston czy cieplik miały mnóstwo praktycznych zastosowań. Przy pomocy teorii cieplika niejaki Carnot opracował swój wzór na moc silnika cieplnego a przy pomocy teorii eteru stworzono telegraf bez drutu.
mdh :
No, mój drogi MDH, wykaż się jakąś wiedzą, chociaż guuglnij coś, zaskocz mnie. Tobie jako jednemu z wielu anonimowych łosiów z internetu dedykuję ripostę Wilq’a.
@ soband1:
Proces umieszczania twoich komentarzy na blogasku właśnie się nieco skomplikował.
Haha, prognoza pogody z Krainy Obłędu:
bart :
Czyżby soband1 zaczął ulegać postępującej munizacji?
EDITH: Chyba nie tylko jego.
Nachasz :
The first rule of soband1 is: you do not talk about soband1.
@ bart:
Aha
Cóż biegam po różnych blogach, na kazdym mozna znależć coś ciekawego, na tym również, Bart ty tu jesteś szefem, więc możesz komplikować umieszczanie moich postów…zauważyłem ze niemal każdy blog, skupia ludzi o podobnych zainteresowaniach czy poglądach, co chyba normalne, ale istnieje jeszcze jeden mechanizm, na ogół ignoruje się lub po jakimś czasie nie dopuszcza do dyskusji osób które mają inne spojrzenie na sprawę (czy słuszne czy nie to inna kwestia),jest tak na, by pokazać ekstrema na grypa666 jak i choćby tutaj!Niemniej dla własnej edukacji będę sobie zaglądał na kazdy interesujacy mnie blog, bo zawsze można sie czegoś nauczyć, czego życzę wszystkim tu postującym.
soband1 :
Krótko mówiąc, prawda leży pośrodku.
soband1 :
Ja nie dopuszczam do dyskusji osób, które np. zamiast dyskutować wrzucają niezwiązane z tematem linki do jakichś oszołomskich blogasków. Ale widzę postępy w twojej interpunkcji – jeszcze miesiąc i nauczysz się używać spacji między zdaniami. To budzi mój szacunek.
Z interpunkcją nie miałem nigdy poważnych problemów, po prostu pisałem szybko, ale przystałem na tutejsze wymagania, bo jednak porządek musi być!A co do oszołomstwa blogasków, to jak powiedział Asmoeth: Krótko mówiąc, prawda leży pośrodku. A propos, rozumiem że jako tępiciele oszołomstwa np. dziedzinę wiedzy zwaną astrologią również zaliczasz/cie do gatunku bredni?
Drogi TTDKNie, to co ze spotkaniem w Warszawie w piątek?
Roboczo rzucam centrum (bo dalej nie znam miasta) i godzinę piątą (może będę mógł wcześniej, ale wolałbym nie musieć się spieszyć). Ktoś chętny na piwo/soczek?
A z cyklu każdy ma własnego świra, dzisiaj na ulicy dopadł mnie facet, który bardzo chciał obejrzeć moje dłonie. Potem tłumaczył mi nieco mętnie o stosunku długości palców (D2/D4 finger ratio), ale jak doszedł do prawo- i lewoskrętności włosów, to uprzejmie pana pożegnałem, uznając go za kolegę Waldków i Astromarii. Natomiast potem wyguglałem parę artykułów na ten temat i otóż faktycznie coś to może oznaczać:
http://cat.inist.fr/?aModele=afficheN&cpsidt=21663367
http://www.citeulike.org/user/PeterDAdamo/article/772103
Still, kinda creepy.
soband1 :
Spacja przed nowym zdaniem: 1/2. Jest poprawa.
Nieironiczne użycie zwrotu “prawda leży pośrodku”. Przesłanka do plonka.
soband1 :
Prawda nie leży pośrodku. Ziemia nie jest w połowie okrągła, w połowie płaska. Nie można być trochę w ciąży etc.
O astroporady najlepiej prosić u cioci granulki cukrowej bądź u Astroawarii.
soband1 :
Nie zrozumiałeś, jakoś mnie to nie dziwi.
bardzo OT ale nie mogłem się powstrzymać:
“Zaczął się sezon na wróżby, trzeba uważać na naciągaczy – ostrzegają wróżki z długoletnim stażem” – Stąd
Popłakałem się ze śmiechu
Oszfak, Bart, zniknął mi “edit” – popraw, jeśli możesz.
soband1 :
Czy ktoś z obecnych tutaj biegłych w Popperze, Wittgensteinie i innych mądralach mądrali mógłby mi wytłumaczyć, w jaki sposób astrologia jest dziedziną wiedzy?
Barts :
Wcześnie. Trochę później dam radę, ale nie mam pojęcia, gdzie się spotkać :( Paradox jednak za daleko…
czescjacek :
Rzuć monetą.
@wo i mdh
pomiędzy realizmem/obiektywizmem a antyrealizmem/konstruktywizmem jest jeszcze sporo miejsca na dyskusję. można od strony nowego eksperymentalizmu Iana Hackinga, można od strony Karin Knorr Cettiny i Bruno Latoura, można też zaatakować od strony Ludwika Flecka. Jak zwał tak zwał, ale po pierwsze należy porzucić perspektywę epistemologiczną, która jest winna impasu w dyskusji. Po porzuceniu perspektywy epistemologicznej na rzecz przyjęcia pewnej ontologii skupionej na praktyce, nie można dłużej pozostawiać w okolicach postmodernistycznego relatywizmu. Świetnym tekstem jest tutaj opis wyprawy do Amazonii zaprezentowany przez Latoura w pracy “Pandora Hope”. Z jednej strony kolektyw badawczy (ludzie, teorie, narzędzia, kasa etc.) “konstruuje” fakt naukowy jakim jest granica pomiędzy lasem a sawanną z drugiej mamy do czynienia z “twardym” szeregiem praktyk a nie stanowiskami poznawczymi. Chemik, gleboznawca, etc. nie staje przed zadaniem filozoficznym on ma szereg praktycznych zadań, które jawią się jak najbardziej pragmatycznie. Making long story short. |Tak fakty są konstruowane ale nie przez pojedynczych badaczy ale przez całości badawcze, kolektywy (ludzi i czynników pozaludzkich jak narzędzia, kasa, laboratoria etc.). Stąd owa konstrukcja jest tak “obiektywna” i co więcej nie zależy ona od widzimisię jakiś ludzi.
wo :
WO, ale Ty wiesz, o czym piszesz? Ty wiesz, gdzie potrzebujemy tego dokładniejszego opisu? Nie rób sobie więcej obciachu niż zrobiłeś.
Żadne po pierwsze, bo żeby pisać po pierwsze to jeszcze trzeba mieć coś do napisania po drugie, a Ty najwyraźniej nie masz. Nawet nie potrafisz załapać prostej aluzji (to ta dotycząca norm).
Otóż, mój drogi nieanonimowy łosiu z Internetu, znany także jako wannabe filozof/fizyk/etc i to do tego kiepski. (za grosz subtelności w Twoim rozumowaniu – [nie grałeś czasem drwala w tej reklamie banku?]) Nie potrafisz dostrzec pewnej istotnej różnicy. Skoro nie potrafisz to i aluzję na nic, więc wytłumaczę Ci łopatologicznie.
Różnica jest taka jak w przypadku norm technicznych (np.: prawa przyrody, instrukcje obslugi) i norm tetycznych (np.: moralna, towarzyska, prawna). Tak, oba można określić, niby jako konstrukty, tyle, że istnieje pewna drobna, acz znacząca różnica ich natur, mająca dalsze konsekwencje.
Przykład:
[1.] Norma tetyczna
(a) Jeśli pod budynkiem Agory zdejmiesz spodnie i wypniesz tyłek na demonstrujących (obrońców czegośtam) to:
– złamiesz normę prawną (tam coś o nieobnażaniu się, nie jestem prawnikiem – nie wiem)
– towarzyską (no w pewnych okolicznościach nieładnie tyłek wypinać)
– zawsze możesz usłyszeć. ‘O jaka nieładna tłusta dupa’, tylko to już inna kwestia.
Konsekwencje:
cześć osób uzna żeś prostak, o ile wcześniej tak nie uważali, w najgorszym przypadku przyjdzie do Ciebie pan w niebieskim i dostaniesz mandat/jeśli nie przyjmiesz udasz się do sądu.
(b) Jeśli przekroczysz dozwoloną prędkość swoim Fubaru (i nie przesadziłeś z tym) to:
– złamiesz normę prawną
O ile Cię złapią przyjdzie do Ciebie pan w niebieskim i dostaniesz mandat/jeśli nie przyjmiesz udasz się do sądu.
W końcu to tylko konstrukty, prawda?
[2.] Norma techniczna
(a) Jeśli wleziesz na dach budynku Agory i będziesz próbował przeskoczyć na dach innego budynku to jak myślisz:
{i} uda Ci się złamać prawo natury i przyjdzie do Ciebie pan w niebieskim z mandatem (agent, jeśli nosisz czarne okulary i zwą Cię Neo)
{ii} nie uda Ci się złamać prawa natury i Ty pójdziesz do Pana Niebieskiego (czy w co tam sobie wierzysz)
I tak samo jest w każdym innym przypadku, kiedy mamy do czynienia z dyrektywą techniczną. Albo działa albo nie i tu już tak łatwo nie jest z mówieniem Susan. Susan czy nie jakąś strukturę działań musisz zachować?
A jak to się ma do nauki?
Otóż dana teoria naukowa postuluje (a) obiekty, (b) wzajemne ich zależności. To wszystko się testuje na różnych polach i tu decyduje praktyka. Właściwie do tego stopnia, że czasem teoria nawet nie jest potrzebna (vide: odkrycie promieni x).
Niezależnie, jak co sobie ponazywamy i akurat to można potraktować, właśnie jako konstrukt społeczny, to trzeba też zachować strukturę czynności, żeby uzyskać dany efekt. (Żenujące, że chemik tego nie wie.) Owa struktura czynności i praktyka decyduje, co uznaje się w praktyce za realne, a co nie. Takie czynności, określane także jak normy techniczne nie podlegają negocjacji. Pole e-m weszło do praktyki, eter nie zdołał przekroczyć tej granicy i zejść z teorii do praktyki. Nie da się go zmierzyć ani praktycznie wykorzystać, a pełnił zaś rolę metafizycznego zapychacza dziur. Dlatego na podstawie praktyki, kiedy rzeczywistość coraz bardziej dobierała się eterowi do tyłka ostatecznym, tchnieniem eteru była zaproponowana przez Poincarégo sztuczka uznająca eter za praktycznie niewykrywalny. (Nie czujesz tu zapachu metafizyki?)
Flogiston i cieplik też nie dały radę przejść toru przeszkód i krzyżowego ognia praktyki na różnych polach. To nie znaczy, że coś jest obiektywnie obiektywne realne. To oznacza jednak, że to coś więcej niż tylko konstrukt.
Więc wywietrz sobie musk z tych konstruktów na polu nauk ścisłych.
WO, to Ty nie masz na to odpowiedzi*, a wiesz dlaczego? ;)
* powtarzanie i ‘łoś z internetu’? Nuuuuda. I to żadna odpowiedź. Nie stać Cię na coś nowego? (pomijając fakt, że pisanie Internet małą literą zakrawa o prawicową wykładnię języka polskiego. Dobrze, że spacji przed przecinkiem nie stawiasz.) Tak, jestem anonimowy, mogę być każdym, profesorem, doktorantem na dorobku, znudzonym urzędnikiem państwowym, cieciem pilnującym parkingu, ale to co piszę jest weryfikowalne (daty, nazwiska, zagadnienia), bo nie wzbraniam się przed podaniem bibliografii, a Ty co masz? Hehe, chyba niewiele, bo zdarza Ci się używać wyrazów nie znając ich znaczenia. Hyhy, myślisz, że to sprawi, że będziesz brzmiał ‘poważniej’. Hihii. Cienki Bolek jesteś ;)
Ale i tak Cie kocham. :)
@ fronesis:
Dziękuje.
Edit: Myślałem, że nikt już tego nie czyta.
bart :
Mkej. To co, szósta czy od razu jakiś nie za późny wieczór (ósma)? Lokali w Warszawie nie znam, więc to już ktoś inny cos musi podpowiedzieć.
@ fronesis
A mógłbyś może polecić jakieś opracowanie porządnie wprowadzające w ten temat? Nie musi być “dla laika”, ważne żeby wykształcony przedstawiciel homo sapiens sapiens był w stanie to przeczytać i zrozumieć.
@ asmoeth:
Asmoeth to ty nie zrozumiałeś, celowo użyłem części twojej wypowiedzi!
@ mdh:
do przykładu z Agorą i prawami przyrody mały przytyk a może jedynie korekta. Latourowi oberwało się od Sokala i Bricmonta za stwierdzenie, że któryś tam faraon nie umarł na gruźlicę bo nie znano w tym czasie prątków Kocha. Czyli panowie S i B dokonali interpretacji pana L. w duchu wyśmiewania jego głupawego konstruktywizmu. Sprawa nie jest taka prosta, gdyż z NASZEJ perspektywy ów faraon w oczywisty sposób zmarł na gruźlicę, mamy na to dowody laboratoryjne (badanie mumii etc.) tyle tylko, pojęcie drobnoustroju nie mogło być regulatorem praktyki w czasach tego faraona i definiowało ontologii świata. Stąd ten dziwny charakter takiego postkonstruktywistycznego realizmu. Na tej samej zasadzie cząstki elementarne istnieją tylko wtedy gdy masz kolektyw=naukowcy+książki+teorie+sprzęt (np. zderzacz hadronów) inaczej ich “nie ma”. Ale jeśli masz dostęp do odpowiedniej sieci, kolektywu poznawczego to istnieją one jak najbardziej “obiektywnie” i nie ma co relatywizować.
Wracając do przykładu z grawitacja, gdyby WO uwierzył w prawa fizyki z matrixa i połamał się spadając z budynku Agory uznalibyśmy go za wariata. Ale ten sam WO 700 lat spadający z wieży kościelnej mimo, iż połamany przez tę samą “obiektywną” grawitację mógł z pełnym spokojem twierdzić, że szatan grzeszne myśli zakłóciły normalną w jego wypadku praktykę lewitacji.
@ asmoeth:
http://www.universitas.com.pl/ksiazka/Poznanie__zbiorowosc__polityka__Analiza_teorii_aktora_sieci_Bruno_Latoura_2608.html
To monografia napisana przez mojego znajomego napisana przystępnie i lekko.
@ bart:
Bart żeby wypowiadać się o astrologii, to nie trzeba do tego Wittgensteina, Poppera czy żadnych innych mędrków, wystarczy zapoznać się z tematem ale nie w gazetach, a w profesjonalnej literaturze. Ale nie dziwi mnie, że niektorzy tak reagują, wszak najczęściej walczymy z wyobrażeniami na dany temat a nie z samym tematem, że tak się wyrażę.
Einstein kiedyś powiedział : – Czy wierzy Pan w astrologię?- Nie wierzę w astrologię, bo jestem spod znaku Ryb, a Ryby nie wierzą w astrologię.
Barts :
Ja dotrę, chyba że wcześniej wykorkuję.
Piąta doskonała. Tylko wymyślcie, gdzie. Dostosuję się.
Rozważaliście BroWarmię?
soband1 :
No to opowiadaj. Na początek: jak współczesna nauka wyjaśnia wpływ gwiazd na los ludzki?
soband1 :
Uwielbiacie nim sobie buźki wycierać, co?
Gammon No.82 :
Plizelaborejt.
soband1 :
Litości, kolego. “Profesjonalna” naprawdę nie oznacza tego, co myślisz.
mdh :
Podobnie jak elektrodynamika nie poradziła sobie z fotoefektem. Albo z promieniowaniem termicznym. QED daje za to ładny, alternatywny i uwzględniający efekty kwantowe opis. Lecz to nie znaczy, że pole elektrostatyczne nie istnieje. To znaczy, że istnieje w takim samym stopniu jak euklidesowa przestrzeń, cieplik i eter, znaczy się do pewnego przybliżenia bangla.
fronesis :
Uwaga o widzimisiu wyjaśnia sens epitetu “społeczny” obok rzeczownika “konstrukt”; to żadna rewelacja, nieprawdaż.
@ Lukasz:
Coś w tym jest. Mój znajomy patrzył na Ziemię z okna i była płaska.
A słyszałem, że astronauci postrzegali ją jako kulę.
Czyli jest w połowie płaska (bo mam tylu znajomych co było astronautów/kosmonautów, vide nasza-klasa) a w połowie kulą.
bart :
Jest takie coś przy rogu Królewskiej i Krakowskiego Przedmieścia; mają piwo robione na miejscu.
http://www.browarmia.pl/
Piwo jest zdatne do spożycia.
Inne płyny też mają, natomiast z dobrego gotowania jakoby oj nie słyną.
EDIT: “jakoby”, bo żarcia tam nigdy nie brałem.
Gammon No.82 :
O, dobre. Łatwo trafić.
Hłe, hłe… można się tam natknąć na spotkanie ff :)
Barts :
A to spotkanie w ten piątek? I, że tak spytam, otwarte spotkanie?
Gammon No.82 :
Jak jeszcze koło szóstej będziecie, to może zdążę wpaść na chwilę, w drodze na doroczny firmowy ochlaj. Ale bez gwarancji, bo czasu będę miał mało.
fronesis :
Agent Mulder mawiał czasem “that’s why they put the ‘i’ in the FBI”. Ja strawestuję to i powiem: that’s why they put the “społeczny” in the “konstrukt społeczny”.
mdh :
Kiedy chcemy, ofkors, dokładniej opisać.
mdh :
Och, ale mi dosoliłeś. To tak zenująca riposta, że nawet nie chce mi się robić pospolitej odwracanki.
mdh :
Jak nie mam, jak mam – prostą odwracankę. To co teraz piszesz, to już czysto personalne złośliwości, które zawsze można po prostu odwrócić.
mdh :
Powtarzanie “chemik vel wannabe filozof”? Nuuuuda. I to żadna odpowiedź. Nie stać Cię na nic nowego, a zatem usłyszysz ode mnie tylko ripostę adekwatną do tej. Tobie się najwyraźniej wydaje, że anonimowość chroni Cię przed taką chamską adpersoną, po jakiej lubisz pojechać wobec kogoś, kto grzecznie Ci się przedstawił. No ale to tylko skutek Twojej ogólnej tępoty, bo jak widzisz, nie chroni.
bart :
Hm hm to czemu nie Nowy Wspaniały Świat? (No wiem, bo tam tłok).
soband1 :
Kłamiesz.
banita :
Coś w tym musi być. Jak ja tam byłem ostatnio, to mi się kojarzyło z miejscem, w którym z pozycji studenta / przedstawiciela wolnego zawodu / kogoś pożytecznego IRL-trolluje się przy barze zmęczonych po ciężkim tygodniu pracowników McKinsey&Co. Albo znowu mi się pijackie opowieści poplątały.
fronesis :
Zgadza się. Nie chciałem już dodawać *, żeby nie przesadzić z tl;dr
banita :
Z całym szacunkiem, ale nie chce mi się tego od nowa wałkować. Streszczenie problemu masz na tej stronie. Może innym razem.
@ wo:
WO, Ty mówisz o chamskich adpersonach? Król hardcore flejmu?
Wiesz na czym polega dowcipność moich przysrywek wobec Ciebie?
Na tym, że prawie wszystkie dosrywki, które wykorzystałem są… (poproszę o werble)
TWOJE.
Łącznie ze linkiem z Wilqiem (vide: http://wo.blox.pl/2009/01/Konkurs-na-bloga-roku.html
Hehe. Żałuje, że nie było okazji wykorzystać wszystkich zdobyczy reserczu łącznie z „vo duyen”. Trochę tego jest. I kto tu jest tępy? ;)
A, że się przedstawiłeś. Mój drogi, to nie było podyktowane grzecznością. Ty swoją jawność wykorzystujesz jako oręż w dyskusji, a wykształcenie jako substytut autorytetu.
Ja nie muszę tego używać, żeby udowodnić Ci, że bredzisz.
Najlepsze, jest zaś to, że dosrywki były tylko dodatkami do części merytorycznej. Szkoda, że zamiast do niej umiesz się odnieść tylko do nich.
Aha, pozwolę sobie na jeszcze jeden cytat z Ciebie.
“Zainteresuj się, poczytaj o tym i wtedy wróć do tego tematu.”
Off topic w stosunku do notki, ale nie w stosunku do ogolnej tematyki blogaska, wiec sobie pozwalam zalinkowac.
http://www.lewica.pl/?id=20482
Kolebka wydala odglos, nie ma co.
A, zwracam uwage na repetycje mema “polscy naukowcy z KNG PAN obalili teoryjki o wplywie czlowieka na globalne ocieplenie” w komentarzach pod artykulem.
Pepper, Wilcza przy Marszałkowskiej, rzut beretem od metra. Znośnie karmią.
Warka, tuż pod Pepperem, rzut beretem od metra Polibuda. Ne wiem, czy karmią.
CK Oberża, Chmielna, rzut beretem od metra Centrum. Zajebiście karmią.
Uberstylowo byłoby w Cafe Bajka na Nowym Świecie, ale zamknęli byli.
mdh :
MDH, Ty się skarżysz na chamskie adpersony? Wicehrabia hardcore flejmu? Wyjaśniałem tylko, dlaczego tych Twoich “chemików coś tam śmoś tam” nie chce mi się kontrować niczym poza trywialnym “anonimowym łosiem”. Że nie wiem, gdzie konkretnie kończyłeś to swoje zaoczne technikum obuwnicze to jeszcze przecież nie znaczy, że nie mogę Ci odpłacić pięknym za nadobne.
mdh :
Kłamiesz.
bart :
Współczesna nauka jest zbyt głupia. ;) Zresztą to fakt, bo waszej wyimaginowanej nauce (bo mikroszkopy klamią jak telewizja ), tak jak i cywilizacji WYSTARCZY WYŁĄCZYĆ PRĄD, a radośnie pierdyknie jak jak bańka zlożona z bąka po grochówce. Badania nad chromosomami tradycyjnie trzeba będzie robić sękatym kijem.
bart :
Einstein kiedyś powiedział
Uwielbiacie nim sobie buźki wycierać, co?
Żydem nie wolno. Gojem wolno, pod warunkiem, że nie jest czarny.
Ziemia jest okrągła, a jak trzeba to osadzona na zółwiach żonglujących stopami tym co trzeba. To jasne.
czescjacek :
Uprzedzę, że śmierdzi się potem fajami
fan-terlika :
I śledź nie jest szczytem nowości. Fajnie jest. Czy to nie królowa Gesslerowa ma z interesem związek?
@ wo:
Ja jestem tylko pokornym uczniem, mój Mistrzu. Gdzie mi tam być wicehrabią, gdzie mi tam się skarżyć, jam niegodzien pocałować zelówki buta Twojego. Składam pokłony, o Najwspanialszy, że zechciałeś wejrzeć na mnie, że skierowałeś światły Twój wzrok, na mnie niegodnego absolwenta zaocznego technikum obuwniczego. Jestem Ci wdzięczny po stokroć, bo szczęście ogromne mnie spotkało. Jam niegodny członek LLC zostałem pobłogosławiony uwagą światłego przedstawiciela MMC. Chwalmy WO! Wznieśmy modły do Panbuka!! Alleluja!!!
wo :
Znaczy :)
WO pyta, WO odpowiada… Każdemu.
Stąd
wo :
Wiem, wiem, wiem! To nie Ty, to Twój zły brat bliźniak. Tylko kurcze jesteście tak do siebie podobni, że nie mogę was rozróżnić.
mdh :
ej, wypierdoliłeś na plecy 3 strony starań.
@ Marceli Szpak:
Wiesz, z WO to spotykamy się już po raz kolejny i tu na blogu, i w innych miejscach. Jeśli pójdzie w zaparte, to żadne argumenty nie przekonają go, że ‘białe jest białe, a czarne jest czarne’. Jeśli już to nastąpi zostaje tylko offtoptrolling, czego pracowicie nauczył mnie sam Mistrz.
@mdh
misja cię niszczy,. spokojnie mogłeś zostać na argumentach (i_tak_nikt_nie_sprawdzi). w okręgówce ‘twoja stara’ nie masz szans, w lidze pics or didn’t happen całkiem nieźle się to czyta :)
@ Marceli Szpak:
No właśnie na ligę lidze pics or didn’t happen nie ma co liczyć. Za dużo ludzi znających się na rzeczy lurka i sa gotowi włączyć się do dyskusji. Zweryfikować wszystko też nadzwyczaj łatwo, o ile się komuś chce :)
W okręgówce nie byłem taki zły te
1012 lat temu. Zresztą dzisiaj z WO to tylko niewinne macanko.Edit: a i misja to za duże słowo, to raczej przyjemne hobby.
Marceli Szpak :
Hej, dobry drwal nie jest zły, zwłaszcza jeśli się przebiera w damskie ciuszki.
urbane.abuse :
No tak, w Tyrolu:
http://www.youtube.com/watch?v=aiVOG199X2c
ale jak wyskakuje z poważnego tl;dr to mi robi dysonansa
Blackops :
Myślałem, że się zapłaczę, kiedy zamykali. W Bajce zawsze wypróbowywałem nowe obiektywy, tj. oczywiście te stare obiektywy, co je sobie kupowałem. Chociaż były wady: nakopcone było zawsze rekordowo.
Tutenbanon :
Na szczęście są jeszcze bateryjki. I mam chyba gdzieś w piwnicy prądnicę od roweru “Ukraina”.
Spamołap, ty przekraczasz wszelkie granice.
@gdzie spotkanie
Pytanie ile nas będzie, ale ja bym był za CK Oberżą – sporo miejsca, dobre żarcie.
Wygląda na to że może nas być sporo, więc chyba lepiej jakieś miejsce w którym miejsca nie brakuje.
Czemu, ach czemu wielki zjazd BdB odbywa się w dniu, w którym nie mogę spożywać alkoholu i muszę położyć się wcześnie spać? :(
bart :
To ja się przyłączę, i też nie będę spożywał, albo w ilościach wysoce symbolicznych. Jestem całkiem ciężko chory.
Gammon No.82 :
Ejże, zarażasz kropelkowo?
mdh :
Eee, znaj łaskę, już tego Ci nie odmawiam. Choćby dlatego, że lizanie obuwia dobrze wpłynie na przyszły referal fun.
bart :
Staram się jak mogę.
Żeby nie.
Około środy-piątku zarażałem na pewno.
A pamiętacie rozważania, czy można żyć tylko na surowiźnie? Nauka mówi NIE
“Człowiek nie byłby w stanie przetrwać na diecie złożonej wyłącznie z surowego jedzenia?
Absolutnie nie, choć są tacy, którzy uważają, że skoro szympansy i goryle jedzą surowiznę, to jest to naturalne pożywienie człowieka. W ramach tzw. Projektu Gissen przebadano 513 osób żyjących na diecie składającej się w 70 proc. z produktów nieprzetworzonych termicznie. Po pewnym czasie spadek wagi u tych ludzi wyniósł średnio ponad 10 kg. Ponad połowa pań doświadczyła też czasowej utraty płodności.”
Dieta i antykoncepcja w jednym!
@ nameste:
ta ale społeczny musi być przedefiniowany, bo w wersji szkoły edynburskiej wpadamy w tandetę tzn. tłumaczymy naukę poprzez odwołanie do tego co “społeczne”. I to pełni podobną rolę do “eteru”, tłumaczy wszytko, jest śmietnikiem. Dlatego społeczny to raczej wynik oddziaływań ludzi, pomysłów sprzętu, etc. całej historii, stąd można z jednej stronić mówić o konstruktywizmie (specyficznie rozumianym) ale nie jest to równocześnie relatywizm. Przykładowo od 500 lat jesteśmy społeczeństwem kapitalistycznym (Wallerstein) i sprzężenie nauki z kapitalizmem jest faktem. “Obiektywność” jest faktem ale tylko (aż?) w ramach tej minimum 500 letniej struktury. i nie ma tu żadnego relatywizmu, fizyka wraz z dolarem, metrem są faktem tej globalnej geokultury.
wo :
owszem dlatego, Latour dziś chętnie odwołuje się do Gabriela Tarde’a. Społeczny jest rozumiany raczej jako idea tego, co połączone w jakąś całość a nie tajemniczy “byt”. Stąd chce mówić o socjologii powiązań jako nowej propozycji w opozycji do tradycyjnej teorii/socjologii tego, co społeczne.
Dlatego “społeczeństwo” to raczej wynik, to, co połączone niż magiczny eter, który zniekształca wynik badania. Nowa książka Latoura “Reassmebling The Social” wyjdzie nie długo po polsku w universitasie.
fronesis :
Z drugiej wszakże strony, nie jest to jednocześnie absolutyzm, choć oczywiście zastanawiając się nad sposobem użycia tych terminów (rel/abs) trzeba się bardzo na nowo napracować.
Tak czy inaczej, od chwili, gdy w którymś z poprzednich Twoich komentarzy została zwolniona ze służby (fuj-służby, jak wiemy), cała “policja epistemologiczna” [Latour], rozmawiamy już na nieco inny temat.
@ nameste:
oczywiście, zgoda, ale zawsze mam problem z takim doraźnym wchodzeniem w spory, rozmiękczanie dyskusji rel/abs to zawsze bycie w pozycji obrotowej. atrakcyne to poznawczo ale niewygodne w argumentacji.
Chyba najwygodniej się organicznie zebrać, bo jak się robi większą rezerwację, to się dzięgów dopraszają i chcą w spożyciu zwracać. Also: dodatkowa opłata za serwis od 20 osób. Za to browar w litrowych kuflach.
Ale karmią dobrze, akurat w moim kalibrze.
na zamknięcie się nie wyrobiłem, bo gdzieś po Polsce szalałem, też się mało nie zapłakałem. Jest jeszcze cafe amatorska bliżej empika, ale to nie to samo już.
A że nakopcone to fakt, jak tam wchodziłem, to też zaczynałem jarać jak smok, żeby przynajmniej swoim się truć, nie cudzym.
wo :
Dobroć Twoja nie zna granic, o Krynico Mądrości. W łaskawości swojej, oświeć mnie. Czy robienie z siebie totalnego łosia to jakaś tajemna sztuczka szopen hałera, której nie pojmuję, czy czysty masochizm? Nie jest przecież możliwe, aby taki geniusz uniwersalny, robił z siebie debila przypadkiem. ;)
btw dzięki za udział w dyskusji. Chwilami to było nawet zabawne. Gdybyś w przyszłości jeszcze chciał zrobić z siebie totalnego łosia, to zawsze chętnie pomogą. Nie musisz dwa razy prosić.
@ gdzie spotkanie
Wygląda na to, że w piątkowych okolicach prawdopodobnie będę w Warszawie, wiadomo coś konkretniejszego o miejscu spotkania?
mdh :
Zdaje się, że ono się cały czas uciera. Skończy się pewnie na tej KuK oberżynie, czy coś tam.
@ wo:
Cytat przytoczony wziąłem stąd: http://pl.wikiquote.org/wiki/Albert_Einstein, często można to znależć na stronach astrologicznych. Poruszyłem tą kwestię na forum astrologicznym, otrzymałem nast. link :http://www.astrorevolution.com/index.php?itemid=383 Nie dotyczy to wyżej przytoczonego tekstu, ale odnosi się do weryfikacji innej rzekomo wypowiedzianej kwestii przez Einsteina na temat astrologii, więc pośrednio też o jego poglądzie na tą dziedzinę wiedzy.Jeśli chodzi o podany przeze mnie cytat, to napisałem maila do jednego z praktykujących astrologów, na którego stronie mozna go znależć, o ewentualną pomoc w weryfikacji tegoż problemu.(może ma inne żródła etc.) Na chwilę obecną, nie można stwierdzić jednoznacznie, że Einstein istotnie wypowiedział te słowa, byc może ktos to zwyczajnie wymyślił…Zaczekam na odpowiedż.Co do mnie to, podałem to po sprawdzeniu na wikicytatach, więc nazwanie mnie kłamcą, jest trochę na wyrost, bo w moim odbiorze sugeruje intencjonalność manipulacji, chcąc rzekomo podetrzeć sobie nosek Einsteinem. Ale o tym w nastepnym wpisie, bo będzie on dłuzszy.
soband1 :
Irony and distance. You are doing it wrong.
mdh :
MRW, obiecałem, że już nie będę. Obiecałem, że już nie będę. Obiecałem, że już nie będę… ale…
j.
soband1 :
Ktoś cię chyba strollował.
@ uran4:
Więc oświeć mnie. Co znaczy profesjonalna na tym polu??
soband1 :
Co ciekawe, tekstu Einsteina o Rybach nie udało mi się znaleźć na żadnej anglojęzycznej stronie, ale gugiel był pobieżny. Natomiast tobie ktoś podał adres strony, która dość jednoznacznie określa stosunek Einsteina do astrologii, czemu więc w ogóle próbujesz używać jego autorytetu w dyskusji, skoro wiesz, że astrologię miał w dupie?
asmoeth :
Dzięki. Będę śledził tego bloga.
j.
EDIT: Chyba jednak nie, bo brzydzę się gówna:
mdh :
To się myliłeś.
soband1 :
Nawet jeśli rzeczywiście to powiedział, to czy przynajmniej wiadomo w jakim kontekście?
January :
Akurat takie pomyłki są budujące. Dobrze wiedzieć, że te tl;dr to nie była sztuka dla sztuki.
mdh :
January może nie być znaczący statystycznie.