Test buraczkowy, miśki Haribo i parówka na głowę
Praca wyszukiwacza i opisywacza altmedowych głupot to ciężkie zajęcie. Nie dość, że od czytania takich rzeczy dostaje się urazów mózgu gorszych niż od rtęci, to jeszcze w trakcie pisania narasta wątpliwość, czy na pewno warto danemu tematowi poświęcać notkę — czy ktokolwiek oprócz mnie i niewielkiej grupki wyznawców terapii daje w ogóle faka. W takiej sytuacji przydatny okazuje się Test Wegedzieciaka, tzn. sprawdzenie, czy opisywany temat przyciągnął uwagę jakiejś wegemamy na naszym ulubionym forum wegemam (oczywiście przy poprawce na charakterystykę forum — z oczywistych powodów Optymalni nie przeszliby testu).
Józef Słonecki Test Wegedzieciaka zdaje z łatwością. Znacie go? Pisze książki o zdrowiu. Według oficjalnej noty biograficznej…
JÓZEF SŁONECKI urodził się 9 grudnia 1949 roku. Już jako dziecko wyczuwał pod palcami zmiany chorobowe, i kiedy inni twierdzili, że tego samego nie czują — sądził, że to żarty. Jako sceptyk nie wierzył w jakieś tam zdolności paranormalne. Jednak fakty mówiły coś innego. Gdy przebywał w towarzystwie ludzi chorych — ci zdrowieli. Choroba jednak nie znikała, lecz przechodziła na uzdrowiciela. Przełom dokonał się, gdy zupełnym przypadkiem trafił na książkę „Od magii do psychotroniki”. Tam odkrył samego siebie. Jeszcze jakiś czas minął zanim — krok po kroku — nauczył się pomagać ludziom, wykorzystując tylko nadmiar bioenergii i nie szkodząc sobie. Obecnie jest dyplomowanym bioenergoterapeutą i prowadzi gabinet w Strzelcach Opolskich.
Z tej krótkiej biografii osoba używająca racjonalistycznej brzytwy Ockhama wyczyta, że Józef Słonecki był chorowitym dziecięciem widzącym rzeczy, których nie było.
Oprócz pisania książek i leczenia ludzi bioenergoterapią Józef Słonecki prowadzi wydawnictwo i portal o bezpretensjonalnej nazwie Biosłone. Bywalcy Otchłani powinni w tym momencie sapnąć „Aaaa, znam tę nazwę” — wyznawcy Słoneckiego bardzo aktywnie propagują jego idee w Internecie. Na portalowym forum nick Słoneckiego to „Mistrz”, tak też zwracają się do niego użytkownicy (czasem mówią o nim „Pan Józef”, zawsze z wielkich liter). To dzięki swoim internetowym fanom dochrapał się zaszczytu własnej notki na BdB, cechuje ich bowiem wielka pracowitość w rozgłaszaniu konceptów Mistrza i sympatyczny, choć nieco irracjonalny entuzjazm, podobny do spotykanego u Optymalnych czy akwizytorów MLM.
Słonecki jest wyznawcą popularnej w altmedzie teorii toksyn zatruwających organizm. Uważa jednak, że zazwyczaj organizm znakomicie radzi sobie z ich wydalaniem. Przeszkodzić mu w tym mogą uszkodzenia jelit wywołane przez naszą starą znajomą — drożdżycę powodowaną przez Candida albicans. W swojej książce „Zdrowie na własne życzenie” Mistrz opisuje przerażającą metamorfozę zamieszkujących nasze jelita pożytecznych drożdży w straszne grzyby, które zapuszczając kiełki w ścianki jelita, dokonują jego perforacji. W efekcie takiego ataku nasza zdrowa do tej pory kiszka zamienia się w rzeszoto, przez którego mikropory toksyny przeciskają się do organizmu, skutecznie go zatruwając. Każdy może przeprowadzić prosty test, zwany przez Słoneckiego testem buraczkowym. Należy wypić trochę soku z buraków, odczekać kilka godzin i zrobić siusiu:
Wynik pozytywny testu, tj. mocz zabarwiony na czerwono, świadczy o istnieniu całych tysięcy wyrw rozszczelniających błonę śluzową jelita grubego, zwanych wrotami zakażenia. Potocznie nazywamy to nieszczelnością jelit, co odpowiada rzeczywistości i daje wyobrażenie o tym, co jeszcze przedostaje się tą drogą do naszego organizmu.
W rzeczywistości czerwony mocz to normalne zjawisko, występujące u kilkunastu procent ludzi. Obecne w burakach barwniki nie rozkładają się w przewodzie pokarmowym i zostają wydalone razem z moczem.
Oczywiście żaden szanujący się altmedowiec nie ograniczy swojego targetu już na starcie do czternastu procent populacji. Jeśli więc należycie do większości, której siusiu od buraczków się nie zabarwia, Mistrz podaje w książce dodatkowe objawy drożdżycy, a imię ich Legion. Spanie z otwartą buzią, kozy w nosie, pogarszający się wzrok, nadmierne albo zmniejszone wydzielanie śliny, wieczna chrypka, wzdęcia, śmierdzące bąki, zaparcia, biegunka, hemoroidy, pieczenie pupy, trądzik, uczulenia, zimne stopy i/lub dłonie, łupież, depresja, nadwaga, niedowaga, problemy z sercem, najróżniejsze bóle i — last but definitely not least — impotencja. Słonecki dodaje, że drożdżycy nie da się wykryć w żadnym laboratorium analitycznym („łatwiej byłoby znaleźć igłę w stogu siana, niż mikroskopijnego grzyba wypatrzeć”). Jedyna metoda diagnozy to porównanie swoich symptomów z objawami z listy Mistrza.
Lolkontent lolkontentem (oprócz tej impotencji, z pewnych rzeczy po prostu nie wypada się śmiać), ale zwróćcie uwagę na przedłużającą się chrypkę. Otóż ja znam jeszcze jedną chorobę, której jednym z objawów jest wieczna chrypka. Ta choroba to rak krtani. Zawsze warto przypomnieć, że ludzie propagujący nierzeczywiste bzdury mogą wyrządzić rzeczywiste szkody.
Na nieszczelne jelito Słonecki poleca specjalną Dietę Prozdrowotną oraz swój wynalazek — Miksturę Oczyszczającą, składającą się z oleju spożywczego, soku z aloesu i Citroseptu. Wzrasta od niej odporność, mija niestrawność, znikają problemy ze stolcem (i poprawia się jego jakość), mniej śmierdzi z ust, rozpuszczają się kamienie w nerkach i ogarnia uczucie ogólnej lekkości. Mikstura zapobiega również powstawaniu nowotworów.
Mistrz tym się różni od innych naszych znajomych z Otchłani, że nie łyka bezkrytycznie każdej tezy alternatywnej do rzeczywistości. Jest wrogiem witaminy C i suplementów, krytycznie wypowiada się o homeopatii, za to pozytywnie o szczepieniach — i generalnie jest zdania, że należy krytycznie podchodzić do wszystkiego, co nie pochodzi od Mistrza. Jego kontrowersyjne poglądy, w połączeniu z jakimiś osobistymi konfliktami, przysporzyły mu wielu wrogów w środowisku altmedowo-spiskologicznym. Co przekłada się na rozpowszechniane w Internetach informacje, że Słonecki naprawdę nazywa się Josef Szemeszteyn, swoje pomysły rżnie od Gersona i ojca Klimuszki, a na zlocie Biosłone dostał biegunki po bigosie.
Mimo niechęci do altmedowców, Mistrz czujnie obserwuje trendy i czerpie wiedzę. Homeopatom skradł sekret pogorszenia terapeutycznego. W swojej książce pracowicie wylicza możliwe dolegliwości mogące się pojawić w początkowej fazie stosowania Mikstury Oczyszczającej: ogólne rozbicie, osłabienie, zawroty głowy, wewnętrzny niepokój, ból brzucha, nudności, zgaga, wymioty, kolka, śmierdząca sraczka, katar, gorączka, zapalenie wszystkiego (m.in. narządów płciowych, pęcherza, cewki moczowej, prostaty, śluzówki odbytu), ruszanie się zębów, wzmożone wypadanie włosów i nasilony łupież, zwiększony apetyt i przybieranie na wadze, smród spod pach… Rety! Gdyby jakaś szczepionka wywoływała połowę z tych objawów jako skutki uboczne, prof. Majewska chyba by zemdlała ze zgrozy!
Jakie schorzenia wywołuje drożdżyca? Wszystkie! Przecież powoduje toksemię, którą Hipokrates nazywał przyczyną wszystkich chorób. Chronologicznie, od poczęcia: uszkadza plemniki, „wpływając niejako genetycznie na kondycję potomka, nie dając mu praktycznie szans na prawidłowy rozwój już w życiu płodowym”. W ogóle choroby genetyczne praktycznie nie istnieją — to po prostu głupi lekarze mylą je z efektami drożdżycy. Grzyb zagnieżdża się w jajach jeszcze w jajniku. Powoduje poronienia, wcześniactwo. Niemowlę obciążone drożdżycą źle się rozwija i cierpi na kolki, ale furda kolki, kiedy najstraszliwsze czai się cichaczem:
Człowiek od dzieciństwa nie choruje (organizm nie walczy), aż zupełnie niespodziewanie okazuje się, że ma raka.
To zaskakująca dygresja w rozdziale o wpływie drożdżycy na płód, ale Mistrz ma prostu taki specyficzny, niepozbierany flow. Uwaga o raku pasowałaby raczej do rozdziału o starości, ale musiałaby w nim konkurować z następującą złotą myślą:
Zgrzybiały staruszek, zgrzybiała staruszka — tak niegdyś określało się ludzi starszych toczonych przez grzyby.
Książkę „Zdrowie na własne życzenie” zamyka rozdział „Z gabinetu bioenergoterapeuty”, w którym Mistrz zawarł praktyczne rady wypróbowane podczas wieloletniej pracy leczniczej. Na zwyrodnienia stawów poleca okład z liścia kapusty. Na zatoki najlepsza jest parówka na głowę (nie mięsna, tylko taka z gorącej wody i odrobiny szałwii). Na biegunkę suchy ryż. Na bolący brzuch okłady z gorącej soli. Strzelanie w stawach, które według Mistrza prowadzi do trwałych uszkodzeń, należy leczyć jedząc po dwa miśki Haribo trzy razy dziennie. Widać od razu, że Mistrz jest zwolennikiem rozwiązań leczniczych nie obciążających zbytnio portfela i dostępnych lokalnie, najlepiej w pobliskiej „Żabce”. Taką filozofię Mistrz propaguje również na swoim forum, gdzie np. na problemy żołądkowe półtorarocznego dziecka potrafi polecić Coca-Colę:
To nie jest pomyłka — coca-cola jest bardzo pomocna w usuwaniu patologicznego śluzu z ścian jelit. Nie ma tu w zasadzie żadnego ryzyka — są osoby, które piją ją na okrągło, więc przez tydzień nie może zaszkodzić.
Forum Biosłone nie jest typową społecznością Web 2.0 — to raczej miejsce, gdzie można spotkać Mistrza i spytać Go o radę. Do obsługi petentów Mistrz ma swoich przybocznych, którzy udzielają wstępnych odpowiedzi lub kierują do właściwych maksym Pana Józefa (poprawiają też na czerwono błędy ortograficzne i literówki użytkowników — forum wspiera internetową akcję „Bykom — stop!”). Forum w założeniu ma gromadzić mądrości Słoneckiego, posiada odrębny duży dział „Archiwum Wiedzy” składający się wyłącznie z jego wypowiedzi na najróżniejsze tematy, z zablokowaną możliwością komentowania. A mistrz lubi siec złotymi myślami:
W powszechnym mniemaniu medycyna to coś jakby zdrowie, z naciskiem na jakby.
Ponadto człowiek nie jest zwierzęciem, o czym świadczy chociażby nasze uzębienie, żadne zwierze nie je tak jak człowiek, żując dokładnie pokarm przed jego połknięciem, delektując się jego smakiem.
Różnica między lekarzem a uzdrowicielem jest taka, że uzdrowiciel ma „to coś” wrodzone, jak inteligencję, lekarza zaś tego uczono.
Potrafi też zaskoczyć nawet wytrawnego bywalca obłąkanych portali, np. za pomocą teorii, w myśl której brzydki zapach z ust to bąki, które przez nieszczelne jelito dostają się do krwi, potem do pęcherzyków płucnych i fru! tchawicą na wolność.
Producenci gum do żucia i past do zębów często obiecują, że ich produkty likwidują nieprzyjemny zapach z ust. To ewidentne oszustwo i przypomina używanie dezodorantu zamiast solidnej kąpieli. A gdyby nawet tak było, gdyby gumy do żucia i pasty do zębów rzeczywiście usuwały ów objaw nieszczelności ścian jelita grubego, to byłoby to kolejne maskowanie objawów.
Forum Biosłone czyta się trochę jak scenariusz „Rejsu”, przy założeniu, że wszyscy bohaterowie filmu wstąpili do sekty. Silnie zhierarchizowana struktura, uporządkowany tok dyskusji. Atmosfera ożywia się czasami, gdy Mistrz wpadnie w złość, np. na nowicjusza skarżącego się, że czwarty miesiąc pije Miksturę Oczyszczającą i nie czuje poprawy:
A kto powiedział, że po MO ma być poprawa? To nie jest lek, po którym ma być: …już w porządku, mój żołądku. Po MO ma być na początku kuracji właśnie gorzej, bo taka jest jej idea, by odchorować zadawnione choroby.
Zaś na nieśmiałe „Ja rozumiem, ale myślałem, że to przez 3 miesiące się zmieni na lepsze” odpowiada w stylu strzeleckiego Buddy:
Zmieni się na lepsze wówczas, gdy już będzie lepiej.
Mistrz potrafi też ostro skarcić za korzystanie z antybiotyków przy zapaleniu oskrzeli:
Dawno już podobnej durnoty nie widziałem na naszym forum! Tzw. zapalenie oskrzeli jest objawem usuwania drogami oddechowymi ropy powstającej wskutek niszczenia zdefektowanych komórek, a to jest istotą owego procesu oczyszczania, zwanego chorobą infekcyjną. Doprawdy, trzeba być pacjentem, czyli kompletnym idiotą, by ten naturalny proces „leczyć” w jakikolwiek sposób, a już antybiotykami, to już jest skrajne kretyństwo! W ogóle, nich się Pani zastanowi, czego Pani tutaj szuka…
Pewno za jakiś czas pójdzie Pani na inne forum, gdzie skarżą się, że pili MO 3 lata i nic im to nie pomogło. To niech Pani idzie już teraz, nam nie potrzeba takich idiotów, co swoje zdrowie mają w tak głębokiej pogardzie, że oddają je specjalistom od chorób. Nic tu po Pani!
Słonecki wyznaje jednak zasadę zdrowego rozsądku (proszków przeciwbólowych używać nie należy, chyba że coś bardzo boli). Więc czasami antybiotyki są OK, np. kiedy Mistrzowi spuchnie gęba:
Sam zastosowałem antybiotyki, gdy niemiłosiernie napuchłem w trakcie kuracji Detoxem+. I nie chodziło o to, że opuchlizna zagrażała w jakikolwiek sposób mojemu życiu, ale po prostu „z taką gębą” nie mogłem pokazać się między ludźmi, a musiałem.
Forum jest też doskonałym miejscem, żeby okazać Mistrzowi należny szacunek:
Codziennie jestem wdzięczny Bogu, że pozwolił mi odnaleźć to miejsce i poznać prawdę dotyczącą zdrowia głoszoną przez naszego Mistrza. Na początku tego roku byłem w opłakanym stanie w zasadzie zbliżonym do tego jakie opisywał Machos. Uderzenie wysokiego ciśnienia do głowy, któremu towarzyszył częstoskurcz serca chyba tylko cudem przeżyłem. To było dla mnie jak wstrząs, po którym wiele miesięcy trwałem w ciągłym lęku. Leki jakie mi po tym zapisał kardiolog odrzuciłem stopniowo po trzech miesiącach stosowania, pomimo wielkiego strachu jaki przeżywałem postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę: drogę prowadzącą do zdrowia wg. Józefa Słoneckiego. I choć nigdy nie byłem pacjentem, i zdecydowanie unikałem lekarzy od czasu jak w wieku lat pięciu pozbawili mnie migdałów to moja droga do choroby wiodła głównie przez sposób odżywiania.
Status autora tego wpisu to obecnie „offline”; mam nadzieję, że to dlatego, że akurat przegląda inne strony albo kładzie się spać (za oknem noc, gdy słowa te klepię).
A teraz najdziwniejszy fragment tej historii: część komercyjna przedsięwzięcia Biosłone wygląda żałośnie. W zasadzie nie istnieje. Jeśli chcemy zostać uczniami Słoneckiego, powinniśmy jedynie zaopatrzeć się w jego książki (54 zł za komplet) — ale nawet to nie jest konieczne: przepisy na Miksturę Oczyszczającą czy zasady zdrowego życia Mistrz publikuje w Internecie. Na portalu Biosłone można również przeczytać przepis na inny cud-składnik zdrowej diety, Koktajl Błonnikowy, składający się z wody, owoców, miodu i zmielonych pestek wymieszanych razem w blenderze (najlepiej w Cucina Philips HR 2860, ze względu na trwałość — pamiętajcie, Mistrz zna się na wszystkim). I Koktajl, i Miksturę Oczyszczającą należy przygotować ze składników dostępnych na rynku, Mistrz nie prowadzi ich sprzedaży. Przekopałem się sumiennie przez forum, szukając niezauważonego haczyka finansowego, ale nie znalazłem nic oprócz zlotów forumowiczów (nawet jeśli przynoszą dochody organizatorowi, to są to sumy bardzo skromne, poza tym było owych zlotów raptem trzy) i franczyzy Gabinetów „Zdrowie na własne życzenie” (jeden z przybocznych otworzył gabinet w swoim mieszkaniu, brak informacji o opłatach licencyjnych dla Mistrza).
A zatem jeśli nie o pieniądze chodzi, to o co? Nasuwają mi się dwa przypuszczenia: jedno realistyczne, a drugie spowodowane zbyt częstym zaglądaniem w Otchłań.* Realistycznie przypuszczam, że Józef Słonecki pragnie zostać słynnym na cały kraj bioenergoterapeutycznym ekspertem od zdrowia i zapewnić tym samym wysoką frekwencję w swoim gabinecie w Strzelcach Opolskich (czyli jednak chodzi o pieniądze). Jednak kiedy założę swoją Czapeczkę Chroniącą Myśli, nasuwa mi się inny domysł: oto mamy niesamowitą okazję oglądać sektę-niewypał w stanie wegetacji. Niby wielbią Mistrza, niby piją wspólnie Koktajl Błonnikowy na zlotach, ale gdzieś po drodze komuś zabrakło determinacji i kawałka ziemi, na którym można by zbudować gospodarstwo dla kilkunastu rodzin, z wysokim płotem, jednym wejściem i magazynem broni.
Potem zdejmuję Czapeczkę i od razu mi lepiej.
* Komentator amatil zwraca uwagę, że najbardziej oczywistym wytłumaczeniem zagadki Pana Józefa jest zwykły ego trip. Może i nie ma z tego kasy, ale przynajmniej mówią mu „Mistrzu”.
Gammon No.82 :
No widzisz, a ja pisałem “cechuje ich bowiem wielka pracowitość w rozgłaszaniu konceptów Mistrza i sympatyczny, choć nieco irracjonalny entuzjazm” :)
bart :
Ale to ty studiowałeś problem “recepcja i propaganda idei Mistrza Józefa Słoneckiego w internetach w początkach XXI wieku”, a my naiwnie braliśmy na wiarę.
A teraz potwierdziło się empirycznie.
No bo niechcący dostarczyliśmy im energii na zwarcie szeregów. Mają nareszcie jakiegoś konkretnego zewnętrznego wroga, a nie tylko amorficzny spisek altmedowców. Grupa odnajduje własne granice, tu stoimy my a tam stoi ZOMO. Ale to chyba zbyt mała energia, by okrzepli w sektę. Przecież nikt z nich nie zrobi męczenników.
vauban :
No a jeśli anonimowy Niekulturalny Kulturysta Miecio zaatakuje Barta, a Bart wdusi Mieciowi zęby w jelita albo zwyczajnie milicja spałuje Miecia, to będzie męczennik jak ta lala.
@ Gammon No.82:
Fakt, męczennik za wiarę gotowy. Barcie, staraj się unikać Miecia do czasu, aż nieco ochłonie.
@ Gammon No.82:
@ vauban:
Przykro mi, chłopaki, ale jestem kompletnie niegroźny w starciu bezpośrednim. W starciu z Niekulturalnym Kulturystą poległbym bardzo szybko.
Gammon No.82 :
Wybuchem gazów jelitowych? Mają je szczelne, więc na pewno lepiej bąki w środku trzymają.
Szanowni Państwo,
z dużą dozą odrazy czytam te przekomażanki słowne z forumowiczami z Biosłona i nie podoba mi się to. Ten blog był taki sympatyczny a tu od razu jakaś wojenka. Wszedłem tam i widzę, że oni prawie wcale o nas się nie wypowiadają a my co róż podsycamy ten konflikt. Bardzo proszę o powrót do tradycji.
Norbert Wiechowski
@ bart:
Hm, to tak jak ja. Kolega pocieszał mnie kiedyś, że w istocie kulturyści są mniej groźni niż na to wyglądają, bo za przyrostem masy mięśniowej nie nadąża zwinność i szybkość. Oni tego po prostu nie trenują, więc najłatwiej i najlepiej ratować się ucieczką. Zasapią się po stu metrach i nie dogonią. Natomiast bardzo niebezpieczni są tancerze. Zwłaszcza niepozorni.
vauban :
Chyba potrzebujemy Komitetu Łagodzenia Mugoli.
Norbert :
MSPANC:
Norbert :
Ale nikt by się z nimi nie wdawał w przekomarzanki, pszekomażanki ani w inne -anki, gdyby ich nie rozpoczęli. Wydaje mi się, że byłoby bardziej niegrzeczne zignorowanie Mistrza Józefa (albo tego, co się za niego podawał), niż to, co się działo na BdB.
vauban :
Na podstawie znanego mi dowodu anegdotycznego potwierdzam.
Lukasz :
No właśnie, mają szczelne jelita, więc zamiast powolnego ulatniania (Psssst! Prrr! Pufff!) dochodzi do gwałtownej erupcji (Ka-boom!).
Gammon No.82 :
Być może gdyby ludzie bardziej dbali o szczelność swoich jelit, mogliby LATAĆ W POWIETRZU, TAK JAK LATAJĄ TERAZ PTAKI.
bart :
Tylko, czy taki uszczelniony byłby “montgolfierą”, czy “szarlierą”?
bart :
Bzdura, ptaki latają DZIĘKI WKŁADKĄ MAGNETYCZNYM “ROMI”.
http://wiadomosci.onet.pl/2107534,12,jestem_bogiem__a_wy_mnie_aresztujecie,item.html
“Jestem Mistrzem, a wy mnie krytykujecie? Kto zamyka uszy na głos Boży, jest tylko drewnem na opał.”
Ojoj, Mistrz diagnozuje gospodarza: http://www.bioslone.pl/forum/index.php?topic=11089.msg91717#msg91717 Podiagnozujemy z Mistrzowego awatarka ? Co może być przyczyną noszenia niemodnego kapelusza ?
vauban :
Hehe, z nudów śledzę uważnie wątek i wiem, że pierwotny wpis był inny, ale najwyraźniej Mistrz uznał, że jest zbyt mało zjadliwy, więc wymienił na nowy :)
Wprawdzie chyba jestem MChP, ale za to coś należy się komuś w pysk?
http://wiadomosci.onet.pl/2107719,11,schetyna_skrytykowal_tuska_za_reakcje_na_bledy_nfz,item.html
Yay. Ile to człowiek traci, kiedy zajmie się życiem offline!
Ach, jakżeż żałuję, że mnie ominęła taka piękna zabawa, tacy niesamowici goście przyszli, a ja byłam zajęta zarabianiem! Niepowetowana strata. I tony copypasty.
Naprawdę już sobie poszli i smok u bram bloga ich nie przepuści? Bu.
Haha, oh wow:
Chciałem również powiedzieć, że wyłączyłem wszystkie ficzery na blogasku i od godziny nie wywalił mi się Firefox 3.5.4. Zaraz ponownie zrobię upgrade do najnowszej wersji i się zobaczy.
…i jak to napisałem, pierdzielnął mi Firefox.
ależ się towarzystwu biosłonemu poulewało. jeśli weźmie się pod uwagę że większość z nich, to dorośli ludzie, to w sumie bardziej przykro niż śmiesznie się to czyta.
blue.berry :
Próbowaliśmy im ocierać buzie pieluszką, ale ze słabym efektem.
bart :
Teraz siedzę na 3.6pre i ostatnio jest całkiem nieźle (oczywiście zaraz się wywali).
AJ :
Mnie się właśnie wywalił. Chyba z rozpaczy zmienię wygląd blogaska na jakiś mniej wymagający.
bart :
Skąd ta dziwna namiętność do Firefoxa? Spróbuj może Camino jak już tak bardzo nie chcesz Safari.
Firefox :
Ja w ogóle ani razu żadnego problemu nie miałem (mam 3.5.6). Może to nie FF, tylko jakiś dodatek?
bart :
Ale co, wczorajszy 3.6pre?
czescjacek :
Problem w tym, że np. blue.berry nie zainstalowała żadnego dodatku, a jej też się wywala. Może po prostu masz MEGAFARTA?
AJ :
Tenże.
Poważnie zmienię wygląd. Inove zrobił się superpopularny (Moon, Waldemar1984), a same z nim kłopoty.
@przeglądarki
A dlaczego Opera 9.63 pod Wszy 98 się nie wywala? (no prawie – czasem jak zostawić na kilkanaście godzin to się wiesza wszystko).
bart :
Kto nie ma szczęścia w życiu, ten ma szczęście w Firefoksie.
Ee, mnie się nie wywala. To znaczy, wywala, ale nie Firefoks (3.0.16) tylko modem. Komputer słaby i nie da rady otworzyć więcej niż dwie zakładki na raz, i to lepiej mało dynamiczne. Przy otwartym blipie drugiej nie daje rady.
Gammon No.82 :
Jeden z moich ulubionych komentatorów z Juznetu twierdzi, że to wszystko dlatego, bo Opera nie jest dziełem pryszczersów, tylko normalnej firmy.
Zresztą, Wy tu sobie gadu gadu o wąsatym guru w kapeluszu, a Astromaria już odtrąbiła zwycięstwo.
bart :
a ja miałem wrażenie, że Cioteczka zmieniła wygląd swojego blogaska zaraz po tym, jak zmienił się na BdB i podejrzewałem, że się na Tobie wzorowała. Do waldka nie zaglądam, bo boję się, że mnie Otchłań wciągnie.
mM. :
Też mam wrażenie, że to było jakoś zgrane czasowo. Teraz i Ciocia ma inny layout, i Pan Waldemar pod nowym adresem zmienił wystrój. Ja myślę o tym.
bart :
wait , wait. pewnie że zainstalowała. mowiła że nie weszły jej na domowy komp ostatnie instale. ale już weszły. nadal wywala.
Poziom lulzów znowu opada, nurzając się w nudzie.
FF 3.5.7 działa i nie skowyczy. Czasami po odświeżeniu strony potrafi nie dociągnąć wszystkich komentarzy, ale ogólnie zachowuje się przyzwoicie (przy wielu otwartych okienkach naraz).
Lukasz :
Pewnie zjedli coś biosłonego.
Nie rozumiem Waszych problemów. FF357 i wszystko gra i buczy. Zarówno na PC jak i na Macu.
dyspensor :
Ale od jakiegoś czasu wielu osobom Firefoks wywala się na blogasku (PC i Mac). I to w dodatku na biegu jałowym, w tle. Sytuacja robi się nieznośna.
bart :
Jak to mówią: “Natura dąży do równowagi”, więc sytuacja nieznośna u was jest sytuacją radosną u nas, czyż nie? Pozdrawiam bartoblogasków.
Astromaria :
Buziaczki spod Opery Maniusiu. Dużo zdrowia, także psychicznego, w nowym roku i przez resztę tysiąclecia.
bart :
Mi wywaliło wczoraj po raz pierwszy i dzisiaj już ze 2 razy – coś zmieniłeś i chyba na gorsze. FF3.5.6
Przejdźcie wszyscy na Operę. Zaprawdę powiadam Wam, skończą się problemy i zgryzota Wasza.
asmoeth :
Owszem, śmiga niesamowicie. Jednak nie porzucę całkowicie Feuerfuchsa, bo niestety nie działa mi na Operze jeden przydatny plugin.
bart :
E tam, u mnie ostatni raz wywalił się 3 dni temu. Za to można sobie poczytać zabawne czasami komentarze do crash reportów.
Astromaria :
Myślę, że Bóg zrobił sobie parę dni wolnego od robienia fal tsunami i trzęsień ziemi specjalnie, żeby nam podokuczać.
Hej, a może to blip? Jest we flashu, a ja mam załączonego flashblocka?
dyspensor :
Mi na chwilę pomogło odfiltrowanie blipowego widgetu ale i tak dalej firefox padał.
cdesign.proponentist :
Przez moment wyłączyłem wszystkie widgety, które mogły mieć choć ślad JavaScriptu (plus Blipa). Firefox pomyślał chwilę, pomilczał, po czym fik! i znikł.
Astromaria :
Ja coś pojebałem czy skorumpowani naukowcy twierdzą, że stopień nieuporządkowania rośnie?
Raport anegdotyczny: FF 3.5.4 na Win XP, jeszcze się nie zdarzyło fiknięcie przeglądarki w zw. z BdB (tfu! tfu! odpukać). Fakt, że nie używam blipa ani nigdy nie używałem, a z dodatków mam ino TabMixPlus i sprawdzanie pisowni w różnych językach.
grzesie2k :
Dąży do tej prawdy, co leży po środku. (I kwiczy).
Raport anegdotyczny. Win 2000, Ognisty Lis wersja 3.05, ZERO problemów.
Oprócz tego, że Bart dłuugo się ładuje. Ale pewnie dlatego, że mam głupie pół giga pamięci.
Czy jest jakiś freudysta na sali ? Przekręcanie słów – to chyba wskazuje na głęboką fazę analną. Mistrz jest w tym dobry, ale nie odkrywczy.
http://www.bioslone.pl/forum/index.php?topic=11089.msg91807#msg91807
Słonecki jest buc i kłamca.
Nikt nigdzie nie forsował tezy jakoby inżynierowie mieli prawa przeczące prawom natury.
eli.wurman :
Daj spokój, chłop ma na tyle silnie działające filtry na wejściu, że to, co się faktycznie do niego mówi ma naprawdę znikome znaczenie.
Ale regularnie tu zagląda i można z niego poszydzić. Na pewno przeczyta.
Też sobie ich poczytałem. Cholera mną zatrzęsła, ci imbecyle poją koty miksturą oczyszczającą !
Jestem zażenowany. Biosłonie obrali sobie moją wirtualną reprezentację jako tarczę strzelniczą. Co kto lubi, a ja wytrzymam, ale parę rzeczy nie podoba mi się:
Tak się składa, że mam pod opieką koty. Trzy. I za wuja nie wciskałbym im świństw do dzioba, gdybym nie wiedział, że profilaktycznie raz na rok powinno podać się preparat odrobaczający. W zasadzie nawet rzadziej, bo koty nie wychodzą. Tymczasem, świry ładują kotom w dzioby rzeczy które wprawdzie człowiekowi raczej nie szkodzą bezpośrednio (olej+aloes+Citrosept+co_tam_jeszcze), ale kotu owszem. Koty, wurwa, nie są roślinożerne. Większość substancji chemicznych zawartych w roślinach jest dla nich szkodliwa. Aloes też jest szkodliwy:
http://leksykot.top.hell.pl/koty/zdrowie/dom/rosliny_szkodliwe
http://twojezwierzaki.org/artykul/95/rosliny-szkodliwe-dla-zwierzat.html
Więc, do cholery, szkodzicie nie tylko sobie, robaczki, ale i własnym zwierzakom.
I bardzo proszę nie zawracać mi dupy czymś takim, jak to:
http://www.nutriteam.com/pets.htm
bo to kompletny fail. Nie działa:
http://en.allexperts.com/q/Cats-1606/Cat-runny-nose.htm
Więc nie męczcie zwierząt, bo zainteresuje się wami ToNZ.
Teraz prywata.
http://www.bioslone.pl/forum/index.php?topic=11089.msg91970#msg91970
Doprawdy, sądzić można by, iż dorosłego człowieka stać na coś więcej, niż prymitywne słowne przepychanki. Wstyd, mistrzu.
#kurwaco ?! I na jakim forum #dkn ?
Korzystając z okazji, wyjaśnię mistrzowi słoneckiemu (na pewno przeczyta):
– swój nick od ZAWSZE piszę z małej litery. Jest tak: Marszałek Francji, Sebastien de la Preste Vauban, XVII – eczny guru od fortyfikacji, inżynierii wojskowej etc. był tylko jeden. mistrz powinien to zrozumieć. Każdemu jego porno.
– przekręcanie nicka to zagrywka dla przedszkolaków. Nie obraża przekręconego, tylko przekręcającego. Zwłaszcza przekręcającego. Coś z nim jest nie tak.
– żal mi was. Nawet nie wiecie, jak bardzo. Ciao.
vauban :
Ja bardzo ubolewam nad tym, jakiego durnego straw mana sobie ukręcili z moich tekstów. Napisałem wystarczająco rzeczy, do których można by się było doczepić w dużo bardziej efektowny sposób a Słonecki wybrał sobie akurat te, gdzie może co najwyżej wykazać się niechęcią do czytania ze zrozumieniem.
vauban :
Słonecki odkrywa mem “Twoja Stara”?
Chłopcy, bo się popłaczę.
AJ :
Przynajmniej jeśli o mnie chodzi to nie drama, a lulz: doprawdy rozdziera mi serce z żalu. Not.
blue.berry :
NOSOTY MÓWISZ. Przecież właśnie to jest cukier w cukierku. Mniód w słoiczku. DOROŚLI LUDZIE MÓWIĄ DO DOROSŁEGO FACETA PER MISTRZU, BEZ CIENIA ZAŻENOWANIA U KTÓREJŚ ZE STRON TEJ RELACJI.
Słuchajcie, ale dlaczego nie zarejestrujecie się na forum Biosłone i tam w odpowiednim wątku nie powiecie Mistrzowi, że ocenia was niesprawiedliwie?
bart :
Och, to w sumie całkiem intrygująca forma prośby o pieszczotę oralną! “Kochanie, czy nie zarejestrowałabyś się na forum biosłone?”
No bo oni was obrażają tam, wy ich obrażacie tu – a nie można tego połączyć w jedno? Mistrz Słonecki zapewniał przecież, że na forum Biosłone bana dostają wyłącznie osoby nie potrafiące pisać poprawnie po polsku. Możecie się więc poprawną polszczyzną dopytać Mistrza i jego przydupasów o interesujące was zagadnienia wróżenia z koloru siuśków i inne takie.
bart :
Oczywiście, że można. I zastanawiałem się nad tym. Ale doszedłem do etapu, w którym zwątpiłem w sens walki z wahabitami. Są opancerzeni siłą wiary, a tego akurat na składzie nie posiadam. Co mi z tego, że podskoczy mi ciśnienie ? No, chyba że wykonają eskalację, a na razie nie wykonują.
Zdaje się, że zapewniliśmy forumowiczom Biosłone ostrą jazdę mentalną.
Bardzo proszę o usunięcie komentarza osoby, która się pode mnie podszywa. Ja tego bloga nie czytuję i nie zamierzam go komentować, jestem tu wyłącznie po to, żeby zaprotestować przeciwko kradzieży mojej tożsamości.
Czy uważasz, że byłoby w porządku, gdybym ja wypisywała idiotyzmy na różnych blogach podpisując się jako bart? Nie wiem jak potraktować takie postępowanie, ale uważam, że jest to straszne świństwo. No cóż, ale właściwie czego mogłabym się po tobie spodziewać…
astromaria :
Rozdwojenia jaźni jeszcze nie obserwowaliśmy. Jest okazja.
to wszystko brak Edyty : ) nie da się z niej skorzystać, więc trzeba wymyślić, że napisał to ktoś inny. w sumie niezły sposób : )
aaa : ) Edyta wróciła pod skromnym imieniem Modify
Dopóki autor tekstu nie podeprze się jakimiś argumentami, chociażby najmniejszymi, dopóty będzie dla większości rozumnych ludzi prostym człowieczkiem( bla bla bla).
Miałem nie przepuszczać, ale to jednak świetny lolkontent.
Kruch :
A mógłby to być argument z wolnej woli na przykład?
[Ciekawe (not really) jak to przeczyta mistrz]
Kruch :
Zaraz, ale jakich argumentów oczekujesz? I co konkretnie ci nie pasi?
Nie wierzysz, że istnieje Mistrz Józef and his Biosłonie?
Nie wierzysz, że Mistrz praktykuje jako znachor w Strzelcach Opolskich?
Nie wierzysz, że jego wyznawcy piją olej z citroseptem (i aloes – nie zapominaj o aloesie!)?
Nie wierzysz, że ich credo stanowią dziurawe flaki?
Józef Słonecki ma na podparcie Hipokratesa, Ojca Medycyny. Hipokrates twierdził, ze toksemia jest matką wszystkich chorób. To wydaje się być logiczne, gdyż środowisko jest coraz bardziej zanieczyszczone, a produkty spożywcze wysoko przetworzone, a coraz więcej ludzi choruje. Proszę autora o uzasadnienie dlaczego Józef Słonecki zasługuje na pogardę i nie ma racji? Nie lubie bełkotu lubię znać fakty.
Kruch :
Skoro “nie lubisz bełkotu”, to niezwłocznie dokonaj krytycznej analizy własnej, powyższej wypowiedzi.
Kruch :
Ekhem, naprawdę ?
http://en.wikipedia.org/wiki/Hippocrates
http://portalwiedzy.onet.pl/42874,,,,hipokrates,haslo.html
http://pl.wikiquote.org/wiki/Hipokrates
Jakoś nie znajduję nigdzie takiego stwierdzenia. Natomiast znalazłem inne, bardzo ciekawe:
+ 10000 dla Astromarii ;)) Ale dziś ten, kto powołuje się wyłącznie na Hipokratesa jest jak się zdaje mocno out of date.
No skoro już się wzięliśmy za meritum, to proszę bardzo:
(1) Zbiór pism zwany potocznie Corpus hippocrateum na 99% nie został napisany przez Hipokratesa.
(2) Nie znam starogreckiego, ale zbiór ten jest dostępny po polsku. Czytałem i nic tam o “toksemii – matce wszystkich chorób” nie zauważyłem. No ale może czytałem nieuważnie.
(3) Zajrzałem do Google Books, gdzie są angielskie tłumaczenia. W żadnym z pism “Hipokratesa” nie znalazłem słowa “toxemia”. No ale może Google ma wadliwe wyszukiwarki.
(4) Przypuśćmy dla żartu, że jednak “Hipokrates” naprawdę napisał zdanie: “toksemia jest matką wszystkich chorób”. No i co z tego? “Hipokrates” napisał też, że w organizmie ludzkim cyrkuluje czarna żółć. Przez następne 2300 lat nikt żadnej czarnej żółci w ludziach nie wykrył. “Hipokrates” napisał też mnóstwo innych bzdur. Czy podpis “Hipokrates” stanowi jakiś certyfikat prawdziwości i nieomylności?
@ Kruch:
Och, wiem, zaraz napiszesz, że taki cytat jest tu: http://www.bioslone.pl/forum/index.php?topic=8915.0 ale z jakiego dzieła Hipokratesa pochodzi ? Mistrz nie dał przypisu. Cytat bez przypisu to albo plagiat, albo potencjalna fałszywka.
Edit:
@ Gammon No.82:
IMHO wyjaśniłeś kwestię.
vauban :
Sprawdź, gdzie jeszcze ten cytat występuje, a wszystko stanie się jasne.
vauban :
W takim razie jestem out of datę, bowiem od kiedy pije miksture(3,5 roku) i stosuję diętę od zeszłego, pozbyłem się alergii, którą leczyłem chemią 20 lat. Czyli czasy są teraz takie, że ten jest trendy który się leczy tak? Gratuluje zdrowego rozsądku.
Gammon No.82 Wyjaśnij mi, że skoro toksemia nie jest według ciebie przyczyną chorób, to dlaczego oczyszczając się ustępują mi choroby, które według medycyny są nieuleczalne? Czy to jest według was nienormalne? Nie jestem tylko jedynym takim przypadkiem. Normalne jest się leczyć całe życie tak, a ten kto dba o zdrowie jest nienormalny? Ja się tylko pytam o jedno. CZEMU TO POMAGA, SKORO PRÓBUJECIE NAM WMÓWIĆ, ŻE TO MIT?
Kruch :
(1) Jeśli chcesz sobie koniecznie wmawiać, że coś ci pomaga, to ja ci tego nie mogę zabronić.
(2) Pokaż nam zaświadczenie lekarskie (lekarskie – nie biosłońskie) z rozpoznaniem jakiejś naprawdę nieuleczalnej choroby, a potem drugie zaświadczenie, koniecznie z późniejszą datą, z którego wynika, że choroba ustąpiła z nieznanych przyczyn. Może być?
Wtedy przynajmniej będzie można uwierzyć, że nie kłamiesz. Ale nadal nie będzie to dowód, że olej z citroseptem (i aloes! nie zapominaj o aloesie!) ma działanie lecznicze. Albowiem nawet nieuleczalne choroby podlegają czasem remisjom.
(3) Czy twój ulubiony Hipokrates pisał cokolwiek na temat picia mieszaniny oliwy z sokiem aloesowym? (no wiem, w starożytności nie było citroseptu)
(4) Staraj się bardziej dbać o pisownię – już pal diabli literówki, ale twoja gramatyka jest czasami dziwna i niezrozumiała. Jak na przykład tutaj:
(5) Staraj się też jednak odnosić do cudzych odpowiedzi. Skoro sam podjąłeś temat Hipokratesa, to czekamy na ciąg dalszy. A ty robisz uniki, jak wszystkie Biosłonie.
Kiedyś, cierpiałam na ostrą bezsenność, tłukłam się po nocach uprzykrzając wszystkim życie [ rzecz miała miejsce w schronisku] Udręczony kumpel wziął był zapodał i tabletkę nasenną, po której zasnęłąm jak zarżnięta. Następnego dnia przyznał się, że tą tajemniczą tabletką nasenną była witamina B compositum ;) Tak więc wmawiajmy sobie, że nam pomaga, a pomoże ;)
Ad. 1 Widocznie niewygodnie ci w to uwierzyć, bo wypadałoby przyznać mi rację. Ja opieram się na faktach, a faktem jest, że ta alergia mi ustąpiła, a ty mi próbujesz wmówić, że jestem w błędzie znów niczym się nie podpierając. No chyba, że przez chwile wcieliłeś się we mnie?
Ad. 2 Tu już musisz sam czegoś doświadczyć. Przeprowadź eksperyment. Spożywaj coś bardzo toksycznego, a po pewnym czasie zachorujesz na coś poważnego i wtedy wypróbuj metody Słoneckiego – będziesz mieć receptę. Nie masz prawa oczerniać tej metody nie znając jej. Ja mam prawo oczerniać medycynę za to, że leczy a nie zapobiega. Czy opłacalne byłoby dla propagandy, gdyby wszyscy byli zdrowi? Nie.
Ad. 4 Pokaż mi cytat mój błędny, niepoprawiony, bowiem to co zacytowałeś pochodzi tak jakby nie wiadomo skąd. Poza tym, od tego jest opcja modyfikacji, by poprawić jakieś szczegóły, a ja poprawiłem.
Ad. 5 Sam czekam na ciąg dalszy ustępowania chorób. Tyle z Hipokratesa mnie interesowało – przyczyna chorób, którą znam i tyle mi wystarczy i chwała za to Hipokratesowi. Widocznie bezbłędnie zdefiniował przyczynę chorób – toksemie, skoro oczyszczanie mi pomaga.
Jak widać dyskusja dalsza nie ma sensu, bowiem doszedłem do wniosku, że jesteś bardzo wyprany na korzyść lobby farmaceutycznego. Żyj sobie dalej w błogiej nieświadomości, uważając, że chorób się nie uniknie. Będzie o jednego pacjenta więcej.
I jeszcze jedno. Skoro toksemia nie ma wpływu na zdrowie, to ci palący po 40 papierosów dziennie chorują na raka płuc nie dlatego, że tak dużo trucizn w siebie pakują, tylko dlatego, że nie robią badań, tak? Według waszego rozumowania wychodzi na to, że sobie można palić, pić ile się chce, a jak się zachoruje to najlepiej zwalić winę na Boga, że tak chciał?
@Kruch :
(1) czyli nie masz dowodów na to, co mówisz. Tak przypuszczałem. W związku z tym mogę cię uważać za – w najlepszym razie – mitomana.
Na marginesie – od kiedy alergia jest “nieuleczalną chorobą”? I jakie jeszcze “nieuleczalne choroby” ci ustąpiły po oleju/citrosepcie/aloesie? Bo pisałeś w liczbie mnogiej.
(2) Czy chcesz mi udowodnić, że jeśli będę jadł bardzo dużo octanu ołowiu albo arszeniku, to mogę zachorować albo nawet umrzeć? Nie ośmieszaj się.
(3) My znamy metodę pana znachora ze Strzelec Opolskich. I – wybacz – ale nie będziesz nam dyktował, o czym mamy prawo się wypowiadać. Ty na przykład pieprzysz głodne kawałki na temat Hipokratesa, którego nawet nie czytałeś. Pieprzysz też na temat medycyny, której nie znasz.
(4) Pokazałem ci twój bełkotliwy cytat, niepoprawiony. Dobrze, że wiesz o opcji modyfikacji i że umiesz z niej korzystać. Zmieniając swoją wypowiedź tym samym przyznałeś mi rację.
(5) Gdyby cokolwiek z Hipokratesa cię interesowało, tobyś go przeczytał.
(6) Hipokrates nie zdefiniował “przyczyny chorób – toksemii”, w ogóle nic na jej temat nie pisał. Na temat chlania oliwy z aloesem (bez citroseptu) także nie pisał. Na przyszłość daruj sobie tego rodzaju wymysły (chociaż z punktu widzenia lulzów będzie to wielka strata).
Kruch :
Krótko podsumowując powyższą wypowiedź: bredzisz.
Choćby z tego powodu, że nazwa “toksemia” nie odnosi się do toksyn w pęcherzykach płucnych albo oskrzelach.
Kruch :
Dlaczego, skoro toksemia jest przyczyną wszystkich chorób nie wszyscy palacze choruja na rak płuc?
muirre :
Po pierwsze, są dwie definicje toksemii.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Toksemia
My posługujemy się pierwszą, altmedowcy drugą. Nie pokrywają się one ze sobą.
Po drugie, nie wszyscy palacze chorują na raka płuc, ponieważ zapadalność na niego uzależniona jest od wielu czynników – predyspozycji genetycznych, ilości wypalanych papierosów, obecności/nieobecności innych kancerogenów. Nie ma tak, że płuca wchłoną ileś tam dymu i pojawi się rak. W jednych tak, w innych nie. Można ewentualnie ocenić przybliżone prawdopodobieństwo wystąpienia w określonych warunkach – jeśli są one dobrze znane.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rak_p%C5%82uca
Gammoń No.82 – dobra masz ksywkę :) Nie bardzo chce mi się ci odpowiadać, bo widzę, że próbujesz poznać mój własny organizm bardziej niż ja sam, no ale po raz ostatni się udzielę.
Ad.1 Jak mogę dać komuś dowód, że jestem zdrowy, skoro żadne urządzenie tego nie pokaże. Pokazuje to moje samopoczucie, które jest coraz lepsze, nie jestem senny o 15 godzinie tak jak kiedyś, włosy na skroni mi odrosły, są bujniejsze, nie jestem nerwowy bez przyczyny – jak dawniej. I po co mam to pisać, skoro ty dalej w to nie uwierzysz. Może zrobie sobie sekcje zwłok i ci wyśle, bo to chyba najpewniejsze badanie, reszta to nawet 50% szansy, że aparat się nie pomyli.
Ad. 2 Idź sobie pooddychaj spalinami, a na następny dzień jedź w góry. Ciekawe, które powietrze będzie ci bardziej służyć? Po spalinach poczujesz się zdrowiej?
Ad.3 Już wyraziłem się jasno, że z Hipokratesa interesowała mnie przyczyna wszystkich chorób, a nawet jeżeli nie zdefiniował jej Hipokrates, tylko Józef Słonecki, czy ktoś inny, to co mnie to obchodzi, skoro tak czy siak propagowanie tej metody wpłynęło na w/w pozytywne objawy zdrowienia.
Ad.4 Tak, umiem z niej korzystać, bowiem jestem mądrym człowiekiem :)
Ad.5 Nie interesuje mnie już nic z Hipokratesa, mnie interesuje zdrowie co się zowie, a nie obchodzi mnie kim więcej był Hipokrates, z kim spał itp.
Ad.6 Mikstura ma na celu wygojenie nadżerek, przez które wnikają toksyny, jak przez sito. Po usprawnieniu tych narządów cenne substancję są prawidłowo wchłaniane a toksyny trafiają tam gdzie mają trafić czyli np. do kału, a nie odkładają się w tkankach.
Panie Gammon, twoje domniemania są zwyczajnie wyssane z palca. Gdybyś wypróbował metody Słoneckiego na sobie i nie zadziałałyby po latach, a wręcz nabawił się nowej choroby – wtedy miałbyś konkretny argument. Jak do tej pory bełkoczesz, a ja opieram się na faktach. Wiem, że jestem zdrowszy, bo tego doskonałego samopoczucia wmówić się nie da. Naprawdę tyle co ci mogę doradzić – wziąć się za siebie, a wtedy i umysł panu bardziej się wytęży. Pozdrawiam i już nie odpisuję, gdyż wiem, że i tak nie przerwę bełkotu.
vauban :
Swoją drogą, podejrzewam Biosłonych o gmeranie przy tym hasełku.
muirre :
I dlaczego palacze chorują akurat na raka płuc? Jak to wyjaśnia idea Biosłone?
A właśnie, ponieważ być może nie wszyscy komentatorzy mieli okazję zapoznać się z ideą Biosłone, oto ona w pigułce:
vauban :
Wielu z Biosłone pali. Nie zabija toksyna – lecz dawka. W genach można odziedziczyć ale toksyny po rodzicach. Tyle w temacie. Po to mamy układy wydalnicze, by tą niewielką ilość toksyn wydalić.
Kruch :
Prowadzenie blogaska o altmedowcach: bezcenne.
Kruch :
Przypominam, że istnieje funkcja modyfikacji i że umiesz z niej korzystać. No to do roboty.
Dalej z tobą rozmów prowadził nie będę, bo w sumie nie ma o czym. Udowodnić nic nie potrafisz, proponujesz mi żebym sam chlał Świństwo Mistrza Józefa, to na pewno się przekonam, że działa cuda (w sumie czym różnisz się od misjonarza jakiejś sekty?) Posługujesz się jakąś dziwną mieszanką słów zaczerpniętych z medycyny i z wykładów Mistrza, nadajesz im takie znaczenie, jakie w danym momencie ci pasuje (toksemia w płucach, łehehehe!), tworzysz z tego niespecjalnie logiczne konstrukcje, wyciągasz z tyłka pisma Hipokratesa, których wcale nie czytałeś, i które nie zawierają treści, o których mówisz. Kiedy ci pokazać, że u Hipokratesa nie ma choroba-jej-mać-toksemii, szybko się wycofujesz i oświadczasz że w sumie nieważne: Hipokrates, czy Słonecki.
Ja już się dosyć z ciebie naśmiałem. Niech inni też mają trochę radości.
Kruch :
Zrozumiałam z tego, że toksyny dziedziczę po palących rodzicach, a to, że sama palę, to pikuś, bo tę dawkę toksyn wydalę… hm…
Kruch :
Żartujesz. Bart to ateista. Jego koledzy pewnie też. Winne będą geny. Pozostaną im jednak lekarze i lekarstwa.
http://150lat.pl/zdrowie/prawdziwa-przyczyna-chorob/
Nie jest możliwe, aby w pełni zdrowy organizm zachorował na cokolwiek. Aby dowiedzieć się, jak osiągnąć taki stan zapraszam do regularnego czytania naszych artykułów.
Tego artykułu nie napisał Józef Słonecki.
Kruch :
Bardzo piękne zdanie analityczne.
Tak samo jest niemożliwe, żeby kawaler miał żonę. Oraz tak samo jest niemożliwe, żeby zjeść na czczo więcej, niż jedno jajko na twardo.
Przecież już te zabawy przerabialiśmy około dwa tygodnie temu.