Test buraczkowy, miśki Haribo i parówka na głowę
Praca wyszukiwacza i opisywacza altmedowych głupot to ciężkie zajęcie. Nie dość, że od czytania takich rzeczy dostaje się urazów mózgu gorszych niż od rtęci, to jeszcze w trakcie pisania narasta wątpliwość, czy na pewno warto danemu tematowi poświęcać notkę — czy ktokolwiek oprócz mnie i niewielkiej grupki wyznawców terapii daje w ogóle faka. W takiej sytuacji przydatny okazuje się Test Wegedzieciaka, tzn. sprawdzenie, czy opisywany temat przyciągnął uwagę jakiejś wegemamy na naszym ulubionym forum wegemam (oczywiście przy poprawce na charakterystykę forum — z oczywistych powodów Optymalni nie przeszliby testu).
Józef Słonecki Test Wegedzieciaka zdaje z łatwością. Znacie go? Pisze książki o zdrowiu. Według oficjalnej noty biograficznej…
JÓZEF SŁONECKI urodził się 9 grudnia 1949 roku. Już jako dziecko wyczuwał pod palcami zmiany chorobowe, i kiedy inni twierdzili, że tego samego nie czują — sądził, że to żarty. Jako sceptyk nie wierzył w jakieś tam zdolności paranormalne. Jednak fakty mówiły coś innego. Gdy przebywał w towarzystwie ludzi chorych — ci zdrowieli. Choroba jednak nie znikała, lecz przechodziła na uzdrowiciela. Przełom dokonał się, gdy zupełnym przypadkiem trafił na książkę „Od magii do psychotroniki”. Tam odkrył samego siebie. Jeszcze jakiś czas minął zanim — krok po kroku — nauczył się pomagać ludziom, wykorzystując tylko nadmiar bioenergii i nie szkodząc sobie. Obecnie jest dyplomowanym bioenergoterapeutą i prowadzi gabinet w Strzelcach Opolskich.
Z tej krótkiej biografii osoba używająca racjonalistycznej brzytwy Ockhama wyczyta, że Józef Słonecki był chorowitym dziecięciem widzącym rzeczy, których nie było.
Oprócz pisania książek i leczenia ludzi bioenergoterapią Józef Słonecki prowadzi wydawnictwo i portal o bezpretensjonalnej nazwie Biosłone. Bywalcy Otchłani powinni w tym momencie sapnąć „Aaaa, znam tę nazwę” — wyznawcy Słoneckiego bardzo aktywnie propagują jego idee w Internecie. Na portalowym forum nick Słoneckiego to „Mistrz”, tak też zwracają się do niego użytkownicy (czasem mówią o nim „Pan Józef”, zawsze z wielkich liter). To dzięki swoim internetowym fanom dochrapał się zaszczytu własnej notki na BdB, cechuje ich bowiem wielka pracowitość w rozgłaszaniu konceptów Mistrza i sympatyczny, choć nieco irracjonalny entuzjazm, podobny do spotykanego u Optymalnych czy akwizytorów MLM.
Słonecki jest wyznawcą popularnej w altmedzie teorii toksyn zatruwających organizm. Uważa jednak, że zazwyczaj organizm znakomicie radzi sobie z ich wydalaniem. Przeszkodzić mu w tym mogą uszkodzenia jelit wywołane przez naszą starą znajomą — drożdżycę powodowaną przez Candida albicans. W swojej książce „Zdrowie na własne życzenie” Mistrz opisuje przerażającą metamorfozę zamieszkujących nasze jelita pożytecznych drożdży w straszne grzyby, które zapuszczając kiełki w ścianki jelita, dokonują jego perforacji. W efekcie takiego ataku nasza zdrowa do tej pory kiszka zamienia się w rzeszoto, przez którego mikropory toksyny przeciskają się do organizmu, skutecznie go zatruwając. Każdy może przeprowadzić prosty test, zwany przez Słoneckiego testem buraczkowym. Należy wypić trochę soku z buraków, odczekać kilka godzin i zrobić siusiu:
Wynik pozytywny testu, tj. mocz zabarwiony na czerwono, świadczy o istnieniu całych tysięcy wyrw rozszczelniających błonę śluzową jelita grubego, zwanych wrotami zakażenia. Potocznie nazywamy to nieszczelnością jelit, co odpowiada rzeczywistości i daje wyobrażenie o tym, co jeszcze przedostaje się tą drogą do naszego organizmu.
W rzeczywistości czerwony mocz to normalne zjawisko, występujące u kilkunastu procent ludzi. Obecne w burakach barwniki nie rozkładają się w przewodzie pokarmowym i zostają wydalone razem z moczem.
Oczywiście żaden szanujący się altmedowiec nie ograniczy swojego targetu już na starcie do czternastu procent populacji. Jeśli więc należycie do większości, której siusiu od buraczków się nie zabarwia, Mistrz podaje w książce dodatkowe objawy drożdżycy, a imię ich Legion. Spanie z otwartą buzią, kozy w nosie, pogarszający się wzrok, nadmierne albo zmniejszone wydzielanie śliny, wieczna chrypka, wzdęcia, śmierdzące bąki, zaparcia, biegunka, hemoroidy, pieczenie pupy, trądzik, uczulenia, zimne stopy i/lub dłonie, łupież, depresja, nadwaga, niedowaga, problemy z sercem, najróżniejsze bóle i — last but definitely not least — impotencja. Słonecki dodaje, że drożdżycy nie da się wykryć w żadnym laboratorium analitycznym („łatwiej byłoby znaleźć igłę w stogu siana, niż mikroskopijnego grzyba wypatrzeć”). Jedyna metoda diagnozy to porównanie swoich symptomów z objawami z listy Mistrza.
Lolkontent lolkontentem (oprócz tej impotencji, z pewnych rzeczy po prostu nie wypada się śmiać), ale zwróćcie uwagę na przedłużającą się chrypkę. Otóż ja znam jeszcze jedną chorobę, której jednym z objawów jest wieczna chrypka. Ta choroba to rak krtani. Zawsze warto przypomnieć, że ludzie propagujący nierzeczywiste bzdury mogą wyrządzić rzeczywiste szkody.
Na nieszczelne jelito Słonecki poleca specjalną Dietę Prozdrowotną oraz swój wynalazek — Miksturę Oczyszczającą, składającą się z oleju spożywczego, soku z aloesu i Citroseptu. Wzrasta od niej odporność, mija niestrawność, znikają problemy ze stolcem (i poprawia się jego jakość), mniej śmierdzi z ust, rozpuszczają się kamienie w nerkach i ogarnia uczucie ogólnej lekkości. Mikstura zapobiega również powstawaniu nowotworów.
Mistrz tym się różni od innych naszych znajomych z Otchłani, że nie łyka bezkrytycznie każdej tezy alternatywnej do rzeczywistości. Jest wrogiem witaminy C i suplementów, krytycznie wypowiada się o homeopatii, za to pozytywnie o szczepieniach — i generalnie jest zdania, że należy krytycznie podchodzić do wszystkiego, co nie pochodzi od Mistrza. Jego kontrowersyjne poglądy, w połączeniu z jakimiś osobistymi konfliktami, przysporzyły mu wielu wrogów w środowisku altmedowo-spiskologicznym. Co przekłada się na rozpowszechniane w Internetach informacje, że Słonecki naprawdę nazywa się Josef Szemeszteyn, swoje pomysły rżnie od Gersona i ojca Klimuszki, a na zlocie Biosłone dostał biegunki po bigosie.
Mimo niechęci do altmedowców, Mistrz czujnie obserwuje trendy i czerpie wiedzę. Homeopatom skradł sekret pogorszenia terapeutycznego. W swojej książce pracowicie wylicza możliwe dolegliwości mogące się pojawić w początkowej fazie stosowania Mikstury Oczyszczającej: ogólne rozbicie, osłabienie, zawroty głowy, wewnętrzny niepokój, ból brzucha, nudności, zgaga, wymioty, kolka, śmierdząca sraczka, katar, gorączka, zapalenie wszystkiego (m.in. narządów płciowych, pęcherza, cewki moczowej, prostaty, śluzówki odbytu), ruszanie się zębów, wzmożone wypadanie włosów i nasilony łupież, zwiększony apetyt i przybieranie na wadze, smród spod pach… Rety! Gdyby jakaś szczepionka wywoływała połowę z tych objawów jako skutki uboczne, prof. Majewska chyba by zemdlała ze zgrozy!
Jakie schorzenia wywołuje drożdżyca? Wszystkie! Przecież powoduje toksemię, którą Hipokrates nazywał przyczyną wszystkich chorób. Chronologicznie, od poczęcia: uszkadza plemniki, „wpływając niejako genetycznie na kondycję potomka, nie dając mu praktycznie szans na prawidłowy rozwój już w życiu płodowym”. W ogóle choroby genetyczne praktycznie nie istnieją — to po prostu głupi lekarze mylą je z efektami drożdżycy. Grzyb zagnieżdża się w jajach jeszcze w jajniku. Powoduje poronienia, wcześniactwo. Niemowlę obciążone drożdżycą źle się rozwija i cierpi na kolki, ale furda kolki, kiedy najstraszliwsze czai się cichaczem:
Człowiek od dzieciństwa nie choruje (organizm nie walczy), aż zupełnie niespodziewanie okazuje się, że ma raka.
To zaskakująca dygresja w rozdziale o wpływie drożdżycy na płód, ale Mistrz ma prostu taki specyficzny, niepozbierany flow. Uwaga o raku pasowałaby raczej do rozdziału o starości, ale musiałaby w nim konkurować z następującą złotą myślą:
Zgrzybiały staruszek, zgrzybiała staruszka — tak niegdyś określało się ludzi starszych toczonych przez grzyby.
Książkę „Zdrowie na własne życzenie” zamyka rozdział „Z gabinetu bioenergoterapeuty”, w którym Mistrz zawarł praktyczne rady wypróbowane podczas wieloletniej pracy leczniczej. Na zwyrodnienia stawów poleca okład z liścia kapusty. Na zatoki najlepsza jest parówka na głowę (nie mięsna, tylko taka z gorącej wody i odrobiny szałwii). Na biegunkę suchy ryż. Na bolący brzuch okłady z gorącej soli. Strzelanie w stawach, które według Mistrza prowadzi do trwałych uszkodzeń, należy leczyć jedząc po dwa miśki Haribo trzy razy dziennie. Widać od razu, że Mistrz jest zwolennikiem rozwiązań leczniczych nie obciążających zbytnio portfela i dostępnych lokalnie, najlepiej w pobliskiej „Żabce”. Taką filozofię Mistrz propaguje również na swoim forum, gdzie np. na problemy żołądkowe półtorarocznego dziecka potrafi polecić Coca-Colę:
To nie jest pomyłka — coca-cola jest bardzo pomocna w usuwaniu patologicznego śluzu z ścian jelit. Nie ma tu w zasadzie żadnego ryzyka — są osoby, które piją ją na okrągło, więc przez tydzień nie może zaszkodzić.
Forum Biosłone nie jest typową społecznością Web 2.0 — to raczej miejsce, gdzie można spotkać Mistrza i spytać Go o radę. Do obsługi petentów Mistrz ma swoich przybocznych, którzy udzielają wstępnych odpowiedzi lub kierują do właściwych maksym Pana Józefa (poprawiają też na czerwono błędy ortograficzne i literówki użytkowników — forum wspiera internetową akcję „Bykom — stop!”). Forum w założeniu ma gromadzić mądrości Słoneckiego, posiada odrębny duży dział „Archiwum Wiedzy” składający się wyłącznie z jego wypowiedzi na najróżniejsze tematy, z zablokowaną możliwością komentowania. A mistrz lubi siec złotymi myślami:
W powszechnym mniemaniu medycyna to coś jakby zdrowie, z naciskiem na jakby.
Ponadto człowiek nie jest zwierzęciem, o czym świadczy chociażby nasze uzębienie, żadne zwierze nie je tak jak człowiek, żując dokładnie pokarm przed jego połknięciem, delektując się jego smakiem.
Różnica między lekarzem a uzdrowicielem jest taka, że uzdrowiciel ma „to coś” wrodzone, jak inteligencję, lekarza zaś tego uczono.
Potrafi też zaskoczyć nawet wytrawnego bywalca obłąkanych portali, np. za pomocą teorii, w myśl której brzydki zapach z ust to bąki, które przez nieszczelne jelito dostają się do krwi, potem do pęcherzyków płucnych i fru! tchawicą na wolność.
Producenci gum do żucia i past do zębów często obiecują, że ich produkty likwidują nieprzyjemny zapach z ust. To ewidentne oszustwo i przypomina używanie dezodorantu zamiast solidnej kąpieli. A gdyby nawet tak było, gdyby gumy do żucia i pasty do zębów rzeczywiście usuwały ów objaw nieszczelności ścian jelita grubego, to byłoby to kolejne maskowanie objawów.
Forum Biosłone czyta się trochę jak scenariusz „Rejsu”, przy założeniu, że wszyscy bohaterowie filmu wstąpili do sekty. Silnie zhierarchizowana struktura, uporządkowany tok dyskusji. Atmosfera ożywia się czasami, gdy Mistrz wpadnie w złość, np. na nowicjusza skarżącego się, że czwarty miesiąc pije Miksturę Oczyszczającą i nie czuje poprawy:
A kto powiedział, że po MO ma być poprawa? To nie jest lek, po którym ma być: …już w porządku, mój żołądku. Po MO ma być na początku kuracji właśnie gorzej, bo taka jest jej idea, by odchorować zadawnione choroby.
Zaś na nieśmiałe „Ja rozumiem, ale myślałem, że to przez 3 miesiące się zmieni na lepsze” odpowiada w stylu strzeleckiego Buddy:
Zmieni się na lepsze wówczas, gdy już będzie lepiej.
Mistrz potrafi też ostro skarcić za korzystanie z antybiotyków przy zapaleniu oskrzeli:
Dawno już podobnej durnoty nie widziałem na naszym forum! Tzw. zapalenie oskrzeli jest objawem usuwania drogami oddechowymi ropy powstającej wskutek niszczenia zdefektowanych komórek, a to jest istotą owego procesu oczyszczania, zwanego chorobą infekcyjną. Doprawdy, trzeba być pacjentem, czyli kompletnym idiotą, by ten naturalny proces „leczyć” w jakikolwiek sposób, a już antybiotykami, to już jest skrajne kretyństwo! W ogóle, nich się Pani zastanowi, czego Pani tutaj szuka…
Pewno za jakiś czas pójdzie Pani na inne forum, gdzie skarżą się, że pili MO 3 lata i nic im to nie pomogło. To niech Pani idzie już teraz, nam nie potrzeba takich idiotów, co swoje zdrowie mają w tak głębokiej pogardzie, że oddają je specjalistom od chorób. Nic tu po Pani!
Słonecki wyznaje jednak zasadę zdrowego rozsądku (proszków przeciwbólowych używać nie należy, chyba że coś bardzo boli). Więc czasami antybiotyki są OK, np. kiedy Mistrzowi spuchnie gęba:
Sam zastosowałem antybiotyki, gdy niemiłosiernie napuchłem w trakcie kuracji Detoxem+. I nie chodziło o to, że opuchlizna zagrażała w jakikolwiek sposób mojemu życiu, ale po prostu „z taką gębą” nie mogłem pokazać się między ludźmi, a musiałem.
Forum jest też doskonałym miejscem, żeby okazać Mistrzowi należny szacunek:
Codziennie jestem wdzięczny Bogu, że pozwolił mi odnaleźć to miejsce i poznać prawdę dotyczącą zdrowia głoszoną przez naszego Mistrza. Na początku tego roku byłem w opłakanym stanie w zasadzie zbliżonym do tego jakie opisywał Machos. Uderzenie wysokiego ciśnienia do głowy, któremu towarzyszył częstoskurcz serca chyba tylko cudem przeżyłem. To było dla mnie jak wstrząs, po którym wiele miesięcy trwałem w ciągłym lęku. Leki jakie mi po tym zapisał kardiolog odrzuciłem stopniowo po trzech miesiącach stosowania, pomimo wielkiego strachu jaki przeżywałem postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę: drogę prowadzącą do zdrowia wg. Józefa Słoneckiego. I choć nigdy nie byłem pacjentem, i zdecydowanie unikałem lekarzy od czasu jak w wieku lat pięciu pozbawili mnie migdałów to moja droga do choroby wiodła głównie przez sposób odżywiania.
Status autora tego wpisu to obecnie „offline”; mam nadzieję, że to dlatego, że akurat przegląda inne strony albo kładzie się spać (za oknem noc, gdy słowa te klepię).
A teraz najdziwniejszy fragment tej historii: część komercyjna przedsięwzięcia Biosłone wygląda żałośnie. W zasadzie nie istnieje. Jeśli chcemy zostać uczniami Słoneckiego, powinniśmy jedynie zaopatrzeć się w jego książki (54 zł za komplet) — ale nawet to nie jest konieczne: przepisy na Miksturę Oczyszczającą czy zasady zdrowego życia Mistrz publikuje w Internecie. Na portalu Biosłone można również przeczytać przepis na inny cud-składnik zdrowej diety, Koktajl Błonnikowy, składający się z wody, owoców, miodu i zmielonych pestek wymieszanych razem w blenderze (najlepiej w Cucina Philips HR 2860, ze względu na trwałość — pamiętajcie, Mistrz zna się na wszystkim). I Koktajl, i Miksturę Oczyszczającą należy przygotować ze składników dostępnych na rynku, Mistrz nie prowadzi ich sprzedaży. Przekopałem się sumiennie przez forum, szukając niezauważonego haczyka finansowego, ale nie znalazłem nic oprócz zlotów forumowiczów (nawet jeśli przynoszą dochody organizatorowi, to są to sumy bardzo skromne, poza tym było owych zlotów raptem trzy) i franczyzy Gabinetów „Zdrowie na własne życzenie” (jeden z przybocznych otworzył gabinet w swoim mieszkaniu, brak informacji o opłatach licencyjnych dla Mistrza).
A zatem jeśli nie o pieniądze chodzi, to o co? Nasuwają mi się dwa przypuszczenia: jedno realistyczne, a drugie spowodowane zbyt częstym zaglądaniem w Otchłań.* Realistycznie przypuszczam, że Józef Słonecki pragnie zostać słynnym na cały kraj bioenergoterapeutycznym ekspertem od zdrowia i zapewnić tym samym wysoką frekwencję w swoim gabinecie w Strzelcach Opolskich (czyli jednak chodzi o pieniądze). Jednak kiedy założę swoją Czapeczkę Chroniącą Myśli, nasuwa mi się inny domysł: oto mamy niesamowitą okazję oglądać sektę-niewypał w stanie wegetacji. Niby wielbią Mistrza, niby piją wspólnie Koktajl Błonnikowy na zlotach, ale gdzieś po drodze komuś zabrakło determinacji i kawałka ziemi, na którym można by zbudować gospodarstwo dla kilkunastu rodzin, z wysokim płotem, jednym wejściem i magazynem broni.
Potem zdejmuję Czapeczkę i od razu mi lepiej.
* Komentator amatil zwraca uwagę, że najbardziej oczywistym wytłumaczeniem zagadki Pana Józefa jest zwykły ego trip. Może i nie ma z tego kasy, ale przynajmniej mówią mu „Mistrzu”.
Lukasz :
A gdzie ja napisałem, że nie trzeba myć jamy gębowej? Tylko że niektórym capi z gęby, choćby nawet jamę gębową myli 6 razy dziennie, a innym nie capi, nawet gdy zjedzą czosnek i umyją zęby. Tak napisałem.
Ostry buc :
Nie składali, tylko trzymali gonady – tak jak teraz robi to większość zwierząt. U większości samców ssaków też są na zewnątrz, chociaż np samce gryzoni poza sezonem reprodukcyjnym mają jądra cofnięte do jamy brzusznej. Jądra u ssaków muszą być na zewnątrz, gdyż plemniki najlepiej rozwijają się w niższej temperaturze, niż normalna temp ciała.
Co do nazw – wystarczy, że nazwiemy je prawidłowo – samice produkują komórki jajowe, samce posiadają jądra – koniec problemów językowych.
Hm, nie wiem czy vaubanowi dokładnie o to chodziło, ale prostota budowy sinic, które istnieją na Ziemi już miliardy lat wskazuje, że takim istotom raczej to służy – żyją w wielu warunkach, nie mają wielkich wymagań środowiskowych – człowiek potrzebuje konkretnych temperatur, materiałów budulcowych, wilgotności, wody, ciążenia, ilości światła a i tak szwankuje, bo przy takiej liczbie układów coś się zawsze rypnie.
Ostry buc :
Niektóre Jaszczury nadal składają jaja wewnątrz ciała ludzi, którzy im podpadli.
W ewolucjonizmie nie ma “drabiny” ani też “szczytu drabiny”, więc dalsza część nie wymaga odpowiedzi.
Lukasz :
A potem szczelnie zawiązujemy Mistrzowi oczęta, żeby wąchał i identyfikował “śmierdzi-nie śmierdzi”.
Lukasz :
No przecież on wyraźnie napisał: “jaja”.
Ostry buc :
O rany, jak fajnie. Nie wiedziałam, że można tutaj tak po prostu przyjść, zadać dowolne spod ogona wyciągnięte pytania i jeszcze stwierdzić, że to tak na początek.
Mam wrażenie, że większość stałych komentatorów tego bloga wcale nie uważa, żeby człowiek stał na szczycie jakiejkolwiek drabiny, chyba, że akurat ściąga łyżwy z pawlacza (jakby co, to ja opowiadam się po stronie frakcji kociej).
Poza tym fascynuje mnie zdanie, że człowiek jest mniej doskonały od swoich przodków. Znaczy, jaki człowiek od jakich przodków? Ja od mojego pradziadka? My wszyscy od ludzi z, powiedzmy, XVIII wieku? O co chodzi?
Lurkerka_Borgia :
Chodzi o to, że (czy) człowiek jest mniej doskonały od sinic, wg komentatorów tego blogu.
Lukasz :
Jasne. Konstrukcja cepa jest mniej skomplikowana od komputera.
Józef Słonecki :
Sinice, o ile wiem, nie są przodkami człowieka, ale może niech autor zdania sam wyjaśni, co miał na myśli.
Lurkerka_Borgia :
Pewnie jakieś organizmy podobne do współczesny sinic możemy mieć wśród przodków (albo i nie), ale to i tak bez sensu jest, bo w ewolucji nie chodzi o dążenie do doskonałości.
Lurkerka_Borgia :
No to teraz już wiesz.
Lurkerka_Borgia :
To jest cały wasz styl – sprowadzić wszystko do absurdu.
Widać w Teorii Ewolucji zachodzą ciągłe zmiany. Nagle się okazuje, że nie zajmuje się ona pochodzeniem życia. Okazuje się też, że nie mówi o rozwoju i przeżywaniu najlepiej przystosowanych. To ciekawe. Zatem o czym mówi?
A co do gonad, to racja. Bart pisał o jajkach w sensie gonad. Niemniej pytanie jest ciągle otwarte: czy przemieszczenie się gonad u chłopców krótko przed lub zaraz po porodzie dowodzi ewolucji? Czy fakt, że przepuklina mosznowa występuje w tym miejscu dowodzi (a gdzie miałaby występować), że jesteśmy bublem? Czy fakt, że kość łamie się w najsłabszym miejscu dowodzi ewolucji? A w jakim miejscu ma się łamać? W najmocniejszym? Jak można wyciągać takie wnioski!
Lurkerka_Borgia :
No to teraz już wiesz.
Lurkerka_Borgia :
To jest cały wasz styl – sprowadzić wszystko do absurdu.
Widać w Teorii Ewolucji zachodzą ciągłe zmiany. Nagle się okazuje, że nie zajmuje się ona pochodzeniem życia. Okazuje się też, że nie mówi o rozwoju i przeżywaniu najlepiej przystosowanych. To ciekawe. Zatem o czym mówi?
A co do gonad, to racja. Bart pisał o jajkach w sensie gonad. Niemniej pytanie jest ciągle otwarte: czy przemieszczenie się gonad u chłopców krótko przed lub zaraz po porodzie dowodzi ewolucji? Czy fakt, że przepuklina mosznowa występuje w tym miejscu dowodzi (a gdzie miałaby występować), że jesteśmy bublem? Czy fakt, że kość łamie się w najsłabszym miejscu dowodzi ewolucji? A w jakim miejscu ma się łamać? W najmocniejszym? Jak można wyciągać takie wnioski!
Name :
No i?
A ktoś twierdził, że się zajmuje?
Mówi. To, że się komuś przystosowanie z doskonałością i celowością myli, to już wina tego kogoś.
Lukasz :
Dokładnie o to.
Name :
Hm, nie nagle tylko od samego początku sformułowania przez Darwina i Wallace’a – czyli jakieś w zaokrągleniu 150 lat. Polecam inne źródła wiadomości niż blog Maćka czy hereticusa. Sama wikipedia ma już w miarę przystępne informacje.
Er, wrong – gdzieżeś to wyczytał? Niezrozumienie czyjejś wypowiedzi? Może asmoetha
Ale tam nie ma słowa o tym co piszesz – doskonałość jest pojęciem względnym i zupełnie nieistotnym dla samej siebie w kontekście ewolucyjnym.
Wrong again – dowodem ewolucyjnym jest sam fakt posiadania jąder wewnątrz jamy brzusznej, bublem jest potrzeba ich zstąpienia kanałem, przez który niekiedy przeciskają się inne rzeczy, które nie powinny. Przepuklina może być w wielu miejscach, ale ta szczególnie jest felerna. Gdyby najjaśniejszy stfurca dobrze zaplanował, jądra powstawałyby od razu na zewnątrz. Polecam historię z jedną z gałęzi lewego nerwu błędnego. Fuszerka stfurcy, który prowadząc kable między sąsiednimi pomieszczeniami zaliczyłby po drodze biuro szefa 2 piętra niżej i toaletę piętro wyżej.
Sam siebie zapytaj – ty je wyciągasz z kapelusza. Nikt tu o kościach nie napisał.
Nie chciałbym marudzić, ale jak odjąć spam i syfeks powoli zbliżamy się do 50k komcia, amirajt?
Przepraszam, że ciągle zmieniam nicki, ale dwa posty z rzędu na jednym są niewykonalne. Takie macie tu zabezpieczenia.
asmoeth :
No to może mądralo wyjaśnij wszystkim, czym jest doskonałość. Wtedy będziemy się rozumieć.
Nejm :
To coś co nie istnieje.
Auch: kto z szanownych #ttdkn-istów jest za wprowadzeniem podstaw filozofii i logiki w szkole średniej niech podniesie lewą rękę i pomacha serdecznie.
Józef Słonecki :
Zapewne nie jest (ale warto byłoby doprecyzować “doskonały”).
eli.wurman :
Tak mnie naszło – czy osiągnięcie entropii we Wszechświecie możnaby nazwać doskonałością? Przepraszam wszystkich, którym to pytanie stworzy gulę w gardle. Fizyk ze mnie jeszcze marniejszy niż ekologista.
Ostry buc :
Kto ci takich głupot naopowiadał, biedny Mamoniu?
eli.wurman :
No to już wiemy. Wg eli.wurman’a doskonałość to coś co nie istnieje. Co prawda słowniki i encyklopedie mają inne zdanie na ten temat, ale wiadomo, tylko matematycy poprawnie opisują rzeczywistość a reszta ludzi nie rozumie na jakim świecie żyje i co znaczą słowa, którymi się posługują.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Doskona%C5%82o%C5%9B%C4%87
Lukasz :
Drogie Bravo,
czy osiągnięcie Punktu Mojej Starej uczyni mnie szczęśliwym?
eli.wurman :
Hell yeah!
Tępy buc :
Okay, w takim razie opisz mi doskonałość która istnieje.
Tępy buc :
W słowniku znajdziesz też definicję słowa krasnoludek, co nie oznacza, że krasnoludki istnieją.
…rany, wdaję się w dyskusję z kimś, kto nie odróżnia istnienia wyrazu od istnienia zjawiska, które ten wyraz oznacza. Ech.
I – do ciężkiej cholery – apostrof po “n” nie istnieje.
Swoją drogą, ta gorąca i boleśnie prawdziwa dyskusja potwierdza tezę, którą wysnułem po założeniu Czapeczki Chroniącej Myśli, nieprawdaż?
Przy okazji chciałem towarzystwu z Biosłone uświadomić, że pogadacie tu jeszcze ze dwa dni i BdB wyląduje na pierwszej stronie w Google, gdy ktoś wpisze nazwisko Mistrza. Nie wiem, czy o to wam chodzi; ja chętnie bym odpoczął od szukających metod picia nafty lub papieża w ogniu i wpuścił tu nieco świeżej krwi z referrali.
Lurkerka_Borgia :
Za jakiś czas może to stać się jedną z twoich ulubionych rozrywek.
eli.wurman :
“Żadnej roli w nauce tradycyjnej nie odgrywała logika. Była ona uprawiana sama dla siebie, jako „sztuka dla sztuki”. Wszelkie rozumowania w monodyscyplinach konkretnych opierały się nie na logice, lecz na zdrowym rozsądku. Jeżeli był to rozsądek „zdrowy”, to oczywiście pozostawał w zgodzie z logiką, ale nie logika była jego źródłem, lecz nawyki życiowego doświadczenia. Co więcej, jeżeli specjalista z jakiejś monodyscypliny uznał za wskazane postudiować logikę, to słuszność jej twierdzeń oceniał na podstawie swojego zdrowego rozsądku, a nie na odwrót. W nauce tradycyjnej wiele konkretnych osiągnięć zawdzięczano dobrej znajomości matematyki, ale nie było chyba ani jednego, które ktoś zawdzięczałby dobrej znajomości logiki.”
— Marian Mazur
bart :
Na razie jest kiepsko – ledwie sześćdziesiąt kilka wejść w miesiąc. Ale jak się rozkręcicie, będzie lepiej :)
biosłone a kościół, robaki wychodzące przez skórę i czary-mary to moje TOP3.
Obawiam się, że Tępy buc wyruszył w wielką podróż w poszukiwaniu istniejącej doskonałości. Obawiam się, że już go więcej nie ujrzymy.
eli.wurman :
Spoko koleś, tylko obchodzenie zabezpieczeń trochę zabiera czasu.
Lurkerka_Borgia :
Tak się składa, że doskonałość nie jest czymś nieistniejącym, jakimś wymysłem, tylko opisem tego, co jest takie jak być powinno, spełniające nasze oczekiwania. Doskonałe może być wszystko, co za takie uznamy – marynarka, koszula, dom, samochód itp. Jeśli oczekujecie, że samochód ma się nigdy nie zepsuć, to w tym sensie samochodów doskonałych nie ma, ale takie oczekiwanie jest chore, ponieważ prawa natury są takie, że wszystko się zużywa. Jeśli nie będziesz dbać o samochód, to on sie popsuje szybciej, ale to nie oznacza, że jest niedoskonały. Jeśli nie będziecie dbać o zdrowie, to ono się zepsuje, bo musi się zepsuć, takie są odwieczne prawa natury, pani kierowniczko. Jak jest zima, to musi być zimno i wcale to nie oznacza, że zima jest niedoskonała.
A co do moszny i przepukliny, to nie jest to żadna niedoskonałość. Wystarczy nie targać ciężarów ponad siły, to wam jaja się nie opuszczą.
A w ogóle, to kto dał wam prawo oceniać świat, czy jest doskonały, czy nie? Jeżeli istnieje Bóg, to tylko On, jako Stwórca ma do tego prawo, a jeżeli go nie ma, to i tak nie wy o tym decydujecie. To ewolucja – wasz bożek – ocenia, czy to co “stworzyła” jest doskonałe, czy nie.
Tak musi brzmieć wioskowy idiota zabierający się za filozofię.
bart :
Nam to nie przeszkadza. Zaglądnie tutaj i oczywiście nic nie wyczyta z tego bełkotu, a potem wpadnie do nas i przeczyta np. coś takiego: http://www.bioslone.pl/forum/index.php?topic=10930.msg91557#msg91557
Będzie Wam głupio, bo Was nic dobrego nikogo nie spotka. A u nas – owszem.
Nieostry buc :
Och, to bardzo lokalna definicja doskonałości. Choć jakoś tam mi się podoba – konkurujące ze sobą doskonałości, multiwszechświaty (szczególnie interesuje mnie taki w którym linie równoległe się przecinają).
Nieostry buc :
Okay, to teraz rozróżnij pomiędzy “uznane za doskonałe” od “doskonałe”.
Nieostry buc :
To się nawet konkretnie nazywa, ale trzeba było nie spać na lekcjach fizyki.
Nieostry buc :
No przecież jako Ci, którzy twierdzą, że doskonałość jest trudna do zaobserwowania nie oceniamy czy świat jest czy nie jest doskonały.
Nieostry buc :
Ale weź czytaj co się do Ciebie pisze. Ewolucja w’ogle nie ma możliwości oceny czegokolwiek.
Nieostry buc :
Czyli właśnie potwierdziłeś, że “doskonałość” nie istnieje (chyba, że w sensie doskonały=bardzo dobry, taki, który w tej chwili mi pasi”), a najwyżej jest wynikiem brandzlowania słów. Bo oczywiście można sobie mleć w gębie ciągi wyrazów: “doskonały lek na szczurzy syfilis”, “doskonały system operacyjny”, “doskonały system filozoficzny” i inne doskonałości. Ale poza bólem języka pożytek z tego jest żaden.
BTW tobie się naprawdę wydaje, że brandzlowanie słów może dowodzić faktów? Czy tylko tak cynicznie sobie z nas żartujesz?
Nieostry buc :
A ktoś musiał? Bądź poważny.
Rany, jak ty pierdolisz głupot. A kto dał ci prawo do pierdolenia głupot? Bóg nie, gdyż jako Stwórca wSZYSTKIEGO, A WIĘC TAKŻE mĄDROŚCI I gŁUPOTY
Józef Słonecki :
No to możemy się wspólnie cieszyć, że przy wyszukiwaniu “biosłone” lądujemy na samym szczycie strony czwartej. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
[continued] zarezerwował je dla siebie. Ewolucja także nie. Więc nie masz prawa do pierdolenia głupot i zaprzestań pierdolenia głupot.
Józef Słonecki :
Zaglądnie do was szarlatanie Józefie Słonecki i wtedy z wrażenia zesika się na pomarańczowo. Z fioletowymi kropeczkami.
Gammon No.82 :
I BROKATEM
Józef Słonecki :
Czy Mistrz na swoim forum banuje także siebie za niezrozumiałe wypowiedzi (zgodnie ze swoją deklaracją wygłoszoną tutaj)?
Józef Słonecki :
A czy Mistrz prowadzi dziennik osób korzystających z MO? Ile z nich zapada na choroby? Ile z nich umiera i w jakim wieku? Na co?
To w sumie mogłoby dostarczyć jakichś informacji, można by je skonfrontować z resztą populacji i wykazać jakieś korelacje?
eli.wurman :
Pff – badania chcesz od Mistrza? Przecież Mistrz to wie, więc po co badać?
Lukasz :
Wiesz, gdybym ja robił taką ściemę to bym sobie chciał przygotować jakieś papiery – np. patrzcie: wśród osób korzystających z MO rzadziej występuje cośtam, cośtam i cośtam. I że generalnie wyniki krwi, kału i moczu lepsze.
bart :
Po prostu próbuję wyjaśnić ci rzeczy proste, ale po twojej wypolerowanej korze mózgowej one spływają, więc uznajesz je za filozofię. No i te nieodłączne obelgi, zamiast argumentów.
eli.wurman :
Ty to dopiero jesteś mądry, nie ma co, no geniusz po prostu.
eli.wurman :
No też w tym rzecz, domorosły filozofie, że doskonałość jest pojęciem subiektywnym. To co dla ciebie jest doskonałe, bo spełnia twoje oczekiwania, nie musi być takie dla mnie. Rzecz sama w sobie nie jest ani doskonała, ani niedoskonała. To byty myślące NADAJĄ im takie znaczenie. Ja nie wiem, jak mam to prościej wytłumaczyć. Przecież to jest w encyklopedii.
eli.wurman :
A ja niby o czym wcześniej pisałem. Sami się zaplątujecie we własne sieci. Skoro ewolucja nie może niczego ocenić (bo nie jest bytem myślącym), to jakim cudem wam to oceniać?
Gammon No.82 :
Gamoń, idź już spać, bo wełbie ci się miesza. Skoro ja oceniłem, że coś jest takie jak chciałem, żeby było (czyli doskonałe) to jak niby to potwierdza, że doskonałości nie ma?
Ja wiem, że chcielibyście nosić jajka w brzuszku, ciotki, ale niestety, macie je poza nim. Wkurzające, co?
A wracając do meritum, chciałbym zapytać, skoro przeżywają osobniki najlepiej przystosowane, to dlaczego uważacie, że noszenie jajek pod brzuszkiem jest jakimś błędem ewolucji?
Buc taki sobie :
Uroczy jesteś z tymi swoimi problemami z czytaniem. Wyraźnie było napisane (Lukasz pisał), że noszenie jajek pod brzuchem jest dla ssaka korzystną adaptacją, bo plemniki się w ten sposób chłodzą. Problem w tym, że przodkowie mieli jajka w brzuchu, a że ontogeneza z grubsza odzwierciedla filogenezę, to w pewnym momencie jajka muszą zstąpić. Gdyby takiego ssaka projektować od podstaw, to miałby jajka od razu pod brzuchem.
Buc taki sobie :
I znów dochodzimy do tego, że wiele rzeczy dzieje się tylko w Twojej wyobraźni. Ani nigdzie nie twierdziłem, że jestem mądry, ani nigdzie nie twierdziłem, że chcę wywołać wrażenie dysponowania jakąś mądrością.
Buc taki sobie :
Chciałbym Ci tylko przypomnieć, że to ty głupio wyskoczyłeś z filozofowaniem o doskonałości.
Buc taki sobie :
Jeśli rozmawiamy o Twoim, lokalnym, pojmowaniu doskonałości to owszem. Ale jeśli rozmawiamy (a w kontekście rzekomej doskonałości ewolucyjnej o tym właśnie rozmawiamy) o doskonałości rozumianej w tradycji cywilizacji zachodnioeuropejskiej – musimy się odnieść do jej rozumienia pojęcia doskonałości.
Buc taki sobie :
Mylisz znaczenie które nadał im Buc taki sobie ze znaczeniem jakie posiada w tradycji, kulturze, nauce.
Buc taki sobie :
Och, zacytuj mi więc ten fragment w którym o doskonałości rzeczy świadczy nadanie im takiego znaczenia?
Podpowiem: idea doskonałości polega na tym, że rzecz jest doskonała sama z siebie a nie dlatego, że ktoś ją oceni jako doskonałą. Jako taka doskonałość ma być obiektywna.
Buc taki sobie :
Napisałeś:
Nieostry buc :
Buc taki sobie :
Bo w przeciwieństwie do ewolucji dysponujemy świadomością.
Buc taki sobie :
Ale przecież nikt tutaj nie wyraził poglądu, że “noszenie jajek pod brzuszkiem” jest błędem ewolucji. Jest konsekwencją istnienia mechanizmów ewolucyjnych. To gargantuiczna różnica.
Bartu, domyślam się że ty możesz jakoś rozróżnić, czy ostry buc jest tym samym bucem co buc taki sobie, czy może jest jednocześnie tępym bucem, albo zgoła bucem zaostrzonym gotycko albo są to wszystko zupełnie różne buce kwalifikowane oddzielnie – ale dla zwykłego szeregowego jaszczura staje się to nieczytelne. Mechanizm coś nie teges chyba.
vauban :
Wszystko jeden i ten sam Inżynier Mamoń.
vauban :
To fakt, mechanizm nie jest doskonały, ale za to możemy sobie podyskutować. Nie cieszycie się? Bo ja się cieszę.
Vauban, pisałem wcześniej, że przepraszam za tą ciągłą zmianę nicków, ale gdy pisałem pod tym samym, to posty trafiały do moderacji a potem się w ogóle nie pojawiały, więc uznałem, że tak być nie powinno, bo nie może być tak, ze jeden się napracuje a drugi tego nie doceni.
Mo dobra, a teraz do rzeczy.
asmoeth :
No zobacz. A może tego ssaka od razu zaprojektowano z jajkami pod brzuchem, co? Nie, to jest nie do przyjęcia. Lepiej założyć, że jajka się zsunęły temu ssaku. Jak łun się wyprostował, to jemu się jajki opuscili. To naukowsze bardziej, co nie? Tylko, ze gdzieś tam przy okazji powstał jakiś feler, bo się zrobiło za luźno, czy coś i teraz przepukliny mosznowe sie robio. No, ale coś za coś.
eli.wurman :
No to mi ulżyło.
eli.wurman :
No to się odnieś i podaj jakiś dowód, na twoje pojmowanie doskonałości.
eli.wurman :
Mam nadzieję, że podasz odpowiednie źródło słownikowe lub encyklopedyczne.
Buc, taki gotycki :
Ale zupełnie mnie nie interesuje czy Tobie ulżyło – chodzi mi tylko o sprostowanie bredni (kolejnej) jaką wsadziłeś w swój post.
Buc, taki gotycki :
No więc się odniosłem informując, że nie chodzi o moje prywatne pojmowanie doskonałości, tylko o takie jakie funkcjonuje w kulturze zachodnioeuropejskiej. To wyziera dosyć jasno nawet z biednego hasła w Wikipedii.
Buc, taki gotycki :
A choćby Sokrates, do kurwy nędzy. Weź se może poczytaj coś (cokolwiek) o filozofii.
czescjacek :
“O szkodliwości wiedzy” – przypomina mi to pierdolenie o inżynierze podchodzącym do nierozwiązywalnego problemu, jako że nie wie że jest nierozwiązywalny – rozwiązuje go.
Trudno jest mi sobie wyobrazić kogokolwiek kto robi paradigm shift olewając zdobycze logiki, filozofii i kompatybilnych.
Buc taki sobie :
Nie. Po prostu sam nie zdajesz sobie sprawy z sensu własnych wypowiedzi wuju.
Jestem autentycznie wzruszony implementacją mojego skromnego pomysłu
Nieostry buc :
Świat jak świat. O świecie nikt tu nie pisał…
Pierwszy przyznał sobie prawo do oceny na tym blogu sam Mistrz, pisząc “uważam, że człowiek jest najdoskonalszym tworem we wszechświecie” czy jakoś tak.
Skoro on ma prawo tak uważać, to my mamy prawo uważać inaczej…
bart :
Rzekł Guru Bart
kocham Barta :
Jaki guru? Pomyliłem ci się z tym w kapeluszu.
Właśnie, może Mistrz by wreszcie to swoje twierdzenie jakoś uzasadnił?
Ten drugi cytat to oczywiście z jankar.
Mistrz się pomylił, najdoskonalszym tworem na świecie jest Bart
kocham Barta :
I tak zostałeś postczłowiekiem.
sheik.yerbouti :
Na Blogu Guru Barta to sakrament.
kocham Barta :
Już ci raz mówiłem – guru to ten w kapeluszu, o którym źli ludzie rozsiewają plotki, że dostał biegunki po bigosie na zlocie.
bart :
Twoje słowa są jak błogosławieństwo. Powtórz jeszcze raz.
kocham Barta :
Nie powtórzę. Czas już zresztą chyba na podsumowanie tego flejma.
Otóż, moi drodzy nowi przyjaciele z Biosłone i ty, drogi Mistrzu, wasza wizyta potwierdziła moje przypuszczenie, że wasza społeczność to sekta-niewypał. W swojej historii blogasek narobił sobie wrogów w wielu ciekawych grupach, ale to wy wykazaliście się największą aktywnością w bronieniu swojego dobrego imienia i największą agresją. Niestety, moim zdaniem niezbyt wam się to imię udało obronić. Z tych komciów, które zawierały choć trochę treści, a nie były tylko głupawym trollingiem, wyzierała wasza kompletna ignorancja – i w kwestiach merytorycznych, i w temacie rozumienia tekstu pisanego. Ponieważ nie byliście w stanie unieść ciężaru racjonalnej dyskusji, dość szybko przechodziliście albo do kretyńskich przekomarzanek, albo do zwykłych wyzwisk.
Potwierdziło się też odczucie, które miałem czytając dzieła Mistrza i wasze wypowiedzi na forum Biosłone. W owym odczuciu jesteście gromadką prowincjonalnych filozofów (gdzie prowincjonalność jest stanem ducha, a nie miejscem zamieszkania) – nie oglądam zbyt dużo telewizji, ale podobno w serialu “Ranczo” trzech lujów pod spożywczakiem rozprawia o życiu i konstrukcji świata nad piwkiem w plastikowej butelce. No więc tak sobie was mniej więcej wyobrażam, popijających olej z Citroseptem, bo tak wam powiedział wąsaty bioenergoterapeuta, i myślących, że przechytrzyliście całą resztę.
Rozmowa z wami przyniosła nam sporo satysfakcji, ale ponieważ wasza monotonna repetytywność stała się męcząca, zaczynam wami od teraz karmić spamołapa.
Aha, dodam jeszcze tym gościom, którzy z pewnością zaczną smędzić o wolności słowa: mieliście swoją szansę i swój czas. Jeśli w swoim odczuciu go nie wykorzystaliście, bardzo mi przykro. Trzeba było starać się bardziej.
A, i jeszcze tym, którzy zaczną bredzić, że kasuję, bo zabrakło mi argumentów: mieliście swoją szansę i swój czas. Jeśli w swoim odczuciu go nie wykorzystaliście, bardzo mi przykro. Trzeba było starać się bardziej.
Choć Mistrz podsyła takie rzeczy, że aż przykro kasować:
Co robić, droga redakcjo? Kasować selektywnie? Zostawiać śmieszniejsze, jak w przypadku Cioteczki?
bart :
Szkoda, że nie da się spamołapa wytresować by przepuszczał z automatu lulzy, a blokował dramę.
kasować selektywnie. miszcza przepuszczać, niech dalej głosi słowo biosłone. całą resztę ja bardzo proszę won bo się strasznie onetowi zrobili.
To nie jest łatwe. U takiego Mistrza połowa to zwykle lolkontent, reszta – męcząca buceriada.
bart :
[i] ;_;
@ bart:
Zostawić śmieszniejsze, pliz!
“Doskonały jako skończony w zamyśle ideału rozumianego jako wzór” – to przecież wiekopomny oneliner, godny analiz logicznych i filozoficznych!
Lolkontent mile widziany, ale widzę problem: im więcej dramy zniknie w kosmosie, tym więcej jej napłynie – że cenzura, kneblowanie, prześladowanie biosłonistów (Biosłoni w skrócie, l. poj. Biosłoń). Zawartość lulzów jest zmienna…
Ojej, na Biosłone dwie strony postów w temacie “piszą o nas” poszło sobie :(
eli.wurman :
E tam. Mistrz po prostu lubi grzebać sobie w forum:
http://www.bioslone.pl/forum/index.php?topic=11089
Also: zacząłem czytać Biosłone i nie mogę przestać.
bart :
Chcesz, żeby ktoś ci towarzyszył?
Przecież od początku było jasne, że Globalne Ocieplenie ma na celu zdjęcie krzyży w polskich urzędach gmin.
.Lukasz :
“Jeden cel jaki mają obecnie to zniszczyć chrześcijaństwo jako kulturę i zastąpić ją materialistycznym satanizmem.” Jako kulturę? No, w sumie czemu nie (ale zastrzegając ocalenie Saturnaliów).
bart :
A tam taka perelka:
Veln :
Jak Trurl i Klapaucjusz Demona Trzeciego Rodzaju stworzyli, coby lulzy od dramy odsiewał
Swillo :
Można jechać dalej:
“Skończony jako idealny w zamyśle wzorcowości rozumianej jako doskonałość”
“Idealny jako wzorcowy w zamyśle doskonałości rozumianej jako skończoność”
itepede, co ja mam was koń binatoryki uczyć?
old.fart :
Przestań, bo zacznę czytać Biosłone jak ten biedny, cichy Żyd, który czytał nazi-gazetki, żeby się dowiedzieć, jaki jest bogaty i wszechpotężny.
eli.wurman :
To jest wasz główny problem. Macie baniaki przepełnione filozoficznym bełkotem i nie rozumiecie, co się do was mówi. Normalni ludzie jawią się wam jako dinozaury umysłowe, ale nie dostrzegacie, że to wy jesteście w ciemnocie.
eli.wurman :
Tobie w ogóle trudno jest wyobrazić sobie cokolwiek poza badaniami amerykańskich naukowców. To może wymień te zdobycze logiki i filozofii.
bart :
Zonk. Wrong way. Try again.
bart :
Otóż to Bartusiu, dobrego imienia. Wiesz w ogóle, co to takiego? Ty, ani prywatnie, ani jako guru tego syfu p/n Blog de Bart, go nie posiadasz. Dobre imię, to coś na co się pracuje latami trzymając się jakichś szanowanych powszechnie zasad i czyniąc coś pożytecznego dla innych. Jakich zasad Ty się trzymasz? I co dobrego robisz dla innych? Czy oprócz taplania się w swoich intelektualnych ekskrementach robisz coś pożytecznego? Szczerze wątpię. I ci twoi klakierzy! Sami blogierzy od siedmiu boleści, leczący swoje kompleksy i dowartościowujący się poprzez ekshibicjonizm psychiczny. Nie ma co, doborowe towarzystwo. Myślałeś, że znalazłeś chłopca do bicia, tylko nie przewidziałeś, ze chłopiec odda, co? A teraz płaczesz nad swoim zasranym życiem. “Mamusiu, jestem taki biedny, nikt mnie nie rozumie. Cały świat jest przeciwko mnie”
O proszę, oto rzeczy, którymi się karmicie:
Swillo :
albo to:
Gammon No.82 :
No oczywiście, ze można jechać dalej z tym bełkotem, tylko po co? Jaka wartość ma to dla czytelnika? Dla normalnego – żadnej, ale dla ćpunów intelektualnych – bezcenną.
Albo taki wtręt w temacie Biosłone:
sheik.yerbouti :
Ni przypiął, ni przyłatał. Co to ma wspólnego z tematem? Nie wiadomo, ale potrzeba ekshibicjonizmu jest silniejsza.
A na koniec perełka:
vauban :
Jestem przekonany, że sam autor nie wie, co napisał.
Wiesz Bart, na twoim blogu powinien być napis:
“Dłuższe przebywanie na tym blogu grozi poważnymi komplikacjami psychicznym”
Trolejbuc :
Ładna copypasta z tego będzie.
Trolejbuc :
Ale przecież to jest odpowiedź na Twoje pytanie – jak zadałeś pytanie na które nie chciałeś odpowiedzi: to Twój problem.
Trolejbuc :
Z dwojga złego – gdybym oczywiście miał wybierać i to byłby rzeczywisty wybór – wolałbym mieć “baniak” przepełniony bełkotem filozoficznym niż takim który Ty uprawiasz.
Trolejbuc :
Wcale nie. Jakaś większość ludzi (co, obstawiam, pokrywa się z tymi określanymi przez Ciebie jako “normalni”) nie ma problemów z ogarnianiem elementarnej logiki, rozumie odpowiedzi na pytania które zadają.
Trolejbuc :
Podstawowy problem z Tobą polega na tym, że nie znasz znaczenia słów które są tu używane. Stąd Twoje żałosne miotanie się i pyszczenie. Otóż tutaj powołuję się nie na amerykańskich naukowców a na tradycję cywilizacji zachodnioeuropejskiej – tu w poruszanym przypadku – starożytnej Grecji. Wątpię jednak że zrozumiesz.
Trolejbuc :
Już choćby wspomniana doskonałość jako idea obiektywna. Oraz: doskonałość, idea, obiektywizm.
A teraz już spierdalaj. Niby nic ciekawego nie mówisz, ale jak się już przedostaniesz przez spamołap to trudno zostawić Twoje brednie bez komentarza. Serio, spierdalaj. I pozdrów Mistrza.
Bez zgody i wiedzy Józefa Słoneckiego przedstawiam państwu wynik pewnych obserwacji:
@ Glonojad:
Było na blipie.
Trolejbuc :
Cóż za szczera i trafna samokrytyka ! Nie wiem, doprawdy, jak to ująć lepiej.
Trolejbuc :
Ależ. Zabolało?
Trolejbuc :
No coś ty, ja nie prowadzę bloga. Gdzie mi do.
Trolejbuc :
Nie masz ani poczucia humoru ani nie znasz się na ironii. To prawdziwa tragedia, ale nic na to nie poradzę, musisz z tym jakoś żyć. MO tego jak widać, nie poprawia.
Nie jest łatwo przyznać się przed samym sobą, że jest się totalnym łosiem. Że z jakichś tam przyczyn osobistych wpadło się w macki Mistrza. Że uwierzyło się we wziętą z sufitu tezę o nieszczelnych jelitach i światowym spisku, przez długi czas piło świństwa i z całych sił się starało uwierzyć, że stanowią one driakiew na wszystko. Że się jest ofiarą szarlatana – to naprawdę nieprzyjemne. Streszczając, niełatwo przyznać się że jest się durniem.
W najlepszym przypadku: osobnikiem któremu brak wykształcenia, brak charakteru, brak rudymentarnej kultury, brak cywilnej odwagi… OK, “durniem” jest po prostu krócej. Tej wizji trzeba zaprzeczyć, za wszelką cenę. To ludzkie. Też bywam człowiekiem, rozumiem.
Co nie oznacza, że usprawiedliwiam. Tak dobrze nie ma.
Buc, taki gotycki :
co najmniej tekst tygodnia
Mistrz najwyraźniej nie może przeboleć tego, co go spotkało. I na swoim forum zadaje pytanie (raczej o mnie niż do mnie):
I w tym momencie cycki opadają mi do samej ziemi.
Również: po wydzieleniu tematu przyszła pora na zmianę nazwy wątku: z Blog de Sinica zrobił się temat Blog de Glon.
Mistrz ma też coś dla Gammona:
I szczerze przyznam, że jak czytam takie rzeczy, to trudno mi uwierzyć, że oni są na serio, że to nie jest dobrze zorganizowana trollgrupa.
vauban :
Przez grzeczność nie zaprzeczę.
Ale jazda :
Przez jaką grzeczność?
Dżyzas, matoły którym się internetsy popierdoliły z rzeczywistością.
@ Glonojad:
Mi się bardziej podoba, jak Mistrz zaczyna sypać linkami do świadectw wdzięcznych pacjentów cudownie uleczonych z lekkiego bólu brzuszka po dwóch latach picia Mikstury Oczyszczającej – “ciekawe, co powiedzą na to, ho ho”.
Trolejbuc :
Czy wy w końcu zrozumiecie, że guru to ten wąsaty w kapeluszu?
Trolejbuc :
Czy ty czasem nie przeceniasz potencjału intelektualnego waszej riposty?
Trolejbuc :
Normalni ludzie nie wmawiają innym, że olej z Citroseptem uleczy ich z każdej bolączki.
Trolejbuc :
No cóż, mam nadzieję, że jak następnym razem ktoś zacznie opowiadać na jakimś forum, że przeczytał właśnie w Internecie o Miksturze Oczyszczającej i że chyba ją wypróbuje, ktoś inny poda mu uprzejmie linka do tekstu na blogu i owa osoba powstrzyma się od nierozsądnych eksperymentów. Sądząc po statystykach bloga, takie zjawisko już występuje. To chyba dobry uczynek, prawda?
Aha, utrudniłem ci trochę bardziej przechodzenie przez spamołap.
eli.wurman :
Przeczytałem ostatnio notkę jeszcze raz:
W zasadzie można się było spodziewać :)
bart :
Guru kontra Mistrz.
Trolejbuc :
http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:AzmV-esFIIBcRM%3Ahttp://www.joestafford.org/images/warning/memetic_hazard.jpg
Kto ma moc rozdawania tych buttonów?
Glonojad :
Oczywiście jest to wynik obserwacji kupy, którą wyjąłeś z własnej kiszki stolcowej. Albo Mistrz Józef wyjął ze swojej. W sumie kto was tam wie, jak się zabawiacie we własnym gronie?
Trolejbuc :
Jak bardzo słusznie zauważyłeś, jest to bełkot, a pochodzi on (zaskoczę cię!) od Józefa Słoneckiego (“w rozumieniu słowa doskonały jako skończony w ogólnym zamyśle ideału rozumianego jako wzór”). Ja od siebie dodałem, że można w tym bełkocie zabawnie poprzestawiać słowa, nadal uzyskując zdania, które pozornie coś znaczą, wszakże bełkot pozostaje bełkotem.
Tak, że nasze poglądy w sprawie wartości wypowiedzi Józefa Słoneckiego są idealnie zbieżne.
eli.wurman :
No cóż, przegrałby zakład. Mam zachowany w rodzinnym archiwum peerelowski dowód osobisty, w którym jest urzędowo stwierdzone “wzrost wysoki”.
A mocz jakoś nie uciska mi na czaszkę, bo po każdej wypowiedzi Mistrza biegnę oddać różowe, buraczkowe siki.
Glonojad :
Nawet protoorganelle
Mają swe ukryte celle
(C) Paweł KoziołGlonojad :
W mym słowniku nie ma słowa “GWIAZDOWANIE”
czyli to, co robią dumne, blade Panie.
eli.wurman :
BTW ciekawe, co w środowisku Mistrza i jego akolitów znaczy “duży kurdupel”.
Ooo, na forum Biosłone skasowali wpis jednego pana kulturysty, który groził, że przyjdzie i mi wpierdoli w realu :(
bart :
Ja już drugi dzień mam wrażenie, że to jest trochę tak, jakbyśmy obcowali z forum wahabitów dziurowo-jelitowych. Jeszcze chwila, i któryś z akolitów wysadzi się w pekaesie Strzelce Opolskie – Kędzierzyn-Koźle.