Home > Racjonalo > Test buraczkowy, miśki Haribo i parówka na głowę

Test buraczkowy, miśki Haribo i parówka na głowę

November 23rd, 2009 Leave a comment Go to comments

Praca wyszukiwacza i opisywacza altmedowych głupot to ciężkie zajęcie. Nie dość, że od czytania takich rzeczy dostaje się urazów mózgu gorszych niż od rtęci, to jeszcze w trakcie pisania narasta wątpliwość, czy na pewno warto danemu tematowi poświęcać notkę — czy ktokolwiek oprócz mnie i niewielkiej grupki wyznawców terapii daje w ogóle faka. W takiej sytuacji przydatny okazuje się Test Wegedzieciaka, tzn. sprawdzenie, czy opisywany temat przyciągnął uwagę jakiejś wegemamy na naszym ulubionym forum wegemam (oczywiście przy poprawce na charakterystykę forum — z oczywistych powodów Optymalni nie przeszliby testu).

Józef Słonecki Test Wegedzieciaka zdaje z łatwością. Znacie go? Pisze książki o zdrowiu. Według oficjalnej noty biograficznej…

JÓZEF SŁONECKI urodził się 9 grudnia 1949 roku. Już jako dziecko wyczuwał pod palcami zmiany chorobowe, i kiedy inni twierdzili, że tego samego nie czują — sądził, że to żarty. Jako sceptyk nie wierzył w jakieś tam zdolności paranormalne. Jednak fakty mówiły coś innego. Gdy przebywał w towarzystwie ludzi chorych — ci zdrowieli. Choroba jednak nie znikała, lecz przechodziła na uzdrowiciela. Przełom dokonał się, gdy zupełnym przypadkiem trafił na książkę „Od magii do psychotroniki”. Tam odkrył samego siebie. Jeszcze jakiś czas minął zanim — krok po kroku — nauczył się pomagać ludziom, wykorzystując tylko nadmiar bioenergii i nie szkodząc sobie. Obecnie jest dyplomowanym bioenergoterapeutą i prowadzi gabinet w Strzelcach Opolskich.

Z tej krótkiej biografii osoba używająca racjonalistycznej brzytwy Ockhama wyczyta, że Józef Słonecki był chorowitym dziecięciem widzącym rzeczy, których nie było.

Oprócz pisania książek i leczenia ludzi bioenergoterapią Józef Słonecki prowadzi wydawnictwo i portal o bezpretensjonalnej nazwie Biosłone. Bywalcy Otchłani powinni w tym momencie sapnąć „Aaaa, znam tę nazwę” — wyznawcy Słoneckiego bardzo aktywnie propagują jego idee w Internecie. Na portalowym forum nick Słoneckiego to „Mistrz”, tak też zwracają się do niego użytkownicy (czasem mówią o nim „Pan Józef”, zawsze z wielkich liter). To dzięki swoim internetowym fanom dochrapał się zaszczytu własnej notki na BdB, cechuje ich bowiem wielka pracowitość w rozgłaszaniu konceptów Mistrza i sympatyczny, choć nieco irracjonalny entuzjazm, podobny do spotykanego u Optymalnych czy akwizytorów MLM.

Słonecki jest wyznawcą popularnej w altmedzie teorii toksyn zatruwających organizm. Uważa jednak, że zazwyczaj organizm znakomicie radzi sobie z ich wydalaniem. Przeszkodzić mu w tym mogą uszkodzenia jelit wywołane przez naszą starą znajomą — drożdżycę powodowaną przez Candida albicans. W swojej książce „Zdrowie na własne życzenie” Mistrz opisuje przerażającą metamorfozę zamieszkujących nasze jelita pożytecznych drożdży w straszne grzyby, które zapuszczając kiełki w ścianki jelita, dokonują jego perforacji. W efekcie takiego ataku nasza zdrowa do tej pory kiszka zamienia się w rzeszoto, przez którego mikropory toksyny przeciskają się do organizmu, skutecznie go zatruwając. Każdy może przeprowadzić prosty test, zwany przez Słoneckiego testem buraczkowym. Należy wypić trochę soku z buraków, odczekać kilka godzin i zrobić siusiu:

Wynik pozytywny testu, tj. mocz zabarwiony na czerwono, świadczy o istnieniu całych tysięcy wyrw rozszczelniających błonę śluzową jelita grubego, zwanych wrotami zakażenia. Potocznie nazywamy to nieszczelnością jelit, co odpowiada rzeczywistości i daje wyobrażenie o tym, co jeszcze przedostaje się tą drogą do naszego organizmu.

W rzeczywistości czerwony mocz to normalne zjawisko, występujące u kilkunastu procent ludzi. Obecne w burakach barwniki nie rozkładają się w przewodzie pokarmowym i zostają wydalone razem z moczem.

Oczywiście żaden szanujący się altmedowiec nie ograniczy swojego targetu już na starcie do czternastu procent populacji. Jeśli więc należycie do większości, której siusiu od buraczków się nie zabarwia, Mistrz podaje w książce dodatkowe objawy drożdżycy, a imię ich Legion. Spanie z otwartą buzią, kozy w nosie, pogarszający się wzrok, nadmierne albo zmniejszone wydzielanie śliny, wieczna chrypka, wzdęcia, śmierdzące bąki, zaparcia, biegunka, hemoroidy, pieczenie pupy, trądzik, uczulenia, zimne stopy i/lub dłonie, łupież, depresja, nadwaga, niedowaga, problemy z sercem, najróżniejsze bóle i — last but definitely not least — impotencja. Słonecki dodaje, że drożdżycy nie da się wykryć w żadnym laboratorium analitycznym („łatwiej byłoby znaleźć igłę w stogu siana, niż mikroskopijnego grzyba wypatrzeć”). Jedyna metoda diagnozy to porównanie swoich symptomów z objawami z listy Mistrza.

Lolkontent lolkontentem (oprócz tej impotencji, z pewnych rzeczy po prostu nie wypada się śmiać), ale zwróćcie uwagę na przedłużającą się chrypkę. Otóż ja znam jeszcze jedną chorobę, której jednym z objawów jest wieczna chrypka. Ta choroba to rak krtani. Zawsze warto przypomnieć, że ludzie propagujący nierzeczywiste bzdury mogą wyrządzić rzeczywiste szkody.

Na nieszczelne jelito Słonecki poleca specjalną Dietę Prozdrowotną oraz swój wynalazek — Miksturę Oczyszczającą, składającą się z oleju spożywczego, soku z aloesu i Citroseptu. Wzrasta od niej odporność, mija niestrawność, znikają problemy ze stolcem (i poprawia się jego jakość), mniej śmierdzi z ust, rozpuszczają się kamienie w nerkach i ogarnia uczucie ogólnej lekkości. Mikstura zapobiega również powstawaniu nowotworów.

Mistrz tym się różni od innych naszych znajomych z Otchłani, że nie łyka bezkrytycznie każdej tezy alternatywnej do rzeczywistości. Jest wrogiem witaminy C i suplementów, krytycznie wypowiada się o homeopatii, za to pozytywnie o szczepieniach — i generalnie jest zdania, że należy krytycznie podchodzić do wszystkiego, co nie pochodzi od Mistrza. Jego kontrowersyjne poglądy, w połączeniu z jakimiś osobistymi konfliktami, przysporzyły mu wielu wrogów w środowisku altmedowo-spiskologicznym. Co przekłada się na rozpowszechniane w Internetach informacje, że Słonecki naprawdę nazywa się Josef Szemeszteyn, swoje pomysły rżnie od Gersona i ojca Klimuszki, a na zlocie Biosłone dostał biegunki po bigosie.

Mimo niechęci do altmedowców, Mistrz czujnie obserwuje trendy i czerpie wiedzę. Homeopatom skradł sekret pogorszenia terapeutycznego. W swojej książce pracowicie wylicza możliwe dolegliwości mogące się pojawić w początkowej fazie stosowania Mikstury Oczyszczającej: ogólne rozbicie, osłabienie, zawroty głowy, wewnętrzny niepokój, ból brzucha, nudności, zgaga, wymioty, kolka, śmierdząca sraczka, katar, gorączka, zapalenie wszystkiego (m.in. narządów płciowych, pęcherza, cewki moczowej, prostaty, śluzówki odbytu), ruszanie się zębów, wzmożone wypadanie włosów i nasilony łupież, zwiększony apetyt i przybieranie na wadze, smród spod pach… Rety! Gdyby jakaś szczepionka wywoływała połowę z tych objawów jako skutki uboczne, prof. Majewska chyba by zemdlała ze zgrozy!

Jakie schorzenia wywołuje drożdżyca? Wszystkie! Przecież powoduje toksemię, którą Hipokrates nazywał przyczyną wszystkich chorób. Chronologicznie, od poczęcia: uszkadza plemniki, „wpływając niejako genetycznie na kondycję potomka, nie dając mu praktycznie szans na prawidłowy rozwój już w życiu płodowym”. W ogóle choroby genetyczne praktycznie nie istnieją — to po prostu głupi lekarze mylą je z efektami drożdżycy. Grzyb zagnieżdża się w jajach jeszcze w jajniku. Powoduje poronienia, wcześniactwo. Niemowlę obciążone drożdżycą źle się rozwija i cierpi na kolki, ale furda kolki, kiedy najstraszliwsze czai się cichaczem:

Człowiek od dzieciństwa nie choruje (organizm nie walczy), aż zupełnie niespodziewanie okazuje się, że ma raka.

To zaskakująca dygresja w rozdziale o wpływie drożdżycy na płód, ale Mistrz ma prostu taki specyficzny, niepozbierany flow. Uwaga o raku pasowałaby raczej do rozdziału o starości, ale musiałaby w nim konkurować z następującą złotą myślą:

Zgrzybiały staruszek, zgrzybiała staruszka — tak niegdyś określało się ludzi starszych toczonych przez grzyby.

Książkę „Zdrowie na własne życzenie” zamyka rozdział „Z gabinetu bioenergoterapeuty”, w którym Mistrz zawarł praktyczne rady wypróbowane podczas wieloletniej pracy leczniczej. Na zwyrodnienia stawów poleca okład z liścia kapusty. Na zatoki najlepsza jest parówka na głowę (nie mięsna, tylko taka z gorącej wody i odrobiny szałwii). Na biegunkę suchy ryż. Na bolący brzuch okłady z gorącej soli. Strzelanie w stawach, które według Mistrza prowadzi do trwałych uszkodzeń, należy leczyć jedząc po dwa miśki Haribo trzy razy dziennie. Widać od razu, że Mistrz jest zwolennikiem rozwiązań leczniczych nie obciążających zbytnio portfela i dostępnych lokalnie, najlepiej w pobliskiej „Żabce”. Taką filozofię Mistrz propaguje również na swoim forum, gdzie np. na problemy żołądkowe półtorarocznego dziecka potrafi polecić Coca-Colę:

To nie jest pomyłka — coca-cola jest bardzo pomocna w usuwaniu patologicznego śluzu z ścian jelit. Nie ma tu w zasadzie żadnego ryzyka — są osoby, które piją ją na okrągło, więc przez tydzień nie może zaszkodzić.

Forum Biosłone nie jest typową społecznością Web 2.0 — to raczej miejsce, gdzie można spotkać Mistrza i spytać Go o radę. Do obsługi petentów Mistrz ma swoich przybocznych, którzy udzielają wstępnych odpowiedzi lub kierują do właściwych maksym Pana Józefa (poprawiają też na czerwono błędy ortograficzne i literówki użytkowników — forum wspiera internetową akcję „Bykom — stop!”). Forum w założeniu ma gromadzić mądrości Słoneckiego, posiada odrębny duży dział „Archiwum Wiedzy” składający się wyłącznie z jego wypowiedzi na najróżniejsze tematy, z zablokowaną możliwością komentowania. A mistrz lubi siec złotymi myślami:

W powszechnym mniemaniu medycyna to coś jakby zdrowie, z naciskiem na jakby.

Ponadto człowiek nie jest zwierzęciem, o czym świadczy chociażby nasze uzębienie, żadne zwierze nie je tak jak człowiek, żując dokładnie pokarm przed jego połknięciem, delektując się jego smakiem.

Różnica między lekarzem a uzdrowicielem jest taka, że uzdrowiciel ma „to coś” wrodzone, jak inteligencję, lekarza zaś tego uczono.

W jedzeniu nie ma niczego zdrowego.

Potrafi też zaskoczyć nawet wytrawnego bywalca obłąkanych portali, np. za pomocą teorii, w myśl której brzydki zapach z ust to bąki, które przez nieszczelne jelito dostają się do krwi, potem do pęcherzyków płucnych i fru! tchawicą na wolność.

Producenci gum do żucia i past do zębów często obiecują, że ich produkty likwidują nieprzyjemny zapach z ust. To ewidentne oszustwo i przypomina używanie dezodorantu zamiast solidnej kąpieli. A gdyby nawet tak było, gdyby gumy do żucia i pasty do zębów rzeczywiście usuwały ów objaw nieszczelności ścian jelita grubego, to byłoby to kolejne maskowanie objawów.

Forum Biosłone czyta się trochę jak scenariusz „Rejsu”, przy założeniu, że wszyscy bohaterowie filmu wstąpili do sekty. Silnie zhierarchizowana struktura, uporządkowany tok dyskusji. Atmosfera ożywia się czasami, gdy Mistrz wpadnie w złość, np. na nowicjusza skarżącego się, że czwarty miesiąc pije Miksturę Oczyszczającą i nie czuje poprawy:

A kto powiedział, że po MO ma być poprawa? To nie jest lek, po którym ma być: …już w porządku, mój żołądku. Po MO ma być na początku kuracji właśnie gorzej, bo taka jest jej idea, by odchorować zadawnione choroby.

Zaś na nieśmiałe „Ja rozumiem, ale myślałem, że to przez 3 miesiące się zmieni na lepsze” odpowiada w stylu strzeleckiego Buddy:

Zmieni się na lepsze wówczas, gdy już będzie lepiej.

Mistrz potrafi też ostro skarcić za korzystanie z antybiotyków przy zapaleniu oskrzeli:

Dawno już podobnej durnoty nie widziałem na naszym forum! Tzw. zapalenie oskrzeli jest objawem usuwania drogami oddechowymi ropy powstającej wskutek niszczenia zdefektowanych komórek, a to jest istotą owego procesu oczyszczania, zwanego chorobą infekcyjną. Doprawdy, trzeba być pacjentem, czyli kompletnym idiotą, by ten naturalny proces „leczyć” w jakikolwiek sposób, a już antybiotykami, to już jest skrajne kretyństwo! W ogóle, nich się Pani zastanowi, czego Pani tutaj szuka…
Pewno za jakiś czas pójdzie Pani na inne forum, gdzie skarżą się, że pili MO 3 lata i nic im to nie pomogło. To niech Pani idzie już teraz, nam nie potrzeba takich idiotów, co swoje zdrowie mają w tak głębokiej pogardzie, że oddają je specjalistom od chorób. Nic tu po Pani!

Słonecki wyznaje jednak zasadę zdrowego rozsądku (proszków przeciwbólowych używać nie należy, chyba że coś bardzo boli). Więc czasami antybiotyki są OK, np. kiedy Mistrzowi spuchnie gęba:

Sam zastosowałem antybiotyki, gdy niemiłosiernie napuchłem w trakcie kuracji Detoxem+. I nie chodziło o to, że opuchlizna zagrażała w jakikolwiek sposób mojemu życiu, ale po prostu „z taką gębą” nie mogłem pokazać się między ludźmi, a musiałem.

Forum jest też doskonałym miejscem, żeby okazać Mistrzowi należny szacunek:

Codziennie jestem wdzięczny Bogu, że pozwolił mi odnaleźć to miejsce i poznać prawdę dotyczącą zdrowia głoszoną przez naszego Mistrza. Na początku tego roku byłem w opłakanym stanie w zasadzie zbliżonym do tego jakie opisywał Machos. Uderzenie wysokiego ciśnienia do głowy, któremu towarzyszył częstoskurcz serca chyba tylko cudem przeżyłem. To było dla mnie jak wstrząs, po którym wiele miesięcy trwałem w ciągłym lęku. Leki jakie mi po tym zapisał kardiolog odrzuciłem stopniowo po trzech miesiącach stosowania, pomimo wielkiego strachu jaki przeżywałem postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę: drogę prowadzącą do zdrowia wg. Józefa Słoneckiego. I choć nigdy nie byłem pacjentem, i zdecydowanie unikałem lekarzy od czasu jak w wieku lat pięciu pozbawili mnie migdałów to moja droga do choroby wiodła głównie przez sposób odżywiania.

Status autora tego wpisu to obecnie „offline”; mam nadzieję, że to dlatego, że akurat przegląda inne strony albo kładzie się spać (za oknem noc, gdy słowa te klepię).

A teraz najdziwniejszy fragment tej historii: część komercyjna przedsięwzięcia Biosłone wygląda żałośnie. W zasadzie nie istnieje. Jeśli chcemy zostać uczniami Słoneckiego, powinniśmy jedynie zaopatrzeć się w jego książki (54 zł za komplet) — ale nawet to nie jest konieczne: przepisy na Miksturę Oczyszczającą czy zasady zdrowego życia Mistrz publikuje w Internecie. Na portalu Biosłone można również przeczytać przepis na inny cud-składnik zdrowej diety, Koktajl Błonnikowy, składający się z wody, owoców, miodu i zmielonych pestek wymieszanych razem w blenderze (najlepiej w Cucina Philips HR 2860, ze względu na trwałość — pamiętajcie, Mistrz zna się na wszystkim). I Koktajl, i Miksturę Oczyszczającą należy przygotować ze składników dostępnych na rynku, Mistrz nie prowadzi ich sprzedaży. Przekopałem się sumiennie przez forum, szukając niezauważonego haczyka finansowego, ale nie znalazłem nic oprócz zlotów forumowiczów (nawet jeśli przynoszą dochody organizatorowi, to są to sumy bardzo skromne, poza tym było owych zlotów raptem trzy) i franczyzy Gabinetów „Zdrowie na własne życzenie” (jeden z przybocznych otworzył gabinet w swoim mieszkaniu, brak informacji o opłatach licencyjnych dla Mistrza).

A zatem jeśli nie o pieniądze chodzi, to o co? Nasuwają mi się dwa przypuszczenia: jedno realistyczne, a drugie spowodowane zbyt częstym zaglądaniem w Otchłań.* Realistycznie przypuszczam, że Józef Słonecki pragnie zostać słynnym na cały kraj bioenergoterapeutycznym ekspertem od zdrowia i zapewnić tym samym wysoką frekwencję w swoim gabinecie w Strzelcach Opolskich (czyli jednak chodzi o pieniądze). Jednak kiedy założę swoją Czapeczkę Chroniącą Myśli, nasuwa mi się inny domysł: oto mamy niesamowitą okazję oglądać sektę-niewypał w stanie wegetacji. Niby wielbią Mistrza, niby piją wspólnie Koktajl Błonnikowy na zlotach, ale gdzieś po drodze komuś zabrakło determinacji i kawałka ziemi, na którym można by zbudować gospodarstwo dla kilkunastu rodzin, z wysokim płotem, jednym wejściem i magazynem broni.

Potem zdejmuję Czapeczkę i od razu mi lepiej.

* Komentator amatil zwraca uwagę, że najbardziej oczywistym wytłumaczeniem zagadki Pana Józefa jest zwykły ego trip. Może i nie ma z tego kasy, ale przynajmniej mówią mu „Mistrzu”.

  1. December 15th, 2009 at 10:53 | #1

    eli.wurman :

    Każdy kto uważa, że to taka naukowo-naukowa nauka to matoł. To tak jak ze sterotypami; kiedy pomagają ci w szybkiej ocenie kogoś poznanego w knajpie: okay; ale kiedy zaczynasz traktować je überserio i marudzić, że rudzi to wredni i dlatego nie chcesz ich mieć w swoim zespole: to już jest bucera którą należy tępić.

    Kurczę, zaczynam rozumieć, dlaczego WO tak się strasznie rzucał o memetykę — on pewnie uważał, że to bucera (tzn. jak rozumiem ideolo nie pozwala na memetykę), ale nie śmiał napisać tego wprost.

    Natomiast nadal nie rozumiem, dlaczego pomysł Dawkinsa to bucera / nie przystaje do (jakiegoś) ideolo. Możesz mi to w przystępnych słowach wytłumaczyć? (żeby nie było — odkładam na bok “naukową” memetykę, tzn. algorytmy memetyczne czy ewolucję kulturową u zwierząt). Nie rozumiem, dlaczego stereotypy są analogią do memów. Zresztą, stereotypy przecież się bada — jak się rozpowszechniają, jak się zmieniają, co sprawia, że jedne są popularne a inne nie. To przecież nie znaczy, że należy żyć podług stereotypów albo samemu je rozpowszechniać.

    To trochę jak mówić “badanie grypy jest nienaukowe” bo “grypa to straszna bucera”.

  2. janekr
    December 15th, 2009 at 10:56 | #2

    Dzisiaj w tok-fm smutny pan opowiadał o leczeniu uzależnień metodą Dwunastu Kroków.
    Te uzależnienia bywaja różne: alkoholizm, pracoholizm…

    A ja jestem ŻYCIOHOLIKIEM i co mi pan teraz zrobisz?!

  3. December 15th, 2009 at 11:08 | #3

    January :

    Natomiast nadal nie rozumiem, dlaczego pomysł Dawkinsa to bucera / nie przystaje do (jakiegoś) ideolo.

    Byłem mało precyzyjny: każdy internetowy specjalista od memów jako naukowo-naukowej nauki.

    January :

    Nie rozumiem, dlaczego stereotypy są analogią do memów.

    Stereotypy nie są analogią do memów. Stereotypy to są memy.

  4. December 15th, 2009 at 11:23 | #4

    eli.wurman :

    Byłem mało precyzyjny: każdy internetowy specjalista od memów jako naukowo-naukowej nauki.

    Well, ale w takim razie to jest bardziej komentarz o Internecie niż memetyce (czym by ona była lub nie była), nieprawdaż.

    Stereotypy nie są analogią do memów. Stereotypy to są memy.

    No ale co konkretnie sprawia, że próby naukowego badania jak się tworzą i propagują stereotypy to “bucera”? Przecież badanie stereotypów to nie jest afirmacja stereotypów? Badanie, czy ludzie wierzą, że rudzi kłamią to nie to samo, co samemu wierzyć, że rudzi kłamią, prawda?

    Albo better yet: zalinkuj mi jakiegoś z tych internetowych specjalistów, to może lepiej zrozumiem, o czym mówisz.

  5. December 15th, 2009 at 11:28 | #5

    January :

    No ale co konkretnie sprawia, że próby naukowego badania jak się tworzą i propagują stereotypy to “bucera”?

    ZABIJASZ MOJEGO ULUBIONEGO CHOCHOŁA JAK CI NIE WSTYD.

    January :

    Albo better yet: zalinkuj mi jakiegoś z tych internetowych specjalistów, to może lepiej zrozumiem, o czym mówisz.

    Zacznijmy od tego matoła: http://paweltkaczyk.midea.pl/2009/11/27/takie-rzeczy-w-erze-memetyka-dla-opornych/

  6. December 15th, 2009 at 11:55 | #6

    Haha, blogonotka dnia :)

    Nazywa się:

    Bezwzględnie niszczona jest indywidualność człowieka przez media-CZŁOWIEK OPATENTOWANY PRODUKT

    Maly chlopiec krzyczy wola ze wilk zbliza sie do zagrody – woła Wilk… Wilk… ludzie wylatuja z zagrody ale wilka niema …na nastepny dzien to samo ,mały chlopiec zobaczyl wilka i ostrzega tłum w swojej osadzie woła WILK !!!! wILK!!!… ,ludzie wylatuja patrza ogladaja …wilka niema …i krzycza-ponizaja malego chlopca .I kolejny znów na nastepny dzien to samo … , i znow to samo na nastepny dzień kolny raz to samo….Aż przyszedl pewien dzien straszny dzien .Dzieciak zobaczyl wilka i ostrzega swoja osade WILK..WILK !!!! , a tutaj nikt niereaguje,ludzie zignorowali kompletnie OSTRZERZENIE
    !!!!.Przyszedl wilk i wszystko zgarnol caly dorobek i ludzi pożarł.Zostal tylko maly chlopiec ktory sie schowal i urotowal sie przed nieszczesciem.Podobnie rzecz sie ma z Nowym Porzadkiem Swiata (Globalizacja)-(Faszi Unia).

  7. December 15th, 2009 at 11:57 | #7

    bart :

    przez media-

    A właśnie, mam takie pytanie: czy ktoś pamięta dokładnie kiedy i w jakich okolicznościach zaniknęły mass media na rzecz mediów jako takich?

  8. December 15th, 2009 at 12:04 | #8

    bart :

    Haha, blogonotka dnia :)

    This picture is disturbing, very disturbing indeed.

  9. Czytelnik
    December 15th, 2009 at 12:29 | #9

    Witam,

    Odkrylem psychola ale jestem za glupi by wiedziec czy to co pisze ma choc cien sensu (kosmiczne wnioski z dobrych danych) czy jest 100% belkotem

    http://urbas.blog.onet.pl/3-Konce-Swiata,2,ID392050145,DA2009-09-30,n

    Ktos madry to skomentuje?

    Pozdrawiam

  10. bantus
    December 15th, 2009 at 14:17 | #11

    Barts :

    Mnie to też zasmuca, jak również trochę chce mi się rzygać. Emigrować?…

    Nie jest to argument najważniejszy – ekonomiczny, ale plasuje się tuż za nim.

    Mam nawet pomysł na list do Trybunału. Ciekawe czy ktoś przeczyta? Trochę nie chce mi się szukać źródeł, żeby rzucić paroma fajnymi cytatami, które przyszły mi do głowy, ale może po świątecznych zakupach, się wygłupię i napiszę pierwszy w życiu list do władzy.

  11. RobertP
    December 15th, 2009 at 14:26 | #12

    Czytelnik :

    Ktos madry to skomentuje?

    Za długie, a ja na jonach w lodzie się nie znam, ale widzę, że człek macha wsp. korelacji jak cepem. Wtedy można odkryć i takie cuda http://www.scq.ubc.ca/piracy-as-a-preventor-of-tropical-cyclones/

  12. AJ
    December 15th, 2009 at 15:18 | #13

    Tynk pęku, nie wiem, czy zauważyliście, ale Google News pokazuje wyniki z Psychiatryka, DKN. Nie wiem, czy to miał na myśli Krawczyk, pisząc o serwisie informacyjnym, ale tak mnie to zdenerwowało, że aż napisałem do Google’a.

  13. December 15th, 2009 at 15:23 | #14

    eli.wurman :

    ZABIJASZ MOJEGO ULUBIONEGO CHOCHOŁA JAK CI NIE WSTYD.

    E, nie, wbrew pozorom nawet nie specjalnie próbuję.

    Zacznijmy od tego matoła: http://paweltkaczyk.midea.pl/2009/11/27/takie-rzeczy-w-erze-memetyka-dla-opornych/

    No ale to strasznie naiwniutkie jest, taki gazetowy tekst na zasadzie “cośtam przeczytałem cośtam se poględzę”. I wszystko jest memem.

    Widzisz, ja sądziłem, że pojęcie memu jest (było?) bardzo nośne także naukowo. Ale okazało się, że poza paroma specyficznymi dziedzinami nikt tak naprawdę nie ma pomysłu, jak je wykorzystać. Mnie osobiście memy podjarały, bo mnie każda próba badania ewolucji czegoś innego niż tego nudnego układu DNA+RNA+białko wydaje mi się warta uwagi, i dlatego memetyka budzi moją sympatię.

    Wszystko w memetyce okazywało się jednak albo zbyt trywialne, albo zbyt trudne. Epic fail, i pod tą nazwą chyba już nic dużego się nie podniesie.

    P.S. Jaka jazda: Peter Watts pobity w US

  14. December 15th, 2009 at 15:46 | #15

    January :

    P.S. Jaka jazda: Peter Watts pobity w US

    Astragalizo też o tym pisze.

  15. Tomek Kulesza
    December 15th, 2009 at 16:49 | #16

    eli.wurman :

    Zacznijmy od tego matoła: http://paweltkaczyk.midea.pl/2009/11/27/takie-rzeczy-w-erze-memetyka-dla-opornych/

    Ok. Random guy on the net. I jakby mu dac kredyt zaufania, to nawet nie jest taki zly, trzeba tylko zalozyc, ze upraszcza, ze to, ze “memy cos robia” to skrot myslowy.

    Powaznie (i wlasciwie komentujac bardziej Januara).
    Mnie kompletnie nie dziwi, ze z memow niewiele wyszlo. Oswiecenie polegajace na tym, ze kulturowe, yh, memy, mozna traktowac jako podlegajace generalnie tym samym prawidlowoscia co biologiczna teoria ewolucji aside, mamy kilka problemow – to nam niewiele mowi o bardziej szczegolowych sprawach (a przynajmniej o sprawach nie dotyczacych samych idei i ich funkcjonowania) – a przynajmniej trudno to przelozyc, wymagy dosc mocno interdyscyplinarnej wiedzy (choc zupelnie banalnej), i porzucenia starego paradygmatu. Mialem jeszcze drugi problem na mysli, ale o nim zapomnialem rozwijajac pierwszy. Starzeje sie.

    I jeszcze raz zapomnialem, o co chodzi? Na pewno promien z Saturna zeruje mi mozg.

    Aaa, mam:
    No i to troche uzywanie jednego poziomu opisu do pracy nad innym. Nie bez przyczyny nikt nie uzywa biochmemii do tlumaczenia zachowan tlumu. (ok, tu mamy troche z drugiej strony, wiec jakby metaanaliza, a poza tym z boku, wiec, eee, subdyscyplina,

    no ale still)

    eli.wurman :

    bart :
    przez media-
    A właśnie, mam takie pytanie: czy ktoś pamięta dokładnie kiedy i w jakich okolicznościach zaniknęły mass media na rzecz mediów jako takich?

    Z 10 lat temu. Moze 15.

  16. old.fart
    December 15th, 2009 at 17:00 | #17

    bart :

    Haha, blogonotka dnia :)

    Masz grzecha, dopiero teraz sie oderwalem – a mialem caly dzien pokornie na pasku big farmy chodzic

  17. Tomek Kulesza
    December 15th, 2009 at 17:02 | #18

    Tomek Kulesza :

    blablablablablabla

    Misiu, ty czasami czytasz co piszesz? Bo ja czasami mam wrazenie, ze cos bardzo, bardzo zlego stalo sie z twoimi umiejetnosciami werbalizacji mysli.

  18. Tomek Kulesza
    December 15th, 2009 at 17:08 | #19

    Tomek Kulesza :

    Misiu, ty czasami czytasz co piszesz? Bo ja czasami mam wrazenie, ze cos bardzo, bardzo zlego stalo sie z twoimi umiejetnosciami werbalizacji mysli.

    Chlamydia i anoreksja zezarly mi mozg. I wcale, wcale nie twierdze, ze to TWOJA wina.

  19. Tomek Kulesza
    December 15th, 2009 at 17:10 | #20

    Tomek Kulesza :

    Chlamydia i anoreksja zezarly mi mozg. I wcale, wcale nie twierdze, ze to TWOJA wina.

    Hmmm, chlamydia chyba do mozgu nie docieraja… z ta anoreksja cos moze byc na rzeczy. No, ale, chodz, kochanie, chodz, przytul sie, juz dobrze.

  20. Tomek Kulesza
    December 15th, 2009 at 17:11 | #21

    Tomek Kulesza :

    Hmmm, chlamydia chyba do mozgu nie docieraja… z ta anoreksja cos moze byc na rzeczy. No, ale, chodz, kochanie, chodz, przytul sie, juz dobrze.

    Spierdalaj, pedofilu jebany, dobrze wiem, ze tylko udajesz milego.

  21. December 15th, 2009 at 17:12 | #22

    OK, to jakaś dziwna historia…

  22. December 15th, 2009 at 17:15 | #23

    bart :

    OK, to jakaś dziwna historia…

    Imię ich Legion…

    Edit: albo jakaś starsza wersja #commonality.

  23. December 15th, 2009 at 17:16 | #24

    Nachasz :

    Imię ich Legion…

    Choć IP jedno.

  24. December 15th, 2009 at 17:26 | #25

    bart :

    Choć IP jedno.

    A może to jest śmieszne?

  25. December 15th, 2009 at 19:05 | #26

    bart :

    Haha, blogonotka dnia :)

    New World Order jest podobny do ŻABY!

  26. December 15th, 2009 at 23:47 | #27

    Heh, przyszedł spam z adresu j.e.s.a.pysyubik.e.h@cośtamcośtam, który zaczyna się tak: “кавказкие знакомства” :)

  27. December 16th, 2009 at 07:33 | #28

    January :

    Kurczę, zaczynam rozumieć, dlaczego WO tak się strasznie rzucał o memetykę — on pewnie uważał, że to bucera (tzn. jak rozumiem ideolo nie pozwala na memetykę), ale nie śmiał napisać tego wprost.

    Nie użyłbym słowa “bucera” – po prostu podstawy tej teorii były tak durne, że to musi być oczywiste dla każdej średnio inteligentnej osoby tak na pierwszy rzut oka.

    January :

    Widzisz, ja sądziłem, że pojęcie memu jest (było?) bardzo nośne także naukowo. Ale okazało się, że poza paroma specyficznymi dziedzinami nikt tak naprawdę nie ma pomysłu, jak je wykorzystać.

    No ale przecież to od razu było widać, że nie da się tego do niczego wykorzystać, przede wszystkim dlatego, że kultura ewoluuje lamarckowsko. Cała opozycja genotyp/fenotyp ma sens przy ewolucji darwinowskiej (brak dziedziczenia cech nabytych). W ewolucji lamarckowskiej mysz o obciętym ogonku będzie miała potomstwo bez ogonków. W biologii tak na szczęście nie jest, w kulturze jest. Więc memetyka tak jak socjocybernetyka, nadaje się najwyżej na felietonowe metafory.

  28. December 16th, 2009 at 08:54 | #29

    wo :

    po prostu podstawy tej teorii były tak durne, że to musi być oczywiste dla każdej średnio inteligentnej osoby tak na pierwszy rzut oka.

    No nie, myślę, że ten cały Dawkins to średnio inteligentny jednak jest.

  29. sheik.yerbouti
    December 16th, 2009 at 09:37 | #30

    Raz, dwa, trzy… próba Gravatara
    @ Peter Watts
    Wszystkim grzecznym mieszczuchom wydaje się, że jeśli będą grzeczni, nothing bad happens to them.
    Bullshit. Jest właśnie tak, jak w tym przypadku, nie ma sprawiedliwości.

  30. December 16th, 2009 at 09:58 | #31

    Unjustice for all!

  31. sheik.yerbouti
    December 16th, 2009 at 10:04 | #32

    mrw :

    Unjustice for all!

    Niestety – jak zawsze, są wyjątki

  32. sigmadelta
    December 16th, 2009 at 10:51 | #33

    wo :

    No ale przecież to od razu było widać, że nie da się tego do niczego wykorzystać, przede wszystkim dlatego, że kultura ewoluuje lamarckowsko. Cała opozycja genotyp/fenotyp ma sens przy ewolucji darwinowskiej (brak dziedziczenia cech nabytych). W ewolucji lamarckowskiej mysz o obciętym ogonku będzie miała potomstwo bez ogonków. W biologii tak na szczęście nie jest, w kulturze jest.

    Najistotniejsze geny z punktu widzenia ewolucji (jednokomórkowców/komórek rozrodzczych) ewoluują [EDIT: w pewnym sensie] lamarcowsko. Dziedziczenie cech nabytych (mutacji) przez genotyp jest koniecznym fragmentem teorii ewolucji/genetyki. A memy miały być odpowiednikiem genów. Nie znaczy to, że bronię koncepcji memów, jednak ten argument przeciw nim uważam za nietrafiony.

    pozdr.

  33. December 16th, 2009 at 11:33 | #34

    sigmadelta :

    ewoluują [EDIT: w pewnym sensie] lamarcowsko.

    W pewnym sensie Twój komentarz mnie przekonał.

    sigmadelta :

    Dziedziczenie cech nabytych (mutacji)

    Fascynujące. Cechy nabyte przez fenotyp uwazasz za “mutację”? W pewnym sensie musisz być osobą szalenie inteligentną.

  34. December 16th, 2009 at 11:35 | #35

    EDIT: tl;dr warning; EDIT2: trochę skrótów

    wo :

    Nie użyłbym słowa “bucera” – po prostu podstawy tej teorii były tak durne, że to musi być oczywiste dla każdej średnio inteligentnej osoby tak na pierwszy rzut oka.

    Może dla średnio inteligentnej tak.

    No ale przecież to od razu było widać, że nie da się tego do niczego wykorzystać, przede wszystkim dlatego, że kultura ewoluuje lamarckowsko. Cała opozycja genotyp/fenotyp ma sens przy ewolucji darwinowskiej (brak dziedziczenia cech nabytych).

    Gdybyż to było takie proste! Tutaj lamarckizm, tutaj darwinizm; tutaj genotyp, tutaj fenotyp — sprawa jasna jak cep.

    Dla średnio inteligentnych.

    Część, której średnio inteligentni / średnio oczytani najwyraźniej nie rozumieją, jest przepaść między celowym wymyśleniem czegoś — a tym, czy to coś się rozpropaguje, czy nie. Tysiąc agencji reklamowych stara się ukuć tysiąc durnych memów, ale jeden zgarnia pulę. Jest równie głupi co najpopularniejszy mem sprzed roku. Jaka jest dynamika tego procesu? Przecież to bardziej przypomina Czerwoną Królową niż lamarckowskie żyrafy.

    Po pierwsze, w biologii granica między genotypem a fenotypem wcale nie jest tak ostra, jakby się to średnio inteligentnym wydawało. Nie mówię tu o lamarckowskim feedbacku z białka czy RNA do DNA, ale o zmianach epigenetycznych albo o tym, że osobniki mogą “dostrajać” swoje potomstwo do aktualnych warunków (np. dostępności pokarmu) — grając tym samym w ruletkę (czy raczej obstawiając wyścigi konne), ponieważ nie wiedzą, jaką przyszłość przyniesie im zmienne środowisko i Czerwona Królowa.

    Kolejnym punktem sprawiającym średnio inteligentnym kłopoty są same założenia doboru naturalnego. Jest tam zmienność, dziedziczność, interakcja między otoczeniem a cechami replikatora, natomiast nie ma nic o genotypie, fenotypie ani nawet o tym, czy zmienność jest wynikiem celowego działania, czy nie. Dobór jest mechanizmem działającym niezależnie od tego, czy zmienność jest
    bardziej “lamarckowska”, czy bardziej “darwinowska”.

    Żyrafy lamarcka mają początkowo krótkie szyje, ale sięgają do wysoko położonych liści, co powoduje sprzężenie zwrotne — i kolejne żyrafy rodzą się z dłuższymi szyjami. Ale czy ten mechanizm jest sprzeczny z doborem naturalnym? Tylko, jeśli zmienność długości szyi żyrafy jest zerowa. Jeśli natomiast żyrafy z nowego pokolenia mają szyje wydłużone w różnym stopniu, oraz stopień wydłużenia szyi żyrafy wpływa na jej dostosowanie, to dobór naturalny zadziała niezależnie od podstawy mechanizmu zmienności. Genialność pomysłu Darwina nie polegała na tym, że zaprzeczył on zmianom lamarckowskim, ale że pokazał, że nie są one konieczne do wyjaśnienia ewolucji — wystarczy zmienność losowa.

    Na koniec, wyrażę wątpliwość co do tego, czy nasza kultura rzeczywiście jest w pełni lamarckowska. Czy propagując memy robię to w pełni celowo? Czy raczej celowy jest sam fakt propagowania jakiegoś memu jako sposób interakcji kulturowej z innymi ludźmi, natomiast szczegóły są bardziej przypadkowe? Czy dwa słowa “dzień dobry” powstały w wyniku celowego, zaplanowanego działania, czy też może ważne jest samo pozdrowienie, natomiast szczegół, czy chodzi o “dzień dobry”, “dobar dan”, “dobrý den” to już jest rzecz znacznie bardziej przypadkowa i dowolna, którą można próbować opisać za pomocą memów nielamarckowskich, albo przynajmniej “w znacznej części nielamarckowskich”?

    Prawdę powiedziawszy, nie wiem, i nie znam odpowiedzi na te pytania. Nie znam się na kulturze. Nawet na ewolucji znam się tylko trochę. Jedno co mogę powiedzieć, to to, że odrzucanie memetyki ponieważ jest lamarckowska rzeczywiście może świadczyć o średniej inteligencji — albo przynajmniej o średniej wiedzy o krytykowanym temacie, skoro nawet twórca nazwy “mem” stwierdza, że memy mogą ewoluować lamarckowsko.

  35. M
    December 16th, 2009 at 12:16 | #36

    @ sigmadelta:
    Mam wrażenie, że nie do końca rozumiesz na czym polegała idea ewolucji lamarckowskiej… (ew. ja nie rozumiem, ale to raczej mniej prawdopodobne)

  36. December 16th, 2009 at 12:45 | #37

    @shake-your-booty

    co jest grane? urbane.abuse zazdrości “Tomek Kulesza” podwójnej osobowości? Ktoś mu podkradł mordkę? Czy po prostu Frank Zappa komentuje na blogdebart?

  37. December 16th, 2009 at 12:49 | #38

    login99195 :

    @shake-your-booty
    co jest grane? urbane.abuse zazdrości “Tomek Kulesza” podwójnej osobowości? Ktoś mu podkradł mordkę? Czy po prostu Frank Zappa komentuje na blogdebart?

    Nie wiem, jak jest w przypadku Tomka Kuleszy, ale z tego co widzę, urbane.abuse jest szczęśliwym posiadaczem pojedynczej osobowości, tyle tylko że nicka zmienił.

  38. December 16th, 2009 at 12:54 | #39

    login99195 :

    co jest grane? urbane.abuse zazdrości “Tomek Kulesza” podwójnej osobowości?

    Ja tam odniosłem wrażenie, że Tomek Kulesza ma potrójną osobowość.

  39. December 16th, 2009 at 13:07 | #40

    M :

    Mam wrażenie, że nie do końca rozumiesz na czym polegała idea ewolucji lamarckowskiej… (ew. ja nie rozumiem, ale to raczej mniej prawdopodobne)

    Może problem wynika z tego, że ponieważ Lamarck nie jest autorem tego, co zazwyczaj rozumie się pod określeniem “lamarckizm”, mniej lub bardziej ścisłych definicji “ewolucji lamarckowskiej” jest wiele?

  40. December 16th, 2009 at 13:15 | #41

    January :

    Tysiąc agencji reklamowych stara się ukuć tysiąc durnych memów, ale jeden zgarnia pulę. Jest równie głupi co najpopularniejszy mem sprzed roku.

    …no i jednak trzeba pewnej ciulowatości żeby mieć nadzieję, że możemy ten proces jakoś “wyjaśnić” przy pomocy narzędzi biologicznych.

    January :

    Po pierwsze, w biologii granica między genotypem a fenotypem wcale nie jest tak ostra, jakby się to średnio inteligentnym wydawało.

    Jeżeli decyzją kierownictwa kościoła zmianie ulegają prawdy wiary, na przykład dopisuje się “filioque” do credo albo nagle się ogłasza, że kalendarzyk jest OK, to osoba dalej twierdząca, że religia jest “memem” albo nie tyle odwołuje się do niejasnej granicy między genotypem a fenotypem, co po prostu tę granicę unieważnia. Albo ta osoba używa mętnego pojęcia, które nie ma wartości operacyjnej.

    January :

    Genialność pomysłu Darwina nie polegała na tym, że zaprzeczył on zmianom lamarckowskim, ale że pokazał, że nie są one konieczne do wyjaśnienia ewolucji — wystarczy zmienność losowa

    I zauważ, że im dokładniej się trzymamy “genialności pomysłu Darwina”, tym bardziej debilnym pomysłem jawi się memetyka. Przyroda to zmienność losowa poddawana selekcji – ale “mutowanie memów” to nie jest kwestia literówek. To nie jest tak, że jeden udany mem typu “Coca-Cola to jest to” poprzez serię literówek wyewoluował w “za wszystko inne zapłacisz kartą Mastercard”. Zmiany w kulturze nie są zmianami losowymi, udane memy nie są przypadkową mutacją mniej udanych memów, są skutkiem działalności faceta, który świadomie chciał wymyślić udany mem.

    January :

    Jedno co mogę powiedzieć, to to, że odrzucanie memetyki ponieważ jest lamarckowska

    Nie odrzucam memetyki “ponieważ jest lamarckowska”. Odrzucam ponieważ nie ma powodów, by ją przyjąć.

  41. sheik.yerbouti
    December 16th, 2009 at 13:21 | #42

    :

    co jest grane? urbane.abuse zazdrości “Tomek Kulesza” podwójnej osobowości? Ktoś mu podkradł mordkę? Czy po prostu Frank Zappa komentuje na blogdebart?

    …powiedział anonymous.
    Nicsięniestało, nick mi się trochę znudził i lekko morfuję… Dziękuję za uwagę.

  42. M
    December 16th, 2009 at 13:35 | #43

    @ January:
    Tak, ale chyba w nich generalnie chodzi o dziedziczenie cech nabytych a nie o istnieniu zakłóceń w dziedziczeniu cech wrodzonych? (mutacji)

  43. blue.berry
    December 16th, 2009 at 13:43 | #44

    absolutnie offtopic (bowiem nie było mnie przez parę dni i nawet nie spróbuję sprawdzić o czym pisaliście w międzyczasie)
    jakby kto chciał zrobić prezent np. Terlikowskiemu lub komu innemu zaangażowanemu w chronienie życia niepoczętego to niech popatrzy jakie śliczne rzeczy można nabyć:

    http://silverartgirl.deviantart.com/art/Fetus-Belt-Buckle-78694385
    http://www.creep.jp/gallery/creep_fetus1.html
    http://www.etsy.com/view_listing.php?listing_id=34489116
    http://www.etsy.com/view_listing.php?listing_id=16417521
    http://ny-image1.etsy.com//il_fullxfull.48515181.jpg
    http://www.theanticraft.com/archive/beltane07/fetus.htm
    http://www.lunaparc.com/anat_and_repro/fetus_pin.htm

    : )

  44. sheik.yerbouti
    December 16th, 2009 at 14:30 | #45

    Czemu można tylko raz głosować w sondzie? Mie się wszystkie opcje podobajom

  45. December 16th, 2009 at 14:47 | #46

    sheik.yerbouti :

    Czemu można tylko raz głosować w sondzie? Mie się wszystkie opcje podobajom

    Ja zagłosowałem 2 razy, nie wiem czemu.

  46. login99195
    December 16th, 2009 at 14:53 | #47

    …powiedział anonymous.

    O jeden tab za daleko.

    @Sonda “Wziac udzial …”

    Sonda ma błąd techniczny. Opcja “Weź, Bartu, po raz kolejny przekonamy się o bucowatości internetu.” się u mnie nie pokazuje.

  47. login99195
    December 16th, 2009 at 14:56 | #48

    czescjacek :

    Ja zagłosowałem 2 razy, nie wiem czemu.

    Ach, ta demokracja w krajach trzeciego świata …

  48. sheik.yerbouti
    December 16th, 2009 at 15:01 | #49

    czescjacek :

    Ja zagłosowałem 2 razy, nie wiem czemu.

    sprawdź, czy choć za drugim razem dali Ci tusz na palucha

  49. December 16th, 2009 at 15:21 | #50

    January :

    Czy dwa słowa “dzień dobry” powstały w wyniku celowego, zaplanowanego działania, czy też może ważne jest samo pozdrowienie, natomiast szczegół, czy chodzi o “dzień dobry”, “dobar dan”, “dobrý den” to już jest rzecz znacznie bardziej przypadkowa i dowolna, którą można próbować opisać za pomocą memów nielamarckowskich, albo przynajmniej “w znacznej części nielamarckowskich”?

    “Dobry” na końcu to jest niesamowita mutacja memu.

  50. December 16th, 2009 at 15:58 | #51

    wo :

    …no i jednak trzeba pewnej ciulowatości żeby mieć nadzieję, że możemy ten proces jakoś “wyjaśnić” przy pomocy narzędzi biologicznych.

    Model epidemiologiczny nie musi “wyjaśniać” biologii infekcji. Skądinąd cieszę się, że używając sformułowania “narzędzia biologiczne” przyjąłeś wreszcie szerszą definicję biologii, która obejmuje wszystko, co ewoluuje w oparciu o dobór naturalny. Cały urok memów polega dla mnie na tym, że byłby to układ ewoluujący, lecz nie stricte biologiczny w tradycyjnym rozumieniu tego słowa. Dlatego najciekawsze byłyby różnice (a nie podobieństwa) między ewolucją memów a ewolucją genów.

    Jeżeli decyzją kierownictwa kościoła…
    I zauważ, że im dokładniej się trzymamy…

    Dobór naturalny nie wymaga losowej zmienności, istnienie zmienności regulowanej nie jest sprzeczne z teorią doboru naturalnego. Wyjaśniłem to już i nie będę do tego wracał.

    Nie odrzucam memetyki “ponieważ jest lamarckowska”. Odrzucam ponieważ nie ma powodów, by ją przyjąć.

    Przepraszam, myślałem, że pisząc że nie da się memetyki do niczego wykorzystać “przede wszystkim dlatego, że kultura ewoluuje lamarckowsko” miałeś na myśli to, że nie da się jej do niczego wykorzystać przede wszystkim dlatego, że kultura ewoluuje lamarckowsko, z czym trudno się zgodzić z przyczyn, które już wystarczająco wyjaśniłem.

    Co do tego, że nie ma powodów, by się nią naukowo zajmować, to teraz też mam podobne zdanie jak Ty. Trzeba było tak od razu napisać, byśmy se oszczędzili próżnej gadaniny.

  51. December 16th, 2009 at 17:27 | #52

    P.S. Speaking of memes, czy ktoś ma linki do tego nowego memu o wikipedii? (co to chyba umarł zanim się dobrze rozpowszechnił…)

    EDIT: mam na myśli tego — gdzieś widziałem screenshoty ewidentnie sfingowane, tylko nie pamiętam już gdzie.

  52. Veln
    December 16th, 2009 at 17:30 | #53

    sheik.yerbouti :

    Czemu można tylko raz głosować w sondzie? Mie się wszystkie opcje podobajom

    Dokładnie, za prostytuowanie się trzeba przecież płacić, więc jeden wybór jest powiązany z drugim.

  53. Gammon No.82
    December 16th, 2009 at 20:34 | #54

    wo :

    Cechy nabyte przez fenotyp uwazasz za “mutację”?

    Ale jeśli w wieku 15 lat zmutowała ci komórka siatkówki oka lewego wskutek zbyt nachalnego obserwowania promieni kosmicznych zdejmujących majtki w bloku naprzeciwko, to chyba jednak przekazanie tego potomstwu byłoby nie bardzo darwinowskie.

    wo :

    …no i jednak trzeba pewnej ciulowatości żeby mieć nadzieję, że możemy ten proces jakoś “wyjaśnić” przy pomocy narzędzi biologicznych.

    Czemu np. narzędzia matematyczne stosowane przez biologów uważasz za narzędzia biologiczne? W końcu narzędzia te przylazły do biologii z ekonomii. Przynajmniej tak twierdzi Dunbar.

  54. December 16th, 2009 at 21:22 | #55

    January :

    Dlatego najciekawsze byłyby różnice (a nie podobieństwa) między ewolucją memów a ewolucją genów.

    Dla mnie najciekawszy jest aspekt manifestowania się wyzysku klasowego w tym elemencie nadbudowy, jakim jest produkt przemysłu kulturalnego zwany popkulturą – czy można wykazać, że modelka ma majtki takie a nie siakie właśnie dlatego, że to służy interesom Halliburtona. W odróżnieniu od bandy szarlatanów uprawiających memetykę, otwarcie jednak przyznaję, że to mój prywatny pierdolec, a nie “nauka”.

    January :

    Dobór naturalny nie wymaga losowej zmienności, istnienie zmienności regulowanej nie jest sprzeczne z teorią doboru naturalnego.

    A wszystko to nie jest sprzeczne z teorią względności, a jednak im dokładniej oglądamy teorię względności tym bardziej nieprzydatna się wydaje jako klucz do opisu zjawisk kulturowych.

    January :

    Przepraszam, myślałem, że pisząc że nie da się memetyki do niczego wykorzystać “przede wszystkim dlatego, że kultura ewoluuje lamarckowsko” miałeś na myśli to, że nie da się jej do niczego wykorzystać przede wszystkim dlatego, że kultura ewoluuje lamarckowsko,

    Niezależnie od tego, co myślałeś – to napisałeś kłamliwie, jakoby dla mnie to był jedyny powód.

    January :

    Co do tego, że nie ma powodów, by się nią naukowo zajmować, to teraz też mam podobne zdanie jak Ty.

    Podoba mi się zwłaszcza to “teraz”. C:/ONGRATULATI.ONS. Ja jestem tego samego zdania co podczas flejmów z Tobą sprzed… dziesięciu lat chyba, kiedy wyszła ta głupkowata książka Biedrzyckiego? Ja zdania nie zmieniłem, Ty po 10 latach zmądrzałeś. Jesteśmy jak MacOS i MS Windows.

  55. December 16th, 2009 at 21:36 | #56

    login99195 :

    czescjacek :
    Ja zagłosowałem 2 razy, nie wiem czemu.
    Ach, ta demokracja w krajach trzeciego świata …

    też już dwa, ale ja zawsze głosuję tak samo i kłamię z dobrego serca, że wyślę sesemesa.

  56. urbane.abuse
    December 16th, 2009 at 22:31 | #57

    Marceli Szpak :

    kłamię z dobrego serca, że wyślę sesemesa.

    A potem stoisz z boku i patrzysz jak go biją. Niedobry.

  57. sheik.yerbouti
    December 16th, 2009 at 22:37 | #58

    Och, te fleszbeki… Stacjonarny też już zmieniony

    OT: Do mojego cichego dylematu: Ajfon czy Omnia zwei, doszedł jeszcze wariant – nieco gorszy internetowo, ale za to najładniejszy: Prada II. Pomacałem, pomacałem i to było fajne! Hmmm

  58. vauban
    December 16th, 2009 at 22:56 | #59

    No. *

    * oznacza, że przeczytałem kilka serii komentarzy pod co świeższymi notkami, dużo czytania ale czyta się ciekawie. Wnioski:
    a) blip jest niewystarczający. Dobry jako szybki zbieracz informacji, ale nie pozwala na nieskrępowaną ilością znaków ekspresję.
    b) potrzebuję odświeżyć się intelektualnie w dłuższej formie dyskursu, od paru lat nie jestem już zawodowym socjologiem a pracownikiem biurowym w firmie transportowej. Tak, chodzi o pieniądze. Tak, postaram się tu bywać.
    c) a + b są komplementarne. Notka na blipie może (i chyba zwykle bywa) kontynuowana tutaj, zatem dyskusja z wczoraj może mieć jakieś kompromisowe rozwiązanie.
    Best regards –

    EDIT: jak się tu uzyskuje awatara ?

  59. AJ
    December 16th, 2009 at 23:04 | #60

    Czy Korwin zarządził już zorganizowaną akcję głosowania na “nie” u Barta?

  60. December 16th, 2009 at 23:06 | #61

    vauban :

    EDIT: jak się tu uzyskuje awatara ?

    Przez Gravatara.

  61. December 16th, 2009 at 23:48 | #62

    wo :

    otwarcie jednak przyznaję, że to mój prywatny pierdolec, a nie “nauka”.

    I słusznie, bo to tylko “Twój prywatny pierdolec”, a nie nauka.

    A wszystko to nie jest sprzeczne z teorią względności, a jednak im dokładniej oglądamy teorię względności tym bardziej nieprzydatna się wydaje jako klucz do opisu zjawisk kulturowych.

    Napisałeś, przypomnę, że memetyki nie da się do niczego wykorzystać “przede wszystkim dlatego, że kultura ewoluuje lamarckowsko”. Obaliłem tę konkretną implikację. Czy memetykę da się wykorzystać, czy nie, to inna sprawa.

    Niezależnie od tego, co myślałeś – to napisałeś kłamliwie, jakoby dla mnie to był jedyny powód.

    Napisałem, że odrzucanie memetyki ponieważ kultura ewoluuje lamarckowsko dowodzi braku oczytania bądź inteligencji. Jak rozumiem, drugim powodem jest to, że “nie ma powodu, by przyjmować memetykę”. Czy są jeszcze jakieś inne?

    Ty po 10 latach zmądrzałeś.

    Oczywiście dziękuję za komplement. Niestety, w przypadku memetyki jest chyba nietrafiony, bo ja mam po prostu pragmatyczne podejście: teoria jest dobra, jeśli generuje żywotny naukowy program badawczy (jeśli zapomniałeś nasze dyskusje sprzed kilku lat, to ja jestem raczej w okolicach Lakatosa niż Poppera, a ostatnio nawet to pałętam się w korespondencji między Feyerabendem a Lakatosem).

    W przypadku memetyki był EPIC FAIL (przynajmniej jeśli chodzi o hardkorową memetykę w stylu “religia to mem”). Poległa jak tysiące innych, i krzyż jej na grób. Ale trzeba było kilku lat na to, żeby się o tym przekonać. Nadal twierdzę, że w sytuacji wyjściowej ansatz memetyczny nie był mniej naukowy niż tysiące innych psychologicznych albo biologicznych programów badawczych (a tysiąc razy bardziej naukowy niż niektóre obszary biologii czy chemii, które choć publikowane są w Nature, to dla mnie podpadają pod zbieranie znaczków).

    Powiedz mi — a czy nie jest po prostu tak, że Ty oponujesz wszelkim próbom wyjaśnienia choćby części zachowań kulturowych człowieka za pomocą biologii? Pamiętam, jak mnie kiedyś uderzyło to, jak się pogardliwie wypowiadałeś o zwierzętach (psu Burek itepe). I tak to trochę odbieram — kultura ludzka nie poddaje się badaniom naukowym, i basta. Szympansy — proszę bardzo, ale my jesteśmy od szympansów tak niesamowicie bardziej i lepiej, że od ludzi biologom wara.

    W jakiś sposób takie wyjaśnienie byłoby dla mnie bardziej zrozumiałe, niż kręcenie z lamarckizmem (który jest głównym, ale nie jedynym powodem czy coś w ten deseń).

  62. mdh
    December 17th, 2009 at 00:21 | #63

    Gammon No.82 :

    W końcu narzędzia te przylazły do biologii z ekonomii. Przynajmniej tak twierdzi Dunbar.

    Ja mam bardzo po sąsiedzku z tym całym placem zabaw i zawsze łapię pianę jak przy użyciu algorytmów genetycznych, mrówkowych, sztucznych systemów immunologicznych określa się je jako szeroko rozumianą biologię. January, wybacz, ale to jest idiotyczne. Zgodzę się, że te pomysły zostały zainspirowane biologią. Akurat to nic dziwnego, bo pewne kwestie zostały tam nieźle przetrenowane w toku ewolucji, no ale nie, nie, nie. To nie jest biologia. Zresztą miałem do czynienia z kilkoma biologami teoretycznymi (znaczy osobiście z dwoma, tak naprawdę jeden to matematyk, a drugi fizyk) tylko, że akurat tak ich ładnie nazwano bo to czym się zajmują to w rzeczywistości hardcorowa matematyka.
    Zresztą nawet jeśli patrzeć historycznie to ani Volterra, ani Lotka z biologią za wiele wspólnego nie mieli.

    Co do memetyki.
    Nauką to coś to nigdy nie było jako, że to to jest nie do sfalsyfikowania. Tłuc to to można przy pomocy kilku innych filozoficznych oraz semiotycznego kija. Z drugiej strony w tych konceptach memetycznych jednak coś jest. I tego cosia jest zdecydowanie więcej niż w marksistowskich bajeczkach o nadbudowie. Choćby z tego względu, że przepływ danej informacji (memu) można sobie wymodelować używając narzędzi buchniętych ludziom , którzy mordują modele epidemiologiczne. Na tej zasadzie, można próbować np.: planować akcje marketingowe (chłe, chłe, a do czego moge sobie wykorzystać marskizm?) i tu nawet zabawy z modelem SIR już są fajne i pouczające. Nie wspominając o bardziej zaawansowanych modelach z którymi jest więcej zabawy.
    Nie znaczy to, że mem jako taki istnieje, ale to fajna zabawka i nie będzie ciulowate przyglądanie się jej.

    Swoją drogą ciekawe byłoby wymodelowanie fapcirkle i przepływu takiego ‘vo duyen’ choćby. W końcu można sprawdzić kto do kogo linkuje i kto co gdzie pisze.

  63. vauban
    December 17th, 2009 at 00:47 | #64

    @ Nachasz:
    Grazie, piu’ molto grazie. Zadzaiłałem, może rano dostanę od nich maila.

  64. vauban
    December 17th, 2009 at 00:47 | #65

    @ Nachasz:
    Grazie, piu’ molto grazie. Zadziałałem, może rano dostanę od nich maila.
    EDIT: och. Frycowe.

  65. Tomek Kulesza
    December 17th, 2009 at 01:14 | #66

    asmoeth :

    Ja tam odniosłem wrażenie, że Tomek Kulesza ma potrójną osobowość.

    Teraz to jeszcze nic, czasami jak się pokłócą to trzy miesiące w plecy. No, ale miało być o memach.

    inz.mruwnica :

    bart :
    Choć IP jedno.

    A może to jest śmieszne?

    To zależy.

  66. Tomek Kulesza
    December 17th, 2009 at 01:20 | #67

    wo :

    No ale przecież to od razu było widać, że nie da się tego do niczego wykorzystać, przede wszystkim dlatego, że kultura ewoluuje lamarckowsko. Cała opozycja genotyp/fenotyp ma sens przy ewolucji darwinowskiej (brak dziedziczenia cech nabytych). W ewolucji lamarckowskiej mysz o obciętym ogonku będzie miała potomstwo bez ogonków. W biologii tak na szczęście nie jest, w kulturze jest. Więc memetyka tak jak socjocybernetyka, nadaje się najwyżej na felietonowe metafory.

    Ewoluuje jak? Że mutacje memów są ukierunkowane przez działania (celowo unikam tu sformułowania “zgodne z celami nosicieli, bo tak oczywiście nie jest) nosicieli? No to prawda, ale co w związku z tym? To właściwie nic nie zmienia w odniesieniu to teorii ewolucji – czyli ze mamy informacje która zmienna jest, i jej replikacje i interakcje ze środowiskiem (czyli dobor), i tu i tu jest obecne.

    To perspektywa. To nie metoda badawcza, to metoda analizy, ewentualnie wyjasnienie procesu. Tak samo zreszta jak w biologii.

    A co do falsyfikacji, teoria ewolucji tez nie jest falsyfikowalna. Jednakze, jest logiczna konsekwencja pewnych istniejacych obserwacji. Juz abstrahujac od tego, ze falsyfikowalnosc nie jest pierwsza i ostatnia instancja naukowosci.

    wo :

    …no i jednak trzeba pewnej ciulowatości żeby mieć nadzieję, że możemy ten proces jakoś “wyjaśnić” przy pomocy narzędzi biologicznych.

    Cała nowatorskość Dawkinsa polegała na tym, że wskazał, że ewolucja niekoniecznie musi być biologiczna. I owszem, to narzedzie jest, potencjalnie przynajmniej, przydatne. Tak samo jak stara dobra analiza funkcjonalna, chociażby, choć do czego innego.

  67. December 17th, 2009 at 07:40 | #68

    mdh :

    Ja mam bardzo po sąsiedzku z tym całym placem zabaw i zawsze łapię pianę jak przy użyciu algorytmów genetycznych, mrówkowych, sztucznych systemów immunologicznych określa się je jako szeroko rozumianą biologię. January, wybacz, ale to jest idiotyczne. Zgodzę się, że te pomysły zostały zainspirowane biologią. Akurat to nic dziwnego, bo pewne kwestie zostały tam nieźle przetrenowane w toku ewolucji, no ale nie, nie, nie. To nie jest biologia.

    Tak. Tzn. algorytmy genetyczne itp. to nie jest biologia, zgoda (chociaż ewolucja in silicio — Lenski i koledzy — to już jest biologia). Memetyka — to nie jest biologia (to WO napisał o “narzędziach biologicznych”, nie ja; ja sobie z tego dworowałem).

    Nauką to coś to nigdy nie było jako, że to to jest nie do sfalsyfikowania. Tłuc to to można przy pomocy kilku innych filozoficznych oraz semiotycznego kija.

    Ciężko, żeby mówić o falsyfikowaniu hipotez, jak pojęcie memu nie było nawet dobrze zdefiniowane. Ale wydaje mi się, że było ciekawym programem badawczym, tzn. miało potencjał do generowania falsyfikowalnych hipotez. I sęk nie był w tym, że te hipotezy były niefalsyfikowalne (bo w swoich konkretnych sformułowaniach chyba były), tylko, że albo były trywialne, albo za trudne do sfalsyfikowania. No i w tym sensie to była nauka, a nawet bardziej nauka niż niektóre nudne prace z biologii czy chemii (taksonomia, prace opisowe, syntetyzowanie nowych związków chemicznych…).

    Swoją drogą ciekawe byłoby wymodelowanie fapcirkle i przepływu takiego ‘vo duyen’ choćby. W końcu można sprawdzić kto do kogo linkuje i kto co gdzie pisze.

    Albo odwrotnie. Modelowanie przepływu takich memów mogłoby nam pokazać, kto naprawdę czytuje 4chana :-)

  68. December 17th, 2009 at 09:02 | #69

    January :

    Modelowanie przepływu takich memów mogłoby nam pokazać, kto naprawdę czytuje 4chana :-)

    Mnie modelowanie memów pomaga co najwyżej myśleć jak człowiek z Krakowa.

    Oto lolketman przyznał się do tego, co podejrzewałem dużo wcześniej (się nawet podzieliłem albo tu albo w jakimś komciu albo na blipasku): chce kupić Maka, tylko nie miał pieniędzy. Ale teraz pewnie dostanie po kimś w spadku. Póki co musi się biedaczek zadowolić ciasną przestrzenią Acer Aspire ONE.

  69. December 17th, 2009 at 10:00 | #70

    January :

    mdh :

    Swoją drogą ciekawe byłoby wymodelowanie fapcirkle i przepływu takiego ‘vo duyen’ choćby. W końcu można sprawdzić kto do kogo linkuje i kto co gdzie pisze.
    Albo odwrotnie. Modelowanie przepływu takich memów mogłoby nam pokazać, kto naprawdę czytuje 4chana :-)

    Ciekawe jest dopiero wyjście poza fapcircle i znalezienie mechanizmów, które powodują, że vo duyen nie wychodzi poza ciasną przestrzeń ttdkn, natomiast memy typu psychiatryk24 zaczynają krążyć zagarniając coraz większy teren. znaczy to jest równie fascynujące jak próby wyliczenia jaki kolor będzie w przyszłym roku modny, no ale i tak ciekawsze niż rozwiązywanie krzyżówek.

  70. RobertP
    December 17th, 2009 at 10:03 | #71

    A tymczasem, “walka o krzyże” jak zawsze przeszła do etapu zapasów w kisielu
    Zamiast merytorycznej rozmowy – show i pyskówka. Tak skończyła się debata “Czy powinno się usunąć krzyże z klas szkolnych” we wrocławskim XIV LO.
    http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,7373499,Krzyze__misie_i_pistolety.html

    No ale były tam takie tuzy intelektu jak Terlikowski, z klasycznymi zagrywkami
    – To chrześcijaństwo stworzyło Polskę i Europę. Czy w Iraku lub Iranie taka debata byłaby możliwa? A może chcielibyście żyć w Chinach, państwie neutralnym światopoglądowo? – pytał.

    Dr Łukasz Nysler, etyk, nawrócony były członek Stowarzyszenia Racjonalistów Polskich, zarzucił Niemier i jej kolegom, że nie rozumieją znaczenia symboliki krzyża.
    A to co za dziwo, zna ktoś szczegóły nawrócenia?

  71. sheik.yerbouti
    December 17th, 2009 at 10:12 | #72

    Marceli Szpak :

    vo duyen nie wychodzi poza ciasną przestrzeń ttdkn

    Bo to akurat jest forced meme (IMO termin niekonieczny), natomiast Psych24 łączy się bezszwowo z ideą powalonej prawicy.
    W przyszłym roku modny będzie INNY kolor.

  72. Gammon No.82
    December 17th, 2009 at 10:37 | #73

    RobertP :

    No ale były tam takie tuzy intelektu jak Terlikowski, z klasycznymi zagrywkami
    – To chrześcijaństwo stworzyło Polskę i Europę. Czy w Iraku lub Iranie taka debata byłaby możliwa? A może chcielibyście żyć w Chinach, państwie neutralnym światopoglądowo? – pytał.

    Jeszcze jedna mutacja dowcipu o małym chłopczyku, Leninie i brzytwie.

  73. RobertP
    December 17th, 2009 at 10:53 | #74

    W Nowej Zelandii anglikanie naparzają się z katolikami w tradycyjnej świątecznej atmosferze
    http://www.stmatthews.org.nz/nav.php?sid=498&id=999

    Billboard przedstawiający Józefa w łóżku obok Marii, z podpisem “Biedny Józef. Ciężko przebić Boga”, wywołał falę zgorszenia także poza granicami Nowej Zelandii, gdzie go wywieszono. Został zniszczony już kilka godzin po tym, jak zawisł przed anglikańskim kościołem św. Mateusza w Auckland.
    http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7374127,Smutny_sw__Jozef_w_lozku_z_Maria___Ciezko_przebic.html

  74. December 17th, 2009 at 11:15 | #75

    Marceli Szpak :

    vo duyen nie wychodzi poza ciasną przestrzeń ttdkn

    “Vo duyen” jest vo duyen.

    eli.wurman :

    chce kupić Maka, tylko nie miał pieniędzy

    Dżiz no znaj granice nabijania się z Gniewka.

  75. December 17th, 2009 at 11:24 | #76

    czescjacek :

    Dżiz no znaj granice nabijania się z Gniewka.

    Dyskusja o granicach prawa do nabijania się z Gniewomira jest strukturalnie tożsama z dyskusją o wolnej woli, oooch.

  76. December 17th, 2009 at 11:33 | #77

    czescjacek :

    Dżiz no znaj granice nabijania się z Gniewka.

    No ale przecież sam o tym pisał, dziwiąc się, że chcieli mu dać kartę z limitem 17 kilozłotych a nie chcą mu dać laptopa na raty.

    czescjacek :

    “Vo duyen” jest vo duyen.

    Pisanie o tym, że “vo duyen jest vo duyen” jest vo duyen.

    Gammon No.82 :

    o małym chłopczyku, Leninie i brzytwie.

    Czy to coś w stylu: gdybyśmy mieli nieskończoną liczbę małych chłopczyków terroryzowanych przez Leninów z brzytwami to napisaliby oni jądro linuksa?

  77. December 17th, 2009 at 11:44 | #78

    eli.wurman :

    ale przecież sam o tym pisał

    Jakby napisał że mu się dom spalił to też by sam o tym pisał, i też nieładnie byłoby się śmiać.

    eli.wurman :

    Pisanie o tym, że “vo duyen jest vo duyen” jest vo duyen.

    Każde użycie, a nawet przytoczenie, zwrotu “vo duyen” jest vo duyen. Marceli mnie sprowokował.

    nameste :

    Dyskusja o granicach prawa do nabijania się z Gniewomira jest strukturalnie tożsama z dyskusją o wolnej woli, oooch.

    Rozwiń proszę.

  78. December 17th, 2009 at 11:49 | #79

    @ czescjacek:
    Wolność nabijania-się-z jest na ogół limitowana “niezawinieniem” (“to nie jego wina, że jest rudy/garbaty/etc.”). Czy np. głupota jest “niezawiniona”? Takimi pytaniami wpadamy w dyskusję o determinizmie.

    Also: “po trzydziestce każdy odpowiada za swoją twarz”, twarz w sensie dosłownym, fizis.

  79. Gammon No.82
    December 17th, 2009 at 11:55 | #80

    eli.wurman :

    Czy to coś w stylu: gdybyśmy mieli nieskończoną liczbę małych chłopczyków terroryzowanych przez Leninów z brzytwami to napisaliby oni jądro linuksa?

    Nie o to chodziło, ale coś mi przypomniałeś.
    Kiedyś w książkach typu wykład marksizmu-leninizmu w pytaniach i odpowiedziach pojawiał się taki kawałek.

    P: Co Marks wziął od Hegla?
    O: Racjonalne jądro.

    EDIT: o w mordę, a w oryginale było jeszcze weselej.

    Mistyfikacja, jakiej dialektyka uległa w rękach Hegla, bynajmniej nie zmienia tego faktu, że on właśnie pierwszy wyczerpująco i świadomie wyłożył jej ogólne formy ruchu. U niego stoi ona na głowie. Trzeba ją postawić na nogi, żeby wyłuskać racjonalne jądro z mistycznej skorupy.

    http://www.marx.org/polski/marks-engels/1867/kapital/00.htm

    Przeperwersyjne.

  80. December 17th, 2009 at 11:59 | #81

    eli.wurman :

    chce kupić Maka, tylko nie miał pieniędzy

    Ale poza pomieszaniem czasów, jest w tym coś dziwnego?

  81. December 17th, 2009 at 11:59 | #82

    nameste :

    Wolność nabijania-się-z jest na ogół limitowana “niezawinieniem”

    No nie wiem, akurat zasada, żeby się nie nabijać z niemania pieniędzy chyba nie do końca.

  82. Gammon No.82
    December 17th, 2009 at 12:03 | #83

    nameste :

    Wolność nabijania-się-z jest na ogół limitowana “niezawinieniem”

    To dlaczego tak trudno jest opanować śmiech, kiedy starej babie porcja lodów wpada za dekolt?

  83. December 17th, 2009 at 12:04 | #84

    czescjacek :

    No nie wiem, akurat zasada, żeby się nie nabijać z niemania pieniędzy chyba nie do końca.

    Nie do końca “nie do końca”, skorwinsyny nie mają z tym problemu (“było zarobić”).

  84. December 17th, 2009 at 12:06 | #85

    nameste :

    skorwinsyny nie mają z tym problemu

    No właśnie dlatego wytknąłem to Elemu.

  85. December 17th, 2009 at 12:07 | #86

    Gammon No.82 :

    To dlaczego tak trudno jest opanować śmiech, kiedy starej babie porcja lodów wpada za dekolt?

    No nie, to slapstick, rechoczemy z przywalenia tortem w paszczę, a nie dlatego, że stortowany jest bałwan/pokrak/należało-mu-się.

  86. December 17th, 2009 at 12:09 | #87

    czescjacek :

    No właśnie dlatego wytknąłem to Elemu.

    Ale przecież nie szło o to, że biedne gniewomiry nie mają co jeść, tylko o rodzaj gadżetu, or compatible.

  87. Gammon No.82
    December 17th, 2009 at 12:10 | #88

    nameste :

    No nie, to slapstick, rechoczemy z przywalenia tortem w paszczę, a nie dlatego, że stortowany jest bałwan/pokrak/należało-mu-się.

    No nie do końca, bo np. gdyby zrobić slapstick biblijny, to publika by się śmiała, gdyby tortem w paszczę dostał Judasz, zachowałaby milczenie, gdyby dostał Pieter, a wyłaby z oburzenia, gdyby dostał Chrystus Pan.

  88. December 17th, 2009 at 12:11 | #89

    nameste :

    biedne gniewomiry nie mają co jeść, tylko o rodzaj gadżetu, or compatible

    Wieso? Ja to zrozumiałem jako “ha ha, chciałby se kupić Maka, a stać go tylko na używanego, gupka!!!!111”

  89. December 17th, 2009 at 12:11 | #90

    Gammon No.82 :

    slapstick biblijny

    Monty Python temu przeczy.

  90. Gammon No.82
    December 17th, 2009 at 12:13 | #91

    nameste :

    Monty Python temu przeczy.

    No dobrze, sprecyzujmy: chrześcijańska publika.

    EDIT: a mogie nadać twojej tezie kształt:
    Wolność nabijania-się-z jest na ogół limitowana “niezawinieniem” no chiba, że slapstick?

  91. December 17th, 2009 at 12:13 | #92

    czescjacek :

    Wieso? Ja to zrozumiałem jako “ha ha, chciałby se kupić Maka, a stać go tylko na używanego, gupka!!!!111″

    A czy tani snobizm jest “niezawiniony”?

  92. December 17th, 2009 at 12:14 | #93

    nameste :

    A czy tani snobizm jest “niezawiniony”?

    Czyżbyś podejrzewał Elego o przekonanie, że głównym celem posiadania Maka jest snobowanie?

  93. December 17th, 2009 at 12:15 | #94

    Gammon No.82 :

    No dobrze, sprecyzujmy: chrześcijańska publika.

    Raz rozpoczęte precyzowanie trudno zatrzymać (define “chrześcijańska”).

  94. December 17th, 2009 at 12:17 | #95

    czescjacek :

    głównym celem posiadania Maka jest snobowanie?

    Chyba (inspired by Gammon) sprecyzuję: odróżniam posiadanie od mówienia o posiadaniu :)

    EDIT: btw, nie chce mi się liczyć znaków, ale czy my przypadkiem nie blipujemy tu wzorowo?

  95. Gammon No.82
    December 17th, 2009 at 12:19 | #96

    nameste :

    Raz rozpoczęte precyzowanie trudno zatrzymać (define “chrześcijańska”).

    Uznająca wartości zwykle nazywane chrześcijańskimi?
    Zresztą masz rację, nie precyzujmy.
    Wyobraźmy sobie pokaz filmu ze sceną Utortowania Chrystusa na posiedzeniu Konferencji Episkopatu, czy coś w tym stylu.

  96. December 17th, 2009 at 12:22 | #97

    Gammon No.82 :

    Wyobraźmy sobie pokaz filmu ze sceną Utortowania Chrystusa na posiedzeniu Konferencji Episkopatu, czy coś w tym stylu.

    Założę się, że na zamkniętym posiedzeniu zrywaliby boki (a mają je obfite, pasibrzuchy).

  97. December 17th, 2009 at 12:22 | #98

    Gammon No.82 :

    Wyobraźmy sobie pokaz filmu ze sceną Utortowania Chrystusa na posiedzeniu Konferencji Episkopatu, czy coś w tym stylu.

    “Czy te ruchome obrazki to ów słynny kinematograf?”

  98. Gammon No.82
    December 17th, 2009 at 12:27 | #99

    nameste :

    Założę się, że na zamkniętym posiedzeniu zrywaliby boki (a mają je obfite, pasibrzuchy).

    No no, nie ma się z czego śmiać. Zerwanie obfitego boku to ciężki uraz.

    bart :

    “Czy te ruchome obrazki to ów słynny kinematograf?”

    Znowu jakaś aluzja do futurystów?

  99. December 17th, 2009 at 12:28 | #100

    nameste :

    Chyba (inspired by Gammon) sprecyzuję: odróżniam posiadanie od mówienia o posiadaniu :)

    Bez przesady, nie widzę w tym poście Gniewka snoberii na Maka, tylko na teh haxora – “na jakim to ja systemie nie pracowałem”.

    nameste :

    EDIT: btw, nie chce mi się liczyć znaków, ale czy my przypadkiem nie blipujemy tu wzorowo?

    Nie, za krótko.

    nameste :

    Założę się, że na zamkniętym posiedzeniu zrywaliby boki (a mają je obfite, pasibrzuchy).

    Oberwanie przez Judasza tortem byłoby karą (boską, karą losu) za grzechy, więc “zawinione”.
    OTOH: Jezus też sobie ukrzyżowanie “zawinił”.
    Więc myślę że nie tyle “zawinione/niezawinione”, co “należało się/nie należało się”, chociaż to mocno skorelowane.

Comment pages
1 8 9 10 11 12 29 2702
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)