Home > Racjonalo > Doktor Jaśkowski, autorytet (2)

Doktor Jaśkowski, autorytet (2)

October 8th, 2009 Leave a comment Go to comments

Nowym czytelnikom proponuję zapoznać się najpierw z pierwszą częścią tekstu, by dowiedzieć się, po co w ogóle zajmuję się dr. Jaśkowskim.

Czas na rozrywkę, czyli co poza opiniami o szczepionkach udało mi się wyguglać o moim bohaterze.

Pierwszy link, w który kliknąłem, prowadził do duszaszczypatielnego reportażu w „Gazecie Wyborczej”, poświęconego hałdzie fosfogipsu w woj. pomorskim. Doktor Jaśkowski samotnie walczy z bezdusznymi władzami, stawką jest zdrowie i życie mieszkańców wsi, obok której usypano gigantyczną pylącą i trującą hałdę. Od hałdy ludzie i zwierzęta dostają fluorozy i raka, dzieci opóźniają się w rozwoju. Reportaż kończy smutna scena po latach: wszyscy, włącznie z pokrzywdzonymi przez hałdę mieszkańcami wsi, udają, że nie wiedzą, o co chodzi, hałda niby nie truje, powietrze zdrowe, zwierzątka w obejściu na nic nie cierpią, zęby nie wypadają, nowotwór nie toczy wioski. Raport komisji lekarskiej zaginął. Tylko doktor Jaśkowski dalej walczy samotnie z Fosforami.

Informacje z reportażu trudno zweryfikować. Okazuje się jednak, że przynajmniej rewelacje doktora Jaśkowskiego o zwiększonej umieralności na raka i truciu całego pomorskiego przez gdańskie Fosfory są chyba… hmm… nieco przesadzone.

Doktor Jaśkowski najwyraźniej nie lubi niewidzialnych morderców, czy to wstrzykiwanych w szczepionkach, czy to unoszących się z przemysłowych hałd. Takim niewidzialnym mordercą jest na przykład fluor…

Dodawanie fluoru do past jest zwyczajnym truciem społeczeństwa. Wiadomo, że fluor jest z tej samej grupy pierwiastków co brom. Starsi, pamiętają dlaczego w wojsku dodawano brom do herbaty.

…aluminium w garnkach…

Podobnie przed laty przemysł uszczęśliwiał nas specjalnymi garnkami o podwójnych ściankach do gotowania mleka „aby nie kipiało”. Garnki te były z aluminium. Aluminium ma to do siebie, że w kwasach rozpuszcza się, czyli konkretnie przechodziło do mleka. Jak wiadomo, podało to nawet ministerstwo, aluminium jest odpowiedzialne za występowanie choroby Alzheimera.

…czy tajemnicze rozpuszczające kości toksyny zawarte w mleku UHT.

Osteoporoza pojawiła się w Polsce, w kilka lat po wprowadzeniu mleka UHT w połowie lat 90-tych. W latach 70 – czy też 80-tych nikt z lekarzy osteoporozy u pacjentów , „nie widział”.

Jakich znamy jeszcze niewidzialnych morderców? Kto wie, rączka do góry. Brawo! Promieniowanie radioaktywne! Doktor Jaśkowski walczy z nim bardzo intensywnie, koncentrując się w szczególności na elektrowniach atomowych. Na przełomie lat 80. i 90. na jego celowniku znalazł się oczywiście Żarnowiec. Wcześniej doktor badał skutki opadu radioaktywnego po katastrofie w Czarnobylu. Jego działalność zwróciła uwagę Polskiego Towarzystwa Fizyki Medycznej, które w 1990 r. pozwoliło sobie wydać oświadczenie na temat tez głoszonych przez dr. Jaśkowskiego. Treść owego oświadczenia najlepiej określa angielski zwrot fucking hilarious. PTFM tak się wkurwiło, że swoje komentarze pisało z włączonym Caps Lockiem, dzięki czemu zabrzmiało jak pratchettowska Śmierć. Powtarzane w mediach twierdzenie Jaśkowskiego, że elektrownia w Żarnowcu wyemituje rocznie (przy bezawaryjnej pracy) takie promieniowanie jak jedna do stu bomb zrzuconych na Hiroshimę, PTFM skomentowało: „SĄ TO WARTOŚCI ZAFAŁSZOWANE IN PLUS OK. 100-1000 MILIONÓW RAZY”. Liczba dodatkowych zgonów w Hiroshimie i Nagasaki w wyniku uszkodzeń popromiennych wyniosła 150 000? „WARTOŚĆ TA JEST ZAFAŁSZOWANA IN PLUS OK. 1000 RAZY”. I tak punkt po punkcie, ze wskazaniem konkretnych artykułów w prasie czy wystąpień w TV, kolejne tezy doktora Jaśkowskiego padają pod Caps Lockowym młotem. W 1987 roku, po Czarnobylu, wystąpił w całym kraju wzrost liczby martwych urodzeń o około 30 000? „W ROKU 1986 LICZBA MARTWYCH URODZEŃ WYNIOSŁA 3703 A W ROKU 1987 — 3475. NASTĄPIŁ ZATEM SPADEK O 228 A CAŁKOWITE LICZBY MARTWYCH URODZEŃ BYŁY W OBU LATACH O RZĄD MNIEJSZE NIŻ RZEKOMY WZROST, PODANY PRZEZ DR JAŚKOWSKIEGO”. Przeczytajcie koniecznie całość, niesamowita lektura.

Chcecie się trochę puścić poręczy? Oto doktor Jaśkowski o ptasiej grypie (uwaga dla klikających — na samym dole strony umieszczono przerażające zdjęcie odmrożonej stopy):

W związku z zamętem sianym przez polskojęzyczne mas media, a głównie przez TVN, Polsat i „Gazetę Wyborczą” zwaną potocznie „Jude Zeitung” pragnę podać kilka faktów. (…)

Dlaczego znaleziono akurat martwego łabędzia, a nie np. kaczkę? Odpowiedź: ponieważ łabędzia człowiekowi stosunkowo łatwo złapać i wstrzyknąć mu wirusa, a za kaczką trzeba by się po lodzie nachodzić. A strzelać nie można, bo ślad zostanie… (…)

Dlaczego banki pracujące w Polsce wstrzymały kredytowanie hodowli kur akurat w okresie nagłaśniania epidemii wśród ptactwa?

Dlaczego firmy ubezpieczeniowe w tym samym okresie wstrzymały ubezpieczenia kurników nawet od ognia.?

Gdzie są polskie banki oraz firmy ubezpieczeniowe i które to są, bo z tego, co się orientuję większość została sprzedana „na zachód” (robota niejakiego Lewandowskiego i Gronkiewicz-Walc, obydwoje z tej samej nacji)?

Odpowiedź:
Okazuje się, że pan Donald Rumsfeld sekretarz stanu USA jest właścicielem 10% akcji firmy produkującej lek przeciwko grypie. Jest zatem na wystarczająco wysokim stanowisku, aby kazać polskiej policji biegać za kurami. Głównymi producentami kurczaków w strefie wpływów ludzi pokroju Rumsfelda są Izrael i USA. Jeżeli teraz kurczak kosztuje dolara to za 6-8 miesięcy, po wybiciu obecnych, będzie kosztował dwu-, trzykrotnie więcej. I o to chodzi!

Przyswoiliście? To teraz uważajcie, przechodzimy do kolejnych rozważań natury globalnej. Nie ma żadnego globalnego ocieplenia, to tylko gorąc z amerykańskich i radzieckich podwodnych okrętów atomowych stopił góry lodowe! Proszę kliknąć, by obejrzeć prześliczny obrazek z łodziami podwodnymi topiącymi lodową czapę! [dopisek z 2014 r.: strona FRECH zniknęła już z sieci, ale nieprawdopodobną opowieść doktora Jaśkowskiego o okrętach podwodnych ciągle można znaleźć w Internecie, tym razem w Monitorze Polskim — za link dziękuję komcionaucie z Fejsa Maćkowi Lipce] A jak już jesteście na stronach Franciszkańskiego Ruchu Ekologicznego, Charytatywnego i Historycznego, którego dr Jaśkowski jest prezesem, owińcie sobie koniecznie mózgi wokół wdzięcznego kolażu autorstwa pana doktora (zwróćcie uwagę na dobór fontów, Zdzisława Stolzmana-„Kwaśniewskiego” i Kopalnię Wójek). Możecie też zwiedzić dział „Badanie jezior”, składający się z trzech zdjęć: anonimowego nurka, podwodnego kamienia oraz rozradowanego doktora Jaśkowskiego chwilę po wynurzeniu.

Z FRECH przeklikajmy się na stronę www.deportacje.eu, będącą najwyraźniej witryną internetową prowadzonego przez FRECH Muzeum Sybir Pro Memento. Tam już czeka na nas fas-cy-nu-jący artykuł pana doktora „Niepodległość i jej skutki”. A w nim historia superagenta Ereneusza Sekuły, co z trzema ranami postrzałowymi chodził po schodach:

Jest zresztą charakterystyczne, że ludzie związani z Informacją wojskową — GRU raczej nie umierają normalnie tylko giną w wypadkach lub wręcz są mordowani — popełniają samobójstwo jak np. E. Sekuła. Biedaczysko , będąc po wylewie i mając sparaliżowaną prawą rękę [widać to było w czasie jego wystąpienia w Sejmie] najpierw postrzelił się w lewą rękę, potem w głowę i dodatkowo w brzuch, aby po 3 godzinach zadzwonić do żony, o 5 nad ranem, zejść z drugiego piętra i otworzyć jej drzwi. Na taki wyczyn stać tylko zaprawionego oficera WSW. -GRU, być może na etacie tajnym.

Tamże: stoczniowców w grudniu 1970 r. i górników w kopalni Wujek w 1981 r. rozstrzelali snajperzy Informacji Wojskowej…

Innymi słowy przez cały okres Polską rządziła Informacja Wojskowa, to ona prowadziła tzw szwadrony śmierci w latach 40 i 50 -tych, to ona dokonywała większości „zmian” politycznych np. w 1956, w 1970 czy tez w 1980 – 81. To wojsko strzelało do manifestujących, a nie jakieś tam ZOMO. (…) Taką celnością może się pochwalić tylko strzelec wyborowy strzelający z podpórki np. z dachu. Osobiście widziałem rany postrzałowe np. w 1970 roku w czasie GRUDNIA, wlot kuli na wysokości obojczyka, a wylot pod przeponą na dole. Ewidentnie świadczy to o strzelaniu przez ukrytego u góry np. na dachu strzelca.

Tamże: mediom nie ma co wierzyć, bo…

Na podstawie programów naszej TV, można doskonale określić kto jest kim. I tak od dawna I program, mający największy zasięg i oglądalność był programem Informacji Wojskowej, Program drugi SB , potem Informacja dostała jeszczcze Polsat . TVN należy do Światowego Kongresu Żydów — sekretarz tej organizacji jest w Zarządzie TVN. Podobnie nie należy specjalnie ufać programom „zachodnim” np. Discovery emituje programy jawnie przygotowywane przez GRU lub KGB np. cały cykl historii II wojny Światowej.

Chcecie się jeszcze bardziej puścić poręczy? Jeszcze bardziej?! To przejdźmy do wypowiedzi pana doktora ukrytych głęboko w necie, cytowanych na grupach dyskusyjnych czy zarchiwizowanych na Yahoo. Oto ktoś przedstawiający się jako Jerzy Jaskowski, podpisujący się „jj” (tak jak często podpisuje się pan doktor) i używający adresu zaczynającego się od jjaskow (jak większość adresów pana doktora) publikuje na liście dyskusyjnej poświęconej Czeczenii następującą wypowiedź:

Juz wielokrotnie pisano na tej stronie , ze jdiusz cajtung nie jest zródlem na które mozna czy nawet wypada sie powolywac. Podaje przyklad ostatnich lat wg jdisz cajtung podobno w WTC zginelo 50 000 ludzi . tak trabili przez kilka miesiecy stopniowo zmniejszajac liczbe ofiar. A potem okazalo sie, ze znaleziono tylko nieco ponad 500 zwlok z tego ok. 400 to strazacy a rannych hospitalizowanych przynajmniej jeden dzien bylo 128 osób we wszystkich szpitalach N.Jorku.

Czy to pan doktor? Nie dowiemy się nigdy. Wydaje się, że tak, zwłaszcza że doktor Jaśkowski o WTC wypowiadał się też gdzie indziej, zresztą równie kompetentnie:

Stwierdzam coraz bardziej, że żyjemy w wirtualnym świecie. Wszystko zaczęło się w czasie sławetnego zburzenia budynków WTC w Nowym Jorku. To nic, że samolot zbudowany z aluminium nie może rozbić żelbetonowego słupa (wystarczy wziąć aluminiową puszkę po piwie i spróbować nią rozbić zwykły pręt zbrojeniowy — jeszcze nikomu to się nie udało). To nic, że samolot ma zbiorniki paliwa w skrzydłach, a skrzydła musiałyby odpaść po zderzeniu z murem (vide: balony zaporowe podczas II wojny światowej). To nic, że jest cała masa dokładnych analiz tego wypadku np. na You Toube, pokazujących absurd oficjalnej, politycznie poprawnej, wersji o rzekomym ataku terrorystów arabskich, co było potem bezpośrednim powodem wymordowania kilkuset tysięcy Arabów, w tym samych dzieci ok. 200 tys., co potwierdziła Wysoka Komisarz ONZ do Spraw Dzieci. A wszystko to odbyło się w 5 dni po tym jak konferencja ONZ w Johanseburgu, uznała Izrael za jedyne rasistowskie państwo na świecie i wezwała do bojkotu towarów izraelskich.

At first I was like WTF?! But then I lol’d. But then I was like WTF?!

Na koniec zostawiłem wypowiedź doktora, której oryginał zaginął, ale którą ktoś zarchiwizował dla potomności we fragmentach na grupie dyskusyjnej pl.sci.biologia, wykonując przy tym wielkie o_O (całość tekstu doktora można przeczytać dzięki błogosławionej Internet Wayback Machine). Nasz bohater okazuje się być… antysemickim kreacjonistą:

Natomiast wg cywilizacji żydowskiej istnieje jedna etyka i moralność żyda w stosunku do żyda, a zupełnie inna żyda w stosunku do niewiernego, czyli goja. Otóż chęć przejęcia tzw. rządu dusz wymagała wprowadzenia zmiany pojęć. Innymi słowy należało stwierdzić, że nie Bóg stworzył Ziemię ale, że powstała w inny sposób. W połowie 19-go wieku Darwin opublikował swoją pracę o ewolucji. Nie byłoby to nic nadzwyczajnego, bowiem teorii takich o powstawaniu życia, powstawało w tym wieku sporo ale ta była bardzo wygodna jako tzw. naukowe podejście do życia w odróżnieniu od średniowiecznej wiary w Boga. Jak wynika z historii, książka Darwina w jednym dniu zniknęła z półek księgarskich i stała się bestsellerem wydawniczym. Wszystko byłoby jasne w dobie radia i telewizji, ale jest zupełnie zagadkowe tak błyskawiczne rozejście się tej pracy 150 lat temu. Zagadkowe do chwili kiedy okazało się, że żoną Darwina była córka Marksa. Marks to był taki żydowski komunista, 19-to wieczny o bardzo złej reputacji moralnej. Własnego ojca doprowadził do bankructwa. Marksa finansował inny żydowski kapitalista Engels. Engels z prywatnej szkatuły wypłacał Marksowi stypendium w wysokości 350 funtów rocznie. Dla porównania profesor Oxfordu w tym czasie otrzymywał 300 funtów pensji rocznie.

Tak więc taki wykup przez podstawionego Engelsa i rozesłanie tej książki do ośrodków zajmujących się biologią jest ewidentnym przykładem współczesnego marketingu. Zresztą Żydzi w handlu zawsze przodowali.

Pragnę tutaj zauważyć, że najwięcej „ogniw” potwierdzających ewolucję odkrywa się w krajach, które stosunkowo niedawno dołączyły do krajów uniwersyteckich. Tam gdzie obowiązywał krytycyzm i istniały uniwersytety żadna hipoteza nie była kolportowana bez naukowych dowodów potwierdzających jej słuszność. Innymi słowy ewolucjonizm rozwijał się głównie w krajach, które mają stosunkowo świeżej daty naukę i naukowców w naszym zrozumieniu , np w Chinach, czy też Rosji lub też w kręgach cywilizacji żydowskiej albo przez nią finansowanych.

Innym takim przypadkiem, który wywracał całą wiarę ewolucjonistów, był odkopany dinozaur w lesie, w pobliżu wulkanu. Otóż wiadomo było na podstawie obliczeń słojów pni drzew zalanych przez lawę, że wulkan wybuchł przed około 6000 lat. Jak natomiast wiadomo wg geologów i paleontologów ewolucjonistów, dinozaury żyły sobie te 150 000 000 lat temu. Szczególnie lansował to Żyd Spilberg w swoim słynnym filmie, Parku Jurajskim. Tylko co zrobić z tym głupim dinozaurem, który dał się przysypać lawą 6000 lat temu.? A takie wykopalisko odkryto!!!.

Tak więc nasuwa się kilka wniosków:

Po pierwsze: brak jakichkolwiek dowodów, że Ziemia ma miliony czy też więcej lat. Wszystko wskazuje, że jest to twór stosunkowo młody kilkudziesięcio — kilkuset tysięcznoletni.

Po drugie: wszelkie dywagacje o czasie istnienia ludzkości jako gatunku określanego na setki milionów lat są pozbawione podstaw naukowych.

Po trzecie: nie ma mowy o żadnej adaptacji człowieka do środowiska. Na wszelkie skażenie środowiska reaguje on chorobami, np. nowotworowymi lub nawet skróceniem czasu życia. I o tym musimy pamiętać!!!

Tu powinna być pointa, ale wybaczcie, po tak mocnym akcencie nie wiem, co napisać. Po pustym łbie kołacze mi się tylko pytanie do antyszczepionkowców: ludzie, skąd wy wygrzebujecie takich gości?!

Tags:
  1. Gammon No.82
    October 22nd, 2009 at 17:12 | #1

    kravietz :

    Podoba mi się ta interpretacja. Z dowodem osobistym to też tak działa że pani urzędniczka przyjeżdża do domu? Bo w ustawie o ewidencji ludności nie jest napisane, że w celu uzyskania dowodu należy stawić się w urzędzie.

    Ale w ustawie, na którą się powołujesz, a ściślej w przepisie, na który się powołujesz, stoi że koniowate “są zaopatrywane” w paszport koniowatych. A ja naiwnie sądziłem, że ty cytujesz ustawę, podczas gdy dokonujesz w niej swobodnego rzeźbienia. WRRRR! Z tego naprawdę nic nie wynika, nic!

  2. Gammon No.82
    October 22nd, 2009 at 17:13 | #2

    inz.mruwnica :

    Udziałem wolnej woli.

    Demona którego rodzaju? :-D

    bart :

    paru właścicieli koni wypowiedziało, że przyjechał do nich pan inspektor

    Pewnikiem skorrumpowali pana inspektora, jak to lewaki.
    Do Uczciwego Obywatela na pewno by nie przyjechał.

  3. October 22nd, 2009 at 17:13 | #3

    bart :

    kravietz :
    No ale patrz, tu się paru właścicieli koni wypowiedziało, że przyjechał do nich pan inspektor, a ty twierdzisz, że art. 14 ust. 1 ustawy zmusza ich do pojechania do inspektora. Art. 14 ust. 1 jest o czym innym. Jesteś funkcjonalnym analfabetą?

    Art. 14 ust 1 nakłada na właściciela obowiązek wyrobienia paszportu. Jakkolwiek. Jeśli ustawa nie określa jak dokonywany jest opis to znaczy, że zależy to wyłącznie od OZHK. Procedura OZHK jest taka, że opisują konie w wybranych przez siebie miejscach i nie mają żadnego obowiązku jeździć do innych lokalizacji. I zwykle nie jeżdżą (przypominam, że początkowa wersja była taka, że inspektor ma ustawowy obowiązek przyjechać do konia). To fascynujące jakiego flejma potrafi wygenerować tak trywialny temat nawiasem mówiąc… :)

  4. October 22nd, 2009 at 17:15 | #4

    książki kucharskie :

    Łojej, a ja tylko szybki gugiel-drukarka-sklep-kuchnia.

  5. October 22nd, 2009 at 17:15 | #5

    A najlepsze jest to, że w tym straszliwym rejonie Anus Mundi, w którym mieszka część z państwa, w tym kol. kravietz, inspektorzy tą jesienią nie jeżdżą do stajni ze względu na zbyt dużą liczbę zgłoszonych koni! I stąd pewnie kol. kravietz sobie wydedukował, że takie przepisy.

    W całym regionie wyznaczono kilkadziesiąt miejsc, w których dokonuje się przeglądów. W najbliższym czasie można będzie swojego konia zaprowadzić np. pod kościół w Grobli i tam Antoni Zoń spisze dane do paszportu.

    Czyli: w całym kraju jeżdżą, w Krakowie trzeba pojechać pod kościół. Nigdzie nie trzeba jechać do urzędu, niezależnie od swobodnej interpretacji art. 14 ust. 1.

    http://www.ozhk.pl/images/stories/File/TJ%202009.pdf

  6. blue.berry
    October 22nd, 2009 at 17:15 | #6

    kravietz :

    Z dowodem osobistym to też tak działa że pani urzędniczka przyjeżdża do domu?

    a to jest porównanie z dupy wyjęte.

    dokumenty można pobrać online.
    pan inspektor może przybyć do konia w celu zachipowania i opisu albo może to zrobić na OBOWIĄZKOWYCH przeglądach hodowlanych (które odbywają się co roku niezależnie w temacie)
    paszport może przybyć do konia pocztą, o ile koń uiści opłatę pocztową u inspektora.

    kravietz – bardzo mi przykro że krakowski ZHK się na was wypią i musicie przyjsc pod kościół, warszawski ZHK na swojej stronie ma podane nr telefonów do osób upoważnionych do opisu – można zadzwonić i się omówić.
    : )

  7. blue.berry
    October 22nd, 2009 at 17:18 | #7

    blue.berry :

    kravietz :
    Z dowodem osobistym to też tak działa że pani urzędniczka przyjeżdża do domu?
    a to jest porównanie z dupy wyjęte.

    dokumenty można pobrać online, paszport może przybyć pocztą. a pan inspektor w miejscu pobytu konia lub podczas OBOWIĄZKOWYCH przeglądów hodowlanych konia zaczipuje i opisze (czyli wykona dwa z potrzebnych elementów do uzyskania paszportu)

  8. October 22nd, 2009 at 17:18 | #8

    Gammon No.82 :

    Toż to niewinne trollątko jest.

    No właśnie takie jest bardziej niebezpieczne, bo mielą jakieś kwestie w których nie mam nic do powiedzenia już drugi dzień.

  9. October 22nd, 2009 at 17:20 | #9

    kravietz :

    przypominam, że początkowa wersja była taka, że inspektor ma ustawowy obowiązek przyjechać do konia

    Bzdura.

  10. October 22nd, 2009 at 17:23 | #10

    czescjacek :

    bo mielą jakieś kwestie w których nie mam nic do powiedzenia już drugi dzień.

    Od 16. Kilokomć bo konie trzeba wozić do szczepienia w przyczepach dla koni samochodami z silnikami euro5 i nie można zjeść w knajpie bo sufit za nisko i zlew mało zlewowy a przecież czternaście kilo złotówek, also: w przetargach komputery za 5k chodzą po 50k i w Dubaju każdy właściciel mieszkania dostaje obywatelstwo, nie mają podatków i świetnie się tam żyje przyjezdnym.

  11. Gammon No.82
    October 22nd, 2009 at 17:23 | #11

    czescjacek :

    No właśnie takie jest bardziej niebezpieczne, bo mielą jakieś kwestie w których nie mam nic do powiedzenia już drugi dzień.

    To kup sobie koniowatego i przystąp do dyskusji. Albo też przerób go na parówki.

  12. Gammon No.82
    October 22nd, 2009 at 17:24 | #12

    eli.wurman :

    w Dubaju każdy właściciel mieszkania dostaje obywatelstwo, nie mają podatków i świetnie się tam żyje przyjezdnym

    Może podszywają się pod koniowate, które – jak wiadomo – cieszą się wielkim powodzeniem w Dubaju i okolicach. Okazują paszport koniowatego i na tej podstawie dostają obywatelstwo.

  13. October 22nd, 2009 at 17:25 | #13

    Gammon No.82 :

    Z tego naprawdę nic nie wynika, nic!

    Wyjaśnię Ci jak to działa obecnie:

    1) właściciel ma obowiązek zgłosić się do OZHK po nabyciu konia, imporcie albo urodzeniu konia
    2) warunkiem otrzymania paszportu jest opis konia przez uprawnionego pracownika OZHK; OZHK określa gdzie i kiedy robi takie przeglądy
    3) pojawiasz się z koniem na przeglądzie, robią opis, płacisz 50 zł
    4) jedziesz do OZHK albo wysyłają paszport poleconym

    Być może komuś kiedyś udało się ściągnąć inspektora do nieplanowanej stajni jak była po drodze. Była to dobra wola konkretnej osoby nie wynikająca z ustawy. Mi powiedziano mi wyraźnie, że poza planem nie jeżdżą. Jeśli chcesz budować teorię o obowiązku wizyty OZHK w każdej stajni na podstawie “jest zaopatrywany” to powodzenia. Zawsze możesz włączyć ten przykład do biblioteki “koniecznych wieloznaczności” w polskim prawie :)

  14. blue.berry
    October 22nd, 2009 at 17:25 | #14

    eli.wurman :

    Od 16. Kilokomć bo konie trzeba wozić do szczepienia w przyczepach dla koni samochodami z silnikami euro5 i nie można zjeść w knajpie bo sufit za nisko i zlew mało zlewowy a przecież czternaście kilo złotówek, also: w przetargach komputery za 5k chodzą po 50k i w Dubaju każdy właściciel mieszkania dostaje obywatelstwo, nie mają podatków i świetnie się tam żyje przyjezdnym.

    niop. tak jak pisałam wcześniej – świat równoległy. mam nadzieję że mocno odległy.

    kravietz :

    OZHK określa gdzie i kiedy robi takie przeglądy

    ale dodaj jeszcze ze to przeglądy hodowlane odbywające sie co roku i nie mające NIC WSPÓLNEGO z wydawaniem paszportów, poza tym że PRZY OKAZJI można to tam załatwić. oh wait. w małopolsce TRZEBA to tam załatwić.

  15. October 22nd, 2009 at 17:28 | #15

    Gammon No.82 :

    Demona którego rodzaju?

    Genus Hell’s Kitchen.

    bart :

    Bzdura.

    Nawet nie “bzdura”, a kłamstwo i zwróćcie uwagę na Kravitzowe “w każdym województwie jest ustalone miejsce”.

    A jak w końcu z tą szynką Kinsey’a z nornic?

  16. October 22nd, 2009 at 17:29 | #16

    kravietz :

    2) warunkiem otrzymania paszportu jest opis konia przez uprawnionego pracownika OZHK; OZHK określa gdzie i kiedy robi takie przeglądy

    O, a nie określa tego ustawa? Art. 14 ust. 1?

  17. October 22nd, 2009 at 17:31 | #17

    bart :

    Bzdura.

    A jednak, i to z odwołaniem do symboli religijnych i kapslokiem:

    blue.berry October 21st, 2009 at 12:53:

    no popatrz a jak moja znajoma załatwiała paszporty dla swoich koni (sztuki pojedyncze) to kierownik WZHK przyjechał osobiście zrobic opis BO MA TAKI OBOWIĄZEK. amen.

  18. blue.berry
    October 22nd, 2009 at 17:32 | #18

    inz.mruwnica :

    Nawet nie “bzdura”, a kłamstwo i zwróćcie uwagę na Kravitzowe “w każdym województwie jest ustalone miejsce”.

    i zapewne jest nim adres danego OZHK. np. WARSZAWA, ul. Koszykowa 60/62 m. 16

    : ))

  19. October 22nd, 2009 at 17:34 | #19

    kravietz :

    A jednak, i to z odwołaniem do symboli religijnych i kapslokiem:

    kontra twoje

    przypominam, że początkowa wersja była taka, że inspektor ma ustawowy obowiązek przyjechać do konia

    Zauważasz różnicę?

  20. October 22nd, 2009 at 17:39 | #20

    bart :

    O, a nie określa tego ustawa? Art. 14 ust. 1?

    Art. 14 ust. 1 nakłada na konia obowiązek posiadania paszportu. Gdyby OZHK zgadzał się wydać paszport na podstawie opisu telepatycznego lub filmu z komórki, to być może problem nie istniałby.

    blue.berry :

    ale dodaj jeszcze ze to przeglądy hodowlane odbywające sie co roku i nie mające NIC WSPÓLNEGO z wydawaniem paszportów

    1) Wejdź na http://www.ozhk.pl
    2) Po prawej stronie jest news pt. “Identyfikacja koniowatych oraz terminarz jesienny 2009”. Przeczytaj go z uwagą. Zwróć uwagę na fragment “Terminarz przeglądów jesiennych znajduje się w dziale terminarze.”
    3) Przejdź do zakładki Paszporty w menu po lewej stronie. Zwróć uwagę na fragment “Zapraszamy wszystkich zainteresowanych na przeglądy wiosenne…” ze szczególnym uwzględnieniem nazwy sekcji, która figuruje powyżej na zielono.

  21. blue.berry
    October 22nd, 2009 at 17:42 | #21

    no ale to już żeśmy ustalili że masz pecha ze mieszkasz w Krakowie : )

    and – i jak myślisz – skąd wzięliśmy informację ze masz pecha że mieszkasz w Krakowie : )

    and – dla porównania moja zielona zakładka z napisem paszport kontra twoja zielona zakładka:
    http://www.pzhk.pl/art.php?id=paszport.htm
    “Po wpłynięciu zgłoszenia do OZHK właściwego dla miejsca stacjonowania koni, uprawniony pracownik lub osoba działająca z upoważnienia OZHK, legitymująca się specjalnym pełnomocnictwem, które okazuje po przybyciu do stajni, dokona opisu konia i pobierze za tę czynność oraz za zarejestrowanie i wystawienie paszportu opłatę,”

    i tak możemy długo.

  22. October 22nd, 2009 at 17:43 | #22

    bart :

    Zauważasz różnicę?

    Nie, wskaż proszę.

  23. Gammon No.82
    October 22nd, 2009 at 17:43 | #23

    Pod zbyt wysokim sufitem,
    w nierdzewnym zlewie,
    leży paszport koniowatego obwarzanka.
    Z dala słychać płacz Ludzi Wolnych.
    Socjalnazibrukselska biurokracja
    okradła ich na 140k zetów.
    Elektryfikacja.

    Wszelkie podobieństwo do rzeczywistych osób, przedmiotów i wydarzeń jest najzupełniej przypadkowe.

  24. October 22nd, 2009 at 17:47 | #24

    kravietz :

    Nie, wskaż proszę.

    Jeszcze raz, czytelniej:

    Kravietz twierdzi:

    przypominam, że początkowa wersja była taka, że inspektor ma ustawowy obowiązek przyjechać do konia

    wnioskując to z tekstu:

    kierownik WZHK przyjechał osobiście zrobic opis BO MA TAKI OBOWIĄZEK

    Jakiego kluczowego słowa brakuje w tekście źródłowym, które za to pojawia się w wynikowym? Dla ułatwienia dodam, że nie chodzi o słowo “kierownik” ani “osobiście”.

  25. October 22nd, 2009 at 17:48 | #25

    blue.berry :

    no ale to już żeśmy ustalili że masz pecha ze mieszkasz w Krakowie :

    Fakt, że nie robi tego OZHK krakowski neguje tezę, że “inspektor ma obowiązek”.

  26. October 22nd, 2009 at 17:49 | #26

    bart :

    Jakiego kluczowego słowa

    Skąd miałby wynikać wspomniany obowiązek jeśli nie z ustawy?

  27. October 22nd, 2009 at 17:52 | #27

    kravietz :

    Skąd miałby wynikać wspomniany obowiązek jeśli nie z ustawy?

    Umm, z zarządzenia OZHK?

  28. October 22nd, 2009 at 17:54 | #28

    blue.berry :

    dla porównania moja zielona zakładka z napisem paszport kontra twoja zielona zakładka

    OZHK krakowski jest jedynym organem uprawnionym do opisywania ogółu koni na terenie województwa małopolskiego. Ci z Katowic nie przyjadą do stajni gdzie trzymam konie chociaż w praktyce są bliżej. Wiem, bo próbowałem i w ten sposób.

  29. October 22nd, 2009 at 18:08 | #29

    Gammon No.82 :

    Pod zbyt wysokim sufitem,
    w nierdzewnym zlewie,
    leży paszport koniowatego obwarzanka.
    Z dala słychać płacz Ludzi Wolnych.
    Socjalnazibrukselska biurokracja
    okradła ich na 140k zetów.
    Elektryfikacja.
    Wszelkie podobieństwo do rzeczywistych osób, przedmiotów i wydarzeń jest najzupełniej przypadkowe.

    W serca mego zatrzymam cie porcie
    nie dam ci zginąć w okrutnym transporcie
    przyjdzie inspektor i szybko nabazgra w twoim paszporcie
    koniowaty mój ty aborcie
    Refrigerator

  30. Gammon No.82
    October 22nd, 2009 at 18:12 | #30

    kravietz :

    Skąd miałby wynikać wspomniany obowiązek jeśli nie z ustawy?

    Nie mam pojęcia, ale należałoby przeszukać przepisy wykonawcze i – z ostrożności – europejskie powołane w ustawie. W samej ustawie zauważyłem coś o obowiązku zgłoszenia narodzin koniowatego (i kilku innych rodzajów zdarzeń), ale z tego jakoś nie wynika obowiązek dostarczenia koniowatego in extenso.

    Natomiast mój najszczerszy zachwyt budzi fragment:
    Artykuł 15 ustęp 3 punkt 2 podpunkt c
    Minister właściwy do spraw rolnictwa może określić, w drodze rozporządzenia (…) wysokość opłat za
    wydanie paszportu koniowatego innego niż koń gatunku lub jego duplikatu.

    Duplikat gatunku innego niż koń :-D

    EDIT: gorzej!
    paszport koniowaty duplikatu gatunku innego niż koń

  31. Gammon No.82
    October 22nd, 2009 at 18:18 | #31

    kravietz :

    OZHK krakowski jest jedynym organem uprawnionym do opisywania ogółu koni na terenie województwa małopolskiego. Ci z Katowic nie przyjadą do stajni gdzie trzymam konie chociaż w praktyce są bliżej. Wiem, bo próbowałem i w ten sposób.

    Według http://pl.wikipedia.org/wiki/Koniowate
    “u kilku gatunków stwierdzono terytorializm”.

  32. October 22nd, 2009 at 18:20 | #32

    Marceli Szpak :

    Refrigerator

    W mojej lodówce
    Stoi se zupka
    Zrobiona z małego
    Chińskiego trupka

    Lanserskiej szynki
    dodam the best
    I niech nam żyje
    Ten Chinesee breakfast.

  33. October 22nd, 2009 at 18:23 | #33

    inz.mruwnica :

    W mojej lodówce

    na płodach zupka
    pyszna i zdrowa
    trochę podupczysz
    i już gotowa

    dobra, idę stąd.

  34. Gammon No.82
    October 22nd, 2009 at 18:28 | #34

    LEPSZE OD OBERONA? (i w zbliżonej cenie)

    http://www.enervora.pl/mora_terapia.php
    http://www.promora.com.pl/mora_super.htm

    Stąd w przypadku terapii MORA mówimy o elektronicznej homeopatii.

    BTW Granulka, czytasz nas jeszcze? :-D

    A ten komentarz bardzo piękny:

    Problem z tymi urządzeniami polega na tym że ta metoda diagnostyczna jest trudno powtarzalna. Nic też zresztą w tym dziwnego ponieważ dotyczy to sfery na styku…..hmmmm … powiedzmy różnych wymiarów.
    Chętnie poddam się badaniu aparatem Mora i nawet gotowy jestem za nie zapłacić pod warunkiem że z trzech przynajmniej dwa wyniki będą jednakowe.

    http://luszczyca.org.pl/p2/forum/index.php?showtopic=5315&mode=threaded&pid=110427

  35. October 22nd, 2009 at 18:46 | #35

    inz.mruwnica :

    Teflon, mały ogień, przykrywka (!) — ale nie cały czas: czujnie tylko tyle aż się rozglucą.

    O, u mnie w domu wszyscy bez przykrywki robili, więc nic dziwnego, że się zraziłem ;-) Tak czy siak: dzięki!

  36. anonynouslrkr
    October 22nd, 2009 at 19:01 | #36

    grzesie2k :

    inz.mruwnica :
    Teflon, mały ogień, przykrywka (!) — ale nie cały czas: czujnie tylko tyle aż się rozglucą.
    O, u mnie w domu wszyscy bez przykrywki robili, więc nic dziwnego, że się zraziłem ;-) Tak czy siak: dzięki!

    Ewentualnie rozważ nabycie profesjonalnego sprzętu (dołkownica)
    http://www.allegro.pl/item727796006_patelnia_na_4_jajka_olkusz_20cm_dolkownica.html

  37. Gammon No.82
    October 22nd, 2009 at 19:04 | #37

    anonynouslrkr :

    Ewentualnie rozważ nabycie profesjonalnego sprzętu (dołkownica)

    Przykrycie ważniejsze, bo się stosuje także do omletu – zwłaszcza tzw. grzybka.

  38. anonymouslrkr
    October 22nd, 2009 at 19:10 | #38

    @ Gammon No.82:
    grzybka w sensie…?

  39. Gammon No.82
    October 22nd, 2009 at 19:11 | #39

    anonymouslrkr :

    @ Gammon No.82:
    grzybka w sensie…?

    W sensie omletu biszkoptowego. “Omlet-grzybek”

    EDIT: nonaprzykład tu
    http://www.wikikuchnia.org/wiki/Omlet_grzybek
    ale to można i nie na słodko, i zamiast mąki można dać tartą bułę (byle nie za dużo), one rosną bardziej od standardowych omletów i bez pokrywki uzyskuje się efekt sfajczenia dołem, a surowizny górą. To znaczy już ci się fajczy od spodu, a na wierzchu surowa breja, ani odwrócić łopatką (bo pęknie), ani podrzutem (bo całą kuchnię zachlapiesz).

  40. anonymouslrkr
    October 22nd, 2009 at 19:16 | #40

    @ Gammon No.82:
    W sensie trzepiesz białka?

    EDIT: oki

  41. October 22nd, 2009 at 19:21 | #41

    Najlepsze sadzone to takie co u mnie na chacie się nazywały “z niespodzianką”, czyli że żółtko jest schowane. Do tosta jest najlepsze takie, co ma żółtko jak z jajka na miękko. I to się robi tak, że trzeba jaje po podsmażeniu dołu flipnąć.

  42. blue.berry
    October 22nd, 2009 at 20:21 | #42

    Gammon No.82 :

    paszport koniowaty duplikatu gatunku innego niż koń

    : )))
    w ogóle cała ta ustawę urokliwie się czyta. ja jeszcze przeczytałam rozporządzenie dot. koniowatych, tez parę zdań mnie zauroczyło. swoja drogą dzięki koledze K. parę osób zapoznało się z przepisami które prawdopodobnie nigdy im się nie przydadzą, a i można do kolekcji mega dziwnych flejmów dołożyć i ten o paszporcie dla konia. obok rapieru.

  43. October 22nd, 2009 at 20:33 | #43

    mrw :

    I to się robi tak, że trzeba jaje po podsmażeniu dołu flipnąć.

    Ale to jest właśnie megahard w tym, żeby żółtka nie zrobić na twardo.

  44. October 22nd, 2009 at 20:36 | #44

    Gammon No.82 :

    Nie mam pojęcia, ale należałoby przeszukać przepisy wykonawcze i

    Czyli aktualny stan budowanej viribus unitis legendy tłumaczącej głupią biurokrację jest następujący:

    1) Inspektorzy OZHK mają Obowiązek stawiać się w stajni (blue.berry).
    2) Obowiązek wynika z Zarządzeń OZHK (bart).
    3) Powód, dla którego właściciel konia powinien w ogóle interesować się OZHK stanowi Brakujące Ogniwo, ale z pewnością nie wynika z ustawy (Gammon).
    4) Być może wywodzi się z bliżej nieokreślonych Dyrektyw Unijnych, które nabrały mocy obowiązującego prawa (Gammon).

  45. October 22nd, 2009 at 20:37 | #45

    kravietz :

    Czyli aktualny stan budowanej viribus unitis legendy tłumaczącej głupią biurokrację jest następujący:
    1) Inspektorzy OZHK mają Obowiązek stawiać się w stajni (blue.berry).
    2) Obowiązek wynika z Zarządzeń OZHK (bart).
    3) Powód, dla którego właściciel konia powinien w ogóle interesować się OZHK stanowi Brakujące Ogniwo, ale z pewnością nie wynika z ustawy (Gammon).
    4) Być może wywodzi się z bliżej nieokreślonych Dyrektyw Unijnych, które nabrały mocy obowiązującego prawa (Gammon).

    Ja będę się trzymał opcji bezpiecznej i powiem, że koniowate nie istnieją.

    Dishwasher.

  46. Z.
    October 22nd, 2009 at 20:45 | #46

    bart :

    No ale patrz, tu się paru właścicieli koni wypowiedziało, że przyjechał do nich pan inspektor, a ty twierdzisz, że art. 14 ust. 1 ustawy zmusza ich do pojechania do inspektora. Art. 14 ust. 1 jest o czym innym. Jesteś funkcjonalnym analfabetą?

    Używasz dowodu anegdotycznego! Jak już nawalasz korwinistycznego trolla, to sportowo – zwłaszcza że jesteś gospodarzem. Jeśli ttdkn zacznie przyjmować argumenty że któremuś z jego członków coś tam się zdarzyło, to zaraz będzie się argumentować psem stryjecznej babci który przejechał kogoś na pasach.

  47. October 22nd, 2009 at 21:00 | #47

    Z. :

    Używasz dowodu anegdotycznego!

    Nie używam. Kolega twardo stoi na stanowisku, że z jego praktyki wynika, iż kunia trza wieźć i tako rzecze ustawa. Inni twierdzą, że z ich praktyki wynika, że kunia nie trza wieźć. Ustawa też nie rzecze.

  48. October 22nd, 2009 at 21:44 | #48

    uuuuuuuuuuuuuuuuffff… skończyłem! przeczytałem cały blogdebart – zacząłem od końca (dzięki linkowi z pl.pregierz), potem przerwałem i zacząłem jak pambuk kazał – od początku i wreszcie 22-go miesiąca oktobra roku pambukowego 2009 zatrzymałem się tam-gdzie-skończyłem-czytając-od-końca.
    niezłe, niezłe. baaa, wręcz dobre. miodne nawet. uśmiałem się jak norka z wielu rzeczy, żałując jedynie, że tak późno tu trafiłem i mój prosty umysł analityka dopiero teraz dowiedział się o chemtrailsach i ludziach-jaszczurach. niewybaczalne nieuctwo.
    tak czy owak – gratuluję lekkości klawiatury oraz wytrwałości w tropieniu bzdur i przekłamań. no i oczywiście – czekam na więcej – więc proszę przestać męczyć konia (z paszportem czy bez) i brać się do riserczu – myślę, że cud w Sokółce by się nadał, zwłaszcza, że arcybiskup na propozycję badania nowoczesną metodą molekularną, poprosił, żeby zostawić tkankę w spokoju (Polityka nr 42). szkoda – moglibyśmy sobie sklonować jezuska.

  49. fan-terlika
    October 22nd, 2009 at 21:52 | #49

    dink :

    uuuuuuuuuuuuuuuuffff… skończyłem! przeczytałem cały blogdebart –

    Z komentarzami?

  50. October 22nd, 2009 at 21:52 | #50

    rozprawa o rodzaj zlewu i wysokość sufitu jednak jest do pomyślenia:
    http://wyborcza.pl/1,75478,7171629,Proces_o_wiadro.html

  51. October 22nd, 2009 at 21:53 | #51

    dink :

    skończyłem! przeczytałem cały blogdebart

    Po legitymację TT-DKN-u proszę zgłosić się do sekretariatu. Oj, co ja gadam! Nie ma żadnego TT-DKN-u! Nie ma, to tylko tak się wydaje.

  52. October 22nd, 2009 at 22:00 | #52

    dink :

    uuuuuuuuuuuuuuuuffff… skończyłem! przeczytałem cały blogdebart

    Rany, stary, chciało ci się? :)

  53. October 22nd, 2009 at 22:03 | #53

    fan-terlika :

    dink :
    uuuuuuuuuuuuuuuuffff… skończyłem! przeczytałem cały blogdebart –
    Z komentarzami?

    tylko do ostatniego postu, ale i to nieuważnie, bo ile można o koniu i suficie.

  54. October 22nd, 2009 at 22:08 | #54

    kravietz :

    Mało prawdopodobne. I tak wszyscy szczepią konie przeciwko grypie,

    Jako kiepski jeździec zyskałem wreszcie dobre usprawiedliwienie. Koń nie reaguje na moje polecenia z powodu AUTYZMU WYWOŁANEGO SZCZEPIENIAMI!!!!!!!!!1!!11111!

  55. blue.berry
    October 22nd, 2009 at 22:09 | #55

    bez komentarzy się nie liczy : )

  56. October 22nd, 2009 at 22:10 | #56

    bart :

    dink :
    uuuuuuuuuuuuuuuuffff… skończyłem! przeczytałem cały blogdebart
    Rany, stary, chciało ci się? :)

    czytałem w biurze, zamiast pracować. przy kolacji – zamiast prowadzić uczoną dysputę z TŻ n/t jutrzejszych zakupów w IKEA. po nocy – zamiast ratować budżet onlajnpokerem.
    nie bądź taki skromny, atencyjna szmato. czyta się świetnie. a popłakałem się przy “a pani telefonistka odpowie: „Ja ja, zwei Milliarden Menschen kaput, haha”.” :-)

  57. Gammon No.82
    October 22nd, 2009 at 22:41 | #57

    kravietz :

    Czyli aktualny stan budowanej viribus unitis legendy tłumaczącej głupią biurokrację jest następujący:
    1) Inspektorzy OZHK mają Obowiązek stawiać się w stajni (blue.berry).

    2) Obowiązek wynika z Zarządzeń OZHK (bart).

    3) Powód, dla którego właściciel konia powinien w ogóle interesować się OZHK stanowi Brakujące Ogniwo, ale z pewnością nie wynika z ustawy (Gammon).

    4) Być może wywodzi się z bliżej nieokreślonych Dyrektyw Unijnych, które nabrały mocy obowiązującego prawa (Gammon).

    Wiesz, niezupełnie. Ja nie buduję żadnej legendy i zresztą przyznaję się zupełnie szczerze, że nie mam pojęcia, jaki jest stan prawny w zakresie koniowatych paszportów, nie chce mi się tego sprawdzać (bo nie przewiduję prowadzić hodowli koniowatych), a mój wtrąc odnosił się do art. 14 z którym wylazłeś sam i pozostałej części rozdziału koniowatego, który przejrzałem z rozpędu.

    Otóż z art. 14 ust. 1 nie wynika to, co twierdziłeś.
    Być może (1) właściciel koniowatego ma obowiązek biegać z koniowatym pod pachą za paszportem. Ale taki wniosek na moje laickie oko nie wynika – raz jeszcze powtórzę – z przepisu, który powołałeś. Choćbyś się skichał. Być może (2) jest odwrotnie i to inspektor ma się meldować na wezwanie hodowcy. A być może (3) z ustawy w ogóle to nie wynika. A jeszcze niestety być może (4) przeczytałem ustawę niestarannie i coś przegapiłem.
    Jeśli ani (1), ani (2) nie wynika z ustawy, to może wynika z przepisów wykonawczych.
    Jeśli ani (1), ani (2) nie wynika z przepisów wykonawczych, to może wynika z dyrektyw unijnych. Które – wbrew temu, co sugerujesz – są źródłem prawa, a nie jakimś niewiadomoczym.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Dyrektywa_(Unia_Europejska)
    Jest też w zasadzie możliwe, że skoro OZHK wykonuje czynności okołopaszportowe jako funkcje zlecone, a w przepisach jest – być może (patrz wyżej) – luka techniczna, którą jakieś tam akty normatywne OZHK zapychają.
    No cóż, jedno chyba muszę przyznać: przepisy o koniowatych paszportach nie są wzorem zrozumiałości. Ale ciekawe, że zaradni lewacy jakoś sobie z tym radzą.

  58. Slotna
    October 22nd, 2009 at 22:50 | #58

    blue.berry :

    bez komentarzy się nie liczy : )

    Tez tak pomyslalam, po czym uswiadomilam sobie roznice miedzy tymi marnymi paroma setkami razy kilka, przez ktore ja przebrnelam, kiedy tu trafilam, a tym co sie dzieje teraz ;)

  59. urbane.abuse
    October 22nd, 2009 at 23:04 | #59

    Lukasz :

    rozprawa o rodzaj zlewu i wysokość sufitu jednak jest do pomyślenia:
    http://wyborcza.pl/1,75478,7171629,Proces_o_wiadro.html

    jak to pod Opolem, to wiadro pewnie było z rajchu. Każdy by się wkurwił

  60. urbane.abuse
    October 22nd, 2009 at 23:08 | #60

    Slotna :

    uswiadomilam sobie roznice miedzy tymi marnymi paroma setkami razy kilka, przez ktore ja przebrnelam, kiedy tu trafilam, a tym co sie dzieje teraz ;)

    No w zasadzie to tu się uspokoiło, odkąd ttkdn okupuje blipa. Gdyby nie kolega od konia w nierdzewnym zlewie za 140k to byśmy teraz nie dobijali do drugiego tysiąca. Bytanie brzmi: sam przylazł czy Bart wynajął?

  61. Slotna
    October 22nd, 2009 at 23:22 | #61

    urbane.abuse :

    Bytanie brzmi: sam przylazł czy Bart wynajął?

    Gdyby Bart stawial ilosc ponad jakosc, nie banowalby Quasiego, nie?

  62. October 22nd, 2009 at 23:28 | #62

    Slotna :

    Gdyby Bart stawial ilosc ponad jakosc, nie banowalby Quasiego, nie?

    Kiedy uderzyła Pierwsza Fala Zachłystu Blipem i na BdB ucichło, miałem takie jazdy, że to przez znik Quasiego i że on gdzieś tam w Internetsach się półgębkiem śmieje.

  63. Z.
    October 23rd, 2009 at 00:00 | #63

    blue.berry :

    a i można do kolekcji mega dziwnych flejmów dołożyć i ten o paszporcie dla konia. obok rapieru.

    O co chodzi z tym rapierem?

  64. October 23rd, 2009 at 00:07 | #64

    Z. :

    O co chodzi z tym rapierem?

    O trzysta komciów, w których ktoś z kimś napieprzał się o to, czy rapier to bardziej szabla, czy buzdygan. Z pewnością przekłamuję, bo na samo wspomnienie tego flejma mózg mi robi szatdałn, taki sam, jaki wykonywał, kiedy śledziłem ten flejm live.

  65. October 23rd, 2009 at 00:22 | #65

    poszedłem sobie na FF trochę się “poświęcić” i niemal od razu trafiłem na perełkę
    zaprawdę słuszna jest nazwa “prawiciowce” :-)

  66. October 23rd, 2009 at 00:26 | #66

    inz.mruwnica :

    Ale to jest właśnie megahard w tym, żeby żółtka nie zrobić na twardo.

    Eeee, nie?

  67. AJ
    October 23rd, 2009 at 00:27 | #67

    http://blip.pl/s/18258316 Każde dziecko wie, że podbródek służy do tego, żeby zahaczyć się między parapetem a stołem, zamiast spierdolić się na podłogę.

  68. Z.
    October 23rd, 2009 at 02:38 | #68

    bart :

    O trzysta komciów, w których ktoś z kimś napieprzał się o to, czy rapier to bardziej szabla, czy buzdygan. Z pewnością przekłamuję, bo na samo wspomnienie tego flejma mózg mi robi szatdałn, taki sam, jaki wykonywał, kiedy śledziłem ten flejm live.

    Aaa, już pamiętam, ale ominąłem bo faktycznie bezsensowna dyskusja – przecież zależy jaki, pojedynkowy to zupełnie inna broń niż sieczno-kolny.

  69. Z.
    October 23rd, 2009 at 02:39 | #69

    bart :

    O trzysta komciów, w których ktoś z kimś napieprzał się o to, czy rapier to bardziej szabla, czy buzdygan. Z pewnością przekłamuję, bo na samo wspomnienie tego flejma mózg mi robi szatdałn, taki sam, jaki wykonywał, kiedy śledziłem ten flejm live.

    Aaa, już pamiętam, ale ominąłem bo faktycznie bezsensowna dyskusja – przecież zależy jaki, pojedynkowy to zupełnie inna broń niż sieczno-kolny.

  70. October 23rd, 2009 at 03:11 | #70

    Z. :

    Aaa, już pamiętam, ale ominąłem bo faktycznie bezsensowna dyskusja – przecież zależy jaki, pojedynkowy to zupełnie inna broń niż sieczno-kolny.

    Ale dyskusja z tego co pamiętam dotyczyła przede wszystkim chyba pochodzenia rapiera.

  71. cdesign proponentist
    October 23rd, 2009 at 08:13 | #71

    Hej hej TTDKNie!

    Wybiera się ktoś na cyrk prof. Majewskiej?

  72. Gammon No.82
    October 23rd, 2009 at 08:20 | #72

    bart :

    czy buzdygan

    Arnold?

    Ausir :

    Ale dyskusja z tego co pamiętam dotyczyła przede wszystkim chyba pochodzenia rapiera.

    Był czystym aryjczykiem.

    cdesign proponentist :

    Hej hej TTDKNie!
    Wybiera się ktoś na cyrk prof. Majewskiej?

    Człowieku, czy ty nie zdajesz sobie sprawy, jak długo hodują się zbuki?

  73. cdesign proponentist
    October 23rd, 2009 at 08:26 | #73

    Gammon No.82 :

    Człowieku, czy ty nie zdajesz sobie sprawy, jak długo hodują się zbuki?

    Tam ma być Jane Burgermeister! Ludobójstwo New World Order!!1!

  74. Gammon No.82
    October 23rd, 2009 at 08:34 | #74

    cdesign proponentist :

    Tam ma być Jane Burgermeister! Ludobójstwo New World Order!!1!

    TYM BARDZIEJ! Skąd ja wezmę zbuki pod koniec października?

    EDIT:
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbuk

    EDIT II:
    o w mordę:

    Zbuk KM, Patocs A, Shealy A, Sylvester H, Miesfeldt S, Eng C.
    “Germline mutations in PTEN and SDHC in a woman with epithelial thyroid cancer and carotid paraganglioma.”

    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17898811

  75. October 23rd, 2009 at 08:40 | #75

    lol, na błędach się Państwo nie uczycie:P

    RAPIER – I DARE YOU TO SAY THIS NAME 5 TIMES…

    @ Ausir:
    Poszło o to, że broń sieczna jakoby “ewoluowała” w broń kłującą.
    No a później o definicje rapiera.

    Z. :

    .
    Aaa, już pamiętam, ale ominąłem bo faktycznie bezsensowna dyskusja – przecież zależy jaki, pojedynkowy to zupełnie inna broń niż sieczno-kolny.

    Problem w tym, że pojedynkowe też były różne;p

    @wszyscy zainteresowani (anyone..;p?)
    Żeby było śmieszniej wychodzi na to, że słowo “rapeir”, jeśli w jakimś języku się pojawiało (włosi tego pojęcia nie używali…), mialo kompletnie inne znaczenie. Patrz akapit “Rapier as an English word Vs. Spada as an Italian word “.
    Więc w zasadzei coś takiego jak defaultowy rapier nie istnieje – przynajmniej nie bardziej niż defaultowego karabin. Historyczne definicje można wyciągnąć tylko w kontekście dla konkretnego źródła, a jeśli próbować stworzyć nowoczesną definicje dla jakiegoś ujednolicenia to musielibyśmy mieć miejsce na 40 nowych flejmów

  76. Gammon No.82
    October 23rd, 2009 at 08:46 | #76

    mudkipz84 :

    Więc w zasadzei coś takiego jak defaultowy rapier nie istnieje – przynajmniej nie bardziej niż defaultowego karabin.

    Ale chyba już do tego samego doszliśmy jakiś czas temu. A typologia broni palnej (i że tak samo brzmiące słowa w różnych językach znaczą coś mocno innego) to nie jest temat na BdB. Bo skończymy, jak Quasi i Mooniowata. :-(

  77. Gammon No.82
    October 23rd, 2009 at 08:47 | #77

    SPAMOŁAP TY ŚWINIO!

    Niestety użyłem jednego z…
    http://www.rebel.pl/product.php/1,304/17625/Unspeakable-Words.html

  78. cdesign proponentist
    October 23rd, 2009 at 08:50 | #78

    Gammon No.82 :

    TYM BARDZIEJ! Skąd ja wezmę zbuki pod koniec października?

    Pomidory szybko w miarę gniją, możesz spróbować.

    Chociaż raczej myślałem o uzbrojeniu w dyktafon niż coś ofensywnego

  79. urbane.abuse
    October 23rd, 2009 at 08:51 | #79

    mudkipz84 :

    Więc w zasadzei coś takiego jak defaultowy rapier nie istnieje – przynajmniej nie bardziej niż defaultowego karabin.

    Jej, ale tym się można pasjonować? To już lepiej wziąć na warsztat papier – brzmi podobnie a o ileż bardziej pasjonujący. Ja zawsze miałem słabość do kalki Cansona, taka gładka i jedwabista… Ale przez te komputery kto teraz panie tego używa.

  80. Gammon No.82
    October 23rd, 2009 at 08:57 | #80

    urbane.abuse :

    Jej, ale tym się można pasjonować? To już lepiej wziąć na warsztat papier – brzmi podobnie a o ileż bardziej pasjonujący. Ja zawsze miałem słabość do kalki Cansona, taka gładka i jedwabista… Ale przez te komputery kto teraz panie tego używa.

    Można, zapewniam cię. Nie widzę wielkiej różnicy między wyprodukowaniem własnymi rękami ładnego noża (na rapier nie starczyłoby mi miejsca, siły i narzędzi) i wyprodukowaniem własnymi rękami kilkudziesięciu arkuszy papieru czerpanego (ostatnio zrobiłem sobie nową siatkę około A4, ale nie jestem z niej zadowolony, zrobię jeszcze jedną).

    A na przykład historia wojskowości zawsze mnie interesowała jako historia ludzkiej myśli i bezmyślności, a nie ze względu na prozaiczne wypruwanie flaków.
    [O rany ale to okropnie zabrzmiało…]

  81. October 23rd, 2009 at 09:03 | #81

    @urban.abuse

    KJP :P
    Można i kalką…

  82. Gammon No.82
    October 23rd, 2009 at 09:08 | #82

    urbane.abuse :

    Ja zawsze miałem słabość do kalki Cansona, taka gładka i jedwabista…

    …no i sobie wyobraziłem, jak się lubieżnie wijesz w objęciach równie lubieżnej, gładkiej i jedwabistej kalki.

  83. October 23rd, 2009 at 09:08 | #83

    A znacie dowcip o koniu i suficie?

  84. October 23rd, 2009 at 09:11 | #84

    Gammon No.82 :

    dyrektyw unijnych. Które – wbrew temu, co sugerujesz – są źródłem prawa, a nie jakimś niewiadomoczym

    Dyrektywy są źródłem prawa a nie prawem. PCz mają obowiązek wdrożyć regulacje wynikające z dyrektyw – a nie same dyrektywy w brzmieniu dosłownym. Urzędnik w decyzji nie może się powołać się na dyrektywę UE, tylko na polską ustawę albo rozporządzenie (choć obywatel teoretycznie może). Obowiązek wyrabiania paszportów nie może zatem wynikać z wprost dyrektywy, jeśli nie istnieje wynikająca z niej ustawa.

  85. Gammon No.82
    October 23rd, 2009 at 09:12 | #85

    inz.mruwnica :

    dowcip o koniu i suficie

    Ten?

    Do miasta przyjechal kowboj i wszedl do salonu na drinka. Niestety, miejscowi mieli brzydki zwyczaj ograbiania przyjezdnych. Kiedy skonczyl swojego drinka, zauwazyl, ze zniknal jego kon. Wrócil do baru, rzucil bron do góry, zlapal ja nad glowa bez patrzenia i strzelil w sufit.
    – Który z was, popapranców, ukradl mi konia? – krzyknal z zaskakujaca sila.
    Nikt nie odpowiedzial.
    – Dobra, teraz zamówie kolejne piwo, i jesli mój kon sie nie pojawi z powrotem, zanim je skoncze, bede musial zrobic to, co zrobilem w Teksasie! A nie chce robic tego, co zrobilem w Teksasie!!!
    Kilku miejscowych poruszylo sie niespokojnie. Kowboj, jak powiedzial tak zrobil – zamówil kolejne piwo, wypil je, wyszedl przed lokal, a jego kon stal na postoju. Osiodlal go i zamierzal odjechac, kiedy na werandzie pojawil sie barman i zapytal:
    – Powiedz stary, zanim odjedziesz… Co sie stalo w Teksasie?
    Kowboj odwrócil sie i powiedzial:
    – Musialem wracac pieszo.

    http://edowcipy.net/o-westernie/

  86. Gammon No.82
    October 23rd, 2009 at 09:19 | #86

    kravietz :

    Dyrektywy są źródłem prawa a nie prawem.

    Czy możesz nie brandzlować słów?

    “Konstytucja jest źródłem prawa, a nie prawem.”
    “Ustawy są źródłem prawa, a nie prawem.”
    “Rozporządzenia są źródłem prawa, a nie prawem.”

    Oczywiście możemy dalej uprawiać werbalny onanizm, że prawem są normy, nie przepisy i nie akty prawne, które je zawierają. Tylko po co?

    Jeszcze jedno: jeśli z dyrektywy UE wynikałoby, że to autor opisu koniowatego ma się zameldować u hodowcy, to nawet w braku implementacji w ustawie można by hodowcy skoczyć na kant dupska.

    Z ustawy wynika, że pewne zdarzenia – wyliczone jako katalog zamknięty – jest obowiązek zgłosić. Od narodzin koniowatego, aż po zgon tegoż. Wożenie się z koniowatym z tego nie wynika.

  87. October 23rd, 2009 at 09:27 | #87

    Soraski, że tak z doskoku i nie w głównym nurcie.
    A propos tego gostka, co odkrył, że logo Olimpiady w Londynie w 2012 można przekabacić na ZION
    (http://zbawienienews.blogspot.com/2009/10/londynska-olimpiada-nastepna.html) – myślenie spiskowe jest zaraźliwe. Właśnie odkryliśmy z kolegą, że “2012” TEŻ można przekabacić na ZION.
    0=O
    1=I
    2 i 2 = Z i N – wszak wystarczy “przewrócić” N i masz Z!
    Wniosek:

    2012=ZION

    Majowie mieli rację i byli zaginionym plemieniem Izraela. True story.

  88. October 23rd, 2009 at 09:32 | #88

    cdesign proponentist :

    Hej hej TTDKNie!
    Wybiera się ktoś na cyrk prof. Majewskiej?

    gdzie/kiedy?

  89. cdesign proponentist
    October 23rd, 2009 at 09:36 | #89

    dink :

    cdesign proponentist :
    Hej hej TTDKNie!
    Wybiera się ktoś na cyrk prof. Majewskiej?

    gdzie/kiedy?

    www.kodeks-a-zdrowie.pl – było tu o tym z miesiąc temu, ktoś chyba chciał iść?

  90. janekr
    October 23rd, 2009 at 09:37 | #90

    Gammon No.82 :

    Czy możesz nie brandzlować słów?

    Ale tu on akurat ma rację – dyrektyw UE nie stosuje się bezpośrednio, państwa członkowskie mają obowiązek w rozsądnym czasie je zaimplementować.
    Podobnie jak mają obowiązek kiedyś przyjąć euro.

    Ponadto uważam, że każdy, kto jest przeciwko przyjęciu przez nas euro jak najszybciej, jest butzem i trza go tlutz.

  91. Gammon No.82
    October 23rd, 2009 at 09:37 | #91

    urbane.abuse :

    Jej, ale tym się można pasjonować? To już lepiej wziąć na warsztat papier

    Ty prowokatorze! Już wiem, do czego żeś zmierzał.

    Sam nad Woźnego głową trzymał goły rapier,
    Krzycząc: “Albo cię zetnę, albo zjedz twój papier!”

  92. October 23rd, 2009 at 09:37 | #92

    nosiwoda :

    Soraski, że tak z doskoku i nie w głównym nurcie.

    Rewolucja zbudowała szklane ściany cyfrowego podzielenia – tych, co widzieli to tydzień temu na blipie i nosiwodę.

  93. Gammon No.82
    October 23rd, 2009 at 09:39 | #93

    janekr :

    nie stosuje się bezpośrednio

    Chyba, że nie zaimplementują, wtedy się stosuje. My z kravietzem oba powyżej pisali o tym.
    A co do brandzlowania, to chodziło mi o metafizyczne odróżnianie źródła od jego zawartości. W sensie, że źródło to źródło, a woda to już co innego.

    janekr :

    Ponadto uważam, że każdy, kto jest przeciwko przyjęciu przez nas euro jak najszybciej, jest butzem i trza go tlutz.

    A jeśli ktoś ma na euro alergię stwierdzoną orzeczeniem lekarskim z pieczątką?

  94. October 23rd, 2009 at 09:41 | #94

    mrw :

    nosiwoda :
    Soraski, że tak z doskoku i nie w głównym nurcie.
    Rewolucja zbudowała szklane ściany cyfrowego podzielenia – tych, co widzieli to tydzień temu na blipie i nosiwodę.

    Cholera. Wiedziałem, że to zbyt oczywiste, żebym pierwszy na to wpadł.
    A dasz linka?

  95. Z.
    October 23rd, 2009 at 09:41 | #95

    mudkipz84 :

    Więc w zasadzei coś takiego jak defaultowy rapier nie istnieje – przynajmniej nie bardziej niż defaultowego karabin. Historyczne definicje można wyciągnąć tylko w kontekście dla konkretnego źródła, a jeśli próbować stworzyć nowoczesną definicje dla jakiegoś ujednolicenia to musielibyśmy mieć miejsce na 40 nowych flejmów

    No to mniej więcej miałem na myśli, miałem nawet napisać że to dyskutować o tym jak dokładnie wygląda czołg, mieszając czołgi z WWI z Abramsem.

  96. October 23rd, 2009 at 09:42 | #96

    Gammon No.82 :

    A na przykład historia wojskowości zawsze mnie interesowała jako historia ludzkiej myśli i bezmyślności, a nie ze względu na prozaiczne wypruwanie flaków.
    [O rany ale to okropnie zabrzmiało…]

    Jakkolwiek by to nie zabrzmiało, nie wolno ignorować znaczenia metod wypruwania flaków dla taktyki i strategii, a trzymając się twej terminologii, dla ludzkiej myśli i bezmyślności. A biorąc pod uwagę fakt, że od pewnego czasu możemy flaki także spopielić, sproszkować, zmielić i zmienić w aerozole, wachlarz dostępnych taktykom i strategom możliwości znacznie się rozszerzył. Nie mówiąc już o tym, że chwilowo brakuje nam chyba tylko pojazdów podziemnych.

  97. Z.
    October 23rd, 2009 at 09:49 | #97

    asmoeth :

    Nie mówiąc już o tym, że chwilowo brakuje nam chyba tylko pojazdów podziemnych.

    That’s what they want you to think:
    http://www.subversiveelement.com/files/AirForceTBM_2.jpg

  98. RobertP
    October 23rd, 2009 at 09:50 | #98

    Tak off-topicznie przeczytałem o nowym pomyśle fundacji “Buc zmiana” i się wqrwiłem na Pana Artystę tak jego ….
    Wyspę zaprojektował architekt Jakub Szczęsny z grupy Centrala, wspierany przez Fundację Nowej Kultury “Bęc Zmiana”. Właśnie ukazała się dofinansowana z budżetu miasta książka “Wyspa. Synchronizacja”,
    http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,95190,7171371,silownia_na_srodku_wisly__czemu_nie_.html

    Wyspa nie mogłaby się znaleźć w wymarzonej przez projektantów lokalizacji, w okolicach Cypla Czerniakowskiego, bo przy przystankach tramwajów wodnych jednostki pływają blisko brzegu. Trzeba ją ulokować w innym miejscu, gdzie jest płytko, a najlepiej na praskim brzegu. – Tam jednak mało kto by dotarł. Trzeba by zatrudnić aktorów, którzy na tych rowerkach by pedałowali – odpowiada Jakub Szczęsny.

  99. janekr
    October 23rd, 2009 at 09:51 | #99

    asmoeth :

    Nie mówiąc już o tym, że chwilowo brakuje nam chyba tylko pojazdów podziemnych.

    Za wolne byłyby i zbyt łatwe do wykrycia.

    Ale dlaczego w militarystycznej SF nikt tego nie wymyślił, to nie wiem. Można by przecież opisać podziemnego kreta, który mógłby wynurzyć się spod ziemi i zrobić znienacka (z tym problem!) bum.

  100. Gammon No.82
    October 23rd, 2009 at 09:51 | #100

    Z. :

    That’s what they want you to think:
    http://www.subversiveelement.com/files/AirForceTBM_2.jpg

    Czy to jest ESID?
    http://kolec.eu/biblio/esid.htm

Comment pages
1 18 19 20 21 22 27 2590
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)