Doktor Jaśkowski, autorytet (2)
Nowym czytelnikom proponuję zapoznać się najpierw z pierwszą częścią tekstu, by dowiedzieć się, po co w ogóle zajmuję się dr. Jaśkowskim.
Czas na rozrywkę, czyli co poza opiniami o szczepionkach udało mi się wyguglać o moim bohaterze.
Pierwszy link, w który kliknąłem, prowadził do duszaszczypatielnego reportażu w „Gazecie Wyborczej”, poświęconego hałdzie fosfogipsu w woj. pomorskim. Doktor Jaśkowski samotnie walczy z bezdusznymi władzami, stawką jest zdrowie i życie mieszkańców wsi, obok której usypano gigantyczną pylącą i trującą hałdę. Od hałdy ludzie i zwierzęta dostają fluorozy i raka, dzieci opóźniają się w rozwoju. Reportaż kończy smutna scena po latach: wszyscy, włącznie z pokrzywdzonymi przez hałdę mieszkańcami wsi, udają, że nie wiedzą, o co chodzi, hałda niby nie truje, powietrze zdrowe, zwierzątka w obejściu na nic nie cierpią, zęby nie wypadają, nowotwór nie toczy wioski. Raport komisji lekarskiej zaginął. Tylko doktor Jaśkowski dalej walczy samotnie z Fosforami.
Informacje z reportażu trudno zweryfikować. Okazuje się jednak, że przynajmniej rewelacje doktora Jaśkowskiego o zwiększonej umieralności na raka i truciu całego pomorskiego przez gdańskie Fosfory są chyba… hmm… nieco przesadzone.
Doktor Jaśkowski najwyraźniej nie lubi niewidzialnych morderców, czy to wstrzykiwanych w szczepionkach, czy to unoszących się z przemysłowych hałd. Takim niewidzialnym mordercą jest na przykład fluor…
Dodawanie fluoru do past jest zwyczajnym truciem społeczeństwa. Wiadomo, że fluor jest z tej samej grupy pierwiastków co brom. Starsi, pamiętają dlaczego w wojsku dodawano brom do herbaty.
…aluminium w garnkach…
Podobnie przed laty przemysł uszczęśliwiał nas specjalnymi garnkami o podwójnych ściankach do gotowania mleka „aby nie kipiało”. Garnki te były z aluminium. Aluminium ma to do siebie, że w kwasach rozpuszcza się, czyli konkretnie przechodziło do mleka. Jak wiadomo, podało to nawet ministerstwo, aluminium jest odpowiedzialne za występowanie choroby Alzheimera.
…czy tajemnicze rozpuszczające kości toksyny zawarte w mleku UHT.
Osteoporoza pojawiła się w Polsce, w kilka lat po wprowadzeniu mleka UHT w połowie lat 90-tych. W latach 70 – czy też 80-tych nikt z lekarzy osteoporozy u pacjentów , „nie widział”.
Jakich znamy jeszcze niewidzialnych morderców? Kto wie, rączka do góry. Brawo! Promieniowanie radioaktywne! Doktor Jaśkowski walczy z nim bardzo intensywnie, koncentrując się w szczególności na elektrowniach atomowych. Na przełomie lat 80. i 90. na jego celowniku znalazł się oczywiście Żarnowiec. Wcześniej doktor badał skutki opadu radioaktywnego po katastrofie w Czarnobylu. Jego działalność zwróciła uwagę Polskiego Towarzystwa Fizyki Medycznej, które w 1990 r. pozwoliło sobie wydać oświadczenie na temat tez głoszonych przez dr. Jaśkowskiego. Treść owego oświadczenia najlepiej określa angielski zwrot fucking hilarious. PTFM tak się wkurwiło, że swoje komentarze pisało z włączonym Caps Lockiem, dzięki czemu zabrzmiało jak pratchettowska Śmierć. Powtarzane w mediach twierdzenie Jaśkowskiego, że elektrownia w Żarnowcu wyemituje rocznie (przy bezawaryjnej pracy) takie promieniowanie jak jedna do stu bomb zrzuconych na Hiroshimę, PTFM skomentowało: „SĄ TO WARTOŚCI ZAFAŁSZOWANE IN PLUS OK. 100-1000 MILIONÓW RAZY”. Liczba dodatkowych zgonów w Hiroshimie i Nagasaki w wyniku uszkodzeń popromiennych wyniosła 150 000? „WARTOŚĆ TA JEST ZAFAŁSZOWANA IN PLUS OK. 1000 RAZY”. I tak punkt po punkcie, ze wskazaniem konkretnych artykułów w prasie czy wystąpień w TV, kolejne tezy doktora Jaśkowskiego padają pod Caps Lockowym młotem. W 1987 roku, po Czarnobylu, wystąpił w całym kraju wzrost liczby martwych urodzeń o około 30 000? „W ROKU 1986 LICZBA MARTWYCH URODZEŃ WYNIOSŁA 3703 A W ROKU 1987 — 3475. NASTĄPIŁ ZATEM SPADEK O 228 A CAŁKOWITE LICZBY MARTWYCH URODZEŃ BYŁY W OBU LATACH O RZĄD MNIEJSZE NIŻ RZEKOMY WZROST, PODANY PRZEZ DR JAŚKOWSKIEGO”. Przeczytajcie koniecznie całość, niesamowita lektura.
Chcecie się trochę puścić poręczy? Oto doktor Jaśkowski o ptasiej grypie (uwaga dla klikających — na samym dole strony umieszczono przerażające zdjęcie odmrożonej stopy):
W związku z zamętem sianym przez polskojęzyczne mas media, a głównie przez TVN, Polsat i „Gazetę Wyborczą” zwaną potocznie „Jude Zeitung” pragnę podać kilka faktów. (…)
Dlaczego znaleziono akurat martwego łabędzia, a nie np. kaczkę? Odpowiedź: ponieważ łabędzia człowiekowi stosunkowo łatwo złapać i wstrzyknąć mu wirusa, a za kaczką trzeba by się po lodzie nachodzić. A strzelać nie można, bo ślad zostanie… (…)
Dlaczego banki pracujące w Polsce wstrzymały kredytowanie hodowli kur akurat w okresie nagłaśniania epidemii wśród ptactwa?
Dlaczego firmy ubezpieczeniowe w tym samym okresie wstrzymały ubezpieczenia kurników nawet od ognia.?
Gdzie są polskie banki oraz firmy ubezpieczeniowe i które to są, bo z tego, co się orientuję większość została sprzedana „na zachód” (robota niejakiego Lewandowskiego i Gronkiewicz-Walc, obydwoje z tej samej nacji)?
Odpowiedź:
Okazuje się, że pan Donald Rumsfeld sekretarz stanu USA jest właścicielem 10% akcji firmy produkującej lek przeciwko grypie. Jest zatem na wystarczająco wysokim stanowisku, aby kazać polskiej policji biegać za kurami. Głównymi producentami kurczaków w strefie wpływów ludzi pokroju Rumsfelda są Izrael i USA. Jeżeli teraz kurczak kosztuje dolara to za 6-8 miesięcy, po wybiciu obecnych, będzie kosztował dwu-, trzykrotnie więcej. I o to chodzi!
Przyswoiliście? To teraz uważajcie, przechodzimy do kolejnych rozważań natury globalnej. Nie ma żadnego globalnego ocieplenia, to tylko gorąc z amerykańskich i radzieckich podwodnych okrętów atomowych stopił góry lodowe! Proszę kliknąć, by obejrzeć prześliczny obrazek z łodziami podwodnymi topiącymi lodową czapę! [dopisek z 2014 r.: strona FRECH zniknęła już z sieci, ale nieprawdopodobną opowieść doktora Jaśkowskiego o okrętach podwodnych ciągle można znaleźć w Internecie, tym razem w Monitorze Polskim — za link dziękuję komcionaucie z Fejsa Maćkowi Lipce] A jak już jesteście na stronach Franciszkańskiego Ruchu Ekologicznego, Charytatywnego i Historycznego, którego dr Jaśkowski jest prezesem, owińcie sobie koniecznie mózgi wokół wdzięcznego kolażu autorstwa pana doktora (zwróćcie uwagę na dobór fontów, Zdzisława Stolzmana-„Kwaśniewskiego” i Kopalnię Wójek). Możecie też zwiedzić dział „Badanie jezior”, składający się z trzech zdjęć: anonimowego nurka, podwodnego kamienia oraz rozradowanego doktora Jaśkowskiego chwilę po wynurzeniu.
Z FRECH przeklikajmy się na stronę www.deportacje.eu, będącą najwyraźniej witryną internetową prowadzonego przez FRECH Muzeum Sybir Pro Memento. Tam już czeka na nas fas-cy-nu-jący artykuł pana doktora „Niepodległość i jej skutki”. A w nim historia superagenta Ereneusza Sekuły, co z trzema ranami postrzałowymi chodził po schodach:
Jest zresztą charakterystyczne, że ludzie związani z Informacją wojskową — GRU raczej nie umierają normalnie tylko giną w wypadkach lub wręcz są mordowani — popełniają samobójstwo jak np. E. Sekuła. Biedaczysko , będąc po wylewie i mając sparaliżowaną prawą rękę [widać to było w czasie jego wystąpienia w Sejmie] najpierw postrzelił się w lewą rękę, potem w głowę i dodatkowo w brzuch, aby po 3 godzinach zadzwonić do żony, o 5 nad ranem, zejść z drugiego piętra i otworzyć jej drzwi. Na taki wyczyn stać tylko zaprawionego oficera WSW. -GRU, być może na etacie tajnym.
Tamże: stoczniowców w grudniu 1970 r. i górników w kopalni Wujek w 1981 r. rozstrzelali snajperzy Informacji Wojskowej…
Innymi słowy przez cały okres Polską rządziła Informacja Wojskowa, to ona prowadziła tzw szwadrony śmierci w latach 40 i 50 -tych, to ona dokonywała większości „zmian” politycznych np. w 1956, w 1970 czy tez w 1980 – 81. To wojsko strzelało do manifestujących, a nie jakieś tam ZOMO. (…) Taką celnością może się pochwalić tylko strzelec wyborowy strzelający z podpórki np. z dachu. Osobiście widziałem rany postrzałowe np. w 1970 roku w czasie GRUDNIA, wlot kuli na wysokości obojczyka, a wylot pod przeponą na dole. Ewidentnie świadczy to o strzelaniu przez ukrytego u góry np. na dachu strzelca.
Tamże: mediom nie ma co wierzyć, bo…
Na podstawie programów naszej TV, można doskonale określić kto jest kim. I tak od dawna I program, mający największy zasięg i oglądalność był programem Informacji Wojskowej, Program drugi SB , potem Informacja dostała jeszczcze Polsat . TVN należy do Światowego Kongresu Żydów — sekretarz tej organizacji jest w Zarządzie TVN. Podobnie nie należy specjalnie ufać programom „zachodnim” np. Discovery emituje programy jawnie przygotowywane przez GRU lub KGB np. cały cykl historii II wojny Światowej.
Chcecie się jeszcze bardziej puścić poręczy? Jeszcze bardziej?! To przejdźmy do wypowiedzi pana doktora ukrytych głęboko w necie, cytowanych na grupach dyskusyjnych czy zarchiwizowanych na Yahoo. Oto ktoś przedstawiający się jako Jerzy Jaskowski, podpisujący się „jj” (tak jak często podpisuje się pan doktor) i używający adresu zaczynającego się od jjaskow (jak większość adresów pana doktora) publikuje na liście dyskusyjnej poświęconej Czeczenii następującą wypowiedź:
Juz wielokrotnie pisano na tej stronie , ze jdiusz cajtung nie jest zródlem na które mozna czy nawet wypada sie powolywac. Podaje przyklad ostatnich lat wg jdisz cajtung podobno w WTC zginelo 50 000 ludzi . tak trabili przez kilka miesiecy stopniowo zmniejszajac liczbe ofiar. A potem okazalo sie, ze znaleziono tylko nieco ponad 500 zwlok z tego ok. 400 to strazacy a rannych hospitalizowanych przynajmniej jeden dzien bylo 128 osób we wszystkich szpitalach N.Jorku.
Czy to pan doktor? Nie dowiemy się nigdy. Wydaje się, że tak, zwłaszcza że doktor Jaśkowski o WTC wypowiadał się też gdzie indziej, zresztą równie kompetentnie:
Stwierdzam coraz bardziej, że żyjemy w wirtualnym świecie. Wszystko zaczęło się w czasie sławetnego zburzenia budynków WTC w Nowym Jorku. To nic, że samolot zbudowany z aluminium nie może rozbić żelbetonowego słupa (wystarczy wziąć aluminiową puszkę po piwie i spróbować nią rozbić zwykły pręt zbrojeniowy — jeszcze nikomu to się nie udało). To nic, że samolot ma zbiorniki paliwa w skrzydłach, a skrzydła musiałyby odpaść po zderzeniu z murem (vide: balony zaporowe podczas II wojny światowej). To nic, że jest cała masa dokładnych analiz tego wypadku np. na You Toube, pokazujących absurd oficjalnej, politycznie poprawnej, wersji o rzekomym ataku terrorystów arabskich, co było potem bezpośrednim powodem wymordowania kilkuset tysięcy Arabów, w tym samych dzieci ok. 200 tys., co potwierdziła Wysoka Komisarz ONZ do Spraw Dzieci. A wszystko to odbyło się w 5 dni po tym jak konferencja ONZ w Johanseburgu, uznała Izrael za jedyne rasistowskie państwo na świecie i wezwała do bojkotu towarów izraelskich.
At first I was like WTF?! But then I lol’d. But then I was like WTF?!
Na koniec zostawiłem wypowiedź doktora, której oryginał zaginął, ale którą ktoś zarchiwizował dla potomności we fragmentach na grupie dyskusyjnej pl.sci.biologia, wykonując przy tym wielkie o_O (całość tekstu doktora można przeczytać dzięki błogosławionej Internet Wayback Machine). Nasz bohater okazuje się być… antysemickim kreacjonistą:
Natomiast wg cywilizacji żydowskiej istnieje jedna etyka i moralność żyda w stosunku do żyda, a zupełnie inna żyda w stosunku do niewiernego, czyli goja. Otóż chęć przejęcia tzw. rządu dusz wymagała wprowadzenia zmiany pojęć. Innymi słowy należało stwierdzić, że nie Bóg stworzył Ziemię ale, że powstała w inny sposób. W połowie 19-go wieku Darwin opublikował swoją pracę o ewolucji. Nie byłoby to nic nadzwyczajnego, bowiem teorii takich o powstawaniu życia, powstawało w tym wieku sporo ale ta była bardzo wygodna jako tzw. naukowe podejście do życia w odróżnieniu od średniowiecznej wiary w Boga. Jak wynika z historii, książka Darwina w jednym dniu zniknęła z półek księgarskich i stała się bestsellerem wydawniczym. Wszystko byłoby jasne w dobie radia i telewizji, ale jest zupełnie zagadkowe tak błyskawiczne rozejście się tej pracy 150 lat temu. Zagadkowe do chwili kiedy okazało się, że żoną Darwina była córka Marksa. Marks to był taki żydowski komunista, 19-to wieczny o bardzo złej reputacji moralnej. Własnego ojca doprowadził do bankructwa. Marksa finansował inny żydowski kapitalista Engels. Engels z prywatnej szkatuły wypłacał Marksowi stypendium w wysokości 350 funtów rocznie. Dla porównania profesor Oxfordu w tym czasie otrzymywał 300 funtów pensji rocznie.
Tak więc taki wykup przez podstawionego Engelsa i rozesłanie tej książki do ośrodków zajmujących się biologią jest ewidentnym przykładem współczesnego marketingu. Zresztą Żydzi w handlu zawsze przodowali.
Pragnę tutaj zauważyć, że najwięcej „ogniw” potwierdzających ewolucję odkrywa się w krajach, które stosunkowo niedawno dołączyły do krajów uniwersyteckich. Tam gdzie obowiązywał krytycyzm i istniały uniwersytety żadna hipoteza nie była kolportowana bez naukowych dowodów potwierdzających jej słuszność. Innymi słowy ewolucjonizm rozwijał się głównie w krajach, które mają stosunkowo świeżej daty naukę i naukowców w naszym zrozumieniu , np w Chinach, czy też Rosji lub też w kręgach cywilizacji żydowskiej albo przez nią finansowanych.
Innym takim przypadkiem, który wywracał całą wiarę ewolucjonistów, był odkopany dinozaur w lesie, w pobliżu wulkanu. Otóż wiadomo było na podstawie obliczeń słojów pni drzew zalanych przez lawę, że wulkan wybuchł przed około 6000 lat. Jak natomiast wiadomo wg geologów i paleontologów ewolucjonistów, dinozaury żyły sobie te 150 000 000 lat temu. Szczególnie lansował to Żyd Spilberg w swoim słynnym filmie, Parku Jurajskim. Tylko co zrobić z tym głupim dinozaurem, który dał się przysypać lawą 6000 lat temu.? A takie wykopalisko odkryto!!!.
Tak więc nasuwa się kilka wniosków:
Po pierwsze: brak jakichkolwiek dowodów, że Ziemia ma miliony czy też więcej lat. Wszystko wskazuje, że jest to twór stosunkowo młody kilkudziesięcio — kilkuset tysięcznoletni.
Po drugie: wszelkie dywagacje o czasie istnienia ludzkości jako gatunku określanego na setki milionów lat są pozbawione podstaw naukowych.
Po trzecie: nie ma mowy o żadnej adaptacji człowieka do środowiska. Na wszelkie skażenie środowiska reaguje on chorobami, np. nowotworowymi lub nawet skróceniem czasu życia. I o tym musimy pamiętać!!!
Tu powinna być pointa, ale wybaczcie, po tak mocnym akcencie nie wiem, co napisać. Po pustym łbie kołacze mi się tylko pytanie do antyszczepionkowców: ludzie, skąd wy wygrzebujecie takich gości?!
janekr :
Trudno mi powiedzieć, na razie bronię się wszystkimi kończynami przed wpakowaniem się po raz kolejny w DG, stąd też nie jestem jakoś szczególnie zorientowany w kosztach.
@ bart:
Spray and pray tactics.
Trochę już uciążliwe.
EDIT: Chodzi mi o kol. Kravietza, w zw. z jego linkowaniem na rybkę.
BeataD :
Nadal: po co ta identyfikacja? Zawsze były paszporty sportowe, jak ktoś chciał to mu konia opisywali na pierwszych zawodach żeby miał historię startów.
To wszystko możesz sobie zapisywać w książeczce zdrowia konia albo w zeszycie jeśli akurat masz taką potrzebę (cykl leczenia itd). “Pomoc” państwa nie jest tutaj do niczego nie potrzebna.
Powtórzę jeszcze raz – poza zawodami (gdzie od dawna była identyfikacja) paszporty nie są obecnie przez nikogo nie wykorzystywane czy weryfikowane, a równocześnie nie spełniają żadnego z deklarowanych celów “zdrowotnych” ani ograniczających kradzieże.
blue.berry :
COMING OUT
ja też czasem nie klikam – jak pod linkiem jest nudno brzmiący cel, nie kce mi się. Chyba że to kolejne bajki o Rospudzie, klimacie czy nornicach.
kravietz :
A ja sobie wyliczylem, ze jak bede jezdzil na pustym baku to rozwine wieksza predkosc, bo samochod bedzie lzejszy.
noszkurna – jak tu nie kochać korwinistów?:
http://www.wykop.pl/link/249445/ewolucja-zolwi-sloniowych-napisy-pl#comment-1619938
kravietz :
Tu się nie broni biurokracji, tu się atakuje twoje tezy, że najprostszy biznes wymaga 140 tysięcy na wejściu oraz że przedsiębiorcy w Polsce nic, tylko wypełniają papiry. To kiedy ty, koleżko, znajdujesz czas na flejmowanie w Internecie?
kravietz :
off the top of my head – ujednolicenie przepisów na terenie UE, żeby było łatwiej przewieźć konia na zawody w Hiszpanii, potem skok do Irlandii na koniec Belgia – i żeby każdy kontrolujący zrozumiał?
Jeszcze nie widziałam na zawodach pociągowego grubaska :) Paszport PZJ nie zawiera szczegółowego opisu konia wraz z cechami charakterystycznymi.
Ja mogę sobie wpisywac nawet w zeszyt w kratkę ale nie sadze aby rolnik chciał takowy kupować i jeszcze umieszczać w nim notatki.
Powiem tak nie masz zielonego pojecia o hodowli i chowie zwierząt , Twoje posty sa jak niektóre ustawy – durne i niemozliwe do zrozumienia nawet przez specjalistów wiec nie będę na nie tracic czasu bo rzeczywisćie moge zrobic cos sensownego w tym czasie.
Jezeli Blue Berry ma ochote dyskutowac to moze pociagnie konski temat.
Wyznaję zasadę : Nie dyskutuj z idiotą bo cię sprowadzi do swojego poziomu i pobije doświadczeniem.
kravietz :
Kiedy biurokracja jest w sumie dobra. Zamiast uznaniowych decyzji urzędniczych i “a, panie, bo tak ma być, bo nasza pani naczelnik tak twierdzi” masz – może i skomplikowany/czasochłonny – ale w miarę spójny system. Dla mnie i ziomów dookoła – bomba. Fakt, że może nie działa “na już”, ale w rozsądnych przedsięwzięciach każdy sobie może pozwolić na to, żeby sprawy administracyjno-duperelne trwały – ważniejsze jest że są pewne i powtarzalne.
@kravietz
naprawdę PRZYKRO MI, ze żyjesz w świecie w którym aby wyrobić koniowi paszport musisz go przewieźć kilkadziesiąt kilometrów, w którym do otworzenia budki z obwarzankami potrzeba 140k i w którym punkty wydawania herbaty sa zamykane przez bezlitosny sanepid “bo bo zlew i sufit nie bardzo”. ja żyje w świecie w którym paszport dla konia wyrabia się bez potrzeby fatygowania konia, do odpalenia cukierni czy firmy cateringowej potrzebne sa znacznie mniejsze środki a tak karkołomne (biorąc pod uwagę sanepid właśnie i jeszcze straż poż.) przedsięwzięcie jak otworzenie przedszkola w starym domu na Żoliborzu, nie dość że się udaje to jeszcze przynosi zyski.
mam nadzieje że nasze światy są równoległe i NIGDY się nie spotkają.
blue.berry :
Jak się dwie niedziele w kupę zejdą. Auch: nie przenoście nam Krakowa do Warszawy.
mrw :
Nie, ja tylko dostrzegam, że Phil “Can I haz two sticks pliz” Collins nie gra na gitarze.
eli.wurman :
Ostatnio na p.r.k:
Zatem naukowo, ale na chybcika, bez uwzględniania imion i różnic typu
plac/aleja, jest (wg stanu sprzed kilku miesięcy):
Warszawa – 4864 nazwy ulic
Kraków – 2822
wspólnych – 1116
January :
Oblałeś test.
@ janekr:
Chyba nie sądzisz, że ktoś tutaj zaakceptuję dla ulicy nazwę “Pędzichów”.
blue.berry :
No co, z Krakowa jest. Nie wiem jak z obwarzankami, ale wyrobienie paszportu dwóm koniom w pomorskim też nie wymaga taszczenia szkapy Bóg wie gdzie.
Lukasz :
Wzór paszportu sportowego dla koni został dawno ujednolicony na całym świecie przez FEI. Z jednym paszportem FEI byłem z koniem w Rosji, Niemczech, Dubaju i w Irlandii.
Ponawiam pytanie: po co identyfikacja jeśli ktoś nie jeździ na zawody?
BeataD :
Skąd ta informacja???
eli.wurman :
Kiedy właśnie dyskutujemy o tym, że on nie jest spójny.
kravietz :
Se projektujesz, że nie jest spójny, bo somsiadowi ujebali od gastronomii a tobie rżną szejset z tysiąca który musisz wrzucić pracownikowi. No to ja mam na to pffff. Nie nawilża mnie Twoje emo, bo jak kraj długi i szeroki radzą sobie ludzie (radzimy sobie) z różnymi problemami formalno-prawnymi i nie mamy na tym punkcie dramy.
mrw :
Sez hu? A może to Ty o jeden poziom za nisko wylądowałeś?
Widzisz, różnica między nami polega na tym, że jak Ty się zaczniesz czepiać czegoś, co ja lubię, to mnie to nie walnie w emo tak, jak najwyraźniej Ciebie i WO trafia, gdy ktoś nie pieje z zachwytu przy lekturze Waszych ulubionych komiksów. No więc, Wilq mnie nie kręci i co mi pan teraz zrobi?
kravietz :
Jak w danym regionie wprowadzone zostana obowiazkowe szczepienia przeciw wsciekliznie, to jakos musisz identyfikowac konie, zeby sprawdzic ktory byl szczepiony, a ktory nie.
January :
Przy MRW nie nalezy poruszac paru tematow, np. krytykowac Wilqa albo wspominac ze sie nie je miesa, bo wybucha awantura.
bloody_rabbit :
Kuśwa, jaka szkoda, że jem mięso. Ale nie jem niedobrego mięsa, może styknie?
January :
ja nie jem mięsa. może mogę w czymś pomóc?
blue.berry :
Poza sezonem nie bardzo, ale ogólnie możesz przewracać karkówkę na grillu – nie będzie ryzyka, że podżerasz po kryjomu.
bloody_rabbit :
Co to Wilq?
no i jak tu eli. cię nie kochać : )
wo :
TYŚ to rzekł, nie ja. Ale skoro otworzyłeś te drzwi…
Oczywiście, że wszystkie przepisy są tak ustawione, żeby łatwo było zgnoić kogo trzeba, a kogo nie trzeba – nie zgnoić.
Twoi znajomi najwidoczniej należą do tej drugiej kategorii i udowodnij, że nie. A im będzie mniej dowodów na to, że są z Układu, tym będzie to bardziej oczywistą oczywistością.
Lukasz :
Już mi pisał WO.
http://www.wilq.pl
Obejrzałem te parę grafik co tam są i w ogóle, ale to fragmenty większej całości chyba. Będę musiał rzucić okiem na to w Empiku. Ale na razie nie ciągnie mnie jakoś koszmarnie.
PS. Mięso niestety jem.
Chwile mnie nie ma, a tu rozmowa o paszportach dla koni.
NIGDY WIECEJ NIE POJDE OFFLINE NIGDY.
bloody_rabbit :
Albo psotmodernizmu.
janekr :
OCZYWISTA INTERPRETACJA KLASOWA NASUWA SIĘ SAMA.
janekr :
Uuuuu. Nawet Irigaray?
niechzyjesokal!
eli.wurman :
Czyżbyś utożsamiał Układ (vel Stolik) z WO-owską MMC?
Sendai :
Niech Sokal co?
Niech żyje!
bart :
Wyszukanie linku, z którego da się wyrwać cytat tak, żeby wspierał tezę, ale żeby po zapodaniu pełniejszego kontekstu tę tezę obalał, to też jest sztuka.
January :
Przecież mnie to serdecznie, czy Cię nie kręci, tylko żeś pisał, że Minkiewicz nie umie rysować. I Gibbons nie umie rysować. I ranking gitarzystów.
bloody_rabbit :
Ale po co tak nieładnie kłamiesz. Przecież we flejmie nie chodziło o (nie)jedzenie mięsa, tylko o stękanie, że na jedno danie z kotletem nie przypada jedno z parówek sojowych.
janekr :
Jak sobie projektuję zwolennika tezy o istnieniu Układu to tak – MMC jest już tak daleko od problemów uciskanego przez Stolik że naturalną interpretacją jest: kontrola skarbowa nie zamyka mu firmy – musowo dał w łapę/dogadał się/ma pochytane.
janekr :
„Rasch abkochen, dann Vormarsch nach Sokal. (…) Tabory zaliczyć do grupy wschodniej. Służba wywiadowcza zostaje zniesiona. 13 marszbatalion buduje most przez Bug. Szczegóły w gazetach.”
mrw :
Od tego (powiedzmy) sie zaczelo, a potem wylazla z Ciebie nienawisc do wegetarian.
bloody_rabbit :
Sregetarianie. Najpierw pyszczą, że nie jedzą mięsa a potem emulują schabowe albo parówki.
eli.wurman :
Przeszkadza Ci to?
bloody_rabbit :
Czy szczepienia szkodzą też koniom czy tylko ludziom?!1?
bloody_rabbit :
A z Ciebie do higieny, trzymając się tej retoryki.
janekr :
Psotny modernizm rulez OK!
Wilq jakoś mi nie trafia w żaden obszar. Natomiast całkiem lubię Girls with Slingshots.
bloody_rabbit :
Tam zaraz przeszkadza. Przypomina mi to linuksiarzy którzy marudzą na Windowsa a w najlepszym wypadku emulują API.
zer00 :
Nie, to jeden z dousraniapowtarzanych Jankizmów.
bloody_rabbit :
Mało prawdopodobne. I tak wszyscy szczepią konie przeciwko grypie, a inne choroby w Europie nie występowały od lat bo przy imporcie każdy koń ma robione badania krwi. Szczepionki na nosaciznę nie ma, a w przypadku epidemii konie kasuje się objawowo a nie na podstawie jakichś kwitków.
mrw :
Bzdura, trzymajac sie TEJ retoryki.
eli.wurman :
No chyba przeszkadza, skoro sie czepiasz bez powodu.
bloody_rabbit :
Ty chyba dawno w ttdkn-ie nie byłeś. Tu jest specnaz, nie karuzela.
@ eli.wurman:
Przynajmniej wiesz, co jest w takiej sojowej parówce.
Poza tym człowiek, któremu świat zawdzięcza większość wynalazków z soi, czyli Henry Ford, nie jadał mięsa, bo nie mógł i jak się dowiedział, że można zrobić z soi na przykład hamburgery, to był zachwycony.
janekr :
No patrz, a ja od maja czekam pod “Bzdury to bzdury” u inż.mru; bardzo długi weekend.
nameste :
Hint: ostatnia minuta “Airplane!”
Bym zalinkował ale nie mogę wyguglać :/
krystyna.ch :
Jako że nie jestem fanem parówek – wydaje mi się, że te sojowe są smaczniejsze.
eli.wurman :
Parówki to zuo. Należy jeść kabanosy, np. z łososia.
mrw :
Oczerniasz mnie. O ile pamiętam, wyrażałem tylko pewne dość umiarkowane opinie na temat poziomu ich umiejętności (“przeciętnie rysuje” to nie to samo co “nie umie rysować”), ewentualnie na temat ich stylu (“przyciężkawy styl” to nie to samo co “nie umie rysować”). Uznajesz, że na świecie można albo wyznawać geniusz Minkiewicza czy Gibbonsa, albo stać tam, gdzie stało ZOMO. A ja jestem gdzieś pośrodku i w bok i mam do Twojej czarno-białej perspektywy podobny stosunek, co do …innych, równie wyważonych opinii.
kravietz :
http://www.konie.wortale.net/art.php?art=14
“Wściekliźnie: raz w roku. W razie stwierdzenia czynnego ogniska choroby w okolicy przeprowadza się obowiązkowe szczepienie z urzędu. “
urbane.abuse :
Zboczeniec. W parówce i w mielonym masz na tyle przemielone ścierwo, że wchodzi nawet jakby było ze szczurów, więc odpadają obawy, że wpieprzyłeś właśnie coś z Czerwonej Księgi.
Parówka podstawą ekologicznego żywienia, utylizujesz w ten sposób wszystkie zwierzęta, które by się do niczego innego nie przydały
EDITED by GRAMMAR POLICE
January :
Drama na dzielni.
Marceli Szpak :
Znałem kogoś, kto uważał, że parówki robi się z krowich wymion. W ten sposób, że się obcina krowi cycek i zapodaje w folię. Ale dostał mindfucku jak zapytałem: a z czego robi się parówki drobiowe?
eli.wurman :
Whatever.
urbane.abuse :
A są koszerne? Do tej pory jak paliłem bataty zielne wsadzałem sobie takie, mielone łososiowe w uszy. Fajnie pachną, ale czy są koszerne?
eli.wurman :
A sojowe? Jak wyglądają sojowe cycki?
Mąka sojowa, skrobia kukurydziana,olej i nieznane emulgatory i przyprawy?
eli.wurman :
No, tylko że niektórzy z jakąś większą wrażliwością nie są w stanie znieść myśli o tym, że w parówce – nie ważne jak mocno zmielone – są wymiona, uszy, kopyta, napletki – i sam fakt bycia tego w jedzeniu tych ludzi przeraża. Mitotito, ale jestem w stanie zrozumieć.
Lukasz :
napletki
Czy napletki mogą być koszerne?
bloody_rabbit :
http://moronail.net/img/1795_vegan_carnivore
eli.wurman :
Z czego robi się szynkę drobiową? Kurczak nie ma tak szerokiej dupy.
A żale wegetarian to ja nawet rozumiem. Sam czasem mam ochotę zjeść na mieście coś niezwierzęcego, i wybór jest szczerze mówiąc marny.
wo :
MRW tak dowcipny nie był, jak wiesz.
eli.wurman :
nie wiem, czy to nie jest jakiś lokalny legend urbana, bo pamiętam, że moja mutti w dzieciństwie też mi próbowała taki kit wciskać, jak się domagałem, a nie było, mając nadzieję, że mi obrzydzi.
Lukasz :
mnie parówy wyleczyły z ponad 7 letniego wege, więc może w nich być co chce, tak jak w tabletkach. ważne, że działają.
>Ja slyszalem lepsza historyjke… o tym jak w Piotrogrodzie (pozniejszym Leningradzie) Rosjanie budowali Palac. Prace trwaly dlugie miesiace… a nawet lata. Wzorowano sie na francuskim Wersalu. Kiedy ukonczono prace gmach byl naprawde okazaly i wzbudzal zachwyt. Kiedy jednak Car obejrzal wnetrze cos mu nie pasowalo… glowil sie i glowil nad czym jego palac ustepuje zachodniemu gmachowi. Okazalo sie, ze brakuje… smrodu. Francuzi zalatwiali sie gdzie popadnie – na schodach, na stole itd. Tak wiec Car wpuscil na miesiac do palacu chlopow a potem cieszyl sie ze niczym juz nie ustepuje Francuzom
>To zależy w jakim kontekście to powiedział. Prawda jest taka, że nasi przodkowie nie za ładnie pachnęli. Jeszcze w XVI wieku francuskie pałace i zamki pozbawione były ubikacji, a zamieszkujący je osobnicy robili do kominków i po kątach. Efekt – niesamowity smród. Nie będę już mówił o średniowieczu, gdzie co prawda nie było aż tak źle, jak to próbuje się nam wmawiać, ale jednak pod względem higieny osobistej staliśmy daleko w tyle za Bliskim i Dalekim Wschodem. Dopiero napływ na szerszą skalę orientalnych towarów – perfum, pachnideł i innych tego typu luksusów pozwolił znacząco ograniczyć ten problem.
stąd http://forum.eufi.org/showthread.php?t=21173&page=217
urbane.abuse :
Rzyg rzyg
czescjacek :
znaczy nie próbowałeś (oczywiście bywają tez złe, tak samo jak przy np. dziczyźnie)
Marceli Szpak :
To fakt, ludzie lubią a dzieci czasem nawet bardziej. Mi tez nawet smakują. Co jest dowodem na to, że człowiek wszystko zje (ze słodko-ostrym chili)
urbane.abuse :
Za dziecka jadłem, dziś na zapach chce mi się wymiotować. Obrzydliwe & jaktomożnajeść
January :
No trochę, i nie miej urazy, jako i ja nie mam (I luv you man), mówię tylko jak to odbieram, kiedy mówisz, że takiowaki jest meh, bo siakiowaki jest lepszy, kiedy ja mówię lubię tego i lubię tego.
bloody_rabbit :
MRW walczył z nadużywaniem słowa DYSKRYMINACJA, jak wiesz.
@ parówki: dr Zoidberg says: blighbliglibhli English breakfast!
bloody_rabbit :
Po co Wy jeszcze z nim gadacie? Przecież widać, że albo gość ssie palucha, albo nie umie czytać. Fte czy wefte, nie warto.
EDIT: a najpewniej jedno i drugie.
inz.mruwnica :
lol. a zrób se zagródkę – kwadrat z 4 (kawałków) kiełbasek i posadź w środku jajo.
mrw :
Ten jaki “1000 kalorii to tylko zmiana nawyków żywieniowych”, KURWA MAĆ.
bart :
Ten jaki “1000 kalorii to tylko zmiana nawyków żywieniowych”, KURWA MAĆ.
Przecież nie proponuję tego zagrożonemu zawałem grubasowi, tylko Inżynierowi, który może zjeść trzy bigmaki i nic nie poczuje. Ja jajek nie sadzę od paru lat.
czescjacek :
kabanosy, np. z łososia.
Rzyg rzyg
Baran. Świetnie wyglądają w uszach w czasie orgazmu i w tyłku kochanki z Otwocka jako prześmieszny żart, który ją podnieca.
inz.mruwnica :
http://russelldavies.typepad.com/eggbaconchipsandbeans/
bloody_rabbit :
w wersji z kotarą jest jeszcze fajniej: http://www.bridportradio.co.uk/content/view/617/
eli.wurman :
bo smak lubią (z dzieciństwa?), ale jednocześnie chcą przyoszczędzić na zwierzęcym cierpieniu
urbane.abuse :
Może się kiedyś odważę pójść do takiej cafe, ale w sumie to nie wiem po co.
bloody_rabbit :
Jak to po co – żeby zamówić parówki i zastanawiać się, z czego TAM je robią.
bloody_rabbit :
Ufff aż się głodny zrobiłem. Full english jest tak przepyszne, że aż teraz nawet mi ślinianki się rozkręciły. W jednej knajpce u mnie w miasteczku podają wersję mega full – z 4 prób tylko raz posprzątałem cały talerz. Mam gdzieś poziom cholesterolu – na takie cuda można umierać.
krystyna.ch :
Szef nawet chciał, żebym spytał, ale go olałem. :) Choć tak po prawdzie pytania jako takie w większości nie były mojego autorstwa, a Maćka Kowalika, ja wywiad załatwiłem i przeprowadziłem (bo miałem z Rhianną wcześniejsze kontakty, bardzo sympatyczne zresztą) a potem tłumaczyłem.
Zadane pytania nie są więc do końca moją zasługą, ale niezadane pytania owszem. :)
Właśnie, ktoś się w końcu wybiera na cyrk Pani Majewskiej?
urbane.abuse :
Niestety, angielskie kiełbaski to chyba z papieru.
Gammon No.82 :
Dreimal Hoch!
Marceli Szpak :
A nawet z płodów?…
janekr :
I kotki bonsai!
bloody_rabbit :
A jak wczoraj zobaczyłem zdjęcie śniadania inżyniera, to sobie przypomniałem przewspaniałe kiełbaski/parówki, które wsuwałem w angielskim hotelu. Były cudowne!
janekr :
Z płodów, to zupa chyba tylko dobra, taki mi gdzieś przynajmniej ostatnio nius mignął. Zreszta poza wątróbką, każdy kawałek mięsa jest jadalny, niezależnie czy to ludzina, konina, czy krakowskie gołębie.
mrw :
OK, no to graba! Będę się wstrzymywał z uwagami o komiksach. Żaden też ze mnie znawca, po prostu trochę może mniej pewne rzeczy oceniam mózgownicą (bo za mało mam wykształcenia), a trochę bardziej brzuchem. Coś jak “mówcie sobie co chcecie o tym Pikasie, a ja tych kwadratów to nie kumam”. Te porównania to dodaję po to, żeby trochę wyjaśnić, co mój brzuch lubi, a czego nie lubi.
janekr :
Z płodów, a nawet z popłodów. Nic nie powinno się marnować.
Marceli Szpak :
No tu przegiąłeś. Już wolałbym szczura zjeść, chociaż wtedy miałbym wyrzuty na sumieniu.
@ Gammon
specjalnie dla Ciebie haiku jakie dostałam ostatnio od znajomego (gdzieś przyuważył na czyjejś koszulce)
Haiku are easy
But sometimes they make no sense
Refrigerator
grzesie2k :
Mi na poczatku tez smakowaly, a potem jakos mniej. Ale boczek jest mniam mniam, i to tez: http://en.wikipedia.org/wiki/Pasty
…a jego figgin nabity na kolec!