Doktor Jaśkowski, autorytet (2)
Nowym czytelnikom proponuję zapoznać się najpierw z pierwszą częścią tekstu, by dowiedzieć się, po co w ogóle zajmuję się dr. Jaśkowskim.
Czas na rozrywkę, czyli co poza opiniami o szczepionkach udało mi się wyguglać o moim bohaterze.
Pierwszy link, w który kliknąłem, prowadził do duszaszczypatielnego reportażu w „Gazecie Wyborczej”, poświęconego hałdzie fosfogipsu w woj. pomorskim. Doktor Jaśkowski samotnie walczy z bezdusznymi władzami, stawką jest zdrowie i życie mieszkańców wsi, obok której usypano gigantyczną pylącą i trującą hałdę. Od hałdy ludzie i zwierzęta dostają fluorozy i raka, dzieci opóźniają się w rozwoju. Reportaż kończy smutna scena po latach: wszyscy, włącznie z pokrzywdzonymi przez hałdę mieszkańcami wsi, udają, że nie wiedzą, o co chodzi, hałda niby nie truje, powietrze zdrowe, zwierzątka w obejściu na nic nie cierpią, zęby nie wypadają, nowotwór nie toczy wioski. Raport komisji lekarskiej zaginął. Tylko doktor Jaśkowski dalej walczy samotnie z Fosforami.
Informacje z reportażu trudno zweryfikować. Okazuje się jednak, że przynajmniej rewelacje doktora Jaśkowskiego o zwiększonej umieralności na raka i truciu całego pomorskiego przez gdańskie Fosfory są chyba… hmm… nieco przesadzone.
Doktor Jaśkowski najwyraźniej nie lubi niewidzialnych morderców, czy to wstrzykiwanych w szczepionkach, czy to unoszących się z przemysłowych hałd. Takim niewidzialnym mordercą jest na przykład fluor…
Dodawanie fluoru do past jest zwyczajnym truciem społeczeństwa. Wiadomo, że fluor jest z tej samej grupy pierwiastków co brom. Starsi, pamiętają dlaczego w wojsku dodawano brom do herbaty.
…aluminium w garnkach…
Podobnie przed laty przemysł uszczęśliwiał nas specjalnymi garnkami o podwójnych ściankach do gotowania mleka „aby nie kipiało”. Garnki te były z aluminium. Aluminium ma to do siebie, że w kwasach rozpuszcza się, czyli konkretnie przechodziło do mleka. Jak wiadomo, podało to nawet ministerstwo, aluminium jest odpowiedzialne za występowanie choroby Alzheimera.
…czy tajemnicze rozpuszczające kości toksyny zawarte w mleku UHT.
Osteoporoza pojawiła się w Polsce, w kilka lat po wprowadzeniu mleka UHT w połowie lat 90-tych. W latach 70 – czy też 80-tych nikt z lekarzy osteoporozy u pacjentów , „nie widział”.
Jakich znamy jeszcze niewidzialnych morderców? Kto wie, rączka do góry. Brawo! Promieniowanie radioaktywne! Doktor Jaśkowski walczy z nim bardzo intensywnie, koncentrując się w szczególności na elektrowniach atomowych. Na przełomie lat 80. i 90. na jego celowniku znalazł się oczywiście Żarnowiec. Wcześniej doktor badał skutki opadu radioaktywnego po katastrofie w Czarnobylu. Jego działalność zwróciła uwagę Polskiego Towarzystwa Fizyki Medycznej, które w 1990 r. pozwoliło sobie wydać oświadczenie na temat tez głoszonych przez dr. Jaśkowskiego. Treść owego oświadczenia najlepiej określa angielski zwrot fucking hilarious. PTFM tak się wkurwiło, że swoje komentarze pisało z włączonym Caps Lockiem, dzięki czemu zabrzmiało jak pratchettowska Śmierć. Powtarzane w mediach twierdzenie Jaśkowskiego, że elektrownia w Żarnowcu wyemituje rocznie (przy bezawaryjnej pracy) takie promieniowanie jak jedna do stu bomb zrzuconych na Hiroshimę, PTFM skomentowało: „SĄ TO WARTOŚCI ZAFAŁSZOWANE IN PLUS OK. 100-1000 MILIONÓW RAZY”. Liczba dodatkowych zgonów w Hiroshimie i Nagasaki w wyniku uszkodzeń popromiennych wyniosła 150 000? „WARTOŚĆ TA JEST ZAFAŁSZOWANA IN PLUS OK. 1000 RAZY”. I tak punkt po punkcie, ze wskazaniem konkretnych artykułów w prasie czy wystąpień w TV, kolejne tezy doktora Jaśkowskiego padają pod Caps Lockowym młotem. W 1987 roku, po Czarnobylu, wystąpił w całym kraju wzrost liczby martwych urodzeń o około 30 000? „W ROKU 1986 LICZBA MARTWYCH URODZEŃ WYNIOSŁA 3703 A W ROKU 1987 — 3475. NASTĄPIŁ ZATEM SPADEK O 228 A CAŁKOWITE LICZBY MARTWYCH URODZEŃ BYŁY W OBU LATACH O RZĄD MNIEJSZE NIŻ RZEKOMY WZROST, PODANY PRZEZ DR JAŚKOWSKIEGO”. Przeczytajcie koniecznie całość, niesamowita lektura.
Chcecie się trochę puścić poręczy? Oto doktor Jaśkowski o ptasiej grypie (uwaga dla klikających — na samym dole strony umieszczono przerażające zdjęcie odmrożonej stopy):
W związku z zamętem sianym przez polskojęzyczne mas media, a głównie przez TVN, Polsat i „Gazetę Wyborczą” zwaną potocznie „Jude Zeitung” pragnę podać kilka faktów. (…)
Dlaczego znaleziono akurat martwego łabędzia, a nie np. kaczkę? Odpowiedź: ponieważ łabędzia człowiekowi stosunkowo łatwo złapać i wstrzyknąć mu wirusa, a za kaczką trzeba by się po lodzie nachodzić. A strzelać nie można, bo ślad zostanie… (…)
Dlaczego banki pracujące w Polsce wstrzymały kredytowanie hodowli kur akurat w okresie nagłaśniania epidemii wśród ptactwa?
Dlaczego firmy ubezpieczeniowe w tym samym okresie wstrzymały ubezpieczenia kurników nawet od ognia.?
Gdzie są polskie banki oraz firmy ubezpieczeniowe i które to są, bo z tego, co się orientuję większość została sprzedana „na zachód” (robota niejakiego Lewandowskiego i Gronkiewicz-Walc, obydwoje z tej samej nacji)?
Odpowiedź:
Okazuje się, że pan Donald Rumsfeld sekretarz stanu USA jest właścicielem 10% akcji firmy produkującej lek przeciwko grypie. Jest zatem na wystarczająco wysokim stanowisku, aby kazać polskiej policji biegać za kurami. Głównymi producentami kurczaków w strefie wpływów ludzi pokroju Rumsfelda są Izrael i USA. Jeżeli teraz kurczak kosztuje dolara to za 6-8 miesięcy, po wybiciu obecnych, będzie kosztował dwu-, trzykrotnie więcej. I o to chodzi!
Przyswoiliście? To teraz uważajcie, przechodzimy do kolejnych rozważań natury globalnej. Nie ma żadnego globalnego ocieplenia, to tylko gorąc z amerykańskich i radzieckich podwodnych okrętów atomowych stopił góry lodowe! Proszę kliknąć, by obejrzeć prześliczny obrazek z łodziami podwodnymi topiącymi lodową czapę! [dopisek z 2014 r.: strona FRECH zniknęła już z sieci, ale nieprawdopodobną opowieść doktora Jaśkowskiego o okrętach podwodnych ciągle można znaleźć w Internecie, tym razem w Monitorze Polskim — za link dziękuję komcionaucie z Fejsa Maćkowi Lipce] A jak już jesteście na stronach Franciszkańskiego Ruchu Ekologicznego, Charytatywnego i Historycznego, którego dr Jaśkowski jest prezesem, owińcie sobie koniecznie mózgi wokół wdzięcznego kolażu autorstwa pana doktora (zwróćcie uwagę na dobór fontów, Zdzisława Stolzmana-„Kwaśniewskiego” i Kopalnię Wójek). Możecie też zwiedzić dział „Badanie jezior”, składający się z trzech zdjęć: anonimowego nurka, podwodnego kamienia oraz rozradowanego doktora Jaśkowskiego chwilę po wynurzeniu.
Z FRECH przeklikajmy się na stronę www.deportacje.eu, będącą najwyraźniej witryną internetową prowadzonego przez FRECH Muzeum Sybir Pro Memento. Tam już czeka na nas fas-cy-nu-jący artykuł pana doktora „Niepodległość i jej skutki”. A w nim historia superagenta Ereneusza Sekuły, co z trzema ranami postrzałowymi chodził po schodach:
Jest zresztą charakterystyczne, że ludzie związani z Informacją wojskową — GRU raczej nie umierają normalnie tylko giną w wypadkach lub wręcz są mordowani — popełniają samobójstwo jak np. E. Sekuła. Biedaczysko , będąc po wylewie i mając sparaliżowaną prawą rękę [widać to było w czasie jego wystąpienia w Sejmie] najpierw postrzelił się w lewą rękę, potem w głowę i dodatkowo w brzuch, aby po 3 godzinach zadzwonić do żony, o 5 nad ranem, zejść z drugiego piętra i otworzyć jej drzwi. Na taki wyczyn stać tylko zaprawionego oficera WSW. -GRU, być może na etacie tajnym.
Tamże: stoczniowców w grudniu 1970 r. i górników w kopalni Wujek w 1981 r. rozstrzelali snajperzy Informacji Wojskowej…
Innymi słowy przez cały okres Polską rządziła Informacja Wojskowa, to ona prowadziła tzw szwadrony śmierci w latach 40 i 50 -tych, to ona dokonywała większości „zmian” politycznych np. w 1956, w 1970 czy tez w 1980 – 81. To wojsko strzelało do manifestujących, a nie jakieś tam ZOMO. (…) Taką celnością może się pochwalić tylko strzelec wyborowy strzelający z podpórki np. z dachu. Osobiście widziałem rany postrzałowe np. w 1970 roku w czasie GRUDNIA, wlot kuli na wysokości obojczyka, a wylot pod przeponą na dole. Ewidentnie świadczy to o strzelaniu przez ukrytego u góry np. na dachu strzelca.
Tamże: mediom nie ma co wierzyć, bo…
Na podstawie programów naszej TV, można doskonale określić kto jest kim. I tak od dawna I program, mający największy zasięg i oglądalność był programem Informacji Wojskowej, Program drugi SB , potem Informacja dostała jeszczcze Polsat . TVN należy do Światowego Kongresu Żydów — sekretarz tej organizacji jest w Zarządzie TVN. Podobnie nie należy specjalnie ufać programom „zachodnim” np. Discovery emituje programy jawnie przygotowywane przez GRU lub KGB np. cały cykl historii II wojny Światowej.
Chcecie się jeszcze bardziej puścić poręczy? Jeszcze bardziej?! To przejdźmy do wypowiedzi pana doktora ukrytych głęboko w necie, cytowanych na grupach dyskusyjnych czy zarchiwizowanych na Yahoo. Oto ktoś przedstawiający się jako Jerzy Jaskowski, podpisujący się „jj” (tak jak często podpisuje się pan doktor) i używający adresu zaczynającego się od jjaskow (jak większość adresów pana doktora) publikuje na liście dyskusyjnej poświęconej Czeczenii następującą wypowiedź:
Juz wielokrotnie pisano na tej stronie , ze jdiusz cajtung nie jest zródlem na które mozna czy nawet wypada sie powolywac. Podaje przyklad ostatnich lat wg jdisz cajtung podobno w WTC zginelo 50 000 ludzi . tak trabili przez kilka miesiecy stopniowo zmniejszajac liczbe ofiar. A potem okazalo sie, ze znaleziono tylko nieco ponad 500 zwlok z tego ok. 400 to strazacy a rannych hospitalizowanych przynajmniej jeden dzien bylo 128 osób we wszystkich szpitalach N.Jorku.
Czy to pan doktor? Nie dowiemy się nigdy. Wydaje się, że tak, zwłaszcza że doktor Jaśkowski o WTC wypowiadał się też gdzie indziej, zresztą równie kompetentnie:
Stwierdzam coraz bardziej, że żyjemy w wirtualnym świecie. Wszystko zaczęło się w czasie sławetnego zburzenia budynków WTC w Nowym Jorku. To nic, że samolot zbudowany z aluminium nie może rozbić żelbetonowego słupa (wystarczy wziąć aluminiową puszkę po piwie i spróbować nią rozbić zwykły pręt zbrojeniowy — jeszcze nikomu to się nie udało). To nic, że samolot ma zbiorniki paliwa w skrzydłach, a skrzydła musiałyby odpaść po zderzeniu z murem (vide: balony zaporowe podczas II wojny światowej). To nic, że jest cała masa dokładnych analiz tego wypadku np. na You Toube, pokazujących absurd oficjalnej, politycznie poprawnej, wersji o rzekomym ataku terrorystów arabskich, co było potem bezpośrednim powodem wymordowania kilkuset tysięcy Arabów, w tym samych dzieci ok. 200 tys., co potwierdziła Wysoka Komisarz ONZ do Spraw Dzieci. A wszystko to odbyło się w 5 dni po tym jak konferencja ONZ w Johanseburgu, uznała Izrael za jedyne rasistowskie państwo na świecie i wezwała do bojkotu towarów izraelskich.
At first I was like WTF?! But then I lol’d. But then I was like WTF?!
Na koniec zostawiłem wypowiedź doktora, której oryginał zaginął, ale którą ktoś zarchiwizował dla potomności we fragmentach na grupie dyskusyjnej pl.sci.biologia, wykonując przy tym wielkie o_O (całość tekstu doktora można przeczytać dzięki błogosławionej Internet Wayback Machine). Nasz bohater okazuje się być… antysemickim kreacjonistą:
Natomiast wg cywilizacji żydowskiej istnieje jedna etyka i moralność żyda w stosunku do żyda, a zupełnie inna żyda w stosunku do niewiernego, czyli goja. Otóż chęć przejęcia tzw. rządu dusz wymagała wprowadzenia zmiany pojęć. Innymi słowy należało stwierdzić, że nie Bóg stworzył Ziemię ale, że powstała w inny sposób. W połowie 19-go wieku Darwin opublikował swoją pracę o ewolucji. Nie byłoby to nic nadzwyczajnego, bowiem teorii takich o powstawaniu życia, powstawało w tym wieku sporo ale ta była bardzo wygodna jako tzw. naukowe podejście do życia w odróżnieniu od średniowiecznej wiary w Boga. Jak wynika z historii, książka Darwina w jednym dniu zniknęła z półek księgarskich i stała się bestsellerem wydawniczym. Wszystko byłoby jasne w dobie radia i telewizji, ale jest zupełnie zagadkowe tak błyskawiczne rozejście się tej pracy 150 lat temu. Zagadkowe do chwili kiedy okazało się, że żoną Darwina była córka Marksa. Marks to był taki żydowski komunista, 19-to wieczny o bardzo złej reputacji moralnej. Własnego ojca doprowadził do bankructwa. Marksa finansował inny żydowski kapitalista Engels. Engels z prywatnej szkatuły wypłacał Marksowi stypendium w wysokości 350 funtów rocznie. Dla porównania profesor Oxfordu w tym czasie otrzymywał 300 funtów pensji rocznie.
Tak więc taki wykup przez podstawionego Engelsa i rozesłanie tej książki do ośrodków zajmujących się biologią jest ewidentnym przykładem współczesnego marketingu. Zresztą Żydzi w handlu zawsze przodowali.
Pragnę tutaj zauważyć, że najwięcej „ogniw” potwierdzających ewolucję odkrywa się w krajach, które stosunkowo niedawno dołączyły do krajów uniwersyteckich. Tam gdzie obowiązywał krytycyzm i istniały uniwersytety żadna hipoteza nie była kolportowana bez naukowych dowodów potwierdzających jej słuszność. Innymi słowy ewolucjonizm rozwijał się głównie w krajach, które mają stosunkowo świeżej daty naukę i naukowców w naszym zrozumieniu , np w Chinach, czy też Rosji lub też w kręgach cywilizacji żydowskiej albo przez nią finansowanych.
Innym takim przypadkiem, który wywracał całą wiarę ewolucjonistów, był odkopany dinozaur w lesie, w pobliżu wulkanu. Otóż wiadomo było na podstawie obliczeń słojów pni drzew zalanych przez lawę, że wulkan wybuchł przed około 6000 lat. Jak natomiast wiadomo wg geologów i paleontologów ewolucjonistów, dinozaury żyły sobie te 150 000 000 lat temu. Szczególnie lansował to Żyd Spilberg w swoim słynnym filmie, Parku Jurajskim. Tylko co zrobić z tym głupim dinozaurem, który dał się przysypać lawą 6000 lat temu.? A takie wykopalisko odkryto!!!.
Tak więc nasuwa się kilka wniosków:
Po pierwsze: brak jakichkolwiek dowodów, że Ziemia ma miliony czy też więcej lat. Wszystko wskazuje, że jest to twór stosunkowo młody kilkudziesięcio — kilkuset tysięcznoletni.
Po drugie: wszelkie dywagacje o czasie istnienia ludzkości jako gatunku określanego na setki milionów lat są pozbawione podstaw naukowych.
Po trzecie: nie ma mowy o żadnej adaptacji człowieka do środowiska. Na wszelkie skażenie środowiska reaguje on chorobami, np. nowotworowymi lub nawet skróceniem czasu życia. I o tym musimy pamiętać!!!
Tu powinna być pointa, ale wybaczcie, po tak mocnym akcencie nie wiem, co napisać. Po pustym łbie kołacze mi się tylko pytanie do antyszczepionkowców: ludzie, skąd wy wygrzebujecie takich gości?!
bloody_rabbit :
Ja nie traktuję tej tezy jakoś śmiertelnie serio – używam jej tylko jako riposty na korwinistyczne “na socjalizm najpierw muszą zarobić liberałowie”. Łatwiej uzasadnić tezę odwrotną, choć oczywiście obie są przesadnym uproszczeniem.
Jakoś się chyba już nigdy nie dowiem, jak to się dzieje, że w tej Szwecji nie ma sanepidu (mimo rozpasanego lewactwa).
Lukasz :
Oooooo rety. To jest ta jedyna melancholijna pociecha: że prawactwo regularnie się będzie kompromitować w oczach ludzi, którzy się na tyle interesują danym tematem, żeby mieć wiedzę wykraczającą poza bzdury z wykopa (w tym przypadku: forum infrastruktury drogowej na skyscrapercity).
Wiecie? Trolle żyły jeszcze w XVI wieku.
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Herluf_Trolle_1551.jpg
Nie dawało mi to spokoju, więc się zagłębiłem w statystyki, zarówno te swoje, jak i te, które podał kravietz. Różnica bierze się z dwóch czynników, które tak bajdełej są nader częstą przyczyną nieporozumień.
Po pierwsze, kravietz podał wartości nominalne, a więc wyrażone w cenach bieżących. Byłoby to w niewielkim stopniu problematyczne, gdyby nie to, że interesującym nas okresie w Szwecji szalała inflacja (1940: 17%, 1941: 12%, 1942: 9%, 1943: 3%; łącznie w latach 1938-1943 o ponad 30%), co w zupełności wystarczy, żeby podpompować wzrost nominalnego PKB. Dlatego też warto podawać zmiany wartości realnych, uniezależnionych od inflacji. W wartościach realnych wzrost PKB per capita (kolumna “volume value”) w Szwecji wg publikacji (całość dostępna tutaj), na której opierał się kravietz, wynosi jakieś 3,6%.
Po drugie, ja podałem wartości w PPP, czyli wg siły nabywczej. Dlaczego różnica w tempie wzrostu PKB p.c. w USD PPP i realnego PKB p.c. w SEK jest aż tak duża, chwilowo nie chce mi się zastanawiać.
janekr :
To powiedz mi dokładnie co chcesz policzyć, bo ja zrozumiałem, że przychody podatkowe od trzecioprogowców z kwot, które załapały się w najwyższą stawkę.
Drogi think tanku…
“U nas szok wywołały ostatnio doniesienia o wytapianiu smalcu z psów. A w Chinach gotują zupę z nienarodzonych dzieci.”
http://www.pardon.pl/artykul/9908/szok_zupa_z_dzieci_dobre_na_seks_drastyczne_foto
…popastwcie się nad tym bo ja mam robotę i nie mogę. W tekście jest zamieszczony link do oryginału anglojęzycznego.
PS. Zapomniałam o oryginale polskojęzycznym http://fronda.pl/news/czytaj/zupa_z_nienarodzonego_dziecka_luksusowy_produkt_na_potencje
Ciekawe, kiedy onet o tym napisze …
Przepraszam, że się wcinam, ale nie daje mi to spokoju – czy ten mem o szwedzkim socjalizmie zbudowanym za pieniądze ze sprzedaży Hitlerowi stali na czołgi nie pochodzi przypadkiem od jakiegoś Miltona Von Hayeka czy innego guru korwinistów?
Blunderbuss :
Hiltona von Mayeka lepiej
Ja teź przepraszam, źe się wcinam, ale padł mi dysk (pamiętacie, jak WO się śmiał, źe mam starego maka? No właśnie) i nie mogę za długo rozmawiać. Jak moźna zauwaźyć, padając dysk zabrał ze sobą zmodyfikowaną klawiaturę makową, która przywraca na stare pozycje ż i ź.
Właśnie trzymam kciuki za Migration Assistanta, który pracowicie przewala 60 giga z padniętego (a raczej ledwie zipiącego) dysku na drugi. Jak się powiedzie, to chyba dam buziaczka mojemu komputerkowi.
Gammon No.82 :
Friedrichman miał na drugie.
Edit: Czyli Hilton Friedrichman von Mayek
Gammon No.82 :
Moar liek Hiltona von Majaka
czescjacek :
użyję słowa “przerażające” bo wyszło mi, że średnio, miesięcznie zarabiają jakieś 600 zł netto. nie mam pojęcia jak za to można wyżyć, co nie zmienia faktu, że tych najlepiej zarabiających “najemników”, których po roku pracy nie stać na samochód klasy Civica czy Corolli, nie mówiąc o np. Audi A4 trudno nazwać krezusami i pomysły podwyższania im podatków są oględnie mówiąc – szalone.
Powodzenia, Bart. Trzymamy kciuki, Bart. Będzie dobrze, nie martw się, Bart. Jesteśmy z tobą, Bart.
dink :
Ale w takim razie moźe popełniasz jakiś błąd w obliczeniach?
@ bart:
muszę jeszcze skroplówkować jednego kota i położyć do snu jedno dziecko – mam nadzieję, że mi się nie pomyli. potem usiądę do Excela i ładnie wszystko posprawdzam.
To jak już się więcej osób wcina, to może mały OT na rozruszanie kości.
Czy ktoś już czytał nowy wiersz Natalii Julii Nowak?
http://njnowak.salon24.pl/132274,tydzien-po-ratyfikacji-traktatu-lizbonskiego
Uroczy jest. A Natalia dostała własną podstronkę na stronie Polskiej Partii Narodowej.
liliac :
Może to Natalia Julia Nowak pisze pod pseudonimem teksty dla tego radiomaryjnego zespołu?
A ojciec Tadeusz, jak Prometeusz,
wybiera ziemi ciepło dla ludzi.
Dla każdej gminy, każdej rodziny,
wielką nadzieję dla Polski budzi.
O rety, dzięki NJN odkryłem blog naszego blogo- i blipokomentatora Jubala na S24!
wo :
Elektryfikacja.
Nie doceniacie piękna poezji narodowej, dupczuchy!
EDIT: I Natalia nie odetnie czegoś wiszącego każdemu z was!
kravietz :
hello?
“Po wpłynięciu zgłoszenia do OZHK właściwego dla miejsca stacjonowania koni, uprawniony pracownik lub osoba działająca z upoważnienia OZHK, legitymująca się specjalnym pełnomocnictwem, które okazuje po przybyciu do stajni, dokona opisu konia i pobierze za tę czynność oraz za zarejestrowanie i wystawienie paszportu opłatę, która zostanie określona w Rozporządzeniu Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Posiadacz konia może sam odebrać paszport w siedzibie OZHK lub prosić o wysłanie go listem poleconym. ”
jakoś nigdzie nie stoi że koń ma się osobiście stawić na komisji. na stronie OZHK nawet stoi że se możesz ta komisje telefonicznie zamówić z dowozem. ty faktycznie albo nie doczytujesz do końca tekstów albo przeinaczasz fakty tak jak jest ci wygodnie.
Bartu – u nas w domu trzyma sie kciuki za twój dysk : )
dink :
600 zł netto to by wychodziło poniżej pensji minimalnej zdaje się? Chyba musisz dopracować metodykę :)
czescjacek :
Niekoniecznie. W najniższej grupie może być sporo osób, które pracują przez część roku albo na niepełny etat. Albo jedno i drugie.
blue.berry :
Takoż trzymam, bo niedawno to przeszedłem i wiem, jaka to drama.
cdesign proponentist :
Ale nie chodziło o najniższą grupę, tylko o 98,6% płacących pity.
blue.berry :
Blunderbuss :
DZIĘKUJĘ! DZIĘKUJĘ!
Musi wytrzymać jeszcze 37 minut.
Blunderbuss :
Na pewno przeszedłeś na pececie, więc nie mogłeś sobie przeciągnąć wszystkiego przez Migration Assistant.
czescjacek :
Ech. No ale jak w najniższej grupie jest sporo osób, którym średnia miesięczna wypadnie 200zł to i średnią dla grupy najniższej i średniej łącznie pociągną w dół, nespa? Ale: nie sprawdzałem tych obliczeń, można sprawdzić. Także: nie wiem gdzie są zaliczani podatnicy, którzy nie osiągają, a przynajmniej nie wykazują dochodu wcale, oraz nie powyżej kwoty wolnej.
chciałam się zapytac czy już jesteś bardzo siwy ale przypomniałam sobie że jesteś łysy : )
cdesign proponentist :
No jaaa, ale 200 zł to komu wychodzi, studentom na stażu w tych firmach konsaltingowych o śmiesznych nazwach?
wo :
Znaczy jeśli komuś padł dysk na pececie, to nie jest godny współczuć Bartowi?
@ bart:
Kciuki zaciśnięte, kiedyś modliłem się ;), żeby padający dysk dociągnął do końca kopiowania danych – dotrwał
ojap :
Że też was to nie zainteresowało…
Ciekawe komcie na frądzi, tyle że… to nie jest zachodnia cywilizacja śmierci, tylko chińska cywilizacja życia.
dink :
Mi wyszło tyle samo. To ja opowiem, jak liczyłem (zgodnie z liczbami z podanego przez ciebie linka)
22,76 mln osób (92,15% z 24,7 mln) płaciło w pierwszym progu. Zapłacili 23,5 miliarda złotych (52,3% z 45 miliardów). Na głowę wychodzi 1034 zł odprowadzonego podatku. Przy efektywnej stawce podatku 13,85% wychodzi, źe zarobili średnio 7466 zł, czyli 622 zł miesięcznie.
> Zazuzizuzizaj: Fronda to miejsce bezgranicznej wiary, a nie jakiś zdrowych rozsądków czy podejrzliwego sceptycyzmu.
Ale to jest kwintesencja frądzi.
czescjacek :
Albo tym, którzy nie dość że zarabiają mało, to jeszcze pracują nie przez cały rok.
Ale: Bart chyba wyjaśnił, to jest średnia w najniższej grupie.
Tannenberg :
Próbowałem kiedyś tej zupy i jest przereklamowana.
cdesign proponentist :
Załoźyłem, źe Dink się pomylił, bo pytanie nie było precyzyjne.
Also: jak juź zacznę pisać ż i ź w dobrych miejscach, będzie to znaczyło, źe albo się nauczyłem odwrotnie, albo dysk dał radę.
bart :
A to nie jest tak, że kwota wolna od podatku się znalazła w tej grupie? I to będzie jakieś 7466+3090 zł?
eli.wurman :
Kwota wolna jest uwzględniona w efektywnej stawce podatku.
bart :
Hm. Ale albo źle liczę, albo średnia dla obu niższych grup to 772zł, też mniej od płacy minimalnej.
bart :
Eee-yyy. Ale jak 7466 to wtedy 3090 zł się odejmie więc podatek od? Ja się serio nie znam na matematyce (drobne wrzucam “na wagę”) – ale 622 zł miesięcznie wyglądają tak biednie, że mi się nie chce wierzyć.
bart :
Są jeszcze ci od 50% kosztów uzyskania (i może jeszcze inne takie, się nie znam).
eli.wurman :
A ja się nie znam na podatkach :) Tak liczę, jakie mi liczby dali. Also: niech żyje Steve Jobs, taka jego mać!
bart :
Kiedy ja srsly się zupełnie nie znam na cyferkach. Jeśli faktycznie istnieje takie schorzenie jak dyskalkulia to ją właśnie mam.
bart :
Ale ale, jeśli średnia wynosi 622 to czekam aż mi inżynier uświadomi, gdzie nie rozumiem.
bart :
Dało radę, jak podejrzewam?
bart :
Znaczy się poszło?
>GMO to makabryczne kłamstwo. Wszystko co istnieje jest wystarczająco dobrze zrobione. Niczego nie trzeba “poprawiać” a zwłaszcza – NA OŚLEP – jak to jest robione z GMO… To nie jest bezpieczne – o nie.
Na oślep? stąd http://newworldorder.com.pl/artykul.php?id=1588
Tannenberg :
Niech ktoś im opowie o pszenicy, plz.
Gammon No.82 :
Na to wygląda! Sprawdzam ostrożnie różne programy i na razie wszystko działa :)
PSZENŻYTO!
bart :
Uf-uf-ufff. Miałem ci ja podobne przeżycie trzy tygodnie temu. Ech.
Gammon No.82 :
Bo produkcyjny sprzet należy wymieniać gdy tak powie kalendarz, a nie kiedy się już rozkraczył. Jak mawiał trener Piechniczek, po co strzelać gola, skoro chodzi o wygranie całego meczu.
kravietz :
Jajako pracownik fabryki przechodzącej bezkorupcyjnie inspekcję pracy i certyfikację iso z całą anegdotyczną stanowczością powiem że opowiadasz głupoty. Temperatura i wilgotność tak – takie ogólnospołeczne. Do ich utrzymania klimatyzacja nie jest potrzebna, wystarczy nawiew.
Meble mają być określonej wysokości w przypadku powierzchni roboczych, a siedziska mają mieć regulowaną wysokość i AFAIR oparcie (byle niewygodne krzesło biurowe to spełnia). Oświetlenie ma być równomierne i wynosić ileś tam luksów. Szkolenie BHP raz do roku czy nawet rzadziej, badania profillaktyczne raz na rok, refundacja okularów do *mumble* złotych (niedużo) też raz na rok. Dla dużej firmy koszty pomijalne, dla małej też pomijalne (naprawdę nie trzeba mieć behapowca i okulisty na etacie -pierwszego można załatwić outsourcingiem a drugiego wykopując pracownika do poradni medycyny pracy) a startupa typu “ja i dwóch kumpli” w praktyce nie dotyczą, bo nie ma kto donieść do inspekcji pracy.
dink :
Dink z dzieckiem? E… no… howcome?
inz.mruwnica :
no kitten najwyraźniej
inz.mruwnica :
to stary nick :-) a ew. nowy “di1k” za bardzo się z dick kojarzy :-)
kravietz :
tarhim :
Widzę, że mnie ominęła bardzo fajna dyskusja. Nie do końca się zgodzę, że koszty są pomijalne – chyba że mówimy o bieżącej eksploatacji. Wtedy owszem, trzeba po prostu utrzymać w jakim-takim stanie to, co się ma. natomiast to, o czym wspomina K. to wymagania które zasadniczo nie dotyczą biur. Owszem, można mieć “wietrzenie” czyli wentylację grawitacyjną i to nawet w pomieszczeniach w których pracują więcej niz 4 osoby – tylko muszą mieć one wysokość. min. 3m w świetle, co poza starymi kamienicami spotyka się raczej rzadko. W nowobudowanych biurach zazwyczaj zakłada się wentylację mechaniczną i/lub klimatyzację, bo dzięki temu można a) zrobić open space na dowolny tłum, b) zaniżyć kondygnacje do np. 270cm, czyli więcej tych kondygnacji zmieścić.
Co do mebli – faktycznie, fotele powinny mieć kilka zakresów regulacji wychyłu, wysokości siedziska, podłokietniki etc. – ale nie słyszałem, żeby ktoś TO akurat sprawdzał. Poza tym fotel za więcej niż 150PLN jest inwestycja w zdrowie pracownika i się doprawdy opłaca.
Co do oświetlenia – trzeba zapewnić odpowiednią do rodzaju pracy jasność, no ale to jest żadna filozofia akurat. I tak jakieś lampy zawsze są (no chyba że K marzył o jednej żarówce 40W w hali). W sumie – terror socjalbehapefaszyzmu jest do wytrzymania. Z jednym wyjątkiem – dostępu osób niepełnosprawnych (na dobrą sprawę jak już jakoś wlezą czy wjadą do biura, to mają prawo oczekiwać kibla dostosowanego do ich potrzeb, i to jest problem!)
czescjacek :
“niestety” zgadza się. podlinkowałem .xls: http://freeaccess.dink.pl/Polskie_podatki_2008.xls
ktoś zresztą policzył i wyszło tyle samo (tylko podał dochód brutto, a faktycznie “do dyspozycji” jest dochód netto – czyli 562 zł/m-c)
wo :
Przede wszystkim należy robić backupy produkcyjnych danych, zwłaszcza jeśli są na laptopie. Nie po to nam Steve Jobs dał time maszynę żeby z niej nie korzystać. Jak ktoś nie backupuje to sam się o kłopoty prosi (teraz jak już bartowi się udało to się mogę ponabijać nie będąc niewrażliwym na troski bliźnich bucem).
Ja swoje dane mam zbackupowane TM, a oprócz tego katalog z dokumentami i innymi różnościami synchronizuje się z udziałem sieciowym który sam jest backupowany. Trochę to tak chałupniczymi metodami zrobione, no ale ja tam nie mam żadnych poważnych danych którymi zarabiam pieniądze :>
heh – prawda2.info ma kilkusekundowe obudzenie z zamroczenia kompletnymi kretyństwami:
http://prawda2.info/viewtopic.php?t=9446
I jeszcze o przygodzie koleżanki Kravietza z sanepidem. To się chyba działo na Podhalu, bo tam ludzie maja w dupie procedury i robią co uważają. ZANIM otworzysz jakąkolwiek gastronomię w lokalu musisz przejść odbiór Sanepidu, PIPu etc. A knajpy w domu nie można mieć. Można w hoteliku, pensjonacie etc. Dom (albo jego część) można zgłosić do zmiany sposobu użytkowania (pozwolenie na budowę, czasem wystarczy zgłoszenie) a żeby to zrobić, trzeba mieć projekt budowlany – znowu uzgodniony przez rzeczoznawcę bhp, strażaka, sanepid… Jeśli koleżanka wydała ciężką kasę nie wiedząc o tym, że powinna mieć odpowiednio wyposażoną kuchnię, minimalną wysokość w świetle pomieszczenia (możliwość zaniżenia przy went. mechanicznej) itd. – to widać chciała wyrzucić pieniądze. Najwyraźniej się jej to udało – tylko skoro ignorowała to o czym wspomniałem, na co w takim razie wydała tyle hajsu?
Z. :
Time Machine nie używam, natomiast backup produkcyjnych danych robię regularnie: prace, pocztę, zdjęcia maleństw i inne newralgiczne. Perspektywa, która mnie dogięła, to utrata programów i podcastów na iPhone’a, niemożność deaktywacji aplikacji Adobe (czyli opcja wydzwaniania do centrali w Polsce), no i konieczność zainstalowania wszystkiego od nowa.
cdesign proponentist :
No tak, właśnie to.
A jeszcze lepiej udział procentowy tych kwot we wpływach podatkowych ogółem.
liliac :
“tekst pt. “Zgroza” zostanie opublikowany w PPN-owskim tygodniku “Tylko Polska”, a może *nawet* w kwartalniku kulturalnym “Kozirynek””
A propos Szwecji – widzialiście bunny-based-fuel? Smutne trochę.
bart :
Gdzie, gdzie?
EDIT: http://informacje-najprawdziwsze.salon24.pl
urbane.abuse :
Pozwolę sobie ponownie zasugerować odpowiedź klasistowską, bo to interesujący przykład samoreprodukcji statusu klasowego. Elementem kapitału kulturowego dla MMC jest ogólna wiedza o tym, że istnieją różne przepisy i trzeba je znać, dlatego właśnie dla MMC kompromitacją są zachowania typu jazda pod prąd autostradą albo bieganie po samolocie po zapaleniu sygnalizacji “zapiąć pasy”. Mamy gdzieś bardzo głęboko zinternalizowane, że tak nie wolno i już. Dlatego jeśli zakładamy działalność gospodarczą, zaczynamy od sprawdzenia, jakie są przepisy i czego od nas będzie wymagała kontrola, więc na dzień dobry inwestujemy w odpowiednią wentylację, kominy, zlewozmywaki itd. Mam różnych znajomych, którzy otwierali knajpy, bo to oczywiście jedno z marzeń w MMC, mieć własny klub czy restaurację. W życiu nie słyszałem od nich historii typu “i potem się okazało, że mam za niski strop”, bo w MMC człowiek, który najpierw zainwestował hajs a potem się dowiedział, jakie są przepisy uważany jest po prostu za idiotę a nie za Ofiarę Systemu.
W LC/LMC tak nie jest. Tam przepisy prawne są elementem jakiejś zagadkowej rzeczywistości, którą z góry traktuje się jako coś poznawalnego tylko dla specjalistów (“nie jestem prawnikiem…”). Dlatego tam człowiek najpierw działa, a potem się dowiaduje, czy to co robił, było zgodne z prawem. I jeśli wpadnie, to przedstawia siebie swoim bliskim jako ofiarę systemu (“bo to zła stewardessa była”, “skąd ja miałem wiedzieć, że tak nie wolno”).
liliac :
A jeszcze to:
Może nawet w kwartalniku “Kozirynek”.
EDIT: janekr: tapeta!
bart :
No to gratulacje!
urbane.abuse :
Mają kompostować?
Gammon No.82 :
your bunnies they burn!
urbane.abuse :
Ja ja, Kaninchen-krematorium-sonderkommando.
EDIT: i czy chciałbyś, żeby twoja córka została zaatakowana, zgwałcona i rozszarpana przez takie coś?
http://nv.wikipedia.org/wiki/E'elyaaígíí:JumpingRabbit.JPG
Kurde dziwny jakiś link. W języku Navajo nawet internety głupieją.
Tutaj
http://nv.wikipedia.org/wiki/Gah
po prawej stronie.
wo :
W Polsce przepisy prawne nie są poznawalne *nawet* dla specjalistów.
Sądy narzekają, że mają kłopoty z ustaleniem aktualnego stanu przepisów.
Mam nadzieję, że Lewica nie uważa, że słusznym i sprawiedliwym jest to, że prawo jest niechlujne i mętne?
janekr :
Nie korzystają z http://isap.sejm.gov.pl/?
P.s.
janekr :
[przed chwilą]
kravietz :
[wczoraj, 17:16]
No to – skoro była mowa o Ustawowej Regulacji Minimalnej Wysokości Sufitu – na coś się zdecydujcie.
Czy to jest drobiazgowe i kazuistyczne [-> zue], czy niechlujne i mętne [-> też zue]?
janekr :
Eee tam. Prawo jest takie sobie, ale akurat był mowa o czymś, co się niespecjalnie zmienia. Wymagania dla gastronomii są jakie są od pewnego czasu, a że nieznajomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności to już Rzymianie mówili. Dziwi mnie, że ktoś się taką nieznajomością chwali i narzeka na utopienie kasy z jej powodu.
@ Gammon No.82:
janekr o wykonaniu, kravietz o domniemanej intencji (zresztą, nie trzeba długo szukać potwierdzeń)
nameste :
Powtarzam, że nie mówimy o jakichkolwiek przepisach, mówimy o określeniu minimalnej wysokości sufitu względem podłogi. W centymetrach.
urbane.abuse :
Kłamali.
Gammon No.82 :
Mam skłonność do interpretacji rozszerzających.
Gammon No.82 :
Na nic się nie zdecydujeMY, ponieważ ja bynajmniej nie zaliczam się ani do prawicy (jak Kravietz), ani do lewicy (jak większość tu obecnych).
nameste :
W przypadku regulacji o charakterze gwarancyjnym absolutnie niedopuszczalne.
janekr :
A ja mam w dolnym odcinku przewodu pokarmowego, gdzie się zaliczacie.
Po prostu włazisz w środek dyskusji o budzie z obwarzankami, którą brutalnie niszczą drobiazgowe przepisy o Najniższym Dopuszczalnym Suficie ujęte w centymetrach. I w kontekście tej dyskusji narzekanie na niechlujstwo/mętniactwo przepisów wydaje się nietrafione.
nameste :
that’s what she said
urbane.abuse :
To ja nie nadążam :-(
Gammon No.82 :
Nie całkiem. Komentowałem notkę zawierającą zdanie: “Dlatego jeśli zakładamy działalność gospodarczą, zaczynamy od sprawdzenia, jakie są przepisy”.
A chciałem wskazać, że to nie zawsze jest w pełni możliwe. Największy problem leży w tym, że ustawy można przeczytać, ale w naszym systemie prawnym nigdy nie masz pewności, czy w zupełnie innej ustawie nie są nałożone ekstra wymagania, unieważniające przeczytane przepisy.
W systemie prawnym w Polsce istnieją cztery różne definicje działalności gospodarczej i może być tak, że w myśl jednej ustawy prowadzisz DG, w myśl innej nie.
janekr :
Ale no kaman, wszystkie ważniejsze sprawy da się wyguglać a często też zriserczować za darmo w urzędach (pani powie przez telefon, co potrzebne). Chyba że masz na myśli interpretacje Urzędów Skarbowych, to co innego.
janekr :
No właśnie, do tego też mój komentarz.
A polskie prawo (może każde? nie wiem), zwłaszcza w przepisach wykonawczych przypomina spagetti kod w (np.) php: żeby odnaleźć własną sytuację/przypadek, trzeba się przedrzeć przez dziesiątki zdań warunkowych. Dobrze, jak jakiś łaskawca zadba np. o opublikowanie tekstu jednolitego, włączającego wszelkie zmiany, dopiski itd. porozsiewane po innych przepisach.
janekr :
Określenie wysokości stropu to faktycznie przepis wybitnie niejasny. W końcu może chodzić o centymetry normalne, ale także na przykład o Centymetr Korwina albo o Centymetr Gosiewskiego.
urbane.abuse :
A moim zdaniem, to jest ten sam klasistowski fenomen. Dla Ciebie (i dla mnie oraz dla moich znajomych, którzy pozakładali różne restauracje tudzież kluby taneczne) to oczywiste, że najpierw sprawdzasz przepisy a potem przebudowujesz lokal tak, żeby mieć jeszcze duży margines błędu na wypadek kontrolera skrajnie nieżyczliwego. Dlatego Ty (i ja i moi znajomi, etc.) czytamy, dajmy na to, “Dolinę Nicości” Wildsteina, z jej obrazem wszechspiskowego wszechukładowego paraliżowania Polski skorumpowanymi kontrolami jako kompletną brednię. Póki człowiek nie robi jakichś cuchnących kombinacji typu przewożenie przez granicę komputera w częściach dla jumania VAT, nie ma się czego obawiać.
Natomiast dla ludzi z LC, którzy próbowali zaistnieć w biznesie ale sanepid się niesprawiedliwie czepiał ich zlewozmywaka (albo co gorsza niemiecki policjant nie uznał przeglądu podsemplowanego przez Zdzicha i uparł się sprawdzić stan hamulców pojazdu), życiorys zawiera nieustanne potwierdzenia tego, że sanepid zniszczy jak nie dostanie łapówki a Niemcy się na nas uwzięli.
janekr :
Zwykle (nie twierdzę, że zawsze) jednak możesz taką pewność nabyć w ciągu 24 godzin, nie będąc prawnikiem i nie pytając prawników.
Mam wrażenie, że cała wczorajsza dyskusja toczyła się z grubsza wokół motywu “czy określanie w centymetrach Minimalnej Wysokości Sufitu w Zakładzie Pracy niszczy byznes i zmusza bezrobotnych, by pozostawali bezrobotnymi po wieki wieków, amen”. Nie wokół tego “czy przepisy jest łatwo/trudno znaleźć”.
janekr :
Mnie taka technika legislacyjna nie zachwyca. Niemniej prowadząc Działalność Gospodarczą w Rozumieniu Ustawy Numer Trzy masz się stosować do przepisów Ustawy Numer Trzy, zaś niekoniecznie do Ustaw Numer Jeden, Dwa i Cztery.
A przepisy odnoszące się do wysokości sufitu jednak na pewno nie znajdują się w kodeksie cywilnym, ustawie o prawach pacjenta [chyba, że o wysokości sufitu w szpitalu], ustawie o broni i amunicji [chyba, że o wysokości sufitu w magazynie amunicji] itd.
Chyba nie chciałbyś, żeby powstała Ustawa o Wysokości Sufitów?
blue.berry :
siwieć można w różnych miejscach :-P
urbane.abuse :
Niee, są pomijalne o ile nie mówimy o startupie w garażu (a startup w garażu się po prostu robi na zasadzie “a może się nikt nie przyczepi”). A na fabryce to są jakieś fistaszki w porównaniu do głupiej ochrony ESD.
A, zapomniałem o jeszcze jednym wymogu – jak się siedzi 8h w pomieszczeniu to musi być okno, na zewnątrz albo do pomieszczenia w którym jest okno/świetlik na zewnątrz. Pełen zamordyzm.
W ogóle te teorie Kravietza o unijnym spisku wykluczeniowym to są takie oderwane od rzeczywistości. Polecam taki wywiad z inspektorem jakości żywności: http://wyborcza.pl/1,75480,6279638,Bambus_w_szynce.html gdzie jest wyraźnie napisane że restrykcje to jest taki polski odpał na zasadzie “świętsi od papieża”. Więc jeśli już, to polski spisek.
No właśnie, zamordyzm. Nie można trzymać pracowników na zydelkach przy swieczkach.
Bo ja wiem? Mamy taki. Większa kabina, szerokie drzwi, poręcze przy muszli jakieś, nic specjalnego.
W ogóle to ja się nie mogę nadziwić jakie legendy krążą o prawie – kończy się na tym że ludzie bezrefleksyjnie i z góry leją na wszystkie przepisy z góry bo szwagier ojca wujka Józka im powiedział że ta Unia to na wszystko wymaga koncesji, licencji, hacapów i homologacji więc nawet nie ma co próbować tylko należy od razu zejść do podziemia.
Ostatnio na przykład tłumaczyłem że owszem, samochody są homologowane ale to nie znaczy że nie wolno w nich dokonywać *żadnych* przeróbek. I to jest guglalne w 10 minut.
wo :
Ech, gdyby życie było tak proste. Często lokal się nie daje przebudować z dużym marginesem błędu, ale na napięty styk – np. po wykończeniu terakotą kibel w biurze ma 99cm szerokości w świetle (a ma mieć min.100), no i teraz kontroler Może, Ale Nie Musi.
Gammon No.82 :
stosowne przepisy są w rozporządzeniach ministra w sprawie warunków technicznych etc. – łatwe do wyguglania. Gorzej z normami, te są często dostępne dopiero po zabuleniu.
Gammon No.82 :
Zajrzyj na pl.soc.prawo i pl.soc.podatki, to pozbędziesz się złudzeń.
wo :
Ale napisałeś “zapoznać się ze *wszystkimi* przepisami”. Akurat wysokość sufitu łatwo sprawdzić, trudniej sprawdzić, *jakie* wysokości czego są niezbędne.
nameste :
To pół biedy, gorzej jak dany artykuł jest modyfikowany w innej ustawie.
urbane.abuse :
smutne, ale w komentarzach parę dobrych rozwiązań: “shouldn’t we be concerned on cutting down human population.. and reducing the demand.., than to excuse humans completely and start killing inncoent cratures for our comfort.”
janekr :
Prawnicy urzeduja w kancelariach, a nie na grupach dyskusyjnych.
tarhim :
Jak stawiasz coś od zera, to nie problem. jak adaptujesz coś w starszym budynku, to jest jazda.
nameste :
Prawo nie zawiera przypadków. Jest systemem złożonym z norm ogólnych i abstrakcyjnych, tj. z zakazów/nakazów kierowanych do osób określonych co do właściwości, nie co do tożsamości, i obowiązujących w przypadkach określonych abstralcyjnie, a nie przez wskazanie palcem. Jak masz w jednej ustawie przepis o łysych, w drugiej o chudzielcach, a w trzeciej o hodowcach chomików, to może się zdarzyć, że ocena prawna rzeczywistego stanu faktycznego będzie wymagała odwołania się do przepisów rozproszonych po trzech ustawach. Inaczej się tego nie da zrobić. Patrz np. Lon Fuller, Moralność prawa, wyd polskie 1978 albo 2004.
A z tym jest zero problemów, to możesz zawsze znaleźć pod http://isap.sejm.gov.pl/
To wprawdzie nie są oficjalne teksty jednolite (teksty formalnie wiążące są tylko w papierowym Dzienniku Ustaw). To są – formalnie – prywatne teksty ujednolicone, aktualne “na dziś”. Ale one są prawidłowe i (co nie bez znaczenia) za darmo.
I masz też zawsze podany status interesującego cię aktu prawnego: obowiązuje nadal, czy już uchylony. A jeśli uchylony, to co go zastąpiło i od jakiej daty. I tak dalej.
dink :
Był koleś, któremu nawet koń osiwiał.
janekr :
Pomijając prawo podatkowe, które – jakoby – naprawdę – jest celowo niejasno kontruowane. Po co mam czytać wynurzenia osób, które w 95% mają problemy z czytaniem ze zrozumieniem?
janekr :
Jest od pyty informatorów in papyro i in silico. Zwykle z podaniem podstawy prawnej dla poszczególnych wymogów.
Gammon No.82 :
Przy czym niektóre są nieaktualne, nierzetelne, napisane przez osoby, które nie do końca zrozumiały…
janekr :
Zapewne. Jak na całym świecie.
Z drugiej strony żądanie “prostego, powszechnie zrozumiałego systemu prawnego, o objętości nieprzekraczającej Dziesięciorga Przykazań”, to stara populistyczna śpiewka.
Choćby z jednego powodu:
Wszyscy chcieliby, żeby przepisy były zrozumiałe i precyzyjne. Tylko, że te kryteria są niezgodne. Maksymalizując jedno automatycznie niweczysz drugie.
Gammon No.82 :
OK, zbędnie łopatologiczne; przecież mówiąc o “swoim przypadku” mam na myśli podklasę własności, a nie siebie-jako-wyróżnioną-jednostkę. No i, po drugie, przyznam się, że odwoływałem się do własnych doświadczeń z prawem podatkowym; mówicie, że to ono jest jakoś specjalne, a reszta jest prosta & zrozumiała. Także: spaghetti programy w php często działają, a przynajmniej tak się wydaje. Co nie znaczy, że są jasne i zrozumiałe dla ludzkiego czytelnika.
EDIT
E tam, tak by było, gdyby jedynym możliwym sposobem programowania był proceduralny “spaghetti”.
bart :
Nie wiem jak na jabłku, na pececie aktywacja (bez uprzedniej dezaktywacji) chwyciła bezboleśnie i bez pytań jakoś 2 tygodnie temu. Na macu faktycznie taki zamordyzm jest?
urbane.abuse :
Wiesz, jak się koniecznie uprzesz żeby otworzyć biuro na ostatnim piętrze bloku z lat 50. to rzeczywiście.
Bo już jak adaptujesz np. magazyn to to nie jest większa filozofia – ścianki z regipsu i już. Zdaje się że póki się konstrukcji nośnej nie rusza to nawet dyplomowany architekt niepotrzebny.