Home > Racjonalo > Doktor Jaśkowski, autorytet (2)

Doktor Jaśkowski, autorytet (2)

October 8th, 2009 Leave a comment Go to comments

Nowym czytelnikom proponuję zapoznać się najpierw z pierwszą częścią tekstu, by dowiedzieć się, po co w ogóle zajmuję się dr. Jaśkowskim.

Czas na rozrywkę, czyli co poza opiniami o szczepionkach udało mi się wyguglać o moim bohaterze.

Pierwszy link, w który kliknąłem, prowadził do duszaszczypatielnego reportażu w „Gazecie Wyborczej”, poświęconego hałdzie fosfogipsu w woj. pomorskim. Doktor Jaśkowski samotnie walczy z bezdusznymi władzami, stawką jest zdrowie i życie mieszkańców wsi, obok której usypano gigantyczną pylącą i trującą hałdę. Od hałdy ludzie i zwierzęta dostają fluorozy i raka, dzieci opóźniają się w rozwoju. Reportaż kończy smutna scena po latach: wszyscy, włącznie z pokrzywdzonymi przez hałdę mieszkańcami wsi, udają, że nie wiedzą, o co chodzi, hałda niby nie truje, powietrze zdrowe, zwierzątka w obejściu na nic nie cierpią, zęby nie wypadają, nowotwór nie toczy wioski. Raport komisji lekarskiej zaginął. Tylko doktor Jaśkowski dalej walczy samotnie z Fosforami.

Informacje z reportażu trudno zweryfikować. Okazuje się jednak, że przynajmniej rewelacje doktora Jaśkowskiego o zwiększonej umieralności na raka i truciu całego pomorskiego przez gdańskie Fosfory są chyba… hmm… nieco przesadzone.

Doktor Jaśkowski najwyraźniej nie lubi niewidzialnych morderców, czy to wstrzykiwanych w szczepionkach, czy to unoszących się z przemysłowych hałd. Takim niewidzialnym mordercą jest na przykład fluor…

Dodawanie fluoru do past jest zwyczajnym truciem społeczeństwa. Wiadomo, że fluor jest z tej samej grupy pierwiastków co brom. Starsi, pamiętają dlaczego w wojsku dodawano brom do herbaty.

…aluminium w garnkach…

Podobnie przed laty przemysł uszczęśliwiał nas specjalnymi garnkami o podwójnych ściankach do gotowania mleka „aby nie kipiało”. Garnki te były z aluminium. Aluminium ma to do siebie, że w kwasach rozpuszcza się, czyli konkretnie przechodziło do mleka. Jak wiadomo, podało to nawet ministerstwo, aluminium jest odpowiedzialne za występowanie choroby Alzheimera.

…czy tajemnicze rozpuszczające kości toksyny zawarte w mleku UHT.

Osteoporoza pojawiła się w Polsce, w kilka lat po wprowadzeniu mleka UHT w połowie lat 90-tych. W latach 70 – czy też 80-tych nikt z lekarzy osteoporozy u pacjentów , „nie widział”.

Jakich znamy jeszcze niewidzialnych morderców? Kto wie, rączka do góry. Brawo! Promieniowanie radioaktywne! Doktor Jaśkowski walczy z nim bardzo intensywnie, koncentrując się w szczególności na elektrowniach atomowych. Na przełomie lat 80. i 90. na jego celowniku znalazł się oczywiście Żarnowiec. Wcześniej doktor badał skutki opadu radioaktywnego po katastrofie w Czarnobylu. Jego działalność zwróciła uwagę Polskiego Towarzystwa Fizyki Medycznej, które w 1990 r. pozwoliło sobie wydać oświadczenie na temat tez głoszonych przez dr. Jaśkowskiego. Treść owego oświadczenia najlepiej określa angielski zwrot fucking hilarious. PTFM tak się wkurwiło, że swoje komentarze pisało z włączonym Caps Lockiem, dzięki czemu zabrzmiało jak pratchettowska Śmierć. Powtarzane w mediach twierdzenie Jaśkowskiego, że elektrownia w Żarnowcu wyemituje rocznie (przy bezawaryjnej pracy) takie promieniowanie jak jedna do stu bomb zrzuconych na Hiroshimę, PTFM skomentowało: „SĄ TO WARTOŚCI ZAFAŁSZOWANE IN PLUS OK. 100-1000 MILIONÓW RAZY”. Liczba dodatkowych zgonów w Hiroshimie i Nagasaki w wyniku uszkodzeń popromiennych wyniosła 150 000? „WARTOŚĆ TA JEST ZAFAŁSZOWANA IN PLUS OK. 1000 RAZY”. I tak punkt po punkcie, ze wskazaniem konkretnych artykułów w prasie czy wystąpień w TV, kolejne tezy doktora Jaśkowskiego padają pod Caps Lockowym młotem. W 1987 roku, po Czarnobylu, wystąpił w całym kraju wzrost liczby martwych urodzeń o około 30 000? „W ROKU 1986 LICZBA MARTWYCH URODZEŃ WYNIOSŁA 3703 A W ROKU 1987 — 3475. NASTĄPIŁ ZATEM SPADEK O 228 A CAŁKOWITE LICZBY MARTWYCH URODZEŃ BYŁY W OBU LATACH O RZĄD MNIEJSZE NIŻ RZEKOMY WZROST, PODANY PRZEZ DR JAŚKOWSKIEGO”. Przeczytajcie koniecznie całość, niesamowita lektura.

Chcecie się trochę puścić poręczy? Oto doktor Jaśkowski o ptasiej grypie (uwaga dla klikających — na samym dole strony umieszczono przerażające zdjęcie odmrożonej stopy):

W związku z zamętem sianym przez polskojęzyczne mas media, a głównie przez TVN, Polsat i „Gazetę Wyborczą” zwaną potocznie „Jude Zeitung” pragnę podać kilka faktów. (…)

Dlaczego znaleziono akurat martwego łabędzia, a nie np. kaczkę? Odpowiedź: ponieważ łabędzia człowiekowi stosunkowo łatwo złapać i wstrzyknąć mu wirusa, a za kaczką trzeba by się po lodzie nachodzić. A strzelać nie można, bo ślad zostanie… (…)

Dlaczego banki pracujące w Polsce wstrzymały kredytowanie hodowli kur akurat w okresie nagłaśniania epidemii wśród ptactwa?

Dlaczego firmy ubezpieczeniowe w tym samym okresie wstrzymały ubezpieczenia kurników nawet od ognia.?

Gdzie są polskie banki oraz firmy ubezpieczeniowe i które to są, bo z tego, co się orientuję większość została sprzedana „na zachód” (robota niejakiego Lewandowskiego i Gronkiewicz-Walc, obydwoje z tej samej nacji)?

Odpowiedź:
Okazuje się, że pan Donald Rumsfeld sekretarz stanu USA jest właścicielem 10% akcji firmy produkującej lek przeciwko grypie. Jest zatem na wystarczająco wysokim stanowisku, aby kazać polskiej policji biegać za kurami. Głównymi producentami kurczaków w strefie wpływów ludzi pokroju Rumsfelda są Izrael i USA. Jeżeli teraz kurczak kosztuje dolara to za 6-8 miesięcy, po wybiciu obecnych, będzie kosztował dwu-, trzykrotnie więcej. I o to chodzi!

Przyswoiliście? To teraz uważajcie, przechodzimy do kolejnych rozważań natury globalnej. Nie ma żadnego globalnego ocieplenia, to tylko gorąc z amerykańskich i radzieckich podwodnych okrętów atomowych stopił góry lodowe! Proszę kliknąć, by obejrzeć prześliczny obrazek z łodziami podwodnymi topiącymi lodową czapę! [dopisek z 2014 r.: strona FRECH zniknęła już z sieci, ale nieprawdopodobną opowieść doktora Jaśkowskiego o okrętach podwodnych ciągle można znaleźć w Internecie, tym razem w Monitorze Polskim — za link dziękuję komcionaucie z Fejsa Maćkowi Lipce] A jak już jesteście na stronach Franciszkańskiego Ruchu Ekologicznego, Charytatywnego i Historycznego, którego dr Jaśkowski jest prezesem, owińcie sobie koniecznie mózgi wokół wdzięcznego kolażu autorstwa pana doktora (zwróćcie uwagę na dobór fontów, Zdzisława Stolzmana-„Kwaśniewskiego” i Kopalnię Wójek). Możecie też zwiedzić dział „Badanie jezior”, składający się z trzech zdjęć: anonimowego nurka, podwodnego kamienia oraz rozradowanego doktora Jaśkowskiego chwilę po wynurzeniu.

Z FRECH przeklikajmy się na stronę www.deportacje.eu, będącą najwyraźniej witryną internetową prowadzonego przez FRECH Muzeum Sybir Pro Memento. Tam już czeka na nas fas-cy-nu-jący artykuł pana doktora „Niepodległość i jej skutki”. A w nim historia superagenta Ereneusza Sekuły, co z trzema ranami postrzałowymi chodził po schodach:

Jest zresztą charakterystyczne, że ludzie związani z Informacją wojskową — GRU raczej nie umierają normalnie tylko giną w wypadkach lub wręcz są mordowani — popełniają samobójstwo jak np. E. Sekuła. Biedaczysko , będąc po wylewie i mając sparaliżowaną prawą rękę [widać to było w czasie jego wystąpienia w Sejmie] najpierw postrzelił się w lewą rękę, potem w głowę i dodatkowo w brzuch, aby po 3 godzinach zadzwonić do żony, o 5 nad ranem, zejść z drugiego piętra i otworzyć jej drzwi. Na taki wyczyn stać tylko zaprawionego oficera WSW. -GRU, być może na etacie tajnym.

Tamże: stoczniowców w grudniu 1970 r. i górników w kopalni Wujek w 1981 r. rozstrzelali snajperzy Informacji Wojskowej…

Innymi słowy przez cały okres Polską rządziła Informacja Wojskowa, to ona prowadziła tzw szwadrony śmierci w latach 40 i 50 -tych, to ona dokonywała większości „zmian” politycznych np. w 1956, w 1970 czy tez w 1980 – 81. To wojsko strzelało do manifestujących, a nie jakieś tam ZOMO. (…) Taką celnością może się pochwalić tylko strzelec wyborowy strzelający z podpórki np. z dachu. Osobiście widziałem rany postrzałowe np. w 1970 roku w czasie GRUDNIA, wlot kuli na wysokości obojczyka, a wylot pod przeponą na dole. Ewidentnie świadczy to o strzelaniu przez ukrytego u góry np. na dachu strzelca.

Tamże: mediom nie ma co wierzyć, bo…

Na podstawie programów naszej TV, można doskonale określić kto jest kim. I tak od dawna I program, mający największy zasięg i oglądalność był programem Informacji Wojskowej, Program drugi SB , potem Informacja dostała jeszczcze Polsat . TVN należy do Światowego Kongresu Żydów — sekretarz tej organizacji jest w Zarządzie TVN. Podobnie nie należy specjalnie ufać programom „zachodnim” np. Discovery emituje programy jawnie przygotowywane przez GRU lub KGB np. cały cykl historii II wojny Światowej.

Chcecie się jeszcze bardziej puścić poręczy? Jeszcze bardziej?! To przejdźmy do wypowiedzi pana doktora ukrytych głęboko w necie, cytowanych na grupach dyskusyjnych czy zarchiwizowanych na Yahoo. Oto ktoś przedstawiający się jako Jerzy Jaskowski, podpisujący się „jj” (tak jak często podpisuje się pan doktor) i używający adresu zaczynającego się od jjaskow (jak większość adresów pana doktora) publikuje na liście dyskusyjnej poświęconej Czeczenii następującą wypowiedź:

Juz wielokrotnie pisano na tej stronie , ze jdiusz cajtung nie jest zródlem na które mozna czy nawet wypada sie powolywac. Podaje przyklad ostatnich lat wg jdisz cajtung podobno w WTC zginelo 50 000 ludzi . tak trabili przez kilka miesiecy stopniowo zmniejszajac liczbe ofiar. A potem okazalo sie, ze znaleziono tylko nieco ponad 500 zwlok z tego ok. 400 to strazacy a rannych hospitalizowanych przynajmniej jeden dzien bylo 128 osób we wszystkich szpitalach N.Jorku.

Czy to pan doktor? Nie dowiemy się nigdy. Wydaje się, że tak, zwłaszcza że doktor Jaśkowski o WTC wypowiadał się też gdzie indziej, zresztą równie kompetentnie:

Stwierdzam coraz bardziej, że żyjemy w wirtualnym świecie. Wszystko zaczęło się w czasie sławetnego zburzenia budynków WTC w Nowym Jorku. To nic, że samolot zbudowany z aluminium nie może rozbić żelbetonowego słupa (wystarczy wziąć aluminiową puszkę po piwie i spróbować nią rozbić zwykły pręt zbrojeniowy — jeszcze nikomu to się nie udało). To nic, że samolot ma zbiorniki paliwa w skrzydłach, a skrzydła musiałyby odpaść po zderzeniu z murem (vide: balony zaporowe podczas II wojny światowej). To nic, że jest cała masa dokładnych analiz tego wypadku np. na You Toube, pokazujących absurd oficjalnej, politycznie poprawnej, wersji o rzekomym ataku terrorystów arabskich, co było potem bezpośrednim powodem wymordowania kilkuset tysięcy Arabów, w tym samych dzieci ok. 200 tys., co potwierdziła Wysoka Komisarz ONZ do Spraw Dzieci. A wszystko to odbyło się w 5 dni po tym jak konferencja ONZ w Johanseburgu, uznała Izrael za jedyne rasistowskie państwo na świecie i wezwała do bojkotu towarów izraelskich.

At first I was like WTF?! But then I lol’d. But then I was like WTF?!

Na koniec zostawiłem wypowiedź doktora, której oryginał zaginął, ale którą ktoś zarchiwizował dla potomności we fragmentach na grupie dyskusyjnej pl.sci.biologia, wykonując przy tym wielkie o_O (całość tekstu doktora można przeczytać dzięki błogosławionej Internet Wayback Machine). Nasz bohater okazuje się być… antysemickim kreacjonistą:

Natomiast wg cywilizacji żydowskiej istnieje jedna etyka i moralność żyda w stosunku do żyda, a zupełnie inna żyda w stosunku do niewiernego, czyli goja. Otóż chęć przejęcia tzw. rządu dusz wymagała wprowadzenia zmiany pojęć. Innymi słowy należało stwierdzić, że nie Bóg stworzył Ziemię ale, że powstała w inny sposób. W połowie 19-go wieku Darwin opublikował swoją pracę o ewolucji. Nie byłoby to nic nadzwyczajnego, bowiem teorii takich o powstawaniu życia, powstawało w tym wieku sporo ale ta była bardzo wygodna jako tzw. naukowe podejście do życia w odróżnieniu od średniowiecznej wiary w Boga. Jak wynika z historii, książka Darwina w jednym dniu zniknęła z półek księgarskich i stała się bestsellerem wydawniczym. Wszystko byłoby jasne w dobie radia i telewizji, ale jest zupełnie zagadkowe tak błyskawiczne rozejście się tej pracy 150 lat temu. Zagadkowe do chwili kiedy okazało się, że żoną Darwina była córka Marksa. Marks to był taki żydowski komunista, 19-to wieczny o bardzo złej reputacji moralnej. Własnego ojca doprowadził do bankructwa. Marksa finansował inny żydowski kapitalista Engels. Engels z prywatnej szkatuły wypłacał Marksowi stypendium w wysokości 350 funtów rocznie. Dla porównania profesor Oxfordu w tym czasie otrzymywał 300 funtów pensji rocznie.

Tak więc taki wykup przez podstawionego Engelsa i rozesłanie tej książki do ośrodków zajmujących się biologią jest ewidentnym przykładem współczesnego marketingu. Zresztą Żydzi w handlu zawsze przodowali.

Pragnę tutaj zauważyć, że najwięcej „ogniw” potwierdzających ewolucję odkrywa się w krajach, które stosunkowo niedawno dołączyły do krajów uniwersyteckich. Tam gdzie obowiązywał krytycyzm i istniały uniwersytety żadna hipoteza nie była kolportowana bez naukowych dowodów potwierdzających jej słuszność. Innymi słowy ewolucjonizm rozwijał się głównie w krajach, które mają stosunkowo świeżej daty naukę i naukowców w naszym zrozumieniu , np w Chinach, czy też Rosji lub też w kręgach cywilizacji żydowskiej albo przez nią finansowanych.

Innym takim przypadkiem, który wywracał całą wiarę ewolucjonistów, był odkopany dinozaur w lesie, w pobliżu wulkanu. Otóż wiadomo było na podstawie obliczeń słojów pni drzew zalanych przez lawę, że wulkan wybuchł przed około 6000 lat. Jak natomiast wiadomo wg geologów i paleontologów ewolucjonistów, dinozaury żyły sobie te 150 000 000 lat temu. Szczególnie lansował to Żyd Spilberg w swoim słynnym filmie, Parku Jurajskim. Tylko co zrobić z tym głupim dinozaurem, który dał się przysypać lawą 6000 lat temu.? A takie wykopalisko odkryto!!!.

Tak więc nasuwa się kilka wniosków:

Po pierwsze: brak jakichkolwiek dowodów, że Ziemia ma miliony czy też więcej lat. Wszystko wskazuje, że jest to twór stosunkowo młody kilkudziesięcio — kilkuset tysięcznoletni.

Po drugie: wszelkie dywagacje o czasie istnienia ludzkości jako gatunku określanego na setki milionów lat są pozbawione podstaw naukowych.

Po trzecie: nie ma mowy o żadnej adaptacji człowieka do środowiska. Na wszelkie skażenie środowiska reaguje on chorobami, np. nowotworowymi lub nawet skróceniem czasu życia. I o tym musimy pamiętać!!!

Tu powinna być pointa, ale wybaczcie, po tak mocnym akcencie nie wiem, co napisać. Po pustym łbie kołacze mi się tylko pytanie do antyszczepionkowców: ludzie, skąd wy wygrzebujecie takich gości?!

Tags:
  1. Gammon No.82
    October 19th, 2009 at 16:35 | #1

    bart :

    Przykro mi, w tak kultowym miejscu nigdy nie pracowała.

    Z tego co słyszałem, miało to również liczne wady, więc może nie żałuj.

    kravietz :

    wycena pomija całkowicie dostosowanie lokalu

    Dostosowanie starej obory do tańca też zakłada liczne koszty.

    chciała zagospodarować na knajpę fragment domu przy jednej z dolinek podkrakowskich,
    gdzie łazi mnóstwo turystów.

    Dom był stylowy, ale sprzed 200 lat?

    Knajpa działała na parę stolików, była czysta i schludna.

    Maybe.

    Potem przyszedł Sanepid i wyjechali jej z listą, typu że strop 5 cm za nisko

    Widzisz, tu jest ból. Albo robi się jakąś sztywną granicę, albo pozostawia się discretion urzędnikom.
    Jak jest sztywna granica, to się czepisz, że “zabrakło tylko 5 cm. – jak tak można?”
    Jak się zostawia urzędnikom do uznania, to się czepisz “korupcjogenne” (a bo tak – korupcjogenne).

    albo zmywak nie taki tylko siaki, koszty wyszły absurdalne więc zamknęła.

    Zaraz, jak to zmywak nie taki? A co tam było? Zlew typu “szczalnik z familoka”? A nie mogła ona sprawdzić, jaki zlew jest wymagany?

  2. Blackops
    October 19th, 2009 at 16:36 | #2

    Kravietz :

    Co do Twojego biura to prawdopodobnie wielokrotnie nieświadomie naruszaliście prawo pracy w zakresie warunków pracy przy komputerze i stąd brak kosztów.

    W sensie, że poza regularnymi przerwami, wietrzonym pomieszczeniem, wygodnym biurkiem i krzesełkiem, to co tam jeszcze jest?

  3. Gammon No.82
    October 19th, 2009 at 16:42 | #3

    Blackops :

    W sensie, że poza regularnymi przerwami, wietrzonym pomieszczeniem, wygodnym biurkiem i krzesełkiem, to co tam jeszcze jest?

    Zlew nierdzewny względnie nierdzew zlewny.

  4. October 19th, 2009 at 16:47 | #4

    Blackops :

    Eli, która to?

    Oj, wywali się na plecy to wszyscy przeczytamy.

    czescjacek :

    Tzn.? Bo ja po takim tekście muszę zawsze przemyśleć swoją pozycję na Drabinie Bytów (Kapitalistycznych).

    Wiem jak to boli.

  5. October 19th, 2009 at 16:47 | #5

    Gammon No.82 :

    kravietz :
    Oczywiście nie wykluczam, ale…
    DOWODY NA STÓŁ.

    Np. to że po naszym wejściu do Unii niektóre normy dotyczące metod produkcji żywności zostały drastycznie zaostrzone, a niektóre wprost przeciwnie. Dzięki temu możesz obecnie legalnie kupić “szynkę cielęcą” bez cielęciny, szynkę wyprodukowaną z 0,5 kg mięsa na 1 kg produktu (powinno być odwrotnie), “szynkę” o dużej zawartości krochmalu czy soi i tym podobne produkty, które zgodnie z wcześniejszymi normami branżowymi nie mogłyby nazywać się np. “szynką”. Równocześnie jednak sama technologi produkcji jest bardzo kosztowna. Ta kombinacja jest dostosowana idealnie do potrzeb dużych sieci producenckich i handlowych, a niekorzystna dla małych producentów żywności.

  6. October 19th, 2009 at 16:51 | #6

    kravietz :

    a niekorzystna dla małych producentów żywności.

    Jak to niekorzystna? Przecież każdy kto ma wysoko cmokaśne podniebienie będzie kupował drogie żarcie. Dla producenta bomba: mało się narobi, hajs w kieszeni.

  7. October 19th, 2009 at 16:57 | #7

    Blackops :

    Kravietz :
    Co do Twojego biura to prawdopodobnie wielokrotnie nieświadomie naruszaliście prawo pracy w zakresie warunków pracy przy komputerze i stąd brak kosztów.
    W sensie, że poza regularnymi przerwami, wietrzonym pomieszczeniem, wygodnym biurkiem i krzesełkiem, to co tam jeszcze jest?

    Nie znam dokładnie tych wymagań i czy wszystkie mogą sprawdzać inspekcje, ale na pewno temperatura, wilgotność, oświetlenie, konstrukcja mebli. Czyli jeśli to jest egzekwowane to nie wystarczy “wietrzenie” tylko musisz mieć klimę (temperatura+wilgotność). Meble nie wystarczy że będą “wygodne” tylko muszą umożliwiać regulację w iluś tam płaszczyznach. Oświetlenie – trzeba uwzględnić określony układ lamp przy projektowaniu pomieszczenia. Do tego dochodzi tylko szkolenie pracowników z BHP i być może przeciwpożarowe, badania okulistyczne, zapewnienie dostępu do opieki profilaktycznej oraz refundacja okularów.

  8. Gammon No.82
    October 19th, 2009 at 16:58 | #8

    kravietz :

    Np. to że po naszym wejściu do Unii niektóre normy dotyczące metod produkcji żywności zostały drastycznie zaostrzone, a niektóre wprost przeciwnie. Dzięki temu możesz obecnie legalnie kupić “szynkę cielęcą” bez cielęciny, szynkę wyprodukowaną z 0,5 kg mięsa na 1 kg produktu (powinno być odwrotnie), “szynkę” o dużej zawartości krochmalu czy soi i tym podobne produkty, które zgodnie z wcześniejszymi normami branżowymi nie mogłyby nazywać się np. “szynką”. Równocześnie jednak sama technologi produkcji jest bardzo kosztowna. Ta kombinacja jest dostosowana idealnie do potrzeb dużych sieci producenckich i handlowych, a niekorzystna dla małych producentów żywności.

    Mieszasz dwie rzeczy:
    (1) Przepisy pozwalające na zgodne z prawem oszustwo – bo masz rację, inaczej tego się nie da określić. Oszustwo lub półoszustwo, jak przy nazwie “szynka wysokowydajna“. Chodzi faktycznie o szynkę (dupę świni) z dodatkiem “pozytywnie brzmiącego” przymiotnika: wysokowydajna, a sens jest taki, że wpieprzono w to mięso kupę wody (i jakichś środków żelujących) w zastrzykach.
    (2) Przepisy nakazujące stosowanie określonej – względnie bezpiecznej – technologii.
    Formalnie jest tu równość, w tym sensie, że każdy podmiot ma prawo oszukiwać na jakości, a żaden nie ma prawa produkować żarcia w brudzie.
    Czy chciałbyś wprowadzićaffirmative action dla małych producentów żywności na zasadzie, żeby zwolnić ich z wymagań technologiczno-higienicznych? Znaczy się “niech mają prawo produkować w brudzie i z trychinami pyszną szyneczkę wędzoną w zimnym dymie przez 6 miesięcy”, czy jak?

    kravietz :

    Nie znam dokładnie tych wymagań

    Ej, to może sprawdź?

  9. October 19th, 2009 at 17:01 | #9

    kravietz :

    Np. to że po naszym wejściu do Unii niektóre normy dotyczące metod produkcji żywności zostały drastycznie zaostrzone, a niektóre wprost przeciwnie. Dzięki temu możesz obecnie legalnie kupić “szynkę cielęcą” bez cielęciny, szynkę wyprodukowaną z 0,5 kg mięsa na 1 kg produktu (powinno być odwrotnie), “szynkę” o dużej zawartości krochmalu czy soi i tym podobne produkty, które zgodnie z wcześniejszymi normami branżowymi nie mogłyby nazywać się np. “szynką”.

    W mojej świadomości ten przykry trend rozpoczął się niedługo po transformacji ustrojowej, ale stary jestem, może i faktycznie takie świństwa można kupić dopiero od 2004 r. Znasz wcześniejsze normy branżowe?

  10. October 19th, 2009 at 17:02 | #10

    A właśnie, kravietz: gdzie odpowiedzi na moje wcześniejsze pytania?

  11. Nachasz
    October 19th, 2009 at 17:06 | #11

    eli.wurman :

    A właśnie, kravietz: gdzie odpowiedzi na moje wcześniejsze pytania?

    I moje też. Gdzie są akty prawne oparte o teorie Kinseya?

  12. Gammon No.82
    October 19th, 2009 at 17:06 | #12

    eli.wurman :

    A właśnie, kravietz: gdzie odpowiedzi na moje wcześniejsze pytania?

    Albo są niewygodne, albo je przegapił, albo nie nadąża z odpowiadaniem. Ja to rozumiem. Wszyscy rzucili mu się do gardła, nawet taki łagodny Gammon…

  13. Blackops
    October 19th, 2009 at 17:15 | #13

    @ kravietz:
    Że jak nie mam krzesła obrotowego o 4 płaszczyznach krzywienia, a na mojej (sic!) myszce zbiera się wilgoć, to pracuję nielegalnie, bo sam sobie nie refunduję okularów?

    Panie Kravietz, weź pan faktycznie sprawdź, zanim ludzi zaczniesz straszyć.

    Szczególnie świeże przepisy odnośnie ppoż.

  14. October 19th, 2009 at 17:16 | #14

    Gammon No.82 :

    Widzisz, tu jest ból. Albo robi się jakąś sztywną granicę, albo pozostawia się discretion urzędnikom.

    Są granice tego co należy regulować, a czego nie należy. Drobiazgowe regulowanie każdego szczegółu jest charakterystyczne dla systemów, które mają problemy z egzekucją przepisów ogólniejszych. Jeśli inspektor widzi rażące naruszenie higieny to mógłby zrobić zdjęcia i iść z tym do sądu, gdzie mogliby pospierać się o wymiarach zlewów, a sędzia by rozstrzygał czy było ryzyko czy nie. Tylko, że w Polsce system sądowniczy nie nadaje się do rozstrzygania czegokolwiek w rozsądnym czasie, stąd tendencja do nadregulacji żeby móc karać z automatu.

    Gammon No.82 :

    Zaraz, jak to zmywak nie taki? A co tam było? Zlew typu “szczalnik z familoka”? A nie mogła ona sprawdzić, jaki zlew jest wymagany?

    Najpierw musisz wiedzieć, że taka bzdura jest uregulowana. Oczywiście że są firmy, które zrobią Ci lokal na takim poziomie, że Sanepid nie będzie się miał do czego przyczepić – tylko że to kosztuje, a ona chciała po prostu sprzedawać herbatę i piwo turystom w weekendy, a nie otwierać hotel pięciogwiazdkowy.

    Gammon No.82 :

    Dom był stylowy, ale sprzed 200 lat?

    Klasyka lat 80-tych, pustak, tynki, podłoga wyflizowana, kible itd. Wszystko OK ze zdroworozsądkowego punktu widzenia, zjadły ją pierdoły mające wpływ na higienę rzędu 0,01% i 300% na koszty.

  15. October 19th, 2009 at 17:16 | #15

    kravietz :

    kupić “szynkę cielęcą” bez cielęciny

    A marchewki zostały, jak już pisałem, błędnie zakwalifikowane jako owoce, bo mają dużo cukru?

  16. October 19th, 2009 at 17:21 | #16

    Ja jeszcze coś dodam do elektrowni wodnej. Już nie pamiętam dokładnie artykułu, ale przewidywalna trwałość elektrowni wodnej też nie jest wieczna. W zależności do lokalizacji zapory (czy na płaskim – jak np we Włocławku) czy na stromym (jak większość szwedzkich) szybkość zapychania zalewu osadami niesionymi przez wodę jest różna. Kanadole usunęli zaporę na małym strumieniu w Górach Skalistych na terenie jakiegoś parku narodowego. Zapora miała ponad 100 lat i zgromadziła tyle osadów, że mieli problem jak to załatwić. Pomijam już zmianę stosunków wodnych i problemy stwarzane dla zwierząt migrujących. Ciekawostka – wiele sporych populacji manata afrykańskiego utknęło za tamami na rzekach afrykańskich. Można powiedzieć – ludzka potrzeba jest ważniejsza niż jakieś zafajdane gatunki. A czy naprawdę tak jest? Żadne pobieranie/produkcja energii nie jest bez wpływu (dzięki astrawarii trafiłem na kolejne oszołomskie źródło informacji – czerpanie energii geotermalnej może wywoływać trzęsienia ziemi :D) ale możemy szukać takich, co mają np mniejszy karbon futprint (w całej perspektywie – nie tylko produkcyjnej, ale też przedprodukcyjnej – budowa, przygotowanie oraz w fazie postprodukcyjnej – koszty decomissioning [jest jakieś polskie słowo na to?] elektrownii atomowych w UK będą i są potężne). Poza tym zwykłe spalanie węglowodorów uważam za absurdalne marnotrawstwo. To są takie źródła substancji, że imho zyski z przetwarzania tego powinny zabezpieczyć koszty pozyskiwania innych źródeł energii. Pomysł spalania w celu uzyskania energii jest po pierwsze primo stary, po drugie cholernie trujący po trzecie nieefektywny. Ale lobby kupiło Teluka i resztę i pójdą w zaparte.

  17. October 19th, 2009 at 17:24 | #17

    Kravietz :

    Jeśli inspektor widzi rażące naruszenie higieny to mógłby zrobić zdjęcia i iść z tym do sądu, gdzie mogliby pospierać się o wymiarach zlewów, a sędzia by rozstrzygał czy było ryzyko czy nie.

    To co teraz proponujesz, dopiero byłoby obłędnie kosztowne!

    kravietz :

    Oczywiście że są firmy, które zrobią Ci lokal na takim poziomie, że Sanepid nie będzie się miał do czego przyczepić – tylko że to kosztuje

    Z całą pewnością mniej, niż sztab prawników, jakiego potrzebowałby przedsiębiorca żyjący w państwie, w którym kontrola sanitarno-epidemiologiczna polega na rozstrzyganiu przed sądem (!), czy “doszło do zagrożenia”. Dlatego właśnie cywilizowane państwa wolą jasne reguły, które się da rozstrzygnąć stosunkowo niedrogim audytem.

    kravietz :

    Najpierw musisz wiedzieć, że taka bzdura jest uregulowana.

    Ignorancja kosztuje.

  18. October 19th, 2009 at 17:24 | #18

    kravietz :

    Jeśli inspektor widzi rażące naruszenie higieny to mógłby zrobić zdjęcia i iść z tym do sądu, gdzie mogliby pospierać się o wymiarach zlewów, a sędzia by rozstrzygał czy było ryzyko czy nie. Tylko, że w Polsce system sądowniczy nie nadaje się do rozstrzygania czegokolwiek w rozsądnym czasie, stąd tendencja do nadregulacji żeby móc karać z automatu.

    Chciałbyś do sądu ciągać ludzi za niewłaściwy zlew? o_O IMHO takie rzeczy jak sąd to ostateczność. Po to są przepisy, po to są inspekcje, żeby nie zawalać najwyższych instancji absurdami. Jak osbie pomyślę o absurdach systemu anglosaskiego i opisach wózków dla dzieci (nie składać z dzieckiem w środku!) to mi się słabo robi.

  19. October 19th, 2009 at 17:26 | #19

    bart :

    kravietz :
    Jeśli bariera wejścia w najprostszy choćby biznes zaczyna się od 10 tys. to prawie każdy jest w stanie tyle uzbierać z pomocą rodziny, pożyczyć itd. Jeśli zaczyna się od 70 tys. plus drugie tyle na pierwsze miesiące to żeby wystartować musisz mieć dobrze płatną pracę i kółko się zamyka.
    Chłopie, co ty pierdolisz ?!

    30k* księgarnia w dużym mieście, z czego dycha to wkład własny, reszta kredyty. Wystarcza na całkowite przystosowanie lokalu – nie w centrum, ale w sensownym miejscu, pierwsze zatowarowanie, koszty, obsługę. Fakt – nie ma problemu z sanepidem, czyli odpada półroczne użeranie się o wysokość umywalki (walka kumpla, który otworzył herbaciarnię), ale serio mając dychę własnego wkładu, czyli tyle, co sam napisałeś, można zebrać po rodzinie i znajomych, da się już samodzielnie, albo w duecie (wygodniej) myśleć o jakimś własnym biznesie, z którego spoko, nie będzie kokosów, ale pozwala się bez problemu utrzymać.

    *też 2004 r.

  20. October 19th, 2009 at 17:26 | #20

    Gammon No.82 :

    Znaczy się “niech mają prawo produkować w brudzie i z trychinami pyszną szyneczkę wędzoną w zimnym dymie przez 6 miesięcy”, czy jak?

    Nie epatuj. Jak sam zauważyłeś wymogi te są równe tylko formalnie, bo zrobienie np. HACCP dla małego wędliniarza to bariera nie do przeskoczenia ze względów finansowych a nie dlatego że musi mieć syf. Cel biznesowy wymagań jest taki, by produkcja odbywała się w warunkach higienicznych, a nie szpitalno-przemysłowych. Patrz jak swoją produkcję serów opisuje Kluska.

  21. Gammon No.82
    October 19th, 2009 at 17:29 | #21

    kravietz :

    Są granice tego co należy regulować, a czego nie należy.

    Coś jest, ale to nie są granice, najwyżej mętne pasy graniczne.

    Drobiazgowe regulowanie każdego szczegółu jest charakterystyczne dla systemów, które mają problemy z egzekucją przepisów ogólniejszych.

    Jeśli żyjesz w systemie, dla którego charakterystyczne są “problemy z egzekucją przepisów ogólniejszych”, to czy stanowienie przepisów określających wysokość minimalną pomieszczeń w zakładzie pracy jest rozsądną, czy nierozsądną praktyką legislacyjną?

    Jeśli inspektor widzi rażące naruszenie higieny to mógłby zrobić zdjęcia i iść z tym do sądu, gdzie mogliby pospierać się o wymiarach zlewów, a sędzia by rozstrzygał czy było ryzyko czy nie.

    Bo ty sobie wyobrażasz, że w Polsce można stworzyć ustawę (raczej rozporządzenie czy cóś), gdzie będzie napisane że reasonable zlew albo reasonably wysoki sufit, a w razie czego knajpiarz w pokorze uzna, że coś było nie tak.

    Tylko, że w Polsce system sądowniczy nie nadaje się do rozstrzygania czegokolwiek w rozsądnym czasie,

    A jaki czas jest reasonable do rozstrzygania, czy rozmiar zlewów był reasonable?
    W oparciu o co sąd ma orzekać? O widzimisię sędziego? Czy też o opinie Biegłych od Zlewów?

    stąd tendencja do nadregulacji żeby móc karać z automatu.

    Albo by z mety stopować pieniactwo.

    Najpierw musisz wiedzieć, że taka bzdura jest uregulowana. Oczywiście że są firmy, które zrobią Ci lokal na takim poziomie, że Sanepid nie będzie się miał do czego przyczepić – tylko że to kosztuje,

    Ale chyba nie tyle.

    a ona chciała po prostu sprzedawać herbatę i piwo turystom w weekendy, a nie otwierać hotel pięciogwiazdkowy.

    Zaraz… chyba byle fręczajzingowa buda z byle czym potrafi spełnić te warunki nie będąc pięciogwiazdkowym hotelem. I jakoś wychodzi na swoje.

    Klasyka lat 80-tych, pustak, tynki, podłoga wyflizowana, kible itd. Wszystko OK ze zdroworozsądkowego punktu widzenia, zjadły ją pierdoły mające wpływ na higienę rzędu 0,01% i 300% na koszty.

    To gdzie problem ze zbyt niskimi stropami?

  22. October 19th, 2009 at 17:32 | #22

    kravietz :

    Jak sam zauważyłeś wymogi te są równe tylko formalnie, bo zrobienie np. HACCP dla małego wędliniarza to bariera nie do przeskoczenia ze względów finansowych a nie dlatego że musi mieć syf.

    Ja oczywiście produkcję serów znam tylko jako konsument, ale skąd właściwie biorą się te wszystkie niezliczone stoiska sprzedające miód, oscypki i inne takie polskim turystom na Słowacji? Słowacja nie jest w Unii czy słowaccy górale są tacy bogaci czy jeszcze coś trzeciego?

  23. October 19th, 2009 at 17:36 | #23

    Lukasz :

    koszty decomissioning [jest jakieś polskie słowo na to?]

    Likwidacja, rozbiórka?

    Co do węglowodorów i produkcji energii to jak najbardziej zgoda. Tylko, że to musi być robione z głową. Sensowną nowością w XX-wiecznej ekologii (umownie trzymajmy się tej nazwy) była internalizacja kosztów zewnętrznych czyli wprowadzenie do kosztów działania fabryki np. kosztów emisji żeby były odzwierciedlane w kosztach produktu. Problemem zielonych jest robienie z tego histerii jak w przypadku DDT czy cytowanych tutaj Fosforów. A jak się potem okazuje, że nie było podstaw merytorycznych to zawsze zostaje “zasada ostrożności”.

  24. October 19th, 2009 at 17:40 | #24

    wo :

    Kravietz :
    Ignorancja kosztuje.

    Oczywiście, stąd w najbardziej skorumpowanych państwach częste zmiany przepisów , niespójne i wewnętrznie sprzeczne prawo. Jak to koledze prawnikowi wyjaśniono na jakiejś konferencji na temat prawa telekomunikacyjnego: “Panie Piotrze, pan nie rozumie. W mętnej wodzie lepiej biorą”.

  25. October 19th, 2009 at 17:46 | #25

    Gammon No.82 :

    A jaki czas jest reasonable do rozstrzygania, czy rozmiar zlewów był reasonable? W oparciu o co sąd ma orzekać? O widzimisię sędziego? Czy też o opinie Biegłych od Zlewów?

    Sprawa ze stropem i zlewem byłaby do rozstrzygnięcia na jednej rozprawie i to tylko w sytuacji, gdyby inspektor był bardzo zdeterminowany. Jeśli nie, to pewnie by sobie dał spokój i poszedł dalej. Oczywiście w obecnym systemie to mrzonki, bo u mnie na sprawie, którą można było skończyć w tydzień prawie rok zajęło krakowskim sądom ustalenie, w którym z nich mają się odbywać rozprawy :)

  26. October 19th, 2009 at 17:49 | #26

    wo :

    kravietz :
    Ja oczywiście produkcję serów znam tylko jako konsument, ale skąd właściwie biorą się te wszystkie niezliczone stoiska sprzedające miód, oscypki i inne takie polskim turystom na Słowacji? Słowacja nie jest w Unii czy słowaccy górale są tacy bogaci czy jeszcze coś trzeciego?

    Pewnie kupują je w hurtowniach, a te mają je od certyfikowanych producentów, którzy poza oscypkami robią masło babuni i jogurty domowe z mleka w proszku. Jeśli na miodzie jest napisane “mieszanka miodów pochodzących i nie pochodzących z Unii Europejskiej” to pewnie import z Chin.

    Z oscypkami było do niedawna śmiesznie bo nie wolno było produkować nic z mleka niepasteryzowanego a ich się nie da robić inaczej. Jakoś to załatwili po paru latach przez produkcję regionalną czy coś w tym stylu.

    Nawiasem mówiąc, regulacje unijne pozostawiają sporo swobody w zakresie szczegółowych regulacji w niektórych przypadkach. Polską przypadłością jest to, że z trzech możliwych opcji nasi legislatorzy wybierają zawsze najgłupszą i najbardziej uciążliwą (patrz np. e-faktury).

  27. October 19th, 2009 at 17:49 | #27

    kravietz :

    Sprawa ze stropem i zlewem byłaby do rozstrzygnięcia na jednej rozprawie

    Ach, doświadczony praktyk polskiego prawa.

    kravietz :

    na sprawie, którą można było skończyć w tydzień prawie rok zajęło krakowskim sądom ustalenie, w którym z nich mają się odbywać rozprawy

    Dlatego w Warszawie tak ceni się instytucję mediacji.

    kravietz :

    Jak to koledze prawnikowi wyjaśniono na jakiejś konferencji na temat prawa telekomunikacyjnego: “Panie Piotrze, pan nie rozumie. W mętnej wodzie lepiej biorą”.

    Ale odnośnie czego ta “mętność” była? Jaki element prawa telekomunikacyjnego jest tak mętny, że służy w naszym systemie łapówkom?

  28. Nachasz
    October 19th, 2009 at 17:50 | #28

    @ kravietz:

    A co z Kinseyem?

  29. October 19th, 2009 at 17:54 | #29

    kravietz :

    Oczywiście w obecnym systemie to mrzonki, bo u mnie na sprawie, którą można było skończyć w tydzień prawie rok zajęło krakowskim sądom ustalenie, w którym z nich mają się odbywać rozprawy :)

    Przepraszam, a mógłbyś wymienić przykład państwa, w którym sprawy sanitarno-epidemiologiczne nie są regulowane ustawowo, tylko w razie potrzeby sąd orzeka, czy było ryzyko?

    kravietz :

    Oczywiście, stąd w najbardziej skorumpowanych państwach częste zmiany przepisów , niespójne i wewnętrznie sprzeczne prawo.

    Czyli że najrzadsze zmiany przepisów i najspójniejsze prawo mają takie lewackie kraje, jak Dania, Nowa Zelandia i Szwecja? I w ten Szwecji na ten przykład, to nie ma sanepidu ani ustawowych regulacji, tylko w razie czego restaurator w sądzie dowodzi, że jego zlewozmywak był OK?

  30. October 19th, 2009 at 17:55 | #30

    Gammon No.82 :

    eli.wurman :
    Albo są niewygodne, albo je przegapił, albo nie nadąża z odpowiadaniem.

    Nie nadążam, niektóre wymagają obszerniejszego sprawdzania.

  31. October 19th, 2009 at 17:58 | #31

    kravietz :

    Nie nadążam, niektóre wymagają obszerniejszego sprawdzania.

    Nie śmiem prosić, żebyś potraktował priorytetowo prośbę o wskazanie kraju, w którym nie ma ustawowych regulacji san-epid (a to w sumie ważne dla mnie jako dla podróżnika; będę tam się trzymać międzynarodowych sieci fast food).

  32. Gammon No.82
    October 19th, 2009 at 18:03 | #32

    kravietz :

    Sprawa ze stropem i zlewem byłaby do rozstrzygnięcia na jednej rozprawie i to tylko w sytuacji, gdyby inspektor był bardzo zdeterminowany.

    Ale mógłbyś odpowiedzieć na pytanie?
    W OPARCIU O CO SĄD MA ORZEKAĆ, CZY WYMIAR ZLEWU JEST OKEJ, CZY NIE OKEJ?

  33. bloody_rabbit
    October 19th, 2009 at 18:06 | #33

    kravietz :

    Ta kombinacja jest dostosowana idealnie do potrzeb dużych sieci producenckich i handlowych, a niekorzystna dla małych producentów żywności.

    Londyn tez jest w UE, a brytyjscy producenci zywnosci “organic” nie maja problemu z koszeniem niesamowicie wywindowanych cen za swoje mieso, ktore sprzedaja na takich modnych bazarach. W Polsce to nie sprzedaje, bo ludzie po prostu wola zaplacic mniej za doprawione saletra, sola i woda z kranu szynki. Free market, bejbe :)

    kravietz :

    Problemem zielonych jest robienie z tego histerii jak w przypadku DDT

    A na czym polegala ta rzekoma histeria z DDT?

  34. October 19th, 2009 at 18:06 | #34

    eli.wurman :

    Dlatego w Warszawie tak ceni się instytucję mediacji.

    Sprawa z oskarżenia prywatnego, więc możliwe byłoby jedynie pojednanie – a to jest możliwe na właściwej rozprawie. I właśnie rok zajęło, zanim do niej doszło.

    eli.wurman :

    Ale odnośnie czego ta “mętność” była? Jaki element prawa telekomunikacyjnego jest tak mętny, że służy w naszym systemie łapówkom?

    Nie wiem jaki akurat w p.t. bo to nie moja działka, ale dzięki odpowiedniej interpretacji mętnych przepisów ustawy o zamówieniach publicznych plus innych ustaw jesteś w stanie – wedle życzenia i zgodnie z prawem – kupić w przetargu taki sam komputer za 5000 zł albo za 50’000 zł, w zależności czy go potrzebujesz dla urzędu czy chcesz zarobić.

  35. October 19th, 2009 at 18:08 | #35

    Nachasz :

    A co z Kinseyem?

    I z feministycznym zamachem stanu!!!

  36. October 19th, 2009 at 18:11 | #36

    kravietz :

    Nie wiem jaki akurat w p.t. bo to nie moja działka

    A, okay, spodziewałem się.

    kravietz :

    kupić w przetargu taki sam komputer za 5000 zł albo za 50′000 zł, w zależności czy go potrzebujesz dla urzędu czy chcesz zarobić.

    Srsly, widziałeś kiedyś ustawę o zamówieniach publicznych?

    Również: dlaczego tak ładnie mieszasz płynnie przechodząc od prawa telekomunikacyjnego do tak upierdliwej działki jak przetargi?

  37. Gammon No.82
    October 19th, 2009 at 18:11 | #37

    kravietz :

    Polską przypadłością jest to, że z trzech możliwych opcji nasi legislatorzy wybierają zawsze najgłupszą i najbardziej uciążliwą (patrz np. e-faktury).

    No to czy UE zmusza biedne Generalne Gubernatorstwo do tępienia drobnych producentów i handlarzy w interesie Szynki Wysokowydajnej, Smisfilda i Liroja, czy też to lokalna inicjatywa jakichś fiutków?

  38. Nachasz
    October 19th, 2009 at 18:11 | #38

    czescjacek :

    Nachasz :
    A co z Kinseyem?
    I z feministycznym zamachem stanu!!!

    Wyślijmy mu pytania poleconym, bo inaczej nie da rady.

  39. October 19th, 2009 at 18:11 | #39

    wo :

    Nie śmiem prosić, żebyś potraktował priorytetowo prośbę o wskazanie kraju, w którym nie ma ustawowych regulacji san-epid

    Wydaje mi się, że ważniejsze niż istnienie lub nieistnienie regulacji jest ich egzekucja oraz stan rzeczywisty. W Rotterdamie trafiłem kiedyś do hotelu, w którym na korytarzu z pionu kanalizacyjnego sączyły się gówna, pokoje miały wymiary izolatki więziennej a zamiast na “śniadanie w cenie” uciekłem rano do pobliskiego kebaba. Najwyraźniej ichni sanepid nie miał z nimi problemu.

  40. Nachasz
    October 19th, 2009 at 18:14 | #40

    Gammon No.82 :

    No to czy UE zmusza biedne Generalne Gubernatorstwo(…)

    Oraz Wielkie Księstwo Poznańskie i rejencję śląską

  41. October 19th, 2009 at 18:14 | #41

    eli.wurman :

    kravietz :
    A, okay, spodziewałem się.

    Przeczytaj proszę ponownie co oryginalnie napisałem, bo mam wrażenie że oczekujesz znacznie więcej niz tam zadeklarowałem.

    Srsly, widziałeś kiedyś ustawę o zamówieniach publicznych?

    Oczywiście i wiele przetargów w branży IT widziałem od środka. Ale na ten temat możemy sobie pogadać osobiście, a nie na forum publicznym.

  42. Nachasz
    October 19th, 2009 at 18:15 | #42

    kravietz :

    wo :
    Nie śmiem prosić, żebyś potraktował priorytetowo prośbę o wskazanie kraju, w którym nie ma ustawowych regulacji san-epid
    Wydaje mi się, że ważniejsze niż istnienie lub nieistnienie regulacji jest ich egzekucja oraz stan rzeczywisty. W Rotterdamie trafiłem kiedyś do hotelu, w którym na korytarzu z pionu kanalizacyjnego sączyły się gówna, pokoje miały wymiary izolatki więziennej a zamiast na “śniadanie w cenie” uciekłem rano do pobliskiego kebaba. Najwyraźniej ichni sanepid nie miał z nimi problemu.

    Znowu odwracasz kota ogonem. Dlaczego rozprawa sądowa ma być lepsza niż kontrola inspekcji?

  43. bloody_rabbit
    October 19th, 2009 at 18:17 | #43

    kravietz :

    Wydaje mi się, że ważniejsze niż istnienie lub nieistnienie regulacji jest ich egzekucja oraz stan rzeczywisty. W Rotterdamie trafiłem kiedyś do hotelu, w którym na korytarzu z pionu kanalizacyjnego sączyły się gówna, pokoje miały wymiary izolatki więziennej a zamiast na “śniadanie w cenie” uciekłem rano do pobliskiego kebaba. Najwyraźniej ichni sanepid nie miał z nimi problemu.

    Nastepnym razem nie wybieraj najtanszego hotelu w miescie (zgadlem?).

  44. Gammon No.82
    October 19th, 2009 at 18:17 | #44

    kravietz :

    Wydaje mi się, że ważniejsze niż istnienie lub nieistnienie regulacji jest ich egzekucja oraz stan rzeczywisty. W Rotterdamie trafiłem kiedyś do hotelu, w którym na korytarzu z pionu kanalizacyjnego sączyły się gówna, pokoje miały wymiary izolatki więziennej a zamiast na “śniadanie w cenie” uciekłem rano do pobliskiego kebaba. Najwyraźniej ichni sanepid nie miał z nimi problemu.

    I myślisz, że Polsce nie znajdziesz odpowiednika?
    A w ogóle to dowód anegdotyczny, z którego mało wynika na temat praktyki prawno-sanepidowej w Holandii. Być może ich praktyka jest o.k., tylko wszyscy inspektorzy, którzy nawiedzili ten konkretny hotelik, zostali zamordowani. Ich zwłoki wrzucono do pobliskiego kanału, przerobiono na kompost lub na Szynkę Wysokowydajną.

  45. October 19th, 2009 at 18:17 | #45

    kravietz :

    W Rotterdamie trafiłem kiedyś do hotelu, w którym na korytarzu z pionu kanalizacyjnego sączyły się gówna, pokoje miały wymiary izolatki więziennej a zamiast na “śniadanie w cenie” uciekłem rano do pobliskiego kebaba. Najwyraźniej ichni sanepid nie miał z nimi problemu.

    Zdaje się, że właśnie udało Ci się udowodnić, że Polska jest mniej skorumpowanym krajem od Holandii… a ja się martwię, że tym samym jakoś gładko uciekłeś przed problemem kolosalnej korupcji paraliżującej Danię i Szwecję, a to za sprawą uciskania gospodarki przez rozliczne przepisy uchwalane przez socjalistycznych urzędasów.

  46. October 19th, 2009 at 18:20 | #46

    kravietz :

    Przeczytaj proszę ponownie co oryginalnie napisałem, bo mam wrażenie że oczekujesz znacznie więcej niz tam zadeklarowałem.

    No tak, oczekuję, że jak już wrzucasz jakąś uwagę to masz do niej coś więcej niż tylko “ktośtam cośtam słyszał”.

    kravietz :

    Ale na ten temat możemy sobie pogadać osobiście, a nie na forum publicznym.

    Pfff, tak to mnie nie interesuje.

    kravietz :

    Oczywiście i wiele przetargów w branży IT widziałem od środka

    I serio chcesz obstawać przy tym, że można kupić w przetargu taki sam komputer za 5000 zł albo za 50′000 zł? Also: jeśli masz takie informacje to masz obowiązek zgłosić je do jakiejś prokuratury, czy ki chuj.

  47. October 19th, 2009 at 18:22 | #47

    kravietz :

    A to jest w 100% prawda, bo na socjalizm z gospodarczego punktu widzenia trzeba móc sobie pozwolić (pomijam aspekt ograniczenia wolności).

    Jak już jest WO to ja bym poprosił o przypomnienie koledze jak to było z tą Szwecją, która wprowadziła socjalizm dopiero po obłowieniu się na odkryciu złóż złota pod Sztokholmem. Not (wiem, że jesteś wyczulony na zamawianie tekstów, ale ja tego nigdy nie pamiętam; ewentualnie mogę Ci zapłacić dychę na PayPalu, bo wiem, że takie są stawki w intertubsach :-) )

    dink :

    to średnio na głowę zarabiają dość słabo: 77 tys. netto rocznie.

    Słowo klucz tutaj to “średnio”. W ogóle mam taką radę, że jak chce się użyć w dyskusji jakiejkolwiek średniej, to lepiej najpierw wyobrazić sobie trzy albo pięć dziwnych rozkładów wokół tej średniej, przemyśleć każdy z osobna i dopiero potem używać.

    I jak już składam zamówienie u WO to napiszę coś co mu się może spodoba. Klasie wyższej (oh, noes! again?) najbardziej odpowiada pojęcie średniej arytmetycznej dochodów, bo to jest jedyna średnia na której w ogóle widać wahnięcia ich zamożności. Klasa średnia powinna być za używaniem mediany, bo ona najlepiej określa wahnięcia w tej klasie, a w szczególności pozwala określać (wraz z decylami) “ile ludzi jest nade mną”, co jest obsesją MC. Natomiast najlepszym wskaźnikiem dla LC jest dominanta ponieważ ta klasa fetyszyzuje “zwykłego człowieka”, a dominanta opisuje właśnie największy tłum jaki się zbierze, gdy się krzyknie “zarabiający tysiąc pińcet powstańcie ludu Ziemi”. Fajne, co?

    eli.wurman :

    Ktoś z was wie w’ogle ile kosztuje cukier, mleko?

    Mleko kosztuje “a! mleko jeszcze miałem wziąć”.

    A jeszcze do kravietza: pisałeś wcześniej o “mitycznych pośrednikach”. No to wyobraź sobie, że ceny mleka (surowca) spadły ostatnio jakoś o 60%. zauważyłeś może jakieś wahnięcia cen mleka i serów w sklepach? Wolny rynek, super git?

    kravietz :

    Tzn. że nornicy robi różnicę czy jej skarpę skasowała koparka czy osuwisko? To ciekawy argument.

    To jest znów ten sam problem. Najpierw bierzesz przykładową firmę w której pracuje 9 osób, rozdzielasz zarobki i płcie i na tej podstawie wyliczasz dlaczego kobietom jest lepiej mimo, że jest im gorzej. Teraz zakładasz jedną nornicę siedzącą w jednej skarpie i z tego wyciągasz wnioski o polityce ekologicznej. Zrozum, że skarp jest kilka, a w każdej skarpie kilka nornic. Osunięcie naturalne tylko częściowo wyklucza zniszczenie intencjonalne. I odwrotnie. można wręcz zaryzykować śmiałą tezę, że są to zjawiska występujące niezależnie i ich intensywności się dodają. Rozpyrzając nornicom domki nie wypełniasz woli natury.

  48. October 19th, 2009 at 18:24 | #48

    Gammon No.82 :

    kravietz :
    No to czy UE zmusza biedne Generalne Gubernatorstwo do tępienia drobnych producentów i handlarzy w interesie Szynki Wysokowydajnej, Smisfilda i Liroja, czy też to lokalna inicjatywa jakichś fiutków?

    Implementacja dyrektyw jest obowiązkiem Państw Członkowskich, natomiast dokładna postać tworzonego na ich podstawie prawa zależy wyłącznie od nich. Stąd w Europie na podstawie jednej dyrektywy o podpisie elektronicznym mamy 27 jego różnych implementacji, różniących się w szczegółach. Tak samo z przepisami odnośnie np. transportu koni, co mnie kilkukrotnie osobiście dotyczyło – w jednych krajach możesz przewozić konia na zawody zwykłą przyczepą, a w innych musisz spełniać normy eliminujące z rynku większość przewoźników. Z przepisami sanitarnymi dla żywności jest zapewne podobnie, stąd poziom ich upierdliwości może się w różnych krajach różnić.

  49. Gammon No.82
    October 19th, 2009 at 18:26 | #49

    inz.mruwnica :

    Rozpyrzając nornicom domki nie wypełniasz woli natury.

    Chyba, że przyjmie się założenie: Natura to JA albo przynajmniej hoc erat in fatis .

  50. bloody_rabbit
    October 19th, 2009 at 18:29 | #50

    kravietz :

    Tak samo z przepisami odnośnie np. transportu koni, co mnie kilkukrotnie osobiście dotyczyło – w jednych krajach możesz przewozić konia na zawody zwykłą przyczepą, a w innych musisz spełniać normy eliminujące z rynku większość przewoźników

    Tylko mi nie mow, ze na tym chciales oszczedzac.

    Bo sie wkurwie.

  51. Gammon No.82
    October 19th, 2009 at 18:30 | #51

    kravietz :

    27 jego różnych implementacji
    (…)
    w jednych krajach możesz przewozić konia na zawody zwykłą przyczepą, a w innych musisz spełniać normy eliminujące z rynku większość przewoźników

    Noale jak się to ma do – nomen omen – końcepcji, że złowroga UE zmusza do przyjęcia rozwiązań a priori eliminujących drobnych obwarzankarzy?

    bloody_rabbit :

    Tylko mi nie mow, ze na tym chciales oszczedzac.
    Bo sie wkurwie.

    Noale są rozwiązania pośrednie między przewozem koni powiązanych w pęczki za ogony, a przewozem koni w gigantycznej stajni na kółkach.

  52. October 19th, 2009 at 18:30 | #52

    inz.mruwnica :

    No to wyobraź sobie, że ceny mleka (surowca) spadły ostatnio jakoś o 60%. zauważyłeś może jakieś wahnięcia cen mleka i serów w sklepach? Wolny rynek, super git?

    Koszt surowca w mleku czy serze może stanowić ułamek ostatecznej ceny i o tym pisałem, jeśli mówimy o tym samym wpisie. Do tego dochodzi koszt transportu, pracy, energii – wszystkie są w Unii bardzo wysokie. Oczywiście, sieci handlowe też nie dążą do oligopoli żeby klienci mieli taniej – dlatego jeśli regulator pomaga im ograniczając konkurencję to działa wbrew konsumentom.

  53. October 19th, 2009 at 18:30 | #53

    inz.mruwnica :

    ewentualnie mogę Ci zapłacić dychę na PayPalu, bo wiem, że takie są stawki w intertubsach

    10 zł za 1-1,8 tys znaków.

    kravietz :

    jednych krajach możesz przewozić konia na zawody zwykłą przyczepą

    Zwykłą przyczepą do transportu koni czy Niewiadowem?

  54. Gammon No.82
    October 19th, 2009 at 18:32 | #54

    kravietz :

    Do tego dochodzi koszt transportu, pracy, energii – wszystkie są w Unii bardzo wysokie.

    A czy to dobrze, czy źle?

  55. October 19th, 2009 at 18:33 | #55

    inz.mruwnica :

    To jest znów ten sam problem. Najpierw bierzesz przykładową firmę w której pracuje 9 osób, rozdzielasz zarobki i płcie i na tej podstawie wyliczasz dlaczego kobietom jest lepiej mimo, że jest im gorzej. Teraz zakładasz jedną nornicę siedzącą w jednej skarpie i z tego wyciągasz wnioski o polityce ekologicznej. Zrozum, że skarp jest kilka, a w każdej skarpie kilka nornic. Osunięcie naturalne tylko częściowo wyklucza zniszczenie intencjonalne. I odwrotnie. można wręcz zaryzykować śmiałą tezę, że są to zjawiska występujące niezależnie i ich intensywności się dodają. Rozpyrzając nornicom domki nie wypełniasz woli natury.

    Kurde, jako ekspert od nornic nie wyrobię. Używanie trzeciego najliczniejszego gatunku ssaka (z uwzględnieniem człowieka) w Europie to już przesada :D No i nie żyją w skarpach tylko głównie w lasach iglastych.

  56. janekr
    October 19th, 2009 at 18:35 | #56

    dink :

    te 1,4% (350 tys.) trzecioprogowców wygenerowało 24,5% sumy podatków,

    Jak nazwać lewicowy odpowiednik korwinmikkizmu?
    Powiedzmy ***-izm. (Nie podam nazwiska, bo mnie znów antybuce każą zabananować.
    Ta informacja jest dobra do demagogii. Ale do obliczeń, a nawet blogowania dobrze byłoby wiedzieć, ile podatków ci nieszczęśnicy wygenerowali z kwot łapiących się w trzeci próg.

  57. October 19th, 2009 at 18:36 | #57

    Gammon No.82 :

    A czy to dobrze, czy źle?

    No właśnie mnie się wydaje, że kravietzowi się trochę w dupie poprzewracało: jemu się należy, bo jego biznes jest najbiźniesiejszy a cała reszta to som złodziejskie chuje które żyją tylko dzięki regulacjom krwiożerczych lewaków.

    eli.wurman :

    10 zł za 1-1,8 tys znaków.

    Miałem jeszcze dodać, że stawki są negocjowane w zależności od popularności w internetsach.

  58. October 19th, 2009 at 18:36 | #58

    Gammon No.82 :

    A czy to dobrze, czy źle?

    No właśnie mnie się wydaje, że kravietzowi się trochę w dupie poprzewracało: jemu się należy, bo jego biznes jest najbiźniesiejszy a cała reszta to som złodziejskie chuje które żyją tylko dzięki regulacjom krwiożerczych lewaków.

    eli.wurman :

    10 zł za 1-1,8 tys znaków.

    Miałem jeszcze dodać, że stawki są negocjowane w zależności od popularności w internetsach.

  59. bloody_rabbit
    October 19th, 2009 at 18:36 | #59

    Gammon No.82 :

    Noale są rozwiązania pośrednie między przewozem koni powiązanych w pęczki za ogony, a przewozem koni w gigantycznej stajni na kółkach.

    Widzialem kiedys zaladunek konia do takiej przyczepy i uwierz mi, nawet w tych specjalistycznych to jest bardzo stresujace dla zwierzecia. Dlatego kiedy ja przewozilem swoje zwierze przez pol Europy, to stanalem na rzesach, zeby mialo jak najlepiej.

  60. Gammon No.82
    October 19th, 2009 at 18:36 | #60

    Lukasz :

    Kurde, jako ekspert od nornic nie wyrobię. Używanie trzeciego najliczniejszego gatunku ssaka (z uwzględnieniem człowieka) w Europie to już przesada :D No i nie żyją w skarpach tylko głównie w lasach iglastych.

    Kurde, im chyba chodziło o eksperymęt myślowy, a nie o myodesy.
    a jak to mało, to se wyobraź skarpę w samym środku sosnowego lasu zasiedloną przez endemiczny podgatunek czycóś.

  61. October 19th, 2009 at 18:37 | #61

    inz.mruwnica :

    Jak już jest WO to ja bym poprosił o przypomnienie koledze jak to było z tą Szwecją, która wprowadziła socjalizm dopiero po obłowieniu się na odkryciu złóż złota pod Sztokholmem.

    Szwedzka Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza była wprawdzie przelotnie u władzy w latach 20., ale partią władzy dzierżącą niemal nieustannie państowe stery stała się w wyniku wyborów z roku 1932, gdy Szwecja była sparaliżowana Wielkim Kryzysem. Zresztą zapewne sprawność, z jaką socjaldemokraci wyprowadzili kraj z kryzysu – stosując ostrą progresję podatkową i kontrolę płac w przemyśle – sprawiła, że przez cztery dekady wyborcy nie chcieli eksperymentować z partiami burżuazyjnymi. A nawet jak już se zaeksperymentowali, to socjaldemokraci zbudowali tak stabilne ramy skandynawskiego socjalizmu, że to jest do dzisiaj nie do ruszenia.

    Paradoksalnie gdy się śledzi historię współczesnych państw cywilizowanych, prawidłowość jest odwrotna niż by to sugerowali liberalni publicyści. Realizując lewicową politykę kraje Zachodu od lat 30. do lat 80. budowały dobrobyt. Przy ostrej progresji podatkowej sięgającej 80% kraje takie jak USA czy Szwecja dokonały kolosalnego skoku od bidy z nędzą do dobrobytu przelewającego się uszami. Dopiero potem przyszli neoliberałowie… i zaczęła się względna stagnacja.

  62. Ano Ni Mo
    October 19th, 2009 at 18:37 | #62

    janekr :

    Ta informacja jest dobra do demagogii. Ale do obliczeń, a nawet blogowania dobrze byłoby wiedzieć, ile podatków ci nieszczęśnicy wygenerowali z kwot łapiących się w trzeci próg.

    A co za problem policzyć?

  63. October 19th, 2009 at 18:37 | #63

    bloody_rabbit :

    kravietz :
    Tylko mi nie mow, ze na tym chciales oszczedzac. Bo sie wkurwie.

    Nie histeryzuj. Na zawody wozi się konie zdrowe i dopieszczone. Ostatnie regulacje unijne nakładające na przewoźników wymóg posiadania samochodu z certyfikatem EURO-ileśtam oraz wyposażonego w CCTV i regulację temperatury mają ZEROWY wpływ na kutasów wożących konie na rzeź do Włoch. Podobnie jak regulacje nakazujące czipować wszystkie konie tagami RFID, i wcześniejsze nakazujące wyposażanie ich w paszporty. Całkowity koszt tych regulacji ponoszą natomiast prywatni posiadacze koni – np. w Polsce MinRol radośnie wyliczył, że polskich hodowców zaczipowanie będzie kosztowało 1,5 mln zł. Włosi mają to nosie, bo nie ma już granic więc nie ma też inspekcji weterynaryjnych po drodze. Paszporty mają wielokrotnego użytku, a na czipowanie pewnie też coś wymyślą. A tymczasem mój stały przewoźnik w ubiegłym roku odmówił mi transportu do Czech pomimo, bo pomimo że ma prawie nową przyczepę to bał się bo czeska policja zrobiła sobie z tych nowych regulacji nowy haczyk. Pomimo, że w dyrektywie jest wyjątek dla koni wożonych na zawody i prywatnie, to różnice interpretacyjne powodują zamieszanie.

  64. October 19th, 2009 at 18:38 | #64

    janekr :

    Ta informacja jest dobra do demagogii. Ale do obliczeń, a nawet blogowania dobrze byłoby wiedzieć, ile podatków ci nieszczęśnicy wygenerowali z kwot łapiących się w trzeci próg.

    Riserczuj Janku, przecież wiesz, że jak przyjdziesz z sensownymi danymi które coś faktycznie pokazują to nikt Cię tłukł nie będzie.

  65. October 19th, 2009 at 18:39 | #65

    Gammon No.82 :

    A czy to dobrze, czy źle?

    Dla kogo?

  66. janekr
    October 19th, 2009 at 18:40 | #66

    ojap :

    Tak jakoś, ja jako konsument wolę te wymogi niż zatrucia.

    Dramatyczne pytanie – co ma zrobić ubogi rolnik, który musi wykarmić dziatki, a jego jedynym źródłem dochodu jest mleczna krowa – niestety chora na gruźlicę.
    Czy pochylisz się nad nim z troską i uluźnisz nieludzkie przepisy sanitarne?

  67. October 19th, 2009 at 18:40 | #67

    kravietz :

    I serio chcesz obstawać przy tym, że można kupić w przetargu taki sam komputer za 5000 zł albo za 50′000 zł? Also: jeśli masz takie informacje to masz obowiązek zgłosić je do jakiejś prokuratury, czy ki chuj.

  68. bloody_rabbit
    October 19th, 2009 at 18:41 | #68

    wo :

    Dopiero potem przyszli neoliberałowie… i zaczęła się względna stagnacja.

    Troche przeklamujesz: neoliberalowie przyszli po stagnacji wywolanej m.in. kryzysem naftowym. Lata 70-te w USA to jeszcze nie neoliberalowie, a juz stagnacja gospodarcza (poguglaj kiedy sie pojawilo pojecie “stagflation”).

  69. Gammon No.82
    October 19th, 2009 at 18:43 | #69

    eli.wurman :

    No właśnie mnie się wydaje, że kravietzowi się trochę w dupie poprzewracało: jemu się należy, bo jego biznes jest najbiźniesiejszy a cała reszta to som złodziejskie chuje które żyją tylko dzięki regulacjom krwiożerczych lewaków.

    Mnie nie o to chodziło. Raczej o to, że tani transport to miał Mao jak go nieśli w lektyce podczas Wielkiego Marszu, a tanią siłę roboczą [oops, niskie koszty pracy] mieli kiedyś na Ze Good Ol’South i w Gławnym Uprawlieńju Łagieriej.

  70. Gammon No.82
    October 19th, 2009 at 18:44 | #70

    kravietz :

    Dla kogo?

    Zgrokuj i odpowiedz wariantowo.

    EDIT: przyjąłem, że skoro o tym piszesz, to z tego ma coś wynikać. Na przykład, że tak jest fajnie. Albo że niefajnie.

  71. October 19th, 2009 at 18:45 | #71

    bloody_rabbit :

    Widzialem kiedys zaladunek konia do takiej przyczepy i uwierz mi, nawet w tych specjalistycznych to jest bardzo stresujace dla zwierzecia.

    Wszystko zależy od konia oraz osoby wprowadzającej. Za to o ile kiedyś mogłeś konia w ogóle nie przewozić nigdzie dopóki nie jeździłeś na zawody o tyle teraz się już nie da. Aby pozostać w zgodzie z prawem musisz bowiem wyposażyć konia w paszport, a ten można uzyskać tylko podczas coroczny spisów w ustalonych miejscach w każdym województwie. Jak masz pecha i taki spis jest w miejscu oddalonym to musisz go zawieźć przyczepą. Przy czym komu i na jaki ch* te paszporty są potrzebne jest wielkim sekretem. Zapewne po to, by za 10-15 można było sprawnie wprowadzić nowy podatek od luksusu dla podtrzymania walącej się gospodarki :)

  72. October 19th, 2009 at 18:45 | #72

    Gammon No.82 :

    Kurde, im chyba chodziło o eksperymęt myślowy, a nie o myodesy.
    a jak to mało, to se wyobraź skarpę w samym środku sosnowego lasu zasiedloną przez endemiczny podgatunek czycóś.

    To już bez eksperymentów myślowych lepszy przykład daje życie i dolina Rospudy – w której rzadkie stanowisko roślinne i ekosystem unikatowy na skalę europejską był określany jako preferowanie zielska i żabek ponad życie ludzkie. Łoto chodzi?

  73. October 19th, 2009 at 18:49 | #73

    bloody_rabbit :

    Troche przeklamujesz: neoliberalowie przyszli po stagnacji wywolanej m.in. kryzysem naftowym

    Nie będę się z Tobą kłócić o jedną dekadę. Zauważ jednak, że w dwudziestym wieku masz znacznie więcej materiałów uzasadniających tezę “neoliberalizm kosztuje, najpierw socjaliści muszą zbudować dobrobyt, żeby społeczeństwo było stać na obniżenie podatków prezesom” – niż do tezy odwrotnej (jeśli oderwiemy się od korwinistycznych modeli i zaczniemy rozpatrywać konkretne państwa).

  74. October 19th, 2009 at 18:49 | #74

    kravietz :

    Koszt surowca w mleku czy serze może stanowić ułamek ostatecznej ceny i o tym pisałem, jeśli mówimy o tym samym wpisie. Do tego dochodzi koszt transportu, pracy, energii – wszystkie są w Unii bardzo wysokie.

    Ach ta Unia… ma obywateli, którzy nie pracują za miskę ryżu, no zbrodnia, ale to jest bardzo łatwo wszystko policzyć.

    To o 60% słyszałem od gościa z Ministerstwa Rolnictwa i nie wiem z jakiego okresu wziął dane. Pierwszy googiel pokazuje… ciach, tu były wyliczenia, ale znalazłem coś lepszego. Obraz, tysiąc słów, te sprawy. Porównaj sobie to z tym. To ja się pytam, gdzie jest moja śmietana?

    kravietz :

    Oczywiście, sieci handlowe też nie dążą do oligopoli żeby klienci mieli taniej – dlatego jeśli regulator pomaga im ograniczając konkurencję to działa wbrew konsumentom.

    Ale o czym Ty w ogóle do mnie rozmawiasz? Widzisz zasypany dołek od stycznia 2008?

  75. Gammon No.82
    October 19th, 2009 at 18:50 | #75

    Lukasz :

    To już bez eksperymentów myślowych lepszy przykład daje życie i dolina Rospudy – w której rzadkie stanowisko roślinne i ekosystem unikatowy na skalę europejską był określany jako preferowanie zielska i żabek ponad życie ludzkie. Łoto chodzi?

    Prawdopodobnie, ale zapytaj eksperymętatorów myślowych.
    Tyle, że w Augustowie mogli sobie zafundować kładki dla pieszych, czego nie uczynili, bo po co?

    kravietz :

    Zapewne po to, by za 10-15 można było sprawnie wprowadzić nowy podatek od luksusu dla podtrzymania walącej się gospodarki :)

    Kra, kra, kraaaa!!!!!!!!

  76. October 19th, 2009 at 18:58 | #76

    Łojej, aleście się rozpalili.

    @ Złoto pod Sztokholmem:

    Ponieważ nie pamiętam, w którym dokładnie roku Szwecja miała wprowadzić socjalizm, to się powymądrzam na podstawie parusetletniego szeregu czasowego. Otóż mniej więcej do lat 30-tych XX wieku Szwecja była państwem nieco mniej zamożnym niż Europa Zachodnia jako całość. W okresie Wielkiego Kryzysu to się mniej więcej wyrównało, tylko po to, żeby w czasie II wojny światowej proporcje się odwróciły. Nic dziwnego, w końcu przez po szwedzkich równinach nikt nie gonił setek czołgów i nikt niczego nie bombardował na masową skalę. Enyłej, po wojnie Szwecja rozwijała się mniej więcej w takim tempie, jak reszta rozwiniętych państw Europy Zachodniej. Kiedy na Szwecję przyszła kryska na przełomie lat 80-tych i 90-tych, poziom zamożności się znowu wyrównał, po czym zreformowani Szwedzi wysforowali się na przód. W którym momencie Szwedzi wprowadzili socjalizm?

    EDIT. A, WO już napisał. Pytanie cofam, twórczą analizę wykresu zostawiam.

    @ podatki:

    Jak dla mnie, to w Polsce większe problemy są na przeciwległym krańcu skali podatkowej.

  77. October 19th, 2009 at 18:59 | #77

    Lukasz :

    Kurde, jako ekspert od nornic nie wyrobię. Używanie trzeciego najliczniejszego gatunku ssaka (z uwzględnieniem człowieka) w Europie to już przesada :D No i nie żyją w skarpach tylko głównie w lasach iglastych.

    Kurde w ttdknie nie można nawet pierdnąć, bo ktoś robił z tego doktorat! :-) A nornice pamiętam z wypraw skałkowych. Rozbijaliśmy się właśnie w takich iglakach pod skałami, a nocą pod podłogą namiotu przesuwały się takie gulki. Mieliśmy trochę panikę, że zechcą nas przez sen odwiedzić.

    Lukasz :

    To już bez eksperymentów myślowych lepszy przykład daje życie i dolina Rospudy (…) Łoto chodzi?

    Otooto, ale to już czerstwy mem jest.

  78. October 19th, 2009 at 18:59 | #78

    na takie njusy z frondzi (starsze niż internetsy) http://www.fronda.pl/news/czytaj/zupa_z_nienarodzonego_dziecka_luksusowy_produkt_na_potencje i komentarze magdusi czeka się latami. Więcej takich, to może magdusia zacznie mieć wpisy jak NJN?

  79. October 19th, 2009 at 19:01 | #79

    eli.wurman :

    I serio chcesz obstawać przy tym, że można kupić w przetargu taki sam komputer za 5000 zł albo za 50′000 zł?

    Można, wystarczy że ma mieć jakiś egzotyczny certyfikat. Np. taki. Albo tak. Albo domagasz się, by miał wbudowany w BIOS jakiś egzotyczny system bezpieczeństwa (którego nikt tam nie umieszcza, bo to nie miejsce dla takich rzeczy) dzięki czemu cena jednostkowa szybuje w kosmos, a dodatkowo w przyszłych przetargach jesteś jedynym oferentem bo nikt inny tego softu nie potrafi serwisować.

    Also: jeśli masz takie informacje to masz obowiązek zgłosić je do jakiejś prokuratury, czy ki chuj.

    Wydaje się proste, ale żeby złożyć doniesienie trzeba znać konkrety – kto, kiedy, za ile. Żeby mieć dostęp do dokumentacji przetargowej trzeba być uczestnikiem przetargu, bo urzędnicy bardzo się z nimi czają. A uczestnicy rzadko idą do sądu.

  80. janekr
    October 19th, 2009 at 19:04 | #80

    Ano Ni Mo :

    A co za problem policzyć?

    Policz… To znaczy inaczej – z samej sumy, ani nawet sumy i liczby podatników się nie da.
    Żeby wyliczyć coś sensownego, trzeba mieć takie dane:

    – wpływ z podatków łącznie,
    – wpływ z podatków od trzecioprogowych nieszczęśników,
    – średnie dochody netto (lub brutto już po uwzględnieniu kosztów uzyskania, zus etc.)
    – i jeszcze może ilość tych delikwentów.

    Dopiero z tych danych możesz coś wyciągnąć, przy czym rachunki są na tyle skomplikowane, że nie potrafię nic oszacować.
    A pisanie ‘osoby w trzecim progu podatkowym przyniosły 14.7% przychodów z pit’ jest równie mylące (tylko lewicowo), co korwinmikkistyczne ‘osób w trzecim progu jest 1.49%’
    (Aktualne liczby są inne)

  81. October 19th, 2009 at 19:05 | #81

    @ kravietz:
    acha, czyli jak system jest ruchany, to wina systemu, że jest ruchany, a nie ludzi, którzy go ruchają?

  82. janekr
    October 19th, 2009 at 19:09 | #82

    Lukasz :

    acha, czyli jak system jest ruchany, to wina systemu, że jest ruchany, a nie ludzi, którzy go ruchają?

    Po części tak.

  83. October 19th, 2009 at 19:09 | #83

    Lukasz :

    na takie njusy z frondzi (starsze niż internetsy) http://www.fronda.pl/news/czytaj/zupa_z_nienarodzonego_dziecka_luksusowy_produkt_na_potencje i komentarze magdusi czeka się latami. Więcej takich, to może magdusia zacznie mieć wpisy jak NJN?

    A jednak nie urban legend.

    :DDD

  84. October 19th, 2009 at 19:10 | #84

    asmoeth :

    Nic dziwnego, w końcu przez po szwedzkich równinach nikt nie gonił setek czołgów i nikt niczego nie bombardował na masową skalę.

    Ja bym podkreślił fakt, że Szwecja w tym czasie eksportowała do obu stron konfliktu ogromne ilości rudy żelaza, która u nich jest akurat wyjątkowej jakości i nadaje się do produkcji uzbrojenia. Może to przypadek, ale PKB per capita w ciągu 6 lat od 1938 do 1943 podskoczyło od 1900 SEK do 2900 SEK czyli o 30%.

  85. October 19th, 2009 at 19:12 | #85

    kravietz :

    od 1900 SEK do 2900 SEK czyli o 30%.

    o ile?

  86. October 19th, 2009 at 19:16 | #86

    kravietz :

    Ja bym podkreślił fakt, że Szwecja w tym czasie eksportowała do obu stron konfliktu ogromne ilości rudy żelaza, która u nich jest akurat wyjątkowej jakości i nadaje się do produkcji uzbrojenia. Może to przypadek, ale PKB per capita w ciągu 6 lat od 1938 do 1943 podskoczyło od 1900 SEK do 2900 SEK czyli o 30%.

    Mam tu przed nosem wystandaryzowane dane typu “cały świat od Narodzenia Pana Naszego Jezusa Chrystusa” (courtesy of GGDC) i wygląda to trochę inaczej. W 1938 PKB p.c. to 4700 USD, w 1943 – jakieś 5300 USD, wzrost o ok. 13,5%, średniorocznie 2,5%. Nic nadzwyczajnego, nie różni się to specjalnie od tego, co obserwowano w tym kraju nieco wcześniej i później.

  87. bloody_rabbit
    October 19th, 2009 at 19:21 | #87

    wo :

    Nie będę się z Tobą kłócić o jedną dekadę.

    Wiki says:

    “President John F. Kennedy passed the largest tax cut in history upon entering office in 1961.”

    Co oczywiscie nie oznacza ze USA nadal nie bylo krajem innym niz za Reagana (patrz reszta paragrafu), ale mieli mieszanke liberalizmu (ciecia podatkowe) i socjalizmu (redystrybucja).

  88. October 19th, 2009 at 19:23 | #88

    Lukasz :

    acha, czyli jak system jest ruchany, to wina systemu, że jest ruchany, a nie ludzi, którzy go ruchają?

    System to procedury, którą tworzone przez ludzi a następnie przez nich wykonywane. Ruchanie go jest prawdopodobnie wypadkową niekompetencji oraz nieuczciwości uczestników. Głównie ze strony zamawiających czyli administracji publicznej, która ma tu rolę decydującą.

    A jeśli urząd X ogłasza przetarg na 16 mln to firma dla dobra swoich akcjonariuszy i pracowników ma obowiązek w nim wystartować, nawet jeśli prywatnie przy piwie uważa, że system jest niepotrzebny i nigdy nie zadziała.

    Obecnie mamy do czynienia z nowym runem pt. “musimy wydać jak najwięcej kasy na whatever bo Unia nam trochu dofinansuje a mamy niskie wykorzystanie ichnich funduszy”. Co w praktyce oznacza, że urząd weźmie 10 mln kredytu tylko po to, by “odzyskać” z budżetu UE 3 mln.

  89. Gammon No.82
    October 19th, 2009 at 19:24 | #89

    kravietz :

    i nadaje się do produkcji uzbrojenia

    Odnoszę wrażenie, że w XX wieku nawet z rud darniowych można było wyprodukować stal dowolnej jakości nadającą się do dowolnych celów.

    Może to przypadek, ale PKB per capita w ciągu 6 lat od 1938 do 1943 podskoczyło od 1900 SEK do 2900 SEK czyli o 30%

    Może to przypadek, ale w latach 1939-1945 PKB ogółem i per capita w państwach wojujących podskoczył znacznie bardziej.

  90. October 19th, 2009 at 19:24 | #90

    asmoeth :

    kravietz :
    Nic nadzwyczajnego, nie różni się to specjalnie od tego, co obserwowano w tym kraju nieco wcześniej i później.

    A ja miałem takie dane.

  91. janekr
    October 19th, 2009 at 19:26 | #91

    kravietz :

    Włosi mają to nosie, bo nie ma już granic

    Mój znajomy przemytnik się na tym przejechał.
    Przewoził kawior przez ‘bez granice’, a potem burmistrz Rzymu karmił jego skonfiskowanym kawiorem bezdomnych…

  92. bloody_rabbit
    October 19th, 2009 at 19:28 | #92

    @WO

    Also: http://www.data360.org/graph_group.aspx?Graph_Group_Id=149

    Nie widze wielkiej roznicy wzrostu PKB pomiedzy rzadami “socjalistow” a rzadami “liberalow”.

  93. Gammon No.82
    October 19th, 2009 at 19:31 | #93

    kravietz :

    A ja miałem takie dane.

    O.k., to teraz sobie pogadajcie o metodologii. :-D

    A ja mam inne pytanie: jak szybko można zwiększyć wydobycie magnetytu, bo Firer chce sobie wybudować nowe Panzery? Jest któś od górnictwa w tej okolicy?

  94. October 19th, 2009 at 19:32 | #94

    kravietz :

    A ja miałem takie dane.

    No i mamy zoink. Musiałbym się zagrzebać w metodologii jednych i drugich szacunków, żeby to rozstrzygnąć.

  95. Z.
    October 19th, 2009 at 19:42 | #95

    eli.wurman :

    Ach, jak bardzo podobają mi się bajania o tym, jak prawnikom dobrze. Owszem – eksponowane szczyty, kolesie od kancelarii w reprezentacyjnych miejscach – zarabiają hajs. Ale nie zapominajcie o całej masie ludzi którzy są po prawie i napieprzają jakąś korposieczkę albo prowadzą działalność w stylu “pisanie pism”.

    Mam wrażenie że poprzez “prawnik” zazwyczaj rozumie się “członek korporacji prawniczej”, a to chyba jest tak że jak jakiś koleś zrobi aplikację, to otwiera własną kancelarię i dość stabilnie tłucze hajs do końca życia – nie martwiąc się tym że za stary będzie na tą robotę.

  96. October 19th, 2009 at 19:48 | #96

    kravietz :

    Obecnie mamy do czynienia z nowym runem pt. “musimy wydać jak najwięcej kasy na whatever bo Unia nam trochu dofinansuje a mamy niskie wykorzystanie ichnich funduszy”. Co w praktyce oznacza, że urząd weźmie 10 mln kredytu tylko po to, by “odzyskać” z budżetu UE 3 mln.

    I potem te 13 milionów leży na nisko oprocentowanym koncie a szef urzędu się cieszy, że jest na plusie?

  97. October 19th, 2009 at 19:51 | #97

    inz.mruwnica :

    Otooto, ale to już czerstwy mem jest.

    E tam czerstwy – kravietz 79 dni temu nadal na temat Rospudy miał własne zdanie:
    http://www.wykop.pl/link/218027/druzgocace-skutki-rospudy

  98. October 19th, 2009 at 20:15 | #98

    Lukasz :

    I potem te 13 milionów leży na nisko oprocentowanym koncie a szef urzędu się cieszy, że jest na plusie?

    Nie, najpierw za swoje środki kupuje się naklejki “sfinansowane z funduszy UE”, którymi trzeba obkleić wszystko wokół, potem przez kilka lat się jakoś tam wydaje te 10 mln kredytu, a potem Unia ewentualnie zwraca obiecane 3 mln.

  99. October 19th, 2009 at 20:34 | #99

    kravietz :

    Nie, najpierw za swoje środki kupuje się naklejki “sfinansowane z funduszy UE”, którymi trzeba obkleić wszystko wokół, potem przez kilka lat się jakoś tam wydaje te 10 mln kredytu, a potem Unia ewentualnie zwraca obiecane 3 mln.

    Nie wiem, kto tobie dostarcza naklejki, ale radziłbym poszukać tańszego dostawcy…

  100. Gammon No.82
Comment pages
1 11 12 13 14 15 27 2590
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)