Jak pije się naftę
Uwaga: odradzam osobom wrażliwym czytanie poniższego tekstu. Pojawia się w nim męczenie dzieci i różne obrzydliwe praktyki cielesne. Oprócz tego wydzieliny i pasożyty. Mówię serio, można jeszcze zawrócić. Uwaga dla twardzieli: post jest długi, ale warto. W życiu czegoś takiego nie czytaliście.
Intro
Łamy Blog de Bart wypełniają zwykle relacje z moich wizyt w Otchłani. Wbrew nazwie, Otchłań nie jest nieskończoną przestrzenią, wręcz przeciwnie: mimo pozornych różnic, jej mieszkańcy mają do siebie całkiem blisko, zazwyczaj co najwyżej jeden-dwa kliki. Nie wierzycie? Zapraszam na przejażdżkę.
Klik! Oto znany prawicowy komentator, publikujący w prasie bardzo popularnej. Jeszcze niedawno jednym ruchem można było przeskoczyć z jego bloga do siedziby piewcy ludobójstwa — owa norka znajdowała się na liście blogów polecanych przez publicystę. Z fanem masowych mordów sąsiaduje z kolei PISMO BIBLIJNYCH CHRZEŚCIJAN, udowadniające m.in., że w Biblii podano jednak dokładnie wartość liczby π. Co prawda według Świętych Wersetów kadź odlewna miała dziesięć łokci średnicy, a trzydzieści obwodu, ale oczywiście średnicę wymierzono według krawędzi zewnętrznych, a obwód wedle wewnętrznych, więc uwzględniając grubość brzegu 10 cm wychodzi, że wedle Biblii π=3,14. Skąd PISMO BIBLIJNYCH CHRZEŚCIJAN wie, że średnicę mierzono tak, a obwód siak, to już prywatna tajemnica PISMA.
Od PISMA niedaleko do kreacjonisty Maćka, który na gruzach dawno obalonej teorii ewolucji buduje Nową Teorię Stwarzania. Możemy dowiedzieć się od niego, że tajemniczy neandertalczycy to po prostu ludzie przedpotopowi, w odróżnieniu od nas — ludzi popotopowych, potomków Noego. U Maćka sympatycznego komcia z pozdrowieniami zostawia AstroMaria, człowiek z podtytułem „UWIERZĘ W NAJGŁUPSZY BZDET”. Na swoim blogu udowadnia, że Rząd Światowy truje nas kwaskiem cytrynowym, a Richard Dawkins jest zwolennikiem teorii Inteligentnego Projektu („…okazał się jednak uczciwym naukowcem, który wprawdzie przez lata oszukiwał siebie samego i cały świat wokół, ale w końcu skapitulował i powiedział prawdę”). AstroMaria usłyszała tę sensacyjną informację w kreacjonistycznym filmie propagandowym.
I tak krążymy od jednego blogaska do drugiego. W gruncie rzeczy nie zagłębiamy się zbytnio w Otchłań. Owszem, jedni są bardziej szaleni od drugich, ale różnice nie są znaczne, dwa schodki w górę, jeden w dół. Czasami jednak można spaść o kilka pięter.
Prawdziwa Otchłań
Witajcie na forum.igya.pl. Forum to leży na uboczu, prawie nikt o nim nie wspomina. Ot, jeden link na wegedzieciak.pl, wspomnienie na blogu Grypa666 (notabene konkurującym ostro z AstroMarią o tytuł Blogaska Najbardziej Oderwanego od Rzeczywistości). Krótki post w Kafeterii. Nigdy byśmy go nie znaleźli, gdyby nie jeden ze stałych komentatorów BdB, który z nudów wpisał w Google frazę „Jak pije się naftę”.
Forumowicze z igya.pl rozmawiają o bardzo niekonwencjonalnych terapiach. Nie chce mi się rozpisywać o szczegółach, niech wystarczy krótki zarys. MMS to cud-środek będący 30-procentowym roztworem chlorynu sodu. Zappery to urządzenia elektryczne leczące prądem: leczą poprzez usuwanie pasożytów, które są przyczyną wszystkich chorób świata. Metoda Siemionowej również służy odrobaczaniu, ale za pomocą drakońskiej diety i picia dziwnych nalewek.
Zanim zaprowadzę was w otchłań, chciałbym zwrócić uwagę na pewną kwestię: forumowicze opisują własne doświadczenia. To nie są historie, które wyczytali w książkach czy usłyszeli od znajomych o ich znajomych.
Zacznijmy więc od picia nafty.
Otóż po przeczytaniu informacji u Małachowa kupiłam w sklepie chemicznym zwykłą naftę oświetleniową w półlitrowym opakowaniu. Taką naftą zalałam zielone orzechy włoskie, dodałam też propolisu. Ta cała mikstura stała kilka dni (nabrała zielonkawo-brunatnego koloru). Po tym czasie zlałam do butelki z ciemnego szkła i zaczęłam przyjmować — w pierwszej miesięcznej serii wypijałam rano na czczo (pół godziny przed jedzeniem) łyżeczkę od herbaty. Potem miesiąc przerwy i teraz piję drugą serię — tym razem 2 x dziennie po łyżeczce (rano i wieczorem). Póki co nic groźnego się nie dzieje i myślę, że o takiej zwykłej oświetleniowej nafcie pisał Małachow. Teraz jeśli chodzi o skutki — żadnych (na szczęście) robali nie widziałam.
O co chodzi z robalami? Moim zdaniem część forumowiczów cierpi na chorobę, o której dowiedziałem się, szukając materiałów do tekstu o Morgellonach. Choroba ta nazywa się parazytoza urojona i leczy się ją bardzo łatwo — środkami antypsychotycznymi. Niektórzy chorzy uważają jednak, że taka terapia uwłacza ich godności.
Moja córka jest prawie dorosła i kiedy zaczęłam szukać przyczyn naszych dolegliwości najpirw lekaż sugerowł chorobę psychiczną ,a jak pojechałam do laboratorium chcąc zrobić prywatnie badanie na glistę i toxakoroze pan laborant powidział żebym nie szukała sobie chorób jak moja córka to usłyszła to powidziała że więcej do lekaża i na żadne badania nie pójdzie,poprostu wstydziła się że wszyscy biorą nas za wariatów ale kiedy zobaczyła że żiółka pomagają to pije.
Jak zdiagnozować pasożyty? Najlepiej urządzeniami diagnostycznymi Oberon lub Vega-Test. Jak już się je zdiagnozuje, można zabrać się za leczenie.
Witam wszystkich. Moje doświadczenia związane z kuracją Siemionowej dotyczą leczenia w ten sposób mojego 11-letniego syna. Od 4 lat cały czas miałam problem ze zdrowiem syna, a na oberonie, za pomocą którego diagnozowałam dziecko ciągle pojawiały się pasożyty różnego rodzaju. Dziecko leczone było przez lekarza homeopatę w Warszawie różnymi naturalnymi sposobami, oprócz leków homeopatycznych, między innymi nalewkami (sok z kiszonych ogórków+czosnek, sok z kapusty kiszonej+czosnek, imbir z sokiem z cytryny). Do tego dołączane było leczenie chemicznymi lekarstwami (Zentel, Pyrantelum, Metronidazol,Vermox). Jeśli stan dziecka był zły dawkowanie było zwiększane, ale nie przynosiło to poprawy. Jak udało się wytępić jednego pasożyta “wchodził” na jego miejsce inny (cały czas były 3 lub 4 zdiagnozowane). W 1 roku leczenia było dobrze, pasożyty wydawać by się mogło zostały usunięte. Kolejnego roku było już gorzej, czas leczenia się wydłużył a dziecko było osłabione i coraz bardziej wymęczone ciągłymi dolegliwościami (biegunki, potworne bóle brzucha, bladość, wychudzenie, nerwowość, ciągłe infekcje dróg oddechowych — stała obecność w organizmie glisty ludzkiej). Dodam, że stosowałam nalewkę z łupin orzecha czarnego, Vernicadis, kąpiele ziołowe z późniejszym goleniem pasożytów wychodzących przez górne partie pleców okolice uszu i szyi, stosowałam u syna również Zapper. Pasożyty jednak wydawało mi się że nic sobie z tej ciągłej walki nie robią. Byłam naprawdę załamana, dziecko najzwyczajniej ginęło mi w oczach. Jego zarobaczenie było ogromne bo jak lekarz przepisał mu ponownie Metronidazol wymiotował pasożytami!!! Dużo mogłabym na ten temat jeszcze pisać, w maju tego roku dostał rzutów gorączkowych. Jednego dnia miał stan podgorączkowy następnego 40,5 stopnia gorączki. I tak w kółko, skóra w miejscach najbardziej wrażliwych pokryła się plamami i wypryskami-były to toksyny wyrzucane pod skórę z organizmu, który sobie już nie radził. Szukałam w internecie informacji o pasożytach, leczeniu i trafiłam na książkę Siemionowej. Byłam tak zdesperowana i przerażona tym co się dzieje z moim dzieckiem, że w trakcie tych rzutów gorączki zastosowałam 1 lewatywę (było to wieczorem) a następnego dnia rano gorączki już nie było i nie pojawiła się do dzisiaj. Przeprowadziłam kurację, która trwała 3 tygodnie wszystko zgodnie ze wskazówkami Siemionowej, oczywiście ja również ją stosowałam. Nie patrzyłam czego nie mogę zrobić (bo w książce jest mowa o rozmaitych zabiegach), tylko robiłam co było w mojej mocy. Z każdym dniem syn czuł sie coraz lepiej, 3 dnia pojawiły się u niego na nogach (od kolan do kostek) kreseczki brązowo-czerwone. Z początku wystraszyłam się że to znowu toksyny, ale okazało się że to pasożyty uciekające z przewodu pokarmowego. Ponieważ nie korzystałam z sauny zaczęłam stosować kąpiele z dehelmintykiem 1. Było lepiej, a po dehelmintyzacji zasadniczej plamki zniknęły zupełnie. Dziecko nabrało rumieńców, nic go nie boli, jak nie ten chłopak !
Jak widać, żeby się polepszyło, musi się najpierw pogorszyć. Na szczęście forumowicze nie męczą tylko dzieci, katują również siebie:
Pisałam wcześniej że zrobiła mi się na rękach boląca, piecząca skorupa! Do tego nogi dostały jakiś trupi kolor i łuszczą mi sie okropnie…..może to szalejące po organizmie grzyby — bo z grzybicą mam problem od operacji jajnika! Naprawdę ważne jest aby zgromadzić wszystkie „elementy” kuracji!
Od wczoraj potwornie boli mnie wątroba i mam powiększone węzły chłonne pachowe, szyjne. Sądzę że toksyny?, jakaś infekcja? i organizm wyrzuca to do węzłów. Hmmm, muszę siebie poobserwować. Piję rano do 12 soki warzywno-owocowe z marchwi, jabłek i buraków. Jedzenie rozdzielne, zobaczymy. Bolą mnie mięśnie brzucha od ćwiczeń kręgosłupa, w nocy kręgosłup, czyli działają te ćwiczenia.
Czasem skutki uboczne potrafią nieco wymknąć się spod kontroli.
Znajomy zielarz polecil mi również jedzenie pestek z dyni w „hurtowych” ilościach, oprócz tego naftę oczyszczoną z apteki (łyżkę stołową na szklankę wody) + zioła przepisał mi na odbudowanie przewodu pokarmowego, a szczeólnie wątroby i trzustki. Jak zastosowałem to wszystko (miałem powtarzajace sie biegunki, to był główny powód, z powodu którego zaczałem łazić po lekarzach i szukać przyczyn) to na poczatku sie przeraziłem. Przez 3-4 dni schodziło ze mnie w postaci takiej kaszy różne rzeczy (mysle, ze to byly pasożyty, ale wyglądało to jak jakaś podsmażona papryka (tylko nie czerwona, tylko jasna, jakby wyflaczałe skórki). Jak jadłem pestki to ode mnie tak śmierdziało, ze nawet rodzina uciekała do innych pokojów (z ust). Moja teoria była taka, ze tak smierdza uśmiercane tymi pestkami z dyni i naftą robale. Zielarz to potwierdził.
Popularną metodą terapeutyczną wśród forumowiczów jest spożywanie moczu. Piją z trudem…
Wypiłam rano 4 wielkie łyki uryny i myślałam, że się przekręce ze wstrętu. Ale to wszystko siedzi tylko w głowie i trzeba trochę nad tym popracować
Ja prawie nie mam już śladu po liszaju, pozbyłam się go pijąc zawzięcie urynę, ale nie zaproponuję tego dziecku, bo się nie zgodzi.
…a potem czekają na pełnię, żeby oczyścić wątrobę.
A ja po kuracji urynowej i cytrynowej robię oczyszczanie wątroby 9 lutego wtedy jest pełnia.
Uryna to również znakomity składnik lewatyw.
Próbuję, bo jak na razie udaje mi się wypić rano tylko 5 łyków cieplutkiej uryny :| Nie stosuję żadnej głodówki, bo pewnie zeszłabym już z tego świata. Po oczyszczaniu Siemionową straciłam zbyt dużo kilogramów i zaczynam wyglądać jak anorektyczka i mieć drobne kłopoty.
Ale nie o tym chcę pisać. Otóż ważną sprawą są lewatywy z urynu, które też robię wieczorem i to z zadziwiającym skutkiem. Znowu zaczęłam wypłukiwać dzikich lokatorów
Lewatywy najlepiej robić ze świeżej uryny. Najwyraźniej nie ma potrzeby zagęszczania; odparowywanie może też być kłopotliwe.
Robię ze świeżej-całodziennej. Podobno tym odparowywaniem można sobie okropnie zasmrodzić chałupę. A ja ostatnio miałam dużo gości, więc nie odważyłam sie tego zrobić.
Myślałam nawet aby to robić na balkonie, na palniczku gazowym, turystycznym, ale zrezygnowałam ze względu na pogodę.
Oprócz picia uryny popularne jest także grzebanie w kale…
Dziśiaj wydaliłam coś co po obejżeniu przez lupę wiekością i kształtem przypomina przyrwę (motylica wątrobowa) stąd chyba moje kłopoty z wątrobą. martwię się tylko o córkę i męża bo za nic nie mogę namówić ich do ewatyw .
Co do badań laboratoryjnych, to niestety znam opowieści, że przez 10 badań ludziom nic nie wychodziło aż w końcu wyszło. Znajoma kumpla opowiadała, że specjalnie owsika do kału włożyła (wczesniej go znalazła) i też nie znaleźli.
…choć niektórym włączają się blokady.
A może ktoś z Was słyszał o Srebrnej Tabletce z Rosji, tzw. Sputnik. To taki wewnętrzny zapper. połyka się go i działa przez 100 godzin. Można połknąć kilka razy (oczywiście po umyciu, choć Ja bym nie mogła wyjąć tego z … i jeszcze raz połknąć).
Wśród forumowiczów popularny jest MMS, czyli Miracle Mineral Solution. Jak już wspomniałem, jest to 30-procentowy roztwór chlorynu sodu. Leczy wszystko, przy tym ma obrzydliwy smak oraz powoduje wymioty i sraczkę:
Następnego dnia wzięłam dwie dawki po 6 kropli w odstępie godziny. Po drugiej dawce zaczęło mi się „odbijać” i było mi niedobrze, a po jakichś 2-3 godzinach zaczęłam wymiotować. Wymiotowałam nawet po wypiciu wody, trwało to do godzin popołudniowych. Potem się trochę uspokoiło. Wieczorem wzięłam dawkę 4 kropli i trochę mi się odbijało. Następnego dnia przyjęłam znów dwie dawki po 6 kropli w odstępie godziny i tym razem dopadło mnie rozwolnienie które utrzymywało się jakieś 3-4 godziny.
Można nim też napoić dziecko.
Niedawno moje dziecko miało zapalenie krtani. Po krytycznej nocy kiedy dałem ibuprom+ketotifen, od rana postawiłem na MMS. 1-szy dzień: 1/2 kropli, 1 i 2. 2-gi dzień: 3, po 2ch godz. 4, wymioty dziecka. Byłem jednak spokojny, bo to mogło wystąpić.
Czy MMS leczy raka? Na tak sformułowane pytanie natychmiast odzywa się sprzedawca tego preparatu i z zaraźliwym entuzjazmem informuje: „Nie wiem, czy MMS działa na raka, wiem napewno, że świetnie usuwa przykry zapach z ust”. Sprzedawca jest niedouczony. MMS z powodzeniem zastępuje chemioterapię i naświetlanie.
Oprócz sików i MMS forumowicze piją wodę destylowaną.
Mam pytanie,czy ktos z Was wie gdzie mozna dostac wode destylowana pitna,bo ta do zelazka nie nadaje sie do spozycia-zaznaczono na etykiecie.
Ale destylowana to pikuś, przebojem jest woda utleniona! Na forum poświęcono jej odrębny dział. Forumowicze, wśród nich karmiące matki, piją ją, kąpią się w niej, płuczą nią gardło i zęby (ponoć znakomicie usuwa kamień), zakraplają do nosa, myją twarz, leją do uszu. Robią też z niej — brawo dla domyślnych! — lewatywy. Czasem nie jest lekko:
Hej Adel, w duzej czesci u mnie odruch wymiotny powodowany jest samym posmakiem wody, ktora w tej ilosci daje posmak picia plynu do czyszczenia ubikacji
Na koniec — elektryfikacja, czyli walka z pasożytami za pomocą prądu. Elektryczność to straszliwa broń. Wystarczy bateryjka i dwie elektrody wszyte do tętnicy — i hop siup, prąd obezwładnia wirusy HIV (piszący te słowa forumowicz na wszelki wypadek dodaje: „jeśli założymy, iż istnieją”). Namiętnie używany przez forumowiczów zapper śp. Huldy Clark „posiada 15 opracowanych programów usuwających wszystkie pasożytnicze przyczyny powstawania danego schorzenia w organizmie”. Są też konkurencyjne modele, np. zapper Becka czy Bluttzapper (jeśli chcecie guglać, uwaga — spotykana jest też pisownia przez jedno „t”). Z tym ostatnim wiąże się ciekawa forumowa anegdotka: otóż synka jednej z forumowiczek powaliła bardzo ciężka infekcja bakteryjna, z bardzo wysoką gorączką i ryzykiem sepsy. Pani podłączyła synka do prądu „na różne programy, na gorączke, na bakterie ecoli, na grypę i przeziębienie”, dziecko wylądowało też w szpitalu, ale matka zabroniła stosowania antybiotyków. Na szczęście organizm malca poradził sobie z infekcją, a zadowolona forumowiczka tak skwitowała całą przygodę:
Tak więc teraz z doświadczenia wiem, że Bluttzapper okazuje się bardziej skuteczniejszy w niszczeniu bakterii i wirusów w krwi, po prostu ją czyszcząc.
Elektryczność nadaje się świetnie do walki z tasiemcem. Kiedy zawiodą metody tradycyjne…
A jak już mówimy o tasiemcach, to kiedyś babcia opowiadała mi, że na wsi dziewczyna usiadła nad wiadrem ugotowanych jajek na twardo i wyszedł z niej odbytem tasiemiec do tego zapachu.
…trzeba załatwić drania łukiem elektrycznym!
Należy zaopatrzyć się w m. in. pręty węglowe, np. takie, które są rdzeniem prostych, tanich baterii 4,5 V (możemy z takiej baterii wyciągnąć trzy ok. pięciocentymetrowe rdzenie, potrzebujemy dwa. Można też zakupić gotowe.
Miejscem tej podejrzanej operacji powinno być raczej pomieszczenie z małą ilością materiałów łatwopalnych :) i z możliwością przewietrzenia, będzie troszkę dymu… ja to robiłem w kuchni… inni przeżyli, bo nikogo nie było w domu.
Te pręty, za pośrednictwem jakiegoś włącznika dostosowanego do sieci 230 V oraz (na przykład) kuchenki elektrycznej lub grzałki (stosowane jako ogranicznik prądu — aby zapobiec zwarciu i „wystrzeleniu” bezpieczników) — podłączamy do sieci 230 V, wyłącznik na razie wyłączony. Należy wykombinować sposób utrzymania tych prętów tak, by lekko stykały się ze sobą końcami, pozycja obu — w jednej i tej samej osi. Jeden pręt podłączony drugim końcem do jednego bieguna 230 V, drugi do drugiego bieguna.
Gdy włączymy zasilanie, Rozbłyśnie Słońce. Daruję sobie doradzanie aby mieć na oczach jakieś gogle przeznaczone do obserwacji zaćmień słońca, gdyż prawdę mówiąc nie będziemy w stanie patrzeć w Łuk, a gdyby ktoś jednak był w stanie, zniszczy sobie wzrok. Ja to robiłem bez gogli i bez żadnej asysty.
Przed włączeniem włącznika rozbieramy się jak do jedzenia babcinego rosołu, a nawet bardziej, tzn. brzuch i podbrzusze gołe. Ustawiamy się tak, aby trzymać brzuch na wysokości łuku i w odległości ok 20 cm od łuku. Łuk — w związku z wypalaniem się węgla, trwa kilkadziesiąt sekund — i tyle właśnie potrzebujemy, aby sesję uznać za zakończoną.
Wspomnę o jeszcze jednej kwestii: forum.igya.pl służy klientom sklepu www.igya.pl. Można w nim nabyć książki o dietach omawianych na forum (podręcznik Iwana Nieumywakina poświęcony wodzie utlenionej kosztuje 28 zł, ale jeśli weźmiecie dziesięć egzemplarzy naraz, zapłacicie jedynie 224 zł). W ofercie jest również zapper Huldy Clark (z dodatkami, za 1800 zł) i akcesoria do lewatyw.
Outro
Nigdy chyba jeszcze nie popełniłem tekstu, który tak bardzo oscylowałby między strasznym a śmiesznym (czyli między teh drama a teh lulz). Zdrowy rechot z picia sików więźnie mi w gardle, kiedy pomyślę, że tymi zabiegami rodzice dręczą również dzieci. Warto pomyśleć o bezwględnych oszustach żerujących na ludzkiej krzywdzie, diagnozujących nieistniejące choroby za pomocą bezwartościowych pudełek ze światełkami. Warto pomyśleć o idiotach z forów i blogów, bredzących o „naturalnych metodach leczenia”, odradzających pójście do normalnego lekarza, naganiających hochsztaplerom klientów.
Z tej smutnej historii płynie jednak pewien pożytek. Jeśli ktoś zapyta mnie, czy to prawda, że w Internecie można znaleźć wszystko, nie będę szokował go Goatse czy 2g1c. Zamiast tego powiem: „Chodź, pokażę ci pewną społeczność sieciową. To ludzie, którzy golą dzieciom plecy z robaków, piją naftę, wodę utlenioną i szczyny, zabijają tasiemce łukiem elektrycznym i wtykają owsiki w swoje gówna, żeby spłatać psikusa laborantom”. Nie sądzę, żebym mógł znaleźć lepszy argument.
AJ :
No to nie za wiele.
AJ :
Znaczy nie rozumiem dokładnie tego desygnatu Michałów, ale ta sprawa już była maltretowana kilkukrotnie i wykrystalizowany głos w tej antyśląskiej narracji głównie mówi o bucówie ślązaków dotyczącej podziału śląsk-reszta_świata, ekskluzywności ich klubu i wrogiej konotacji ichniego dyskursu. A sprawa językowości ich język/gwary/pleplania, to sprawa języka, a nie ślązaków.
eli.wurman :
Właśnie, co do lubienia przyjezdnych, już to dawno chciałem napisać: jak ktoś z szanownego ttkdn będzie potrzebował mety w Berlinie i jest psychicznie odporny na brykających trzy- bądź dwulatków, to zapraszam.
Gammon No.82 :
Trzymają w beczkach.
AJ :
Jak Miodek.
Gammon No.82 :
No i?
fan-terlika :
No co ty, serio?
mrw :
Ale nie za to go kochamy.
AJ :
No i stryj, nie trza było wywoływać wciągać bliźnich w jałową dyskusję na tak nietematyczny temat.
Antyśląskość polegająca na stwierdzeniu “ni chuja nie ma Języka Śląskiego”. Kurdebalans i synowie.
CZY PRZESTANIECIE, JEŚLI NAPISZĘ NOWĄ NOTKĘ?
Mogę zdradzić, że będzie dwuczęściowa, jak Kill Bill. Najpierw merytoryka, potem rozrywka. Ale będę ją pisał z tydzień, a potem dam do korekty.
@ bart:
“Jak to, kurwa, potem ścięto?!”
Podejrzewam, że to, co mu zrobili po obdzieraniu, już go mało obchodziło.
bart :
A co mamy robić w tzw. międzyczasie?
Zresztą temat Języka Śląskiego najwyraźniej wyczerpał się zanim się zaczął.
EDIT:
krystyna.ch :
“Łamani kołem, obdarci ze skóry, wytrzebieni [w sensie: jaja im obetli], ścięci”.
W tej właśnie kolejności. Było u Druona w “Królach przeklętych”. Widocznie jednak był w tym jakiś sens.
bart :
Heh, mnie sie akurat ten flejm podoba, ale notke tez bym chciala, wiec mam lekki dylemat. Najlepiej obiecajcie, ze przestaniecie i nie dotrzymajcie obietnicy.
Slotna :
Cóż może być ciekawego we flejmie na temat nieistniejącego języka?
BTW
Pamiętam, jak niegdyś polazłem odwiedzić znajomą prowadzącą zajęcia na filologii klasycznej. Znajomej nie zastałem, ale zobaczyłem plakat: Studenckie Kółko Naukowe Młodych Filologów Klasycznych urządza imprezę, a główną atrakcją będzie występ zespołu śpiewającego pieśni w rekonstruowanym języku praindoeuropejskim.
Znalazłem to na USiu w kiblu http://img203.imageshack.us/img203/1913/skanuj0003i.jpg
Tannenberg :
NAJPIERW ZACZIPUJĄ TWOJEGO PSA
POTEM ZACZIPUJĄ CIEBIE
A POTEM KAŻĄ CI SZCZEKAĆ
urbane.abuse :
Narodowcy, np. ja i mrw. I komentujący u mnie quidnunc, Ślązak.
urbane.abuse :
Chyba na Śląsku.
czescjacek :
Pic or it didnt.
czescjacek :
Ale przecież nikt się nie wbija. Pomysł kodyfikacji gwary poszedł w przestrzeń publiczną i tam jest obrabiany (przepraszam: ciupciany). A przestrzeń publiczna Śląska jest częścią polskiej przestrzeni publicznej.
urbane.abuse :
No ale przecież odrodzenie czeskiego to straszna żenada. Poza tym, przykład oczywiście z dupy, bo czeski był pierwszym słowiańskim “narodowym” językiem literackim. No i teraz Czesi mają naprawdę dziwaczną sytuację językową.
Gammon No.82 :
NA.
Gammon No.82 :
Bzdura.
urbane.abuse :
Ej, ale słyszałeś, że po polsku pisze się coś oprócz Wikipedii!?
eli.wurman :
Eli, misiaczku, o to mi przecież cały czas chodziło, a Ty wyjebałeś z jakimiś kompleksami :-(
eli.wurman :
O co chodzi?
Marceli Szpak :
Ale przecież rozwiązanie tego typu problemów w ogóle nie powinno zależeć od uznania śląskiej za gwarę lub język.
bart :
W Kill Billu chyba rozrywka była najpierw?
bart :
Najpierw kolczykowali krowy, ale nie protestowałem, bo nie byłem krową
Potem czipowali psy, ale nie protestowałem, bo nie byłem psem
Na końcu przyszli po mnie, ale nikt nie protestował bo nie było już nikogo
eli.wurman :
Za to na Dolnym Śląsku się nie spotkałem.
Ausir :
To chyba normalne na Odzyskanych.
grzesie2k :
Wiem, ale z uzusem się nie wygra.
Noale ci tam Rużemberkowie i inni podobni naprawdę byli zniemczali, jak nie przymierzając Piastowie śląscy.
Że nie wspomnę o rodzinach niemieckich, jak Schwarzenbergowie.
mrw :
A nie ah oh my z Kresów najbardziej polscy z polskich?
Veln :
Że co, Wrocław Nowy Lwów? Ktoś policzył i lwowiaków tam było jakieś 5%.
Gammon No.82 :
Przed Białą Górą czeski był językiem urzędowym, po – został zastąpiony przez niemiecki. Przed miał bogatą, wciąż rozwijającą się literaturę artystyczną i naukową, po ew. jakieś modlitwy.
mrw :
No to się zgadza, ale Ślązaków na samym Górnym Śląsku też wcale nie większość.
grzesie2k :
W takim razie następna notka będzie dwuczęściowa, jak Bill Kill.
Veln :
To właśnie jest tzw. MNIEJSZOSĆ ŚLĄSKA. Do tego mniejszość, która jest przeciwko jedynemu słusznemu systemowi: DEMOKRACJI ! Mała (w porównaniu z bandą przeważającą goroli) banda, która się panoszy?
bart :
Beware: http://www.imdb.com/news/ni1048343/
bart :
Zrób płatne (sms?) komcie. Ilość komciów może na początku spaść, ale … no sam wiesz. Filmy też kręcą w dwóch (trzech? sześciu?) częściach. Bileter musi miec robotę.
grzesie2k :
Po Białej Górze czeski i niemiecki zostały zrównane jako języki urzędowe.
http://cs.wikipedia.org/wiki/Obnovené_zřízení_zemské
A co do literatury – naukową wtedy pisywano raczej po łacinie. Czeska literatura piękna była z pewnością wcześniejsza od polskiej (sto lat wcześniej ustalona pisownia), ale czy jakaś superbogata? Chiba ni.
http://en.wikipedia.org/wiki/Czech_literature
No i częściowo jednak po niemiecku
http://en.wikipedia.org/wiki/Johannes_von_Saaz
No i mam wrażenie, że jednak czeski rycerz wolał słuchać Waltera von der Vogelweide
http://en.wikipedia.org/wiki/Walther_von_der_Vogelweide
niż czeskich śpiewek.
Gammon No.82 :
Coz moze byc ciekawego w notce na temat nieistniejacych chorob?
bart :
Napisz, plz. Albo niech oni zaczną dyskutować o Linuksie.
Tannenberg :
Hej, DKN, przegrywamy walkę o rząd dusz.
A jak już rozmawiamy o Śląsku i Czechach, to mam pytanko. Warto kupić nową edycję audio “Narretum”? Nie zgrzyta w uszach?
BajTW znalazłem taką notkę na temat mojej łukochanej dwumetrowej drag qŌeen:
http://www.youtube.com/watch?v=3pvmyNnepTk
Podobno to Czech. Nie ślązok.
Jeszcze a propos: przed wyrzuceniem wczorajszej GW do recyklingu rzuciłem okiem na jedynkę Sportu, a tam podpis: Joanna kaczor blokuje najlepszą Niemkę Małgorzatę Kożuch. Co to ma być, DKN!?
Jakiś ptak podziobał Ciocię.
bart :
Hitchcock normalnie ;)
bart :
Jej organizm potrafi odróżnić chlorek sodowy w odmianach lewo- i prawo-skrętnej!
A do tego jej układ pokarmowy poddaje go specjalnej modyfikacji i jony w jej krwi różnią się od tych w posolonej zupie. Co za niezwykła istota.
A jak się fajnie zbulwersowała na określenie że ma wyjątkową kombinację genów:
Z. :
Sama przyznała (“U ludzi silnych mogą wywołać choroby autoimmunologiczne (np. alergia, stwardnienie rozsiane) oraz różne inne (rak, białaczka, uszkodzenia mózgu)” że może mieć uszkodzony mózg.
bart :
Daj ać, ja pobruszę, a Miskidomleka niech poziwa.
RobertP :
Bene Gesserit.
Łał, ale papier o Codex Alimentarius wygrzebali na Forum Hard Core! Posłanka Anna “Tak, ta Sobecka” Sobecka interpeluje, sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia odpowiada:
Also this.
@bart: A czytałeś interpelację? tutaj tekst.
January :
Ał. Ał. Ała.
bart :
+100 za proste wytłumaczenie i odpieranie cytowanych wprost spiskowych bredni.
bart :
ładne
bart :
Czy nie warto by jej zrobić prawniczego seppuku, jak Zanussiemu w sprawie 13-letniej prostytutki?
“After he was released in 1951 he became supervisory board chairman (Aufsichtsratsvorsitzender) of the Bayer AG. He retired in 1961. In 1962, he is said to have been one of the architects of Codex Alimentarius[citation needed], even though his name isn’t mentioned in the original documents pertaining to the creation of the Codex Alimentarius.”
Nie jest wspomniany – i to jest najlepszy dowód na to, że jest autorem!
urbane.abuse :
No, aż dopisałem do postu o CA.
urbane.abuse :
Ładne, ale i potrzebne: miałem okazję poznać sympatyczną dziennikarkę Radia Gdańsk, Annę Sobecką. Przedstawiła mi się zasadniczo jako Anna “Nie, nie ta Anna Sobecka” Sobecka.
Veln :
Übermensch
“Ślązaków na samym Górnym Śląsku też wcale nie większość”
Polacy też do niedawna nie stanowili tam większości…
@ Gammon No.82:
@Cóż może być ciekawego we flejmie na temat nieistniejącego języka?
Co moze byc ciekawego we flejmie na temat jakiegokolwiek języka?
BTW, jakiś czas temu trafiłam na fajne opowiadanie SF, którego sednem jest uznawanie/nieuznawanie danego języka za język, na pierwszy rzut oka nieprzetłumaczalne na polski, co jest dla mnie najlepszym powodem, żeby jednak spróbować.
@występ zespołu śpiewającego pieśni w rekonstruowanym języku praindoeuropejskim.
Awesomesauce. Pierwsza bym poszła.
s :
To kto zostaje? jaszczury i hajery (co fedrują dla NWO)
…właśnie dodaję notkę Korwina. Do (jego) bloga.
Feel my pain.
Blackops :
Pracujesz dla JKM?!
bart :
Nie, raczej powiedziałbym, że to JKM pracuje DLA NAS!!!
(ok, to też debilnie brzmi)
Blackops :
Ha ha, więc ten rozdwojony język i pionowe źrenice Korwina to nie były przywidzenia!
Gdy patrzę, jak Księżycowa się bawi w puszczanie nie-puszczanie komcia i jęczy “manipulujesz waść” to mam takie dziwne skojarzenia, że Ona praktykuje intelektualny (wiem, to nadużycie) tease and denial bez seksu.
Blackops :
Zagońcie go do jakiejś pożytecznej roboty :>
bart :
Jesteś zarejestrowany na tym forum?
Walczę tam jak mogę w temacie o Kodeksie, ale opór mam niezły.
Ned Flanders :
Haha, nie skojarzyłem avatarka – a zastanawiałem się długo, który to Wiśnia :)
Nie, nie jestem zarejestrowany, ale hard-core.pl potrafi wygenerować całkiem dużo wejść w statystykach.
bart :
Trochę linkowałem do Ciebie stamtąd, m.in. w temacie o teoriach spiskowych i kodeksie (jaszczury Icke’a)! Poza tym udziela się tam też kolega prowadzący blog Modne Bzdury.
Ned Flanders :
Ej, ale o którym konkretnie forum mówicie?
asmoeth :
O tym. Hard Core!
Blackops :
Aj aj aj. Zajrzałem tam i on dalej je pisze w ten posrany sposób.
bart :
Forum głównie muzyczne, gdzie większość osób zna się osobiście bo to niewielka “scena”. Ale są też tematy takie jak ten o Kodeksie i ja odpadam…
Blackops :
Trochę się Tobą brzydzę.
Auch: znałem takiego pedała, co pracował dla PiS. To dopiero podła kutasina była.
Na blipie Gospodarza wzmianka o Stefanie Fry.
Czytał kto jego “Hipopotam”? Toż autor książki jest sceptykiem, a może nawet sceptolem.
Z drugiej strony te sceptycyzmy głosi (i dowodzi!) narrator: pijak, dziwkarz i dziennikarz. Sou łot?
Na zachętę o co w tym biega. O młodego chłopaka, któremu religia nie pozwala założyć, że seks jest czymś ot tak, danym dla przyjemności. O nie, coś tak niesamowite MUSI mieć głębsze cele.
V pułbcnx gr pryr manwqhwr – gb hmqenjvnavr:
Cbfhjn pubeą an enxn pvbgxę – ban mqebjvrwr,
Cemrynghwr xebję ebovąpą jenżravr mqlpunwąprw – wj.
Crqnł – cemlwnpvry ebqmval – fxneżl fvę obyąpr xbembaxv – pułbcnx v wrtb m cbżlgxvrz jlqlzn.
Avrfgrgl j mnxbńpmravh obungre cbqnwr pnłxbjvpvr cłnfxvr, jerqavr enpwbanyvfglpmar jlwnśavravr jfmlfgxvpu phqbjabśpv. N pvbgxn hzvren…
eli.wurman :
Powinien zrobić tak?
szef blackopsa: od dzisiaj będzie dla nas blogował JKM, bo ludzie go czytają i ma sporo odwiedzin
blackops: w takim razie proszę przyjąć moją rezygnację
No kamon. Jakby sam poszedł pracować dla JKM to co innego.
A to forum hard-core faktycznie niezłe, podobał mi się ten gość:
http://forum.hard-core.pl/viewtopic.php?p=584167&sid=cdb3f2d9460f93f54209038b959c03d1#p584167
Pat_of_Resistance:
janekr :
Pamiętam coś o zaczepieniu aparatem ortodontycznym o rozporek chyba? Oczywiście też cbqpmnf mnovrth hmqenjvnwąprtb.
Ech, medycyna egipska jest starsza od chińskiej, neolityczna od egipskiej, a paleolityczna to wogle ho-ho!
eli.wurman :
Bo przecież wiadomo, że media to nieustanne kurwienie się wobec ideałów. Co zrobić.
Trafiło na mnie, ale zaraz się tego zaszczytnego obowiązku pozbędę na kogoś, kto może nawet się ucieszy. Korwin faktycznie podtrzymuje ruch – i dopóki nie wymuszę na IT przewalenia całej platformy blogowej, żeby stała się wreszcie FUNKCJONALNA, pewnie będziemy Korwina w piwnicy trzymać.
Zresztą, Korwin zdaje się być 100 razy bardziej rozcieńczony niż taka Cioteczka. Serio, kto zrobi sobie krzywdę po przeczytaniu jego notki o paleniu banknotów? (nie licząc przypadków zadławienia)
Also: Cioteczka skasowała dyskusję o szczepionkach. Szkoda że ze swoim zarzutem o manipulowanie włącznie.
Blackops :
Internet pamięta.
Fajnie. Pod zarchiwizowanymi komentarzami z bloga Moon rozpętała się nowa dyskusja z udziałem Cioci :)
Witam.
Coś nie bardzo rozumiem sens artykułu o piciu nafty. Jasne, że fajnie jest się z czegoś pośmiać, no bo to przecież śmieszne, ale nie dla kogoś kto ma realny problem z którym medycyna akademicka sobie nie radzi. Te różne sposobiki mają głęboką tradycję i doświadczenie przewyższające kilkusetkrotnie przemysł farmaceutyczny. Problem jest w tym, że wiekszości naturalnych leków nie da się opatentować i ciągnąć z tego kasy, stąd ta ironiczna atmosfera i hodowanie pokolenia lekomanów.
Zapewniam autora tego artykułu, że jeśli znajdzie się w sytuacji podbramkowej to zrobi wszystko, żeby się ratować, no chyba że jest zbyt zarozumiały i głupi jak but. Póki co przynajmniej milczący szacunek jest wskazany, zwłaszcza wobec spraw, których się nie rozumie.
Mariusz :
Ale potrafisz udowodnić swój argument tak, żeby nie wyszło, że “tradycja i doświadczenie” wychodzą poza szamanizm i zabobon?
Mariusz :
Ale wiesz, że jeśli
Mariusz :
Oczywiście, preparaty homeopatyczne czy preparaty ziołowe czy inne ANRY i fiubździu są za darmo. Hint: koszt “terapią Gersona” (wit. B17) to jakieś 5 tysięcy dolców miesięcznie. O skuteczności – o ile dobrze pamiętam – opowie ci Kaczmarski.
Mariusz :
I będzie pił własny mocz czy dodatkowo truł się naftą? Pfff.
Mariusz :
Ty oczywiście rozumiesz i dysponujesz ogromną wiedzą? To podziel się. Nobel z medycyny czeka.
Mariusz :
No to proponuję przeczytać jeszcze raz, ze zrozumieniem i szczególnym naciskiem na zakończenie tekstu.
Zdiagnozowany przez urządzenie, które udaje, że diagnozuje?
Zapraszam do wskazania realnych badań, z których wynika, że picie nafty, moczu czy wody utlenionej ma zbawienny wpływ na zdrowie ludzkie, również proszę o sprecyzowanie, co właściwie to leczy.
Żeby ciągnąć z czegoś kasę, nie trzeba tego patentować.
Mariusz :
A wiesz, to ciekawe, co mówisz. Moje największe oburzenie budzi mamienie nie ludzi, którzy wymyślają sobie pasożyty, ale obecnych na forum Igya ludzi z rakiem czy HIV.
Największy brak szacunku to oszukiwanie zdesperowanych ludzi i wciskanie im za grubą kasę bezwartościowych i upokarzających pseudoterapii.
chorowawszy i tropiwszy, naturalnie w necie, przyczyny mojej choroby (‘ha pewnie robale!’ powiedziala mam) trafilam tu, i autorowi za notki serdecznie dziekuje, ubawilam sie pysznie.
technicznie – bez zadnych aluzji, podtekstow – jak jestem na tej stronie to mi firefoksa wywala. dlaczego?
mort :
Pięknie dziękuję!
mort :
No właśnie nie wiadomo. Poświęciwszy tematowi sporo uwagi i pracy, w końcu poddałem się i uznałem, że FireFox bloga nie lubi.
@ mort & bart:
Kiedy nie jest to regułą, że nie lubi. Mnie na ten przykład działa pięknie i jak czytam, że się komuś wywala to robi mi się o_0
Naprawde mocne. Poprostu padlem po przeczytaniu wpisu! GigaPozdro dla autora!
a propos MMS http://tdudkowski.jogger.pl/2010/10/17/mms-miracle-mineral-solution-leczy-z-aids-nowotworow-grypy-i/
Zacne! Będziesz pisać więcej?
Szukając o metodzie N. Siemionowej z racji ochów i achów zasłyszanych wdepłam tu :)
Uśmiałam się do łez.
pozdrawiam
O matko, alem się uśmiała :D Niesamowite co ludzie z sobą robią, po części ich rozumiem bo sama od pół roku choruję na stawy które cholernie bolą ale póki co trzymam sie konwencjonalnych metod, chodzę do mojego ukochanego reumatologa i sików pić nie zamierzam :) Choć jak za parę miesięcy wciąż nie uda się pokonać mojej choroby i nie pojadę na ukochane narty to kto wie co przyjdzie mi do głowy byle tylko wyzdrowieć.
Świetny artykuł i zabieram się za kolejne, mam nadzieję, że też przyniosą tyle radochy :p
czytam ten blog i oczom nie wierze. Skąd w was tyle nienawiści ?! Co w tym złego , że ludzie staraja się dotrzeć do prawdy , pomóc sobie i bliskim ? Czy jedyne na co was stać , to szyderstwo, kpiny i wyzłośliwianie się ? Jeszcze sto lat temu na myśl o tym , że kolonią grzybów będzie można leczyć choroby ludzie popukaliby się w głowę i zareagowali by szyderstwem dokładnie jak wy teraz !!! A przecież lekarze coraz częściej kierują się ku tradycyjnej medycynie takiej jak homeopatia naturalne preparaty czy medycyna ludowa . Chciałabym zobaczyć wasze miny ,gdy wasze dzieci na starość bedą was prowadzić do przychodni na zaabiegi zapperem i gdy przypomną wam się wasze niby – śmieszne komentarze pisane w internecie przed wieloma laty ! Już teraz są badania które potwierdzają działanie niektórych niestandardowych terapi!
anna małgorzata g :
We mnie prawie w ogóle nie ma nienawiści.
W tym akurat nic złego. Zło kryje się wśród oszustów, którzy na nich żerują.
Przy tej okazji zwykle cytuję Carla Sagana: Fakt, że wyśmiewano niektórych geniuszy, nie oznacza, że wszyscy wyśmiewani są geniuszami. Śmiano się z Kolumba, Fultona i braci Wright. Ale śmiano się również z Klauna Bozo”.
Mnie naprawdę nie interesuje, dokąd kierują się lekarze (w dyskusji wyszło kiedyś, że pulmonologowie jarają jak smoki). Mnie interesuje stan współczesnej wiedzy. A według współczesnej wiedzy homeopatia to kompletna bzdura. Naturalne preparaty są używane od dawna w medycynie. Medycyna ludowa – to zapewne zależy, które jej elementy.
Dziękuję za poprawienie humoru tym tekstem.
Oczywiście, i zdarza się, że niestandardowe terapie stają się standardowymi.
bart :
“Być może każdy Ptolemeusz znajdzie swego Kopernika, ale na jednego prawdziwego Kopernika przypada co najmniej tysiąc fałszywych” (czy jakoś tak) – Stephen H. Schneider, Laboratorium Ziemia, strony nie pamiętam.
Polecam picie nafty wszystkim połykaczom ognia, i to absolutnie na pusty żołądek.
Wypić duszkiem pół litra – smak powoduje torsje, a przystawiona w odpowiednim momencie zapałka sprawia, że bełt zamienia się w feerię barw i iskier.
a antybiotyk to pleśń
haha !!!
jaki niedouczony autor posta
wszystkie leki konwencjonalne też bazują na syfie i truciźnie…
hahaha! a myślałeś że na czym? że ufoludek zesłał ludziom antybiotyki statyny sterydy i chinole? hahahaha! to taka sama trutka
jak mocz woda utleniona nafta czy inne syfy…. buhahaha i tak samo nie działa buahaha!
tylko że czyściutko, u doktorka, bez smrodku…. buhahaha, jaki wrażliwiutki, pewno by chciałby do mamusi do cycusia, a tu cycuś się skończył. ojej.
Moska :
Haha, lolzor, siostro :D
nie skończył się, tylko się próbowała leczyć sikami słoniowymi z raka i gdyby jej nie ucięli, toby dawno nie żyła
Moska :
SOA#1
Zaczęły się notki, zaczęły się wysypywać świeże trolle alt-medowe. BTW, forum.igya.pl pięknie przewalcowane przez spamboty. Chyba admin nie przerobił lekcji “How do I forum?” Swoją drogą, te boty mają bardzo ciekawy word salad, jestem koneserem gatunku…
Ha, śmialiście się z urynoterapii, a tymczasem są nowe zastosowania. Ciekawe, jak to przerobią.
A tymczasem sreberko wiecznie żywe: http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=%2F20111104%2FZDROWIEIURODA010101%2F231254830
Nafta homeopatyczna i destylowana stosowana profilaktycznie wspomaga układ limfatyczny. Zapobiega nadciśnieniu tętniczemu, chorobom serca, udarom mózgu, rozrzedza i oczyszcza krew z toksyn. Gęsta krew przyczynia się do wszystkich wymienionych wyżej chorób, co z kolei może prowadzić do niebezpiecznych skutków dla zdrowia. Osoby pijące naftę potwierdzają jej zdolności lecznicze. Szczególnie zaleca się ją osobom po ciężkiej chemioterapii czy radioterapii, ponieważ zapobiega nawrotom choroby. Nafta to doskonały medykament naturalny także w przeciwdziałaniu i zapobieganiu bólom nóg, obrzękom kości oraz bólom węzłów limfatycznych.
@ zbynio:
Mam ochotę wyedytować twój komentarz, zastępując wszystkie słowa “nafta” zwrotem “twoja stara”.
zbynio :
Czyli woda. Cokolwiek “homeopatycznego” to jest po prostu woda. Bardziej mnie zainteresowały te tajemnicze “obrzęki kości”. Spuchnięta tkanka kostna to coś całkiem nowego.
Lurkerka_Borgia :
No chyba że cukier (Hahnemann się chyba w grobie przewraca).