Jak pije się naftę
Uwaga: odradzam osobom wrażliwym czytanie poniższego tekstu. Pojawia się w nim męczenie dzieci i różne obrzydliwe praktyki cielesne. Oprócz tego wydzieliny i pasożyty. Mówię serio, można jeszcze zawrócić. Uwaga dla twardzieli: post jest długi, ale warto. W życiu czegoś takiego nie czytaliście.
Intro
Łamy Blog de Bart wypełniają zwykle relacje z moich wizyt w Otchłani. Wbrew nazwie, Otchłań nie jest nieskończoną przestrzenią, wręcz przeciwnie: mimo pozornych różnic, jej mieszkańcy mają do siebie całkiem blisko, zazwyczaj co najwyżej jeden-dwa kliki. Nie wierzycie? Zapraszam na przejażdżkę.
Klik! Oto znany prawicowy komentator, publikujący w prasie bardzo popularnej. Jeszcze niedawno jednym ruchem można było przeskoczyć z jego bloga do siedziby piewcy ludobójstwa — owa norka znajdowała się na liście blogów polecanych przez publicystę. Z fanem masowych mordów sąsiaduje z kolei PISMO BIBLIJNYCH CHRZEŚCIJAN, udowadniające m.in., że w Biblii podano jednak dokładnie wartość liczby π. Co prawda według Świętych Wersetów kadź odlewna miała dziesięć łokci średnicy, a trzydzieści obwodu, ale oczywiście średnicę wymierzono według krawędzi zewnętrznych, a obwód wedle wewnętrznych, więc uwzględniając grubość brzegu 10 cm wychodzi, że wedle Biblii π=3,14. Skąd PISMO BIBLIJNYCH CHRZEŚCIJAN wie, że średnicę mierzono tak, a obwód siak, to już prywatna tajemnica PISMA.
Od PISMA niedaleko do kreacjonisty Maćka, który na gruzach dawno obalonej teorii ewolucji buduje Nową Teorię Stwarzania. Możemy dowiedzieć się od niego, że tajemniczy neandertalczycy to po prostu ludzie przedpotopowi, w odróżnieniu od nas — ludzi popotopowych, potomków Noego. U Maćka sympatycznego komcia z pozdrowieniami zostawia AstroMaria, człowiek z podtytułem „UWIERZĘ W NAJGŁUPSZY BZDET”. Na swoim blogu udowadnia, że Rząd Światowy truje nas kwaskiem cytrynowym, a Richard Dawkins jest zwolennikiem teorii Inteligentnego Projektu („…okazał się jednak uczciwym naukowcem, który wprawdzie przez lata oszukiwał siebie samego i cały świat wokół, ale w końcu skapitulował i powiedział prawdę”). AstroMaria usłyszała tę sensacyjną informację w kreacjonistycznym filmie propagandowym.
I tak krążymy od jednego blogaska do drugiego. W gruncie rzeczy nie zagłębiamy się zbytnio w Otchłań. Owszem, jedni są bardziej szaleni od drugich, ale różnice nie są znaczne, dwa schodki w górę, jeden w dół. Czasami jednak można spaść o kilka pięter.
Prawdziwa Otchłań
Witajcie na forum.igya.pl. Forum to leży na uboczu, prawie nikt o nim nie wspomina. Ot, jeden link na wegedzieciak.pl, wspomnienie na blogu Grypa666 (notabene konkurującym ostro z AstroMarią o tytuł Blogaska Najbardziej Oderwanego od Rzeczywistości). Krótki post w Kafeterii. Nigdy byśmy go nie znaleźli, gdyby nie jeden ze stałych komentatorów BdB, który z nudów wpisał w Google frazę „Jak pije się naftę”.
Forumowicze z igya.pl rozmawiają o bardzo niekonwencjonalnych terapiach. Nie chce mi się rozpisywać o szczegółach, niech wystarczy krótki zarys. MMS to cud-środek będący 30-procentowym roztworem chlorynu sodu. Zappery to urządzenia elektryczne leczące prądem: leczą poprzez usuwanie pasożytów, które są przyczyną wszystkich chorób świata. Metoda Siemionowej również służy odrobaczaniu, ale za pomocą drakońskiej diety i picia dziwnych nalewek.
Zanim zaprowadzę was w otchłań, chciałbym zwrócić uwagę na pewną kwestię: forumowicze opisują własne doświadczenia. To nie są historie, które wyczytali w książkach czy usłyszeli od znajomych o ich znajomych.
Zacznijmy więc od picia nafty.
Otóż po przeczytaniu informacji u Małachowa kupiłam w sklepie chemicznym zwykłą naftę oświetleniową w półlitrowym opakowaniu. Taką naftą zalałam zielone orzechy włoskie, dodałam też propolisu. Ta cała mikstura stała kilka dni (nabrała zielonkawo-brunatnego koloru). Po tym czasie zlałam do butelki z ciemnego szkła i zaczęłam przyjmować — w pierwszej miesięcznej serii wypijałam rano na czczo (pół godziny przed jedzeniem) łyżeczkę od herbaty. Potem miesiąc przerwy i teraz piję drugą serię — tym razem 2 x dziennie po łyżeczce (rano i wieczorem). Póki co nic groźnego się nie dzieje i myślę, że o takiej zwykłej oświetleniowej nafcie pisał Małachow. Teraz jeśli chodzi o skutki — żadnych (na szczęście) robali nie widziałam.
O co chodzi z robalami? Moim zdaniem część forumowiczów cierpi na chorobę, o której dowiedziałem się, szukając materiałów do tekstu o Morgellonach. Choroba ta nazywa się parazytoza urojona i leczy się ją bardzo łatwo — środkami antypsychotycznymi. Niektórzy chorzy uważają jednak, że taka terapia uwłacza ich godności.
Moja córka jest prawie dorosła i kiedy zaczęłam szukać przyczyn naszych dolegliwości najpirw lekaż sugerowł chorobę psychiczną ,a jak pojechałam do laboratorium chcąc zrobić prywatnie badanie na glistę i toxakoroze pan laborant powidział żebym nie szukała sobie chorób jak moja córka to usłyszła to powidziała że więcej do lekaża i na żadne badania nie pójdzie,poprostu wstydziła się że wszyscy biorą nas za wariatów ale kiedy zobaczyła że żiółka pomagają to pije.
Jak zdiagnozować pasożyty? Najlepiej urządzeniami diagnostycznymi Oberon lub Vega-Test. Jak już się je zdiagnozuje, można zabrać się za leczenie.
Witam wszystkich. Moje doświadczenia związane z kuracją Siemionowej dotyczą leczenia w ten sposób mojego 11-letniego syna. Od 4 lat cały czas miałam problem ze zdrowiem syna, a na oberonie, za pomocą którego diagnozowałam dziecko ciągle pojawiały się pasożyty różnego rodzaju. Dziecko leczone było przez lekarza homeopatę w Warszawie różnymi naturalnymi sposobami, oprócz leków homeopatycznych, między innymi nalewkami (sok z kiszonych ogórków+czosnek, sok z kapusty kiszonej+czosnek, imbir z sokiem z cytryny). Do tego dołączane było leczenie chemicznymi lekarstwami (Zentel, Pyrantelum, Metronidazol,Vermox). Jeśli stan dziecka był zły dawkowanie było zwiększane, ale nie przynosiło to poprawy. Jak udało się wytępić jednego pasożyta “wchodził” na jego miejsce inny (cały czas były 3 lub 4 zdiagnozowane). W 1 roku leczenia było dobrze, pasożyty wydawać by się mogło zostały usunięte. Kolejnego roku było już gorzej, czas leczenia się wydłużył a dziecko było osłabione i coraz bardziej wymęczone ciągłymi dolegliwościami (biegunki, potworne bóle brzucha, bladość, wychudzenie, nerwowość, ciągłe infekcje dróg oddechowych — stała obecność w organizmie glisty ludzkiej). Dodam, że stosowałam nalewkę z łupin orzecha czarnego, Vernicadis, kąpiele ziołowe z późniejszym goleniem pasożytów wychodzących przez górne partie pleców okolice uszu i szyi, stosowałam u syna również Zapper. Pasożyty jednak wydawało mi się że nic sobie z tej ciągłej walki nie robią. Byłam naprawdę załamana, dziecko najzwyczajniej ginęło mi w oczach. Jego zarobaczenie było ogromne bo jak lekarz przepisał mu ponownie Metronidazol wymiotował pasożytami!!! Dużo mogłabym na ten temat jeszcze pisać, w maju tego roku dostał rzutów gorączkowych. Jednego dnia miał stan podgorączkowy następnego 40,5 stopnia gorączki. I tak w kółko, skóra w miejscach najbardziej wrażliwych pokryła się plamami i wypryskami-były to toksyny wyrzucane pod skórę z organizmu, który sobie już nie radził. Szukałam w internecie informacji o pasożytach, leczeniu i trafiłam na książkę Siemionowej. Byłam tak zdesperowana i przerażona tym co się dzieje z moim dzieckiem, że w trakcie tych rzutów gorączki zastosowałam 1 lewatywę (było to wieczorem) a następnego dnia rano gorączki już nie było i nie pojawiła się do dzisiaj. Przeprowadziłam kurację, która trwała 3 tygodnie wszystko zgodnie ze wskazówkami Siemionowej, oczywiście ja również ją stosowałam. Nie patrzyłam czego nie mogę zrobić (bo w książce jest mowa o rozmaitych zabiegach), tylko robiłam co było w mojej mocy. Z każdym dniem syn czuł sie coraz lepiej, 3 dnia pojawiły się u niego na nogach (od kolan do kostek) kreseczki brązowo-czerwone. Z początku wystraszyłam się że to znowu toksyny, ale okazało się że to pasożyty uciekające z przewodu pokarmowego. Ponieważ nie korzystałam z sauny zaczęłam stosować kąpiele z dehelmintykiem 1. Było lepiej, a po dehelmintyzacji zasadniczej plamki zniknęły zupełnie. Dziecko nabrało rumieńców, nic go nie boli, jak nie ten chłopak !
Jak widać, żeby się polepszyło, musi się najpierw pogorszyć. Na szczęście forumowicze nie męczą tylko dzieci, katują również siebie:
Pisałam wcześniej że zrobiła mi się na rękach boląca, piecząca skorupa! Do tego nogi dostały jakiś trupi kolor i łuszczą mi sie okropnie…..może to szalejące po organizmie grzyby — bo z grzybicą mam problem od operacji jajnika! Naprawdę ważne jest aby zgromadzić wszystkie „elementy” kuracji!
Od wczoraj potwornie boli mnie wątroba i mam powiększone węzły chłonne pachowe, szyjne. Sądzę że toksyny?, jakaś infekcja? i organizm wyrzuca to do węzłów. Hmmm, muszę siebie poobserwować. Piję rano do 12 soki warzywno-owocowe z marchwi, jabłek i buraków. Jedzenie rozdzielne, zobaczymy. Bolą mnie mięśnie brzucha od ćwiczeń kręgosłupa, w nocy kręgosłup, czyli działają te ćwiczenia.
Czasem skutki uboczne potrafią nieco wymknąć się spod kontroli.
Znajomy zielarz polecil mi również jedzenie pestek z dyni w „hurtowych” ilościach, oprócz tego naftę oczyszczoną z apteki (łyżkę stołową na szklankę wody) + zioła przepisał mi na odbudowanie przewodu pokarmowego, a szczeólnie wątroby i trzustki. Jak zastosowałem to wszystko (miałem powtarzajace sie biegunki, to był główny powód, z powodu którego zaczałem łazić po lekarzach i szukać przyczyn) to na poczatku sie przeraziłem. Przez 3-4 dni schodziło ze mnie w postaci takiej kaszy różne rzeczy (mysle, ze to byly pasożyty, ale wyglądało to jak jakaś podsmażona papryka (tylko nie czerwona, tylko jasna, jakby wyflaczałe skórki). Jak jadłem pestki to ode mnie tak śmierdziało, ze nawet rodzina uciekała do innych pokojów (z ust). Moja teoria była taka, ze tak smierdza uśmiercane tymi pestkami z dyni i naftą robale. Zielarz to potwierdził.
Popularną metodą terapeutyczną wśród forumowiczów jest spożywanie moczu. Piją z trudem…
Wypiłam rano 4 wielkie łyki uryny i myślałam, że się przekręce ze wstrętu. Ale to wszystko siedzi tylko w głowie i trzeba trochę nad tym popracować
Ja prawie nie mam już śladu po liszaju, pozbyłam się go pijąc zawzięcie urynę, ale nie zaproponuję tego dziecku, bo się nie zgodzi.
…a potem czekają na pełnię, żeby oczyścić wątrobę.
A ja po kuracji urynowej i cytrynowej robię oczyszczanie wątroby 9 lutego wtedy jest pełnia.
Uryna to również znakomity składnik lewatyw.
Próbuję, bo jak na razie udaje mi się wypić rano tylko 5 łyków cieplutkiej uryny :| Nie stosuję żadnej głodówki, bo pewnie zeszłabym już z tego świata. Po oczyszczaniu Siemionową straciłam zbyt dużo kilogramów i zaczynam wyglądać jak anorektyczka i mieć drobne kłopoty.
Ale nie o tym chcę pisać. Otóż ważną sprawą są lewatywy z urynu, które też robię wieczorem i to z zadziwiającym skutkiem. Znowu zaczęłam wypłukiwać dzikich lokatorów
Lewatywy najlepiej robić ze świeżej uryny. Najwyraźniej nie ma potrzeby zagęszczania; odparowywanie może też być kłopotliwe.
Robię ze świeżej-całodziennej. Podobno tym odparowywaniem można sobie okropnie zasmrodzić chałupę. A ja ostatnio miałam dużo gości, więc nie odważyłam sie tego zrobić.
Myślałam nawet aby to robić na balkonie, na palniczku gazowym, turystycznym, ale zrezygnowałam ze względu na pogodę.
Oprócz picia uryny popularne jest także grzebanie w kale…
Dziśiaj wydaliłam coś co po obejżeniu przez lupę wiekością i kształtem przypomina przyrwę (motylica wątrobowa) stąd chyba moje kłopoty z wątrobą. martwię się tylko o córkę i męża bo za nic nie mogę namówić ich do ewatyw .
Co do badań laboratoryjnych, to niestety znam opowieści, że przez 10 badań ludziom nic nie wychodziło aż w końcu wyszło. Znajoma kumpla opowiadała, że specjalnie owsika do kału włożyła (wczesniej go znalazła) i też nie znaleźli.
…choć niektórym włączają się blokady.
A może ktoś z Was słyszał o Srebrnej Tabletce z Rosji, tzw. Sputnik. To taki wewnętrzny zapper. połyka się go i działa przez 100 godzin. Można połknąć kilka razy (oczywiście po umyciu, choć Ja bym nie mogła wyjąć tego z … i jeszcze raz połknąć).
Wśród forumowiczów popularny jest MMS, czyli Miracle Mineral Solution. Jak już wspomniałem, jest to 30-procentowy roztwór chlorynu sodu. Leczy wszystko, przy tym ma obrzydliwy smak oraz powoduje wymioty i sraczkę:
Następnego dnia wzięłam dwie dawki po 6 kropli w odstępie godziny. Po drugiej dawce zaczęło mi się „odbijać” i było mi niedobrze, a po jakichś 2-3 godzinach zaczęłam wymiotować. Wymiotowałam nawet po wypiciu wody, trwało to do godzin popołudniowych. Potem się trochę uspokoiło. Wieczorem wzięłam dawkę 4 kropli i trochę mi się odbijało. Następnego dnia przyjęłam znów dwie dawki po 6 kropli w odstępie godziny i tym razem dopadło mnie rozwolnienie które utrzymywało się jakieś 3-4 godziny.
Można nim też napoić dziecko.
Niedawno moje dziecko miało zapalenie krtani. Po krytycznej nocy kiedy dałem ibuprom+ketotifen, od rana postawiłem na MMS. 1-szy dzień: 1/2 kropli, 1 i 2. 2-gi dzień: 3, po 2ch godz. 4, wymioty dziecka. Byłem jednak spokojny, bo to mogło wystąpić.
Czy MMS leczy raka? Na tak sformułowane pytanie natychmiast odzywa się sprzedawca tego preparatu i z zaraźliwym entuzjazmem informuje: „Nie wiem, czy MMS działa na raka, wiem napewno, że świetnie usuwa przykry zapach z ust”. Sprzedawca jest niedouczony. MMS z powodzeniem zastępuje chemioterapię i naświetlanie.
Oprócz sików i MMS forumowicze piją wodę destylowaną.
Mam pytanie,czy ktos z Was wie gdzie mozna dostac wode destylowana pitna,bo ta do zelazka nie nadaje sie do spozycia-zaznaczono na etykiecie.
Ale destylowana to pikuś, przebojem jest woda utleniona! Na forum poświęcono jej odrębny dział. Forumowicze, wśród nich karmiące matki, piją ją, kąpią się w niej, płuczą nią gardło i zęby (ponoć znakomicie usuwa kamień), zakraplają do nosa, myją twarz, leją do uszu. Robią też z niej — brawo dla domyślnych! — lewatywy. Czasem nie jest lekko:
Hej Adel, w duzej czesci u mnie odruch wymiotny powodowany jest samym posmakiem wody, ktora w tej ilosci daje posmak picia plynu do czyszczenia ubikacji
Na koniec — elektryfikacja, czyli walka z pasożytami za pomocą prądu. Elektryczność to straszliwa broń. Wystarczy bateryjka i dwie elektrody wszyte do tętnicy — i hop siup, prąd obezwładnia wirusy HIV (piszący te słowa forumowicz na wszelki wypadek dodaje: „jeśli założymy, iż istnieją”). Namiętnie używany przez forumowiczów zapper śp. Huldy Clark „posiada 15 opracowanych programów usuwających wszystkie pasożytnicze przyczyny powstawania danego schorzenia w organizmie”. Są też konkurencyjne modele, np. zapper Becka czy Bluttzapper (jeśli chcecie guglać, uwaga — spotykana jest też pisownia przez jedno „t”). Z tym ostatnim wiąże się ciekawa forumowa anegdotka: otóż synka jednej z forumowiczek powaliła bardzo ciężka infekcja bakteryjna, z bardzo wysoką gorączką i ryzykiem sepsy. Pani podłączyła synka do prądu „na różne programy, na gorączke, na bakterie ecoli, na grypę i przeziębienie”, dziecko wylądowało też w szpitalu, ale matka zabroniła stosowania antybiotyków. Na szczęście organizm malca poradził sobie z infekcją, a zadowolona forumowiczka tak skwitowała całą przygodę:
Tak więc teraz z doświadczenia wiem, że Bluttzapper okazuje się bardziej skuteczniejszy w niszczeniu bakterii i wirusów w krwi, po prostu ją czyszcząc.
Elektryczność nadaje się świetnie do walki z tasiemcem. Kiedy zawiodą metody tradycyjne…
A jak już mówimy o tasiemcach, to kiedyś babcia opowiadała mi, że na wsi dziewczyna usiadła nad wiadrem ugotowanych jajek na twardo i wyszedł z niej odbytem tasiemiec do tego zapachu.
…trzeba załatwić drania łukiem elektrycznym!
Należy zaopatrzyć się w m. in. pręty węglowe, np. takie, które są rdzeniem prostych, tanich baterii 4,5 V (możemy z takiej baterii wyciągnąć trzy ok. pięciocentymetrowe rdzenie, potrzebujemy dwa. Można też zakupić gotowe.
Miejscem tej podejrzanej operacji powinno być raczej pomieszczenie z małą ilością materiałów łatwopalnych :) i z możliwością przewietrzenia, będzie troszkę dymu… ja to robiłem w kuchni… inni przeżyli, bo nikogo nie było w domu.
Te pręty, za pośrednictwem jakiegoś włącznika dostosowanego do sieci 230 V oraz (na przykład) kuchenki elektrycznej lub grzałki (stosowane jako ogranicznik prądu — aby zapobiec zwarciu i „wystrzeleniu” bezpieczników) — podłączamy do sieci 230 V, wyłącznik na razie wyłączony. Należy wykombinować sposób utrzymania tych prętów tak, by lekko stykały się ze sobą końcami, pozycja obu — w jednej i tej samej osi. Jeden pręt podłączony drugim końcem do jednego bieguna 230 V, drugi do drugiego bieguna.
Gdy włączymy zasilanie, Rozbłyśnie Słońce. Daruję sobie doradzanie aby mieć na oczach jakieś gogle przeznaczone do obserwacji zaćmień słońca, gdyż prawdę mówiąc nie będziemy w stanie patrzeć w Łuk, a gdyby ktoś jednak był w stanie, zniszczy sobie wzrok. Ja to robiłem bez gogli i bez żadnej asysty.
Przed włączeniem włącznika rozbieramy się jak do jedzenia babcinego rosołu, a nawet bardziej, tzn. brzuch i podbrzusze gołe. Ustawiamy się tak, aby trzymać brzuch na wysokości łuku i w odległości ok 20 cm od łuku. Łuk — w związku z wypalaniem się węgla, trwa kilkadziesiąt sekund — i tyle właśnie potrzebujemy, aby sesję uznać za zakończoną.
Wspomnę o jeszcze jednej kwestii: forum.igya.pl służy klientom sklepu www.igya.pl. Można w nim nabyć książki o dietach omawianych na forum (podręcznik Iwana Nieumywakina poświęcony wodzie utlenionej kosztuje 28 zł, ale jeśli weźmiecie dziesięć egzemplarzy naraz, zapłacicie jedynie 224 zł). W ofercie jest również zapper Huldy Clark (z dodatkami, za 1800 zł) i akcesoria do lewatyw.
Outro
Nigdy chyba jeszcze nie popełniłem tekstu, który tak bardzo oscylowałby między strasznym a śmiesznym (czyli między teh drama a teh lulz). Zdrowy rechot z picia sików więźnie mi w gardle, kiedy pomyślę, że tymi zabiegami rodzice dręczą również dzieci. Warto pomyśleć o bezwględnych oszustach żerujących na ludzkiej krzywdzie, diagnozujących nieistniejące choroby za pomocą bezwartościowych pudełek ze światełkami. Warto pomyśleć o idiotach z forów i blogów, bredzących o „naturalnych metodach leczenia”, odradzających pójście do normalnego lekarza, naganiających hochsztaplerom klientów.
Z tej smutnej historii płynie jednak pewien pożytek. Jeśli ktoś zapyta mnie, czy to prawda, że w Internecie można znaleźć wszystko, nie będę szokował go Goatse czy 2g1c. Zamiast tego powiem: „Chodź, pokażę ci pewną społeczność sieciową. To ludzie, którzy golą dzieciom plecy z robaków, piją naftę, wodę utlenioną i szczyny, zabijają tasiemce łukiem elektrycznym i wtykają owsiki w swoje gówna, żeby spłatać psikusa laborantom”. Nie sądzę, żebym mógł znaleźć lepszy argument.
Marceli Szpak :
Jak to właściwie jest na takich imprezach – wszyscy biorą “dla towarzystwa”, czy raczej się wyznacza jakiegoś designated driver, żeby została jedna przytomna osoba, która np. wezwie pogotowie albo powstrzyma kolegę, który stoi w oknie bo ma odlot że jest ptakiem?
wo :
Po co ma powstrzymywać? Jak odleci, to się zorganizuje misję ratunkową:
http://atrapa.net/legendy/misjanamarsa.htm
bart :
Weź przestań, zrobili mi bliznę na nodze.
EDIT: to pisałem ja, Tata Maksika. Also – cytowanie jest skopane.
Marceli Szpak :
R. Morgan w “Woken Furies” (SF) pisze o serferach, którzy (między innymi) mają tripy biorąc odpowiedni osłabione/zmodyfikowane bakterie i wirusy różnych brzydko brzmiących, egzotycznych chorób.
wo :
nie musi być przytomna. przy kilku uwalonych zawsze jest duża szansa, że ktoś akurat ma jazdę na ‘nic nie lata, to wbrew logice’ i cie powstrzyma, żeby udowodnić teorię. Also: upadek z pierwszego piętra nie jest tak groźny, jak go malują.
jaś skoczowski :
Jejciu, to że tylko chemia i biologia, to (chyba?) miało tylko znaczyć, że nie ma się co podniecać Dowodami z Odlotów na Istnienie & Obecność Pambuka, skoro takież odloty może wywołać gryzienie listka albo grzybka. Ale niech marceli się wypowie, czy dobrze odebrałem jego myśl.
Nie nie, no nie o to chodzi, a tylko o to, że z osobnikiem referującym efekty tripa się nie dyskutuje, najwyżej się notuje wyniki.
E tam, zrozumiałem angielski, nie zrozumiałem doktryny.
Nie wiem, nie byłem.
Ale jeśli w Niebiesiech ma być coś jarającego, to chyba nie klęczenie na niebieskiech kamieniach. Nawet, jeśli są one o 32,751% mniej twarde od kamieni na Planecie Doczesność.
Ty sadysto niedobry, chyba cię to nie podnieca? ;-)
wo :
Znam człowieka o przedziwnym imieniu Stoigniew, który rzucił picie jakieś 15 lat temu. Odtąd na [EDIT: po] imprezach z Alkoholem Konwencjonalnym rozwozi zwłoki.
Gammon No.82 :
Tęczusia nie jest różowa.
wo :
N00b.
Nigdy nie zapraszaj na taką imprezę gościa, który nie zamierza się napierdzielić. Tak samo nigdy nie nagrywaj dżemu swojej kapeli na kwasie. Takie nagranie czy taki koleś to Wielcy Weryfikatorzy, którzy później świadczą, że np. twoja rozmowa z Duchem Wszechrzeczy polegała na trzygodzinnym machaniu sobie palcem przed oczami.
Marceli Szpak :
Jeśli chce udowodnić teorię, to właśnie nie powinien powstrzymywać.
bart :
Ojej no, ale czym się “taka” impreza w sumie różni pod względem zagrożeń od standardowej, na której wszyscy się po staropolsku najebią w 3 dupy?
bart :
Tym gorzej. Likierowe delirium tremens.
Jestem przerażony. Co ja mam teraz zrobić?
EDIT: bo ja też mam dzieci. MAŁE!
He he he, ja miałem raz taką jazdę po A.K.
czescjacek :
to jest bardziej skomplikowane. uwierz. dużo, dużoooooooooooo baaaaaardziej, rozumiesz
.Gammon No.82 :
zwienzłość. kiedyś się tego nauczę.
Marceli Szpak :
To morduje niuanse i wogle niszczy literaturę.
A wogle to nie szydź ze mnie. Mam ohydną skłonność do wypruwania z mięsem z 30 stron cudzego tekstu trzech zdań, które mi się wydają głównym myślątkiem, a potem się nad tym pastwię.
Gammon No.82 :
żadna szydera, to jest zajebiście przydatna umiejętność.
Marceli Szpak :
To ja bez szydery, to co napisałeś w kilku komentarzach w ciągu ostatnich 48 godzin jest piękne.
A to, co ja napiszę zwieńźle nie jest i nie będzie piękne nawet za napletek Pana Naszego.
Po przeczytaniu ostatnich 200-300 postów w tym wątku naszła mnie nagła chęć by się spalić do stanu namokniętego tobołka. Źli z was ludzie.
radkowiecki :
Nie ty jeden ;)
czescjacek :
Ale ja nie pisałem o zagrożeniach, tylko o podstawowej zasadzie higieny psychicznej dnia następnego. Przecież wiem, że uczestnicy imprez alkoholowych bardziej zbliżają się do LD50.
bart :
Ale przecież świadek może być taktowny i nic nie mówić?
Mamy sąsiadkę, która z przyczyn zdrowotnych praktycznie nie pije. A na zdjęciach wygląda na najbardziej pijaną z nas wszystkich. I nigdy nie robi aluzji…
radkowiecki :
Slotna :
Ale bo?
radkowiecki :
Ależ czemuż?
bart :
Skoro trzy dupy A.K. stanowią LD50, to ile dup jest potrzebne dla kompletnego zgonu?
Gammon No.82 :
Nie mam pojęcia, o czym mówisz, Straszna Czaszko.
czescjacek :
I dlatego kurwa nienawidzę falsyfikacjonistów, jebane chuje poświęciłyby człowieka dla eleganckiego pomysłu metodologicznego.
Gammon No.82 :
mrrrrRRRRRRRRRRRRRRRRRRRrrrrrraAAAAAAAAAAARUUUUUUUUUUUUUUuuuu. uł.
bart :
Pewnie coś źle zrozumiałem. Zrozumiałem tak:
Pijani w trzy dupy zbliżają się do LD50.
Zatem w ile dup pijani zbliżają się do LD100?
A.K. to Alkohol Konwencjonalny, nie Armia Krajowa i nie Afrika Korps.
Czaszka nie jest straszna. Jest śliczna i stanowi jeden z najpiękniejszych detali na gotyckim moście w Kłodzku. Tzn. detale są barokowe, sam most jest gotycki.
Mnie tam ta czaszka przypomina Szkieletora.
b_sk :
Cóż, każdy pracuje na swoje skojarzenia, niektórzy – całe życie.
jaś skoczowski :
Moje najwyraźniej nie wyglądają na takie wypracowane w pocie czoła. Na swoją obronę dodam, że straszna czaszka brzmi trochę jak posępny czerep.
b_sk :
:*
Tomek Terlikowski kicks ass. Again!
OT (chociaż nie jestem całkiem pewien)
czuję się mile połechtany tegorocznym Ignoblem w dziedzinie literatury:
http://www.guardian.co.uk/science/2009/oct/02/ig-noble-awards-britons-top
bart :
jak dla mnie i tak lepsze jest:
b_sk :
Ale córeczkom można pomagać?
Veln :
lesby ok, zwłażcza w pornolu he he
fan-terlika :
Nie rozumiem tego. Im więcej gejów, tym mniejsza konkurencja do kobiet. I odwrotnie z lesbijkami.
I oni się powołują na naturę?
bart :
Zabawne, ale to samo 10 lat temu powiedziałem o księdzach.
O kuwa, właśnie zauważyłem.
Trochę stamtąd poczytałem, ja pierdole, co za kretyn.
mrw :
A w Związku Radzieckim księża powiedzieli to samo o tobie. Księza maja gosposie, geje nie.
hlb :
Ale nowi księża nie biorą się z gosposi, tylko z biednych wielodzietnych rodzin.
mrw :
GOsposie też. Tymczasem geje biorą się głównie z dobrze usytuowanych rodzin. Napatrzy się taki gówniarz w modnych klubach na gejów i też chce, bo mu to imponuje. Chyba nie zaprzeczysz.
hlb :
Och, może tez być biedny i się sprzedawać za batonik – a potem się przyzwyczaić a nawet polubić.
@cpuny z BdB
Czy mi sie wydaje, szanowna grupa wsparcia narkotykowego, czy 500 komci temu potepialismy ludzi niszczacych sobie zdrowie podejrzanymi substancjami?
urbane.abuse :
Ale tak nie powstają geje tylko cioty. Fuj!
bloody_rabbit :
Potępiać to jedno, a ściągnąć dwie ścieżki chemitrailsów przy sobocie to inna sprawa…
bloody_rabbit :
Zaraz tam. Nie jest problemem, ze pija sobie nafte, problemem jest, ze ta nafta nie dziala. Nasze podejrzane substancje przynajmniej nam cos daja.
bloody_rabbit :
No więc ja, z trawą-i-haszem-ikspiriens będący niemal dziewicą w temacie, patrzę ze zgorszeniem na was degeneratów. Jednak nie wyglądacie na zniszczonych, tylko wykolejonych, a to nie to samo i dużo przyjemniej jak mniemam.
jaś skoczowski :
Chyba sobie to powieszę nad biurkiem…
Jeszcze o łasce braku wiary
@bart: Takie nagranie czy taki koleś to Wielcy Weryfikatorzy, którzy później świadczą, że np. twoja rozmowa z Duchem Wszechrzeczy polegała na trzygodzinnym machaniu sobie palcem przed oczami.
Etam. To zalezy jak bardzo uwazasz swoje tripy za serious bussines. Jezeli ktos rzeczywiscie sie wstydzi tego, ze ktos sprowadzi jego Glebokie Doswiadczenia Mistyczne na kwasie do machania palcem (czyli w przyblizeniu — wysmieje) to znaczy, ze szuka w tej zabawie czegos czego tam nie ma i w ogole powinien sie zastanowic czy to jest odpowiednie dla niego.
A w zabawie tej jest niesamowite doswiadczenie tego jak klka atomow zwinietych w obraczke potrafi zrobic z twoja swiadomoscia (nie tam mozgiem — istnienie mozgu to zabobon promowany przez bigfarme w wiadomych celach) oberka z holupcami. Obecnosc trzezwych kolegow jako Weryfikatorow nigdy mi nie przeszkadzala, bo oni nigdy nie mogli w istocie zweryfikowac tego co bylo sednem, czyli podrozy wglab inz. Mruwnicy — tylko ja tam bylem i wiem, ze Piotrek plywa w mleku, ale to mleko jest w srodku, a Piotrek na okolo. Relacja o tym jak sie przy okazji tej ekskursji zachowywalem to tylko dodatkowa zabawna anegdotka.
Skrótowo, bo już minuty przed wyjazdem.
Marceli, jasne że to wszystko to tylko moje projekcje. Wydawało mi się, że to zaznaczyłem. Tak to sobie przemyślałem i tak to sobie wyobrażam. Wot i wsio.
Natomiast nie mieszałbym do tego tripów i bajek gości którzy przeżyli śmierć kliniczną – jak dla mnie, to z tamtej strony się nie wraca i nie opowiada. Jak ktoś twierdzi że był i widział to i owo, to miał tripa i tyle. A druga strona to druga strona.
Kurczę, chętnie bym sobie podyskutował jeszcze, ale już czasu niet. Soraski i do przeczytania wkrótce.
Barts :
Ok, dzięki za ping-ponga. A jak znajdziesz jakąś fajną japońską fajkę do opium, to ja poproszę :)
urbane.abuse :
Ale jednak koszty zdrowotne i społeczne są. Np. gdybym miał wybierać pomiędzy dwoma kandydatami do pracy, o wyrównanych kwalifikacjach, to wolę tego którego nie ciągnie do haszu. Choćby ze względu na to, że hasz jest nielegalny.
bloody_rabbit :
“Podejrzanymi”. “Niszczyć”. “Potępialiśmy”. Pfffffffffffffffffffffff.
bloody_rabbit :
I dzięki temu wpadamy w błędne koło, jakże miłe sercu każdego autorytarnego legislatora.
(1) hasz musi nielegalnym być albowiem pociąga za sobą koszty.
(2) hasz pociąga za sobą koszty albowiem nielegalnym jest.
jaś skoczowski :
E, no, wiesz, butapren faktycznie nie jest najzdrowszy, a smród ma jakiś taki podejrzany i godzien potępienia.
Gammon No.82 :
Ej, co Ty gadasz, poczciwy klej tez był rozważany? Przegapiłem, o rety :D .
BARTU JESTEŚ ZŁYM CZŁOWIEKIEM.
Dzisiaj śniło mi się, że mój żel do golenia jest homeopatyczny. Nie, nie wiem, na czym jego homeopatyczność polegała.
To jedno, a drugie, to czy ktoś wie, dlaczego Moronail z zabawnego blogaska zamienił się w stronę porno dla fetyszystów?
Gammon No.82 :
Mylisz punkty widzenia. Mnie nie obchodzi punkt widzenia legislatora (1).
Punkt widzenia pracodawcy (2) jest natomiast taki, że prawa narkotykowego nie zmieni, za to na podstawie olewającego stosunku kandydata do prawa narkotykowego może sobie sformułować opinię na temat przyszłego stosunku kandydata do wewnętrznych regulacji firmowych i np. podpisanych przez niego NDA.
Druga sprawa, to zarządzanie ryzykiem. Jeżeli koleś A pali hasz, a koleś B nie pali haszu, to zatrudniając kolesia B, wiem że nie będzie sytuacji typu “sorry nie mogę dziś przyjść do pracy, bo mam wizytę na komendzie — znaleźli mi hasz w aucie”.
grzesie2k :
Porno to za dużo powiedziane, ale nuda.
bloody_rabbit :
I dlatego pracodawca nie powinien zatrudniać kobiet potencjalnie rozpłodowych, a także kolesi, którzy nie mają hipoteki na dom czy kredytu na mieszkanie na 30 lat.
Bo kobieta może się rozdwoić znienacka, a koleś bez kredyty łacniej może go olać.
bloody_rabbit :
Nuda to za dużo powiedziane, ale…
janekr :
Dyskryminacja kobiet jest prawnie zakazana.
grzesie2k :
Musisz coś dopisać, bo zabiłeś ładnie zapowiadający się łańcuszek.
grzesie2k :
Bardzo rozcieńczony papier ścierny goli gładko i bez podrażnień.
EDIT: Źle. Rozcieńczony środek na porost kłaków goli, a rozcieńczony papier ścierny jest jako wspomaganie przeciw podrażneiniom.
Mnie się śniło, że PiS wygrał wybory, a Jarkacz ogłosił się dożywotnim dyktatorem.
bloody_rabbit :
To nie jest dyskryminacja kobiet. To jest niechęć do zatrudniania pracowników potencjalnie niedyspozycyjnych. Czyli – jak to sam ładnie nazwałeś – “zarządzanie ryzykiem”. Dopiero kiedy odmówisz zatrudnienia bezpłodnej kobiety (albo niepijacego alkoholika, albo niepalącego haszyszyna), będzie to jawny dowód dyskryminacji.
bloody_rabbit :
Właściwie to miałem napisać:
Nuda to za dużo powiedziane, ale… jesteś gejem?
Jak chcesz, to mogę to jeszcze zrobić.
bloody_rabbit :
I tylko dlatego nie przeszkadzałoby Ci, że pije piwo, bo jest legalne? Bo jak nie tylko z tego powodu, to nie rozumiem Cię wcale, a wcale. Szkodliwość, przynajmniej w pewnych obszarach, haszu jest znikoma w porównaniu z poczciwym spirolem.
@ jaś skoczowski:
Ale zasadniczo jakbyście chcieli zbadać te ciągoty w ramach rekrutacji? Prowokacją?
– Dzieńdobry, pan spocznie, porekrutujemy zaraz, ale może coś do picia najpierw? Dymka może? Haszyszek? Tak dla rozluźnienia?
Gammon No.82 :
To jest analogia wyciągnięta z dupy. Jeżeli ktoś nie chce zatrudnić kobiety “bo może zajść w ciążę”, to po prostu usiłuje zracjonalizować swoje uprzedzenia — dlatego, że róẃnie dobrze mężczyzna żyjący w stałym związku może zostać ojcem, i też będzie mniej dyspozycyjny. To, że tylko kobiecie robi się z tego problem, to właśnie dowód na istnienie uprzedzeń wobec kobiet. Natomiast w przypadku kolesia palącego hasz, sprawa jest prosta: nie palisz — nie będziesz miał problemów prawnych z powodu palenia haszu.
I owszem, niedyspozycyjność w pracy z powodu wychowywania potomstwa jest w cywilizowanym społeczeństwie traktowana inaczej niż niedyspozycyjność z powodu nawalenia się haszem, kaca po popijawie czy aresztowania za posiadanie trawki. Guess why.
jaś skoczowski :
Nie rozumiesz. Mi jako mi nie przeszkadza to że inz.mruwnica ma zwidy kolegi pływającego w mleku. Uważam to za głupie, ale KJP. Mi jako pracodawcy przeszkadzałoby luźne podejście pracownika do przestrzegania prawa, i to w dodatku takiego która jest strzeżone przez niebanalne kary. Choćby dlatego, że będzie mi zależało, żeby przestrzegał podpisanej przez siebie umowy NDA.
Ja przepraszam, ale to jest dla mnie inny świat — co to jest “spirol”? Czy to jest to samo co “kompot” i “klej”, czy coś innego?
blackops :
Zapewne sporo łosi ma na swoich kontach na Facebooku wpisy “ale się wczoraj ujarałem”.
Cóż, obawiam się, że bardziej łosiowe jest imiennonazwiskowe konto na fb. To skreśla bardziej niż status się ujarałem.
Marceli Szpak :
? Co w tym łosiowatego? I nie musi być ono otwarte dla wsystkich. 95% ludzi ma tylko dla friendsów.
bloody_rabbit :
To w ogóle jest -100 do lansu, więc gdyby to było “ale się wczoraj najebałem”, to też wstyd zatrudnić.
bloody_rabbit :
Ano niezupełnie, ponieważ Prastara Prapolska Tradycja jest taka, że menszczyzna jest dyspozytywna niezależnie od dzieciatości. Menszczyzna po pracy idzie na pyffo z kolegami, więc może też zamiast tego posiedzieć w nadgodzinach. Menszczyźnie nie zdarzają się zwolnienia “na chore dziecko”. I tak dalej. Skoro takie są warunki, to decyzja pracodawcy in spe o niezatrudnianiu kobiet może być najzupełniej racjonalna, a nie motywowana uprzedzeniami. W Arabii Saudyjskiej niezatrudnienie kobiety też może nie mieć nic wspólnego z uprzedzeniami – może po prostu z tym, że kobieta nie będzie prowadzić samochodu (a bo nie wolno).
Prawdopodobnie stężony wodny roztwór alkoholu etylowego.
[oczywiście to pytanie było żartem, prawda?]
Marceli Szpak :
Ale skreśla w sensie -100 do lansu czy -100 do szans zatrudnienia? Z pierwszym się nie zgadzam, ale co kto lubi, a drugiego nie rozumiem?
blackops :
Proste, pytasz swojego dilera, czy taki jeden tez u niego kupuje.
bloody_rabbit :
Point taken, tyle że to niby ma być etyczne? W sensie, miałbym pracować u łosia, który najpierw wysurfował mnie po sieci?
(ok, też sprawdzaliśmy konta stażystek na naszej klasie. Ale bardziej w poszukiwaniu nagich fotek)
urbane.abuse :
No ale w takiej opcji to chyba działa na plus, w sensie braterstwo uzależnień i takie tam?
bloody_rabbit :
Po pierwsze that was then this is now — nauczyliśmy się czego się trzeba było nauczyć i dzięki ci dobry zły nauczycielu — całe to gadanie o otwieraniu się trzeciego oka to i bzdury i nie bzdury. Za drzwiami do percepcji jest tęczowy pokój z ruchomymi ścianami i IMO warto zobaczyć te kolory żeby nabrać trochę dystansa do tej właśnie percepcji, ale znowu, żeby się tam przeprowadzić to też bessęsu.
A po drugie to z pływaniem w mleku to cytat.
urbane.abuse :
wszystkie n-k, fb dają – do zatrudnienia, za bardzo ułatwiają identyfikację, więc trochę bez sensu wpisywać tam cokolwiek pod własnym nazwiskiem, bo to są rzeczy, które przejrzy nawet pracodawca z zerowym google fu, bo mu w gazetach napisali, że to dobry sposób na preselekcję, a tak właściwie to nie wiadomo, czy np filmik z jutuba, który wstawiłeś dla kumpli, akurat nie uraża jego uczuć religijnych, albo nie trafia w jego poczucie humoru. Ja tam jednak z lekką paranoja podchodzę do takich rzeczy (nie, żeby wielonickowość coś utrudniała, ale przynajmniej zniechęca tych najbardziej przypadkowych i nadgorliwych, tak se lubię wmawiać:)
Marceli Szpak :
Ale przecież wystarczy być porządnym, wzorowym obywatelem.
Marceli Szpak :
Żaden z zatrudniających mnie do tej pory ludzi nie miał tyle wolnego czasu, żeby sobie dupę zawracać jakimś guglaniem. A jeśli asystentka ma na polecenie coś wyguglać, no to ona ma zazwyczaj lat dwadzieścia parę i mnie lubi (jedna nawet mi powiedziała, że jestem boski, koniec cytatu, i miałem potem duży respekt na ofisie, choć nic z tego nie rozumiałem). Nie czuję zagrożenia z tej strony.
inz.mruwnica :
Kiedyś odurzeni tego słuchaliśmy, wszyscy w ciszy siedzieli w kółku i czekali na opowieść. Coś się tylko dłużył wstęp. Dopiero po blisko 10 minutach zorientowaliśmy sie, że jeden głośnik był odłączony i ścieżka z monologiem nie była grana.
Edit: Zabrzmiało, jakbym ci przypominał wydarzenia po amnezji
Gejem to za duzo powiedziane, ale…
Gammon No.82 :
Po pierwsze, to w żadnej znanej mi polskiej rodzinie z dziećmi to tak nie wyglądało.
Po drugie, pracodawca, dyskryminując kobiety, odstrasza 50% utalentowanej siły roboczej — co jest potężnym strzelaniem sobie w stopę.
Po trzecie, niedyspozycyjność z powodu choroby dziecka, a niedyspozycyjność z powodu aresztowania za palenie haszu, to dwie różne niedyspozycyjności. Jeżeli mamy spotkanie z klientem i musimy je przesunąć o tydzień, bo koleżance X zachorowało dziecko, to jest to sytuacja normalna i nikt się nie ma czego wstydzić. Nie chciałbym być natomiast w skórze menedżera piszącego email “Bardzo przepraszam, musimy przesunąć spotkanie, bo Iksiński został aresztowany za posiadanie narkotyków”.
Po czwarte, nawet jeżeli uznasz, że w partykularnym interesie danego pracodawcy leży dyskryminacja kobiet, to nie leży ona w interesie społeczeństwa, więc ją zakazaliśmy. I dobrze.
Gammon No.82 :
Nie, dlaczego? Każdy ma obowiązek znać slang pijacki?
blackops :
:O
I Ty mnie pouczasz o etyce w pracy?
urbane.abuse :
Banki guglają.
grzesie2k :
Nie licz na to :)
fan-terlika :
Ja kiedyś kupiłem jakąś płytę (czy nawet jeszcze kasetę) słucham i w końcu nastaje numer “eksperymentalny”. Myślę sobie, nie no… kolejna płyta z odgłosami burzy (Toola zawsze musiałem przewijać), ale coś długi ten numer był i okazało się, że się płyta/strona skończyła, a za oknem rzeczywiście szła odległa burza.
fan-terlika :
No jak to? Nie pamiętasz, że wtedy tam byłem?
Slotna :
…
ładnym penisem nie pogardzę.I’d eat Lady GaGa’s dick.Marceli Szpak :
Erm. To działa też w drugą stronę: jeśli mój potencjalny pracodawca ma problem z takimi rzeczami, to ja nie chcę, żeby był moim pracodawcą.
Ano właśnie. Z bieżącym szefem dzielę się sieciowymi perypetiami i mamy z tego niezłą polewkę.
Ael myśmy szukali tych ewentualnych plusów :-)
Marceli Szpak :
Ojeje, ojeje, teh drama. :D
blackops :
Naprawdę nie łapiesz, co jest nieetycznego w robieniu ze stażystki w pracy obiektu seksualnego?
bloody_rabbit :
A kogo to obchodzi?
Świat jest pełen talentów. O ile wiem, pracodawcy nie mają żadnych problemów z obsadą żadnych stanowisk, więc mogą sobie przebierać wybierać.
Zresztą, i tak bardziej utalentowany pracownik nie wygeneruje na ogół dla firmy o tyle więcej pieniędzy, żeby się opłacało z talentem handryczyć.
bloody_rabbit :
OMG, AN ETHICS FREAK!!!
Nie, zupełnie na poważnie to nawet nie byłem w stanie odpowiedzieć na pytanie “Tak? A jak cycki?” po rozmowach kwalifikacyjnych. Gdyż albowiem skupiam uwagę na kobiecych twarzach. A już szczególnie w ramach rekrutacji, którą prowadziłem pierwszy raz w życiu – i serio chciałem dobrać sobie kogoś kompetentnego, za kogo nie będę musiał odwalać połowy roboty.
I generalnie się udało.
Naprawdę łapię, co jest nieetycznego w przeglądaniu googla w poszukiwaniu “mięsa” odnośnie przyszłych współpracowników. Szefo po prostu kliknął odpowiedni button w NK – ale już po zatrudnieniu. Ja tymczasem… przyznam się. Przeglądałem sieć, ale nie pod względem fotek, a pod kątem ewentualnych wcześniejszych publikacji. I powiem szczerze – dobrze, że tak zrobiłem, bo od razu wiedziałem, co jest językowo w tekstach do poprawienia.
Akurat tego nie uznaję za nieetyczne. Sorry, jeśli ktoś publikuje się choćby w ogólnodostępnej uczelnianej sieciowej gazetce – mam prawo rzucić okiem. W końcu odnosi się to do deklarowanych umiejętności.
W ten sposób od pierwszego dnia stażu miałem okazję do pracy nad językiem. Nie, nie w kontekście seksu oralnego, a w kontekście artów, które codziennie trafiają na portal ekonomiczny. Mam świadomość, że sam piszę teksty otagowane jako “z dupy”, ale wobec podległych dziewcząt mam wymagania. Niech się uczą. W końcu po to przyszły.
A to, że fajnie wyglądają, to już tylko ich plus. Jakkolwiek nie zaważył na rekrutacji – i tego jestem pewien.
EDIT: ok, po prawdzie fakt, że są atrakcyjne, świadczy na ich korzyść o tyle, że wyciągają więcej informacji na konferencjach, wywiadach itd. – i nawet jakbyśmyu chcieli zmienić wizerunek branży, sorry, ale tak długo jak ludzie nie przyzwyczają się do ostrzału z pozycji niczym nie wyróżniających się lasek, nie zrezygnujemy z tego.
bloody_rabbit :
Ja mam jeszcze wizję, jak przychodzi ona odebrać/przynieść jakieś dokumenty, a tójka samców siedzi przed monitorem i się rechocze.
@ fan-terlika:
akurat u mnie 70% pracowników – minus IT – to kobiety. I to one rzucają najbardziej sprośnymi żartami.
To ja znów z boku. Nie wiem czy już było, ale na Modnych Bzdurach pojawił się link do artykułu prof. Majewskiej wyglądającego chyba nieco poważniej niż przepisywanie bredni Kennedyego: http://is.gd/3Uqd9 , niestety za darmo jest tylko spis treści…
janekr :
Ja wiem że na Pasteura żarcie w stołówce jest takie sobie, ale skąd w Tobie tyle goryczy? To raz, a dwa: bzdurzysz.
blackops :
To że Tobie to co napisałem wydaje się “freaky”, tylko Cię pogrąża.
Sam fakt że takie pytanie padło, już o czymś świadczy.
blackops :
Survival skillz.
@ bloody_rabbit:
Dzizas. Nawet niesmacznie zażartować sobie nie można.
Z całym szacunkiem do kobiet – i kobiet w ciąży – i kobiet na macierzyńskim (ta fraza ciężko przechodzi mi przez gardło) – bez kitu. Kobiety równie “fizycznie” oceniają rekrutowanych facetów. Rabbit, kombinuj jak chcesz – ja nie jestem przeciw ochronie kobiet w kwestii dyskryminacji z okazji potencjalnego potomka. Ba! Żaden z nas nie jest przeciwko zatrudnieniu laski, która nam się nie spodoba.
Jokeowałem sobie, choć temat etyki przy zatrudnieniu mnie nurtuje. I szczerze przyznam – postąpiłem słusznie, w swoim mniemaniu. Jak w “wybrałem merytorycznie najlepsze” – i zupełnie serio. Jak wpadniesz na browar, porównamy CV i powiesz, co jest nie tak. A na razie – wybrałem fajne laski, szefowi się spodobały, obydwaj mamy żony – więc standard.
Ale z 120% pewnością mogę zadać, że nie selekcjonowałem po seksistowskim kluczu. Nawet nie zajarzyłem, za bardzo byłem spięty sytuacją “zaprezentuj maksymalnie dobrze stażodawcę”.
Oczywiście, teksty z gatunku “a ma fajne cyce?” pojawią się zawsze. Zwykle do 1 kontaktu face to face. Potem współpracownikom jakoś tak głupio.
Albo już wiedzą, że ma fajne cyce.
blackops :
Bez kozery powiem pińcset.
@ bloody_rabbit:
a dla kogo ten wywiad?
bloody_rabbit :
Hę? Ja? W stołówce?
bloody_rabbit :
Jakieś argumenty?
bloody_rabbit :
Nieprawda, na Chemii jest całkiem dobre.
He he http://forum.newworldorder.com.pl/viewtopic.php?f=8&t=14
janekr :
Choćby to.
do tego plakat, który opisuje nowy plakat Unii Europejskiej, i opis ile w nim powiązań satanistycznych i dążenie do nowego światowego ładu…
Fajne, też chcę taki.
RobertP :
Metaplakat.
RobertP :
I metaopis!
inz.mruwnica :
Ale jakiś życzliwy przypomina poniżej (bzdurnie i spiskowo, jak należy), że nas od nich dzieli tylko kilka handshaków. Brrr, to może być wasz sąsiad.
janekr :
No to już trochę zależy od niszy ekologicznej, którą sobie wybrałeś.
bloody_rabbit :
Widocznie znamy inne polskie rodziny.
W wielu branżach tak, w niektórych innych nie.
Bo żyjesz w cywilizacji, w której palenie jest nieokej, a zatrudnianie kobiet jest okej. 150 lat temu było na odwrót. Czy to wszystko, co napisałeś to jest dowód na to, że palenie jest czymś niewłaściwym? Czy tylko na to, że w 1859 roku zatrudnianie kobiet było kłopotliwe, a w 2009 roku zatrudnianie haszyszynów jest kłopotliwe?
Wydaje mi się, że pracodawca z założenia zatrudnia w swoim partykularnym interesie, i że trudno odeń oczekiwać czegokolwiek innego.
Nikt nie ma obowiązku znać czegokolwiek. Ale brak wyczucia językowego może w życiu przeszkadzać.
Ale oni szukali zanim stażystki zostały stażystkami. I nie szukali niczego innego, niż stażystki in spe same opublikowały. Wydaje mi się, że to zupełnie co innego, niż łapanie koleżanki w pracy za dupę sensu largo.
Czy ty nie jesteś zbyt pryncypialny?