Home > Racjonalo > Jak pije się naftę

Jak pije się naftę

September 25th, 2009 Leave a comment Go to comments

Uwaga: odradzam osobom wrażliwym czytanie poniższego tekstu. Pojawia się w nim męczenie dzieci i różne obrzydliwe praktyki cielesne. Oprócz tego wydzieliny i pasożyty. Mówię serio, można jeszcze zawrócić. Uwaga dla twardzieli: post jest długi, ale warto. W życiu czegoś takiego nie czytaliście.

Intro

Łamy Blog de Bart wypełniają zwykle relacje z moich wizyt w Otchłani. Wbrew nazwie, Otchłań nie jest nieskończoną przestrzenią, wręcz przeciwnie: mimo pozornych różnic, jej mieszkańcy mają do siebie całkiem blisko, zazwyczaj co najwyżej jeden-dwa kliki. Nie wierzycie? Zapraszam na przejażdżkę.

Klik! Oto znany prawicowy komentator, publikujący w prasie bardzo popularnej. Jeszcze niedawno jednym ruchem można było przeskoczyć z jego bloga do siedziby piewcy ludobójstwa — owa norka znajdowała się na liście blogów polecanych przez publicystę. Z fanem masowych mordów sąsiaduje z kolei PISMO BIBLIJNYCH CHRZEŚCIJAN, udowadniające m.in., że w Biblii podano jednak dokładnie wartość liczby π. Co prawda według Świętych Wersetów kadź odlewna miała dziesięć łokci średnicy, a trzydzieści obwodu, ale oczywiście średnicę wymierzono według krawędzi zewnętrznych, a obwód wedle wewnętrznych, więc uwzględniając grubość brzegu 10 cm wychodzi, że wedle Biblii π=3,14. Skąd PISMO BIBLIJNYCH CHRZEŚCIJAN wie, że średnicę mierzono tak, a obwód siak, to już prywatna tajemnica PISMA.

Od PISMA niedaleko do kreacjonisty Maćka, który na gruzach dawno obalonej teorii ewolucji buduje Nową Teorię Stwarzania. Możemy dowiedzieć się od niego, że tajemniczy neandertalczycy to po prostu ludzie przedpotopowi, w odróżnieniu od nas — ludzi popotopowych, potomków Noego. U Maćka sympatycznego komcia z pozdrowieniami zostawia AstroMaria, człowiek z podtytułem „UWIERZĘ W NAJGŁUPSZY BZDET”. Na swoim blogu udowadnia, że Rząd Światowy truje nas kwaskiem cytrynowym, a Richard Dawkins jest zwolennikiem teorii Inteligentnego Projektu („…okazał się jednak uczciwym naukowcem, który wprawdzie przez lata oszukiwał siebie samego i cały świat wokół, ale w końcu skapitulował i powiedział prawdę”). AstroMaria usłyszała tę sensacyjną informację w kreacjonistycznym filmie propagandowym.

I tak krążymy od jednego blogaska do drugiego. W gruncie rzeczy nie zagłębiamy się zbytnio w Otchłań. Owszem, jedni są bardziej szaleni od drugich, ale różnice nie są znaczne, dwa schodki w górę, jeden w dół. Czasami jednak można spaść o kilka pięter.

Prawdziwa Otchłań

Witajcie na forum.igya.pl. Forum to leży na uboczu, prawie nikt o nim nie wspomina. Ot, jeden link na wegedzieciak.pl, wspomnienie na blogu Grypa666 (notabene konkurującym ostro z AstroMarią o tytuł Blogaska Najbardziej Oderwanego od Rzeczywistości). Krótki post w Kafeterii. Nigdy byśmy go nie znaleźli, gdyby nie jeden ze stałych komentatorów BdB, który z nudów wpisał w Google frazę „Jak pije się naftę”.

Forumowicze z igya.pl rozmawiają o bardzo niekonwencjonalnych terapiach. Nie chce mi się rozpisywać o szczegółach, niech wystarczy krótki zarys. MMS to cud-środek będący 30-procentowym roztworem chlorynu sodu. Zappery to urządzenia elektryczne leczące prądem: leczą poprzez usuwanie pasożytów, które są przyczyną wszystkich chorób świata. Metoda Siemionowej również służy odrobaczaniu, ale za pomocą drakońskiej diety i picia dziwnych nalewek.

Zanim zaprowadzę was w otchłań, chciałbym zwrócić uwagę na pewną kwestię: forumowicze opisują własne doświadczenia. To nie są historie, które wyczytali w książkach czy usłyszeli od znajomych o ich znajomych.

Zacznijmy więc od picia nafty.

Otóż po przeczytaniu informacji u Małachowa kupiłam w sklepie chemicznym zwykłą naftę oświetleniową w półlitrowym opakowaniu. Taką naftą zalałam zielone orzechy włoskie, dodałam też propolisu. Ta cała mikstura stała kilka dni (nabrała zielonkawo-brunatnego koloru). Po tym czasie zlałam do butelki z ciemnego szkła i zaczęłam przyjmować — w pierwszej miesięcznej serii wypijałam rano na czczo (pół godziny przed jedzeniem) łyżeczkę od herbaty. Potem miesiąc przerwy i teraz piję drugą serię — tym razem 2 x dziennie po łyżeczce (rano i wieczorem). Póki co nic groźnego się nie dzieje i myślę, że o takiej zwykłej oświetleniowej nafcie pisał Małachow. Teraz jeśli chodzi o skutki — żadnych (na szczęście) robali nie widziałam.

O co chodzi z robalami? Moim zdaniem część forumowiczów cierpi na chorobę, o której dowiedziałem się, szukając materiałów do tekstu o Morgellonach. Choroba ta nazywa się parazytoza urojona i leczy się ją bardzo łatwo — środkami antypsychotycznymi. Niektórzy chorzy uważają jednak, że taka terapia uwłacza ich godności.

Moja córka jest prawie dorosła i kiedy zaczęłam szukać przyczyn naszych dolegliwości najpirw lekaż sugerowł chorobę psychiczną ,a jak pojechałam do laboratorium chcąc zrobić prywatnie badanie na glistę i toxakoroze pan laborant powidział żebym nie szukała sobie chorób jak moja córka to usłyszła to powidziała że więcej do lekaża i na żadne badania nie pójdzie,poprostu wstydziła się że wszyscy biorą nas za wariatów ale kiedy zobaczyła że żiółka pomagają to pije.

Jak zdiagnozować pasożyty? Najlepiej urządzeniami diagnostycznymi Oberon lub Vega-Test. Jak już się je zdiagnozuje, można zabrać się za leczenie.

Witam wszystkich. Moje doświadczenia związane z kuracją Siemionowej dotyczą leczenia w ten sposób mojego 11-letniego syna. Od 4 lat cały czas miałam problem ze zdrowiem syna, a na oberonie, za pomocą którego diagnozowałam dziecko ciągle pojawiały się pasożyty różnego rodzaju. Dziecko leczone było przez lekarza homeopatę w Warszawie różnymi naturalnymi sposobami, oprócz leków homeopatycznych, między innymi nalewkami (sok z kiszonych ogórków+czosnek, sok z kapusty kiszonej+czosnek, imbir z sokiem z cytryny). Do tego dołączane było leczenie chemicznymi lekarstwami (Zentel, Pyrantelum, Metronidazol,Vermox). Jeśli stan dziecka był zły dawkowanie było zwiększane, ale nie przynosiło to poprawy. Jak udało się wytępić jednego pasożyta “wchodził” na jego miejsce inny (cały czas były 3 lub 4 zdiagnozowane). W 1 roku leczenia było dobrze, pasożyty wydawać by się mogło zostały usunięte. Kolejnego roku było już gorzej, czas leczenia się wydłużył a dziecko było osłabione i coraz bardziej wymęczone ciągłymi dolegliwościami (biegunki, potworne bóle brzucha, bladość, wychudzenie, nerwowość, ciągłe infekcje dróg oddechowych — stała obecność w organizmie glisty ludzkiej). Dodam, że stosowałam nalewkę z łupin orzecha czarnego, Vernicadis, kąpiele ziołowe z późniejszym goleniem pasożytów wychodzących przez górne partie pleców okolice uszu i szyi, stosowałam u syna również Zapper. Pasożyty jednak wydawało mi się że nic sobie z tej ciągłej walki nie robią. Byłam naprawdę załamana, dziecko najzwyczajniej ginęło mi w oczach. Jego zarobaczenie było ogromne bo jak lekarz przepisał mu ponownie Metronidazol wymiotował pasożytami!!! Dużo mogłabym na ten temat jeszcze pisać, w maju tego roku dostał rzutów gorączkowych. Jednego dnia miał stan podgorączkowy następnego 40,5 stopnia gorączki. I tak w kółko, skóra w miejscach najbardziej wrażliwych pokryła się plamami i wypryskami-były to toksyny wyrzucane pod skórę z organizmu, który sobie już nie radził. Szukałam w internecie informacji o pasożytach, leczeniu i trafiłam na książkę Siemionowej. Byłam tak zdesperowana i przerażona tym co się dzieje z moim dzieckiem, że w trakcie tych rzutów gorączki zastosowałam 1 lewatywę (było to wieczorem) a następnego dnia rano gorączki już nie było i nie pojawiła się do dzisiaj. Przeprowadziłam kurację, która trwała 3 tygodnie wszystko zgodnie ze wskazówkami Siemionowej, oczywiście ja również ją stosowałam. Nie patrzyłam czego nie mogę zrobić (bo w książce jest mowa o rozmaitych zabiegach), tylko robiłam co było w mojej mocy. Z każdym dniem syn czuł sie coraz lepiej, 3 dnia pojawiły się u niego na nogach (od kolan do kostek) kreseczki brązowo-czerwone. Z początku wystraszyłam się że to znowu toksyny, ale okazało się że to pasożyty uciekające z przewodu pokarmowego. Ponieważ nie korzystałam z sauny zaczęłam stosować kąpiele z dehelmintykiem 1. Było lepiej, a po dehelmintyzacji zasadniczej plamki zniknęły zupełnie. Dziecko nabrało rumieńców, nic go nie boli, jak nie ten chłopak !

Jak widać, żeby się polepszyło, musi się najpierw pogorszyć. Na szczęście forumowicze nie męczą tylko dzieci, katują również siebie:

Pisałam wcześniej że zrobiła mi się na rękach boląca, piecząca skorupa! Do tego nogi dostały jakiś trupi kolor i łuszczą mi sie okropnie…..może to szalejące po organizmie grzyby — bo z grzybicą mam problem od operacji jajnika! Naprawdę ważne jest aby zgromadzić wszystkie „elementy” kuracji!

Od wczoraj potwornie boli mnie wątroba i mam powiększone węzły chłonne pachowe, szyjne. Sądzę że toksyny?, jakaś infekcja? i organizm wyrzuca to do węzłów. Hmmm, muszę siebie poobserwować. Piję rano do 12 soki warzywno-owocowe z marchwi, jabłek i buraków. Jedzenie rozdzielne, zobaczymy. Bolą mnie mięśnie brzucha od ćwiczeń kręgosłupa, w nocy kręgosłup, czyli działają te ćwiczenia.

Czasem skutki uboczne potrafią nieco wymknąć się spod kontroli.

Znajomy zielarz polecil mi również jedzenie pestek z dyni w „hurtowych” ilościach, oprócz tego naftę oczyszczoną z apteki (łyżkę stołową na szklankę wody) + zioła przepisał mi na odbudowanie przewodu pokarmowego, a szczeólnie wątroby i trzustki. Jak zastosowałem to wszystko (miałem powtarzajace sie biegunki, to był główny powód, z powodu którego zaczałem łazić po lekarzach i szukać przyczyn) to na poczatku sie przeraziłem. Przez 3-4 dni schodziło ze mnie w postaci takiej kaszy różne rzeczy (mysle, ze to byly pasożyty, ale wyglądało to jak jakaś podsmażona papryka (tylko nie czerwona, tylko jasna, jakby wyflaczałe skórki). Jak jadłem pestki to ode mnie tak śmierdziało, ze nawet rodzina uciekała do innych pokojów (z ust). Moja teoria była taka, ze tak smierdza uśmiercane tymi pestkami z dyni i naftą robale. Zielarz to potwierdził.

Popularną metodą terapeutyczną wśród forumowiczów jest spożywanie moczu. Piją z trudem…

Wypiłam rano 4 wielkie łyki uryny i myślałam, że się przekręce ze wstrętu. Ale to wszystko siedzi tylko w głowie i trzeba trochę nad tym popracować

Ja prawie nie mam już śladu po liszaju, pozbyłam się go pijąc zawzięcie urynę, ale nie zaproponuję tego dziecku, bo się nie zgodzi.

…a potem czekają na pełnię, żeby oczyścić wątrobę.

A ja po kuracji urynowej i cytrynowej robię oczyszczanie wątroby 9 lutego wtedy jest pełnia.

Uryna to również znakomity składnik lewatyw.

Próbuję, bo jak na razie udaje mi się wypić rano tylko 5 łyków cieplutkiej uryny :| Nie stosuję żadnej głodówki, bo pewnie zeszłabym już z tego świata. Po oczyszczaniu Siemionową straciłam zbyt dużo kilogramów i zaczynam wyglądać jak anorektyczka i mieć drobne kłopoty.

Ale nie o tym chcę pisać. Otóż ważną sprawą są lewatywy z urynu, które też robię wieczorem i to z zadziwiającym skutkiem. Znowu zaczęłam wypłukiwać dzikich lokatorów

Lewatywy najlepiej robić ze świeżej uryny. Najwyraźniej nie ma potrzeby zagęszczania; odparowywanie może też być kłopotliwe.

Robię ze świeżej-całodziennej. Podobno tym odparowywaniem można sobie okropnie zasmrodzić chałupę. A ja ostatnio miałam dużo gości, więc nie odważyłam sie tego zrobić.

Myślałam nawet aby to robić na balkonie, na palniczku gazowym, turystycznym, ale zrezygnowałam ze względu na pogodę.

Oprócz picia uryny popularne jest także grzebanie w kale…

Dziśiaj wydaliłam coś co po obejżeniu przez lupę wiekością i kształtem przypomina przyrwę (motylica wątrobowa) stąd chyba moje kłopoty z wątrobą. martwię się tylko o córkę i męża bo za nic nie mogę namówić ich do ewatyw .

Co do badań laboratoryjnych, to niestety znam opowieści, że przez 10 badań ludziom nic nie wychodziło aż w końcu wyszło. Znajoma kumpla opowiadała, że specjalnie owsika do kału włożyła (wczesniej go znalazła) i też nie znaleźli.

…choć niektórym włączają się blokady.

A może ktoś z Was słyszał o Srebrnej Tabletce z Rosji, tzw. Sputnik. To taki wewnętrzny zapper. połyka się go i działa przez 100 godzin. Można połknąć kilka razy (oczywiście po umyciu, choć Ja bym nie mogła wyjąć tego z … i jeszcze raz połknąć).

Wśród forumowiczów popularny jest MMS, czyli Miracle Mineral Solution. Jak już wspomniałem, jest to 30-procentowy roztwór chlorynu sodu. Leczy wszystko, przy tym ma obrzydliwy smak oraz powoduje wymioty i sraczkę:

Następnego dnia wzięłam dwie dawki po 6 kropli w odstępie godziny. Po drugiej dawce zaczęło mi się „odbijać” i było mi niedobrze, a po jakichś 2-3 godzinach zaczęłam wymiotować. Wymiotowałam nawet po wypiciu wody, trwało to do godzin popołudniowych. Potem się trochę uspokoiło. Wieczorem wzięłam dawkę 4 kropli i trochę mi się odbijało. Następnego dnia przyjęłam znów dwie dawki po 6 kropli w odstępie godziny i tym razem dopadło mnie rozwolnienie które utrzymywało się jakieś 3-4 godziny.

Można nim też napoić dziecko.

Niedawno moje dziecko miało zapalenie krtani. Po krytycznej nocy kiedy dałem ibuprom+ketotifen, od rana postawiłem na MMS. 1-szy dzień: 1/2 kropli, 1 i 2. 2-gi dzień: 3, po 2ch godz. 4, wymioty dziecka. Byłem jednak spokojny, bo to mogło wystąpić.

Czy MMS leczy raka? Na tak sformułowane pytanie natychmiast odzywa się sprzedawca tego preparatu i z zaraźliwym entuzjazmem informuje: „Nie wiem, czy MMS działa na raka, wiem napewno, że świetnie usuwa przykry zapach z ust”. Sprzedawca jest niedouczony. MMS z powodzeniem zastępuje chemioterapię i naświetlanie.

Oprócz sików i MMS forumowicze piją wodę destylowaną.

Mam pytanie,czy ktos z Was wie gdzie mozna dostac wode destylowana pitna,bo ta do zelazka nie nadaje sie do spozycia-zaznaczono na etykiecie.

Ale destylowana to pikuś, przebojem jest woda utleniona! Na forum poświęcono jej odrębny dział. Forumowicze, wśród nich karmiące matki, piją ją, kąpią się w niej, płuczą nią gardło i zęby (ponoć znakomicie usuwa kamień), zakraplają do nosa, myją twarz, leją do uszu. Robią też z niej — brawo dla domyślnych! — lewatywy. Czasem nie jest lekko:

Hej Adel, w duzej czesci u mnie odruch wymiotny powodowany jest samym posmakiem wody, ktora w tej ilosci daje posmak picia plynu do czyszczenia ubikacji

Na koniec — elektryfikacja, czyli walka z pasożytami za pomocą prądu. Elektryczność to straszliwa broń. Wystarczy bateryjka i dwie elektrody wszyte do tętnicy — i hop siup, prąd obezwładnia wirusy HIV (piszący te słowa forumowicz na wszelki wypadek dodaje: „jeśli założymy, iż istnieją”). Namiętnie używany przez forumowiczów zapper śp. Huldy Clark „posiada 15 opracowanych programów usuwających wszystkie pasożytnicze przyczyny powstawania danego schorzenia w organizmie”. Są też konkurencyjne modele, np. zapper Becka czy Bluttzapper (jeśli chcecie guglać, uwaga — spotykana jest też pisownia przez jedno „t”). Z tym ostatnim wiąże się ciekawa forumowa anegdotka: otóż synka jednej z forumowiczek powaliła bardzo ciężka infekcja bakteryjna, z bardzo wysoką gorączką i ryzykiem sepsy. Pani podłączyła synka do prądu „na różne programy, na gorączke, na bakterie ecoli, na grypę i przeziębienie”, dziecko wylądowało też w szpitalu, ale matka zabroniła stosowania antybiotyków. Na szczęście organizm malca poradził sobie z infekcją, a zadowolona forumowiczka tak skwitowała całą przygodę:

Tak więc teraz z doświadczenia wiem, że Bluttzapper okazuje się bardziej skuteczniejszy w niszczeniu bakterii i wirusów w krwi, po prostu ją czyszcząc.

Elektryczność nadaje się świetnie do walki z tasiemcem. Kiedy zawiodą metody tradycyjne…

A jak już mówimy o tasiemcach, to kiedyś babcia opowiadała mi, że na wsi dziewczyna usiadła nad wiadrem ugotowanych jajek na twardo i wyszedł z niej odbytem tasiemiec do tego zapachu.

…trzeba załatwić drania łukiem elektrycznym!

Należy zaopatrzyć się w m. in. pręty węglowe, np. takie, które są rdzeniem prostych, tanich baterii 4,5 V (możemy z takiej baterii wyciągnąć trzy ok. pięciocentymetrowe rdzenie, potrzebujemy dwa. Można też zakupić gotowe.
Miejscem tej podejrzanej operacji powinno być raczej pomieszczenie z małą ilością materiałów łatwopalnych :) i z możliwością przewietrzenia, będzie troszkę dymu… ja to robiłem w kuchni… inni przeżyli, bo nikogo nie było w domu.
Te pręty, za pośrednictwem jakiegoś włącznika dostosowanego do sieci 230 V oraz (na przykład) kuchenki elektrycznej lub grzałki (stosowane jako ogranicznik prądu — aby zapobiec zwarciu i „wystrzeleniu” bezpieczników) — podłączamy do sieci 230 V, wyłącznik na razie wyłączony. Należy wykombinować sposób utrzymania tych prętów tak, by lekko stykały się ze sobą końcami, pozycja obu — w jednej i tej samej osi. Jeden pręt podłączony drugim końcem do jednego bieguna 230 V, drugi do drugiego bieguna.
Gdy włączymy zasilanie, Rozbłyśnie Słońce. Daruję sobie doradzanie aby mieć na oczach jakieś gogle przeznaczone do obserwacji zaćmień słońca, gdyż prawdę mówiąc nie będziemy w stanie patrzeć w Łuk, a gdyby ktoś jednak był w stanie, zniszczy sobie wzrok. Ja to robiłem bez gogli i bez żadnej asysty.
Przed włączeniem włącznika rozbieramy się jak do jedzenia babcinego rosołu, a nawet bardziej, tzn. brzuch i podbrzusze gołe. Ustawiamy się tak, aby trzymać brzuch na wysokości łuku i w odległości ok 20 cm od łuku. Łuk — w związku z wypalaniem się węgla, trwa kilkadziesiąt sekund — i tyle właśnie potrzebujemy, aby sesję uznać za zakończoną.

Wspomnę o jeszcze jednej kwestii: forum.igya.pl służy klientom sklepu www.igya.pl. Można w nim nabyć książki o dietach omawianych na forum (podręcznik Iwana Nieumywakina poświęcony wodzie utlenionej kosztuje 28 zł, ale jeśli weźmiecie dziesięć egzemplarzy naraz, zapłacicie jedynie 224 zł). W ofercie jest również zapper Huldy Clark (z dodatkami, za 1800 zł) i akcesoria do lewatyw.

Outro

Nigdy chyba jeszcze nie popełniłem tekstu, który tak bardzo oscylowałby między strasznym a śmiesznym (czyli między teh drama a teh lulz). Zdrowy rechot z picia sików więźnie mi w gardle, kiedy pomyślę, że tymi zabiegami rodzice dręczą również dzieci. Warto pomyśleć o bezwględnych oszustach żerujących na ludzkiej krzywdzie, diagnozujących nieistniejące choroby za pomocą bezwartościowych pudełek ze światełkami. Warto pomyśleć o idiotach z forów i blogów, bredzących o „naturalnych metodach leczenia”, odradzających pójście do normalnego lekarza, naganiających hochsztaplerom klientów.

Z tej smutnej historii płynie jednak pewien pożytek. Jeśli ktoś zapyta mnie, czy to prawda, że w Internecie można znaleźć wszystko, nie będę szokował go Goatse czy 2g1c. Zamiast tego powiem: „Chodź, pokażę ci pewną społeczność sieciową. To ludzie, którzy golą dzieciom plecy z robaków, piją naftę, wodę utlenioną i szczyny, zabijają tasiemce łukiem elektrycznym i wtykają owsiki w swoje gówna, żeby spłatać psikusa laborantom”. Nie sądzę, żebym mógł znaleźć lepszy argument.

  1. October 2nd, 2009 at 17:32 | #1

    Marceli Szpak :

    , wiem też, że nie zapodasz sobie ze mną dla towarzystwa,

    Jak to właściwie jest na takich imprezach – wszyscy biorą “dla towarzystwa”, czy raczej się wyznacza jakiegoś designated driver, żeby została jedna przytomna osoba, która np. wezwie pogotowie albo powstrzyma kolegę, który stoi w oknie bo ma odlot że jest ptakiem?

  2. janekr
    October 2nd, 2009 at 17:38 | #2

    wo :

    czy raczej się wyznacza jakiegoś designated driver, żeby została jedna przytomna osoba, która np. wezwie pogotowie albo powstrzyma kolegę, który stoi w oknie bo ma odlot że jest ptakiem?

    Po co ma powstrzymywać? Jak odleci, to się zorganizuje misję ratunkową:

    http://atrapa.net/legendy/misjanamarsa.htm

  3. Anonymous
    October 2nd, 2009 at 17:46 | #3

    bart :

    tatamaxa :
    A co?

    OBCY KROJĄ CZASOPRZESTRZEŃ NA PLASTRY I SPRZEDAJĄ JAKO BALERON

    Weź przestań, zrobili mi bliznę na nodze.

    EDIT: to pisałem ja, Tata Maksika. Also – cytowanie jest skopane.

  4. RobertP
    October 2nd, 2009 at 17:58 | #4

    Marceli Szpak :

    To nie muszą być Bartu narkotyki, wystarczy asceza, głodówka, gorączka, choroba psychiczna, długotrwała medytacja, ostre skupienie, brak snu – mózg produkujący dziwolągi może się uruchomić tak właściwie od czegokolwiek,

    R. Morgan w “Woken Furies” (SF) pisze o serferach, którzy (między innymi) mają tripy biorąc odpowiedni osłabione/zmodyfikowane bakterie i wirusy różnych brzydko brzmiących, egzotycznych chorób.

  5. October 2nd, 2009 at 18:00 | #5

    wo :

    przytomna osoba, która np. wezwie pogotowie albo powstrzyma kolegę, który stoi w oknie bo ma odlot że jest ptakiem?

    nie musi być przytomna. przy kilku uwalonych zawsze jest duża szansa, że ktoś akurat ma jazdę na ‘nic nie lata, to wbrew logice’ i cie powstrzyma, żeby udowodnić teorię. Also: upadek z pierwszego piętra nie jest tak groźny, jak go malują.

  6. Gammon No.82
    October 2nd, 2009 at 18:02 | #6

    jaś skoczowski :

    Było, jeśli argument, który nazywam “bo to tylko chemia i biologia” ma być przekonujący w jakimkolwiek stopniu

    Jejciu, to że tylko chemia i biologia, to (chyba?) miało tylko znaczyć, że nie ma się co podniecać Dowodami z Odlotów na Istnienie & Obecność Pambuka, skoro takież odloty może wywołać gryzienie listka albo grzybka. Ale niech marceli się wypowie, czy dobrze odebrałem jego myśl.

    edit: innym niż “o rety, doskonale rozumiem, co czujesz, weźmy się za ręce, zróbmy kółeczko i zapłaczmy”.

    Nie nie, no nie o to chodzi, a tylko o to, że z osobnikiem referującym efekty tripa się nie dyskutuje, najwyżej się notuje wyniki.

    Przywitaj się z Ciotką Wiki.

    E tam, zrozumiałem angielski, nie zrozumiałem doktryny.

    No ale, tak misie zdaje, to nawet w Niebiesiech jesteś w pozycji Na Kolanach i z twrtym sercem wobec Najwyższego?

    Nie wiem, nie byłem.
    Ale jeśli w Niebiesiech ma być coś jarającego, to chyba nie klęczenie na niebieskiech kamieniach. Nawet, jeśli są one o 32,751% mniej twarde od kamieni na Planecie Doczesność.

    albo nie mam akurat ochoty powkurwiać jakiegoś realisty

    Ty sadysto niedobry, chyba cię to nie podnieca? ;-)

    wo :

    Jak to właściwie jest na takich imprezach – wszyscy biorą “dla towarzystwa”, czy raczej się wyznacza jakiegoś designated driver, żeby została jedna przytomna osoba, która np. wezwie pogotowie albo powstrzyma kolegę, który stoi w oknie bo ma odlot że jest ptakiem?

    Znam człowieka o przedziwnym imieniu Stoigniew, który rzucił picie jakieś 15 lat temu. Odtąd na [EDIT: po] imprezach z Alkoholem Konwencjonalnym rozwozi zwłoki.

  7. October 2nd, 2009 at 18:02 | #7

    Gammon No.82 :

    No taki, że potem dzieci lubią różowe. Rozumiesz? RÓŻOWE. W mordę bij róż.

    Tęczusia nie jest różowa.

    wo :

    Jak to właściwie jest na takich imprezach – wszyscy biorą “dla towarzystwa”, czy raczej się wyznacza jakiegoś designated driver, żeby została jedna przytomna osoba, która np. wezwie pogotowie albo powstrzyma kolegę, który stoi w oknie bo ma odlot że jest ptakiem?

    N00b.

    Nigdy nie zapraszaj na taką imprezę gościa, który nie zamierza się napierdzielić. Tak samo nigdy nie nagrywaj dżemu swojej kapeli na kwasie. Takie nagranie czy taki koleś to Wielcy Weryfikatorzy, którzy później świadczą, że np. twoja rozmowa z Duchem Wszechrzeczy polegała na trzygodzinnym machaniu sobie palcem przed oczami.

  8. October 2nd, 2009 at 18:03 | #8

    Marceli Szpak :

    żeby udowodnić teorię

    Jeśli chce udowodnić teorię, to właśnie nie powinien powstrzymywać.

    bart :

    Nigdy nie zapraszaj na taką imprezę gościa,

    Ojej no, ale czym się “taka” impreza w sumie różni pod względem zagrożeń od standardowej, na której wszyscy się po staropolsku najebią w 3 dupy?

  9. Gammon No.82
    October 2nd, 2009 at 18:07 | #9

    bart :

    Tęczusia nie jest różowa.

    Tym gorzej. Likierowe delirium tremens.
    Jestem przerażony. Co ja mam teraz zrobić?
    EDIT: bo ja też mam dzieci. MAŁE!

    Nigdy nie zapraszaj na taką imprezę gościa, który nie zamierza się napierdzielić. Tak samo nigdy nie nagrywaj dżemu swojej kapeli na kwasie. Takie nagranie czy taki koleś to Wielcy Weryfikatorzy, którzy później świadczą, że np. twoja rozmowa z Duchem Wszechrzeczy polegała na trzygodzinnym machaniu sobie palcem przed oczami.

    He he he, ja miałem raz taką jazdę po A.K.

  10. October 2nd, 2009 at 18:08 | #10

    czescjacek :

    Jeśli chce udowodnić teorię, to właśnie nie powinien powstrzymywać.

    to jest bardziej skomplikowane. uwierz. dużo, dużoooooooooooo baaaaaardziej, rozumiesz

    .Gammon No.82 :

    to że tylko chemia i biologia, to (chyba?) miało tylko znaczyć, że nie ma się co podniecać Dowodami z Odlotów na Istnienie & Obecność Pambuka, skoro takież odloty może wywołać gryzienie listka albo grzybka. Ale niech marceli się wypowie, czy dobrze odebrałem jego myśl

    zwienzłość. kiedyś się tego nauczę.

  11. Gammon No.82
    October 2nd, 2009 at 18:12 | #11

    Marceli Szpak :

    zwienzłość

    To morduje niuanse i wogle niszczy literaturę.
    A wogle to nie szydź ze mnie. Mam ohydną skłonność do wypruwania z mięsem z 30 stron cudzego tekstu trzech zdań, które mi się wydają głównym myślątkiem, a potem się nad tym pastwię.

  12. October 2nd, 2009 at 18:15 | #12

    Gammon No.82 :

    szydź

    żadna szydera, to jest zajebiście przydatna umiejętność.

  13. Gammon No.82
    October 2nd, 2009 at 18:23 | #13

    Marceli Szpak :

    żadna szydera, to jest zajebiście przydatna umiejętność.

    To ja bez szydery, to co napisałeś w kilku komentarzach w ciągu ostatnich 48 godzin jest piękne.
    A to, co ja napiszę zwieńźle nie jest i nie będzie piękne nawet za napletek Pana Naszego.

  14. October 2nd, 2009 at 18:47 | #14

    Po przeczytaniu ostatnich 200-300 postów w tym wątku naszła mnie nagła chęć by się spalić do stanu namokniętego tobołka. Źli z was ludzie.

  15. Slotna
    October 2nd, 2009 at 19:05 | #15

    radkowiecki :

    Po przeczytaniu ostatnich 200-300 postów w tym wątku naszła mnie nagła chęć by się spalić do stanu namokniętego tobołka. Źli z was ludzie.

    Nie ty jeden ;)

  16. October 2nd, 2009 at 19:17 | #16

    czescjacek :

    Ojej no, ale czym się “taka” impreza w sumie różni pod względem zagrożeń od standardowej, na której wszyscy się po staropolsku najebią w 3 dupy?

    Ale ja nie pisałem o zagrożeniach, tylko o podstawowej zasadzie higieny psychicznej dnia następnego. Przecież wiem, że uczestnicy imprez alkoholowych bardziej zbliżają się do LD50.

  17. janekr
    October 2nd, 2009 at 19:25 | #17

    bart :

    o podstawowej zasadzie higieny psychicznej dnia następnego.

    Ale przecież świadek może być taktowny i nic nie mówić?
    Mamy sąsiadkę, która z przyczyn zdrowotnych praktycznie nie pije. A na zdjęciach wygląda na najbardziej pijaną z nas wszystkich. I nigdy nie robi aluzji…

  18. October 2nd, 2009 at 20:21 | #18

    radkowiecki :

    Źli z was ludzie

    Slotna :

    Nie ty jeden ;)

    Ale bo?

  19. Gammon No.82
    October 2nd, 2009 at 20:22 | #19

    radkowiecki :

    Źli z was ludzie.

    Ależ czemuż?

    bart :

    bardziej zbliżają się do LD50

    Skoro trzy dupy A.K. stanowią LD50, to ile dup jest potrzebne dla kompletnego zgonu?

  20. October 2nd, 2009 at 20:24 | #20

    Gammon No.82 :

    Skoro trzy dupy A.K. stanowią LD50, to ile dup jest potrzebne dla kompletnego zgonu?

    Nie mam pojęcia, o czym mówisz, Straszna Czaszko.

  21. October 2nd, 2009 at 20:32 | #21

    czescjacek :

    Jeśli chce udowodnić teorię, to właśnie nie powinien powstrzymywać.

    I dlatego kurwa nienawidzę falsyfikacjonistów, jebane chuje poświęciłyby człowieka dla eleganckiego pomysłu metodologicznego.

  22. October 2nd, 2009 at 20:33 | #22

    Gammon No.82 :

    Ty sadysto niedobry, chyba cię to nie podnieca? ;-)

    mrrrrRRRRRRRRRRRRRRRRRRRrrrrrraAAAAAAAAAAARUUUUUUUUUUUUUUuuuu. uł.

  23. Gammon No.82
    October 2nd, 2009 at 20:42 | #23

    bart :

    Nie mam pojęcia, o czym mówisz, Straszna Czaszko.

    Pewnie coś źle zrozumiałem. Zrozumiałem tak:
    Pijani w trzy dupy zbliżają się do LD50.

    Zatem w ile dup pijani zbliżają się do LD100?
    A.K. to Alkohol Konwencjonalny, nie Armia Krajowa i nie Afrika Korps.
    Czaszka nie jest straszna. Jest śliczna i stanowi jeden z najpiękniejszych detali na gotyckim moście w Kłodzku. Tzn. detale są barokowe, sam most jest gotycki.

  24. b_sk
    October 2nd, 2009 at 20:50 | #24

    Mnie tam ta czaszka przypomina Szkieletora.

  25. October 2nd, 2009 at 20:53 | #25

    b_sk :

    Mnie tam ta czaszka przypomina Szkieletora.

    Cóż, każdy pracuje na swoje skojarzenia, niektórzy – całe życie.

  26. b_sk
    October 2nd, 2009 at 20:59 | #26

    jaś skoczowski :

    Cóż, każdy pracuje na swoje skojarzenia, niektórzy – całe życie.

    Moje najwyraźniej nie wyglądają na takie wypracowane w pocie czoła. Na swoją obronę dodam, że straszna czaszka brzmi trochę jak posępny czerep.

  27. October 2nd, 2009 at 21:01 | #27

    b_sk :

    Moje najwyraźniej nie wyglądają na takie wypracowane w pocie czoła. Na swoją obronę dodam, że straszna czaszka brzmi trochę jak posępny czerep.

    :*

  28. October 2nd, 2009 at 21:18 | #28

    Tomek Terlikowski kicks ass. Again!

    Homoseksualiści to taka grupa, która rozrasta się nie za pomocą rozmnażania, a propagandy – powiedział mi kilka dni temu jeden z litewskich posłów Piatras Grażuli.

  29. otaki
    October 2nd, 2009 at 21:21 | #29

    OT (chociaż nie jestem całkiem pewien)
    czuję się mile połechtany tegorocznym Ignoblem w dziedzinie literatury:

    :
    Literature prize

    Awarded to the entire police force of Ireland for issuing more than 50 penalties to a man they supposed to be the most persistent driving offender in the country: a Mr Prawo Jazdy, whose name in Polish means “driver’s licence”. An investigation held earlier this year revealed officers had mistakenly taken down the wrong details from motorists’ documents.

    http://www.guardian.co.uk/science/2009/oct/02/ig-noble-awards-britons-top

  30. b_sk
    October 2nd, 2009 at 21:24 | #30

    bart :

    Tomek Terlikowski kicks ass. Again!
    Homoseksualiści to taka grupa, która rozrasta się nie za pomocą rozmnażania, a propagandy – powiedział mi kilka dni temu jeden z litewskich posłów Piatras Grażuli.

    jak dla mnie i tak lepsze jest:

    Macie w tym poparcie zdecydowanej większości Polaków, którzy nie chcą, by ich dzieci były homoseksualistami, i by w odkryciu takiej “orientacji” pomagał ich synom w przedszkolu Robert Biedroń.

  31. Veln
    October 2nd, 2009 at 21:40 | #31

    b_sk :

    Macie w tym poparcie zdecydowanej większości Polaków, którzy nie chcą, by ich dzieci były homoseksualistami, i by w odkryciu takiej “orientacji” pomagał ich synom w przedszkolu Robert Biedroń.

    Ale córeczkom można pomagać?

  32. fan-terlika
    October 2nd, 2009 at 21:53 | #32

    Veln :

    Ale córeczkom można pomagać?

    lesby ok, zwłażcza w pornolu he he

  33. Veln
    October 2nd, 2009 at 21:57 | #33

    fan-terlika :

    lesby ok, zwłażcza w pornolu he he

    Nie rozumiem tego. Im więcej gejów, tym mniejsza konkurencja do kobiet. I odwrotnie z lesbijkami.
    I oni się powołują na naturę?

  34. October 2nd, 2009 at 21:57 | #34

    bart :

    Homoseksualiści to taka grupa, która rozrasta się nie za pomocą rozmnażania, a propagandy – powiedział mi kilka dni temu jeden z litewskich posłów Piatras Grażuli.

    Zabawne, ale to samo 10 lat temu powiedziałem o księdzach.

  35. Anonymous
    October 2nd, 2009 at 22:12 | #35

    astromaria:
    Żaden środek chemiczny nie może być zdrowy…

    O kuwa, właśnie zauważyłem.

    Trochę stamtąd poczytałem, ja pierdole, co za kretyn.

  36. October 2nd, 2009 at 22:13 | #36

    mrw :

    Zabawne, ale to samo 10 lat temu powiedziałem o księdzach.

    A w Związku Radzieckim księża powiedzieli to samo o tobie. Księza maja gosposie, geje nie.

  37. October 2nd, 2009 at 22:18 | #37

    hlb :

    A w Związku Radzieckim księża powiedzieli to samo o tobie. Księza maja gosposie, geje nie.

    Ale nowi księża nie biorą się z gosposi, tylko z biednych wielodzietnych rodzin.

  38. October 2nd, 2009 at 22:21 | #38

    mrw :

    hlb :
    A w Związku Radzieckim księża powiedzieli to samo o tobie. Księza maja gosposie, geje nie.
    Ale nowi księża nie biorą się z gosposi, tylko z biednych wielodzietnych rodzin.

    GOsposie też. Tymczasem geje biorą się głównie z dobrze usytuowanych rodzin. Napatrzy się taki gówniarz w modnych klubach na gejów i też chce, bo mu to imponuje. Chyba nie zaprzeczysz.

  39. urbane.abuse
    October 2nd, 2009 at 23:01 | #39

    hlb :

    Tymczasem geje biorą się głównie z dobrze usytuowanych rodzin. Napatrzy się taki gówniarz w modnych klubach na gejów i też chce, bo mu to imponuje.

    Och, może tez być biedny i się sprzedawać za batonik – a potem się przyzwyczaić a nawet polubić.

  40. bloody_rabbit
    October 2nd, 2009 at 23:03 | #40

    @cpuny z BdB

    Czy mi sie wydaje, szanowna grupa wsparcia narkotykowego, czy 500 komci temu potepialismy ludzi niszczacych sobie zdrowie podejrzanymi substancjami?

  41. October 2nd, 2009 at 23:03 | #41

    urbane.abuse :

    Och, może tez być biedny i się sprzedawać za batonik – a potem się przyzwyczaić a nawet polubić.

    Ale tak nie powstają geje tylko cioty. Fuj!

    bloody_rabbit :

    Czy mi sie wydaje, szanowna grupa wsparcia narkotykowego, czy 500 komci temu potepialismy ludzi niszczacych sobie zdrowie podejrzanymi substancjami?

    Potępiać to jedno, a ściągnąć dwie ścieżki chemitrailsów przy sobocie to inna sprawa…

  42. Slotna
    October 2nd, 2009 at 23:15 | #42

    bloody_rabbit :

    @cpuny z BdB
    Czy mi sie wydaje, szanowna grupa wsparcia narkotykowego, czy 500 komci temu potepialismy ludzi niszczacych sobie zdrowie podejrzanymi substancjami?

    Zaraz tam. Nie jest problemem, ze pija sobie nafte, problemem jest, ze ta nafta nie dziala. Nasze podejrzane substancje przynajmniej nam cos daja.

  43. urbane.abuse
    October 2nd, 2009 at 23:16 | #43

    bloody_rabbit :

    zy 500 komci temu potepialismy ludzi niszczacych sobie zdrowie podejrzanymi substancjami?

    No więc ja, z trawą-i-haszem-ikspiriens będący niemal dziewicą w temacie, patrzę ze zgorszeniem na was degeneratów. Jednak nie wyglądacie na zniszczonych, tylko wykolejonych, a to nie to samo i dużo przyjemniej jak mniemam.

  44. October 2nd, 2009 at 23:29 | #44

    jaś skoczowski :

    czescjacek :
    Jeśli chce udowodnić teorię, to właśnie nie powinien powstrzymywać.
    I dlatego kurwa nienawidzę falsyfikacjonistów, jebane chuje poświęciłyby człowieka dla eleganckiego pomysłu metodologicznego.

    Chyba sobie to powieszę nad biurkiem…

  45. urbane.abuse
    October 3rd, 2009 at 00:03 | #45

    Jeszcze o łasce braku wiary

  46. October 3rd, 2009 at 04:11 | #46

    @bart: Takie nagranie czy taki koleś to Wielcy Weryfikatorzy, którzy później świadczą, że np. twoja rozmowa z Duchem Wszechrzeczy polegała na trzygodzinnym machaniu sobie palcem przed oczami.

    Etam. To zalezy jak bardzo uwazasz swoje tripy za serious bussines. Jezeli ktos rzeczywiscie sie wstydzi tego, ze ktos sprowadzi jego Glebokie Doswiadczenia Mistyczne na kwasie do machania palcem (czyli w przyblizeniu — wysmieje) to znaczy, ze szuka w tej zabawie czegos czego tam nie ma i w ogole powinien sie zastanowic czy to jest odpowiednie dla niego.

    A w zabawie tej jest niesamowite doswiadczenie tego jak klka atomow zwinietych w obraczke potrafi zrobic z twoja swiadomoscia (nie tam mozgiem — istnienie mozgu to zabobon promowany przez bigfarme w wiadomych celach) oberka z holupcami. Obecnosc trzezwych kolegow jako Weryfikatorow nigdy mi nie przeszkadzala, bo oni nigdy nie mogli w istocie zweryfikowac tego co bylo sednem, czyli podrozy wglab inz. Mruwnicy — tylko ja tam bylem i wiem, ze Piotrek plywa w mleku, ale to mleko jest w srodku, a Piotrek na okolo. Relacja o tym jak sie przy okazji tej ekskursji zachowywalem to tylko dodatkowa zabawna anegdotka.

  47. October 3rd, 2009 at 09:55 | #47

    Skrótowo, bo już minuty przed wyjazdem.

    Marceli, jasne że to wszystko to tylko moje projekcje. Wydawało mi się, że to zaznaczyłem. Tak to sobie przemyślałem i tak to sobie wyobrażam. Wot i wsio.

    Natomiast nie mieszałbym do tego tripów i bajek gości którzy przeżyli śmierć kliniczną – jak dla mnie, to z tamtej strony się nie wraca i nie opowiada. Jak ktoś twierdzi że był i widział to i owo, to miał tripa i tyle. A druga strona to druga strona.

    Kurczę, chętnie bym sobie podyskutował jeszcze, ale już czasu niet. Soraski i do przeczytania wkrótce.

  48. October 3rd, 2009 at 09:59 | #48

    Barts :

    Kurczę, chętnie bym sobie podyskutował jeszcze, ale już czasu niet. Soraski i do przeczytania wkrótce.

    Ok, dzięki za ping-ponga. A jak znajdziesz jakąś fajną japońską fajkę do opium, to ja poproszę :)

  49. bloody_rabbit
    October 3rd, 2009 at 10:22 | #49

    urbane.abuse :

    Jednak nie wyglądacie na zniszczonych, tylko wykolejonych, a to nie to samo i dużo przyjemniej jak mniemam.

    Ale jednak koszty zdrowotne i społeczne są. Np. gdybym miał wybierać pomiędzy dwoma kandydatami do pracy, o wyrównanych kwalifikacjach, to wolę tego którego nie ciągnie do haszu. Choćby ze względu na to, że hasz jest nielegalny.

  50. October 3rd, 2009 at 10:26 | #50

    bloody_rabbit :

    Czy mi sie wydaje, szanowna grupa wsparcia narkotykowego, czy 500 komci temu potepialismy ludzi niszczacych sobie zdrowie podejrzanymi substancjami?

    “Podejrzanymi”. “Niszczyć”. “Potępialiśmy”. Pfffffffffffffffffffffff.

  51. Gammon No.82
    October 3rd, 2009 at 10:46 | #51

    bloody_rabbit :

    Ale jednak koszty zdrowotne i społeczne są. Np. gdybym miał wybierać pomiędzy dwoma kandydatami do pracy, o wyrównanych kwalifikacjach, to wolę tego którego nie ciągnie do haszu. Choćby ze względu na to, że hasz jest nielegalny.

    I dzięki temu wpadamy w błędne koło, jakże miłe sercu każdego autorytarnego legislatora.
    (1) hasz musi nielegalnym być albowiem pociąga za sobą koszty.
    (2) hasz pociąga za sobą koszty albowiem nielegalnym jest.

    jaś skoczowski :

    “Podejrzanymi”. “Niszczyć”. “Potępialiśmy”. Pfffffffffffffffffffffff.

    E, no, wiesz, butapren faktycznie nie jest najzdrowszy, a smród ma jakiś taki podejrzany i godzien potępienia.

  52. October 3rd, 2009 at 11:23 | #52

    Gammon No.82 :

    E, no, wiesz, butapren faktycznie nie jest najzdrowszy, a smród ma jakiś taki podejrzany i godzien potępienia.

    Ej, co Ty gadasz, poczciwy klej tez był rozważany? Przegapiłem, o rety :D .

  53. October 3rd, 2009 at 11:25 | #53

    BARTU JESTEŚ ZŁYM CZŁOWIEKIEM.

    Dzisiaj śniło mi się, że mój żel do golenia jest homeopatyczny. Nie, nie wiem, na czym jego homeopatyczność polegała.

    To jedno, a drugie, to czy ktoś wie, dlaczego Moronail z zabawnego blogaska zamienił się w stronę porno dla fetyszystów?

  54. bloody_rabbit
    October 3rd, 2009 at 11:27 | #54

    Gammon No.82 :

    I dzięki temu wpadamy w błędne koło, jakże miłe sercu każdego autorytarnego legislatora.
    (1) hasz musi nielegalnym być albowiem pociąga za sobą koszty.
    (2) hasz pociąga za sobą koszty albowiem nielegalnym jest.

    Mylisz punkty widzenia. Mnie nie obchodzi punkt widzenia legislatora (1).

    Punkt widzenia pracodawcy (2) jest natomiast taki, że prawa narkotykowego nie zmieni, za to na podstawie olewającego stosunku kandydata do prawa narkotykowego może sobie sformułować opinię na temat przyszłego stosunku kandydata do wewnętrznych regulacji firmowych i np. podpisanych przez niego NDA.

    Druga sprawa, to zarządzanie ryzykiem. Jeżeli koleś A pali hasz, a koleś B nie pali haszu, to zatrudniając kolesia B, wiem że nie będzie sytuacji typu “sorry nie mogę dziś przyjść do pracy, bo mam wizytę na komendzie — znaleźli mi hasz w aucie”.

  55. bloody_rabbit
    October 3rd, 2009 at 11:28 | #55

    grzesie2k :

    To jedno, a drugie, to czy ktoś wie, dlaczego Moronail z zabawnego blogaska zamienił się w stronę porno dla fetyszystów?

    Porno to za dużo powiedziane, ale nuda.

  56. janekr
    October 3rd, 2009 at 12:15 | #56

    bloody_rabbit :

    Druga sprawa, to zarządzanie ryzykiem. Jeżeli koleś A pali hasz, a koleś B nie pali haszu, to zatrudniając kolesia B, wiem że nie będzie sytuacji typu “sorry nie mogę dziś przyjść do pracy, bo mam wizytę na komendzie — znaleźli mi hasz w aucie”.

    I dlatego pracodawca nie powinien zatrudniać kobiet potencjalnie rozpłodowych, a także kolesi, którzy nie mają hipoteki na dom czy kredytu na mieszkanie na 30 lat.
    Bo kobieta może się rozdwoić znienacka, a koleś bez kredyty łacniej może go olać.

  57. October 3rd, 2009 at 12:20 | #57

    bloody_rabbit :

    Porno to za dużo powiedziane, ale nuda.

    Nuda to za dużo powiedziane, ale…

  58. bloody_rabbit
    October 3rd, 2009 at 12:20 | #58

    janekr :

    I dlatego pracodawca nie powinien zatrudniać kobiet potencjalnie rozpłodowych, a także kolesi, którzy nie mają hipoteki na dom czy kredytu na mieszkanie na 30 lat.
    Bo kobieta może się rozdwoić znienacka, a koleś bez kredyty łacniej może go olać.

    Dyskryminacja kobiet jest prawnie zakazana.

  59. bloody_rabbit
    October 3rd, 2009 at 12:20 | #59

    grzesie2k :

    bloody_rabbit :
    Porno to za dużo powiedziane, ale nuda.
    Nuda to za dużo powiedziane, ale…

    Musisz coś dopisać, bo zabiłeś ładnie zapowiadający się łańcuszek.

  60. Gammon No.82
    October 3rd, 2009 at 12:58 | #60

    grzesie2k :

    Dzisiaj śniło mi się, że mój żel do golenia jest homeopatyczny. Nie, nie wiem, na czym jego homeopatyczność polegała.

    Bardzo rozcieńczony papier ścierny goli gładko i bez podrażnień.

    EDIT: Źle. Rozcieńczony środek na porost kłaków goli, a rozcieńczony papier ścierny jest jako wspomaganie przeciw podrażneiniom.

    Mnie się śniło, że PiS wygrał wybory, a Jarkacz ogłosił się dożywotnim dyktatorem.

    bloody_rabbit :

    Dyskryminacja kobiet jest prawnie zakazana.

    To nie jest dyskryminacja kobiet. To jest niechęć do zatrudniania pracowników potencjalnie niedyspozycyjnych. Czyli – jak to sam ładnie nazwałeś – “zarządzanie ryzykiem”. Dopiero kiedy odmówisz zatrudnienia bezpłodnej kobiety (albo niepijacego alkoholika, albo niepalącego haszyszyna), będzie to jawny dowód dyskryminacji.

  61. October 3rd, 2009 at 12:59 | #61

    bloody_rabbit :

    Musisz coś dopisać, bo zabiłeś ładnie zapowiadający się łańcuszek.

    Właściwie to miałem napisać:

    Nuda to za dużo powiedziane, ale… jesteś gejem?

    Jak chcesz, to mogę to jeszcze zrobić.

  62. October 3rd, 2009 at 13:02 | #62

    bloody_rabbit :

    Ale jednak koszty zdrowotne i społeczne są. Np. gdybym miał wybierać pomiędzy dwoma kandydatami do pracy, o wyrównanych kwalifikacjach, to wolę tego którego nie ciągnie do haszu. Choćby ze względu na to, że hasz jest nielegalny.

    I tylko dlatego nie przeszkadzałoby Ci, że pije piwo, bo jest legalne? Bo jak nie tylko z tego powodu, to nie rozumiem Cię wcale, a wcale. Szkodliwość, przynajmniej w pewnych obszarach, haszu jest znikoma w porównaniu z poczciwym spirolem.

  63. blackops
    October 3rd, 2009 at 13:38 | #63

    @ jaś skoczowski:

    Ale zasadniczo jakbyście chcieli zbadać te ciągoty w ramach rekrutacji? Prowokacją?

    – Dzieńdobry, pan spocznie, porekrutujemy zaraz, ale może coś do picia najpierw? Dymka może? Haszyszek? Tak dla rozluźnienia?

  64. bloody_rabbit
    October 3rd, 2009 at 13:55 | #64

    Gammon No.82 :

    To nie jest dyskryminacja kobiet. To jest niechęć do zatrudniania pracowników potencjalnie niedyspozycyjnych.

    To jest analogia wyciągnięta z dupy. Jeżeli ktoś nie chce zatrudnić kobiety “bo może zajść w ciążę”, to po prostu usiłuje zracjonalizować swoje uprzedzenia — dlatego, że róẃnie dobrze mężczyzna żyjący w stałym związku może zostać ojcem, i też będzie mniej dyspozycyjny. To, że tylko kobiecie robi się z tego problem, to właśnie dowód na istnienie uprzedzeń wobec kobiet. Natomiast w przypadku kolesia palącego hasz, sprawa jest prosta: nie palisz — nie będziesz miał problemów prawnych z powodu palenia haszu.

    I owszem, niedyspozycyjność w pracy z powodu wychowywania potomstwa jest w cywilizowanym społeczeństwie traktowana inaczej niż niedyspozycyjność z powodu nawalenia się haszem, kaca po popijawie czy aresztowania za posiadanie trawki. Guess why.

    jaś skoczowski :

    I tylko dlatego nie przeszkadzałoby Ci, że pije piwo, bo jest legalne?

    Nie rozumiesz. Mi jako mi nie przeszkadza to że inz.mruwnica ma zwidy kolegi pływającego w mleku. Uważam to za głupie, ale KJP. Mi jako pracodawcy przeszkadzałoby luźne podejście pracownika do przestrzegania prawa, i to w dodatku takiego która jest strzeżone przez niebanalne kary. Choćby dlatego, że będzie mi zależało, żeby przestrzegał podpisanej przez siebie umowy NDA.

    Szkodliwość, przynajmniej w pewnych obszarach, haszu jest znikoma w porównaniu z poczciwym spirolem.

    Ja przepraszam, ale to jest dla mnie inny świat — co to jest “spirol”? Czy to jest to samo co “kompot” i “klej”, czy coś innego?

    blackops :

    Ale zasadniczo jakbyście chcieli zbadać te ciągoty w ramach rekrutacji?

    Zapewne sporo łosi ma na swoich kontach na Facebooku wpisy “ale się wczoraj ujarałem”.

  65. October 3rd, 2009 at 14:18 | #65

    Cóż, obawiam się, że bardziej łosiowe jest imiennonazwiskowe konto na fb. To skreśla bardziej niż status się ujarałem.

  66. fan-terlika
    October 3rd, 2009 at 14:27 | #66

    Marceli Szpak :

    Cóż, obawiam się, że bardziej łosiowe jest imiennonazwiskowe konto na fb

    ? Co w tym łosiowatego? I nie musi być ono otwarte dla wsystkich. 95% ludzi ma tylko dla friendsów.
    bloody_rabbit :

    Zapewne sporo łosi ma na swoich kontach na Facebooku wpisy “ale się wczoraj ujarałem”.

    To w ogóle jest -100 do lansu, więc gdyby to było “ale się wczoraj najebałem”, to też wstyd zatrudnić.

  67. Gammon No.82
    October 3rd, 2009 at 14:30 | #67

    bloody_rabbit :

    To jest analogia wyciągnięta z dupy. Jeżeli ktoś nie chce zatrudnić kobiety “bo może zajść w ciążę”, to po prostu usiłuje zracjonalizować swoje uprzedzenia — dlatego, że róẃnie dobrze mężczyzna żyjący w stałym związku może zostać ojcem, i też będzie mniej dyspozycyjny. To, że tylko kobiecie robi się z tego problem, to właśnie dowód na istnienie uprzedzeń wobec kobiet. Natomiast w przypadku kolesia palącego hasz, sprawa jest prosta: nie palisz — nie będziesz miał problemów prawnych z powodu palenia haszu.

    Ano niezupełnie, ponieważ Prastara Prapolska Tradycja jest taka, że menszczyzna jest dyspozytywna niezależnie od dzieciatości. Menszczyzna po pracy idzie na pyffo z kolegami, więc może też zamiast tego posiedzieć w nadgodzinach. Menszczyźnie nie zdarzają się zwolnienia “na chore dziecko”. I tak dalej. Skoro takie są warunki, to decyzja pracodawcy in spe o niezatrudnianiu kobiet może być najzupełniej racjonalna, a nie motywowana uprzedzeniami. W Arabii Saudyjskiej niezatrudnienie kobiety też może nie mieć nic wspólnego z uprzedzeniami – może po prostu z tym, że kobieta nie będzie prowadzić samochodu (a bo nie wolno).

    co to jest “spirol”

    Prawdopodobnie stężony wodny roztwór alkoholu etylowego.
    [oczywiście to pytanie było żartem, prawda?]

  68. urbane.abuse
    October 3rd, 2009 at 14:54 | #68

    Marceli Szpak :

    imiennonazwiskowe konto na fb. To skreśla bardziej niż status się ujarałem.

    Ale skreśla w sensie -100 do lansu czy -100 do szans zatrudnienia? Z pierwszym się nie zgadzam, ale co kto lubi, a drugiego nie rozumiem?
    blackops :

    Ale zasadniczo jakbyście chcieli zbadać te ciągoty w ramach rekrutacji? Prowokacją?

    Proste, pytasz swojego dilera, czy taki jeden tez u niego kupuje.

  69. blackops
    October 3rd, 2009 at 15:12 | #69

    bloody_rabbit :

    Zapewne sporo łosi ma na swoich kontach na Facebooku wpisy “ale się wczoraj ujarałem”.

    Point taken, tyle że to niby ma być etyczne? W sensie, miałbym pracować u łosia, który najpierw wysurfował mnie po sieci?

    (ok, też sprawdzaliśmy konta stażystek na naszej klasie. Ale bardziej w poszukiwaniu nagich fotek)

  70. blackops
    October 3rd, 2009 at 15:13 | #70

    urbane.abuse :

    Proste, pytasz swojego dilera, czy taki jeden tez u niego kupuje.

    No ale w takiej opcji to chyba działa na plus, w sensie braterstwo uzależnień i takie tam?

  71. October 3rd, 2009 at 15:21 | #71

    bloody_rabbit :

    Mi jako mi nie przeszkadza to że inz.mruwnica ma zwidy kolegi pływającego w mleku. Uważam to za głupie, ale KJP.

    Po pierwsze that was then this is now — nauczyliśmy się czego się trzeba było nauczyć i dzięki ci dobry zły nauczycielu — całe to gadanie o otwieraniu się trzeciego oka to i bzdury i nie bzdury. Za drzwiami do percepcji jest tęczowy pokój z ruchomymi ścianami i IMO warto zobaczyć te kolory żeby nabrać trochę dystansa do tej właśnie percepcji, ale znowu, żeby się tam przeprowadzić to też bessęsu.

    A po drugie to z pływaniem w mleku to cytat.

  72. October 3rd, 2009 at 15:43 | #72

    urbane.abuse :

    Ale skreśla w sensie -100 do lansu czy -100 do szans zatrudnienia? Z pierwszym się nie zgadzam, ale co kto lubi, a drugiego nie rozumiem?

    wszystkie n-k, fb dają – do zatrudnienia, za bardzo ułatwiają identyfikację, więc trochę bez sensu wpisywać tam cokolwiek pod własnym nazwiskiem, bo to są rzeczy, które przejrzy nawet pracodawca z zerowym google fu, bo mu w gazetach napisali, że to dobry sposób na preselekcję, a tak właściwie to nie wiadomo, czy np filmik z jutuba, który wstawiłeś dla kumpli, akurat nie uraża jego uczuć religijnych, albo nie trafia w jego poczucie humoru. Ja tam jednak z lekką paranoja podchodzę do takich rzeczy (nie, żeby wielonickowość coś utrudniała, ale przynajmniej zniechęca tych najbardziej przypadkowych i nadgorliwych, tak se lubię wmawiać:)

  73. urbane.abuse
    October 3rd, 2009 at 16:03 | #73

    Marceli Szpak :

    Ja tam jednak z lekką paranoja podchodzę do takich rzeczy

    Ale przecież wystarczy być porządnym, wzorowym obywatelem.
    Marceli Szpak :

    to są rzeczy, które przejrzy nawet pracodawca z zerowym google fu,

    Żaden z zatrudniających mnie do tej pory ludzi nie miał tyle wolnego czasu, żeby sobie dupę zawracać jakimś guglaniem. A jeśli asystentka ma na polecenie coś wyguglać, no to ona ma zazwyczaj lat dwadzieścia parę i mnie lubi (jedna nawet mi powiedziała, że jestem boski, koniec cytatu, i miałem potem duży respekt na ofisie, choć nic z tego nie rozumiałem). Nie czuję zagrożenia z tej strony.

  74. fan-terlika
    October 3rd, 2009 at 16:04 | #74

    inz.mruwnica :

    A po drugie to z pływaniem w mleku to cytat.

    Kiedyś odurzeni tego słuchaliśmy, wszyscy w ciszy siedzieli w kółku i czekali na opowieść. Coś się tylko dłużył wstęp. Dopiero po blisko 10 minutach zorientowaliśmy sie, że jeden głośnik był odłączony i ścieżka z monologiem nie była grana.

    Edit: Zabrzmiało, jakbym ci przypominał wydarzenia po amnezji

  75. Slotna
    October 3rd, 2009 at 16:11 | #75

    bloody_rabbit :
    Nuda to za dużo powiedziane, ale… jesteś gejem?

    Gejem to za duzo powiedziane, ale…

  76. bloody_rabbit
    October 3rd, 2009 at 16:14 | #76

    Gammon No.82 :

    Ano niezupełnie, ponieważ Prastara Prapolska Tradycja jest taka, że menszczyzna jest dyspozytywna niezależnie od dzieciatości. Menszczyzna po pracy idzie na pyffo z kolegami, więc może też zamiast tego posiedzieć w nadgodzinach. Menszczyźnie nie zdarzają się zwolnienia “na chore dziecko”. I tak dalej. Skoro takie są warunki, to decyzja pracodawcy in spe o niezatrudnianiu kobiet może być najzupełniej racjonalna, a nie motywowana uprzedzeniami. W Arabii Saudyjskiej niezatrudnienie kobiety też może nie mieć nic wspólnego z uprzedzeniami – może po prostu z tym, że kobieta nie będzie prowadzić samochodu (a bo nie wolno).

    Po pierwsze, to w żadnej znanej mi polskiej rodzinie z dziećmi to tak nie wyglądało.

    Po drugie, pracodawca, dyskryminując kobiety, odstrasza 50% utalentowanej siły roboczej — co jest potężnym strzelaniem sobie w stopę.

    Po trzecie, niedyspozycyjność z powodu choroby dziecka, a niedyspozycyjność z powodu aresztowania za palenie haszu, to dwie różne niedyspozycyjności. Jeżeli mamy spotkanie z klientem i musimy je przesunąć o tydzień, bo koleżance X zachorowało dziecko, to jest to sytuacja normalna i nikt się nie ma czego wstydzić. Nie chciałbym być natomiast w skórze menedżera piszącego email “Bardzo przepraszam, musimy przesunąć spotkanie, bo Iksiński został aresztowany za posiadanie narkotyków”.

    Po czwarte, nawet jeżeli uznasz, że w partykularnym interesie danego pracodawcy leży dyskryminacja kobiet, to nie leży ona w interesie społeczeństwa, więc ją zakazaliśmy. I dobrze.

    Gammon No.82 :

    Prawdopodobnie stężony wodny roztwór alkoholu etylowego.
    [oczywiście to pytanie było żartem, prawda?]

    Nie, dlaczego? Każdy ma obowiązek znać slang pijacki?

    blackops :

    (ok, też sprawdzaliśmy konta stażystek na naszej klasie. Ale bardziej w poszukiwaniu nagich fotek)

    :O

    I Ty mnie pouczasz o etyce w pracy?

    urbane.abuse :

    Żaden z zatrudniających mnie do tej pory ludzi nie miał tyle wolnego czasu, żeby sobie dupę zawracać jakimś guglaniem.

    Banki guglają.

    grzesie2k :

    Nuda to za dużo powiedziane, ale… jesteś gejem?

    Nie licz na to :)

  77. October 3rd, 2009 at 16:20 | #77

    fan-terlika :

    Coś się tylko dłużył wstęp. Dopiero po blisko 10 minutach zorientowaliśmy sie, że jeden głośnik był odłączony i ścieżka z monologiem nie była grana.

    Ja kiedyś kupiłem jakąś płytę (czy nawet jeszcze kasetę) słucham i w końcu nastaje numer “eksperymentalny”. Myślę sobie, nie no… kolejna płyta z odgłosami burzy (Toola zawsze musiałem przewijać), ale coś długi ten numer był i okazało się, że się płyta/strona skończyła, a za oknem rzeczywiście szła odległa burza.

    fan-terlika :

    Zabrzmiało, jakbym ci przypominał wydarzenia po amnezji

    No jak to? Nie pamiętasz, że wtedy tam byłem?

    Slotna :

    Gejem to za duzo powiedziane, ale…

    ładnym penisem nie pogardzę. I’d eat Lady GaGa’s dick.

  78. October 3rd, 2009 at 16:31 | #78

    Marceli Szpak :

    wszystkie n-k, fb dają – do zatrudnienia, za bardzo ułatwiają identyfikację, więc trochę bez sensu wpisywać tam cokolwiek pod własnym nazwiskiem, bo to są rzeczy, które przejrzy nawet pracodawca z zerowym google fu, bo mu w gazetach napisali, że to dobry sposób na preselekcję, a tak właściwie to nie wiadomo, czy np filmik z jutuba, który wstawiłeś dla kumpli, akurat nie uraża jego uczuć religijnych, albo nie trafia w jego poczucie humoru. Ja tam jednak z lekką paranoja podchodzę do takich rzeczy (nie, żeby wielonickowość coś utrudniała, ale przynajmniej zniechęca tych najbardziej przypadkowych i nadgorliwych, tak se lubię wmawiać:)

    Erm. To działa też w drugą stronę: jeśli mój potencjalny pracodawca ma problem z takimi rzeczami, to ja nie chcę, żeby był moim pracodawcą.

  79. blackops
    October 3rd, 2009 at 16:50 | #79

    Marceli Szpak :
    Erm. To działa też w drugą stronę: jeśli mój potencjalny pracodawca ma problem z takimi rzeczami, to ja nie chcę, żeby był moim pracodawcą.

    Ano właśnie. Z bieżącym szefem dzielę się sieciowymi perypetiami i mamy z tego niezłą polewkę.

    bloody_rabbit :
    blackops :
    (ok, też sprawdzaliśmy konta stażystek na naszej klasie. Ale bardziej w poszukiwaniu nagich fotek)

    :O
    I Ty mnie pouczasz o etyce w pracy?

    Ael myśmy szukali tych ewentualnych plusów :-)

  80. October 3rd, 2009 at 16:54 | #80

    Marceli Szpak :

    Cóż, obawiam się, że bardziej łosiowe jest imiennonazwiskowe konto na fb. To skreśla bardziej niż status się ujarałem.

    Ojeje, ojeje, teh drama. :D

  81. bloody_rabbit
    October 3rd, 2009 at 16:54 | #81

    blackops :

    Ael myśmy szukali tych ewentualnych plusów :-)

    Naprawdę nie łapiesz, co jest nieetycznego w robieniu ze stażystki w pracy obiektu seksualnego?

  82. janekr
    October 3rd, 2009 at 16:56 | #82

    bloody_rabbit :

    Po drugie, pracodawca, dyskryminując kobiety, odstrasza 50% utalentowanej siły roboczej — co jest potężnym strzelaniem sobie w stopę.

    A kogo to obchodzi?
    Świat jest pełen talentów. O ile wiem, pracodawcy nie mają żadnych problemów z obsadą żadnych stanowisk, więc mogą sobie przebierać wybierać.
    Zresztą, i tak bardziej utalentowany pracownik nie wygeneruje na ogół dla firmy o tyle więcej pieniędzy, żeby się opłacało z talentem handryczyć.

  83. blackops
    October 3rd, 2009 at 17:09 | #83

    bloody_rabbit :

    blackops :
    Ael myśmy szukali tych ewentualnych plusów :-)
    Naprawdę nie łapiesz, co jest nieetycznego w robieniu ze stażystki w pracy obiektu seksualnego?

    OMG, AN ETHICS FREAK!!!

    Nie, zupełnie na poważnie to nawet nie byłem w stanie odpowiedzieć na pytanie “Tak? A jak cycki?” po rozmowach kwalifikacyjnych. Gdyż albowiem skupiam uwagę na kobiecych twarzach. A już szczególnie w ramach rekrutacji, którą prowadziłem pierwszy raz w życiu – i serio chciałem dobrać sobie kogoś kompetentnego, za kogo nie będę musiał odwalać połowy roboty.

    I generalnie się udało.

    Naprawdę łapię, co jest nieetycznego w przeglądaniu googla w poszukiwaniu “mięsa” odnośnie przyszłych współpracowników. Szefo po prostu kliknął odpowiedni button w NK – ale już po zatrudnieniu. Ja tymczasem… przyznam się. Przeglądałem sieć, ale nie pod względem fotek, a pod kątem ewentualnych wcześniejszych publikacji. I powiem szczerze – dobrze, że tak zrobiłem, bo od razu wiedziałem, co jest językowo w tekstach do poprawienia.

    Akurat tego nie uznaję za nieetyczne. Sorry, jeśli ktoś publikuje się choćby w ogólnodostępnej uczelnianej sieciowej gazetce – mam prawo rzucić okiem. W końcu odnosi się to do deklarowanych umiejętności.

    W ten sposób od pierwszego dnia stażu miałem okazję do pracy nad językiem. Nie, nie w kontekście seksu oralnego, a w kontekście artów, które codziennie trafiają na portal ekonomiczny. Mam świadomość, że sam piszę teksty otagowane jako “z dupy”, ale wobec podległych dziewcząt mam wymagania. Niech się uczą. W końcu po to przyszły.

    A to, że fajnie wyglądają, to już tylko ich plus. Jakkolwiek nie zaważył na rekrutacji – i tego jestem pewien.

    EDIT: ok, po prawdzie fakt, że są atrakcyjne, świadczy na ich korzyść o tyle, że wyciągają więcej informacji na konferencjach, wywiadach itd. – i nawet jakbyśmyu chcieli zmienić wizerunek branży, sorry, ale tak długo jak ludzie nie przyzwyczają się do ostrzału z pozycji niczym nie wyróżniających się lasek, nie zrezygnujemy z tego.

  84. fan-terlika
    October 3rd, 2009 at 17:12 | #84

    bloody_rabbit :

    Naprawdę nie łapiesz, co jest nieetycznego w robieniu ze stażystki w pracy obiektu seksualnego?

    Ja mam jeszcze wizję, jak przychodzi ona odebrać/przynieść jakieś dokumenty, a tójka samców siedzi przed monitorem i się rechocze.

  85. blackops
    October 3rd, 2009 at 17:16 | #85

    @ fan-terlika:
    akurat u mnie 70% pracowników – minus IT – to kobiety. I to one rzucają najbardziej sprośnymi żartami.

  86. Ano Ni Mo
    October 3rd, 2009 at 17:19 | #86

    To ja znów z boku. Nie wiem czy już było, ale na Modnych Bzdurach pojawił się link do artykułu prof. Majewskiej wyglądającego chyba nieco poważniej niż przepisywanie bredni Kennedyego: http://is.gd/3Uqd9 , niestety za darmo jest tylko spis treści…

  87. bloody_rabbit
    October 3rd, 2009 at 17:35 | #87

    janekr :

    O ile wiem, pracodawcy nie mają żadnych problemów z obsadą żadnych stanowisk, więc mogą sobie przebierać wybierać.
    Zresztą, i tak bardziej utalentowany pracownik nie wygeneruje na ogół dla firmy o tyle więcej pieniędzy, żeby się opłacało z talentem handryczyć.

    Ja wiem że na Pasteura żarcie w stołówce jest takie sobie, ale skąd w Tobie tyle goryczy? To raz, a dwa: bzdurzysz.

    blackops :

    OMG, AN ETHICS FREAK!!!

    To że Tobie to co napisałem wydaje się “freaky”, tylko Cię pogrąża.

    Nie, zupełnie na poważnie to nawet nie byłem w stanie odpowiedzieć na pytanie “Tak? A jak cycki?”

    Sam fakt że takie pytanie padło, już o czymś świadczy.

    blackops :

    I to one rzucają najbardziej sprośnymi żartami.

    Survival skillz.

  88. blackops
    October 3rd, 2009 at 17:52 | #88

    @ bloody_rabbit:

    Dzizas. Nawet niesmacznie zażartować sobie nie można.

    Z całym szacunkiem do kobiet – i kobiet w ciąży – i kobiet na macierzyńskim (ta fraza ciężko przechodzi mi przez gardło) – bez kitu. Kobiety równie “fizycznie” oceniają rekrutowanych facetów. Rabbit, kombinuj jak chcesz – ja nie jestem przeciw ochronie kobiet w kwestii dyskryminacji z okazji potencjalnego potomka. Ba! Żaden z nas nie jest przeciwko zatrudnieniu laski, która nam się nie spodoba.

    Jokeowałem sobie, choć temat etyki przy zatrudnieniu mnie nurtuje. I szczerze przyznam – postąpiłem słusznie, w swoim mniemaniu. Jak w “wybrałem merytorycznie najlepsze” – i zupełnie serio. Jak wpadniesz na browar, porównamy CV i powiesz, co jest nie tak. A na razie – wybrałem fajne laski, szefowi się spodobały, obydwaj mamy żony – więc standard.

    Ale z 120% pewnością mogę zadać, że nie selekcjonowałem po seksistowskim kluczu. Nawet nie zajarzyłem, za bardzo byłem spięty sytuacją “zaprezentuj maksymalnie dobrze stażodawcę”.

    Oczywiście, teksty z gatunku “a ma fajne cyce?” pojawią się zawsze. Zwykle do 1 kontaktu face to face. Potem współpracownikom jakoś tak głupio.

    Albo już wiedzą, że ma fajne cyce.

  89. bloody_rabbit
    October 3rd, 2009 at 17:54 | #89

    blackops :

    Ale z 120% pewnością mogę zadać, że nie selekcjonowałem po seksistowskim kluczu.

    Bez kozery powiem pińcset.

  90. blackops
    October 3rd, 2009 at 18:05 | #90

    @ bloody_rabbit:
    a dla kogo ten wywiad?

  91. janekr
    October 3rd, 2009 at 18:21 | #91

    bloody_rabbit :

    Ja wiem że na Pasteura żarcie w stołówce jest takie sobie, ale skąd w Tobie tyle goryczy?

    Hę? Ja? W stołówce?

    bloody_rabbit :

    bzdurzysz

    Jakieś argumenty?

  92. Anonymous
    October 3rd, 2009 at 18:45 | #92

    bloody_rabbit :

    Ja wiem że na Pasteura żarcie w stołówce jest takie sobie, ale skąd w Tobie tyle goryczy? To raz, a dwa: bzdurzysz.

    Nieprawda, na Chemii jest całkiem dobre.

  93. Anonymous
  94. bloody_rabbit
    October 3rd, 2009 at 19:00 | #94

    janekr :

    pracodawcy nie mają żadnych problemów z obsadą żadnych stanowisk

    Choćby to.

  95. RobertP
    October 3rd, 2009 at 19:56 | #95

    He he http://forum.newworldorder.com.pl/viewtopic.php?f=8&t=14

    do tego plakat, który opisuje nowy plakat Unii Europejskiej, i opis ile w nim powiązań satanistycznych i dążenie do nowego światowego ładu…

    Fajne, też chcę taki.

  96. zer00
    October 3rd, 2009 at 20:56 | #96

    RobertP :

    plakat, który opisuje nowy plakat

    Metaplakat.

  97. October 3rd, 2009 at 21:02 | #97

    RobertP :

    opisuje nowy plakat Unii Europejskiej, i opis

    I metaopis!

  98. urbane.abuse
    October 3rd, 2009 at 21:26 | #98

    inz.mruwnica :

    RobertP :
    opisuje nowy plakat Unii Europejskiej, i opis
    I metaopis!

    Ale jakiś życzliwy przypomina poniżej (bzdurnie i spiskowo, jak należy), że nas od nich dzieli tylko kilka handshaków. Brrr, to może być wasz sąsiad.

  99. October 3rd, 2009 at 21:47 | #99

    janekr :

    Świat jest pełen talentów. O ile wiem, pracodawcy nie mają żadnych problemów z obsadą żadnych stanowisk, więc mogą sobie przebierać wybierać.

    No to już trochę zależy od niszy ekologicznej, którą sobie wybrałeś.

  100. Gammon No.82
    October 3rd, 2009 at 22:11 | #100

    bloody_rabbit :

    Po pierwsze, to w żadnej znanej mi polskiej rodzinie z dziećmi to tak nie wyglądało.

    Widocznie znamy inne polskie rodziny.

    Po drugie, pracodawca, dyskryminując kobiety, odstrasza 50% utalentowanej siły roboczej — co jest potężnym strzelaniem sobie w stopę.

    W wielu branżach tak, w niektórych innych nie.

    Po trzecie, niedyspozycyjność z powodu choroby dziecka, a niedyspozycyjność z powodu aresztowania za palenie haszu, to dwie różne niedyspozycyjności. Jeżeli mamy spotkanie z klientem i musimy je przesunąć o tydzień, bo koleżance X zachorowało dziecko, to jest to sytuacja normalna i nikt się nie ma czego wstydzić. Nie chciałbym być natomiast w skórze menedżera piszącego email “Bardzo przepraszam, musimy przesunąć spotkanie, bo Iksiński został aresztowany za posiadanie narkotyków”.

    Bo żyjesz w cywilizacji, w której palenie jest nieokej, a zatrudnianie kobiet jest okej. 150 lat temu było na odwrót. Czy to wszystko, co napisałeś to jest dowód na to, że palenie jest czymś niewłaściwym? Czy tylko na to, że w 1859 roku zatrudnianie kobiet było kłopotliwe, a w 2009 roku zatrudnianie haszyszynów jest kłopotliwe?

    Po czwarte, nawet jeżeli uznasz, że w partykularnym interesie danego pracodawcy leży dyskryminacja kobiet, to nie leży ona w interesie społeczeństwa, więc ją zakazaliśmy. I dobrze.

    Wydaje mi się, że pracodawca z założenia zatrudnia w swoim partykularnym interesie, i że trudno odeń oczekiwać czegokolwiek innego.

    Każdy ma obowiązek znać slang pijacki?

    Nikt nie ma obowiązku znać czegokolwiek. Ale brak wyczucia językowego może w życiu przeszkadzać.

    Naprawdę nie łapiesz, co jest nieetycznego w robieniu ze stażystki w pracy obiektu seksualnego?

    Ale oni szukali zanim stażystki zostały stażystkami. I nie szukali niczego innego, niż stażystki in spe same opublikowały. Wydaje mi się, że to zupełnie co innego, niż łapanie koleżanki w pracy za dupę sensu largo.

    Czy ty nie jesteś zbyt pryncypialny?

Comment pages
1 11 12 13 14 15 18 2515
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)