Home > Racjonalo > Jak pije się naftę

Jak pije się naftę

September 25th, 2009 Leave a comment Go to comments

Uwaga: odradzam osobom wrażliwym czytanie poniższego tekstu. Pojawia się w nim męczenie dzieci i różne obrzydliwe praktyki cielesne. Oprócz tego wydzieliny i pasożyty. Mówię serio, można jeszcze zawrócić. Uwaga dla twardzieli: post jest długi, ale warto. W życiu czegoś takiego nie czytaliście.

Intro

Łamy Blog de Bart wypełniają zwykle relacje z moich wizyt w Otchłani. Wbrew nazwie, Otchłań nie jest nieskończoną przestrzenią, wręcz przeciwnie: mimo pozornych różnic, jej mieszkańcy mają do siebie całkiem blisko, zazwyczaj co najwyżej jeden-dwa kliki. Nie wierzycie? Zapraszam na przejażdżkę.

Klik! Oto znany prawicowy komentator, publikujący w prasie bardzo popularnej. Jeszcze niedawno jednym ruchem można było przeskoczyć z jego bloga do siedziby piewcy ludobójstwa — owa norka znajdowała się na liście blogów polecanych przez publicystę. Z fanem masowych mordów sąsiaduje z kolei PISMO BIBLIJNYCH CHRZEŚCIJAN, udowadniające m.in., że w Biblii podano jednak dokładnie wartość liczby π. Co prawda według Świętych Wersetów kadź odlewna miała dziesięć łokci średnicy, a trzydzieści obwodu, ale oczywiście średnicę wymierzono według krawędzi zewnętrznych, a obwód wedle wewnętrznych, więc uwzględniając grubość brzegu 10 cm wychodzi, że wedle Biblii π=3,14. Skąd PISMO BIBLIJNYCH CHRZEŚCIJAN wie, że średnicę mierzono tak, a obwód siak, to już prywatna tajemnica PISMA.

Od PISMA niedaleko do kreacjonisty Maćka, który na gruzach dawno obalonej teorii ewolucji buduje Nową Teorię Stwarzania. Możemy dowiedzieć się od niego, że tajemniczy neandertalczycy to po prostu ludzie przedpotopowi, w odróżnieniu od nas — ludzi popotopowych, potomków Noego. U Maćka sympatycznego komcia z pozdrowieniami zostawia AstroMaria, człowiek z podtytułem „UWIERZĘ W NAJGŁUPSZY BZDET”. Na swoim blogu udowadnia, że Rząd Światowy truje nas kwaskiem cytrynowym, a Richard Dawkins jest zwolennikiem teorii Inteligentnego Projektu („…okazał się jednak uczciwym naukowcem, który wprawdzie przez lata oszukiwał siebie samego i cały świat wokół, ale w końcu skapitulował i powiedział prawdę”). AstroMaria usłyszała tę sensacyjną informację w kreacjonistycznym filmie propagandowym.

I tak krążymy od jednego blogaska do drugiego. W gruncie rzeczy nie zagłębiamy się zbytnio w Otchłań. Owszem, jedni są bardziej szaleni od drugich, ale różnice nie są znaczne, dwa schodki w górę, jeden w dół. Czasami jednak można spaść o kilka pięter.

Prawdziwa Otchłań

Witajcie na forum.igya.pl. Forum to leży na uboczu, prawie nikt o nim nie wspomina. Ot, jeden link na wegedzieciak.pl, wspomnienie na blogu Grypa666 (notabene konkurującym ostro z AstroMarią o tytuł Blogaska Najbardziej Oderwanego od Rzeczywistości). Krótki post w Kafeterii. Nigdy byśmy go nie znaleźli, gdyby nie jeden ze stałych komentatorów BdB, który z nudów wpisał w Google frazę „Jak pije się naftę”.

Forumowicze z igya.pl rozmawiają o bardzo niekonwencjonalnych terapiach. Nie chce mi się rozpisywać o szczegółach, niech wystarczy krótki zarys. MMS to cud-środek będący 30-procentowym roztworem chlorynu sodu. Zappery to urządzenia elektryczne leczące prądem: leczą poprzez usuwanie pasożytów, które są przyczyną wszystkich chorób świata. Metoda Siemionowej również służy odrobaczaniu, ale za pomocą drakońskiej diety i picia dziwnych nalewek.

Zanim zaprowadzę was w otchłań, chciałbym zwrócić uwagę na pewną kwestię: forumowicze opisują własne doświadczenia. To nie są historie, które wyczytali w książkach czy usłyszeli od znajomych o ich znajomych.

Zacznijmy więc od picia nafty.

Otóż po przeczytaniu informacji u Małachowa kupiłam w sklepie chemicznym zwykłą naftę oświetleniową w półlitrowym opakowaniu. Taką naftą zalałam zielone orzechy włoskie, dodałam też propolisu. Ta cała mikstura stała kilka dni (nabrała zielonkawo-brunatnego koloru). Po tym czasie zlałam do butelki z ciemnego szkła i zaczęłam przyjmować — w pierwszej miesięcznej serii wypijałam rano na czczo (pół godziny przed jedzeniem) łyżeczkę od herbaty. Potem miesiąc przerwy i teraz piję drugą serię — tym razem 2 x dziennie po łyżeczce (rano i wieczorem). Póki co nic groźnego się nie dzieje i myślę, że o takiej zwykłej oświetleniowej nafcie pisał Małachow. Teraz jeśli chodzi o skutki — żadnych (na szczęście) robali nie widziałam.

O co chodzi z robalami? Moim zdaniem część forumowiczów cierpi na chorobę, o której dowiedziałem się, szukając materiałów do tekstu o Morgellonach. Choroba ta nazywa się parazytoza urojona i leczy się ją bardzo łatwo — środkami antypsychotycznymi. Niektórzy chorzy uważają jednak, że taka terapia uwłacza ich godności.

Moja córka jest prawie dorosła i kiedy zaczęłam szukać przyczyn naszych dolegliwości najpirw lekaż sugerowł chorobę psychiczną ,a jak pojechałam do laboratorium chcąc zrobić prywatnie badanie na glistę i toxakoroze pan laborant powidział żebym nie szukała sobie chorób jak moja córka to usłyszła to powidziała że więcej do lekaża i na żadne badania nie pójdzie,poprostu wstydziła się że wszyscy biorą nas za wariatów ale kiedy zobaczyła że żiółka pomagają to pije.

Jak zdiagnozować pasożyty? Najlepiej urządzeniami diagnostycznymi Oberon lub Vega-Test. Jak już się je zdiagnozuje, można zabrać się za leczenie.

Witam wszystkich. Moje doświadczenia związane z kuracją Siemionowej dotyczą leczenia w ten sposób mojego 11-letniego syna. Od 4 lat cały czas miałam problem ze zdrowiem syna, a na oberonie, za pomocą którego diagnozowałam dziecko ciągle pojawiały się pasożyty różnego rodzaju. Dziecko leczone było przez lekarza homeopatę w Warszawie różnymi naturalnymi sposobami, oprócz leków homeopatycznych, między innymi nalewkami (sok z kiszonych ogórków+czosnek, sok z kapusty kiszonej+czosnek, imbir z sokiem z cytryny). Do tego dołączane było leczenie chemicznymi lekarstwami (Zentel, Pyrantelum, Metronidazol,Vermox). Jeśli stan dziecka był zły dawkowanie było zwiększane, ale nie przynosiło to poprawy. Jak udało się wytępić jednego pasożyta “wchodził” na jego miejsce inny (cały czas były 3 lub 4 zdiagnozowane). W 1 roku leczenia było dobrze, pasożyty wydawać by się mogło zostały usunięte. Kolejnego roku było już gorzej, czas leczenia się wydłużył a dziecko było osłabione i coraz bardziej wymęczone ciągłymi dolegliwościami (biegunki, potworne bóle brzucha, bladość, wychudzenie, nerwowość, ciągłe infekcje dróg oddechowych — stała obecność w organizmie glisty ludzkiej). Dodam, że stosowałam nalewkę z łupin orzecha czarnego, Vernicadis, kąpiele ziołowe z późniejszym goleniem pasożytów wychodzących przez górne partie pleców okolice uszu i szyi, stosowałam u syna również Zapper. Pasożyty jednak wydawało mi się że nic sobie z tej ciągłej walki nie robią. Byłam naprawdę załamana, dziecko najzwyczajniej ginęło mi w oczach. Jego zarobaczenie było ogromne bo jak lekarz przepisał mu ponownie Metronidazol wymiotował pasożytami!!! Dużo mogłabym na ten temat jeszcze pisać, w maju tego roku dostał rzutów gorączkowych. Jednego dnia miał stan podgorączkowy następnego 40,5 stopnia gorączki. I tak w kółko, skóra w miejscach najbardziej wrażliwych pokryła się plamami i wypryskami-były to toksyny wyrzucane pod skórę z organizmu, który sobie już nie radził. Szukałam w internecie informacji o pasożytach, leczeniu i trafiłam na książkę Siemionowej. Byłam tak zdesperowana i przerażona tym co się dzieje z moim dzieckiem, że w trakcie tych rzutów gorączki zastosowałam 1 lewatywę (było to wieczorem) a następnego dnia rano gorączki już nie było i nie pojawiła się do dzisiaj. Przeprowadziłam kurację, która trwała 3 tygodnie wszystko zgodnie ze wskazówkami Siemionowej, oczywiście ja również ją stosowałam. Nie patrzyłam czego nie mogę zrobić (bo w książce jest mowa o rozmaitych zabiegach), tylko robiłam co było w mojej mocy. Z każdym dniem syn czuł sie coraz lepiej, 3 dnia pojawiły się u niego na nogach (od kolan do kostek) kreseczki brązowo-czerwone. Z początku wystraszyłam się że to znowu toksyny, ale okazało się że to pasożyty uciekające z przewodu pokarmowego. Ponieważ nie korzystałam z sauny zaczęłam stosować kąpiele z dehelmintykiem 1. Było lepiej, a po dehelmintyzacji zasadniczej plamki zniknęły zupełnie. Dziecko nabrało rumieńców, nic go nie boli, jak nie ten chłopak !

Jak widać, żeby się polepszyło, musi się najpierw pogorszyć. Na szczęście forumowicze nie męczą tylko dzieci, katują również siebie:

Pisałam wcześniej że zrobiła mi się na rękach boląca, piecząca skorupa! Do tego nogi dostały jakiś trupi kolor i łuszczą mi sie okropnie…..może to szalejące po organizmie grzyby — bo z grzybicą mam problem od operacji jajnika! Naprawdę ważne jest aby zgromadzić wszystkie „elementy” kuracji!

Od wczoraj potwornie boli mnie wątroba i mam powiększone węzły chłonne pachowe, szyjne. Sądzę że toksyny?, jakaś infekcja? i organizm wyrzuca to do węzłów. Hmmm, muszę siebie poobserwować. Piję rano do 12 soki warzywno-owocowe z marchwi, jabłek i buraków. Jedzenie rozdzielne, zobaczymy. Bolą mnie mięśnie brzucha od ćwiczeń kręgosłupa, w nocy kręgosłup, czyli działają te ćwiczenia.

Czasem skutki uboczne potrafią nieco wymknąć się spod kontroli.

Znajomy zielarz polecil mi również jedzenie pestek z dyni w „hurtowych” ilościach, oprócz tego naftę oczyszczoną z apteki (łyżkę stołową na szklankę wody) + zioła przepisał mi na odbudowanie przewodu pokarmowego, a szczeólnie wątroby i trzustki. Jak zastosowałem to wszystko (miałem powtarzajace sie biegunki, to był główny powód, z powodu którego zaczałem łazić po lekarzach i szukać przyczyn) to na poczatku sie przeraziłem. Przez 3-4 dni schodziło ze mnie w postaci takiej kaszy różne rzeczy (mysle, ze to byly pasożyty, ale wyglądało to jak jakaś podsmażona papryka (tylko nie czerwona, tylko jasna, jakby wyflaczałe skórki). Jak jadłem pestki to ode mnie tak śmierdziało, ze nawet rodzina uciekała do innych pokojów (z ust). Moja teoria była taka, ze tak smierdza uśmiercane tymi pestkami z dyni i naftą robale. Zielarz to potwierdził.

Popularną metodą terapeutyczną wśród forumowiczów jest spożywanie moczu. Piją z trudem…

Wypiłam rano 4 wielkie łyki uryny i myślałam, że się przekręce ze wstrętu. Ale to wszystko siedzi tylko w głowie i trzeba trochę nad tym popracować

Ja prawie nie mam już śladu po liszaju, pozbyłam się go pijąc zawzięcie urynę, ale nie zaproponuję tego dziecku, bo się nie zgodzi.

…a potem czekają na pełnię, żeby oczyścić wątrobę.

A ja po kuracji urynowej i cytrynowej robię oczyszczanie wątroby 9 lutego wtedy jest pełnia.

Uryna to również znakomity składnik lewatyw.

Próbuję, bo jak na razie udaje mi się wypić rano tylko 5 łyków cieplutkiej uryny :| Nie stosuję żadnej głodówki, bo pewnie zeszłabym już z tego świata. Po oczyszczaniu Siemionową straciłam zbyt dużo kilogramów i zaczynam wyglądać jak anorektyczka i mieć drobne kłopoty.

Ale nie o tym chcę pisać. Otóż ważną sprawą są lewatywy z urynu, które też robię wieczorem i to z zadziwiającym skutkiem. Znowu zaczęłam wypłukiwać dzikich lokatorów

Lewatywy najlepiej robić ze świeżej uryny. Najwyraźniej nie ma potrzeby zagęszczania; odparowywanie może też być kłopotliwe.

Robię ze świeżej-całodziennej. Podobno tym odparowywaniem można sobie okropnie zasmrodzić chałupę. A ja ostatnio miałam dużo gości, więc nie odważyłam sie tego zrobić.

Myślałam nawet aby to robić na balkonie, na palniczku gazowym, turystycznym, ale zrezygnowałam ze względu na pogodę.

Oprócz picia uryny popularne jest także grzebanie w kale…

Dziśiaj wydaliłam coś co po obejżeniu przez lupę wiekością i kształtem przypomina przyrwę (motylica wątrobowa) stąd chyba moje kłopoty z wątrobą. martwię się tylko o córkę i męża bo za nic nie mogę namówić ich do ewatyw .

Co do badań laboratoryjnych, to niestety znam opowieści, że przez 10 badań ludziom nic nie wychodziło aż w końcu wyszło. Znajoma kumpla opowiadała, że specjalnie owsika do kału włożyła (wczesniej go znalazła) i też nie znaleźli.

…choć niektórym włączają się blokady.

A może ktoś z Was słyszał o Srebrnej Tabletce z Rosji, tzw. Sputnik. To taki wewnętrzny zapper. połyka się go i działa przez 100 godzin. Można połknąć kilka razy (oczywiście po umyciu, choć Ja bym nie mogła wyjąć tego z … i jeszcze raz połknąć).

Wśród forumowiczów popularny jest MMS, czyli Miracle Mineral Solution. Jak już wspomniałem, jest to 30-procentowy roztwór chlorynu sodu. Leczy wszystko, przy tym ma obrzydliwy smak oraz powoduje wymioty i sraczkę:

Następnego dnia wzięłam dwie dawki po 6 kropli w odstępie godziny. Po drugiej dawce zaczęło mi się „odbijać” i było mi niedobrze, a po jakichś 2-3 godzinach zaczęłam wymiotować. Wymiotowałam nawet po wypiciu wody, trwało to do godzin popołudniowych. Potem się trochę uspokoiło. Wieczorem wzięłam dawkę 4 kropli i trochę mi się odbijało. Następnego dnia przyjęłam znów dwie dawki po 6 kropli w odstępie godziny i tym razem dopadło mnie rozwolnienie które utrzymywało się jakieś 3-4 godziny.

Można nim też napoić dziecko.

Niedawno moje dziecko miało zapalenie krtani. Po krytycznej nocy kiedy dałem ibuprom+ketotifen, od rana postawiłem na MMS. 1-szy dzień: 1/2 kropli, 1 i 2. 2-gi dzień: 3, po 2ch godz. 4, wymioty dziecka. Byłem jednak spokojny, bo to mogło wystąpić.

Czy MMS leczy raka? Na tak sformułowane pytanie natychmiast odzywa się sprzedawca tego preparatu i z zaraźliwym entuzjazmem informuje: „Nie wiem, czy MMS działa na raka, wiem napewno, że świetnie usuwa przykry zapach z ust”. Sprzedawca jest niedouczony. MMS z powodzeniem zastępuje chemioterapię i naświetlanie.

Oprócz sików i MMS forumowicze piją wodę destylowaną.

Mam pytanie,czy ktos z Was wie gdzie mozna dostac wode destylowana pitna,bo ta do zelazka nie nadaje sie do spozycia-zaznaczono na etykiecie.

Ale destylowana to pikuś, przebojem jest woda utleniona! Na forum poświęcono jej odrębny dział. Forumowicze, wśród nich karmiące matki, piją ją, kąpią się w niej, płuczą nią gardło i zęby (ponoć znakomicie usuwa kamień), zakraplają do nosa, myją twarz, leją do uszu. Robią też z niej — brawo dla domyślnych! — lewatywy. Czasem nie jest lekko:

Hej Adel, w duzej czesci u mnie odruch wymiotny powodowany jest samym posmakiem wody, ktora w tej ilosci daje posmak picia plynu do czyszczenia ubikacji

Na koniec — elektryfikacja, czyli walka z pasożytami za pomocą prądu. Elektryczność to straszliwa broń. Wystarczy bateryjka i dwie elektrody wszyte do tętnicy — i hop siup, prąd obezwładnia wirusy HIV (piszący te słowa forumowicz na wszelki wypadek dodaje: „jeśli założymy, iż istnieją”). Namiętnie używany przez forumowiczów zapper śp. Huldy Clark „posiada 15 opracowanych programów usuwających wszystkie pasożytnicze przyczyny powstawania danego schorzenia w organizmie”. Są też konkurencyjne modele, np. zapper Becka czy Bluttzapper (jeśli chcecie guglać, uwaga — spotykana jest też pisownia przez jedno „t”). Z tym ostatnim wiąże się ciekawa forumowa anegdotka: otóż synka jednej z forumowiczek powaliła bardzo ciężka infekcja bakteryjna, z bardzo wysoką gorączką i ryzykiem sepsy. Pani podłączyła synka do prądu „na różne programy, na gorączke, na bakterie ecoli, na grypę i przeziębienie”, dziecko wylądowało też w szpitalu, ale matka zabroniła stosowania antybiotyków. Na szczęście organizm malca poradził sobie z infekcją, a zadowolona forumowiczka tak skwitowała całą przygodę:

Tak więc teraz z doświadczenia wiem, że Bluttzapper okazuje się bardziej skuteczniejszy w niszczeniu bakterii i wirusów w krwi, po prostu ją czyszcząc.

Elektryczność nadaje się świetnie do walki z tasiemcem. Kiedy zawiodą metody tradycyjne…

A jak już mówimy o tasiemcach, to kiedyś babcia opowiadała mi, że na wsi dziewczyna usiadła nad wiadrem ugotowanych jajek na twardo i wyszedł z niej odbytem tasiemiec do tego zapachu.

…trzeba załatwić drania łukiem elektrycznym!

Należy zaopatrzyć się w m. in. pręty węglowe, np. takie, które są rdzeniem prostych, tanich baterii 4,5 V (możemy z takiej baterii wyciągnąć trzy ok. pięciocentymetrowe rdzenie, potrzebujemy dwa. Można też zakupić gotowe.
Miejscem tej podejrzanej operacji powinno być raczej pomieszczenie z małą ilością materiałów łatwopalnych :) i z możliwością przewietrzenia, będzie troszkę dymu… ja to robiłem w kuchni… inni przeżyli, bo nikogo nie było w domu.
Te pręty, za pośrednictwem jakiegoś włącznika dostosowanego do sieci 230 V oraz (na przykład) kuchenki elektrycznej lub grzałki (stosowane jako ogranicznik prądu — aby zapobiec zwarciu i „wystrzeleniu” bezpieczników) — podłączamy do sieci 230 V, wyłącznik na razie wyłączony. Należy wykombinować sposób utrzymania tych prętów tak, by lekko stykały się ze sobą końcami, pozycja obu — w jednej i tej samej osi. Jeden pręt podłączony drugim końcem do jednego bieguna 230 V, drugi do drugiego bieguna.
Gdy włączymy zasilanie, Rozbłyśnie Słońce. Daruję sobie doradzanie aby mieć na oczach jakieś gogle przeznaczone do obserwacji zaćmień słońca, gdyż prawdę mówiąc nie będziemy w stanie patrzeć w Łuk, a gdyby ktoś jednak był w stanie, zniszczy sobie wzrok. Ja to robiłem bez gogli i bez żadnej asysty.
Przed włączeniem włącznika rozbieramy się jak do jedzenia babcinego rosołu, a nawet bardziej, tzn. brzuch i podbrzusze gołe. Ustawiamy się tak, aby trzymać brzuch na wysokości łuku i w odległości ok 20 cm od łuku. Łuk — w związku z wypalaniem się węgla, trwa kilkadziesiąt sekund — i tyle właśnie potrzebujemy, aby sesję uznać za zakończoną.

Wspomnę o jeszcze jednej kwestii: forum.igya.pl służy klientom sklepu www.igya.pl. Można w nim nabyć książki o dietach omawianych na forum (podręcznik Iwana Nieumywakina poświęcony wodzie utlenionej kosztuje 28 zł, ale jeśli weźmiecie dziesięć egzemplarzy naraz, zapłacicie jedynie 224 zł). W ofercie jest również zapper Huldy Clark (z dodatkami, za 1800 zł) i akcesoria do lewatyw.

Outro

Nigdy chyba jeszcze nie popełniłem tekstu, który tak bardzo oscylowałby między strasznym a śmiesznym (czyli między teh drama a teh lulz). Zdrowy rechot z picia sików więźnie mi w gardle, kiedy pomyślę, że tymi zabiegami rodzice dręczą również dzieci. Warto pomyśleć o bezwględnych oszustach żerujących na ludzkiej krzywdzie, diagnozujących nieistniejące choroby za pomocą bezwartościowych pudełek ze światełkami. Warto pomyśleć o idiotach z forów i blogów, bredzących o „naturalnych metodach leczenia”, odradzających pójście do normalnego lekarza, naganiających hochsztaplerom klientów.

Z tej smutnej historii płynie jednak pewien pożytek. Jeśli ktoś zapyta mnie, czy to prawda, że w Internecie można znaleźć wszystko, nie będę szokował go Goatse czy 2g1c. Zamiast tego powiem: „Chodź, pokażę ci pewną społeczność sieciową. To ludzie, którzy golą dzieciom plecy z robaków, piją naftę, wodę utlenioną i szczyny, zabijają tasiemce łukiem elektrycznym i wtykają owsiki w swoje gówna, żeby spłatać psikusa laborantom”. Nie sądzę, żebym mógł znaleźć lepszy argument.

  1. janekr
    March 5th, 2015 at 12:36 | #1

    @nafta
    W roku 1980 krążyły po Polsce ulotki zalecające picie nafty na wszystkie choroby, ale tylko pod warunkiem odmawiania załączonych modlitw.

    Nie ma kto nafty w domu trochę? Procedury medyczne są dziwnie podobne wyrafinowanym torturom.

  2. March 5th, 2015 at 15:02 | #2
  3. aklop
    June 7th, 2015 at 00:16 | #3

    picie nafty powoduje później uzależnienie od alkoholu….( tak gdzieś ktoś pisał w necie…) Rzeczywiście, kiedyś b dużo osób było alkoholikami, w domach ludzie mieli lampy naftowe bo nie było prądu …a wdychanie oparów nafty powodowało późnejsze uzależnienie

  4. aklop
    June 7th, 2015 at 01:25 | #4

    ..cyt pana/pani z forum: “parazytoza urojona i leczy się ją bardzo łatwo — środkami antypsychotycznymi.”- w istocie nie dorosłeś/łaś do tematu. Po prostu takich niby-chorób (wg takich jak ty) nie leczy się bo gdyby leczyło się profilaktycznie ludzkość z robalków -to koncerny farmaceutyczne nie miałyby z czego żyć, bo nie kupowalibyśmy leków a opieka lekarska zmalałaby do leczenia nagłego-ambulatoryjnego, profilaktyki i leczenia chirurgicznegoa reszta lekarzy ze skomplikowanymi specjalizacjami w zasadzie nie byłaby potrzebna. (Wystarczyłby dobry diagnosta ogólny i chirurg). Ważne w tym wszystkim jest to, aby każdy z potencjalnych pacjentów “pracował” na kasę właścicieli koncernów.Wykupują więc patenty od coraz to nowych, naiwnych wynalazców-naukowców, którzy nieświadomi niczego nie zastrzegają w umowach, że to ma być potem produkowane dla ludzi. Na koniec patenty te chowane są na zawsze do szuflady i już nigdy potem nie ujrzą światła dziennego. Tak skończyło swój żywot wiele sensacji naukowych ad. leków na różne ciężkie przypadłości – szczególnie tych tanich, które mogłyby być dostępne dla rzesz ludzi ale nie o to tutaj przecież chodzi… Wg koncernów trzeba leczyć tak, aby każdy pacjent był traktowany indywidualnie, tzn tak, aby łykał co najmniej jedną tabletkę dziennie, która ani nie pomoże ani nie zaszkodzi ….Perfidnie promują takie “leczenie” i przeforsowują potem swoje lobby w ministerstwach zdrowia . I tak “leczy” się pacjentów na kaszelek, katarek, astmy,wysypki-egzemy,(zamiast na glistnicę, węgorzycę inne) dnę, krążenie, puchlinę (zamiast na filarię,słoniowaciznę)..leczą mięśniaki (zamiast najpierw na motylicę i schistosomę), guzki w mięśniach…łuszczycę, torbiele, atrofie mięśni, narośla, przepukliny, padaczki-(zamiast na tasiemca) i dużo dużo innych “chorób”. A ludzie wierzą w te bajki o “chorobach” i zjadają się tabletkami placebo, zamiast od tak po prostu odrobaczać się a od czasu do czasu to nawet gruntownie. Rolnicy “nawożą” fekaliami pomidorki i ogóreczki aby były “zdrowsze”. Ludzie kąpią się w “zdrowych” bajorkach z fekaliami, z zarobaczonymi (często tropikalnymi paskudami) kaczuchami i w basenach, w których chlor przecież nie niszczy cyst ….a ludzie teraz często podróżują i zawlekają tu różne tropikalne paskudy. Nie wiem czy np woda w kranach u nas jest badana pod kątem cyst…Dorośli i dzieci “zdrowo” chodzą sobie na bosaka na placach zabaw, nie wiedząc, że mogą przez skórę załapać np węgorka..(ale lekarze mówią, że tak tylko przecież dzieje się w tropikach). Dawniej wszystkich pacjentów szpitali dermatologicznych najpierw odrobaczali …a potem ci pacjenci po tygodniu pobytu na oddziale wychodzili cudownie ozdrowieni i częstokroć bez żadnych skórnych przypadłości…Kolega kąpał się kiedyś w zalewie podmiejskim, zanurkował i …wypłynął z obrzydliwą wielką glistą w ustach…(fuj!) Czy sanepid bada jakość takich wód pod katem jajeczek, larw i cyst robaków? Pewnie NIE! ! Młoda kobieta kiedyś w toalecie sklepowej (autentyczne, naocznie widziane ) wyszła z wc z dzieckiem, na zlewie zmieniła dziecku pieluszkę , przed lustrem pomalowała sobie usteczka uśmiechnęła się …i wyszła nie myjąc rąk..A potem tacy ludzie grzebią w bułkach i chlebie jak kury bez foliowych rękawic bez choćby woreczka na ręku…a na zwróconą uwagę potrafią albo odpowiedzieć że “w ziemi nie gmerali”…albo “obrazić się” do tego stopnia, że rzucają się do bicia twierdząc, że się ich obraża bo oni całe życie i zawsze byli czyści….Oj, panie/pani mądralo z forum też pewnie jesteś zdania podobnego …więc nie ma z kim dyskutować o innych sprawach niż młotek albo jakieś inne świętości.

  5. June 7th, 2015 at 08:15 | #5

    aklop :

    Dawniej wszystkich pacjentów szpitali dermatologicznych najpierw odrobaczali …a potem ci pacjenci po tygodniu pobytu na oddziale wychodzili cudownie ozdrowieni i częstokroć bez żadnych skórnych przypadłości…

    Z kolei nasze babcie do dżemów dodawały pokruszone pestki od owoców i co prawda łamaliśmy na nich zęby, ale nikt nie chorował na raka.

  6. Lurkerka_Borgia
    June 7th, 2015 at 10:20 | #6

    Ja bym przede wszystkim spytała, co to znaczy “dawniej” i czy koleżanka o niesamowicie odkrywczym nicku pisanym wspak ma na to odrobaczenia jakieś dowody czy tylko swoją bujną wyobraźnię.

  7. misia wysocka
    November 24th, 2015 at 16:33 | #7

    Zobaczymy cwaniaczku co ty bedziesz spozywal jak zachorujesz a lekarz powie ci ze jestas zdrowy lub masz chorobe psychiczna.Ja to przezylam i wyleczylam sie wrotyczem oraz ziolami szwedzkimi.Nigdy zle ludziom nie zycze ale tobie tak.Kogo nie boli temu powoli

  8. Gammon No.82
    November 25th, 2015 at 05:57 | #8

    misia wysocka :

    Zobaczymy cwaniaczku co ty bedziesz spozywal jak zachorujesz a lekarz powie ci ze jestas zdrowy lub masz chorobe psychiczna.Ja to przezylam i wyleczylam sie wrotyczem oraz ziolami szwedzkimi.

    Z choroby psychicznej wrotyczem? Pozostanę sceptyczny.

  9. Lurkerka_Borgia
    December 3rd, 2015 at 11:27 | #9

    No, hipochondria chyba pod zaburzenia psychiczne podpada?…

  10. eli.wurman
    December 4th, 2015 at 03:47 | #10

    @ Lurkerka_Borgia:
    oczywiscie, klasyczne zaburzenie lekowe, ale bywa tez reakcja na inne zaburzenia (np. w depresji latwo o zle samopoczucie, niedospanie, gorsza diete, brak ruchu, czlowiek nagle widzi wiecej wad, i zaczyna sie sobie – nazbyt – krytycznie przygladac); ale sama w sobie hipochondria imo jest najzwyklejszym i najmniej oderwanym od rzeczywistosci rodzajem urojen, pomost do schizofrenii; mimo nienajlepszych doswiadczen w pierwszym rzucie polecilbym rispolept, bardzo dobrze wypala lęki

  11. Ania
    November 2nd, 2017 at 14:02 | #11

    Witam
    Czy sa jakies przeciwskazania do picia nafty ? np ciąża ? czy jest to niebezpieczne dla dziecka ? zdiagnozowano u mnie raka tarczycy i chcialabym podjac kuracje albo przynajmniej smarowac to miejsce na skorze nafta.

  12. Gammon No.82
    November 6th, 2017 at 18:20 | #12

    Ania :

    Czy sa jakies przeciwskazania do picia nafty ?

    Proszę wpisać w gógla co następuje:

    nafta toksyczność karta charakterystyki substancji chemicznej filetype:pdf

    – i przejrzeć wyniki (które nie zachęcają do spożycia nafty jakiejkolwiek, bez różnicy czy oświetleniowo-rozpuszczalnikowej, czy kosmetycznej).

    smarowac to miejsce na skorze nafta

    Te same źródła sugerują, że powtarzająca się ekspozycja (tj. kontakt z naftą) może powodować podrażnienie, suchość i pękanie skóry. Nie sądzę, aby były to pożądane efekty w okolicach zmiany złośliwej. No ale co kto lubi.

  13. marcello_minestrone
    November 7th, 2017 at 19:50 | #13

    Ania :

    zdiagnozowano u mnie raka tarczycy i chcialabym podjac kuracje albo przynajmniej smarowac to miejsce na skorze nafta

    Wbrew pozorom od raka tarczycy do skóry jest daleko i nawet gdyby nafta miała jakiekolwiek właściwości przeciwrakowe, nakładanie jej na skórę nic by nie dało.Ania :

    Czy sa jakies przeciwskazania do picia nafty ?

    ważniejsze jest, że nie ma do tego żadnych wskazań

  14. Gammon No.82
    November 7th, 2017 at 20:39 | #14

    marcello_minestrone :

    ważniejsze jest

    Mnie się zdaje, że równie ważna jest spora toksyczność (jak sobie od rana przeczytałem o zatruciach naftą, to nawet na mnie zrobiło wrażenie). Lepiej, gdy ludzie nie działają według filozofii “no ale przynajmniej nie zaszkodzi”. Bo nafta prawdopodobnie zaszkodzi, co najmniej picie ogólnoustrojowo zaszkodzi. Nawet wziewnie niekiedy szkodzi.

  15. marcello_minestrone
    November 7th, 2017 at 23:21 | #15

    Gammon No.82 :

    Nawet wziewnie niekiedy szkodzi.

    zwłaszcza w połączeniu z paleniem

  16. Amebix
    November 24th, 2017 at 23:26 | #16

    Zespol munchhausena, a w przypadku leczenia dzieci zastepczy zespol munchhausena.
    Znaczy sie psychiczny, czyli czubek. Zamiast zatem do specjalisty, czyli psychiatry lepiej znalezc za pomoca internetu grupe wsparcia. Przerazajace i smutne.

  17. June 9th, 2018 at 01:48 | #17

    Dr William Reeves Bóg nadal będzie was błogosławił bardziej obficie, za dobre uczynki, które robicie w życiu ludzi, będę pisać i wysyłać zeznania o tobie w Internecie, jestem Judy Raymond, byłem pacjentem HBsag, Widziałem bloga o tym, jak dr Pedro Hills kogoś wyleczył, skontaktowałem się z nim i dostałem moje uzdrowienie, uprzejmie napisz do niego teraz (wr43519@gmail.com) lub wyślij mu: +1 508-645-1177. TE SĄ RZECZY William Dr William Reeves DO. HERPES, PROBLEM Z PROBLEMEM CZARNEGO, HIV / AIDS, RAKIEM, ALS Wirusowe zapalenie wątroby typu B / C. PERFECT CHARM KIDNEY PROMEBLE ETC. Dziękuję i niech Bóg was błogosławi za uratowanie mojego życia

  18. Gammon No.82
    June 17th, 2018 at 17:45 | #18

    Judy Raymond :

    TE SĄ RZECZY

    A tamte są co?

  19. klemenko
    June 18th, 2018 at 09:43 | #19

    Judy Raymond :

    PROBLEM Z PROBLEMEM CZARNEGO,

    Pewnie chodzi o te rzeczy.

Comment pages
1 16 17 18 2515
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)