Pan doktor pisze list
Wróciłem z urlopu. Było ciężko.
Jeżdżę na wakacje do miejsca popularnego wśród frondziarzy i niuejdżowców. Dlaczego tam jeżdżę? Bo świetnie karmią (potrafią zachwycić nawet pierogami z wkładką mięsną), pokoje są przestronne, a dzieci się świetnie bawią — i zarażają katolickie dzieci świeckimi memami, fuck yeah! Poza tym gospodarstwo jest położone daleko od szosy i spokój zakłóca jedynie kilku rolników, którzy nie chcą się pogodzić z zamknięciem PGR i dalej orzą pola służbowymi traktorami. Wracam stamtąd tak wyciszony, że aż płaczę ze strachu w metrze.
Podczas moich poprzednich pobytów napotykałem i Ciasnych, i Kosmitów, ale nigdy w takiej sile jak teraz. Można było narysować linię dzielącą jadalnię na pół. Lewą połowę zapełniali goście w t-shirtach ze sklepu o ironicznej nazwie Księgarnia Ludzi Myślących, narzekający na proboszcza nadmiernie ulegającego wpływowi Rady Parafialnej (bracia i siostry, ale nas dramaty omijają!), spierający się o rolę okultyzmu w treningach karate i twierdzący, że w przedszkolach steinerowskich adwent jest na odwrót (cokolwiek to znaczy), a dzieci śpiewają hymny do Szatana. Po prawej siedzieli nieszczepiący dzieci pacjenci doktora Romanowskiego, wierzący, że choroby biorą się z brudu i kontaktu z glebą, na co dowodem jest rzeczony doktor, któren w dwudziestoletniej karierze chirurga nigdy się niczym nie zaraził od chorego. Ich dzieci zaczynają dzień od kaszy jaglanej, która jest ponoć naturalnym antybiotykiem, lepszym od antybiotyków nienaturalnych, których nienawidzą, a które lekarze, do których nie chodzą, namiętnie przepisują im na infekcje wirusowe. Poddanie w wątpliwość leczenia antybiotykiem wirusa kwitują okrzykiem „Byś się zdziwił! Dają osłonowo!”. Po takiej ripoście odechciewa się pytać, w czym bakteriobójczość kaszy jaglanej jest lepsza od bakteriobójczości antybiotyku z apteki, czy właściwości bakteriobójcze kaszy jaglanej zostały potwierdzone badaniami klinicznymi, czy to aby na pewno dobra rzecz, że kasza jaglana takie właściwości posiada i czy w związku z tym nie należałoby jej podawać pod nadzorem lekarza.
W czasie jednej z dyskusji, w której jako argumentu użyto wieloletniego doświadczenia medycznego doktora R. (gdzie jesteś, Naczelny Sądzie Lekarski?), przez moment rozmowa zboczyła na temat doświadczenia innego lekarza, autora listu do Gazety Wyborczej. List ów opublikowano w Internecie w lipcu, a w papierowym wydaniu ukazał się chyba dopiero w drugiej połowie sierpnia. Mam nadzieję, że jakiś redaktor działu naukowego przez miesiąc leżał Rejtanem między boksami w newsroomie i nie pozwalał na druk. Może chciał się zrehabilitować za puszczenie kuriozalnego tekstu doktora Kokoszczyńskiego o homeopatii bez opatrzenia go komentarzem lub przynajmniej dużym czerwonym napisem „UWAGA, BZDET”?
List odbił się lekkim echem w Internetach — na różnych Blipach link pojawiał się z komentarzami w stylu „Nareszcie ktoś napisał prawdę”. Na stronie Wyborczej oceniło go ponad tysiąc osób (średnia ocena: 4,5/5), pod artykułem rozpętała się też słusznych rozmiarów dyskusja. List napisany jest z pasją i gniewem, a jego autor, Janusz Osadziński, chirurg pracujący na oddziale ratunkowym jednego z największych warszawskich szpitali, stawia w nim następującą tezę (podkreślenia moje, interpunkcja autora):
Z moich dwudziestoletnich obserwacji, popartych zresztą prowadzonymi przeze mnie statystykami, wynika prosta odpowiedź: oni zginęli nie tam gdzie stali policjanci, i zginęli nie z takich przyczyn, o jakich wszyscy opowiadają . I nie chodzi tu o tak banalny fakt, że policjanci stali na siedemdziesiątym kilometrze „gierkówki” a ktoś zginął na siedemdziesiątym piątym.
Chodzi o to, że w Polsce zdecydowana większość ludzi na drodze ginie w zupełnie innych okolicznościach niż wynika to z obrazu kreowanego przez media, policję i polityków.
Z moich statystyk wynika: małolat w czarnej beemce z ciemnymi szybami pod wpływem amfetaminy lub alkoholu trafia do szpitala (lub trafiają jego ofiary) raz na dwa miesiące. Motocyklista, który kogoś zabił, trafia się raz na pół roku. Natomiast, motocyklista, którego ktoś zabił lub próbował zabić, trafia do nas dwa razy w tygodniu.
A wiecie Państwo kto jest, też w moich statystykach, absolutnym numerem jeden jeśli chodzi o liczbę ofiar? Jest to pani lat 30-40, trzeźwa, w dobrym, służbowym samochodzie, przejeżdżająca pieszego na pasach. To się zdarza CODZIENNIE, i to kilka – kilkanaście razy dziennie. (…)
Proponuję Państwu redaktorom „Gazety Wyborczej”, zwykle bardzo rzetelnie przygotowującej materiały do publikacji: sprawdźcie ogólnopolskie statystyki we własnym zakresie. Ale krytycznie, nie na zasadzie, że patrol policji wpisał w rubryce przyczyna wypadku: szybkość, brawura itp. Po każdych wyborach publikujecie bardzo dokładne statystyki kto gdzie na kogo głosował, w podziale na kategorie wiekowe, materialne, miejsce zamieszkania, wykształcenie itd. Opublikujcie, proszę, podobne statystyki w odniesieniu do wypadków komunikacyjnych.
Jeśli najwięcej ludzi zabija 20-letni młodzieniec, to zakażmy wydawania mu prawa jazdy przed 25. rokiem życia. Ale jeśli okaże się, że najwięcej ludzi zostaje zabitych przez kierowców w wieku 30-60 lat, trzeźwych, którzy nigdy w życiu nie przekroczyli 120 km/h, prawo jazdy mają od co najmniej kilku lat (a tak właśnie jest !) — to mamy problem.
Sprawdzić statystyki? To się da zrobić! Tak się składa, że Komenda Główna Policji publikuje je, elegancko opracowane i w wygodnym formacie PDF. Ile zatem wypadków spowodowały w naszym kraju w 2008 r. panie w wieku 30-40 lat?
Kierujące pojazdami kobiety spowodowały 17,4% wypadków (str. 29 powyższego dokumentu). Osoby w wieku 30-39 lat — ok. 18% wypadków (str. 30; przy okazji pragnę wyrazić ogólny szacun dla grupy 38 kierowców-sprawców wypadków w wieku 0-6 lat). Jeśli przyjmiemy dla wygody, że kobiety popełniają podobną ilość wypadków niezależnie od wieku, wyjdzie nam, że owe drogowe morderczynie były sprawcami ok. trzech procent wypadków drogowych.
Pan doktor jest z Warszawy, może więc Warszawa jest specjalna? Trudno powiedzieć: nie udało mi się znaleźć statystyk warszawskich z uwzględnieniem podziału na płeć sprawcy. Z ogólnopolskiego dokumentu wynika jednak, że stolica nie wyróżnia się na tle reszty kraju, ani pod względem liczby wypadków, ani liczby ofiar. Istnieje oczywiście możliwość wystąpienia jakiejś niezwykłej anomalii, np. że jeśli kobieta powoduje wypadek, to jest to najechanie na pieszego. To 30% wypadków (str. 24), więc kobiety z ich 17-procentowym sprawstwem rozjeżdżałyby ledwie połowę ofiar. Można założyć, że w poprzednich latach kobiety powodowały więcej wypadków — to też da się sprawdzić! 1999: 11,8% wypadków, 6,7% ofiar śmiertelnych; 2000-2004: brak danych; 2005: 15,9% wypadków; 2006: 16,1%; 2007: 16,6%. Jest trend wzrostowy, obywatelu doktorze!
Można próbować jeszcze torturować te statystyki na wiele sposobów, zakładając na przykład, że kobiety jeżdżą tylko po terenie zabudowanym, że tylko osobówkami — ale cały czas nie zbliżymy się do potwierdzenia tezy pana doktora, że to one są głównymi sprawcami wypadków. Ze statystyk wynika, że obraz młodego faceta prującego po mieście jako najczęstszego sprawcy jest niedaleki od prawdy. Skąd zatem u pana doktora taki radykalny wniosek?
Moim zdaniem najbardziej prawdopodobna jest następująca diagnoza: pan doktor cierpi na przewlekły zespół efektu potwierdzania wywołany przez ostrą mizoginię. O efekcie potwierdzania pisałem już kiedyś, używając zresztą przykładu medycznego: jeśli pielęgniarka wierzy, że podczas pełni księżyca jest większy ruch na ostrym dyżurze, będzie zapamiętywać tylko te pełnie, w czasie których faktycznie na erce jest tłoczno, a nie odnotuje tych, w czasie których panuje spokój. Efekt potwierdzania odnotowałem u siebie podczas drogi powrotnej z gór. Jestem święcie przekonany, że wszyscy warszawiacy to piraci drogowi i szaleńcy, więc kiedy przez podwójną ciągłą i przejście dla pieszych wyprzedzał mnie samochód na stołecznych blachach, mruczałem pod nosem „Wiadomo, pan ode mnie z miasta”. Kiedy podobny manewr wykonywał np. ostrowianin świętokrzyski, nie mruczałem nic.
Pan doktor najwyraźniej ma ugruntowany pogląd na temat kobiet za kierownicą — i sądząc po reakcji na jego tekst, ten pogląd podziela wielu Polaków. Moi współbiesiadnicy wakacyjni kiwali głowami i opowiadali anegdotki, jak to baba ich gdzieś wiezła i mało brakowało, a skończyliby w rowie, albo jak inne babiszcze prawie ich przejechało. Jak widać, owe historyjki nawet nie są dowodami anegdotycznymi na tezę o kobietach-morderczyniach (bo mało brakowało, bo prawie), za to mówią to samo, co pan doktor: baby źle jeżdżą i nie uważają. Co było do udowodnienia. Tylko czemu Gazeta Wyborcza drukuje pokarm dla buców?
—
P.S. Blogokomentator Veln znalazł w sieci jeszcze trochę statystyk, z których wynika, że statystyczna kobieta-kierowca powoduje wypadki rzadziej niż statystyczny kierowca płci męskiej:
Dane Instytutu Transportu Samochodowego mówią, że kobiety powodują jeden wypadek na 6,7 mln przejechanych samochodem km, a mężczyźni raz na 4,7 mln km, czyli częściej. Według danych ITS 32 proc. dorosłych kobiet ma w Polsce prawo jazdy kategorii B, co stanowi 35 proc. kierowców aut osobowych.
P.P.S. Wydało się, że autor tekstu zapomniał wspomnieć o swoim hobby. Ta informacja miałaby zapewne wpływ na społeczny odbiór tekstu. Doktor Osadziński lubi sobie bowiem w czasie wolnym od pracy pojeździć na motorze.
mrw :
No, nie wiem, w “czwartej erpe”, kiedy mogła mieć nawet koniunkturalne aspekty, jakoś się nie pojawiła (choć przecież nie o wszystkim się wie ;)
mdh :
Bredziła Twoja Stara odpowiadając przecząco na “usuwamy?”.
mdh :
Au contraire, zbieg złego emo u Dicka jest okolicznością łagodzącą jego przykrą bucerię.
mdh :
Świata nie trzeba dokłamywać, żeby był chujowy.
mrw :
A to przepraszam.
Tak, masz rację, w dzisiejszych czasach prawdziwi hipsterzy muszą mieć przyjaciół-nazioli. Wiesz, żeby pokazać, że interesują się prawdziwym życiem i sprawami społecznymi.
czescjacek :
Przynajmniej mają jakiś etos.
nameste :
Oczywiście media takie jak TVP i Rzepę możemy skreślić z Listy Mediów Gdzie Można Jankemu Zaszkodzić Nicponiem, bo chyba nie będziecie próbować takim chłystkiem imponować byłemu neonaziście czy redakcji gazety, której gwiazdy to Ziemkiewicz i Rybiński. Zostają media agorowo-ajtiajowe, które mogłyby przestać zapraszać Igora, tylko że:
1. zażyłość Jankego z Nicponiem jest zrozumiała dla wytrawnego szambonurka. Spróbujcie sformułować z niej newsik zrozumiały dla generała publicznego – i to taki, którego Janke nie obali tekstem “Wysoki sądzie, zostałem zaproszony przez nieznanego mi bliżej blogera na grilla, a ponieważ impreza odbywała się w dzień, w którym akurat nie miałem zaplanowanego piastowania odpowiedzialnego stanowiska w mediach, pojechałem zatem, zanurzyłem usta w kielichu i ugryzłem kiełbachę. Potem wymieniłem z owym blogerem kilka kurtuazyjnych komentarzy. Takie są moje obowiązki jako gospodarza owego folwarku idei, tego forum wymiany, eksperymentu z zakresu wolności słowa, jakim jest Salon24”. Co nas doprowadza do punktu 2.
2. Dlaczego agorowo-ajtiajowe media w ogóle zapraszają właściciela Psychiatryka? Przecież Nicpoń na tle tych antysemitów, kreacjonistów, neofaszystów, tropicieli spisków, z których twórczości dałoby się ukręcić kilkaset pięknych pozwów cywilnych, no więc tenże Nicpoń jest tylko kropelką w morzu kłamstwa, kretyństwa, paranoi i złej woli. Otóż owe media zapraszają Jankego, bo świat zewnętrzny ma głęboko w dupie, co tam wypisują w Salonie24. Pamiętam ukłucie lęku, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem tę nazwę w drukowanym medium (“Polityka”) – pomyślałem sobie: oho, Jankemu udało się stworzyć prawicowy think tank, który stanie się nową siłą i jakością, z którego wypowiedzi będę teraz czytał w “mojej” prasie. Oczywiście nic takiego nie nastąpiło; żaden szanujący się dziennikarz po gruchnięciu jakiejś kupy w wentylator nie biegnie sprawdzić, co na ten temat sądzi Strona Główna Salonu24 – chyba że for teh lulz. Po prostu nikt nie daje złamanego latającego faka na Salon24. Wciąż jedyną drogą do sławy dla tamtejszego blogera jest zakończona katastrofalną porażką głośna próba urządzenia benefisu znanej osoby. Albo sfotografowanie się w piecu krematoryjnym.
mrw :
Mowie o Twojej nieumiejetnosci czytania literatury pieknej. Stosunku Dicka do kobiet nie da sie po prostu podsumowac fraza “nienawidzil kobiet”. Wez se np. postac Donny z “A Scanner Darkly”, to tez dowod nienawisci Dicka do kobiet? Tak trudno zauwazyc, ze Dick mial problemy z *konkretnymi* kobietami, a nie kobietami w ogole?
Żeby była jasność: uważam kolegowanie się z Nicponiem za obrzydliwość. Zresztą kiedyś mówiłem, że skreślam każdego, kto choćby linkuje do tego buca w dziale “Polecam blogi”.
bart :
Nie do końca. Jest grupa blogów “czerwonych”, a ostatnio “zielonych”, z których tylko część pasuje hm, profilem do prawicowej niszy pojebów, jaką de facto psychiatryk24 jest. Pisma, jak Liberte czy Krytyka Polityczna, osoby, jak Romaszewska, Jankowska, Kijowski czy Sadurski — powinny wiedzieć, gdzie się publikują i że kręcą korbą dla Jankego (por. wielokrotnie powtarzana prosta argumentacja WO w tej sprawie). A więc w pewnym sensie dają złam.lat.faka. Nie powinni, powinni być pod presją i się (czynnie) wstydzić ;)
A ogólnie, “morze kłamstwa, kretyństwa, paranoi i złej woli” — tak, to fakt. Ale TTDKN nie musi podchodzić do takiego faktu z beznamiętnością antropologa, lecz raczej zastanawiać się, jak tę chujozę wysłać w kosmos :)
bloody_rabbit :
Tego nigdy nie twierdziłem.
bloody_rabbit :
Pffff, każdy ma problem z “konkretnymi kobietami”, np. takimi co proszą o zakup podpasek w drogerii.
Rodzicu jeden, rodzicu dwa, lewica w Wielkiej Brytanii chce mi zabrać finkę!
Jak czytam komcie na Wykopie, to płaczę.
mrw :
Bredzisz i na dodatek się powtarzasz. Twoje emo zaczyna mnie nudzić, liczyłem, że masz coś ciekawszego do napisania.
I co dlatego wywalmy z bibliotek to co nam nie robi dobrze? Co Fahrenheit 451 revisited? ;)
bart :
Na szczęście w zamian pozwolili Polakom szczać na dworcach. Czy jakoś tak.
nameste :
A na chuj mu imydz i dziubki, kiedy on i jego koledzy maja kase i kontrole nad najbardziej ogladanymi kanalami TV w kraju.
nameste :
Właśnie, czym jest zielony blog? Moje ulubione PISMO BIBLIJNYCH CHRZEŚCIJAN ma na salonie blogaska w tym kolorze…
Ale to nie po to jest podział na czerwonych i niebieskich, żeby Sławkowi w razie czego wytłumaczyć, że nie powinno go dotyczyć, co pisze barachło pod powierzchnią wody?
Dopóki nikt nie daje na nich złamanego faka, why bother? Trzeba wrzeszczeć, kiedy któryś zostanie prezesem TVP. Wtedy Google Cache w ręce i do boju!
mdh :
Czy ja mówię, żeby cokolwiek wywalać? Mówię tylko, że to chujowe opowiadanie, z chujowym pomysłem (ale niech będzie, nie pierwszy, nie ostatni), z przechujowymi tezami (aborcja-kastracja), które się do reala mają jak kij do oka, chociaż wciąż jakieś przechuje powołują się na nie w dyskusjach o aborcji. Cieszę się, że mam zjebany egzemplarz Zebranych, w którym w jego miejscu są powtórzone inne strony, i cieszę się, że Transmigracją Dick przeprosił za swoją bucówę. I tyle.
bart :
Jak byś wszedł na salon i zjechał na dół, to jest napisane “Blogi oficjalne”.
mrw :
Ałć. Dzięki. Jakoś zawsze wyłączało mi się przy tych buźkach powyżej.
mrw :
Konkretnymi as in “swoja zona”. Dlatego jego co drugi bohater odchodzi od kobiety z ktora jest na poczatku fabuly.
No i lubil mlodsze, takie jego rude prawo.
bart :
Wtedy bedzie za pozno. Nikt nie zostaje prezesem TVP z przypadku.
bart :
Błąd, wtedy jest za późno, w sensie: mają już pole do wyrządzania trudno odwracalnych szkód.
bloody_rabbit :
Który to fakt, a właściwie jego geneza, mocno się odcisnął na imydżu tych, którzy ten układ zmontowali. Zły PR (to inna nazwa imydżu ;)
bloody_rabbit :
Dick aside, to fundamentem każdego “Heman Woman Hating Club” jest matka, żona, kochanka albo ta zdzira, co nie chciała dać.
mrw :
No, ale nie ugolniaj niecheci do egzemplarza na niechec do gatunku jako takiego. U Dicka sa postaci kobiece traktowane z naboznym wrecz uwielbieniem, jak Donna w “A Scanner Darkly”.
TVP rezygnuje z nieudanego eksperymentu.
@ bart:
Ze ARM to zdzira, wiadomo nie od dzis.
bloody_rabbit :
ch@mstwo w sieci
amatil :
Przecież ona jest poza siecią?
@ mrw:
Jest w szarej sieci.
amatil :
Co to za seksizm, na Nicponia albo Farfala mozna fakac, a na ARM nie?
bart :
Drogie Bravo
Dzieki tobie odkrylem medium o nazwie sfora.pl. Czy Szanowna Redakcja moglaby wyjasnic WTF. Moglaby to zrobic na przyklad w dziale “Pierwsza miesiaczka i co dalej”?
EDIT:
To jest bardzo fajny zin, srsly!
EDIT2:
BART!
Parser wycina ci rel=”nofollow” z taga A. Nicht gut, nicht gut…
Quasi :
I to jest właśnie miejsce gdzie logika uderza w wentylator, mimo, że Tobie się wydaje, że kierujesz się emocjami.
Znów mylisz aparealizm (kto w końcu wynalazł to słowo?) z solipsyzmem. Wierzę w bliźniego swego, uczestnika dyskursu, stworzyciela kultury. No i szkoda mi ich. Może nie powinno, może powinienem mieć wyjebane, bo jakby tak obliczyć współczynnik stosunku śmierci w WTC do śmierci w wypadku komunikacyjnym to pewnie wychodzi on śmiesznie mały, ale jakoś nic mnie to nie obchodzi. The horror sytuacji był wówczas dla mnie zbyt dojmujący. Ja nie potrafię tak jak Jaś Fasola, który próbował zasnąć licząc owce z plakatu, ale się mylił, więc wyciągnął kalkulator, przemnożył liczność krawędzi i zasnął.
nameste :
Not with a bang but a whimper.
@ inz.mruwnica:
Odpowiedziałeś Quasiemu wierszem. Coś osiągnęło logiczną konkluzję swego istnienia, tylko jeszcze nie wiem co.
bart :
Jeszcze nie osiągnęło, bardzo chciałbym się dowiedzieć co Quasi na to.
hlb :
Mam do wyboru: albo pimpuję przyjaciół, chujów i szaleńców, albo nie pimpuję przyjaciół. To wolę pimpować przyjaciół.
bart :
Przecież widać, że chujowym, bo się nie rymuje.
mrw :
Nobel zwalnia z obowiązku rymowania.
bart :
nie bardzo rozumiem. mialem na mysli TO.
To jest parametr kazdego URLa indywidualnie. Czyli mozesz miec takie i takie, jesli chcesz. Probowalem nofollow uzyc w komcentarzu, w A HREF do tej strony, ktora podalem. I patrze – wycielo mi. Odpowiedzialny jest prawdopodobnie parser, ktory ‘czyta’ formatowanie HTMLa komciow przed publikacja.
hlb :
A u mnie z automatu wycina nofollow wszystkim linkom. Również tym prowadzącym do twojego bloga, bloga mrw, inzmru itd. – to miałem na myśli, mówiąc o pimpowaniu przyjaciół. Nie będę siedział i pieczołowicie wstawiał lub wycinał rela z każdego linka indywidualnie, bo mi się nie chce. Jak podpimpuję Terlikowskiemu PageRanka, trudno, nie będę się z tego powodu chlastać. A na spamerów mam spamołap lub – z rzadka, for teh lulz – zamienianie słów w linkach na jakieś bzybzy czy pierdu.
bart :
No nie to miałem na myśli. Nofollow jest dla Googla i zazwyczaj nie jest z automatu nigdzie. A juz bym się na pewno nie posunął do namawiania cię, abys ręcznie doklejał. Mnie chodziło cos odwrotnego. O to, że ja wstawiłem w swoim komciu, a znikło. No, chciałem się wykazać postawa obywatelską. A tu dupa…
Ale olejmy to.
Co to jest ta sforaPEEL, bo nic nie moge wygooglac, WHOIS zwraca nic niekawego, a tam ladne artykuly daja?
Zgadnijcie, kto to mógł napisać?
grzesie2k :
Nie ma tu miejsca na zgadywanki.
http://www.wykop.pl/link/232996/manifest-aseksualny/
“brak dostępu do ubrań skromnych i obudowanych”
nie no, a dresy? przecież są ogólnie dostępne : )
bart :
Nie pamietasz czyj wiersz drukowala “GW” na pierwszej stronie podczas ktorejs napierdalanki o lustracje?
W Polsce, kiedy dyskusja osiaga ten punkt ze widac jasno, ze przeciecie plaszczyzn ma miare zerowa, prawicowcy wyciagaja rozance, a lewica cytuje Szymborska :)
bloody_rabbit :
Jaka znowu lewica?
nameste :
lewica szymborska
hlb :
I tu się mylisz, koleżko sympatyczny. Z automatu dokłada go silnik WordPressa – i trzeba używać specjalnego pluginu, który to wyłącza.
hlb :
Ech, jeśli będę miał córkę dam jej na imię Lewica.
mrw :
E tam – prawdziwa bucówa Dicka jest wtedy, gdy babka mówi coś w rodzaju: “nudno jest, zróbmy dziecko i je wyskrobmy, będzie rozrywka”.
Nawet zażarty obrońca życia poczętego MEH przyznał, że tutaj Dick przesadził i zajechał.
eli.wurman :
A na drugie Szymborska?
bart :
Powinienes byl napisac ‘klamiesz’. Wtedy odpisalbym ci sam se taki system wybrales:). A tak dupa… moge ci tylko napisac, ze poguglam hobbystycznie dlaczego WP to robi na instalce a na wlasnej platformie nie. (ja lece na lenia, korzystam z ich serwisu).
Albo zapytam zony, kiedy bedzie w dobrym humorze, bo ja sie tam nie znam…
hlb :
No gdzie, po tatusiu, Wurman!
eli.wurman :
Nie, no Wurman to z bieżmowania, na trzecie będzie. Lewica Szymborska Wurman.
nameste :
Michnikowa, czyli pseudo, jak cala reszta.
hlb :
Podsunę ci rozwiązanie: głównym powodem dla używania nofollow jest walka ze spamem. Zakładając bloga na wordpress.com ZTCW dostajesz w pakiecie ich system antyspamowy Akismet, który jest tak bardzo superdobry, że niepotrzebna ci dodatkowa ochrona w postaci nofollow.
Barts napisał mi na Blipie, że padł mi blogasek. Chciałem mu odpisać, ale padł Blip.
@ bart:
Dziwne, u mnie działa. Ale co jakiś czas na blogasku wywala Ci błąd pińćset.
bart :
Już jest okej, ale co jakiś czas wywala komunikat o błędzie. Nie wiem co o tym myśleć.
inz.mruwnica :
Ja znam ten wiersz (powstał bodajże z okazji pierwszej rocznicy zamachów).
Niestety, nie znam się na poezji, więc nie będę go oceniał. Choć ponoć niektórych profesjonalistów rzekomy trejdmark Szymborskiej jakim jest hmm… “drobiazgocentryzm” (“z kieszeni wypadły klucze, drobne pieniądze”) żenuje, jako “poezja dla pensjonarek”.
inz.mruwnica :
Jeśli “aparealizm” nie obejmuje refleksji około-solipsystycznej, to ta nazwa jest myląca.
inz.mruwnica :
W takim razie nie rozumiem co to jest “aparealizm”.
inz.mruwnica :
W autentyczność i uogólnienie akurat Waszych (może niekoniecznie Twoich, bo Ty pod tym względem wykazywałeś pewne zdystansowanie) sentymentów nie dowierzam z jeszcze jednego powodu: otóż świetnie zdajecie sobie sprawę, że w zamachach 11.09. zginęli także ludzie spoza MMC, pewnie jacyś linuksiarze, a-komputerowcy, sandało-skarpeciarze itp.; trudno mi uwierzyć, że może Wam być szkoda także tych ludzi, którymi na co dzień tak gardzicie (i to z tak błahych powodów jak niedopasowanie do waszych patternów mody, gadżetyzmu czy zachowania w samolocie), wobec których pogardę wpisaliście sobie do etosu klasowego. Wo kiedyś nawet wprost napisał, że do sprzeciwu wobec militarnej inwazji na Iran skłoniło go dopiero uświadomienie sobie, że tam również żyje klasa średnia. Tak wiele wysiłku kosztowało Was oddzielenie się od barachła klasowym awansem, tak bardzo rozpiera Was duma z tego osiągnięcia, a tu raptem pozwalacie sobie na zamazanie tego poczucia wyższości jakimiś sentymentami?
Ja akurat tak mam, że gdy darzę kogoś tak głęboką, namiętną antypatią, to świadomość, że dzieje mu się krzywda sprawia mi satysfakcję. Czyżbyście mieli inaczej, czy po prostu wstyd Wam się do tego przyznać?
pozdrawiam
Quasi :
Jak ty, kurwa, chłopie, nic nie rozumiesz, to aż przykro patrzeć.
grzesie2k :
No i skąd tu wziąć w dzisiejszych czasach żonę barchanową?
Quasi :
Chyba Cię lala posrało. I już dokumentnie. Przenosisz swoją nieumiejętność współczucia drugiej osobie na nas, co jest bardzo brzydkie. Co było już wyraźnie widać, kiedy po raz pierwszy z dumą oblewałeś V-K: wyrażając radość na wypadek gdyby córki Nicponia cierpiały.
Quasi :
I to cię tak dziwi że mamy inaczej? Że cierpienie drugiego człowieka nas przeraża, że utożsamiamy się z cierpieniem, mimo, że się grubo nie zgadzamy? Czy niczego nie zrozumiałeś czytając to, co tu przez tak długi czas pisaliśmy?
bart :
Toteż o zainteresowaniu meinstreamu osobą Nicponia teraz napisałem warunkowo: jeśli uda mu się zrealizować zapowiadane cele uruchomionego właśnie przedsięwzięcia (filmu, książki, szkoły etc.).
Quasi :
Nieważni Profesjonalni Profesjonaliści, kiedy ty czytasz poezję. Jak ciebie Szymborskiej Drobiazgocentryzm żenuje, to się przerzuć na Zbigniewa Herberta, tam będziesz miał wierszyki o Rzeczach Wielkich i Czystych (np. umyć słonia). A jak nie żenuje, to nie narzekaj.
Ja osobiście pozostanę przy dawno wyrażonym poglądzie ogólnym:
Poezja do mnie nie przemawia.
Zbiera mi od niej się na pawia.
Elektryfikacja
Gammon No.82 :
A ja uwielbiam złą poezję. Taką, co to porymowana na siłę i brzmi jak wybuch emogejzeru. Oczywiście, elektryfikacja.
eli.wurman :
“A była nas wtedy dość spora gromadka
Na wzgórzu przy chacie Dubanika Władka.”
To jest fragment poezji ludowej, poświęconej zakładaniu partyzantki “za Niemca”, a przysłanej przez Lud Polski (N.N.) do redakcji jednej z gazet w środkowym okresie PRL. Całość poematu nie zachowała się, tylko ten dwuwiersz.
bart :
Na wordpress.com tez jest akismet. czy jest dobry to jest swietne pytanie, jakims cudem Moon przez niego przechodzila przez dwa miesiace :D. generalnie nofollow wymyslono do walki ze spamem, ale obecnie wykorzystuje sie go tez inaczej.
znajac wordpress raczej inne sa przyczyny tego ze nie respektuja nofollow. no ale kazdy jakos zarabia, wiec zeby bylo jasne nie zglaszam pretensji. pewnie dlatego ze nie wierze w darmowe lunche.
Quasi :
Mnie sprawia albo nie sprawia, a niekiedy sprawia, ale jednocześnie czuję się z tego powodu jak mendoweszka. Bardzo wiele zależy od rodzaju krzywdy i od okoliczności, w których mój “wróg” jej doznał. Czyżbyś miał inaczej i takie drobne różnice nie miały dla ciebie znaczenia?
P.s.
Kto to jest “wy”? Czyżbyś stosował pluralis maiesticus w stosunku do WO? Ja pierdolę, to jest dopiero klasizm! Czy dla ciebie WO jest klasą w sobie, czy dla siebie?
@“nudno jest, zróbmy dziecko i je wyskrobmy, będzie rozrywka”
A to nie jest motyw z Huxleya wzięty? Coś mi świta, że w NWŚ babki sobie na półkach ustawiały artystycznie zakonserwowane płody.
Quasi :
Ja od poczatku bylem przeciw.
bart :
What he said.
eli.wurman :
To nie o to chodzi, ze ludzie niequazowaci sa swietymi ktorzy nigdy nie czuja Schadenfreude, ale o zachowanie proporcji.
@ jakub_be:
Zakonserwowane płody to jednak P. K. Dick. U Huxleya wszystko załatwiane jest w ładnej klinice aborcyjnej jako, że naturalny rozród był fee. Płody w słojach w takim przypadku miały marną wartość estetyczna.
eli.wurman :
Ale radość nie byłaby z cierpienia córek, tylko z cierpienia Nicponia. I tym większa, im bardziej do krzywdy córek sam Nicpoń by się przyczynił (i później miał moralnego kaca i nie miałby na kogo zwalić winy).
eli.wurman :
Sęk w tym, że tu nie chodzi o samo niezgadzanie się, lecz o głęboką, systemową, namiętną pogardę & wielką satysfakcję z jej okazywania, od których uzależnione jest kreowanie własnej tożsamości klasowej/poczucia wyższości. Z Nicponiami się nie zgadzacie, może i się ich brzydzicie, ale z tego co zauważyłem, systemową pogardę okazujecie nie tyle Ciasnym, co “Ziutkom” z niższej klasy [jeżdżącym struclami/Fordem Focusem kombi, kibicującym piłkarzom, używającym Linuxa/Windowsa, noszącym soksy do sandałów, latających lowcostami (albo w ogóle), czy pozującym do filmu na tle meblościanki]. O Waszym stosunku do cierpienia takich przypadków nie pisaliście, a właściwie pisaliście – że generalnie macie je w dupie*.
bart :
Nie wiem, być może faktycznie czegoś nie rozumiem, ale naprawdę trudno się połapać w Waszym nastawieniu – wysyłacie coś jakby sprzeczne komunikaty. Z jednej strony epatujecie cynizmem, swoim “wyjebaniem “, “for teh lulz” itp. oraz wszechogarniającą pogardą i “klasizmem”, a z drugiej – jakimś rozckliwianiem się nad ludzką bidą.
Ale ok, zostawmy to przedzieranie się przez meandry wrażliwości przedstawicieli MMC i załóżmy, że czegoś tu “nie rozumiem”.
Gammon No.82 :
Ale przecież nie narzekam. Napisałem przecież, że sam nie podejmuje się oceniania tego utworu, ponieważ się nie znam.
Gammon No.82 :
Nigdy nie czułem się z tego powodu jak mendoweszka, ani nie zauważyłem niuansowania okolicznościami. Ot, najwyżej gdyby mnie katolicki “wróg” błagał o litość lub o pomoc, to okazałbym mu ją ze szczególną satysfakcją, drażniąc go swoim obiektywizmem/bezstronnością, której zawsze mi odmawiał.
pozdrawiam
* – Np. tutaj:
Gammon No.82 :
Przez “Wy” mam namyśli poznanych w okolicach wo “klasistów”, zarówno tych “bucowatych” (w szczególności wo, mrw) jak i tych poczciwych (w szczególności Bart, cześćjacek?) & pośrednich (w szczególności eli.wurman, urban.abuse).
Quasi :
Nie ma cierpienia Nicponia z okazji cierpienia córek Nicponia bez cierpienia córek Nicponia.
Quasi :
Chyba pomyliłeś nas ze swoim wyobrażeniem o nas.
Quasi :
Komu się nawinie. Ale nie bądź taki serio, potrafimy też współczuć.
Quasi :
Nie że w dupie, a po prostu łatwiej jest poczuć cierpienie kogoś podobnego do nas (as in: mnie bardziej nawilża cierpienie ciotki która doświadcza homofobii niż antysemity który doświadcza ostracyzmu).
Quasi, człowieku, man, czy Ty miałeś tak kijowe wakacje, czy tak Cię wkurzył powrót do pracy?
WO z klasizmem tak ma, może odreagowuje niezamożną młodość, początkowo to było czyste fanbojstwo Apple i Najlepszej Terenówki Którą Aktualnie Jeździ, teraz dopracowuje warstwę teoretyczną (Cleese, Bourdieu). Mrw jak to on, copycatuje wo i obnosi generalny wkurw jakby miał lat 80 a nie 30.
To nie znaczy, że reszta thinktanku daje za to większego faka.
Quasi :
Nie przedstawicieli MMC, tylko Ziemian.
Nie czegoś, tylko niczego nie rozumiesz.
eli.wurman :
Ale jest cierpienie córek Nicponia bez cierpienia Nicponia (np. po śmierci Nicponia) i takie cierpienie mnie nie bawi.
eli.wurman :
No cóż, tak to już jest, że mamy dostęp wyłącznie do wyobrażeń o zewnętrznym stanie rzeczy, a nie do samego zewnętrznego stanu rzeczy, więc nie ma mowy o pomyłce. Co najwyżej wyobrażenie może lepiej lub gorzej przystawać do zewnętrznego stanu rzeczy.
eli.wurman :
No i to są te sprzeczne komunikaty. Współczuć komuś, kim się głęboko gardzi?
eli.wurman :
Ale co to znaczy “podobnego”? Sami sobie ustalacie kryteria podobieństwa, no i sobie ustaliliście jakieś majątkowo-popkulturowe, choć równie dobrze mogliście ustalić dowolnie inne, co by ten wasz system “łatwości współczucia” zupełnie przewartościowało.
Tak czy inaczej, kluczowe jest to, jak bardzo nie-łatwo Wam współczuć takiemu zgładzonemu w WTC pomywaczowi czy murzyńskiemu strażakowi. Z tego co pisał wo, ta nie-łatwość jest spora (5 > 238; inwazja na Iran bez MMC OK! vs. inwazja na Iran z MMC nie-OK!).
Quasi :
Więc nie jesteś zły tylko pojebany.
Quasi :
Ależ Zuzanno, ja to świetnie wiem. Tyle, że Ty zamiast grepować to, co piszemy, grepujesz swoje wyobrażenie o tym, co piszemy. Co powoduje, że dociera do Ciebie wyobrażenie o wyobrażeniu. A to krok dalej od rzeczywistości niż u zwykłego odbiorcy.
Quasi :
Skąd bierze Ci się ta pogarda? To, że brzydzę się żulem, bo śmierdzi nie oznacza, że nie jestem w stanie zrozumieć, że to śmierdzenie wynika z jakichś strasznych rzeczy które się temu człowiekowi przydarzyły i współczuć.
Quasi :
A Ty mógłbyś czasem odpalić empatię, co by zupełnie przewartościowało Twój system łatwości współczucia (cierpienie policjanta który musi ochraniać paradę równości vs. cierpienie ofiary 9/11).
Quasi :
Dokładnie tak samo jak każdemu innemu.
Quasi :
Ta nie-łatwość bierze się z braku możliwości wyobrażenia sobie rzeczywistości w tamtym miejscu, a więc zgrepowania jak cierpienie tam “przebiega”.
Dziś jest dzień osłabek. Frąda relacjonuje odkrycie metody pozwalającej na ominięcie budzącej kontrowersje religijne produkcji nadmiarowych zarodków przy zapłodnieniu in vitro. Czyli lepiej, right? Wrong!
http://fronda.pl/news/czytaj/pierwsze_dziecko_z_nowego_jeszcze_lepszego_in_vitro
Wybór komórki jajowej o największych szansach na zapłodnienie ks. Marian Machinek, “znany bioetyk”, komentuje tak:
Księdzu znanemu bioetykowi przesyłam centralny facepalm.
Aha, a gdyby przydarzyła mu się jakaś krzywda bądź nieszczęście, byłoby mi bardzo przykro. Taki disclaimer dla Kłazimierza.
@ bart:
Mysle, ze KK nie jest przeciwko szczepionkom i antybiotykom tylko dlatego, ze ksieza tez choruja.
eli.wurman :
Ale ja sobie świetnie zdaję sprawę z cierpienia ofiary 9/11. Tylko mnie ono nie wzrusza.
Cierpienie policjanta też mnie nie wzrusza, chyba, że sam pojawiłbym się na ochranianej przez niego paradzie, wystawiając się na jego szydercze spojrzenia, co by mnie zawstydziło podobnie, jak zawstydziło by mnie przyjechanie na spotkanie z Wami swoim Fordem Focusem kombi.
eli.wurman :
Eee, trudno Ci zgrepować przebieg cierpienia (wywołanego np. zaznaniem kalectwa, samobójstwa żony, narodzeniem upośledzonego dziecka) np. bezrobotnego wąsatego linuksiarza w bezrękawniku, w Golfie 2. i bez ajfona?
Quasi :
Czuję się jakbym dostał order uśmiechniętej kalarepki. Tobie ktoś w miejsce “wstydu” wkompilował jakieś arcydziwne rzeczy.
Quasi :
Nie, trudno mi zgrepować cierpienie anonimowego członka jakiejś loklanej dzikiej społeczności na drugim końcu świata. Cierpienie linuksiarza który dajmy na to traci wzrok jest dla mnie bardzo przykre.
eli.wurman :
To chyba jesteś niekanonicznym MMClasistą ;)
Quasi :
Ale teraz już potrafisz zrozumieć, że inni mogą mieć inaczej, prawda?
A jesteś pewny, że prawidłowo identyfikujesz wyżej wymienionych?
A jesteś pewny, że “klasizm” jakiegokolwiek rodzaju z automatu wyłącza zdolność do współczucia wobec przedstawicieli “nie-mojej-klasy”?
A jesteś pewny, że nie mylisz klasy z paleolitycznym szczepem?
A jesteś pewny, że jak na chodniku ktoś charczy albo wyje z bólu, to WO jako przedstawiciel MMC najpierw patrzy charczącemu na metkę od pidżaka i dopiero w zależności od wyniku oględzin podejmuje decyzję o współczuciu/niewspółczuciu?
eli.wurman :
To jest nie tylko kwestia podobieństwa, także odległości.
Quasi :
No i zapomniałem.
Rozumiem, że możesz się nie znać na poezji i nie chcieć oceniać, ale chyba czujesz, czy wierszydło X cię żenuje, czy nie?
EDIT:
Bedem złośliwy
Przepraszam, ale zapomniałem, że decyzje z gatunku “leczyć się, czy nie leczyć?”, “żenuje mnie ten wiersz, czy nie żenuje?” pozostawiasz Profesjonalnym Profesjonalistom. :-P
Quasi :
No wszyscy MMC będą niekanoniczni. MMC się jednak trochę okopuje we własnym fapcircle: patrz bezproblemowe współistnienie w szerokich przestrzeniach MMC prawicowców i lewicowców.
Gammon No.82 :
Dokładnie tak.
Gammon No.82 :
Nie, boponieważ nie istnieją obiektywne kryteria żenowania w poezji, więc nie można stwierdzić, że nie żenuje. Istnieją tylko nasze arbitralne stwierdzenia, które wywodzimy z podziałów klasowych. Czy jakoś tak.
A, jeszcze: no i krytykując wiersz robisz przykrość autorowi! To tak jak policjantowi, który Cię ochrania podczas parady równości.
eli.wurman :
Nawet jeśli nie istnieją obiektywne kryteria żenowania poezją, to zapewne neuroscjentyści wymyślili już jakieś obiektywne kryteria diagnozowania zażenowania u czytającego poezję (via skanowanie mózgu w bliskiej ultrapodczerwieni z kontrastem albo w dalekim gammanadfiolecie z efektem Dopplera).
Gammon No.82 :
Tak mówisz, jakby to było coś złego.
Quasi :
Chciałem ci coś odpisać, ale iPhone mi się zwiesił.
jakub_be :
Zgadza się, nawet mojego blogaska zrobiłem na Maku.
bart :
Nie. Tak mówię, żeby do Quasiego (który znowu się gdzieś zaszył, ale może potem przeczyta) dotarło, że jego żenada nad poezją jest (albo może być) empirycznym faktem, wobec czego nie musi czekać na decyzje Profesjonalnych Profesjonalistów.
Gammon No.82 :
Zrozumieć? Nie. Co najwyżej odnotowałem, że ktoś mi zasugerował, że być może on tak ma.
Gammon No.82 :
“Pewny”, to mogę być tylko zdeklarowanego wo. Nastawienie reszty jedynie wnioskuje z jej poszczekiwania i (milczącej) akceptacji wobec wytycznych wo.
Gammon No.82 :
0. Niekoniecznie całkowicie wyłącza, ale znacząco tłumi (5 > 238 itd.).
1. To wprost wynika z tego co pisał wo.
2. Osobiście trudno mi sobie wyobrazić jak można godzić tak skrajną pogardę wobec kogoś, z poczuciem szkody związanej ze świadomością krzywdy/śmierci tego kogoś. Ja mam tu zupełnie odwrotnie: świadomość krzywdy kogoś, kogo darzę tak wielką antypatią/pogardą sprawia mi przyjemność.
Gammon No.82 :
Jestem.
Gammon No.82 :
Mniej-więcej to wynika z jego słów, czyż nie?
Gammon No.82 :
Ale przez to, że ja się nie znam na poezji, to ja tego wiersza nie rozumiem. Równie dobrze mógłby być napisany po chińsku. Oczywiście, może wywoływać we mnie jakieś odczucia – tak jak może je wywoływać widok chińskich znaków, których znaczenia nie znam – ale te odczucia nie są związane z percepcją wartości poetyckiej utworu, bo tej w ogóle nie mam. Tak czy inaczej, widząc ten wiersz nie czuję zażenowania (choć być może powinienem).
pozdrawiam
Quasi :
Nie.
A podoba ci się wierszyk?
bart :
“Skoczyli”?
Już mówiłem – nie jestem kompetentny by go oceniać. Ale jako to coś, czego nie rozumiem, ale to widzę i czytam, to nie, nie podoba mi się.
Quasi :
Tak czy inaczej, widząc zażenowanie nie czuję wiersza.
Quasi :
Zadziwiające, kiedy czytasz Nicponia i ten najwyraźniej ściemnia – wierzysz mu jak dziecko. A jak Ci rozsądni ludzie mówią co myślą, pokazują, że obserwują w swoich środowiskach pewne wzorce to mówisz, że “co najwyżej sugerują”. Może ty po prostu masz jakieś kable na odwrót podłączone?
eli.wurman :
Nicpoń pisze jasno, opisowo i prezentuje rozumowanie, które nietrudno mi pojąć. Oczywiście nie zawsze, bo wyraża także mnóstwo mętnych i wzajemnie sprzecznych opinii (i tych nie rozumiem), ale o nich tu nie rozmawialiśmy.
Za to Gammon wyraził się dość abstrakcyjnie&enigmatycznie: “Mnie sprawia albo nie sprawia, a niekiedy sprawia, ale jednocześnie czuję się z tego powodu jak mendoweszka. Bardzo wiele zależy od rodzaju krzywdy i od okoliczności, w których mój “wróg” jej doznał. Czyżbyś miał inaczej i takie drobne różnice nie miały dla ciebie znaczenia?“
Quasi :
Ależ tak, zrozumiałeś, tylko najwyżej nie wierzysz.
A z jakiej racji mieliby walczyć z WO i jego klasizmem? Trochę to obśmiewają.
I skądże ci przyszło do głowy, że akceptują jego wytyczne????!
Zależy co tłumi.
Przy okazji zapytam: zapewne widziałeś ten słynny film, co to spychaczami trupy w KL przewalają. Pewnie na niektórych to robi wrażenie, a na innych nie. Ale naprawdę sądzisz, że ktoś sobie powiada “zaczekam z emocjami, aż ustalę przynależność klasową tych zwłok”?
(1) WO to prowok.
(2) Nie zawsze potrafię odróżnić, kiedy pisze WO, a kiedy podmiot liryczny podpisany “WO”.
Zależy od sytuacji.
Jeśli chodzi o kogoś, kto się 5 minut temu nad tobą osobiście pastwił, a ty teraz masz satysfakcję, bo dostał zawału, to jest to (na moje wyczucie) reakcja dość typowa statystycznie.
Jeśli chodzi o przypadki mniej jednoznaczne, reakcje mogą być bardzo różne.
Nie, nie i nie.
To traktuj to jako chińskie znaki i napawaj się ich harmonią i estetyką albo wymiotuj z powodu braku tychże.
Niskie ukłony
Quasi :
…co by mnie zawstydziło podobnie, jak zawstydziło by mnie przyjechanie na spotkanie z Wami swoim Fordem Focusem kombi.
Ten Ford Focus to ci się chyba wziął z mojego komcia, gdzie nic nie było o pogardzie do użytkowników takiego auta, ale było pytanie, jaki mam samochód, więc odpowiedziałem, że fajny. A moja skala wartości aut jest dwojaka: praktyczność i fajność. I akurat na skali fajności Ford Focus kombi czy kompatybilne wypadają słabo (choć na skali praktyczności akurat bardzo mocno). Ale z pogardą to nic nie miało wspólnego.
Piszę, bo widzę że sobie tak grepujesz z tysięcy komci, ktore tu się pojawiły, jakiś jeden wspólny obraz, a więdz zgłaszam poprawkę.
Quasi :
Ależ wyraziłem się zupełnie jasno, aczkolwiek abstrakcyjnie.
(1) W pewnych sytuacjach ból/poniżenie/udręka/itepede mojego “wroga” sprawia mi satysfakcję, i nawet egzystencjalną radość.
(2) W pewnych innych “wrogowi” współczuję i mnie samemu jest źle.
(3) W jeszcze innych mam satysfakcję zmieszaną z moralniakiem.
(4) Aha i dodam, że może być jeszcze inna reakcja: mam to w dupie.
Każdy z tych rodzajów emo miałem w życiu i prawdopodobnie każdy może mi się jeszcze przydarzyć.
+ niskie ukłony
Gammon No.82 :
Teraz to się już nad nim znęcasz.
Quasi :
Babelfish: “Duży, twardy, lśniący od oliwy; nie mogę się doczekać”
Quasi :
O kurwa, muszę staranniej pracować nad imidżem.
@ czescjacek:
Przypominam o obowiązku wpisywania http:// przed linkiem do swojego blogaska.