Pan doktor pisze list
Wróciłem z urlopu. Było ciężko.
Jeżdżę na wakacje do miejsca popularnego wśród frondziarzy i niuejdżowców. Dlaczego tam jeżdżę? Bo świetnie karmią (potrafią zachwycić nawet pierogami z wkładką mięsną), pokoje są przestronne, a dzieci się świetnie bawią — i zarażają katolickie dzieci świeckimi memami, fuck yeah! Poza tym gospodarstwo jest położone daleko od szosy i spokój zakłóca jedynie kilku rolników, którzy nie chcą się pogodzić z zamknięciem PGR i dalej orzą pola służbowymi traktorami. Wracam stamtąd tak wyciszony, że aż płaczę ze strachu w metrze.
Podczas moich poprzednich pobytów napotykałem i Ciasnych, i Kosmitów, ale nigdy w takiej sile jak teraz. Można było narysować linię dzielącą jadalnię na pół. Lewą połowę zapełniali goście w t-shirtach ze sklepu o ironicznej nazwie Księgarnia Ludzi Myślących, narzekający na proboszcza nadmiernie ulegającego wpływowi Rady Parafialnej (bracia i siostry, ale nas dramaty omijają!), spierający się o rolę okultyzmu w treningach karate i twierdzący, że w przedszkolach steinerowskich adwent jest na odwrót (cokolwiek to znaczy), a dzieci śpiewają hymny do Szatana. Po prawej siedzieli nieszczepiący dzieci pacjenci doktora Romanowskiego, wierzący, że choroby biorą się z brudu i kontaktu z glebą, na co dowodem jest rzeczony doktor, któren w dwudziestoletniej karierze chirurga nigdy się niczym nie zaraził od chorego. Ich dzieci zaczynają dzień od kaszy jaglanej, która jest ponoć naturalnym antybiotykiem, lepszym od antybiotyków nienaturalnych, których nienawidzą, a które lekarze, do których nie chodzą, namiętnie przepisują im na infekcje wirusowe. Poddanie w wątpliwość leczenia antybiotykiem wirusa kwitują okrzykiem „Byś się zdziwił! Dają osłonowo!”. Po takiej ripoście odechciewa się pytać, w czym bakteriobójczość kaszy jaglanej jest lepsza od bakteriobójczości antybiotyku z apteki, czy właściwości bakteriobójcze kaszy jaglanej zostały potwierdzone badaniami klinicznymi, czy to aby na pewno dobra rzecz, że kasza jaglana takie właściwości posiada i czy w związku z tym nie należałoby jej podawać pod nadzorem lekarza.
W czasie jednej z dyskusji, w której jako argumentu użyto wieloletniego doświadczenia medycznego doktora R. (gdzie jesteś, Naczelny Sądzie Lekarski?), przez moment rozmowa zboczyła na temat doświadczenia innego lekarza, autora listu do Gazety Wyborczej. List ów opublikowano w Internecie w lipcu, a w papierowym wydaniu ukazał się chyba dopiero w drugiej połowie sierpnia. Mam nadzieję, że jakiś redaktor działu naukowego przez miesiąc leżał Rejtanem między boksami w newsroomie i nie pozwalał na druk. Może chciał się zrehabilitować za puszczenie kuriozalnego tekstu doktora Kokoszczyńskiego o homeopatii bez opatrzenia go komentarzem lub przynajmniej dużym czerwonym napisem „UWAGA, BZDET”?
List odbił się lekkim echem w Internetach — na różnych Blipach link pojawiał się z komentarzami w stylu „Nareszcie ktoś napisał prawdę”. Na stronie Wyborczej oceniło go ponad tysiąc osób (średnia ocena: 4,5/5), pod artykułem rozpętała się też słusznych rozmiarów dyskusja. List napisany jest z pasją i gniewem, a jego autor, Janusz Osadziński, chirurg pracujący na oddziale ratunkowym jednego z największych warszawskich szpitali, stawia w nim następującą tezę (podkreślenia moje, interpunkcja autora):
Z moich dwudziestoletnich obserwacji, popartych zresztą prowadzonymi przeze mnie statystykami, wynika prosta odpowiedź: oni zginęli nie tam gdzie stali policjanci, i zginęli nie z takich przyczyn, o jakich wszyscy opowiadają . I nie chodzi tu o tak banalny fakt, że policjanci stali na siedemdziesiątym kilometrze „gierkówki” a ktoś zginął na siedemdziesiątym piątym.
Chodzi o to, że w Polsce zdecydowana większość ludzi na drodze ginie w zupełnie innych okolicznościach niż wynika to z obrazu kreowanego przez media, policję i polityków.
Z moich statystyk wynika: małolat w czarnej beemce z ciemnymi szybami pod wpływem amfetaminy lub alkoholu trafia do szpitala (lub trafiają jego ofiary) raz na dwa miesiące. Motocyklista, który kogoś zabił, trafia się raz na pół roku. Natomiast, motocyklista, którego ktoś zabił lub próbował zabić, trafia do nas dwa razy w tygodniu.
A wiecie Państwo kto jest, też w moich statystykach, absolutnym numerem jeden jeśli chodzi o liczbę ofiar? Jest to pani lat 30-40, trzeźwa, w dobrym, służbowym samochodzie, przejeżdżająca pieszego na pasach. To się zdarza CODZIENNIE, i to kilka – kilkanaście razy dziennie. (…)
Proponuję Państwu redaktorom „Gazety Wyborczej”, zwykle bardzo rzetelnie przygotowującej materiały do publikacji: sprawdźcie ogólnopolskie statystyki we własnym zakresie. Ale krytycznie, nie na zasadzie, że patrol policji wpisał w rubryce przyczyna wypadku: szybkość, brawura itp. Po każdych wyborach publikujecie bardzo dokładne statystyki kto gdzie na kogo głosował, w podziale na kategorie wiekowe, materialne, miejsce zamieszkania, wykształcenie itd. Opublikujcie, proszę, podobne statystyki w odniesieniu do wypadków komunikacyjnych.
Jeśli najwięcej ludzi zabija 20-letni młodzieniec, to zakażmy wydawania mu prawa jazdy przed 25. rokiem życia. Ale jeśli okaże się, że najwięcej ludzi zostaje zabitych przez kierowców w wieku 30-60 lat, trzeźwych, którzy nigdy w życiu nie przekroczyli 120 km/h, prawo jazdy mają od co najmniej kilku lat (a tak właśnie jest !) — to mamy problem.
Sprawdzić statystyki? To się da zrobić! Tak się składa, że Komenda Główna Policji publikuje je, elegancko opracowane i w wygodnym formacie PDF. Ile zatem wypadków spowodowały w naszym kraju w 2008 r. panie w wieku 30-40 lat?
Kierujące pojazdami kobiety spowodowały 17,4% wypadków (str. 29 powyższego dokumentu). Osoby w wieku 30-39 lat — ok. 18% wypadków (str. 30; przy okazji pragnę wyrazić ogólny szacun dla grupy 38 kierowców-sprawców wypadków w wieku 0-6 lat). Jeśli przyjmiemy dla wygody, że kobiety popełniają podobną ilość wypadków niezależnie od wieku, wyjdzie nam, że owe drogowe morderczynie były sprawcami ok. trzech procent wypadków drogowych.
Pan doktor jest z Warszawy, może więc Warszawa jest specjalna? Trudno powiedzieć: nie udało mi się znaleźć statystyk warszawskich z uwzględnieniem podziału na płeć sprawcy. Z ogólnopolskiego dokumentu wynika jednak, że stolica nie wyróżnia się na tle reszty kraju, ani pod względem liczby wypadków, ani liczby ofiar. Istnieje oczywiście możliwość wystąpienia jakiejś niezwykłej anomalii, np. że jeśli kobieta powoduje wypadek, to jest to najechanie na pieszego. To 30% wypadków (str. 24), więc kobiety z ich 17-procentowym sprawstwem rozjeżdżałyby ledwie połowę ofiar. Można założyć, że w poprzednich latach kobiety powodowały więcej wypadków — to też da się sprawdzić! 1999: 11,8% wypadków, 6,7% ofiar śmiertelnych; 2000-2004: brak danych; 2005: 15,9% wypadków; 2006: 16,1%; 2007: 16,6%. Jest trend wzrostowy, obywatelu doktorze!
Można próbować jeszcze torturować te statystyki na wiele sposobów, zakładając na przykład, że kobiety jeżdżą tylko po terenie zabudowanym, że tylko osobówkami — ale cały czas nie zbliżymy się do potwierdzenia tezy pana doktora, że to one są głównymi sprawcami wypadków. Ze statystyk wynika, że obraz młodego faceta prującego po mieście jako najczęstszego sprawcy jest niedaleki od prawdy. Skąd zatem u pana doktora taki radykalny wniosek?
Moim zdaniem najbardziej prawdopodobna jest następująca diagnoza: pan doktor cierpi na przewlekły zespół efektu potwierdzania wywołany przez ostrą mizoginię. O efekcie potwierdzania pisałem już kiedyś, używając zresztą przykładu medycznego: jeśli pielęgniarka wierzy, że podczas pełni księżyca jest większy ruch na ostrym dyżurze, będzie zapamiętywać tylko te pełnie, w czasie których faktycznie na erce jest tłoczno, a nie odnotuje tych, w czasie których panuje spokój. Efekt potwierdzania odnotowałem u siebie podczas drogi powrotnej z gór. Jestem święcie przekonany, że wszyscy warszawiacy to piraci drogowi i szaleńcy, więc kiedy przez podwójną ciągłą i przejście dla pieszych wyprzedzał mnie samochód na stołecznych blachach, mruczałem pod nosem „Wiadomo, pan ode mnie z miasta”. Kiedy podobny manewr wykonywał np. ostrowianin świętokrzyski, nie mruczałem nic.
Pan doktor najwyraźniej ma ugruntowany pogląd na temat kobiet za kierownicą — i sądząc po reakcji na jego tekst, ten pogląd podziela wielu Polaków. Moi współbiesiadnicy wakacyjni kiwali głowami i opowiadali anegdotki, jak to baba ich gdzieś wiezła i mało brakowało, a skończyliby w rowie, albo jak inne babiszcze prawie ich przejechało. Jak widać, owe historyjki nawet nie są dowodami anegdotycznymi na tezę o kobietach-morderczyniach (bo mało brakowało, bo prawie), za to mówią to samo, co pan doktor: baby źle jeżdżą i nie uważają. Co było do udowodnienia. Tylko czemu Gazeta Wyborcza drukuje pokarm dla buców?
—
P.S. Blogokomentator Veln znalazł w sieci jeszcze trochę statystyk, z których wynika, że statystyczna kobieta-kierowca powoduje wypadki rzadziej niż statystyczny kierowca płci męskiej:
Dane Instytutu Transportu Samochodowego mówią, że kobiety powodują jeden wypadek na 6,7 mln przejechanych samochodem km, a mężczyźni raz na 4,7 mln km, czyli częściej. Według danych ITS 32 proc. dorosłych kobiet ma w Polsce prawo jazdy kategorii B, co stanowi 35 proc. kierowców aut osobowych.
P.P.S. Wydało się, że autor tekstu zapomniał wspomnieć o swoim hobby. Ta informacja miałaby zapewne wpływ na społeczny odbiór tekstu. Doktor Osadziński lubi sobie bowiem w czasie wolnym od pracy pojeździć na motorze.
radkowiecki :
Popłakałeś się? Ja zawsze płaczę. Zajebiste, niestety, reszta dokonań nie trzyma poziomu.
Mimo to jestem szczęśliwy, jak dealer, który sprzedał właśnie komuś jego pierwszego kwasa.
Popłakałem. Podobnie jak i przy If I were gay. Aktualnie lecę przez jego twórczość i nie jest tak źle. Chociaż faktycznie, Special Olympics jak do tej pory na poziomie, na jaki reszta kawałków nawet nie patrzy, o wspinaniu się nie mówiąc.
Kurde, znowu mi gdzieś edit zniknął. Chciałem tylko dodać, że jestem ci wdzięczny za pierwszą działkę. I mało odkrywczo stwierdzę, że będziemy mieli w piekle bardzo fajne towarzystwo pana Lyncha.
Popłakałem się ze śmiechu i też spłonę w piekle.
radkowiecki :
Pytanie towarzysząco-uzupełniające – jeżeli mnie nie rozśmieszył, to mam się bratać z Tomciem Terlikowskim?
Veln :
To chyba nie jest symetryczne – jak śmieszy, płoń w piekle. Jak nie śmieszy, trudno, wolę inny rodzaj humoru. Ale oczywiście mogę się mylić.
radkowiecki :
No tak, ale napisałeś o cywilizacji śmierci, to ja symetrycznie pomyślałem o cywilizacji życia.
Marceli Szpak :
Czyli kolaborowałeś ze slugusami systeu zamiast ciepriec wraz z innymi niedostatki na rynku prince polo. I ty smiesz mi zarzucac klamstow. Ty, ty, lustracyjny oszuscie ty!
inz.mruwnica :
Nawiasem mówiąc Areczka Gdańsk to kurwa, pizda, świnia…
hlb :
Nawiasem mówiąc, byłem na paru koncertach Kur i powiem wam, to jest gość, który potrafi złapać kontakt z publicznością. Np. za pomocą bezpretensjonalnego wyznania: “Jak Małysz zgoli wąsy, to mu chuja wyliżę”.
Kiedyś się mnie syn spyta: “Tato, po kim ja mam na drugie Tymon?”. Co ja mu powiem…
hlb :
Nawiasem mówiąc Areczka Gdańsk to kurwa, pizda, świnia…
W zasadzie to szło trochę inaczej: Arka Gdynia, kurwa świnia. Nie bijcie, raz byłem na Legii i usłyszałem tego dnia mnóstwo radosnych przyśpiewek stadionowych. To była jedna z nich. I korzystając z okazji, że nie jestem u wo (Bart może nie da bana) przytoczę dwie moje ulubione. Tak absurdalne, że nie mogłem ich nie polubić:
Nie ma chleba, nie ma pieczarek, wszystko wpierdolił Marek Koniarek.
Lech to są kurwy, z krainy kwitnącej bulwy.
Teraz obiecuję poprawę, następnym razem tematykę piłkarsko-kibolską poruszę przy okazji MŚ w RPA.
Raz, kiedy miałem sześć lat, mój tata, z którym ogólnie miałem słaby kontakt, zabrał mnie na mecz Legii z ŁKS. Na początku meczu przez boisko przeszło pięciu chłopa z naklejonymi na plecach literkami, które układały się w napis LEGIA; jeden z nich był karłem. Po nudnym meczu Legia przegrała 0:1. Od tego czasu nienawidzę Legii, jeszcze bardziej nienawidzę ŁKS, a najbardziej nienawidzę piłki nożnej. Z ojcem też mi się nie układa.
bart :
No szkoda, że on już nie fruwa jak dawniej. Ale słyszałem, że on ogłosił, że jest pedałem…
radkowiecki :
Bart miał rację:)
http://www.youtube.com/watch?v=jYdiLXQhih8
Podpowiadam, że dowcip opiera się na tym że nie ma klubu Arka Gdańsk, a nawet nie mogłoby być w świetle prastarych plemiennych praw:)…
hlb :
Pedał, pedofil, bez różnicy.
bart :
Na co? Na to, że mamy okołopedofilną moral panic i że czasem udaje się pokazać, że w jej efekcie pojawiają się fałszywe oskarżenia o CSA, a dorośli (w tym prawnicy i psychologowie) w nie wierzą? No pewnie, że mam (było kilka bardzo głośnych spraw tego typu):
http://en.wikipedia.org/wiki/McMartin_preschool_trial
http://en.wikipedia.org/wiki/Day_care_sex_abuse_hysteria
http://en.wikipedia.org/wiki/False_allegation_of_child_sexual_abuse
bart :
Nie oskarżam biegłych o głupotę – jeśli już, to o “biases” – a już na pewno nie wszystkich.
Odpowiadam tylko na pytanie:
“Myślisz, że trzynastolatka potrafi naściemniać o seksie tak, żeby dorośli – w tym zapewne psycholog – się nie zorientowali?”
Tak, uważam, że nie ma nic szczególnie nieprawdopodobnego w tym, że jakaś trzynastolatka przekona dorosłych – nawet psychologów – swoimi konfabulacjami, nadinterpretacjami, urojeniami/fantazjami lub kłamstwami. Sławetna Łucja przekonała dziesiątki tysięcy, a ostatecznie – setki milionów, w tym zapewne setki tysięcy prawników i psychologów.
I uważam, że – podobnie jak Łucja – za sprawą powszechnego zbiasowania dorosłych ma ona ułatwione zadanie:
(i) Ludzie po prostu uwielbiają znęcać się nad “pedofilami” i ucieszą się z każdego pretekstu, by móc to zrobić. A takie nastawienie zwiększa podatność na confirmation bias. Obawiam się, że wielu dorosłych jest skłonnych wierzyć dzieciom oskarżającym kogoś o CSA na tej zasadzie, na jakiej Maryla czy Venissa wierzą Jarosławowi Kaczyńskiemu, a przy tym podchodzą z wybujałym sceptycyzmem do obrony oskarżonego o CSA, niczym Maryla i Venissa do słów Donaldu Tusku.
(ii) Podejrzewam, że dorośli skłonni są do pewnej asekuracji: “lepiej zaryzykować skazanie niewinnego niż zaryzykować uwolnienie pedofila”.
(iii) Podejrzewam, że wielu dorosłych obawiając się, że oskarżające dziecko naprawdę zaznało CSA, nie chciałoby go traumatyzować zbytnią dociekliwością&sceptycyzmem wobec jego zeznań; zapewne słusznie zakładają, że spotkanie się z niedowierzaniem może być dla takiego dziecka doznaniem wyjątkowo nieprzyjemnym, więc asekuracyjnie chcą mu takiej ewentualności oszczędzić. Przypuszczam, że przed zbytnią dociekliwością odnośnie intymnych szczegółów rzekomego zajścia dodatkowo może ich powstrzymywać wstyd/skrępowanie i “troska o moralność&psychikę dziecka”.
Prawnicy (w tym sędziowie), a zwłaszcza (biegli) psychologowie, teoretycznie powinni być znacznie bardziej odporni na nieprawdziwe oskarżenia, ale nie sądzę żeby byli mniej zbiasowani od pozostałych, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestię “(iii)”.
pozdrawiam
@ bart:
Masz grzech za special olympics. “I’ll see you all in hell”
@ Quasi:
Bo wiesz, kiedyś bodajże Izdebski rzucił ciekawostką ze swojej branży – otóż uczestniczył jako biegły w procesie, w którym były mąż został oskarżony o molestowanie seksualne sześcioletniej córki. Opowiadała historie, których nie miała prawa znać, ale zdarzało jej się mówić o sobie w trzeciej osobie. Pytana “Jakiej jej?”, poprawiała się na “Mi”. Na końcu tej opowieści jest mama puszczająca sześciolatce pornosy i wmawiająca, że tatuś jej to robi, kiedy śpi.
Ot, i tyle, jeśli chodzi o twoje opowieści o zbiasowaniu. Pomyśl, że może sam jesteś zbiasowany, bo dla ciebie CSA to pryszczyk i nie rozumiesz, o co takie halo.
bart :
Oczywiście, że biorą, a przynajmniej w teorii powinni brać. W anegdotce, którą opowiadałem biegła pani psycholog brała to pod uwagę i zaopiniowała, że jest prawdopodobne, iż powódka mówi nieprawdę. Zresztą, obrońca oskarżonego powinien na to zwracać uwagę.
Ta biegła psycholog mówiła jeszcze, że w takim postępowaniu bada się “ogólną wiarygodność” oskarżającego i oskarżanego jakimś testem. Jednak wyrażała co do tego testu pewne wątpliwości, choćby dlatego, że zawiera on bodajże coś około 500 pytań, więc wypełniająca go osoba może coś popieprzyć po prostu z powodu zmęczenia&znudzenia (np. przestaje uważnie czytać pytania).
Tak czy inaczej: (i) konfabulacje/nadinterpretacje/kłamstwa mogą być sformułowane wiarygodnie; (ii) zbiasowanie jest powszechne.
pozdrawiam
hlb :
Kawałka nie znałem, domyślałem się, że to jakiś żart ale jak słyszę gdzieś Arka, to mój wewnętrzny bluzgacz z automatu dopowiada mi w głowie ‘Gdynia kurwa, świnia’. I nic na to nie poradzę. Chyba za często z piaseczyńskimi kibolami Legii do domu wracam w jednym autobusie.
‘Pan kierowca też, pan kierowca też, przyjacielem CWKS. Jego portfel też, jego potrfel też, przyjacielem CWKS. Jego córka też, jego córka też, przyjaciółką CWKS’.
A teraz idę do kąta poklęczeć na wynikach polskich zespołów ligowych w europejskich pucharach.
@Veln
Jest nas dwóch.
@poklęczeć na wynikach
Cwaniaczek, na okrąglutkich zerach będzie sobie klęczał.
M :
No ale nie wiedziała. Myślała, że idzie do łóżka z zajebistym przedstawicielem MMC (np. chcąc się przyssać do jego kasy i reputacji), a w rzeczywistości szła z gołodupcem na co dzień noszącym skarpety do sandałów…
To tak jakbyś Ty ją uwiódł, rozebrał, położył do łóżka z zawiązanymi oczami, a wtedy – za Twoim przyzwoleniem – ukradkiem zerżnąłbym ją ja (lub diabeł, jak w “Dziecku Rosemary”). Gdyby dziewczyna się o tym dowiedziała, nie miałaby powodu czuć się zgwałconą z Twoim współudziałem, bo dobrowolnie w tamtym momencie zgodziła się na stosunek?
M :
Nie bardziej niż w drugim.
M :
[Wbrew pierwotnej woli, zanim zakończysz manipulowanie nią.]
Nie bardziej niż w pierwszym.
M :
Celem szantażu emocjonalnego lub podstępu nie jest przełamanie woli, lecz jej zmiana. W takim wypadku nic nie dzieje się wbrew woli ofiary. Zbajerowany lub szantażowana “małżeńskim obowiązkiem” kobieta rozkłada nogi na podobnej zasadzie jak zmanipulowany reklamą&modą konsument kupuje sobie jakiś gadżet, albo jak szantażowany przez demiurgów obciachu Ziutek rezygnuje z ulubionych skarpet do ulubionych sandałów czy z ulubionych wyprasowanych w kancik dresów.
pozdrawiam
Quasi :
Wysoki Sądzie, bo on mnie zgwałcił, najpierw pokazywał mi iPhone’a, a potem, już po stosunku, zobaczyłam u niego w komputerze, że ma Linuxa!
Quasi :
Kurwaco
Quasi :
Widzisz różnicę pomiędzy:
1) Chcę go.
2) Nie chciałam go, ale mnie oczarował.
3) Nie chcę go, ale muszę.
?
A jeszcze wracając do tematu dowcipów, to czy TT-DKN mógłby mi dopomóc w określeniu jak powinniśmy oceniać dowcipy(w sensie ogólnie humor)?
Czy:
1) Dobry dowcip
2) Zły dowcip, ale KJP
Czy może jeszcze:
3) Niesmaczny dowcip
A może jeszcze:
4) Dobry, ale niesmaczny dowcip
Ja bym te Special Olympics wrzucił do 3, ale znam też dowcipy które mnie śmieszą, mimo że nie powinny?/nie wypada?
A może dorabiam 3 i 4 na siłę i nie ma niesmacznych dowcipów?
Veln :
1) here bomb! fuck you!
2) kurwaco
3) KJP
4) OMGLOLROTFLMAO
taka sekwencja, może być?
inz.mruwnica :
gdzie indziej to bym się bał przyznać, ale TTDKNowi mogę: dostałem wczoraj dwa bilety na jutrzejszy mecz Polska-IRA na śląskim i to niezłe – oddałem zaraz komuś, bo pocomito, kurwa
A jeszcze mam pytanie do inżmru a propos jego fetyszu – co sądzisz o paznokciu małego palca? Czasem jest tak mały, że mnie śmieszy, ale Ciebie to pewnie wręcz odwrotnie
Quasi :
kurwaco
Quasi, jak mi Ciebie nie brakowało!
Veln :
[A iPhone był atrapą/podróbką/pożyczony.]
Jak mawia inz.mruwnica: ototototo.
Veln :
?
Mąż Rosemary jest współwinny zgwałcenia dokonanego przez diabła, czy nie? A może tamten stosunek nie był zgwałceniem?
Veln :
Gdy do zgwałcenia dochodzi za sprawą podstępu lub szantażu emocjonalnego mamy do czynienia z (2), nie z (3).
pzdr
Quasi :
Przepaliłeś mi trochę obwody, więc trudno mi sobie wyobrazić sytuację, co w prawie karnym będzie gwałtem w wyniku podstępu. Ok, powiedzmy “myślałam-że-to-on-a-to-był-jego-kolega”. Oczywiście już się domyślam, że różnicy nie widzisz pomiędzy tym a Apple-turned-Linux.
No to spróbujmy tak: w przypadku Apple-Linux mamy do czynienia z tym samym człowiekiem na współżycie z którym wyraziło się zgodę. W przypadku drugim mamy do czynienia z innym człowiekiem, na stosunek z którym nie wyraziło się zgody, i zgoda na stosunek z tamtym pierwszym nie implikuje zgody na stosunek z jego kolegą.
Albo zgrepuj sobie tak: marketingowe sztuczki które wszyscy stosują i na które się nabieramy, ale po sądach się z nimi nie łazi, a przysłanie Ci zamiast zamówionego towaru, powiedzmy, cegły.
Hmm, czy dobrze przewiduję, że uważasz, że obie sytuacje powinny wedle logiki być tak samo karane i to tylko jakaś nieracjonalność podobna do jakiejś tam wiary w jakąś Polucję sprawia, że nie jest tak jak być powinno?
Quasi :
No szantaż emocjonalny to chyba oczywiste, że 3. Podstęp tylko wtedy 2 gdy przyjmiemy Twoje jego rozumienie. A przecież takie rozumienie w sądownictwie nie obowiązuje, tylko inne (nie do końca wiem co konkretnie), skoro jest uwzględniony jako narzędzie gwałtu.
Małymi kroczkami, ale jednak Sprawa posuwa się do przodu.
http://fronda.pl/news/czytaj/premier_slowenii_nominowal_sataniste_na_rzadowego_dyrektora_do_s
PEDOFILKI JAK KOBIETY Z BRODĄ
Quasi :
No dobra, coś znalazłem. I sytuacja wygląda tak:
Kobiety dopuszczają się przestępstw seksualnych ekstremalnie rzadko, a te, które to robią – tak jak pisałem – zazwyczaj są zmuszane przez mężczyzn lub obciążone upośledzeniem umysłowym/chorobami psychicznymi (i dość często same zaznawały CSA). Patrz:
– R. Badgley et al., “Sexual offences against children,” Ottawa: Canadian Government Publishing Centre (1984).
– F. A. Wolfe, “Twelve female sexual offenders,” New Steps in Research on the Assessment and Treatment of Sexually Aggressive Persons, St. Louis, MO (1985).
– A O’Connor, “Female sex offenders,” The British Journal of Psychiatry: The Journal of Mental Science 150 (Maj 1987): 615-620.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/3651699
– S Travin, K Cullen, i B Protter, “Female sex offenders: severe victims and victimizers,” Journal of Forensic Sciences 35, no. 1 (Styczeń 1990): 140-150.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/2313255
– A H Green i M S Kaplan, “Psychiatric impairment and childhood victimization experiences in female child molesters,” Journal of the American Academy of Child and Adolescent Psychiatry 33, no. 7 (Wrzesień 1994): 954-961.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7961350
Uważano, że nawet te kobiety, które dopuszczają się przestępstw seksualnych nie cierpią na żadne parafilie/dewiacje i swoich czynów nie dokonują w celu seksualnej gratyfikacji. Kwestionowano istnienie klinicznej pedofilii u kobiet. Patrz:
– F. A. Wolfe, “Twelve female sexual offenders,” New Steps in Research on the Assessment and Treatment of Sexually Aggressive Persons, St. Louis, MO (1985).
– A O’Connor, “Female sex offenders,” The British Journal of Psychiatry: The Journal of Mental Science 150 (Maj 1987): 615-620.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/3651699
– S Travin, K Cullen, i B Protter, “Female sex offenders: severe victims and victimizers,” Journal of Forensic Sciences 35, no. 1 (Styczeń 1990): 140-150.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/2313255
– P E Grier, M Clark, i S B Stoner, “Comparative study of personality traits of female sex offenders,” Psychological Reports 73, no. 3 Pt 2 (Grudzień 1993): 1378.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/8115591
Niemniej jednak, wykryto także kobiety dopuszczające się CSA (i to nawet specyficznie na dziewczynkach w określonym przedziale wiekowym 3-4) działające samodzielnie&dobrowolnie, pełnosprawne umysłowo&zdrowe psychiczne, niechcące skrzywdzić swoich ofiar oraz kierujące się seksualnym popędem/podnieceniem i uzyskujące ze swych działań seksualną gratyfikację, ergo – spełniające diagnostyczne kryteria (DSM-IV) klinicznej pedofilii. Chyba pierwszy dobrze rozpoznany przez medycynę przypadek tego typu (“This report is the first to describe the clinical characteristics and treatment history of a female pedophile in detail. It highlights the existence of pedophilia in females and provides more data for a better understanding of the condition.“) opisano tutaj:
– Eva W C Chow i Alberto L Choy, “Clinical characteristics and treatment response to SSRI in a female pedophile,” Archives of Sexual Behavior 31, no. 2 (Kwiecień 2002): 211-215.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11974646
Zacytuję fragment:
Podsumowując:
Wygląda na to, że kliniczna pedofilia zdarza się także u kobiet, ale dotknięte nią niewiasty to ekstremalnie rzadkie osobliwości a la kobiata z brodą.
pozdrawiam
Quasi :
Albo ciężej je przyłapać.
mrw :
Ale przecież takiego kontentu jest mnóstwo w internecie!
Veln :
Nie, bo osoba szantażowana nie musi ulegać szantażowi, ma fizyczną możliwość zignorowania go. Wszystko zależy tylko od jej woli.
Emocjonalnym szantażem jest choćby stara śpiewka o “małżeńskim obowiązku” lub “udowodnij, że mnie kochasz”/”jak mi nie dasz, to cię zostawię”. To się Twoim zdaniem liczy jako zgwałcenie?
Veln :
No niekoniecznie. Jak przekonuje wo, prawo nie musi być i nie jest racjonalne/konsekwentne. Czyli teoretycznie może podzielać moje rozumienie, ale nie stosować go konsekwentnie (i to bez jawnego przyznawania się do tego via kontratypy).
Veln :
No właśnie nie. Godziło się na seks z gościem z MMC – i to właśnie dlatego, że należy do MMC – a dostało się gołodupca z Linuxem i do tego oszusta. Tu wyraziło się zgodę na seks z człowiekiem wirtualnym, w rzeczywistości nieistniejącym. Zgoda na seks została uzyskana za pomocą podstępu.
Veln :
j.w.
Veln :
A czy to nie jest tak, że możesz oskarżyć każdego sprzedawcę, jeśli udowodnisz, że dostałeś nie ten/nie taki towar, za jaki zapłaciłeś? Może problem polega na tym, że nikt się nie fatyguje aby ustalać, czy to prawda, że szampon który kupił “jak pokazują badania kliniczne, usuwa do 97,6% oznak łupieżu”? W każdym razie oszukiwanie na składzie, wadze, bezpieczeństwie, trwałości, świeżości itp. jest karane.
pozdrawiam
mrw :
Dlaczego tak by mogło być?
eli.wurman :
Tzn. jakiego?
Quasi :
Stara baba z Kamczatki ruchana przez na oko piętnastolatka, np.?
eli.wurman :
1. Skąd wiesz, że jest tego “mnóstwo”? Co to znaczy “mnóstwo”? I czemu z Kamczatki (skąd wiesz, że z Kamczatki?)?
2. Jak piętnastolatek to nie pedofilia.
3. Nie wiesz, czy stara baba z Kamczatki jest ruchana dla jej własnej seksualnej gratyfikacji, a nie np. dla pieniędzy lub jest przez kogoś (choćby przez tego piętnastolatka) zmuszana/zmanipulowana (bo jest upośledzona, chora psychicznie, naćpana etc.).
@ Quasi:
Quasi, to był loldowód anegdotyczny.
Quasi :
Z google.
Quasi :
Ja wiem, na oko, że jest łatwo dostępne, sporo w porównaniu do np. porno z lewatywą.
Quasi :
No bo generalnie Rosja, zadupie.
Quasi :
A skąd wiadomo, czy to nie wyrośnięty trzynastolatek?
Quasi :
Oczywiście że dla pieniędzy. Ale chyba nie chcesz robić z pedofilii “kanonicznego lolsławka”, że pedofil to taki, co robi to “dla uczucia”?
Ała – chcesz podkablować, że gdzieś linkują brutalne pornosy: tadam, NASK+KE; auch: infolinia.
radkowiecki :
Pchłe… U WO już się wymienialiśmy ulubionymi przyśpiewkami. Ja zanuciłem o Radomiaku Radom, MRW coś oczywiście o Szczecinie, kurwy pizdy świnie, a WO OIDP coś o Łodzi. Wiesz… jak zamkniesz w osłonkę ironicznego nawiasu to się wszystko przełknie.
hlb :
I zajął piętnaście miejsc.
eli.wurman :
Jeśli “wyrośnięty” to nie jest pedofilia, nawet gdyby miał 1 rok. Warunkiem koniecznym pedofilii jest popęd do osobników sprzed pokwitania.
eli.wurman :
Nie ja robię, tylko WHO(ICD)/APA(DSM). Pedofil musi obcować w celu zaspokojenia popędu ukierunkowanego na cechy dzieciowe i uzyskania seksualnej gratyfikacji. Jeśli motyw do ruchania dzieci tego nie uwzględnia, to nie mamy do czynienia z pedofilią.
Każdy głupi może se wyruchać dziecko, ale nie każdy to robi z pobudek pedofilskich.
bart :
Powiesz że Tymon i Pumba z “Króla Lwa”.
eli.wurman :
Ehehe, potem siedzą i oglądają, czy aby na pewno taki hardkor. Niezła praca.
radkowiecki :
Mnie rozjebała abstrakcyjna pomysłowość kibiców w kwestii przemalowywania wulgarnych napisów. Na ulicy Kamieńskiego w Krakowie ktoś namazał na panelach odgradzających domki od ulicy: WISŁA. Potem ktoś dopisał; ANTYWISŁA. I teraz clue, kolejny geniusz przrobił to na: WÓDKABLANTYWISŁA!
inz.mruwnica :
Od lat mnie to męczy, a nikt dotąd (pewnie nie znam właściwych osób) nie potrafił wyjaśnić. Ale Ty pewnie wiesz: do czego prostopadłych? Znaczy, co to znaczy???
nameste :
Zadziwia mnie Twoja pewność w stosunku do mojej pewności, gdyż jest zupełnie niepewna, ale tak się składa, że akurat wiem (uwaga, będę używał terminologii profesjonalnej). Prostopadłe do linii obrony. Żydy próbują złapać Kurwy w pułapkę ofsajdową, więc się ustawiają w linię w poprzek boiska tak, żeby ta jedna Kurwa wysunięta na atak balansowała na granicy linii obrony Żydów w nadziei, że zanim padnie do niego podanie prostopadłe przez linię to ostatni Żyd się zdąży schować i będzie spalony. Jak Żydów jest kilku w linii to ta Kurwa ma problem z zakminieniem kto jest ostatni w linii i może się wjebać. Linia więc często nie blokuje piłki, przepuszcza podania prostopadłe do siebie, ale próbuje wyruchać Kurwy na pułapce. A potem wyskakuję tyle nad boisko, obsajd i gol, strzelam gola.
@nameste
Zgaduję, że do linii bramkowej.
Veln :
Zgaduję, że z desperacji zrodzony ten postulat. Tony, zejdź z niej!
Możesz ze mną, mnie też nie rozśmieszył.
@pedofile
Ja też uważam, że z pedofilią to jest moral panic. Społeczeństwo potrzebuje mieć kategorię ludzi, od których nawet żołnierz mafii w pierdlu będzie się uważał za lepszego.
@ inz.mruwnica:
Dzięks. Co do pewności, przyznaję, nie miałem żadnej ;), ale liczyłem, że deklaracja wiary zmotywuje Cię (gdyby było trzeba).
Rzadko oglądam piłkę kopaną i pewnie dlatego nigdy nie udało mi się zgrokować znaczenia terminu z uwag tych, no, komentatorów. Nie widać było żadnej prawidłowości. Zwłaszcza że linia Żydów zapewne jest z grubsza równoległa do najdłuższego boku bramki ; ), a więc “podaniem prostopadłym” byłoby z grubsza każde podanie równoległe do lini bocznych boiska, czyli większość podań posuwających atak do przodu byłaby prostopadła. Tymczasem z komentarzy komentatorów jakby nic podobnego nie wynikało. Also: czemu nie mówi się o “podaniach równoległych”?
Teraz lecą w tiwi mistrzostwa Europy kobiet, których ludzka gra jest nieco ciekawsza niż nuda u męskich “profi”, więc postaram się przyuważyć.
nameste :
Myślisz zbyt matematycznie. To jest piłka, jeśli chcesz rozumieć piłkę musisz myśleć jak piłka. Ja wiem, że w matematyce nawet o odcinkach nieprzecinających się mówi się, że są prostopadłe, ale w piłce nie. One są prostopadłe te podania jak widać, że są bo się przecina linia z podaniem. Jak się nie przecina to nie są.
nameste :
A nie wiem, może się i mówi. W każdym razie chyba coś takiego widziałem jak Kurwy pod linią podają sobie wzdłuż linii, żeby wyczaić najlepsze miejsce do kopa, więc nazwa byłaby narzucająca się.
urbane.abuse :
Dopóki mnie nie spytałeś nie miałem zdania. I chyba dalej nie mam.
inz.mruwnica :
Inteligencja nigdy nie była mocną stroną większości komentatorów sportowych.
Właśnie w DDTVN była Emmanuelle Seigner (btw: na jej najnowszej płycie Iggy Pop śpiewa po francusku balladę o miłości, muszę to usłyszeć!) i została podpisana jako “Matka, żona, aktorka śpiewająca”.
TVN Gdynia, dziwka, świnia!
nameste :
Jeszcze w kwestii uzupełnienia: podanie prostopadłe oczywiście wcale nie musi być prostopadłe do linii obrony, wystarczy, że ją przecina.
inz.mruwnica :
Jasna cholera, a już myślałem, że wiem ;). Ale też moja intuicja, że to jakieś idiotyczne i NieWiadomoCoZnaczące określenie — się potwierdza.
EDIT: znaczy, tutaj kłamią?
A wiecie, że pl.sci.fizyka jest kopalnią śmichów z pseudonaukowców? Np. ten wątek: http://groups.google.pl/group/pl.sci.fizyka/browse_thread/thread/0ec8f7b6adc8971b/9430bcdc8ce02cec?hl=en#9430bcdc8ce02cec
Jedyne co może podchodzić pod podanie równoległe to klasyczny “przerzut na drugą stronę boiska”.
JESTEŚCIE GORSI NIŻ KSIĘŻYC
inz.mruwnica :
Co to jest obsajd?
EDIT: Gugiel pyta: “Czy chodziło Ci o: opsajd “
Quasi :
IMO to raczej emocjonalna perswazja. E. szantaż to “dawaj bo wrzucę sex-zdjęcia do neta” czy “powiem coś twojej rodzinie”. Tu “musi” ulegać.
PS
Pomiędzy (2 i 3):
1) Chcę go.
2) Nie chciałam go, ale mnie oczarował.
3) Nie chcę go, ale muszę.
powinno być jeszcze “Nie chcę go, ale dla swiętego spokoju”. I tam się mieszczą twoje małżeńskie obowiązki.
inz.mruwnica :
Nie zrozumiałem nic z tego co napisałeś o piłce nożnej. Zauważyłem, że coś w moim mózgu generuje szum, który uniemożliwiał mi czytanie literek. Drogie TTDKN, co dzieje się w mózgu człowieka, który nie znosi piłki nożnej? Czy taki mózg działa inaczej niż mózg fana fussbalu?
W kwestii formalnej. Wynalezienie lodowki _skrocilo_ ludzkie
zycie o srednio ok 10 lat. To nie jest tak, ze mozna cos zmrozic
i pozniej jest dalej _tak_samo_ kompatybilne z ludzkim organizmem.
Chyba przedawkowałem internet.
eli.wurman :
_what_
Daaaaaaaaj!
Veln :
No na samym dole w wątku podrzuconym przez królika: http://groups.google.pl/group/pl.sci.fizyka/browse_thread/thread/0ec8f7b6adc8971b/9430bcdc8ce02cec?hl=en#9430bcdc8ce02cec
Królik: :*
“Nazwa musi być być jak
najbardziej poważna. Gwiazdką z małą czcionką, na ostaniej stronie będzie
napisane, że publikowane teorie nie są recenzowane ale to wg mnie zaleta.
Tytuły naukowe powodują inteletualną impotencję wynikającą ze strachu przed
ośmieszeniem się. ”
And then:
http://smelig.republika.pl/
Veln :
My się śmiejemy, a tu sprawa może być poważna.
Szybki google pokazuje recenzję w merlin.pl:
eli.wurman :
Liek, wyrzucił lodówkę?
Nasz ulubieniec Tomek Torquemada ma pomysł racjonalizatorski!
http://fronda.pl/tomek_torquemada/blog/o_absurdzie_komunikantow_niskoglutenowych
Veln :
gdyż prawdziwy C2H5OH znika w momencie konsekracji
o_0 – ała, no jak można tak z samego rana?
Paniewadzo to niealkohol to konsekrowane było!
Kon-sek-racja. Kon-sek-racja. k, zapamiętałem.
Veln :
Jeszcze musisz się nauczyć transu… trans-supa… hep… transsubstancjacji!
bart :
http://pl.wikipedia.org/wiki/Transsubstancjacja
http://pl.wikipedia.org/wiki/Konsubstancjacja
http://pl.wikipedia.org/wiki/Konkomitancja
Czad!
Veln :
“Okruch Ciała Pańskiego to taki sam Pan Jezus jak cała Hostia”
If it looks like bread, smells like bread and tastes like bread, then it probably is Jesus Christ.
eli.wurman :
Mam coś w temacie:
bart :
To znaczy że nie będziemy się smażyć w piekle? Pfff, myślałem, że z okazji miliardowego komcia na BdB będiemy jak spartanie – ucztować w piekle.
Oraz: tylko mi Magdusia na zdjęciu wygląda niemal jak Lusia Ogińska?
E tam.
http://centrum.izabelin.pl/aktualnosci/002.jpg
http://static.goldenline.pl/user_photo/246/user_797174_438937_huge.jpg
bart :
No tak, widziałem tylko jedno, na jej blogasku.
Wygrała konkurs fotograficzny, pracą zatytułowaną “W krzyżu zbawienie” czy jakoś tak.
bart :
“Ukrzyżowanie w zabawie”
inz.mruwnica :
Gra terenowa dla dzieci +6 lat.
Lupie w krzyzu? Zbawienie w ketonalu.
nameste :
Ale to się przecież prawie zgadza. Linia obrony jest zawsze równoległa do linii końcowej (bo to jest ta linia wyznaczana przez Fryzjera bocznego z chorągiewką) a jak piłka nie przecina tej linii to chyba jest przesadą mwić, że to jest jakies specjalne podanie, które ma nazwę. Also: wikitards + futboltards = failfailfail.
O! I “podanie równoległe” to by było właśnie dośrodkowanie o ile piłka zmierza ku środkowi boiska, ofc, a jak zmierza ku krawędzi to wtedy nie wiem.
invinoveritas :
Know your meme. Google “Borewicz wiedo”
Nicpoń powraca do Psychiatryka24 (z laurką dla Pinocheta), a Igor Janke osobiście wita go chlebem i solą:
Barts z dziewczyną – zapamiętajcie tę twarz.
Quasi :
Wcześniej fantazjował na temat swojej siły nabywczej, a teraz się chwali, że był w zwykłym sanatorium?
Quasi :
No bo buc?
Quasi :
E?
eli.wurman :
Tu.
Po zapoznaniu się z przykładami takimi jak mój, zobaczyłem co by się ze mną stało po kuracji szpitalnej, bo niestety skutki uboczne takiego „leczenia” (chemioterapia), jak zapewne wiesz, są straszne.
Mogę śmiało powiedzieć, że urodziłem się w czepku bo gdyby nie moja rodzina to nie wiem jak by się to skończyło. Potrzebowałem po prostu aprobaty ze strony rodziców i brata żeby przerwać „leczenie” szpitalne bo tak naprawdę po pierwszej chemioterapii chciałem już to zrobić.
Okazało się, że był to najlepszy „krok” w moim życiu i właśnie dzięki terapii, którą zastosowałem w ciągu 90 dni pozbyłem wszystkich komórek nowotworowych.
Słowo „rak” nabrało negatywnego znaczenia tylko dzięki ludziom. Gdy się je usłyszy to naprawdę „włos staje na głowie” i nieważne czy jest on złośliwy czy nie, zawsze powoduje dużo emocji. Podobnie było w moim przypadku. Na szczęście ja przekonałem się, że ta choroba naprawdę jest w pełni uleczalna.
Polecam książke która pokazała mi przejśc przez cały ten okres : http://bzybzybzybzy.pl/pub/288/Jak-bzybzybzybzy-pokonalem-bzybzy.html
@ Monika:
Czaaad!
Przyznać się, kto przyszedł potrolować?
Spamerskie fiuty.
@ bart:
Szkoda, miałem nadzieję na jakiegoś flejma. Auch: drogi ttdkn – czy tylko ja mam ochotę napluć w mordę takim ludziom (bo podejrzewam, że nikt taki jak Marek Kidziński nie istnieje)?
Może myśleli, że będziemy oglądać mecz Bolanda-Iran Północny?
“Potwierdza te teorie wyleczenie krzemem wielu chorób, takich jak: padaczka, małopłytkowość, wodogłowie, zanik mięśni, żółtaczka, astma, zapalenie mózgu, marskość wątroby, rumień guzowaty, niepłodność, żylaki odbytu, schizofrenia, stwardnienie rozsiane, AIDS i wiele innych. Choroby te ustępowały zazwyczaj przy okazji leczenia nowotworów…””
Bzdura, tyle czasu przed kompem, a człowiek dalej choruje:(
eli.wurman :
Jeśli chcesz zostawić mu komentarz na profilu społecznościowym, zapraszam do kliknięcia w link. Chyba że to jakiś inny Marek Kidziński, który ma brata-bliźniaka.
bart :
Ledwo wyleczył raka i już chleje po knajpach i na grillach? Kutas.
Veln :
Na pewno teraz ci wszyscy biedni badacze w wielkich farmakorporacjach pacają się w czoła: “Krzem! Że żeśmy o tym nie pomyśleli! To zawsze był krzem!”. On the other hand:
W postaci homeopatycznej, aha! To pogarda wobec homeopatii uniemożliwiła im odkrycie tego uniwersalnego panaceum na najróżniejsze bolączki współczesnej cywilizacji.
Monika :
:)))))))))))))))))
Nienawidze graficznych emotikonow. Gdzie edycja?!
Here I fixed it.
NICPONIOWY MEIN (KULTUR)KAMPF
Nicpoń pojawił się w psychiatryku i chodzi po różnych blogach puszczając enigmatyczny przecieki na temat zapowiadanego od dawna prawicowego przedsięwzięcia. Jaką on jesień średniowiecza lewakom szykuje. Np. w tej dyskusji pisze:
Prezentuje pierwszy z cyklu filmów dokumentalnych, który przygotowują:
I na filmach się nie skończy. To będzie front!
A na koniec enigmatyczna uwaga o tym, kto będzie uczył nasze dzieci:
No i co Wy na to?
pozdrawiam
Quasi :
To jest mój penis. To jest pompka. To jest mój penis pompowany pompką. Spójrz, wielki penis!
Quasi :
http://moronail.net/img/994_It_Shall_Be_Magnificent_lolcats
Also: http://moronail.net/img/66_look_at_my_fuckin_balls_look_lolcats
bart :
Dziekuje.
Quasi :
Że tak powiem próba walki ideologicznej na najniższym poziomie, czyli “na treści”. On powiedział tak, tamten owak, a my teraz podamy Prawdę. Żałosne. Moc leży w logice dyskursu a nie w tym co się akurat mówi. Jeśli miałbym być prorokiem to pierwszą (śmiertelną?) walkę środowisko Nic Po Nich odbędzie z Frądą.
mrw :
Yup. Zdecydowanie ciężej je przyłapać. Zaś nawet jak się je przyłapie to ciężko idzie przełknięcie czegoś tak wydawałoby się osobliwego. Okazuje się jednak, że to wcale nie jest taką kosmiczną nieprawdopodobnością. Przynajmniej wg. Współczesnej literatury, a nie jakiś ramotek z lat ’80.
Co więcej to zjawisko jest zbadane jedynie fragmentarycznie, a literatura przedmiotu uboga. Zwłaszcza, że więcej niż prawdopodobne jest, iż na statystyki związane z CSO wpływają w istotny sposób uprzedzenia chociażby pracowników społecznych.
1) Hetherton J. ,The idealization of women: its role in the minimization of child sexual abuse by females, Child Abuse & Neglect, Luty 1999, R. 23, nr. 2, , s. 161-174.
http://dx.doi.org/10.1016/S0145-2134(98)00119-7
2) Hetherton J., Beardsall L., Decisions and attitudes concerning child sexual abuse: does the gender of the perpetrator make a difference to child protection professionals?, Child Abuse & Neglect, Grudzień 1998, R. 22, nr. 12, , s. 1265-1283.
http://dx.doi.org/10.1016/S0145-2134(98)00101-X
Uzasadniona wydaje się konieczność wypracowania nowego podejścia zarówno teoretycznego jak i praktycznego w celu zwiększenia skuteczności działania organów ścigania jak i opieki społecznej.
3) Gannon T. A., Rose M. R., Female child sexual offenders: Towards integrating theory and practice, Aggression and Violent Behavior, Listopad – Grudzień 2008, R. 13, nr. 6, s. 442-461.
http://dx.doi.org/10.1016/j.avb.2008.07.002
4) Robinson S., From Victim to Offender: Female Offenders of Child Sexual Abuse, European Journal on Criminal Policy and Research, Marzec 1998, R. 6, nr 1, s 59-73.
http://dx.doi.org/10.1023/A:1008634516803
“It is difficult for many people to accept that women do sexually abuse children and this can result in discounting by personnel in child protection services and police. This article discusses female offenders of child sexual abuse and the way in which these cases are processed by the criminal justice system.”
Cytat z abstraktu powyższego artykułu.
Z współczesnych badań wynika też, że kobiety skazane w ogóle za przestępstwa seksualne są mniej skłonne do przyznania się do winy i częściej znają ofiarę, i są z nią spokrewnione.
Johansson-Love J., Fremouw W., Female Sex Offenders: A Controlled Comparison of Offender and Victim/Crime Characteristics, Journal of Family Violence, Sierpień 2009, R. 24, nr. 6, s. 367-376.
http://dx.doi.org/10.1007/s10896-009-9236-5
Poza tym praktycznie w każdym artykule, pojawia się jak mantra zdanie, że zagadnienie związane z kobietami jako sprawcami przemocy seksualnej jest praktycznie niezbadane i jeszcze mniej zrozumiane.
Zatem kategoryczne stwierdzenia dotyczące tego tematu można sobie wsadzić.
mdh :
To tak jak ze Śmiercią u Pratchetta. Każdy może go zobaczyć. Ale mózg na widok kościotrupa w płaszczu odmawia przyjęcia tego widoku do wiadomości. W rezultacie go nie widzimy.
amatil :
O, dzięki! Właśnie miałem to na końcu mózgu.
Quasi :
To jest akurat prawda, państwowa edukacja trzęsie portkami przed Kościołem Katolickim.