Pan doktor pisze list
Wróciłem z urlopu. Było ciężko.
Jeżdżę na wakacje do miejsca popularnego wśród frondziarzy i niuejdżowców. Dlaczego tam jeżdżę? Bo świetnie karmią (potrafią zachwycić nawet pierogami z wkładką mięsną), pokoje są przestronne, a dzieci się świetnie bawią — i zarażają katolickie dzieci świeckimi memami, fuck yeah! Poza tym gospodarstwo jest położone daleko od szosy i spokój zakłóca jedynie kilku rolników, którzy nie chcą się pogodzić z zamknięciem PGR i dalej orzą pola służbowymi traktorami. Wracam stamtąd tak wyciszony, że aż płaczę ze strachu w metrze.
Podczas moich poprzednich pobytów napotykałem i Ciasnych, i Kosmitów, ale nigdy w takiej sile jak teraz. Można było narysować linię dzielącą jadalnię na pół. Lewą połowę zapełniali goście w t-shirtach ze sklepu o ironicznej nazwie Księgarnia Ludzi Myślących, narzekający na proboszcza nadmiernie ulegającego wpływowi Rady Parafialnej (bracia i siostry, ale nas dramaty omijają!), spierający się o rolę okultyzmu w treningach karate i twierdzący, że w przedszkolach steinerowskich adwent jest na odwrót (cokolwiek to znaczy), a dzieci śpiewają hymny do Szatana. Po prawej siedzieli nieszczepiący dzieci pacjenci doktora Romanowskiego, wierzący, że choroby biorą się z brudu i kontaktu z glebą, na co dowodem jest rzeczony doktor, któren w dwudziestoletniej karierze chirurga nigdy się niczym nie zaraził od chorego. Ich dzieci zaczynają dzień od kaszy jaglanej, która jest ponoć naturalnym antybiotykiem, lepszym od antybiotyków nienaturalnych, których nienawidzą, a które lekarze, do których nie chodzą, namiętnie przepisują im na infekcje wirusowe. Poddanie w wątpliwość leczenia antybiotykiem wirusa kwitują okrzykiem „Byś się zdziwił! Dają osłonowo!”. Po takiej ripoście odechciewa się pytać, w czym bakteriobójczość kaszy jaglanej jest lepsza od bakteriobójczości antybiotyku z apteki, czy właściwości bakteriobójcze kaszy jaglanej zostały potwierdzone badaniami klinicznymi, czy to aby na pewno dobra rzecz, że kasza jaglana takie właściwości posiada i czy w związku z tym nie należałoby jej podawać pod nadzorem lekarza.
W czasie jednej z dyskusji, w której jako argumentu użyto wieloletniego doświadczenia medycznego doktora R. (gdzie jesteś, Naczelny Sądzie Lekarski?), przez moment rozmowa zboczyła na temat doświadczenia innego lekarza, autora listu do Gazety Wyborczej. List ów opublikowano w Internecie w lipcu, a w papierowym wydaniu ukazał się chyba dopiero w drugiej połowie sierpnia. Mam nadzieję, że jakiś redaktor działu naukowego przez miesiąc leżał Rejtanem między boksami w newsroomie i nie pozwalał na druk. Może chciał się zrehabilitować za puszczenie kuriozalnego tekstu doktora Kokoszczyńskiego o homeopatii bez opatrzenia go komentarzem lub przynajmniej dużym czerwonym napisem „UWAGA, BZDET”?
List odbił się lekkim echem w Internetach — na różnych Blipach link pojawiał się z komentarzami w stylu „Nareszcie ktoś napisał prawdę”. Na stronie Wyborczej oceniło go ponad tysiąc osób (średnia ocena: 4,5/5), pod artykułem rozpętała się też słusznych rozmiarów dyskusja. List napisany jest z pasją i gniewem, a jego autor, Janusz Osadziński, chirurg pracujący na oddziale ratunkowym jednego z największych warszawskich szpitali, stawia w nim następującą tezę (podkreślenia moje, interpunkcja autora):
Z moich dwudziestoletnich obserwacji, popartych zresztą prowadzonymi przeze mnie statystykami, wynika prosta odpowiedź: oni zginęli nie tam gdzie stali policjanci, i zginęli nie z takich przyczyn, o jakich wszyscy opowiadają . I nie chodzi tu o tak banalny fakt, że policjanci stali na siedemdziesiątym kilometrze „gierkówki” a ktoś zginął na siedemdziesiątym piątym.
Chodzi o to, że w Polsce zdecydowana większość ludzi na drodze ginie w zupełnie innych okolicznościach niż wynika to z obrazu kreowanego przez media, policję i polityków.
Z moich statystyk wynika: małolat w czarnej beemce z ciemnymi szybami pod wpływem amfetaminy lub alkoholu trafia do szpitala (lub trafiają jego ofiary) raz na dwa miesiące. Motocyklista, który kogoś zabił, trafia się raz na pół roku. Natomiast, motocyklista, którego ktoś zabił lub próbował zabić, trafia do nas dwa razy w tygodniu.
A wiecie Państwo kto jest, też w moich statystykach, absolutnym numerem jeden jeśli chodzi o liczbę ofiar? Jest to pani lat 30-40, trzeźwa, w dobrym, służbowym samochodzie, przejeżdżająca pieszego na pasach. To się zdarza CODZIENNIE, i to kilka – kilkanaście razy dziennie. (…)
Proponuję Państwu redaktorom „Gazety Wyborczej”, zwykle bardzo rzetelnie przygotowującej materiały do publikacji: sprawdźcie ogólnopolskie statystyki we własnym zakresie. Ale krytycznie, nie na zasadzie, że patrol policji wpisał w rubryce przyczyna wypadku: szybkość, brawura itp. Po każdych wyborach publikujecie bardzo dokładne statystyki kto gdzie na kogo głosował, w podziale na kategorie wiekowe, materialne, miejsce zamieszkania, wykształcenie itd. Opublikujcie, proszę, podobne statystyki w odniesieniu do wypadków komunikacyjnych.
Jeśli najwięcej ludzi zabija 20-letni młodzieniec, to zakażmy wydawania mu prawa jazdy przed 25. rokiem życia. Ale jeśli okaże się, że najwięcej ludzi zostaje zabitych przez kierowców w wieku 30-60 lat, trzeźwych, którzy nigdy w życiu nie przekroczyli 120 km/h, prawo jazdy mają od co najmniej kilku lat (a tak właśnie jest !) — to mamy problem.
Sprawdzić statystyki? To się da zrobić! Tak się składa, że Komenda Główna Policji publikuje je, elegancko opracowane i w wygodnym formacie PDF. Ile zatem wypadków spowodowały w naszym kraju w 2008 r. panie w wieku 30-40 lat?
Kierujące pojazdami kobiety spowodowały 17,4% wypadków (str. 29 powyższego dokumentu). Osoby w wieku 30-39 lat — ok. 18% wypadków (str. 30; przy okazji pragnę wyrazić ogólny szacun dla grupy 38 kierowców-sprawców wypadków w wieku 0-6 lat). Jeśli przyjmiemy dla wygody, że kobiety popełniają podobną ilość wypadków niezależnie od wieku, wyjdzie nam, że owe drogowe morderczynie były sprawcami ok. trzech procent wypadków drogowych.
Pan doktor jest z Warszawy, może więc Warszawa jest specjalna? Trudno powiedzieć: nie udało mi się znaleźć statystyk warszawskich z uwzględnieniem podziału na płeć sprawcy. Z ogólnopolskiego dokumentu wynika jednak, że stolica nie wyróżnia się na tle reszty kraju, ani pod względem liczby wypadków, ani liczby ofiar. Istnieje oczywiście możliwość wystąpienia jakiejś niezwykłej anomalii, np. że jeśli kobieta powoduje wypadek, to jest to najechanie na pieszego. To 30% wypadków (str. 24), więc kobiety z ich 17-procentowym sprawstwem rozjeżdżałyby ledwie połowę ofiar. Można założyć, że w poprzednich latach kobiety powodowały więcej wypadków — to też da się sprawdzić! 1999: 11,8% wypadków, 6,7% ofiar śmiertelnych; 2000-2004: brak danych; 2005: 15,9% wypadków; 2006: 16,1%; 2007: 16,6%. Jest trend wzrostowy, obywatelu doktorze!
Można próbować jeszcze torturować te statystyki na wiele sposobów, zakładając na przykład, że kobiety jeżdżą tylko po terenie zabudowanym, że tylko osobówkami — ale cały czas nie zbliżymy się do potwierdzenia tezy pana doktora, że to one są głównymi sprawcami wypadków. Ze statystyk wynika, że obraz młodego faceta prującego po mieście jako najczęstszego sprawcy jest niedaleki od prawdy. Skąd zatem u pana doktora taki radykalny wniosek?
Moim zdaniem najbardziej prawdopodobna jest następująca diagnoza: pan doktor cierpi na przewlekły zespół efektu potwierdzania wywołany przez ostrą mizoginię. O efekcie potwierdzania pisałem już kiedyś, używając zresztą przykładu medycznego: jeśli pielęgniarka wierzy, że podczas pełni księżyca jest większy ruch na ostrym dyżurze, będzie zapamiętywać tylko te pełnie, w czasie których faktycznie na erce jest tłoczno, a nie odnotuje tych, w czasie których panuje spokój. Efekt potwierdzania odnotowałem u siebie podczas drogi powrotnej z gór. Jestem święcie przekonany, że wszyscy warszawiacy to piraci drogowi i szaleńcy, więc kiedy przez podwójną ciągłą i przejście dla pieszych wyprzedzał mnie samochód na stołecznych blachach, mruczałem pod nosem „Wiadomo, pan ode mnie z miasta”. Kiedy podobny manewr wykonywał np. ostrowianin świętokrzyski, nie mruczałem nic.
Pan doktor najwyraźniej ma ugruntowany pogląd na temat kobiet za kierownicą — i sądząc po reakcji na jego tekst, ten pogląd podziela wielu Polaków. Moi współbiesiadnicy wakacyjni kiwali głowami i opowiadali anegdotki, jak to baba ich gdzieś wiezła i mało brakowało, a skończyliby w rowie, albo jak inne babiszcze prawie ich przejechało. Jak widać, owe historyjki nawet nie są dowodami anegdotycznymi na tezę o kobietach-morderczyniach (bo mało brakowało, bo prawie), za to mówią to samo, co pan doktor: baby źle jeżdżą i nie uważają. Co było do udowodnienia. Tylko czemu Gazeta Wyborcza drukuje pokarm dla buców?
—
P.S. Blogokomentator Veln znalazł w sieci jeszcze trochę statystyk, z których wynika, że statystyczna kobieta-kierowca powoduje wypadki rzadziej niż statystyczny kierowca płci męskiej:
Dane Instytutu Transportu Samochodowego mówią, że kobiety powodują jeden wypadek na 6,7 mln przejechanych samochodem km, a mężczyźni raz na 4,7 mln km, czyli częściej. Według danych ITS 32 proc. dorosłych kobiet ma w Polsce prawo jazdy kategorii B, co stanowi 35 proc. kierowców aut osobowych.
P.P.S. Wydało się, że autor tekstu zapomniał wspomnieć o swoim hobby. Ta informacja miałaby zapewne wpływ na społeczny odbiór tekstu. Doktor Osadziński lubi sobie bowiem w czasie wolnym od pracy pojeździć na motorze.
czescjacek :
Uff.
A tymczasem http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7000079,Pogromca__Wielkiego_Kondoma__chce_do_TVP.html
Wielki kondom kłamie!
bart :
A śmieją się?
grzesie2k :
A nie?
Ogólnie to przestańcie pierdzielić o ska’ndałach, tylko sobie wyobraźcie, że pada deszcz, i co się wtedy dzieje z soksiarzami.
O rety, właśnie sobie uświadomiłem, że sam w pewnych sytuacjach uprawiam sandalsoksiarstwo. Idę pogrążyć się w bolesnej i prawdziwej zadumie.
Gorącej i boleśnie prawdziwej. Przepraszam.
mrw :
Ojej no ale czemu coś gorszego niż z, bo ja wiem, trampkarzami albo baletkarkami?
zapytam się głupio, jak na niezorietowanego przystało: że kuwraco?
http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=2829236
to jest jakoś dowcip Porażonych Frondem, czy o coś idzie tutaj?
hlb :
Ale która część? Ta o Kukizie czy ta o propozycji zaśpiewania o kłamstwie o sześciu milionach?
bart :
yyy, no chyba słusznie pytasz, bo ja to potraktowałem kompleksowo. no więc, obie.
EDIT:
dobra, wyjąłem gugla z garażu i obleciałem wieś. juz wiem co to jest z tym kukizem. więc pytam ja się: a u niego wszystko w porządku tak poza tym?
hlb :
No więc moim zdaniem pierwsza część to niezapłacone raty kredytu i potrzeba wygrzebania sobie niszy na rynku, a druga to ostra paranoja uniemożliwiająca normalne funkcjonowanie w społeczeństwie.
bart :
Zajmijmy się więc przypadkiem pierwszym, Panie Docencie. No mnie się wydaje, że to jest głębszy problem. Bo mnie sie przypomniał taki epizodzik – z pamięci odtwarzam, podkładki nie mam więc sie nie upieram – kiedy Kukiz ciepło mówił o nadchodzącym PiSie po wyborach w 2005 roku.
Możliwe więc, ze to nie kredyt a biologia. Umarły mu te dobre neurony już.
hlb :
Ech to chyba dobry przykład na działanie prawicowego atraktora pojebania. Aż musiałem sprawdzać w wikipedii, czy to na pewno on śpiewał był o zetchaenie już się zbliża.
czescjacek :
tak widzialem z bliska jak to robil. chociaz prawda jest taka, ze afera ktora wtedy sie zrobila byla lekko przypadkowa i kukiz wcale sie jej nie spodziewal. to akurat wiem na pewno.
czescjacek :
A może po prostu jest dobrym rolnikiem, jak Masterton. Jak horrory nie obrodzą, to poradniki o dupczeniu będą dobrze szły. Jak opadnie antyklerykalizm, nastanie dobry czas dla szowinizmu.
bart :
Jak w sam raz wymieniłeś słowo na de. Na Frondzie akurat czytam niezłe cuś. Żegnajcie spanking i lateksowe fartuszki, jest teraz lepsza perversja do implementacji:
http://fronda.pl/news/czytaj/malzonkowie_zaproscie_boga_do_waszego_seksu
hlb :
Czytam dyskusję pod tym artykułem i jest mi smutno.
radkowiecki :
A ja się roześmiałem, jak przeczytałem tę wypowiedź:
Ale podejrzewam, że to czescjacek wrócił na F.
radkowiecki :
Nie zwróciłem uwagi, a rzeczywiście, cytam cytat:
WALORY? WTF? Like, say, assets?
Ale przeczytej dyskusje pod tym to się rozweselisz:
http://fronda.pl/news/czytaj/facet_bierze_karmienie_na_klate
EDIT: bo to zły url był…
Aha, a udzielająca się w obu dyskusjach Magdusia to autorka blogaska Mały Modlitewnik, czyli Kęs Szaleństwa Dziennie.
bart :
Niestety nie :(
Ale miałem ostatnio jakieś kombinacje z komputrem, może się prześlizgnę przez bana :)
hlb :
Mi się spodobało to o homogenizacji.
Bart, jak ty ich wynajdujesz? Poczytałem fragmencik malutki Małego Modlitewnika i już mi lepiej. O jak mi lepiej.
Kliknąłem w poprawionego linka – jedna unia, jeden ateizm, jedna płeć. I nie ma kurwa, że boli.
bart :
KFA, też jestem tam własnie i mam ten moment wahania, który czasem lubię czasem nie. Bo tak, jesli ktos ma jazde religijną i sobie ja uprawia to jest dla mnie nietykalny, choby gupi, o ile nie szarżuje w szeroko pojętym moim kierunku.
Jednak ta granica jest płynna i spora część stoi przecież w tym obszarze, gdzie czasem ciężko bez arbitralnego wyroku zakwalifikować: tłuc czy nie tłuc. No i właśnie po przeglądzie jej bloga tak mam.
Jednak jej frondziarskie komcie typu “Kolejny pedalski eksperyment.” (do copypasty byłoby?) jakoś mi pomoagaja rozwiązać mój problem.
Przy czym sam uważam, że pomysł karmienia meska piersią jest brawurowy. Ja bym takiego cyca nie chciał, bo to kurwa jak blok czekoladowy zamiast chałwy.
hlb :
???
To jeszcze trzeba ustalić, czy niechęć do męskiego cyca to homofobia czy nie.
Veln :
Komentarz dzielnego wojownika buszido z datą “piątek, 4 września 2009, 09:08” powinien dać Ci ciekawy insajt w tę problematykę.
——-
O ja pierdolę, pod artykułami oni mają gorszy odpał niż na forum, aż chciałoby się przekleić każden jeden komentarz.
hlb :
Czytam jej każdy wpis w blogasku, pod jednym nawet trollowałem – był to tekst o tym, że Pan Wojciech Cejrowski zostanie nowym męczennikiem, tak go ci homoseksualiści dręczą, trzeba się za niego modlić. Powiem ci, to jest miejsce tak pełne cierpienia, nienawiści, lęku i samotności, że aż cieszy fakt, że wpisiki są takie krótkie. Ta kobieta czyta w “Niedzieli” o Alicji Majewskiej w ręczniku i normalnie czuję, jak jej wrzody w żołądku pękają od stresu. Ale może to projekcja.
czescjacek :
No więc tak…
Dawno temu kiedy w Polsce była jeszcze Jaruzelska Komuna nie było w sklpeach chałwy (za gierka była!), bo składniki do tego żydowskiego przysmaku byli deficytowe. Tam się dodaje na ten przykład wanilie, różne egzotyczne wypełniacze typu sezam i orzechy.
A Jaruzelski orzechy ukradł, aby wysługiwać się nimi moskiewskim oprawcom narodu polskiego. Aby to ukryć, komunistyczne fabryki słodyczy dawały na rynek BLOK CZEKOLADOWY. Egzotyczne wypełniacze zastąpiono w nim pogniecionymi waflami. bo tak się słakdało, że komunizm umiał produkowac wafle w każdej ilości, tyle że pogniecione.
Nazywał sie on czekoladowy, choć w rzeczywistości czekolady też nie było w nim specjalnie wiele, właściwie nie było wcale, tylko zleżałe kakao. Nazwa czekoladowy była wybitnie sadystyczna forma znęcania sie nad dziećmi. Komunizm robił nam to z zemsty za WiN, KPN i akcje protestacyjne Świtonia, które popierali nasi trwający w patriotycznym oporze rodzice.
EDIT:
Veln :
Inne preferencje kulinarne co najwyżej.
czescjacek :
Ciekawi mnie te użycie “głupi jak Szwed” jakby było w powszechnym użyciu.
A “scenariusze są podobne” to może do pożytecznych odpowiedzi się wrzuci.
hlb :
Ale to jest pyszne i do dziś na rynku, czasem kupuję ale nie za dużo, bo to niezdrowo, niestety ;_;
Veln :
Może to jakiś wewnętrzny żargon w klasztorze częstochowskim?
hlb :
Taką wielką armatę przywieźli, a my hyc!
mrw :
OOOOO, NIE.
Cokolwiek to jest, co masz na myśli to nie jest to co ja mam na mysli. Nawet jeśłi się tak samo nazywa. To jak z Prince Polo. Prince Polo dzisiaj jest gut. Ale to czym było jaruzelskie prince polo to był (pognieciony) wafel, z którego ohydna cynfolia odchodziła z matową czekoladą.
Z cyklu znajdź różnicę:
http://wiadomosci.onet.pl/2036734,453,item.html
a
http://fronda.pl/news/czytaj/polonistka_zmuszala_podopieczna_do_lesbijskiego_seksu
hlb :
Ja wiem co masz na myśli, bo “Blok turystyczny” naprawdę lubiłem. I wiem, że to dzisiaj jest inne. Ale doprawione nostalgią smakuje tak samo dobrze.
A mówiłem, że lubię czekoladopodne? No lubię i już.
OTOH lubię też 99% Lindta.
O Wielki Kondomie, it feels sooooo good!
http://fronda.pl/news/czytaj/cherie_blair_kosciol_powinien_zezwolic_na_antykoncepcje
“Pani Blairowa nie zna swojego miejsca w szeregu najwyraźniej. Oczywiście jej sugestia jest nie tylko błędna ale i beszczelna. Natomiast tragiczne jest opowiadanie szczegółów poczęcia dziecka, zwłaszcza tak kompromitujących. Nie wierzę, że takie słowa, nie będą miały złego wpływu na syna. Bezwstydna szczerość w stylu Alicji Tysiąc, która nie liczy się z godnością dziecka.”
“No, coz, jasne, Leo Blair teraz ma nowa ksywke wsrod kolegow: Peknieta Guma. I to jego rodzona matka mu to zrobila. Coz, to swiadczy o tej kobiecie wszystko. Poza tym, to coz mozna powiedziec zwolennikom antykoncepcji? Co w antykoncepcji zmieni zmiana stanowiska Kosciola? Bo ja nie rozumiem. KOMPLETNIE. Nawet, gdyby Kosciol orzekl, ze od tej pory grawitacja nie istnieje – nie zaczelibysmy latac. To, czy Kosciol uzna seks przez gumke za grzech, czy nie – nic w tej materii nie zmieni. Nadal bedzie to seks przez gume. Nie wiem, ale mi seks przez gume kojarzy sie raczej z masturbacja przy pomocy ciala wspolmalzonka / partnera, niz z seksem. Ale to nie moje zmartwienie. Dla mnie takie problemy sa abstrakcyjne. Czysto teoretyczne. Mniej wiecej czuje sie jak obrzydliwy bogacz wsrod biedoty narzekajacej, ze nie maja co do garnka wlozyc. I do tego mam ten luksus, ze nie mam jak sie z nimi podzielic wlasnym bogactwem. Bo nie moge. A wlasciwie… to sie dziele – bo to jest bogactwo duchowe. I mi nie ubywa, a wrecz przybywa. Po prostu mowie wszem i wobec, ze zycie bez seksu nie dosc, ze jest mozliwe, to jeszcze zdejmuje czlowiekowi z glowy MNOSTWO problemow. Np. ten, ze Kosciol nie chce uznac antykoncepcji. Albo, ze sie sklania ku uznaniu jej.”
“Ludzie po prostu sa wygodni. Po co maja sobie czegos odmawiac, skoro moga sie zabezpieczyc. Z mezem podjelismy decyzje o niestosowaniu antykoncepcji (wczesniej ja stosowalam). Mamy jedno dziecko, ale od 2 lat nie moge zajsc w kolejna ciaze. Niedawno poronilam. Prawdopodobna przyczyna mojego problemu jest stosowanie tabletek w mlodym wieku. Wiec antykoncepsja moze ze soba niesc nie tylko konsekwencje duchowe (wyrzuty sumienia, grzech itp – zaleznie od wiary), ale tez jak najbardziej realne. Ku przestrodze tych, ktorzy mysla, ze sztuczne metody antykoncepcji sa bezpieczne. Wystarczy silna wola i samokontrola. Prawdziwa wolnosc wyboru.”
“”…ich 9-letni syn Leo został poczęty, gdyż zapomniała wziąć tabletkę.”
Jak wspomniała Magdusia, pani Blair nie ma się czym “chwalić”. Ciekawe, czy codziennie wypomina swemu synowi: “widzisz, przez moją sklerozę jesteś teraz przy mnie, obciążasz mnie, a ja przez to straciłam część kariery i pieniędzy”.
A może jednak kocha swojego syna i teraz cieszy się, że kiedyś zapomniała wziąć tabletkę? Jeśli tak, to CZEMU nadal jest za antykoncepcją hormonalną? To jest nielogiczne!
Czyli albo pani Blair jest złą matką, nie kochającą swojego dziecka, albo jest głupia. A może i jedno i drugie?”
“Naturalne metody regulacji poczęć nie stoją w opozycji do wiary z tego właśnie powodu, że są naturalne. To Bóg wyposażył nas w rytm płodności, On nam dał też rozum abyśmy używając rozumu z tego rytmu mogli korzystać.
Zastanawiają mnie ludzie krzyczący o postępie jednocześnie będący kompletnym i ignorantami w zakresie własnej biologii, ludzie analizujący skład wszelkich wyrobów spożywczych aby przypadkiem nie kupić czegoś z niebezpiecznym E, a jednocześnie bezrefleksyjnie stosujący niebezpieczne dla życia i zdrowia antykoncepcyjne środki farmakologiczne. Cóż za kompletny brak logiki, toż to jakaś schizofrenia, byłoby to nawet zabawne gdyby nie było tak tragiczne w skutkach”
I da best MSZ (chociaż już zdaje się, ktoś kiedyś w ten sposób tłumaczył):
“Zasadniczo “dmuchanie” gumowej lalki i ubezplodnionej zony jest tak samo bezproduktywne. Szkoda energii. W przypadku stosowania metod naturalnych jest zachowany szacunek do drugiego czlowieka – konkretnie – do zony. I to “z automatu”. Szacunek polegajacy na akceptowaniu zony jako calosci duchowo – cielesnej w jej naturalnym aspekcie. Maz wtedy szanuje swoja zone taka, jaka stworzyl Bog – razem z jej plodnoscia.
Przez gumke albo na pigulkach dmuchaja niedorozwinieci chlopcy, ktorych rozwoj psychoseksualny zatrzymal sie w polowie wieku pokwitania. Takie nastolatki, potrzebujace raz dziennie sie rozladowac, bo im para uszami wychodzi. Wygladaja na uzaleznionych od seksu jak narkoman od “kompotu”. Nie stac ich na podjecie pelnej odpowiedzialnosci za akt seksualny, nie stac ich na rzetelne i rygorystyczne myslenie, oni sa hedonistami. Ich celem jest pouzywac.”
Choć teraz czuję się trochę smutno. Czy wypada mi się naigrywać z cudzych fetyszy?
Veln :
Piękne, jak oni zawsze umieją z nawet najbardziej tragicznego wydarzenia wysnuć pozytywną naukę moralną. To daje nadzieję:
“Wniosek praktyczny jest prosty: nie ufać nauczycielom.
Nie wierzyć w mit wspaniałej kolonii. Dziecko powinno spędzać czas wakacji z rodziną, a nie na kolonii – siedlisku deprawacji”
Veln :
Ciekaw jestem, czy jak się gwałci bez kądona to jest to mniej dissujące niż jak się dyma za zgodą, ale w kądonie.
Widzę że Magdusia Chudzicka została nową gwiazdą BdB – cytujecie jej komcie na potęgę :)
Ateusze, ciekawe czy jesteście tacy odważni by strollować TĘ wyszukiwarkę!
http://fronda.pl/news/czytaj/islamska_odpowiedz_na_google_i_m_halal
Ukochany portal wbił Tomkowi Torquemadzie nóż w plecy.
Veln :
Zrazu było zabawnie, jak wpisałem “mohammed was pedo” i wyskoczył 3 poziom Haram, a potem “kill christians” i puściło; ale to tanie lulsy, bo wyszukiwarka po prostu nie rozpoznaje fraz :(
czescjacek :
Aisha – 2 poziom.
Veln :
O, a to czemu? Kuknąłem do wiki, ale na szybciocha nie wynika, żeby miało podstawy być haram?
No bo to ją przywołuje się w kontekście pedofilii Mahometa.
Clarification: jeśli się szuka informacji o niej, to w 99% przypadków szuka się informacji o pedofilii Mahometa.
Veln :
Myślałem że ta młoda to jakoś inaczej miała na imię, widać mi się pomyliło.
A propos Frondy i Islamu: I pooped a little.
bart :
“- Z tej okazji celebrujemy święty miesiąc ramadan jak również to, w jakim punkcie muzułmanie wzbogacili Stany Zjednoczone i ich kulturę – stwierdził Obama.”
Głupi Obama, nawet po polsku mówić nie umie.
bart :
Jeśli to znaczy, że zapodałeś komenta, to go nie widać – oni tam mają sprytny podstępny system banowania, że dopóki się nie wylogujesz, nie wiesz, że cię zabanowano!
Rozumiem, że topic stóp już upadł…
no właśnie, wracając do tematu stóp i innych elementów ciała. kobiety to chyba w tym rozważaniach mają lepiej. mnie sie podobają i męskie i damskie stopy (odpowiednio zadbane oczywiście) jak i równiez na ten przykład torsy. i nie wpadam przez to w dodatkowe rozważania o fobiach czy fetyszach. jak mnięsię nie podobają to tym bardziej nie wpadam. z tym ze pisząć: “kobiety to chyba w tym rozważaniach mają lepiej” chyba dopuściłam się sporego nadużycia, ja mam lepiej: ) bo w sumie znamy kobiety (kobietę) które w takich rozważaniach wykazują sporą dawkę fobii.
Magdusia Chudzicka
Ojaciepierdziu. Nie, to nie jest śmieszne, to jest smutne. Kolejna osoba która wiedzie ponure, obwarowane zakazami życie bez uśmiechu i przyjemności. Zrobiło mi się wszystko naraz.
Barts :
E tam. Czym smutniej tym jej weselej, orgazm synkopowany.
Barts :
Święty Jan Maria Vianney poznał się na “wartości” uśmiechu i zaciekle go zwalczał.
mrw :
No to dobra nie czepiam się bloku turystycznego. Religia to religia, każdy ma swoją.
Blok turystyczny :
http://www.chabura.pl/Media/blok_turystyczny.gif
o_0
@stopy:
Doustalę jeszcze na wstępie, że nie kręcą mnie wszystkie stopy do których doczepiona jest kobieta, ale oczywiście tylko te ładne. Jakoś tak się zwykle koreluje, że do ładnych stópek doczepiona jest ładna dziewczyna, więc naprawdę trudno postawić mi jakąś granicę. Wiem, że na nagą, ładną stopę reaguję podobnie jak na widok ładnego cycka. I teraz rozważania nt. “a co gdyby cycek był sztucznie wyhodowany na plecach orangutana” zdecydowanie dzielą przez zero.
Wyobrażam sobie taki scenariusz: do pokoju wchodzi pan Zenek w gumowcach, wchodzi za kotarę, kotara się unosi i jak w dowcipie (EDIT: o sesji na ornitologii) pokazują się piękne, dziewczęce stópki. Wiem, że kończą się penisem pana Zenka, ale dopóki tego nie widzę sytuacja mi się podoba. Kurtyna
upadapodnosi się całkiem i… e… nie wiem. Sytuacja robi się dziwna. Nie jestem w stanie opisać swojej hipotetycznej reakcji, podobnie jak trudno jest odpowiedzieć na pytanie: “o co spytałbyś gadającego psa?”.Stopy hobbicze już lekko wyjeżdżają mi z UV na drugą stronę, bo trochę przypominają misiowe łapki, więc na LotR nie miałem jakiegoś strasznego freaka. Tak jak pisałem: męskie standardowe giry są na samym dnie UV.
b_sk :
Święty Jan Maria Vianney poznał się na “wartości” potrzebności i zaciekle ją zwalczał.
Święty Jan Maria Vianney poznał się na “wartości” świętego Jana Marii Vianney’a i zaciekle go zwalczał.
Święty Jan Maria Vianney poznał się na “wartości” zaciekłego zwalczania i zaciekle je zwalczał.
Święty Jan Maria Vianney poznał się na “wartości” poznania i zaciekle je zwalczał.
Święty Jan Maria Vianney poznał się na “wartości” wartości i zaciekle je zwalczał.
inz.mruwnica :
Ale jesteś, ja już się przywiązałem do swojej teorii.
czescjacek :
Nie, no, trochę racji jednak masz. Gdybym nie wiedział czym się kończą stópki to oczywiście wyobrażałbym sobie hoże dziewczę i wtedy byłoby dużo fajniej. Ale to nie dlatego, że mnie penis obrzydza, tylko dlatego, że kręcą mnie nie tylko stópki. Nawet jeśli te “nie tylko” są tylko wyobrażone.
EDIT: postuluję wprowadzenie do genderowo-queerowego dyskursu pojęcia: fuzzy-fetish (EDIT2: pol. oczywiście “fetysz rozmyty”)
@Mohamet i Aisha
O, przypomniało mi się skąd ja taki mądry jestem!
http://moronail.net/img/1762_play_as_if_you_are_prophet
@psychiatryk
http://adamwielomski.salon24.pl/123459,czy-w-1939-roku-nalezalo-zawrzec-sojusz-z-iii-rzesza
Edit: O! http://fakty.interia.pl/felietony/ziemkiewicz/news/lepiej-byc-zgwalconym-niz-zamordowanym,1362991
To, skoro Magdusię cytujecie, to tutaj tłumaczy dlaczego gumka stosowana w małżeństwie jest be:
I dalsza część rozmowy:
inz.mruwnica :
łojesssuu. miałabym tysiąc pytań ; )
blue.berry :
Proszę zatem dokończ historię:
Siedzisz sobie na przystanku. Truchtem zapiernicza ku tobie jamnik bez opieki. Podbiega do rozkładu jazdy, zadziera łeb, prycha.
— Czternaście było? — pyta pies
— …Było — odpowiadasz zgodnie z prawdą. Przez chwilę milczycie. Chcesz go spytać dokąd się wybiera aby pomóc mu w wyborze alternatywnego połączenia, ale nie jesteś pewna czy psu należy mówić “per pan” (przez ile się mnoży lata? przez siedem?)
— Czy… — zaczynasz niepewnie.
— Co?!
— …masz miesięczny czy cię podsadzić do kasownika?
— Kretynko! Jestem psem! Po chuj mi bilet?!
Zapada krępująca cisza.
—
blue.berry :
Ja tylko jedno – dlaczego 80% z was chce mnie gryźć? No dobra, dwa – dlaczego szczekacie długo i głośno tylko wtedy gdy mam kaca albo próbuję się skoncentrować. To wyczerpuje moje zainteresowanie psimi przemyśleniami.
Madzia :
No ale to co za różnica prezerwatywa czy watykańska ruletka.
Madzia :
Najpierw ma pretensje do Blairowny że powiedziała że poczęła dziecko bo zapomniała tabletki, a teraz mówi o braku nadziei? Przecież zawsze jest szansa że się o czymś zapomni/coś nie zadziała w antykoncepcji, więc nadzieja jest. A jeśli nie jest, to nie ma jej też przy watykańskiej ruletce. Mindfuck.
Jej wszystkie wypowiedzi są rozkoszne- wciągnęło mnie. Tutaj Magdusia wyraża swoje emocje po tym, jak ją forumowiczka nieco “sponiewierała”:
Veln :
Ale pytasz serio czy tylko wyrażasz frustrację głupotą standardowej argumentacji podającej tę różnicę?
TTDKN :
A tak wogle to ktoś się może wybiera na jutrzejesze/pojutrzejsze Manifestacje Poetyckie?
radkowiecki :
mistrz zen powiedziałby ze za bardzo jesteś skoncentrowany na sobie : ) pamiętaj – inni sa tylko lustrem w którym odbijają się twoje emocje. ommmmm….
czescjacek :
No frustrację, że nie potrafię tego zrozumieć nawet próbując na to spojrzeć z ich punktu widzenia. Bzdura jak bzdura, ale żeby chociaż kupy się trzymała.
Veln :
Trzyma się, jeśli się nie ma porównania, jak jest z kondomem, a jak bez :)
Veln :
Hmm…
Zapala mi się lampka ostrzegawcza z napisem “okołopedofilna moral panic” i mam w związku z tym newsem kilka refleksji:
1. (i) Kobieta dopuszczająca się przemocy seksualnej i to (ii) na nieletnim i to (iii) na dziewczynce. To chyba ewenement. Ciekawe ile takich przypadków było/wykryto w całej historii ludzkości? [Aha, w przypadku gdy ofiara ma 13 lat mamy do czynienie nie z pedofilią, lecz najwyżej z hebefilią lub efebofilią.]
Co taką kobietę może do tego motywować? Traktuje to jako upokarzanie/karanie swojej ofiary, jako ekspresję władzy?
2. Ciekawe jak to udowodniono? Pamiętnik oraz słowo przeciw słowu? Warto wziąć pod uwagę fakt, że ludzi – zwłaszcza dzieci – lubią ściemniać, fantazjować, tworzyć fałszywe wspomnienia, zwłaszcza gdy mają do tego motyw, a wytłumaczenie się rodzicom z wypisywania świństw/oszczerstw w pamiętniczku to dobry motyw (BTW: cóż za ohyda – czytać cudze pamiętniki). Dlaczego wierzymy uczennicy Lidii M. a nie wierzymy np. pewnej Łucji z Fatimy?
3. “Szantaż emocjonalny”, “podstęp”, “upicie piwem” powodem do uznania obcowania seksualnego za zgwałcenie? Gdyby pozostać tu konsekwentnym, znaczącą część – być może większość – czynności seksualnych odbywanych przez ludzi należałoby uznać za zgwałcenia. W końcu oświadczenia typu “kocham cię”, “udowodnij, że mnie kochasz”, “nigdy więcej cię nie uderzę”, tradycja “obowiązku małżeńskiego”, poprawianie sobie urody makijażem, chirurgią plastyczną czy nawiązywanie relacji z użyciem alkoholu (i innych zaburzaczy umysłu) – że wymienię tylko te bardziej pospolite – to jak najbardziej “szantaże emocjonalne”/”podstępy”.
Wersja z “szantażem emocjonalnym”/”podstępem”/upiciem” to zawsze może być bałach wymyślony ad hoc. Jeśli ktoś “wyrwie dupę” na wypasioną brykę, a później “dupa” się zorientuje, że bryka nie była wcale tak wypasiona, jak jej się zdawało, albo że wyrywający ją jedynie pożyczył od znajomego czy ojca, to może – uzasadniając, że stała się ofiarą “podstępu” – oskarżyć go o zgwałcenie?
4. Ciekawe, na czym – od strony technicznej – niby miały polegać te 50 zgwałceń? Strap-on? W szkole i na koloniach?
pozdrawiam
Quasi :
http://en.wikipedia.org/wiki/Pedophilia
Most pedophiles are men, though there are also women who are pedophiles.[11][16][17] Due to the stereotype that pedophiles are always male, it has been difficult to determine the prevalence of female pedophiles; however, studies in the UK and USA suggest that a range of 5% to 20% of child sexual abuse offenses are perpetrated by women.[18]
Quasi :
No kodeks karny nie rozróżnia. A nie, znaczy tam jest w ogóle użyte słowo pedofilia, czy tylko że za obcowanie płciowe z osobami poniżej 15 (16?) przewiduje się sankcję taką a taką?
Quasi :
No każdy przypadek indywidualnie trzeba rozpatrywać. Generalnie no to popęd?
Quasi :
Przesłuchanie z udziałem psychologa dziecięcego i różne takie tam inne bajery? A, sorry, z Tobą już chyba była dyskusja na ten temat, że uznawałeś jakiekolwiek zeznania za niewiarygodne, bo słowo przeciw słowu i chyba nie byliśmy w stanie Cię oświecić.
3) No jakaś tam różnica jest pomiędzy dzieckiem a dorosłym.
Quasi :
Masz ograniczone pojęcie gwałtu.
czescjacek :
Eeee, to chyba jest raczej blok futurystyczny…
W trzecim odcinku drugiej serii Flight of The Conchords jest taka sytuacja ze Bret zdissowal rapperów i boi sie odwetu. I Dave opowiada mu o historii, kiedy gangsta rapperzy odcieli gościowi całe ciało. No jak to ciało? No trzymali go za dicka i obcieli mu całe ciało…
@ Quasi:
Siema Quasi! Jak wywczas?
Veln :
Nie można być trochę zgwałconym. Znaczy: jeśli ktoś robi ci bez twojej zgody coś w którąś dzirukę czymś, to jest to gwałt. Jeśli tylko robi dobrze sobie, to jest inna czynność seksualna. Soł: strapon, ręka, noga, gumowy pyrtek, itd.
eli.wurman :
Jeśli to uwaga do mnie: znaczy ja to nie w sensie, że jest coś takiego jak “ograniczony gwałt”, tylko że Quasi w głowie ustawił, że gwałt = facet penisem kobietę i nie potrafi sobie zgrepować, że właśnie nie tylko facet i nie tylko penisem. I masz rację oczywiście.
Współczesna lewatywa szpitalna nie jest za głęboko penetrującą ingerencja w jelita, a i odbywa sie w sposób bardziej cywilizowany niż domowa…Prawie jak kroplówka. ;)
Veln :
Kiedyś coś na ten temat szukałem i to chyba jest tak, że większość tych skazanych kobiet samych/z własnej inicjatywy nie dokonywało CSA, ale jedynie pomagały zdobywać ofiary i kryć mężczyzn/mężów lub były zmuszane do seksu z nieletnimi przez mężczyzn; część przypadków to dobrowolne romanse z 14-15latkami (bywa, że gdy młodzieniec osiągał pełnoletniość, a jego oprawczyni wychodziła na wolność, para brała ślub); są też przypadki, gdy czegoś, co od biedy można by uznać za CSA dokonują kobiety upośledzone umysłowo.
Jeśliby zatem odrzucić przypadki takie jak wyżej oraz odrzucić CSA chłopców, to ile zostaje?
Spróbuję poszukać.
Veln :
No tak właśnie jest. Kara jest za CSA. Pedofilem (hebefilem/efebofilem) można być zupełnie legalnie. Zresztą, nie zawsze sprawcą CSA jest kliniczny pedofil/hebefil/efebofil.
Veln :
Mnie się wydaje, że generalnie to raczej nie. Generalnie kobiety mają słaby popęd i bez problemu mogą się obyć bez jego zaspokajania, zwłaszcza, gdy zaspokajanie jest obarczone tak wielkim ryzykiem jak w przypadku CSA trzynastolatki.
Veln :
Kiedyś przysłuchiwałem się rozmowie z pewną panią psycholog, biegłą sądową, która opisywała sprawę, w której akurat uczestniczy: dorosła córka oskarża ojca o molestowanie, którego miał się dopuścić gdy ta miała 12 lat.
To wygląda tak, że oni chyba nie wydają opinii, potwierdzającej, a jedynie negującą, tj. nie mogą stwierdzić, czy badany mówi prawdę, ale mogą uprawdopodobnić, że kłamie (ale brak dowodu na kłamstwo to jeszcze nie dowód na mówienie prawdy). Zresztą, w tamtym przypadku ta biegła wydała opinię, że córka najprawdopodobniej kłamie (wskazywały na to np. rzekomo “zbyt dorosłe” – zarówno w warstwie merytorycznej jak i wulgarnie-językowej – jak na 12latkę wspomnienia, np. “nakrył mi twarz Trybuną Ludu i gwałcił, a ja myślałam tylko o tym, żeby nie spuścił się w środku, żebym nie zaszła w ciążę”).
Veln :
Jak mówi inz.mruwnica: otototototo.
Wiadomo, że ludzie czasem się mylą, błędnie interpretują, mają selektywną&kreatywną pamięć (“fałszywe wspomnienia”), konfabulują, fantazjują, doznają urojeń, pieniactwa i z najróżniejszych powodów świadomie kłamią. Trudno im wierzyć na gołe słowo, zwłaszcza, gdy ich oskarżenia są mało prawdopodobne (a la kobieta dobrowolnie molestująca dziewczynkę), gdy mają interes w tym, by mówić nieprawdę (a la wytłumaczyć się wścibskim rodzicom z wstydliwych świństw/oszczerstw wypisywanych w pamiętniku) oraz gdy druga strona twierdzi coś przeciwnego. No i jeszcze kwestia domniemania niewinności oraz rozstrzygania wątpliwości na korzyść oskarżonego.
Nie wiem, być może wariograf lub “serum prawdy” (np. tiopental sodu) przy umiejętnym przesłuchaniu czasami pozwala względnie zadowalająco rozstrzygnąć problem “słowo przeciw słowu”.
Veln :
Nie mam: znam definicję prawną (obcowanie płciowe, wykonanie lub poddanie się innej czynności seksualnej). Tylko zastanawiam się jak miało być w tym przypadku, bo z racji płci partnerek nie jest to w tym przypadku oczywiste. Gdzieś to ujawniono?
pozdrawiam
blue.berry :
Wiesz, gdyby mnie chociaż trochę interesowało co też psy myślą o czymkolwiek, moje pytania mogłyby brzmieć na przykład tak: ‘po co gryziecie gumowe kości’, ‘dlaczego wsiowy burku szczekasz na konia, który jest w stanie zabić cię nawet tego nie zauważając’, ‘co jest takiego fajnego w ruchaniu mojej nogi w knajpie’ albo ‘pokaż jeszcze raz jak odgryźć na raz pół twarzy, bo może mi się to przydać na pijanych dresiarzy’. Ale że mnie psie dumki i smuteczki nie interesują, zapytałbym się o to, dlaczego robią mi w poprzek. Bo o ile rozumiem, że się na mnie rzucają (pewnie wyczuwają moją niechęć do nich ale wolałbym to usłyszeć bezpośrednio od psa), to uporczywe i długotrwałe koncerty szczekania i wycia dokładnie wtedy, gdy bolą mnie najbardziej, trącają mi o jakiś ogólnopsi spisek.
radkowiecki :
Spokojnie mieści się w pierwszej dziesiątce Najfajniejszych Zdań Wyjętych z Kontekstu.
Bartlomieju, dobry staff wyrabiacie. Na moje oczko wuchta za duzo polityki ale w Polandzie pewnie inaczej sie nie da.
Tak czy inaczej, jade od podstaw (tera kole nowembera tutalzenosiem) nadzwic sie nie moge.
Pisz co chcesz ale daj czasem wytchnac i wskocz w sport albo cos kole tego, dobrze Bartlomieju Ci to wychodzi.
Quasi :
Mhm. Mówiąc “za pedofilię” miałem na myśli stosunki pedofilskie.
Quasi :
Dowód anegdotyczny. A bez złośliwości – postępowanie dowodowe, przesłuchania i tak dalej to poważne sprawy i bardzo złożone, właśnie z uwagi na te domniemanie niewinności. To nie jest tak jak w jakimś Sędzia Anna Maria Wesołowska.
Quasi :
Jak wyżej, nie sprowadzaj tego do takiego prostactwa. To trochę tak jakbyś medycynę sprowadził do poziomu szamaństwa. I lecisz trochę w emo “omg zamkną wszystkich facetów za gwałty i molestowanie, wystarczy że powiedzą kobiecie komplement i w ogóle mama i tata”. Znaczy takie moje wrażenie tylko.
Quasi :
No to sam sobie odpowiedziałeś. W obcowaniu płciowym/innej czynności seksualnej zawiera się bardzo wiele rzeczy. I praktycznie każda jest możliwa w sytuacji zgwałcenia, bo warunkiem gwałtu nie jest przecież użycie/używanie siły fizycznej.
Quasi :
Oczywiście, że tak. Gwałtem jest każda czynność seksualna dokonana bez zgody kobiety, bez względu na to, w jaki sposób się ją zmusi… Właściwie, jeśli jest dowód na to, że stosunek seksualny miał miejsce, a ona twierdzi, ze tego nie chciała, to dlaczego miałaby udowadniać, że rzeczywiście nie chciała…?
Jeśli świadomie zgodziła się na stosunek to nie. To jednak nie to samo co szantaż lub odurzenie alkoholem – wtedy mamy do czynienia z zastosowaniem persfazji, która skłania ją do zrobienia czegoś wbrew swojej woli…
Quasi :
Wystarczy, że 13 lat. Quasi :
Myślisz, że trzynastolatka potrafi naściemniać o seksie tak, żeby dorośli – w tym zapewne psycholog – się nie zorientowali?
Veln :
Nie. To nawet nie był dowód na cokolwiek. Po prostu rozwinąłem Twoją uwagę o “przesłuchaniu z udziałem psychologa (dziecięcego)”.
Veln :
Nie rozumiem. Jakiego “prostactwa”?
Veln :
Zupełnie nie. Raczej idę w stronę: “patrzcie, jaki ten system jest niekonsekwentny – z jednej strony zamyka ‘pedofilkę’ za zgwałcenie ‘szantażem emocjonalnym i podstępem’, a z drugiej strony powszechnie przyzwala na stosowanie analogicznego ‘szantażu emocjonalnego i podstępu’; pokaż mi człowieka i moral panic, a ja znajdę na niego paragraf”.
Veln :
A skąd. Ja nadal nie wiem, co wzmiankowana Lidia M. robiła swej uczennicy. Może (tylko) dawała jej buzi?
pozdrawiam
hlb :
Kłamiesz!
(zawsze chciałem, padło na Ciebie:)
Prince Polo z lat 80-tych, to było jedyne tru Prince Polo, w dodatku otoczone legendą, bo sąsiad zatrudniony przy 22 lipcowych magazynach, raz na jakiś czas podpierdalał ilość typu skrzynka czy dwie i uczciwie dilował z całą kamienicą, po cenach wcale nie tak wyższych, niż te, których nie było w sklepie. Gdyby nie to, że jeszcze jeden sąsiad pracował w rzeźni, to ten byłby lokalnym bóstwem cargo. I nawet śmierć miał hagiograficzną, bo na cukrzycę. I od tego czasu Prince Pole są tylko gorsze. CBDO.
amatil :
Nie, nie wystarczy. 13 lat wystarczy na Art. 200 KK, a tu zmieniono kwalifikację na Art. 197 (a może 198 lub 199) KK.
amatil :
Tak. Zwłaszcza, że za sprawą moral panic, dorośli uwielbiają wierzyć w takie rzeczy.
M :
Choćby dlatego, że tego, kogo ona oskarża chroni domniemanie niewinności.
M :
No sęk w tym, że nieświadomie. Nie była świadome tego, do kogo naprawdę należy lub ile naprawdę jest wart “wypasiony” samochód (a co za tym idzie – ile jest wart mężczyzna, podający się za jego właściciela).
M :
Nie. Szantaż i perswazja nie skłaniają do zrobienia czegoś wbrew swojej woli, lecz zmieniają wolę. Perswazją/szantażem jest też podryw/uwodzenie, komplementy, agitacja, reklama, żebranie/błaganie, moda, obyczajowość, patterny obciachu etc..
luzMarija :
No właśnie, co sądzicie o celności podań prostopadłych Citki do Dudka w trzeciej połowie dogrywki meczu barażowego ekstraklasy Górnik Argentyna — Leżajsk Płock? Uważam, że sędzia nie dopatrzył się braku wyprostu w kolanie i kopnięcia łyżwą.
Quasi :
Quasi, wyciągasz sobie takie rzeczy z dupy czy masz jakiś papier na to?
Pewnie zależy, na kogo trafisz, ale tak z automatu oskarżać wszystkich biegłych o głupotę?
inz.mruwnica :
Zaraz, to teraz jest jakaś olimpiada?
bart :
Mistrzostwa świata w podnoszeniu larum.
bart :
W sensie, że nie biorą poprawki na konfabulację dzieci albo – w przypadku spraw rozwodowych – nakłanianie ich do fałszywych opowieści przez jednego z rodziców.
bart :
Mistrzostwa Europy w piłce nożnej kobiet, tenisowe US Open i Mistrzostwa Europy w siatkówce mężczyzn (z Polakami). Olimpiady nie stwierdzono.
radkowiecki :
Może przynajmniej taka trwa?
Widziałem to sto razy, a ciągle wzrusza do łez.
Quasi :
Samochód nie ma tu znaczenia – istotne jest, że wiedziała z kim idzie do łóżka i się na to dobrowolnie zgodziła.
Quasi :
No własnie nie jest tak jak twierdzisz…. Nie rozumiem, jak można porównywać zwykły podryw, uwodzenie, z szantażem emocjonalnym i podstępem. W pierwszym przypadku dana osoba jest świadoma swoich działań i może je dokładnie przemyśleć… W drugim wykorzystujesz czyjeś emocje by zmusić go do działania wbrew swojej woli, choć nawet przez moment może się wydawać inaczej…
bart :
O w mordę, dlaczego ja tego wcześniej nie znałem? I pytanie mam – jeżeli ten kawałek rozśmieszył mnie do łez, to jestem cynicznym i bezdusznym członkiem cywilizacji śmierci?