Home > Racjonalo > Pan doktor pisze list

Pan doktor pisze list

September 1st, 2009 Leave a comment Go to comments

Wróciłem z urlopu. Było ciężko.

Jeżdżę na wakacje do miejsca popularnego wśród frondziarzy i niuejdżowców. Dlaczego tam jeżdżę? Bo świetnie karmią (potrafią zachwycić nawet pierogami z wkładką mięsną), pokoje są przestronne, a dzieci się świetnie bawią — i zarażają katolickie dzieci świeckimi memami, fuck yeah! Poza tym gospodarstwo jest położone daleko od szosy i spokój zakłóca jedynie kilku rolników, którzy nie chcą się pogodzić z zamknięciem PGR i dalej orzą pola służbowymi traktorami. Wracam stamtąd tak wyciszony, że aż płaczę ze strachu w metrze.

Podczas moich poprzednich pobytów napotykałem i Ciasnych, i Kosmitów, ale nigdy w takiej sile jak teraz. Można było narysować linię dzielącą jadalnię na pół. Lewą połowę zapełniali goście w t-shirtach ze sklepu o ironicznej nazwie Księgarnia Ludzi Myślących, narzekający na proboszcza nadmiernie ulegającego wpływowi Rady Parafialnej (bracia i siostry, ale nas dramaty omijają!), spierający się o rolę okultyzmu w treningach karate i twierdzący, że w przedszkolach steinerowskich adwent jest na odwrót (cokolwiek to znaczy), a dzieci śpiewają hymny do Szatana. Po prawej siedzieli nieszczepiący dzieci pacjenci doktora Romanowskiego, wierzący, że choroby biorą się z brudu i kontaktu z glebą, na co dowodem jest rzeczony doktor, któren w dwudziestoletniej karierze chirurga nigdy się niczym nie zaraził od chorego. Ich dzieci zaczynają dzień od kaszy jaglanej, która jest ponoć naturalnym antybiotykiem, lepszym od antybiotyków nienaturalnych, których nienawidzą, a które lekarze, do których nie chodzą, namiętnie przepisują im na infekcje wirusowe. Poddanie w wątpliwość leczenia antybiotykiem wirusa kwitują okrzykiem „Byś się zdziwił! Dają osłonowo!”. Po takiej ripoście odechciewa się pytać, w czym bakteriobójczość kaszy jaglanej jest lepsza od bakteriobójczości antybiotyku z apteki, czy właściwości bakteriobójcze kaszy jaglanej zostały potwierdzone badaniami klinicznymi, czy to aby na pewno dobra rzecz, że kasza jaglana takie właściwości posiada i czy w związku z tym nie należałoby jej podawać pod nadzorem lekarza.

W czasie jednej z dyskusji, w której jako argumentu użyto wieloletniego doświadczenia medycznego doktora R. (gdzie jesteś, Naczelny Sądzie Lekarski?), przez moment rozmowa zboczyła na temat doświadczenia innego lekarza, autora listu do Gazety Wyborczej. List ów opublikowano w Internecie w lipcu, a w papierowym wydaniu ukazał się chyba dopiero w drugiej połowie sierpnia. Mam nadzieję, że jakiś redaktor działu naukowego przez miesiąc leżał Rejtanem między boksami w newsroomie i nie pozwalał na druk. Może chciał się zrehabilitować za puszczenie kuriozalnego tekstu doktora Kokoszczyńskiego o homeopatii bez opatrzenia go komentarzem lub przynajmniej dużym czerwonym napisem „UWAGA, BZDET”?

List odbił się lekkim echem w Internetach — na różnych Blipach link pojawiał się z komentarzami w stylu „Nareszcie ktoś napisał prawdę”. Na stronie Wyborczej oceniło go ponad tysiąc osób (średnia ocena: 4,5/5), pod artykułem rozpętała się też słusznych rozmiarów dyskusja. List napisany jest z pasją i gniewem, a jego autor, Janusz Osadziński, chirurg pracujący na oddziale ratunkowym jednego z największych warszawskich szpitali, stawia w nim następującą tezę (podkreślenia moje, interpunkcja autora):

Z moich dwudziestoletnich obserwacji, popartych zresztą prowadzonymi przeze mnie statystykami, wynika prosta odpowiedź: oni zginęli nie tam gdzie stali policjanci, i zginęli nie z takich przyczyn, o jakich wszyscy opowiadają . I nie chodzi tu o tak banalny fakt, że policjanci stali na siedemdziesiątym kilometrze „gierkówki” a ktoś zginął na siedemdziesiątym piątym.

Chodzi o to, że w Polsce zdecydowana większość ludzi na drodze ginie w zupełnie innych okolicznościach niż wynika to z obrazu kreowanego przez media, policję i polityków.

Z moich statystyk wynika: małolat w czarnej beemce z ciemnymi szybami pod wpływem amfetaminy lub alkoholu trafia do szpitala (lub trafiają jego ofiary) raz na dwa miesiące. Motocyklista, który kogoś zabił, trafia się raz na pół roku. Natomiast, motocyklista, którego ktoś zabił lub próbował zabić, trafia do nas dwa razy w tygodniu.

A wiecie Państwo kto jest, też w moich statystykach, absolutnym numerem jeden jeśli chodzi o liczbę ofiar? Jest to pani lat 30-40, trzeźwa, w dobrym, służbowym samochodzie, przejeżdżająca pieszego na pasach. To się zdarza CODZIENNIE, i to kilka – kilkanaście razy dziennie. (…)

Proponuję Państwu redaktorom „Gazety Wyborczej”, zwykle bardzo rzetelnie przygotowującej materiały do publikacji: sprawdźcie ogólnopolskie statystyki we własnym zakresie. Ale krytycznie, nie na zasadzie, że patrol policji wpisał w rubryce przyczyna wypadku: szybkość, brawura itp. Po każdych wyborach publikujecie bardzo dokładne statystyki kto gdzie na kogo głosował, w podziale na kategorie wiekowe, materialne, miejsce zamieszkania, wykształcenie itd. Opublikujcie, proszę, podobne statystyki w odniesieniu do wypadków komunikacyjnych.

Jeśli najwięcej ludzi zabija 20-letni młodzieniec, to zakażmy wydawania mu prawa jazdy przed 25. rokiem życia. Ale jeśli okaże się, że najwięcej ludzi zostaje zabitych przez kierowców w wieku 30-60 lat, trzeźwych, którzy nigdy w życiu nie przekroczyli 120 km/h, prawo jazdy mają od co najmniej kilku lat (a tak właśnie jest !) — to mamy problem.

Sprawdzić statystyki? To się da zrobić! Tak się składa, że Komenda Główna Policji publikuje je, elegancko opracowane i w wygodnym formacie PDF. Ile zatem wypadków spowodowały w naszym kraju w 2008 r. panie w wieku 30-40 lat?

Kierujące pojazdami kobiety spowodowały 17,4% wypadków (str. 29 powyższego dokumentu). Osoby w wieku 30-39 lat — ok. 18% wypadków (str. 30; przy okazji pragnę wyrazić ogólny szacun dla grupy 38 kierowców-sprawców wypadków w wieku 0-6 lat). Jeśli przyjmiemy dla wygody, że kobiety popełniają podobną ilość wypadków niezależnie od wieku, wyjdzie nam, że owe drogowe morderczynie były sprawcami ok. trzech procent wypadków drogowych.

Pan doktor jest z Warszawy, może więc Warszawa jest specjalna? Trudno powiedzieć: nie udało mi się znaleźć statystyk warszawskich z uwzględnieniem podziału na płeć sprawcy. Z ogólnopolskiego dokumentu wynika jednak, że stolica nie wyróżnia się na tle reszty kraju, ani pod względem liczby wypadków, ani liczby ofiar. Istnieje oczywiście możliwość wystąpienia jakiejś niezwykłej anomalii, np. że jeśli kobieta powoduje wypadek, to jest to najechanie na pieszego. To 30% wypadków (str. 24), więc kobiety z ich 17-procentowym sprawstwem rozjeżdżałyby ledwie połowę ofiar. Można założyć, że w poprzednich latach kobiety powodowały więcej wypadków — to też da się sprawdzić! 1999: 11,8% wypadków, 6,7% ofiar śmiertelnych; 2000-2004: brak danych; 2005: 15,9% wypadków; 2006: 16,1%; 2007: 16,6%. Jest trend wzrostowy, obywatelu doktorze!

Można próbować jeszcze torturować te statystyki na wiele sposobów, zakładając na przykład, że kobiety jeżdżą tylko po terenie zabudowanym, że tylko osobówkami — ale cały czas nie zbliżymy się do potwierdzenia tezy pana doktora, że to one są głównymi sprawcami wypadków. Ze statystyk wynika, że obraz młodego faceta prującego po mieście jako najczęstszego sprawcy jest niedaleki od prawdy. Skąd zatem u pana doktora taki radykalny wniosek?

Moim zdaniem najbardziej prawdopodobna jest następująca diagnoza: pan doktor cierpi na przewlekły zespół efektu potwierdzania wywołany przez ostrą mizoginię. O efekcie potwierdzania pisałem już kiedyś, używając zresztą przykładu medycznego: jeśli pielęgniarka wierzy, że podczas pełni księżyca jest większy ruch na ostrym dyżurze, będzie zapamiętywać tylko te pełnie, w czasie których faktycznie na erce jest tłoczno, a nie odnotuje tych, w czasie których panuje spokój. Efekt potwierdzania odnotowałem u siebie podczas drogi powrotnej z gór. Jestem święcie przekonany, że wszyscy warszawiacy to piraci drogowi i szaleńcy, więc kiedy przez podwójną ciągłą i przejście dla pieszych wyprzedzał mnie samochód na stołecznych blachach, mruczałem pod nosem „Wiadomo, pan ode mnie z miasta”. Kiedy podobny manewr wykonywał np. ostrowianin świętokrzyski, nie mruczałem nic.

Pan doktor najwyraźniej ma ugruntowany pogląd na temat kobiet za kierownicą — i sądząc po reakcji na jego tekst, ten pogląd podziela wielu Polaków. Moi współbiesiadnicy wakacyjni kiwali głowami i opowiadali anegdotki, jak to baba ich gdzieś wiezła i mało brakowało, a skończyliby w rowie, albo jak inne babiszcze prawie ich przejechało. Jak widać, owe historyjki nawet nie są dowodami anegdotycznymi na tezę o kobietach-morderczyniach (bo mało brakowało, bo prawie), za to mówią to samo, co pan doktor: baby źle jeżdżą i nie uważają. Co było do udowodnienia. Tylko czemu Gazeta Wyborcza drukuje pokarm dla buców?

P.S. Blogokomentator Veln znalazł w sieci jeszcze trochę statystyk, z których wynika, że statystyczna kobieta-kierowca powoduje wypadki rzadziej niż statystyczny kierowca płci męskiej:

Dane Instytutu Transportu Samochodowego mówią, że kobiety powodują jeden wypadek na 6,7 mln przejechanych samochodem km, a mężczyźni raz na 4,7 mln km, czyli częściej. Według danych ITS 32 proc. dorosłych kobiet ma w Polsce prawo jazdy kategorii B, co stanowi 35 proc. kierowców aut osobowych.

P.P.S. Wydało się, że autor tekstu zapomniał wspomnieć o swoim hobby. Ta informacja miałaby zapewne wpływ na społeczny odbiór tekstu. Doktor Osadziński lubi sobie bowiem w czasie wolnym od pracy pojeździć na motorze.

Tags:
  1. September 1st, 2009 at 19:01 | #1

    pinkunicorn :

    A nie boisz się, że to twoje dzieci się zamemią katolicyzmem?

    Nie! A wiesz dlaczego? Z obserwacji wnoszę, że dzieci poddane ideologicznej presji strasznie pożądają dóbr z drugiej strony barykady. Dzieci na jakichś dziwacznych dietach spoglądają łakomie w stronę kiełbasy, dziewczynka wychowywana przez ultrakatolicką mamę (“zbudujmy Jezusa z drewnianych klocków – ale koniecznie nieheblowanych, bo mają uczyć zadając cierpienie”) ma ostrą jazdę na punkcie Barbie. Z kolei ze strony katolicyzmu jakaś rzecz godna pożądania to dla małej dziewczynki dopiero sukienka komunijna.

  2. kabotyna
    September 1st, 2009 at 19:02 | #2

    Leslie :

    Ja napisałem że na Zachodzie motocykle, skutery etc. to normalne środki komunikacji, a nie lansiarskie hobby.

    No toż piszę Ci, że jak gdzieś przez pół roku nie ma deszczu i zimy w pizdu, to ma sens zasuwać po mieście skuterem. Podróże innego rodzaju przy pomocy jednośladów są dla funu przecież.

    Leslie :

    Twój naked ma 100 koni? Ja tam uważam że dostęp do takich motocykli powinien być reglamentowany, tak jak na Zachodzie (na szczęście pracują nad taką ustawą). I egzaminy powinny być ostrzejsze, żeby nie przepuszczać na ulice niedouczonych kierowców,

    Cuś koło tego. I tak, zgadzam się. Powyżej 50 ccm prawo jazdy najwcześniej około 30-tki. Dodatkowo bardzo surowe kryteria wydawania. Tu zgoda pełna.

    Leslie :

    takich jak Ty.

    Takich jak twoja stara.

    Leslie :

    W trasę to samochód jest dużo lepszy, ale na miasto jednoślady rządzą.

    W trasę to motocykl jest dużo lepszy, ale na miasto samochody rządzą. I jak mi dowiedziesz, że nie?

    Leslie :

    z jednej strony jedzie prosto motocykl, z naprzeciwka jedzie samochód, po czym kierowca samochodu stwierdza, że skręci sobie w lewo.

    A takie przy lewoskręcie. No to tym bardziej pierdolisz. Kodeks (a przede wszystkim rozsądek) zobowiązuje do zachowania, podczas dojeżdżania do skrzyżowania, prędkości bezpiecznej dla takiej sytuacji. Bezpiecznej dla niego jak i dla tego skręcającego, który zakłada że pojazd zbliżający się z przeciwka nie robi tego 100 km/h. A to jest nagminne wśród motocyklistów.

    Polecam też dokładniejszą lekturę warunków wyprzedzania a nie wymijania w ruchu drogowym.

  3. Leslie
    September 1st, 2009 at 19:11 | #3

    wo :

    Skutery owszem, ale motocykle na Zachodzie najczęściej jednak widuję eksploatowane czysto rekreacyjnie – zwykle w postaci jakichś weekendowych wypadów większych grupek dobroczyńców transplantologii.

    E, jak ostatnio byłem w Londynie i w Paryżu to specjalnie zwracałem uwagę na to i tak pi razy drzwi z ludzi jeżdżących po mieście w ciągu tygodnia 1 motocykl wypadał na 4-5 skuterów. Co nadal daje dużo więcej motocykli niż w Polsce. (Ale, co interesujące, jakoś nie zauważyłem jeżdżacych po nocy po mieście wannabe ścigantów. Pewnie dlatego, że w cywilizowanych krajach UE mają dużo torów wyścigowych, z których można bez problemu korzystać)

    Szczególnie zimą.

    W mieście zima specjalnie nie przeszkadza, mamy 21 wiek i ciuchy na motocykl z membranami czy podgrzewane elektrycznie. Albo są takie kocyki na nogi i mufki na kierownicę, na Zachodzie bardzo popularne, a w Polsce jeszcze 2 lata temu nie szło nigdzie takich znaleźć, od niedawna sprzedają dopiero. (Bo dają +10 do ciepła i -20 do lansu)

    Zresztą dlatego np. kupując motocykl z Anglii trzeba uważać bardzo na korozję, bo wiele osób jeździ cały rok, a na ulice sypią tam mnóstwo soli, więc sporo motocykli jest nieźle pordzewiałych.

  4. kabotyna
    September 1st, 2009 at 19:17 | #4

    Leslie :

    Albo są takie kocyki na nogi i mufki na kierownicę,

    No cały czas dowodzisz, że to dla funu przecież. Mufki i kocyki… pfff

    Leslie :

    w ciągu tygodnia 1 motocykl wypadał na 4-5 skuterów.

    A jeden skuter na wagon metra. Bez mufki.

  5. urbane.abuse
    September 1st, 2009 at 19:20 | #5

    Leslie :

    kupując motocykl z Anglii trzeba uważać bardzo

    No ba, przecież on ma kierownicę z drugiej strony! (przy kufrach?)
    bart :

    zbudujmy Jezusa z drewnianych klocków – ale koniecznie nieheblowanych

    Nieheblowany Jezus… ISWYDT

  6. urbane.abuse
    September 1st, 2009 at 19:22 | #6

    Leslie :

    Albo są takie kocyki na nogi i mufki na kierownicę, na Zachodzie bardzo popularne, a w Polsce jeszcze 2 lata temu nie szło nigdzie takich znaleźć, od niedawna sprzedają dopiero. (Bo dają +10 do ciepła i -20 do lansu)

    -20? Przecież można się przebrać za Godzillę

  7. September 1st, 2009 at 19:23 | #7

    urbane.abuse :

    Nieheblowany Jezus

    Biczowany Zbawiciel.

  8. Leslie
    September 1st, 2009 at 19:28 | #8

    kabotyna :

    No toż piszę Ci, że jak gdzieś przez pół roku nie ma deszczu i zimy w pizdu, to ma sens zasuwać po mieście skuterem. Podróże innego rodzaju przy pomocy jednośladów są dla funu przecież.

    Dlatego kurierzy motocyklowi w UK czy Francji jeżdżą skuterami. Hm, nie, czekaj, zwykle jeżdżą nakedami circa 500 cc. Głupi, nie wiedzą że jak ma być praktycznie to tylko skuter? :-)

    Takich jak twoja stara.

    Twoja stara używa kodeksu drogowego żeby się stół nie rylotał, dlatego nie znasz przepisów.

    Jak znasz przepisy, to powiedz temu “niedouczonemu motocykliście” (tzn. mi) jaki przepis łamię “wyprzedzając na jednym pasie ruchu z wyprzedzanym”. To dość proste, podajesz numerek z PoRD i voila, wykazujesz że nie Ty jesteś niedouczony tylko ja.

    Tylko że nie ma takiego przepisu. Niedouczony (niedzielny) motocyklisto. Jak możesz sobie przeczytać w artykule do którego podałem link policja też twierdzi, że wyprzedzanie na tym samym pasie jest zupełnie legalne.

    A takie przy lewoskręcie. No to tym bardziej pierdolisz. Kodeks (a przede wszystkim rozsądek) zobowiązuje do zachowania, podczas dojeżdżania do skrzyżowania, prędkości bezpiecznej dla takiej sytuacji. Bezpiecznej dla niego jak i dla tego skręcającego, który zakłada że pojazd zbliżający się z przeciwka nie robi tego 100 km/h. A to jest nagminne wśród motocyklistów.

    A masz coś na poparcie tego twierdzenia? MAIDS, najdokładniejsze statystyczne badanie wypadków wśród motocyklistów w UE wykazało, że w mieście najczęstszym wypadkiem jest wymuszenie pierwszeństwa przy lewoskręcie przez samochód i że prędkośc motocykla w większości tego typu wypadków jest poniżej 50 km/h. Znajomy, któremu skuter skasowała skoda to pewnie jechał z 45 km/h, bo jego skuter to 50 cc jest. I co? Facet go nie zobaczył. Bo to kwestia tego, że ludzie szukają wzrokiem samochodów. Ludzka percepcja działa w taki sposób, niestety.

    Nie mówiąc o tym, że usprawiedliwianie zajeżdżania komuś drogi tym, że “bo on zapierdalał, panie, 100 km/h, to go nie widziałem” jest czystej wody skurwysyństwem a takim ludziom powinno się zabierać prawo jazdy. Jak są ślepi i mają refleks ślimaka to nie powinni kierować pojazdem mechanicznym.

  9. urbane.abuse
    September 1st, 2009 at 19:33 | #9

    Leslie :

    Facet go nie zobaczył. Bo to kwestia tego, że ludzie szukają wzrokiem samochodów. Ludzka percepcja działa w taki sposób, niestety.

    To by wyjaśniało za jednym zamachem i pieszych. Pytanie: kogo szukają wzrokiem motocykliści, cykliści (Radek!) i piesi? Czy są ludźmi?

  10. Ombre Jaune
  11. Gammon No.82
    September 1st, 2009 at 20:02 | #11

    RobertP :

    Jak zdążę po robocie, to zrobię im jesień średniowiecza.

    I nie brać jeńców!

  12. jezykwkosmosie2
    September 1st, 2009 at 20:10 | #12

    @kogo szukają wzrokiem motocykliści, cykliści

    Nie jestem wspomnianym w nawiasie Radkiem, ale mogę powiedzieć, że z własnego doświadczenia przy poruszaniu się po mieście, wypatruję: samochodów, motocykli, skuterów, rowerów i ludzi. Do niedawna na ścieżkach rowerowych odpadało wypatrywanie aut, lecz dziś podczas jazdy do pracy musiałem wyminąć całkiem sporego SUVa (Hyundai Santa Fe, chyba) na warszawskich blachach, zaparkowanego na takiej właśnie ścieżce. Ale to incydent, bo rację miał Radkowiecki gdy pisał o tym, że praktycznie wszystko co złe to cykliści. Znaczy, staram się poprawić, a w mojej okolicy wysypało ścieżkami. I do pracy i do sklepu i do rodziny dojadę niemal bez konieczności wyjeżdżania na drogę.

  13. September 1st, 2009 at 20:38 | #13

    Leslie :

    E, jak ostatnio byłem w Londynie i w Paryżu to specjalnie zwracałem uwagę na to i tak pi razy drzwi z ludzi jeżdżących po mieście w ciągu tygodnia 1 motocykl wypadał na 4-5 skuterów. Co nadal daje dużo więcej motocykli niż w Polsce.

    Ja z kolei osobliwie w Paryżu zwracałem uwagę na kabriolety. Przypuszczam, że ich właściciele nie traktują ich jednak jako samochody do jeżdżenia na codzień, tylko jako pretekst do przejażdżki gdy jest ładna pogoda.

    Leslie :

    W mieście zima specjalnie nie przeszkadza, mamy 21 wiek i ciuchy na motocykl z membranami czy podgrzewane elektrycznie.

    A w kabriolecie można opuścić dach. Ale tylko moron by się upierał na jeżdżenie nim zimą.

  14. bantus
    September 1st, 2009 at 21:04 | #14

    No i oczywiście kaczor front page, zawsze musi być namber łan: http://news.bbc.co.uk/2/hi/europe/8232559.stm
    Kiedy te wybory do cholery?!!!111

  15. janekr
    September 1st, 2009 at 21:10 | #15

    Z. :

    w Warszawie jakoś specjalnie chyba nikt nie jeździ te 50

    Ja oczywiście zawsze przekraczam dozwolone 50 km/h, gdy tylko mogę. A mogę (w mieście) średnio minutę raz na dwa tygodnie…

  16. September 1st, 2009 at 21:11 | #16

    W moim oddaleniu sa ubezpieczyciele, ktorzy daja lepsze stawki kobietom kierowcom (u nas zdaje sie stawki sa bardziej zroznicowane, by gender, age, postcode etc). Oni z pewnoscia wykonali swoja analize sttystyk wyjatkowo dobrze. W koncu na tym opiera sie ich biznes.

    Oftopicznie:

    BART, pomyslalem, ze to moze ci sie przydac, o ile jeszcze nie wiesz:
    http://oddalenie.com/2009/09/01/nofollow-wszystkim-frajerom/

  17. Anonymous
    September 1st, 2009 at 21:34 | #17

    Leslie :
    Jak znasz przepisy, to powiedz temu “niedouczonemu motocykliście” (tzn. mi) jaki przepis łamię “wyprzedzając na jednym pasie ruchu z wyprzedzanym”. To dość proste, podajesz numerek z PoRD i voila, wykazujesz że nie Ty jesteś niedouczony tylko ja.

    Jeśli przy okazji możesz oberwać od skręcającego w lewo na skrzyżowaniu samochodu to na pewno łamiesz art. 24.7

  18. Leslie
    September 1st, 2009 at 21:42 | #18

    :

    Jeśli przy okazji możesz oberwać od skręcającego w lewo na skrzyżowaniu samochodu to na pewno łamiesz art. 24.7

    Tak, to nie jest przepis nie zabraniający “wyprzedzania na jednym pasie ruchu”.

    Co więcej, wcale nie “na pewno łamiesz” tylko “być może łamiesz” – jeżeli wyprzedzasz na skrzyżowaniu bez sygnalizacji świetlnej. Na takim, na którym jest sygnalizacja świetlna (a w mieście to jednak większość skrzyżowań) jak najbardziej wolno wyprzedzać.

    (Co nie zmienia sprawy że ja tam zawsze dwa razy bardziej uważam na skrzyżowaniach, i zazwyczaj staram się być pierwszy przed światłami i zniknąć sprzed nich zanim samochody zaczną się toczyć)

  19. mi
    September 1st, 2009 at 21:45 | #19

    Ratunkowy chirurg to motocyklista.

  20. Anonymous
    September 1st, 2009 at 21:50 | #20

    Leslie :

    :
    Co więcej, wcale nie “na pewno łamiesz” tylko “być może łamiesz” – jeżeli wyprzedzasz na skrzyżowaniu bez sygnalizacji świetlnej.

    Racja. Tyle że jeszcze masz p. 5: jeśli kierowca samochodu nie oszczędza na migaczach, nie możesz wyprzedzać z lewej w ogóle. Dlatego jak słyszę o wypadku motor wyprzedzał i dostał od skręcającego w lewo samochodu to jednak obstawiam winę motoru.

  21. Leslie
    September 1st, 2009 at 22:02 | #21

    :

    Tyle że jeszcze masz p. 5: jeśli kierowca samochodu nie oszczędza na migaczach, nie możesz wyprzedzać z lewej w ogóle. Dlatego jak słyszę o wypadku motor wyprzedzał i dostał od skręcającego w lewo samochodu to jednak obstawiam winę motoru.

    Wtedy można go legalnie wyprzedzić z prawej. :-) Problem polega na tym, że kierowcy zazwyczaj oszczędzają na migaczach, często można spotkać podejście “zaczynam sygnalizować w połowie wykonywania manewru skrętu”. I wtedy to jest ich wina. Tylko ich to kosztuje wgniecioną karoserię, a motocyklistę zdrowie i/lub życie.

  22. Anonymous
    September 1st, 2009 at 22:18 | #22

    Leslie :

    :
    Wtedy można go legalnie wyprzedzić z prawej.

    Wtedy motor nie oberwie od samochodu.

    Problem polega na tym, że kierowcy zazwyczaj oszczędzają na migaczach, często można spotkać podejście “zaczynam sygnalizować w połowie wykonywania manewru skrętu”.

    Ale masz oczywiście jakieś statystyki? Bo jak nie to ja też mogę twierdzić, że często można spotkać motor zaiwaniający stówą po ulicy w mieście.

  23. mietek_1899
    September 1st, 2009 at 22:19 | #23

    Leslie :
    Japońską tak, szlifierkę nie, weekendy nie, nie mam auta w ogóle.

    Yamaha Virago (jeśli jesteś niski i chudy to OK), Dragstar czy Honda Shadow?

    No chyba że skuterek…

  24. kabotyna
    September 1st, 2009 at 22:20 | #24

    Leslie :

    Wtedy można go legalnie wyprzedzić z prawej.

    Jasne. Skręcając w lewo. Właśnie dowiodłeś dlaczego przeciętny, nieniedzielny motocyklista w Polsce jet narażony na śmierć w wyjątkowym stopniu.

    Jest tępym, niedouczonym idiotą.

    O tym dlaczego twoje dane z UK i brednie o kurierach są z dupy wyjęte i nic nie warte w kontekście wypadkowości i praktyczności jazdy na moturze w Bolandzie, napiszę jak zjem już pyszną kolację.

  25. kabotyna
    September 1st, 2009 at 22:23 | #25

    mietek_1899 :

    Leslie :
    Japońską tak, szlifierkę nie, weekendy nie, nie mam auta w ogóle.
    Yamaha Virago (jeśli jesteś niski i chudy to OK), Dragstar czy Honda Shadow?
    No chyba że skuterek…

    Drogi Mietku!

    To już Lesli napisał. Czopery dla dziadów. Lesli śmiga nakedem. Miałeś od dziś zmienić tryb życia. Zrezygowałeś?

  26. mietek_1899
    September 1st, 2009 at 22:32 | #26

    @ kabotyna:
    Zmieniam od poniedziałku. A fail wziął się stąd, że kompulsywnie odpowiedziałem na komcia nie czytając jeszcze wszystkich następnych. Więcej nie będę. I się wyspowiadam.

  27. RobertP
    September 1st, 2009 at 22:43 | #27

    Leslie :

    Wtedy można go legalnie wyprzedzić z prawej. :-) Problem polega na tym, że kierowcy zazwyczaj oszczędzają na migaczach, często można spotkać podejście “zaczynam sygnalizować w połowie wykonywania manewru skrętu”.

    Hmm, jadę sobie środkiem pasa, za jakąś furgonetką, zjeżdzam na lewo, bliżej środka jezdni, żeby sprawdzić co tam widać z przeciwka jadąc ciągle tym samym pasem.
    Droga redakcji dlaczego motocyklista oczekuję, że wrzucę wtedy kierunkowskaz, skoro nie zmieniam pasa i jeszcze nie wiem, czy będę skręcał.

  28. kabotyna
    September 1st, 2009 at 22:45 | #28

    mietek_1899 :

    nie czytając jeszcze wszystkich następnych

    Wszystkich poprzednich? Si?

  29. Leslie
    September 1st, 2009 at 22:47 | #29

    :

    Ale masz oczywiście jakieś statystyki? Bo jak nie to ja też mogę twierdzić, że często można spotkać motor zaiwaniający stówą po ulicy w mieście.

    Niestety, takich statystyk jakoś nikt nie prowadzi (natomiast bez problemu można znaleźć artykuły w których można przeczytać “Policjanci wskazują m.in. na niedostosowanie prędkości do warunków na drodze, nieprawidłowe wyprzedzanie, niezachowanie bezpiecznej odległości, nagminną jazdę lewym pasem, brak sygnalizowania zmiany pasa, zbyt późne włączanie kierunkowskazów”).

    Różnica jest taka, że brak sygnalizowania zamiaru skrętu czy zmiany pasa można bez problemu zaobserwować naocznie, a ocenianie na oko szybkości, z jaką jedzie pojazd mechaniczny to wiesz, “panie, Zientara to trzysta jechał tym Ferrari! albo i czystapiędziesiąt!”. Oko to nie urządzenie do pomiaru prędkości. :-)

  30. mietek_1899
    September 1st, 2009 at 22:47 | #30

    @kabotyna
    Poprzednich czasowo? Nie, następnych czasowo. (nie chce mi się rozważać, które komcie są poprzednie, a które następne w okienku twoje przeglądarki)

  31. kabotyna
    September 1st, 2009 at 22:48 | #31

    RobertP :

    Droga redakcji dlaczego motocyklista oczekuję, że wrzucę wtedy kierunkowskaz, skoro nie zmieniam pasa i jeszcze nie wiem, czy będę skręcał.

    Bo to jedzie Lesli. Motocykle są wszędzie. Nie wiedziałeś? MASZ UWAŻAĆ! Lesli jedzie na zardzewiałym moturze z Anglii. Ukłoń się i zjedź na pobocze.

  32. kabotyna
    September 1st, 2009 at 22:51 | #32

    Leslie :

    Policjanci wskazują m.in. na niedostosowanie prędkości do warunków na drodze, nieprawidłowe wyprzedzanie, niezachowanie bezpiecznej odległości, nagminną jazdę lewym pasem, brak sygnalizowania zmiany pasa, zbyt późne włączanie kierunkowskazów

    No już lepiej. To słowa wszystkich moich znajomych i nieznajomych policjantów. Dotyczą motocyklistów. Prawda?

  33. mietek_1899
    September 1st, 2009 at 22:53 | #33

    @mem o kobietach źle jeżdżących
    Ten mem bierze się zapewne stąd, że na oko (które mierzy źle) kobiety jeżdżą powolnie, nieporadnie, ślamazarnie. IMHO tak jest, aczkolwiek tu dygresja – tak samo źle jeżdżą wszelkie chuje (kobiety czy mężczyźni), którzy rozmawiają prze koma, a nie mają podzielnej uwagi (sam uważam, że mam bardzo, a i tak u siebie zauważam efekt negatywny – może mniejszy niż u innych, ale jednak). Ale do rzeczy. Odbiór męski jest taki, że skoro jeżdżą powoli, to znaczy źle – i automatycznie na wypadki by to przekładali. A właśnie powolna jazda (jak to policja twierdzi – z prędkością dostosowaną do warunków) gwarantuje statystycznie mniejszą liczbę wypadków.

    PS. Jak ktoś wywiedzie z mojego komcia, że jestem chujem, ma grzech!

  34. Leslie
    September 1st, 2009 at 23:03 | #34

    kabotyna :

    Jasne. Skręcając w lewo.

    On skręca w lewo, motocyklista jedzie prosto, wszystko jest OK. Brakuje wyobraźni przestrzennej?

    O tym dlaczego twoje dane z UK i brednie o kurierach są z dupy wyjęte i nic nie warte w kontekście wypadkowości i praktyczności jazdy na moturze w Bolandzie, napiszę jak zjem już pyszną kolację.

    To jak już skończysz to poproś Twoją Starą żeby Ci dała wyjąć kodeks drogowy spod nogi od stołu i spróbuj znaleźć ten paragraf zakazujący wyprzedzania na tym samym pasie, co go nagminnie łamią owi niedouczeni motocykliści.

    (No dobra, Usenet to to nie jest na tych blogach, nie jestem przekonany do jakości toczących się tu flejmów, przykro mi mówić)

  35. kabotyna
    September 1st, 2009 at 23:16 | #35

    Leslie :

    On skręca w lewo, motocyklista jedzie prosto, wszystko jest OK. Brakuje wyobraźni przestrzennej?

    A skąd! On skęrca w lewo a samochut jedzie prosto. To są realia. To co piszesz, to tylko teoria.

    Leslie :

    spróbuj znaleźć ten paragraf zakazujący wyprzedzania na tym samym pasie

    Nie udało Ci się odszukać? Soł sed. Ktoś Ci podał już, ale widocznie szczotkowałeś akurat zardzewiałą ramę swojeko szrotcykla z Anglii. Twój fail. Sorry.

    Leslie :

    Usenet to to nie jest na tych blogach

    Skoro znasz juznet i jego flejmy, to pewnie nie masz 19-21 lat. A to by jakoś tłumaczyło bełkot jaki z siebie wydajesz. Poor U.

  36. Leslie
    September 1st, 2009 at 23:22 | #36

    kabotyna :

    A skąd! On skęrca w lewo a samochut jedzie prosto. To są realia.

    Chyba odrealia. W rzeczywistości klasyczny wypadek przez wymuszenie przy lewoskręcie to motocykl jadący prosto i samochód skręcający w lego. Hm, mam wrażenie deja-vu, na poprzedniej stronie z komciami ta dyskusja już raz była.

    Nie udało Ci się odszukać? Soł sed. Ktoś Ci podał już,

    Nope, jedyny podany artykuł to zakaz wyprzedzania przed wzgórzami i na skrzyżowaniach bez kierowania ruchem (tzn. bez sygnalizacji świetlnej). No cóż, dalej demonstrujesz swoją nieznajomość przepisów ruchu drogowego. Trochę groza, że po ulicach jeździsz.

    Ale nudne robi się powtarzanie tego samego, miałem nadzieję na jakąś kreatywną odpowiedź a nie wciskanie kitu, wzdech. To ja pójdę zrobić sobie kolację lepiej.

  37. Benzodiazepiny
    September 1st, 2009 at 23:48 | #37

    Leslie :

    :
    Problem polega na tym, że kierowcy zazwyczaj oszczędzają na migaczach, często można spotkać podejście “zaczynam sygnalizować w połowie wykonywania manewru skrętu”.

    Takich jest najwięcej.
    Osobiście skazywałbym za takie numery na 200 godzin prac społecznych w ukraińskiej kopalni w Donbasie, minimum na poziomie 700. Albo wysyłał do tego miejsca w Pakistanie, gdzie złomują na brzegu stare statki – a wrócić im się pozwoli jak w całości potną dziób frachtowca minimum 20000 DWT.

  38. urbane.abuse
    September 1st, 2009 at 23:57 | #38

    Benzodiazepiny :

    Albo wysyłał do tego miejsca w Pakistanie, gdzie złomują na brzegu stare statki

    Poznaję “Koniec człowieka pracy”, mocny film. Czemu tylko dziób?

  39. Benzodiazepiny
    September 2nd, 2009 at 00:06 | #39

    urbane.abuse :
    Poznaję “Koniec człowieka pracy”, mocny film.

    Ano. Robota rzeźnika na afrykańskim targu krów też była mocna.

    urbane.abuse :
    Czemu tylko dziób?

    Wiesz, nie jestem bez serca.

  40. September 2nd, 2009 at 00:14 | #40

    Geez, jeszcze nie widziałem tak nudnego ontopicznego flejma.

  41. kabotyna
    September 2nd, 2009 at 00:19 | #41

    Leslie :

    To ja pójdę zrobić sobie kolację lepiej

    Smacznego. Co to będzie? Mielonka z zardzewiałej angielskiej puszki?

    Motocyklem jeżdżę od 27 lat. Kiedyś więcej, teraz mniej. Sporo po Alpach. To fun.

    Kwestia snucia opowieści o tym, że jakiś spisek jest wobec jednośladów:

    Dane z UK są z dupy wyjęte, bo tam sporo jeździ mimo wszystko zgodnie z przepisami (pewnie od czasu najazdu emigracji z Bolandy mniej). U nas wszytkie szlifierki, gro nakedów i tak z połowa czoperów przekracza ograniczenie prędkości. I to nie o 10 km/h. A są przecież mocno narażeni na śmierć. Bardziej niż samochodziarze.

    Może trudno będzie Ci to zrozumieć, bo mufki i kocyki już pokazały gdzie zmierza twoje porno, ale to nie problemem są “niewidzący” kierowcy autek. Problem jest w mentalności jednośladzistów:

    Twierdzisz, że szybciej się przemieszczasz po mieście. Masz świadomość dlaczego? Jeśli masz, to super, ale wtedy twoje jęki o “niewidzenie motorków” są żałosne. Otóż jednoślad w mieście przemieszcza się szybciej, tylko i wyłącznie dlatego że podejmuje ryzyko jazdy pomiędzy większością uczestników ruchu jakimi są samochody. I to przemieszcza się tak jak kurierzy, o których wspomniałeś, z duuużo większą prędkością niż znacząca WIĘKSZOŚĆ uczestników ruchu.

    Przeciętnie rozgarnięty człowiek powinien rozumieć, że przemieszczanie się z wyraźnie większą prędkością, w sytuacji bycia skrajną, mało widoczną mniejszością (jednoślad jest mniej widoczny z natury swojej i nic na to się nie poradzi), musi pociągać bardzo duże ryzyko urazu. Dokładnie tak jak walnięcie kuriera rowerowego w otwirane drzwi zaparkowanego samochodu.

    Jeśli ktoś będąc mrówką, wierzy że słoń zatrzyma opadającą stopę centymetr przed gruntem bo tak byłoby elegancko, to jest naiwnym idiotą.

    Spora część polskich i rosyjskich motocyklistów (mało znam nawyki z innych demoludzkich krajów, a w starej UE motocykilści to 90% rekreacyjni dawcy nerek, reszta to kurierzy i policjanci, więc sie nie liczy) naiwnie wierzy w jakąś ich magiczną niezniszczalność i jakieś posrane posłannictwo. Vide żałosne protesty na autostradach.

    Polskim kierowcom samochodów można zarzucić bardzo wiele, w tym brak należytej uwagi dla motocykli (pieszych, znaków zakazu, nakazu, itede), ale czy to się podoba jakiemuś Lesliemu czy nie, to odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo ponoszą kierujący motocyklami. Chcąc poruszać się po mieście szybciej niż auta, MUSZĄ mieć świadomość że w proporcji geometrycznej do krótszego czasu przejazdu danego odcinka, rośnie ryzyko śmierci motocyklisty. Problem wszelkiej maści “motocykli będących wszędzie” to skrajny brak wyobraźni i marna edukacja. Zwłaszcza w obszarze programu fizyki z zakresu szkoły powszechnej.

  42. kabotyna
    September 2nd, 2009 at 00:26 | #42

    inz.mruwnica :

    Geez, jeszcze nie widziałem

    Jak taki mondry jezdeś, to zrup lepszy. ;-)

  43. bantus
    September 2nd, 2009 at 00:58 | #43

    A teraz kochane dzieci dobranocka: Carlos Hoax. Po dobranocce idźcie spać i może wam się słodki sen przyśni, że to działo się w Bolandzie.

  44. Leslie
    September 2nd, 2009 at 01:39 | #44

    kabotyna :

    Kwestia snucia opowieści o tym, że jakiś spisek jest wobec jednośladów:
    Dane z UK są z dupy wyjęte, bo tam sporo jeździ mimo wszystko zgodnie z przepisami (pewnie od czasu najazdu emigracji z Bolandy mniej). U nas wszytkie szlifierki, gro nakedów i tak z połowa czoperów przekracza ograniczenie prędkości. I to nie o 10 km/h. A są przecież mocno narażeni na śmierć. Bardziej niż samochodziarze.

    Po pierwsze, jaki znowu spisek? Motocykle powodują relatywnie niewiele wypadków, a w wypadkach z ich udziałem poszkodowani są głównie motocykliści, nie ma “spisku” tylko jest prasa raportująca to, co sensacyjne, a nie to co sensowne. Po drugie, jakbyś czytał to co piszę to byś zobaczył, że dane z MAIDS zostały zebrane w UK, Włoszech, Francji, Hiszpanii i Niemczech. Po trzecie, założenie że motocykliści w UK nie speedują zupełnie nie jest potwierdzane przez opowieści motocyklistów z UK, a po czwarte, to nie u nas palenie fotoradarów jest narodowym sportem. :-)

    Twierdzisz, że szybciej się przemieszczasz po mieście. Masz świadomość dlaczego? Jeśli masz, to super, ale wtedy twoje jęki o “niewidzenie motorków” są żałosne. Otóż jednoślad w mieście przemieszcza się szybciej, tylko i wyłącznie dlatego że podejmuje ryzyko jazdy pomiędzy większością uczestników ruchu jakimi są samochody. I to przemieszcza się tak jak kurierzy, o których wspomniałeś, z duuużo większą prędkością niż znacząca WIĘKSZOŚĆ uczestników ruchu.

    Pojeździłbyś kiedyś po Warszawie zamiast po Alpach, zobaczył jak wygląda rzeczywistość. Jednoślad nie porusza się po mieście szybciej dlatego, że zapierdala 150 czy 200 km/h na gumie między jadącymi 100 km/h samochodami, tylko dlatego, że jedzie te 30-40 km/h między puszkami poruszającymi się z zatrważającą prędkością ZERO km/h. (W porywach do 5 km/h). Jak się przeprowadzałem i musiałem pożyczyć samochód to zwykle jeździłem w okolicach między 2 a 5 w nocy, i wtedy jeździłem równie szybko jak nie szybciej co normalnie motocyklem. Tylko że w ciągu dnia w Warszawie korki są zawsze, a w godzinach szczytu są megakorki. Zaleta jednośladu jest taka, że w tych korkach nie stoi (albo stoi mniej, w niektórych miejscach), plus nie musi jeździć dookołą miejsca docelowego przez 5 minut i szukać miejsca do parkowania.

    I jakbyś w ciągu tych ostatnich 25 lat swojego jeżdżenia po drogach raczył zapoznać się z przepisami ruchu drogowego, to byś zobaczył że w Polsce mamy akurat cywilizowane przepisy, takie jak w UK czy Francji, i jazda w korku między puszkami jest absolutnie legalna. Zapierdalanie 50 km/h szybciej od innych samochodów nie jest legalne, oczywiście, ale to nie na to narzekałeś. W każdym razie polecam dokształcenie się zamiast wygadywanie bzdur o “niedouczonych motocyklistach” co to “nagminnie łamią prawo” przez “wyprzedzanie na jednym pasie ruchu z wyprzedzanym”.

    Po angielsku to ma nawet swoją nazwę, “lane-sharing” albo “filtering”, i to właśnie pozwala jednośladom na przemieszczanie sie w zakorkowanym mieście dużo szybciej od puszek. Twoje ranty o samobójcach zygzakujących pomiędzy jadącymi z pełną prędkością samochodami są zabawne, ale nie mają dużo wspólnego z rzeczywistością. :-) (Przynajmniej w Polsce, bo nie mamy tutaj jeszcze kurierów motocyklowych. W Londynie na kurierce to faktycznie zapierdalają samobójcy, często z różnej maści Brazylii czy innych takich. Ale to akurat argument przeciwko Twojemu “w UK wszyscy jeżdżą grzecznie więc statystyki się nie liczą”, obawiam się.)

    Spora część polskich i rosyjskich motocyklistów (mało znam nawyki z innych demoludzkich krajów, a w starej UE motocykilści to 90% rekreacyjni dawcy nerek, reszta to kurierzy i policjanci, więc sie nie liczy) naiwnie wierzy w jakąś ich magiczną niezniszczalność i jakieś posrane posłannictwo. Vide żałosne protesty na autostradach.

    A wiesz że ten pomysł na protesty to z UK przyszedł? Aczkolwiek w Polsce to nic nie da na pewno, bo motocyklistów jest u nas po prostu za mało. BTW, niezły troll z tymi motocyklistami w starej UE, doceniam, ale już mi się nie chce, praca sama się nie zrobi. :-) Dobrej nocy. :-)

  45. September 2nd, 2009 at 08:33 | #45

    RobertP :

    Pani w bibliotece publicznej nie chciała mu wypożyczyć Pratchetta.
    -Bo to książka z czwartego poziomu i musisz mieć czternaście lat. […] Jak zdążę po robocie, to zrobię im jesień średniowiecza.

    Zabij. Jak można reglamentować Pratchetta?

  46. kabotyna
    September 2nd, 2009 at 08:44 | #46

    Nie chcę mi się już. Z tego co piszesz wnioskuję, że masz sporą szansę na poważny uraz kręgosłupa w najbliższym czasie. Może nawet tej zimy, w te jedyne dwa dni mokrej nawierzchni w Warszawie, kiedy to ani mufki ani kocyk twojej przyczepności nie zwiększają. My niestety będziemy płacić za twoją długą rehabilitację i rentę inwalidzką do końca życia. Zacznij jeździć trochę szybciej, jak liczni twoi koledzy z jednośladów, to oszczędzisz tych wydatków.

    Leslie :

    A wiesz że ten pomysł na protesty to z UK przyszedł?

    A to jest bardzo ciekawe co piszesz. Blokowali w UK bramki opłat na autostradę powiadasz? Może napiszesz na którą to z licznych, płatnych autostrad w UK.

  47. Anonymous
    September 2nd, 2009 at 08:52 | #47

    Leslie :

    :
    Niestety, takich statystyk jakoś nikt nie prowadzi (natomiast bez problemu można znaleźć artykuły w których można przeczytać “Policjanci wskazują m.in. na niedostosowanie prędkości do warunków na drodze, nieprawidłowe wyprzedzanie, niezachowanie bezpiecznej odległości, nagminną jazdę lewym pasem, brak sygnalizowania zmiany pasa, zbyt późne włączanie kierunkowskazów”).

    Przy czym niedostosowanie prędkości zdarza się częściej niż brak sygnalizowania zmiany pasa. Aha, unless proven otherwise, statystyki policyjne uznaję za wiarygodne a teksty, że policja zawsze wpisuje niedostosowanie prędkości uznaję za samousprawiedliwienie debili, którzy uważają B-33 za prędkość minimalną.

    Różnica jest taka, że brak sygnalizowania zamiaru skrętu czy zmiany pasa można bez problemu zaobserwować naocznie, a ocenianie na oko szybkości, z jaką jedzie pojazd mechaniczny to wiesz, “panie, Zientara to trzysta jechał tym Ferrari! albo i czystapiędziesiąt!”. Oko to nie urządzenie do pomiaru prędkości.

    Nie, nie można zaobserwować naocznie żeby mieć z tego wiarygodną statystykę. Oczywiście takie przypadki się zdarzają, jak i motocykliści zapieprzający stówą po mieście, ale obserwowanie naoczne nie da pojęcia co zdarza się częściej.

  48. Benzodiazepiny
    September 2nd, 2009 at 10:08 | #48

    Anonimo :
    Przy czym niedostosowanie prędkości zdarza się częściej niż brak sygnalizowania zmiany pasa. Aha, unless proven otherwise, statystyki policyjne uznaję za wiarygodne a teksty, że policja zawsze wpisuje niedostosowanie prędkości uznaję za samousprawiedliwienie debili, którzy uważają B-33 za prędkość minimalną.

    Ale ja już o to pytałem. Policjant sporządzi raport >> statystyka policyjna ze zdarzenia: motor wbity w samochód – i co w nim wpisze, gdy ze świadków dostępni są przeciętnie:
    1. kierowca samochodu
    2. motocyklista (aktualnie raczej małomówny)
    3. przechodzień sztuk raz, który co prawda akurat był w piwnicy po drugiej stronie domu ale wszystko widział

    I tak, obawiam się, powstają policyjne statystyki.
    Do ostrożności skłania mnie nieistnienie, względnie marginalna obecność, czynnika drogi w policyjnych statystykach wypadków. Generalnie klasę niedostosowanie prędkości należy sobie mentalnie zrinejmować do nie wiadomo co, być może niedostosowanie prędkości, bo to klasa jak Trashcan w Windzie, trafia tam wszystko co nie wiadomo od czego i do czego.

    kabotyna :
    Nie chcę mi się już

    No sorry, ale argumentem o dozwolonej jeździe motorem po pasie zajętym przez samochody to
    FINISH HIM! Leslie WINS! FATALITY!

  49. September 2nd, 2009 at 10:15 | #49

    Benzodiazepiny :

    Ale ja już o to pytałem. Policjant sporządzi raport >> statystyka policyjna ze zdarzenia: motor wbity w samochód – i co w nim wpisze, gdy ze świadków dostępni są przeciętnie:
    1. kierowca samochodu
    2. motocyklista (aktualnie raczej małomówny)
    3. przechodzień sztuk raz, który co prawda akurat był w piwnicy po drugiej stronie domu ale wszystko widział

    I tak, obawiam się, powstają policyjne statystyki.
    Do ostrożności skłania mnie nieistnienie, względnie marginalna obecność, czynnika drogi w policyjnych statystykach wypadków. Generalnie klasę niedostosowanie prędkości należy sobie mentalnie zrinejmować do nie wiadomo co, być może niedostosowanie prędkości, bo to klasa jak Trashcan w Windzie, trafia tam wszystko co nie wiadomo od czego i do czego.

    No ale to wszystko, co piszesz, brzmi, jakbyś się na tym bardzo znał na zasadzie, że panie, każdy się zna na jeżdżeniu i statystykach wypadków. Pan doktor Osadziński też się zna. I z tym niedostosowaniem prędkości to wszyscy wiemy, jak było. Wracając z gór, w jakimś barku przeczytałem kawałek “Faktu”. Było coś o Akcji “Powrót” czy coś – i oczywiście dołączono wypowiedź zwykłego kierowcy, pana Zdzisia w Punto: “Panie, kurwa, drogi by wyremontowali, żeby było po czym jeździć, a nie się przypierdalają, że nie zwolniłem w zabudowanym i że wypadki to przez prędkość”.

    Nie wiem, kim jesteś, ja mam na imię Wojtek i mam 12 lat, ale taki doktor Osadziński powinien wiedzieć z własnego doświadczenia, jak to jest, kiedy cały naród się na czymś doskonale zna. W jego przypadku chodzi o niewłaściwe leczenie chorych, w przypadku policji – o jebanie statystyk, branie łapówek i wypisywanie bzdur w raportach.

    Słowo klucz u twojego dyskutanta: “proven”.

  50. Gammon No.82
    September 2nd, 2009 at 10:15 | #50

    Barts :

    Zabij. Jak można reglamentować Pratchetta?

    RobertP – zresztą podobnie jak ja – jest sędziwym weteranem peerelu. Uwierz nam sympatyczny młodzieńcze: reglamentować można WSZYSTKO.

  51. September 2nd, 2009 at 10:17 | #51

    Odniosłem wrażenie, że panu doktorowi raczej chodziło o wiek/status, a nie konkretnie o płeć, ale to może być moja naiwna wiara w ludzi. Na korzyść mojej wersji przemawia poniekąd ostatni zacytowany akapit (gdzie do nieszczęsnej baby za kierownicą już nie wraca).

  52. Z.
    September 2nd, 2009 at 10:18 | #52

    bart :

    Cytuję pana doktora:

    W jeden dzień tygodnia przez 24 godziny trafiają do nas ofiary wypadków komunikacyjnych z całego obszaru Warszawy i najbliższych okolic podwarszawskich, a nawet z dalszych odległości, jeśli pacjent jest w bardzo ciężkim stanie i wymaga specjalistycznego kompleksowego zaopatrzenia.

    Uh. Dobra, I rest my case.
    Aczkolwiek moje wewnętrzne przekonanie o morderczych kierowcach polujących na pieszych pozostaje – nie żebym uważał że kobiety polują jakoś bardziej, wręcz przeciwnie – dowód anegdotyczny mówi że przejeżdżają raczej faceci :>
    W sumie w tych statystykach rozjechani piesi to spora pozycja – zastanawiam się jak się kształtuje stosunek wypadków piesi vs. samochody w Warszawie i poza nią. Zapewne w mieście jest więcej, pytanie o ile.

  53. Z.
    September 2nd, 2009 at 10:23 | #53

    Archie :

    Odniosłem wrażenie, że panu doktorowi raczej chodziło o wiek/status, a nie konkretnie o płeć, ale to może być moja naiwna wiara w ludzi. Na korzyść mojej wersji przemawia poniekąd ostatni zacytowany akapit (gdzie do nieszczęsnej baby za kierownicą już nie wraca).

    O, my point exactly. Ale w moim przypadku może działać niechęć do morderców pieszych :>

  54. September 2nd, 2009 at 10:25 | #54

    Archie :

    Odniosłem wrażenie, że panu doktorowi raczej chodziło o wiek/status, a nie konkretnie o płeć

    No wiesz, przykłady z paniami pojawiają się jeszcze później dwukrotnie w tekście. A kwestia wieku też nie znajduje potwierdzenia w statystykach. O statusie nic nie mogę powiedzieć.

    W ogóle mam wrażenie, że pan doktor jedzie po bandzie, nie oglądając się na rzeczywistość. Przeczytajcie inny fragment:

    W 24-godzinny ostry dyżur urazowy, w zwykły dzień tygodnia, z terenu Warszawy trafia do oddziału ratunkowego co najmniej 15 osób (cięższe przypadki, w tym niektóre skrajnie ciężkie) oraz 30 na ortopedię (lżejsze przypadki – złamania kończyn bez urazu głowy i narządów wewnętrznych) – osób przejechanych podczas próby przekroczenia jezdni na przejściu dla pieszych. I jeszcze jedna do kilku osób, które trafiają już nie do nas, ale bezpośrednio do Zakładu Medycyny Sądowej, na sekcję zwłok.

    Czyli co, co najmniej 45 pieszych przejechanych dziennie? To dlaczego według statystyk we wszystkich wypadkach na terenie całego województwa mazowieckiego giną dziennie dwie osoby, a rannych zostaje 23?

  55. Benzodiazepiny
    September 2nd, 2009 at 10:34 | #55

    bart :
    No ale to wszystko, co piszesz, brzmi, jakbyś się na tym bardzo znał na zasadzie, że panie, każdy się zna na jeżdżeniu i statystykach wypadków.

    Bo pewnie tak jest (aczkolwiek wzdrgam się wzajemnie zadać to samo pytanie).
    Formując ultymatywny think-tank w skromnym trzyosobowym składzie – ze mnie, Największego Eksperta Na Świecie W Temacie oraz Ducha Świętego – otrzyma się zestaw dalece nieoptymalny.

    bart :
    Pan doktor Osadziński też się zna.

    Ja z doktorem to raczej nie mam przyjemności – mnie również jego podręczna klasyfikacja sprawców zalatuje mizoginią na wiorstę czy dwie. Podszczypuję jedynie temat policyjnych statystyk, po których wszyscy w tym wątku póki co stąpamy.

    bart :
    (…)wypowiedź zwykłego kierowcy, pana Zdzisia w Punto: “Panie, kurwa, drogi by wyremontowali, żeby było po czym jeździć, a nie się przypierdalają, że nie zwolniłem w zabudowanym i że wypadki to przez prędkość”.

    Faktem jest, że remontują i to dość energicznie (organoleptycznie sprawdzone), tyle że to nadal nie rozwiąże problemu. O ile mnie pamięć nie okłamuje, od zawsze największy zgryz jest z mieszaniem ruchów tranzytowego i lokalnego. Gość, który ma jeszcze do odpękania 50 km będzie jechał inaczej niż gość, co jedzie 500 m do sąsiedniej zagrody/bramy/biedronki. I ten pierwszy zawsze będzie miał skłonności, żeby niedostosować, względnie zdziwić się że za zakrętem koleiny po tirach wybiły go na pas do ruchu w przeciwną stronę, bo jedzie tą drogą pierwszy czy drugi raz w życiu.

    bart :
    Nie wiem, kim jesteś, ja mam na imię Wojtek i mam 12 lat, ale taki doktor Osadziński powinien wiedzieć (…) w przypadku policji – o jebanie statystyk, branie łapówek i wypisywanie bzdur w raportach.

    O łapówkach nic nie wiem. Nigdy nie dawałem i nikt nie chciał. Natomiast co do statystyk to sprawa jest otwarta do dyskusji (bo do czego służy suszenie z krzaków na dwupasmówce z ograniczeniem do 70). A odnośnie raportów to sobie coś tam na prywatny użytek podejrzewam i czemu czasem publicznie daję wyraz, ale dowodów nie mam więc możesz mi sprzedać semantycznego plaskacza.

    bart :
    Słowo klucz u twojego dyskutanta: “proven”.

    Jak osiągnąć etap proven w odniesieniu do zbadania potencjalnych fałszów w policyjnych statystykach wypadków to ja sobie nawet nie jestem w stanie wyobrazić.

  56. September 2nd, 2009 at 10:45 | #56

    Benzodiazepiny :

    Ja z doktorem to raczej nie mam przyjemności

    Nie podejrzewam cię o przyjemność z doktorem. Chodzi o to, że zakładamy, że się znamy, zakładamy, że statystyki policyjne są na tyle zbiasowane, że skutecznie zakłamują rzeczywistość – no bo jeśli są słabo zbiasowane, to po co gadać, trza założyć widełki i już. Zakładamy też, że wiemy, skąd biorą się wypadki drogowe i że wiemy o tym lepiej od policji, bo ona zawsze wpisze niedostosowanie prędkości – a niedostosowanie prędkości to grzeszek, który popełniamy najczęściej i który nie wydaje nam się takim hop siup. Jesteśmy dobrymi kierowcami, bo nie wyprzedzamy na podwójnej ciągłej i przepuszczamy staruszki na terenach zabudowanych, na których łaskawie zwalniamy z trasowego sto dwadzieścia do ostrożnego osiemdziesiąt. Przypuszczam, że ogólny wykurw na niedostosowanie prędkości jako przyczynę oraz wskazywanie na czynniki zewnętrzne to zachowania, które wprowadzają dużo większy bias niż ogólny brak orientu policjantów.

    No i ogólnie stawiasz śmiałą tezę, że ponieważ martwi motocykliści głosu nie mają, to policjanci na nich zwalają całą winę. Dla mnie brzmi to jak ludowe wyobrażenie pracy policji: przyjadą na miejsce, rozejrzą się, hmm, co tu się mogło wydarzyć, Zdzisiu? Nieważne, ten nie żyje, wpiszemy, że to jego wina. Mnie takie tezy irytują lekko, stąd reakcja.

  57. September 2nd, 2009 at 10:52 | #57

    Lekko przepraszam za pewną bełkotliwość powyższej wypowieedzi.

  58. Anonymous
    September 2nd, 2009 at 11:12 | #58

    Benzodiazepiny :

    Do ostrożności skłania mnie nieistnienie, względnie marginalna obecność, czynnika drogi w policyjnych statystykach wypadków.

    “Czynnik drogi” mi raczej wygląda na częstą wymówkę gostków od “no było 40 i ostrzeżenie, że wyboje, jechałem tylko 100 i mną rzuciło na drugi pas, gliniarz wpisał, że to moja wina i prędkość a to przecież DROGA KIEPSKA!!!1!”.

    Pewnie, drogi mamy lepsze i gorsze, gorsze częściej, ale to są właśnie warunki jazdy. Prędkość trzeba dostosować do tych warunków, a to czasem nawet oznacza, jeśli jeszcze jest deszcz czy ślisko, jazdę wolniej niż każą przepisy.

    Generalnie klasę niedostosowanie prędkości należy sobie mentalnie zrinejmować do nie wiadomo co, być może niedostosowanie prędkości, bo to klasa jak Trashcan w Windzie, trafia tam wszystko co nie wiadomo od czego i do czego.

    Generalnie to kiedyś będę musiał zbadać korelację między używaniem argumentu “policja jak nie wie co to wpisuje prędkość” a “to najczęściej wina drogi”, “jakbym jechał wolniej to bym się zmęczył i byłoby jeszcze mniej bezpiecznie” czy “ponad połowa ograniczeń jest stawiana totalnie bez sensu”.

  59. invinoveritas
    September 2nd, 2009 at 11:24 | #59

    bart :

    Lekko przepraszam za pewną bełkotliwość powyższej wypowieedzi.

    Wspominany pod poprzednią notką problem alkoholowy na BdB?

  60. September 2nd, 2009 at 11:26 | #60

    invinoveritas :

    Wspominany pod poprzednią notką problem alkoholowy na BdB?

    A co, gospodarz nie może od czasu do czasu? Już prawie południe, a ja jeszcze dość trzeźwy jestem.

  61. September 2nd, 2009 at 11:30 | #61

    bart :

    Już prawie południe, a ja jeszcze dość trzeźwy jestem.

    O gosh, ale hardkor! Jakbyś był bezrobotnym traktorzystą z pegieeru to juz by cie spod gieesu wykluczyli!

  62. Benzodiazepiny
    September 2nd, 2009 at 11:41 | #62

    bart :
    Chodzi o to, że zakładamy, że się znamy, (…) Przypuszczam, że ogólny wykurw na niedostosowanie prędkości jako przyczynę oraz wskazywanie na czynniki zewnętrzne to zachowania, które wprowadzają dużo większy bias niż ogólny brak orientu policjantów.

    Nie jestem w stanie wyznaczyć chaos factor dla obu tych czynników. Zawsze gdzieś tam w środku jakieś emo rwie się do głosu.

    Na swoje usprawiedliwienie mam malutkiego dzwonka wykonanego (dawno temu) przy wsparciu pani, która ruszyła na zielonym, a potem gwałtownie dała po heblach, bo jej się zdawało się wpadnie na autobus wjeżdżający śmiało na czerwonym. 40-49 lat.

    Z mojego osobistego doświadczenia – wiem, że dowód anegdotyczny sie nie liczy – 99% przypadków gdy zdarza mi się podczas jazdy sytuacja, że nadnercza nie nadążają ze wstrzykiem adrenaliny – to nie przez dzikie BMW pędzące na złamanie karku, ale przez rozmaitych matołków, którzy sami nie wiedzą czego chcą i chyba najlepiej gdyby jeździli taksówką. Tyle, że to najwyraźniej kiepski fashion statement.

    bart :
    No i ogólnie stawiasz śmiałą tezę, że ponieważ martwi motocykliści głosu nie mają, to policjanci na nich zwalają całą winę. (…) Mnie takie tezy irytują lekko, stąd reakcja.

    To był tylko eksperyment profesora Gedankena, potencjalny przyczynek do kwestionowania statystyk. Broń Latający Potworze Spagetti, żebym chciał robić z tego tezę pełną gębą. To by jawnie gwałciło Olśnienie Sturgeona.

  63. September 2nd, 2009 at 11:47 | #63

    kabotyna :

    My niestety będziemy płacić za twoją długą rehabilitację i rentę inwalidzką do końca życia. Zacznij jeździć trochę szybciej, jak liczni twoi koledzy z jednośladów, to oszczędzisz tych wydatków.

    W początkowej fazie flejma myślałem, że przyjąłeś za dużo cukru i cię nosi. Ale widzę, że z ciebie jest po prostu kawał chuja. Bez odbioru.

  64. September 2nd, 2009 at 11:50 | #64

    Benzodiazepiny :

    Zawsze gdzieś tam w środku jakieś emo rwie się do głosu.

    Akurat moje emo jest takie, że warszawiacy jako kierowcy to debile i źli ludzie. Nie mam emo na stosowanie się do przepisów, bo sam się do nich nie stosuję.

    A wyrażając swoje przypuszczenia staram się zachować zdrowy rozsądek, który mi podpowiada, że skoro 95% uczestników ruchu drogowego uważa się za dobrych kierowców, jednocześnie twierdząc, że pozostali kierowcy to idioci, to występuje zjawisko przeszacowania swoich możliwości. Przydałby się mi też Quasi z paroma linkami do literatury naukowej wykazującej, że ludzie starają się przerzucić winę za swoje niepowodzenia na innych – ale chyba i bez Quasiego możemy przyjąć, że takie zjawisko występuje, nie? Czyli prawdopodobne wydaje się, że powszechne zrzucanie winy na czynniki zewnętrzne (stan dróg, innych kierowców, mieszanie ruchu lokalnego z tranzytowym, nieoświetlonych pieszych itd.) bardziej zakłóca obraz sytuacji niż domniemanie, że policjanci świadomie lub nieświadomie fałszują statystyki, wpisując w nie “niedostosowanie prędkości”.

  65. September 2nd, 2009 at 11:53 | #65

    urbane.abuse :

    Pytanie: kogo szukają wzrokiem motocykliści, cykliści (Radek!) i piesi? Czy są ludźmi?

    Jak już ktoś wcześniej napisał – cykliści szukają wzrokiem wszystkich. Począwszy od tirów a skończywszy na małych dzieciach na czterokołowych rowerkach. Odkąd zacząłem jeździć częściej niż rzadziej, poprawiło mi się widzenie peryferyjne oraz szybkie odgrywanie w głowie możliwych scenariuszów (czy scenariuszy?) zajścia. Dzięki czemu można mnie zaskoczyć tylko w sposób maksymalnie zaskakujący – od tyłu, z góry albo z ciemnego zaułka.

  66. September 2nd, 2009 at 11:56 | #66

    radkowiecki :

    Dzięki czemu można mnie zaskoczyć tylko w sposób maksymalnie zaskakujący – od tyłu, z góry albo z ciemnego zaułka.

    Lub za pomocą któregoś z krasnoludków: Chyłkiem, Ukradkiem, po Omacku i z Nienacka.

  67. urbane.abuse
    September 2nd, 2009 at 11:56 | #67

    bart :

    powszechne zrzucanie winy na czynniki zewnętrzn

    Czyli jednak popierasz pana doktora w punkcie “Głównymi przyczynami wypadków w Polsce nie są szybkość, brawura, alkohol, dziurawe drogi, kiepskie samochody. Głównymi przyczynami są: bezmyślność, skrajna głupota, kretynizm, debilstwo, idiotyzm i durnota kierujących samochodami osobowymi.” Zresztą, ja też. Tylko nie mówi się debilstwo a debilizm, korekta GW powinna wychwycić

  68. urbane.abuse
    September 2nd, 2009 at 11:58 | #68

    radkowiecki :

    Dzięki czemu można mnie zaskoczyć tylko w sposób maksymalnie zaskakujący – od tyłu, z góry albo z ciemnego zaułka.

    A TIRem na ścieżce rowerowej? Na pewno byłbyś zaskoczony.
    BTW mam wrażenie,że tirowcy dostrzegają głównie innych truckerów, a to, co im tam jedzie w dole, to już nieważne. Niedawno jeden mnie spychał ze środkowego pasa (na A4), bo chciał kumpla wyprzedzić

  69. Benzodiazepiny
    September 2nd, 2009 at 11:59 | #69

    bart :
    A wyrażając swoje przypuszczenia staram się zachować zdrowy rozsądek, który mi podpowiada, że skoro 95% uczestników ruchu drogowego uważa się za dobrych kierowców, jednocześnie twierdząc, że pozostali kierowcy to idioci,

    To nie o mnie mowa. Kierowcą jestem nienajgorszym, a inni kierowcy to tak samo jak ludzie, Funky
    bart :
    (…)ludzie starają się przerzucić winę za swoje niepowodzenia na innych – ale chyba i bez Quasiego możemy przyjąć, że takie zjawisko występuje, nie? Czyli prawdopodobne wydaje się, (…)
    No ba.
    Może i dałbym radę pociągnąć flejma wbrew, ale jestem za słaby psychicznie, żeby się nie zgadzać z rozsądnymi argumentami.

    Jednakże odnośnie tekstów Lesliego o szlifierkach – w normalnym ruchu korkowym w DC nie odczuwam problemów z powodu motocyklistów. Oni chyba dopiero po 22:00 dostają małpy.

  70. September 2nd, 2009 at 11:59 | #70

    Gammon No.82 :

    obertP – zresztą podobnie jak ja – jest sędziwym weteranem peerelu. Uwierz nam sympatyczny młodzieńcze: reglamentować można WSZYSTKO.

    A pierwsze kartki na cukier, te z lat 70. pamiętasz? Były to solidne kartki, na dobrym papierze, wyglądały jak znakomite znaczki. Później było już tylko gorzej, za Jaruzelskiego kartki przypominały zaledwie metkę do gumiaka roboczego. Jeszcze jeden dowód, że gorsza kartka wypiera lepszą, a świat schodzi na psy…

    Ach, jak przy każdym akcencie nostalgicznym, peerelowskim – wzruszyłem się.

  71. September 2nd, 2009 at 12:01 | #71

    Benzodiazepiny :

    Jednakże odnośnie tekstów Lesliego o szlifierkach – w normalnym ruchu korkowym w DC nie odczuwam problemów z powodu motocyklistów. Oni chyba dopiero po 22:00 dostają małpy.

    A wybacz, tego wątku nie śledzę, bo mnie nudzi :)

  72. September 2nd, 2009 at 12:03 | #72

    urbane.abuse :

    Czyli jednak popierasz pana doktora w punkcie “Głównymi przyczynami wypadków w Polsce nie są szybkość, brawura, alkohol, dziurawe drogi, kiepskie samochody. Głównymi przyczynami są: bezmyślność, skrajna głupota, kretynizm, debilstwo, idiotyzm i durnota kierujących samochodami osobowymi.”

    Nie, no przestań, nie będę popierał czyjegoś nadciśnienia.

  73. September 2nd, 2009 at 12:04 | #73

    @robertp re: dlaczego masz wlaczac kirunkowskaz

    No wlasnie dlatego ZE MASZ ZAMIAR CHYBA SKRECIC. Kierunkowskazy sie wlacza nie dlatego zeby pokazac co bylo (wlasnie skrecilem), nie dlatego zeby pokazac co i tak widac (drogi swiecie, chyba skrecam), tylko po to zeby bylo widac co masz ZAMIAR zrobic.

    Jak nie skrecisz, to wylaczysz, ja wiem ze w samochodach to sie samo robi tylko po zakonczonym skrecie, ale na boba, swiadome nacisnienie tej dzwigienki to nie jest odpalenie UAZ-a z korby.

    @bart

    Ja tak troche jestem zdziwiony ta dyskusja, znaczy jedziesz po liscie do redakcji, twoje prawo, ale dwie i pol uwagi:

    1) gazeta codzienna to nie jest miejsce do publikacji artykulow naukowych z pelna dyskusja statystyczna,

    2) dany lekarz ER jest niezlym punktem probkowania, i w zwiazku z tym,

    2,5) moze by go jakos znalezc (to nie powinno byc trudne), i jesli bedzie chetny to zrobic na jego danych wspolnie normalny artykul pod peer review z opracowaniem statystycznym, ja ze statystyki wiekszosc juz zapomnialem ale policzenie prostych rzeczy i zrobienie jakis fitow to nie jest jakies straszne halo jak sie ma dostep do Mathematiki (moge miec), wiec moge cos pomoc bo jako motocyklista jestem tematem zywo zainteresowany.

    W kazdym razie akurat w tym wypadku zalamywanie rak nad cognitive biases i wyzywanie sie od niedouczonych motocyklistow i dawcow nerek mam za ekstremalnie jalowe.

    W sprawie konkretow prosze na priva.

  74. September 2nd, 2009 at 12:11 | #74

    Alex :

    Ja tak troche jestem zdziwiony ta dyskusja, znaczy jedziesz po liscie do redakcji, twoje prawo, ale dwie i pol uwagi:

    Rozdzielmy dwie rzeczy. Ja piszę notkę, publikuję, a potem otwierają się bramy piekieł i wylewa się lawa, za którą nie biorę merytorycznej odpowiedzialności. Więc uwagi o wyzywaniu się od dawców nie do mnie, proszę, dziękuję.

    1) gazeta codzienna to nie jest miejsce do publikacji artykulow naukowych z pelna dyskusja statystyczna

    Czasami jest i takim miejscem. Czasami jednak, jak widać, publikuje też czyjeś wyraźnie odstające od rzeczywistości emo, które, tak się składa, pada na podatny grunt, bo rzuca kretyńską, populistyczną tezę, pod którą ludzie się chętnie podpisują. I nikt nie raczy nawet zerknąć w podstawowe, łatwe do zrozumienia przez laików statystyki, które tę tezę miażdżą, nawet jej nie zauważając. Jak czołg rozwrzeszczaną mrówkę.

    2) dany lekarz ER jest niezlym punktem probkowania

    Nie jest. Tak samo jak pielęgniarka nie jest niezłym punktem próbkowania ruchu na erce podczas pełni. Najlepszym punktem takiego próbkowania jest księga przyjęć, czy jak to tam państwo doktorstwo nazywa.

  75. Z.
    September 2nd, 2009 at 12:14 | #75

    bart :

    No i ogólnie stawiasz śmiałą tezę, że ponieważ martwi motocykliści głosu nie mają, to policjanci na nich zwalają całą winę. Dla mnie brzmi to jak ludowe wyobrażenie pracy policji: przyjadą na miejsce, rozejrzą się, hmm, co tu się mogło wydarzyć, Zdzisiu? Nieważne, ten nie żyje, wpiszemy, że to jego wina. Mnie takie tezy irytują lekko, stąd reakcja.

    Na nadmiar profesjonalizmu policji też bym nie stawiał – jest słabo opłacana, słabo zmotywowana itp itd
    Z dowodów anegdotycznych – mam kumpla który dostał mandat za przechodzenie niezgodnie z przepisami po tym jak go samochód przejechał na pasach. Przyjął bo policjant go znalazł na izbie przyjęć w szpitalu tuż po tym jak doszedł do siebie i przekonywał że to najlepsze co może zrobić w tej sytuacji.

  76. September 2nd, 2009 at 12:14 | #76

    Alex :

    moze by go jakos znalezc (to nie powinno byc trudne), i jesli bedzie chetny to zrobic na jego danych wspolnie normalny artykul pod peer review z opracowaniem statystycznym, ja ze statystyki wiekszosc juz zapomnialem ale policzenie prostych rzeczy i zrobienie jakis fitow to nie jest jakies straszne halo jak sie ma dostep do Mathematiki (moge miec), wiec moge cos pomoc bo jako motocyklista jestem tematem zywo zainteresowany.

    Znaczy, szczerze mówiąc, nie widzę takiej potrzeby, tak samo jak nie bardzo widzę potrzeby wspólnego badania działania homeopatii z doktorem Kokoszczyńskim. Facetowi się ulała gorycz po ciężkim dniu pracy, rozumiem, natomiast jeśli ma to być poważny głos w dyskusji, to na nim spoczywa teraz onus.

  77. September 2nd, 2009 at 12:16 | #77

    @bart

    ad 1 masz racje, w sumie to byo po polowie do ciebie, po polowie do reszty TTDKN

    ad 2 przeciez nie sugeruje zeby z nim gadac przy kawce, tylko zeby wyjac dane statystyczne z papierow za jego posrednictwem (skoro twierdzi, ze statystyki POSIADA)

  78. September 2nd, 2009 at 12:18 | #78

    Z. :

    Na nadmiar profesjonalizmu policji też bym nie stawiał – jest słabo opłacana, słabo zmotywowana itp itd
    Z dowodów anegdotycznych – mam kumpla który dostał mandat za przechodzenie niezgodnie z przepisami po tym jak go samochód przejechał na pasach. Przyjął bo policjant go znalazł na izbie przyjęć w szpitalu tuż po tym jak doszedł do siebie i przekonywał że to najlepsze co może zrobić w tej sytuacji.

    Teraz mi się przypomniało, że kiedyś mi policjant przylał pałką. A może to był milicjant? W każdym razie jebać policję!

    Zresztą nie od dziś wiadomo, że lekarze nie potrafią leczyć, policjanci łapią niewinnych zamiast reperować drogi, bo drogowcy nie potrafią ich sami naprawić, a jedynie my, elita, jesteśmy profesjonalistami interdyscyplinarnymi.

    I to jest mój ostatni głos w idiotycznej dyskusji pt. “a mojemu koledze raz z podporządkowanej wyjechał pies, zatem Bóg istnieje”. Dziękuję i pozdrawiam.

  79. Leslie
    September 2nd, 2009 at 12:19 | #79

    kabotyna :

    Nie chcę mi się już.

    Rozumiem że Twoja Stara nie daje ci wyjąć tego kodeksu drogowego spod nogi od stołu? Możesz go też znaleźć na sieci, wiesz. Ale spoko, rozumiem że Ci się nie chce przyznawać że jesteś niedouczony.

    A to jest bardzo ciekawe co piszesz. Blokowali w UK bramki opłat na autostradę powiadasz? Może napiszesz na którą to z licznych, płatnych autostrad w UK.

    Nie autostrad. Płatnych mostów, tuneli i innych takich, których w UK jest sporo. I gdzie motocykle przejeżdżają za darmo, mimo że z początku planowano pobierać od nich takie same opłaty jak za samochody.

    http://serwisy.gazeta.pl/motocykle/1,56427,6832119,Sa_sposoby_na_sposoby___felieton_naczelnego__Swiata.html

  80. September 2nd, 2009 at 12:20 | #80

    bart :

    I to jest mój ostatni głos w idiotycznej dyskusji pt. “a mojemu koledze raz z podporządkowanej wyjechał pies, zatem Bóg istnieje”. Dziękuję i pozdrawiam.

    Jesteś pewien, że pies. Może to był Yeti?
    http://www.austriantimes.at/image/8623/news/Around_the_World/2009-08-28/16003/Polish_Yeti_caught_on_film

  81. Leslie
    September 2nd, 2009 at 12:27 | #81

    :

    Przy czym niedostosowanie prędkości zdarza się częściej niż brak sygnalizowania zmiany pasa. Aha, unless proven otherwise, statystyki policyjne uznaję za wiarygodne a teksty, że policja zawsze wpisuje niedostosowanie prędkości uznaję za samousprawiedliwienie debili, którzy uważają B-33 za prędkość minimalną.

    No oczywiście że “niedostosowanie prędkości” zdarza się częściej, bo miażdżąca większość kierowców jeździ niezgodnie z ograniczeniami prędkości. Natomiast kwestia, co częściej przyczynia się do powstania wypadków. Oczywiście, jak ktoś jedzie 70 km/h i ktoś mu zmieni pasa bez migaczy to jest większa szansa, że będzie wypadek niż jakby jechał 50 km/h, ale na Zachodzie to ląduje w “excessive speed was not a causative factor” a u nas?

    Poza tym nie ma w ogóle kategorii “wypadek spowodowany przez niesygnalizowanie” w statystykach, a przecież oczywistym jest, że nie może być tak że w skali kraju takich wypadków w ogóle nie ma. Więc ten czynnik jest przez nasze wspaniałe statystyki zlewany sikiem falistym.

  82. bantus
    September 2nd, 2009 at 12:38 | #82

    Podobno był jakiś raport WHO w którym polskie drogi uplasowały się gdzieś na poziomie trzeciego świata pod względem bezpieczeństwa: http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article434231/Polskie_drogi_gorsze_niz_w_Bangladeszu.html
    Nie ma w nim chyba nic o przyczynach tego stanu rzeczy.

  83. Anonymous
    September 2nd, 2009 at 12:41 | #83

    Alex :

    No wlasnie dlatego ZE MASZ ZAMIAR CHYBA SKRECIC. Kierunkowskazy sie wlacza nie dlatego zeby pokazac co bylo (wlasnie skrecilem), nie dlatego zeby pokazac co i tak widac (drogi swiecie, chyba skrecam), tylko po to zeby bylo widac co masz ZAMIAR zrobic.

  84. RobertP
    September 2nd, 2009 at 12:48 | #84

    Alex :

    No wlasnie dlatego ZE MASZ ZAMIAR CHYBA SKRECIC. Kierunkowskazy sie wlacza nie dlatego zeby pokazac co bylo (wlasnie skrecilem), nie dlatego zeby pokazac co i tak widac (drogi swiecie, chyba skrecam), tylko po to zeby bylo widac co masz ZAMIAR zrobic.

    A jak ja nie mam zamairu skręcić, mam zamiar wyjrzeć zza TIRa, furgonetki, autobusu – bo może tam na sąsiednim pasie będzie lepiej to co?

  85. Benzodiazepiny
    September 2nd, 2009 at 12:53 | #85

    RobertP :
    A jak ja nie mam zamairu skręcić, mam zamiar wyjrzeć zza TIRa, furgonetki, autobusu – bo może tam na sąsiednim pasie będzie lepiej to co?

    To włączaj. Ja sygnalizuję wszystko, co wiąże się z potencjalnym wychynięciem poza aktualny pas ruchu (wytyczony liniami lub nie). Było by bardzo pożytecznie, gdyby jeszcze ktoś tak robił.

  86. September 2nd, 2009 at 12:55 | #86

    @robertp

    To jest to zamiar zmiany pasa, i jako taki, tez go nalezy sygnalizowac.

  87. September 2nd, 2009 at 13:11 | #87

    Ahhhaahahaha.

    Wiecie, o czym zapomniał wspomnieć pan doktor Osadziński?

    Że jest zapalonym motocyklistą.

  88. Anonymous
    September 2nd, 2009 at 13:14 | #88

    bart :

    zatem Bóg istnieje

    Ale ładnie wyciąłem.

    (tutaj powinien się znajdować rysunek pieska z okładki szkolnego zeszytu,] który delikatnie przechyla główkę na bok i patrzy się na ciebie takymy wielkymy oczaaami, wychylając języczek)

  89. September 2nd, 2009 at 13:16 | #89

    To z wycięciem i pieskiem to byłem ja, Śledziu.

  90. September 2nd, 2009 at 13:17 | #90

    bart :

    Ahhhaahahaha.
    Wiecie, o czym zapomniał wspomnieć pan doktor Osadziński?
    Że jest zapalonym motocyklistą.

    On to? On to?
    http://www.youtube.com/watch?v=4OssZ4YSiHU

  91. September 2nd, 2009 at 13:26 | #91

    @hlb
    Te dwa ostatnie komcie pod filmikiem są urocze. Najnowszy sprzed miesiąca. Ktoś wie, czy w sierpniu w US nie było fali wybuchających motocyklistów?

  92. invinoveritas
    September 2nd, 2009 at 13:32 | #93

    Benzodiazepiny :

    To włączaj. Ja sygnalizuję wszystko, co wiąże się z potencjalnym wychynięciem poza aktualny pas ruchu (wytyczony liniami lub nie). Było by bardzo pożytecznie, gdyby jeszcze ktoś tak robił.

    Heh, Krzysztof Leski jeszcze tak robi. Ale on poszedł jeszcze dalej i np. na rondach kierunkowskaz ma cały czas włączony (raz jeden raz drugi):

    “Przyczyny są dwie, obie dobre: 1. Kodeks drogowy. 2. Logika. Włączam lewy kierunkowskaz i mam włączony, dopóki nie minę ostatniego zjazdu z ronda przed tym, którym sam będę je opuszczał. W tym momencie przełączam na prawy kierunkowskaz. Każdy, kto chce na rondo wjechać, widzi, czy może – mimo, że nadjeżdżam – czy nie.”
    http://krzysztofleski.salon24.pl/2039,manifest-pirata-z-zasadami#comment_91975

  93. September 2nd, 2009 at 13:35 | #94

    Śledziu :

    Te dwa ostatnie komcie pod filmikiem są urocze.

    …a ja lubilem również pierwszy:

    “Very simple to make. Just tap a very small propane line into the end of the exhaust, along with an extra spark plug (must use thick plug wire and splice the current wire), use a solenoid valve to turn on the propane when you want flame.”

    Mogłaby to byc copypasta nawet/chyba/że/ale?

    “Very simple to make. Just tap a very small propane line into the end of your Psychiatryk24 blog, along with an extra spark plug (must use thick plug wire and splice the current wire), use a solenoid valve to turn on the propane when you want flame.”

    albo:

    Very simple to make. Just tap a very small propane line into the end of przemówienie z okazji 70. rocznicy wojny, along with an extra spark plug (must use thick plug wire and splice the current wire), use a solenoid valve to turn on the propane when you want flame.

    tudzież:

    Very simple to make. Just tap a very small propane line into the end of twój gówniany plejer z japkiem along with an extra spark plug (must use thick plug wire and splice the current wire), use a solenoid valve to turn on the propane when you want flame.

    EDIT:
    ups zapomnialem ze na YT, jak w nowym testamencie, pierwszy jest ostatnim. tak to jest jak czlowiek grzebie w binariach i w dupie w tym samym czasie…

  94. Anonymous
    September 2nd, 2009 at 13:35 | #95

    Leslie :

    :
    No oczywiście że “niedostosowanie prędkości” zdarza się częściej, bo miażdżąca większość kierowców jeździ niezgodnie z ograniczeniami prędkości. Natomiast kwestia, co częściej przyczynia się do powstania wypadków.

    No więc tu możemy zaufać statystykom policji, które są sporządzane z raportów policjantów, którzy z wypadkami drogowymi mają bardzo często do czynienia, są na miejscu, badają ślady i przesłuchują świadków albo historiom Ziutków co to “była wina drogi, bo ja tylko 100/40 a przecież każdy tam tak jeździ”.

    Oczywiście, jak ktoś jedzie 70 km/h i ktoś mu zmieni pasa bez migaczy to jest większa szansa, że będzie wypadek niż jakby jechał 50 km/h, ale na Zachodzie to ląduje w “excessive speed was not a causative factor” a u nas?

    U nas od tego jest kategoria “nieprawidłowa zmiana pasa”. EDIT: Chociaż nie miałbym nic przeciwko uznaniu współwiny jadącego za szybko.

    Poza tym nie ma w ogóle kategorii “wypadek spowodowany przez niesygnalizowanie” w statystykach, a przecież oczywistym jest, że nie może być tak że w skali kraju takich wypadków w ogóle nie ma. Więc ten czynnik jest przez nasze wspaniałe statystyki zlewany sikiem falistym.

    Poza tym nie ma w ogóle kategorii “wypadek spowodowany przez zagapienie się na biuściastą blondynę” w statystykach, a przecież oczywistym jest, że nie może być tak że w skali kraju takich wypadków w ogóle nie ma. Więc ten czynnik jest przez nasze wspaniałe statystyki zlewany sikiem falistym.

  95. September 2nd, 2009 at 13:40 | #96

    urbane.abuse :

    A TIRem na ścieżce rowerowej? Na pewno byłbyś zaskoczony.

    Dude, jakbym zobaczył tira na ścieżce, to uznałbym, że czas przestać pić. A dopiero potem poczułbym się bardzo zaskoczony.

  96. Benzodiazepiny
    September 2nd, 2009 at 13:49 | #97

    Bart :
    Wiecie, o czym zapomniał wspomnieć pan doktor Osadziński?

    Hell, byłem przekonany że wiesz. Na pl.misc.samochody mu to zaraz po publikacji w sieci wyciągli.
    OTOH zastanawiałem się czemu nie korzystasz z tej wiedzy i mi wyszło, że po prostu masz jakiś evil scheme

    invinoveritas :
    Heh, Krzysztof Leski jeszcze tak robi.

    Czuję się poniżony tym porównaniem. Co ja Ci zrobiłem? Wziąłem łapówkę i się nie wywiązałem?

  97. September 2nd, 2009 at 13:51 | #98

    Benzodiazepiny :

    OTOH zastanawiałem się czemu nie korzystasz z tej wiedzy i mi wyszło, że po prostu masz jakiś evil scheme…

    Powodowany pośpiechem, zapomniałem go poguglać. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Teraz muszę skrobać postscripty.

  98. Benzodiazepiny
    September 2nd, 2009 at 13:52 | #99

    Anonimo :
    (…)albo historiom Ziutków co to “była wina drogi, bo ja tylko 100/40 a przecież każdy tam tak jeździ”.

    Bart, a masz zamiar obsłużyć merytorycznie fakt znieczulania kierowcy naszym systemem oznaczeń?
    Piję konkretnie do tego, że u nas pewnie pod 80% zakrętów oznaczonych znakami A-1/A2 i zograniczeniem np. 60 da się spokojnie przejechać w normalnych warunkach 120.

  99. RobertP
    September 2nd, 2009 at 13:55 | #100

    Benzodiazepiny :

    Ja sygnalizuję wszystko, co wiąże się z potencjalnym wychynięciem poza aktualny pas ruchu (wytyczony liniami lub nie).

    Gdy tylko mam zamiar przekroczyć te białe linie na jezdni, zawsze sygnalizuję. Ale sęk w tym, że do zerkania to ja ich nawet nie dotykam kołami.

Comment pages
1 2 3 4 14 2449
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)