Home > Racjonalo > Orion-Srorion

Orion-Srorion

August 10th, 2009 Leave a comment Go to comments

W obliczu zbliżającego się wyjazdu na wakacje oraz braku pomysłu na nową notkę postanowiłem użyć desperackiego zapychacza i streścić dla was pewną dyskusję na forum davidicke.pl. Owszem, mógłbym zastąpić całą pisaninę linkiem do wątku, ale to nie byłoby tak interesujące doświadczenie jak przeczytanie mojego streszczenia, hm?

Zaczęło się od reklamy sympozjum poświęconego końcowi cywilizacji w 2012 r. Mroczny plakat, dzieło osoby nienawidzącej piękna, typografii i języka polskiego, zachęca do wybekania stówy na bilet, kusząc spotkaniem z gwiazdą apokaliptycznego undergroundu Patrickiem Gerylem, autorem „Proroctwa Oriona na rok 2012”.

Pażdziernik miesiącem sympozjów.

Organizatorzy twierdzą, że Patrick Geryl jest „wybitnym astrofizykiem belgijskim”. Kwestia formalnego wykształcenia nie jest do końca jasna: według informacji zawartych na stronie Geryla, jest on raczej „literatem i badaczem”, który „od dzieciństwa bardzo interesował się astronomią i przeczytał setki artykułów i książek na jej temat” (wcześniej zajmował się m.in. obalaniem teorii względności — strona nie precyzuje, ogólnej czy szczególnej). W swoich najnowszych publikacjach Geryl zajmuje się nadchodzącą zagładą ludzkości: w roku 2012 wskutek gwałtownej aktywności magnetycznej Słońca dojdzie do przebiegunowania magnetycznego Ziemi, co spowoduje niemal kompletne wyginięcie rodzaju ludzkiego. Nie ma żartów, ostatnie takie przebiegunowanie zatopiło Atlantydę. Informację o zbliżającym się kataklizmie nasz literat i badacz wyczytał w proroctwach Majów i Egipcjan (oczywiście starożytnych; współcześnie żyjący Egipcjanie to jakieś cześki nie kumające Atlantydy). Na szczęście Geryl oprócz apokaliptycznej przepowiedni niesie również nadzieję: ratunek dla Ziemian może znajdować się w Wielkim Labiryncie pod piramidami w Gizie, w formie wypisanych na ścianach obliczeń, wskazówek i porad sporządzonych w obliczu zagłady przez samych Atlantów, którzy najwyraźniej za późno zabrali się do roboty i opracowali tylko część teoretyczną planu ratunkowego.

Geryl wraz z kolegą, „archeo-astronomem” Gino Ratinckx, postanowił odnaleźć ów labirynt. Wspomniałem już, że według „zwyczajnych” archeologów nie ma czegoś takiego jak Wielki Labirynt? Nie? Ach. Taki drobny detal nie zniechęca naszych dzielnych poszukiwaczy, którzy uzbrojeni w GPS wyruszyli na przygodę do Egiptu. Na razie efekt ich poszukiwań to trzy białe kamienie i zdjęcie bohaterów w śmiesznych kapelusikach. Piszę to i sam się wstydzę tej taniej szydery wobec ludzi, którzy próbują uratować świat, nie bacząc na grożące niebezpieczeństwa („jeśli zgubisz się w labiryncie, czeka cię pewna śmierć, bo ŚCIANY SIĘ RUSZAJĄ”).

Na wypadek gdyby nie odnalazł labiryntu, Geryl szykuje plan B polegający na zorganizowaniu grupy przetrwania przebiegunowania. Za pewną ilość pieniędzy (minimum 5000 euro, nastawiać się raczej na dziesięć tysi) można zostać współtowarzyszem Patricka Geryla w zabetonowanej górskiej jaskini, której wilgotny, chłodny klimat powinien zapewnić ochronę przed nieuchronnym kataklizmem. Ciekawe, czy cateringiem zajmuje się wspomniana w tekście o chemtrailsach eFoodsDirect?

Patrick Geryl

Agent Mulder twierdzi, że najlepsza ochrona przed zimnem to dwa nagie ciała w jednym śpiworze.

Oprócz Geryla na sympozjum wystąpi kilku polskich prelegentów, wśród nich „najbardziej znany hipnotyzer w Polsce” (nie Arnold!), który „wprowadzi w trans kilka osób z sali i przeniesie ich w przyszłość do roku 2013”. Swój wykład wygłosi również gość, który twierdzi, że w 2012 r. nie będzie żadnego przebiegunowania, za to dupnie w nas planeta Nibiru (ciekawe, co na to Geryl). Janusz Zagórski omówi dokumenty programowe i wartości duchowe społeczności postapokaliptycznej, a Wojciech Maćkowiak przedstawi dowód na istnienie Atlantydy.

Pisałem w tekście o chemtrailsach, że tropiciele Ukrytej Prawdy to wyjątkowo tolerancyjna gromada — nie robią afery, że bzdet wyznawany przez jedną grupkę wyklucza prawdziwość bzdetu wyznawanego przez drugą. Stąd nie powinna dziwić obecność pana od Nibiru na jednym sympozjum z panem od przebiegunowania. Okazuje się jednak, że czasami pojawiają się konflikty. Oto w odpowiedzi na reklamę sympozjum odzywa się administrator forum davidicke.pl:

Nie wierzę w ani jedno słowo Geryla, David Icke tez go nie popiera, czyli nie mogę jednocześnie tworzyć dwubiegunowości i rozdwojenia jaźni. Raczej David nie byłby zadowolony widząc że popieramy Geryla reklamując jego imprezę. Geryla zresztą uważam za oszusta. Może i miesza prawdę z fikcją , ale więcej w tym fikcji. Popierał też Projekt Cheops i Lucynę Łobos a to oszuści numer dwa. A projet Chops dla mnie to już absolutne dno. Myślę że wielu ludzi na forum i nie tylko udowodniło oraz wielu fantastycznych mistrzów duchowych, Indian, Mnichów Tybetańskich, Naukowców — udowodnili oni że mydlenie oczu zagładą jest błędem bo zagłady nie będzie. Sam w to nie wierzę i nie widzę powodu aby to propagować. Myślę że i tak będzie pełno ludzi nawet bez naszej skromnej reklamy.

Ałć. Nie dość, że przebiegunowanie to bzdura, to jeszcze nie ma czegoś takiego jak Nibiru:

Planeta X Nibiru TO MIT co odwodnił już Michael S Heiser…i czymkolwiek to jest nie jest na pewno planetą Nibiru. Ten mit rozpowszechnia od lat siedemdziesiątych kolejny oszust Zecharia Sitchin.

Inny uczestnik dyskusji wtrąca się ze swoją hipotezą na temat Planety X:

Każdy kto głosi brednie o zagrożeniu ze strony Nbiru jest albo idiotą albo dezinformatorem. Nibiru proszę Pana była statkiem kosmicznym slużącym do wydobywania złota i zasiewania DNA na różnych planetach — w żaden sposób nie może nam teraz zagrażać bo albo go już nie ma, albo w środku siedzą Ci sami inżynierowie genetyczni którzy babrali się w naszych genach i raczej nierozsądne z ich strony byłoby niszczenie swojego eksperymentu.

Następny dyskutant, twórca strony Vismaya Maitreya (MY EYES, THEY BURN), twierdzi, że Nibiru faktycznie nadlatuje, a zapytany o źródło informacji najpierw zbywa rozmówcę, a potem zaznacza, że stracił już zapał do eksplorowania tajemnicy Planety X:

mam pewne info których nie zdradzam ale wiem że Nibiru leci do nas i tyle -> na pewno nie powiem swojego źródła, oczywiście przez nie podanie źródła staje się mniej wiarygodny ale że tak powiem zwisa mi to (…) ja wiem tylko że leci do nas… w jakim celu? nie analizuje już tego dokładnie…

Internauta radoslaw tłumaczy, co właściwie stanie się w 2012 r.:

Nasze słońce wtedy “beknie”.
Wiatr słoneczny który doleci do Ziemii usmaży wszystkich ktorzy nie potrafią wywołać implozji w DNA.
Przeszkodą w tym procesie jest: strach, żywność GMO, smog w miastach, brak współczucia i parę innych rzeczy.
To jest czysta fizyka, niestety nie nauczana na uniwersytetach.
Życzę zrozumienia i lepszego merytorycznego przygotowania do tematu który jest bardzo istotny dla ludzkoci.

To moja druga ulubiona wypowiedź, zaraz po tej o wydobywaniu złota i zasiewaniu DNA. Widać, że radoslaw to osoba, która potrafi edukować — w kilku zdaniach zawarł treści na co najmniej dwie blogonotki: bekające słońce, implozja w DNA, tajemna fizyka. No i oczywiście brak współczucia i parę innych rzeczy.

Dopiero pod koniec dyskusji dowiadujemy się, jaki problem mają administratorzy strony davidicke.pl z Gerylem — i jest to problem bardzo ciekawy. Jak zapewne wiecie, dla antysemickich tropicieli teorii spiskowych David Icke to szkodliwy wariat, który bajkami o Ludziach-Jaszczurach odsuwa podejrzenia od Rządu Światowego Żydostwa. Czas zstąpić o pięterko niżej. Otóż dla Davida Icke i jego fanów Patrick Geryl to szkodliwy wariat, który bajkami o przebiegunowaniu odwraca uwagę ludzkości od prawdziwych zagrożeń:

Przez dłuższy czas próbowaliśmy wyjaśnić na forum Cheopsa szkodliwość podobnej działalności, bez skutku. GDYBY Geryl mówił o sprawach WAŻNIEJSZYCH jak NWO, smugi chemiczne, Codex Alimentarius, faszystowskie metody rządów mocarstw, zatajanie wiedzy, niszczenie zdrowia, ofiary z ludzi, terroryzm, szczepienia, ….lista nie ma końca. wtedy popierałbym go i myślę że Icke też.
To co tworzy Geryl to kolejna fałszywa flaga… wizja fałszywego jutra. (…)

Nie niepokoi mnie to co stanie się w 2012, nie boję się tego i nie wzbudza to we mnie skrajnych emocji, co będzie to będzie, nie dbam o to. Ważne jest co dzieję się teraz…BO SĄ LUDZIE i i INNI 8-) którzy bardzo się tego boją co się stanie, jak np Illumianci czy rasa Draco (cokolwiek o nich myślicie) Chcą zamknąć Nas w elektromagnetycznej pułapce, zniszczyć nasze DNA, zastraszyć, uśpić hipnozą poprzez media, religię i inne opium dla mas. Nie boję się 2012, boję sie tego co się stanie zanim dożyjemy tej daty, na tym staramy się skoncentrować. Będzie Przebudzenie, to jest pewne, ale to teraz jest wojna , a nie w 2012. Trzymajmy się dnia dzisiejszego, bo od tego co robimy TERAZ zależy co będzie w 2012.

Uff, zdążyłem sklecić notkę przed wyjazdem! Blogasek udaje się na urlop do września. Dla aktywnych czytelników proponuję zadanie domowe: ustalić, kto jest szkodliwym wariatem dla Patricka Geryla.

  1. August 13th, 2009 at 14:33 | #1

    Gammon No.82 :

    Od siebie dodam, że przy placu Narutowicza jest przybytek Księży Orionistów oraz zakład pogrzebowy “Galaxy” – oba w tym samym budynku.
    To nie może być przypadkowy przypadek!

    Ty kłamczuszku! Orioniści są przy Barskiej. Nie można do nich wleźć od pl. Narutowicza. A “Galaxy” od lat z lubością opisuję znajomym, jak tylko jest pretekst.

  2. August 13th, 2009 at 14:41 | #2

    bart :

    O rety, facepalm, facepalm, facepalm…

    Współforumowiczka Achika znalazła też tam coś takiego:

    Otóż – planeta Nibiru była ostatnią planetą w tym Układzie Słonecznym, co narażało planetę na bombardowanie z kosmosu meteorytów, wtedy kiedy była na swojej orbicie. Ponadto planeta posiadała swoje żródło ciepła, czyli Słońce, podobne do ziemskiego Słońca, tylko że to była gwiazda, która dostarczała energii i ciepła. Naukowcy z Nibiru dobrze wiedzieli kiedy owe żródło się wypali. Gwiazda ta stała się zagrożeniem.

    Tak też się wydarzyło – trudno jest mi podać dokładną datę, ale w przybliżeniu podam – 24 tysiące lat temu, to martwe żródło ciepła uderzyło w ową planetę, a że trafiło w reaktor jądrowy, to wtedy powstała ta planeta Uran, która jest naprawdę kilkanaście razy mniejsza od Ziemi – tak jak podaje wasza nauka. Gdyby naukowcy byli w stanie zbadać skład tych dwóch planet, to wtedy wyszłoby, że jest taki sam – Urana I Planety X. Gdy się spojrzy na Ziemię z kosmosu to na drugiej półkuli gdzie teraz jest głównie woda – można zobaczyć ogromną wyrwę czy też dziurę – jest to część wyrwanej Ziemi – i macie Księżyc, wasz ziemski Księżyc.

    Nie umiem wytłuścić co fajniejszych kawałków, soraski.
    OMFG, coś lepszego znalazłem:

    SAMUEL: Zanim oddam głos duchowi góry – Bonifacemu, chciałbym was powitać, ja Samuel, Enki. Obiecałem was wspomagać i obiecałem przyprowadzić ducha góry Ślęża. I tutaj wyjaśnię bardzo istotną sprawę. Duch góry, Bonifacy – bo takież było jego imię i takim pozostał – duch jest realną postacią, a nie wymyśloną tylko na postrach ludzi. Tak że, moi kochani, i ty, Ryszardzie – prosiłbym, abyś się przysiadł nieco bliżej… bo resztę powie duch góry Ślęża, czyli Bonifacy. Nie będę was już trzymał w napięciu, za moment głos oddam duchowi Bonifacemu. Ja tutaj pozostanę obok was i będę się tylko przysłuchiwał. Zatem moi drodzy – już oddaję głos.

    BONIFACY: Posłużę się słowami waszego opiekuna. Witajcie, jestem duchem góry Ślęża, magicznej, Świętej Góry. Przybyłem wcześniej na to spotkanie, ale czekałem, aż przybędziesz ty, która masz tyle uznania w oczach waszego Przewodnika i Opiekuna. Jest nim właśnie Enki. Był też moim bogiem. A ty Ryszardzie, dlaczego taki jesteś spięty? Ja, kiedy byłem na Ziemi, też lubiłem robić wino z leśnych owoców. Teraz będę już mówił, będę się streszczał.

  3. Gammon No.82
    August 13th, 2009 at 14:42 | #3

    nosiwoda :

    Ty kłamczuszku! Orioniści są przy Barskiej. Nie można do nich wleźć od pl. Narutowicza. A “Galaxy” od lat z lubością opisuję znajomym, jak tylko jest pretekst.

    Tablice są na tym samym budynku (w każdym razie były niecałe pół roku temu), a za pokręcone adresy nie odpowiadam. Barska ma wylot na plac Narutowicza, przynajmniej wylot pieszy.

  4. August 13th, 2009 at 14:45 | #4

    bloody_rabbit :

    Teraz nas kojarza z imigracja.

    z wódką! i to jest bardzo ambiwalentne, wcale nie takie proste do rozczytania ani obraxliwe. mianowicie wódka jednak uchodzi za napitek bardziej funky niż uyskacz (dla wyobrażenia sobie co mam na mysli można zrobić taki eksperyment i popatrzeć na oba trunku z polskiej, krajowej prespektywy tylko zamienic je miejscami).

    no więc polska to jest taki kraj, gdzie robi sie i konsumuje wodke. i dla anglika jest w tym pewna mitologia, pewien urok tajemniczych ludzi ktorzy umieja zrobic duzo wodki i umieja duzo wodki wypic. a ktos kto umie wypic duzo wodki to jest gosc, a nie jakas pussy:)

  5. August 13th, 2009 at 14:46 | #5

    Gammon No.82 :

    Jak przejdę na emeryturę, to napiszę lewicową fantasy.

    Sapkowski Cię ubiegł.

  6. August 13th, 2009 at 14:47 | #6

    kabotyna :

    Raczej każdy widział, a spolszczona wersja bardziej chyba popularna.

    oryginalna lepsza, ja tam cenie prostotę…

    poza tym mój edit adresowałem do tych którzy jeszcze nie widzieli. do tych co widzieli adresowałem resztę:).

    mrw :

    Dude. Wszystkie antologie s-f to antologie prawicowych pisarzy s-f.

    no to teraz wyzwoliłes we mnie totalna ciekawośc i niepohamowany pęd do wiedzy: how come?

  7. August 13th, 2009 at 14:53 | #7

    Bo polska fantastyka ma prawą nóżkę bardziej.

  8. Gammon No.82
    August 13th, 2009 at 14:55 | #8

    bloody_rabbit :

    No chyba to pokolenie ktore pamietalo “polish airmen” juz wymarlo, choc mialem jeszcze okazje takich spotkac przed 2000. Teraz nas kojarza z imigracja.

    Przez was se właśnie kupiłem na Allegrze “Wracajcie szczęśliwie do bazy” Neugebauera. Podobno pod koniec epoki Gomułki ta książka (I wydanie) wywołała jakiś drobny skandal. Autor pisał o wojnie (co było dopuszczalne) ale pisał śmiesznie (co było niedopuszczalne).

  9. August 13th, 2009 at 14:56 | #9

    hlb :

    no to teraz wyzwoliłes we mnie totalna ciekawośc i niepohamowany pęd do wiedzy: how come?

    http://mrw.blox.pl/2008/09/Metoda-Parowskiego-i-glupi-mangowcy.html

    Oczywiście nie tak, że każdy jeden, ale prawica w s-f jest nadreprezentowana.

  10. Gammon No.82
    August 13th, 2009 at 14:58 | #10

    nosiwoda :

    Bo polska fantastyka ma prawą nóżkę bardziej.

    Chwilami odnoszę wrażenie, że ma prawą nóżkę wyłącznie. Przez to chłopaki nie mogą pić w sposób zbalansowany.

  11. August 13th, 2009 at 15:03 | #11

    mrw :

    Oczywiście nie tak, że każdy jeden, ale prawica w s-f jest nadreprezentowana.

    No to teraz jestes dla mie jak ten Robin Williams w Stowarzyszeniu Umarłych Poetów – pokazałeś mi całkiem nowy świat cudów i magii. A ja głupi myślałem, że polskiej pyskówy politycznej nie dałoby sie przenieśc w świat sf?

    A czy jest tez taki podział w biznesie erotycznym? Na przykład,widzę to tak: goście związani z Frądzią nadreprezentowani są w klubach BDSM i nie dopuszczają lewaków do spankingu, chyba że straszne kaszaloty aby unaocznić, że dupa leawaka jest zawsze pryszczata:D?

  12. August 13th, 2009 at 15:05 | #13

    hlb :

    goście związani z Frądzią nadreprezentowani są w klubach BDSM

    Rafał Ziemkiewicz “Ciało Obce”

  13. bloody_rabbit
    August 13th, 2009 at 15:05 | #14

    hlb :

    no więc polska to jest taki kraj, gdzie robi sie i konsumuje wodke. i dla anglika jest w tym pewna mitologia, pewien urok tajemniczych ludzi ktorzy umieja zrobic duzo wodki i umieja duzo wodki wypic. a ktos kto umie wypic duzo wodki to jest gosc, a nie jakas pussy:)

    Ale naprawde myslisz (ja tak duzo nie chodze pic z miejscowymi, wiec w sumie nie wiem), ze oni kojarza polska wodke, czy po prostu pija Smirnoffa?

    Then again, w barze japonskim na honorowym miejscu widzialem butelke zubrowki…

  14. gantolandon
    August 13th, 2009 at 15:07 | #15

    hlb :

    A ja głupi myślałem, że polskiej pyskówy politycznej nie dałoby sie przenieśc w świat sf?

    Fantastyka, jeśli już, to tylko ułatwia takie zabiegi. Przy pomocy technologii lub magii możesz sobie stworzyć taką utopię/dystopię, jaka ci się żywnie podoba. Dlatego w fantastyce jest pełno utworów, które praktycznie są manifestacją poglądów politycznych autora (np. “Sword of Truth” Terry’ego Goodkinda).

  15. August 13th, 2009 at 15:09 | #16

    mrw :

    nosiwoda :

    Bo polska fantastyka ma prawą nóżkę bardziej.

    Tutaj pisał o tym Dukaj:
    http://ksiazki.wp.pl/felietony/id,35723,kat,0,s,3,felieton.html
    http://ksiazki.wp.pl/felietony/id,35903,felieton.html
    http://ksiazki.wp.pl/felietony/id,36207,kat,0,s,4,felieton.html

    Nieeee no wymiekłem. Obiecuje przeczytać wszystko wieczorem, bo to jest fascynujące!

    Kurcze jeszcze nie przeczytałem a juz mam wypieki… Fuck, gdybym był Eryka Sztajnbach to bym sie domagał, aby bombardowac Polskę bombami rozpryskowymi wypełnionymi szamponem i detergentami.

    No, po prostu chciałoby sie rzec: “Higiena Głupcze!”
    Umysłowa i inna taka!

    EDIT: TO I ROMAN TEŻ?????

  16. August 13th, 2009 at 15:09 | #17

    bloody_rabbit:

    Then again, w barze japonskim na honorowym miejscu widzialem butelke zubrowki…

    http://myanimelist.net/clubs.php?action=view&t=pic&id=756&pid=23477
    http://myanimelist.net/clubs.php?action=view&t=pic&id=756&pid=8537

  17. Gammon No.82
    August 13th, 2009 at 15:11 | #18

    bloody_rabbit :

    Ale naprawde myslisz (ja tak duzo nie chodze pic z miejscowymi, wiec w sumie nie wiem), ze oni kojarza polska wodke, czy po prostu pija Smirnoffa?

    Według 007 tylko wódka polska lub rosyjska jest autentyczna.

    Then again, w barze japonskim na honorowym miejscu widzialem butelke zubrowki…

    Fusion cuisine attacks Tokyo. Godzilla defends.

    mrw :

    Rafał Ziemkiewicz “Ciało Obce”

    Lata ptaszek po ulicy
    Obce ciało ma w tchawicy
    Elektryfikacja

  18. plasot
    August 13th, 2009 at 15:12 | #19

    bart :

    A weź opowiedz coś więcej o profesorze i żarcie, jak człowiekowi z zepsutym Guglem!

    I telewizorem. W jakiejś kawie czy innej herbacie, stwierdził że się mylił i że w związku z tym, że pole magnetyczne słabnie, niewykluczone jest, że w 2012 akurat się odwróci. Później gitarę mu zawracał Weiss, czemu straszy ludzi a popołudniu poszło wcześniej nagrane sprostowanie.

  19. August 13th, 2009 at 15:14 | #20

    gantolandon :

    Fantastyka, jeśli już, to tylko ułatwia takie zabiegi. Przy pomocy technologii lub magii możesz sobie stworzyć taką utopię/dystopię, jaka ci się żywnie podoba. Dlatego w fantastyce jest pełno utworów, które praktycznie są manifestacją poglądów politycznych autora (np. “Sword of Truth” Terry’ego Goodkinda).

    Ejże no to się rozumie samo przez się, że fantastyka ułatwia – to jest oczywista oczywistościa od czasów “Utopii”. Mnie szło o cos innego. Że junta prawicowych frądzików może robic zamach na segment rynku w którym fantastyka siedzi.

  20. gantolandon
    August 13th, 2009 at 15:24 | #21

    hlb :

    Że junta prawicowych frądzików może robic zamach na segment rynku w którym fantastyka siedzi.

    Proponuję zajrzeć na jakiekolwiek forum związane z fantastyką (albo hobby pokrewnymi, RPG na przykład). Wtedy zobaczysz, że przeciwnik nie tylko przeprowadził udany desant, ale jeszcze okopał się i wybudował sieć bunkrów. W “Magazynie Fantastycznym” Pilipiuk publikuje swoje przypuszczenia o sztuce w UE opętanej przez szatana, a w “Nowej Fantastyce” co najmniej dwa razy widziałem opowiadanie w stylu “Operacji Chusta”.

  21. August 13th, 2009 at 15:29 | #22

    gantolandon :

    Proponuję zajrzeć na jakiekolwiek forum związane z fantastyką (albo hobby pokrewnymi, RPG na przykład).

    Kurcze, no chciałbym. Ale bedzie musiało poczekać, bo właśnie zajęty jestem ‘rozmową’ z Naszą Starą Dobra Znajomą. Món wykłada mi jak działa AdSense i że jest to usługa firmy z Wrocławia. Wyjaśnia mi tez zależnośc między wysokościa zasiłków w Danii a ilościa reklam na bloxie.

    EDIT: mam kilka punktów do niesmiertelności, w tej chwili od bełkotu o AdSense, Món przeszła do ataku w obronie nienarodzonych!

    Zareklamowała też, że nadal czyta BdB. Bart – respekty!

  22. Gammon No.82
    August 13th, 2009 at 15:36 | #23

    gantolandon :

    Proponuję zajrzeć na jakiekolwiek forum związane z fantastyką (albo hobby pokrewnymi, RPG na przykład).

    Bycie Revolting Peasantem z widłami/cepem nie jest tak atrakcyjne i podniecające, jak bycie Freiherrem Wasserklosetem von Sack und Eier, wyposażonym w posrebrzysty miecz z elfiego mithrilu. To przecież na Wasserkloseta czeka szeroko rozkraczona księżniczka Viola da Gamba, więc nawet z punktu widzenia trzepania prawicowość w literaturze fantastycznej jest bardziej obiecująca.

  23. August 13th, 2009 at 15:41 | #24

    hlb :

    Món wykłada mi jak działa AdSense i że jest to usługa firmy z Wrocławia. Wyjaśnia mi tez zależnośc między wysokościa zasiłków w Danii a ilościa reklam na bloxie.

    O, a gdzie sobie tak miło konwersujecie?

  24. August 13th, 2009 at 15:46 | #25

    bart :

    hlb :
    Món wykłada mi jak działa AdSense i że jest to usługa firmy z Wrocławia. Wyjaśnia mi tez zależnośc między wysokościa zasiłków w Danii a ilościa reklam na bloxie.
    O, a gdzie sobie tak miło konwersujecie?

    A sorry zapomniałem podlinkować.

    http://proces.wordpress.com/2009/08/05/nie-klikam-w-reklamy-na-blogach/

    Na marginesie, jest to na blogu procesa, więc istnieje szansa, iz powróci flejmik o tym, ze Proces to ja.

  25. Gammon No.82
    August 13th, 2009 at 15:50 | #26

    hlb :

    A sorry zapomniałem podlinkować.
    http://proces.wordpress.com/2009/08/05/nie-klikam-w-reklamy-na-blogach/

    Po co, ach po co to uczyniłeś?

    Mooniowata Na Wychodźstwie jest gorsza od Mooniowatej W Mooniowatych Pieleszach (z płynem do fug).

  26. August 13th, 2009 at 15:52 | #27

    Miesię najbardziej podoba, jak ona mówi “Kończę już, dłużej nie dam rady z tym idiotą”, a potem nie kończy.

  27. Gammon No.82
    August 13th, 2009 at 15:54 | #28

    bart :

    Miesię najbardziej podoba, jak ona mówi “Kończę już, dłużej nie dam rady z tym idiotą”, a potem nie kończy.

    Prawdziwą Moon poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale po tym, jak nie kończy.

  28. August 13th, 2009 at 15:54 | #29
  29. gantolandon
    August 13th, 2009 at 15:54 | #30

    Gammon No.82 :

    Bycie Revolting Peasantem z widłami/cepem nie jest tak atrakcyjne i podniecające, jak bycie Freiherrem Wasserklosetem von Sack und Eier, wyposażonym w posrebrzysty miecz z elfiego mithrilu. To przecież na Wasserkloseta czeka szeroko rozkraczona księżniczka Viola da Gamba, więc nawet z punktu widzenia trzepania prawicowość w literaturze fantastycznej jest bardziej obiecująca.

    Tylko w heroic fantasy, a i to nie każdej :P W wersji dark, to standardem jest żołnierz lub najemnik, z twarzą wyglądającą jak dynia, na której eksperymentował pijany kucharz. Nosi przy sobie zardzewiały miecz, uwalany od krwi, a chodzi do burdelu.

  30. August 13th, 2009 at 15:58 | #31

    bart :

    Cześć Moon, fajnie, że nas uważnie czytasz.

    Ale zwróć uwage, że cie nie wymienia z nazwy:

    Wstawił na innym blogu link, który mam także na swoim mikroblogu

    Leci reklama porównawczą, a ty jesteś innym znanym proszkiem…

  31. Gammon No.82
    August 13th, 2009 at 16:05 | #32

    gantolandon :

    Tylko w heroic fantasy, a i to nie każdej W wersji dark, to standardem jest żołnierz lub najemnik, z twarzą wyglądającą jak dynia, na której eksperymentował pijany kucharz. Nosi przy sobie zardzewiały miecz, uwalany od krwi, a chodzi do burdelu.

    (1) W wersji real żołnierz lub najemnik bywał jednym facetem w swoim pokoleniu, który opuścił rodzinną wieś.

    (2) Oczywiście wiem, że pewne wizje typowo prawicowe niesprawiedliwie sprowadziłem do karykatury. Wiem też, że jestem wtórny.

    Tadeusz Żeleński “Boy”
    Ludmiła (powieść fantastyczna)

    Inna znów dziewczynka była,
    A wołali ją Ludmiła.
    Mimo dość tłustego cielska
    Była bardzo marzycielska.
    Często śniło się jej w nocy,
    Że ją Rycerz miał w swej mocy,
    A ona z wielką ochotą
    Uwieńczała go swą cnotą
    I w sympatii doń miotała
    Duże kształty swego ciała.
    Nikt na palcach nie policzy,
    Ile miała z tym słodyczy.
    Jednej nocy, bawiąc wspólnie,
    Rycerz czuły był szczególnie.
    Ciągle mówił: “Ach! Ludmiło!”
    (Niby tak się to jej śniło.)
    Wciąż mężniej sobie poczynał,
    Aż łóżko wpadło w Urynał.

    Oto jak nas, biednych ludzi,
    Rzeczywistość, ze snu budzi.

    Ot jak patrzę na niektórych prawicowych, ultratłustych autorów, to zaraz sobie wyobrażam, jak w sympatii miotają kształty swego cielska. Tylko pcia się nie zgadza.

  32. August 13th, 2009 at 16:07 | #33

    hlb :

    Ejże no to się rozumie samo przez się, że fantastyka ułatwia – to jest oczywista oczywistościa od czasów “Utopii”. Mnie szło o cos innego. Że junta prawicowych frądzików może robic zamach na segment rynku w którym fantastyka siedzi.

    Przypomnij sobie Zajdli, Snergów, Hollanków, Dębskich. Ten rynek od ‘zafsze’ był mocno pro prawo y patria. W związku z czym skończył w niszowych nakładach.

  33. August 13th, 2009 at 16:33 | #34

    Gammon No.82 :

    Then again, w barze japonskim na honorowym miejscu widzialem butelke zubrowki…

    Fusion cuisine attacks Tokyo. Godzilla defends.

    Ja widziałem w bardze na honorowym miejscu polski Spirytus Rektyfikowany (and I have photos to prove it).

  34. August 13th, 2009 at 16:50 | #35

    Marceli Szpak :

    Przypomnij sobie Zajdli

    Trochę się pogubiłem. Wspominam Zajdla raczej dobrze.

    Do pewnego stopnia olewam poglądy pisarza jak długo nie przeszkadzają mu produkowac intersująca prozę. Natomiast kiedy szłysze że nawet Romek Gie atakuje fantastyka, to mamy do czynienia z czymś wręcz przeciwnym albo i odwrotnym. Frądziki grupują sie pod płaszczykiem.

    Sorry, z racji połoenia geograficznego nie żyje tym na co dzień, więc próbuje się podzielić moim spojrzeniem z zewnąrtrz. No i moja agenda jest taka: ale czyz to nie jest komiczne, panowie?

    EDIT:
    W dyskusji z Ciotką padł z mojej strony taki pomysł, abym powołał do życia Księge Cytatów z Moon, coś jak legendarny Expert.

    Pomysł spotkał się z cicha aprobatą Królowej Internetowego Rodeo, więc jest szansa że będzie w przyszłości produkowac duzo kontentu do cytowania.

    A co sądzą o tym pomysle Szanowni Blogdebartowicze?

  35. August 13th, 2009 at 17:02 | #36

    A tymczasem na salonach dalszy ciąg afery z Panią Anią…

    Anna Walentynowicz na początku grudnia 2008 w “swoim” blogu oraz w blogaskach jednej z pań organizatorek na salon24 i blogmedia24 publikuje “List do blogerów”, w którym dziękuje, pozdrawia, przypomina o zbrodniach, konieczności walki o IPN i innych takich. Na końcu jedzie z personalów:

    Dziękuję za piękne słowa i ściskam panią Katarzynę Mąkowską,dziękuję za pozdrowienia i wyrazy szacunku: Freemanowi, Matsu, maryli68, Maryli, Aleksandrowi Ścios, Pionkowi, Radio Botswana, KJWojtas, misiu, Jackowi, mayday, erminie, k.s.i.a –koledze związkowemu, n0str0m0, Ufce ,Yesmer, giz3miasto, mm48, Romi, Staremu , waldemarowi m, karolowi353, xel4, amotowi, spiskowemu, samejsłodyczy, jasiek zusa, Michałowi Skrzetlewskiemu Szczególnie serdecznie za pomysł od serca dla pana jvl2 –a Państwu za reakcję . 1 Maud napisała, że za bilet dziękuję. Ale może poproszę o wsparcie mojej inicjatywy już niedługo.

    Dziękuję także blogerom z blogmedia24: Maryli, Rzepce, wiki 3,poalicja, Wojciechowi Kozłowskiemu i pani Joannie (za poezję i piosenkę). A także czytelników portalu Iskry polskości.

    Anna Walentynowicz na początku sierpnia 2009 pisze list do Igora Janke, w którym skarży się, że ktoś podpisuje jej nazwiskiem teksty, których nie napisała:

    Strona ta [“blog” Walentynowicz na WordPressie] została utworzona za moją zgodą jesienią 2008r z inicjatywy pani Małgorzaty Puternickiej vel 1maud, która – jak mi mówiła – chciała na niej publikować moje oświadczenia, apele i dokumnety z okresu mojej działalności opozycyjnej.

    Zamknięcie strony było koniecznością poniewaź 1maud nadużyła w rażący sposób mojego zaufania: na stronie zalazałoy sie bez mojej wiedzy i zgody polecenia i banery Blogmedia24, Fundacji Veritas et Scientia, której prezesem jest pani Elżbieta Schmidt vel Maryla, a także tekst Anna Walentynowicz do blogerów, wpis 03/12/2008. Tego tekstu ani nie napisałam ani nie autoryzowałam. O jego istnieniu dowiedziałam sie zaledwie kilka dni temu. Wymienionych w nim osób opróćz p.Puternickiej nie znam. Chce w tym miejscu przypomnieć, że nie każda osoba, której dałam wywiad, albo która zorganizowała jakąs konferencję i która stanęła obok mnie na zdjęciu jest mi znana.

    Ci ludzie nie znają granic obciachu. Co jakąś ustawią, to zaraz ją przeskoczą.

  36. Gammon No.82
    August 13th, 2009 at 17:03 | #37

    Barts :

    Ja widziałem w bardze na honorowym miejscu polski Spirytus Rektyfikowany (and I have photos to prove it).

    Ale do czego im służył? Do walenia z gwinta? Na podpałkę?

    hlb :

    Trochę się pogubiłem. Wspominam Zajdla raczej dobrze.

    A ja też się pogubiłem, bo (1) Zajdel do pewnego punktu (Cała prawda… była już znacznie poza tym punktem) faktycznie był dobry. (2) Poglądy pisarza faktycznie są mało istotne (w przeciwnym razie cóż byśmy zrobili z Dostojewskim?). (3) Snerg się skończył po jednej, niezbyt politycznej powieści. (4) Hollanek nigdy się nie zaczął (jako powieściopisarz, jego “Skórę jaszczurczą” wspominam o.k.) (5) Whois Dębski? Ktoś taki w latach osiemdziesiątych był, ale poza tym nie kojarzę.

    W dyskusji z Ciotką padł z mojej strony taki pomysł, abym powołał do życia Księge Cytatów z Moon, coś jak legendarny Expert. (…)
    A co sądzą o tym pomysle Szanowni Blogdebartowicze?

    Ja za.

  37. August 13th, 2009 at 17:05 | #38

    bart :

    Ci ludzie nie znają granic obciachu. Co jakąś ustawią, to zaraz ją przeskoczą.

    Siergiej Bubka też miał ten problem, tylko był lepszy z wuefu, więc mu sie dobrze skanalizowało…

  38. Gammon No.82
    August 13th, 2009 at 17:06 | #39

    bart :

    Ci ludzie nie znają granic obciachu. Co jakąś ustawią, to zaraz ją przeskoczą.

    To się podobno nazywa: TRANSGRESJA czy jakoś podobnie.

    EDIT: A pod spodem odbywa się METATRANSGRESJA.

  39. August 13th, 2009 at 17:16 | #40

    Gammon No.82 :

    W dyskusji z Ciotką padł z mojej strony taki pomysł, abym powołał do życia Księge Cytatów z Moon, coś jak legendarny Expert. (…)
    A co sądzą o tym pomysle Szanowni Blogdebartowicze?

    Ja za.

    Już nie mam szans. Rzuciła we mnie “ciotą” i tym sposobem załatwiła mnie całkiem. Leżę i wstydzę się, że mam inne poglądy na zarodki niz ona.

    Stamina: zero. Energy: zero. Totalny gejmower.

    EDIT: rozlazłą ciotą… ‘zwartą ciotę’ może bym jeszcze przeżył.

  40. August 13th, 2009 at 17:31 | #41

    Gammon No.82 :

    Ale do czego im służył? Do walenia z gwinta? Na podpałkę?

    Mieszają z sokiem cytrynowym pół na pół. ZŁO.

  41. August 13th, 2009 at 17:32 | #42

    hlb & Gammon

    Trochę się pogubiłem. Wspominam Zajdla raczej dobrze.

    A ja też się pogubiłem, bo (1) Zajdel do pewnego punktu (Cała prawda… była już znacznie poza tym punktem) faktycznie był dobry. (2) Poglądy pisarza faktycznie są mało istotne (w przeciwnym razie cóż byśmy zrobili z Dostojewskim?). (3) Snerg się skończył po jednej, niezbyt politycznej powieści. (4) Hollanek nigdy się nie zaczął (jako powieściopisarz, jego “Skórę jaszczurczą” wspominam o.k.) (5) Whois Dębski? Ktoś taki w latach osiemdziesiątych był, ale poza tym nie kojarzę.

    Ale to nie chozzi o to, że mam coś do Zajdla, wręcz przeciwnie – lubię, Całą Prawdę o Planecie Ksi mam nawet za jakiegoś wzorca w polskiej fantastyce, ale to on jakby chyba najmocniej pisał z pozycji oblężonej twierdzy (takie czasy, panie), to on został namaszczony przez F na guru i model do naśladowania, to jego pomysły wracają najmocniej w tej prawicowej fantastyce (tej co znam, a nie ma tego dużo). Jego ustawili na pozycji patrona political fiction mejd in RP, a samo political fictionowanie stało się, przynajmniej wedle różnych tekstów ogłaszanych w F, a potem NF, powinnością polskiej fantastyki, bo ponoć to nam zawsze najlepiej wychodziło. Dzięki czemu wszystkie nadające się do czytania teksty z tamtej epoki wyszły w Fenixie. 90-te to tez kult Snerga jako męczennika za sprawę, który kompletnie przysłonił, to co koleś pisał (i chwała panu, bo się można z nudów porzygać nad jego tekstami), opowieści redachtórów, jak to gibnęli komuchów pisząc o ufokach i tym podobne klimaty. Hollanek to przede wszystkim felietony w F, gdzie łojczyzna królowała na miliard sposobów, a Dębskiego faktycznie być nie powinno w tym zestawieniu, bo mi się poryrał z Wnukiem – Lipińskim i Mordem Założycielskim, do którego też wielu prawaków się przyznaje, że to był właśnie The Text. Sam Wnuk-Lipiński chyba zresztą dziś robi w jakimś prawomyślnym think tanku, tak mi coś przynajmniej w mediach migło.

  42. August 13th, 2009 at 17:44 | #43

    Marceli Szpak :

    Jego ustawili na pozycji patrona political fiction mejd in RP, a samo political fictionowanie stało się, przynajmniej wedle różnych tekstów ogłaszanych w F, a potem NF, powinnością polskiej fantastyki, bo ponoć to nam zawsze najlepiej wychodziło.

    Nie chcę sie wdawać w polemike na temat Zajdla, bo ostatni raz cokolwiek tego autora czytałem chyba z 20 lat temu. Ale jeśli dresy noszą dresy to czy to jest wina Adidasa?

    Mnie interesuje ciągle coś innego. Coś co w istocie nie ma związku z fantastyką wcale. Co ONI tam, w niej, kurwa robią z tymi swoimi małymi fiutami, które notorycznie obnażają wystarczająco dosadnie w publicystyce politycznej? Co takiego ich skłania żeby sie gromadzić w fantastyce? No psychiatria musi miec na to jakies uzasadnienie.

    Odnosze się na przykład do tego co wyczytałem w felietonie Dukaja podrzuconym przez mrw:

    Pracownikami i współpracownikami prawicowej „Gazety Polskiej” są lub byli tacy pisarze-fantaści jak Rafał A. Ziemkiewicz, Jarosław Grzędowicz, Marcin Wolski, Konrad T. Lewandowski, Maciej Parowski, Marek Oramus, Barnim Regalica, Szczepan Twardoch.
    Do fantastyki jako literatury najlepiej nadającej się dla wyrażenia ich idei uciekali się Janusz Korwin-Mikke i Roman Giertych (pod pseudonimem: Roman Bertowski). W przypadku Rafała Ziemkiewicza czy Cezarego Michalskiego często zresztą zamazuje się granica między publicystyką polityczną a literaturą SF. Ba, znany z „Naszego Dziennika” Stanisław Krajski wydał radiomaryjną antyutopię Metanoja – saga przyszłości.

    Dla mnie jest to naprawde zastanawiające odkrycie z tak zwanego Starego Kraju.

    EDIT: Moon pozdrawia i nazywa was >>“cioty” (homoseksualne i heteroseksualne) na blogu Barta. <<. Próbuje sie dowiedziec co ona rozumie przez cioty heteroseksualne, bo to jest fikusny koncept.

  43. Quasi
    August 13th, 2009 at 17:47 | #44

    nameste :

    To co Ty wtedy mówiłeś o “nieprzyjemnym kończeniu”? ;)

    Na dobrą sprawę, to się nie nieprzyjemnie skończyło, tylko się nieprzyjemnie zaczęło.
    Dyżurny blogdebartowy mądrala wciął się nagle w ciągnącą się od bodaj 200 komentarzy dyskusję – na temat korwinujących, nicponiujących i “wolnościujących” mentalnych szczylików – z wygłoszonym mentorskim tonem przesłaniem o treści mniej-więcej: “a ja wiem więcej niż Quasi o wolności, libertarianizmie i jego relacjach z teoriami antropologicznymi, więc Quasim protekcjonalnie gardzę; wiem ale nie powiem, bo ja tu występuję nie po to, aby pokazać co wiem (i wyprowadzać ludzi z błędów), tylko po to, aby powiedzieć, że wiem i powiedzieć, że protekcjonalnie gardzę”.
    Problemu może by nie było, gdyby ów paroksyzm był bardziej niż luźno związany z tym czego dotyczyła tocząca się dyskusja, a zwłaszcza moje w niej wypowiedzi. Jednak ten trwający uporczywie – mimo moich wyjaśnień – luźny związek świadczy o upartym ignorowaniu tego co pisałem, co może być przejawem albo jakiegoś szaleństwa, albo złej woli.

    Przynajmniej ja tak to odbierałem. Ty odbierałeś inaczej?

    jaś skoczowski :

    Ale wiesz oczywiście, misiu-patysiu, że to co napisał Quasi (o wolnościowcach) jest wyrazem tylko jego pierdolonego lenistwa, bo przecież nie guuuupoty?

    No ale w czym problem?

    1. W tym, że błędnie relacjonuję poglądy samozwańczych (para)libertariańskich szczylików: psychiatrykowych “wolnościowców”, nicponistów i sKorwinsynów?

    To bardzo możliwe, zważywszy, że (i) czytałem zaledwie ułamek treści, które z siebie wypluwali,; (ii) wypluwane przez nich treści z reguły są dość niechlujne, choćby dlatego, że trudno powiedzieć czy pisane serio, czy jedynie dla zgrywy; oraz (iii) bardzo trudno jest wymusić na autorach tych treści wyplucie jakichś konkretów na temat modelu świata, o którym marzą i sposobu przekształcania świata zastanego w ich świat wymarzony.

    Jeśli tak, to proszę: sprostuj moje błędne rekonstrukcje, najlepiej powołując się na ich oryginalne wypowiedzi.

    2. W tym, że (błędnie) uznałeś, że wchodzę w polemikę z oficjalnymi/mainstreamowymi filozofami libertarianizmu, tudzież z “ojcami założycielami” libertarianizmu?

    Być może szczyliki, o których tu rozmawiamy, mają najwyżej luźny związek z ideami, które sobie przypisują. W takim razie może wyjaśnij w czym jest problem i przedstaw jakąś cywilizowaną wersję korwinizmu/wolnościowstwa, za którą – jak rozumiem – osobiście obstajesz. Oczywiście nie w całości – bo to wymagałoby zapewne cytowania całych ksiąg – lecz w kontekście problemów tutaj zgłaszanych, np. wyjaśnij, dlaczego współczesna Somalia (oraz paleolityczne hordy) nie pasują do wzorca wymarzonej anarchokapitalistycznej katalaksji; jak wyobrażasz sobie funkcjonowanie służby zdrowia w warunkach anarchokapitalizmu/minarchizmu.

    Myślę, że to mogłoby zainteresować ciętych na korwinizm itp. czytelników BdB.

    pozdrawiam

  44. Gammon No.82
    August 13th, 2009 at 18:11 | #45

    hlb :

    Rzuciła we mnie “ciotą” i tym sposobem załatwiła mnie całkiem.

    W realu na takie coś odpowiada się: “E! A UMIESZ TAK ZROBIĆ? bdrum bdrum [palmując po warach]”
    W sieci faktycznie cios jest zabójczy. Pchnięcie księcia de Nevers. Gwiazda Śmierci niszczy Układ Słoneczny.

    Barts :

    Mieszają z sokiem cytrynowym pół na pół. ZŁO.

    Bez lodu?

    Nieboszczyk Uislou Górnicki podawał kiedyś dwa przepisy na Bloody Mary:
    (1) zachodni: 50% spirytusu – 50% soku pomidorowego
    (2) wschodni: 50% spirytusu – 50% spirytusu.

    Marceli Szpak :

    opowieści redachtórów, jak to gibnęli komuchów pisząc o ufokach

    Ta je, a porucznik Zubek to była mordercza szydera z ubeków.

    hlb :

    Moon pozdrawia i nazywa was >>“cioty” (homoseksualne i heteroseksualne) na blogu Barta. <<. Próbuje sie dowiedziec co ona rozumie przez cioty heteroseksualne, bo to jest fikusny koncept.

    Ciepłe pozdrowienia dla Ciotki od Ciot Heteroseksualnych. Jeśli zgłosi taką potrzebę, możemy jej wylizać papierem ściernym. Czego się nie robi dla bliźnich?

  45. August 13th, 2009 at 18:14 | #46

    hlb :

    Mnie interesuje ciągle coś innego. Coś co w istocie nie ma związku z fantastyką wcale. Co ONI tam, w niej, kurwa robią z tymi swoimi małymi fiutami, które notorycznie obnażają wystarczająco dosadnie w publicystyce politycznej? Co takiego ich skłania żeby sie gromadzić w fantastyce? No psychiatria musi miec na to jakies uzasadnienie.

    Hehehehe, przypomniało mi się opowiadanie Korwina z F. Jak odgrzebie, to gdzieś wrzucę skana. A wytłumaczenie mam takie, że nie wiem, ale może to im się tak równo w mózgach zlało, że skoro ich idee znajdują klienta w miesięczniku literackim, to czas sprawdzić, czy nie da się niektórych, to teraz czas się wziąć za bary z rzeczywista rzeczywistością i sprawdzić, jak to działa for real. Wrażenie, że program PISu pisał Regalica jest nie do odparcia.

  46. August 13th, 2009 at 18:14 | #47

    Gammon No.82 :

    Ciepłe pozdrowienia dla Ciotki od Ciot Heteroseksualnych. Jeśli zgłosi taką potrzebę, możemy jej wylizać papierem ściernym. Czego się nie robi dla bliźnich?

    Być może jest kandydat do księgi cytatów (jutro piątek więc się tym chyba zajmę):

    Nie każdy homoseksualista musi być ciotą. A cioty zdarzają się często wśród mężczyzn heteroseksualnych.

    Są to osobniki mężczyzno-podobne. Są nijacy, obojnaczy, mniej męscy niż niejeden gej. Dokuczają często kobietom wobec, których czują niepełnowartościowi jako mężczyźni, albo w ogóle wszelkim kobietom poza swoją domową niunią, która ich zechciała, bo nikt inny jej nie chciał.

    Marceli Szpak :

    Hehehehe, przypomniało mi się opowiadanie Korwina z F. Jak odgrzebie, to gdzieś wrzucę skana. A wytłumaczenie mam takie, że nie wiem, ale może to im się tak równo w mózgach zlało, że skoro ich idee znajdują klienta w miesięczniku literackim,

    Poprosze bardzo o ten skan!
    A moja koncepcja jest taka, że fantastyka to dla nich takie fantazjowanie. A jak pouczał Kazik gruche można walić pod obraz albo i z pamięci. No i tu sie u nich łączy polityka z fantastyka, że lubia sobie gruchę zwalić pod obraz…

  47. Gammon No.82
    August 13th, 2009 at 18:17 | #48

    mdh :

    [prorocy z Zwickau i Müntzer]
    No proszę Cie. Łyknąłbym to jakbyś pisał o prapraprapoczątkach teologii wyzwolenia. Jako koncepcja polityczna? Hmmm. To nie ta półka. Tak to można polować na różne fragmenty ciekawostki jakie się pojawiały, bez większego znaczenia dla kształtowanie sie doktryn politycznych.

    Jak ci mało, to masz kalwińskich monarchomachów we Francji. Potęzne, wpływowe środowisko.

    Quasi :

    Być może szczyliki, o których tu rozmawiamy, mają najwyżej luźny związek z ideami, które sobie przypisują.

    Tak na marginesie. Byc może twoje ólóbione szczyliki mają jakąś wizję Wolnościowego Złotego Wieku Ludzkości, która nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek empirią, tylko zwyczajnie kotłuje im się w czaszce.

  48. Gammon No.82
    August 13th, 2009 at 18:20 | #49

    hlb :

    Są to osobniki mężczyzno-podobne. Są nijacy, obojnaczy, mniej męscy niż niejeden gej. Dokuczają często kobietom wobec, których czują niepełnowartościowi jako mężczyźni, albo w ogóle wszelkim kobietom poza swoją domową niunią, która ich zechciała, bo nikt inny jej nie chciał.

    Ale to lepsze, czy gorsze od samca alfa z maczugą?

  49. August 13th, 2009 at 18:21 | #50

    hlb :

    bo nikt inny jej nie chciał.

    W tym miejscu robi się smutno…

  50. Gammon No.82
    August 13th, 2009 at 18:23 | #51

    inz.mruwnica :

    W tym miejscu robi się smutno…

    I trzy czwarte psycho-ewo i socjo-ewo zaczyna się chwiać.
    Dominującą odmianą homosapiensów stają się Potomkowie Partnerów, Którzy Się Zeszli Z Braku Alternatywy.

  51. August 13th, 2009 at 18:25 | #52

    Gammon No.82 :

    Ale to lepsze, czy gorsze od samca alfa z maczugą?

    To już jest nieaktualne. Obecnie Moon wykłada mi iz jest niepoczytalna bo jest normalna kobieta z prolaktyną. O mój niewierzący boże, w którym dniu stworzenia ty ja ulepiłeś i z czego?

    inz.mruwnica :

    W tym miejscu robi się smutno…

    Hehe, absolutnie nie podejmuję wątku osobistego, staropanieńskiego w kwestii Moon.

    Uważam, że idiota ma prawo być idiotą bez względu na płeć, orientacje i wiek. Grzebanie w jego prywatnym begraundzie jest niesportowe.

  52. M
    August 13th, 2009 at 18:28 | #53

    hlb :

    Są to osobniki mężczyzno-podobne. Są nijacy, obojnaczy, mniej męscy niż niejeden gej.

    A to coś złego…? ;)
    hlb :

    Dokuczają często kobietom wobec, których czują niepełnowartościowi jako mężczyźni, albo w ogóle wszelkim kobietom poza swoją domową niunią, która ich zechciała, bo nikt inny jej nie chciał.

    Dokuczanie jest warunkiem koniecznym do bycia “ciotą” czy też to jest tylko zachowanie tylko niektórych?

  53. August 13th, 2009 at 18:28 | #54

    Czy wiecie, że… Món po przetłumaczeniu jest jeszcze zabawniejsza:

    Not everyone must be gay fags. A cioty occur frequently among heterosexual men.

    These are individuals mężczyzno-like. They nijacy, obojnaczy, less than many męscy gay. Dokuczają often the women who feel niepełnowartościowi as men or women at any niunią outside his home, which they wished to, because no one else does not want.

    EDIT: hlb :

    Grzebanie w jego prywatnym begraundzie jest niesportowe.

    Ale ja serio, że to smutne.

  54. Gammon No.82
    August 13th, 2009 at 18:29 | #55

    hlb :

    To już jest nieaktualne. Obecnie Moon wykłada mi iz jest niepoczytalna bo jest normalna kobieta z prolaktyną. O mój niewierzący boże, w którym dniu stworzenia ty ja ulepiłeś i z czego?

    Miałem już znowu coś wrednego o niej do napisania, ale ugryzłem się w klawiaturę. No dobra, jest jaka jest, bez niej świat byłby mniej kolorowy. Tak sobie będę teraz powtarzał.

  55. August 13th, 2009 at 18:30 | #56

    M :

    Dokuczanie jest warunkiem koniecznym do bycia “ciotą” czy też to jest tylko zachowanie tylko niektórych?

    To jest interesujący wątek. W świetle definicji Moon bycie ciota nie jest zdefiniowane przez orientację seksualną, ale właśnie przez dokuczanie i niedokuczanie kobietom. Tak więc teraz usiłuje z nia uzgodnić własnie gdzie leży granica między dokuczaniem a niedokuczaniem.

    inz.mruwnica :

    Ale ja serio, że to smutne.

    A nie, w takim razie to co innego. Tylko pytanie pozostaje czy to jest tak smutne dla ciebie (obserwatora) jak i dla niej. Żeby daleko nie szukać, Dziwisz też technicznie jest ‘starą panną’, a taki wesołek z niego, że hoho!

  56. August 13th, 2009 at 18:46 | #57

    hlb

    Poprosze bardzo o ten skan!

    http://rs745.rapidshare.com/files/266991135/JKM_Protok___322__z_posiedzenia.bmp

    trochę duże wyszło (7mb)), wiec tak. jest na moim koncie, czyli dowolna ilość pobrań

  57. August 13th, 2009 at 18:47 | #58

    @prawicowa fantastyka

    Ale wlasnie najwiekszy odjazd teraz jest teraz! U Zajdla nie bylo w zasadzie zadnych pogladow politycznych w dzisiejszym sensie (bylo precz sko munom! ale to co innego), to ze Debski pisal i pisze rzeczy dziejace sie w wyimaginowanej Ameryce nie wynikalo z jego schiz politycznych tylko z tego ze cenzura bardzo zle patrzyla na cokolwiek dziejacego sie w Polsce (z tego samego powodu Apostezjon Wnuka-Lipinskiego dzieje sie na Wyspie, mimo ze w Warszawie).

    To nie Zajdel wykreowal mode na prawo tylko Maciek Parowski wymachujacy trupem Zajdla i puszczajacy kawalki Barnima Regalicy (w odroznieniu od Operacji Chusta to jest niezle napisane i czyta sie z przyjemnoscia) i innych prawicowych potworkow.

    Ze wzgledu na aspekt eskapistyczny fantastyka trafila do rozmaitych zyciowych prawicowych nieudacznikow, a jak sie okazalo ze jest rynek, to wydawcy zaczeli to wydawac. Z kolei lewica byla lepsza w lapaniu sie na dotacje, stad krytyka polityczna, lampa i ha-art.

  58. August 13th, 2009 at 18:49 | #59

    Marceli Szpak :

    trochę duże wyszło (7mb)), wiec tak. jest na moim koncie, czyli dowolna ilość pobrań

    danke. duże wyszło bo jest w bitmapie. ale nie będę ci objaśniał jak z tego zrobic letkiego gifa. przez takie objaśnienia mam w WO dozgonnego wroga i zakaz wstępu na jego bloga. drugi raz się tak nie wygłupię…

    EDIT:
    Przeczytałem. I pewnie zaraz ktos znowu wypłaci mi z małego krowiniątka, ale przyznam że mnie to nawet ubawiło kiedy pierwotnie cytowany przeze mnie dude z Gazety Polskiej mnie silnie zażenował.

  59. August 13th, 2009 at 18:53 | #60

    Marceli Szpak :

    trochę duże wyszło

    No jak bmp zapakowałeś…

  60. August 13th, 2009 at 18:55 | #61

    Alex :

    Z kolei lewica byla lepsza w lapaniu sie na dotacje, stad krytyka polityczna, lampa i ha-art.

    Artysta głodny jest bardziej płodny?

  61. August 13th, 2009 at 18:56 | #62

    Spoko, odgrzebię sobie watek u WO. Ewentualne następne będzie mniejsze, a nastepnym tak własciwie mogłaby byc próba pana Janusza na poletku tłumaczenia poezji (już nie pamiętam co to był za poem), w każdym razie wystartował od napisanej z pozycji czytelnika zjebki wobec tłumaczenia Roberta Stillera, opublikowanego w Literaturze na świecie i zaproponowania swojego przekładu (pan Janusz do dziś nie włada angielskim zbyt) i odpowiedzi, jaką mu Stiller zgotował. Kilkanaście stron tekstu, który może robić za wzorcowy odstraszacz dla wszystkich wannabe tłumaczy literackich, w formie pojedynku buca (Stiller) z nieukiem (Korwin) i tak właściwie jeden z lepszych poradników, czego unikać przy tłumaczeniu. Ale tego już nie znajdę, bo gdzieś mi wjumało spisy treści Literatur na Świecie. Tak czy tak, czasem aż żal, że pan Janusz na obu poletkach popróbował tylko raz.

  62. August 13th, 2009 at 19:04 | #63
  63. August 13th, 2009 at 19:05 | #64

    Marceli Szpak :

    Spoko, odgrzebię sobie watek u WO.

    na gif to może byc zbyt wielkie, ale próbuj. przed konwersja do czegkolwiek innego uzyj takiej funkcji, która sposteryzuje ci ten skan do max 4-6 kolorów. jak pokręcisz tym, to zniknie ci cały ten syf na tle (już się boje, ze i u ciebie dostane bana, szczególnie jeśli drażnią cię pecety).

    EDIT: …a znakomitą posteryzację zaprezentował w międzyczasie inż. mruwnica :)

  64. August 13th, 2009 at 19:11 | #65

    Inżynier mnie fachowo wyręczył Dzięki.
    Za poradę również.
    A do pecetów, jak i innych marek mam stosunek obojętny. W teście WO wyszło mi 2 pkt windows, 1 linux, ale zasadniczo mam w głębokiej rzyci na czym mi hula word i winamp, byle hulało poprawnie.

  65. August 13th, 2009 at 19:14 | #66

    O jeżu jakie to jest czerstwe… Taki dowcip brydżysty. Trzyma tylko w napięciu, czy pojawi się brydż właśnie i, i… mordercą okazuje się kamerdyner.

  66. August 13th, 2009 at 19:17 | #67

    Marceli Szpak :

    ale zasadniczo mam w głębokiej rzyci na czym mi hula word i winamp, byle hulało poprawnie.

    A nie nie, nic nie odpowiem. Obiecałem Bartowi, że nie będzie więcej flejmów z japkiem. Tym bardziej, że na końcu wychodzi tak, że ja pluje na japkowe, będąc (czasem ciężko) doświadczonym użytkownieiem, a od pececiarzy wyzywają mnie różńe mietki_1066, które japkowe widziały tylko na youtubie.

    inz.mruwnica :

    Trzyma tylko w napięciu, czy pojawi się brydż właśnie i, i…

    no brydzysta jest bez sensu… ale po lekturze wyrzygu Isakiewicza na poważnie spodziewałem się wiekszego szoku.

  67. August 13th, 2009 at 19:22 | #68

    I bardzo dobrze, bo partner do rozmów o zaletach różnych kompów ze mnie żaden, zwłaszcza że od początku mam bezawaryjną współpracę z wszystkimi pecetami, więc nigdy nie miałem powodu, żeby się za czym innym oglądać, stąd o Macach wiem tyle, co WO napisze :)

  68. Veln
    August 13th, 2009 at 19:32 | #69

    Marceli Szpak :

    zwłaszcza że od początku mam bezawaryjną współpracę z wszystkimi pecetami

    Chyba na pececie.

  69. August 13th, 2009 at 19:37 | #70

    Quasi :

    Problemu może by nie było, gdyby […] Jednak ten trwający uporczywie – mimo moich wyjaśnień – luźny związek świadczy o […]
    Przynajmniej ja tak to odbierałem. Ty odbierałeś inaczej?

    Przypomniałem Ci Twoje recenzje mojego “złego/nieprzyjemnego kończenia”, żeby pokazać (obrazek dołączony), że w przypadku niniejszego złego końca (a może początku) nie widzisz problemu w sobie, a raczej w swym [niepożądanym] rozmówcy. No więc — i zgodzisz się może teraz — ja miałem podobnie. Co jest, oczywiście, prawidłowością psychologiczną: z odwewnątrz postrzega się inaczej ;)

  70. Quasi
    August 13th, 2009 at 20:15 | #71

    nameste :

    Przypomniałem Ci Twoje recenzje mojego “złego/nieprzyjemnego kończenia”, żeby pokazać (obrazek dołączony), że w przypadku niniejszego złego końca (a może początku) nie widzisz problemu w sobie, a raczej w swym [niepożądanym] rozmówcy. No więc — i zgodzisz się może teraz — ja miałem podobnie. Co jest, oczywiście, prawidłowością psychologiczną: z odwewnątrz postrzega się inaczej ;)

    Ale w mojej recenzji Twojego “złego/nieprzyjemnego kończenia” ja nie stawiałem zarzutów Tobie; w ogóle nie rozstrzygałem o tym kto jest “odpowiedzialny” za takie a nie inne kończenie. Ja wtedy chciałem się od Ciebie dowiedzieć gdzie Ty się tej “odpowiedzialności” dopatrujesz.

    A co do mojej roli w rozważanym “nieprzyjemnym końcu/początku” to jest dość oczywiste, że jej nie dostrzegam, bo gdybym ją dostrzegał, nie dopuściłbym do takiego końca/początku.

    Problem jest w tym, że nawet mój rozmówca tej mojej roli nie wskazuje, gdyż wszystko co on na ten temat pisze jest zaskakująco irrelewantne. W zasadzie jego zarzuty pod moim adresem sprowadzają się do pretensji, że w dyskusji o szczylikach piszę o szczylikach i ich poglądach – miast o oficjalnej politologii&filozofii&etyce&antropologii wolności – w dodatku używając (oznaczonego cudzysłowem) szczylikowego języka.
    Tak więc, nie mam pojęcia czego on ode mnie chce i po co on w ogóle do mnie rozmawia. Po to żeby wymusić na mnie przyznanie się do usytuowania w niższej lidze niż liga w której on widzi pozycję swoją (i WO)?

    pozdrawiam

  71. August 13th, 2009 at 20:16 | #72

    Quasi :

    No ale w czym problem?

    1. W tym, że błędnie relacjonuję poglądy samozwańczych (para)libertariańskich szczylików: psychiatrykowych “wolnościowców”, nicponistów i sKorwinsynów?

    To bardzo możliwe, zważywszy, że (i) czytałem zaledwie ułamek treści, które z siebie wypluwali,; (ii) wypluwane przez nich treści z reguły są dość niechlujne, choćby dlatego, że trudno powiedzieć czy pisane serio, czy jedynie dla zgrywy; oraz (iii) bardzo trudno jest wymusić na autorach tych treści wyplucie jakichś konkretów na temat modelu świata, o którym marzą i sposobu przekształcania świata zastanego w ich świat wymarzony.

    Jeśli tak, to proszę: sprostuj moje błędne rekonstrukcje, najlepiej powołując się na ich oryginalne wypowiedzi.

    2. W tym, że (błędnie) uznałeś, że wchodzę w polemikę z oficjalnymi/mainstreamowymi filozofami libertarianizmu, tudzież z “ojcami założycielami” libertarianizmu?

    Być może szczyliki, o których tu rozmawiamy, mają najwyżej luźny związek z ideami, które sobie przypisują. W takim razie może wyjaśnij w czym jest problem i przedstaw jakąś cywilizowaną wersję korwinizmu/wolnościowstwa, za którą – jak rozumiem – osobiście obstajesz. Oczywiście nie w całości – bo to wymagałoby zapewne cytowania całych ksiąg – lecz w kontekście problemów tutaj zgłaszanych, np. wyjaśnij, dlaczego współczesna Somalia (oraz paleolityczne hordy) nie pasują do wzorca wymarzonej anarchokapitalistycznej katalaksji; jak wyobrażasz sobie funkcjonowanie służby zdrowia w warunkach anarchokapitalizmu/minarchizmu.

    Myślę, że to mogłoby zainteresować ciętych na korwinizm itp. czytelników BdB.

    pozdrawiam

    Quasi, w tym problem, że klasyczny libertarianizm wychodzi od koncepcji praw naturalnych, a jeśli tak, to Nicpoń, twierdzący, że własność należy się temu, kto potrafi sobie ją zdobyć i siłą utrzymać brzmi jak Stirner, a nie libertarianin, taki typowy, tzw. right-libertarian czy propertarian. Jak słusznie zauważył Nameste, to nie musi być zbyt praktyczny pomysł, ale nie ma ani koniecznego związku między socdarwinizmem (A kiedyś coś takiego chyba Ci się zdarzyło powiedzieć), ani zasadą, że to jest czyjeś, co jest w czyjejś mocy.

    Ja nawet nie obstaję za “cywilizowaną” wersją, ba, podejrzewam, że moja “wersja” libertarianizmu rozczarowałaby Cię mocniej, niż korwiństwo czy libertarianizm Rothbarda, bo jest sporo mniej w niej treści. Ale tu nie chodzi o to, że ja jestem “lepszym” libkiem od Nicponia, Korwina, Smootnego czy Qatryka. Chodzi o to, że nawet jeśli oni są libertariańskimi dewiantami, to jednak twardy trzon takiego klasycznego libertarianizmu, jaki zawiązał się koło lat 60tych w Stanach, jest inny, niż Ty przedstawiasz. Rozumiem, że pewne dedukcje z niego Ci się nie podobają – i czasem mnie też się nie podobają, ale cholera, nie jest dla mnie atrakcyjna krytyka czegoś, która opiera się na nieporozumieniu. A na przykład w przypadku nazwania tego, co przypisałeś Nicponiowi, libertarianizmem, coś takiego właśnie zachodzi. Większość libertarianizmów/libertarianizmu to myśl moralistyczna, a nie amoralistyczna i to jest myśl daleka od postulowania moralności silniejszego. Libertarianizm co najwyżej mógłby mieć takie skutki, gdyby został wprowadzony, ale nikt z klasyków nie twierdził, może poza Spencerem, że słabi mają zdechnąć, ze to jest dobre. I min. dlatego libertarianie stają się nielibertariańskimi anarchistami – bo to nie jest ideologia wysoko ceniąca brak współczucia, jest tylko z nim nie do pogodzenia czasami.

    Teraz o tym, jaki ja mam mniej więcej pogląd na to, jak w zgodzie z libertarianizmem (tym takim wspomnianym right lib. itd) musiałoby zostać uregulowane świadczenie usług medycznych: w pełni wprowadzony reżim anarchokapitalistyczny dopuszcza tylko dwie formy opieki medycznej – prywatną i pochodzącą z datków dobroczynnych. Ale chodzi o to, że takie rozwiązanie zazwyczaj nie jest usprawiedliwiane tym, że słabsi mają zdechnąć. Libertarianie bardzo często twierdzą, że medycyna publiczna, ale oparta o dobrowolne datki (czyli dobroczynność, czy działalność charytatywną) bardzo zadowalająco obsługiwałaby tych, których na to nie stać. Mogą się mylić, ale nie mylą się DKN! w kwestii tego, że słabi powinni zdechnąć, tylko – czy zdechną. A to cholera istotna różnica i inaczej się polemizuje z jednym, a inaczej z drugim.

    Co do Somalii – no tam ziemia posiadana jest przez plemiona i trudno byłoby tę formę własności zredukować do współwłasności poszczególnych członków plemienia opartej o kryteria locke’ańskie. Poza tym, w zasadzie interweniowało tam często państwo, nie kierujące się tylko obroną słusznie nabytej własności (słusznie nabyta to taka, która jest nabyta w sposób podany przez Locke’a). Poza tym, anarchokapitalista by Ci mógł napisać, że watażkowie są monopolistami przemocy, więc pełnią rolę państwa, a jak jest państwo, to jest be.

    Wcale nie twierdzę, że to jest “cywilizowane” i jebie mnie to. Chodzi o to, że po prostu ja widzę istotne niedokładności.

  72. Quasi
    August 13th, 2009 at 21:03 | #73

    @ jaś skoczowski

    1. Ja nigdy nie interesowałem się skrajnym liberalizmem i libertarianizmem. Ot, jak byłem mały to tata mi o tym trochę opowiadał, o Friedmanie, o Hayekach itp., o bonach edukacyjnych, o prywatyzacji wszystkiego. W ramach ciekawostki i wyjaśnienia czego chce ten ekscentryczny pan poseł w muszce.
    Wiele lat później, jak pojawiły się portale internetowe typu ZłOnet i WP, to dostrzegłem ich infastację przez plagę zwolenników pana w muszce. Traktowałem to jako folklor i nadal się tym nie interesowałem.
    Jednak wkrótce ta plaga przykleiła się do mnie w tak niespodziewanych miejscach, jak usenetowe grupy poświęcone biologii czy psychologii. I swoje libertariańskie – jak ja je wówczas nazywałem – hasła rzucała we mnie przy każdej okazji (“jakie to lewackie, te 3 zawory na cylinder”). A po migracji do psychiatryka24 wdepnąłem w ową lepką&chlapiącą na około plagę po kolana, albo i głębiej. No i siłą rzeczy myśli plagi zaczęły się przesączać do mojej uwagi, choć tych myśli nie próbowałem w żaden sposób weryfikować żadną fachową literaturą.

    2. Sam Nicpoń ostatnio odżegnuje się od liberalizmu/libertarianizmu, choć ultrakapitalistyczny i antysocjalny model państwa za którym się opowiada on i jego przydupasy to “państwo minimum”/”nightwatchman state”, a więc model minarchistyczny. A minarchizm uchodzi za odłam libertarianizmu, stąd pisząc o samozwańczych libertarianach mam na myśli także wszystkich tych, którzy opowiadają się za “państwem minimum”, a więc i o korwinistach, i o kapitalistach-monarchistach, i o nicponistach.
    Nicpoń i Korwin są jawnymi socjaldarwinistami, bo chcą aby “wolność&odpowiedzialność” działały jako czynnik selekcji biologicznej, na której wprost im zależy.

    3. Psychiatrykowi “wolnościowcy” wprawdzie nie są fanami socjaldarwinizmu, w sensie, że nie jest on dla nich celem samym w sobie. Jednak realia socjaldarwinowskie są realiami, które oni są skłonni tolerować. Im zależy tylko na tym, by “się od nich i od ich kasy odpierdolili”, a więc na likwidacji państwa. Za wszelką cenę. Być może wyobrażają sobie, że po likwidacji państwa, w anarchokapitalistycznej katalaksji miód i mleko popłyną dla wszystkich, ale ewentualna groźba zaistnienia socjaldarwinowskiej mordęgi ani odrobinę nie zniechęca ich do antypaństwowych roszczeń.
    Dlatego im też przypisuję ten socjaldarwinizm, choć łączę go z nimi inaczej (via tolerancja/przyzwolenie) niż z Nicponiem i Korwinem (via cel).

    4. Skoro w katalaktycznym anarchistanie nie będzie państwa, to co w takim razie ma zapobiec (i) zaistnieniu socjaldarwinowskiej presji i (ii) wyłanianiu się lokalnych watażków, którzy słabszych od siebie będą brali za mordy, zaskarbiając sobie (lokalny)monopol na przemoc? Rozumiem, że zdaniem libertarian – a może tylko zasmarkanych “wolnościowców” – problem tych patologii jakoś rozwiąże się sam, bo bez państwowego lewactwo idealna wolnościowa katalaksja się spontanicznie samoorganizuje, jak płatki śniegu.
    W Somalii “lewackie” państwo upadło, dlaczego więc nie uformowały się tam realia, o których śnią “wolnościowcy”?

    pozdrawiam

  73. August 13th, 2009 at 21:41 | #74

    Quasi

    W Somalii “lewackie” państwo upadło, dlaczego więc nie uformowały się tam realia, o których śnią “wolnościowcy”?
    pozdrawiam

    sorki za wtręta, ale puść po guglu zbitkę anarcho-capitalism somali pirates. Analiz nie ma jeszcze zbyt wielu, ale właśnie ta ekipa, zorganizowana praktycznie ad hoc, wychodzi w kilku z nich (tych analiz) na jeden z lepszych przykładów anarcho-kapitalizmu w działaniu, dzieki któremu u wybrzeży Somalii istnieje jakakolwiek forma gospodarki. Co zresztą nie jest niczym nowym, w którymś z pingpongów na blogu MRW, już się kiedyś odwoływałem do szesnasto i siedemnastowiecznych utopii pirackich, które potrafiły funkcjonować przez kilka dekad jako doskonałe przykłady wcielania a-k w życie. Also: http://thepiratesdilemma.com/download-the-book – choć tutaj akurat to, co ciekawe i sprawdzalne według badań historycznych, jest utopione w monstrualnie dużej i praktycznie nieprzyswajalnej dawce freetardzkiego bredzenia.

  74. Blaise
    August 13th, 2009 at 21:57 | #75

    Oprócz Geryla na sympozjum wystąpi kilku polskich prelegentów, wśród nich „najbardziej znany hipnotyzer w Polsce” (nie Arnold!)

    Nie Arnold. Nie Geryl. Sławek. Pan Sławek. Duuuh!

  75. August 13th, 2009 at 22:03 | #76

    Marceli Szpak :

    Co zresztą nie jest niczym nowym, w którymś z pingpongów na blogu MRW, już się kiedyś odwoływałem do szesnasto i siedemnastowiecznych utopii pirackich, które potrafiły funkcjonować przez kilka dekad jako doskonałe przykłady wcielania a-k w życie.

    I AFAIR wniosek z tej dyskusji był taki, że a-k funkcjonuje sprawnie o ile masz jakiś potężny zasób pod ręką do jebania: cudzą flotę, niewolników (w tym żony) itp. Więc może za Drexleya, albo na Chironie się uda.

  76. Blaise
    August 13th, 2009 at 22:18 | #77

    Dla aktywnych czytelników proponuję zadanie domowe: ustalić, kto jest szkodliwym wariatem dla Patricka Geryla.

    Miś uszatek. Był bardzo asertywny i nawet najbardziej zaaferowanym zwierzaczkom wykładał spokojnie kawę na ławę. A ta charyzma… Proszę Was…

  77. August 13th, 2009 at 22:23 | #78

    inz.mruwnica :

    AFAIR wniosek z tej dyskusji był taki, że a-k funkcjonuje sprawnie o ile masz jakiś potężny zasób pod ręką do jebania: cudzą flotę, niewolników (w tym żony) itp.

    Albo dostatek zasobów niczyich, nie zawłaszczonych; by się powiedziało: ech, pionierskie czasy Dzikiego Zachodu, wozy osadników, własność dla przedsiębiorczych (i mnóstwo jeszcze good enough [Locke] dla reszty), praca-własność, wolność-dostatek. Wystarczy tylko zapomnieć o Czerwonych. I różnych Dodge Cities.

  78. August 13th, 2009 at 22:58 | #79

    hlb :

    Próbuje sie dowiedziec co ona rozumie przez cioty heteroseksualne, bo to jest fikusny koncept.

    Google pegging.

  79. August 13th, 2009 at 23:03 | #80

    mrw :

    Google pegging.

    Nie wolno mówić “mama” i “tata” au rebours w drugim wyniku:

    jak nie wiecie co to jest to wpiszcie pegging na google
    , na zachodzie co 2 para to uprawia. Opowiedziala mi o tym kolezanka ktora mieszka w Amsterdamie

  80. August 13th, 2009 at 23:07 | #81

    Fajna odpowiedź “w Amsterdamie to nawet krowy sa walone”

  81. August 13th, 2009 at 23:18 | #82

    O rety, Les Paul umarł. Nie to, że się nie spodziewalim, miał 94 lata. Twórca najzajebistszego wiesła w mieście.

  82. August 13th, 2009 at 23:18 | #83

    On the bright side, wartość mojej gitary właśnie skoczyła o 10%.

  83. August 13th, 2009 at 23:39 | #84

    mrw :

    Google pegging.

    Eee no nie. Jak każdy kulturalny inteligent mam w internetowym pakiecie juporna. Mam na myśli aparat pojęciowy, który Món własnie wówczas prezentowała na żywo…

  84. August 13th, 2009 at 23:45 | #85

    @pegging:

    Po namyśle DON’T WANT

  85. kabotyna
    August 13th, 2009 at 23:55 | #86

    bart :

    O rety, Les Paul umarł. Nie to, że się nie spodziewalim, miał 94 lata. Twórca najzajebistszego wiesła w mieście.

  86. kabotyna
    August 14th, 2009 at 00:07 | #87

    bart :

    O rety, Les Paul umarł. Nie to, że się nie spodziewalim, miał 94 lata. Twórca najzajebistszego wiesła w mieście.

    R.I.P.

    Może się mylę, ale chyba on nic poza nazwiskiem nie dał. Czytałem, że Ted McCarty to zmajstrował.

    Ja osobiście nie wiem jak na tym się wiesłuje, bo krótka przygoda z tematem i tak była na precelu, ale ze splitcoilem a nie klasycznym humbuckerem.

  87. August 14th, 2009 at 00:16 | #88

    kabotyna :

    Ted McCarty

    Who cares, to nie z jego imieniem na ustach robiłem fap fap fap.

  88. kabotyna
    August 14th, 2009 at 00:28 | #89

    bart :

    kabotyna :
    Ted McCarty
    Who cares, to nie z jego imieniem na ustach robiłem fap fap fap.

    To luz. To szanuję i rozumiem.

  89. August 14th, 2009 at 00:54 | #90

    mrw :

    Google pegging.

    LOL. Stapon buttsecks? — no…

  90. August 14th, 2009 at 01:02 | #91

    Szukałem czegoś innego, ale przypadkiem odkryłem istnienie marki butów “Ask the Missus”, co w niespiesznym tłumaczeniu może być: spytaj swojej starej. Czyż nie daje to nowego spojrzenia na starego mema?

    http://www.amazon.co.uk/Ask-Missus-Sarcastic-Brown-Leather/dp/B000Z77KPQ/ref=sr_1_11?ie=UTF8&s=apparel&qid=1250204342&sr=1-11

  91. tatamaxa
    August 14th, 2009 at 02:50 | #92

    bart :

    O rety, Les Paul umarł. Nie to, że się nie spodziewalim, miał 94 lata. Twórca najzajebistszego wiesła…

    … zaraz po stratocasterze.

  92. August 14th, 2009 at 05:40 | #93

    Marceli Szpak :

    Spoko, odgrzebię sobie watek u WO. Ewentualne następne będzie mniejsze, a nastepnym tak własciwie mogłaby byc próba pana Janusza na poletku tłumaczenia poezji (już nie pamiętam co to był za poem)

    Był to oczywiście “Jabberwocky“.

    inz.mruwnica:

    O jeżu jakie to jest czerstwe… Taki dowcip brydżysty. Trzyma tylko w napięciu, czy pojawi się brydż właśnie

    Ja miałem nadzieję, że pojawi się Funky Koval z ilustracji.

  93. August 14th, 2009 at 07:10 | #94

    bart :

    Po namyśle DON’T WANT

    W sensie?

  94. August 14th, 2009 at 08:14 | #95

    hlb :

    “Ask the Missus”, co w niespiesznym tłumaczeniu może być: spytaj swojej starej.

    Bardzo niespiesznym, a to nie może / mogło by być “spytaj swojej laski”?

  95. August 14th, 2009 at 08:57 | #96

    mrw :

    W sensie?

    W sensie, jeśli o mnie chodzi, to nie jestem zainteresowany taką zabawą towarzyską…

  96. August 14th, 2009 at 08:58 | #97

    tatamaxa :

    … zaraz po stratocasterze.

    …ale tatamaxa chętnie mnie zastąpi.

  97. August 14th, 2009 at 09:19 | #98

    bart :

    W sensie, jeśli o mnie chodzi, to nie jestem zainteresowany taką zabawą towarzyską…

    Nie odpowiada Ci zimny dotyk fantomu i wolisz teh real thing?

    Okej, nie drążę sprawy.

  98. August 14th, 2009 at 09:39 | #99

    Barts :

    Bardzo niespiesznym, a to nie może / mogło by być “spytaj swojej laski”?

    MSZ raczej spytaj *mojej* starej – w sensie że ja tobie każę się spytać mojej, a nie ty mnie mojej.

  99. August 14th, 2009 at 09:53 | #100

    Miałem kolejną wizję i na drugim końcu spektrum “geje w burkach” będzie “homofobia – irracjonalna niechęć do peggingu”.

Comment pages
1 6 7 8 9 10 17 2413
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)