Orion-Srorion
W obliczu zbliżającego się wyjazdu na wakacje oraz braku pomysłu na nową notkę postanowiłem użyć desperackiego zapychacza i streścić dla was pewną dyskusję na forum davidicke.pl. Owszem, mógłbym zastąpić całą pisaninę linkiem do wątku, ale to nie byłoby tak interesujące doświadczenie jak przeczytanie mojego streszczenia, hm?
Zaczęło się od reklamy sympozjum poświęconego końcowi cywilizacji w 2012 r. Mroczny plakat, dzieło osoby nienawidzącej piękna, typografii i języka polskiego, zachęca do wybekania stówy na bilet, kusząc spotkaniem z gwiazdą apokaliptycznego undergroundu Patrickiem Gerylem, autorem „Proroctwa Oriona na rok 2012”.
Organizatorzy twierdzą, że Patrick Geryl jest „wybitnym astrofizykiem belgijskim”. Kwestia formalnego wykształcenia nie jest do końca jasna: według informacji zawartych na stronie Geryla, jest on raczej „literatem i badaczem”, który „od dzieciństwa bardzo interesował się astronomią i przeczytał setki artykułów i książek na jej temat” (wcześniej zajmował się m.in. obalaniem teorii względności — strona nie precyzuje, ogólnej czy szczególnej). W swoich najnowszych publikacjach Geryl zajmuje się nadchodzącą zagładą ludzkości: w roku 2012 wskutek gwałtownej aktywności magnetycznej Słońca dojdzie do przebiegunowania magnetycznego Ziemi, co spowoduje niemal kompletne wyginięcie rodzaju ludzkiego. Nie ma żartów, ostatnie takie przebiegunowanie zatopiło Atlantydę. Informację o zbliżającym się kataklizmie nasz literat i badacz wyczytał w proroctwach Majów i Egipcjan (oczywiście starożytnych; współcześnie żyjący Egipcjanie to jakieś cześki nie kumające Atlantydy). Na szczęście Geryl oprócz apokaliptycznej przepowiedni niesie również nadzieję: ratunek dla Ziemian może znajdować się w Wielkim Labiryncie pod piramidami w Gizie, w formie wypisanych na ścianach obliczeń, wskazówek i porad sporządzonych w obliczu zagłady przez samych Atlantów, którzy najwyraźniej za późno zabrali się do roboty i opracowali tylko część teoretyczną planu ratunkowego.
Geryl wraz z kolegą, „archeo-astronomem” Gino Ratinckx, postanowił odnaleźć ów labirynt. Wspomniałem już, że według „zwyczajnych” archeologów nie ma czegoś takiego jak Wielki Labirynt? Nie? Ach. Taki drobny detal nie zniechęca naszych dzielnych poszukiwaczy, którzy uzbrojeni w GPS wyruszyli na przygodę do Egiptu. Na razie efekt ich poszukiwań to trzy białe kamienie i zdjęcie bohaterów w śmiesznych kapelusikach. Piszę to i sam się wstydzę tej taniej szydery wobec ludzi, którzy próbują uratować świat, nie bacząc na grożące niebezpieczeństwa („jeśli zgubisz się w labiryncie, czeka cię pewna śmierć, bo ŚCIANY SIĘ RUSZAJĄ”).
Na wypadek gdyby nie odnalazł labiryntu, Geryl szykuje plan B polegający na zorganizowaniu grupy przetrwania przebiegunowania. Za pewną ilość pieniędzy (minimum 5000 euro, nastawiać się raczej na dziesięć tysi) można zostać współtowarzyszem Patricka Geryla w zabetonowanej górskiej jaskini, której wilgotny, chłodny klimat powinien zapewnić ochronę przed nieuchronnym kataklizmem. Ciekawe, czy cateringiem zajmuje się wspomniana w tekście o chemtrailsach eFoodsDirect?
Oprócz Geryla na sympozjum wystąpi kilku polskich prelegentów, wśród nich „najbardziej znany hipnotyzer w Polsce” (nie Arnold!), który „wprowadzi w trans kilka osób z sali i przeniesie ich w przyszłość do roku 2013”. Swój wykład wygłosi również gość, który twierdzi, że w 2012 r. nie będzie żadnego przebiegunowania, za to dupnie w nas planeta Nibiru (ciekawe, co na to Geryl). Janusz Zagórski omówi dokumenty programowe i wartości duchowe społeczności postapokaliptycznej, a Wojciech Maćkowiak przedstawi dowód na istnienie Atlantydy.
Pisałem w tekście o chemtrailsach, że tropiciele Ukrytej Prawdy to wyjątkowo tolerancyjna gromada — nie robią afery, że bzdet wyznawany przez jedną grupkę wyklucza prawdziwość bzdetu wyznawanego przez drugą. Stąd nie powinna dziwić obecność pana od Nibiru na jednym sympozjum z panem od przebiegunowania. Okazuje się jednak, że czasami pojawiają się konflikty. Oto w odpowiedzi na reklamę sympozjum odzywa się administrator forum davidicke.pl:
Nie wierzę w ani jedno słowo Geryla, David Icke tez go nie popiera, czyli nie mogę jednocześnie tworzyć dwubiegunowości i rozdwojenia jaźni. Raczej David nie byłby zadowolony widząc że popieramy Geryla reklamując jego imprezę. Geryla zresztą uważam za oszusta. Może i miesza prawdę z fikcją , ale więcej w tym fikcji. Popierał też Projekt Cheops i Lucynę Łobos a to oszuści numer dwa. A projet Chops dla mnie to już absolutne dno. Myślę że wielu ludzi na forum i nie tylko udowodniło oraz wielu fantastycznych mistrzów duchowych, Indian, Mnichów Tybetańskich, Naukowców — udowodnili oni że mydlenie oczu zagładą jest błędem bo zagłady nie będzie. Sam w to nie wierzę i nie widzę powodu aby to propagować. Myślę że i tak będzie pełno ludzi nawet bez naszej skromnej reklamy.
Ałć. Nie dość, że przebiegunowanie to bzdura, to jeszcze nie ma czegoś takiego jak Nibiru:
Planeta X Nibiru TO MIT co odwodnił już Michael S Heiser…i czymkolwiek to jest nie jest na pewno planetą Nibiru. Ten mit rozpowszechnia od lat siedemdziesiątych kolejny oszust Zecharia Sitchin.
Inny uczestnik dyskusji wtrąca się ze swoją hipotezą na temat Planety X:
Każdy kto głosi brednie o zagrożeniu ze strony Nbiru jest albo idiotą albo dezinformatorem. Nibiru proszę Pana była statkiem kosmicznym slużącym do wydobywania złota i zasiewania DNA na różnych planetach — w żaden sposób nie może nam teraz zagrażać bo albo go już nie ma, albo w środku siedzą Ci sami inżynierowie genetyczni którzy babrali się w naszych genach i raczej nierozsądne z ich strony byłoby niszczenie swojego eksperymentu.
Następny dyskutant, twórca strony Vismaya Maitreya (MY EYES, THEY BURN), twierdzi, że Nibiru faktycznie nadlatuje, a zapytany o źródło informacji najpierw zbywa rozmówcę, a potem zaznacza, że stracił już zapał do eksplorowania tajemnicy Planety X:
mam pewne info których nie zdradzam ale wiem że Nibiru leci do nas i tyle -> na pewno nie powiem swojego źródła, oczywiście przez nie podanie źródła staje się mniej wiarygodny ale że tak powiem zwisa mi to (…) ja wiem tylko że leci do nas… w jakim celu? nie analizuje już tego dokładnie…
Internauta radoslaw tłumaczy, co właściwie stanie się w 2012 r.:
Nasze słońce wtedy “beknie”.
Wiatr słoneczny który doleci do Ziemii usmaży wszystkich ktorzy nie potrafią wywołać implozji w DNA.
Przeszkodą w tym procesie jest: strach, żywność GMO, smog w miastach, brak współczucia i parę innych rzeczy.
To jest czysta fizyka, niestety nie nauczana na uniwersytetach.
Życzę zrozumienia i lepszego merytorycznego przygotowania do tematu który jest bardzo istotny dla ludzkoci.
To moja druga ulubiona wypowiedź, zaraz po tej o wydobywaniu złota i zasiewaniu DNA. Widać, że radoslaw to osoba, która potrafi edukować — w kilku zdaniach zawarł treści na co najmniej dwie blogonotki: bekające słońce, implozja w DNA, tajemna fizyka. No i oczywiście brak współczucia i parę innych rzeczy.
Dopiero pod koniec dyskusji dowiadujemy się, jaki problem mają administratorzy strony davidicke.pl z Gerylem — i jest to problem bardzo ciekawy. Jak zapewne wiecie, dla antysemickich tropicieli teorii spiskowych David Icke to szkodliwy wariat, który bajkami o Ludziach-Jaszczurach odsuwa podejrzenia od Rządu Światowego Żydostwa. Czas zstąpić o pięterko niżej. Otóż dla Davida Icke i jego fanów Patrick Geryl to szkodliwy wariat, który bajkami o przebiegunowaniu odwraca uwagę ludzkości od prawdziwych zagrożeń:
Przez dłuższy czas próbowaliśmy wyjaśnić na forum Cheopsa szkodliwość podobnej działalności, bez skutku. GDYBY Geryl mówił o sprawach WAŻNIEJSZYCH jak NWO, smugi chemiczne, Codex Alimentarius, faszystowskie metody rządów mocarstw, zatajanie wiedzy, niszczenie zdrowia, ofiary z ludzi, terroryzm, szczepienia, ….lista nie ma końca. wtedy popierałbym go i myślę że Icke też.
To co tworzy Geryl to kolejna fałszywa flaga… wizja fałszywego jutra. (…)Nie niepokoi mnie to co stanie się w 2012, nie boję się tego i nie wzbudza to we mnie skrajnych emocji, co będzie to będzie, nie dbam o to. Ważne jest co dzieję się teraz…BO SĄ LUDZIE i i INNI 8-) którzy bardzo się tego boją co się stanie, jak np Illumianci czy rasa Draco (cokolwiek o nich myślicie) Chcą zamknąć Nas w elektromagnetycznej pułapce, zniszczyć nasze DNA, zastraszyć, uśpić hipnozą poprzez media, religię i inne opium dla mas. Nie boję się 2012, boję sie tego co się stanie zanim dożyjemy tej daty, na tym staramy się skoncentrować. Będzie Przebudzenie, to jest pewne, ale to teraz jest wojna , a nie w 2012. Trzymajmy się dnia dzisiejszego, bo od tego co robimy TERAZ zależy co będzie w 2012.
Uff, zdążyłem sklecić notkę przed wyjazdem! Blogasek udaje się na urlop do września. Dla aktywnych czytelników proponuję zadanie domowe: ustalić, kto jest szkodliwym wariatem dla Patricka Geryla.
moa :
No przecież dawałem linka do wiki gdzie jest napisane na przykład:
“More is spent on health care in the United States on a per capita basis than in any other nation in the world.”
a także:
“A 2008 report by the Commonwealth Fund ranked the United States last in the quality of health care among the 19 compared countries.”
albo:
“The U.S. has a higher infant mortality rate than all other developed countries.”
i:
“United States is the “only wealthy, industrialized nation that does not ensure that all citizens have coverage””
Razem z linkami do materiałów źródłowych i całą resztą crapu.
Quasi :
to jest jakaś popularna tu teoria, że korwiniści zabronią jakichkolwiek organizacji, struktur, itp. albo że ludzie są tak głupi że nie wiedzą że współpraca się opłaca.
amatil :
No przecież jak idziesz do szpitala to nie dostajesz przydziałowej lewatywy razem ze wszystkimi. Wręcz przeciwnie, prywatnie to dostaniesz tylko najpopularniejsze danie w mieście, a państwowo specjalne zamówienia.
amatil :
Nie upieram się tak strasznie, bo niby kibuce, ale jednak kibuce itd. Chciałem wyrazić tylko to, że stosunki społeczne są mocno przygodne (lekko determinuje je — pffff — socjobiologia), aczkolwiek mocno zdeterminowane przeszłością społeczną. Nie ma też przeszkód, żeby istniał pegaz (przy pomocy laboratoryjnej inżynierii genetycznej), ale z konia na pewno nie wyewoluuje.
Quasi :
:*
moa :
Mam do Ciebie prywatną prośbę:
Skrzyknij paru swoich kolegów i zróbcie zrzutkę dla mnie. Wystarczy raz do roku jakieś 180k PLN. Przy okazji kupcie też nowy sprzęt MRI dla mojej przychodni. A jakbyś czasem chciał mi wyjechać Orkiestrą Owsiaka i filantropią-srylantropią, to dla twojej wiadomości: cała roczna zbiórka starcza na zakup jednego takiego urządzenia.
W USA, bliskiej ideału korwinistycznego lecznictwa, badanie MRI na nowoczesnym sprzęcie kosztowało mnie jednorazowo 2100 $. Celowo podaję diagnostykę a nie koszty leczenia, bo może to łatwiej dotrze do twojej tępej główki. Chujku.
moa :
Popularna jest teza, że jak ktoś pisze “tak jest gorzej” to korwiniści wyskakują z “zabraniają!!!!!”.
bloody_rabbit :
You ain’t seen shit. Najlepsze jakie do tej pory widziałem, to to:
http://yfrog.com/0ov15lj
bart :
Nie
wkurwiajirytuj mnie, proszę. Te komcie o Pratchecie wyzwoliły we mnie falę złej energii.bart :
Blogroll:
Polecam Panstwa uwadze
* Aborcja
* Akcja Katolicka
ROTFLMAO.
moa :
Nie do Ciebie to było, głupku i nie był to na nic dowód. Oczywiście nie zrozumiałeś, że odpisałem gospodarzowi dlaczego używam wobec Ciebie słów powszechnie uważanych za wulgarne. No ale to dziwne nie jest, skoro trudno Ci zrozumieć to że współczesna medycyna nie ma możliwości funkcjonować bez systemowego finansowania.
inz.mruwnica :
w sumie racja. powiedzmy “to co pi razy oko wykładają na uczelniach ekonomicznych”.
twierdzenie, że nie warto naprawiać bo w sumie jakoś jedzie mnie nie przekonuje.
tak, oczywiście, zapomniałem.
oczywiście że wyższych. opieka nad innymi, uznanie, więzi to raczej górne piętra piramidy.
moa :
Ty z tych co wierzą, że tam korwinizm wykładają? To chyba nawet w SGH takie jaja nie odchodzą.
moa :
Tak. Dokładnie tak samo jak powstrzymanie wylewu do mózgu, przywrócenie akcji serca, wszczepienie rozrusznika, chemio i radioterapia. Same “wyższe” potrzeby życiowe.
kabotyna :
oczywiście zrozumiałem, że twoja postawa wynika z osobistych doświadczeń. publiczna służba zdrowia uratowała ci życie więc działa.
moa :
Dostałeś już tutaj dane na temat tego jak chujowo działa (marnuje kasę) służba zdrowia w USA.
Daj jeden przykład kraju w którym funkcjonuje skutecznie działające lecznictwo, które nie jest finansowane systemowo albo przestań bredzić.
moa :
Publiczna ma szanse zadzialac, pajacu. Na prywatna musi cie byc stac. Co w tym jest trudnego do zrozumienia aaaa!!!
kabotyna :
Zauwaz, ze wszyscy wiedza, ze Amerykanie to debile…
moa :
Weś nie brnij…
moa :
Oczywiście starannie wyciąłeś to co było dalej. Ale nawet i z tą tezą jestem w stanie dyskutować. Tu jest prosty bilans: jeżeli naprawa czegoś ma zająć 100 lat podczas których będzie gorzej, a potem już sielanka to ja mam w dupie taką naprawę (widzisz, my lewacy też potrafimy być nieczułymi sukinkotami).
Damn, przypomniałem sobie, że miałem napisać o zrównoważonym rozwoju!
moa :
To Ty myślisz, że państwowa służba zdrowia spełnia potrzeby opieki nad innymi?
moa :
Also: Podaj jakieś przykłady na wypadki uratowania życia przez niepubliczne lecznictwo przy okazji katastrof komunikacyjnych, klęsk żywiołowych lub tak ogólniej w wypadku skomplikowanych urazów wielonarządowych.
inz.mruwnica :
W służbie zdrowia się nie da. Z państwowym żywieniem jest inaczej. Pomysł państwowych stołówek z tym samym menu dla wszystkich jest realizowalny, w Chinanch chyba nawet realizowany, a przez to trochę przerażający.
Zresztą, żarcie w szpitalach państwowych jest bardzo często obrzydliwe.
inz.mruwnica :
nie. lewicowa zasada, że nie można się z niej wypisać spełnia waszą potrzebę bycia dobrymi ludźmi, opieki i decydowania za tych których uznajecie za głupszych od siebie.
moa :
Ależ można! Somalia czeka!
Co tam słychać z przykładami?
Marceli Szpak :
Ty się lepiej przyznaj, ile kilometrów autostrad od tamtego czasu z ziomami zbudowałeś.
bart :
Jestem gotów bronić kabotyny własnymi cyckami.
moa :
Ale na co? Na to, że MRI kosztuje 600zł, wyrwanie trudnej ósemki 300zł a przeszczep wątroby 260 tys. zł?
moa :
Życie. Chuju.
moa :
Nie, ta ziemska zasada spełnia moją potrzebę bycia odwiezionym z miejsca wypadku do szpitala i potrzebę mojego starego poruszania się.
moa :
Chyba za bardziej jumających – as in ubezpieczenia od powodzi. Tylko frajer się ubezpiecza, bo i tak rząd mu zwróci. Tak samo w służbie zdrowia, społeczeństwo nawet jak nie płacisz nie pozwoli Ci zdechnąć na ulicy, nawet jak nie płaciłeś, taka wrażliwość (estetyczna). Tylko potem społeczeństwo byłoby wkurwione, że społeczeństwo płaciło, a Ty nie i za społeczeństwa kasę się wyleczyłeś. Społeczeństwo wie, że nie ma ludzi niewrażliwych na choroby, więc logiczne jest, by wszyscy płacili i nie próbowali oszukać społeczeństwa.
A jak chcesz zrobić, żeby społeczeństwo pozwalało zdychać na ulicy śmiertelnie chorym ‘bo sami tego chcieli jak nie płacili’ to Ty lepszą inżynierię społeczną od najtwardszych bolszewików chcesz uprawiać.
moa :
Jak to nie można się wypisać? Możesz przecież ze wszystkim chodzić prywatnie. Chcemy tylko, żebyś dalej płacił i wierz mi, nie z powodu uczuć opiekuńczych wobec Ciebie.
amatil :
Kurcze, a państwowo refundowanych restauracji nie? (oczywiście byłoby to skrajnie nieopłacalne, ale w tym podwątku dyskutujemy o tym, czy jesteś maminsynkiem jak chcesz, żeby ktoś ci zrobił obiad — tak tylko zaznaczam dla porządku)
EDIT: Dobra, od tego gadania o jedzeniu zrobiłem się głodny. Na szczęście obiad zrobiłem sobie wczoraj na dwa dni.
moa :
to jest jakaś popularna tu teoria, że korwiniści zabronią jakichkolwiek organizacji, struktur, itp. albo że ludzie są tak głupi że nie wiedzą że współpraca się opłaca.
Wszyscy wiedza ze trzeba sie myc, a potem w autobusie smierdzi.
inz.mruwnica :
No i ja tego nie rozumiem, skoro obiad można sobie zrobić samemu, a operacji już nie. Niech mi ktoś to proszę wytłumaczy.
moa :
No bo ja jestem glupszy w dziedzinie leczenia raka od onkologa.
Veln :
Można te dwie dziedziny życia twórczo połączyć.
grzesie2k :
Ale kiedy ja wcale nie mam zamiaru po raz kolejny wchodzić w tego flejma, bo skutek tego siedemnastokrotnego udowodnienia dogmatu, jest taki, że rozumowo ogarniam, czemu macie rację, natomiast estetycznie i ideologicznie nadal mi te pomysły śmierdzą zgniłą pizdą i raczej się to nie zmieni.
moa :
Taka organizacja ludzi nazywa się skrótowo “państwo”.
Marceli Szpak :
W takim razie skoro ogarniasz, to może to od Ciebie spod pachy?
inz.mruwnica :
Dopuszczam również taką możliwość. Choć musiałoby wtedy bardziej kozą.
Ned Flanders :
Ej, zaraz. Tak łatwo to nie ma. Te wszystkie postulaty mają pewne założenia,
– jednostka i społeczeństwo to to samo
– poszczególne jednostki są identyczne pod względem potrzeb i dążeń (mają wspólną naturę społeczną)
W komunizmie – wolność, oczywiście. Wolność jednostki polega jednak na uczestnictwie w wolności ludzkości. (Zatem to nie jest wolność indywidualna, ale grupowa. Chyba, że traktować równoważność jednostki i społeczeństwa – ale to kiepski numer. To tak jak z przemówieniem bodajże dla dyrektora więzienia które pisał Piszczyk – partia rozpłynie się w społeczeństwie, a społeczeństwo w partii, czy jakoś tak.)
W etapie przygotowującym do komunizmu – socjalizmie dyktaturę będzie sprawował proletariat działając w interesie ludzkości dla jej dobra (tylko co to właściwie znaczy) jednocześnie ludzkość odklasawiając. (Zatem to też nie jest wolność indywidualna, ale grupowa)
Zatem nie kijem go tylko pałą. Marks nie zakłada, że wolność grupowa ‘to jest to’ ale wolność, która jest marksistowską koniecznością historyczną jest wolnością grupową, de facto bez indywidualizmu. Pokój, harmonia, jedność. Alleluja i do przodu.
Marceli Szpak :
Hehe, to tak jak Miłosz kiedy podejmował decyzję o zostaniu zdrajcą :)
Tu zdaje się jest sporo fanów śmiesznych tiszertów, więc polecam stronę:
http://www.innekoszulki.pl/
inz.mruwnica :
Mam właśnie ten model
http://www.hpmuseum.org/otisking.jpg
czescjacek :
FAIL
mrw :
Ale że mój?
moa :
Ze służbą zdrowia problem jest ponoć tego rodzaju, że rynek usług zdrowotnych jest bardzo odległy od modelowego “rynku idealnego“, a w takim wypadku gołe realia wolnorynkowe sprawdzają się słabo. Jako przykładowe problemy wymienia się m.in.:
– Asymetrię informacji. Do oceny kwalifikacji lekarza i jakości usługi medycznej potrzeba wielkiej profesjonalnej wiedzy, a często także pobrania usługi, która w przypadku spartaczenia może przynieść skutki nieodwracalne, bo klient-pacjent umrze lub zostanie trwale okaleczony (jeśli rozczarujesz się crapphonem to następnym razem nie kupisz crapphona, tylko iphona; po zgonie/kalectwie nie będziesz miał szansy na zmianę preferencji konsumenckich…). Stąd proces doskonalenia rynku przez ocenę&wybiórczosć konsumentów działa tu słabo i wiąże się z ogromnymi kosztami. I to kosztami nie tylko w $, ale przede wszystkim w śmierci, kalectwie, płaczu i zgrzytaniu zębami.
– Ogromne koszta świadczenia usług połączone z oczekiwaniem, że będą świadczone powszechnie, a nie jedynie bardzo wąskiemu gronu ultrabogaczy, których stać na ubezpieczenie pokrywające nowoczesną diagnostykę, skomplikowane operacje, przeszczepy, ultradrogie leki przyjmowane przez kilkadziesiąt lat itd..
Tu pewnie mielibyśmy jeszcze problem z dodatnim sprzężeniem zwrotnym: im droższa usługa, tym mniejszy na nią popyt; im mniejszy popyt, tym (i) mniejsza liczba podmiotów świadczących tę usługę, ergo – słabsza konkurencja, oraz (ii) mniejsza podaż, ergo – większe koszta świadczenia usługi; a im (i) i (ii), tym droższa usługa.
W pełni wolny rynek kosztownych, acz powszechnie potrzebnych, usług medycznych bliższy byłby rynkowi bombowców stealth, teleskopów orbitalnych, prac Rubensa czy chociaż luksusowych samochodów sportowych, niż rynkowi bułek i ajfonów. Na B2, Hubble, Rubensy i Maybachy na szczęście zapotrzebowanie jest homeopatyczne, w odróżnieniu od zapotrzebowania na leczenie białaczki, przyszywanie kończyn, przeszczepy serca czy utrzymywanie przy życiu dzieci z wrodzonymi chorobami metabolicznymi.
– Ogromne koszta zakupu&utrzymania aparatury medycznej oraz specjalistów w obliczu konkurencji powoduje zjawisko redundancji, której ogromne koszta ponoszą klienci/ubezpieczający się/pacjenci. Powiedzmy, że jeden super-drogi tomograf swobodnie zaspokaja roczne potrzeby całego miast. Jednak aby w mieście funkcjonował w pełni wolny rynek, musi w nim działać kilka konkurujących ze sobą podmiotów medycznych, każdy z własnym super-drogi tomografem, który – z powodu redundancji związanej z istnieniem tomografów konkurentów – przez pewien czas będzie stał odłogiem, ale którego zakup&utrzymanie prywaciarz wliczy sobie w cenę usług/ubezpieczeń. Albo godzimy się na (lokalny)monopol, który z “w pełni wolnym rynkiem” już chyba ma niewiele wspólnego.
Więcej na ten temat możesz poczytać w starych flejmach z psychiatryka24 na temat prywatnej służby zdrowia:
http://nameste.byethost4.com/17594,index.html
http://szymon.g.salon24.pl/110265,publiczne-lepsze-od-prywatnego
http://szymon.g.salon24.pl/110397,dlaczego-sluzba-zdrowia-jest-taka-dobra
A tutaj masz konkretne kwity (linkowane niegdyś przez RobertPa):
http://www.trystero.pl/archives/3659
http://www.trystero.pl/archives/3381
Tyle na temat samej służby zdrowia. Natomiast na temat ogólnego myślenia sKorwinsynów i “wolnościowców” (tj. pro-prywatyzacjonizm, pro-wolnorynkowość, anty-państwizm, anty-regulacjonizm, anty-paternalizm, anty-biurokratyzm itp.) wypowiedziałem się tutaj:
http://blogdebart.hell.pl/2009/07/03/pseudonauka-i-cycki/comment-page-13/#comment-49474
http://blogdebart.hell.pl/2009/07/03/pseudonauka-i-cycki/comment-page-17/#comment-49985
O swoim poglądzie na hołubioną przez sKorwinsynów i “wolnościowców” “wolność” pisałem tutaj:
http://blogdebart.hell.pl/2009/07/03/pseudonauka-i-cycki/comment-page-14/#comment-49638
A o psychice&mentalności sKorwinsynów i “wolnościowców” – tutaj:
http://blogdebart.hell.pl/2009/01/22/blog-roku-jako-bar-dla-gejow-czyli-korwin-zabral-mi-skuter/comment-page-1/#comment-33803
http://blogdebart.hell.pl/2009/01/22/blog-roku-jako-bar-dla-gejow-czyli-korwin-zabral-mi-skuter/comment-page-1/#comment-33898
http://blogdebart.hell.pl/2009/01/22/blog-roku-jako-bar-dla-gejow-czyli-korwin-zabral-mi-skuter/comment-page-2/#comment-33919
BTW: Tę psychikę/mentalność dobrze ilustruje niniejszy prześmiewczy teledysk.
pozdrawiam
czescjacek :
Nie mogłem sobie odmówić małego cyberstalkingu:
Raz -> dwa, trzy.
Quasi :
Ej, zauważyłem, że od kiedy bodajże Eli Cię pochwalił za dobry żart, generalnie w Twoich postach można zauważyć rozluźnienie pośladów, które Ci coraz lepiej idzie. Keep it up!
Quasi :
Und jest to rzeczywiście potrzeba “wyższego rzędu” (nie wiem czy to profesjonalne określenie ekonomiczne, ale wiadomo o co cho), w przeciwieństwie do zdrowia, jak to pan korwinista usiłował wmówić.
amatil :
Jak nie wiadomo, kiedy wiadomo. Przeczytaj sobie “Obłok Magellana” czy “Mgławicę Andromedy”.
moa :
1. Nie pisałem tylko o korwinistach (będących mniej-więcej minarchistami), ale także o anarchokapitalistach – “wolnościowcach”, czyli o (mentalnych) szczylikach przeciwnych istnieniu jakiegokolwiek państwa.
2. Aby współpraca była owocna, czasem/często musi być (i) wielopoziomowa [gmina, powiat, województwo, państwo, UE/NATO…], (ii) przymusowa i (iii) zorganizowana przez monopolistę. A libertarianie (w tym korwinisci) są takim formom współpracy niechętni/przeciwni.
Z kolei gdyby je zaakceptowali, to pozwoliliby aby ich libertariański anarchistan/katalaksja czy choćby “państwo minimum”/”nightwatchman state” ewoluowało w stronę “lewackich” wspólnot państwowych, jakie mamy obecnie.
Zważ, że postęp cywilizacyjny był skorelowany ze stopniowym “lewaczeniem” ludzkich społeczeństw – z powstawaniem państw, centralizacją, emancypacją, państwową troską o wolność&dobrobyt jednostek. Łowiecko-zbieracze hordy pierwotne przez setki tysięcy lat żyły w wymarzonych realiach libertariańskich, a po sobie pozostawiły niewiele więcej poza ogniem, łukiem, szałasem i bazgrołami na skałach…
pozdrawiam
Quasi :
Pozwolę se zapodać link do wersji z lyricsami:
http://www.youtube.com/watch?v=jl2TQIWvB0Y
&polecić :)
bart :
, trzy.
Akademickie Radio Kampus (od 2008-07 do 2008-09)
Trzeba przy okazji zapytać tojego byłego ansamblowego kolegi o tego lachona. Ciekawe co powie. ;)
Tutennasrali :
Ja myślę, że ona na widok Roberta to żegnała się trzy razy i uciekała w kąt, bo a) satanista i b) przystojny (sprośne myśli).
moa :
Loi Le Chapelier obywatel słyszał taką nazwę?
No, rozumiem, że korwiniści nie zabronią klubów brydżowych i golfowych. No i nie wprowadzą ustaw antytrustowych, bo to by godziło w Świętość Wolnego Rynku.
Gammon No.82 :
chyba bridżowych
kabotyna :
Niechby spróbowali odmówić.
Ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty
Art. 30.
Lekarz ma obowiązek udzielać pomocy lekarskiej w każdym przypadku, gdy zwłoka w jej udzieleniu mogłaby spowodować niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia, oraz w innych przypadkach niecierpiących zwłoki.
Ustawa o zakładach opieki zdrowotnej
Art. 7.
Zakład opieki zdrowotnej nie może odmówić udzielenia świadczenia zdrowotnego osobie, która potrzebuje natychmiastowego udzielenia takiego świadczenia ze względu na zagrożenie zdrowia lub życia.
czescjacek :
Dla mnie może być nawet bridge’owych.
Co do różnych systemów ubezpieczeń warto spojrzeć na to, jak to jest zrobione
w najfajniejszym kraju na świeciew Szwajcarii.Ubezpieczenie jest przymusowe, ale świadczone przez prywatne kasy chorych. Kasom nie wolno różnicować wielkości składki od wieku, stanu zdrowia, historii itd. ubezpieczanego, dozwolonymi kryteriami różnicowania stawek są miejsce zamieszkania oraz kwota podstawowa (o tym niżej). Każda kasa chorych pokrywa to samo (koszyk świadczeń ustalany przez Federację), aczkolwiek składki się różnią (znaczy, jest konkurencja).
Każdy ubezpieczony wybiera sobie kwotę podstawową (bodajże do 2500 franków na rok, bez kumulacji) do której leczenie jest za frajer. Po przekroczeniu kwoty ubezpieczony buli 10% kosztów leczenia, aczkolwiek maksymalnie 700Fr. rocznie. Wyjątkiem jest bodajże leczenie zw. z ciążą, które z definicji jest za frajer.
Z tego co czytałem po forach in real life składki wypadają sporawe, ale stosunek bang-for-buck jest niezły. Nie mam za to w ogóle pojęcia czy bidni/bezrobotni dostają jakiekolwiek wsparcie, czy muszą też płacić pełne stawki.
Gammon No.82 :
Ale w słowie “bridż” jest taki fajny oldschoolowy przydźwięk. Jak w “pederaście”.
kabotyna :
No właśnie. Nawet jak mojemu koledze spaprano wycięcie pęcherzyka żółciowego u prywaciarza, to go potem podkukułczali do publicznej.
Barts :
Ale tu była mowa m.in. o katastrofach komunikacyjnych i klęskach żywiołowych. Jak w pobliżu takiej katastrofy założyła się nieopatrznie prywatna klinika od liftowania zmarchów, to też mają zasrany obowiązek ubrudzić sobie rączki – w granicach tych możliwości technicznych, które tam mają.
bart :
To wygodne, gdziż bridż jest bahdzo pederastyczny.
czescjacek :
Raczej nie. Prędzej ludzie patrzą na moje posty i poślady z większą wyrozumiałością.
bart :
Sodomita jest bardziej stanowcze, urocze i biblijne,a też oldskulowe, choć podobno nie jest dżezi, kul (!) i trendi.
Tutennasrali :
A co robili gomoryci?
Gammon No.82 :
Jak to co? Grali wyczynowo w szachy.
Quasi :
Skądże, teraz popłynąłeś Quasi. Coś Ci się pokićkało. Pierwotny człowiek żyjący w harmonii to nie libertarianie, a Rousseau. Powstanie państw z lewaczeniem nie miało nic wspólnego. Dobre sobie, lewaczenie w Mezopotamii. Emancypacja, państwowa troska o wolność i równe szanse, to były w kołysce liberalizmu.
Lewaczenie jest sporo późniejsze i sporo później dopracowało swoje koncepcje.
Quasi :
Twoje posty są przydługie, ale jeśli chodzi o patrzenie na twoje poślady… no wiesz… my gomoryci…
mdh :
Pisząc o “wymarzonych realiach libertariańskich” Quasi pewnie nie miał na myśli Rousseau, już raczej Hobbesa.
EDIT
mdh :
No toż i owoż to już u proroków z Zwickau i innych dziwaków. No i Müntzera.
Tutennasrali :
Brrr, ohyzda. Zaprawdę słusznie Bóg ich ukarał.
mdh :
Nie. Po prostu znów prawie nic nie zrozumiałeś z tego co napisałem.
mdh :
Ja nic nie pisałem ani o “pierwotnym człowieku żyjącym w harmonii”, ani o koncepcji “szlachetnego dzikusa” (Rousseau? Lock?).
Pisałem o tym, że życie w pierwotnych plemionach – zapewne skrajnie odległe od wszelkiej “harmonii” – siłą rzeczy musiało przypominać “wolną” socjaldarwinowską katalaksję o której śnią (przynajmniej niektórzy) libertarianie.
mdh :
Miało z nim wspólnego wszystko.
Dla szczylików samozwańczo-libertariańskich, o których tu rozmawiamy, “lewactwo” to po prostu “pro-państwowość“, a “prawicowość” to anarchokapitalizm. “Wolnościowe” wypierdki z psychiatryka24 pokroju qatryka, wyrusa, smootnegoclowna nawet takich nicponi i korwinistów uważają za zaledwie centrystów, jeszcze nie dość “prawicowych”.
mdh :
… który “wolnościowe” szczyliki uważają za ideologię skrajnie “lewacką”.
Patrz choćby na tę pioseneczkę.
pozdrawiam
Quasi :
Po uwzględnieniu pieśni pochwalnych JKM na cześć monarchii absolutnej – wypierdki nie są takie głupie.
Quasi :
Patrz choćby na tę pioseneczkę.
Ale ten pajac jest pedalem i to przedziwnym. Mizernym strasznie. Wzbudzil we mnie poczucie winy i niechęć do bycia na zasilku :(
Gammon No.82 :
Monarchizm ponoć uchodzi za ideologię prawicową, nie lewicową/centrową.
Zresztą, Kórwin swój tropizm do monarchizmu uzasadnia w sposób mocno prawicowo-wolnorynkowy: jego zdaniem człowiek dba tylko o to, co jest jego prywatną własnością, dlatego aby stworzyć system optymalizujący troskę władzy o państwo, trzeba państwo uczynić własnością prywatną tejże władzy. Czyli monarchię.
Ciekawostka: oto projekt monarchistyczno-libertariańskiej konstytucji autorstwa pewnego sKorwinsyna. Sam oceń czy nazywając taki system lewicowym wypierdki mają rację.
pozdrawiam
Quasi :
Ciekawostka: oto projekt monarchistyczno-libertariańskiej konstytucji autorstwa pewnego sKorwinsyna.
pozdrawiam
To piękne jak różowe róże. Wchodze w to i poproszę o zostanie Królem. Gówno wam zapiszę w testamencie.
Może mi ktoś wytłumaczyć jaką logiką kierował się Grzegorz P. Świderski nadając w swojej “konstytucji” prawo wyborcze jedynie posiadaczom ziemskim? Czy istnieje jakakolwiek ideolo prawicowa głosząca, że tylko rolnicy mają prawo decydować o polityce?
Quasi :
Biorąc pod uwagę ich obsesyjne sprowadzanie prawo-lewicowości do kwestii “ile państwa/ile podatków” – muszą tym samym uznawać na wpół socjalistyczny charakter monarchii absolutnej klasycznej i stuprocentowo socjalistyczny charakter monarchii absolutnej oświeconej.
A mnie chodziło o wypowiedzi JKM na temat realnego absolutyzmu XVII-XVIII wieku, nie o jakieś z dupy wyjęte political fiction. Niemniej zaraz przeczytam.
Gammon No.82 :
A co takiego pozytywnego jest w monarchii absolutnej?
Aclan :
Tak czy owak, zawsze Pawlak.
Aclan :
Pewnie chodzi o głupawe wzorowanie się na Karcie Konstytucyjnej Ludwika XVIII w wersji, jaka nigdy nie obowiązywała, ale którą w 1830 roku zamierzał wprowadzić jego młodszy, popaprany brat, Karol X. Nie wprowadził, bo w lipcu dostał kopa.
bloody_rabbit :
No wiesz, mnie by to zwisało EDIT:JA bym nawet taki stan rzeczy zaklepał. Tylko, że jeśli ktoś ma prawo się bronić, to tym bardziej ma prawo komuś to zlecić. I może też, w ramach samoobrony, rozbrajać ewentualnych napastników EDIT:zanim kogokolwiek zabiją lub zaczną wymachiwać lufą – jeśli chodzi komuś po prostu o skutek samoobrony, a mnie chodzi o skutek.
Mnie rozbrajanie ludzi nie odpowiada, dlatego, gdybym miał coś do gadania, na jednego mieszkańca przypadałoby czternaście sztuk broni palnej i kusza. Oczywiście tylko na tym terenie, co do którego czułbym, że “jestem stąd” i że “to moje wieś”. Oczywiście na razie nie mam nic do gadania i nie ma “mojej wsi”. Pracuję nad tym dopiero! Zaraz po doktoracie na pewno coś pokombinuję!
Gammon No.82 :
A tego to chyba nie widziałem. podlinkuj.
Gammon No.82 :
Z niecierpliwością czekam na Twoją – i nie tylko – recenzję.
pozdrawiam
gantolandon :
http://www.waligorski.art.pl/liryka.php?litera=c&nazwa=42
Quasi :
Nie mogę. W jakiejś papierowej gazecie było, nawet nie pamiętam gdzie.
Recenzja będzie krótka: łzy zakręciły mi się w kaprawych oczkach.
bart :
Kupiłem jakiś czas temu kawałek ziemi. KRUS !!!! Jak to zrobić? Przy jakiej powierzchni posiadanej gleby stać się można posiadaczem ziemskim, bo nie uważałem?
@ Gammon No.82:
No raczej nie u Hobbsa. Zważ na to, że tam masz dwa bieguny. Państwo i absolutną podległość albo brak ograniczeń i anarchię. W koncepcjach libertariańskich masz umowę społeczną co do praw i państwo pilnujące porządku.
Wiec raczej Rousseau, żyją sobie wolni i w spokoju.
No proszę Cie. Łyknąłbym to jakbyś pisał o prapraprapoczątkach teologii wyzwolenia. Jako koncepcja polityczna? Hmmm. To nie ta półka. Tak to można polować na różne fragmenty ciekawostki jakie się pojawiały, bez większego znaczenia dla kształtowanie sie doktryn politycznych.
Czy dobrze widzę? Gówno “moa” zniknęło? Miło.
Witam Tutena. Najs tu si ju.
Tutennasrali :
http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/
@ moa:
A, jeśli Eli seryjnie chciałby, żeby zakazano nielubienia ludzi (tudzież ograniczyć Przeświętą Wolność Słowa w zakresie wykraczającym poza zwykłe podżeganie), to cóż, pozostałoby mi powtarzać sobie, że i tak jest słodziutki, i ma piękny umysł, i postanowił nie marnować go na błahostki.
kabotyna :
Not cool.
Gammon No.82 :
A to, no to tak :D
Quasi :
Łał. Rozwalił mnie zwłaszcza prymas będący praktycznie pierwszym po królu. Skąd korwinistom się wzięła ta miłość (bez wzajemności chyba) do kościoła katolickiego? Libertarianie (Rand na przykład), chyba ogólnie za nim średnio przepadają?
gantolandon :
Bo oni miłują inny KRzK – ten z około 1820 roku.
Bo korwiniątka to Wypierdki Kongresu Wiedeńskiego doprawione połowicznie endecją (eN si! Decja no!) oraz Białym Dworkiem na Kresach. Z libertarianami mają głównie tyle wspólnego, że też nie lubią płacić podatków (no chyba że na Pinocheta).
gantolandon :
Wiesz co? Nie jestem pewien czy wlaśnie temu skrętowi nie sprzedawalem kiedyś różnego stafu (teraz i tak mi można naskoczyć i nikt mi nic nie udowodni) poprawiającego percepcję i takie tam. Raz mnie samego tak zgjęło, że bylem przekonany, że Pius IIV jest moim bratem, a ten był chba demokratą i ogólnie pałą. Może przyjął to co ja?
Quasi :
Może dlatego, że używasz określeń ‘niemajstremowych’? ;)
Quasi za dużo psychiatryka.
Rousseau.
To nie libertarianie. Nawet jeśli anarchizują to droga do anarchizmu u libertarian inaczej wiedzie.
A tak konkretnie co?
To, że się gówno znają ustaliliśmy. Tego, że przyjmujesz ich gównianą terminologię z dupy wyjętą nie łapię.
gantolandon :
Korwin wyjaśnia to np. tutaj.
mdh :
Oczywiście, że używam określeń niemajstremowych, a ściślej – w znacznie niemajstremowym (“lewactwo”, “prawica”, “wolnościowcy”). I robię to jawnie. Choćby dlatego biorę je w cudzysłów.
mdh :
O ile wiem, do libertarian zalicza się m.in. anarchokapitalizm i minarchizm (ideologię “nightwatchman state”). W psychiatryku24 (samozwańczymi) anarchokapitalistami są m.in. qatryk, wyrus, smootnyclown, meharolnik – to co tutaj pisałem opierałem na ich wywodach.
Pisząc o anrchizujących libertarianach miałeś na myśli anarchokapitalistów? Jak Twoim zdaniem wiedzie droga do mainstreamowego anarchokapitalizmu?
mdh :
Boże! A to, że tu na BdB i w okolicach nazywamy siebie “Cywilizacją Śmierci” łapiesz?
mdh :
Mdh, za mało psychiatryka. Bo nie łapiesz kiedy ma miejsce ironiczne przedrzeźnianie, nawet wtedy, gdy kłuje Cię ono w oczy cudzysłowem. A przy czytaniu BdB – gdzie szydera z prawicowej ekstremy jest na porządku dziennym – ignorancja w tym zakresie jest groźna.
pozdrawiam
bart :
No sorasy. Wiem, że nie kul. Ile razy mam się tłumaczyć za tłuczenie buca? Podał by jakiś przykład, poproszony, to nie robiłbym chamówy.
Quasi :
Quasi! Nie!!! Meharolnik to smutny, chory człowiek. Nie wycieraj się nim. Pliz.
Gammon No.82 :
Eeee, z tego co widziałem, to przynajmniej z obiektywistami mają całkiem sporo wspólnego. Podatki to najbardziej widoczna kwestia, z którą się zgadzają. Ale też mają tendencję do brandzlowania się słowami “własność”, “wolność” i “odpowiedzialność”, ze wszystkimi konsekwencjami z tego wynikającymi. Nawet rdzeń obu światopoglądów jest podobny – egoizm jest dobry, bo dzięki Wolnemu Rynkowi, w procesie tajemniczym niczym Eucharystia, to całe ciągnięcie “każdy w swoją stronę” przeistacza się w dobro ludzkości.
Różnic zauważyłem naprawdę niewiele. To uwielbienie Korwina dla KK jest jedną z większych.
Quasi :
Mam drobne problemy z poskładaniem tego do kupy. Argument podobny mniej więcej do korwinistycznej wizji monarchii. Niby jest fajna, bo król może się mieszać do wszystkiego, ale tak naprawdę jest zajebista dlatego, że się w ogóle nie miesza i każdy se robi co chce.
Jest w tym tekście jakaś myśl przewodnia, czy po prostu różne kawałki redagowały oddzielne osobowości autora?
Quasi :
Czad. Tego nie znałem. Mehakorwin, po prostu.
gantolandon :
Konsekwencjami w sensie wytrysków ochlapujących internety?
A w ogóle to republikanci i obóz hetmański też się tymi słowami brandzlowali.
“W pełnym świetle jej dochodzeń
Jasną gwiazdą lśni despotyzm
I wychodzi czysto na wierzch
Targowicy patrijotyzm…
Gdyż Kościuszko to był wariat,
Co buntował proletariat!”
@ Quasi:
Gdyby to się ograniczało do szyderstwa i cudzysłowu to ja bym się nie czepiał. Jednak, Ty przykroiłeś swoje rozumienie np wolności do rozumienia antykorwinistycznego. Dopiero jak sobie poczytałem psychiatryk to załapałem o co Ci chodziło. I zapewniam Cię, że to bardzo daleko od terminologii obecnej w literaturze przedmiotu.
“Wer mit Ungeheuern kämpft, mag zusehn, dass er nicht dabei zum Ungeheuer wird.”
Pisząc o anarchizowaniu odnosiłem się do Twojej analogii dotyczącej pierwotnej hordy, która rzekomo jest bliska ich pragnieniom. Otóż tak się składa, że anarchokapitalizm a jeszcze bardziej minarchizm daleeeko mają do takiego pojmowania wolności (własności prywatnej to w ogóle w hordzie nie ma) etc.
Ty akurat nie bierz mnie pod włos. Ironię łapię. Problem w tym, że płynnie przechodzisz od terminów z cudzysłowami do tych bez cudzysłowów.
także pozdrawiam
Edit:
P.S.
Nadal czekam na potwierdzenie Twojej uroczo-cudacznej tezy. Jakieś konkrety?
No chyba, że to był żart. Niestety ja akurat nie załapałem. Dodam, że to nie moja wina. Zabrakło cudzysłowów.
@mehakorwin
normalnie jakbym rozmawiał z moimi wierzącymi znajomymi.
ciekawość, skąd wymyślił, że ateiści koniecznie chcą wszystkich na około przekonywać o nieistnieniu bozi? Bart kiedyś pisał o trudności w “ewangelizowaniu braku”, ale wierzącym się wydaje, że ateizm jest negatywem ich własnej religii i zawiera nakaz szerzenia niewiary.
urocze to:
i to:
czasem mam wrażenie, że JKM nie potrafi napisać zdania, które nie zawierałoby czegoś, co ma wyglądać na jakiś paradoks, bon mot czy ChGW co jeszcze.
Gammon No.82 :
A nie lepiej http://www.paramedica.pl/p448-quicktrach-zestaw-do-konikotomii-dla-dzieci.php instrukcja tu http://www.akme.com.pl/?a=sys@FileGet&file=uploaded_files/Ulotka_PCK.pdf (qrcze, firma wabi się AKME ! )
Ale dlaczego oni chcą rozcinać konika?
RobertP :
THX, przekażę.
RobertP :
Make me unsee it.
bart :
Drapanie w gardle – you got it too, yes?
mdh :
1. Ale przecież ja o tym jawnie informowałem. Nie rozumiem zatem skąd zaskoczenie&oburzenie.
2. Nie tyle przykroiłem, co swoje wywody na temat wolności stworzyłem na potrzeby polemiki z psychiatrykowymi “wolnościowcami” i sKorwinsynami.
Zresztą, nie tylko ja to zrobiłem, bo WO też.
mdh :
Proszę, nie mędrkuj i nie “zapewniaj” mnie więcej o niczym, bo nie mam w zwyczaju uznawania blogowych komentarzy kogoś tam za źródła-autorytety. Zręczniej by było, gdybyś powiedział np. “nie przypominam sobie, żebym się spotkał z takim ujęciem ‘wolności’ w znanej mi literaturze przedmiotu” (i podał namiary na tę literaturę).
mdh :
W takim sensie, w jakim oni to pojęcie (tj. “własności”) rozumieją? Jak najbardziej jest. Oni pojęcie “własność” rozumieją jako element jakiegoś “prawa naturalnego” (“wolnościowcy”; własność prywatna to coś istniejącego obiektywnie, bez względu na realia społeczne; “własność” jest tylko naturalnym rozszerzeniem naturalnego prawa człowieka do stanowienia o sobie, o własnym ciele i umyśle, bowiem “własność” jest owocem pracy lub woli tego ciała/umysłu) lub “prawa pragmatycznego” (Nicpoń; “własność” to to, co człowiek jest w stanie sobie zdobyć i utrzymać stosując dowolne z dostępnych mu środków, “tam gdzie siła, tam prawo”).
mdh :
A gdzie niby biorę?
mdh :
Gdzie?
pozdrawiam