Home > Racjonalo > Orion-Srorion

Orion-Srorion

August 10th, 2009 Leave a comment Go to comments

W obliczu zbliżającego się wyjazdu na wakacje oraz braku pomysłu na nową notkę postanowiłem użyć desperackiego zapychacza i streścić dla was pewną dyskusję na forum davidicke.pl. Owszem, mógłbym zastąpić całą pisaninę linkiem do wątku, ale to nie byłoby tak interesujące doświadczenie jak przeczytanie mojego streszczenia, hm?

Zaczęło się od reklamy sympozjum poświęconego końcowi cywilizacji w 2012 r. Mroczny plakat, dzieło osoby nienawidzącej piękna, typografii i języka polskiego, zachęca do wybekania stówy na bilet, kusząc spotkaniem z gwiazdą apokaliptycznego undergroundu Patrickiem Gerylem, autorem „Proroctwa Oriona na rok 2012”.

Pażdziernik miesiącem sympozjów.

Organizatorzy twierdzą, że Patrick Geryl jest „wybitnym astrofizykiem belgijskim”. Kwestia formalnego wykształcenia nie jest do końca jasna: według informacji zawartych na stronie Geryla, jest on raczej „literatem i badaczem”, który „od dzieciństwa bardzo interesował się astronomią i przeczytał setki artykułów i książek na jej temat” (wcześniej zajmował się m.in. obalaniem teorii względności — strona nie precyzuje, ogólnej czy szczególnej). W swoich najnowszych publikacjach Geryl zajmuje się nadchodzącą zagładą ludzkości: w roku 2012 wskutek gwałtownej aktywności magnetycznej Słońca dojdzie do przebiegunowania magnetycznego Ziemi, co spowoduje niemal kompletne wyginięcie rodzaju ludzkiego. Nie ma żartów, ostatnie takie przebiegunowanie zatopiło Atlantydę. Informację o zbliżającym się kataklizmie nasz literat i badacz wyczytał w proroctwach Majów i Egipcjan (oczywiście starożytnych; współcześnie żyjący Egipcjanie to jakieś cześki nie kumające Atlantydy). Na szczęście Geryl oprócz apokaliptycznej przepowiedni niesie również nadzieję: ratunek dla Ziemian może znajdować się w Wielkim Labiryncie pod piramidami w Gizie, w formie wypisanych na ścianach obliczeń, wskazówek i porad sporządzonych w obliczu zagłady przez samych Atlantów, którzy najwyraźniej za późno zabrali się do roboty i opracowali tylko część teoretyczną planu ratunkowego.

Geryl wraz z kolegą, „archeo-astronomem” Gino Ratinckx, postanowił odnaleźć ów labirynt. Wspomniałem już, że według „zwyczajnych” archeologów nie ma czegoś takiego jak Wielki Labirynt? Nie? Ach. Taki drobny detal nie zniechęca naszych dzielnych poszukiwaczy, którzy uzbrojeni w GPS wyruszyli na przygodę do Egiptu. Na razie efekt ich poszukiwań to trzy białe kamienie i zdjęcie bohaterów w śmiesznych kapelusikach. Piszę to i sam się wstydzę tej taniej szydery wobec ludzi, którzy próbują uratować świat, nie bacząc na grożące niebezpieczeństwa („jeśli zgubisz się w labiryncie, czeka cię pewna śmierć, bo ŚCIANY SIĘ RUSZAJĄ”).

Na wypadek gdyby nie odnalazł labiryntu, Geryl szykuje plan B polegający na zorganizowaniu grupy przetrwania przebiegunowania. Za pewną ilość pieniędzy (minimum 5000 euro, nastawiać się raczej na dziesięć tysi) można zostać współtowarzyszem Patricka Geryla w zabetonowanej górskiej jaskini, której wilgotny, chłodny klimat powinien zapewnić ochronę przed nieuchronnym kataklizmem. Ciekawe, czy cateringiem zajmuje się wspomniana w tekście o chemtrailsach eFoodsDirect?

Patrick Geryl

Agent Mulder twierdzi, że najlepsza ochrona przed zimnem to dwa nagie ciała w jednym śpiworze.

Oprócz Geryla na sympozjum wystąpi kilku polskich prelegentów, wśród nich „najbardziej znany hipnotyzer w Polsce” (nie Arnold!), który „wprowadzi w trans kilka osób z sali i przeniesie ich w przyszłość do roku 2013”. Swój wykład wygłosi również gość, który twierdzi, że w 2012 r. nie będzie żadnego przebiegunowania, za to dupnie w nas planeta Nibiru (ciekawe, co na to Geryl). Janusz Zagórski omówi dokumenty programowe i wartości duchowe społeczności postapokaliptycznej, a Wojciech Maćkowiak przedstawi dowód na istnienie Atlantydy.

Pisałem w tekście o chemtrailsach, że tropiciele Ukrytej Prawdy to wyjątkowo tolerancyjna gromada — nie robią afery, że bzdet wyznawany przez jedną grupkę wyklucza prawdziwość bzdetu wyznawanego przez drugą. Stąd nie powinna dziwić obecność pana od Nibiru na jednym sympozjum z panem od przebiegunowania. Okazuje się jednak, że czasami pojawiają się konflikty. Oto w odpowiedzi na reklamę sympozjum odzywa się administrator forum davidicke.pl:

Nie wierzę w ani jedno słowo Geryla, David Icke tez go nie popiera, czyli nie mogę jednocześnie tworzyć dwubiegunowości i rozdwojenia jaźni. Raczej David nie byłby zadowolony widząc że popieramy Geryla reklamując jego imprezę. Geryla zresztą uważam za oszusta. Może i miesza prawdę z fikcją , ale więcej w tym fikcji. Popierał też Projekt Cheops i Lucynę Łobos a to oszuści numer dwa. A projet Chops dla mnie to już absolutne dno. Myślę że wielu ludzi na forum i nie tylko udowodniło oraz wielu fantastycznych mistrzów duchowych, Indian, Mnichów Tybetańskich, Naukowców — udowodnili oni że mydlenie oczu zagładą jest błędem bo zagłady nie będzie. Sam w to nie wierzę i nie widzę powodu aby to propagować. Myślę że i tak będzie pełno ludzi nawet bez naszej skromnej reklamy.

Ałć. Nie dość, że przebiegunowanie to bzdura, to jeszcze nie ma czegoś takiego jak Nibiru:

Planeta X Nibiru TO MIT co odwodnił już Michael S Heiser…i czymkolwiek to jest nie jest na pewno planetą Nibiru. Ten mit rozpowszechnia od lat siedemdziesiątych kolejny oszust Zecharia Sitchin.

Inny uczestnik dyskusji wtrąca się ze swoją hipotezą na temat Planety X:

Każdy kto głosi brednie o zagrożeniu ze strony Nbiru jest albo idiotą albo dezinformatorem. Nibiru proszę Pana była statkiem kosmicznym slużącym do wydobywania złota i zasiewania DNA na różnych planetach — w żaden sposób nie może nam teraz zagrażać bo albo go już nie ma, albo w środku siedzą Ci sami inżynierowie genetyczni którzy babrali się w naszych genach i raczej nierozsądne z ich strony byłoby niszczenie swojego eksperymentu.

Następny dyskutant, twórca strony Vismaya Maitreya (MY EYES, THEY BURN), twierdzi, że Nibiru faktycznie nadlatuje, a zapytany o źródło informacji najpierw zbywa rozmówcę, a potem zaznacza, że stracił już zapał do eksplorowania tajemnicy Planety X:

mam pewne info których nie zdradzam ale wiem że Nibiru leci do nas i tyle -> na pewno nie powiem swojego źródła, oczywiście przez nie podanie źródła staje się mniej wiarygodny ale że tak powiem zwisa mi to (…) ja wiem tylko że leci do nas… w jakim celu? nie analizuje już tego dokładnie…

Internauta radoslaw tłumaczy, co właściwie stanie się w 2012 r.:

Nasze słońce wtedy “beknie”.
Wiatr słoneczny który doleci do Ziemii usmaży wszystkich ktorzy nie potrafią wywołać implozji w DNA.
Przeszkodą w tym procesie jest: strach, żywność GMO, smog w miastach, brak współczucia i parę innych rzeczy.
To jest czysta fizyka, niestety nie nauczana na uniwersytetach.
Życzę zrozumienia i lepszego merytorycznego przygotowania do tematu który jest bardzo istotny dla ludzkoci.

To moja druga ulubiona wypowiedź, zaraz po tej o wydobywaniu złota i zasiewaniu DNA. Widać, że radoslaw to osoba, która potrafi edukować — w kilku zdaniach zawarł treści na co najmniej dwie blogonotki: bekające słońce, implozja w DNA, tajemna fizyka. No i oczywiście brak współczucia i parę innych rzeczy.

Dopiero pod koniec dyskusji dowiadujemy się, jaki problem mają administratorzy strony davidicke.pl z Gerylem — i jest to problem bardzo ciekawy. Jak zapewne wiecie, dla antysemickich tropicieli teorii spiskowych David Icke to szkodliwy wariat, który bajkami o Ludziach-Jaszczurach odsuwa podejrzenia od Rządu Światowego Żydostwa. Czas zstąpić o pięterko niżej. Otóż dla Davida Icke i jego fanów Patrick Geryl to szkodliwy wariat, który bajkami o przebiegunowaniu odwraca uwagę ludzkości od prawdziwych zagrożeń:

Przez dłuższy czas próbowaliśmy wyjaśnić na forum Cheopsa szkodliwość podobnej działalności, bez skutku. GDYBY Geryl mówił o sprawach WAŻNIEJSZYCH jak NWO, smugi chemiczne, Codex Alimentarius, faszystowskie metody rządów mocarstw, zatajanie wiedzy, niszczenie zdrowia, ofiary z ludzi, terroryzm, szczepienia, ….lista nie ma końca. wtedy popierałbym go i myślę że Icke też.
To co tworzy Geryl to kolejna fałszywa flaga… wizja fałszywego jutra. (…)

Nie niepokoi mnie to co stanie się w 2012, nie boję się tego i nie wzbudza to we mnie skrajnych emocji, co będzie to będzie, nie dbam o to. Ważne jest co dzieję się teraz…BO SĄ LUDZIE i i INNI 8-) którzy bardzo się tego boją co się stanie, jak np Illumianci czy rasa Draco (cokolwiek o nich myślicie) Chcą zamknąć Nas w elektromagnetycznej pułapce, zniszczyć nasze DNA, zastraszyć, uśpić hipnozą poprzez media, religię i inne opium dla mas. Nie boję się 2012, boję sie tego co się stanie zanim dożyjemy tej daty, na tym staramy się skoncentrować. Będzie Przebudzenie, to jest pewne, ale to teraz jest wojna , a nie w 2012. Trzymajmy się dnia dzisiejszego, bo od tego co robimy TERAZ zależy co będzie w 2012.

Uff, zdążyłem sklecić notkę przed wyjazdem! Blogasek udaje się na urlop do września. Dla aktywnych czytelników proponuję zadanie domowe: ustalić, kto jest szkodliwym wariatem dla Patricka Geryla.

  1. kabotyna
    August 20th, 2009 at 17:59 | #1

    czescjacek :

    Mięso przede wszystkim jest obrzydliwe w przyrządzaniu

    Bzdura. Może jeszcze patroszenie ryb też jest obrzydliwe?

    Pokolenie makdonaldów! Łeeee.

  2. August 20th, 2009 at 17:59 | #2

    eli.wurman :

    No to smak soi mnie nie nawilża, nie rozumiem zachwytu, jest masa ciekawszych roślin do zeżarcia.

    A gdzie przeczytałeś, że się zachwycam? Tyle że schabowym zachwycam się juz całkiem mniej, wcale nieomal.

    eli.wurman :

    Dopiero teraz klikłem, bo wcześniej spieprzyłeś coś w hrefach i było nieklikalne.

    No wiem:)

    kabotyna :

    Podaje go się zupełnie sauté i sam sobie na talerzu ewentualnie solisz, pieprzysz i czasem odrobinę dobrego brandy dodajesz.

    No więc jesli piepszy sie i soli, to gdzie to ‘różnie’? Zresztą samo siekanie/mielenie/psihuj to tez jest przyrządzanie. Żeby się nie obyło bez analogii: zgodzimy się chyba, że pietruszka posiekana inaczej smakuje niż z liścia.

    No więc trzyajmy się ściśle pojęć: pierwotny smak schabu versus pierwotny smak soi.

  3. August 20th, 2009 at 17:59 | #3

    jaś skoczowski :

    No kurwa Za każdym razem, gdy tak piszesz, umiera mały kotek, kuuuuurwa

    Kotów jest od cholery, więc w sumie nic strasznego się nie dzieje (auch: co jakiś czas tablica ogłoszeń w moim osiedlowym sklepiku puchnie od “oddam kotki”).

  4. August 20th, 2009 at 18:01 | #4

    eli.wurman :

    A seks jest brudny, trzeba się spocić, jakieś płyny, ciała się kleją, ludzie sapią. I?

    Seks jest z żywym mięskiem i jeśli mam nie grokować w nim nieprawidłowości, to musi odbywać się za zgodą co najmniej obu stron, natomiast pełnie seksu w seksie jest wtedy, gdy obydwie strony mają swój osobisty moment “o tak, taaaaaaaaaaaak!” (choćby na zasadzie, że nie doszedłem, ale była wspaniała).

    A-jedzenie-mięsa-wymaga-najpierw-zapierdolenia-świnki.

  5. czescjacek
    August 20th, 2009 at 18:02 | #5

    eli.wurman :

    A seks jest brudny, trzeba się spocić, jakieś płyny, ciała się kleją, ludzie sapią. I?

    To bardzo złe porównanie, gdyż brudota seksu występuje wtedy, kiedy też największy apetyty na seks i jego zaspokajanie, znaczy w czasie seksu. Brudota mięsa występuje przed jedzeniem, a kiedy się je, to już syfne nie jest.

    Iiiii dlatego rzadziej jem mięso niż otherwise.

  6. August 20th, 2009 at 18:04 | #6

    hlb :

    A gdzie przeczytałeś, że się zachwycam?

    No to jak Ci jest wszystko jedno z okazji soi to czemu mnie gryziesz w sojowe emo?

    hlb :

    No więc jesli piepszy sie i soli, to gdzie to ‘różnie’?

    W tym, że nawet jak nie popieprzysz i pososlisz to też smakuje.

    hlb :

    Zresztą samo siekanie/mielenie/psihuj to tez jest przyrządzanie

    Posiekaj soję i rozpływaj się nad jej smakiem.hlb :

    że pietruszka posiekana inaczej smakuje niż z liścia.

    Ehe, a jak mój chłopak zrobi herbatę to też jest “lepsza”.

    hlb :

    pierwotny smak schabu versus pierwotny smak soi.

    Wyciągasz jakieś zaprzeszłe spory sprzed 20 komciów.

  7. kabotyna
    August 20th, 2009 at 18:06 | #7

    hlb :

    No więc jesli piepszy sie i soli, to gdzie to ‘różnie’? Zresztą samo siekanie/mielenie/psihuj to tez jest przyrządzanie. Żeby się nie obyło bez analogii: zgodzimy się chyba, że pietruszka posiekana inaczej smakuje niż z liścia.

    No więc trzyajmy się ściśle pojęć: pierwotny smak schabu versus pierwotny smak soi.

    Chuja tam. Napisałem “ewentualnie” i że ja nie solę i nie pieprzę.

    Napisałem poza tym, że także carpaccio z Angusa pozostawiam nietknięte. Siekanie zaś ma w tym wypadku inny cel niż zmiana smaku. Dość niewygodnie je się kawałek surowego mięsa w całości, więc kucharz robi to za nas. Rozumiem, że dla Ciebie byłoby analogią prawidłową gdybym sam sobie posiekał na talerzu to mięso a nie zrobił by tego kucharz.

    No więc dla mnie soja ma żaden smak bez przypraw albo fermentacji. Obojętnie czy będzie zmielona, posiekana, utłuczona czy przeżuta przez moje ząbki.

  8. August 20th, 2009 at 18:07 | #8

    jaś skoczowski :

    A-jedzenie-mięsa-wymaga-najpierw-zapierdolenia-świnki.

    Więc mówię: czekam z utęsknieniem na dzień, kiedy mięsko będzie uprawiane w hitec fabrykach. Póki co świnki i cielaczki są trochę w dupie i jest mi z tego powodu przykro.

    czescjacek :

    Brudota mięsa występuje przed jedzeniem, a kiedy się je, to już syfne nie jest.

    Ale co jest syfnego w przygotowywaniu mięsa?

  9. czescjacek
    August 20th, 2009 at 18:08 | #9

    eli.wurman :

    (auch: co jakiś czas tablica ogłoszeń w moim osiedlowym sklepiku puchnie od “oddam kotki”)

    Ech bo nawet wśród osób dokarmiających koty jest dość częste przekonanie, że nie można sterylizować, bo to “nienaturalne” i “kotu się należy”, sob sob.

  10. August 20th, 2009 at 18:08 | #10

    eli.wurman :

    Wyciągasz jakieś zaprzeszłe spory sprzed 20 komciów.

    Ale za to jak cię pobudziłem intelektualnie. Przeczytałeś uważnie wszystkie moje komcie, żeby napisać swojego.

    EDIT: I nawet nie wytknałes mi ortografa, czym szczerze przyznam zaimponowałęś mi. Od razu wiidac, że popierasz akcję ‘stop chamstwu w internetach’. iLike!

  11. czescjacek
    August 20th, 2009 at 18:09 | #11

    eli.wurman :

    Ale co jest syfnego w przygotowywaniu mięsa?

    No weź, babranie się w trupie przecież. Te wszystkie błony, ścięgna, chrząstki, ble. A potem ręce śmierdzą.

  12. August 20th, 2009 at 18:10 | #12

    czescjacek :

    No weź, babranie się w trupie przecież. Te wszystkie błony, ścięgna, chrząstki, ble. A potem ręce śmierdzą.

    I oddech! A jak naprawdę ciężkostrawne to i stolec!

  13. August 20th, 2009 at 18:11 | #13

    hlb :

    Ale za to jak cię pobudziłem intelektualnie.

    Flejmy o apple są soooo last century, to trzeba teraz wyciągać tematy z lodówki.

    hlb :

    Przeczytałeś uważnie wszystkie moje komcie, żeby napisać swojego.

    Sama, z nudów. I tak czytam wszystkie komcie, chyba że się odetnę na dwa-trzy dni, to potem ciężko.

  14. August 20th, 2009 at 18:14 | #14

    czescjacek :

    No weź, babranie się w trupie przecież

    W jakim trupie. Kroisz mięso. Jedzenie. Jedzenie to nie trup. Następuje cudowne przemienienie.

    czescjacek :

    Te wszystkie błony, ścięgna, chrząstki, ble

    Jezusmaria, gdzie kupujesz takie paści? Auch: nie jedz drobiu, to syfeks.

  15. kabotyna
    August 20th, 2009 at 18:16 | #15

    Pierdolicie jak jakieś wegemamy.

  16. August 20th, 2009 at 18:17 | #16

    eli.wurman :

    Flejmy o apple są soooo last century, to trzeba teraz wyciągać tematy z lodówki.

    Zawsze możemy to połączyć. Masz japko naklejone na lodówce, bo słyszałem, że to jest najnowszy hype w tradycyjnie mięsożernej Polsce?

  17. czescjacek
    August 20th, 2009 at 18:20 | #17

    eli.wurman :

    Następuje cudowne przemienienie.

    Tja, dopóki się nie natknie na błonę/ścięgno/chrząstkę.

    eli.wurman :

    gdzie kupujesz takie paści

    No weź, najwspanialsza polędwica jak się kupi więcej niż pińć deko to zawiera coś, co świadczy że to był człowiek.

  18. August 20th, 2009 at 18:24 | #18

    hlb :

    Masz japko naklejone na lodówce, bo słyszałem, że to jest najnowszy hype w tradycyjnie mięsożernej Polsce?

    Tradycyjna mięsożerność to jest w sumie dosyć świeża sprawa. Zdaje się że jesteśmy krajem 1001 potraw z kaszy i ziemniaka.

    Naklejać coś na lodówkę? Przecież to wiocha a’la końcówka ’80 i początek ’90.

    czescjacek :

    Tja, dopóki się nie natknie na błonę/ścięgno/chrząstkę.

    Jej, a jak wykrawasz jakieś paści z ziemniaka czy obcinasz to zielone od marchewki to też masz takie emo?

    czescjacek :

    No weź, najwspanialsza polędwica jak się kupi więcej niż pińć deko to zawiera coś, co świadczy że to był człowiek.

    Aaaaaa!

  19. August 20th, 2009 at 18:31 | #19

    eli.wurman :

    Tradycyjna mięsożerność to jest w sumie dosyć świeża sprawa. Zdaje się że jesteśmy krajem 1001 potraw z kaszy i ziemniaka.

    Niedobrze, kolega uczestniczy we flejmie którego nie śledzi:

    http://blogdebart.hell.pl/2009/08/10/orion-srorion/comment-page-12/#comment-54785

    Chociaż raczej obawaim sie, ze zachodzi underage troll tutaj.

    eli.wurman :

    Naklejać coś na lodówkę? Przecież to wiocha a’la końcówka ‘80 i początek ‘90.

    A ja niedawno widziałem lodówke bosha tak podobną z frontu do eerbuka, że kiedy nakleiliśmy na nią japko, to ludzie podbiegali zapytać czy moga się przejechać kursorem po docku.

  20. August 20th, 2009 at 18:36 | #20

    hlb :

    Niedobrze, kolega uczestniczy we flejmie którego nie śledzi

    Pfff, setkę komciów temu, o rzepie, se możesz.

    hlb :

    A ja niedawno widziałem lodówke bosha tak podobną z frontu do eerbuka, że kiedy nakleiliśmy na nią japko, to ludzie podbiegali zapytać czy moga się przejechać kursorem po docku.

    Daj spokój Mariola, to są Twoi znajomi.

  21. czescjacek
    August 20th, 2009 at 18:42 | #21

    eli.wurman :

    Naklejać coś na lodówkę? Przecież to wiocha a’la końcówka ‘80 i początek ‘90.

    Przecież to wiocha ponadczasowa. Ja mam na lodówce mojego małego kucyka My Little Pony.

    eli.wurman :

    Jej, a jak wykrawasz jakieś paści z ziemniaka czy obcinasz to zielone od marchewki to też masz takie emo?

    No chyba, że nie. Dlaczego miałbym? Przecież nie wypieram świadomości, że warzywa były kiedyś warzywami.

  22. August 20th, 2009 at 18:43 | #22

    eli.wurman :

    Pfff, setkę komciów temu, o rzepie, se możesz.

    Pffff?
    teentroll

    eli.wurman :

    Daj spokój Mariola, to są Twoi znajomi.

    Pffff!

  23. August 20th, 2009 at 18:45 | #23

    hlb :

    Pffff?
    teentroll

    Ojej, ojej. Skaleczyłem się twoją ciętą ripostą.

    hlb :

    Pffff!

    No ale sam sobie ich dobierałeś, więc idź popffać na nich.

  24. August 20th, 2009 at 18:48 | #24

    czescjacek :

    Przecież nie wypieram świadomości, że warzywa były kiedyś warzywami.

    Ale wypierasz, że były podlewane krowim gównem.

  25. August 20th, 2009 at 18:48 | #25

    eli.wurman :

    hlb :
    Pffff?
    teentroll
    Ojej, ojej. Skaleczyłem się twoją ciętą ripostą.
    hlb :
    Pffff!
    No ale sam sobie ich dobierałeś, więc idź popffać na nich.

      ▲
    ▲ ▲
    TRIFORCE
    SORRY DUDE, U CAN’T

  26. czescjacek
    August 20th, 2009 at 18:50 | #26

    eli.wurman :

    Ale wypierasz, że były podlewane krowim gównem.

    No skąd!
    Krowie zresztą są zupełnie okej, świńskie i kurze są gorsze.

  27. August 20th, 2009 at 18:55 | #27

    czescjacek :

    No skąd!

    No to: warzywa rosną w kupie, a w mięsie są chrząstki. Pokój na świecie przywrócony.

  28. czescjacek
    August 20th, 2009 at 18:57 | #28

    eli.wurman :

    No to: warzywa rosną w kupie, a w mięsie są chrząstki. Pokój na świecie przywrócony.

    Eeeee, taki flejm… to ja już wolę wracać do pracy.

  29. August 20th, 2009 at 18:58 | #29

    czescjacek :

    Eeeee, taki flejm… to ja już wolę wracać do pracy.

    No przecież właśnie go zakończyłem:

    No to: warzywa rosną w kupie, a w mięsie są chrząstki. Pokój na świecie przywrócony.

  30. August 20th, 2009 at 19:08 | #30

    eli.wurman :

    No przecież właśnie go zakończyłem:

    OH_RLY?
    So I’m rolling nao.

  31. czescjacek
    August 20th, 2009 at 19:09 | #31

    eli.wurman :

    No przecież właśnie go zakończyłem:

    No to przecież mówię, że to do dupy.

  32. August 20th, 2009 at 19:09 | #32

    Od tego waszego gadania zrobiłem się głodny. Idę do domu pp-ii-ee-cc żż-ee-bb-ee-rr-kk-aa!! FTW!

  33. Gammon No.82
    August 20th, 2009 at 19:27 | #33

    czescjacek :

    No weź, babranie się w trupie przecież. Te wszystkie błony, ścięgna, chrząstki, ble. A potem ręce śmierdzą.

    Mnie ręce śmierdzą po cebuli, a od mięsa poprawia mi się stan naskórka.

  34. August 20th, 2009 at 19:34 | #34

    W poszukiwaniu źródeł nonsensu:

    Igor Janke:

    List otrzymałem pocztą, jako polecony. Przepisalem go i niczego – poza przecinkami i odnosnikami do zalączników, których nie mogłem przepisac, bo były skanami tekstów nie zmieniałem.
    Nie mam zamiaru dalej z Panem dyskutować.

    Ja wiem, że błędy ortograficzne dziennikarzom poprawia bezbłędna maszynistka, ale bez jaj… przecinków? skanami? nie mogłem? DO NOT COMPUTE!

  35. czescjacek
    August 20th, 2009 at 19:44 | #35

    Gammon No.82 :

    Mnie ręce śmierdzą po cebuli

    Ale nie jest to smród trupi.

    Gammon No.82 :

    od mięsa poprawia mi się stan naskórka

    Doktor Mengele!!!

  36. Tutennasrali
    August 20th, 2009 at 19:50 | #36
  37. Gammon No.82
    August 20th, 2009 at 19:57 | #37

    czescjacek :

    Ale nie jest to smród trupi.

    To kupuj świeże mięso do cholery.
    Kto ci każe jeść ptomainy?

    Doktor Mengele!!!

    Do usług.

  38. Gammon No.82
    August 20th, 2009 at 20:02 | #38

    hlb :

    rolling

    “So rolling, rolling, rolling Jajco Holenderskie
    Rolling left end rajt
    Rolling on end rolling bek
    Rolling on dzy azer sajd
    Rolling on end bek, Niderlend Egg”

    http://www.acton.pl/mp3-download/7redHWeFGo2/w466,salon-niezaleznych-jajco-holenderskie-blues.html

  39. Tutennasrali
    August 20th, 2009 at 20:03 | #39

    inz.mruwnica :

    Od tego waszego gadania zrobiłem się głodny. Idę do domu pp-ii-ee-cc żż-ee-bb-ee-rr-kk-aa!! FTW!

    To nie będzie nic dobrego. Kobiety słabiej gotują.

  40. Gammon No.82
    August 20th, 2009 at 20:08 | #40

    eli.wurman :

    No to: warzywa rosną w kupie, a w mięsie są chrząstki. Pokój na świecie przywrócony.

    Nadejdzie czas, kiedy dzięki inżynierii genetycznej warzywa będą rosły w mięsie, a chrząstki w kupie.

  41. janekr
    August 20th, 2009 at 20:17 | #41

    eli.wurman :

    co jakiś czas tablica ogłoszeń w moim osiedlowym sklepiku puchnie od “oddam kotki”

    Oddam kotkę (chyba dwuletnią aboco).
    Jakiś idiota wyrzucił z domu – oswojona, nie umie polować na myszy, nie umie jeść mięsa, wyłącznie karmę, twarożek… Płuckami wzgardziła, ale pierogi nadziewane nimi żre. O ile ktokolwiek rozumie koty, marzy o domu.

    My już mamy kocicę z w/w niewspółpracującą (ona albo ja!)

  42. August 20th, 2009 at 20:21 | #42

    Gammon No.82 :

    Nadejdzie czas, kiedy dzięki inżynierii genetycznej warzywa będą rosły w mięsie, a chrząstki w kupie.

    I będą wystawiać to w galeriach jako sztukę wysoką.

    janekr :

    O ile ktokolwiek rozumie koty, marzy o domu

    Dobry tytuł na powieść o porzuconej dziewczynce wychowanej przez dachowce.

  43. Tutennasrali
    August 20th, 2009 at 20:24 | #43

    eli.wurman :

    janekr :
    O ile ktokolwiek rozumie koty, marzy o domu

    Dobry tytuł na powieść o porzuconej dziewczynce wychowanej przez dachowce.

    A tego nie było na Batmanie?

  44. czescjacek
    August 20th, 2009 at 20:25 | #44

    Gammon No.82 :

    To kupuj świeże mięso do cholery.

    Pff. Świeże mięso śmierdzi świeżym trupem.

  45. August 20th, 2009 at 21:51 | #45

    kabotyna :

    Pierdolicie jak jakieś wegemamy.

    Gammon No.82 :

    Mnie ręce śmierdzą po cebuli, a od mięsa poprawia mi się stan naskórka.

    Was normalnie. Nie wzrusza. Los Małych. Króliczków i świnek.

  46. Gammon No.82
    August 20th, 2009 at 22:14 | #46

    czescjacek :

    Pff. Świeże mięso śmierdzi świeżym trupem.

    A żywe mięso śmierdzi żywym trupem.

    jaś skoczowski :

    Was normalnie. Nie wzrusza. Los Małych. Króliczków i świnek.

    Króliczków nie jadam (bo niesmaczne), a przy świnkach mam niewielkie wyrzuty sumienia (ale nie takie, żebym zrezygnował). W ogóle ścierwa jadam niewiele, ale tego niewiele nie zamierzam się wyrzec.

  47. czescjacek
    August 20th, 2009 at 22:21 | #47

    Gammon No.82 :

    A żywe mięso śmierdzi żywym trupem.

    A żywy trup śmierdzi świeżym mięsem.

  48. Gammon No.82
    August 20th, 2009 at 22:23 | #48

    czescjacek :

    A żywy trup śmierdzi świeżym mięsem.

    Świeży żywy trup śmierdzi świeżym żywym mięsem.
    Nieświeży żywy trup śmierdzi zgnilizną.

  49. kabotyna
    August 20th, 2009 at 22:24 | #49

    Królik jest pyszny. Świniny poza “jamon serano” nie jadam, bo mdła.

    I tak! Nie wzrusza nic a nic. Bo niby dlaczego?

  50. kabotyna
    August 20th, 2009 at 22:25 | #50

    edit: “serrano”

    Wciąż edit mi na makówie nie funguje.

  51. kabotyna
    August 20th, 2009 at 22:27 | #51

    kabotyna :

    Królik jest pyszny.

    Choć jagniątko lepsze.

  52. August 20th, 2009 at 22:48 | #52

    kabotyna :

    Choć jagniątko lepsze.

    Mary had a little lamb…

  53. Tutennasrali
    August 20th, 2009 at 22:58 | #53

    czescjacek :

    Gammon No.82 :
    A żywe mięso śmierdzi żywym trupem.

    A żywy trup śmierdzi świeżym mięsem.

    A hemoroidy też?
    Istnieje podejrzenie, że jeśli nie myte, czy martwe czy żywe śmierdzą gównem. Wszystko ma swoich amatorów. Wiem, że to niesmaczne. błechechecheche.

  54. kabotyna
    August 20th, 2009 at 23:08 | #54

    Kto lubi pieczone, młode kózki?

    Wpisujcie miasta!

  55. Tutennasrali
    August 20th, 2009 at 23:18 | #55

    kabotyna :

    Kto lubi pieczone, młode kózki?
    Wpisujcie miasta!

    Ja z Raciborza. Koniecznie dziewice. Piekę je na moim ogniu Szatana.

  56. August 20th, 2009 at 23:24 | #56

    kabotyna :

    Kto lubi pieczone, młode kózki?
    Wpisujcie miasta!

    Kędzierzyn-Koźle oleoleoleole!!!!1111oneoneone

  57. kabotyna
    August 20th, 2009 at 23:25 | #57

    Tutennasrali :

    Piekę je na moim ogniu Szatana.

    A co to za “ogień”? Gaz z dupy? Przyprawiony aromatem hemoroidów?

  58. Tutennasrali
    August 20th, 2009 at 23:36 | #58

    kabotyna :

    Tutennasrali :
    Piekę je na moim ogniu Szatana.

    A co to za “ogień”? Gaz z dupy? Przyprawiony aromatem hemoroidów?

    Sory zią, ale niestety nie należę do delikatnych i romantycznych kochanków. Wolę wyuzdaną i perwersyjną jazdę z owadem w krtani.

  59. Gammon No.82
    August 21st, 2009 at 09:20 | #59

    Tutennasrali :

    A hemoroidy też?

    Wszystkim po trochu, ale najbardziej gównem i rozkładającą się krwią.

    Istnieje podejrzenie, że jeśli nie myte, czy martwe czy żywe śmierdzą gównem.

    Gówno z czasem zasycha, wtedy smród maleje.

    Kiedyś (jeszcze w latach siedemdziesiątych) jakiś naukowiec zaproponował skalę porównawczą smrodu. Za dwa najbardziej hardkorowe smrody przyjął amoniak i rybę w rozkładzie.

    Wszystko ma swoich amatorów. Wiem, że to niesmaczne. błechechecheche.

    Wszystko co niesmaczne ma swoich amatorów. To łagodzi problem głodu na Ziemi.

    kabotyna :

    Kto lubi pieczone, młode kózki?

    Takie kózki?
    http://fotoforum.gazeta.pl/photo/9/ng/dd/adca/6VZfaLZBaFDNqgTW1X.jpg

  60. czescjacek
    August 21st, 2009 at 09:32 | #60

    Gammon No.82 :

    http://fotoforum.gazeta.pl/photo/9/ng/dd/adca/6VZfaLZBaFDNqgTW1X.jpg

    A weź. Uważam, że ludzkość powinna powołać specjalny think tank w celu opracowania sposobu wytłuczenia wszystkich skurwysynów stawonogów na planecie.

  61. Gammon No.82
    August 21st, 2009 at 09:52 | #61

    czescjacek :

    A weź. Uważam, że ludzkość powinna powołać specjalny think tank w celu opracowania sposobu wytłuczenia wszystkich skurwysynów stawonogów na planecie.

    Wymordowaliście trylobity, chcecie wymordować i resztę?

  62. czescjacek
    August 21st, 2009 at 10:52 | #62

    Gammon No.82 :

    Wymordowaliście trylobity, chcecie wymordować i resztę?

    Nie wiem, kto wymordował trylobity, ale ma u mnie piwo.

  63. RobertP
    August 21st, 2009 at 10:55 | #63

    Gammon No.82 :

    Za dwa najbardziej hardkorowe smrody przyjął amoniak i rybę w rozkładzie.

    Na Brainiacu “testowali” smrody żarcia (chyba skisły nabiał był najbardziej pawiogenny), ale w sieci znalezłem tylko to
    What Food Makes The Smelliest Farts http://www.youtube.com/watch?v=fMFOkBpfCgo

  64. otaki
    August 21st, 2009 at 11:03 | #64

    ja tam najbardziej lubię proste polskie żarcie (kuchnia patriotyczna)
    do talerza głebokiego, bardzo głebokiego, wkładamy solidną przygarść makaronu, może być ugotowany
    nalewamy wódki po brzeg talerza, można dodać łyżkę masła qrva osełkowego
    jemy łyżką niespiesznie, rozkoszując się każdą łyżką i Bogu dziękując za te hojne dary

  65. August 21st, 2009 at 11:12 | #65

    otaki :

    ja tam najbardziej lubię proste polskie żarcie (kuchnia patriotyczna)
    do talerza głebokiego, bardzo głebokiego, wkładamy solidną przygarść makaronu, może być ugotowany
    nalewamy wódki po brzeg talerza, można dodać łyżkę masła qrva osełkowego
    jemy łyżką niespiesznie, rozkoszując się każdą łyżką i Bogu dziękując za te hojne dary

    U DO IT WRONG!
    makaron, podobnie jak i talerze to jednak cudzoziemszczyzna. makaron zastąp rzepą, talerz drewnianą miską i będzie gites.

  66. otaki
    August 21st, 2009 at 11:15 | #66

    hlb :

    otaki :

    U DO IT WRONG!
    makaron, podobnie jak i talerze to jednak cudzoziemszczyzna. makaron zastąp rzepą, talerz drewnianą miską i będzie gites.

    to polski makaron Lubella! polskie kolanka ozdobne!
    ale drewniania miska to je to
    makaron można ostatecznie zastąpić jagłami, ale nie rzepą na miły Bóg!
    rzepa z wódką jest niezdrowa

  67. August 21st, 2009 at 11:20 | #67

    otaki :

    to polski makaron Lubella!

    Ciekawe czy miałbyś odwagę powiedzieć to Schłopiałej Szlachciance z Kazachstanu!
    Żaden makaron nie będzie nigdy prawdziwie polski, choćby się zesrał. I jeszcze ta nazwa: Lubella. To tez jest jakiś, za przeproszeniem, makaronizm.

  68. otaki
    August 21st, 2009 at 11:28 | #68

    hlb :

    Żaden makaron nie będzie nigdy prawdziwie polski, choćby się zesrał.

    w gacie?

  69. Gammon No.82
    August 21st, 2009 at 11:37 | #69

    otaki :

    Żaden makaron nie będzie nigdy prawdziwie polski, choćby się zesrał.

    w gacie?

    Pojedynek mistrzów kuchni
    Grillowana kaszanka w hostii vs. Zesrany makaron w gaciach

  70. August 21st, 2009 at 11:53 | #70

    Gammon No.82 :

    Grillowana kaszanka w hostii vs. Zesrany makaron w gaciach

    to jest kuchnia typu fusion. są miejsca gdzie aby uzyskać prawo do zamówienia takiego czegoś trzeba wywalić 30 papiera za samą wode perrier.

  71. blue.berry
    August 21st, 2009 at 12:03 | #71

    och jaka urocza dyskusją. od bakłażana przez buraka do soi. a przepraszam do srającego makaronu : )

    co do soi, to mnięsię zawsze wydawało że jej besmak to w sumie plus. bo bardzo łatwo ją wkomponować w inne składniki. np. klopsiki sojowe w sosie pomidorowym z makaronem są rewelacyjne. (w wersji ze spaghetti to moja ulubiona potrawa a’la animusy – nie wiem czy zwróciliście uwagę ze b. często w filmach animowanych posiłek to wlasnie spaghetti z pomidorowym sosem i klopsikami: )))

    hlb :

    to jest kuchnia typu fusion.

    teraz się mówi cross cooking

  72. August 21st, 2009 at 12:38 | #72

    blue.berry :

    teraz się mówi cross cooking

    hmmm, chyba jednak nie… chyba że w niemczech. albo chyba że red cross cooking. ale to jest kompletnie inna kuchnia.

  73. urbane.abuse
    August 21st, 2009 at 12:42 | #73

    blue.berry :

    och jaka urocza dyskusją. od bakłażana przez buraka do soi. a przepraszam do srającego makaronu : )

    Bo jak to w życiu, wszystko zmierza w stronę anusa

  74. blue.berry
    August 21st, 2009 at 13:12 | #74

    hlb :

    hmmm, chyba jednak nie…

    true.

    jak zwykle najpierw napisałam, potem się zastanowiłam : )
    chyba głownie chodziło mi o to że grilowana kaszanka z opłatkiem to bardziej c-c niz fusion. no chyba ze opłatek potraktujemy jak element ze świata deserów.

  75. urbane.abuse
    August 21st, 2009 at 13:13 | #75

    blue.berry :

    no chyba ze opłatek potraktujemy jak element ze świata deserów.

    Opłatek to ciało Chrystusa, mięsny deser?

  76. August 21st, 2009 at 13:35 | #76

    blue.berry :

    no chyba ze opłatek potraktujemy jak element ze świata deserów.

    słyszałem taka plotke od zaprzyjaźnionej zakonnicy z watykanu, że najlepsza hostia, dla samego zarządu, wypiekana jest na smalcu.

  77. urbane.abuse
    August 21st, 2009 at 13:37 | #77

    hlb :

    najlepsza hostia, dla samego zarządu, wypiekana jest na smalcu.

    z lukrem i nadzieniem z dzikiej róży

  78. August 21st, 2009 at 13:37 | #78

    urbane.abuse :

    Opłatek to ciało Chrystusa, mięsny deser?

    Kiedyś tu wpadłem na pomysł, że do ostatniej wieczerzy przydałaby się zagrycha, np. “oto Ogórek Kiszony Chrystusa, bierzcie i zagryzajcie z niego wszyscy”.

  79. August 21st, 2009 at 13:40 | #79

    inz.mruwnica :

    Kiedyś tu wpadłem na pomysł, że do ostatniej wieczerzy przydałaby się zagrycha, np. “oto Ogórek Kiszony Chrystusa, bierzcie i zagryzajcie z niego wszyscy”.

    na ostatnią wieczerzę Miszcz miał rybe i wino, a także pełnosiarnisty chleb bez drożdży. gdyby wszyscy followerzy jego twittera tak zacnie i zdrowo się żywili, to nie mielibyśmy problemu z otyłościa w świecie zachodnim.

  80. czescjacek
    August 21st, 2009 at 13:44 | #80

    inz.mruwnica :

    Kiedyś tu wpadłem na pomysł, że do ostatniej wieczerzy przydałaby się zagrycha, np. “oto Ogórek Kiszony Chrystusa, bierzcie i zagryzajcie z niego wszyscy”.

    Do wina?? Myślę, że zdecydowanie należałoby to przeformułować – zamienić opłatki na sery, albo też zamienić wino na piwo (a opłatek posypać przyprawą grilową).

  81. urbane.abuse
    August 21st, 2009 at 13:47 | #81

    inz.mruwnica :

    oto Ogórek Kiszony Chrystusa, bierzcie i zagryzajcie z niego wszyscy”.

    Zbyt falliczne, nie przyjęłoby się w Jerozolimie na dzielni, wtedy chapanie dzidy nie było tak popularne jak teraz. Czy się mylę?

  82. August 21st, 2009 at 13:51 | #82

    Chcecie cytat? To cytam:

    Amerykańskie karły moralne (Biały Dom), powiązane z najbardziej skarlałym moralnie państwem świata – Izraelem

    A pytanie było takie: kto tak złoto myśli?

    Dobra, będzie telefon do przyjaciela:

    wysadzenie samolotu przez Libijczyków było odwetem za amerykańskie bombardowania miast w Libii w 1986, w czasie których o mało nie zginął przywódca tamtego kraju pułkownik Muammar Kaddafi. Amerykanie doskonale zdawali sobie sprawę z możliwych konsekwencji swoich ówczesnych działań i musieli liczyć się z odwetem. Katastrofie nad Lockerbie winna jest idiotyczna i zbrodnicza polityka Stanów Zjednoczonych wspierająca interesy Izraela na Bliskim Wschodzie.

  83. Gammon No.82
    August 21st, 2009 at 14:07 | #83

    blue.berry :

    teraz się mówi cross cooking

    Za takie mówienie można skończyć, jak Nieznalska.

    inz.mruwnica :

    Kiedyś tu wpadłem na pomysł, że do ostatniej wieczerzy przydałaby się zagrycha, np. “oto Ogórek Kiszony Chrystusa, bierzcie i zagryzajcie z niego wszyscy”.

    W pewnych kręgach “białe wino i owoce” oznacza “pół litra i ogórek”.

    czescjacek :

    a opłatek posypać przyprawą grilową

    Roman Catholic Hot ‘n’ Crispy Chips

  84. urbane.abuse
    August 21st, 2009 at 14:18 | #84

    Gammon No.82 :

    Roman Catholic Hot ‘n’ Crispy Chips

    A może Chocolate Salty Balls?

  85. August 21st, 2009 at 14:25 | #85

    urbane.abuse :

    A może Chocolate Salty Balls?

    To na katolickiej misji w Kongo. Nie mieszajmy porządków.

  86. Gammon No.82
    August 21st, 2009 at 14:34 | #86

    urbane.abuse :

    A może Chocolate Salty Balls?

    U Niziura były czekoladowe pigułki z pieprzem, przygotowywane przez znachorczyków, celem spędzenia włosa z żołądka. Prawie-ontop, he he.

  87. August 21st, 2009 at 14:40 | #87

    czescjacek :

    Do wina?

    Elementem tej koncepcji było to, że trzeba by krew przedestylować.

  88. czescjacek
    August 21st, 2009 at 14:49 | #88

    inz.mruwnica :

    Elementem tej koncepcji było to, że trzeba by krew przedestylować.

    O rrany, to pasjonujący temat. Szkoda że mam bana u frondziarzy, bo to mogłaby być równie ciekawa dyskusja jak ta o ilości glutenu wymaganej do transsubstancjacji.

  89. Gammon No.82
    August 21st, 2009 at 14:58 | #89

    inz.mruwnica :

    Elementem tej koncepcji było to, że trzeba by krew przedestylować.

    Zamiast spiritus viniSpiritus Sanguini?
    Mam nadzieję, że się nie jebłem z tą łaciną.

  90. August 21st, 2009 at 15:11 | #90

    Gammon No.82 :

    Mam nadzieję, że się nie jebłem z tą łaciną.

    się jebłeś, niestety. spiritus sangrini się pisze. a w obrządku wschodnim: egri bikaver. od razu widac, że nie miałes religii w szkole. buuuu…

  91. kabotyna
    August 21st, 2009 at 15:14 | #91

    czescjacek :

    Szkoda że mam bana u frondziarzy

    Może chcesz się przyłączyć?

  92. August 21st, 2009 at 15:21 | #92

    czescjacek :

    Szkoda że mam bana u frondziarzy

    A! Nie możesz trollować frądy to próbujesz tt-dkn, tak?

  93. Gammon No.82
    August 21st, 2009 at 15:49 | #93

    @ kabotyna & Bakłażany dla początkujących:

    Zrobiłem.
    Połowie nie dali odstać 24h, zeżarli po godzinie. reszta stoi i czeka.
    Balsamiczny dałem ciemny, pieprz był kolorowy, a zamiast soli trochę teriyaki znaczy się sosu sojowego – czy to bardzo wielki grzech?

  94. urbane.abuse
    August 21st, 2009 at 15:59 | #94

    Gammon No.82 :

    Balsamiczny dałem ciemny, pieprz był kolorowy, a zamiast soli trochę teriyaki znaczy się sosu sojowego – czy to bardzo wielki grzech?

    Jeśli w dodatku zamiast w piekarniku upiekłeś w gorącym popiele, to tak.

  95. Gammon No.82
    August 21st, 2009 at 16:07 | #95

    urbane.abuse :

    Jeśli w dodatku zamiast w piekarniku upiekłeś w gorącym popiele, to tak.

    Skąd gorący popiół w środku miasta? Na blasze z rusztem się tentegowało. Plus maksymalna temperatura przewidziana przez pokrętło.

  96. August 21st, 2009 at 16:12 | #96

    Gammon No.82 :

    soli trochę teriyaki znaczy się sosu sojowego – czy to bardzo wielki grzech?

    Epicki!
    Jakbyś samuraja na pizze zaprosił!

  97. urbane.abuse
    August 21st, 2009 at 16:13 | #97

    Gammon No.82 :

    Skąd gorący popiół w środku miasta?

    Z dopalającego się powstania, ofkors.

  98. Gammon No.82
    August 21st, 2009 at 16:21 | #98

    hlb :

    Jakbyś samuraja na pizze zaprosił!

    Nie żarłby?

    urbane.abuse :

    Z dopalającego się powstania, ofkors.

    Dogasło jakiś czas temu. Na szczęście dla animatorów z muzeum.

  99. kabotyna
    August 21st, 2009 at 16:25 | #99

    Gammon No.82 :

    czy to bardzo wielki grzech?

    Nie ma grzechu skoro smakuje (a smakowało?). Może być nieco za intensywnie, bo wszelakie sosy sojowe zwykle mają jednak glutaminian sodu a on może zabić maślany smak bakłażana. Spróbuj bez tego kiedyś, to sam zobaczysz. ;-)

  100. August 21st, 2009 at 16:27 | #100

    Gammon No.82 :

    Nie żarłby?

    No coś ty! Chyba, że ninja

    kabotyna :

    Może być nieco za intensywnie, bo wszelakie sosy sojowe zwykle mają jednak glutaminian sodu a on może zabić maślany smak bakłażana.

    We Włoszech na kazdym rogu jest takie antipasto, które jest grilowanym bakłażanem marynowanym w oliwie. O ile wiem to nie wymaga bardzo szczególnych składników, więc można próbowac odtworzyć w innych szerokośćciach geograficznych. A WARTO!

    Podałbym urla do przepisu, ale mam zainstalowaną tylko demówkę Googla i właśnie wygasł mi trial. Sorry folks.

Comment pages
1 11 12 13 14 15 17 2413
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)