Home > Racjonalo > Chemtrails: śmierć spadająca z niebios

Chemtrails: śmierć spadająca z niebios

Jakiś czas temu obiecałem wam notkę o morgellonach, czyli sztucznych włóknach tworzących się ludziom pod skórą. Te obce ciała miały formować się w efekcie spożywania żywności modyfikowanej genetycznie. Chorym na morgellony zazwyczaj polepsza się po kuracji lekami antypsychotycznymi podawanymi w wypadku halucynozy pasożytniczej — nazwa dokładnie oddaje istotę schorzenia. Część pacjentów odmawia kuracji, twierdząc, że taka diagnoza uwłacza ich godności. I tu w zasadzie mógłbym zakończyć wpis o morgellonach, bo temat okazał się wybitnie nierozwojowy, a amerykańskie rządowe Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom wciąż bada to schorzenie — może się więc okazać, że faktycznie coś jest na rzeczy.

Podczas researchu morgellonów trafiłem jednak na fascynujący trop. Okazuje się, że zakażenie toksycznymi genami zawartymi w GMO to tylko jedna z hipotez tłumaczących powstawanie morgellonów. Według innej, morgellony to nanotechnologiczne, zdalnie zasilane i sterowane roboty, które dostają się do organizmu z chemtrailsów. Nie, serio. Nie żartuję. O, proszę.

chemtrailsChemtrailsy, nazywane też smugami chemicznymi, to przyczynek do mojej prywatnej teorii, że najlepiej rozchodzi się wiedza o spiskach, których działanie można zaobserwować z własnego ganku. Większość z nas ogląda chemtrailsy każdego pogodnego dnia: to smugi kondensacyjne pozostawiane przez samoloty. „Zwykłe” smugi (ang. contrails) tworzą się w wyniku powstawania kryształków lodu wokół drobinek spalin. Dzieje się to na wysokości kilku do kilkunastu kilometrów, w konkretnych warunkach pogodowych. Chemtrailsy zaś udają tylko smugi kondensacyjne, a naprawdę są koktajlem groźnych chemikaliów, którym Rząd Światowy polewa ludzkość. Po co polewa i czy aby na pewno polewa?

Krótka dygresja: imponuje mi szacunek, jakim darzą się wzajemnie spiskoteoretycy różnych wyznań. Jeden wierzy, że Kennedy’ego zamordowała żydowska mafia, drugi obstawia kosmitów, ale zazwyczaj trzymają ze sobą sztamę. Łączy ich walka o Prawdę przeciwko wspólnemu Przeciwnikowi, który tę Prawdę Ukrywa — i nic to, że ich Prawdy wzajemnie się wykluczają! Z jednej strony może to być syndrom polskiej opozycji solidarnościowej, która jednoczyła najróżniejsze nurty polityczne w walce z komuną, przy cichym założeniu, że kiedy komuna padnie, to wtedy sobie pogadamy o całej reszcie. Istnieje też ewentualność, że w przypadku spiskoteoretyków zawsze da się znaleźć wspólną płaszczyznę (w naszym przykładzie o JFK będzie to pozaziemskie pochodzenie Jewriejskiego Plemienia). Zresztą zapewne w wyniku niepotrzebnego dopatrywania się wspólnego mianownika David Icke bywa oskarżany o antysemityzm — jego przeciwnicy twierdzą, że kiedy mówi „jaszczury”, myśli „Żydzi”.

Jakie są więc Prawdy tropicieli chemtrailsów? Hipoteza najbardziej mainstreamowa: chemtrailsy służą do kontroli klimatu. Jedni twierdzą, że zawarty w nich tlenek glinu odbija promieniowanie słoneczne, ochładzając Ziemię. Inni dodają, że oprócz tlenku glinu w smugach znajdują się również sole baru, służące programowi HAARP do wywoływania trzęsień ziemi i aktywizacji wulkanów. Co ciekawe, hipoteza klimatyczna zawiera ziarenko prawdy: cirrusy tworzące się czasem od smug kondensacyjnych mają pewien wpływ na klimat Ziemi. Kiedy po atakach 11 września w USA na trzy dni wstrzymano ruch lotniczy, meteorolodzy zaobserwowali gwałtowny wzrost dobowej różnicy temperatur.

Inne, weselsze hipotezy zakładają, że aluminium i bar opadają na ziemię, dostają się do organizmów ludzkich i służą za anteny do kontroli myśli, ewentualnie do wzmacniania szkodliwego działania niskich częstotliwości, którymi bogobojnych Amerykanów atakuje ich własna armia. Hipoteza o opryskiwaniu obywateli szczepionkami została obalona ze względu na fakt, że po przelocie samolotów ludzie zazwyczaj czują się gorzej — a więc szczepienia odpadają, po nich się polepsza. Osoby, które na tyłach znaków drogowych dostrzegają zakodowane instrukcje dla wojsk okupacyjnych ONZ, faworyzują tezę o kontroli populacji: chemtrailsy trują nieprawomyślnych obywateli, fundując im lekką grypkę, bóle brzucha, głowy i stawów, podskakujące powieki, problemy z oddychaniem i ogólne rozbicie. Lista symptomów wydaje się znajoma? Bingo! To te same objawy, z którymi świetnie radzi sobie większość specyfików i procedur medycyny alternatywnej! Za wyjątkiem tików powiek. Nikt nie radzi sobie z tikami powiek.

Przy pisaniu takich tekstów najfajniejszy jest research. Oto ukochany przeze mnie polski akcent, czyli przełożenie globalnego spisku na przaśną rzeczywistość południowej Polski. Komentator artykułu poświęconego chemtrailsom w witrynie „Otwórz oczy” sugeruje, że górnośląscy farmaceuci też są w zmowie:

Obserwujemy to zjawisko od paru miesięcy w Polsce, Jastrzębie Zdrój. Rekord 5 szt. chemtriali, rano cieniutkie smugi, po południu prawie się łączyły. Zjawisko tzw. ciągłej grypki, krząkanie i uczucie że coś mamy w gardle. Zgadzam się z tematem w 100%, to nie jest teoria, to jest fakt. Poza tym na innej stronie ktoś podał że to jest mycie samolotów. Torpeduje to stwierdzenie prostym wyjaśnieniem, niebo to nie airmyjnia. Rozumien jeden, dwa, trzy samoloty, ale żeby myć nad miastem ? ze 20 samolotów ? Bzdura, a dziwnie po chemtrialach robią się kolejki w aptekach ? Biznes całą gębą…

Oto link do tekstu z 2000 r., którego autorowi wydaje się, że Związek Radziecki wciąż istnieje. Możecie powiedzieć, że się czepiam — odpowiem, że to niby drobiazg, ale świetnie ilustrujący pogardę dla rzeczywistości. Link do pierwotnej lokalizacji tekstu prowadzi do strony Surfing The Apocalypse — zajrzałem tam na chwilę i przyciągnęła mnie hipnotyczna reklama z dziwacznym tekstem i jeszcze dziwniejszą oprawą graficzną. Zaprowadziła mnie do strony eFoodsDirect sprzedającej liofilizowaną i puszkowaną żywność dla świadomych obywateli pragnących uniezależnić się od rządowych dostaw jedzenia (lub dysponujących ograniczoną przestrzenią magazynową w swoim schronie przeciwatomowym). Bestsellery to Freedom UnitLiberty Unit — zestawy rocznego wyżywienia dla jednego dorosłego z dołączoną książką kucharską.

Dokumentacja zdjęciowa teorii chemtrailsów dzieli się na dwie nierówne kupki. Większy stosik to zdjęcia samych smug, zazwyczaj wykonywane przez tropiciela w jego miejscu zamieszkania. Mniejsza kupka to fotografie narzędzi zbrodni: dziwnych fragmentów kadłuba, dysz, a nawet wnętrz samolotów, z beczkami wypełnionymi tajemniczą substancją.

Oto wnętrze samolotu-truciciela!

Oto wnętrze samolotu-truciciela!

I tu czas wspomnieć o Contrail Science.

chemtrails_fakeChemtrails to bardzo popularna teoria spiskowa (to przez widzialność z ganku, mówię wam). Tak popularna, że dorobiła się specjalnej strony poświęconej obalaniu „faktów o chemtrailsach”. Jej autor, kryjący się pod nickiem Uncinus, odnalazł wyjaśnienie zagadki beczek (oraz oryginalne zdjęcie w serwisie airliners.net). Okazuje się, że fotografia pokazuje wnętrze Boeinga służącego m.in. do testów gwałtownych zmian obciążenia pokładu — stąd beczki, będące częścią hydraulicznego układu symulującego takie zmiany. Wersja zdjęcia krążaca po stronach i forach wyznawców teorii chemtrailsów została nieco zmodyfikowana: ktoś dodał w Photoshopie napisy „Sprayer 05” i „Hazmat [hazardous material] Inside”. Świadczy to, że ledwie krok dzieli głupotę od oszustwa.

Dzięki Contral Science dowiedziałem się też, że Poszukiwacze Prawdy biorą za rozpylacze chemtrailsów następujące akcesoria: naukowe przyrządy do pobierania próbek powietrza, do badań nad oblodzeniem kadłubów samolotów, otwory do awaryjnego zrzutu paliwa, umocowania anten ciągniętych za samolotem, generatory dymu (do badania wirów wytwarzanych przez kadłub), urządzenia do zasiewania chmur i tankowania w powietrzu. Za chemtrailsy brano zaś wodę zrzucaną przez samoloty do gaszenia pożarów czy odrzut z rakiet do wspomagania startu. Polecam samodzielną lekturę Contral Science — to kopalnia wiedzy o mitach związanych ze smugami kondensacyjnymi, a jej Szacowny Gospodarz z rozbrajającym i budzącym podziw spokojem odpiera ataki szaleńców w komentarzach.

Birger:
Uncinusie, wyjaśnij mi proszę, w którym roku odkryto utrzymujące się długo smugi? I dlaczego słyszę dźwięki o wysokiej częstotliwości, kiedy widzę chemosamolot albo zorzę polarną??

Uncinus:
Odkryto je w 1921 r. Zobacz: http://contrailscience.com/pre-wwii-contrails/

Nie wiem, dlaczego słyszysz dźwięki.

Wpis zrobił się długi, wspomnę więc tylko, że wbrew pozorom nie jesteśmy bezbronni wobec zagrożenia. Najlepsza obrona to pozytywna energia orgonowa. Możemy otaczać się nią, kupując w sieci orgonity — piramidki z zatopionymi w żywicy wiórkami metalowymi. Estetów dbających o wystrój wnętrza domu pocieszam, że orgonity występują w wersjach ozdobnych. Osoby gotowe bezinteresownie pomagać sąsiadom powinny zainteresować się działem orgonowym do samodzielnego montażu. Takie działo rozgania chemtrailsy i chmury — może więc przydać się w kwestii zabezpieczenia pogody do grilla. David Icke ma taką armatę w ogródku!

Ech, a miało być o morgellonach…

 

P.S. Już po opublikowaniu tekstu przypomniało mi się, że miałem wspomnieć o polskiej Wikipedii, którą oprócz UPR-owców redagują również wyznawcy teorii spiskowych! Oto akapit z hasła o smugach kondensacyjnych:

Problem stwarza wytłumaczenie ciągłych, rozpraszających się smug pojawiających się za samolotem. Zjawisko nie występujące do lat 90-tych, zdaje się być ukrywane przed informacją publiczną. Niektóre teorie mówią o specjalnych dodatkach (tlenek glinu, bar), które mają poprawić jakość paliw, dzięki czemu loty będą bardziej ekonomiczne. Inna teoria mówi o tzw. chemtrails (smugach chemicznych), których zadaniem ma być kontrola populacji poprzez opady w postaci włókien wywołujące choroby podobne do grypy lub też globalna modyfikacja pogody (ochrona ziemi przed globalnym ociepleniem). Brak oficjalnych doniesień na ten temat.

Ukrywane przed informacją publiczną? WTF?

Zdjęcie smug: Roo Reynolds, CC.

  1. mdh
    July 26th, 2009 at 16:14 | #1

    Gammon No.82 :

    A czego byś się spodziewał po nauczaniu filozofii w szkołach?

    Nauczania filozofii,a historyjek o filozofii. Między innymi elementów logiki pragmatycznej tj. o podstawowych błędach w definiowaniu. Błędną definicję (za szeroką Quasi uznaje za teorię (sic!)).

    Otóż możliwych kryteria demarkacji nauki od nienauki można liczyć na kopy.

    A to chyba przypadkowo wszyscy miejscowi już kiedyś słyszeli.

    Ależ co to ma do rzeczy? Wiele problemów wałkujemy po kilka razy (flejmy makówkowe).

    W przypadku kryterium Poppera t. ewolucji (oraz wiele innych teorii w różnych naukach – pisałem o tym) jest praktycznie nie do ocalenia.

    Czy kryterium Poppera może w ogóle być stosowane do praw statystycznych?

    Odpowiedź nie jest prosta trzeba wprowadzić termin ‘twierdzeń bazowych’ i przedstawić różnice pomiędzy falsyfikacjonizmem dogmatycznym, a hipotetycznym (Poppera).
    W skrócie, tak może być stosowalne. Umożliwia on wypowiedzenie się o teorii probabilistycznej. Podaje się pułap odchyleń, po przekroczeniu którego świadectwa statystyczne są niezgodne z teorią.

    Ponieważ brak jej ścisłości co do formalizacji oraz przewidywań (zamiast tego ewolucjoniści podniecają się retrodykcją).

    Meteorologia bazuje na zupełnie dobrze sformalizowanych teoriach fizycznych, a i tak z przewidywaniami jest tak sobie.

    Meteorologia opisuje i wyjaśnia (i robi to bardzo dobrze) działanie zjawisk pogodowych. Właśnie dlatego, że bazuje na dobrze sformalizowanych teoriach fizycznych.
    Niemożnośc dokładnego przewidzenia przyszłej pogody wynika:
    – z ogromnej liczby danych
    – szczególnie paskudnego charakteru tych praw (są one wyjątkowo nieprzyjemne mianowicie bardzo małe zmiany danych początkowych owocują bardzo dużymi zmianami wyników)
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Bifurkacja_%28matematyka%29
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Chaos_%28matematyka%29
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Uk%C5%82ad_Lorenza

    W przypadku biologii problemy wynikają z nieadekwatności mechanizmów neodarwinowskich w wyjaśnianiu zmian makroewolucyjnych. Co jak byk stoi w wielu podręcznikach biologii ogólnej. (Że to ekstrapolacja, choć jest pełno poszlak) Pojawiają się więc nowe hipotezy jak np samoorganizacja (zahaczająca właśnie o chaos deterministyczny). Tym niemniej t. ewolucji działa tylko na polu retrodykcji – przewidywania tego co już było.
    Sam, zaś żartowałeś sobie z tłumaczących analityków.
    http://blogdebart.hell.pl/2009/07/03/pseudonauka-i-cycki/comment-page-14/#comment-49571

    Spróbujmy tak: czy w ogóle coś może zdyskredytować Poppera? (oczywiście poza newsem, że był on homopedozoonekrosadystą, szatanistą oraz szpiegiem GRU).

    Ja mówię – nie może. Quasi jednak jedzie po mnie za to, że nie majnstrimowo się wypowiadam. Ja, że to Popper. Więc wychodzi, że Popper jest zdyskredytowanym majnstrimowym odszczepieńcem.

    Skoro okazało się, że wbrew pewnemu zdaniu z Principiów takie-a-takie prawa nie sprawdzają się “zawsze i wszędzie”, to należy uznać teorię Newtona za nienaukową? Pomimo ścisłości i zupełnie przyzwoitych predykcji – poza pewnymi warunkami ekstremalnymi

    Jest naukowa. Co więcej została sfalsyfikowana, dlatego, że jest naukowa. To powszechny błąd, falsyfikowanie to sprawdzanie negatywne, świadczy, że teoria źle działa, a nie, że nie jest naukowa.
    Falsyfikacja to kryterium pozytywne teoria musi je przejść, żeby być naukową, muszą istnieć warunki w jakich można orzec o jej fałszywości.

    E tam, lecisz Laudanem, śliski to jest temat, kiedy się mydła doda.

    Skądże, gdyby nie był śliski to napierdzielanka w metodologii nauk przyrodniczych nie trwałaby tak długo i nie była tak intensywna.
    Pamiętaj, że kryteria demarkacji decydują też kto dostanie pieniądze. ;)
    To jeden z niewielu problemów filozoficznych mający przeliczalne konsekwencje.

  2. Gammon No.82
    July 26th, 2009 at 16:15 | #2

    urbane.abuse :

    a ja czytałem ongi (w Polityce?), że z tym cudem to było celowe, żeby ukryć złamanie szyfrów bolszewickich. A że endecja podchwyciła wygodny mem, to już nie dziwota.

    Trzeba by zrobić risercz, kto użył “cudu” po raz pierwszy – drugi – enty.

    A co do tłumaczenia z szyframi, to w jaki sposób przeczytanie w polskiej gazecie o cudach przez niewierzących w cuda bolszewików miałoby ich skłonić do wiary, że szyfr prostego podstawienia był, jest i pozostanie bezpieczny?

  3. mdh
    July 26th, 2009 at 16:47 | #3

    nameste :

    No i właśnie dlatego ubolewam nad brakiem filozofii w szkołach.

    Działasz coraz bardziej zniechęcająco.

    Twój problem. Jak Ci się nie podoba zastosuj mentalną plonkownice. Nie prowadzę psychoterapii Twoje odczucia mnie nie interesują.

    Na mnie niezbyt działa argument z autorytetu (tu: że [domyślnie] Ty brałeś filozofię; czemu zatem wyrażasz się tak nieprecyzyjnie/ogólnikowo/mętnie, a nawet — wcale, tzn. pomijasz meritum na rzecz rozdzielania klapsów?).

    Jaki autorytet? Mówię:
    Quasi źle definiuje, popełnia błędy uznając za teorię to co nie jest teorią. Przeczytaj, są konkretne zarzuty. Nigdzie nie ma – tak jest, bo ja tak mówię.

    To jeszcze wyjaśnij, czemu miałoby być czyimś Najwyższym Celem ocalanie kryterium Poppera i czemu akurat wobec t. ewolucji? Quasi Cię parę razy pytał o powód tego wyróżniania t.e. na tle innych dziedzin wiedzy i się nie doczekał. WO podsunął Ci życzliwie bardziej adekwatną pragmatykę Lakatosowską. Paru innych wspomniało o Bayesowskim kryterium hm, prawdy. Co z tymi Twoimi lekcjami filozofii było nie tak?

    Że co? Napisałem t. ewolucji jest niefalsyfikowalna. Napisałem też, że wiele innych teorii się nie łapie. Jeśli Ci się nie podoba, napisz ‘a np.: wg Paula Feyerabenda t. ewolucji jest naukowa’ – jeśli tak zrobisz przyznam Ci rację. Są też inne kryteria, które jednak mają wady. Czasami takie, że przepuszczają za wiele. O tym byśmy dyskutowali. Ja twierdziłem tylko, że wg kryterium Poppera są trudności z ewolucją. Tylko to. Na podstawie tego zauważałem, że linie podziału naukowe/nienaukowe są mniej oczywiste niż się wydaje. Ty sobie wymyśliłeś to całe ‘Najwyższym Celem [kogoś jest] ocalanie kryterium Poppera’. Może czas na kurs czytania?

    Moje intuicje (czyli niekoniecznie aż sformalizowana i poukładana w stos. szufladkach wiedza) nt. metodologii nauk i epistemologii akurat mają tu b. wiele do rzeczy. Dla mnie.

    Ok, a szklana kula już stoi przy klawiaturze?

    Humbugi. Też byłbym zainteresowany. Twoim ew. przejściem od “niemiłosiernie bredzisz” do konkretów.

    1. Definicja (‘0’) za szeroka.
    2. Teorie teorii ewolucji (to już samo z siebie głupio brzmi)
    3. Poprawność matematyczna modelu jako świadectwo poprawności teorii
    4. Wyprowadzenie równanie Price’a jako dowód.
    Poza konkursem.
    O ‘słowka’ chodzi. To o co ma chodzić? O mamuty? (Jak ktoś źle definiuje to czyja to wina?)

    Edit:
    Z humbugami to był błąd ortograficzny. Sam to wiem nie mogłem poprawić i nie musisz mi tego wytykać.

  4. July 26th, 2009 at 17:06 | #4

    mdh :

    Z humbugami to był błąd ortograficzny. Sam to wiem nie mogłem poprawić i nie musisz mi tego wytykać.

    “Twój problem. Jak Ci się nie podoba zastosuj mentalną plonkownice.” No i interpunkcję też masz pod psem. I pewnie krzywo patrzysz ;)

    Co do meritum, poczekam na ripostę Quasiego. Ja tu tylko kibicuję ;).

  5. mdh
    July 26th, 2009 at 17:13 | #5

    nameste :

    Co do meritum, poczekam na ripostę Quasiego. Ja tu tylko kibicuję.

    No patrz, a to pech. Nawet przez chwile wydawało mi się, że masz jakieś konkretne zarzuty . Pewnie krzywo spojrzałem. ;)

  6. Anonymous
    July 26th, 2009 at 17:17 | #6

    @ mdh – co sprawiło, że pisząc o nieadekwatności mechanizmów neodarwinowskich do wyjaśniania zmian makroewolucyjnych nie wspomniałeś o symbiogenezie, którą udało się (mimo początkowych oporów) wepchnąć do mainstreamu? Moim zdaniem nie ma dobitniejszego przykładu na to, jak bardzo zakute są łby darwinistów. Ale też nie ma lepszego przykładu na to, że biologia wchłonie nawet najbardziej fantastyczną hipotezę, jeśli tylko łyknąć warto.

  7. July 26th, 2009 at 17:19 | #7

    Może by tak na dzień do Tomaszowa? Znów halo o pedofilach.

  8. July 26th, 2009 at 17:38 | #8

    Jako że jestem na spacerze po odczapistych internetach, trafiłem na cudowną stronę. Można się stamtąd dowiedzieć fantastycznych rzeczy o wpływie telefonii komórkowej na zdrowie, znikanie pszczół, jest też trochę o energii atomowej.

  9. July 26th, 2009 at 17:42 | #9

    mdh :

    W przypadku biologii problemy wynikają z nieadekwatności mechanizmów neodarwinowskich w wyjaśnianiu zmian makroewolucyjnych.

    Pierdolicie towarzyszu. Samo użycie terminu “makroewolucja” ustawia Cię tam, gdzie stało ZOMO.

    eli.wurman :

    Może by tak na dzień do Tomaszowa?

    LOLZ, a myslałem, że to o Terliku naszym kochanym!

  10. mdh
    July 26th, 2009 at 17:53 | #10

    inz.mruwnica :

    Pierdolicie towarzyszu. Samo użycie terminu “makroewolucja” ustawia Cię tam, gdzie stało ZOMO.

    Towarzyszu, okulista niezbędny.
    Termin powstał przy montowaniu współczesnej syntetycznej teorii ewolucji.
    Oto kwity z The Oxford Handbook of Philosophy of Biology
    http://books.google.pl/books?id=sSTZKhIBiPYC&lpg=PA214&ots=-CAzyjLpa5&dq=makroevolution%20biology&pg=PA214

  11. July 26th, 2009 at 17:53 | #11

    mdh :

    No patrz, a to pech. Nawet przez chwile wydawało mi się, że masz jakieś konkretne zarzuty . Pewnie krzywo spojrzałem.

    Są (te moje zarzuty) tylko rewerbalizacją zarzutów wcześniej padających. Z którymi, imo, dotąd sobie nie poradziłeś. Więc, jak już mówiłem, pierwszeństwo należy się Quasiemu ;)

  12. mdh
    July 26th, 2009 at 18:02 | #12

    nameste :

    Są (te moje zarzuty) tylko rewerbalizacją zarzutów wcześniej padających.

    O rly? Znaczy, że
    – głoszę rzeczy mocą nieposiadanego autorytetu
    – i dlaczego (Najwyższym Celem (moim jest) ocalanie kryterium Poppera.
    Szok. Ta rewerbalizacja położyła mnie na łopatki.
    Szkoda, że w obu przypadkach walisz w chochoła.

    Przeczytaj mój post raz jeszcze raz. Potem jeszcze raz, no i jeszcze raz. Potem tu co tu napisałeś.

  13. July 26th, 2009 at 18:24 | #13

    mdh :

    Szkoda, że w obu przypadkach walisz w chochoła.

    E tam. A pod linkiem “mój post” powyżej jest znamiennie pusto ;>

    Może masz wrażenie, że wypowiedź adresowana do “wszystkich” zarzuty Quasiego oddala. Moim zdaniem, jeśli tak — to mylne.

  14. July 26th, 2009 at 18:30 | #14

    @eli

    Słyszałeś, że dorożki mają zakaz wjazdu na Rynek między 12-17? Chociaż nie wiem, czy nie tylko w weekendy.

  15. mdh
    July 26th, 2009 at 18:38 | #15

    nameste :

    E tam. A pod linkiem “mój post” powyżej jest znamiennie pusto ;>
    Może masz wrażenie, że wypowiedź adresowana do “wszystkich”, zarzuty Quasiego oddala. Moim zdaniem, jeśli tak — to mylne.

    Chyba już czas na ‘kłamiesz’. (Nie myślałem, że kiedyś zacznę rozumieć WO. Jednak chyba nadchodzi ta wiekopomna chwila.)
    Nameste, chodzi o Twoją ‘rewerbalizację’. Co Ty mi tu z Quasim wyjeżdżasz? Quasi chyba nie potrzebuje adwokata?
    Podniosłeś dwa argumenty. Ja na to, chrzanisz. Zrobisz coś z tym czy będziesz truł o tym jakie masz wrażenia?
    Jeśli już o wrażeniach, to ja mam wrażenie, że Ci się nudzi i chcesz sobie pochrzanić dla samego pochrzanienia.

  16. bantus
    July 26th, 2009 at 18:57 | #16

    wo :

    My jako sceptycy stajemy przed takim problemem, że malarstwo tamtej epoki nie umiało realistycznie pokazywać ludzkiego ciała (popatrzcie na bohomazy Giotta). Musimy więc albo założyć, że to namalował samotny geniusz wyprzedzający rozwój malarstwa o cztery stulecia, albo że to jakaś protofotografia (też naciągane, bo to jedyny przykład protofotografii w dziejach).

    Może to być kopia jakiegoś bizantyjskiego obrazu. Wikipedyści w ogóle twierdzą, że całun przywędrował stamtąd, ale za długi ten artykuł.

    @Lakatos
    Warto wspomnieć, że to model konkurencyjnych teorii naukowych, które walczą o przetrwanie. Ostatecznie wygrywa ta, która ma najmniej hipotez ad hoc bądź, najlepiej, nie ma ich wcale, a więc jest najlepiej przystosowana do wyjaśnienia zgromadzonych danych.

    My tego nie widzimy, bo znamy dokładnie te teorie, które przetrwały, a szczątkowo te martwe, ale jak historyk pogrzebie w papierach, to widać, że rzeczy dla nas oczywiste dla ówczesnych uczonych mogły być zupełnie wątpliwe i walka między konkurencyjnymi wyjaśnieniami była realna.

  17. July 26th, 2009 at 19:01 | #17

    mdh :

    Nameste, chodzi o Twoją ‘rewerbalizację’. Co Ty mi tu z Quasim wyjeżdżasz? Quasi chyba nie potrzebuje adwokata?

    Wyjeżdżam z Quasim, bo piszę o rewerbalizacji. Chcesz się dowiedzieć, jakie kwestie podnoszone przez Quasiego przywołuję w swoim krótkim i selektywnym komantarzu? To przeczytaj jego post, potem mój, potem jeszcze raz i jeszcze raz. A co do mojego “trucia, jakie mam wrażenia”, to tutaj odpowiadałem Quasiemu na pytanie ws. kibicowania, sameś się podłączył (obecnie: z pretensjami) do tego subwątku. Nie interesują Cię moje wrażenia? Skorzystaj z własnej rady i włącz sobie plonkownicę :)

  18. July 26th, 2009 at 19:07 | #18

    grzesie2k :

    Słyszałeś, że dorożki mają zakaz wjazdu na Rynek między 12-17? Chociaż nie wiem, czy nie tylko w weekendy.

    Wreszcie. Teraz jeszcze obowiązkowe szkolenia dla koni oraz – przede wszystkim – trudne do uzyskania zezwolenia dla woźniców, cywilizowany, zadaszony postój poza rynkiem i będę zadowolony.

    inz.mruwnica :

    LOLZ, a myslałem, że to o Terliku naszym kochanym!

    Nie, no Tomcia sobie odpuszczam w weekendy, dla zdrowia oczywiście.

  19. Gammon No.82
    July 26th, 2009 at 21:36 | #19

    mdh :

    Nauczania filozofii,a historyjek o filozofii.

    Nie żartuj, może jeszcze rachunek tensorowy?

    W skrócie, tak może być stosowalne. Umożliwia on wypowiedzenie się o teorii probabilistycznej. Podaje się pułap odchyleń, po przekroczeniu którego świadectwa statystyczne są niezgodne z teorią.

    A ten pułap to na podstawie czego się przyjmuje?

    Meteorologia opisuje i wyjaśnia (i robi to bardzo dobrze) działanie zjawisk pogodowych. Właśnie dlatego, że bazuje na dobrze sformalizowanych teoriach fizycznych.
    Niemożnośc dokładnego przewidzenia przyszłej pogody wynika:
    – z ogromnej liczby danych
    – szczególnie paskudnego charakteru tych praw (są one wyjątkowo nieprzyjemne mianowicie bardzo małe zmiany danych początkowych owocują bardzo dużymi zmianami wyników)

    A w przypadku teorii ewolucji żaden z tych problemów nie występuje?
    Bo mnie się wydaje, że owa nieprzewidywalna pogoda może być np. jedną z licznych zmiennych, które trzeba by uwzględnić w predykcjach na podstawie t.e. Choćby dlatego, że pogoda stanowi jakiś czynnik selekcji.

    W przypadku biologii problemy wynikają z nieadekwatności mechanizmów neodarwinowskich w wyjaśnianiu zmian makroewolucyjnych. Co jak byk stoi w wielu podręcznikach biologii ogólnej. (Że to ekstrapolacja, choć jest pełno poszlak) Pojawiają się więc nowe hipotezy jak np samoorganizacja (zahaczająca właśnie o chaos deterministyczny). Tym niemniej t. ewolucji działa tylko na polu retrodykcji – przewidywania tego co już było.
    Sam, zaś żartowałeś sobie z tłumaczących analityków.

    Przewidywanie tego, co było to niekoniecznie to samo, co z dupy wyjęte wyjaśnienia dlaczego akurat tak było. Hempel na ten przykład twierdzi, że przy ocenianiu wiarygodności hipotezy jest w zasadzie obojętne, czy materiał dowodowy pojawił się przed, czy po jej sformułowaniu. On twierdzi mniej więcej, że w sensie psychologicznym robi wrażenie, jak Balmer podaje wzór na długość linii widmowych wodoru na podstawie położenia czterech bodajże linii, a potem kolejne odkrywane linie spełniały ten sam wzór. Ale z punktu widzenia mocy dowodowej zdaniem Hempla nie byłoby różnicy, gdyby wzór ustalić po wykryciu wszystkich linii w serii.

    Ja mówię – nie może.

    A dlaczego “nic nie może zdyskredytować Poppera”? A inne kryteria demarkacji można zdyskredytować? Czy też nie można zdyskredytować żadnych i wszystkie są równie dobre albo równie złe?

    Jest naukowa. Co więcej została sfalsyfikowana, dlatego, że jest naukowa. To powszechny błąd, falsyfikowanie to sprawdzanie negatywne, świadczy, że teoria źle działa, a nie, że nie jest naukowa.

    A tym razem nie zrozumiałeś. A ja chyba też wyraziłem się niejasno.
    Bo to ty wyjechałeś z: “nie, nie można sobie rozparcelować teorii na pod teorie i udawać, że wszystko działa”.

    Na co ja zapytałem, co w takim razie robić z teoriami, które w najpierw wydawały się adekwatne empirycznie “zawsze i wszędzie”, a potem okazało się, że są adekwatne empirycznie nie zawsze, nie wszędzie, tylko z jakimiś ograniczeniami. I czy aby posługiwanie się (choćby czysto instrumentalnie) Newtonem jest tak bardzo strasznie nienaukowe?

  20. Gammon No.82
    July 26th, 2009 at 21:59 | #20

    urbane.abuse :

    a ja czytałem ongi (w Polityce?), że z tym cudem to było celowe, żeby ukryć złamanie szyfrów bolszewickich. A że endecja podchwyciła wygodny mem, to już nie dziwota.

    W wolnej chwili połaziłem po sieci, “cud” wypuścił z siebie Stanisław Stroński, endek niewątpliwy.

  21. Quasi
    July 26th, 2009 at 23:31 | #21

    ODPOWIEDŹ NA ZARZUTY

    mdh :

    Quasi myli się co do konstrukcji teorii naukowej (nie, nie można sobie rozparcelować teorii na pod teorie i udawać, że wszystko działa*), struktury i treści nauk (błąd polega na mieszaniu metod nauk i ich treści – naukowcy jak ich zapytać sami nie wiedzą o czym jest nauka),

    Twoje tupanie mnie nie przekonuje.

    mdh :

    podawane argumenty – matematyczność – również są błędne ponieważ można formalizować nieskończoną ilość spójnych wewnętrznie modeli. (…)

    Ale poprawność formalizacji da się sprawdzić, tj. niepoprawność formalizacji jest pokazywalna. Tylko o to mi chodziło.

    mdh :

    Celem tego flejma dla mnie było wykazanie, że rozgraniczenie naukowość/nienaukowość jest dużo bardziej śliskim tematem niż się powszechnie uważa.

    Być może był to jakiś Twój, ukryty, cel. Ale nie mój. Ja zaledwie stwierdziłem, że Twoje butne oświadczenia ex cathedra o niefalsyfikowalności teorii ewolucji i jednoczesnej falsyfikowalności kreacjonizmu jawią mi się jako kontrowersyjne&pozamainstreamowe.

    W rozważania nad kryteriami demarkacji nawet nie próbowałem się wdawać.

    mdh :

    Właśnie dlatego czasami zdarza mi się drwić ze fanbojów nauki.

    Z “fanbojów” chemii piszących o jonach oksoniowych (i innych pop-uproszczeniach, typu “stopień utlenienia” czy “hybrydyzacja orbitali”), też zdarza Ci się drwić?

    Hmm… Zauważyłem pewną prawidłowość: wmawianie innym (rzekomego) naiwnego fanbojostwa (rzekomo) wynikającego ze złudzenie posiadania wiedzy/dobrego smaku (jakoby spowodowanego entuzjastycznym nałykaniem się szkolnych lub pop-naukowych udawaczy wiedzy/obcowaniem jedynie z tanią pop-kulturą, tanimi wzorcami i dobrami nie-luksusowymi), w kontraście do własnego (rzekomego) posiadania “prawdziwej wiedzy”/”prawdziwie dobrego smaku”, połączone z z erupcjami drwiny, to jedno z ulubionych zajęć grasujących tu i ówdzie po internecie “zajebistych gości“.
    Ciężko mi się z takimi ludźmi rozmawia, gdyż mam zupełnie odmienne podejście: będąc osobą sceptyczną, z panicznym lękiem przed byciem w błędzie, a jednocześnie otwarcie bardzo wątpiącą we własną “zajebistość”, do wyrabiania poglądów przyjąłem sobie taką heurystykę, by przede wszystkim zdawać się na stanowisko mainstreamu i przede wszystkim z niego czerpać swoją wiedzę. “Zajebiści” aroganci w swoich wywodach zwykle akcent kładą bardziej na drwiny, wywyższanie się i argumenty z (własnego) autorytetu, niż na uzasadnienia i kwity, a przy tym nierzadko mają dość pogardliwe nastawienie do mainstreamu. Stąd w polemikach z nimi zwykle znajduję niewiele tego, czego szukam.

    mdh :

    Quasi, krzycząc żem odszczepieniec właśnie udowodniłeś, że dyskutując z Tobą trzeba uważać na to, żeby nie obrazić Twoich poglądów religijnych – tj. miłości do nauki – nawet jeśli nie wiesz czym nauka jest.

    Tu chyba robisz jakieś projekcje. Uraziłem Twoje poglądy religijne nie dość gorliwie kolankując przed Twoim majestatem?

    mdh :

    PS. Cieszę się, że Quasi zacząłeś myśleć i zauważyłeś, że może to kryterium demarkacji nie jest właściwe. (bo tak traktuje odniesienie się do ‘testowalności’)

    ?

    1. Testowalności nie “zacząłem wymyślać”, lecz zapożyczyłem ją wprost z książki Sobera. I Twojej zasługi w tym nie ma żadnej (Sobera podczytywałem wcześniej niż Ciebie).

    2. O “właściwym kryterium demarkacji” w ogóle nic nie pisałem.

    mdh :

    * argument 0 nie jest teorią i nie jest najogólniejszą definicją Jest bardzo wiele rodzajów zmian (np chaotycznych), które nie są ewolucja (i nie są rewolucją).

    1. Ja nie pisałem o jakichkolwiek zmianach, lecz o zmianach “stopniowych”. Takie zmiany powszechnie nazywa się “ewolucyjnymi”.

    2. Przecież napisałem, że formalnie nie jest to naukowa teoria.

    mdh :

    Już samo orzeczenie o ewolucji wymaga stwierdzenia czegoś o elementach jaka jest między nimi relacja A, B, i C. Potem następstwa czasowego. Pokrewieństwa czy zastępowalności elementu A, elementem B itp. W przypadku ewolucji biologicznej musisz dorzucić jeszcze więcej ingrediencji, żeby ten pasztet zjeść.

    Ale to nie na poziomie “(0)”, tylko na poziomie “(3)”. Na poziomie “(0)” wystarczy, by – w zapisie kopalnym oraz we współczesnej biosferze – zmiany były i były stopniowe (co od razu implikuje jakąś ich lokalną “kierunkowość”). Przyczyny tych zmian w punkcie “(0)” nie są w ogóle rozważane.

    mdh :

    Ewolucja gwiazd (Ewolucja gwiazdy – w astronomii sekwencje zmian, które gwiazda przechodzi podczas swego życia, w ciągu milionów czy miliardów lat emitując promieniowanie. z Wikipedi)- o litościwy Pambuku – Quasi, taka ewolucja gwiazd jak ewolucja mojej twarzy – z czasem się zmienia i tyle.

    No właśnie! Tylko o to chodziło mi w “(0)” – o powolne, stopniowe zmiany w czasie.

    mdh :

    Argument zaś ewolucja to nauka interdyscyplinarna bo np Mitsubishi Lancer Evolution ma aż diesieć ewolucji i moj sąsiad ma sukę która wabi się ‘Ewolucja’. (…)

    Nic takiego nie twierdziłem.

    “Teoria ewolucji” to nauka interdyscyplinarna, bo jej mechanizmy “(1)” mogą się stosować do różnych obiektów, nie tylko biologicznych, a nie dlatego, że słowo “ewolucja” ma tak ogólne znaczenie. “Teoria ewolucji” nie obejmuje “ewolucji gwiazd” ani “ewolucyjnej” ontogenezy Twojej twarzy.

    mdh :

    A tym http://en.wikipedia.org/wiki/Price_equation#Proof_of_the_Price_equation mnie zdenerwowałeś. Ten proof to nie to samo co ten http://en.wikipedia.org/wiki/Invalid_proof proof.

    A czy ja gdzieś twierdziłem, że to to samo?

    “Proof” w równaniu Price’a to prosty, dedukcyjny, matematyczny dowód wprost pewnej tożsamości nazwanej tam “równaniem Price’a”.

    Można też pokazywać fałszywe tożsamości z fałszywymi dowodami – takie, jak te w artykule “Invalid proof”. Chodziło mi o to, że fałszywość takich tożsamości i ich dowodów można pokazać. Gdyby równanie Price’a było taką fałszywą tożsamością (z fałszywym dowodem), to również dałoby się to pokazać.

    Tu nie chodziło mi o nic innego niż formalna poprawność formuły nazwanej “równaniem Price’a”.

    mdh :

    Ty to może jeszcze raz przeczytaj może zaczynając od „To prove the Price equation, the following definitions are needed”.

    Ale co to ma do rzeczy? Pokazano “założenie” (liczby rzeczywiste, definicja wartości oczekiwanej, definicja kowariancji, definicja fitness…) i zademonstrowano, jak z nich wynika “teza”, jaką jest “równanie Price’a”.

    mdh :

    Przyznaj wkleiłeś to bo tam było ‘proof’, a nie dlatego, że rozumiesz co tam jest i wiedz czym są dowodzenia?

    ? Ale czego mam niby nie rozumieć? Tym bardziej, że ten dowód jest prosty.

    mdh :

    W przypadku biologii problemy wynikają z nieadekwatności mechanizmów neodarwinowskich w wyjaśnianiu zmian makroewolucyjnych. Co jak byk stoi w wielu podręcznikach biologii ogólnej. (Że to ekstrapolacja, choć jest pełno poszlak) Pojawiają się więc nowe hipotezy jak np samoorganizacja (zahaczająca właśnie o chaos deterministyczny). (…)

    “Nieadekwatność mechanizmów neodarwinowskich w wyjaśnianiu zmian makroewolucyjnych”, “samoorganizacja”? Czyli co? Gdzie? W podręcznikach?

    mdh :

    1. Definicja (’0′) za szeroka.

    Dlaczego?

    mdh :

    2. Teorie teorii ewolucji (to już samo z siebie głupio brzmi)

    ?

    mdh :

    3. Poprawność matematyczna modelu jako świadectwo poprawności teorii

    Absolutnie nic takiego nie twierdziłem. Twierdziłem jedynie, że teorię można sfalsyfikować pokazując, że jej matematyczny model jest matematycznie niepoprawny.
    Pewne teorie wchodzące w skład “teorii ewolucji” zawierają matematyczne modele, więc potencjalnie można je sfalsyfikować nie ruszając się z fotela – demonstrując np., że w tym modelu mamy “invalid proofs”.
    Tylko o to chodziło mi w “(1)”.

    PODSUMOWANIE

    mdh :

    Poza mainstreamem czego? Raczej nie filozofii nauki, metodologii nauk przyrodniczych. (…)

    Tak, obawiam się, że poza mainstreamem filozofii/metodologii nauki.

    Zważ, że – jako osoba z jedynie bardzo powierzchowną wiedzą na temat filozofii/metodologii nauki – w odpowiedzi na Twoje twierdzenia nie oskarżyłem Cię o stanie poza mainstreamem, lecz zapytałem, jaka jest relacja Twoich twierdzeń do mainstreamu, licząc, że albo przyznasz się do odszczepieństwa, albo pokażesz jakieś mainstreamowe kwity potwierdzające akceptację Twojego poglądu. Niestety, doczekałem się tylko kolejnych dawek dość mętnego ględzenia.

    Mnie w tej chwili nie interesuje, czy masz rację, czy nie. Bo nawet gdybyś ją miał i tutaj przedstawił na to jakieś rozsądne uzasadnienie, to póki co prawdopodobnie i tak sam nie będę w stanie tego rozpoznać/zweryfikować. Dlatego w tej chwili interesuje mnie tylko to, na ile Twoje poglądy są zgodne ze współczesną meinstreamową filozofią nauki.

    mdh :

    (…) Jeśli będziemy dalej dyskutować gotów jestem wytknąć Ci je wszystkie.

    Nie, raczej nie będziemy dalej dyskutować. Wczytywanie się w Twoje dość jałowe poznawczo wymądrzanie się i walka z Twoimi co raz to nowymi niezrozumieniami mojej pisaniny (a na domiar złego piszesz tak, że ciężko się Ciebie czyta: dość chaotycznie, niechlujnie, rozbijasz jeden wywód na kilka komentarzy itp.), raczej mnie nie bawi i raczej przynosi mi niewiele pożytku. Przypuszczam, że podobnie mogą to postrzegać widzowie/”kibice” tego flejma.

    Tak więc myślę, że dla zaspokojenia ciekawości na temat problemu testowalności/falsyfikowalności teorii ewolucji i kreacjonizmu, bardziej niż prywatne poglądy mdh warto poczytać np. ksiązkę Sobera [fragmenty są też dostępne w Google Books], czy wskazaną przez samego mdh książkę Godfrey-Smitha [fragmenty dostępne w Google Books].

    A jeśli chodzi o Ciebie, to wolałbym poczytać, co masz do powiedzenia na temat UE, prywatyzacji i biurokracji. Czy taka zmiana tematu Ci odpowiada? Bo w kwestii falsyfikowalności/testowalności teorii ewolucji i kreacjonizmu ja proponuję EOT.

    pozdrawiam

  22. July 26th, 2009 at 23:55 | #22

    Na ‘głosie rydzyka’ nakręca się interesujący flejmiczek na okoliczność nanoprotechnologii. Troll Jerzy wyruszył na wojenkę w obronie npt cytując jako źrodło coś co okazało się artykułem krytycznym. Dostał z glana ale walczy dzielnie. Obecnie flejm jest na etapie Auschwitz:

    “Dość tego z tą osobą co powiedziała o Aushwitz spotkam się w sądzie i nie będzie mu miło. ”

    Smakoszom polecam:
    http://glosrydzyka.blox.pl/2009/07/ORydzyk-ujadaja-za-Murzyna.html?pn=2

  23. Gammon No.82
    July 27th, 2009 at 00:06 | #23

    hlb :

    Troll Jerzy wyruszył na wojenkę w obronie npt cytując jako źrodło coś co okazało się artykułem krytycznym. Dostał z glana ale walczy dzielnie. Obecnie flejm jest na etapie Auschwitz:

    BTW jaki kolor winkli mieli trolle w KLach?
    Niestety tutaj nie podają
    http://www.zgapa.pl/zgapedia/Oznakowanie_więźniów_nazistowskich_obozów.html

  24. July 27th, 2009 at 00:08 | #24

    mdh :

    Towarzyszu, okulista niezbędny.
    Termin powstał przy montowaniu współczesnej syntetycznej teorii ewolucji.

    No i co niby z tego wynika? Papierek lakmusowy jest taki, że jak ktoś zaczyna chrząkać makroewolucją to zaraz zacznie pierdzieć naukowym kreacjonizmem. Makroewolucja istnieje obecnie w nauce na tych samych zasadach co “grawitacja planetarna”.

  25. Gammon No.82
    July 27th, 2009 at 00:16 | #25

    inz.mruwnica :

    Papierek lakmusowy jest taki, że jak ktoś zaczyna chrząkać makroewolucją to zaraz zacznie pierdzieć naukowym kreacjonizmem.

    “Zawsze i wszędzie”, czy to tylko taka z grubsza generalizacja historyczna?
    Ja może głupi jestem, ale nie widzę w słowie “makroewolucja” nic szczególnie kompromitującego.

  26. July 27th, 2009 at 00:22 | #26

    Gammon No.82 :

    nie widzę w słowie “makroewolucja” nic szczególnie kompromitującego.

    Bo nie ma specjalnie powodu gadać o makroewolucji poza kontekstem: może i się królikowi uszy od tej waszej ewolucji wydłużają, ale psa z ryby to to nie ma prawa zrobić. Ewolucja bezprzedrostkowa + specjacja — end of story.

  27. Quasi
    July 27th, 2009 at 00:25 | #27

    ? :

    @ mdh – co sprawiło, że pisząc o nieadekwatności mechanizmów neodarwinowskich do wyjaśniania zmian makroewolucyjnych nie wspomniałeś o symbiogenezie, którą udało się (mimo początkowych oporów) wepchnąć do mainstreamu? Moim zdaniem nie ma dobitniejszego przykładu na to, jak bardzo zakute są łby darwinistów. Ale też nie ma lepszego przykładu na to, że biologia wchłonie nawet najbardziej fantastyczną hipotezę, jeśli tylko łyknąć warto.

    Jakiś (“naukowy”) kreacjonista z krwi i kości pojawił się na BdB?

    1. Pani Margulis ma dość awanturnicze poglądy i z jej pomysłów mainstream zaakceptował jedynie odgrzaną hipotezę endosymbiotycznego pochodzenia mitochondriów i plastydów.
    Spekuluje się jeszcze, że być może endosymbiotyczną naturę mogą mieć także peroksysomy, oraz że na bardzo wczesnym etapie ewolucji, jeszcze przed pozyskaniem mitochondriów, doszło do jakiejś wielkiej symbiotycznej fuzji archeana z bakterią, której potomkami są współczesne eukarionty.

    2. Jakieś zastrzeżenia do endosymbiotycznej hipotezy pochodzenia mitochondriów i plastydów?

    pozdrawiam

  28. Gammon No.82
    July 27th, 2009 at 00:29 | #28

    inz.mruwnica :

    Bo nie ma specjalnie powodu gadać o makroewolucji poza kontekstem: może i się królikowi uszy od tej waszej ewolucji wydłużają, ale psa z ryby to to nie ma prawa zrobić. Ewolucja bezprzedrostkowa + specjacja — end of story.

    Ja się z tym słowem zetknąłem w kontekście dużych wymierań, kiedy znikają całe rzędy czy gromady. Ewentualnie z pozostawieniem “żywych skamieniałości”.

  29. July 27th, 2009 at 00:29 | #29

    Gammon No.82 :

    BTW jaki kolor winkli mieli trolle w KLach?
    Niestety tutaj nie podają
    http://www.zgapa.pl/zgapedia/Oznakowanie_więźniów_nazistowskich_obozów.html

    Jest tego prosta i logicznie spojna konkluzja: trolle byli w obsludze. Ostatecznie Frau Mutter z Tyrolu też mówiła o swoim synu do sąsiadek: do obozu go posłali.

    Na marginesie, czy widział kto MRW? Bo jest w tym flejmie, być może, potencjalny kandydat do copypasty:

    Z tym kimś spotkam się w sądzie…i następnym co obrażają też to grozi. Dam do zbadania nick na policji.

    EDIT: Bart, czy to mógłby być Expert?

  30. July 27th, 2009 at 00:37 | #30

    Quasi :

    Jakiś (”naukowy”) kreacjonista z krwi i kości pojawił się na BdB?

    Trzeba było nie dawać linka na “Idź Pod Prąd” :)

  31. Quasi
    July 27th, 2009 at 00:46 | #31

    @ Gammon No.82 + inz.mruwnica:

    Termin “makroewolucja” jako taki jest zupełnie mainstreamowy. Ale światełko ostrzegawcze powinno się zapalać, gdy ktoś pisząc o makroewolucji próbuje ją kontrastować z mikroewolucją.

    O “makroewolucji” można poczytać w TTOA:
    http://www.talkorigins.org/indexcc/CB/CB902.html
    http://www.talkorigins.org/indexcc/CB/CB902_2.html
    http://www.talkorigins.org/faqs/macroevolution.html

    pozdrawiam

  32. July 27th, 2009 at 01:04 | #32

    “Tylko zdrowe barany idą pod nóż”

    Margulis to ja wyciągnąłem. Może odgrzewane, ale trzeba wiedzieć kiedy i jak odgrzać. Od razu warto wspomnieć, że genetykę mitochondriów ruszył nasz Słonimski (co prawda we Francji). Margulis życzyłaby sobie jeszcze, żeby uznano także bakteryjne pochodzenie mikrotubul, w tym całego aparatu mitotyczno/mejotycznego, ale tu już się jej chyba nie uda. Ale to wielka kobieta i trzeba być Quasim, żeby tak nonszalancko ją olać.

  33. cadaver
    July 27th, 2009 at 01:14 | #33

    Moze kogos zainteresuja zdjecia cudownych plam z Rosji:
    http://fishki.net/comment.php?id=54929

  34. Patso
    July 27th, 2009 at 01:16 | #34

    eli.wurman :

    Może by tak na dzień do Tomaszowa? Znów halo o pedofilach.

    Jedną z nich miało być chyba zaproszenie do współpracy i pomocy przy prowadzeniu i organizacji… osoby skazanej za wykorzystywanie seksualne 10 letnich dziewczynek.

    Pomijając ciekawą interpunkcję, jak się prowadzi i organizuje osoby skazane za molestowanie małoletnich? Bo byłbym zainteresowany…

  35. Quasi
    July 27th, 2009 at 01:27 | #35

    kwik :

    Ale to wielka kobieta i trzeba być Quasim, żeby tak nonszalancko ją olać.

    Nikt Margulis i jej zasług nie olewa. Praktycznie każda publikacja o ewolucji mitochondriów/plastydów, a nawet o samych mitochondriach/plastydach cytuje Margulis.

    kwik :

    Margulis to ja wyciągnąłem.

    Tzn. Ty jesteś autorem tego?

    pozdrawiam

  36. Quasi
    July 27th, 2009 at 02:15 | #36

    nameste :

    [do mdh] Skorzystaj z własnej rady i włącz sobie plonkownicę :)

    Obserwując Twoje sporadyczne flejmy na BdB, odniosłem wrażenie, że wyjątkowo często dochodzą one do takiego (nieprzyjemnego) finału. Miałeś tak już (m.in.?) z WO i z Gammonem. Ale ze mną już nie, choć zdarzało nam się ostro nie zgadzać.

    Dlaczego tak się dzieje? Co o tym przesądza?

    pozdrawiam

  37. July 27th, 2009 at 02:21 | #37

    @ Quasi – przecież mówię, że ja. Tylko mi dane wykastrowało, bo Bart zmienił adres albo coś.

  38. July 27th, 2009 at 02:34 | #38

    Quasi :

    Dlaczego tak się dzieje? Co o tym przesądza?

    He luvz u!

  39. July 27th, 2009 at 02:37 | #39

    inz.mruwnica :

    He luvz u!

    Czuje respekt.

  40. urbane.abuse
    July 27th, 2009 at 02:47 | #40

    Dlaczego ludzie są dla siebie niedobrzy? Skąd tyle zła na tym świecie?
    Make luv, not flame war.

  41. July 27th, 2009 at 02:49 | #41

    urbane.abuse :

    Dlaczego ludzie są dla siebie niedobrzy?

    Bo szatan.

    urbane.abuse :

    Skąd tyle zła na tym świecie?

    Szatan, szatan.

    urbane.abuse :

    Make luv, not flame war.

    Rozdmuchując flejma podgrzewasz piekło!

  42. urbane.abuse
    July 27th, 2009 at 03:13 | #42

    eli.wurman :

    Szatan, szatan.

    Ten z Siemianowic? Zią, jo wiym, że pierońskie hanysy mogom zrobic masakre…
    Ale obaj wiemy, że tak na co dzień to łagodni ludzie.

  43. July 27th, 2009 at 03:15 | #43

    urbane.abuse :

    Dlaczego ludzie są dla siebie niedobrzy? Skąd tyle zła na tym świecie?

    No właśnie… i czemu Stachura umarł i ona mnie nie chce… :.-(

  44. July 27th, 2009 at 03:18 | #44

    urbane.abuse :

    Ale obaj wiemy, że tak na co dzień to łagodni ludzie.

    No ale skądinąd wiemy, że przecież Szatanowi (szatanom?) zależy na tym, żeby ludzie przestali wierzyć, że są. Dzięki temu łatwiej będzie im przejąć kontrolę nad światem.

    inz.mruwnica :

    czemu Stachura umarł

    Bo miał takie życzenie/pierdolca/bo taki jest efekt prób samobójczych (no, kaman, w końcu musi się udać!).

    inz.mruwnica :

    ona mnie nie chce…

    Bo to zła kobieta?

  45. urbane.abuse
    July 27th, 2009 at 03:26 | #45

    eli.wurman :

    Szatanowi (szatanom?) zależy na tym, żeby ludzie przestali wierzyć, że są. Dzięki temu łatwiej będzie im przejąć kontrolę nad światem.

    KRK sie ostatnio odżegnuje od szatana, że to metafora czy coś takiego… Już nawet porządnego piekła ze smołą itd. nie ma, niestety. OIDP piekło to taki stan bytowania człowieka, w którym odrzuca on zaofiarowaną mu miłość Boga – znaczy mniej więcej to miejsce, w którym teraz jesteśmy?
    inz.mruwnica :

    ona mnie nie chce

    Unia?

  46. July 27th, 2009 at 03:28 | #46

    Przydałaby się taka książka pt. (lekko “renesansowym”): “Pytania, które zadajesz sobie będąc nastolatkiem, a na które nie ma odpowiedzi tylko dlatego, że byłyby niewarte papieru na którym trzeba by je wydrukować”. Cztery pierwsze już mamy. Odpowiedzi oczywiście się nie przewiduje (Eli!).

  47. July 27th, 2009 at 03:33 | #47

    urbane.abuse :

    znaczy mniej więcej to miejsce, w którym teraz jesteśmy?

    Plus życie (to znaczy męki) wieczne? Zmieniłem zdanie, już nie chcę być Żydem jak dorosnę, chcę być satanistą.

    urbane.abuse :

    Unia?

    Ke?

  48. July 27th, 2009 at 03:34 | #48

    urbane.abuse :

    KRK sie ostatnio odżegnuje od szatana, że to metafora czy coś takiego… Już nawet porządnego piekła ze smołą itd. nie ma, niestety

    A o ile ja pamiętam, to są zdobycze soboru watykańskiego II? I że to co zostało po tym soborze to w’ogle jakieś brednie i żaden tam kościół.

    urbane.abuse :

    piekło to taki stan bytowania człowieka, w którym odrzuca on zaofiarowaną mu miłość Boga – znaczy mniej więcej to miejsce, w którym teraz jesteśmy?

    Ale tam to jest inaczej – bo tam się ma już pełną świadomość istnienia bozi, taka drobna różnica.

    inz.mruwnica :

    na które nie ma odpowiedzi tylko dlatego, że byłyby niewarte papieru na którym trzeba by je wydrukować

    Ale od rewolucji cyfrowej ten problem jakby zniknął?

    inz.mruwnica :

    Odpowiedzi oczywiście się nie przewiduje (Eli!)

    Nie ma nic bardziej niemoralnego niż zadanie pytań i nieudzielenie choćby najdurniejszych odpowiedzi.

  49. Gammon No.82
    July 27th, 2009 at 03:38 | #49

    urbane.abuse :

    Dlaczego ludzie są dla siebie niedobrzy?

    “Gdyby wszyscy ludzie życzyli sobie nawzajem dobrze, toby sobie niedługo łby pourywali”

  50. July 27th, 2009 at 03:42 | #50

    inz.mruwnica :

    Unia?

    Ke?

    No, Unia, Nierządnica Europejska – a jak wiemy: prostytutka nie całuje w usta (znaczy, nie ma miłości).

    Gammon No.82 :

    “Gdyby wszyscy ludzie życzyli sobie nawzajem dobrze, toby sobie niedługo łby pourywali”

    E, a czemu? Bo ja w’ogle nie widzę dlaczego ma to mieć jakikolwiek sens?

  51. July 27th, 2009 at 03:43 | #51

    eli.wurman :

    Ale od rewolucji cyfrowej ten problem jakby zniknął?

    No to lepiej: niewarte cashu googla.

    eli.wurman :

    Nie ma nic bardziej niemoralnego niż zadanie pytań i nieudzielenie choćby najdurniejszych odpowiedzi.

    Etam. Są pytania na które próba odpowiedzi utwierdza pytającego w zasadności pytania, kiedy należałoby odpowiedzieć “weź zajmij się czymś innym”.

  52. urbane.abuse
    July 27th, 2009 at 03:44 | #52

    eli.wurman :

    I że to co zostało po tym soborze to w’ogle jakieś brednie i żaden tam kościół.

    Fakt, już nie straszą, że Szatan wykocha nas w pupę. To już nie ta jazda.
    eli.wurman :

    Nie ma nic bardziej niemoralnego niż zadanie pytań i nieudzielenie choćby najdurniejszych odpowiedzi.

    Hm, ja już wolę, żeby nastolatkom nie udzielać durnych odpowiedzi.
    inz.mruwnica :

    Ke?

    Świerzop i dzięcielina?

  53. Gammon No.82
    July 27th, 2009 at 03:45 | #53

    eli.wurman :

    E, a czemu? Bo ja w’ogle nie widzę dlaczego ma to mieć jakikolwiek sens?

    Podeprę się autorytetem: Haszek tak napisał.

  54. urbane.abuse
    July 27th, 2009 at 03:45 | #54

    inz.mruwnica :

    No to lepiej: niewarte cashu googla.

    Alez pytanie “dlaczego ja śmierdze” – kiedyś w referralu Barta – jest bezcenne.

  55. July 27th, 2009 at 03:48 | #55

    inz.mruwnica :

    No to lepiej: niewarte cashu googla.

    No to wtedy już nie książki tylko pytania w komciotokach. I muszę Cię zmartwić: takie miejsca w internetach.

    Gammon No.82 :

    Podeprę się autorytetem: Haszek tak napisał.

    A JP2 napisał, że w tej całej homeopatii jest coś na rzeczy.

    urbane.abuse :

    Alez pytanie “dlaczego ja śmierdze” – kiedyś w referralu Barta – jest bezcenne.

    A to nie szło: dlaczego śmierdzę po masturbacji?

  56. Gammon No.82
    July 27th, 2009 at 03:50 | #56

    eli.wurman :

    A JP2 napisał

    Ale przecież mieliśmy mówić o autorytetach.

  57. July 27th, 2009 at 03:51 | #57

    urbane.abuse :

    Fakt, już nie straszą, że Szatan wykocha nas w pupę. To już nie ta jazda.

    No właśnie, nawet bycie ateistą potrafią uczynić nudnym.

    urbane.abuse :

    Świerzop i dzięcielina?

    Dziwaczne skojarzenia o trzy na czwartą: ona mnie nie chce, bo choroba weneryczna (świerzop) i krótki penis (dzięcielina pała)?

  58. July 27th, 2009 at 03:52 | #58

    Gammon No.82 :

    Ale przecież mieliśmy mówić o autorytetach.

    Ojej, w takim razie media mnie okłamały: przecież szło jakoś tak, że Jan Paweł 2 autorytet, że młodzież, pokolenie nawet całe miał. Myślałem, że autorytet.

  59. July 27th, 2009 at 03:55 | #59

    eli.wurman :

    Jan Paweł 2 autorytet, że młodzież, pokolenie nawet całe miał

    I Twoją Matkę też.

  60. July 27th, 2009 at 04:00 | #60

    Quasi :

    Obserwując Twoje sporadyczne flejmy na BdB, odniosłem wrażenie, że wyjątkowo często dochodzą one do takiego (nieprzyjemnego) finału. Miałeś tak już (m.in.?) z WO i z Gammonem. Ale ze mną już nie, choć zdarzało nam się ostro nie zgadzać.
    Dlaczego tak się dzieje? Co o tym przesądza?

    Zdziwiłem się. Nie przypominam sobie żadnego nieprzyjemnego finału z WO (a nawet: żadnego finału ;)), raczej przeciwnie, dość merytorycznie się nam rozmawia (pomijając kwestie hm, religijne). Co Ci więc zostaje na “wyjątkowo często”? Jeden przypadek, zresztą przeszły? Bo wobec mdh tylko oddaję, co sam dostałem (sprawdź sobie).
    eli.wurman :

    Czuje respekt.

    Tak, już pisałem, że dla zdolności grepowania — szacun. A chęć drążenia po meritum też, choć niekiedy jest przerażająca i nierewanżowalna. No i można się ostro poniezgadzać ;)

  61. Gammon No.82
    July 27th, 2009 at 04:02 | #61

    eli.wurman :

    Ojej, w takim razie media mnie okłamały: przecież szło jakoś tak, że Jan Paweł 2 autorytet, że młodzież, pokolenie nawet całe miał. Myślałem, że autorytet.

    Media KŁAMIĄ.
    DTV ŁŻE JAK ŁGAŁ.
    SŁUCHAJĄC RADIA WOLNA EUROPA OBNIŻASZ WYDAJNOŚĆ PRACY.

  62. Quasi
    July 27th, 2009 at 05:16 | #62

    nameste :

    Zdziwiłem się. Nie przypominam sobie żadnego nieprzyjemnego finału z WO (a nawet: żadnego finału ;) ), raczej przeciwnie, dość merytorycznie się nam rozmawia (pomijając kwestie hm, religijne).

    Chodzi o flejm o istnieniu Boga. A finał był, siłą rzeczy, skoro flejm już się nie toczy.

    Czy może moje wrażenie “nieprzyjemnego finału” to tylko iluzja?

    nameste :

    Co Ci więc zostaje na “wyjątkowo często”? Jeden przypadek, zresztą przeszły?

    1. To, że “miniony”, nie ma znaczenia. Mnie nie chodziło o nieprzyjemny finał znajomości z dana osobą, lecz o nieprzyjemny finał flejma (z daną osobą).

    2. Jak już podkreśliłem, na BdB we flejmy wdajesz się sporadycznie, a po odliczeniu flejmów ze mną – wyjątkowo sporadycznie. Na tym tle, te 3 “nieprzyjemnie zakończone” flejmy to raczej sporo.

    nameste :

    Bo wobec mdh tylko oddaję, co sam dostałem (sprawdź sobie).

    Źle mnie zrozumiałeś. Ja nie czynię Ci żadnego zarzutu. Ja tylko chciałem się dowiedzieć, jakie cechy musi posiadać flejm (lub interlokutor) z Twoim udziałem, by dążył do “nieprzyjemnego” zakończenia.

    pozdrawiam

  63. urbane.abuse
    July 27th, 2009 at 07:46 | #63

    inz.mruwnica :

    Dziwaczne skojarzenia o trzy na czwartą: ona mnie nie chce, bo choroba weneryczna (świerzop) i krótki penis (dzięcielina pała)?

    O to to. Choć i tak na wszelki wypadek zapytaj Basińskiego czy też tak uważa.
    eli.wurman :

    A to nie szło: dlaczego śmierdzę po masturbacji?

    Ja pamiętam samo dlaczego ja śmierdze (bez ogonka) i tak jest dużo lepiej. Oddaje bezradność młodego bytu.

  64. urbane.abuse
    July 27th, 2009 at 08:06 | #64

    eli.wurman :

    że Jan Paweł 2 autorytet, że młodzież, pokolenie nawet całe miał.

    Młodzież nie chce się uczyć ani pracować. Albo autorytet nie działa, albo skusił ich do złego.

  65. July 27th, 2009 at 08:36 | #65

    urbane.abuse :

    Młodzież nie chce się uczyć ani pracować.

    Kto Ci takich głupot naopowiadał? Skocz sobie do byle marketu i zobacz jakie dzieci siedzą na kasach i wpychają w półki.

  66. urbane.abuse
    July 27th, 2009 at 08:50 | #66

    eli.wurman :

    Kto Ci takich głupot naopowiadał?

    Maciejowski

  67. July 27th, 2009 at 09:03 | #67

    Quasi :

    Ja tylko chciałem się dowiedzieć, jakie cechy musi posiadać flejm (lub interlokutor) z Twoim udziałem, by dążył do “nieprzyjemnego” zakończenia.

    Ale czemu w ogóle zajmuje Cię tak marginalny temat, do tego stojący na słabiutko (statystycznie) potwierdzonej tezie?

  68. July 27th, 2009 at 10:11 | #68

    My nie jesteśmy think-tankiem DKN, my jesteśmy Wirtualnym Opactwem Thelemy, gdzie każdy robi, co kce i nie jesteśmy gorsi od Młun, tylko od załogi Leifa Ericsona. O.

  69. July 27th, 2009 at 10:31 | #69

    OT (rly? srsly?): w ramach odbywającej się na naukowo-ateistycznych blogach w USA wirtualnej napierdzielanki Nowych Ateistów z Agnostyckimi Akomodacjonistami cipiersi, będąc złośliwymi kutafonami, ogłosili konkurs na jakąś zgrabną nazwę określającą tych drugich – ludzi, którzy “nie zaznali łaski wiary” i którzy próbują znaleźć dla religii miejsce w nauce, a przynajmniej chcą powstrzymać głoszenie poglądów o konflikcie tych dwóch sfer. Sam Dawkins nazywa ich “I am an atheist but’ers”, co, przy szacunku dla Guru, jest mało chwytliwą ksywką. W konkursie znalazła się jej modyfikacja: Butters. Konkurs wygrało określenie “faitheist”. Niestety, fatalnie się przekłada na polski. Dużo łatwiej spolszcza się inny kandydat, skądinąd laureat Nagrody Dodatkowej Dla Najbardziej Pejoratywnej Ksywki: kredofile. Ładne, prawda? Od dziś możecie mnie tak wołać, zamiast wyzywać od kryptokatolików.

  70. urbane.abuse
    July 27th, 2009 at 11:18 | #70

    bart :

    laureat Nagrody Dodatkowej Dla Najbardziej Pejoratywnej Ksywki: kredofile. Ładne, prawda?

    “Czy widzisz tych plejbojów jedzących kredę?” Ładne, ładne. Ale cipiersi również ładni, ja bym używał.

  71. July 27th, 2009 at 11:28 | #71

    bart :

    I am an atheist but’ers

    Aleteiści.

  72. July 27th, 2009 at 11:37 | #72

    mrw :

    Aleteiści.

    Bomba!

  73. July 27th, 2009 at 11:43 | #73

    jaś skoczowski :

    i nie jesteśmy gorsi od Młun,

    Mun jest obecnie w porządku. Nic nowego nie wytwarza, bo czyta książkę Camusa o zarazie. Tam jest o szczepionkach na świńska grypę i homeopatii, więc zobaczymy co powie, jak przeczyta.

  74. July 27th, 2009 at 11:52 | #74

    hlb :

    Mun jest obecnie w porządku.

    O widzisz, a opierając się na jej notkach Twitterowych, można przyjąć, że ma potężny kryzys wiary w naukę i cywilizację: mistyfikacja Apollo 11, szczepionki, geje-pedofile, mit globalnego ocieplenia… Zaraz będzie o jaszczurach i chemtrailsach.

  75. July 27th, 2009 at 12:05 | #75

    bart :

    O widzisz, a opierając się na jej notkach Twitterowych, można przyjąć, że ma potężny kryzys wiary w naukę i cywilizację: mistyfikacja Apollo 11, szczepionki, geje-pedofile, mit globalnego ocieplenia… Zaraz będzie o jaszczurach i chemtrailsach.

    To nie tak. Mun ma cykle. Ja ci to przedstawie na przykładach. Jest wiosna, Moon pisze notkę: nie mogę spać/jeść/słuchac tych gejów/czytać Lema/whateva. Po czym wyjaśnia, ze to dlatego że ona NIE LUBI WIOSNY.

    Potem wiosna mija przychodzi zmiana pory roku i Moon piszę: akurat lLATA NIE ZNOSZĘ, po czym zaczyna nadawać na gejów/internautów/skanowanie portów/whateva.

    Pewnie jesteś sobie wstanie dorobic sam co się dzieje, kiedy przychodzi jesień i zima…

  76. July 27th, 2009 at 12:31 | #76

    bart :

    wirtualnej napierdzielanki Nowych Ateistów z Agnostyckimi Akomodacjonistami cipiersi, będąc złośliwymi kutafonami, ogłosili konkurs na jakąś zgrabną nazwę określającą tych drugich

    Apateizm was wyzwoli. Kłótnia o to kto bardziej nie wierzy w Boga to jest jednak żena.

    urbane.abuse :

    na wszelki wypadek zapytaj Basińskiego czy też tak uważa.

    Basińskiego znam dość dobrze, ale jakoś nie mogę sobie przypomnieć do którego fragmentu pijesz.

  77. July 27th, 2009 at 12:38 | #77

    inz.mruwnica :

    Apateizm was wyzwoli. Kłótnia o to kto bardziej nie wierzy w Boga to jest jednak żena.

    Ale oni się nie o to kłócą. Jedni mówią drugim “musicie przestać bezcześcić hostię i mówić, że religia jest głupia, bo zniechęcacie wiernych do naukowców”, a drudzy im na to “fuck you, die”.

  78. Gammon No.82
    July 27th, 2009 at 12:39 | #78

    urbane.abuse :

    “Czy widzisz tych plejbojów jedzących kredę?” Ładne, ładne. Ale cipiersi również ładni, ja bym używał.

    Kredę jadł Papkiewicz.

    hlb :

    Mun ma cykle

    Pewna znajoma mawia “kobieta jest w ogóle istotą cykliczną”.

  79. July 27th, 2009 at 12:43 | #79

    inz.mruwnica :

    Apateizm was wyzwoli. Kłótnia o to kto bardziej nie wierzy w Boga to jest jednak żena.

    Dla mnie jako die hard walczącego ateisty (w sobotę znalazłem się w sytuacji, że byłem gotów zrobić film Holland z Lambertem irl) jednakoż żenują cidrudzy, bo nawet ja WĄTPIĘ, w jakiś sposób, bo wątpię we wszystko: ale żenujące jest dla mnie podkreślanie tego zwątpienia w wykonaniu cidrugich.

  80. July 27th, 2009 at 12:48 | #80

    bart :

    Ale oni się nie o to kłócą. Jedni mówią drugim “musicie przestać bezcześcić hostię i mówić, że religia jest głupia, bo zniechęcacie wiernych do naukowców”, a drudzy im na to “fuck you, die”.

    Whatevah Mariola, to są twoi znajomi, mnie to wogle nie obchodzą takie rzeczy. Frądziarze pewnie też uważają, że dyskutują o najistotowszej istocie istnienia, choć dla nas wygląda to na konkurs o nagrodę Dunsa Szkota. Zupełnie mnie to nie nawilża. Ani Wisła, ani Cracovia.

  81. July 27th, 2009 at 12:49 | #81

    mrw :

    w sobotę znalazłem się w sytuacji, że byłem gotów zrobić film Holland z Lambertem irl

    Chciałeś uciąć innemu nieśmiertelnemu głowę mieczem?!

  82. mdh
    July 27th, 2009 at 13:09 | #82

    Gammon No.82 :

    Nie żartuj, może jeszcze rachunek tensorowy?

    Nie uczyłem w liceum, wiec nie jestem w stanie powiedzieć jak wygląda obecnie, musiałbym spytać znajomych. Jednak to są absolutne podstawy i zazwyczaj są omawiane w każdym – nawet podstawowym kursie filozoficznym. O ile nie potraktujemy go jako opowiastek o filozofach mieszkających w beczkach, czy biegających nago po ulicy.
    W przypadku podejścia historycznego przynajmniej definicję klasyczną (nie trzeba przecież nawiązywać do ‘Analityków wtórych’) + klasyczną teorię prawdy należy omówić przy wprowadzaniu postaci Arystotelesa.
    W przypadku problemowego będą to nazwy, definicje, wnioskowania. To nie jest jakaś wyszukana wiedza, ba każdy magister powinien mieć z tym styczność w toku podstawowego kursu filozofii jaki jest/był obowiązkowy.
    Kurcze, definiendum, definiens… Nikomu nie zapala się lampka? Dzwoni choć nie wiadomo w którym kościele?

    W skrócie, tak może być stosowalne. Umożliwia on wypowiedzenie się o teorii probabilistycznej. Podaje się pułap odchyleń, po przekroczeniu którego świadectwa statystyczne są niezgodne z teorią.

    A ten pułap to na podstawie czego się przyjmuje?

    Rada Poppera w tej kwestii jest następująca – nie dowierzać zbyt nieprawdopodobnym zbiegom okoliczności. Nie dobrego rozwiązania. Czego byś oczekiwał, że zadekretuje konkretny poziom?
    Problem jest jednak głębszy. W ogóle z hipotezami probabilistycznymi jest kłopot – zawsze i w prawie każdym przypadku. To jednak temat do rozwinięcia. W sumie na takie okazje przydaje się potwierdzenie (korroboracja) ale generalnie to taki wybieg .

    Meteorologia opisuje i wyjaśnia (i robi to bardzo dobrze) działanie zjawisk pogodowych. Właśnie dlatego, że bazuje na dobrze sformalizowanych teoriach fizycznych.
    Niemożność dokładnego przewidzenia przyszłej pogody wynika:
    – z ogromnej liczby danych
    – szczególnie paskudnego charakteru tych praw (są one wyjątkowo nieprzyjemne mianowicie bardzo małe zmiany danych początkowych owocują bardzo dużymi zmianami wyników)

    A w przypadku teorii ewolucji żaden z tych problemów nie występuje?
    Bo mnie się wydaje, że owa nieprzewidywalna pogoda może być np. jedną z licznych zmiennych, które trzeba by uwzględnić w predykcjach na podstawie t.e. Choćby dlatego, że pogoda stanowi jakiś czynnik selekcji.

    Nie, nie o to chodzi. Są przecież środowiska gdzie nie ma wpływu pogody i wcale nie jest lepiej, znaczy trafniej i dokładniej.

    Przewidywanie tego, co było to niekoniecznie to samo, co z dupy wyjęte wyjaśnienia dlaczego akurat tak było. Hempel na ten przykład twierdzi, że przy ocenianiu wiarygodności hipotezy jest w zasadzie obojętne, czy materiał dowodowy pojawił się przed, czy po jej sformułowaniu. On twierdzi mniej więcej, że w sensie psychologicznym robi wrażenie, jak Balmer podaje wzór na długość linii widmowych wodoru na podstawie położenia czterech bodajże linii, a potem kolejne odkrywane linie spełniały ten sam wzór. Ale z punktu widzenia mocy dowodowej zdaniem Hempla nie byłoby różnicy, gdyby wzór ustalić po wykryciu wszystkich linii w serii.

    Ależ w t. ewolucji to praktycznie wszystkie tłumaczenia są z dupy wyjęte. Mogło być tak i ewolucjonista Ci to wyjaśni, mogło być inaczej i też Ci to wyjaśni.

    To z Jodkowskiego – ‘W poszukiwaniu twardego jądra ewolucjonizmu.’ Filozofia Nauki 2001, nr 2 (34), s. 7-18.

    Tę zdolność ewolucjonistów do wyjaśniania nawet wzajemnie sprzecznych faktów znakomicie obrazuje wypowiedź J.C. Fentressa: „Gdy byłem w Cambridge, zajmowaliśmy się dwoma gatunkami brytyjskich nornic. Przeprowadzaliśmy niewielki test, w którym poruszaliśmy pewien przedmiot nad ich głowami. Wówczas jeden gatunek uciekał, a drugi zastygał w miejscu. Tak się zdarzyło, że drugi żył w lasach, a pierwszy — na polach. Zabawne, bo nie będąc naprawdę zoologiem, odwiedziłem kiedyś moich przyjaciół-zoologów i zamieniłem dane. Zapytałem ich po prostu, dlaczego gatunek, który żył na polach zastygał w miejscu, a ten, który żył w lasach, uciekał (faktycznie było odwrotnie). Szkoda, że nie zanotowałem ich wyjaśnień, ponieważ naprawdę były bardzo przekonujące” (w: P.S. Moorhead and M.M. Kaplan (eds.), Mathematical Challenges to the Neo-Darwinian Interpretation of Evolution, Wistar Institute Press, Philadelphia 1967, s. 71).

    A dlaczego “nic nie może zdyskredytować Poppera”? A inne kryteria demarkacji można zdyskredytować? Czy też nie można zdyskredytować żadnych i wszystkie są równie dobre albo równie złe?

    Można wskazywać trudności stojące prze tym kryterium i proponować takie, tych trudności pozbawione. Filozofia, to jednak nie nauka tu panują inne zasady, znaczy na dobrą sprawę nie ma czegoś takiego jak zdyskredytowanie.

    A tym razem nie zrozumiałeś. A ja chyba też wyraziłem się niejasno.
    Bo to ty wyjechałeś z: “nie, nie można sobie rozparcelować teorii na podteorie i udawać, że wszystko działa”.
    Na co ja zapytałem, co w takim razie robić z teoriami, które w najpierw wydawały się adekwatne empirycznie “zawsze i wszędzie”, a potem okazało się, że są adekwatne empirycznie nie zawsze, nie wszędzie, tylko z jakimiś ograniczeniami. I czy aby posługiwanie się (choćby czysto instrumentalnie) Newtonem jest tak bardzo strasznie nienaukowe?

    Ależ Newton był jest i będzie naukowy. Kto powiedział, że jest inaczej? Jest tylko nowe, ‘mocniejsze’ rozwiązanie, za pomocą którego można przewidywać, opisywać, wyjaśniać trafniej i skuteczniej. Zresztą pod względem matematycznym da się zrobić, że teoria Newtona to szczególny przypadek tej ogólniejszej teorii Pana E.

  83. urbane.abuse
    July 27th, 2009 at 13:15 | #83

    inz.mruwnica :

    Basińskiego znam dość dobrze, ale jakoś nie mogę sobie przypomnieć do którego fragmentu pijesz.

    Oj nie bawmy się tak bez znajomości kontekstu! Sam zacząłeś od Marioli i jej znajomych,a potem myślałem że pojechałeś tym.

  84. mdh
    July 27th, 2009 at 14:00 | #84

    Quasi :
    Nie chce mi się z Tobą gadać. Z 3 powodów (tzn tego jest więcej ale zostanę przy reprezentatywnych).

    Po bieżącym Twoim komentarzu widzę, że na ten temat najprawdopodobniej niewiele wartościowego się od Ciebie dowiem [głównie się puszysz i bijesz pianę, i na domiar złego robisz to za sprawą kwestii chyba najnudniejszych i najbardziej jałowych z możliwych – nieporozumień wokół znaczenia słówek (tu: “teoria”, “testowalność”, “ewolucja”) i innych nieporozumień (np. o tym po co wspomniałem o matematyce)], więc to chyba będzie mój ostatni komentarz w tej dyskusji. Szkoda czasu na przekomarzanie się (i tak głównie o znaczenie słówek) z odszczepieńcem – lepiej poczytać coś mainstreamowego, choćby książkę Sobera na temat testowalności teorii ewolucji i ID; zapewne od Sobera mogę się dowiedzieć więcej niż od Ciebie.

    I.) Nie myślisz, tylko jedziesz copypastą. Jak Ci coś pasuje do wzorca to wklejasz, jak nie to zaraz ‘puszysz się’, ‘jałowe kwestie’, ‘nudne’. Terminy są bardzo istotne. Nie dopuszczasz, że termin może mieć inne znaczenie niż Ty sobie wcopypastowałeś z majstremowego wg. Ciebie źródła. Tylko albo pasuje albo nudne. Jeśli liczyłeś na flejm typu kto więcej wklei, to ja mówię pas, googla sam umiem obsługiwać.
    Więc gdy Twoje definicje są tak pobudowane jak w tym fragmencie poniżej z Goulda to o czym tu gadać. (Jak rozumem dlatego ich termin teoria w oczy kuje.)

    “In the American vernacular, “theory” often means “imperfect fact”—part of a hierarchy of confidence running downhill from fact to theory to hypothesis to guess. Thus creationists can (and do) argue: evolution is “only” a theory, and intense debate now rages about many aspects of the theory.”
    Stephen Jay Gould, Evolution as Fact and Theory, http://www.stephenjaygould.org/library/gould_fact-and-theory.html

    Być może był to jakiś Twój, ukryty, cel. Ale nie mój. Ja zaledwie stwierdziłem, że Twoje butne oświadczenia ex cathedra o niefalsyfikowalności teorii ewolucji i jednoczesnej falsyfikowalności kreacjonizmu jawią mi się jako kontrowersyjne&pozamainstreamowe.
    W rozważania nad kryteriami demarkacji nawet nie próbowałem się wdawać.

    II.) Nie moje tylko Poppera, nie butne tylko uzasadnione. Myślisz, że dlaczego darwiniści ciągle tego Poppera tłuką , przy każdym popularyzatorskim tekście o ewolucji? Z nudów? Jak to takie pozamajstremowe&kontrowersyjne to może daliby sobie spokój? Z t. ewolucji jest ten problem, że właśnie musi być sztuczkami przepychana przez kryterium, gdyby to było banalne nikt by na to kryterium nawet nie splunął z ewolucjonistów.
    Btw a Ty wiesz, rozumiesz w ogóle na czym polega ten problem czy to tylko copypasta? Jeśli nie masz pojęcia, to po co wklejasz?

    Poprawność matematyczna modelu jako świadectwo poprawności teorii

    Absolutnie nic takiego nie twierdziłem. Twierdziłem jedynie, że teorię można sfalsyfikować pokazując, że jej matematyczny model jest matematycznie niepoprawny.
    Pewne teorie wchodzące w skład “teorii ewolucji” zawierają matematyczne modele, więc potencjalnie można je sfalsyfikować nie ruszając się z fotela – demonstrując np., że w tym modelu mamy “invalid proofs”.

    III.) Nie wiesz o czym mówisz. Dlatego to jest bez sensu.
    Bredzisz, kłamiesz wszystko jedno.
    Wymiękłem.

  85. July 27th, 2009 at 14:21 | #85

    Gammon, mdh,

    Skorzystam z pretekstu i wyskoczę z semi-offtopicznnym aczkolwiek szczerze lamerskim zapytaniem: jaka jest wasza opinia o ‘Dialogical Rhetoric’ Woutera Sloba? Babrać się czy nie babrać?

  86. Slotna
    July 27th, 2009 at 15:38 | #86

    Uuu, brzydko, mdh. Quasi grzecznie pytal, a ty zamiast rownie grzecznie odpowiedziec poszedles w lanie wody i focha. Ladnie sie pan zareprezentowal tutaj w tej chwili słuchaczom, przed milionami słuchaczy…

  87. mdh
    July 27th, 2009 at 15:58 | #87

    hlb :

    Gammon, mdh,
    Skorzystam z pretekstu i wyskoczę z semi-offtopicznnym aczkolwiek szczerze lamerskim zapytaniem: jaka jest wasza opinia o ‘Dialogical Rhetoric’ Woutera Sloba? Babrać się czy nie babrać?

    Rzuciłem okiem na googlebooks. Cóż, to zależy od zaawansowania. Jak na początek to może być trochę za suche i zbyt akademickie, na później zresztą też jeśli czytamy dla przyjemności. Dlatego, żeby się nie zniechęcać lepsze są pozycje z serii The Oxford Handbook albo The Routledge companion. Przystępne, dobrze się czyta. Możesz spróbować. Tyle, że nie będzie to takie lekkostrawne.

  88. mdh
    July 27th, 2009 at 16:18 | #88

    Slotna :

    Uuu, brzydko, mdh. Quasi grzecznie pytal, a ty zamiast rownie grzecznie odpowiedziec poszedles w lanie wody i focha. Ladnie sie pan zareprezentowal tutaj w tej chwili słuchaczom, przed milionami słuchaczy…

    Z całym szacunkiem, ale to orka na ugorze. Nie jestem w stanie do Quasiego dotrzeć. Wiec kapituluje i otwarcie się do tego przyznaje. Zresztą wobec argumentu majnstrimowego jestem bezradny. Tłumaczyć też po kolei wszystkiego nie będę bo Quasiego to nudzi. Mówi się trudno.

  89. July 27th, 2009 at 16:18 | #89

    mdh :

    Tyle, że nie będzie to takie lekkostrawne.

    nie stresuje mnie przystepnosc. generalnie jestem po kursie logiki, glownie symbolicznej, filozofii, teorii nauki i takich tam. co prawda od jakiegos czasu pisze software, ale kiedy bylem mala dziewczynka to bylem magistrem politologii:). chociaz raczej ze szkoly nazwijmy to, przed-postmodernistycznej. czyli takiej gdzie wyznawano zasade, ze fundament musi byc, a reszte mozna sobie uzupelnic:).

    tego sloba znalazlem to jako pozycje polecana w kilku miejscach, glownie w odniesieniu do ksiazeczki rorty’ego i engela – z zastrzezeniem ze to jest najlepsza rekapitualcja stanu obecnego.

    stad pytam, czy ktos z szanownych kolegow spotkal sie tym slobem. zastanawiam sie czy wylozyc, x papiera czy nie. ale dzieki za pomoc

  90. July 27th, 2009 at 16:21 | #90

    urbane.abuse :

    Maciejowski

    A gdzie można mu jebnąć?

    inz.mruwnica :

    Whatevah Mariola, to są twoi znajomi, mnie to wogle nie obchodzą takie rzeczy.

    Ale to przecież jest jeszcze bardziej pojechane: siedzę sobie na moim wysokim stołku wyjebania na bozię i lolam. Też przecież lolasz, tylko stawiasz się ponad. Fajne to, fapuśne.

  91. bantus
    July 27th, 2009 at 16:29 | #91

    @offt
    Ciekawostka dla tych, którzy się pasjonują sporami fundamentalistów i bezbożników w Stanach: http://memory.loc.gov/cgi-bin/ampage?collId=llac2&fileName=009/llac009.db&recNum=341
    Dokument przyjęty jednogłośnie przez kongres dawno dawno temu.

    Art. 11 As the Government of the United States of America is not, in any sense, founded on christian religion(…)

    @uczucia religijne:
    http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,6863455,Rok_w_zawieszeniu_za__Zryj_jak_Maryja_.html
    Z tym to już przegięli. Gdyby to było za wandalizm, to ok, może te wszystkie swastyki i szubieniczki itp. by poznikały.

  92. Slotna
    July 27th, 2009 at 16:32 | #92

    mdh :

    Z całym szacunkiem, ale to orka na ugorze. Nie jestem w stanie do Quasiego dotrzeć. Wiec kapituluje i otwarcie się do tego przyznaje. Zresztą wobec argumentu majnstrimowego jestem bezradny. Tłumaczyć też po kolei wszystkiego nie będę bo Quasiego to nudzi. Mówi się trudno.

    He? Jakiego “argumentu mejnstrimowego”? Myslalam, ze zaczelo sie od tego:

    Quasi :

    1. To nie dość, że ględzenie, to i ględzenie takie Twoje prywatne, czynione w izolacji na kibelku, którego nikt poważny nie poznał, nie zweryfikował, nie podziela, tak?

    Trzeba bylo uczciwie odpowiedziec i nie byloby sprawy.

  93. Quasi
    July 27th, 2009 at 16:44 | #93

    mdh :

    Jeśli liczyłeś na flejm typu kto więcej wklei, to ja mówię pas, googla sam umiem obsługiwać.

    W zasadzie każdy fakt możesz sobie samemu wyguglać czy znaleźć w jakiejś książce/czasopiśmie, więc po cholerę w ogóle bawisz się we flejmy na temat faktów? Żeby poszpanować ich przytaczaniem z pamięci, bo fakt wyguglany+podlinkowany śmierdzi, ale fakt wyrecytowany z pamięci (choćby nasyconej wyguglanymi treściami) to klękajcie narody?

    mdh :

    Terminy są bardzo istotne. Nie dopuszczasz, że termin może mieć inne znaczenie niż Ty sobie wcopypastowałeś z majstremowego wg. Ciebie źródła.

    1. Terminy są bardzo istotne, ale tylko w tym sensie, że mają służyć komunikacji. Same w sobie nie są żadną świętością.

    2. Myślę, że znaczenie w jakim używałem pewnych terminów, nawet gdy nie było ono kanoniczne/słownikowe, to było z grubsza jasne z kontekstu wypowiedzi. Poza tym później doprecyzowywałem.

    Robienie z tego problemu – nawet jeśli masz racje, co do moich “błędnych definicji pojęć”, a to wcale nie jest dla mnie oczywiste – to tylko jałowy językowy puryzm.

    mdh :

    Nie moje tylko Poppera, nie butne tylko uzasadnione.

    Nie bardzo. (i) Popper swój zarzut postawił nie “teorii ewolucji” jako całości, lecz samej koncepcji “doboru naturalnego”, (ii) a później się ze swojego zarzutu wycofał.

    mdh :

    Myślisz, że dlaczego darwiniści ciągle tego Poppera tłuką (…)

    (Tylko) Darwiniści tłuką Poppera i to do tego ciągle?

    A darwiniści często piszą o problemie falsyfikowalności zapewne z tego samego powodu, dla którego często piszą o “brakujących ogniwach” – to odpowiedź na standardowe zarzuty kreacjonistów.

    mdh :

    Btw a Ty wiesz, rozumiesz w ogóle na czym polega ten problem czy to tylko copypasta? Jeśli nie masz pojęcia, to po co wklejasz?

    Jaki problem? Z popperowskim kryterium falsyfikacji?

    Pewnie jest ich wiele. Ja już za Soberem powtórzyłem jeden – dedukcyjny modus tollendo tollens nie nadaje się do teorii propabilistycznych.

    mdh :

    Nie wiesz o czym mówisz. Dlatego to jest bez sensu.
    Bredzisz, kłamiesz wszystko jedno.
    Wymiękłem.

    ?

    Skoro Ty wymiękłeś, to może ktoś inny mi wyjaśni, co jest błędnego w stwierdzeniu, że wykazanie formalnych błędów w teorii, tę teorię (w takiej formalnie błędnej postaci) obali?

    pozdrawiam

  94. bantus
    July 27th, 2009 at 16:53 | #94

    Ej no, zjadło mnie :((

  95. Quasi
    July 27th, 2009 at 17:12 | #95

    nameste :

    Ale czemu w ogóle zajmuje Cię tak marginalny temat, do tego stojący na słabiutko (statystycznie) potwierdzonej tezie?

    Bo:
    (1) Interesuje mnie Twoja opinia na temat “jak powinien i jak nie powinien być prowadzony przyjemny&pożyteczny flejm”.
    (2) Mając wiedzę na temat tego, co Cię zraża do flejmowania, będę wiedział lepiej, czego mam unikać we flejmach z Tobą (i zapewne nie tylko z Tobą).

    pozdrawiam

  96. Quasi
    July 27th, 2009 at 17:34 | #96

    bart :

    Ale oni się nie o to kłócą. Jedni mówią drugim “musicie przestać bezcześcić hostię i mówić, że religia jest głupia, bo zniechęcacie wiernych do naukowców”, a drudzy im na to “fuck you, die”.

    A ja się kwalifikuję jako kredofil i aleteista, bo opowiadam się za religią w szkołach publicznych, nauczaniem etyki przez księży/katechetów oraz za grzecznościowym klękaniem w kościele?

    pozdrawiam

  97. bantus
    July 27th, 2009 at 17:43 | #97

    Quasi :

    A ja się kwalifikuję jako kredofil i aleteista, bo opowiadam się za religią w szkołach publicznych, nauczaniem etyki przez księży/katechetów oraz za grzecznościowym klękaniem w kościele?
    pozdrawiam

    Na to jest stare określenie: papista :)

  98. July 27th, 2009 at 17:49 | #98

    Quasi :

    (1) Interesuje mnie Twoja opinia na temat “jak powinien i jak nie powinien być prowadzony przyjemny&pożyteczny flejm”.

    No to się zwracasz zapewne pod niewłaściwy adres. Powinieneś pytać mistrzów flejmowania, czyli tych, co
    (a) kończą przyjemnie, albo:
    (b) nie kończą wcale [znaczy, ich przeciwnikom jakoś się tak milknie], czy może
    (c) zawsze kończą [tzn. każda wypowiedź jest potencjalnym knock-outem],
    czy wreszcie mistrzów zen-flejmowania, którzy
    (d) nawet nie zaczynają.

    Alternatywnie: zdefiniuj “flejm”. Wskazówka: czym różni się od dyskusji/rozmowy/czit-czatu. Wskazówka #2: potencjalne pożytki i przyjemności płynące z d/r/cz-cz są jakby oczywiste; z flejmami chyba trudniej.
    Quasi :

    (2) Mając wiedzę na temat tego, co Cię zraża do flejmowania, będę wiedział lepiej, czego mam unikać we flejmach z Tobą

    Ależ już charakteryzowałem generalnie moje z Tobą d/r/f-y. Gdzieś to tu jest, w odmętach komciowych BdB. Czyżbyś nie przeczytał? ;)

    EDIT: sam jesteś niewątpliwie mistrzem typu (b)

  99. July 27th, 2009 at 17:49 | #99

    Quasi :

    A ja się kwalifikuję jako kredofil i aleteista, bo opowiadam się za religią w szkołach publicznych, nauczaniem etyki przez księży/katechetów oraz za grzecznościowym klękaniem w kościele?

    Ha! Pierwsza odpowiedź, jaka przychodzi mi do głowy: to zależy, czy jest to z twojej strony kompromis, ręka wyciągniętą do zgody z chrześcijanami, czy też uważasz te poglądy za słuszne z sobie tylko znanego, utylitarystyczno-singerowsko-eugenicznego powodu ;)

  100. July 27th, 2009 at 17:52 | #100

    @ Quasi:

    Przyszło mi jeszcze do głowy, że dobrym testem na kredofila byłoby zadanie: dokończ zdanie “Jestem ateistą, ale…” (nie Masaj).

Comment pages
1 7 8 9 10 11 27 2340
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)