Chemtrails: śmierć spadająca z niebios
Jakiś czas temu obiecałem wam notkę o morgellonach, czyli sztucznych włóknach tworzących się ludziom pod skórą. Te obce ciała miały formować się w efekcie spożywania żywności modyfikowanej genetycznie. Chorym na morgellony zazwyczaj polepsza się po kuracji lekami antypsychotycznymi podawanymi w wypadku halucynozy pasożytniczej — nazwa dokładnie oddaje istotę schorzenia. Część pacjentów odmawia kuracji, twierdząc, że taka diagnoza uwłacza ich godności. I tu w zasadzie mógłbym zakończyć wpis o morgellonach, bo temat okazał się wybitnie nierozwojowy, a amerykańskie rządowe Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom wciąż bada to schorzenie — może się więc okazać, że faktycznie coś jest na rzeczy.
Podczas researchu morgellonów trafiłem jednak na fascynujący trop. Okazuje się, że zakażenie toksycznymi genami zawartymi w GMO to tylko jedna z hipotez tłumaczących powstawanie morgellonów. Według innej, morgellony to nanotechnologiczne, zdalnie zasilane i sterowane roboty, które dostają się do organizmu z chemtrailsów. Nie, serio. Nie żartuję. O, proszę.
Chemtrailsy, nazywane też smugami chemicznymi, to przyczynek do mojej prywatnej teorii, że najlepiej rozchodzi się wiedza o spiskach, których działanie można zaobserwować z własnego ganku. Większość z nas ogląda chemtrailsy każdego pogodnego dnia: to smugi kondensacyjne pozostawiane przez samoloty. „Zwykłe” smugi (ang. contrails) tworzą się w wyniku powstawania kryształków lodu wokół drobinek spalin. Dzieje się to na wysokości kilku do kilkunastu kilometrów, w konkretnych warunkach pogodowych. Chemtrailsy zaś udają tylko smugi kondensacyjne, a naprawdę są koktajlem groźnych chemikaliów, którym Rząd Światowy polewa ludzkość. Po co polewa i czy aby na pewno polewa?
Krótka dygresja: imponuje mi szacunek, jakim darzą się wzajemnie spiskoteoretycy różnych wyznań. Jeden wierzy, że Kennedy’ego zamordowała żydowska mafia, drugi obstawia kosmitów, ale zazwyczaj trzymają ze sobą sztamę. Łączy ich walka o Prawdę przeciwko wspólnemu Przeciwnikowi, który tę Prawdę Ukrywa — i nic to, że ich Prawdy wzajemnie się wykluczają! Z jednej strony może to być syndrom polskiej opozycji solidarnościowej, która jednoczyła najróżniejsze nurty polityczne w walce z komuną, przy cichym założeniu, że kiedy komuna padnie, to wtedy sobie pogadamy o całej reszcie. Istnieje też ewentualność, że w przypadku spiskoteoretyków zawsze da się znaleźć wspólną płaszczyznę (w naszym przykładzie o JFK będzie to pozaziemskie pochodzenie Jewriejskiego Plemienia). Zresztą zapewne w wyniku niepotrzebnego dopatrywania się wspólnego mianownika David Icke bywa oskarżany o antysemityzm — jego przeciwnicy twierdzą, że kiedy mówi „jaszczury”, myśli „Żydzi”.
Jakie są więc Prawdy tropicieli chemtrailsów? Hipoteza najbardziej mainstreamowa: chemtrailsy służą do kontroli klimatu. Jedni twierdzą, że zawarty w nich tlenek glinu odbija promieniowanie słoneczne, ochładzając Ziemię. Inni dodają, że oprócz tlenku glinu w smugach znajdują się również sole baru, służące programowi HAARP do wywoływania trzęsień ziemi i aktywizacji wulkanów. Co ciekawe, hipoteza klimatyczna zawiera ziarenko prawdy: cirrusy tworzące się czasem od smug kondensacyjnych mają pewien wpływ na klimat Ziemi. Kiedy po atakach 11 września w USA na trzy dni wstrzymano ruch lotniczy, meteorolodzy zaobserwowali gwałtowny wzrost dobowej różnicy temperatur.
Inne, weselsze hipotezy zakładają, że aluminium i bar opadają na ziemię, dostają się do organizmów ludzkich i służą za anteny do kontroli myśli, ewentualnie do wzmacniania szkodliwego działania niskich częstotliwości, którymi bogobojnych Amerykanów atakuje ich własna armia. Hipoteza o opryskiwaniu obywateli szczepionkami została obalona ze względu na fakt, że po przelocie samolotów ludzie zazwyczaj czują się gorzej — a więc szczepienia odpadają, po nich się polepsza. Osoby, które na tyłach znaków drogowych dostrzegają zakodowane instrukcje dla wojsk okupacyjnych ONZ, faworyzują tezę o kontroli populacji: chemtrailsy trują nieprawomyślnych obywateli, fundując im lekką grypkę, bóle brzucha, głowy i stawów, podskakujące powieki, problemy z oddychaniem i ogólne rozbicie. Lista symptomów wydaje się znajoma? Bingo! To te same objawy, z którymi świetnie radzi sobie większość specyfików i procedur medycyny alternatywnej! Za wyjątkiem tików powiek. Nikt nie radzi sobie z tikami powiek.
Przy pisaniu takich tekstów najfajniejszy jest research. Oto ukochany przeze mnie polski akcent, czyli przełożenie globalnego spisku na przaśną rzeczywistość południowej Polski. Komentator artykułu poświęconego chemtrailsom w witrynie „Otwórz oczy” sugeruje, że górnośląscy farmaceuci też są w zmowie:
Obserwujemy to zjawisko od paru miesięcy w Polsce, Jastrzębie Zdrój. Rekord 5 szt. chemtriali, rano cieniutkie smugi, po południu prawie się łączyły. Zjawisko tzw. ciągłej grypki, krząkanie i uczucie że coś mamy w gardle. Zgadzam się z tematem w 100%, to nie jest teoria, to jest fakt. Poza tym na innej stronie ktoś podał że to jest mycie samolotów. Torpeduje to stwierdzenie prostym wyjaśnieniem, niebo to nie airmyjnia. Rozumien jeden, dwa, trzy samoloty, ale żeby myć nad miastem ? ze 20 samolotów ? Bzdura, a dziwnie po chemtrialach robią się kolejki w aptekach ? Biznes całą gębą…
Oto link do tekstu z 2000 r., którego autorowi wydaje się, że Związek Radziecki wciąż istnieje. Możecie powiedzieć, że się czepiam — odpowiem, że to niby drobiazg, ale świetnie ilustrujący pogardę dla rzeczywistości. Link do pierwotnej lokalizacji tekstu prowadzi do strony Surfing The Apocalypse — zajrzałem tam na chwilę i przyciągnęła mnie hipnotyczna reklama z dziwacznym tekstem i jeszcze dziwniejszą oprawą graficzną. Zaprowadziła mnie do strony eFoodsDirect sprzedającej liofilizowaną i puszkowaną żywność dla świadomych obywateli pragnących uniezależnić się od rządowych dostaw jedzenia (lub dysponujących ograniczoną przestrzenią magazynową w swoim schronie przeciwatomowym). Bestsellery to Freedom Unit i Liberty Unit — zestawy rocznego wyżywienia dla jednego dorosłego z dołączoną książką kucharską.
Dokumentacja zdjęciowa teorii chemtrailsów dzieli się na dwie nierówne kupki. Większy stosik to zdjęcia samych smug, zazwyczaj wykonywane przez tropiciela w jego miejscu zamieszkania. Mniejsza kupka to fotografie narzędzi zbrodni: dziwnych fragmentów kadłuba, dysz, a nawet wnętrz samolotów, z beczkami wypełnionymi tajemniczą substancją.
I tu czas wspomnieć o Contrail Science.
Chemtrails to bardzo popularna teoria spiskowa (to przez widzialność z ganku, mówię wam). Tak popularna, że dorobiła się specjalnej strony poświęconej obalaniu „faktów o chemtrailsach”. Jej autor, kryjący się pod nickiem Uncinus, odnalazł wyjaśnienie zagadki beczek (oraz oryginalne zdjęcie w serwisie airliners.net). Okazuje się, że fotografia pokazuje wnętrze Boeinga służącego m.in. do testów gwałtownych zmian obciążenia pokładu — stąd beczki, będące częścią hydraulicznego układu symulującego takie zmiany. Wersja zdjęcia krążaca po stronach i forach wyznawców teorii chemtrailsów została nieco zmodyfikowana: ktoś dodał w Photoshopie napisy „Sprayer 05” i „Hazmat [hazardous material] Inside”. Świadczy to, że ledwie krok dzieli głupotę od oszustwa.
Dzięki Contral Science dowiedziałem się też, że Poszukiwacze Prawdy biorą za rozpylacze chemtrailsów następujące akcesoria: naukowe przyrządy do pobierania próbek powietrza, do badań nad oblodzeniem kadłubów samolotów, otwory do awaryjnego zrzutu paliwa, umocowania anten ciągniętych za samolotem, generatory dymu (do badania wirów wytwarzanych przez kadłub), urządzenia do zasiewania chmur i tankowania w powietrzu. Za chemtrailsy brano zaś wodę zrzucaną przez samoloty do gaszenia pożarów czy odrzut z rakiet do wspomagania startu. Polecam samodzielną lekturę Contral Science — to kopalnia wiedzy o mitach związanych ze smugami kondensacyjnymi, a jej Szacowny Gospodarz z rozbrajającym i budzącym podziw spokojem odpiera ataki szaleńców w komentarzach.
Birger:
Uncinusie, wyjaśnij mi proszę, w którym roku odkryto utrzymujące się długo smugi? I dlaczego słyszę dźwięki o wysokiej częstotliwości, kiedy widzę chemosamolot albo zorzę polarną??Uncinus:
Odkryto je w 1921 r. Zobacz: http://contrailscience.com/pre-wwii-contrails/Nie wiem, dlaczego słyszysz dźwięki.
Wpis zrobił się długi, wspomnę więc tylko, że wbrew pozorom nie jesteśmy bezbronni wobec zagrożenia. Najlepsza obrona to pozytywna energia orgonowa. Możemy otaczać się nią, kupując w sieci orgonity — piramidki z zatopionymi w żywicy wiórkami metalowymi. Estetów dbających o wystrój wnętrza domu pocieszam, że orgonity występują w wersjach ozdobnych. Osoby gotowe bezinteresownie pomagać sąsiadom powinny zainteresować się działem orgonowym do samodzielnego montażu. Takie działo rozgania chemtrailsy i chmury — może więc przydać się w kwestii zabezpieczenia pogody do grilla. David Icke ma taką armatę w ogródku!
Ech, a miało być o morgellonach…
P.S. Już po opublikowaniu tekstu przypomniało mi się, że miałem wspomnieć o polskiej Wikipedii, którą oprócz UPR-owców redagują również wyznawcy teorii spiskowych! Oto akapit z hasła o smugach kondensacyjnych:
Problem stwarza wytłumaczenie ciągłych, rozpraszających się smug pojawiających się za samolotem. Zjawisko nie występujące do lat 90-tych, zdaje się być ukrywane przed informacją publiczną. Niektóre teorie mówią o specjalnych dodatkach (tlenek glinu, bar), które mają poprawić jakość paliw, dzięki czemu loty będą bardziej ekonomiczne. Inna teoria mówi o tzw. chemtrails (smugach chemicznych), których zadaniem ma być kontrola populacji poprzez opady w postaci włókien wywołujące choroby podobne do grypy lub też globalna modyfikacja pogody (ochrona ziemi przed globalnym ociepleniem). Brak oficjalnych doniesień na ten temat.
Ukrywane przed informacją publiczną? WTF?
Zdjęcie smug: Roo Reynolds, CC.
kabotyna :
FFox, Winda, Adblok. Ale jeszcze niedawno tak ładnie działało, mogłem sobie poklikać w edycję, dostawić przecinek, skasować przecinek, znowu dostawić przecinek. Było w pytę. A teraz z deka pytuje. I boli mnie to.
mietek_1899 :
No dobrze, jeśli nie ma innego wyjścia: Mam czarnego iPoda Classic 160GB (160 nie 120, tę wersję Apple robili tylko przez 5 miesięcy potem postanowili wkładać tańsze dyski 120). mam na nim 1500 płyt co nie stanowi 50 procent mojej kolekcjit, przy czym wszystkie płyty mam oryginalne na cedekach.
Używam do iPoda słuchawek dousznych: Shure SE110 (które średnio lubię mimo wszystko dobre co moge o nich napisac), AKG K330, które są fajne bo mają duża dynamikę, ale są nietrwałe. Mam też tanie (chyba za 12 funtów, nie pamietam) Creative Zen, które zabieram na siłownie, a przy tym strasznie lubie bo mają bardzo surowe brzmienie choć średnio izolują. Poza tym pełne Denony (modelu nie pamiętam, bo trzymam w pracy) i pelne AKG K450.
Jesli jeszcze ci mało, to gdzieś w szafie mam iPoda 5 30 GB, którego od dawna nie używam, a w międzyczasie miałem jeszcze 5.5 80GB, który spadł mojej żonie ze schodów i został pogrzebany.
A dla twojej kompletnej satysfakcji dodam, że mój penis w pełnym wzwodzie mierzy 26 centymetrów. Jeśli tak bardzo chcesz się porównać, to możesz teraz lecieć mierzyć swojego.
Tylko się już odpierdol, zrób mi tę łaskę proszę…
mrw :
http://img228.imageshack.us/i/okladka200sl.jpg/
hlb :
A przy okazji przypomniałem sobie o czymś co sie nazywało TAG:
http://pl.wikipedia.org/wiki/TAG_(edytor_tekstu)
Zią, w TAGu napisałem jakieś 300 zapytań ofertowych, jakieś 150 zamówień i po dziś dzień nienawidzę tego czegoś przeokrutnie. Od TAGa gorsi byli tylko narkomani, którzy wciągnęli mnie kiedyś do bramy, rozbili mi twarz o ścianę i nieprzytomnemu zajumali torbę z mnóstwem bezwartościowych dla nich rzeczy. Kurde, od TAGa fajniejszy był nawet egzamin poprawkowy z historii ekonomicznej, łyżeczkowanie zastrzału bez znieczulenia, łom wbity w piszczel i dwudziestokilogramowy młot pneumatyczny, który walnął mnie w kolano. Nigdy więcej wojny i TAGa.
radkowiecki :
haha, to może jeszcze i TIGa pamiętasz. to była dopiero hydrozagadka informatyczna:)
Nie, na TIGa (czymkolwiek by był, oprócz hydrozagadki) się nie załapałem. TAG w zupełności wystarczył. A dzięki temu, że korzystałem z niego w najbardziej traumatycznej pracy z mojego CV, czasami budzę się w nocy z krzykiem, oklejony mokrym prześcieradłem.
I zupełnie poza konkursem, w nawiązaniu do owej traumatycznej pracy – przedziwnie plecie się polski kapitalizm. Firma, która w 1998 stała na oszustwie (rule number one – wszystko na fakturę z odroczoną, nigdy nieuiszczoną płatnością, zero dużych zakupów za gotówkę) działa po dziś dzień i wnioskując po referencjach na ich stronie, ma się całkiem dobrze. Rozum nie jest w stanie tego ogarnąć, jak powiedział król Dezmod… Wróć, kupa króla Dezmoda w porównaniu z tymi kanciarzami to doprawdy małe piwko. Do tego bezalkoholowe.
Wstydzę się, że przykładałem do tego rękę. Naprawdę, chociaż na odchodne, w majestacie prawa, pierdolnąłem ich z lekka na kasę (za kilka ton stali na obiekt zapłaciłem przelewem z góry, stal dojechała niekompletna, wozili się z dostawcą kilka dni – mała rzecz, a cieszy). Aczkolwiek chołubię w pamięci najlepszą windykację świata – pewien biznesmen z Pragi, któremu nie zapłacono za wybicie dziury w posadzce, zniecierpliwił się brakiem kasy na koncie, przyszedł z dwoma ubejsbolowanymi karkami, jebnął faksem o podłogę i zadał sekretarce filozoficzne pytanie: ‘gdzie ta kurwa S. (chronię dane pani od finansów)’. Kierownictwo zabarykadowało się w pokojach, kasa znalazła się w ciągu bodaj 3 minut. Wtedy jeszcze tam nie pracowałem. Kilka miesięcy po zajściu zadzwoniłem do pana, i nie znając historii, zapytałem się go o możliwość wynajęcia Ostrówka (mały traktor z dużym młotem pneumatycznym na wysięgniku). Ludzie, takiej wiązanki nigdy wcześniej ani nigdy później nie słyszałem.
Powyższe kilka akapitów napisałem tylko dlatego, że nie mogę zasnąć a na oglądanie filmów nie mam ochoty. Już więcej nie będę.
radkowiecki :
Napisałem na nim pracę magisterską, 140 stron. Rozumiem twój ból:D
radkowiecki :
Ja dzięki takim firmom spędziłem w Polsce kilka rozkoszych lat ścigając niezapłacone faktury. Ale nie narzekam. Dzięki takim zajebistym kontrahentom bardzo się zrobiłem asertywny w egzekwowaniu swojego. Prawie jak pruszkowska mafia:).
dlaczego nie nadajecie 24 godziny na dobę?
@hlb i 1500 płyt
No i super. Ale naprawdę sądzisz, że wszyscy tak mają? Przecież już pisałem ze trzy razy – masz w penisa płyt – proszę bardzo, Apple ci zapewnia możliwość zakupu iPoda classic takiego jak masz (a pewnie wkrótce 2 albo 4 x większego) i git. Ale nie mierz wszystkich swoją miarą. Proponuję, abyś na swoim blogu (nie wiem czy go masz, więc jest to taka hipo-propo) zrobił sondę – ile masz płyt i jaką pojemność ma twój zen. Złapiesz kontakt z rzeczywistością i przestaniesz robić dupne analogie 16GB iPhona do 640KB Gatesa.
Z innej beki – miałeś burzę?
mietek_1899 :
Się klika w nicka pod fotką z gravatara i się wchodzi na oddalonego bloga.
To był (jest?) najbardziej żałosny flejm makówkarski jaki cywilizacja obustronnego WTF widziała do tej pory. Ziomy i Ziomalki, i ty, mietek, ciulu. Nie idźmy tą drogą. Wiem z rzeczywistości – czytają nas ludzie. Wstyd przed nimi, wstyd.
dzięki za poradę. Intuicyjnie tak sobie myślałem, ale jakoś nie przyszło mi do głowy żeby sprawdzić. Tzn. pomyślałem że może moja intuicja za daleko sięga.
mietek_1899 :
Stary napisałem 60 komentarzy wcześniej, że passus mały iPod versus duży iPod to był dowcip zaczerpnięty z Borata.
Kup sobie czytnik do komciów, jeśli nie wyrabiasz ręcznie. Myslę, że już wyjaśniliśmy sobie naprawdę wszystko. Dobranoc i bez odbioru.
@eli
Ale przecież ja już flejma nie ciągnę. A ty musisz z tymi wyzwiskami jechać? Co mam ci odpowiedzieć? Że sam jesteś ciulem? Jakieś słabe chyba…
@ mietek_1899:
Widzisz, zdaje się już kiedyś wytłumaczyłem Ci wystarczająco dosadnie że jesteś bucem. Nawet na trolla – jesteś żenująco żadny. To, że utłukłeś x-komciowego flejma o pierdoły jeszcze nie znaczy, że wiesz cokolwiek o trollingu. Tu, na tego bloga, przychodzą ludzie, którzy dzięki nam otwierają sobie oczy. Dzięki Twojemu flejmowi lądują w piaskownicy. Okay, rozumiem, Twój stary miał 13 cm ale też bolało. Ale nie musisz nam zajmować czasu, co?
@hlb – mały iPod, duży iPod
OK, ale jako odprysk twojego wtrętu pojawiły się jednak komcie na serio (seriozne?, autorstwa mrw?), że iPhone (w domyśle maks. 16GB) to gówno w temacie magazynowania muzyki. Więc chciałbym jednak, aby zostało to zdemaskowane i obalone.
mietek_1899 :
A nie możesz se założyć blogaska gdzie będziesz obalał mity dotyczące iPodów i iPhone’ów?
@eli
Ja jakoś tych ludzi, co im się oczy otwierają, nie widzę. Raczej odwrotnie.
Kurwa, przez burzę mi prądu zabrakło.
mietek_1899 :
Tani trollizm aler! Tani trollizm alert!
Rozumiem, że zafapowany na swoim własnym podwórku nie widzisz nic poza. Ale, raczej odwrotnie, jest życie na ziemi. Rozumne.
@eli – poposal założenia bloga
Myślałem o tym, ale chyba za duża odpowiedzialność. I brak pewności popularności mnie przeraża
mietek_1899 :
A może jest po prostu tak, że nie masz nic ciekawego do powiedzenia?
@eli – własne podwórko
Na jakim własnym podwórku? Jestem teraz na tym podwórku! (oopps, nie wiem czy nie za mocno powiedziane, sam się przestraszyłem, czy gospo nie da banana).
mietek_1899 :
No właśnie Twoje inner fap circle, ćwoku.
@eli – nic ciekawego
Hmm, może i tak. To też może być kolejny powód.
Ale w tych kategoriach (ciekawe-nieciekawe) to ten blog (bdb) jest ciekawy, a inne wasze blogi, które se pozakładaliście, nie są ciekawe (bo mało kto je czyta).
mietek_1899 :
To, że nie czyta ich Twoja stara nie znaczy, że nasze stare ich nie czytają, ćwoku.
Moja stara akurat je czyta namiętnie na przemian z oglądaniem ranczo, ale nie wiem czy to jest dobra rekomendacja.
Chujowa ta dyskusja. Kamon, entertain me, bo książki przy latarce nie chce mi się czytać.
hlb :
a jak sobie radzisz ze sporadycznymi omdleniami?
Dlaczego sporadycznymi?
chciałoby ci się co chwilę stawiać 26 cm?
mietek_1899 :
Rekomendacja starej buca jest zawsze fantastyczna!
Marceli Szpak :
Ej, byłem dziś w Katowicach, macie tam azotan amylu.
a tu link do przekroju – chyba jeszcze nie było:
http://www.przekroj.pl/wydarzenia_kraj_artykul,5137,0.html
pozycje w zestawieniu jakoś dziwnie znajome.
Marceli Szpak :
Chciało nie chciało.
radkowiecki :
Oj, wstyd.
Marceli Szpak :
Ahaha, może w stanie lekkiego zamroczenia pisze komcie na blogaskach?
A z innej beczki, tytuły na gazeta.pl rządzą: “Boją się burd na kongresie esperanto. Spłonął namiot.”
lurk lurk :
W papierowej też jest. Przez tydzień jestem sławny.
wo :
A Ty czytać potrafisz, czy tak sobie tylko losowo stukasz w te kwadraciki z literkami?
Napisałem wyraźnie, że makówka jest mi zupełnie nieprzydatna do pracy, ze względu na całkowity brak softu jaki ja do pracy potrzebuję. Wobec tego, co napisałem wyraźnie, spełnia głównie funkcje estetyczne i maszyny do pisania połączonej z przeglądarką netu.
Zaraz kliknę “submit comment” i zobaczę czy nadal na makówie nie mam “edita”. ;-)
“edit” info: nadal nie mam edita a blogasek widzi mnie jako kabotynę zaś zagłosować w ogóle nie mogę! ;-(
Barts :
Nie mam na to żadnego wytłumaczenia.
O, w Przekroju zalinkowali też ultramarynę. Jak ładnie.
A czytaliście komentarze pod tekstem? Domagają się uwzględnienia Kominka. Jak słyszę o Kominku, to zaczynam mówić skrótami, o tak: srsly, WTF?
radkowiecki :
I Młodego Fizyka też.
bart :
Kol. Radkowiecki wytłumaczy, bo jest fanem.
mrw :
Chętnie posłucham, bo opowieść o wynajęciu Ostrówka była prześliczna.
MRW znowu wkłada mi w usta słowa, których nie wypowiedziałem. No dobra, może i wypowiedziałem kiedyś w afekcie. Nieważne. Lubiłem czytać Kominka z uwagi na jego rewolwerowo-dziennikarski styl, bo akurat taki też lubię. Ale Kominek już mi się znudził, bo zamiast rozwijać swój arsenał pisarski, zakonserwował się w kilku schematach tworzenia notek i od dłuższego czasu drepcze w miejscu. I nawet jak znajdzie ciekawy temat, to po pierwszym akapicie wiem w jakiej manierze będzie cała reszta, co jest oczywiście niekul, bo zgadywać to jest kul jak się kryminał czyta.
Aktualnie zaglądam tylko na jego bloga o mediach, bo temat bliski i fajnie mi się zestawia w głowie punkt widzenie rynku prasy człowieka ze środka (ja) i wolnego strzelca (Kominek). Mam nadzieję, że na blogu mediowym pójdzie nowymi drogami, bo facet miejscami naprawdę fajnie pisze. A że jest bucem? Trudno, co robić.
@ radkowiecki:
A nie, to smutna historia. Tamta o rzucaniu faksem była wesoła.
kabotyna :
Wyczyść ciasteczka może?
no właśnie… to o wiele lepszy temat. znaczy temat blogów w przekroju. bo i barta uhonorowali i brejniego. znaczy jak dla mnie to miłe jest.
Hahaha, Quasi, widzę, że zaprzyjaźniasz się z miesięcznikiem “Idź Pod Prąd” :) Jak ci się podobało twierdzenie, że “mozaikowy charakter posiadanych przez rybonogi cech tak ryb, jak i czworonogów wskazuje na projekt (przykładem może być łyżko-widelec spotykany w niektórych restauracjach oferujących fast-foody)”? :D
Dali też temat o blogach na wykopie, ktoś pod wpisem zalinkował do mnie i dostało mi się od komentatora. Że niby przeklinam. A skoro przeklinam, to jakim cudem piszę o kulturze. Kurwa, jacy ci ludzie są czasami puści i jednokierunkowi, to aż ręce opadają.
Bart – jeżeli liczyłeś, że historia mojego romansu czytelniczego z Kominkiem będzie fajna, to przepraszam, że zawiodłem pokładane we mnie nadzieje. Co do fajnych historii, to układam sobie w głowie nowy materiał. Albo zrobię z tego nowy cykl na blogu, albo zrobię bloga dedykowanego. Takie historie z mojej kariery zawodowej. Jak się ogarnę i zacznę pisać, to zareklamuję.
radkowiecki :
Bo nikt kurwa nie rozumie turetyków, taki już nasz los i chuj :)
Przy okazji sprawdzając pisownię na guglach (czy 1 r czy 2), znalazłem mądrość życiową – turetyk musi się wytikać.
radkowiecki :
Nie chwalisz się, w jakim zestawie zostałeś podany :)
radkowiecki :
A tego sformułowania zwyczajnie nie rozumiem. To jest coś jak “Hank Moody to najlepszy pisarz”?
mrw :
No ale Hank Moody to jest najlepszy pisarz! Nie po to jesteśmy think tankiem DKN, żeby promować, dajmy na to, Sienkiewicza!
Marceli Szpak :
To ja też się pochwalę, ze mam googla w kompie. Jak pogooglałem słowo ‘recursion’ to dostałem: Did you mean ‘recursion’.
hlb :
Nie idź ta drogą dobry człowieku! Będzie Cię potem wyzywał miesiącami, tak jak mnie.
Marceli Szpak :
Wyzywał cię za Hanka Moody? How come?
Marceli Szpak :
No dobra, dzisiaj ugodowy jestem, mogę spuścić z Hanka. Niech będzie Raymond Moody. A co, kurwa, nie jest?
bart :
Ponieważ Michał Radomił uważa, że Hank Moody jest obleśny, a Californication jest do bani.
Barts :
O, to ciekawy zbieg okoliczności, bo ja właśnie skończyłem przyspieszony całościowy kurs Californication. I z MRW się trochę bardzo zgadzam, a trochę bardzo nie.
mrw :
Pisze lekko, z jajem, trochę taniej sensacji, trochę dziennikarskiej egzaltacji. Czyta się to prosto, łatwo i przyjemnie. Ale ja tutaj nie mam zamiaru być adwokatem Kominka, bo też i nikogo nie mam zamiaru przekonywać do jego pisaniny.
Bart – trochę mnie to towarzystwo przytłoczyło i z wrażenia aż zapomniałem napisać o Terlikowskim.
bart :
bo się trochę roztl;drowałem w temacie Hank jako archetyp i kolega MRW doszedł do wniosku, że mam silną identyfikację (co tłumaczę sobie tym, że ktoś kolegę chronił przed Bukowskim i Pająkiem Jeruzalem i Thompsonem i Gay’em Talese i serialem Życie na gorąco i Palahniukiem) i potem mnie od łanabich wyzywał trochę, ale tak koleżeńsko raczej, jak to tylko MRW umi.
A co do oceny Californication, to jest taka, jak w przypadku Damages – pierwsza seria na kolana, druga -WTF.
Marceli Szpak :
Mnie Californication rozkłada na łopatki. Świetnie zagrane i dowcipnie dialogujące postaci, kompletnie rozpierdolone przez scenarzystów, którzy każą im wyczyniać najgłupsze
mecyjewygibasy. Na zmianę parskam śmiechem i z niedowierzaniem pytam “what”.Marceli Szpak :
Mnie się pierwsza spodobała tak, że drugiej nie obejrzałem, bo stwierdziłem, że mogą tylko zepsuć. Z recenzji wnioskuję, że moje rozumowanie było poprawne.
Ciekawe, do której konspiracyjnej kategorii trafi to:
http://science.howstuffworks.com/earth/green-technology/remediation/robot-fish.htm
Chemitrails? Homeopatia? Czarna wołga? Jak mówią Amerykanie: What Cioteczka would say?
bart :
Kto to “Kominek”? Pamiętam, że w usenecie grasował niegdyś kabotyn o takim nicku. To ten sam?
bart :
Z miesięcznikiem “Idź Pod Prąd” – oraz z regularnym tamtejszym komentatorem, czołowym polskim sympatykiem “naukowego” kreacjonizmu, prof. Kazimierzem Jodkowskim (nick “kazjod”) – zaprzyjaźniam się od początku jego bytności w psychiatryku24. Niestety, po napisaniu kilku komentarzy, następne zaczęto mi kasować; oficjalnie dlatego, że udowadnianie przeze mnie kłamstwa kreacjonistów rozpoczynałem – ponoć niegrzecznym – stwierdzeniem typu “kłamie Pan/Pani”, “to kłamstwo”. Po kilku miesiącach niekomentowania postanowiłem spróbować ponownie, tym razem zastępując “kłamstwo” “nieprawdą” (w ostateczności: “bzdurą”). Zobaczymy, czy przejdzie.
bart :
Ech… No, postanowiłem, że grzecznie wyjaśnię, dlaczego nie bardzo mi się podoba…
pozdrawiam
Quasi :
Chyba tak…
Quasi :
To Jodkowski nadal w tym siedzi? Myślałem, że to było tylko trolowanie i już sobie darował. Prywatnie przyznaję, że jestem co najmniej zaskoczony. Sam byłem świadkiem takiej dyskusji (Sady vs. Jodkowski) i miałem takie wrażenie, że to ‘nie-na-poważnie’. Choć z drugiej strony to prawda, że w przeciwieństwie do kreacjonizmu teoria ewolucji nie jest falsyfikowana (ale to tylko takie metodologiczne ględzenie.)
PS. bym zapomniał. Quasi, na post o UE odpowiem jednak dużo później. Prowadzenie studiów porównawczych kosztochłonności eurokracji i innych modeli biurokratycznych wymaga przesiania większej ilości danych niż mi się pierwotnie wydawało.
bart :
Na pewno tak. Pamiętam go z dawnych czasów gdy kolesie z grupy big brotherowej najechali pręgierz. To wtedy zalęgł się na pręgu Moon (zbieżność nicków przypadkowa). Co za młot.
Aha, Quasi – jesteś u pani, bo zająłeś mi szatanowskiego posta numer 666.
Ale jestem głupi – nie odróżniam autora notki 666 (mdh) od autora cytowanego fragmentu (Quasi). Idę poleżeć pod prysznicem, bo chyba mi się rdzeń przegrzał.
Szacowny Gospodarz ma dwie pytanioprośby:
1. Czy ktoś może mi polecić jakieś książki o globalnym ociepleniu for dummies? Mogą być w języku angielskim.
2. Czy jest na sali jakiś macher od stron internetowych? Ale nie od projektowania, tylko od mechanizmów php, przekierowań, konfiguracji domen, własnych 404, htaccessów itp.? Jeśli jest i chce pomóc autorowi swojego ulubionego blogaska, serdecznie proszę o kontakt mailowy.
mdh :
W “Idź Pod Prąd” nadal się udziela, broniąc “naukowości” kreacjonizmu i atakując ewolucjonizm. I nadal prowadzi swoje zagłębie antyewolucjonizmu. Czy nadal udziela się w Polskim Towarzystwie Kreacjonistycznym, to nie wiem.
mdh :
Chciałeś napisać “falsyfikowalna”?
1. To nie dość, że ględzenie, to i ględzenie takie Twoje prywatne, czynione w izolacji na kibelku, którego nikt poważny nie poznał, nie zweryfikował, nie podziela, tak?
2. Ja uważam, że gadanie o falsyfikowalności “teorii ewolucji” ogólnie rozumianej, jest jak gadanie o falsyfikowalności fizyki, chemii, geologii, immunologii, termodynamiki statystycznej, meteorologii itd. ogólnie rozumianych. Czy, dajmy na to, chemia jest falsyfikowalna? Jaka obserwacja sfalsyfikowałaby chemię i co to znaczy, “sfalsyfikować chemię”?
“Teoria ewolucji” to w rzeczywistości nie teoria, lecz dziedzina wiedzy – jak kosmologia, chemia organiczna, klimatologia, wulkanologia, fizyka ciała stałego – zawierające pierdyliardy różnych – choć jakoś powiązanych ze sobą – teorii, hipotez, modeli, które indywidualnie są falsyfikowalne tak samo, jak teorie, hipotezy, modele w pozostałych dziedzinach nauk przyrodniczych. Niby czym teorie, hipotezy i modele wchodzące w skład “teorii ewolucji” pod względem falsyfikowalności różnią się teorii, hipotez i modeli wchodzących w skład pozostałych dziedzin wiedzy naukowej?
3. Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że “(naukowy) kreacjonizm jest falsyfikowalny”. “Naukowy” kreacjonizm jest przede wszystkim eksplanacyjnie pusty – nie stawia żadnych konkretnych przewidywań, nie proponuje żadnych konkretnych mechanizmów&okoliczności&śladów kreacji, nie proponuje żadnych konkretów na temat natury/zamiarów/planów/ograniczeń Kreatora, nie przedstawia żadnego wyjaśnienia, dlaczego ewolucja miałaby nie działać poza pewnymi arbitralnie wyznaczonymi granicami, ani jak rozróżnić obiekty stworzone od wyewoluowanych – stąd z zasady nie może być falsyfikowalny.
Patrz także:
http://www.talkorigins.org/indexcc/CA/CA210.html
http://www.talkorigins.org/indexcc/CA/CA211.html
http://www.talkorigins.org/indexcc/CA/CA211_1.html
Oraz tutaj: http://www.talkorigins.org/faqs/comdesc/ . Tu praktycznie dla każdego przedstawionego dowodu zaproponowano potencjalną falsyfikację.
pozdrawiam
bart :
To dziełko jest w miarę niezłe: http://www.amazon.co.uk/Z-Global-Warming-Simon-Rosser/dp/0955809207/ref=sr_1_7?ie=UTF8&s=books&qid=1248449473&sr=1-7
Miałem w łapskach przez parę minut (w celu przerzucenia paru stron) i wyglądało ok. Czyta się dobrze.
@macher
bart, wal na moj email z problemem, niestety sie na tym znam
POCHWAŁA BICIA DZIECI DOWODEM SŁUSZNOŚCI “CHŁOPSKIEGO ROZUMU”
Katoprawicowy intelektualista z Klubu Jagiellońskiego chcąc dowieść słuszności “chłopskiego rozumu” pisze w psychiatryku24:
pozdrawiam
Quasi (cytuje) :
Jest w tym coś. Wydaje mi się mało prawdopodobne, żeby bite dzieci biły rodziców (bo raczej się ich boją), a na pewno zdarzają się dzieci bijące rodziców (siłą rzeczy głównie wśród tych niebitych*). Z kolei to, że dzieci bite będą biły swoje dzieci, już raczej rodziców nie obchodzi. Również: dorośli wolą unikać pobicia przez swoje dzieci, a nie przez swoich rodziców, bo to już było i minęło.
—–
*Przyznaję jednak, że nie mam pojęcia, jak to się rozkłada w rzeczywistości.
bart :
A może byc kolega more specific? Ja tam się nie znam, ale moge zapytać zony.
Patso :
No ale o biciu rodziców przez dzieci na serio możemy mówić chyba tylko po tym, jak dzieci dorosną na tyle, by zdobyć fizyczną przewagę nad rodzicami i móc się od nich bytowo uniezależnić – w takim wypadku strach przed rodzicami, jeśli nawet pierwotnie istniał, znika. Maltretowanie staruszków przez własne dorosłe dzieci nie wymaga specjalnej odwagi.
Patso :
Nie wiem jaka tu jest prawidłowość: czy bite biją częściej czy rzadziej niż niebite.
pozdrawiam
Quasi :
Z tego, co rozumiem, nie chodzi o poważne pobicie, tylko o to, że dziecko pyskuje, wrzeszczy, a nawet okłada pięściami – nie musi to być groźne fizycznie, ale na pewno nie jest fajne. I przypuszczam, że dzieci bite raczej się do czegoś takiego nie posuwają – ze strachu (co wcale nie znaczy, że w jakikolwiek sposób popieram takie metody).
Quasi :
Słyszałem, że bite biją częściej. Ale kwitów nie mam.
Patso :
No ale przecież jak już widzisz, że jesteś fizycznie silniejszy od rodzica – to czego jeszcze się masz bać, jeśli dotąd bałeś się wyłącznie jego przewagi?
Marceli Szpak :
Au contraire! Właśnie chodziło o tych wszystkich Pająków Bukowskich, Moody jest tylko ich najpopkulturalniejszym wcieleniem. Mnie takie “rewolwerowe” pisanie nie kręci, dlatego też nie doszliśmy do porozumienia ws. kol. Żulczyka, który też chciałby być Hankiem (o czym opowiedział w kurwami zdobionym wywiadzie dla WO).
@ Patso:
jest dość sporo kwitów, np. to badanie
http://www.dzieckokrzywdzone.pl/UserFiles/File/kwartalnik3/Sajkowska_M.pdf
i jego konkluzja
Quasi :
Preambuła:
Nie jestem kreacjonistą, nie popieram kreacjonizmu. Nie mam emocjonalnego stosunku do powyższego. Więc Quasi proszę wycisz własne emocje.
1. To nie jest jedynie moje ględzenie. To banalne zastosowanie definicji do tego t. ewolucji jaki podaje się omawiając relację metodologii do nauki. Jest wiele dziedzin takich jak socjologia, psychologia, psychiatria, znaczna część ekonomii które się nie stosują do ‘metodologicznego ględzenia’ i nikt nie robi z tego problemu. Możesz sobie darować swoją ironię jest nie na miejscu.
2. Mylisz się. Żeby to zgrabnie ująć:
Teoria(e) ewolucji (wszystkie), przyjmują proces ewolucji, polegający na stopniowych zmianach cech gatunkowych kolejnych pokoleń wskutek eliminacji przez dobór naturalny lub sztuczny części osobników z bieżącej populacji) za fakt (lub założenie nie wymagające dowodzenia).
Wróćmy do podstawowego kursu metodologii nauk przyrodniczych. Falsyfikacja to termin rozpowszechniony przez Poppera. Wnioskowanie to wykorzystuje modus tollendo tollens. http://pl.wikipedia.org/wiki/Modus_tollens
Skoro w t. ewolucji proces ewolucji przyjmuje się za fakt (lub założenie nie wymagające dowodzenia) to nie może ono być przy pomocy modus tollendo tollens sfalsyfikowane. To wszystko. Tak jak zauważyłem to w pkt.1 to nie jest problem. Jednak nie uważam za wskazane bić w bębenek naukowości skoro sprawa jest bardziej skomplikowana niż może się wydawać.
Twój argument o całych dziedzinach w ogóle jest błędny, ponieważ jego rozstrzygnięcie leży w obrębie metachemii, metageologii etc…, które do samych nauk już nie należa – tak jak metachemia (czyli to o czym jest chemia nie należy do chemii). Za to t. ewolucji zawiera się w obrębie biologii i w obrębie której mogłaby być falsyfikowalna, gdyby mogła w ogóle być.
Przy czym nie podważam t. ewolucji, a jedynie jej metodologiczną klasyfikację. Rozumiesz to Quasi?
3. Otóż jak zauważyłem wcześniej to kwestia metodologiczna zatem jedynie zauważam, że konstrukcja kreacjonizmu umożliwia jego falsyfikowanie. Nie był to głos za kreacjonizmem, ani za jego, hmmm praktycznymi implementacjami.
Falsyfikacja kreacjonizmu za pomocą modus tollendo tollens.
i) Wg. kreacjonizmu ( w typowej wulgarnej wersji) życie nie mogło powstać spontanicznie (bo jest zbyt skomplikowane).
ii) Odtworzyliśmy warunki w których, życie powstaje spontanicznie
iii) Kreacjonizm należy odrzucić.
Oczywiście to tylko ilustracja i kwestia naukowości jest bardziej skomplikowana (to na wszelki wypadek gdyby ktoś np z Lakatosem czy Feyerabendem wyskakiwał)
Istotą tego komcia jest zaś fakt, że z nauką różnie bywa i nie należy zaraz zapalać i chodzić z pochodnią świętego oburzenia.
bart :
Jeśli chodzi o konwersję z papierowego wydania, to jej niski stan (o ile nadal niski) może wynikać z trudności z zapamiętaniem nietypowego i wieloczłonowego adresu. Głupotka niby, ale może mieć znaczenie.
mdh :
Ale to chyba tak nie jest – to znaczy, nie czyni się takiego założenia. Tylko jeszcze pytanie, co rozumiesz przez proces ewolucji? Pojedynczą mutację? Czy zmianę całego gatunku dostosowującą ten gatunek do zajmowanej niszy?
pinkunicorn :
Ale cytowałeś moją wypowiedź o “Otwórz oczy”, czyli New Age’owym portalu z tekstem o chemtrailsach. Tam w komentarzach mnie podlinkowano i stamtąd ruch był prawie zerowy. Ruch z papierowego i internetowego przekroju wydaje się być dość duży, acz i tak ok. dziesięciokrotnie mniejszy niż pamiętny najazd wykopowców.
Co do nietypowego i wieloczłonowego adresu – zabawne, że mówisz o tym właśnie teraz ;) HLB, dzięki, odezwę się, jeżeli nie poradzi kolega, który zgłosił się pierwszy :)
bart :
http://www.blogdebart.hell.pl?
bart :
zawsze sie polecam, z zona nie zartowalem:). prosilbym tylko kolege dyskretnie, aby mnie mnie tytulowac z malych liter.
EDIT: na marginesie, przypomniało mi się i chciałem się nieskromnie pochwalić, że na bardziej przyjazny adres namawialem cie kiedyś ale mnie z wdziękiem olałeś, mam nawet dowód z grudnia 2008 :)
bart :
Bart, a jak wyobrażasz sobie teorię ewolucji bez założenia faktu ewolucji? Ot taka ciekawostka. Dla praktyki naukowej w biologii i dziedzinach które z t. ewolucji czerpią (algorytmy genetyczne) jest to w istocie bez znaczenia. To jest właśnie problem metodologii – fascynująca i jednocześnie w dużej mierze bezproduktywna dziedzina.
Tu miało być jak najogólniej zatem.
Żródło: http://encyklopedia.pwn.pl/haslo.php?id=3899377
btw: pojedyncza mutacja to jeszcze nie ewolucja (z mutacjami różnie to bywa trzeba rozwinąc temat)
Tu też nie jest tak prosto. W potocznym to ‘niby’ właściwe, ale np w języku genetyki populacyjnej to już nie jest tak prosto. Tam zaś pod terminem “fitness” ukrywa się oględnie mówiąc ta zmiana ‘dostosowująca’ (choć też to nie do końca dokładnie).
Choć de facto to co masz na myśli nazywa się specjacją filetyczną i to część całej teorii ewolucji.
mdh :
Podobno przysłowiowe “skamieniałości królika w kambrze” falsyfikowałyby teorię ewolucji w obecnej postaci. Być może nadal byłaby możliwa teoria ewolucji w jakiejś innej wersji.
otaki :
Dziwi mnie zdziwienie autorek w konkluzji. Wydaje mi się oczywiste, że większość ludzi uważa się za fajnych, czego zresztą dowodzą badania, z których wynikają śmieszne stwierdzenia, np. “przeciętny nauczyciel uważa się za lepszego nauczyciela, niż przeciętny”, “przeciętny odbiorca reklam uważa się za bardziej odpornego na reklamy, niż przeciętny”, etc. W związku z tym ludzie, którzy wierzą, że w rozwoju człowieka główną rolę odgrywa wychowanie (a to chyba znów większość, w każdym razie na pewno wśród zwolenników bicia), będą uważali metody swoich rodziców za skuteczne. Oczywiście, niektórzy złapią traumę i być może będą rodziców przeklinać (choć tu dochodzi wspomniane usprawiedliwianie), ale reszta uzna, że “w końcu wyszli na ludzi” – w przeciwieństwie do tych liberalnych pedałków.
Jest mutacja, to jest ewolucja.
A mutacje są. Więc ewolucja też jest. Nie ma innej możliwości.
To w sumie takie masło maślane – mutacja-ewolucja. Trzeba by wielkiej gimnastyki, żeby przy założeniu występowania mutacji (trudno chyba im zaprzeczyć) twierdzić, że nie są one da facto solą ewolucji.
Gammon No.82 :
No właśnie sam sobie odpowiedziałeś. To by explicite nie falsyfikowało teorii ewolucji. Co najwyżej kompletnie rujnowało ewolucję ssaków. (Królik jakiej 300 mln lat wcześniej od pierwszych ssaczych form)
Cały problem z nauką, protonauką, paranuką, pseudonauką oraz kryteriami demarkacji polega na tym, że one dobrze wyglądają tylko w książkach. Najlepiej zaś w formie pop-science.
Koniec tego jest taki, że jeśli coś wydaje się proste to się zazwyczaj tylko wydaje.
mdh :
No ale właśnie o tym mówiliśmy – określ, co konkretnie chciałbyś sfalsyfikować. Bo mówienie o falsyfikowaniu teorii ewolucji to mówienie o falsyfikowaniu trzech czwartych biologii, jednej piątej geologii i dwóch procent chemii. O to właśnie – być może nieskładnie – pytałem.
mdh :
Hmm, jak sobie wyobrażasz teorię jądra atomowego bez założenia faktu istnienia jądra atomowego? Und so weiter…
Torquemadzie siada psycha…
Normalnie mam ochotę znowu zacząć korzystać z szukaj.katolicy.net.
mdh :
To pójdźmy na całość – może tylko gryzoni? A może tylko rodziny zającowatych?
mdh :
Jak to – czyli ewolucja gadów, od których wywodzą się ssaki by była cacy a tylko ssaki by wyskoczyły – pardon – jak filip z konopii? Królik w skałach 300 mln lat za wcześnie rozpierd….by CAŁY system, oparty na skamieniałościach, pomiarach czasowych za pomocą radiologii, geologię, systematykę. Może w tym huraganie genetyka i biochemia by się ostały, ale stały by jak komin pośród rozjeb…ego domu. Proszę wybaczyć za słownictwo, ale taka analogia mnie naszła. I szczerze wątpię, że po odkryciu tego królika ktokolwiek by zaufał jakimkolwiek wynikom badań genetycznych (oczywiście zakładając niepodważalną uczciwość odkrycia).
A do postu powyżej – króliki to nie gryzonie. Powinienem się w tym miejscu ugryźć w język, bo przy poprzedniej okazji, gdy zwróciłem na to uwagę, był to jeden z powodów, dla których nie dostałem pracy :P
bart :
O stary, dzięki za przypomnienie mi pani, która chce umierać z gromnicą w dłoniach. Poczytałem kilka wątków i ponownie jestem zafascynowany tym towarzystwem. Aż normalnie na skrzydłach fascynacji pomknę na wegedzieciaki.
Chciałem przypomnieć o najlepszej wiki świata
http://pl.copypasta.wikia.com/wiki/Nikt_Ci_nie_każe
i poprosić o dokarmianie.
mrw :
A czy mógłbym nieśmiało nominować Mietka “Wiosne Ludów” 1848 za jego niezapmniane:
Czułbym się szczerze zaszczycony, gdyby moja nominacja znalazła uznanie.
EDIT:
A co do różnic między PRLem i IVRP, to pewnie na obu systemach da się z grubsza zrobić wszystko, ale pozostaje jeszcze kwestia smaku.
A co do różnic między prezydentem i premierem, to pewnie na obu stanowiskach da się z grubsza zrobić wszystko, ale pozostaje jeszcze kwestia smaku.
A co do różnic między Krakowem i Warszawą, to pewnie na obu rynkach da się z grubsza zrobić wszystko, ale pozostaje jeszcze kwestia smaku.