Home > Racjonalo > Chemtrails: śmierć spadająca z niebios

Chemtrails: śmierć spadająca z niebios

Jakiś czas temu obiecałem wam notkę o morgellonach, czyli sztucznych włóknach tworzących się ludziom pod skórą. Te obce ciała miały formować się w efekcie spożywania żywności modyfikowanej genetycznie. Chorym na morgellony zazwyczaj polepsza się po kuracji lekami antypsychotycznymi podawanymi w wypadku halucynozy pasożytniczej — nazwa dokładnie oddaje istotę schorzenia. Część pacjentów odmawia kuracji, twierdząc, że taka diagnoza uwłacza ich godności. I tu w zasadzie mógłbym zakończyć wpis o morgellonach, bo temat okazał się wybitnie nierozwojowy, a amerykańskie rządowe Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom wciąż bada to schorzenie — może się więc okazać, że faktycznie coś jest na rzeczy.

Podczas researchu morgellonów trafiłem jednak na fascynujący trop. Okazuje się, że zakażenie toksycznymi genami zawartymi w GMO to tylko jedna z hipotez tłumaczących powstawanie morgellonów. Według innej, morgellony to nanotechnologiczne, zdalnie zasilane i sterowane roboty, które dostają się do organizmu z chemtrailsów. Nie, serio. Nie żartuję. O, proszę.

chemtrailsChemtrailsy, nazywane też smugami chemicznymi, to przyczynek do mojej prywatnej teorii, że najlepiej rozchodzi się wiedza o spiskach, których działanie można zaobserwować z własnego ganku. Większość z nas ogląda chemtrailsy każdego pogodnego dnia: to smugi kondensacyjne pozostawiane przez samoloty. „Zwykłe” smugi (ang. contrails) tworzą się w wyniku powstawania kryształków lodu wokół drobinek spalin. Dzieje się to na wysokości kilku do kilkunastu kilometrów, w konkretnych warunkach pogodowych. Chemtrailsy zaś udają tylko smugi kondensacyjne, a naprawdę są koktajlem groźnych chemikaliów, którym Rząd Światowy polewa ludzkość. Po co polewa i czy aby na pewno polewa?

Krótka dygresja: imponuje mi szacunek, jakim darzą się wzajemnie spiskoteoretycy różnych wyznań. Jeden wierzy, że Kennedy’ego zamordowała żydowska mafia, drugi obstawia kosmitów, ale zazwyczaj trzymają ze sobą sztamę. Łączy ich walka o Prawdę przeciwko wspólnemu Przeciwnikowi, który tę Prawdę Ukrywa — i nic to, że ich Prawdy wzajemnie się wykluczają! Z jednej strony może to być syndrom polskiej opozycji solidarnościowej, która jednoczyła najróżniejsze nurty polityczne w walce z komuną, przy cichym założeniu, że kiedy komuna padnie, to wtedy sobie pogadamy o całej reszcie. Istnieje też ewentualność, że w przypadku spiskoteoretyków zawsze da się znaleźć wspólną płaszczyznę (w naszym przykładzie o JFK będzie to pozaziemskie pochodzenie Jewriejskiego Plemienia). Zresztą zapewne w wyniku niepotrzebnego dopatrywania się wspólnego mianownika David Icke bywa oskarżany o antysemityzm — jego przeciwnicy twierdzą, że kiedy mówi „jaszczury”, myśli „Żydzi”.

Jakie są więc Prawdy tropicieli chemtrailsów? Hipoteza najbardziej mainstreamowa: chemtrailsy służą do kontroli klimatu. Jedni twierdzą, że zawarty w nich tlenek glinu odbija promieniowanie słoneczne, ochładzając Ziemię. Inni dodają, że oprócz tlenku glinu w smugach znajdują się również sole baru, służące programowi HAARP do wywoływania trzęsień ziemi i aktywizacji wulkanów. Co ciekawe, hipoteza klimatyczna zawiera ziarenko prawdy: cirrusy tworzące się czasem od smug kondensacyjnych mają pewien wpływ na klimat Ziemi. Kiedy po atakach 11 września w USA na trzy dni wstrzymano ruch lotniczy, meteorolodzy zaobserwowali gwałtowny wzrost dobowej różnicy temperatur.

Inne, weselsze hipotezy zakładają, że aluminium i bar opadają na ziemię, dostają się do organizmów ludzkich i służą za anteny do kontroli myśli, ewentualnie do wzmacniania szkodliwego działania niskich częstotliwości, którymi bogobojnych Amerykanów atakuje ich własna armia. Hipoteza o opryskiwaniu obywateli szczepionkami została obalona ze względu na fakt, że po przelocie samolotów ludzie zazwyczaj czują się gorzej — a więc szczepienia odpadają, po nich się polepsza. Osoby, które na tyłach znaków drogowych dostrzegają zakodowane instrukcje dla wojsk okupacyjnych ONZ, faworyzują tezę o kontroli populacji: chemtrailsy trują nieprawomyślnych obywateli, fundując im lekką grypkę, bóle brzucha, głowy i stawów, podskakujące powieki, problemy z oddychaniem i ogólne rozbicie. Lista symptomów wydaje się znajoma? Bingo! To te same objawy, z którymi świetnie radzi sobie większość specyfików i procedur medycyny alternatywnej! Za wyjątkiem tików powiek. Nikt nie radzi sobie z tikami powiek.

Przy pisaniu takich tekstów najfajniejszy jest research. Oto ukochany przeze mnie polski akcent, czyli przełożenie globalnego spisku na przaśną rzeczywistość południowej Polski. Komentator artykułu poświęconego chemtrailsom w witrynie „Otwórz oczy” sugeruje, że górnośląscy farmaceuci też są w zmowie:

Obserwujemy to zjawisko od paru miesięcy w Polsce, Jastrzębie Zdrój. Rekord 5 szt. chemtriali, rano cieniutkie smugi, po południu prawie się łączyły. Zjawisko tzw. ciągłej grypki, krząkanie i uczucie że coś mamy w gardle. Zgadzam się z tematem w 100%, to nie jest teoria, to jest fakt. Poza tym na innej stronie ktoś podał że to jest mycie samolotów. Torpeduje to stwierdzenie prostym wyjaśnieniem, niebo to nie airmyjnia. Rozumien jeden, dwa, trzy samoloty, ale żeby myć nad miastem ? ze 20 samolotów ? Bzdura, a dziwnie po chemtrialach robią się kolejki w aptekach ? Biznes całą gębą…

Oto link do tekstu z 2000 r., którego autorowi wydaje się, że Związek Radziecki wciąż istnieje. Możecie powiedzieć, że się czepiam — odpowiem, że to niby drobiazg, ale świetnie ilustrujący pogardę dla rzeczywistości. Link do pierwotnej lokalizacji tekstu prowadzi do strony Surfing The Apocalypse — zajrzałem tam na chwilę i przyciągnęła mnie hipnotyczna reklama z dziwacznym tekstem i jeszcze dziwniejszą oprawą graficzną. Zaprowadziła mnie do strony eFoodsDirect sprzedającej liofilizowaną i puszkowaną żywność dla świadomych obywateli pragnących uniezależnić się od rządowych dostaw jedzenia (lub dysponujących ograniczoną przestrzenią magazynową w swoim schronie przeciwatomowym). Bestsellery to Freedom UnitLiberty Unit — zestawy rocznego wyżywienia dla jednego dorosłego z dołączoną książką kucharską.

Dokumentacja zdjęciowa teorii chemtrailsów dzieli się na dwie nierówne kupki. Większy stosik to zdjęcia samych smug, zazwyczaj wykonywane przez tropiciela w jego miejscu zamieszkania. Mniejsza kupka to fotografie narzędzi zbrodni: dziwnych fragmentów kadłuba, dysz, a nawet wnętrz samolotów, z beczkami wypełnionymi tajemniczą substancją.

Oto wnętrze samolotu-truciciela!

Oto wnętrze samolotu-truciciela!

I tu czas wspomnieć o Contrail Science.

chemtrails_fakeChemtrails to bardzo popularna teoria spiskowa (to przez widzialność z ganku, mówię wam). Tak popularna, że dorobiła się specjalnej strony poświęconej obalaniu „faktów o chemtrailsach”. Jej autor, kryjący się pod nickiem Uncinus, odnalazł wyjaśnienie zagadki beczek (oraz oryginalne zdjęcie w serwisie airliners.net). Okazuje się, że fotografia pokazuje wnętrze Boeinga służącego m.in. do testów gwałtownych zmian obciążenia pokładu — stąd beczki, będące częścią hydraulicznego układu symulującego takie zmiany. Wersja zdjęcia krążaca po stronach i forach wyznawców teorii chemtrailsów została nieco zmodyfikowana: ktoś dodał w Photoshopie napisy „Sprayer 05” i „Hazmat [hazardous material] Inside”. Świadczy to, że ledwie krok dzieli głupotę od oszustwa.

Dzięki Contral Science dowiedziałem się też, że Poszukiwacze Prawdy biorą za rozpylacze chemtrailsów następujące akcesoria: naukowe przyrządy do pobierania próbek powietrza, do badań nad oblodzeniem kadłubów samolotów, otwory do awaryjnego zrzutu paliwa, umocowania anten ciągniętych za samolotem, generatory dymu (do badania wirów wytwarzanych przez kadłub), urządzenia do zasiewania chmur i tankowania w powietrzu. Za chemtrailsy brano zaś wodę zrzucaną przez samoloty do gaszenia pożarów czy odrzut z rakiet do wspomagania startu. Polecam samodzielną lekturę Contral Science — to kopalnia wiedzy o mitach związanych ze smugami kondensacyjnymi, a jej Szacowny Gospodarz z rozbrajającym i budzącym podziw spokojem odpiera ataki szaleńców w komentarzach.

Birger:
Uncinusie, wyjaśnij mi proszę, w którym roku odkryto utrzymujące się długo smugi? I dlaczego słyszę dźwięki o wysokiej częstotliwości, kiedy widzę chemosamolot albo zorzę polarną??

Uncinus:
Odkryto je w 1921 r. Zobacz: http://contrailscience.com/pre-wwii-contrails/

Nie wiem, dlaczego słyszysz dźwięki.

Wpis zrobił się długi, wspomnę więc tylko, że wbrew pozorom nie jesteśmy bezbronni wobec zagrożenia. Najlepsza obrona to pozytywna energia orgonowa. Możemy otaczać się nią, kupując w sieci orgonity — piramidki z zatopionymi w żywicy wiórkami metalowymi. Estetów dbających o wystrój wnętrza domu pocieszam, że orgonity występują w wersjach ozdobnych. Osoby gotowe bezinteresownie pomagać sąsiadom powinny zainteresować się działem orgonowym do samodzielnego montażu. Takie działo rozgania chemtrailsy i chmury — może więc przydać się w kwestii zabezpieczenia pogody do grilla. David Icke ma taką armatę w ogródku!

Ech, a miało być o morgellonach…

 

P.S. Już po opublikowaniu tekstu przypomniało mi się, że miałem wspomnieć o polskiej Wikipedii, którą oprócz UPR-owców redagują również wyznawcy teorii spiskowych! Oto akapit z hasła o smugach kondensacyjnych:

Problem stwarza wytłumaczenie ciągłych, rozpraszających się smug pojawiających się za samolotem. Zjawisko nie występujące do lat 90-tych, zdaje się być ukrywane przed informacją publiczną. Niektóre teorie mówią o specjalnych dodatkach (tlenek glinu, bar), które mają poprawić jakość paliw, dzięki czemu loty będą bardziej ekonomiczne. Inna teoria mówi o tzw. chemtrails (smugach chemicznych), których zadaniem ma być kontrola populacji poprzez opady w postaci włókien wywołujące choroby podobne do grypy lub też globalna modyfikacja pogody (ochrona ziemi przed globalnym ociepleniem). Brak oficjalnych doniesień na ten temat.

Ukrywane przed informacją publiczną? WTF?

Zdjęcie smug: Roo Reynolds, CC.

  1. August 5th, 2009 at 18:53 | #1

    hlb :

    ta kiedy tomczak szarzowal papieza przywalonego meteorytem. no, wtedy to bylo raczej nie bene. to w sumie dlaczego obecnym razem mialo by byc bene. no nie wiem

    Gniewomirowa analogia. Meteorytowy papież stał grzecznie w muzeum, a nie na rynku ani pod płotem rockowiska.

  2. mdh
    August 5th, 2009 at 18:59 | #2

    inz.mruwnica :

    Bardziej to było żenujące niż oburzające, że skomplikowaną wypowiedź artystyczną sprowadził do “tykają the papieża FFFFUUUUUU-”.

    Ależ jak odróżnić skomplikowaną wypowiedź artystyczną od nieartystycznej? Jest jakiś wyróżnik?

  3. bloody_rabbit
    August 5th, 2009 at 19:01 | #3

    wo :

    Gamon pytał, według jakiej zasady to oceniać – kodeksy karny i cywilny to po prostu merytoryczna odpowiedź na jego pytanie.

    Bzdura, a czemu bzdura to widac po kontekscie.

    I to dobrze wyjaśnia powody, dla których Cię wyprosiłem ze swojego bloga.

    A tu sie akurat zgadzamy — ta rozmowa bardzo dobrze to wyjasnia :D Mi zreszta taki uklad odpowiada, bo na obcym terenie jestes mniej awanturujacy sie.

  4. August 5th, 2009 at 19:04 | #4

    mrw :

    Gniewomirowa analogia. Meteorytowy papież stał grzecznie w muzeum, a nie na rynku ani pod płotem rockowiska.

    What he said. Trzeba było zapłacić pieniądze, żeby w ogóle zobaczyć rzeźbę. Nie wystawiała jej grupa artystyczna “Czarna Pięść w Katolski Zad” pod płotem Festiwalu Piosenki Niegrzesznej “Totus Tuus”.

  5. mdh
    August 5th, 2009 at 19:15 | #5

    bart :

    What he said. Trzeba było zapłacić pieniądze, żeby w ogóle zobaczyć rzeźbę. Nie wystawiała jej grupa artystyczna “Czarna Pięść w Katolski Zad” pod płotem Festiwalu Piosenki Niegrzesznej “Totus Tuus”.

    Ależ nie rozumiem tego argumentu. Skoro tak, to dlaczego np była wojna żłóbki/groby u Św Brygidy autorstwa ks. Jankowskiego, jeśli tak to czy mamy prawo się czepiać audycji RM, rasistowskich wypowiedzi na ichnim zlocie, przecież nie musimy czytać RAZ’a czy oglądać rysunków Andrzeja Krauzego. Przecież to wszystko grzecznie sobie stoi na ich terenie.

  6. Gammon No.82
    August 5th, 2009 at 19:23 | #6

    mdh :

    Ależ nie rozumiem tego argumentu. Skoro tak, to dlaczego np była wojna żłóbki/groby u Św Brygidy autorstwa ks. Jankowskiego, jeśli tak to czy mamy prawo się czepiać audycji RM, rasistowskich wypowiedzi na ichnim zlocie, przecież nie musimy czytać RAZ’a czy oglądać rysunków Andrzeja Krauzego. Przecież to wszystko grzecznie sobie stoi na ich terenie.

    Ja już nie do końca nadążam za tą dyskusją, ale chiba rzecz nie jest w tym, czy obiekty w muzeach, kościołach, na poboczach festiwali blackmetalowych itd. podlegają krytyce, czy nie. Rzecz w tym, czy w ramach krytyki podlegają rozpierdusze.

  7. August 5th, 2009 at 19:24 | #7

    mdh :

    przecież nie musimy czytać RAZ’a czy oglądać rysunków Andrzeja Krauzego. Przecież to wszystko grzecznie sobie stoi na ich terenie.

    what

  8. bantus
    August 5th, 2009 at 19:26 | #8

    @ mdh:
    No ale kto ci broni zjechać w recenzji dowolne dzieło sztuki, od obrazu przez przedstawienie do słuchowiska radiowego? Czepiać się można. Co innego zrobić zwarcie w nadajniku RM, czy rozwalić żłób Jankowskiego.

  9. mdh
    August 5th, 2009 at 19:33 | #9

    Gammon No.82 :

    Rzecz w tym, czy w ramach krytyki podlegają rozpierdusze.

    Rzecz w tym, że rozpierducha była traktowana jako uzasadniona krytyka*. Jako argument usprawiedliwiający to, że jest wystawiona na widok publiczny.

    bantus :

    No ale kto ci broni zjechać w recenzji dowolne dzieło sztuki, od obrazu przez przedstawienie do słuchowiska radiowego? Czepiać się można. Co innego zrobić zwarcie w nadajniku RM, czy rozwalić żłób Jankowskiego.

    Krytykowanie jest cool. Niszczenie jako wyrażenie krytyki not cool.

    Edit:
    * właściwie jako wyrażenie uzasadnionej krytyki.

  10. August 5th, 2009 at 19:34 | #10

    Gammon No.82 :

    Nie, ponieważ “słowa i obrazki” padły w kontekście wolności wypowiedzi, a nie piratowania i nie zabijania Kraszewskim.

    Piractwo też jest bronione pod kątem Wolności Wypowiedzi, w bardzo podobnym stylu argumentują freetardzi z Jarosławem Lipszycem na czele (były takie teksty przy okazji problemów prawnych serwisu z pirackimi napisami).

    bloody_rabbit :

    Bzdura, a czemu bzdura to widac po kontekscie.

    Gdybym Cię szanował jako dyskutanta, to pewnie bym zapytał “skoro uważasz, że to bzdura, to o co według Ciebie pytal Gamon”. Ale znam Cię dość dobrze by wiedzieć, że u źródeł Twojej pomyłki są typowe dla Ciebie problemy z logiką i umiejętnością czytania ze zrozumieniem.

  11. August 5th, 2009 at 19:38 | #11

    mdh :

    Ależ jak odróżnić skomplikowaną wypowiedź artystyczną od nieartystycznej? Jest jakiś wyróżnik?

    Niczym się nie różnisz od prawicowców. Jesteś zupełnie jak Ziemkiewicz narzekający, że on w ogóle nie wie, dlaczego jedne rzeczy są śmieszne a drugie nie są śmieszne (dlaczego śmieszna jest walka z pornografią a nie z przydrożną prostytucją, czy coś w tym stylu).

  12. mdh
    August 5th, 2009 at 19:45 | #12

    wo :

    Niczym się nie różnisz od prawicowców. Jesteś zupełnie jak Ziemkiewicz narzekający, że on w ogóle nie wie, dlaczego jedne rzeczy są śmieszne a drugie nie są śmieszne (dlaczego śmieszna jest walka z pornografią a nie z przydrożną prostytucją, czy coś w tym stylu).

    Bzdura. Dobrze wiesz, że nie ma czegoś takiego jak definicja sztuki, bo te granice są tak bardzo rozmyte. Więc podpieranie się terminem ‘skomplikowana wypowiedź artystyczna’ nic nie znaczy, nie może więc jakoś tego wyróżniać in plus. Z Ziemkiewiczem to ma tyle wspólnego co piernik z wiatrakiem.

  13. August 5th, 2009 at 19:49 | #13

    O, dżyzas!

    No przecież sami sobie wystawę rozpirzyli, bo nikt nie dał złamanego faka. Hint: a pamiętacie jak użyto prowokacji służb specjalnych w trakcie ostatnich wyborów prezydenckich? Jest w’ogle ktoś, kto to chce rozliczyć?

  14. August 5th, 2009 at 19:49 | #14

    mdh :

    Dobrze wiesz, że nie ma czegoś takiego jak definicja sztuki, bo te granice są tak bardzo rozmyte. Więc podpieranie się terminem ’skomplikowana wypowiedź artystyczna’ nic nie znaczy, nie może więc jakoś tego wyróżniać in plus.

    W takiej sytuacji co robi sąd? Powołuje rzeczoznawcę i ten się wypowie. Wbrew pozorom, sądy często muszą orzekać, czy coś jest swobodną wypowiedzią autorską, chociaż to też ma granice rozmyte. Gdyby wszystko miało jednoznaczne granice, sądy nie byłyby potrzebne.

    mdh :

    Z Ziemkiewiczem to ma tyle wspólnego co piernik z wiatrakiem.

    To samo bezradne pytanie, “a czym to się różni”. No albo ktoś ma poczucie humoru albo nie ma, albo się zna na sztuce albo nie (itd).

  15. August 5th, 2009 at 19:52 | #15

    eli.wurman :

    O, dżyzas!

    GDZIEŚ TY BYŁ, NA WAKACJACH?!

  16. Quasi
    August 5th, 2009 at 19:53 | #16

    bloody_rabbit :

    My chyba czytaliśmy inny artykuł?

    “Incydent w sklepie uruchomił – jak to określiła pełnomocnik procesowa Giersza Agnieszka Stach – lawinę nienawiści. Gejowska para była wyzywana na ulicy, obrzucana pomidorami i kamieniami. 25-latek musiał zmienić pracę. Niedawno nieznajomy mężczyzna groził mu, że jeżeli wygra proces, to “będzie wąchał kwiatki od dołu”.”

    1. Na napaść z kamieniami i świeżymi owocami jest chyba oddzielny paragraf, czyż nie? A 15k ma być – jak rozumiem – za samo zniesławienie.

    2. Wiadomo jaki niby był związek “musiał zmienić pracę” z zachowaniem pozwanej?

    3. Groźby nieznajomego mężczyzny to już nie dzieło pozwanej. Poza tym są odpowiedzią na pieniaczenie się pedała a nie na bycie pedałem.

    Gammon No.82 :

    Od jakiego punktu zaczyna się nieprostactwo uzasadniające pozew?

    1. Nie pisałem “prostactwo” tylko “pieniactwo”.

    2. Ja w ogóle uważam, że żadne obrażenie nie powinno uzasadniać pozwu. Jestem przeciwny sądzeniu ludzi za same obrażanie/zniesławianie.
    I patrząc na powszechność wzajemnego poniżania się i obrażania na BdB (i w okolicach), oraz towarzyszący temu całkowity brak jakichkolwiek skarg, wnioskuję, że chyba nie jestem w tym poglądzie odosobniony.

    wo :

    Hola hola. Odleciałeś od “jacyś goście prywatnie zniszczyli im tę wystawę – a my na to jak w Funky Kovalu, fajni kolesie, stawiamy im drinka” do “państwo jako moderator konfliktów”. Ja na przykład nie uważam, że państwo powinno było interweniować. Przeciwnie, uważam, że sprawa się rozstrzygnęła w sposób, ktory uważam za idealny, czyli po prostu przez samoobronę grupy woodstokowiczów.

    1. Nigdzie nie odleciałem. Po prostu do mdh pisałem na temat wolności na większym poziomie ogólności.

    2. A zatem popierasz samo(pseudo)sądy za “niesłuszne” poglądy, bandyckie atakowanie ludzi i ich własności w przypadku gdy ci korzystają z przysługujacych im w państwie praw&swobód?
    Taka opcja brzydzi mnie bardziej niż alternatywa w postaci państwowej cenzury “niesłusznych” poglądów.

    wo :

    A to już zmartwienie dla komornika.

    Nie chodzi o techniczną stronę egzekwowania kary, lecz o surowość kary nieadekwatną do przewiny. Z opisu medialnego wygląda to tak, że z powodu jakiejś pierdoły zniszczono życie biednej, prostej kobiety.

    wo :

    Mam nadzieję, że zaczyna do Ciebie docierać to, że Twoja linia argumentacji – obecna w wielu Twoich wypowiedziach – jakoby oddzielenie “treści” od “formy” zawsze było możliwe, poszła się właśnie kochać?

    1. Ja nie twierdziłem, że “zawsze”.

    2. Póki co, nie widzę poważniejszego problemu. Stosując ten “algorytm” na własny użytek nie napotkałem jeszcze poważniejszej trudności w odróżnieniu w jakiejś wypowiedzi treści od nośnika/formy (w kontekście problemu wolności wypowiedzi). Oczywiście, zapewne dodaję tu jakieś arbitralne kryteria i niewypowiedziane intuicje.
    Czasem napotykam problem odróżnienia wypowiedzi od nie-wypowiedzi (jak w przypadku estetyki architektury, ubrania, wyglądu i zachowania w miejscu publicznym itp.), ale to już problem innego rodzaju.

    wo :

    Mądrzy ludzie od McLuhana po Michała Radomiła uważają, że to nigdy nie jest możliwe. Uwierz im, oni wiedzą co piszą.

    A co konkretnie piszą?

    wo :

    Zdaje się, że podzielasz marzenie Quasiego, by wymyślić jakiś absolutnie uniwersalny algorytm działania (w dodatku kantowsko obiektywny, że jak już go wymyślisz, to chciałbyś, żeby wszycy się nim kierowali).

    Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi i skąd to wyciągnąłeś.

    mdh :

    Ależ w akcji “Stop wariatom drogowym” kulało co innego. (…)

    Wiem o co chodziło w kontrowersjach wokół tej akcji. Ale Twoja uwaga, że “kulało co innego” jest w kontekście mojej wypowiedzi irrelewantna – ja odpowiedziałem tylko na Twoją uwagę, że “reklamom społecznym wolno więcej i nikt nie robi z tego powodu problemów”.

    Poza tym w przypadku dyskutowanej tu wystawy antyaborcyjnej również krytykowane jest nie tyle przesłanie (“aborcja jest zła, powinna być zakazana i nie powinna być przez nikogo przeprowadzana”), co uniwersalna krwawa drastyczność przekazu. W “Wariatach” również nie przesłanie było krytykowane, tylko zastosowany środek artystyczny. Tu makabra, tam krzywdzący stereotyp.

    mdh :

    Niestety to nie takie proste, bo to transakcja wiązana, a równość i sprawiedliwość są fundamentem systemu, a nie tylko dodatkami na szczególne okazje. Taka jest (nie)stety demokracja, musisz kupić całość, nie sprzedają w kawałkach.

    Nieprawda.

    To kogo i czego dotyczy “równość” oraz jak rozumieć “sprawiedliwość” to się każdorazowo definiuje/ustala przy formułowaniu zasad ustrojowych. I jest tu mnóstwo kontrowersji oraz zmian z biegiem czasu. Absolutna&bezwzględna&obiektywna “równość” i “sprawiedliwość” to utopia.

    Dla przykładu: Zwolennicy każdej formy podatku – dochodowy progresywny, dochodowy liniowy, pogłówny, spadkowy etc. – uważają, że to ich forma jest “sprawiedliwa”, a te pozostałe są niesprawiedliwe. Ludzie nie są traktowani przez prawo jak “równi”, bo traktowanie zależy np. od wieku (pełnoletność, odpowiedzialność karna, kupno alkoholu, współżycie seksualne, bierne prawo wyborcze…), płci (wiek emerytalny, służba wojskowa), inteligencji&kondycji psychicznej (poczytalność, ubezwłasnowolnienie itp.), pochodzenia/pokrewieństwa (obywatelstwo, prawo spadkowe, opodatkowanie darowizn, obowiązek alimentacyjny itp.), osiągnięć (skazujący wyrok sądu, przyznawanie koncesji, wymogi odpowiedniego wykształcenia do pełnienia pewnych funkcji, prawo jazdy, prawo do posiadania broni itp.), stanu zdrowia (prawo jazdy, prawo do wykonywania pewnych zawodów, pobór do armii, wypłacanie renty, miejsca do parkowania itp.), poglądy (zakaz propagowania totalitarnych metod ustrojów faszystowskich i komunistycznych, nawoływanie do nienawiści na tle rasowym wyznaniowym, politycznym itp., ochrona uczuć religijnych i moralności publicznej etc.), motywów działania (afekt, obrona konieczna, prowokacja policyjna etc.).

    Istnienie “równych i równiejszych” nie jest sprzeczne z ustrojem demokratycznym, a wręcz przeciwnie.

    mdh :

    Nie o to chodzi. Ty masz prawo się defekować na ich skargi tak samo jak oni na Twoje. Wasze defekacje są równoważne. Tylko o to chodzi. Nikt nie ma racji bardziej, bo defekuje się finezyjniej, czy ‘bardziej’.

    Nieprawda, nasze defekowania nie są równoważne, a nasze racje nie są równie “bardziej”. Kryterium rozstrzygającym, czyje defekowania i racje są “słuszniejsze” jest jedno – siła. W praktyce owa siła sprowadza się do liczebności lub wpływowości osób podzielających dany pogląd. Tak to już jest, że silniejsi narzucają swoje widzimisię słabszym.

    mdh :

    Nam spory filozoficzne nie wychodzą wiec postaram się konkretnie. Jesteśmy równi.

    Nie, nie jesteśmy, bowiem różnimy się siłą wynikającą z liczebności lub wpływowości.

    mdh :

    Jeśli nasze poglądy wynikają z pobudek ‘bo tak’ i nie są podparte lepszym argumentem,

    “Lepszość” argumentów jest tu bez znaczenia. Jeśli chodzi o konstrukcję państwa, to argument siły zawsze zwycięży z siłą argumentu.

    Żeby siła argumentu miała jakiekolwiek znaczenie, to wpierw trzeba przeforsować zasady, które to gwarantują. Ale żeby to zrobić, trzeba posłużyć się argumentem siły.
    Np. fundamentalistów siła Twoich argumentów w ogóle nie interesuje. Z takimi jak Terlikowski nie ponegocjujesz sobie argumentami, ani nie zawrzesz z nim kompromisu. Z takimi jak on “negocjuje” się na 4 możliwe sposoby: (i) ustępuje się im, (ii) ignoruje się ich, (iii) wyśmiewa się ich, (iv) rozwala się im ich zakute łby. Wybór sposobu “negocjacji” zależy od poziomu ich siły i szkodliwości.

    mdh :

    Twój botak, jest równoważny z botakiem każdego innego człowieka (niestety Nicponia też).

    Tak, ale tylko pod warunkiem, że abstrahujemy od różnicy sił.

    pozdrawiam

  17. August 5th, 2009 at 19:53 | #17

    wo :

    Gdybym Cię szanował jako dyskutanta

    Łał. BdB to nie miejsce, w którym WO rozmawia z umarłymi – to miejsce, w którym on tych umarłych obraża.

  18. bantus
    August 5th, 2009 at 19:55 | #18

    mdh :

    Krytykowanie jest cool. Niszczenie jako wyrażenie krytyki not cool.

    Zdaje się zaakceptowałeś różnicę między wystawą w muzeum, kościele etc. a wjazdem na czyjąś imprezę w celu sprowokowania ostrej reakcji.

    Jakby mi ktoś na trawniku pod domem rozstawił wystawę przeciw antysemityzmowi ze zdjęciami z Treblinki, czy przeciw karze śmierci z fotosami płonących skazanych na krześle, to o ile z intencją i przesłaniem się zgadzam, chciałbym, żeby organizator zwinął swoje manele, bo nie mam akurat ochoty oglądać takich rzeczy. Gdyby nie chciał tego zrobić i wyrostki wieczorem przeprowadziliby demoliszyn party wzruszyłbym tylko ramionami, pokarało głupola.

  19. August 5th, 2009 at 19:58 | #19

    bart :

    GDZIEŚ TY BYŁ, NA WAKACJACH?!

    Nie, zarobiona byłam.

    Quasi :

    uważają, że to ich forma jest “sprawiedliwa”, a te pozostałe są niesprawiedliwe

    Ja np. nie uważam, żeby moja forma była sprawiedliwa. Uznaję, że jest uczciwa.

    Quasi :

    Istnienie “równych i równiejszych” nie jest sprzeczne z ustrojem demokratycznym, a wręcz przeciwnie.

    Chyba Ci się idea równości popieprzyła z zakresem praw (również obowiązków&odpowiedzialności).

  20. August 5th, 2009 at 20:03 | #20

    Quasi :

    Z opisu medialnego wygląda to tak, że z powodu jakiejś pierdoły zniszczono życie biednej, prostej kobiety.

    Najwyraźniej wyjątkowo nieuważnie przyswoiłeś ten opis, bo byś wiedział, że dręczyła tę parę dość długo (notabene pozornie nie z homofobicznych przyczyn): wzywała policję do ich mieszkania, słała pisma o eksmisję. Proponuję reportażyk.

  21. mdh
    August 5th, 2009 at 20:09 | #21

    wo :

    W takiej sytuacji co robi sąd? Powołuje rzeczoznawcę i ten się wypowie. Wbrew pozorom, sądy często muszą orzekać, czy coś jest swobodną wypowiedzią autorską, chociaż to też ma granice rozmyte. Gdyby wszystko miało jednoznaczne granice, sądy nie byłyby potrzebne.

    Drogi WO, bredzisz. Sąd przyjmuje (albo i nie) to co mu rzeczoznawca rzuci. Nie ocenia zaś profesjonalnego profesjonalizmu Profesjonalnego Profesjonalisty. Definicja procesowa (czy jak się to cholera nazywa – nie znam się) nie jest jakąś prawdą oświeconą.

    To samo bezradne pytanie, “a czym to się różni”. No albo ktoś ma poczucie humoru albo nie ma, albo się zna na sztuce albo nie (itd).

    No właśnie nie, ze sztuką to skomplikowana sprawa – zależy od definicji. Zaś ja pytam nie bez powodu. Termin ma istotne wyróżniające znaczenie, to chyba warto wiedzieć jakie i czy termin ’skomplikowana wypowiedź artystyczna’ nie jest tylko kulturowym mambo-jumbo mającym robić wrażenie na ‘nieoświeconych’.

  22. August 5th, 2009 at 20:15 | #22

    mdh :

    i czy termin ’skomplikowana wypowiedź artystyczna’ nie jest tylko kulturowym mambo-jumbo mającym robić wrażenie na ‘nieoświeconych’.

    A czym chcesz to mierzyć? Znaczy: zaproponuj jakieś hiperobiektywne kryterium do mierzenia, czy coś jest sztuką czy nie (hint: “wywołuje uczucia/emocje podobne do tych, co inne rzeczy uznane za sztukę” jest okay, ale ni chuja hiperobiektywne).

  23. Quasi
    August 5th, 2009 at 20:22 | #23

    inz.mruwnica :

    Dla mnie wtedy to było “nie bene” nie dlatego, że to zrobił, tylko dlatego, że to zrobił bezmyślnie. Bardziej to było żenujące niż oburzające, że skomplikowaną wypowiedź artystyczną sprowadził do “tykają the papieża FFFFUUUUUU-”. Gdyby np. wpadł tam, podniósł ten meteoryt i położył na siebie, to by było dla mnie super-cool.
    Olbrychskiego też umiarkowanie popierałem.

    Hmm… Całkiem zacne podejście. Pozwolisz, że sobie je importuję do światopoglądu?

    I przy okazji – co powiesz na to?

    pozdrawiam

  24. August 5th, 2009 at 20:24 | #24

    mdh :

    Definicja procesowa (czy jak się to cholera nazywa – nie znam się) nie jest jakąś prawdą oświeconą.

    Dla trzynastolatka moment, w którym to sobie uświadomi, jest wstrząsem. Bardzo się z tym męczy mniej więcej do czternastego roku życia. Jak jest tępawy, to może do piętnastego. Potem z tego wyrasta i zostaje postmodernistą, który jest świadom tego, że Prawd Oświeconych nie ma w ogóle, ale wystarczające są kryteria operacyjne, wystarczające po prostu do praktycznego załatwiania konkretnych spraw. A jaka jest Prawdziwie Prawdziwa Prawda, to niech se odkrywcy nowych cząstek elementarnych dyskutują na Psychiatryku.

    bart :

    Łał. BdB to nie miejsce, w którym WO rozmawia z umarłymi – to miejsce, w którym on tych umarłych obraża.

    Niektórych jednak wszelakoż tylko Wyniośle Zlewam :-). A serio, to jest kolejne zapędzenie się Królika w jego nieumiejętność czytania ze zrozumieniem, na moim blogu potrafił tak przez kilkadziesiąt komciów.

  25. August 5th, 2009 at 20:26 | #25

    Kto chce stłuc denajalistę global warmingu? http://esensja.pl/komiks/recenzje/tekst.html?id=7977

  26. August 5th, 2009 at 20:27 | #26

    Quasi :

    I przy okazji – co powiesz na to?

    Ja na to powiem: “nie/ichuj”. No i oczywiście mógłbym jeszcze: “wiesz, że nie masz żadnych argumentów, więc sprowadzasz wszystko do wyobrażenia seksu analnego; suprise, suprise, coraz więcej heteryków tak robi i słabo to oburza ludzi”.

  27. Gammon No.82
    August 5th, 2009 at 20:30 | #27

    wo :

    Piractwo też jest bronione pod kątem Wolności Wypowiedzi

    Wiem, ale jeśli jest tu jakaś analogia, to raczej z wolnością druku, niż wolnością wypowiedzi. W dodatku oni to traktują od strony odbiorcy – jako “prawo dostępu do informacji”, od strony nadawcy – jako “prawo do gadania i braku knebla”.

    Quasi :

    1. Nie pisałem “prostactwo” tylko “pieniactwo”.

    Nie chce mi się szukać, ale pisałeś mniej więcej o bezsensie pozywania prostej kobiety, która wyzywa bliźniego od pedałów, z czego (być może bez sensu) wywnioskowałem, że gdyby kobieta była nieprosta, twoja ocena uległaby zmianie.

    2. Ja w ogóle uważam, że żadne obrażenie nie powinno uzasadniać pozwu. Jestem przeciwny sądzeniu ludzi za same obrażanie/zniesławianie.

    Jest twoim niekwestionowanym prawem tak uważać.

    I patrząc na powszechność wzajemnego poniżania się i obrażania na BdB (i w okolicach), oraz towarzyszący temu całkowity brak jakichkolwiek skarg, wnioskuję, że chyba nie jestem w tym poglądzie odosobniony.

    No ale to, że niektórzy nie latają z pozwami to nie powód, aby tej możliwości pozbawiać wszystkich innych.

  28. August 5th, 2009 at 20:30 | #28

    inz.mruwnica :

    Olbrychskiego też umiarkowanie popierałem.

    Ale przecież z szabelką na nazioli to durnota. Żeby to miało sens, to by musiał z pistoletem “Błyskawica” albo sidolówką tam wpaść.

    No i zdaje się, że jego akcja wynikała z takiego durnego niezrozumienia, jakie byłoby w przypadku KL Lego, że Libera niby chce z Holokaustu robić zabawki. Chyba że źle pamiętam.

  29. August 5th, 2009 at 20:34 | #29

    mrw :

    Kto chce stłuc denajalistę global warmingu?

    Łeee, jakim śmiesznym bucem trzeba być, żeby:

    Piszę to z pełną świadomością, jako że, według mojej wiedzy, nauka nie potwierdziła związku między działalnością człowieka a tak zwanym „efektem cieplarnianym”.

    Jeszcze do tego piękna interpunkcja: świadomością, jako że, według mojej oraz czysta bucera: cwaniaki w stylu Ala Gore’a.

  30. August 5th, 2009 at 20:35 | #30

    Quasi :

    Na napaść z kamieniami i świeżymi owocami jest chyba oddzielny paragraf, czyż nie?

    Znacznie trudniej udowodnić. Chociaż oczywiście w idealnym scenariuszu chciałbym, żeby tamtych sprawców też dupnięto.

    Quasi :

    I patrząc na powszechność wzajemnego poniżania się i obrażania na BdB (i w okolicach), oraz towarzyszący temu całkowity brak jakichkolwiek skarg, wnioskuję, że chyba nie jestem w tym poglądzie odosobniony.

    Zły przykład, bo można nie włazić na BdB, a od powoda nie można wymagać, żeby zmieniał kraj zamieszkania z powodu jednego babsztyla.

    Quasi :

    A co konkretnie piszą?

    The medium is the message.

    Quasi :

    Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi i skąd to wyciągnąłeś.

    Z dyskusji o tym, że to okropne, że jakiejś zasady się nie stosuje ze stuprocentową konsekwencją, tylko się robi arbitralne wyjątki.

    Quasi :

    Tak, ale tylko pod warunkiem, że abstrahujemy od różnicy sił.

    No i właśnie cały urok sytuacji polega na tym, że siła jest po naszej stronie. Jesteśmy w liberalno-lewicowo masońsko-socjalistycznej Unii i powinniśmy częściej robić z tego użytek. Dlatego z radością postawiłbym owemu gejowi drinka za to zwycięstwo, bo to zwycięstwo naszej cywilizacjośmierciowej memosfery.

  31. August 5th, 2009 at 20:36 | #31

    SPAMOŁAPIE PIEPRZONY GDZIE MÓJ POPRZEDNI KOMENTARZ DO MHD??????

  32. August 5th, 2009 at 20:38 | #32

    Quasi :

    I patrząc na powszechność wzajemnego poniżania się i obrażania na BdB

    E?

    eli.wurman :

    Jeszcze do tego piękna interpunkcja: świadomością, jako że, według mojej

    Interpunkcja zdaje się jest tu wporzo, tylko styl kuleje (wtrącenie do wtrącenia).

  33. Quasi
    August 5th, 2009 at 20:44 | #33

    eli.wurman :

    Ja na to powiem: “nie/ichuj”. No i oczywiście mógłbym jeszcze: “wiesz, że nie masz żadnych argumentów, więc sprowadzasz wszystko do wyobrażenia seksu analnego; suprise, suprise, coraz więcej heteryków tak robi i słabo to oburza ludzi”.

    No ale lepsze&weselsze niż pospolite zerwanie plakatu, prawda?

    eli.wurman :

    Ja np. nie uważam, żeby moja forma była sprawiedliwa. Uznaję, że jest uczciwa.

    He? A jaka jest różnica?

    eli.wurman :

    Chyba Ci się idea równości popieprzyła z zakresem praw (również obowiązków&odpowiedzialności).

    He? A jaka jest różnica?

    bart :

    Najwyraźniej wyjątkowo nieuważnie przyswoiłeś ten opis, bo byś wiedział, że dręczyła tę parę dość długo (notabene pozornie nie z homofobicznych przyczyn): wzywała policję do ich mieszkania, słała pisma o eksmisję.

    No skąd. Przecież już o tym pisałeś i ja to zarejestrowałem. Nawet odpowiedziałem (i przyznałem, że kiedyś miałem podobne przejścia z sąsiadem – też policję na mnie nasłał).

    pozdrawiam

  34. Gammon No.82
    August 5th, 2009 at 20:46 | #34

    wo :

    Niczym się nie różnisz od prawicowców. Jesteś zupełnie jak Ziemkiewicz narzekający, że on w ogóle nie wie, dlaczego jedne rzeczy są śmieszne a drugie nie są śmieszne (dlaczego śmieszna jest walka z pornografią a nie z przydrożną prostytucją, czy coś w tym stylu).

    mdh :

    Bzdura. Dobrze wiesz, że nie ma czegoś takiego jak definicja sztuki, bo te granice są tak bardzo rozmyte. Więc podpieranie się terminem ’skomplikowana wypowiedź artystyczna’ nic nie znaczy, nie może więc jakoś tego wyróżniać in plus. Z Ziemkiewiczem to ma tyle wspólnego co piernik z wiatrakiem.

    Ludzie kochane spójrzcie na to z takiej strony: przecież to była jednorazowa instalacja propagandowa, przeznaczenia do “użycia i zużycia” lub “użycia i wyrzucenia po festiwalu”. Kwestia jej walorów artystycznych jest w tym momencie nie drugo- lecz piętnastorzędna.

    WO ma rację, że sądy mogą (i muszą) oceniać “wartości artystyczne” – co prawda raczej nie w procesach z zakresu prawa autorskiego (bo kwestia spełniania definicji “utworu”, primo voto “dzieła”, jest niezależna od “bycia literaturą lub sztuką”). Grafomania i knociarstwo może stanowić utwór.
    Ale już na przykład w USA do definicji obscenity należy warunek lack serious literary, artistic, political or scientific value. A u nas np. jest art. 125 k.k. (§ 1 Kto, na obszarze okupowanym, zajętym lub na którym toczą się działania zbrojne, naruszając prawo międzynarodowe, niszczy, uszkadza lub zabiera dobro kultury, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. § 2 Jeżeli czyn dotyczy dobra mającego szczególne znaczenie dla kultury, sprawca podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3).

    Jak dla mnie produkt propagandowy może być wartościowym dziełem sztuki (no niech będzie “Aleksander Newski”). Tylko, że gdy owym “dziełem” jest produkt technicznie bylejaki i jednorazowy, jakieś rusztowanie oklejone odbitkami, to jego ewentualnymi walorami artystycznymi nie ma się co podniecać – plakat filmowy może być wybitny artystycznie, ale zniszczenie jednego z 10 tysięcy egzemplarzy to po prostu zniszczenie kawałka papieru za dychę czy dwie i nie ma się czym podniecać.

    No i akcje propagandowe mają swoje prawa; jeśli się idzie z portretem Trockiego na pochód pierwszomajowy stalinowców, to można się liczyć z ostrą krytyką artystyczną i pozaartystyczną.

  35. August 5th, 2009 at 20:53 | #35

    czescjacek :

    Interpunkcja zdaje się jest tu wporzo, tylko styl kuleje

    No ja właśnie o tym.

    Quasi :

    No ale lepsze&weselsze niż pospolite zerwanie plakatu, prawda?

    Nie pospolite. Byłeś kiedyś na Przystanku Woodstock? Kojarzysz, jakie towarzycho tam się kręci, co robią? Jakie głupie zachowania i durne żarty się urządza? Po to jedzie sobie 400k ludzi w jedno miejsce, żeby nikt się do nich nie przypieprzał. I oto ładuje się banda debili w celu wywołania rozróby. A rozróby nie było, ktoś im tylko rozwalił plakat, ja bym się nie zdziwił, gdyby oni sami to zrobili, auch: należy poczekać do jakiegoś wyroku.

    To jest ta drobna różnica, kulturowa, problem przenikania się/rozłączności (sub)memosfer, której nie skumasz.

    Quasi :

    He? A jaka jest różnica?

    Między sprawiedliwością a uczciwością? Zasadnicza: tłumaczenie, że to sprawiedliwe że musimy się dzielić jest bzdurne, a tłumaczenie że uczciwie będzie, jeśli ci, co mają więcej będą wspierać tych, co mają mniej, bo ci co mają więcej wykorzystują więcej zasobów (drogi, instytucje, urzędy, sądy, duperele) jest sensowne.

    Quasi :

    He? A jaka jest różnica?

    Gigantyczna. To, że jesteśmy równi nie oznacza, że wszyscy jesteśmy traktowani tak samo – funkcjonujemy w różnych okolicznościach, z różną motywacją, itd. Również: wyciągnij se near-generalną zasadę z tego co napisałem powyżej.

  36. Gammon No.82
    August 5th, 2009 at 20:53 | #36

    bart :

    Łał. BdB to nie miejsce, w którym WO rozmawia z umarłymi – to miejsce, w którym on tych umarłych obraża.

    To ja zaapeluję do WO cytatem z Mniszkówny Heleny:
    Zostaw umarłych – niech żyją w spokoju!

  37. August 5th, 2009 at 21:07 | #37

    mrw :

    Kto chce stłuc denajalistę global warmingu? http://esensja.pl/komiks/recenzje/tekst.html?id=7977

    Przyznam, że nie czuję się jeszcze wystarczająco mocny w temacie, ale z tego co już wiem, wynika, że goście kwestionujący samo istnienie globalnego ocieplenie lokują się na najniższym kręgu kretyństwa, wraz z prawakami rechoczącymi, że “niby tak ciepło, a w Londynie spadł śnieg”. To jest tak zwana frakcja góralska, czyli ludzie, którzy obalają mit globalnego ocieplenia za pomocą ludowych powiedzonek o świętych, w których dni pada albo nie pada. W tej okolicy lokuje się Szanowny Recenzent.

    Krąg wyżej siedzą osobnicy kwestionujący wpływ człowieka na globalne ocieplenie, ale to już inna rozmowa.

  38. August 5th, 2009 at 21:08 | #38

    mrw :

    Meteorytowy papież stał grzecznie w muzeum,

    to jest pewien argument. ale idzie mi o to, ze to daje zupelnie zbedny bonus przeciwnikom. tak jest skonstruawana kazda mydlana opera, w tym niusy, ze widz lubi sie wzruszyc losem napadnietego.

    EDIT:
    Gammon No.82 :

    Rzecz w tym, czy w ramach krytyki podlegają rozpierdusze.

    serdeczne dzieki. sam omal nie zapomnialem, ze wlasnie taki byl moj point. po co rozpiredalac, skoro solidna krytyka moze zdzialac wiecej.

  39. bantus
    August 5th, 2009 at 21:11 | #39

    czescjacek :

    inz.mruwnica :
    Olbrychskiego też umiarkowanie popierałem.
    Ale przecież z szabelką na nazioli to durnota. Żeby to miało sens, to by musiał z pistoletem “Błyskawica” albo sidolówką tam wpaść.

    Może miały zostać szramy jak na obrazie czarnej Madonny?

    Dyrektorka Zachęty tak napisała:
    Daniel Olbrychski, który wszedł do galerii i strącił szablą kilka zdjęć na podłogę, chciał zagrać, zrobił performance – fajną, wesołą rzecz, i akurat jest najmniej winny. Nie przypuszczał, że to zajdzie tak daleko, ja też nie.

    Jak dla mnie wyszło zabawnie, choć może w sposób nie do końca zamierzony.

  40. August 5th, 2009 at 21:14 | #40

    mdh :

    Rzecz w tym, że rozpierducha była traktowana jako uzasadniona krytyka*. Jako argument usprawiedliwiający to, że jest wystawiona na widok publiczny.

    no i lyse buce uzywaja tego samego argumentu rzucajac kamieniami w parady rownosci.

  41. b_sk
    August 5th, 2009 at 21:23 | #41

    hlb :

    no ale lyse buce uzywaja tego samego argumentu rzucajac kamieniami w parady rownosci.

    Ale porównujesz rzucanie kamieniami w ludzi w centrum miasta do rozwalenia plakatów stojących gdzieś na polu obok 400k ludzi, którzy się na tym polu zebrali bynajmniej nie po to żeby coś takiego oglądać. Gdyby dwóch gejowskich działaczy udało się na obóz szkoleniowy ONR-u i zaczęło wymachiwać transparentami to też bym ich specjalnie nie żałował bo niezależnie od przekazu głupota jest głupotą.

  42. mdh
    August 5th, 2009 at 21:26 | #42

    Quasi :

    Ależ w akcji “Stop wariatom drogowym” kulało co innego. (…)

    Wiem o co chodziło w kontrowersjach wokół tej akcji. Ale Twoja uwaga, że “kulało co innego” jest w kontekście mojej wypowiedzi irrelewantna – ja odpowiedziałem tylko na Twoją uwagę, że “reklamom społecznym wolno więcej i nikt nie robi z tego powodu problemów”.
    (…)
    Tu makabra, tam krzywdzący stereotyp.

    Akcja społeczna “Stop wariatom drogowym” stosując krzywdzący stereotyp stała się ‘akcją aspołeczną’. Znaczy pod pozorem pomagania szkodziła. To był ten problem. Nie chodziło tu o środki wyrazu (w sensie że nie są estetyczna, za bardzo szokujące czy coś takiego). ‘Wybierz życie’ tego typu wadami nie jest skażone.
    Akcje związane z ludobójstwem w b. Jugosławii czy Czeczenii nie są mniej krwawe.

    To kogo i czego dotyczy “równość” oraz jak rozumieć “sprawiedliwość” to się każdorazowo definiuje/ustala przy formułowaniu zasad ustrojowych. I jest tu mnóstwo kontrowersji oraz zmian z biegiem czasu. Absolutna&bezwzględna&obiektywna “równość” i “sprawiedliwość” to utopia. (…)
    Istnienie “równych i równiejszych” nie jest sprzeczne z ustrojem demokratycznym, a wręcz przeciwnie.

    Nieprawda, nasze defekowania nie są równoważne, a nasze racje nie są równie “bardziej”. Kryterium rozstrzygającym, czyje defekowania i racje są “słuszniejsze” jest jedno – siła. W praktyce owa siła sprowadza się do liczebności lub wpływowości osób podzielających dany pogląd. Tak to już jest, że silniejsi narzucają swoje widzimisię słabszym.

    “Lepszość” argumentów jest tu bez znaczenia. Jeśli chodzi o konstrukcję państwa, to argument siły zawsze zwycięży z siłą argumentu.

    Żeby siła argumentu miała jakiekolwiek znaczenie, to wpierw trzeba przeforsować zasady, które to gwarantują. Ale żeby to zrobić, trzeba posłużyć się argumentem siły.

    Twój botak, jest równoważny z botakiem każdego innego człowieka (niestety Nicponia też).

    Tak, ale tylko pod warunkiem, że abstrahujemy od różnicy sił.

    Quasi, oczywiście, że absolutna wolność/sprawiedliwość/równość/(itp.) jest niemożliwa – dlatego, że jest absolutna. Jednak nie przesadzaj z tym, że liczy się tylko argument siły, gdyby tak było to wszystkie mniejszości miałby nieprawdopodobnie przesrane. Zaś w przypadku demokracji zachodnich chyba więcej niż raz się okazało, że słabsi przeforsowali rozwiązania teoretycznie nie do wprowadzenia bez argumentu siły.

  43. August 5th, 2009 at 21:28 | #43

    bart :

    W tej okolicy lokuje się Szanowny Recenzent.
    Krąg wyżej siedzą osobnicy kwestionujący wpływ człowieka na globalne ocieplenie, ale to już inna rozmowa.

    Ale przecież on właśnie o wpływie człowieka.

  44. August 5th, 2009 at 21:29 | #44

    b_sk :

    Ale porównujesz rzucanie kamieniami w ludzi w centrum miasta do rozwalenia

    ale ja w ogole niczego nie porownuje. po prostu zakladam, ze nawet jesli jestem po stronie rozwalajacych, to niekoniecznie uwazam to za sposob skuteczny i PRowskiego punktu widzenia.

    b_sk :

    Gdyby dwóch gejowskich działaczy udało się na obóz szkoleniowy ONR-u i zaczęło wymachiwać transparentami to też bym ich specjalnie nie żałował bo niezależnie od przekazu głupota jest głupotą.

    proporcje tez tu nic nie maja do rzeczy, bo ktos moze ci zwsze odpowiedziec, ze skoro jest w polsce 97 procent katolikow, to jesli ktos opluje cie za to, ze wyskoczysz z ateizmem to twoja wina. bo glupota jest glupota.

  45. Gammon No.82
    August 5th, 2009 at 21:33 | #45

    grzesie2k :

    Ale przecież on właśnie o wpływie człowieka.

    To w przypisie, gdzie postanowił pokazać “jestem wyważony i stonowany”.
    W głównym tekście stoi:

    I nie ma tu mowy o ekobzdurach typu „globalne ocieplenie”, które są jedynie punktem odbicia do kariery cwaniaków typu Ala Gore′a.

    Czyli nawet spójności między własnymi wypowiedziami chłopak nie umi zachować. No ale tak to bywa w prawicowych środowiskach. Mnie zawsze cieszą ich teksty w duchu “Po pierwsze, to w Jedwabnem nikt nie zabijał Żydów, po drugie, to ci, którzy zabijali, to nie byli Polacy tylko męty społeczne, a po trzecie, to tym Żydom po stokroć się należało.”

  46. Quasi
    August 5th, 2009 at 21:40 | #46

    eli.wurman :

    Nie pospolite. Byłeś kiedyś na Przystanku Woodstock? Kojarzysz, jakie towarzycho tam się kręci, co robią? Jakie głupie zachowania i durne żarty się urządza? Po to jedzie sobie 400k ludzi w jedno miejsce, żeby nikt się do nich nie przypieprzał. I oto ładuje się banda debili w celu wywołania rozróby. A rozróby nie było, ktoś im tylko rozwalił plakat, ja bym się nie zdziwił, gdyby oni sami to zrobili, auch: należy poczekać do jakiegoś wyroku.

    1. Ale ja o zerwaniu plakatu nie napisałem odnosząc się do wystawy aborcyjnej, tylko doceniając naklejenia “a dupa cię nie boli?” na plakat “nienawiść boli” względem hipotetycznego zerwania plakatu “nienawiść boli”.

    2. A co to za różnica jakie jest towarzycho na łudstoku? Wandalizm/zniszczenie cudzej własności to wandalizm/zniszczenie cuszej własności.
    Gdybyś wybrał się na mecz piłki nożnej i dostał wpierdol od kiboli, to satysfakcjonowałoby Cię ich usprawiedliwienie, że sam kusiłeś los, bo wiedziałeś, jakie towarzycho chadza na mecze?

    eli.wurman :

    Między sprawiedliwością a uczciwością? Zasadnicza: tłumaczenie, że to sprawiedliwe musimy się dzielić jest bzdurne, a tłumaczenie że uczciwie będzie, jeśli ci, co mają więcej będą wspierać tych, co mają mniej, bo ci co mają więcej wykorzystują więcej zasobów (drogi, instytucje, urzędy, sądy, duperele) jest sensowne.

    Sorry, ale z tego co tu nazwałeś “uczciwością” wyłania się to, co ja nazwałem “sprawiedliwością”. To może lepiej nazywać to Susan?

    eli.wurman :

    Gigantyczna. To, że jesteśmy równi nie oznacza, że wszyscy jesteśmy traktowani tak samo – funkcjonujemy w różnych okolicznościach, z różną motywacją, itd. Również: wyciągnij se near-generalną zasadę z tego co napisałem powyżej.

    Ale przecież jest odwrotnie. Ludzie fizycznie nie są równi (różnią się wyglądem, wiekiem, zdrowiem, inteligencją, kondycją moralna, poglądami, umiejętnościami etc), co oczywiste. W gadce o “równości” w kontekście prawno-ustrojowym poprzez równość rozumie się “równość wobec prawa”: czyli przyjmuje się, że choć ludzie nie są “równi”, to powinni być “równi wobec prawa”.

    czescjacek :

    E?

    Żartujesz sobie?

    wo :

    Zły przykład, bo można nie włazić na BdB, a od powoda nie można wymagać, żeby zmieniał kraj zamieszkania z powodu jednego babsztyla.

    Ale babsztyl nie jest ojcem Pio i nie jest wszędobylski w całym kraju. Powód też natykał się na niego w konkretnych miejscach. Bodajże pierwszy raz dostał wiązankę w jakimś sklepie (a przecież mógł nie włazić akurat do tego sklepu).

    Zresztą, to bez znaczenia. Plwacza można pozwać już po pojedynczym opluciu, prawda? Wchodząc (pierwszy raz) na BdB, BdWO czy BdMRW nie wiesz o tym, czy zostaniesz poniżony/obrażony, tak jak nie wiesz o tym, gdy (pierwszy raz) wchodzisz do jakiegoś sklepu.
    No i ludzie tu na BdB itp. wchodzą, są poniżani/obrażani, ale nie robią z tego żadnego problemu. Wnioskuję stąd, że bywalcy BdB i okolic nie widzą nic specjalnie moralnie niestosownego w poniżaniu/obrażaniu innych, ani nic specjalnie krzywdzącego w byciu poniżanym/obrażanym. Czym istotnie różnią się np. od znacznej części bywalców psychiatryka.

    wo :

    The medium is the message.

    Nie wiem jakbym miał to odnieść do moich rozważań. Zresztą, już o tym pisałem.

    wo :

    Z dyskusji o tym, że to okropne, że jakiejś zasady się nie stosuje ze stuprocentową konsekwencją, tylko się robi arbitralne wyjątki.

    Niezupełnie tak. Ja często robię coś w stylu reductio ad absurdum pokazując do czego prowadziłoby literalne i w pełni konsekwentne stosowanie jakiejś zasady. Ale w ten sposób niekoniecznie chcę pognębić tę zasadę tudzież sugerować, ze właśnie tak literalnie i konsekwentnie należy ją stosować. Czasem to służy np. (i) zrozumieniu istoty zasady (o co tak naprawdę mogło chodzić jej pomysłodawcy), (ii) wskazaniu “wartości brzegowych” (typu: jakiej prędkości z pewnością nie przekroczy kamień spadający z danej wysokości – przy obliczeniach pomijamy opory ruchu), (iii) pomocy w znalezieniu dodatkowych warunków, w które należy wzbogacić zasadę, żeby ta jak najlepiej spełniała nasze oczekiwania.

    Już w innej dyskusji tłumaczyłem, że przy tworzeniu i stosowaniu prawa należy (i) stawiać “ducha prawa” (tu: intencje prawodawcy) ponad “literę prawa”, (ii) wprowadzać wyjątki, kontratypy, (iii) pozostawić pewną swobodę interpretacyjną sądowi. Nie wierzę w możliwość idealnej algorytmizacji prawa.

    wo :

    No i właśnie cały urok sytuacji polega na tym, że siła jest po naszej stronie. Jesteśmy w liberalno-lewicowo masońsko-socjalistycznej Unii i powinniśmy częściej robić z tego użytek.

    Ale to nie jest takie proste, bo choć w Unii jako takiej jesteśmy silniejsi, to w Polsce jesteśmy zdecydowanie słabsi. A Unia pozwala by lokalne prawo dość dowolnie regulowało wiele obszarów naszego życia.

    wo :

    Dlatego z radością postawiłbym owemu gejowi drinka za to zwycięstwo, bo to zwycięstwo naszej cywilizacjośmierciowej memosfery.

    Jako tryumf cywilizacji śmierci ten wyrok cieszy i mnie, choć radość mą znacząco tłumi gorycz płynąca ze świadomości, że za sprawą tego wyroku Ciaśni mają radość ze swego propagandowo nośnego męczeństwa.

    Ale w ogólności wyrok ten jest niezgodny z moimi przekonaniami, ponieważ nie popieram sądzenia ludzi za obrażanie/poniżanie innych.

    pozdrawiam

  47. Gammon No.82
    August 5th, 2009 at 21:45 | #47

    Quasi :

    2. A co to za różnica jakie jest towarzycho na łudstoku? Wandalizm/zniszczenie cudzej własności to wandalizm/zniszczenie cuszej własności.
    Gdybyś wybrał się na mecz piłki nożnej i dostał wpierdol od kiboli, to satysfakcjonowałoby Cię ich usprawiedliwienie, że sam kusiłeś los, bo wiedziałeś, jakie towarzycho chadza na mecze?

    Ale Nieznalska nie wlazła do kościółka z chujem na krzyżu, tylko grzecznie postawiła go w galerii, no nie? I właśnie dlatego można było sensownie twierdzić, że czarni się jej najzwyczajniej czepiają.

  48. b_sk
    August 5th, 2009 at 21:46 | #48

    hlb :

    ale ja w ogole niczego nie porownuje. po prostu zakladam, ze nawet jesli jestem po stronie rozwalajacych, to niekoniecznie uwazam to za sposob skuteczny i PRowskiego punktu widzenia.

    Ja się zgadzam w 100%, że PRowsko to lipne posunięcie było, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że żyjemy w kraju, w którym niezależnie od PRowskich konsekwencji są takie sytuacje kiedy można dostać po pysku i ludzie, którzy celowo takie sytuacje wywołują jakoś nie wzbudzają mojego współczucia.

    proporcje tez tu nic nie maja do rzeczy, bo ktos moze ci zwsze odpowiedziec, ze skoro jest w polsce 97 procent katolikow, to jesli ktos opluje cie z to ze wyskoczysz z ateizmem to twoja wina, bo glupota jest glupota.

    Tu nie chodzi o proporcje bo nawet gdyby tych ONR-owców było dwóch to i tak uznałbym wyskakiwanie do niech z gejowskimi transparentami w środku lasu za głupotę, bo jest to jedna z tych sytuacji, kiedy można dostać po pysku i każdy logicznie myślący człowiek powinien wg mnie takich sytuacji unikać.

  49. mdh
    August 5th, 2009 at 21:47 | #49

    @ Gammon No.82:
    Ależ nie o to chodziło. To, że sąd przyjmuje sobie jakąś definicję, nie beatyfikuje jej. To jednorazowy numer (czy w polskich sądach definicja jest ustalana w każdej instancji niezależnie?) który nie ma wpływu na nic poza procesem. Sąd nie ustala jedynej obowiązującej i możliwej wykładni.
    A tak w ogóle to chodziło o ‘meteorytowego papieża’ Maurizio Cattelana.

    eli.wurman :

    A czym chcesz to mierzyć? Znaczy: zaproponuj jakieś hiperobiektywne kryterium do mierzenia, czy coś jest sztuką czy nie (hint: “wywołuje uczucia/emocje podobne do tych, co inne rzeczy uznane za sztukę” jest okay, ale ni chuja hiperobiektywne).

    Ależ ja właśnie twierdzę, że nie można tego określić. Na dobrą sprawę dzisiaj stwierdzenie to jest sztuka nic nie znaczy. Za to jest dobrą pałką do tłuczenia. “To ‘wyrafinowana wypowiedź artystyczna’ pochyl głowę z pokorą.”

  50. August 5th, 2009 at 21:51 | #50

    Quasi :

    Gdybyś wybrał się na mecz piłki nożnej i dostał wpierdol od kiboli, to satysfakcjonowałoby Cię ich usprawiedliwienie, że sam kusiłeś los, bo wiedziałeś, jakie towarzycho chadza na mecze?

    To jest kwestia liczenia się z reakcją/okolicznościami. Wiesz, coś jak dostosowanie prędkości jazdy do panujących warunków. I nie mówię, że nie jest to jakiś tam akt wandalizmu, nie mówię, że policja powinna odstąpić od poszukiwania sprawców, tylko mówię, że jest to czysta prowokacja. I ziomy od tej wystawy wiedzieli, co się może stać.

    Auch: nie pamiętam dokładnie – czy to nie było tak, że oni się tam wystawili bez żadnych zezwoleń?

    Quasi :

    Sorry, ale z tego co tu nazwałeś “uczciwością” wyłania się to, co ja nazwałem “sprawiedliwością”. To może lepiej nazywać to Susan?

    To, że nie rozumiesz, co stoi za pozornie łatwymi do zgrepowania określeniami już wiemy. Więc se rozróżnij, czym jest koncepcja sprawiedliwości od uczciwie przedstawionej sprawy.

    Quasi :

    W gadce o “równości” w kontekście prawno-ustrojowym poprzez równość rozumie się “równość wobec prawa”

    No to jest równość wobec prawa. Ale dochodzi rozróżnienie: nie każdy jest prawnikiem, nie każdy jest lekarzem albo Zuzanną. Więc ta równość nie oznacza równych praw i obowiązków dla wszystkich, bo w szczególnych sytuacjach potrzebujemy szczególnych norm. Co nie jest trudne do zrozumienia.

    Quasi :

    nie popieram sądzenia ludzi za obrażanie/poniżanie innych

    Ale że się coś traci na takim poniżaniu to kumasz? I że prawo, funkcja wychowawcza, blabla? Quasi, ziom, no czasem trzeba zlać obywatela, który zachowuje się źle.

  51. August 5th, 2009 at 21:53 | #51

    mdh :

    Ależ ja właśnie twierdzę, że nie można tego określić. Na dobrą sprawę dzisiaj stwierdzenie to jest sztuka nic nie znaczy. Za to jest dobrą pałką do tłuczenia. “To ‘wyrafinowana wypowiedź artystyczna’ pochyl głowę z pokorą.”

    Albo ja mam problemy z czytaniem, albo Ty masz jakiś mętny przekaz. Chodzi o to, że można określić, ale jest to rozmyte. Z jakimś przybliżeniem można, mniej więcej, na wyczucie, przez porównanie.

  52. August 5th, 2009 at 21:55 | #52

    Quasi :

    Wnioskuję stąd, że bywalcy BdB i okolic nie widzą nic specjalnie moralnie niestosownego w poniżaniu/obrażaniu innych, ani nic specjalnie krzywdzącego w byciu poniżanym/obrażanym.

    Bywalcy BdB rzadko trafiają tu przypadkiem, ale oczywiście teoretycznie też moglibyśmy się nawzajem popozywać. Tylko że na przykład większość z nas jest dość inteligentna, żeby od razu dążyć do ugody, bo jak zaproponujesz obrażonemu, że go serdecznie przeprosisz w tym samym medium, w którym go obraziłeś, a on nadal będzie twardo żądać pieniędzy – to on zacznie wypadać w oczach sądu na pieniacza.

    Quasi :

    Jako tryumf cywilizacji śmierci ten wyrok cieszy i mnie, choć radość mą znacząco tłumi gorycz płynąca ze świadomości, że za sprawą tego wyroku Ciaśni mają radość ze swego propagandowo nośnego męczeństwa.

    Wiesz, kurna, po prostu strasznie dużo Ku Klux Klan na tym zyskał propagandowo, że komornik im zajął cały majątek. Wprawdzie organizacja przestała istnieć, ale jaka była ich radość z propagandowo nośnego męczeństwa.

    mdh :

    Na dobrą sprawę dzisiaj stwierdzenie to jest sztuka nic nie znaczy.

    Żyjesz więc w świecie, w którym triumfują złe sprawy. And that’s the good news.

  53. Quasi
    August 5th, 2009 at 22:03 | #53

    mdh :

    Akcja społeczna “Stop wariatom drogowym” stosując krzywdzący stereotyp stała się ‘akcją aspołeczną’. Znaczy pod pozorem pomagania szkodziła. To był ten problem. Nie chodziło tu o środki wyrazu (w sensie że nie są estetyczna, za bardzo szokujące czy coś takiego). ‘Wybierz życie’ tego typu wadami nie jest skażone.

    Zgoda, oczywiście. [Ba, psychiatra mi opowiadał, że miał nawet z tą akcją osobisty problem. Chciał wypisać pacjenta ze szpitala, ale ten odmawiał, bo się bał tej akcji, znaczy bał się, że ona w jakiś sposób poszczuje go ludźmi. Tu nie chodzi o to, czy akcja naprawdę podżegałaby do prześladowania wariatów, lecz o delikatne samopoczucie samych wariatów bojących się prześladowania.] Ale przecież ja tego nie podważałem.

    mdh :

    Quasi, oczywiście, że absolutna wolność/sprawiedliwość/równość/(itp.) jest niemożliwa – dlatego, że jest absolutna. Jednak nie przesadzaj z tym, że liczy się tylko argument siły, gdyby tak było to wszystkie mniejszości miałby nieprawdopodobnie przesrane. Zaś w przypadku demokracji zachodnich chyba więcej niż raz się okazało, że słabsi przeforsowali rozwiązania teoretycznie nie do wprowadzenia bez argumentu siły.

    Źle.

    To nie jest tak, że słabsi przeforsowali cokolwiek, ani tak, że dziś nie stosuje się argumentu siły. (Niektóre) mniejszości szanuje się tylko dlatego, że ci, którzy okazali się silniejsi mają taki pogląd/fanaberię, że powszechnie należy szanować mniejszości. I do szanowania zmuszają argumentem siły tych, którzy sami z siebie nie chcą ich szanować.

    pozdrawiam

  54. Gammon No.82
    August 5th, 2009 at 22:03 | #54

    mdh :

    Ależ nie o to chodziło. To, że sąd przyjmuje sobie jakąś definicję, nie beatyfikuje jej. To jednorazowy numer (czy w polskich sądach definicja jest ustalana w każdej instancji niezależnie?) który nie ma wpływu na nic poza procesem.

    Sąd w ogóle w takich sprawach raczej nie przyjmuje definicji “wartości artystycznych” lub t.p.

    Sąd nie ustala jedynej obowiązującej i możliwej wykładni.

    No zdarza się, że jednak tak, a w systemach common law zdarza się wręcz bardzo często. Może nie “jedynie możliwą”, ale “jedynie obowiązującą”. Można się od niej uchylić w późniejszych sprawach tylko przez odrzucenie starego precedensu albo przez distinguishing.
    http://en.wikipedia.org/wiki/Distinguish

    Z tym że to takie abstrakcyjne ple ple, bo na przykład U.S. Supreme Court zdefiniował “obscenity” (w Miller v. California) przy użyciu pojęcia “artistic values”, ale samych “artistic values” nie zdefiniował nigdy. To co to znaczy “artistic values”? To, co w słowniku.

    A tak w ogóle to chodziło o ‘meteorytowego papieża’ Maurizio Cattelana.

    Mnie też chodziło o problem “rzeźba Cattelana v. insztalacja z listewek, dykty i fotografii płodów”. Nawet jeśli mają takie samo walory artystyczne (a raczej nie), to na niekorzyść insztalacji przemawiają: (1) możliwość jej odtworzenia tanim kosztem; (2) przeważający charakter propagandowy; (3) takież intencje insztalatorów; (4) okoliczności czasu, miejsca i sytuacji, w których zainsztalowano insztalację; (5) nachalny, wyłącznie emocjonalny charakter przekazu (utrudniający racjonalną krytykę).

    Z tych powodów dewastacja płodoinsztalacji dałaby się usprawiedliwić jako “krytyczny środek wyrazu” łatwiej, niż dewastacja papieża z meteorytem.

  55. Gammon No.82
    August 5th, 2009 at 22:15 | #55

    wo :

    Wiesz, kurna, po prostu strasznie dużo Ku Klux Klan na tym zyskał propagandowo, że komornik im zajął cały majątek. Wprawdzie organizacja przestała istnieć, ale jaka była ich radość z propagandowo nośnego męczeństwa.

    No ale w tym przypadku nie KKK tylko jedna krzykliwa baba i nie cały majątek, tylko 15 tysięcy. Jej kieszeń to zaboli, innych nie. Dla innych ona będzie Męczennicą za Sprawę, kadydatką do procesu beatyfikacyjnego itp.

  56. August 5th, 2009 at 22:17 | #56

    grzesie2k :

    Ale przecież on właśnie o wpływie człowieka.

    Ale mówisz o tym?

    Piszę to z pełną świadomością, jako że, według mojej wiedzy, nauka nie potwierdziła związku między działalnością człowieka a tak zwanym „efektem cieplarnianym”.

    Tak zwany “efekt cieplarniany”? Ekobzdury typu „globalne ocieplenie”? Idę o zakład, że jak go spytać, to powie “pierdolicie o ociepleniu, a tak zimnego lipca najstarsi górale nie pamiętają”. MRW, możesz go jakoś podejść, żeby szczerze odpowiedział?

    Quasi :

    Jako tryumf cywilizacji śmierci ten wyrok cieszy i mnie, choć radość mą znacząco tłumi gorycz płynąca ze świadomości, że za sprawą tego wyroku Ciaśni mają radość ze swego propagandowo nośnego męczeństwa.

    Quasi, lubię cię, chłopie, w ogóle wszystkich was lubię oprócz Moon, ale jak jeszcze raz ktoś powie o męczeństwie to będę skakał do gardeł i przegryzał żyły. To nie może tak być, kurwa, że za każdym razem jak ciasny przegra proces czy bitwę uliczną albo ktoś mu zniszczy cenne zdjęcie płodu czy wyrzuci won z terenu uniwersytetu, to zamiast się cieszyć, będziemy pierdzieć smętnie o męczeństwie!

  57. bantus
    August 5th, 2009 at 22:33 | #57

    Oni wszyscy są męczennikami we własnym mniemaniu. Kiedy jeszcze chodziłem do kościoła też się męczyłem. To ma swoją nazwę zresztą – białe męczęństwo

  58. mdh
    August 5th, 2009 at 22:34 | #58

    eli.wurman :

    Chodzi o to, że można określić, ale jest to rozmyte. Z jakimś przybliżeniem można, mniej więcej, na wyczucie, przez porównanie.

    Niestety dzisiaj to jest prawie niemożliwe. To się tak właściwie rozsypało w XX wieku, ‘definicji’ które ja znam jest z pół tuzina. Gdyby szczegółowo wyróżniać to będzie tego ze trzy razy tyle.
    Wg jednych ważne są intencje tworzącego, wg innych to co uważają ‘ludzie sztuki’,wg innych zależy od kontekstu (egzemplifikacją tego jest ta reklama chyba skody, gdzie ludzie w galerii biorą wieszak za działo sztuki czy scena w “Nie lubię w poniedziałku” “Nie lubię poniedziałku” kiedy Profesjonalni Profesjonaliści mówią ‘mocne…’).
    Ba w ogóle samo istnienie dzieła sztuki jest dyskusyjne. (U U. Eco chociażby.)

    Edit:
    a w estetyki pragmatyczne, czy pragmatyczne t. sztuki to nawet nie chce wchodzić bo tam to dopiero jest wszystko pokombinowane. vide R. Shusterman

  59. Gammon No.82
    August 5th, 2009 at 22:36 | #59

    mdh :

    Ba w ogóle samo istnienie dzieła sztuki jest dyskusyjne.

    No chyba nie będziecie z Eco do spółki wmawiać, że pisuar Duchampa to tylko halucynacja? :-D

  60. August 5th, 2009 at 22:38 | #60

    @Quasi

    Czy ja dobrze kojarzę, że deklarowałeś kiedyś odczuwanie satysfakcji w przypadku nagłej śmierci dzieci Terlikowskiego?

  61. August 5th, 2009 at 22:47 | #61

    mdh :

    “Nie lubię w poniedziałku”

    To jakiś niszowy gejowski pastisz?

  62. Quasi
    August 5th, 2009 at 22:50 | #62

    eli.wurman :

    To jest kwestia liczenia się z reakcją/okolicznościami. (…)

    Jasne. Ale z tą okolicznością łagodzącą nie należy przesadzać, vide: obrona gwałciciela “a ona sama się prosiła wyzywającym strojem, kokieteryjnym zachowaniem i samotnością w nocy”.

    eli.wurman :

    Auch: nie pamiętam dokładnie – czy to nie było tak, że oni się tam wystawili bez żadnych zezwoleń?

    Tak to przedstawiała “Gejzeta Aborcza”, ale “Fronda” twierdziła co innego.

    eli.wurman :

    To, że nie rozumiesz, co stoi za pozornie łatwymi do zgrepowania określeniami już wiemy. Więc se rozróżnij, czym jest koncepcja sprawiedliwości od uczciwie przedstawionej sprawy.

    Kręcisz.

    eli.wurman :

    No to jest równość wobec prawa. Ale dochodzi rozróżnienie: nie każdy jest prawnikiem, nie każdy jest lekarzem albo Zuzanną. Więc ta równość nie oznacza równych praw i obowiązków dla wszystkich, bo w szczególnych sytuacjach potrzebujemy szczególnych norm. Co nie jest trudne do zrozumienia.

    Ale o co chodzi? Mdh fetyszyzował “równość”, którą rozumiem jako “równość wobec prawa”, a ja pozwoliłem sobie zauważyć, że absolutna “równość” to utopia i podałem przykłady braku tej równości we obowiązującym prawie. Nie zgłaszałem żadnych problemów ze zrozumieniem.

    eli.wurman :

    Ale że się coś traci na takim poniżaniu to kumasz?

    Owszem. Ale traci się też na cudzołóstwie, kłamstwie, odrzuceniu zalotów i przegranych we wszelkich życiowych grach o sumie zerowej (konkurencja na wolnym rynku, na rynku pracy, na rynku matrymonialnym etc.), ale za przyczynianie się do tych strat nie karzemy. Choć bywają one tak dotkliwe, że skłaniają ludzi do targnięcia się na życie – własne lub cudze.

    pozdrawiam

  63. August 5th, 2009 at 22:59 | #63

    Gammon No.82 :

    Dla innych ona będzie Męczennicą za Sprawę, kadydatką do procesu beatyfikacyjnego itp.

    Będą marudzić, marudzić, marudzić, ale będą się gryźli w język, bo będą się bać. I super.

  64. mdh
    August 5th, 2009 at 23:07 | #64

    Gammon No.82 :

    No chyba nie będziecie z Eco do spółki wmawiać, że pisuar Duchampa to tylko halucynacja?

    Nie, jest tylko pisuarem.

  65. August 5th, 2009 at 23:08 | #65

    Quasi :

    Ale traci się też na cudzołóstwie, kłamstwie, odrzuceniu zalotów i przegranych we wszelkich życiowych grach o sumie zerowej (konkurencja na wolnym rynku, na rynku pracy, na rynku matrymonialnym etc.), ale za przyczynianie się do tych strat nie karzemy

    Ja bym prosił, żebyś nie odlatywał aż tak daleko i pamiętał, że tu nie było _kary_. Tu był proces cywilny o zadośćuczynienie poniesionych strat. Pełnomocnik powoda proponował pozwanej przeprosiny w zamian za odstąpienie od roszczeń finansowych – a pozwana szła w zapartę, co z mojego pobieżnego obserwowania orzecznictwa wydaje się strategią samobójczą, bo sądy tego nie lubią. Jeszcze na dzień przed ostatnią rozprawą kobieta mogła uniknąć płacenia zadośćuczynienia, gdyby po prostu wykrztusiła z siebie te cholerne przeprosiny. Jedno “przepraszam panie Rychu, nie wiedziałam, że to dla pana taka bolesna kwestia”, i byłaby na 15 tysi do przodu! Dlatego właśnie płacić musi Zybertowicz (bo szedł w zaparte), a nie musi Ziemkiewicz (bo od razu poszedł na ugodę i przyznał, że kłamał jak bura suka).

  66. b_sk
    August 5th, 2009 at 23:10 | #66

    Nie ma co się cieszyć z jednego wygranego procesu bo Czuma kontratakuje:

    http://wiadomosci.onet.pl/2021320,11,item.html

  67. Wojox
    August 5th, 2009 at 23:14 | #67

    ROBISZ TU GOŚCIU ZA TVN 24 I CWANIAKA !!

  68. mdh
    August 5th, 2009 at 23:15 | #68

    Quasi :

    Ale o co chodzi? Mdh fetyszyzował “równość”, którą rozumiem jako “równość wobec prawa”, a ja pozwoliłem sobie zauważyć, że absolutna “równość” to utopia i podałem przykłady braku tej równości we obowiązującym prawie.

    Quasi, ja niczego nie fetyszyzowałem. Tylko sugeruje, że istnieje symetria pomiędzy działaniami. Nie można komuś czegoś zakazywać w jednej sytuacji, a dopuszczać w drugiej. Choć to nie jest idealne to wole takie rozwiązanie niż cenzurę ustanawianą argumentem siły (obojętne której ze stron). Tylko dlatego, że lepiej zostawić zasadę równości niż ryzykować lot z wozu, pod wóz.

  69. August 5th, 2009 at 23:21 | #69

    Quasi :

    Ale z tą okolicznością łagodzącą nie należy przesadzać

    O widzisz, jak chcesz to potrafisz.

    Quasi :

    Tak to przedstawiała “Gejzeta Aborcza”, ale “Fronda” twierdziła co innego.

    Ale to jest łatwe do sprawdzenia.

    Quasi :

    Kręcisz.

    Nie. To jest różnica.

    Quasi :

    ale za przyczynianie się do tych strat nie karzemy

    Już Ci wo wyjaśnił, ja jeszcze dodam, że “kara” to też pewien koszt – w przypadku zdrady małżeńskiej np. okazuje się, że zdradzający buli alimenty, rozwód z orzeczeniem o winie, takie tam.

    Quasi :

    na rynku matrymonialnym

    Pierdolisz troszkę bez sensu, Quasi. No przecież nikt nie karze nikogo za to, że jakaś firma nie chce zrobić z drugą interesu.

    Wojox :

    ROBISZ TU GOŚCIU ZA TVN 24 I CWANIAKA !!

    E, no widzę że cwaniak to się tu zjawił. Dajesz 20 zyka na wjazd, i weź chociaż tulipana, bo widzę, że przyszedłeś uzbrojony tylko w capslock.

  70. August 5th, 2009 at 23:23 | #70

    mdh :

    Choć to nie jest idealne to wole takie rozwiązanie niż cenzurę ustanawianą argumentem siły

    Dżyzas, nie cenzura, a określenie miejsca, gdzie odpowiednie dane treści mogą być pokazywane. Przecież pipszoły też są pokitrane, nie urządza się pornopokazów na piknikach lotniczych, pracowniczych czy chuj wie jakich.

  71. culture.vulture
    August 5th, 2009 at 23:25 | #71

    ups… Terlikowski usunął zdjęcie krwawego befsztyku, ale przy okazji poznikał tubgirl i goatse. Nadziejam, że paru betonowych dostało po gałach.

  72. August 5th, 2009 at 23:26 | #72

    b_sk :

    ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że żyjemy w kraju, w którym niezależnie od PRowskich konsekwencji są takie sytuacje kiedy można dostać po pysku

    nie, no to jest troche wymowka. w kazdym kraju sa takie miejsca gdzie mozna dostac po pysku, i to nie ma zwiazku z rozpierdalalniem wystawy (publicznej wypowiedzi) o tresci ktorej nie akpeptujemy.

  73. August 5th, 2009 at 23:28 | #73

    eli.wurman :

    E, no widzę że cwaniak to się tu zjawił. Dajesz 20 zyka na wjazd, i weź chociaż tulipana, bo widzę, że przyszedłeś uzbrojony tylko w capslock.

    Zostaw go, on zna prawdę.

    emat CHEMTRAILS to już raczej fakt, piszę raczej bo jeszcze mało ludzi otworzyło oczy i piszą o “technice” powstawania smug. Wiemy że powstają na lotniskach, przy starcie i przy wielu innych okazjach. Ale MY widzimy lecące “WYBRANE” samoloty które robia OPRYSK i to widać i słychać i czuć… Jak dziś zobaczyłem niebo i parę X-ów i A– i powstajace w parę minut chmury to wiem co to jest. Albo jak lecą ze 3,4 samoloty i wszystkie w kierunku słońca i zostawiają szeroką na 4 (silniki — uff co za bolidy niebieskie) taśmę, czasami przerywaną – bo słaby gaźnik zamontowali smugę. To tylko się zaciska zęby, bo oficjele w Wielkiej Brytanii ponoć nie widzą problemu i nie widzą nieba…
    Raczej już znam niby przyczynę, a jest prozaiczna. 1. Osłabianie naszej odporności, aby jesienne szczepienia były bardzoooo owocne…..

  74. August 5th, 2009 at 23:28 | #74

    culture.vulture :

    ups… Terlikowski usunął zdjęcie krwawego befsztyku

    Ja wciąż widzę befsztyk.

  75. kabotyna
    August 5th, 2009 at 23:31 | #75

    wo :

    Piractwo też jest bronione pod kątem Wolności Wypowiedzi

    Chyba na maku. Ewentualnie w majtach?

    Rozpierduchę na wystawce popieram. Równocześnie, konsekwencją tego, jest to że muszę tolerować wszechpolackie wyzwiska i ryki podczas Marszu Równości. Z taką samą pokorą.

  76. August 5th, 2009 at 23:31 | #76

    bart :

    Zostaw go, on zna prawdę.

    A to przepraszam, kierowniku, co złego to nie ja.

  77. Gammon No.82
    August 5th, 2009 at 23:33 | #77

    wo :

    Będą marudzić, marudzić, marudzić, ale będą się gryźli w język, bo będą się bać. I super.

    Ależ oby.

    mdh :

    Nie, jest tylko pisuarem.

    A jak domalować na nim kwiatek albo motylka, to może będzie chociaż dziełem sztuki użytkowej?

  78. kabotyna
    August 5th, 2009 at 23:36 | #78

    wo :

    zna na sztuce

    Ju mejk maj dej. And najt tu. Uwielbiam kolesi co wypowiadają tą ponadczzasową sentencję: “zna się na SZTUCE”. Znać to można Zenka od oklejania ajpoda folią w kwiatki. W San Franciszko.

  79. August 5th, 2009 at 23:39 | #79

    kabotyna :

    Chyba na maku. Ewentualnie w majtach?

    Zapraszam na badania terenowe na wykop.pl

    hlb :

    i to nie ma zwiazku z rozpierdalalniem wystawy (publicznej wypowiedzi) o tresci ktorej nie akpeptujemy

    Soraski, ale jak nie akceptujemy treści? Akceptujemy. Przecież wiemy, że abortowane płody nie są rzeczą ładną i przyjemną.

    Parę osób po prostu rozwaliło (as seen on TV:i to w mało widowiskowy sposób, łatwo było to posklejać – co podsyca moje podejrzenia, że to ich własna robota) parę debilnych plakatów, w miejsu, w którym te plakaty nie powinny stać (brak zezwolenia). Nie wiadomo kto je rozwalił.

  80. b_sk
    August 5th, 2009 at 23:39 | #80

    hlb :

    nie, no to jest troche wymowka. w kazdym kraju sa takie miejsca gdzie mozna dostac po pysku, i to nie ma zwiazku z rozpierdalalniem wystawy (publicznej wypowiedzi) o tresci ktorej nie akpeptujemy.

    Mówiłem o sytuacjach, a nie miejscach. Im nie zniszczono plakatów w ramach relaksu po wieczornym piwku, a pole pod Kostrzynem, czy gdziekolwiek Woodstock się odbywa, to nie jest miejsce, w którym plakaty niszczone są codziennie w ramach hobby miejscowej ludności. Zniszczono je dlatego, że wpychali się z nimi na siłę tam gdzie nikt ich nie chciał. Sami sytuację sprowokowali i żałować ich nie zamierzam.
    Oczywiście nie zabraniam policji szukania sprawców i nie zabraniam frondziarzom sądzenia się przez następne naście lat z Owsiakiem. Mają takie hobby to niech się w nim realizują, ale ja swoje zdanie na ten temat mam.

  81. August 5th, 2009 at 23:42 | #81

    kabotyna :

    Chyba na maku.

    Nawet jak jesteś trzeźwy to masz problemy z sensownym komentowaniem, więc nie utrudniaj sobie wirtualnego życia.

  82. August 5th, 2009 at 23:44 | #82

    b_sk :

    Zniszczono je dlatego, że wpychali się z nimi na siłę tam gdzie nikt ich nie chciał.

    I podkreślajmy do zmęczenia, że opiekunowie wystawki to ludzie z kręgu kulturowego, który Owsiaka szczerze nienawidzi. A “Pokoleniem WOŚP” gardzi.

  83. bloody_rabbit
    August 6th, 2009 at 00:04 | #83

    wo :

    Gdybym Cię szanował jako dyskutanta

    Wzajemnie.

    to pewnie bym zapytał “skoro uważasz, że to bzdura, to o co według Ciebie pytal Gamon”.

    Skoro już spytałeś, to mam odpowiedzieć?

    Jeśli Twoja linia obrony to “co innego zniszczyć wystawę, co innego wklepać WO”, to przypomnij sobie takie wyrażenie “slippery slope”. Mam tłumaczyć dalej?

    a moim blogu potrafił tak przez kilkadziesiąt komciów

    Bzdura, nigdy mi się nie chciało tyle czasu marnować.

  84. bloody_rabbit
    August 6th, 2009 at 00:06 | #84

    eli.wurman :

    , w miejsu, w którym te plakaty nie powinny stać (brak zezwolenia). Nie wiadomo kto je rozwalił.

    Jak ktoś zostawi chińską porcelanę na środku autostrady a potem lata z płaczem, że mu ją rozjechali, to robi z siebie idiotę.

  85. mdh
    August 6th, 2009 at 00:26 | #85

    Gammon No.82 :

    A jak domalować na nim kwiatek albo motylka, to może będzie chociaż dziełem sztuki użytkowej?

    Sztuka użytkowa to jeszcze inna para kaloszy, a dodatek stosunkowo świeża.
    U Eco i później w estetyce recepcji chodzi o to, że odbiorca odwala kawał roboty grając w grę w interpretację. ‘Fontanna’ sama to tylko część i jak się okazuje mało znacząca skoro jak każdy obiekt ready-made wymaga ‘oprawy’ specjalnie przygotowanej dla odbiorcy.

  86. kabotyna
    August 6th, 2009 at 00:29 | #86

    wo :

    nie utrudniaj sobie wirtualnego życia.

    Jesteś mocno pobudzony. Urlop powinien pomóc.

  87. August 6th, 2009 at 00:37 | #87

    mdh :

    Ależ jak odróżnić skomplikowaną wypowiedź artystyczną od nieartystycznej? Jest jakiś wyróżnik?

    Nie ma, no i?

    Gammon No.82 :

    Rzecz w tym, czy w ramach krytyki podlegają rozpierdusze.

    What he said. Ja się w ogóle wypowiadam umiarkowanie za niszczeniem jako formą wypowiedzi. I oceniam tę wypowiedź krytyczno-artystycznie. Woodstockowicze: cienko, wolałbym ognisko (chociaż to zły mem jednak jest…) i tańce, albo zrobienie z tego ołtarza i modlitwy; Poseł od meteorytu: bardzo słabo, zupełnie bez finezji, zmarnowana szansa; Olbrychski: wyraźny mem (cześćjacek: nie musi być sensowny) miksujący etos szlachecki IIRP z delikatnym posmakiem Kampanii Wrześniowej.

    Osobną sprawą jest ocena słuszności. Tu pewnie się domyślacie moich poglądów, dodam tylko, że w sprawie Olbrychskiego OIDP chodziło o to, że wystawa zatytułowana “Naziści” przedstawiała aktorów. Olbrychski wystąpił przeciwko pierdoleniu się symulakrów, co uważam za tyle słuszne co beznadziejne. Naziści i tak się niestety w końcu zpulpują doszczętnie i nie sądzę, żeby Olbrychski kupił nam choć miesiąc.

    Kwestię dostępności i biletowania mam za drugorzędną. Jak coś jest w mediach to istnieje (oczywiście liczy się czy przed zniszczeniem).

    Forgadsejk, żyjemy w świecie petabajtowych przestrzeni dyskowych. W XX-wieku to jeszcze było tak, że można było wymazać jakąś kulturę paląc masowo książki. Teraz to tylko, nomen omen, dorzucanie do pieca by było. Możemy już wyluzować poślady w temacie tego, że przyjdzie jakiś kataklizm i nam wyzeruje kulturę. Albo będzie tak duży, że wyzeruje całą ludzkość, albo tak mały, że zostanie wchłonięty, poplasterkowany i sprzedany przez telewizję. Problemem jest raczej nadprodukcja treści i sensu. Niszczenie ma przynajmniej jeszcze jakiś kreatywny potencjał kulturowy (Generacja “Niszcz” — koszulki z nadrukiem tylko 29.99PLN).

    bart :

    GDZIEŚ TY BYŁ, NA WAKACJACH?!

    No właśnie. Eli musi nam czym prędzej wystawić certyfikaty, że wolno nam mówić “pedał”.

    Quasi :

    Całkiem zacne podejście. Pozwolisz, że sobie je importuję do światopoglądu?

    Boję się. Mam niejasne przeczucie, że obróci się to przeciw mnie. Ty jesteś jak Japończycy, którzy najpierw dostają od Amerykanów licencję na jakieś zakichane łożysko, a za 40 lat dzięki temu rozmontowują im przemysł samochodowy. No i wizualizuję sobie jak importujesz moje poglądy przez dopisanie “#include” do źródła kernela… Boję się.

    Quasi :

    I przy okazji – co powiesz na to?

    Chwilowo nie mogę kliknąć, bo jadę na przyzerowym łączu.

    Quasi :

    I patrząc na powszechność wzajemnego poniżania się i obrażania na BdB

    Poniżanie i obrażanie jest też oznaką zażyłości. Grubego kolegę nazywamy pieszczotliwie “prosiak”. Jednak do grubasa na ulicy bym tak nie powiedział.

    bart :

    goście kwestionujący samo istnienie globalnego ocieplenie lokują się na najniższym kręgu kretyństwa,

    Bo to idiotyczna nazwa jest. Jakby mówić o “zmianach klimatycznych” to by się góralscy meteorologowie nie wypowiadali. Ale teraz memu już nie cofniesz, bo obły.

    bart :

    to zamiast się cieszyć, będziemy pierdzieć smętnie o męczeństwie!

    No to DKN ma misję: wymyślić mem wyprzedzający na męczennictwo w świetle prawa.

  88. kabotyna
    August 6th, 2009 at 00:43 | #88
  89. bloody_rabbit
    August 6th, 2009 at 01:47 | #89

    inz.mruwnica :

    W XX-wieku to jeszcze było tak, że można było wymazać jakąś kulturę paląc masowo książki. Teraz to tylko, nomen omen, dorzucanie do pieca by było.

    Ja się boję tego, że nośniki danych nam się popsują. Książkę wydaną 100 lat temu mogę sobie czytać dopóki się nie rozpadnie. Jak ktoś mi przyśle ją w formacie edytora AMI Pro, albo na dyskietce zapisanej w latach 80-tych, to mam problem.

  90. Blaise
    August 6th, 2009 at 01:54 | #90

    kurka! dni pllyną, a tu piszą i piszo.

    wiecie co, wzruszyła mnie pieśń bitewna i pieśń poetycka.
    http://www.youtube.com/watch?v=C0LLjNVr7AI

    Super kawałek!

    PS. Video straszy rzecz jasna.

  91. Quasi
    August 6th, 2009 at 02:55 | #91

    bart :

    (…) To nie może tak być, kurwa, że za każdym razem jak ciasny przegra proces czy bitwę uliczną albo ktoś mu zniszczy cenne zdjęcie płodu czy wyrzuci won z terenu uniwersytetu, to zamiast się cieszyć, będziemy pierdzieć smętnie o męczeństwie!

    Kiedy to nie jest nasze pierdzenie tylko ich. Ich radosne popierdywanie. Nie widzisz jak na drzwiach noszą Świętojańską pastora Ake Greena, Dawida Irwinga, Rocco Buttiglione, Paula Camerona, Joannę Najfeld, Olszewskiego i jego rząd, szafę Lesiaka, Ziemkiewicza, Sakiewicza, zakaz mówienia “mama” i “tata”, pedalską parodię ślubu w Notre-Dame, zamykanie katolickich sierocińców odmawiających oddawania dzieci pedałom itp.?

    Przecież ich to “prześladowanie” zwyczajnie cieszy. Oni są jak paranoicy, dla których – podobno – największą tragedia jest uświadomienie sobie, że ich prześladowcze scenariusze były tylko urojeniami; bo wiara, że jest się celem jakichś niecnych knowań bardzo człowieka dowartościowuje (zwłaszcza, gdy się zazdrości Popiełuszkom, Kolbeom czy innym świętym Sebastianom, którzy mieli to szczęście, ze się urodzili w czasach, gdy była okazja męczeństwem dać świadectwo Chrystusowi) – lepiej być nienawidzonym i prześladowanym niż lekceważonym.

    Spójrz na to tak, że można się śmiać przez łzy. Taka ambiwalencja: w krótkiej perspektywie czasowej się cieszysz z dopierdolenia fundamentalistom, a w długiej – szlochasz z powodu ich męczeństwa.

    grzesie2k :

    Czy ja dobrze kojarzę, że deklarowałeś kiedyś odczuwanie satysfakcji w przypadku nagłej śmierci dzieci Terlikowskiego?

    [KALAREPKA WARNING]
    Napisałem, że sprawia mi satysfakcję świadomość, że ludzie, których nienawidzę cierpią. A nienawidzę co niektórych Ciasnych, w tym Terlikowskiego i Nicponia. Jeśli dobrze pamiętam, przykład śmierci dzieci dawałem akurat odnośnie córek Nicponia, a nie Terlikowskiego. Przy czym kluczowe jest to, aby za tę śmierć był odpowiedzialny sam Ciasny – przez swoją wściekłość lub głupotę. Tak, żeby jak najbardziej cierpiał i nie mógł się pocieszać męczeństwem lub żądzą zemsty. Np. żeby Nicpoń w gniewie zatłukł sobie córeczkę albo ją po pijaku/prochach zgwałcił, albo żeby ją chociaż zabił/okaleczył swoją szaleńczą jazdą samochodem czy zabawą z bronią palną.
    [/KALAREPKA WARNING]

    Oczywiście to nie znaczy, że nienawiść czuję także do ciasnych dzieci, ani że popieram krzywdzenie dzieci (tudzież jego legalizację). Wręcz przeciwnie.
    Tak samo jak nie popieram (legalności) wandalizmu i niszczenia wystaw antyaborcyjnych, tak ze zniszczenia tej na Woodstocku się cieszę – jako z prztyczka wymierzonego ciasnocie – jednocześnie opłakując ciasne męczeństwo.

    wo :

    Ja bym prosił, żebyś nie odlatywał aż tak daleko i pamiętał, że tu nie było _kary_. Tu był proces cywilny o zadośćuczynienie poniesionych strat.

    No cóż, na ten temat już kiedyś była rozmowa. Wówczas Gammon uzasadniał, że skazanie w procesie cywilnym, wymuszona wypłata “zadośćuczynienia” czy wymuszone “przeprosiny” także kwalifikują się jako kara. A Ty nie zaprotestowałeś.

    wo :

    (…) Jeszcze na dzień przed ostatnią rozprawą kobieta mogła uniknąć płacenia zadośćuczynienia, gdyby po prostu wykrztusiła z siebie te cholerne przeprosiny. Jedno “przepraszam panie Rychu, nie wiedziałam, że to dla pana taka bolesna kwestia” (…)

    I uważasz, że takie przyciśniecie człowieka buciorem i publiczne jego upokorzenie nie może być nazwane karą?

    Zresztą, ja czegoś takiego przede wszystkim nie nazwałbym przeprosinami. Bo przecież człowiek przymuszony do “przeprosin” w rzeczywistości nie przeprasza, nie żałuje tego, że kogoś swoimi słowami skrzywdził, nie czuje skruchy ani sympatii do poszkodowanego, ani chęci pojednania się z nim – wręcz przeciwnie: pewnie czuje do niego jeszcze większą nienawiść, pogardę oraz ma poczucie niesprawiedliwości i bycia przez niego krzywdzonym. Wymuszone groźbą/szantażem/torturami itp. kapiące obłudą “przepraszam” to żadne przeprosiny. W każdym razie, mnie na takich “przeprosinach” nigdy nie mogłoby zależeć. A zatem o jakim “zadośćuczynieniu” tu mówimy?

    mdh :

    Quasi, ja niczego nie fetyszyzowałem. Tylko sugeruje, że istnieje symetria pomiędzy działaniami. Nie można komuś czegoś zakazywać w jednej sytuacji, a dopuszczać w drugiej.

    A ja sugeruję, że taki algorytm działa tylko pod warunkiem, że się przyjmie aksjomat pełnej “równości” i “sprawiedliwości” (przynajmniej lokalnie, względem jakiegoś konkretnego prawa; bo globalna równość i sprawiedliwość to utopia). A sęk w tym, że ludzie z którymi dyskutujesz tego aksjomatu nie przyjmują. Oni szczerze chcą nierówno i niesprawiedliwie traktować Ciasnych i ich ciasne uprzedzenia&wartości.

    mdh :

    Choć to nie jest idealne to wole takie rozwiązanie niż cenzurę ustanawianą argumentem siły (obojętne której ze stron). (…)

    Ale przecież to rozwiązanie – jak każde inne – w praktyce wpierw musisz narzucić argumentem siły.

    Nie zrozum mnie źle – ja w tej konkretnej sprawie się z Tobą zgadzam. W kwestii wolności wypowiedzi też zadowala mnie taka równość i sprawiedliwość. Przecież widzisz, ze potępiam dewastację na Woodstocku (mimo, że osobiście poniekąd mnie ona cieszy).
    Tyle, że ja otwarcie nazywam to swoją fanaberią – obiektywnie ani lepszą, ani gorszą od fanaberii konkurencyjnych – i otwarcie przyznaję, że do jej wprowadzenia w życie, utrzymania i egzekwowania musiałbym posłużyć się argumentem siły, którego w tej chwili nie posiadam.

    eli.wurman :

    (…) “kara” to też pewien koszt – w przypadku zdrady małżeńskiej np. okazuje się, że zdradzający buli alimenty, rozwód z orzeczeniem o winie, takie tam.

    Nie wiem jak to jest z alimentami i orzekaniem o winie. Ale o zdradzie można mówić nie tylko w małżeństwie, a i tak niektórzy odbierają ją bardzo boleśnie, a sprawca pozostaje bezkarny.

    eli.wurman :

    Pierdolisz troszkę bez sensu, Quasi. No przecież nikt nie karze nikogo za to, że jakaś firma nie chce zrobić z drugą interesu.

    No pewnie, że nie karze. Przecież napisałem, że się za coś takie się nie karze, choć odmowa zrobienia interesu/odbycia stosunku seksualnego/zawarcia związku intymnego lub małżeństwa może być dla osoby, której się odmawia wielką stratą/krzywdą (znam gościa, który po czymś takim się emo-pociął, tj. w poprzek).

    inz.mruwnica :

    Poniżanie i obrażanie jest też oznaką zażyłości. Grubego kolegę nazywamy pieszczotliwie “prosiak”. Jednak do grubasa na ulicy bym tak nie powiedział.

    [Ja np. do swojego brata od kilkunastu lat mawiam per “gnoju”, “chuju”, “pierdolony skurwysynu” itp.. Z wzajemnością. Brat jest dla mnie najdroższą istotą ludzką jaką kiedykolwiek poznałem.]

    Coś takiego to pseudo-obrażanie i pseudo-poniżanie. To co widzę w tutejszych flejmach zdecydowanie tak nie wygląda. To jawna antypatia, złośliwość, pogarda, protekcjonalność/poczucie wyższości.

    pozdrawiam

  92. August 6th, 2009 at 05:22 | #92

    inz.mruwnica :

    Boję się.

    I am afraid, Dave.

  93. August 6th, 2009 at 08:46 | #93

    Quasi :

    Żartujesz sobie?

    Znaczy się, Tobie się chyba częściej obrywa od “sztucznych inteligencji”, “nieludzi” itepe. Ale generalnie to poza flejmami z WO jest raczej kulturnie przecież.

    Quasi :

    nie widzą nic specjalnie moralnie niestosownego w poniżaniu/obrażaniu innych

    Rzekłbym, że jeśli nawet stali bywalcy się obrzucają jakimiś wyzwiskami, to przeważnie nie ma w tym prawdziwego emo, tylko skonwencjonalizowane “twoje stare” for teh lulz.

  94. urbane.abuse
    August 6th, 2009 at 08:50 | #94

    Quasi :

    Ale o zdradzie można mówić nie tylko w małżeństwie, a i tak niektórzy odbierają ją bardzo boleśnie, a sprawca pozostaje bezkarny.

    Och, naprawdę nie doceniasz możliwości uprzykrzenia życia człowiekowi przez człowieka.
    Quasi :

    Nie widzisz jak na drzwiach noszą Świętojańską pastora Ake Greena, Dawida Irwinga, Rocco Buttiglione, Paula Camerona,

    Rocco się ostatnio wypiął zadem na cywilizację życia i jest za abortowaniem; nie wiem co na to jego dotychczasowy fanklub.

  95. bloody_rabbit
  96. August 6th, 2009 at 09:13 | #96

    bloody_rabbit :

    Super kraj!

    Chuj Ci do tego, w zasadzie.

  97. August 6th, 2009 at 09:23 | #97

    inz.mruwnica :

    Olbrychski wystąpił przeciwko pierdoleniu się symulakrów

    No właśnie OIDP nie, przeciwko pierdoleniu się symulakrów była wystawa, Olbrychski natomiast wystąpił w beznadziejnej walce z własną głupotą.

  98. August 6th, 2009 at 09:32 | #98

    Quasi :

    Ich radosne popierdywanie.

    “Zwycięstwo moralne” to tylko eufemizm na “klęska”.

    A zatem o jakim “zadośćuczynieniu” tu mówimy?

    A ideę “odszczekiwania jak pies pod stołem” znasz i rozumiesz? Też nie ma znaczenia, czy odszczekujący spod stołu se myśli “a jednak mam rację, bucu”. No to tu jest podobnie, idzie o publiczne upokorzenie, a nie o to żeby się facet z babiszonem pogodził.

  99. urbane.abuse
    August 6th, 2009 at 09:33 | #99

    czescjacek :

    Olbrychski natomiast wystąpił w beznadziejnej walce z własną głupotą.

    A nie do końca; z szablą na symulakry to faktycznie trochę jak we wrześniu ’39 (Kołakowski w niedawno tu linkowanych wspomnieniach mówił,że wg propagandy IIRP niemieckie czołgi miały być fejkami z tektury czy innego drewna. Może wtedy ułani zrobili happening a la Daniel?)
    Inna rzecz, że Daniel O. raczej nie miał i nie ma pojęcia o takich subtelnościach

  100. Gammon No.82
    August 6th, 2009 at 09:34 | #100

    Quasi :

    Kiedy to nie jest nasze pierdzenie tylko ich. Ich radosne popierdywanie. Nie widzisz jak na drzwiach noszą Świętojańską pastora Ake Greena, Dawida Irwinga, Rocco Buttiglione, Paula Camerona, Joannę Najfeld, Olszewskiego i jego rząd, szafę Lesiaka, Ziemkiewicza, Sakiewicza, zakaz mówienia “mama” i “tata”, pedalską parodię ślubu w Notre-Dame, zamykanie katolickich sierocińców odmawiających oddawania dzieci pedałom itp.?
    Przecież ich to “prześladowanie” zwyczajnie cieszy. Oni są jak paranoicy, dla których – podobno – największą tragedia jest uświadomienie sobie, że ich prześladowcze scenariusze były tylko urojeniami; bo wiara, że jest się celem jakichś niecnych knowań bardzo człowieka dowartościowuje (zwłaszcza, gdy się zazdrości Popiełuszkom, Kolbeom czy innym świętym Sebastianom, którzy mieli to szczęście, ze się urodzili w czasach, gdy była okazja męczeństwem dać świadectwo Chrystusowi) – lepiej być nienawidzonym i prześladowanym niż lekceważonym.

    Wczoraj po głębokim przemyśleniu sprawy, zresztą przy wsparciu alkoholu konwencjonalnego, doszedłem do wniosku: paranoik będzie siedział w oblężonej twierdzy w swej męczenniczej aureoli niezależnie od takich czy innych działań otoczenia.

    Opona takiemu pęknie – ubecy przecięli. W gówno wdepnie – pewnie Michnik na polecenie Kiszczaka mi podłożył. Sroka zaskrzeczy za oknem – ALARM! już żydokomunoliberalne hordy skradają się ku naszym murom obronnym. Terlikowski zacytuje katechizm o homoseksualistach – Zdrayca Y Sprzedawczyk (a ten jakiś Katechizm to z pewnością nie jest polskie nazwisko).

    Obłęd i zjawiska obłędopodobne stoją na niezwykłej zdolności do zinterpretowania każdego zdarzenia tak, by potwierdzało Mój Przenajświętszy System Urojeniowy. A w tej sytuacji należy chyba jednak walić ich samopodtrzymujące męczennictwo i patrzeć tylko na efekty obiektywne.

Comment pages
1 19 20 21 22 23 27 2340
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)