Chemtrails: śmierć spadająca z niebios
Jakiś czas temu obiecałem wam notkę o morgellonach, czyli sztucznych włóknach tworzących się ludziom pod skórą. Te obce ciała miały formować się w efekcie spożywania żywności modyfikowanej genetycznie. Chorym na morgellony zazwyczaj polepsza się po kuracji lekami antypsychotycznymi podawanymi w wypadku halucynozy pasożytniczej — nazwa dokładnie oddaje istotę schorzenia. Część pacjentów odmawia kuracji, twierdząc, że taka diagnoza uwłacza ich godności. I tu w zasadzie mógłbym zakończyć wpis o morgellonach, bo temat okazał się wybitnie nierozwojowy, a amerykańskie rządowe Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom wciąż bada to schorzenie — może się więc okazać, że faktycznie coś jest na rzeczy.
Podczas researchu morgellonów trafiłem jednak na fascynujący trop. Okazuje się, że zakażenie toksycznymi genami zawartymi w GMO to tylko jedna z hipotez tłumaczących powstawanie morgellonów. Według innej, morgellony to nanotechnologiczne, zdalnie zasilane i sterowane roboty, które dostają się do organizmu z chemtrailsów. Nie, serio. Nie żartuję. O, proszę.
Chemtrailsy, nazywane też smugami chemicznymi, to przyczynek do mojej prywatnej teorii, że najlepiej rozchodzi się wiedza o spiskach, których działanie można zaobserwować z własnego ganku. Większość z nas ogląda chemtrailsy każdego pogodnego dnia: to smugi kondensacyjne pozostawiane przez samoloty. „Zwykłe” smugi (ang. contrails) tworzą się w wyniku powstawania kryształków lodu wokół drobinek spalin. Dzieje się to na wysokości kilku do kilkunastu kilometrów, w konkretnych warunkach pogodowych. Chemtrailsy zaś udają tylko smugi kondensacyjne, a naprawdę są koktajlem groźnych chemikaliów, którym Rząd Światowy polewa ludzkość. Po co polewa i czy aby na pewno polewa?
Krótka dygresja: imponuje mi szacunek, jakim darzą się wzajemnie spiskoteoretycy różnych wyznań. Jeden wierzy, że Kennedy’ego zamordowała żydowska mafia, drugi obstawia kosmitów, ale zazwyczaj trzymają ze sobą sztamę. Łączy ich walka o Prawdę przeciwko wspólnemu Przeciwnikowi, który tę Prawdę Ukrywa — i nic to, że ich Prawdy wzajemnie się wykluczają! Z jednej strony może to być syndrom polskiej opozycji solidarnościowej, która jednoczyła najróżniejsze nurty polityczne w walce z komuną, przy cichym założeniu, że kiedy komuna padnie, to wtedy sobie pogadamy o całej reszcie. Istnieje też ewentualność, że w przypadku spiskoteoretyków zawsze da się znaleźć wspólną płaszczyznę (w naszym przykładzie o JFK będzie to pozaziemskie pochodzenie Jewriejskiego Plemienia). Zresztą zapewne w wyniku niepotrzebnego dopatrywania się wspólnego mianownika David Icke bywa oskarżany o antysemityzm — jego przeciwnicy twierdzą, że kiedy mówi „jaszczury”, myśli „Żydzi”.
Jakie są więc Prawdy tropicieli chemtrailsów? Hipoteza najbardziej mainstreamowa: chemtrailsy służą do kontroli klimatu. Jedni twierdzą, że zawarty w nich tlenek glinu odbija promieniowanie słoneczne, ochładzając Ziemię. Inni dodają, że oprócz tlenku glinu w smugach znajdują się również sole baru, służące programowi HAARP do wywoływania trzęsień ziemi i aktywizacji wulkanów. Co ciekawe, hipoteza klimatyczna zawiera ziarenko prawdy: cirrusy tworzące się czasem od smug kondensacyjnych mają pewien wpływ na klimat Ziemi. Kiedy po atakach 11 września w USA na trzy dni wstrzymano ruch lotniczy, meteorolodzy zaobserwowali gwałtowny wzrost dobowej różnicy temperatur.
Inne, weselsze hipotezy zakładają, że aluminium i bar opadają na ziemię, dostają się do organizmów ludzkich i służą za anteny do kontroli myśli, ewentualnie do wzmacniania szkodliwego działania niskich częstotliwości, którymi bogobojnych Amerykanów atakuje ich własna armia. Hipoteza o opryskiwaniu obywateli szczepionkami została obalona ze względu na fakt, że po przelocie samolotów ludzie zazwyczaj czują się gorzej — a więc szczepienia odpadają, po nich się polepsza. Osoby, które na tyłach znaków drogowych dostrzegają zakodowane instrukcje dla wojsk okupacyjnych ONZ, faworyzują tezę o kontroli populacji: chemtrailsy trują nieprawomyślnych obywateli, fundując im lekką grypkę, bóle brzucha, głowy i stawów, podskakujące powieki, problemy z oddychaniem i ogólne rozbicie. Lista symptomów wydaje się znajoma? Bingo! To te same objawy, z którymi świetnie radzi sobie większość specyfików i procedur medycyny alternatywnej! Za wyjątkiem tików powiek. Nikt nie radzi sobie z tikami powiek.
Przy pisaniu takich tekstów najfajniejszy jest research. Oto ukochany przeze mnie polski akcent, czyli przełożenie globalnego spisku na przaśną rzeczywistość południowej Polski. Komentator artykułu poświęconego chemtrailsom w witrynie „Otwórz oczy” sugeruje, że górnośląscy farmaceuci też są w zmowie:
Obserwujemy to zjawisko od paru miesięcy w Polsce, Jastrzębie Zdrój. Rekord 5 szt. chemtriali, rano cieniutkie smugi, po południu prawie się łączyły. Zjawisko tzw. ciągłej grypki, krząkanie i uczucie że coś mamy w gardle. Zgadzam się z tematem w 100%, to nie jest teoria, to jest fakt. Poza tym na innej stronie ktoś podał że to jest mycie samolotów. Torpeduje to stwierdzenie prostym wyjaśnieniem, niebo to nie airmyjnia. Rozumien jeden, dwa, trzy samoloty, ale żeby myć nad miastem ? ze 20 samolotów ? Bzdura, a dziwnie po chemtrialach robią się kolejki w aptekach ? Biznes całą gębą…
Oto link do tekstu z 2000 r., którego autorowi wydaje się, że Związek Radziecki wciąż istnieje. Możecie powiedzieć, że się czepiam — odpowiem, że to niby drobiazg, ale świetnie ilustrujący pogardę dla rzeczywistości. Link do pierwotnej lokalizacji tekstu prowadzi do strony Surfing The Apocalypse — zajrzałem tam na chwilę i przyciągnęła mnie hipnotyczna reklama z dziwacznym tekstem i jeszcze dziwniejszą oprawą graficzną. Zaprowadziła mnie do strony eFoodsDirect sprzedającej liofilizowaną i puszkowaną żywność dla świadomych obywateli pragnących uniezależnić się od rządowych dostaw jedzenia (lub dysponujących ograniczoną przestrzenią magazynową w swoim schronie przeciwatomowym). Bestsellery to Freedom Unit i Liberty Unit — zestawy rocznego wyżywienia dla jednego dorosłego z dołączoną książką kucharską.
Dokumentacja zdjęciowa teorii chemtrailsów dzieli się na dwie nierówne kupki. Większy stosik to zdjęcia samych smug, zazwyczaj wykonywane przez tropiciela w jego miejscu zamieszkania. Mniejsza kupka to fotografie narzędzi zbrodni: dziwnych fragmentów kadłuba, dysz, a nawet wnętrz samolotów, z beczkami wypełnionymi tajemniczą substancją.
I tu czas wspomnieć o Contrail Science.
Chemtrails to bardzo popularna teoria spiskowa (to przez widzialność z ganku, mówię wam). Tak popularna, że dorobiła się specjalnej strony poświęconej obalaniu „faktów o chemtrailsach”. Jej autor, kryjący się pod nickiem Uncinus, odnalazł wyjaśnienie zagadki beczek (oraz oryginalne zdjęcie w serwisie airliners.net). Okazuje się, że fotografia pokazuje wnętrze Boeinga służącego m.in. do testów gwałtownych zmian obciążenia pokładu — stąd beczki, będące częścią hydraulicznego układu symulującego takie zmiany. Wersja zdjęcia krążaca po stronach i forach wyznawców teorii chemtrailsów została nieco zmodyfikowana: ktoś dodał w Photoshopie napisy „Sprayer 05” i „Hazmat [hazardous material] Inside”. Świadczy to, że ledwie krok dzieli głupotę od oszustwa.
Dzięki Contral Science dowiedziałem się też, że Poszukiwacze Prawdy biorą za rozpylacze chemtrailsów następujące akcesoria: naukowe przyrządy do pobierania próbek powietrza, do badań nad oblodzeniem kadłubów samolotów, otwory do awaryjnego zrzutu paliwa, umocowania anten ciągniętych za samolotem, generatory dymu (do badania wirów wytwarzanych przez kadłub), urządzenia do zasiewania chmur i tankowania w powietrzu. Za chemtrailsy brano zaś wodę zrzucaną przez samoloty do gaszenia pożarów czy odrzut z rakiet do wspomagania startu. Polecam samodzielną lekturę Contral Science — to kopalnia wiedzy o mitach związanych ze smugami kondensacyjnymi, a jej Szacowny Gospodarz z rozbrajającym i budzącym podziw spokojem odpiera ataki szaleńców w komentarzach.
Birger:
Uncinusie, wyjaśnij mi proszę, w którym roku odkryto utrzymujące się długo smugi? I dlaczego słyszę dźwięki o wysokiej częstotliwości, kiedy widzę chemosamolot albo zorzę polarną??Uncinus:
Odkryto je w 1921 r. Zobacz: http://contrailscience.com/pre-wwii-contrails/Nie wiem, dlaczego słyszysz dźwięki.
Wpis zrobił się długi, wspomnę więc tylko, że wbrew pozorom nie jesteśmy bezbronni wobec zagrożenia. Najlepsza obrona to pozytywna energia orgonowa. Możemy otaczać się nią, kupując w sieci orgonity — piramidki z zatopionymi w żywicy wiórkami metalowymi. Estetów dbających o wystrój wnętrza domu pocieszam, że orgonity występują w wersjach ozdobnych. Osoby gotowe bezinteresownie pomagać sąsiadom powinny zainteresować się działem orgonowym do samodzielnego montażu. Takie działo rozgania chemtrailsy i chmury — może więc przydać się w kwestii zabezpieczenia pogody do grilla. David Icke ma taką armatę w ogródku!
Ech, a miało być o morgellonach…
P.S. Już po opublikowaniu tekstu przypomniało mi się, że miałem wspomnieć o polskiej Wikipedii, którą oprócz UPR-owców redagują również wyznawcy teorii spiskowych! Oto akapit z hasła o smugach kondensacyjnych:
Problem stwarza wytłumaczenie ciągłych, rozpraszających się smug pojawiających się za samolotem. Zjawisko nie występujące do lat 90-tych, zdaje się być ukrywane przed informacją publiczną. Niektóre teorie mówią o specjalnych dodatkach (tlenek glinu, bar), które mają poprawić jakość paliw, dzięki czemu loty będą bardziej ekonomiczne. Inna teoria mówi o tzw. chemtrails (smugach chemicznych), których zadaniem ma być kontrola populacji poprzez opady w postaci włókien wywołujące choroby podobne do grypy lub też globalna modyfikacja pogody (ochrona ziemi przed globalnym ociepleniem). Brak oficjalnych doniesień na ten temat.
Ukrywane przed informacją publiczną? WTF?
Zdjęcie smug: Roo Reynolds, CC.
Jak się ma imminent lawless action do wystawki pod Przystankiem Woodstock? Proszę jaśniej.
bart :
Władza publiczna jest uprawniona zakazać ustawą takich wypowiedzi, które ze względu na formę lub okoliczności (no content restrictions) stwarza clear and present danger of antisocial conduct. Cieżar dowodu spoczywa na władzy.
A jak się ma? Nijak, bo to nie w Polsce.
wo :
Nie pijam herbaty. Mam zdrowy organizm.
Spamołap się zbiesił do reszty.
EDIT: SPRAWDZAM GADA
bart :
Władza publiczna jest uprawniona zakazać ustawą takich wypowiedzi, które ze względu na formę lub okoliczności (no content restrictions) stwarza clear and present danger of antisocial conduct. Ciężar dowodu spoczywa na władzy.
A jak się ma? Nijak, bo to nie w Polsce.
Czy to może być naprawdę?
http://thepiratebay.org/torrent/4506925/Scatological_Art
Gammon No.82 :
Słyszałem o Wikipedii oraz posiadam umiejętność czytania ;)
bart :
Odnosiłem się do tej konkretnie odnogi Waszej rozmowy, której to dotyczyło (Twoja uwaga o tym, że od hejtspiku ludzi potem zabijają też przecież się nie odnosiła do tej wystawy nijak). Do wystawy się odnosi raczej cytat z Heinleina, który mi wyciął spamołap.
bart :
Trzeba jeszcze chcieć. Myślałem, że ci się nie chce, bo zadałeś pytanie.
Erem terem tytyrytki
zgiń spamołapie, boś ty brzydki.
EDIT: a może to u mnie coś się z maszyną dzieje?
Myślałem, że pytasz, bo ci się nie chce szukać/czytać.
O, to jest ciekawe.
http://home.law.uiuc.edu/lrev/publications/2000s/2003/2003_3/sostrin.pdf
wo :
Nie wiem, co na to Quasi, ale wiem co na to niejaki WO w 2005 roku:
Nie rozumiem was. Przeciez gdyby nie rozwalono tej wystawki, moglibysmy na czysto polewac z debili, ktorzy ja zamontowali, z ich kretynskiego emo itp. itd. Zamiast tego mamy rozpierduche dokonana przez nasza strone podworka – czyli tak jakbysmy to my wlasnymi recami – i tylko same z tego problemy.
janekr :
A w 2000 tego samego WO nie było stać na laptopa i osoby z porównywalnym pierdolcem na moim punkcie na pewno są w stanie odnaleźć stosowną wypowiedź.
Slotna :
Ja nie mam żadnego problemu. To jak z tym, kiedy Kazia Szczuka przyładowała jakiemuś prawakowi w jego tępe ryło, że się aż nogami zakrył – gorąco jej potem gratulowałem.
Slotna :
Oj, bo patrzysz na to przez pryzmat jakiejś ideologicznej wojny. Spójrz na nas raczej jak na ojca, który wymierzył właśnie swojemu krnąbrnemu fundamentalistycznemu dzieciakowi karcącego, acz delikatnego klapsa.
bart :
Zabronione!
wo :
No i?
Ja tylko niosę Quasiemu pomoc, aby mógł łatwiej znaleźć argumenty u samego Mistrza…
wo :
Nie dziwie sie. Stac cie na skrobanke za granica.
wo :
A bo to fajne bylo :)
U terlika goatsie wiszą. ;-)
bart :
No ale nie moge! Dla mnie to zenada jakas. Poza tym dzieci sie nie bije ;)
janekr :
Z ryczeniem to nie jest problem treści, lecz formy/nośnika. Ryczenie do ucha może człowiekowi przeszkadzać bez względu na treść ryków. A jak już wspominałem, wg mnie zasada wolności wypowiedzi broni przede wszystkim treść, a nie nośnik.
janekr :
Czyli pojawia się tu znany z dyskusji z homofobami czy obrońcami “uczuć religijnych” problem “w domu po kryjomu”. Kto, jak i na jakiej podstawie ma decydować o tym, które z legalnych treści nadają się do upubliczniania masowego, a które jedynie do skrytego?
Homofoby chcą do domów i zamkniętych galerii wygonić trzymających się za ręce gejów i “propagandę homoseksualną”; ludzie obdarzeni “uczuciami religijnymi” chcą tam wygonić najróżniejszych “bluźnierców”; piewcy “white power” swoje uczucia estetyczne chronili segregacją rasową/apartheidem; prawicowcy (np. ci) chcą z widoku publicznego zdjąć koszulki z Che Guevarą, a nawet reklamy będące aluzjami do jego popularnego wizerunku; z opowiadań anegdotycznych znam ludzi, których razi wystawianie się na publiczny widok osób kalekich czy w jakichś sposób oszpeconych.
Obawiam się, że dla niemal każdej rzeczy da się znaleźć pieniacza urażonego jej widokiem. Kto wie, może kogoś razi widok mojej gęby?
Powiedz mi, w jaki sposób mam zdecydować, którym pieniaczom mam pójść na rękę? Ty sobie nie życzysz wystawy antyaborcyjnej na ulicy, ktoś inny nie życzy sobie “bluźnierczych” koncertów, pedałów trzymających się za rączki albo Czarnucha w jednym autobusie z Białymi… Dlaczego mam ulec żądaniom Twoim, a ich już nie?
bart :
Wiem o tym. Na nic innego nie liczyłem.
Nie przeszkadza mi, jeśli ktoś ignoruje moje gusta i mniemania sprzeczne z jego własnymi (innymi słowy: gdy na nie defekuje). Mnie może przeszkadzać najwyżej, gdy ktoś w dyskusji ze mną ignoruje moje pytania, argumenty i prośby o uzasadnienia. Ale o nieliczenie się ze mną jako takim i z moimi pragnieniami/potrzebami nie mam pretensji.
bart :
Ja za bardzo tego waszego problemu nie rozumiem. A mówiąc konkretniej, to nie rozumiem dlaczego tak wielką wagę przywiązujecie do rzekomych “szkód”, które może przynieść odbiorcy zapoznanie się z jakąś “niegodną” informacją.
Gdy sobie czytam pierdolenie Terlikowskiego czy Nicponia (a nawet wyzwiska i groźby pod moim adresem w jego wykonaniu) i irytuje mnie bijąca z nich głupota, kłamstwo i nikczemność, rozpalają się we mnie nienawistne namiętności, ale żadna krzywda mnie z tego powodu nie spotyka.
Gdy sobie obejrzę jakiś “2girls1cup” to skrzywię się z obrzydzenia, odsłucham sobie “Ratujcie mnie! Biją mnie Niemcy” to zwinę się z empatycznego wstydu/zażenowania, popatrzę sobie na brzydkie domy, biurowce, chodniki, dworce, reklamy itd. na ulicy to spojrzę na nie z pogardą, trafię w TV na irytująco głupie reklamy to przełączę na inny kanał, ale nie zaznaję przy tym żadnej krzywdy.
Innymi słowy: ja nie czuje żadnej potrzeby, by chronić się przed jakimikolwiek informacjami czy widokami, choć jestem osobą marną, słabą i płochliwą, więc trudno mi zrozumieć, dlaczego inni mogą chcieć się przed czymś takim chronić, tym bardziej, że w odróżnieniu ode mnie są tacy twardzi, zaradni i w ogóle zajebiści. Skoro mnie nie dzieje się żadna krzywda, to nie mogę pojąć (uwierzyć?) że jakaś krzywda dzieje się Wam. No bo jaka się dzieje? Głowa boli?
Czy nie chodzi tu o żadną bezpośrednią krzywdę, lecz wyłącznie o jakieś domysły na temat jakichś efektomotylowych związków przyczynowych między “niegodnymi” (waszym zdaniem) informacjami a przemocą fizyczną?
A może w ogóle nie chodzi o żadną krzywdę ani o żadną ochronę, lecz o to, żeby z czystej złośliwości dosrać nielubianym przeciwnikom ideologicznym, zaznaczyć teren i pokazać, kto tu rządzi, kto tu może kogo rozstawiać po kątach?
bloody_rabbit :
Czyli problem “w domu po kryjomu”. Pisałem o nim wyżej.
bloody_rabbit :
Ale jak pokazywał? Tak jak w “A Clockwork Orange”? Na takie przymusowe pokazywanie czegokolwiek bym się nie zgodził, nie ważne czy hard porno czy nie-hard nie-porno.
Ale nie miałbym nic przeciwko temu, żebyś prezentował swoje porno – czy cokolwiek innego – w taki sposób, by moje hipotetyczne dziecko mogło sobie na nie popatrzeć.
wo :
0. Już trochę na ten temat pisałem wyżej. Tj. na temat (i) problemu “w domu po kryjomu”, (ii) pieniactwa i (iii) dolegliwości związanych z odebraniem “niegodnych” informacji i potrzeby ochrony przed nimi.
1. Generalnie uważam, że w sytuacji gdy dopuszczamy istnienie czegoś takiego jak przestrzeń publiczna, to tej zasady literalnie&konsekwentnie stosować się nie da. A przestrzeń publiczną cenię bardziej (i w ogóle nie wyobrażam sobie społeczeństwa/państwa bez niej) niż tę zasadę.
2. Zdaję sobie sprawę, że w przypadku przestrzeni publicznej mamy konflikt interesów między: (i) wolą/wolnością jednostki, (ii) wolą/wolnościami poszczególnych jednostek, (iii) wolą/preferencjami większości, (iv) obiektywnym interesem zbiorowości jako całości i (v) wolą/preferencjami “elity”/”elit” (np. profesjonalistów od urbanistyki, estetyki, turystyki, sztuki, planowania przestrzennego, ochrony środowiska, rozwoju regionalnego itd). Problem jest szerszy niż treść i nośniki informacji i dotyczy np. kwestii urbanizacyjnych oraz swobody wyglądu&zachowania jednostek w miejscach publicznych.
Np. czy pozwolić obywatelom, inwestorom na swobodne szpecenie miasta architektoniczną samowolą&eklektyzmem oraz biegunką reklam, czy w trosce o estetykę miasta narzucić pewne – ustalone przez “elitę” – normy odnośnie estetyki, architektury i administracyjnie kontrolować podaż&rozdystrybuowanie reklam? Albo czy pozwolić obywatelom śmiecić lub srać psami na chodniki i trawniki? Albo czy pozwolić na chodzenie nago lub w zupełnie dowolnym stroju, na publiczne poddawanie się czynnościom seksualnym, na publiczne stosowanie wulgaryzmów, na śmierdzenie/eksponowanie braku higieny, na publiczne palenie i picie itd.?
Myślę, że to jest zagadnienie niełatwe i na takim poziomie ogólności nie mam go jeszcze przemyślanego.
3. Z informacjami wizualnymi jest ten komfort, że zwykle można względnie łatwo unikać ich odbierania przez trywialne odwracanie wzroku, a przynajmniej na jego niekoncentrowaniu na niepożądanym widoku. Myślę, że jest to opcja na tyle wydajna, że z czym jak z czym, ale z “niegodnymi” informacjami wizualnymi zwykle walczyć nie ma potrzeby.
janekr :
Ten temat – w nieco szerszym kontekście – broniłem już kiedyś na BdB. Patrz: tu i tu.
pozdrawiam
Bartu, a spamołap znuf się nie chce ze mnoł bawić ;-( hlip
Mam wrażenie, że DKN marnuje zasoby na dyskusje z Quasim. Quasi zdania nie jest w stanie zmienić, najwyżej puści komcia z kolejną porcją tl;dr.
mrw :
Ja nawet chciałem napisać, że się poddaję, jak on na moje “mam w dupie” odpisał “wiem, nie przeszkadza mi to”. To mnie przerasta.
Quasi :
Była taka fajna komedia o tematyce drugiej wojny światowej, w której przychodzi do mieszkania konspirator i pyta – “czy żaba zniosła skrzek?”. Na głowny bohater woła “na litość boską, nie przy jedzeniu”.
Quasi :
Przeciwnie. W wielu krajach jest przestrzeń publiczna i jednocześnie obowiązują bardzo restrykcyjne przepisy dotyczące na przykład estetyki otoczenia. Furda tam już wyabortowane embriony, nawet bardzo banalnego przesłania typu “Kup se komorkę” nie możesz umieścić na billboardzie w dowolnym miejscu (a już na pewno nadać jej dowolną formę). Domyślam się z innych Twoich wypowiedzi, że Twoim ideałem będzie korwinistyczny chaos panujący w polskiej przestrzeni publicznej (żaden socjalistyczny urzędas nie będzie mi się wtrącał w to co stawiam na swojej działce!!!!!!). Moim ideałem jest przestrzenny ascetyzm miasta takiego jak dajmy na to Wiedeń.
Quasi :
Moim zdaniem, jest strasznie proste. Ja bym się najwyżej zastanawiał nad tym, czy za szpecenie przestrzeni publicznej karać tylko grzywną czy jednak takiemu kutafonowi dorzucić parę latek na przemyślenie kwestii estetyki urbanistycznej.
Quasi :
Tylko że ogólny efekt jest taki, że Bolanda jest brzydka jak cholera. Co okropnie wali po oczach jak się wjedzie od strony niemieckiej zwłaszcza.
Boże, ale błędów narobiłem w swoim tl;dr komeciu, a spamołap zabrał mi Edit :-(
wo :
A to wina Niemców akurat. Całe pogranicze jest zrobione pod Enerdowców przyjeżdżających po benzynę i krasnale. A jakie to bydło niecywilizowane można zobaczyć w Międzyzdrojach, gdzie zdarza im się szczać w krzakach obok kibla za pięćdziesiąt centów.
wo :
No no, tylko nie “nawet”. Obrazki wyabortowanych embrionów są przynajmniej w USA pod lepszą ochroną z punktu widzenia wolności wypowiedzi, niż billboardy reklamowe. Te ostatnie można banować bez obciachu, bo commercial speech jest low value speech. Śmieszne, ale jeszcze ze 20 lat temu mieli nawet doktrynę, że commercial speech (podobnie jak obscenity) to w ogóle nie jest speech i nie korzysta z ochrony konstytucyjnej.
Nieboszczyk Górnicki twierdził, że najbardziej ascetyczne wizualnie było Phnom Penh zaraz po wykurzeniu Czerwonych Khmerów.
EDIT:
Pomyliłeś Quasiego z kimś innym, czy co?
wo :
Śmiesznie, jak byłem w Berlinie to wschodnia część nie wyglądała znacząco ładniej niż Warszawa.
Quasi:
Quasi, Ty jesteś z zawodu programistą, prawda?
mrw :
Tylko po jasną cholerę? NRD wygląda jak martwa kraina! Z musu jezdźę do Franfurtu (nie tego blisko tylko tego dalej z przepięknymi prostytutkami importowanymi z całego swiata) raz w roku i najpierw zawsze jadę przez puste pola wyposażone w elektrotwórcze wiatraki i mijam widoczne z trójpasmówki praktycznie martwe osado-miasteczka. Tam kurwa nikt nie mieszka, więc na kiego grzyba krasnale i inne atrakcje? Pewnie dzięki tej “strefie śmierci Stasi” powstało sporo gier o ciekawej grafice, gdzie zombiaki pożerają mózgi. NRD wygląda jak ziemia do bombardowania w wypadku ataku na CYWILIZACJĘ przez ruskich, ale tu się pomylili, bo ruskie już kiedyś docenili niemieckie autobany i stworzyli czołgi BT-40 (“bytrochdnyj tank”), które to były przystosowane do wykorzystania pieknych, szwabskich szos w drodze do Berlina. Niemcy z NRD to zwykły mit. Coś jak ludzie z Atlantydy.
bloody_rabbit :
Zbyt wiele razy wspominal, ze kompletnie nie zna sie na komputerach i internecie i nabrales podejrzen?
wo :
Ale to nie oznacza, że wspomniana zasada jest stosowana literalnie&konsekwentnie. Wręcz przeciwnie.
wo :
A skąd. Ustandaryzowana, dopilnowana estetyka miasta bardzo mi odpowiada. Malo tego – wytyczne urzędasa traktowałbym jako cenną wskazówkę/instrukcję, a nie “wtrącanie się”.
Zresztą, w kwestii urbanistyki&estetyki nie jestem pewien czy w ogóle mamy problem z wolnością wypowiedzi. Forma budynku to w świetle prawa i teorii informacji/języka w ogóle “wypowiedź”? Ja bym sugerował nie traktowanie tego jako wypowiedzi i wprowadzenie surowych restrykcji estetycznych, analogicznych do restrykcji przeciwpożarowych.
Ale estetyka architektury to nie wszystko. Jest jeszcze np. estetyka samych ludzi i ich zachowania… To też niekoniecznie trzeba traktować w kategoriach wypowiedzi, a przynajmniej nie zawsze.
Zresztą, nie wiem. Nie przemyślałem tego jeszcze.
pozdrawiam
bloody_rabbit :
?
Nie. O programowaniu, póki co, nie mam bladego pojęcia.
Quasi jest stróżem w korporacyjnym wieżowcu. Ma dzięki temu dużo czasu na internetowy research. Był kiedyś o nim artykuł w Dużym Formacie.
Quasi :
O kurde. Nie chcę tu jechac na mglistych domysłach o kimś z kim nie piłem spirytusu, ale jesteś wyjątkowo drewnianym gościem. Bardzo mi się to podoba. Jak Szatana kocham.
Slotna :
Żeby być informatykiem teoretycznym wcale nie trzeba znać się na komputerach. ;)
Edit:
Ale ja też nie potrafię zrozumieć na czym polega problem związany z tą wystawą. Nie potrafię znaleźć logicznego uzasadnienia jej ewentualnego zakazania.
mdh :
Epatowanie drastycznymi obrazami to mało?
mdh :
Brzydza i klamia. Powinno wystarczyc.
mrw :
Ależ oczywiście, że za mało. Drastyczny w tym znaczeniu ma jak mniemam oznaczać naruszenie w sposób rażący poczucie dobrego smaku. Zatem to jest problem, hmm złego gustu twórców? Dobrze to odczytuję?
Jeśli tak, zatem jest problem nierozwiązywalny na gruncie logiki. To bowiem jest dyskusja o tym co się komu podoba, a co nie.
Slotna :
Ależ w jaki sposób dopuszczają się kłamstwa? Przecież nie jest to mistyfikacja, a jak jak najprawdziwsze zdjęcia. Co najwyżej można się przyczepić do definicji ‘dziecka’. Choć wg ichnich standardów wszystko jest ok. Może nawet być Susan, mnie to nie rusza.
Obrzydzenie zaś to żaden obiektywny wskaźnik czegokolwiek.
Zresztą ja tak samo nie rozumiem istoty ‘obrazy uczuć religijnych’, ale to inna historia.
Ależ doprawdy naprawdę wystarczy DKN jeden token Aspie, drogi mdh.
mdh :
Drastyczny w tym znaczeniu oznacza “drastyczne obrazy”, takie jak zwłoki, zakrwawione szczątki. Poza tym zniknąłeś “epatowanie”.
mdh :
Zły gust hmm to masz jak zakładasz skarpety do sandałów.
mdh :
To jest pierdolenie.
mdh :
Pokazując zdjęcia poronionych kilkumiesięcznych płodów w dyskusji o prawie do przerywania do 3 miesiąca.
mdh :
Oczywiście. I dlatego nic na świecie nie jest obrzydliwe, bo właśnie jakiś bywalec bloga Terlikowskiego wali konia do Tubegirl.
mrw :
Ależ tu tylko chodzi, o zostawienie emocji w szafie. Wystawę widziałem dawno temu i pierwotnie też zrobiłem takie. “Oooo, a to tak można takie coś publicznie postawić?”. Tylko potem zacząłem się zastanawiać, w czym rzecz i czy czasem nie pozwalam moim emocjom zbytnio się panoszyć. Tu mamy do czynienia z taką samą sytuacją i pod względem samego mechanizmu nie widzę różnicy pomiędzy moim “Ooo”, a “Ooo” radykalnego fundamentalisty religijnego domagającego się odwołania koncertu Madonny. W obu przypadkach chodzi bowiem o uczucia.
Epatowanie to tylko wzmocnienie słowa drastyczny. Ja zapytam o co innego, drogi mrw, co sprawia, że obrazy są ‘drastyczne’? Czy poza uczuciami jest jakiś inny sposób zweryfikowania tego? To jest właśnie gwoźdź programu ‘Dlaczego Susan jest błee’.
Czy aby tylko? To bardzo pojemna kategoria.
Z całym szacunkiem, ale to samo słyszałem jak twierdziłem: ‘Ciągnięcie do sądu Nieznalskiej to kretyństwo’.
Ależ czy płód po 2 miesiącach, nie jest kilkumiesięczny. To sztuczka, ale nie kłamstwo.
Quasi :
Zdjęcie abortowanego embriona albo napis GŁOSUJCIE NA PLATFORMĘ!!! palnięty na całą elewację to według Ciebie wypowiedź czy forma budynku?
mdh :
Obrzydliwość jest zjawiskiem społecznym.
mdh :
Przecież nie chodzi (przynajmniej mi nie) o jej zakaz tak w ogóle. Chodzi o to, że jak się wybierasz na koncert rockowy z wyraźną intencją prowokowania publiczności, to jak dostaniesz po ryju, to Twój problem, koleś (a jak ci tylko rozpindolą jakąś wystawę, to ciesz się, że nie szczekasz).
mdh :
Epatowanie to zwrócenie uwagi na nachalność komunikatu zajmującego przestrzeń publiczną. Na koncert Madonny albo na Pasję musiałeś wybrać się z własnej woli.
mdh :
Po chuj?
mdh :
Kurwa mać. Mówię o tym, że dali zdjęcia poronionych płodów z etapu ciąży, w którym nikt nie chce ich usuwać.
mdh :
A dlaczego gwałt jest be? Przecież to takie zwykłe ruchanko. Czy poza uczuciami jest jakiś inny sposób zweryfikowania tego?
mrw :
Mówię, nic nie jest obiektywnie obrzydliwe. Coś może być obrzydliwe, dla Ciebie, albo dla mnie. Jednakże na tej podstawie nie powinno się wymuszać na innych uznania arbitralności naszych poglądów dobrosmakowych.
mdh :
No właśnie też to mówię. Ale mimo to jestem za wywalaniem z autobusu miłośnika fekału umazanego kupą.
mrw :
1. A kto powiedział, że dyskusja dotyczy prawa do przerywania do 3 miesiąca? W różnych krajach cywilizacjośmierciowych obowiązują różne restrykcje.
Poza tym kto powiedział, że wystawa jest głosem tylko w dyskusji o kształcie ustawy w Polsce (dyskusji, której de facto nie ma)? Ona odnosi się do problematyki aborcyjnej w ogólności, więc także do aborcji nielegalnej i wykonywanej poza granicami kraju.
2. Nie wszystkie płody na tej wystawie są starsze niż 3 miesiące.
3. Zdjęcia płodów są podpisane wiekiem. Jeśli podpisy mówią prawdę (niestety, nie jestem w stanie tego stwierdzić), to wiek płodów przedstawia się następująco:
– 3 x 10 tyg.
– 2 x 8 tyg.
– 2 x 11 tyg.
– 26 tyg.
– 22 tyg.
– 24 tyg.
– 2 x 9 tyg.
Tak więc, nie ma tu mowy o żadnym ewidentnym kłamstwie.
pozdrawiam
Quasi :
A kto w Bolandzie postuluje przerywanie po 3?
Quasi :
Twoja stara. Przecież za wystawą stoją te same chuje, które chcą wpisać ochronę zlepka do konstytucji i zrobić ustawę bardziej restrykcyjną.
Quasi :
No i?
mrw :
O ile pamiętam to jeszcze parę lat temu pokazywali wystawę za parawanem. Nie widziało się jej ot tak przechodząc ulicą, a trzeba było specjalnie udać się w tamto miejsce.
Zresztą nawet jeśli nie była zasłonięta to wytłumacz mi dlaczego mówienie: “ta wystawa jest błee” jest ok. Zaś twierdzenie “ten plakat jest obrzydliwy i powinno się go zakazać” nie jest ok. No chyba, że twierdzisz inaczej. Ja jednak sobie przypominam, że kwestia plakatów z filmu “Skandalista Larry Flynt” była swego czasu przyczynkiem do wielkiej dyskusji o tym co wolno w przestrzeni publicznej. Uważaj zatem, żebyś nie wszedł w buty Pospieszalskiego.
Bo wtedy, robisz to samo co prawicowcy. Ot te same instrumenty, melodia tylko trochę inna.
Ale to nie jest kłamstwo.
Oczywiście. Patrząc na to utylitarnie będą to chociażby koszty związane z opieką psychologiczną ofiary. Co do wystawy nie dotarły do mnie informacje jakoby u kogoś wystąpił zespół stresu pourazowego w wyniku kontaktu z wystawą.
wo :
Wypowiedź na pewno. Czy forma budynku? – chyba też.
Gdyby ktoś postulował zakazywanie wieszania tak wielkich reklam, bez względu na ich treść, na danych budynkach w danym mieście, to byłby to konflikt najwyżej bardzo luźno związany z wolnością wypowiedzi. Natomiast gdyby ktoś chciał zakazać tylko jakiejś konkretnej reklamy o jakiejś konkretnej treści, to wówczas mielibyśmy do czynienia z cenzurą.
pozdrawiam
mdh :
Nie wiem, czy klamia, bo nie widzialam, ale jesli (sfejkowane zdjecia, nieadekwatne podpisy itp.) – to jest to jakas podstawa. O to pytales.
mdh :
A kto mowi, ze ma byc obiektywny? Chcialam tylko zasugerowac, ze zapewne jest na to jakis paragraf. Nie ma?
Ja sobie swietnie zdaje sprawe z tego, ze sprawa jest sliska, bo kazdego co innego i tak dalej. Plody akurat mnie nie ruszaja, ale sa pewne rzeczy, ktorych wolalabym nie ogladac – np. makabryczne zdjecia koni wiezionych na rzez. Gdybym sie na nie natknela w takim zupelnie niespodziewanym miejscu, dostalabym ciezkiej kurwicy (tak wiem, moge nie patrzec).
mdh :
Hmm, bo na plakacie nie ma zakrwawionych szczątek i zwłok?
mdh :
To jest fałszywa symetria.
mdh :
Jest.
mdh :
Jakiej ofiary? Schowaj emocje w szafie, nie ma żadnej ofiary. Jeszcze nikt nie umarł od małego ruchanka.
wo :
Tak samo jak tysiące innych konceptów. O ile pamiętam to już to wałkowaliśmy przy okazji IQ.
WO, miał to być obiektywny wskaźnik.
mdh :
TO. JEST. PIER. DO. LE. NIE.
Jakby ktoś potrzebował prostego, naocznego argumentu dla psychiatrykersów dlaczego oświecenie i modernizacja były dobre: http://www.gapminder.org/videos/200-years-that-changed-the-world/
Można nawet argumentować, że Mao był nie do końca taki zły hi hi.
Polecam stronkę, choć pewnie pośrednio znana z wykopu: http://www.gapminder.org/
mrw :
Ależ to drwina z Chrystusa jest. Zatem szok, obraza, Sodoma, Gomora i gołe klaty. Gorsza zbrodnia niż 3000 zdjęć szczątek i zwłok. Ich uczucia religijne dobrego smaku etc. zostały zbrukane. Teraz wytłumacz mi dlaczego Twoje uczucia wyrażają ‘obiektywną prawdę’ ™, a ich nie. O to chodzi. Tu jest problem. Jeśli mówię, to jest błee bo ja tak mówię – oni mają w pełni uzasadnione prawo do żądania, aby traktować ich tak samo. Dlatego właśnie mam wątpliwości, czy czasem przypadkiem się nie wdeptuje w to samo gówno, ale uparcie twierdzi, że ich śmierdzi bardziej.
Ależ dlaczego? Naprawdę nie łapię. (bez ironii) Nie mam się, ze innego człowieka niż oni.
Nie chce włazić w filozofię, więc będzie to tak… Ale w którym miejscu oni mijają z prawdą? Proszę, możesz wskazać?
No właśnie umarł. Wystąpienie zespółu stresu pourazowego często kończy się samobójstwem. Poza tym opieka psychologiczna kosztuje. Więc nie mówimy tu o ofierze, tylko o obiektywnych kosztach.
mrw :
1. Np. ja.
2. Z Bolandy można sobie legalnie pojechać do UK, gdzie aborcja na życzenie jest dozwolona, bodajże, do 20tyg. (jeszcze niedawno była dozwolona do 24tyg.). Z nielegalnym skrobaniem po 3 miesiącu także w granicach Bolandy pewnie nie ma szczególnego problemu.
3. W Bolandzie nie tylko postuluje się legalność przerywania po 3 miesiącu, ale ono już jest legalne: w przypadku gdy ciąża zagraża matce lub płód ma wadę rozwojową, aborcja jest legalna do czasu, aż płód osiągnie zdolność przeżycia poza organizmem matki (obecnie to bodajże właśnie ok. 20tyg.).
mrw :
Czyli kogo konkretnie masz na myśli? Marka Jurka, Prawicę RP i LPR? Bo wg Wiki za wystawa stoją te chuje, a mnie nic nie wiadomo o ich pomysłach na konstytucję.
mrw :
Napisałeś że organizatorzy wystawy kłamią “Pokazując zdjęcia poronionych kilkumiesięcznych płodów w dyskusji o prawie do przerywania do 3 miesiąca.“. Ja uzupełniam Twoje stwierdzenie o informację, że pokazują także płody młodsze.
pozdrawiam
mdh :
A mogła tępa cipa schować emocje do szafy. Ona temu winna, ona temu winna, schooować w szaaafie jeee powinnaaaaaa.
mdh :
I chuj.
mdh :
W sugerowaniu, że ktoś z “abortersów” chce usuwać płody po trzecim miesiącu.
mdh :
Dlatego, że moje emocje i ich emocje to są różne emocje.
Slotna :
Tak o to pytałem.
Z całym szacunkiem, skoro nie widziałaś to dlaczego piszesz, że kłamią? Ja wystawę widziałem i nie zauważyłem niczego co można podciągnąć pod kłamstwo. Może czegoś nie zauważyłem. Jeśli tak to proszę o weryfikację.
Do tego właśnie miałem nawiązać. Reklama społeczna bardzo często posługuje się przekazem, hmmm, wielkokalibrowym. Nikt (takie głosy jak Twój to naprawdę rzadkość – bo wszyscy tłumaczą – ‘to dla dobra sprawy’) z tego nie robi problemu. Dlaczego w przypadku płodów to taki problem?
Quasi :
Ale masz żółte papiery, więc się nie liczysz.
Quasi :
Jeden chuj.
mdh :
“Sąd grodzki w Białymstoku opierając się na opinii biegłego psychologa uznał, że wystawa prezentowała treści drastyczne, które mogły u oglądających, zwłaszcza u dzieci, wywołać szok i zgorszenie.”
mrw :
Muzułmanie chcący wieszać rysowników za karykatury Mahometa argumentują tak samo.
Chrzanisz, jeśli wystawa spowodowała u Ciebie uszczerbek na zdrowiu, śmiało pozywaj ich.
Czy zatem Twoje oburzenie to też “I chuj”?
Żesz mać… Gdzie dokładnie. Proszę choć o cytat.
Żartujesz? Prawda? To jakiś dowcip, którego nie łapie.
mrw :
Gdzie się nie liczę?
mrw :
A u kogoś wywołała?
Edit:
Zaaaraz. Przecież my już też to wałkowaliśmy przy okazji tej książeczki niosącej homoseksualne zgorszenie. Znaczy “może wywołać szok i zgorszenie”.
mdh :
Oj nie, ja podalam hipotetyczny powod po prostu.
mdh :
No jak to, przeciez bo jest zuuuua, w nieslusznej sprawie i w ogole tluc buca.
Quasi :
Nigdzie się nie liczysz. Zanotuj sobie proszę numerek 05082501, zgłosi się do Ciebie ekipa eutanazyjna.
mdh :
Widać wywołała, że im ją rozpierdolili na Woodstocku.
mdh :
Nie, bo tu nie ma symetrii.
mdh :
Jak samo?
mdh :
Nie może.
mdh :
A nie da sie tego jakos ewolucyjnie rozpisac? Ze ciasnota i zwiazane z nia religijne szokingi to jedno, a niechec do ogladania rozkawalkowanych zwlok, zdeformowanych cial, fekaliow i innych paskudztw to drugie, i jakby, hmm… istotniejsze?
mrw :
Motywy sprawców są jedynie domniemane. Nie zapytali ich jeszcze. Ja akurat średnio przyjmuję założenie prolajfersów graniczące z pewnością, że to atak ‘śmierciowilzacji’.
Nie łapię dlaczego. Chodzi, że jesteś ‘bardziej’ niż oni? Ja myślę, że jeśli nie mamy argumentów to wszyscy jesteśmy tak samo ‘bardzo’ jak reszta.
Że nie wolno, bo wolność słowa, bo prawo innych do życia, logika etc. Dla nich TO. JEST. PIER. DO. LE. NIE. Ważne ubić niewiernego bluźniercę. Też Ci powiedzą. “Brak symetrii”, a oni są ‘bardziej’, mają rację i już. (na dobrą sprawę to się tyczy dowolnie wybranej grupy fanatyków)
mrw :
Ich psychologowie przeciwko Twoim. Pat.
mdh :
Czasem robią. W tej chwili przychodzi mi do głowy afera wokół akcji “Stop wariatom drogowym” oraz wokół akcji przeciwko szalejącym motocyklistom “Idzie wiosna, będą warzywa”.
I Nicpoń kiedyś się oburzał, że mu szpecą ładne paczki fajek bzdurnymi napisami.
mdh :
Ale tu jest jakikolwiek problem tylko pod warunkiem, że się założy, że chcemy “obiektywności”, “sprawiedliwości”, “równego traktowania” itp. dla wszystkich. Ale mrw wcale nic takiego nie zakłada.
Ja zresztą też nie. Np. defekuję na skargi “wolnościowców” płaczących, że ich się zmusza do jazdy w pasach, zabrania ściąć drzewo czy rozdeptać żabę, “okrada” się podatkami oraz zmusza do edukowania i niebicia dzieci. Defekuję na skargi Nicponia, który twierdzi, że jemu i jego dzieciom moralną krzywdę wyrządza świadomość, że jego sąsiad się rozwiódł (wiec Nicpoń chce delegalizacji rozwodów). Defekuję na narzekania rodziców niemogących odmówić udzielenia niezbędnej pomocy medycznej swoim dzieciom. Defekuję też na skargi sadysty, któremu się nie podoba, że mu państwo zabrania potorturować mnie trochę tutaj.
Ale ja nie twierdzę, że jestem “obiektywny”, “sprawiedliwy” i że zależy mi na “równym traktowaniu” wszystkich.
Egzystencja w społeczeństwie nieuchronnie wiąże się z konfliktami interesów między jednostkami, które wzajemnie wydzierają sobie wolność. Ustanowienie państwa pełniącego funkcję arbitra i moderatora tych konfliktów po pierwsze samo prowadzi do ograniczenia wolności jednostkom, i to nie wszystkim jednakowo dolegliwie; po drugie – konflikty interesów między jednostkami rozstrzyga wg zupełnie arbitralnych kryteriów.
Dopóki ludzie pozostaną ludźmi, dopóki ilość dostępnych ludziom zasobów we Wszechświecie nie jest nieskończona i dopóki ludzie mogą wzajemnie traktować się jako zasoby, dopóty absolutna “wolność” i “sprawiedliwość” będą tylko utopią.
pozdrawiam
Slotna :
No nie wiem. Bezkrwawość to raczej współczesny koncept. Całkiem jeszcze niedawno, publiczne egzekucje pełne sikającej na wszystkie strony krwi to była wielka atrakcja. Zaś fekalia lano na bruk całkiem jawnie i nikt nie robił z tego problemu. To trochą za krótko, żeby się ewolucją podpierać.
Za to religijne szokingi mają całkiem niezłe uzasadnienie socjobiologiczne.
mdh :
Wciąż szukasz symetrii tam, gdzie jej nie ma.
mdh :
Oni nie mają psychologów. Twoja stara.
mdh :
Chodzilo mi o cos w stylu “jak mieso smierdzi i jest zielone to sie go nie je” i tak dalej. Nieco bardziej uniwersalnie :) To nie jest tak, ze unikamy zepsutych, brzydkich rzeczy, bo moga nam zaszkodzic?
mdh :
Socjobiologiczne uzasadnienie to ma karania tego, kto łamie “normy” [vide: “altruistic punishment”]. Przy czym jest zupełnie obojętne jaka jest treść owych “norm”.
Oczywiście, dla częstszego występowania jednych norm i rzadszego występowania innych, oraz dla przypisywania pewnym normom wyższej wagi, a innym niższej, także jakieś wyjaśnienie socjobiologiczne da się zaproponować.
Czy akurat w kwestii bluźnierstwo vs. zgorszenie krwawą miazgą socjobiologia cokolwiek może powiedzieć, to nie wiem. Ale w kontekście naszej debaty i tak jest to chyba bez znaczenia – gilotyna Hume’a.
pozdrawiam
wo :
Ale ten sposób myślenia jest dość samobójczy. Bo według niego jeśli uczestnicy Parady Równości postanowią pewnego dnia, by z jakiegoś powodu rozpocząć swoją demonstrację z Placu Piłsudskiego – placu, na którym nasz ukochany papa powiedział słowa pamiętne, a wdzięczne społeczeństwo postawiło mu w podzięce za to pomnik w kształcie krzyża – to nie powinni się dziwić, gdy sprowokowany kwiat polskiej młodzieży spuści im ostry wpierdol. Albo jak HGW pod naciskiem kółek różańcowych i posła Niesiołowskiego w ogóle uniemożliwi im wymarsz z wybranego miejsca.
To nie jest wydumany problem. Kiedy dwa lata temu uczestnicy poznańskiego Marszu Równości chcieli rozpocząć demo pod pomnikiem dwóch krzyży, zadyma się zrobiła na sto fajerek (choć obyło się w sumie bez przemocy fizycznej – http://wyborcza.pl/1,76842,4684204.html. Nie mówiąc już o naciskach ze strony PO i PiS, żeby władze miasta jakimiś administracyjnymi hockami klockami im to uniemożliwiły – http://miasta.gazeta.pl/poznan/1,36037,4641940.html.
No i generalnie radosne pląsy z tego powodu, że jacyś kolesie rozpirzyli tę wystawę to trochę wyraz bezradności. Bo co prawda ustawy antyaborcyjnej nie zmienimy, ale chociaż im połamiemy parę plansz i stojaków, choć za bardzo nie wiadomo po co. Gorzej jak “oni” zechcą też “nam” coś połamać – obawiam się, że starcie bezpośrednie może się okazać raczej bolesne.
Quasi :
Ależ w akcji “Stop wariatom drogowym” kulało co innego. Sam podpisałem list protestacyjny. Chodziło o utrzymywanie stygmatyzacji chorych. (Kaftany bezpieczeństwa itd.) To był problem. Posłużono się szkodliwym stereotypem ‘wariata’, a w Polsce niestety społeczeństwo jest jakie jest.
Drugiej akcji nie kojarzę. (poguglam sobie)
Ale tu jest jakikolwiek problem tylko pod warunkiem, że się założy, że chcemy “obiektywności”, “sprawiedliwości”, “równego traktowania” itp. dla wszystkich. Ale mrw wcale nic takiego nie zakłada.
Niestety to nie takie proste, bo to transakcja wiązana, a równość i sprawiedliwość są fundamentem systemu, a nie tylko dodatkami na szczególne okazje. Taka jest (nie)stety demokracja, musisz kupić całość, nie sprzedają w kawałkach.
Nie o to chodzi. Ty masz prawo się defekować na ich skargi tak samo jak oni na Twoje. Wasze defekacje są równoważne. Tylko o to chodzi. Nikt nie ma racji bardziej, bo defekuje się finezyjniej, czy ‘bardziej’.
Nam spory filozoficzne nie wychodzą wiec postaram się konkretnie. Jesteśmy równi. Jeśli nasze poglądy wynikają z pobudek ‘bo tak’ i nie są podparte lepszym argumentem, Twój botak, jest równoważny z botakiem każdego innego człowieka (niestety Nicponia też).
Sam mi robiłeś wykład o zajebistości. Ja twierdze, że każdy botak jest tak samo zajebisty.
mrw :
Jest symetria – słowo przeciw słowu. Nic więcej nic mniej. Czy się mylę?
Slotna :
W kontekście psychologii ewolucyjnej obrzydzenia mam w swojej biblioteczce pewne artykuły:
– Valerie A Curtis, “Dirt, disgust and disease: a natural history of hygiene,” Journal of Epidemiology and Community Health 61, no. 8 (Sierpień 2007): 660-4, doi:61/8/660.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17630362
– Val Curtis, Robert Aunger, i Tamer Rabie, “Evidence that disgust evolved to protect from risk of disease,” Proceedings. Biological Sciences / The Royal Society 271 Suppl 4 (Maj 7, 2004): S131-3, doi:15252963.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/15252963
W kontekście awersji do widoku krwi, ran, tortur, cierpienia i ostrych narzędzi, czasem wiążącej się z omdlewaniem i fobią [podobno awersja ta występuje przede wszystkim u dzieci i kobiet, ale po menopauzie przechodzi] też coś mam:
– H Stefan Bracha, “Freeze, flight, fight, fright, faint: adaptationist perspectives on the acute stress response spectrum,” CNS Spectrums 9, no. 9 (Wrzesień 2004): 679-85, doi:15337864.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/15337864
– H Stefan Bracha et al., “The human fear-circuitry and fear-induced fainting in healthy individuals–the paleolithic-threat hypothesis,” Clinical Autonomic Research: Official Journal of the Clinical Autonomic Research Society 15, no. 3 (Czerwiec 2005): 238-41, doi:10.1007/s10286-005-0245-z.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/15944875
– H Stefan Bracha et al., “Evolution of the human fear-circuitry and acute sociogenic pseudoneurological symptoms: the Neolithic balanced-polymorphism hypothesis,” Journal of Affective Disorders 88, no. 2 (Październik 2005): 119-29, doi:S0165-0327(05)00149-7.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16111764
– H Stefan Bracha, O Joseph Bienvenu, i William W Eaton, “Testing the Paleolithic-human-warfare hypothesis of blood-injection phobia in the Baltimore ECA Follow-up Study–towards a more etiologically-based conceptualization for DSM-V,” Journal of Affective Disorders 97, no. 1-3 (Styczeń 2007): 1-4, doi:S0165-0327(06)00282-5.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16860872
Ot, taka ciekawostka – nie to, żeby maiło to jakieś szczególne znaczenie w kontekście naszego sporu o wystawę antyaborcyjną. Jak Cię zainteresuje, to sobie luknij (jakby co, pdfy mogę gdzieś powiesić/przesłać).
pozdrawiam
Jesteście gorsi niż Howard Moon.
Barts :
…a jego pełny adres można znaleźć w trzy minuty. Na jego miejscu szykowałbym się na wszelki wypadek do przeprowadzki.
bart :
Nie powiem, nękanie dokuczliwe [sam kiedyś sąsiedzkiego nękania zaznałem, choć pracy zmieniać nie musiałem (dlaczego ten pedał musiał?), ale np. samochód mi uszkodzili]. Ale i tak sercem jestem bliższy pozwanej/skazanej niż powodowi. Nękanie to jednak było rozproszone na całą rodzinę (zresztą, pewnie miało formę niekończącego się wet za wet), no i nie przesadzajmy z jego dolegliwością – iść do sądu z powodu jakichś wyzwisk prostej kobiety to zwykłe pieniactwo.
A co najgorsze: 15tys. od bezrobotnej 44latki z małego miasteczka [I do kiedy ona ma to zapłacić?]? Może od razu karą powinno być pobranie nerki, płuca i rogówki?
pozdrawiam
Quasi :
My chyba czytaliśmy inny artykuł?
“Incydent w sklepie uruchomił – jak to określiła pełnomocnik procesowa Giersza Agnieszka Stach – lawinę nienawiści. Gejowska para była wyzywana na ulicy, obrzucana pomidorami i kamieniami. 25-latek musiał zmienić pracę. Niedawno nieznajomy mężczyzna groził mu, że jeżeli wygra proces, to “będzie wąchał kwiatki od dołu”.”
BTW, wychodzi na to, że geje we współczesnej Polsce mają pozycję Żydów we wczesnych Niemczech nazistowskich.
Quasi :
“Ratunku, pożar!”
Czy już ktoś rzucał sugestię, że Quasi to troll przysłany z Salonu24 w zemście za goatse i tubgirlsy?
mrw :
Ale za to mają:
– leczenie z homoseksualizmu
– dziewice konsekrowane
– neokatechumenat (zawsze mi się kojarzył z ichneumonem, podobna dźwięczność)
Now pimp your ride.
urbane.abuse :
Ależ wiem, że to są chuje, ja ich znam.
mdh :
Nie ma mowy o zakazywaniu wystawy! Chodzi o to, żeby wystawa nie waliła po oczach tych, którzy nie podjęli świadomej decyzji – tak, chcę to obejrzeć.
urbane.abuse :
To ci się źle kojarzy, bo ichneumon w przeciwieństwie do neo-tegotam nie zgrzyta w uszach. I nie brzmi, jak nazwa szkolenia zawodowego katów.
Quasi :
Od jakiego punktu zaczyna się nieprostactwo uzasadniające pozew?
mdh :
Obsesja, by nigdy nie zrobić tego samego, co jakiś prawicowiec, może człowieka doprowadzić do rezygnacji z oddychania, jedzenia i kopulacji.
mdh :
Zjawiska społeczne są obiektywne, bo istnieje społeczeństwo. Można zbadać, jaka część społeczeństwa się czymś brzydzi. Tobie może się takie kryterium (subiektywnie) nie podobać, ale to nie znaczy, że nie jest obiektywne, mam nadzieję, że odróżniasz pojęcie “obiektywne” od “podobające mi się”, co w Internecie nigdy nie jest oczywiste.
Quasi :
Hola hola. Odleciałeś od “jacyś goście prywatnie zniszczyli im tę wystawę – a my na to jak w Funky Kovalu, fajni kolesie, stawiamy im drinka” do “państwo jako moderator konfliktów”. Ja na przykład nie uważam, że państwo powinno było interweniować. Przeciwnie, uważam, że sprawa się rozstrzygnęła w sposób, ktory uważam za idealny, czyli po prostu przez samoobronę grupy woodstokowiczów.
Quasi :
A to już zmartwienie dla komornika.
Quasi :
Mam nadzieję, że zaczyna do Ciebie docierać to, że Twoja linia argumentacji – obecna w wielu Twoich wypowiedziach – jakoby oddzielenie “treści” od “formy” zawsze było możliwe, poszła się właśnie kochać? Mądrzy ludzie od McLuhana po Michała Radomiła uważają, że to nigdy nie jest możliwe. Uwierz im, oni wiedzą co piszą.
r&b :
Toteż ja nie mówię o dziwieniu, ja mówię, że policja ich powinna bronić. Zdaje się, że podzielasz marzenie Quasiego, by wymyślić jakiś absolutnie uniwersalny algorytm działania (w dodatku kantowsko obiektywny, że jak już go wymyślisz, to chciałbyś, żeby wszycy się nim kierowali). Ja je odrzucam, bo jest nierealne.
r&b :
Wszystko jest trochę wyrazem bezradności. Chcesz uniwersalnej zasady, to masz: jest taka uniwersalna zasada, że nie ma takiej rzeczy, której nie można by nazwać “jest to trochę wyraz bezradności”. Nie wierzysz? Try me.
Na szczęście proszę ja Ciebie jest też inna uniwersalna zasada. Na każdy taki zarzut, że to trochę wyraz bezradności, jest uniwersalna riposta. Zawsze skuteczna. Zdradzę Ci ją. Brzmi: “sou fakin uot”? W komunikacji bezpośredniej może jej towarzyszyć znak kinetyczny polegający na chwilowym uniesieniu ramion. Try it yourself.
wo :
No dobra. Pogląd ten bywa od dawna lansowany przez socjologów. Jak napisał niegdyś Kazimierz Frieske „Jeśli farmerzy w Kentucky wierzą, że ostatnia powódź i złe zbiory zostały spowodowane przez małe, zielone ludziki, które wylądowały na latających talerzach – to szkodliwa działalność przybyszów jest nie mniej realnym problemem społecznym, aniżeli od lat badane kwestie dezorganizacji społecznej w wielkich metropoliach”.
Ale…
Wbrew temu, co piszesz nie można zbadać, jaka część społeczeństwa się czymś brzydzi. Można najwyżej zbadać, jaka część społeczeństwa deklaruje, że czymś się brzydzi. Można też zbadać, jaka część społeczeństwa deklaruje, że szkodzą im chemtrailsy. I tym samym udowodnić obiektywną szkodliwość chemtrailsów? Do dupy z takim obiektywizmem.
r&b :
Bo uczestnicy parady nie mieli sakry biskupiej, gdyby mieli (jak Paetz) to spokojnie mogliby tam koncelebrować mszę.
http://wyborcza.pl/1,75248,3454632.html
wo :
Moim też, ale kiedy parę lat temu jakiś koleś zrobił ciekawe fotomontaże Warszawy i Grazu (albo Linzu?) bez ludzi i jakichkolwiek szyldów i reklam, to wyszło na to, że Wawa jest malownicza, a Austria nieludzko-totalitarna. Z drugiej strony fakt, to nie był barokowo-eklektyczny k.u.k. Wiedeń.
Pimp my nigga:
Slotna :
No więc tu jest bardzo ciekawa sytuacja, bo istnieją paragrafy odwołujące się do zjawisk społecznych, których obiektywność kwestionuje MHD. Gdybym Cię teraz zbluzgał używając wyrazów powszechnie uważanych za obelżywe, sąd mógłby powołać biegłego, by ten jako językoznawca lub socjolog wyjaśnił, czy na przykład słowo “n00b” jest obelżywe powszechnie, czy tylko w bardzo wąskim gronie określonej subkultury. To samo z wykroczeniami przeciwko obyczajności publicznej, tutaj sąd grodzki musi orzec, czy opalanie się w toplesie na plaży mieści się czy też nie mieści w zakresie zachowań dopuszczonym przez polskie obyczaje na plaży (była taka głośna sprawa).
wo :
Ale sam rozumiesz, że nie “obelżywych”, tylko “uważanych za”.
Gammon No.82 :
Własnym oczom nie wierzę. Ktoś napisał ontopicznie!? Spamołap powinien to pożerać.