Chemtrails: śmierć spadająca z niebios
Jakiś czas temu obiecałem wam notkę o morgellonach, czyli sztucznych włóknach tworzących się ludziom pod skórą. Te obce ciała miały formować się w efekcie spożywania żywności modyfikowanej genetycznie. Chorym na morgellony zazwyczaj polepsza się po kuracji lekami antypsychotycznymi podawanymi w wypadku halucynozy pasożytniczej — nazwa dokładnie oddaje istotę schorzenia. Część pacjentów odmawia kuracji, twierdząc, że taka diagnoza uwłacza ich godności. I tu w zasadzie mógłbym zakończyć wpis o morgellonach, bo temat okazał się wybitnie nierozwojowy, a amerykańskie rządowe Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom wciąż bada to schorzenie — może się więc okazać, że faktycznie coś jest na rzeczy.
Podczas researchu morgellonów trafiłem jednak na fascynujący trop. Okazuje się, że zakażenie toksycznymi genami zawartymi w GMO to tylko jedna z hipotez tłumaczących powstawanie morgellonów. Według innej, morgellony to nanotechnologiczne, zdalnie zasilane i sterowane roboty, które dostają się do organizmu z chemtrailsów. Nie, serio. Nie żartuję. O, proszę.
Chemtrailsy, nazywane też smugami chemicznymi, to przyczynek do mojej prywatnej teorii, że najlepiej rozchodzi się wiedza o spiskach, których działanie można zaobserwować z własnego ganku. Większość z nas ogląda chemtrailsy każdego pogodnego dnia: to smugi kondensacyjne pozostawiane przez samoloty. „Zwykłe” smugi (ang. contrails) tworzą się w wyniku powstawania kryształków lodu wokół drobinek spalin. Dzieje się to na wysokości kilku do kilkunastu kilometrów, w konkretnych warunkach pogodowych. Chemtrailsy zaś udają tylko smugi kondensacyjne, a naprawdę są koktajlem groźnych chemikaliów, którym Rząd Światowy polewa ludzkość. Po co polewa i czy aby na pewno polewa?
Krótka dygresja: imponuje mi szacunek, jakim darzą się wzajemnie spiskoteoretycy różnych wyznań. Jeden wierzy, że Kennedy’ego zamordowała żydowska mafia, drugi obstawia kosmitów, ale zazwyczaj trzymają ze sobą sztamę. Łączy ich walka o Prawdę przeciwko wspólnemu Przeciwnikowi, który tę Prawdę Ukrywa — i nic to, że ich Prawdy wzajemnie się wykluczają! Z jednej strony może to być syndrom polskiej opozycji solidarnościowej, która jednoczyła najróżniejsze nurty polityczne w walce z komuną, przy cichym założeniu, że kiedy komuna padnie, to wtedy sobie pogadamy o całej reszcie. Istnieje też ewentualność, że w przypadku spiskoteoretyków zawsze da się znaleźć wspólną płaszczyznę (w naszym przykładzie o JFK będzie to pozaziemskie pochodzenie Jewriejskiego Plemienia). Zresztą zapewne w wyniku niepotrzebnego dopatrywania się wspólnego mianownika David Icke bywa oskarżany o antysemityzm — jego przeciwnicy twierdzą, że kiedy mówi „jaszczury”, myśli „Żydzi”.
Jakie są więc Prawdy tropicieli chemtrailsów? Hipoteza najbardziej mainstreamowa: chemtrailsy służą do kontroli klimatu. Jedni twierdzą, że zawarty w nich tlenek glinu odbija promieniowanie słoneczne, ochładzając Ziemię. Inni dodają, że oprócz tlenku glinu w smugach znajdują się również sole baru, służące programowi HAARP do wywoływania trzęsień ziemi i aktywizacji wulkanów. Co ciekawe, hipoteza klimatyczna zawiera ziarenko prawdy: cirrusy tworzące się czasem od smug kondensacyjnych mają pewien wpływ na klimat Ziemi. Kiedy po atakach 11 września w USA na trzy dni wstrzymano ruch lotniczy, meteorolodzy zaobserwowali gwałtowny wzrost dobowej różnicy temperatur.
Inne, weselsze hipotezy zakładają, że aluminium i bar opadają na ziemię, dostają się do organizmów ludzkich i służą za anteny do kontroli myśli, ewentualnie do wzmacniania szkodliwego działania niskich częstotliwości, którymi bogobojnych Amerykanów atakuje ich własna armia. Hipoteza o opryskiwaniu obywateli szczepionkami została obalona ze względu na fakt, że po przelocie samolotów ludzie zazwyczaj czują się gorzej — a więc szczepienia odpadają, po nich się polepsza. Osoby, które na tyłach znaków drogowych dostrzegają zakodowane instrukcje dla wojsk okupacyjnych ONZ, faworyzują tezę o kontroli populacji: chemtrailsy trują nieprawomyślnych obywateli, fundując im lekką grypkę, bóle brzucha, głowy i stawów, podskakujące powieki, problemy z oddychaniem i ogólne rozbicie. Lista symptomów wydaje się znajoma? Bingo! To te same objawy, z którymi świetnie radzi sobie większość specyfików i procedur medycyny alternatywnej! Za wyjątkiem tików powiek. Nikt nie radzi sobie z tikami powiek.
Przy pisaniu takich tekstów najfajniejszy jest research. Oto ukochany przeze mnie polski akcent, czyli przełożenie globalnego spisku na przaśną rzeczywistość południowej Polski. Komentator artykułu poświęconego chemtrailsom w witrynie „Otwórz oczy” sugeruje, że górnośląscy farmaceuci też są w zmowie:
Obserwujemy to zjawisko od paru miesięcy w Polsce, Jastrzębie Zdrój. Rekord 5 szt. chemtriali, rano cieniutkie smugi, po południu prawie się łączyły. Zjawisko tzw. ciągłej grypki, krząkanie i uczucie że coś mamy w gardle. Zgadzam się z tematem w 100%, to nie jest teoria, to jest fakt. Poza tym na innej stronie ktoś podał że to jest mycie samolotów. Torpeduje to stwierdzenie prostym wyjaśnieniem, niebo to nie airmyjnia. Rozumien jeden, dwa, trzy samoloty, ale żeby myć nad miastem ? ze 20 samolotów ? Bzdura, a dziwnie po chemtrialach robią się kolejki w aptekach ? Biznes całą gębą…
Oto link do tekstu z 2000 r., którego autorowi wydaje się, że Związek Radziecki wciąż istnieje. Możecie powiedzieć, że się czepiam — odpowiem, że to niby drobiazg, ale świetnie ilustrujący pogardę dla rzeczywistości. Link do pierwotnej lokalizacji tekstu prowadzi do strony Surfing The Apocalypse — zajrzałem tam na chwilę i przyciągnęła mnie hipnotyczna reklama z dziwacznym tekstem i jeszcze dziwniejszą oprawą graficzną. Zaprowadziła mnie do strony eFoodsDirect sprzedającej liofilizowaną i puszkowaną żywność dla świadomych obywateli pragnących uniezależnić się od rządowych dostaw jedzenia (lub dysponujących ograniczoną przestrzenią magazynową w swoim schronie przeciwatomowym). Bestsellery to Freedom Unit i Liberty Unit — zestawy rocznego wyżywienia dla jednego dorosłego z dołączoną książką kucharską.
Dokumentacja zdjęciowa teorii chemtrailsów dzieli się na dwie nierówne kupki. Większy stosik to zdjęcia samych smug, zazwyczaj wykonywane przez tropiciela w jego miejscu zamieszkania. Mniejsza kupka to fotografie narzędzi zbrodni: dziwnych fragmentów kadłuba, dysz, a nawet wnętrz samolotów, z beczkami wypełnionymi tajemniczą substancją.
I tu czas wspomnieć o Contrail Science.
Chemtrails to bardzo popularna teoria spiskowa (to przez widzialność z ganku, mówię wam). Tak popularna, że dorobiła się specjalnej strony poświęconej obalaniu „faktów o chemtrailsach”. Jej autor, kryjący się pod nickiem Uncinus, odnalazł wyjaśnienie zagadki beczek (oraz oryginalne zdjęcie w serwisie airliners.net). Okazuje się, że fotografia pokazuje wnętrze Boeinga służącego m.in. do testów gwałtownych zmian obciążenia pokładu — stąd beczki, będące częścią hydraulicznego układu symulującego takie zmiany. Wersja zdjęcia krążaca po stronach i forach wyznawców teorii chemtrailsów została nieco zmodyfikowana: ktoś dodał w Photoshopie napisy „Sprayer 05” i „Hazmat [hazardous material] Inside”. Świadczy to, że ledwie krok dzieli głupotę od oszustwa.
Dzięki Contral Science dowiedziałem się też, że Poszukiwacze Prawdy biorą za rozpylacze chemtrailsów następujące akcesoria: naukowe przyrządy do pobierania próbek powietrza, do badań nad oblodzeniem kadłubów samolotów, otwory do awaryjnego zrzutu paliwa, umocowania anten ciągniętych za samolotem, generatory dymu (do badania wirów wytwarzanych przez kadłub), urządzenia do zasiewania chmur i tankowania w powietrzu. Za chemtrailsy brano zaś wodę zrzucaną przez samoloty do gaszenia pożarów czy odrzut z rakiet do wspomagania startu. Polecam samodzielną lekturę Contral Science — to kopalnia wiedzy o mitach związanych ze smugami kondensacyjnymi, a jej Szacowny Gospodarz z rozbrajającym i budzącym podziw spokojem odpiera ataki szaleńców w komentarzach.
Birger:
Uncinusie, wyjaśnij mi proszę, w którym roku odkryto utrzymujące się długo smugi? I dlaczego słyszę dźwięki o wysokiej częstotliwości, kiedy widzę chemosamolot albo zorzę polarną??Uncinus:
Odkryto je w 1921 r. Zobacz: http://contrailscience.com/pre-wwii-contrails/Nie wiem, dlaczego słyszysz dźwięki.
Wpis zrobił się długi, wspomnę więc tylko, że wbrew pozorom nie jesteśmy bezbronni wobec zagrożenia. Najlepsza obrona to pozytywna energia orgonowa. Możemy otaczać się nią, kupując w sieci orgonity — piramidki z zatopionymi w żywicy wiórkami metalowymi. Estetów dbających o wystrój wnętrza domu pocieszam, że orgonity występują w wersjach ozdobnych. Osoby gotowe bezinteresownie pomagać sąsiadom powinny zainteresować się działem orgonowym do samodzielnego montażu. Takie działo rozgania chemtrailsy i chmury — może więc przydać się w kwestii zabezpieczenia pogody do grilla. David Icke ma taką armatę w ogródku!
Ech, a miało być o morgellonach…
P.S. Już po opublikowaniu tekstu przypomniało mi się, że miałem wspomnieć o polskiej Wikipedii, którą oprócz UPR-owców redagują również wyznawcy teorii spiskowych! Oto akapit z hasła o smugach kondensacyjnych:
Problem stwarza wytłumaczenie ciągłych, rozpraszających się smug pojawiających się za samolotem. Zjawisko nie występujące do lat 90-tych, zdaje się być ukrywane przed informacją publiczną. Niektóre teorie mówią o specjalnych dodatkach (tlenek glinu, bar), które mają poprawić jakość paliw, dzięki czemu loty będą bardziej ekonomiczne. Inna teoria mówi o tzw. chemtrails (smugach chemicznych), których zadaniem ma być kontrola populacji poprzez opady w postaci włókien wywołujące choroby podobne do grypy lub też globalna modyfikacja pogody (ochrona ziemi przed globalnym ociepleniem). Brak oficjalnych doniesień na ten temat.
Ukrywane przed informacją publiczną? WTF?
Zdjęcie smug: Roo Reynolds, CC.
inz.mruwnica :
Pfff. Przecież mogli to niezależnie od siebie podsłuchać.
czescjacek :
W końcu obaj są z Bemowa.
wo :
I. Przy przyjęciu odpowiedniej definicji przynależności klasowej i dopuszczeniu odpowiednio ujętych wyjątków można bronić dowolnej tezy w tym zakresie, ale to przecież trywialne.
II. Communis opinio postrzega emerytowanego adwokata / emerytowanego inżyniera / etc. jako adwokata / inżyniera / etc.
I nie postrzega studenta prawa / isyfu jako adwokata / inżyniera.
Chociaż nawet prosta ludzia często wie, że w niektórych sprawach student jest lepiej zorientowany, niż Profesjonalny Profesjonalista (aktywny, czy emerytowany).
Czegokolwiek by w tej sprawie nie pisali Zachodni Profesjonalni Profesjonaliści od Socjologii, tu jest Polska i tu cały czas dość sprawnie funkcjonuje stratyfikacja z czasów II RP / rozbiorowych. A wedle tej stratyfikacji Elitę Społeczną (chyba nawet powyżej MMC) stanowi (m.in.) Adwokat, Inżynier i Major (choćby emerytowani), którzy przychodzą na łykętowego brydża do Księdza Proboszcza.
Barts :
Chciałem sprawdzić jego wcześniejsze komenty, bo naiwnie myślałem, że chmurka z liczbą obok podpisu komentatora to właśnie umożliwia. A tu chuja, to tylko taki szpan.
janekr :
Komu zostało? Nie mogę zrozumieć Twojej fiksacji na punkcie starych wpisów.
Gammon No.82 :
A jednak to, że spiąłeś się, żeby wygenerować przykład bezdyskusyjnie akceptowalny przy moich kryteriach, przeczy temu, że nigdy Ci nie podałem dokładnych kryteriów oraz że dla Ciebie to jest takie mgławicowe i nieprecyzyjne.
mrw :
Uczucia Janka to jest coś dla mnie nawet bardziej niepojętego od Uczuć Quasiego, bo Quasi swoje uczucia zawsze potrafi przedstawić
(i) w formie stabelaryzowanej
(ii) w postaci odnośnika do pracy Mader F., Bull Sh., “Quasi-bloggers and Their State Of General Mental Fuck-up”, “Anal Annales” (44) 2009.
(iii) w postaci egemplifikacji embriologiczno-korwinistycznej
to z Jankiem pozostaje zawsze zgadywanka. O ile dobrze rozumiem, on bardzo cierpi, kiedy ktoś ma inne zdanie i się ośmiela je wyrażać (?).
bart :
Oczywiscie nie zamierzam sie wypowiadać merytorycznie, bo to nie wypada, poza tym nic nie wiem o Bemowie. Ale chciałbym tylko zauważyć, że wspomniany demaskator niedawno zdemaskował mnie jako Procesa. Tylko dlatego, że obaj pochodzimy z WordPressa. W internecie ostrożność ma swoje plusy, szczególnie kiedy człowiek nawet logów serwera nie umie poczytać.
Prosze Pani, a mnie komcia ukradło…
EDIT: O! Oddało…
Na marginesie, Bart, czy ty masz jakieś kaszowanie na serwerze cy cuś. Wczoraj dla przykładu była taka sytuacja, ze kilkukrotnie grupa komciów pojawiała sie na pięc minut, potem znikała na godzine, a potem pojawiała się znowu. A czasem nie ma nic nowego przez godzinę, a potem nagle hurtem jest sto.
Czytam komcie przez RSSa, ale po ostatnich hucpach z newsgatorem, casem po prostu lecę na lenia i mam otwarta stronę. W obu przypadkach jest tak samo.
wo :
Wszystko zależy od poziomu demencji starczej i techniczności problemu. Ty tu oba zakładasz na poziomie maksymalnym. Można jednak ob obniżać, a mimo wszystko mieć “emeryta bez computer literacy”. Orzecznictwo wyobrażam sobie wyłącznie małojasiowo (nie daj mi boże broń boże skosztować tak zwanej życiowej mądrości), ale wydaje mi się, że ogólnie jurysprudencyjne kwestie typu “kara śmierci, dożywocie, 25 lat, a poczucie sprawiedliwości społecznej” mimo wszystko są bardziej skomplikowane niż “opowiem wam dziatki” i nieco tylko mniej praktycznie istotne niż “jak zasądzić w sprawie spadkowej między ciotką a świekrą”.
W inżynierii takich rzeczy jest masa, np. na styku uzgodnień różnych branż i zespołów. “Dziadek” może nie będzie wiedział w jakim formacie trzeba wysłać rysunki, ale jak gadać ze strażakami to już może być jego złoty know-how.
wo :
Częściowo tak, częściowo wyspa WO-MMC bierze swój postęp za degradację innych.
wo :
A skąd się wzięło “bezpośrednio”? Bezpośrednio to oczywiście bardzo przydatne są porady typu “który klawisz wcisnąć”, czyli “computer literacy”. Na ogólne wartościowe rozeznanie w zawodzie składają się też rady mniej “bezpośrednie”. Nie gawędy, nie klawiszologia AutoCADA-a — jest coś jeszcze pomiędzy. A nawet całkiem obok.
wo :
I zaokrągliłeś korelację w górę.
Slotna :
Jakkolwiek.
hlb :
Raczej chodziło o to, że skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać.
bart :
Pewnie podsłuchiwali nawet z tej samej szafy. A być może nawet z tej samej głowy!
mrw :
Hmmm, jak mówi mój okulista, na dobre szkła warto wydac każda kasę. Więcej widać, a człowiek czuje sie mniej osaczony, hehe.
hlb :
Nic mi o tym nie wiadomo. Kaszę mam, ale czyści się co pięć minut. Spamołap zachowuje się nieprzewidywalnie (np. połyka komcie swojego Pana), ale to przez to, że musiałem go zresetować przy zmianie domeny. Znaczy, wydaje mi się, że musiałem go zresetować. A co do braku komciów, a potem wysypu, no cóż – tak tu bywa :)
wo :
Może coś w tym być. Te pierwsze kurteczki były z Tyvec. Pamiętam dość dokładnie, że szybko pojawiły się parmalatki produkcji rodzimorzemieślniczej, które nawiązywały wyglądem do kurtek ekipy technicznej wyścigowego zespołu formuły pierwszej Parmalat Racing w którym startował wtedy Niki Lauda i nie przypominały już tych “papierowych”.
wo :
Pytam na poważnie: Ona też poświęca tyle czasu na udowadnianie że marka producenta agd implikuje przynależność klasową?
czescjacek :
Ale jak klikniesz na jego nicka, to Ci się pokaże pusty blogasek i obok pole “Moje ostatnie komentarze”, którego wprawdzie chciało mi się lurkać, ale polecam Tobie jeśli Ci się akurat nudzi.
wo :
Zaraz, ale niby czemu kryteria przynależności klasowej mają być sztywne jak chuj Rocco Siffrediego, a kryteria przynależności narodowej nadciekłe, jak hel?
Bo akurat w pewnym flejmie WO tymczasowo pasuje, iżby tak było?
hlb :
On je sprzedaje?
hlb :
No i gdyby pan Kuszel chodził do okulisty, byłby zagończykiem równym panu Wołodyjowskiemu.
bart :
1. Samołap – fakt teraz ma taką jazdę, że akceptuje komcie, one sie wyswietlaja, a kiedy probujesz robic edit, to markuje je jako spam. To mi sie trafilo poprzednio.
2. Wysyp – mialem na mysli to, ze w jednej minucie pojawia sie dziesiec które sa ze soba powiazane, co sugeruje, że byc może niektórzy juzerzy sie widza od razu, a inni (no dobra, tylko-ino ja) z opoznieniem.
hlb :
Powiem tak, nie zawsze śledzę wszystkie komcie w triadzie mrw,wo,bdb, ale zaobserwowany u Ciebie uraz na punkcie WO zaczyna się robić bardzo proces7-owy, do tego stopnia, że jak u inżyniera, żenua idzie nosem.
To zresztą w ogóle mnie dziwi, bo po mnie też kiedyś WO pojechał raz czy drugi, o mrw nie wspominając, ale ja się jakoś specjalnie nie napinam, ot, przysram niekiedy (mniej lub bardziej celnie), więcej polurkuję, a mniej popiszę (coby się nie irytować), ale żeby łapać traumę, walczyć aż do zbanowania, a potem rozlewać swoje emo po internetsach, to mi się wydaje ekstremalnie vo duyen.
Gammon No.82 :
Oczywiście zawsze mozna przyjąć taki punkt widzenia, że jeśli niedowidzący pomyli drzewo z bramą garażu, to jest ewidentna wina Zarządu Dróg i Mostów.
@czy Eulera mozna nazwac “niemieckim myslicielem”
Call him Susan if it makes you happy.
@wo
“I zapewne brak Ci intelektualnej klasy żeby przyznać, że właśnie jego przykładom brakuje tego, co ma teraz Twój przykład.”
Tobie zas brak klasy zeby sie powstrzymac od takiego przysrywania dyskutantom.
hlb :
Zarządu Drzew i Bram Garaży raczej.
bart :
Zauważ, że ja tam używam określeń typu “trzeba było”. Jakbym tam był to też by mi starczyło odwagi na co najwyżej “trzeba by”, ewentualnie na stanie z boku i dogadywanie “No, no!… podpalaj, podpalaj… zdejmuj majtki”.
Barts :
Oczywiście rozumiem co masz na myśli. Tylko dla przypomnienia jeszcze raz napiszę:
umówiłem sie z Bartem, że nie będe uzewnętrzniał tego, iż zachowanie WO mnie irytuje. I niedawny flejm makowo-ipodowy, w którym troche sobie postrzelałem, odbył sie generalnie bez wycieczek do WO, prawda?
Tymczasem wracam z wakacji, a on sobie pozwolił pod moja nieobecnośc narobic na moja wycieraczkę. No to co mam powiedzieć? Że to złote kule?
I tyle.
Gammon No.82 :
Widzę tu pewien potencjał na flejma, owszem, hehe…
hlb :
Nawet ci, którzy go kochają (platonicznie), bywają poirytowani.
No ale tak, czy inaczej, ZARZĄD WINIEN.
OT: przygarnie ktoś lolpieska?
“kasjer szybkę przymknął wreszcie
plik banknotów liczyć przerwał,
rozrzucone dokumenty,
w szklance po herbacie denko,
a on czujny, a on spięty
obserwuje swe okienko.
Wtem otworzył, w przód się rzuca
i zaprychał, i zatupał,
i zakrzyknął, co sił w płucach:
„Kto powiedział: kasjer dupa?!”
Sorry że lecę, za przeproszeniem, Młynarskim, no ale dźwięczy mi on w uszach i nic nie poradzę, Drogi Zarządzie.
A ja wczoraj akurat zrobiłem lolpieska
bloody_rabbit :
My point exfuckinzactly.
bloody_rabbit :
Tak raz od wielkiego dzwonu mogę chyba Gamonowi odpłacić pięknym za nadobne i też być wobec niego troszkę złośliwy? Czy może uważasz, że przysrywanie i złośliwe czepianie się detali to przywilej, do którego z jakiegoś powodu on ma prawo a ja nie mam? Care to elaborate?
urbane.abuse :
Ależ dokładnie tak, nie ma co udawać, ze inaczej, hehe. Na marginesie, zawsze mozna się wykrzyczec w ciekawszych okolicznościach przyrody, np. na Tajlandii.
Proszę Zarządu, reportuje kradzież komentarza przez automat. Ech, w takich chwilach człowiek zazdrości antysemitom. Ci przynajmniej moga sobie wytłumaczyc wszystko światowym spiskiem…
EDIT: wrócił! wrócił! cały i zdrowy, taki piękny jak go napisałem!
bart :
Nie, bo on zjadł dziewczynkę w Krakowie.
grzesie2k :
Zaś Kraków – miasto, w którym zwierzę człowiekowi jesienią średniowiecza.
grzesie2k :
On nie z tych. On z tych. Być może zjadł jakąś dziewczynkę w Krakowie, ale w późnym średniowieczu.
A z innej bajki, Bolanda zrobiła krok na drodze do zostania cywilizowanym krajem:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,6892821,Homoseksualisty_nie_mozna_nazwac_pedalem.html
EDIT: Czekamy na odzew ze strony Frondy i Psychiatryka – najpierw zabroniono nazwać tatę “tatą”, a mamę “mamą”, a teraz już nie można nazwać pedała “pedałem”. Hańba!
Barts :
Przy okazji zarejestrowałem wątek, który mi wcześniej umknął: babsztyl nie ograniczał się do wyzwisk, ale wzywał do nich policję pod różnymi pretekstami i słał pisma o eksmisję.
@ bart:
już jest święta!
przy okazji, zwrócił ktoś może uwagę na tę historię:
http://jakub-kumoch.salon24.pl/
z apostazją i bankami?
bart :
To była jakaś głębsza sprawa z tego co pamiętam, ich rodziny się o coś sądziły czy coś.
Emm, soraski Bart, ale dostawienie brakującego cudzysłowu spowodowało ponowne zaszufladkowanie jako spam. Zaczynam mieć podejrzenie, że Twój spamołap to stadko Koreańczyków trzymanych w piwnicy, którzy są biciem i głodzeniem zmuszani do rozróżniania zawiłości języka polskiego.
mrw :
W DF pisali; kobieta jest z tych trudniejszych.
Rzygaliście dziś już?
http://esse.sum.salon24.pl/117648,jestem-superadminem
otaki :
Zwrócił na nią uwagę rzecznik prasowy TP SA Konrad Ciesiołkiewicz, przedtem rzecznik prasowy rządu PiS. Jak to fajosko się raz załapać na znajomości w IV RP – potem już jak nie tepsa to KGHM, jak nie Telewizja Familijna to Prokom.
mrw :
Czy to nasz blogokomentatorek Es-RATUJCIEIZĘ-se?
mrw :
Ale o co chodzi? Bo trzy pierwsze literki były strasznie długie i nudne, więc nie chce mi się dalej czytać.
czescjacek :
Że Bóg.
czescjacek :
http://jankepost.salon24.pl/118508,konkurs-rozstrzygniety-brawa-dla-hildegardy
bart :
I Zakazane Gry.
kabotyna :
Pytam poważnie: nadal sikasz sobie do herbaty?
Gammon No.82 :
Twoja wiedza na temat intymnych deetali Rocco Hudefaka uniemożliwia mi precyzyjną odpowiedź na to pytanie. A nieprecyzyjnie: przynależność narodowa Eulera jest kwestią nieprecyzyjną, bo facet swoimi licznymi przeprowadzkami umożliwił co najmniej trzem nacjom podczepianie się pod jego osiągnięcia, a do tego żyć mu przyszło przed pojawieniem się pojęcia narodu w dzisiejszym znaczeniu (trochę tak jak to było z padającymi tu przykładami na styku litewsko-białorusko-polskim). Z klasową jest tak, że dopóki mówimy o dzisiejszym społeczeństwie przykładając dzisiejsze kryteria, arbitralność jest znacznie mniejsza. Ale oczywiście od razu wpadamy w totalną dowolność zadając sobie pytanie, czy Euler kupilby Maka czy nie. Albo what car would Jesus drive (jak wiadomo, poprawna odpowiedź to Honda).
mrw :
Masturbacja? To może przeczytam.
bart&mrw :
Ech, Szalon24.
mrw :
Ja się rozpłakałem. No prawie.
Oczywiście przyjmuję, że to rodzaj żartu literackiego. W każdym razie jakaś fikcja literacka, prawda?
@ wo:
kurde, jakoś mnie ta sprawa uwiera, sam nie wiem czemu..
otaki :
Mnie konkretnie wkurrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrwiła i chciałbym komuś zajebać.
Albo lepiej wysłać kontrmaile z zapytaniem, dlaczego ulegają szantażowi jakichś blogersów, o.
Barts :
1. Rozumiem, że ta płodowa miazga – tak jak cokolwiek (węże, pająki, pszczoły, szczury, zamknięte przestrzenie, ostre przedmioty, homoseksualiści, brud, mainstreamowa heteroseksualna pornografia, sprofanowane symbole religijne lub narodowe, czyjaś gęba…), “każdemu jego porno” – może się komuś wydawać wstrętna&szokująca (choć mnie się taka nie wydaje; takoż goats i tubgirl), ale nie przesadzajmy: w porównaniu do obrzydliwości pewnych wydalin, wydzielin i czynności fizjologicznych, rozkładającej się padliny, objawów chorób, pasożytów, deformacji rozwojowych, “Dirty Jobs”, parafilnych praktyk seksualno-kulinarnych oraz sadystycznych okaleczeń, tortur i kar, wystawy aborcyjne to “cukier, słodkości i różne śliczności”.
A to, że pokazane jest ociekające posoką mięcho płodów (czy nawet noworodków), a nie czujących i cierpiących istot, IMO radykalnie obniża potencjał szokowy tych obrazów.
Zresztą, po kim jak po kim, ale po człowieku profesjonalnie przeszkolonym do zabijania gołymi rękami, do zarzynania i rozmiażdżania, do rozbijania łbów i łamania gnatów, do wybijania stawów i oczu, do przegryzania ścięgien i gardeł, nie spodziewałem się podatności na zszokowanie…
2. Mamy tu konflikt interesów: z jednej strony czyjeś (rzekome) uczucia (około)estetyczne, z drugiej – wolność wypowiedzi. Moim zdaniem zdecydowanie ważniejsze jest to drugie.
Barts :
“Zakazać” – totalitarne. “Spontanicznie zniszczyć” – samosąd/wandalizm/bandytyzm/anarchia. Brzydzą mnie oba te przejawy ludzkiej nikczemności i agresywności, więc jestem stanowczo przeciw. Zwłaszcza przeciw samosądom.
Barts :
1. Znaczy, jesteś za totalitarnym cenzurowaniem treści “nieprawdziwych”, a ściślej tych, które sam za “nieprawdziwe” uznasz?
2. Przecież tu nie ma mowy o żadnej nieprawdzie. Tu mamy do czynienia jedynie z subiektywną opinią etyczną, która nie podlega ocenie wg kryteriów prawdziwości/fałszywości. Moralny znak równości każdy może sobie stawiać między czym chce.
Barts :
A ja się czynem wandali brzydzę. I tych wandali, którzy zniszczyli wystawę aborcyjną, i tych, którzy dewastują kirkuty (w moim rodzinnym miasteczku zdewastowano go już w bodajże 2 tygodnie od otwarcia…), i Olbrychskiego, który szabelką pociął zdjęcia “nazistów”, i pana posła LPR, który rozwalił rzeźbę papieża przygniecionego meteorytem, i Talibów, którzy wysadzili zabytkowe posągi Buddy… Podobnie brzydzę się czynem wieśniaków, którzy zlinczowali recydywistę we Włodowie.
mrw :
Zrównywanie niegodziwości aborcji wczesnej z niegodziwością aborcji późnej oraz z niegodziwością Holocausty, okrucieństwa wobec zwierząt, zbrodni wojennych, czystek etnicznych etc. nie jest kłamstwem/prawdą, lecz subiektywna opinią/oceną etyczną.
mrw :
Jesteś zwolennikiem ochlokratycznego/nietzscheańskiego “brania sprawiedliwości we własne ręce”?
pozdrawiam
Quasi :
Wolę nazwę “społeczeństwo obywatelskie”.
Otóż nasz (w senie DKN sensu largo) problem polega na tym, że mamy za dużo skrupułów i boimy się/nie chcemy być posądzeni o hipokryzję. Tymczasem rzeczywistość ma w dupie symetrie i stawia nas przed sytuacjami, kiedy TRZEBA ROZPIERDOLIĆ ZAKŁAMANĄ WYSTAWKĘ SKUR-WY-SY-NOM.
mrw :
i zhakować serwer Szalonu! Normal FalseFalsefalse!
mrw :
Chciałbym się upewnić: chcesz wysłać do rzecznika prasowego TPSA, przypadkowo będącego zawodowym politykiem PiS, uprzejme pytanie o to, dlaczego ma takie prawicowe podejście do tego, gdzie TPSA się powinna reklamować?
Odpowiem na to głosem Bruna, “helouuu?”.
Quasi :
Powiem tak. W latach 90. Radio Zet miało taką inicjatywę, że umieszczało szczekaczki z Radiem Zet na warszawskich przystankach. Inicjatywa upadła dzięki warszawskim wandalom, którzy te głośniki pracowicie skurwysynom niszczyli. Każdy warszawski wandal na hasło “ja też rozwaliłem jeden z takich głośników Radia Zet” ma u mnie za to piwo.
Quasi :
Ale zwandalizowanie to też wypowiedź!
wo :
Tak!
@ mrw:
kurwa, to jebane merdanie ogonkiem przed jednym nawiedzonym
to jebane merdanie ogonkiem mnie po prostu załatwiło!
wo :
Ja bronię tylko prawa do swobody treści wypowiedzi, a nie jej formy/nośnika.
Godzę się na legalność każdej treści z wyjątkiem pomówienia i zdradzania informacji tajnych/poufnych, natomiast nie godzę się na legalność każdej formy/nośnika. Na nocne wywrzeszczania przez megafon w miejscach publicznych legalnych treści, czy układanie ich na ulicy z wnętrzności specjalnie w tym celu zabitych&wypatroszonych ludzi, albo chociaż z własnych rzygów i odchodów, się nie godzę [bo oprócz przekazu informacyjnego mamy tu także inne działania]. Takoż na wypowiedzi w formie wandalizmu, pobić, (bezprawnych) okupacji/blokad i morderstw.
Przeciwnicy wystaw antyaborcyjnych krytykują – i chcą cenzurować – je nie ze względu na formę/nośnik (bilbord&farba drukarska), lecz ze względu na ich treść (zabite płodki są krwawe, biedne i szokujące jak pomordowane przez Turków ormiańskie dzieci czy małpki poddawane wiwisekcji). Dlatego nie mają mojego poparcia.
pozdrawiam
Quasi :
Bo jesteś, niestety, głupi. Medium jest masażem.
otaki :
O kurde przywalili się do Pata Condella?! W życiu bym nie pomyślał, hi hi. W sumie to trochę nie pragmatyczne podejście, bo Pat musiał się ostatnio tłumaczyć lewakom ze swojego sprzeciwu wobec burki. Stosują przecież zasadę wróg mojego wroga jest moim przyjacielem, gdy chodzi o walkę z bezbożnością Zachodu.
A tak w ogóle wypisują się z KK również konwertyci, co prawda nie jest ich wielu, ale zadeklarowanych ateistów również, a jeszcze mniej wypisujących się, więc nie wiem czemu koniecznie “wojujący ateiści”. Może “wojujący katolicy” chcą się ponaparzać z kimś wirtualnie?
Quasi :
Czekaj czekaj, a billboardy przedstawiające rzygi i odchody byłyby według Ciebie jeszcze OK? (jako powiedzmy swoboda wypowiedzi artystycznej)?
mam na myśli, rozwaliło mnie na jakiś czas
psychiatryk to jednak dołujący kabaret
mrw :
Hesus Kristos! Widzę, ze w tym roku w Polsce niesamowicie obrodziły grzypki-halucypki. Na marginesie lubię bardzo to okreslenie ‘informatyk mi zrobił’. To jest późny ekwiwalent ‘pani magister’ z apteki. A może nawet i daleki kuzyn, ‘panie kierowniku’ do klienta taksówki.
Bart,
w sprawie twojego filtra antyspamowego mam taki postulat: a gdyby zrobic wystawkę, mniej więcej w stylu wspomnianej zdemolowanej? Widze to tak, ze mogłbyś dać takiego letniego posta z fotkami komciów zmasakrowanych przez samołap, trzymanych w dłoniach.
Substytutem krwi z oryginałów, mogłyby byc wysypane skrypty PHP. A jeśli byłaby to zbyt techniczna metafora dla twojego targetu, to może zdjęcia wydrukowanych komciów, porzuconych w resztkach śniadania?
Komentatorzy mogliby dopisywać: nie płakałem po moim komciu, a bardziej powściągliwi po prostu stawialiby [*]. Prawicowi alternatywnie mogliby stawiać +.
mrw :
Bo?
mrw :
Nie wiem, być może, czasem.
W każdym razie nośnik w postaci bilbordu&farby drukarskiej wysyła informację tak pospolitą i konwencjonalną (“użyliśmy standardowej formy wyrazu jaką jest drukowany bilbord w miejscu publicznym, standardowo wykorzystywanym do prezentacji graficznych bilbordów, bo chcieliśmy przekazać nasze przesłanie jak największej liczbie osób”), że aż pomijalną/niezauważalną. Poza tym w ta informacja nie jest pomówieniem ani zdradą tajemnicy, więc ją toleruję.
Drukowane, publicznie eksponowane bilbordy jako takie ludziom generalnie nie przeszkadzają [przeszkadzają wtedy, gdy ich forma lub treść interferuje z formą lub treścią czegoś innego, np. reklamy firm/produktów/partii politycznych lub manifestacje ideologiczne na obiektach zabytkowych, w publicznych urzędach, szkołach itp.], więc w przypadku wystawy antyaborcyjnej nie mamy problemu z medium, lecz z treścią. A wg mnie treść powinna się znajdować pod ochroną wolności wypowiedzi.
pozdrawiam
LOLZ
wo :
Tak.
Quasi :
I może zostać poddana krytyce, również za pomocą nożyków do tektury. Ja na przykład w warszawskim metrze krytykuję kibolskie wlepki za pomocą ich zdzierania.
Quasi :
No weź. Masaż to “aborcja jest be”, medium to zakrwawione rączki&nóżki.
O rety, Waldek1984, prezes Polskiego Klubu Teoretyków Spiskowych, nakierował mnie telepatycznie na motyw chemtrailsów przemycony w czeskiej reklamie TV!
Quasi :
Na pomniejsze punkty odpowiedzieli Ci WO i mrw, więc ja się nie będę dublował. Dwie rzeczy natomiast:
Quasi, mylisz krav magę wojskową w wydaniu izraelskich komandosów z krav magą cywilną dla normalnych ludzi w Polsce. Fakt faktem, przyuczyłem się gryźć w zwarciu, umiem też włożyć komuś kciuki do oczu (hint: położyć dłonie na policzkach, wtedy kciuki same wchodzą), a przed zapisaniem się do sekcji idzie zapytanie o niekaralność do policji, tym niemniej na traningach na hali Wisły w Krakowie nie uczą przegryzać gardeł i zabijać gołymi rękami. No chyba że w sekcji zaawansowanej, tam mnie jeszcze nie było.
Wymieniając Talibów, którzy wysadzili posągi Buddy z Bamiyanu, na jednym tchu z naszymi lokalnymi talibami trafiasz w moje emo (poza tym dostajesz ujemne punkty karmiczne, a Latający Potwór Spaghetti zabija małego kotka). Rozumiem, że masz niekiedy problem z wyczuciem pewnych o bardziej rozmytych kwestii, ale to jednak nie jest to samo.
Also this:
http://www.youtube.com/watch?v=G1zQW2XhDuk
bart :
Ale jaka jest egzegeza? Że ujawniają, że dezinformują, że uzwyczajniają, czy tak ogólnie it’s true as seen on tv?
inz.mruwnica :
A to już musisz Waldka spytać.
Ja obstawiam, że spiskoteoretycy uważają, że gdzieś w jakiejś należącej do spisku agencji siedzi copywriter-Wallenrod i za pomocą treści tej reklamy daje znak Wolnym Ludziom, a znak ten krzyczy THEY LIVE. Niestety, Ludzie Wolni zgodnie z zaleceniem Davida Icke wyłączyli telewizory.
bart :
Nożyk wymierzony przeciwko dziełu (czy autorowi dzieła…) to nośnik krytyki, którego nie toleruję. A w moim przekonaniu wolność wypowiedzi nie chroni (prawie) bezwarunkowo nośników, tylko treść.
czescjacek :
No ja to widzę inaczej. Zakrwawione rączki&nóżki to wg mnie treść.
pozdrawiam
Quasi :
To nie jest dzieło. To kłamliwa propaganda. Nie ma nic wspólnego ze sztuką. Jest orężem walki politycznej. Walki, w której po jednej stronie stoją religijni fundamentaliści, a po drugiej stronie nowoczesna cywilizacja. I skuchą owej cywilizacji jest fakt, że lubi ona sobie smętnie w kółko pierdolić o wolności wypowiedzi.
bart :
Nie ma szans, żeby Quasi to comprendo. On nie mógł zajarzyć dlaczego niefajnie jest smrodzić dyskusją o zabijaniu noworodków na blogu Barta, to nie zrozumie i tego.
bart :
1. Propaganda to też dzieło, choć niekoniecznie sztuki.
2. Propaganda owszem, ale nie kłamliwa. W treści tej wystawy nie ma miejsca na kłamstwo (chyba, że odnośnie tego, co przedstawiają zdjęcia, tj. wieku płodów i miejsca masakr), bo to tylko wyraz subiektywnych opinii etycznych.
bart :
No nie ma. Ale ja chcę chronić nawet wypowiedzi nie będące sztuką. Sztukę chcę chronić jeszcze dodatkowymi paragrafami.
bart :
No i ja na stosowanie takiego oręża się godzę.
bart :
Jednym z atutów tej nowoczesnej cywilizacji, który odróżnia ją od religijnych fundamentalistów, jest tolerancjonizm i wolność wypowiedzi.
bart :
Nie tylko pierdolić, ale nawet ją wprowadzać w życie. I m.in. za to tę cywilizację kocham.
pozdrawiam
Quasi :
No właśnie o to chodzi, że różne rzeczy można równie dobrze uważać albo za treść, albo za nośnik w zależności od chęci i potrzeb.
Jak masz film o szeregowym Ryanie, to możesz popatrzeć tak, że nośnik to DVD a treść to “chłopcy pojechali na wojnę i wielu nie wróciło do naszego puebla”, albo że nośnik to film wojenny, a treść to “wojna jest be”, albo na over 9000 innych sposobów.
czescjacek :
No chyba nie. Podejrzewam, że jest na ten temat (tj. na temat odróżniania informacji od nośnika informacji) jakaś mądra teoria z zakresu informatyki/teorii informacji oraz filozofii języka z jednej strony i prawa – z drugiej. Niestety, nie znam się ani na jednym, ani na drugim.
Ja to widzę tak, że problem z nośnikiem mamy wtedy, gdy przekaz nam przeszkadza bez względu na to, jaka jest jego treść. Tak więc napis z ludzkich flaków lub odchodów na chodniku, czy nocny wrzask przez megafon, czy performance polegający na prawdziwym morderstwie, jest problematyczny bez względu na to, jaką treść niesie.
Natomiast jeśli jakiś nośnik przeszkadza nam tylko w sytuacji, gdy niesie jakąś określoną treść – ale gdy niesie treść inną, to już nie przeszkadza – to IMO świadczy o tym, że problemem nie jest nośnik lecz treść.
Niestety, nie wiem jak ten zgrubny pogląd ubrać w formalny język teorii informacji, filozofii języka i prawa.
pozdrawiam
Quasi :
Ale te szczytne wartości nie są wcielane w życie na zasadzie dogmatu i oczywistej oczywistości. Spójrz na paragrafy o kłamstwie oświęcimskim czy sianiu nienawiści do mniejszości etnicznych, religijnych, seksualnych itp. Te ograniczenia wynikają z faktu, że czasem słowa przekładają się na statystyki pobić czy podpaleń. Jaką rolę w życiu morderców ginekologów grała nachalna antyaborcyjna propaganda przyrównująca tych lekarzy do twórców nowego Holokaustu?
Wyobraź sobie, że po Polsce jeździ wystawka “Wybierz dekompozycję”, z makabrycznymi zdjęciami dawców wypatroszonych z organów i podpisami “TO MÓGŁBY BYĆ TWÓJ SYN”. I ustawia się pod kościołami i szpitalami. Jakie zachowania wobec czegoś takiego byłyby według ciebie usprawiedliwione? Nożyk?
Quasi :
A skąd mam wiedzieć? Wychowanie albo geny, albo jedno i drugie.
Borze Tucholski, Quasi, masz jakieś zatory na synapsach, że nie widzisz psa, widzisz ucho psa, ogon psa, lewą przednią łapę psa, prawą przednią łapę psa, lewą tylną łapę psa, prawą tylną łapę psa, nos psa, ale nigdy całego psa. I dlatego nie kumasz dlaczego pewne kombinacje medium i masażu są be.
Quasi :
Wolność wypowiedzi nie oznacza wolności ryczenia dowolnie wybranych treści do ucha.
Wystawa – OK. Daj mi adres draba, który chciałby zakazać tej lub dowolnej innej wystawy, a pomogę go stłumić.
Ale nie tam, gdzie na zetknięcie z szokującymi treściami mogą być narażeni ludzie (mniejsza o dzieci), którzy sobie takich treści nie życzą.
bart :
Trudno. Otaczanie takiej kłamliwej propagandy przywilejami wolnego słowa jest mniejszym złem tak samo, jak aborcja na życzenie jest mniejszym złem niż próby regulowania tej kwestii przez ustawy i policyjną pałę.
Ojej Natka do mnie wpadła http://mrw.blox.pl/2009/07/Pogloski-lewakow.html
janekr :
No właśnie ja powoli dochodzę do wniosku, że taka argumentacja to ślepa uliczka – bo weź se imaginuj jakiegoś urban partyzanta, który gdzieś w Timbuktu stawia szokującą wystawę zdjęć obrzezania kobiet, a wtedy szoking będzie dla cywilizacjośmierciowców raczej plusem. No ja przynajmniej byłbym skłonny pomyśleć sobie “a dobrze ci tak, dziadu!” pod adresem zniesmaczonego taką wystawą rzeźnika ze skrobaczką z rozbitej butelki i każdego kto uważa, że to cool.
janekr :
A liberalna demokracja jest mniejszym złem niż hyclerski zamordyzm?
bart :
Mnie się takie uzasadnienie nie podoba.
1. Wykazanie istnienia takiego wpływu zwykle jest bardzo trudne, a zwolennicy zakazów nawet nie myślę by się jakimkolwiek wykazywaniem kłopotać. Dla nich istnienie i powszechność/skala takiego związku przyczynowo-skutkowego jest oczywistą oczywistością a priori. Dla nich, ale nie dla mnie.
2. Mamy tu do czynienia z odpowiedzialnością zbiorową. Jeśli nawet da się pokazać, że gdzieś kiedyś jakaś nienawistna informacja doprowadziła do mniej lub bardziej bezpośredniego podżegnięcia kogoś do przemocy fizycznej, to z tego jeszcze nie wynika, że jakaś inna informacja prezentowana w innych okolicznościach musi/może doprowadzić do podobnych skutków, tylko dlatego, że jest pod pewnym względem podobna.
3. Nawet jeśli ryzyko podżegnięcia jest realne, to wcale nie rozstrzyga problemu. Mamy tu bowiem konflikt interesu między dwiema wartościami: samopoczuciem&bezpieczeństwem (ogólnie mówiąc: “wolnością”) jednych oraz samopoczuciem&wolnością innych (ogólnie mówiąc: “wolnością”). Czyja “wolność”, czyj interes jest ważniejszy? Jak duże i dolegliwe musi być owo ryzyko (i jak to mierzyć?), by potrzeba ochrony przed nim usprawiedliwiała odebranie pewnej wolności pewnym ludziom?
4. Konsekwentne stosowanie takiej asekuracji&profilaktyki doprowadziłoby do paraliżu społeczeństwa.
Można pokazać, że mnóstwo rzeczy ma ponury wpływ na “statystyki pobić i podpaleń” i że może mieć mniej lub bardziej bezpośredni związek przyczynowo-skutkowy z przemocą czy innymi nieszczęściami.
4.1. Niewątpliwie 3 czynniki, które najsilniej wpływają na wzrost przestępczości to (i) odsetek młodych mężczyzn (~15-25 czy 30 lat) w populacji, (ii) frustracja wynikająca z biedy, bezrobocia, zapóźnienia cywilizacyjno-kulturowego, rozwarstwienia ekonomiczno-klasowego społeczeństwa oraz utrudniony dostęp do partnerek seksualnych (konsekwencja zwłaszcza poligynii, ewentualnie poligynii seryjnej) oraz (iii) alkohol i inne środki odurzające.
Na te natężenie tych trzech czynników wpływa mnóstwo praw i swobód, które posiadają obywatele naszego państwa, w tym: prawo do rodzenia chłopców; prawo do rozrodu&opieki nad potomstwem par osób o niskim IQ i o kiepskiej pozycji ekonomiczno-społecznej; brak specjalnego nadzoru nad mężczyznami/głupcami/biedakami itp.; wolny rynek i związane z nim gry o sumie zerowej i ich konsekwencje (konkurencja, bezrobocie, rozwarstwienie klasowo-ekonomiczne); prawo kobiet do dysponowania własnym ciałem, tj. do odmawiania chętnym mężczyznom czynności seksualnych, do wybredności przy wyborze partnerów oraz do zmieniania partnerów; legalność alkoholu oraz łatwy i powszechny do niego dostęp. Jestem przekonany, że te prawa&swobody znacznie mocniej wpływają na statystyki przestępstw i społecznych patologii niż prawa do stosowania “mowy nienawiści” i pokazywania krwawych wystaw antyaborcyjnych. Ale przecież nie chcesz ich Polakom odebrać, prawda?
4.2. Zapewne można też pokazać związek przyczynowo-skutkowy między przemocą a religią i jej propagandą (choćby Biblią i Koranem). Religia niewątpliwe jest bezpośrednio odpowiedzialna za wojny religijne, prześladowania religijne, niektóre formy terroryzmu, a nawet głupi terroryzm antyaborcyjny. Podobny wpływ można wskazać w przypadku innych ideologii, choćby marksizmu (który przyczynił się do zaistnienia totalitarnych komunizmów cy choćby takich głupot jak zamieszki i zamachy w wykonaniu radykalnych lewaków/antyglobalistów). To samo odnośnie nauki i techniki, które dostarczają narzędzi ułatwiających sianie przemocy. Może i tu dopatrzysz się miejsca dla asekuracyjno-prewencyjnego zamordyzmu?
4.3. Na przemoc zapewne wpływa też rasowa/etniczna/religijna/polityczna/kulturowa/ekonomiczna/klasowa/etc. heterogenność społeczeństwa. Z tym też należy walczyć w imię poprawy statystyk pobić i podpaleń?
4.4. Lista nieszczęść grożących ludziom nie ogranicza się do przemocy/przestępczości. Sporo nieszczęść wynika z wypadków i chorób, którym dałoby się zapobiegać poprzez ograniczanie pewnych praw&swobód. Np. łatwość zdobycia prawa jazdy; dopuszczania do ruchu pojazdów bez zajebistych zabezpieczeń przeciwwypadkowych (ABS, airbagi itd.) i z niebezpiecznie wysoką prędkością maksymalną (>50km/h?); legalność wyrobów tytoniowych, niezdrowej żywności oraz prawo do prowadzenia “niezdrowego trybu życia”.
Pomyśl, ile cierpienia oszczędziłbyś światu, gdybyś i w tych kwestiach odpowiednio chwycił za mordę.
Takie zamordystyczno-asekuracyjno-prewencyjne rozumowanie przeciwników legalności “hate speech” jest analogiczne do rozumowania przeciwników legalności pornografii (oskarżanej o stymulowanie przestępczości seksualnej i rozbijanie rodzin), czy odmawiających homoseksualnym parom prawa do opiekowania się dziećmi (obawiając się, że nietradycyjna rodzina zaburza psycho-fizyczny rozwój dziecka oraz szczególnie naraża je na zaniedbania i przemoc). Może nie jest ono błędne co do struktury – poza tym zapewne za sprawa takiego rozumowania powszechnie ogranicza się pierdyliardy różnych praw&swobód, choćby prawo do swobodnego posiadania broni, materiałów wybuchowych, trucizn, do dowolnego sposobu tworzenia i dystrybuowania dowolnych budynków, maszyn, leków, żywności itp. – ale w sytuacji gdy pozostaje ubogie w konkrety i niechętnie nawiązujące kontakt z empirią, to staje się jedynie słabo przekonującym dogmatyzmem.
pozdrawiam
Quasi :
Ale ja mam w dupie, co ci się podoba, a co nie, mówię ci tylko, że my, w sensie cywilizacja wiedziona przez elity nieobciążone Aspergerem, mamy kłopot z pełną wolnością słowa i wprowadzamy różne jej ograniczenia.
czescjacek :
Takie miałem odczucia jak PiS wygrał wybory w 2005 roku.
Quasi :
Bez sensu wyjeżdżasz tutaj z wolnością wypowiedzi, której nikt nie odbiera autorom tej wystawki. Mogą sobie wydać album ze zdjęciami płodów, zrobić o nich stronę internetową, puścić film w TV Trwam. Czego nie mogą, to podtykać tych zdjęć pod nos ludziom którzy nie chcą ich oglądać, albo wręcz nie powinni (małe dzieci). Jak mówią Amerykanie (?), “freedom of speech includes the right not to listen”.
Co byś powiedział, gdybym Twojemu dziecku w ramach mojej wolności wypowiedzi pokazywał hardcore porno? Przecież ta wystawa to też w gruncie rzeczy porno.
bloody_rabbit :
Nie miałby z tym problemu. Są badania, z których może wynikać, że dziecku zapewne nie szkodzi porno.
Czasami mam takie dni, że nie chce mi się Quasiego strasznie.
czescjacek :
Wtedy odwołując się od decyzji administracyjnej zakazujacej Ci takiej wystawy w miejscu publicznych powołasz się na “dobro społeczne” i zobaczymy kto kogo przekona.
Barcie, przy edycji komeća porwał mi go spamołap. Uratuj.
Nienawidzę mojego spamołapu.
Quasi :
W takim razie poproszę Cię o skomentowanie poniższej maksymy:
“Wolność słowa obejmuje także prawo do niesłuchania gdy się nie ma ochoty”
Co o niej myślisz?
czescjacek :
Dla mnie nie.
Zresztą może się mylę – nie wycinałem osobiście, ale zdjęcie wycinanych flaczków w rodzaju ślepej kiszki są zapewne równie szokujące. Tylko co z tego?
A to insza inszość. Znaczy ja też tak sobie pomyślałem.
Ale: “nienawidzę Twoich poglądów, mimo to zrobię wiele, byś mógł je głosić (byle nie za głośno)”
Dokładnie.
BTW Quasi u Terlika bronił tezy, że nasza obecna ustawa jest mimo wszystko kompromisem. W pewnym sensie ma rację – więzienie na Mokotowie jest kompromisem między wycieczką na Karaiby a Dachau.
janekr :
Chyba nic, bo raczej nie ma kontrowersji związanej ze ślepą kiszką.
janekr :
Chyba nie. Się nie ma co czarować, abortowane płody są szokingiem głównie przez swoją człowieczość.
czescjacek :
Wyjde na dziwaka, ale dla mnie one nie są człowiecze nawet w warstwie wizualnej. Raczej potworkowate.
Quasi :
Obaj z Bartem wlecieliście na manowce. Osobiście jestem wielkim fanem doktryny “imminent lawless action”, która jest obecnie obowiązującą wykładnią pierwszej poprawki w USA. Ona wystarczająco rozstrzyga Wasz spór.