Chemtrails: śmierć spadająca z niebios
Jakiś czas temu obiecałem wam notkę o morgellonach, czyli sztucznych włóknach tworzących się ludziom pod skórą. Te obce ciała miały formować się w efekcie spożywania żywności modyfikowanej genetycznie. Chorym na morgellony zazwyczaj polepsza się po kuracji lekami antypsychotycznymi podawanymi w wypadku halucynozy pasożytniczej — nazwa dokładnie oddaje istotę schorzenia. Część pacjentów odmawia kuracji, twierdząc, że taka diagnoza uwłacza ich godności. I tu w zasadzie mógłbym zakończyć wpis o morgellonach, bo temat okazał się wybitnie nierozwojowy, a amerykańskie rządowe Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom wciąż bada to schorzenie — może się więc okazać, że faktycznie coś jest na rzeczy.
Podczas researchu morgellonów trafiłem jednak na fascynujący trop. Okazuje się, że zakażenie toksycznymi genami zawartymi w GMO to tylko jedna z hipotez tłumaczących powstawanie morgellonów. Według innej, morgellony to nanotechnologiczne, zdalnie zasilane i sterowane roboty, które dostają się do organizmu z chemtrailsów. Nie, serio. Nie żartuję. O, proszę.
Chemtrailsy, nazywane też smugami chemicznymi, to przyczynek do mojej prywatnej teorii, że najlepiej rozchodzi się wiedza o spiskach, których działanie można zaobserwować z własnego ganku. Większość z nas ogląda chemtrailsy każdego pogodnego dnia: to smugi kondensacyjne pozostawiane przez samoloty. „Zwykłe” smugi (ang. contrails) tworzą się w wyniku powstawania kryształków lodu wokół drobinek spalin. Dzieje się to na wysokości kilku do kilkunastu kilometrów, w konkretnych warunkach pogodowych. Chemtrailsy zaś udają tylko smugi kondensacyjne, a naprawdę są koktajlem groźnych chemikaliów, którym Rząd Światowy polewa ludzkość. Po co polewa i czy aby na pewno polewa?
Krótka dygresja: imponuje mi szacunek, jakim darzą się wzajemnie spiskoteoretycy różnych wyznań. Jeden wierzy, że Kennedy’ego zamordowała żydowska mafia, drugi obstawia kosmitów, ale zazwyczaj trzymają ze sobą sztamę. Łączy ich walka o Prawdę przeciwko wspólnemu Przeciwnikowi, który tę Prawdę Ukrywa — i nic to, że ich Prawdy wzajemnie się wykluczają! Z jednej strony może to być syndrom polskiej opozycji solidarnościowej, która jednoczyła najróżniejsze nurty polityczne w walce z komuną, przy cichym założeniu, że kiedy komuna padnie, to wtedy sobie pogadamy o całej reszcie. Istnieje też ewentualność, że w przypadku spiskoteoretyków zawsze da się znaleźć wspólną płaszczyznę (w naszym przykładzie o JFK będzie to pozaziemskie pochodzenie Jewriejskiego Plemienia). Zresztą zapewne w wyniku niepotrzebnego dopatrywania się wspólnego mianownika David Icke bywa oskarżany o antysemityzm — jego przeciwnicy twierdzą, że kiedy mówi „jaszczury”, myśli „Żydzi”.
Jakie są więc Prawdy tropicieli chemtrailsów? Hipoteza najbardziej mainstreamowa: chemtrailsy służą do kontroli klimatu. Jedni twierdzą, że zawarty w nich tlenek glinu odbija promieniowanie słoneczne, ochładzając Ziemię. Inni dodają, że oprócz tlenku glinu w smugach znajdują się również sole baru, służące programowi HAARP do wywoływania trzęsień ziemi i aktywizacji wulkanów. Co ciekawe, hipoteza klimatyczna zawiera ziarenko prawdy: cirrusy tworzące się czasem od smug kondensacyjnych mają pewien wpływ na klimat Ziemi. Kiedy po atakach 11 września w USA na trzy dni wstrzymano ruch lotniczy, meteorolodzy zaobserwowali gwałtowny wzrost dobowej różnicy temperatur.
Inne, weselsze hipotezy zakładają, że aluminium i bar opadają na ziemię, dostają się do organizmów ludzkich i służą za anteny do kontroli myśli, ewentualnie do wzmacniania szkodliwego działania niskich częstotliwości, którymi bogobojnych Amerykanów atakuje ich własna armia. Hipoteza o opryskiwaniu obywateli szczepionkami została obalona ze względu na fakt, że po przelocie samolotów ludzie zazwyczaj czują się gorzej — a więc szczepienia odpadają, po nich się polepsza. Osoby, które na tyłach znaków drogowych dostrzegają zakodowane instrukcje dla wojsk okupacyjnych ONZ, faworyzują tezę o kontroli populacji: chemtrailsy trują nieprawomyślnych obywateli, fundując im lekką grypkę, bóle brzucha, głowy i stawów, podskakujące powieki, problemy z oddychaniem i ogólne rozbicie. Lista symptomów wydaje się znajoma? Bingo! To te same objawy, z którymi świetnie radzi sobie większość specyfików i procedur medycyny alternatywnej! Za wyjątkiem tików powiek. Nikt nie radzi sobie z tikami powiek.
Przy pisaniu takich tekstów najfajniejszy jest research. Oto ukochany przeze mnie polski akcent, czyli przełożenie globalnego spisku na przaśną rzeczywistość południowej Polski. Komentator artykułu poświęconego chemtrailsom w witrynie „Otwórz oczy” sugeruje, że górnośląscy farmaceuci też są w zmowie:
Obserwujemy to zjawisko od paru miesięcy w Polsce, Jastrzębie Zdrój. Rekord 5 szt. chemtriali, rano cieniutkie smugi, po południu prawie się łączyły. Zjawisko tzw. ciągłej grypki, krząkanie i uczucie że coś mamy w gardle. Zgadzam się z tematem w 100%, to nie jest teoria, to jest fakt. Poza tym na innej stronie ktoś podał że to jest mycie samolotów. Torpeduje to stwierdzenie prostym wyjaśnieniem, niebo to nie airmyjnia. Rozumien jeden, dwa, trzy samoloty, ale żeby myć nad miastem ? ze 20 samolotów ? Bzdura, a dziwnie po chemtrialach robią się kolejki w aptekach ? Biznes całą gębą…
Oto link do tekstu z 2000 r., którego autorowi wydaje się, że Związek Radziecki wciąż istnieje. Możecie powiedzieć, że się czepiam — odpowiem, że to niby drobiazg, ale świetnie ilustrujący pogardę dla rzeczywistości. Link do pierwotnej lokalizacji tekstu prowadzi do strony Surfing The Apocalypse — zajrzałem tam na chwilę i przyciągnęła mnie hipnotyczna reklama z dziwacznym tekstem i jeszcze dziwniejszą oprawą graficzną. Zaprowadziła mnie do strony eFoodsDirect sprzedającej liofilizowaną i puszkowaną żywność dla świadomych obywateli pragnących uniezależnić się od rządowych dostaw jedzenia (lub dysponujących ograniczoną przestrzenią magazynową w swoim schronie przeciwatomowym). Bestsellery to Freedom Unit i Liberty Unit — zestawy rocznego wyżywienia dla jednego dorosłego z dołączoną książką kucharską.
Dokumentacja zdjęciowa teorii chemtrailsów dzieli się na dwie nierówne kupki. Większy stosik to zdjęcia samych smug, zazwyczaj wykonywane przez tropiciela w jego miejscu zamieszkania. Mniejsza kupka to fotografie narzędzi zbrodni: dziwnych fragmentów kadłuba, dysz, a nawet wnętrz samolotów, z beczkami wypełnionymi tajemniczą substancją.
I tu czas wspomnieć o Contrail Science.
Chemtrails to bardzo popularna teoria spiskowa (to przez widzialność z ganku, mówię wam). Tak popularna, że dorobiła się specjalnej strony poświęconej obalaniu „faktów o chemtrailsach”. Jej autor, kryjący się pod nickiem Uncinus, odnalazł wyjaśnienie zagadki beczek (oraz oryginalne zdjęcie w serwisie airliners.net). Okazuje się, że fotografia pokazuje wnętrze Boeinga służącego m.in. do testów gwałtownych zmian obciążenia pokładu — stąd beczki, będące częścią hydraulicznego układu symulującego takie zmiany. Wersja zdjęcia krążaca po stronach i forach wyznawców teorii chemtrailsów została nieco zmodyfikowana: ktoś dodał w Photoshopie napisy „Sprayer 05” i „Hazmat [hazardous material] Inside”. Świadczy to, że ledwie krok dzieli głupotę od oszustwa.
Dzięki Contral Science dowiedziałem się też, że Poszukiwacze Prawdy biorą za rozpylacze chemtrailsów następujące akcesoria: naukowe przyrządy do pobierania próbek powietrza, do badań nad oblodzeniem kadłubów samolotów, otwory do awaryjnego zrzutu paliwa, umocowania anten ciągniętych za samolotem, generatory dymu (do badania wirów wytwarzanych przez kadłub), urządzenia do zasiewania chmur i tankowania w powietrzu. Za chemtrailsy brano zaś wodę zrzucaną przez samoloty do gaszenia pożarów czy odrzut z rakiet do wspomagania startu. Polecam samodzielną lekturę Contral Science — to kopalnia wiedzy o mitach związanych ze smugami kondensacyjnymi, a jej Szacowny Gospodarz z rozbrajającym i budzącym podziw spokojem odpiera ataki szaleńców w komentarzach.
Birger:
Uncinusie, wyjaśnij mi proszę, w którym roku odkryto utrzymujące się długo smugi? I dlaczego słyszę dźwięki o wysokiej częstotliwości, kiedy widzę chemosamolot albo zorzę polarną??Uncinus:
Odkryto je w 1921 r. Zobacz: http://contrailscience.com/pre-wwii-contrails/Nie wiem, dlaczego słyszysz dźwięki.
Wpis zrobił się długi, wspomnę więc tylko, że wbrew pozorom nie jesteśmy bezbronni wobec zagrożenia. Najlepsza obrona to pozytywna energia orgonowa. Możemy otaczać się nią, kupując w sieci orgonity — piramidki z zatopionymi w żywicy wiórkami metalowymi. Estetów dbających o wystrój wnętrza domu pocieszam, że orgonity występują w wersjach ozdobnych. Osoby gotowe bezinteresownie pomagać sąsiadom powinny zainteresować się działem orgonowym do samodzielnego montażu. Takie działo rozgania chemtrailsy i chmury — może więc przydać się w kwestii zabezpieczenia pogody do grilla. David Icke ma taką armatę w ogródku!
Ech, a miało być o morgellonach…
P.S. Już po opublikowaniu tekstu przypomniało mi się, że miałem wspomnieć o polskiej Wikipedii, którą oprócz UPR-owców redagują również wyznawcy teorii spiskowych! Oto akapit z hasła o smugach kondensacyjnych:
Problem stwarza wytłumaczenie ciągłych, rozpraszających się smug pojawiających się za samolotem. Zjawisko nie występujące do lat 90-tych, zdaje się być ukrywane przed informacją publiczną. Niektóre teorie mówią o specjalnych dodatkach (tlenek glinu, bar), które mają poprawić jakość paliw, dzięki czemu loty będą bardziej ekonomiczne. Inna teoria mówi o tzw. chemtrails (smugach chemicznych), których zadaniem ma być kontrola populacji poprzez opady w postaci włókien wywołujące choroby podobne do grypy lub też globalna modyfikacja pogody (ochrona ziemi przed globalnym ociepleniem). Brak oficjalnych doniesień na ten temat.
Ukrywane przed informacją publiczną? WTF?
Zdjęcie smug: Roo Reynolds, CC.
Barts :
On nie nazwał cię tak WPROST.
Barts :
ONANISTĄ?
bart :
W jednym filmie był “Psikutas bez s”. Coś jak “Barts bez s”.
@ wo
Coś chyba jednak pokręciłeś, Kabotyna używa określenia “szwajcarski myślieciel” i to Cię bawi,sam użyłeś frazy “niemiecki” (podaję za notką Kabotyny) i to jest ok?
Nie musisz mi odpisywać, ba ja naprawdę przeczytałem parę książek, od Benedicta Andersona i Erica Hobsbawma poczynając, więc Twoje, uff jakże elokwentne wynurzenia na temat genezy narodów naprawdę są raczej umc.
p.s. primo voto fronesis
:
Pszepan’, ten flejm jest już zamknięty, teraz dyskutujemy o sposobach urywania od internetu.
@ mrw:
“przepan”
ale coś mi się zdaje, że WO lubi udawać, że tylko jemu udało się przeczytać jakąś książkę,
p.s. przepraszam, że posądziłem Cię o posiadanie ajfona
mrw :
Chyba siłą wiązań chemicznych. Poczekaj aż wypucuje fubaru. ;-)
@ kabotyna:
WO się napinał, że tylko jemu jest znana tajemna wiedza o tym, że narody są zasadniczo dziewiętnastowiecznym tworem, w dużej mierze możliwym dzięki drukowanej i kapitalistycznej zarazem gazecie (Anderson, McLuhan i inni).
Hobsbawm i inni autorzy w jego słynnej zbiorówce podają świetnie przykłady “wynalezionych tradycji”, jak XIX wieczny rodowód stroju szkockiego,
przy okazji warto zajerzec też do Bernala i jego “Black Atheny’
w której pokazuje on fabrykowanie mitycznego, “europejskiego” obrazu Grecji starożytnej i czyszczenie azjatyckich i afrykańskich jej korzenie fragment Bernala przedrukowała kiedyś “Lewą Nogą”,
p.s. jakiego koloru byli starożytni Egipcjanie?
fronesis :
Do listy dorzucilbym jeszcze dosyc przystepna i logicznie napisana pozycje Gellnera ‘Nations and Nationalism’.
http://books.google.co.uk/books?id=jl7t2yMfxwIC&dq=gellner+nations+and+nationalism&printsec=frontcover&source=bl&ots=e0oIJyCBg-&sig=5tw-Jhoy3_hpZESYE813xr3N6zo&hl=en&ei=62d3SsrhLZ6NjAec48Bo&sa=X&oi=book_result&ct=result&resnum=2#v=onepage&q=&f=false
Pamietam, ze w Polsce tez miala wydanie, przynajmniej na pewno na poczatku lat 90. Do poczytania na klopie idealna, a i pouczajaca.
@ hlb:
a owszem zapomniałem o niej, dzięki
fronesis :
Bart prosił, żebyśmy byli think tankiem dKN no to się staram jakoś pokazać od kulturalnej strony.
fronesis :
Zrób mu komcia na blogu, to na pewno przeczyta.
@ mrw:
nie za bardzo, bo mnie splonkował za uwagę o tym, żeby sobie pograł na ajfonie,
a ja tylko zirytowałem się jego żmudną i z lekka żenującą obroną kumpla (Hugo Badera) z korporacji niewolników Michnika (to Zizek, nie ja) w słynnym flejmie o Ewie/Marku
mrw :
nie gadaj. ja ci raz zrobilem i co? jajco! nie przeczytales. a tutaj przynajmniej samołap przeczyta.
hlb :
A podpisałeś się?
fronesis :
To strasznie przykre, czy chcesz zapisać się do grupy wspierania trębacza?
@ mrw:
oj to wcale nie przykre, zaoszczędza czasu, odpadła mi 1/3 blogów na których raz na jakiś czas piszę komcie
fronesis :
Uff!
fronesis :
Nie czepiaj się. Ja też bym bronił publicznie kolegi z mojej firmy, tak dla zasady “trzymamy się razem” i żeby chronić markę. Trzeba być głupim, żeby postępować inaczej.
Btw, mój pracodawca jest przedmiotem śledztwa DOJ za nielegalne praktyki handlowe i insider trading :D
“Btw, mój pracodawca jest przedmiotem śledztwa DOJ za nielegalne praktyki handlowe i insider trading”
Wait! Czy Was przypadkiem nie założył m.in. pewien duży, znany i lubiany bank (<3 <3 <3), żeby zbierać informacje do… insider trading. Tylko dlaczego nikt mi tam nie powiedział, że to jest przestępstwo? :-o
Bart – widziałem Twój wpis na http://stwarzanie.wordpress.com/ – był ten kolega kiedyś tematem postów/dyskusji?
bart :
Ja nie zignorowałem. Ja poszedłem robić dym u Terlikowskiego.
mrw :
A ja wprost przeciwnie:
– Jestem przeciwnikiem wandalizmu/nieuprawnionego niszczenia cudzej własności.
– Przeciwko samej wystawie nic nie mam. Uważam, że powinna móc być eksponowana puublicznie.
Nawet nie uważam jej za specjalnie brzydką, zresztą w obliczu ogólnej brzydoty Polskich miast i wszechobecnych bilbordów reklamowych nie czas żałować róż, gdy płoną lasy.
– Zniszczenie wystawy (podobnie jak wypłoszenie Camerona czy doniesienie na Joannę Najfeld) niepotrzebnie uczyniło z Ciasnych męczenników.
– “GW” podała, że wystawę rozwieszono nielegalnie, bez odpowiednich zezwoleń administracyjnych. “Fronda” za to twierdzi, że wystawa zawisła legalnie. A ja nie mam jak rozstrzygnąć, jak było naprawdę.
Tak czy inaczej, nawet nielegalność wystawy nie upoważnia nikogo do jej dewastowania, tak jak niezgodne z przepisami zaparkowanie samochodu nie daje przechodniom prawa do jego zniszczenia.
– “Fronda” donosi, że jedną z osób pilnujących wystawy potraktowano gazem. Jeśli to prawda, i atak gazowy miał charakter ofensywny, to również tego nie popieram.
pozdrawiam
bantus :
1. Powstanie ludzkiej/męskiej skłonności do zorganizowanej agresji tłumaczy się raczej doborem indywidualnym (ewentualnie dodatkowo krewniaczym), nie grupowym (w ogóle dobór grupowy to słaba siła ewolucyjna i może mieć realne znaczenie rzadko i tylko w bardzo specyficznych warunkach; głównie u pasożytów).
2. Nieprawda, że bez ksenofobii nie byłoby solidarności i altruizmu.
(i) Zachowanie w jakimś gatunku można nazwać altruistycznym/solidarnym nawet, jeśli w tym samym gatunku nie ma kontrastujących zachowań nie-altruistycznych/nie-solidarnych.
(ii) Nie-altruizm/nie-solidarność to nie tylko ksenofobia, ale także neutralizm/obojętność.
3. Z tego, że mężczyźni mają odziedziczoną po przodkach (żyjących w zupełnie innych realiach niż my obecnie) tendencję do poglądów i działań ksenofobicznych oraz do faworyzowania tych, których postrzegają jako członków własnej grupy, nie wynika, że ja mam mieć powód do czucia dumy/wstydu z dokonań tych, którzy należą do tej samej, arbitralnie przez kogoś wyznaczonej, grupy co ja.
amatil :
Pewnie. Nawet kiedyś w pewnej dyskusji w psychiatryku24 (przepraszam, za formatowanie rozwalone przez techniczne problemy psychiatryka) podawałem swoje hipotezy.
amatil :
Jak to nie?
wo :
Generalnie na tym blogu chcę się wyrażać “bardzo poprawną polszczyzną” i “bardzo uprzejmie”, choć osobiście odnoszę wrażenie, że zwykle wychodzi mi raczej “w miarę poprawną polszczyzną” i “bardzo uprzejmie”. No, ale może nad uprzejmością też powinienem popracować.
Slotna :
Hmm… To może chociaż czujesz moją infantylność?
Slotna :
Pewnie, że się samo robi. Problem w tym, że od tych, którym się to samo nie robi najwyraźniej oczekuje się wymuszania/udawania, albo przynajmniej ubolewania.
pozdrawiam
Myślę,że na przykładzie endemicznie występującego na BdB zjawiska WO = Michnik pokolenia iPod dobrze widać starą zasadę farsowej powtórki z historii.
Quasi :
Np. Bastylii?
A ja uważam, że jest obrzydliwa, i to nie ze względu na drasty, ale na kłamstwo aborcyjne. I godnym i sprawiedliwym, a zarazem słusznym i zbawiennym jest jej dewastacja, bo buca trzeba tłuc.
A TYMCZASEM:
“– W pewnym momencie sprawa rozbiła się o pieniądze – narzekają radiesteci. Ich zdaniem, ministerstwo wolało wydawać grube tysiące na bilboardy z symbolem czarnego punktu, niż grosze na odpromienniki. Mimo że sprawdziły się tam, gdzie je zainstalowano.” http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090804/SZCZECIN/302616274
dodosdontquack :
Pozdro dla Kazia!
mrw :
No fakt, zapomniałem. Ale gdybym cię poprosił, żebyś pod moim komciem u siebie dopisał ‘Drzeronimo z Kutna’, to feler byłby naprawiony, co?…
bart :
Oj no wiem, tak się tylko wyzłośliwiwam.
mrw :
http://www.urbandictionary.com/define.php?term=wanker
mrw :
Baaartuuu, a mrw znowu zaczyna!
Quasi :
Kalarepka. Otóż zdziwi Cię to, drogi Quasi, ale my ziemianie dosyć mocno reagujemy na rzeczy szokujące, w szczególności dotyczące małych dzieci (by extension podrośnięte płody już się zaczynają łapać). Te zdjęcia są obrzydliwe i szokujące, ja na przykład nie chciałbym być narażonym na zobaczenie tego niechcący w miejscu publicznym (np. na spacerze po Piotrkowskiej w Łodzi). To równie obleśne jak walnięcie tam goatsie albo tubgirl, tylko jeszcze z dodatkowym ładunkiem emocjonalnym ze względu na małe płody.
I to jest raz, w sumie już by wystarczyło jak dla mnie żeby zakazać lub spontanicznie zniszczyć, ale jest jeszcze dwa, które wypunktował mrw, czyli propagowanie kłamstwa aborcyjnego czyli stawianie znaku równości między np. pigułką która nie pozwala zagnieździć się zapłodnionemu jajeczku, a późną aborcją na ukształtowanym płodzie. I to jest dwa.
Jak dla mnie, dwa powody za tym żeby tajemniczym wandalom postawić flaszkę. Dobra robota, chłopaki.
@http://www.urbandictionary.com/define.php?term=wanker
Dziecko nieszczęsne, ale w tym kontekście po polsku to jest po prostu “buc”.
Quasi :
Czy endżajn S24 pozwala na robienie profesjonalnych linków? A jeśli tak, to jak?
Lukasz :
Jeszcze nie :)
mrw :
Oj no wiem, ale myślałem, że mój komentarz będzie zabawny. Dwukropek, otwarcie nawiasu.
mrw :
Pomijając już wszystkie oceny moralne czynu zniszczenia, to przecież są to ludzie, którzy po Owsiaku jeżdżą 365 dni w roku, pierdoląc jakieś bolesne bzdury o ideologii RÓBTA CO CHCETA i kręcąc filmy o satanistach upijających młodzież na Przystanku Woodstock. A potem płaczą, że im banner pocięli, a przecież oni chcieli tylko urządzić wystawkę. Widzę tu pewną niekonsekwencję.
bart :
Błędnie – przecież oni Mają Rację. Cokolwiek czynią, w przeciwieństwie do wiecznie trwających w błędzie adwersarzy.
mrw :
Haha.
Też tak mam, dlatego preferuję picie w domu.
czescjacek :
Nikt mi nie odpowiedział, a jako niecierpliwy nie dam rady dłużej czekać. Zapuściłem im po kaszaniarsku goatse, gołym tekstem, ciekawe czy ktoś się złapie:
http://terlikowski.salon24.pl/118132,prawdy-nie-da-sie-zniszczyc#comment_1604913
mdh :
Bo robisz anachroniczne rzutowanie dzisiejszego znaczenia takich pojęć na czasy sprzed romantycznego nacjonalizmu. For starters, Euler nie zrozumiałby pojęcia “Deutsche” tak jak Ty dzisiaj, w sensie “obywatela jakiegoś państwa będącego ówczesnym odpowiednikiem RFN”.
kabotyna :
Nieprawda, żadnemu z takich znaczeń nie nadaję statusu uprzywilejowanego. Można rozumieć tak, można siak. Niektórzy ludzie w ogóle kwestionują sens pojęcia “narodowości szwajcarskiej”. Uważam po prostu, że ponieważ te pojęcia są tak rozmyte, to tylko debil mógłby nazwać zastosowanie jednego z wielu możliwych znaczeń “błędnym”. Jajako człowiek inteligentny na przykład nie nazwałbym tezy o szwajcarskości lub rosyjskości Eulera “błędną”. A nazywaj se, łajdefak szudajgiwedamn.
Gammon No.82 :
W tym konkretnym przypadku memosfera. Tekst, który oburzył Kabotyna, dotyczył zasady najmniejszego działania (z której pochodzi powiedzonko o linii najmniejszego oporu). Zauważyłem, że w zależności od tego, do której memosfery komuś jest bardziej po drodze, albo odkrycie tej zasady przypisujemy myślicielom francuskim albo niemieckim, tak jak to jest z regułą Le Chateliera zwaną czasem regułą Brauna zwaną czasem regułą Le Chateliera-Brauna. Ludzie czujący związek z memosferą niemiecką będą raczej kibicować Eulerowi w jego rozgrywce o palmę pierwszeństwa z jakimś kolesiem nazywającym się Pierre D’Sontsy.
Gammon No.82 :
Och, użyłeś żenującego argumentu typu “to może także stawiać pomniki intelektualistom nazistowskim!!!!!!!”. Ja mam zawsze na to tę samą odpowiedź: a stawiaj se. I czemuż nie przypisać Wacka memosferze niemieckiej?
Gammon No.82 :
Opisywałem ten mechanizm tutaj kilkakrotnie – jeśli za mało łopatologicznie jak na Twoje możliwości, to już Twój problem, koleś.
@ wo:
a na posty merytoryczne nie chciało się odpowiadać?
Ale wy wiecie, że WO nie da się przeskoczyć i że on tej niemieckości Eulera będzie bronił do końca świata, tak jak Pan Janusz broni “módz”, bo mu spellchecker przepuścił błądzik? Ja nie piszę nowej notki, kiedy licznik komciów pod poprzednią przeskakuje jakąś magiczną liczbę. Piszę nową notkę, kiedy mi się podoba :)
wo :
Tylko na podstawie aksjomatu “WO nie myli sie nigdy, wiec jesli WO nie ma racji, to nikt nie ma racji” :P Urocze!
Twoj blad polega na dzieleniu memosfer na niemiecka i szwajcarska. Oni maja jedna, niemieckojezyczna memosfere.
wo :
On mnie nie oburzył. Rozśmieszyło mnie, że czepiając się durnej “linii oporu” u bucerki, sam zrobiłeś głupi błąd. Zresztą nie jedyny w tekście, jak mi się zdaje, choć fizykiem nie jestem. Radzę zgłębić nieco bardziej temat szwajcarskiej tożsamości narodowej, zanim znowu się ośmieszysz. Pewnie dokonania rodziny Bernoulli to też memosfera niemiecka. ;-)
@ wo:
“już to niemieckim myślicielom Eulerowi i Leibnizowi”, dlaczego użyłeś przymiotnika niemiecki określając piszącego po łacinie Leibniza? (Eulera odpuszczam, to wątek Kabotyna) Czepiasz się Kabotyna, więc wytłumacz czym kierowałeś się używając tego przymiotnika.
wo :
Bardzo ładnie
Wniosek: od czasu likwidacji Urzędu do spraw Czystości Rasy ostatnim nieomylnym autorytetem w sprawach o uznanie niemieckości pozostaje WO. Niezależnie od tego, co o tym myśli (lub myślał 250 lat temu) sam zainteresowany. Podobnie zresztą, jak w kwestiach MMCowatości, iPhonowatości ęd meny mor.
Jedynie w sprawach Wiary i Moralności nieomylnym pozostaje papież, ale to też tylko do momentu, aż WO zwolni go z tego stanowiska.
Oczywiście w dowolnej kwestii można znaleźć ludzi, którzy kwestionują sens czegośtam.
Wystarczająco wielu niedebili to zrobiło, żeby twoja teza została obalona.
No cóż, niemiecka memosfera nakazywała Niemcom w 1939 roku uważać, że każdy lotnik w polskim samolocie musi być etnicznym Niemcem, albowiem nie jest możliwe, by Polacken opanowali obsługę czegoś równie złożonego.
Tym samym masz prawo mówić o “niemieckich lotnikach broniących nieba nad Warszawą”.
Zadałem pytanie, nie użyłem argumentu.
Pytanie, na które nie udzieliłeś odpowiedzi.
A o intelektualistach nazistowskich w ogóle się nie wypowiadałem, chociaż skądinąd uwielbiam przebłyskotliwe wypowiedzi takich tytanów umysłu, jak Streicher, Rosenberg czy Ley.
Ależ mnie par excellence wisi i powiewa, jakiej memosferze przypiszesz swojego Wacka.
W istocie opisywałeś: jak ktoś idzie na emeryturę, to się deklasuje, a jak na wcześniejszą, to się deklasuje zwłaszcza; tak rzekłem ja, WO.
bart :
Ty wiesz, ja wiem, oni wiedzą. Tyle, że lubię te gimnastyki dowodzące nieomylności i notorycznego wypierania się własnych słów.
Oczywiście jedno słowo gospodarza i natychmiast zaprzestaję dorzucać do pieca.
kabotyna :
Zresztą nie jedyny w tekście, jak mi się zdaje, choć fizykiem nie jestem.
Daj URL to sprawdze, mam papiery fizyka :)
Gammon No.82 :
Wer Deutsche ist, bestimmt WO.
kabotyna :
No ale przez to umyka nam czescjacek wstawiający goatse pod felietonem Tomasza Terlikowskiego!
kabotyna :
Szacowny Gospodarz postanowił zrezygnować z popychania gości.
bart :
Takie rzeczy nie umykają nikomu. Ja jestem zachwycony dysputą Qusi vs Bilderberg o wspólnej krwi matki i płodu. Bezcenne.
PRZERÓBKA Z WALIGÓRSKIEGO
Uczymy się języka niemieckiego w łatwym układzie
Ajnmal Medchen hat szpaciren
Grinen Wald heraus, Heil Hitler,
Grinen Wald heraus
Und dort treft zi Szturmbanfirer
Mit dem Panzerfaust, Heil Hitler
Mit dem Panzerfaust
Szturmbanfirer Leonhard Euler,
Ich dich libe fest, Heil Hitler
Ich dich libe fest
Aber Brot mit Margarine
Hab ich szon gefrest, Heil Hitler
Hab ich szon gefrest
Kom Medchen, kom Medchen,
Ich habe Szwanc,
Wir werden, wir werden
Fiken in Tanc!
Hailija, halija…
bloody_rabbit :
Bez przesady. Idź sobie do ostatniej notki WO i przeczytaj. Hint: wczytaj się o właściwościach płynącej wody. Coś mi tam nie bangla, ale się nie znam. To WO jest chemik.
kabotyna :
MOC to nie chemia.
Gammon No.82 :
Ale mają na tej chemii chyba jakoś szerzej, niż w podstawówce, tą fizykę?
@ kabotyna i @ wo:
Jedno zastrzezenie: tak naprawde przyroda szuka *ekstremum* dzialania, a nie minimum. Czyli moze byc minimum, maksimum albo punkt siodlowy. W mechanice statycznej OIDP zawsze wychodzi minimum, ale w dynamice na ogol nie.
bloody_rabbit :
Ja zupełnie nie znam się na tym, ale czy faktycznie jest tak, że rzeka płynie po “linii najmniejszego oporu”? Coś tam pamiętam, że w cieczach opór (czyli rozpraszanie energii, czy tak?) to głownie zjawisko lepkości. Intuicyjnie jedynie, ale cóż poradzę na to, wydaje mi się że rzeka nie wybiera takiej linii spływu która ma “najmniejszy opór” w takim rozumieniu. Wybiera chyba drogę najszybszego rozproszenia energii…
bloody_rabbit :
Jatamsięnieznam, ale nie powinno być “ein Deutsche”?
Anonymous :
Bawi mnie wyłącznie jego przychrzanianie się do określenia “niemiecki”. Sam se niech go nazywa jak chce, ja nie twierdzę, że określenie “szwajcarski” będzie błędne.
fronesis :
Taa, poświęciłem temu wiele blogonotek – zresztą to był pierwszy tytuł mojego bloga, “Zwierzenia jedynego człowieka, któremu się udało przeczytać jakąś książkę”. Dopiero potem zmieniłem na “ekskursje w dyskursie”.
Gammon No.82 :
Jaka inteligenca wnioskującego, takie wnioski.
Gammon No.82 :
Gdybym był kretynem, napisałbym: “wniosek: nieomylnym autorytetem w sprawach o tym, co kto myślał 250 lat temu jest Gammon No 82”. Ale jako człowiek inteligentny po prostu pozwolę sobie wątpić w Twoje możliwości jako nieomylnego autorytetu w sprawie retrotelepatii.
Gammon No.82 :
Przepraszam, od ilu “niedebili” zaczyna się już obalanie tezy bez merytorycznych argumentów?
Gammon No.82 :
I vice versa. A jednak Internet jest pełen kretynów, którzy takie przypisywania potrafią nazywać “błędnymi”.
fronesis :
Które, ten Inżyniera Mruwnicy o emerycie? Zaraz nadrobię.
Quasi :
Ale ogolnie czy w kontekscie dyskusji? ;)
Quasi :
I to mnie tu bardzo zdziwilo.
Quasi :
Błędne wrażenie – kiedy ktoś Cię grzecznie prosi, żeby odpisując mu unikać rozwlekłości, a Ty na to:
1) Strasznie dlugo
1a) i rozwlekle
2) Wyrażasz w gruncie rzeczy tę samą myśl
2a) Na wiele
2b) Różnych
2b’) Sposobów
To jednak też jest niegrzeczne.
@ wo:
to już się robi smutne, ta ironia,że aż Zizkowi w pięty idzie, chodzi te posty o Andersonie, Hobsbawmie, Gellnerze itd. Przywołałbyś którąś z pozycji, przytoczył kilka prostych tez i flejm by się skończył.
Gammon No.82 :
Ja natrafiłem na taki trop, że kilka lat wcześniej włoski koncern mleczarski Parmalat ostro promował wynalezione wówczas mleko UHT. W ramach intensywnej promocji, natłukli gadżetów reklamowych, których ludzie nie chcieli nosić, bo to mniej więcej jakby łazić w kurtce Spóldzielnia Mleczarska Garwolin. Hipoteza: obrotny handlarz wziął ten szmelc za friko i zawiózł do Bolandy, sprzedawać tubylcom razem z perkalem i paciorkami.
mrw :
Naomi Klein ma iPoda i Macbooka, a w rozmowie ze mną przyznała się, że marzy o Macbooku Air ale czeka na chwilę, w której jej mąż powie, że już wypuścili wersję o rozsądnych parametrach.
inz.mruwnica :
Nie przypisuję sobie aż rangi “przedstawiciela zero”, ale ogólnie znam tę klasę bardzo dokładnie, obserwując różnych jej przedstawicieli. To trochę tak, jakby ktoś się upierał, że jest gotem, chociaż lubi chodzić w jasnych lnianych garniturach, włosy zaczesuje z brylantyną i ciągle nuci Adriano Celentano. Bez względu na to, jak będziesz sarkał i się napinał, istnieje pewien zbior cech subkultury gotów, dlatego w ogóle ma sens takie pojęcie. Być może ten ktoś zapoczątkuje nową subkulturę “Italiano goths”, ale to raczej mało prawdopodobne. No i oczywiście zawsze na argument “to nie jest got, bo brak mu tego, tamtego i siamtego” możesz odpowiadać tak samo jak teraz mi w tej dyskusji – że to kołowe dowodzenie, że gotów poznajemy po czymś tam, bo to coś mają goci. Ale tak to właśnie działa gdy mówimy o grupach społecznych.
inz.mruwnica :
Że dziadek ma pieprzyka na lewym policzku, to też nie wyklucza. Będziesz opisywać więcej jego cech, które mają się nijak do klasyfikacji klasowej?
fronesis :
Chodzi Ci o posta zaczynającego się od “WO się napinał, że tylko jemu jest znana tajemna wiedza o tym, że narody są zasadniczo dziewiętnastowiecznym tworem”? Proszę uprzejmie, już go zaszczycam odpowiedzią. Brzmi ona “bzdura”. Ani nie uważam, że tajemna, ani że tylko mi jest znana. Hepi? I Ty się dziwisz, że ja banuję za taki poziom konfabulatorystyki?
Barts :
Pragnę przypomnieć, że nasz szanowany kolega dziennikarz był gorącym zwolennikiem tej wystawy (gdy była w Łodzi) i sflekował w swoim uroczym stylu parę osób za sam cień wątpliwości, czy taka wystawa winna być wystawiana aż tak publicznie.
Patrz na pl.rec.fantastyka.sf-f, wątek ‘A gdyby jakiś flejm o tej wystawie’
janekr :
Pragnę przypomnieć, że potem przyznał mi rację.
janekr :
Gorącym zwolennikiem to jest Twoja stara.
janekr :
1. Ale wiesz, że ten wątek według Google liczy 2145 postów?
2. Ale wiesz, że dekonspirujesz się jako Hoolighan?
bart :
Bemowo, jak wiadomo, jest pełne Janków R., którzy chodzilo do szkoły z ojcem Suburban Housewife i uczestniczą w tych samych dyskusjach na sf-f (nie wiedząc nawzajem o swoim istnieniu).
wo :
Gdy chodzi o tezę z wielkim kwantyfikatorem […ponieważ te pojęcia są tak rozmyte, to tylko debil mógłby nazwać zastosowanie jednego z wielu możliwych znaczeń “błędnym”] wystarczy jeden.
A co do “tezy bez merytorycznych argumentów”, to przypomnę, że mowa była o twojej tezie.
Ja też nie, ale w tym kontekście to chyba bez “ein”.
Słyszałem jeszcze jedną wersję: że to była w mleczarniach Parmalatu odzież robocza. Nie wiem, czy macałeś taką kurtkę; owa pseudotkanina przypominała nawoskowany (napolietylenowany?) papier, ale była zaskakująco trwała i odporna.
bart :
Ototo. Woodstock to i tak już jest sól w oku i za postawieniem tej wystawy oczywiście krył się lep grubymi nićmi szyty. I uważam, że jak już katobeton się zdecydował na związek sado-maso z cywilizacją śmierci to trzeba im było pojechać po całości, tę wystawę rozpiździć, zrobić z niej ognisko i urządzić wokół niego tańce nago połączone z promiskuitycznym seksem bez zabezpieczeń. Ich to najwidoczniej nawilża jak się ich obraża, niech więc też coś mają z życia.
bart :
To właśnie pozwoliłem sobie nazwać chałupniczo “bulletproof trolling”. Rzecz ogólnie dość przydatna w internetach i czasem warto poćwiczyć, ale boring is boring.
Gammon No.82 :
I teraz jeszcze wykazać niedebilność osoby nazywającej zastosowania jedno z wielu możliwych znaczeń “błędnym”..,
Gammon No.82 :
Mogę Cię prosić o jej sformułowanie? Chwilami mam wrażenie, że polemizujesz z tezą “Eulera można klasyfikować tylko i wyłącznie jako Niemca, wszystkie inne określenia będą błędne”. Oczywiśćie, to nie moja teza tylko Fronesisa.
janekr :
Ale ja wyłożyłem tutaj moje zdanie, nie WO.
Also, w kwestii czescjacka i goatsie, poszedłem w tego linka do Al-Terliquawiego i jebnęło mnie po oczach jedno z tych zdjęć aborcyjnych, co to miałem nadzieję, że już ich nigdy więcej nie zobaczę.
W nagrodę dla TT i zwolenników, dołożyłem swoją cegiełkę w duchu czescjacka, w nadziei że ich też oczy zabolą.
Barts :
Apeluję o akcję “1000 żurawi dla Tomka P.”.
inz.mruwnica :
Nie umiem wyrazić, jak bardzo żałuję, że cię tam nie było.
Barts :
Ładna ksywka.
Barts :
Trudno jest nie kliknąć, ale nie kliknę.
czescjacek :
Quis vexabit ipsos vexatores?
wo :
Tak to dział, gdy sobie konstruujesz miasto prywatne, to znaczy WO-MMC pisząc “computer literacy jest składnikiem etosu MMC”, elementy niespełniające kryterium usuwając z próbki jako nie-MMC, a one są tylko nie WO-MMC. Oczywiście nie twierdzę, że istnieje obiektywne MMC, ale, że oprócz wyspy MMC narosłej wokół WO istnieją także inne wyspy (prawdopodobnie łączące się jednak w spójny kontynent) wyrosłe np. wokół emerytowanych adwokatów, których wała obchodzą Twoje jappka i Masłoska, bo oni słuchają opery nie odróżniając CD od DVD. Ty ich z MMC wyrzucasz bo Ci zaokrąglenie korelacji w górę mostek urwało.
wo :
Hold your trolling. Przypominam: hipotetyczny dziadek ewidentnie był MMC, na emeryturze obsunął się we współczesnych technikaliach (Dz. U.; obsługa AutoCAD-a itp.), ale współczesne środowisko zawodowe (ofc, MMC co do nogi) ciągle uważa go za wartościowego eksperta. Dla Ciebie, z niezrozumiałych chyba dla nikogo przyczyn, oznacza to migrację po drabince (ciągle nie wiem w którą stronę).
bart :
Trudno jest nie kliknąć, ale nie kliknę.
http://terlikowski.salon24.pl/118132,prawdy-nie-da-sie-zniszczyc#comment_1605226 Nie bądź miętki.
kabotyna :
Obsesyjne pragnienie przyłapania mnie na błędzie sprawiło, że chwyciłeś się cienkiego pozoru.
kabotyna :
“Ośmieszenie” w takim sensie, że internetowa palanteria będzie szukać urojonych błędów, jest oczywiście czymś nieuchronnym i to jest win-win situation. Internetowy matołek ma radochę z tego, że odnalazł urojony bład, ja mam radochę z tego, że on nawet nie jest w stanie zauważyć tego, gdzie sam robi błąd.
Ja długo myslałem i chyba jestem bezklasowy.
mrw :
Nie, zamierzam spożyć posiłek.
@ wo:
no to juz sobie wyjaśniliśmy, że WO jednak mało czyta,
http://en.wikipedia.org/wiki/Benedict_Anderson
http://en.wikipedia.org/wiki/Imagined_communities
WO naprawdę napisanie: stary w sumie masz odrobinę racji, naprawde niewiele kosztuje,
cholera Bart, pisze z roboty i poduplikowało komcie, usuń, nie chcę robić Ci bałaganu
inz.mruwnica :
Trzymając się Twojej tektonicznej metafory, wyspy emerytów na zasadzie dryfu płyt kontynentalnych slowly but surely przesuwają się w stronę kontynentu LMC.
inz.mruwnica :
A ja już z tym się nie zgadzam, bo w PRL nikt nie mógł być “ewidentnie”, można najwyżej powiedzieć, że na przekór ustrojowi desperacko próbował walczyć o ten status.
inz.mruwnica :
Nie opisałeś “wartościowego eksperta”. W Twoim własnym przykładzie nie chodzi o kogoś takiego”. Podałeś przykład inżyniera, który wspomina młodzieży jak się budowało trasę WZ oraz jak się orzekało gdy jeszcze była kara śmierci. Te dwa przykłady mają wspólną cechę: dla współczesnych profesjonalistów są interesujące per se, ale nieprzydatne bezpośrednio w dzisiejszym życiu. “Wartościowy ekspert” to ktoś, kogo prosisz o radę w bieżących sprawach – na przykład jako adwokat zastanawiasz się nad takim przypadkiem, że się rozwiedli, mieli interecyzę ale on ma zstępnych z pierwszego małżeństwa, szwagierka żąda zachówku, jak w dzisiejszym sądzie ją puścić z torbami. Prosisz starszego kolegę, który wie o tym, jak takie sprawy przebiegają w sądach 3RP. Dziadzio, który opowie ci coś o procesie karnym Zachariasza Dorożyńskiego, mordercy Igi Korczyńskiej, tancerki z teatrzyku Ananas, będzie być może ciekawym gawędziarzem, ale nie “wartościowym ekspertem”. Inny ustrój, inny kodeks, inna praktyka, inne orzecznictwo.
Deklasację PRL-owskich dziennikarzy do LMC obserwowałem na własnych oczach, bo w okresie mojego szwendania się po prasie postkomunistycznej przebiegliśmy obok siebie na tej drabinie. Czy Zygmunt Broniarek dla młodego dziennikarza z 3RP był “wartościowym ekspertem”? Nie. Był kimś, kogo wspomnień może i się słuchało z zaciekawieniem, ale nie miałeś takiego uczucia, że czegoś ważnego się możesz nauczyć.
mrw :
Komunizm w Szczecinie!
fronesis :
Aż to sobie wizualizuję – siedzi koleś tak strasznie podjarany tym, że napisze “mylisz się WO!!!!!”, że aż mu się ręka trzęsie i robi pięćioklik myszką :-)
fronesis :
No widzisz – tak mało by Cię kosztowało utrzymanie prawa do komentowania na moim blogu. I warto było?
wo :
Wiesz, jeśli to wywołałoby choćby iskiereczkę radości w Twoich błękitnych oczach, gotów jestem oświadczyć, że Euler był czystej krwi Papuasem.
A w ogóle to temat Tró Szwajcarów chyba na razie wyczerpał swój potencjał.
@ wo:
tyle, że ja miałem wyskok trollingu o 2 w nocy, a nie upieram się przy swojej wszechwiedzy, a co do plonka, to już raczej Twoja sprawa niż moja, jak nie spełniam Twoich reguł plonkuj, takie reguły gry.
nie nie jestem podjarany, po prostu pisałem załatwiając przy okazji wpisy zapóźnionych wakacyjnie studentów,
a offtopicznie na Twoim blogu chciałem Ci zadać pytanie: czym się rózni wyśmiewany przez Ciebie korwinoid Gwiazdowski od Gadomskiego
mrw :
Rację szmację. A co naflekował, to zostało.
bart :
Hmm… jak myślisz, ile osób brało udział w tym flejmie?
A ile czytało?
I wszyscy ci, którzy czytali ten flejm są mną?
fronesis :
Ja też nie, więc o co chodzi?
@ wo:
uff owszem, upierasz, czepiłeś się szwajcarskości Eulera, kabotyny, na merytoryczne posty reagujesz hasłem bzdura i zarzutem konfabulowania, myślę, że będe musiał w każdym poście, zrobić prawicową spację, żeby ułatwić Ci odpowiedzi,
a za wyskok z graniem na ajfonie przepraszam, to faktycznie rodem S24
mrw :
Zdekonspirowałem się tym samym trochę przed thinktankiemDKN, bo to jedna z moich alternatywnych.
Ale bardzo ładnie pociągnęliście dalej trolling, może dzięki temu jeden czy drugi prolajf się złapie na haczyk.
Wstyd mi, właśnie wykopałem swój własny post o chemtrailsach na Wykopie. Ale to dlatego, że przyszła ekipa Waldka1984 i zaczęła zakopywać. TEORETYCY SPISKU BOJĄ SIĘ PRAWDY.
bart :
Oj kaman, to stare szoksajty, które mogą szokować tylko na S24. Zabawne zresztą, że monada uparcie nie klika fejkowych linków do nich; mam nadzieję, że katobrandzlerzy natomiast robią to z upodobaniem i nadzieją na niezły fapping.
wo :
Wiedza starego eksperta o starych zaszłościach może być cenna, i nie chodzi tylko o jakąś wartość gawędziarsko-anegdotyczną. W pierwszych latach III RP wielokrotnie dopytywano się ekspertów-emerytów o interpretację prawa wekslowego z czasów II RP, przy czym chodziło o kwestie niewynikające jednoznacznie z ustawy, ale zarazem nieporuszane w przedwojennych komentarzach jako “zbyt oczywiste, by były warte komentowania”.
Także umiejętności starego eksperta mogą być cenne, bo ze swej starczej pozycji widzi las tam, gdzie młodzi widzą pojedyncze drzewa.
czescjacek :
A to nie jeden z nas?…
fronesis :
Otóż teza “WO się napinał, że tylko jemu jest znana tajemna wiedza o tym, że narody są zasadniczo dziewiętnastowiecznym tworem” nie jest merytorycznym postem, jest właśnie bzdurą. Ani nie twierdzę, że to jest tajemna wiedza, ani nie twierdzę, że tylko mi jest znana. Nie czepiam się też szwajcarskości Eulera, wielokrotnie tutaj explicite napisałem, że nie mam nic przeciwko klasyfikowaniu go jako Szwajcara (czepiałem się tylko małego “s”).
Otóż człowiek, który twierdzi, że:
– przeczę szwajcarkości Eulera
– głoszę, że “tylko mi jest znana tajemna wiedza o tym, że narody są zasadniczo dziewiętnastowiecznym tworem”
może tak twierdzić tylko albo z powodu swojej głupoty albo złej woli (albo mieszanki). Tak czy siak, nie będę z takim palantem gadać. Chcesz gadać ze mną, to polemizuj z tym, co napisałem, a nie ze swoimi konfabulacjami.
Barts :
Ha! :) Jeśli tak, to mnie strollował.
czescjacek :
Tubgirl się nie starzeje.
bart :
O! Kliknąłeś?
Gammon No.82 :
Zgadzam się z Tobą, że mogą zachodzić takie szczególne sytuacje (wszak nigdzie nie napisałem, że emerycka deklasacja jest nieuchronna i obowiązkowa). I zgadzam się z Tobą, że opisałeś świetny przykład dokładnie takiego wyjątku. Tylko że inżynier Mruwnica w swoich przykładach opisywał inne sytuacje (‘a teraz, dziatki, opowiem wam, jak to było z karą śmierci’). I zapewne brak Ci intelektualnej klasy żeby przyznać, że właśnie jego przykładom brakuje tego, co ma teraz Twój przykład.
janekr :
Przypomniałem sobie, że nie dekonspirowałem Janka (n-n w-w) na blogu WO, bo to była Wojtkowa zabawa i nie chciałem się wtryniać. Ale jesteśmy na BdB DKN i tu się przeprasza za ontopiki, więc: teh ultimate argument by eng. Mroovnitsha i skończmy to raz na zawsze.
komeć z 2007/04/09 19:51:27 Komeć z 2007/10/18 20:21:57
Sok sapho nadaje pęd moim myślom. Splamione usta są ostrzeżeniem.