Home > Racjonalo > Chemtrails: śmierć spadająca z niebios

Chemtrails: śmierć spadająca z niebios

Jakiś czas temu obiecałem wam notkę o morgellonach, czyli sztucznych włóknach tworzących się ludziom pod skórą. Te obce ciała miały formować się w efekcie spożywania żywności modyfikowanej genetycznie. Chorym na morgellony zazwyczaj polepsza się po kuracji lekami antypsychotycznymi podawanymi w wypadku halucynozy pasożytniczej — nazwa dokładnie oddaje istotę schorzenia. Część pacjentów odmawia kuracji, twierdząc, że taka diagnoza uwłacza ich godności. I tu w zasadzie mógłbym zakończyć wpis o morgellonach, bo temat okazał się wybitnie nierozwojowy, a amerykańskie rządowe Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom wciąż bada to schorzenie — może się więc okazać, że faktycznie coś jest na rzeczy.

Podczas researchu morgellonów trafiłem jednak na fascynujący trop. Okazuje się, że zakażenie toksycznymi genami zawartymi w GMO to tylko jedna z hipotez tłumaczących powstawanie morgellonów. Według innej, morgellony to nanotechnologiczne, zdalnie zasilane i sterowane roboty, które dostają się do organizmu z chemtrailsów. Nie, serio. Nie żartuję. O, proszę.

chemtrailsChemtrailsy, nazywane też smugami chemicznymi, to przyczynek do mojej prywatnej teorii, że najlepiej rozchodzi się wiedza o spiskach, których działanie można zaobserwować z własnego ganku. Większość z nas ogląda chemtrailsy każdego pogodnego dnia: to smugi kondensacyjne pozostawiane przez samoloty. „Zwykłe” smugi (ang. contrails) tworzą się w wyniku powstawania kryształków lodu wokół drobinek spalin. Dzieje się to na wysokości kilku do kilkunastu kilometrów, w konkretnych warunkach pogodowych. Chemtrailsy zaś udają tylko smugi kondensacyjne, a naprawdę są koktajlem groźnych chemikaliów, którym Rząd Światowy polewa ludzkość. Po co polewa i czy aby na pewno polewa?

Krótka dygresja: imponuje mi szacunek, jakim darzą się wzajemnie spiskoteoretycy różnych wyznań. Jeden wierzy, że Kennedy’ego zamordowała żydowska mafia, drugi obstawia kosmitów, ale zazwyczaj trzymają ze sobą sztamę. Łączy ich walka o Prawdę przeciwko wspólnemu Przeciwnikowi, który tę Prawdę Ukrywa — i nic to, że ich Prawdy wzajemnie się wykluczają! Z jednej strony może to być syndrom polskiej opozycji solidarnościowej, która jednoczyła najróżniejsze nurty polityczne w walce z komuną, przy cichym założeniu, że kiedy komuna padnie, to wtedy sobie pogadamy o całej reszcie. Istnieje też ewentualność, że w przypadku spiskoteoretyków zawsze da się znaleźć wspólną płaszczyznę (w naszym przykładzie o JFK będzie to pozaziemskie pochodzenie Jewriejskiego Plemienia). Zresztą zapewne w wyniku niepotrzebnego dopatrywania się wspólnego mianownika David Icke bywa oskarżany o antysemityzm — jego przeciwnicy twierdzą, że kiedy mówi „jaszczury”, myśli „Żydzi”.

Jakie są więc Prawdy tropicieli chemtrailsów? Hipoteza najbardziej mainstreamowa: chemtrailsy służą do kontroli klimatu. Jedni twierdzą, że zawarty w nich tlenek glinu odbija promieniowanie słoneczne, ochładzając Ziemię. Inni dodają, że oprócz tlenku glinu w smugach znajdują się również sole baru, służące programowi HAARP do wywoływania trzęsień ziemi i aktywizacji wulkanów. Co ciekawe, hipoteza klimatyczna zawiera ziarenko prawdy: cirrusy tworzące się czasem od smug kondensacyjnych mają pewien wpływ na klimat Ziemi. Kiedy po atakach 11 września w USA na trzy dni wstrzymano ruch lotniczy, meteorolodzy zaobserwowali gwałtowny wzrost dobowej różnicy temperatur.

Inne, weselsze hipotezy zakładają, że aluminium i bar opadają na ziemię, dostają się do organizmów ludzkich i służą za anteny do kontroli myśli, ewentualnie do wzmacniania szkodliwego działania niskich częstotliwości, którymi bogobojnych Amerykanów atakuje ich własna armia. Hipoteza o opryskiwaniu obywateli szczepionkami została obalona ze względu na fakt, że po przelocie samolotów ludzie zazwyczaj czują się gorzej — a więc szczepienia odpadają, po nich się polepsza. Osoby, które na tyłach znaków drogowych dostrzegają zakodowane instrukcje dla wojsk okupacyjnych ONZ, faworyzują tezę o kontroli populacji: chemtrailsy trują nieprawomyślnych obywateli, fundując im lekką grypkę, bóle brzucha, głowy i stawów, podskakujące powieki, problemy z oddychaniem i ogólne rozbicie. Lista symptomów wydaje się znajoma? Bingo! To te same objawy, z którymi świetnie radzi sobie większość specyfików i procedur medycyny alternatywnej! Za wyjątkiem tików powiek. Nikt nie radzi sobie z tikami powiek.

Przy pisaniu takich tekstów najfajniejszy jest research. Oto ukochany przeze mnie polski akcent, czyli przełożenie globalnego spisku na przaśną rzeczywistość południowej Polski. Komentator artykułu poświęconego chemtrailsom w witrynie „Otwórz oczy” sugeruje, że górnośląscy farmaceuci też są w zmowie:

Obserwujemy to zjawisko od paru miesięcy w Polsce, Jastrzębie Zdrój. Rekord 5 szt. chemtriali, rano cieniutkie smugi, po południu prawie się łączyły. Zjawisko tzw. ciągłej grypki, krząkanie i uczucie że coś mamy w gardle. Zgadzam się z tematem w 100%, to nie jest teoria, to jest fakt. Poza tym na innej stronie ktoś podał że to jest mycie samolotów. Torpeduje to stwierdzenie prostym wyjaśnieniem, niebo to nie airmyjnia. Rozumien jeden, dwa, trzy samoloty, ale żeby myć nad miastem ? ze 20 samolotów ? Bzdura, a dziwnie po chemtrialach robią się kolejki w aptekach ? Biznes całą gębą…

Oto link do tekstu z 2000 r., którego autorowi wydaje się, że Związek Radziecki wciąż istnieje. Możecie powiedzieć, że się czepiam — odpowiem, że to niby drobiazg, ale świetnie ilustrujący pogardę dla rzeczywistości. Link do pierwotnej lokalizacji tekstu prowadzi do strony Surfing The Apocalypse — zajrzałem tam na chwilę i przyciągnęła mnie hipnotyczna reklama z dziwacznym tekstem i jeszcze dziwniejszą oprawą graficzną. Zaprowadziła mnie do strony eFoodsDirect sprzedającej liofilizowaną i puszkowaną żywność dla świadomych obywateli pragnących uniezależnić się od rządowych dostaw jedzenia (lub dysponujących ograniczoną przestrzenią magazynową w swoim schronie przeciwatomowym). Bestsellery to Freedom UnitLiberty Unit — zestawy rocznego wyżywienia dla jednego dorosłego z dołączoną książką kucharską.

Dokumentacja zdjęciowa teorii chemtrailsów dzieli się na dwie nierówne kupki. Większy stosik to zdjęcia samych smug, zazwyczaj wykonywane przez tropiciela w jego miejscu zamieszkania. Mniejsza kupka to fotografie narzędzi zbrodni: dziwnych fragmentów kadłuba, dysz, a nawet wnętrz samolotów, z beczkami wypełnionymi tajemniczą substancją.

Oto wnętrze samolotu-truciciela!

Oto wnętrze samolotu-truciciela!

I tu czas wspomnieć o Contrail Science.

chemtrails_fakeChemtrails to bardzo popularna teoria spiskowa (to przez widzialność z ganku, mówię wam). Tak popularna, że dorobiła się specjalnej strony poświęconej obalaniu „faktów o chemtrailsach”. Jej autor, kryjący się pod nickiem Uncinus, odnalazł wyjaśnienie zagadki beczek (oraz oryginalne zdjęcie w serwisie airliners.net). Okazuje się, że fotografia pokazuje wnętrze Boeinga służącego m.in. do testów gwałtownych zmian obciążenia pokładu — stąd beczki, będące częścią hydraulicznego układu symulującego takie zmiany. Wersja zdjęcia krążaca po stronach i forach wyznawców teorii chemtrailsów została nieco zmodyfikowana: ktoś dodał w Photoshopie napisy „Sprayer 05” i „Hazmat [hazardous material] Inside”. Świadczy to, że ledwie krok dzieli głupotę od oszustwa.

Dzięki Contral Science dowiedziałem się też, że Poszukiwacze Prawdy biorą za rozpylacze chemtrailsów następujące akcesoria: naukowe przyrządy do pobierania próbek powietrza, do badań nad oblodzeniem kadłubów samolotów, otwory do awaryjnego zrzutu paliwa, umocowania anten ciągniętych za samolotem, generatory dymu (do badania wirów wytwarzanych przez kadłub), urządzenia do zasiewania chmur i tankowania w powietrzu. Za chemtrailsy brano zaś wodę zrzucaną przez samoloty do gaszenia pożarów czy odrzut z rakiet do wspomagania startu. Polecam samodzielną lekturę Contral Science — to kopalnia wiedzy o mitach związanych ze smugami kondensacyjnymi, a jej Szacowny Gospodarz z rozbrajającym i budzącym podziw spokojem odpiera ataki szaleńców w komentarzach.

Birger:
Uncinusie, wyjaśnij mi proszę, w którym roku odkryto utrzymujące się długo smugi? I dlaczego słyszę dźwięki o wysokiej częstotliwości, kiedy widzę chemosamolot albo zorzę polarną??

Uncinus:
Odkryto je w 1921 r. Zobacz: http://contrailscience.com/pre-wwii-contrails/

Nie wiem, dlaczego słyszysz dźwięki.

Wpis zrobił się długi, wspomnę więc tylko, że wbrew pozorom nie jesteśmy bezbronni wobec zagrożenia. Najlepsza obrona to pozytywna energia orgonowa. Możemy otaczać się nią, kupując w sieci orgonity — piramidki z zatopionymi w żywicy wiórkami metalowymi. Estetów dbających o wystrój wnętrza domu pocieszam, że orgonity występują w wersjach ozdobnych. Osoby gotowe bezinteresownie pomagać sąsiadom powinny zainteresować się działem orgonowym do samodzielnego montażu. Takie działo rozgania chemtrailsy i chmury — może więc przydać się w kwestii zabezpieczenia pogody do grilla. David Icke ma taką armatę w ogródku!

Ech, a miało być o morgellonach…

 

P.S. Już po opublikowaniu tekstu przypomniało mi się, że miałem wspomnieć o polskiej Wikipedii, którą oprócz UPR-owców redagują również wyznawcy teorii spiskowych! Oto akapit z hasła o smugach kondensacyjnych:

Problem stwarza wytłumaczenie ciągłych, rozpraszających się smug pojawiających się za samolotem. Zjawisko nie występujące do lat 90-tych, zdaje się być ukrywane przed informacją publiczną. Niektóre teorie mówią o specjalnych dodatkach (tlenek glinu, bar), które mają poprawić jakość paliw, dzięki czemu loty będą bardziej ekonomiczne. Inna teoria mówi o tzw. chemtrails (smugach chemicznych), których zadaniem ma być kontrola populacji poprzez opady w postaci włókien wywołujące choroby podobne do grypy lub też globalna modyfikacja pogody (ochrona ziemi przed globalnym ociepleniem). Brak oficjalnych doniesień na ten temat.

Ukrywane przed informacją publiczną? WTF?

Zdjęcie smug: Roo Reynolds, CC.

  1. July 28th, 2009 at 16:40 | #1

    kabotyna :

    Ale tam na miejscu jak miałeś? Tak jak jak Eli?

    Zazwyczaj tak. Dyskomfort wynikający ze zbytniego nagromadzenia dymu w powietrzu jest odczuwany również przez palaczy.

  2. kabotyna
    July 28th, 2009 at 16:47 | #2

    bart :

    Dyskomfort wynikający ze zbytniego nagromadzenia dymu w powietrzu jest odczuwany również przez palaczy.

    No tak właśnie mi się wydaje. Natomiast dość regularnie natrafiam na stwierdzenia, zwłaszcza ze strony porzucaczy, że to przeszkadza tylko niepalącym a palącym nie. O to mi chodziło. ;-)

  3. July 28th, 2009 at 16:50 | #3

    kabotyna :

    Mocno w to wątpię i WO na to niech kwity położy, bo chyba nie stwierdził tego bezpodstawnie.

    Mnie w ogóle nie bawi wyszukiwanie linków w stylu Quasi’ego – dla mnie ta teza to oczywista oczywistość. Jak ktoś znajdzie jakiś research paper typu “effect of smoking on olfactory perception”, niech go zarzuci.

    kabotyna :

    No ale tu napisałeś, coś takiego jakby dyskutować o “kuchni włoskiej” (nic takiego nie istnieje!) porównując pizze z Pizza Hut i Domino’s.

    Toteż ja nie dyskutuję.

  4. urbane.abuse
    July 28th, 2009 at 16:53 | #4

    Kiedyś tysięczny koment to było coś. Ekscytacja, duma. Szacun na dzielni. A teraz co? Nikt nawet nie zauważy. Nic, tylko się upić winem i zagryźć serem, albo odwrotnie.

  5. July 28th, 2009 at 16:57 | #5

    nameste :

    To [zabawne] kwiprokwo nabiera coraz większych rozmiarów :) . Ustalmy terminologię, OK? Zagryzający to winiarze, popijający to serożercy.

    Zaszło nieporozumienie, myślałem, że chodzi ci o kolejność chronologiczną ;)

  6. Blaise
    July 28th, 2009 at 17:11 | #6

    Terlikowski dziś daje czadu na P24.

    http://terlikowski.salon24.pl/117342,niezbednik-homofila

    Ich miejsce jest bowiem w seks-shopach (i tam niech zaopatrują się w nie homofilni rodzice), a nie sklepach dla normalnych, których wciąż jeszcze w Polsce jest większość (i to nawet, choć trudno w to uwierzyć w SLD, czego najlepszym dowodem jest odpowiedź Napieralskiego na pytanie, czy kupi książkę o pingwinkach swoim dzieciom).

  7. July 28th, 2009 at 17:13 | #7

    kabotyna :

    No tak właśnie mi się wydaje. Natomiast dość regularnie natrafiam na stwierdzenia, zwłaszcza ze strony porzucaczy, że to przeszkadza tylko niepalącym a palącym nie.

    Przecież my niepalący zawdzięczamy nasze kolejne triumfy legislacyjne głównie kruchemu sojuszowi z “palącymi, którym jednak przeszkadza smród innych palących, więc też im na rękę żeby wszyscy wychodzili”.

  8. July 28th, 2009 at 17:23 | #8

    Blaise :

    Terlikowski dziś daje czadu na P24.

    Mi się bardzo podobało to, z jakim oburzeniem cytował jakiś fragment “Radości seksu gejowskiego”, skądinąd bardzo płynnie przechodząc od książki dla dzieci o pingwinach do książki dla dorosłych o dupczeniu:

    Usta niektórych podróżują tylko od dżugli pach do subtropikalnych kul jąder, jednak w dzisiejszych czasach podróż dookoła świaa nie może odbyć się bez przystanku w lesie tropikalnym, wiecznie wilgotnym, pełnym splątanej roślinności i niezwykłych woni. Chodzi oczywiście o dupę i jej okolicę.

    Tego typu opisów ze szczegółowymi informacjami technicznymi (ale i wulgarnymi słowami) jest w tej książce więcej (nie będę ich cytować, bo normalnemu facetowi od samego czytania tego chce się wymiotować, więc za dużo tego nie wytrzymałem).

    Może chodźcie, poszukamy razem jakichś równie albo bardziej świńskich fragmentów w poradnikach seksualnych dla “normalnych” i wyślemy mu na maila? Imię, kropka, nazwisko, małpka, gmail.com :)

  9. kabotyna
    July 28th, 2009 at 17:24 | #9

    wo :

    dla mnie ta teza to oczywista oczywistość. Jak ktoś znajdzie jakiś research paper typu “effect of smoking on olfactory perception”, niech go zarzuci.

    I OK. Oczywista oczywistość. Może i tak. Dla mnie, nawet jeśli palenie faktycznie uszkadza taką percepcję (jak twierdzisz), nie uprawnia Ciebie w najmniejszym stopniu do zarzucania bucerki komuś kto pali i doskonale identyfikuje jakość i niuanse w winach. Bucerką zaś jest twoje autorytatywne stwierdzenie tego a następnie uzasadnienie tego kaczyńskomową.

  10. July 28th, 2009 at 17:27 | #10

    kabotyna :

    No tak właśnie mi się wydaje. Natomiast dość regularnie natrafiam na stwierdzenia, zwłaszcza ze strony porzucaczy, że to przeszkadza tylko niepalącym a palącym nie. O to mi chodziło. ;-)

    W przypadku palaczy i niepalących próg “zbytniego nagromadzenia” dymu jest inny.

  11. kabotyna
    July 28th, 2009 at 17:48 | #11

    Ausir :

    W przypadku palaczy i niepalących próg “zbytniego nagromadzenia” dymu jest inny.

    Bardzo prawdopodobne. Zmierzałem pośrednio do tego, że ten próg jest najniższy (bliski wartości zerowych) dla porzucaczy, wyraźnie wyższy u niepalących nigdy i oczywiście najwyższy u palaczy.

  12. July 28th, 2009 at 17:56 | #12

    kabotyna :

    Zmierzałem pośrednio do tego, że ten próg jest najniższy (bliski wartości zerowych) dla porzucaczy, wyraźnie wyższy u niepalących nigdy i oczywiście najwyższy u palaczy.

    Też niekoniecznie. Ja przez całe studia byłem biernym palaczem i wtedy nie przeszkadzały mi nawet stężenia, które już odstraszały palących (chyba dlatego, że oni jeszcze wpuszczali w siebie bezpośrednio i to już było inaf). Po odstawieniu biernego palenia wkurza mnie już nawet jeden papieros w przedziale dla śmierdzących. Choć trzeba przyznać, że to jednak bardzo zależy od papierosów. Studenci i menele palą straszne gówno przy którym nie daje rady wytrzymać, ale już klasa średnia (a zwłaszcza kobiety) zalatują raczej nienachalnym dymem.

  13. July 28th, 2009 at 18:01 | #13

    kabotyna :

    Dla mnie, nawet jeśli palenie faktycznie uszkadza taką percepcję (jak twierdzisz), nie uprawnia Ciebie w najmniejszym stopniu do zarzucania bucerki komuś kto pali i doskonale identyfikuje jakość i niuanse w winach.

    Przecież nie zarzucam tego komuś, kto faktycznie identyfikuje tylko komuś, kto twierdzi, że idendyfikuje. Bo ja w to zwyczajnie nie wierzę, jako człowiek z natury niewierzący.

    kabotyna :

    Bucerką zaś jest twoje autorytatywne stwierdzenie tego a następnie uzasadnienie tego kaczyńskomową.

    Bucerką to jest Twoje autorytatywne zarzucanie innym bucerki bez uzasadnienia tego odpowiednimi badaniami naukowymi

    .inz.mruwnica :

    Choć trzeba przyznać, że to jednak bardzo zależy od papierosów. Studenci i menele palą straszne gówno przy którym nie daje rady wytrzymać, ale już klasa średnia (a zwłaszcza kobiety) zalatują raczej nienachalnym dymem.

    Ja nie toleruję żadnego gatunku papierosów, natomiast nie odrzuca mnie tak od dymu z fajki oraz, last but not least, marihuany.

  14. July 28th, 2009 at 18:03 | #14

    A i jeszcze do Bartsa mam prośbę, skoro już jesteśmy przy temacie, o polecenie jakiejś sensownej suszarni w Krakowie, bo się bezskutecznie wybieram tak trochę bez przekonania, bo bym musiał iść na googlił-trafił.

  15. July 28th, 2009 at 18:16 | #15

    wo :

    Ja nie toleruję żadnego gatunku papierosów, natomiast nie odrzuca mnie tak od dymu z fajki oraz, last but not least, marihuany.

    Mnie tu idzie trochę w poprzek. Ja w sumie też nie toleruję żadnych papierosów, ale mimo wszystko zauważam różnicę o rzędy wielkości pomiędzy tym jak bardzo potrafią bliźni jebać mnie po nosie. Więc nauczkę mam taką, że jak nie ma miejsca w pociągu, a zostało coś w przedziale dla śmierdzących to ewentualnie można się skusić w lecie (okno) pod warunkiem obecności co najwyżej jednego studenta lub menela.

    Fajka tak, aczkolwiek w liceum paliliśmy amphorę (bo oczywiście myśleliśmy, że jesteśmy super originalsami, bo palimy fajki, a nie fajki — powinno być mi teraz wstyd, gdyby nie było to takie pocieszne) i teraz mnie od tego zapachu nieco mdli.

    Z marihuaną to w ogóle jest zabawnie, bo można by chyba wykrywać w ten sposób kto miał w życiu chociaż jeden udany marihuanowy trip: wypuszczać dym i sprawdzać dla kogo będzie to zapach przyjemny. Nigdyniepalący uważają to za okropny smród, ale po zapaleniu coś się tam na synapsach chyba przestawia.

  16. kabotyna
    July 28th, 2009 at 18:28 | #16

    wo :

    dla mnie zawsze symbolem przygłupiastego snoba będzie palacz papierosów, który udaje znawcę wina. Nie wierzę w zdolność nałogowego palacza do odróżnienia w ślepej próbie wina od zaprawionego spirytusem soku z czarnej porzeczki.

    Symbolem przygłupiastego buca jest ktoś, kto swoje sądy na temat innych wydaje na podstawie wiary. Do tego ma nikłe pojecie o temacie.

    wo :

    Przecież nie zarzucam tego komuś, kto faktycznie identyfikuje tylko komuś, kto twierdzi, że idendyfikuje.

    A rozróżniasz palących identyfikujących od palących twierdzących przy pomocy ajfona czy ajpoda? Cmok. Cmok.

    wo :

    Bucerką to jest Twoje autorytatywne zarzucanie innym bucerki bez uzasadnienia tego odpowiednimi badaniami naukowymi

    Ponieważ moje ponadprzeciętne doświadczenie w tej kwestii nie zgadza się z tym co napisałeś, to grzecznie zapytałem czy są kwity jakieś na to, że palenie z automatu ogranicza umiejętności oceny jakości wina/potraw. Co jednoznacznie zasugerowałeś. No i teraz wiem, że to oczywista oczywistość a przygłupiastymi snobami nie są żadni istniejący osobnicy a jedynie miazmaty wynikające z twojej wiary.

  17. July 28th, 2009 at 18:41 | #17

    kabotyna :

    Symbolem przygłupiastego buca jest ktoś, kto swoje sądy na temat innych wydaje na podstawie wiary.

    Symbolem przygłupiastego buca jest ktoś, kto swoje sądy na temat innych wydaje w przekonaniu, że sam zachowuje się inaczej.

    kabotyna :

    A rozróżniasz palących identyfikujących od palących twierdzących przy pomocy ajfona czy ajpoda?

    To jest dość proste, bo przy pomocy ajpoda nie mogą twierdzić – mogą twierdzić tylko przy pomocy ajfona, bo ma funkcję telefoniczną.

    kabotyna :

    grzecznie zapytałem

    Kłamiesz.

    kabotyna :

    Ponieważ moje ponadprzeciętne doświadczenie w tej kwestii nie zgadza się z tym co napisałeś,

    A wszak nie masz mocniejszego argumentu nad anecdotal evidence typu “na mnie homeopatia działa”.

  18. kabotyna
    July 28th, 2009 at 18:46 | #18

    wo :

    To jest dość proste, bo przy pomocy ajpoda nie mogą twierdzić – mogą twierdzić tylko przy pomocy ajfona, bo ma funkcję telefoniczną.

    Palić nie mogą ani przy pomocy jednego ani drugiego. Oba nie mają funkcji “lufki”.

    wo :

    A wszak nie masz mocniejszego argumentu nad anecdotal evidence typu “na mnie homeopatia działa”.

    Nie twierdziłem, że mam. Sądziłem naiwnie, że moje liczne anegdotyczne dowody wyślesz w niebyt czymś więcej niż oczywistą oczywistością i swoją wiarą.

  19. July 28th, 2009 at 18:49 | #19

    WO, kabotyna

    Chciałem grzecznie zauważyć, że Think Tank Dyskurs-Kultura-Nauka widział już szkolenia w bulletproof trollingu i nie robi on już takiego wrażenia jak dawniej.

  20. July 28th, 2009 at 18:51 | #20

    kabotyna :

    Palić nie mogą ani przy pomocy jednego ani drugiego. Oba nie mają funkcji “lufki”.

    I dlatego łatwiej odrożniać tych twierdzących przy pomocy ajpoda od tych twierdzących przy pomocy ajfona.

    kabotyna :

    Sądziłem naiwnie, że moje liczne anegdotyczne dowody wyślesz w niebyt czymś więcej niż oczywistą oczywistością i swoją wiarą.

    I tu się rożnimy – ja jako człowiek inteligentny i przewidujący wiedziałem, że mojej tezy nie będziesz w stanie podważyć niczym poza anecdotal evidence.

  21. Blaise
    July 28th, 2009 at 19:13 | #21

    bart :

    Może chodźcie, poszukamy razem jakichś równie albo bardziej świńskich fragmentów w poradnikach seksualnych dla “normalnych” i wyślemy mu na maila? Imię, kropka, nazwisko, małpka, gm

    Kilka pozycji ze Sztuki Kochania Wisłockiej, przyprawiłaby wielebnego o zawrót głowy. Wszak normalnie to tylko na misjonarza.
    Tyle, że Sz K to też dzieło szatana! Więc nienormalne!

    (…)Autorka uzupełniła Sztukę kochania nowymi metodami antykoncepcji, propozycjami pikantnych zabaw erotycznych, (…) oraz metodami zaspokajania głodu seksualnego u ludzi samotnych.

    Już widzę jego minę.
    Pozostaję literatura z nauk przedślubnych…

    PS. Manipulacja u Terlikowskiego typowa. W końcu każdy gorliwy katolik z misją nawracania to rasowy erystyk. Już za parę dni Terlikowski będzie punktował manipulacje u homofilów.

  22. July 28th, 2009 at 20:15 | #22

    Gammon No.82 :

    wo :

    Urban legend – Kopaliński (z którym wolę się mylić niż mieć rację wbrew niemu) pisał w jednym z “Kotów w worku”, że nie mamy źródeł na temat zapachu i smaku ich sosów.

    Są zachowane przepisy na ten sosik. Rybki wrzucało się do dzbana/amfory o długiej, wąskiej szyjce i w letniej porze zakopywało się do ziemi tak, żeby wylot był nad ziemią.

    Żeby daleko nie szukać, sos Worcestershire powstaje z (między innymi) sfermentoanych anchovies. Więc technicznie jest sosem ze zgniłych ryb.

    Rzekomo Worcestershire jest dalekim kuzynem sosów rybich z regionu Morza Środziemnego. Zatem tego rzymskiego pewnie też. Jak pachnie Worcestershire można się przekonac dokonując zakupu w dowolnym sklepie w UK (poza – niestety nie wiem). No i wcale nie śmierdzi.

    No ale skoro guru nauk wszelakich mówi, że to ‘urban legend’, to napiszę do królowej list, aby monarszym edyktem nakazała cały Worcestershire wylać.

    No przecież nie może być tak, aby nieomylność na szwank była narażona.

  23. janekr
    July 28th, 2009 at 20:50 | #23

    urbane.abuse :

    mdh :

    Zresztą to Springer oni praktycznie nie wydają niczego kiepskiego

    I see what you did there.

    Przecież Twojemu przedpiścy nie chodziło o wydawnictwo Axel Springer od “Dziennika” i “Faktu”, tylko o Springer Verlag – bardzo poważane wydawnictwo naukowe. Ichni PWN…

  24. janekr
    July 28th, 2009 at 21:01 | #24

    bloody_rabbit :

    Pamiętaj, że to jest naród który wynalazł (i używa) to: http://en.wikipedia.org/wiki/Washlet

    …w ogniu:

    http://www.maddogproductions.com/ds_toilets.htm

  25. kabotyna
    July 28th, 2009 at 21:30 | #25

    wo :

    ja jako człowiek onanizujący się przed lustrem i nadęty jak balon wiedziałem, że mojej tezy nie będziesz w stanie podważyć niczym poza anecdotal evidence który jak wiadomo jest niczym przy mojej wierze w mzimu.

    Tru, tru.

  26. July 28th, 2009 at 22:06 | #26

    @ inz.mruwnica:

    Polecam zatem dwa lokale:
    Genji – http://ujeb.pl/anjiushi/
    Edo – http://ujeb.pl/doushi/

    Wg. recenzji guglowych lepszy jest Edo, ja osobiście wolę Genji, mimo że to Koreańczycy. Lokal też fajniejszy (piwnice! oddzielne pokoje!). Natomiast odradzam stanowczo Miyako Sushi (Rynek Główny i Galeria) – potrafią dać nie do końca świeże sushi, skubańcy i kanciarze.

  27. July 28th, 2009 at 22:08 | #27

    @ Barts:
    Chujnia i grzybnia, ujeb.pl ujebał za dużo. Wbij w Gugla “genji sushi krakow” i “edo sushi krakow”, będziesz miał linki, recenzje i mapkę.

  28. urbane.abuse
    July 28th, 2009 at 22:14 | #28

    janekr :

    Przecież Twojemu przedpiścy nie chodziło o wydawnictwo Axel Springer od “Dziennika” i “Faktu”, tylko o Springer Verlag – bardzo poważane wydawnictwo naukowe. Ichni PWN…

    Och, a ja myślałem, że w Efie jest tylko jeden Springer – tak jak w Polsce Kaczyński. Bogusław.
    NTB: to nie PWN wydaje te słowniki w których pedały to paskudni zboczeńcy?
    inz.mruwnica :

    Nigdyniepalący uważają to za okropny smród, ale po zapaleniu coś się tam na synapsach chyba przestawia.

    Serio? Mi się podobało jeszcze jak byłem blantową dziewicą. Może presja rówieśnicza?

  29. z
    July 28th, 2009 at 22:19 | #29

    zmiany? Własna domena?
    BURŻUJ

  30. July 28th, 2009 at 22:48 | #30

    z :

    BURŻUJ

    – Mało że burżuj, lelum polelum, to jeszcze jaki pyskaty…

  31. frontbrzozowa
    July 28th, 2009 at 23:20 | #31

    wo :

    kabotyna :
    No tak właśnie mi się wydaje. Natomiast dość regularnie natrafiam na stwierdzenia, zwłaszcza ze strony porzucaczy, że to przeszkadza tylko niepalącym a palącym nie.
    Przecież my niepalący zawdzięczamy nasze kolejne triumfy legislacyjne głównie kruchemu sojuszowi z “palącymi, którym jednak przeszkadza smród innych palących, więc też im na rękę żeby wszyscy wychodzili”.

    Ten sojusz to raczej macie z palaczami, którzy najprostszej drogi do rzucenia upatrują we wprowadzeniu bezwzględnego zakazu palenia w ich ulubionej knajpie (dowód anegdotyczny, oparty na obserwacji swojej grupy towarzysko-zawodowej).

    Odnośnie rozróżniania wina od soku przez palaczy: pojechałeś.

  32. kabotyna
    July 28th, 2009 at 23:33 | #32

    frontbrzozowa :

    Odnośnie rozróżniania wina od soku przez palaczy: pojechałeś.

    Ba! Dla WO, jechanie to metoda zakrzykiwania swojej ignorancji w obszarach na których nie czuje się pewnie a brylować kompulsywnie musi.

  33. Anonymous
    July 28th, 2009 at 23:37 | #33

    inz.mruwnica :
    Z marihuaną to w ogóle jest zabawnie, bo można by chyba wykrywać w ten sposób kto miał w życiu chociaż jeden udany marihuanowy trip: wypuszczać dym i sprawdzać dla kogo będzie to zapach przyjemny. Nigdyniepalący uważają to za okropny smród, ale po zapaleniu coś się tam na synapsach chyba przestawia.

    Nie wiem jak u innych ale mi zapach marihuany podobał się od zawsze aczkolwiek pierwsze próby narkomańskie spotęgowały jego zajebistość. Gdyby normalne papierosy tak pachniały, mógłbym bez problemu biernie się zaciągać do końca życia.

  34. mdh
    July 29th, 2009 at 00:15 | #34

    Gammon No.82 :

    Są przecież środowiska gdzie nie ma wpływu pogody i wcale nie jest lepiej, znaczy trafniej i dokładniej.

    Jaskinie? Gorące źródła siarkowe?
    Ktoś badał jakieś bakterie tam żyjące na zasadzie ilościowych przewidywań i porównania po pewnym czasie z rzeczywistością?

    Nie trzeba tam badać. Takie rzeczy robi się w laboratorium trzymając bakterie w kontrolowanym środowisku.

    Zgodnie z prawami fizyki z kul bilardowych w położeniu A1 może po karambolu wyjść położenie A2, a z kul w położeniu B1 – położenie B2.
    Można byłoby zamienić A1 i B1 miejcami i na podstawie tych samych praw fizyki ex post wytłumaczyć, jak to się stało, że z A1 zrobiło się B2, a z B1 zrobiło się A2.

    Nie zauważyłeś, że do zastosowania (skutecznego) praw fizyki czegoś jeszcze trzeba. Mianowicie samo położenie to trochę za mało i da Ci to nieoznaczony układ równań w którym jest nieskończenie wiele rozwiązań.
    Czy może miałeś na myśli co innego. Problem trzech ciał?
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Problem_n_cia%C5%82

    Problem demarkacji ma charakter normatywny, a za poszczególnymi rozwiązaniami przemawiać może jedynie ich użyteczność. Co konkretnie przemawia akurat za kryterium Poppera?

    Raczej należałoby pytać o cały krytyczny racjonalizm. Popperowskie kryterium falsyfikacjonistyczne jest tylko jego częścią. Powiedzmy, że jest to bardzo dobrze pomyślana metodologia i filozofia nauki (do tego skuteczna) – naprawdę Popper to był niegłupi facet. Oczywiście pojawiło się masę modyfikacji i poprawek. Dziś cokolwiek proponując w filozofii nauki musisz się odnieść do Poppera, albo jego uczniów.
    Żeby napisać co konkretnie trzeba krytycznie porównać to z innym kryteriami i dokładnie wypunktować. Wiesz, że ludzie całe kariery naukowe opierają na tłuczeniu tego tematu?

    Pytanie brzmi, czy teoria Newtona w obecnej formie nie stanowi przypadku “rozparcelowania teorii na podteorie i udawania, że wszystko działa”. Nic ponad.

    Nie rozumiem. Rozparcelowywania czego? Tamten zarzut (rozparcelowywanie) tyczył się tego, że nie można wyrwać pojedynczego twierdzenia z teorii.

    w sensie instrumentalnym. Teorie to nie tylko aparat matematyczny i przewidywania; teorie postulują różne tam obiekty. A teoria Newtona postuluje inne obiekty, niż OTW. Dlatego mnie nie przekonuje, że jedna stanowi “szczególny przypadek” drugiej.

    Miałem na myśli właśnie sens instrumentalny. Nikt nie twierdzi inaczej. To mechanika relatywistyczna (STW + OTW) jest uznawana za ‘pełniejszą’,’prawdziwszą’, ‘lepszą’ czy ‘słuszniejszą’. Jednak, jak dla pewnych przypadków, nie warto sobie zawracać głowy mechaniką relatywistyczną, ot pragmatyzm.

  35. urbane.abuse
    July 29th, 2009 at 00:25 | #35

    @mdh
    na BdB fajne jest również i to, że zawsze trafi się jakiś partyzant nie wiedzący, że wojna się skończyła chwilę temu

  36. July 29th, 2009 at 00:40 | #36

    kabotyna :

    Ba! Dla WO, jechanie to metoda zakrzykiwania kabotyńskiej ignorancji w obszarach na których Kabotyna nie czuje pewnie a polemizować kompulsywnie musi.

    Ba! Dla Kabotyny podklejanie się pod cudze szlochy to jedyna metoda zakrzykiwania swojej ignorancji w obszarach, w których poniósł klęskę.

  37. July 29th, 2009 at 00:47 | #37

    Nie wiem jak u innych ale mi zapach marihuany podobał się od zawsze

    Mam dokładnie tak samo. Dodam tylko, że nigdy nie paliłem marihuany, a jednak jej zapach jest mi miły.

  38. kabotyna
    July 29th, 2009 at 00:55 | #38

    wo :

    w których poniósł klęskę.

    Klęskę to twoja stara poniosła. Ładnych parę lat temu.

  39. mdh
    July 29th, 2009 at 00:58 | #39

    Cóż będę niekonsekwentny, ale po uwadze Slotnej jakoś tak głupio jechać bucerią. Choć akurat z pewnych powodów korciło mnie jak nigdy.
    Quasi :

    Żeby poszpanować ich przytaczaniem z pamięci, bo fakt wyguglany+podlinkowany śmierdzi, ale fakt wyrecytowany z pamięci (choćby nasyconej wyguglanymi treściami) to klękajcie narody?

    Nie chodzi o jakąś nabożną cześć, a o bardzo prozaiczny powód. Jeśli mamy coś w pamięci to zazwyczaj jest to już przetrawione i wpływa na nasze pozostałe poglądy zatem jak jakoś bardziej przydatne i cenne. Taka konstatacja. Przecież nie mówię, że to obowiązujące prawo. Ale jak się nie ma się paru rzeczy porządnie przetrawionych, to zazwyczaj się jest niestety jedynie o krok od bredzenia.

    1. Terminy są bardzo istotne, ale tylko w tym sensie, że mają służyć komunikacji. Same w sobie nie są żadną świętością.
    2. Myślę, że znaczenie w jakim używałem pewnych terminów, nawet gdy nie było ono kanoniczne/słownikowe, to było z grubsza jasne z kontekstu wypowiedzi. Poza tym później doprecyzowywałem.
    Robienie z tego problemu – nawet jeśli masz racje, co do moich “błędnych definicji pojęć”, a to wcale nie jest dla mnie oczywiste – to tylko jałowy językowy puryzm.

    W tym cały ambaras, że to jednak coś więcej niż językowy puryzm. Jak sam zauważyłeś (1) jeśli mają służyć komunikacji są bardzo istotne. W przypadku tego typu rozważań ścisłe definicje są konieczne, bo tak można się ganiać do upadłego. Akurat w Twoim przypadku głównym problemem jest, że rzucasz terminami dość swobodnie.
    Teraz zobaczysz czym to się kończy…

    Ostatni przykład:
    doprecyzowanie ostateczne

    Skoro Ty wymiękłeś, to może ktoś inny mi wyjaśni, co jest błędnego w stwierdzeniu, że wykazanie formalnych błędów w teorii, tę teorię (w takiej formalnie błędnej postaci) obali?
    pozdrawiam

    Zaś wcześniej… Aby było czytelnie trochę pocięte. Pogrubione moje przypisy.

    Wyraziłeś się mocno nieprecyzyjnie, więc zakpiłem
    Poprawność matematyczna modelu jako świadectwo poprawności teorii.

    Twoje przedostatnie doprecyzowanie
    Absolutnie nic takiego nie twierdziłem. Twierdziłem jedynie, że teorię można sfalsyfikować pokazując, że jej matematyczny model jest matematycznie niepoprawny.
    Pewne teorie wchodzące w skład “teorii ewolucji” zawierają matematyczne modele, więc potencjalnie można je sfalsyfikować nie ruszając się z fotela – demonstrując np., że w tym modelu mamy “invalid proofs”.
    Mi zaś to się bardzo nie spodobało

    Zacznijmy, może od tego. To zdecydowanie nie jest to samo.
    Zanalizujmy Twoje ostatnie doprecyzowanie.
    I. Czy błędne jest następujące stwierdzenie:

    wykazanie formalnych błędów w teorii, tę teorię (w takiej formalnie błędnej postaci) obali

    Właściwie na to możesz odpowiedzieć sobie sam jeśli może nie tyle kanonizujesz, co przynajmniej beatyfikujesz terminy, które nie są dla Ciebie żadną świętością.
    Definicje (żeby było dowcipniej posilimy się wikipedią)*
    a) Teoria:
    „Teoria to system pojęć, definicji, aksjomatów i twierdzeń ustalających relacje między tymi pojęciami i aksjomatami, tworzący spójny system pojęciowy opisujący jakąś wybraną fizyczną lub abstrakcyjną dziedzinę.”
    żeby było czytelniej przyprawię to angielską wikipedią
    “In the sciences generally, a scientific theory (the same as an empirical theory) is constructed from elementary theorems that consist in empirical data about observable phenomena. A scientific theory is used as a plausible general principle or body of principles offered to explain a phenomenon.
    A scientific theory is a deductive theory, in that, its content is based on some formal system of logic and that some of its elementary theorems are taken as axioms. In a deductive theory, any sentence which is a logical consequence of one or more of the axioms is also a sentence of that theory.”
    b) Błąd formalny:
    „Błąd formalny (łac. non sequitur – “nie wynika”) – błąd logiczny we wnioskowaniu dedukcyjnym. Polega na tym, że z przesłanek danego wnioskowania nie wynika logicznie jego wniosek. Zazwyczaj popełniany wtedy, gdy wnioskujący uznaje swoje wnioskowanie za wnioskowanie oparte na prawie logicznym, a więc wnioskowanie dedukcyjne, a w rzeczywistości tak nie jest. W istocie błąd formalny jest więc błędnym uznaniem za wnioskowanie dedukcyjnie wnioskowania nie będącego takim.
    Wnioskowanie, w którym popełniono błąd formalny, może (chociaż nie musi) prowadzić do wniosku fałszywego. Mimo że popełnienie błędu formalnego nie w każdym przypadku przesądza o fałszywości wniosku [wyróżnienie moje], wnioskowanie obarczone błędem formalnym nie opiera się na żadnym prawie logicznym, nawet prawdziwy wniosek takiego wnioskowania nie jest więc wnioskiem dedukcyjnym i pewnym. Gdy jednak ktoś zdaje sobie sprawe, że rozumuje według rozumowania uprawdopodobniającego, nie dedukcyjnego, nie popełnia on błędu formalnego.”
    c) Obalenie:
    „Obalenie – obalić zdanie to wskazać jego fałszywe następstwo.
    Jeżeli dane zdanie jest prawdziwe, to wszystkie wynikające z niego zdania też są prawdziwe. To prawo jest podstawą rozumowań dedukcyjnych. Wynika z niego także prawomocność operacji obalenia: jeżeli znajdziemy jakieś fałszywe zdanie Q, będące następstwem zdania P, to musimy stwierdzić, że zdanie P jest fałszywe.”

    II. Określenie uprzednie, ‘mniej szczegółowe’

    (i)Twierdziłem jedynie, że teorię można sfalsyfikować pokazując, że jej matematyczny model jest matematycznie niepoprawny.
    (ii)Pewne teorie wchodzące w skład “teorii ewolucji” zawierają matematyczne modele, więc potencjalnie można je sfalsyfikować nie ruszając się z fotela – demonstrując np., że w tym modelu mamy “invalid proofs”.

    Zajmę zdaniami osobno, bowiem to też oddzielne przypadki.
    (i) teorię można sfalsyfikować pokazując, że jej matematyczny model jest matematycznie niepoprawny
    Najprościej odpowiedzieć można – to świadczy tylko o tym, że na podstawie tej teorii ktoś skonstruował zły model.
    Co ma zły model do falsyfikacji teorii? Nie wiem. Świadczy tylko (źle) o naukowcu.
    Niepokoi mnie jeszcze to ‘jej’, ale to inna sprawa.
    (ii) Pewne teorie wchodzące w skład “teorii ewolucji” zawierają matematyczne modele, więc potencjalnie można je sfalsyfikować nie ruszając się z fotela – demonstrując np., że w tym modelu mamy “invalid proofs”.
    a) >Pewne teorie wchodzące w skład “teorii ewolucji” zawierają matematyczne modele. więc potencjalnie można je sfalsyfikować nie ruszając się z fotela – demonstrując np., że w tym modelu mamy “invalid proofs”. <
    Epic fail, to jak będzie po naszemu? Ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę?
    Powiniem to też szczegółowo opicać co i jak i dlaczego, ale to tego też starczy wikipedia.
    1. invalid proofs w rozumieniu http://en.wikipedia.org/wiki/Invalid_proof nie stosuje się (chodzi o to, że te proofsy są w typu rozumowaniach)
    Zresztą w ogóle mówienie o proofs w naukach empirycznych jest nieteges, chyba, że ostatecznie bardzo potocznie.
    2. model – błąd merytoryczny, kiedy z modelem jest coś nie tak to nie jest on modelem tej teorii.
    (zaś tak na marginesie tobie chodziło pewnie o coś takiego jak równanie Lotki-Volterry, czy model Nicholson–Bailey'a tylko, że to jeszcze inna historia)
    3. falsyfikacja – j.w. użycie sugeruje brak znajomości znaczenia.

    @Slotna: Czy na podstawie tego wolno mi powiedzieć to co powiedziałem? Gdybym chciał prostować wszystko nic bym nie robił poza wyjaśnianiem. Zaś Quasi tak grzecznie nie pytał.

    @Quasi, Ty generalnie masz rację (STE jest praktycznie nie do ruszenia). Jednak z argumentacja i terminologią… Ech… Naprawdę myślisz, że pilnowanie tego to puszenie i tupanie?

    głównie się puszysz i bijesz pianę, i na domiar złego robisz to za sprawą kwestii chyba najnudniejszych i najbardziej jałowych z możliwych – nieporozumień wokół znaczenia słówek (tu: “teoria”, “testowalność”, “ewolucja”) i innych nieporozumień (np. o tym po co wspomniałem o matematyce)

    Czasami piszesz tak, że mam wątpliwości (bez urazy) czy konwersuję z człowiekiem czy z ELIZĄ podpiętą do googla.
    http://en.wikipedia.org/wiki/ELIZA

    (i) Popper swój zarzut postawił nie “teorii ewolucji” jako całości, lecz samej koncepcji “doboru naturalnego”, (ii) a później się ze swojego zarzutu wycofał.

    K. R. Popper, Nieustanne poszukiwania. Autobiografia http://books.google.com/books?id=NyCEnehPMd8C&lpg=PP1&hl=pl&pg=PA194 (Wydanie: 5 w j. ang. – z 2002)
    (i) Mówi o t.e. jako metafizycznym programie badawczym z następujących powodów:
    – nie jest sprawdzalny (niefalsyfikowalny)
    – i w istocie nie przewiduje procesów kształtowania się rozmaitości biologicznej.
    Zagadnienie doboru naturalnego jest tylko jednym z elementów.
    (ii) Z tym wycofaniem się z tych zarzutów jest nie do końca. Popper zrobił to w Natural Selection and the Emergence of Mind http://www.google.com/books?id=QnFiTrCzg5oC&lpg=PA139
    Jednak nie do końca i pod pewnymi warunkami.

    Interesujące jest jednak co innego. Dlaczego naukowość w kontekście darwinowskiej teorii ewolucji jest takim fetyszem. Jest wiele bardzo przydatnych dziedzin, które się na to kryterium nie łapią i nikt z tego powodu nie flejmuje.

    Btw a Ty wiesz, rozumiesz w ogóle na czym polega ten problem czy to tylko copypasta? Jeśli nie masz pojęcia, to po co wklejasz?

    Jaki problem? Z popperowskim kryterium falsyfikacji?
    Pewnie jest ich wiele. Ja już za Soberem powtórzyłem jeden – dedukcyjny modus tollendo tollens nie nadaje się do teorii propabilistycznych.

    Na czym to w ogóle polega i jak działa.

    * i mi nie chce mi się tego wszystkiego pisać ;)

  40. mdh
    July 29th, 2009 at 01:10 | #40

    urbane.abuse :

    @mdh
    na BdB fajne jest również i to, że zawsze trafi się jakiś partyzant nie wiedzący, że wojna się skończyła chwilę temu

    Czasami trzeba popracować i na komciotwórczą działalność charytatywną czasu nie starczy.
    Eee, chyba jedna strona komciów to nie traktat pokojowy? ;)

    Edit: Ciekawe dlaczego te długie komcie to zawsze spamołap musi żreć?

  41. bloody_rabbit
    July 29th, 2009 at 03:45 | #41

    janekr :

    Przecież Twojemu przedpiścy nie chodziło o wydawnictwo Axel Springer od “Dziennika” i “Faktu”, tylko o Springer Verlag – bardzo poważane wydawnictwo naukowe.

    Nikt nie lubi wydawnictw naukowych, bo to wredni monopoliści zdzierający paskarskie ceny za dostęp do czasopism.

  42. urbane.abuse
    July 29th, 2009 at 08:03 | #42

    mdh :

    Edit: Ciekawe dlaczego te długie komcie to zawsze spamołap musi żreć?

    Widocznie Bart go ustawił na “Lord, have mercy!” :)

  43. July 29th, 2009 at 11:53 | #43

    kabotyna :

    Klęskę to moja stara poniosła. Ładnych parę lat temu.

    Tru, tru.

  44. July 29th, 2009 at 12:03 | #44
  45. urbane.abuse
    July 29th, 2009 at 12:26 | #45

    bart :

    O rety, xkcd zrobiło o mnie komiks.

    Znaczy, ten cały kryzys to przez Ciebie!
    A hasło, że mężczyźni kończą swój rozwój w widełkach 12-14 lat, słyszałem już dawno. Ale wciąż się z nim zgadzam.

  46. July 29th, 2009 at 12:44 | #46

    bart :

    O rety, xkcd zrobiło o mnie komiks.

    Budujesz z Lego i myślisz o Batmanie? Od kiedy?

  47. July 29th, 2009 at 12:45 | #47

    mrw :

    Budujesz z Lego i myślisz o Batmanie? Od kiedy?

    OK, z Lego to nie do końca. Ale o Batmanie myślę dość intensywnie od kilku dni, bo przyszło z Merlina dwupłytowe wydanie Mrocznego Rycerza i oni tę ciężarówkę naprawdę przewrócili do góry nogami i wysadzili szpital!

  48. July 29th, 2009 at 12:54 | #48

    No wiem, też byłem pod wrażeniem.

  49. July 29th, 2009 at 12:55 | #49

    @ palenie a powonienie

    Potwierdzam upośledzenie węchu skutkiem nałogowego palenia, co zresztą mam za jeden z dużych bonusów. Na rozpoznawanie smaku wina wpływa tak, że odróżniam merlota od caberneta i oba od shiraza, a w resztę niuansów i tak nigdy mi się nie chciało zagłębiać, bo walą na milę jakąś grafomańską nieznośnością, plus dopłacanie 50 zeta za delikatną nutkę wanilii przenikającą dębowy posmak zawsze mi się zdawało trochę hobbystycznym zajęciem. Wierzę, że są ludzie, którzy serio odbierają te wszystkie bodźce i serio potrafią wyciągnąć z wina jakieś niesamowite wrażenia smakowe, ale pewnie jest ich tylu, co zdolnych do napisania dobrego wiersza, więc wolę za zaoszczędzony grosik kupić sobie kolejna książkę Bieńczyka i poczytać, co czują mutanty.

  50. July 29th, 2009 at 13:00 | #50

    bart :

    Ale o Batmanie myślę dość intensywnie od kilku dni, bo przyszło z Merlina dwupłytowe wydanie Mrocznego Rycerza i oni tę ciężarówkę naprawdę przewrócili do góry nogami i wysadzili szpital!

    Eeee, stary nius, czytałem o tym w “Wyborczej”.

  51. July 29th, 2009 at 13:15 | #51

    wo :

    Eeee, stary nius, czytałem o tym w “Wyborczej”.

    Oj przestań, co innego przeczytać, co innego zobaczyć jak to zrobili.

  52. July 29th, 2009 at 13:19 | #52

    mrw :

    Oj przestań, co innego przeczytać, co innego zobaczyć jak to zrobili.

    Ciekawe, czy Ledger zdążył przed śmiercią zwierzyć się w jakimś wywiadzie, co się działo w jego głowie podczas kręcenia tej sceny ze szpitalem. Duża odpowiedzialność.

  53. mdh
    July 29th, 2009 at 13:55 | #53

    http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,6871628,Asysta_przy_aborcji_albo_koniec_z_praca_pielegniarki.html

    Ciekawe ile felietonów teraz o tym napisze TT i jak długo będzie to kolejny cywilizacyjnośmiercijny temat wałkowany na internetach? Ktoś jest gotów obstawić? ;)

  54. bloody_rabbit
    July 29th, 2009 at 14:17 | #54

    @ mdh:

    To jest zarabiste, pielegniarka ktora chce za lekarza decydowac o tym czy ciaza grozi zyciu pacjentki.

  55. July 29th, 2009 at 14:28 | #55

    bloody_rabbit :

    To jest zarabiste, pielegniarka ktora chce za lekarza decydowac o tym czy ciaza grozi zyciu pacjentki.

    On jednak podpiera się wewnętrzną klasyfikacją przypadku przez szpital. A w ogóle to sądzi się, bo jej obcięli nadgodziny. Tak czy owak, o sprawie donoszą New York Post (tabloid, nie mylić z New York Times) i Katolicka Agencja Informacyjna, czyli tak naprawdę nikt nie daje faka. Gazeta.pl przedrukowuje to chyba w związku z leniwym dniem. Albo przyjęli jakąś stażystkę-katoliczkę ;)

  56. mdh
    July 29th, 2009 at 14:55 | #56

    @ bart:
    Bart mem poszedł. To jest prawie pewne, że w ciągu najbliższych trzech miesięcy sprawa zostanie zmitologizowana i będzie wymieniana jednym tchem wraz z pozostałymi niegodziwościami cywilizacji śmierci. Ciekaw jestem teraz kto i jak podejmie ten temat.

    Zaczynem tego będzie: “Od tej pory [tj. zabiegu] pielęgniarka ma kłopoty ze snem i nie może się uporać z powracającymi koszmarami.”

  57. July 29th, 2009 at 15:04 | #57

    mdh :

    Bart mem poszedł. To jest prawie pewne, że w ciągu najbliższych trzech miesięcy sprawa zostanie zmitologizowana i będzie wymieniana jednym tchem wraz z pozostałymi niegodziwościami cywilizacji śmierci.

    O tym, że prawica posiadła mistrzowską umiejętność ukręcania biczy z gówna, nie musisz mnie przekonywać :)

  58. mdh
    July 29th, 2009 at 15:52 | #58

    bart :

    O tym, że prawica posiadła mistrzowską umiejętność ukręcania biczy z gówna, nie musisz mnie przekonywać

    Tak, tylko jak to dzieje? Szkoda, że nie widziałem nigdzie czegoś w rodzaju googletimeline dla polskich internetów. Próbował ktoś?
    http://newstimeline.googlelabs.com/?date=2009-07-21&zoom=0&subs=anews.Cenzon-DeCarlo+abortion%2Cevent
    Google dostarcza coraz więcej fajnych narzędzi.

  59. Quasi
    July 29th, 2009 at 16:19 | #59

    bloody_rabbit :

    To jest zarabiste, pielegniarka ktora chce za lekarza decydowac o tym czy ciaza grozi zyciu pacjentki.

    Tu mamy ogólniejszy problem z tzw. “klauzulą sumienia“.

    Nie rozumiem jej sensu. Czy ona oznacza, że lekarz Świadek Jehowy może odmówić pacjentowi transfuzji, a lekarz antysemita/homofob/rasista – odmówić udzielenia pomocy Żydowi/pedałowi/Murzynowi?

    Ona obowiązuje tylko w zawodach medycznych, czy we wszystkich? Czy np. rzeźnik hinduista może odmówić zarżnięcia krowy, a rzeźnik weganin zarżnięcia czegokolwiek?

    Lekarz/pielęgniarka odmawiająca aborcji jest jak kurwa-zawsze_dziewica…

    pozdrawiam

  60. July 29th, 2009 at 16:25 | #60

    A czy lekarz może odmówić asystowania przy wykonywaniu wyroku śmierci w pobliskim więzieniu?

    Czy w kraju, w którym wszyscy młodzi mężczyźni mają obowiązek przejść szkolenie wojskowe, pacyfista może odmówić brania w nim udziału?

    Czy są rzeźnicy-weganie? Jak sobie radzą w życiu?

  61. urbane.abuse
    July 29th, 2009 at 17:50 | #61

    bart :

    Czy są rzeźnicy-weganie? Jak sobie radzą w życiu?

    W pracy – delikatną perswazją.

  62. mdh
    July 29th, 2009 at 18:04 | #62

    @ bart:
    1. Tak
    2. Tak
    3. Zależy z jakich powodów wynika ich weganizm. Jeśli jest weganinem z powodów – hmm – zdrowotnych, bo mu mięsko nie smakuje, albo brzydzi się jeść to jaki problem?
    Jeśli innych – tego zawodu nie wykonuje po prostu.
    To tak jak pytanie czy policjant może jednocześnie pracować dla mafii. Któraś z profesji zawsze będzie nadrzędna.

  63. urbane.abuse
    July 29th, 2009 at 18:17 | #63

    mdh :

    To tak jak pytanie czy policjant może jednocześnie pracować dla mafii. Któraś z profesji zawsze będzie nadrzędna.

    Może też za każdym razem ogłaszać przetarg i wybierać korzystniejszą ofertę.
    Słyszałeś o jakimś policmajstrze, który pracował dla mafii, ale tak trochę i nie na serio?

  64. mdh
    July 29th, 2009 at 18:33 | #64

    Quasi :

    Tu mamy ogólniejszy problem z tzw. “klauzulą sumienia“.
    Nie rozumiem jej sensu. Czy ona oznacza, że lekarz Świadek Jehowy może odmówić pacjentowi transfuzji, a lekarz antysemita/homofob/rasista – odmówić udzielenia pomocy Żydowi/pedałowi/Murzynowi?

    Twoje skonfundowanie wynika, z nieznajomości historii i okoliczności pojawienia się tej kwestii.
    Bezpośrednio wynika ona z tzn Przysięgi Hipokratesa. http://pl.wikipedia.org/wiki/Przysi%C4%99ga_Hipokratesa
    Dlatego pytanie “lekarz antysemita/homofob/rasista – odmówić udzielenia pomocy Żydowi/pedałowi/Murzynowi” jest bezsensowne poza przypadkiem kiedy lekarz nie uważa Żyda/pedała/Murzyna za istotę ludzka.

    Ona obowiązuje tylko w zawodach medycznych, czy we wszystkich?

    Pytanie z zakresu etyk szczegółowych. Powiedzmy, że w innych zawodach też*. http://wyborcza.pl/1,76842,6600519,Dziennikarska_klauzula_sumienia.html
    Niektóre jednak zawody, ze względy na swoją specyfikę (np.: czyściciel basenów, ogrodnik) nie tyczą się zagadnień mogących powodować takie problemy.

    Czy np. rzeźnik hinduista może odmówić zarżnięcia krowy, a rzeźnik weganin zarżnięcia czegokolwiek?

    Tak, może odmówić. Mylisz dwie rzeczy, poglądy religijne i ich nakazy (hinduizm), z rodzajem diety (weganizm jako rodzaj wegetarianizmu), która też bywa rodzajem pewnej postawy światopoglądowej. Jeśli weganin jest weganinem w tym drugim sensie zapewne nawet nie spojrzy na rzeźnię. Nie będzie też niczego zarzynał, bo będzie niekonsekwentny.

    Lekarz/pielęgniarka odmawiająca aborcji jest jak kurwa-zawsze_dziewica…

    Błąd logiczny. Kruwa zawsze dziewica wyklucza się na podstawie znaczeń. Spójrzmy na zdanie:
    Kurwa jest zawsze dziewicą.
    To zdanie zdanie analityczne – jest to takie zdanie, którego wartość logiczną (prawdę lub fałsz) można wykazać na podstawie analizy użytych w nim wyrażeń i któremu nie można zaprzeczyć bez naruszania reguł obowiązujących w danym języku.

    Lekarz/pielęgniarka odmawiająca aborcji to inny problem, bo w definicji lekarza czy pielęgniarki nie masz obowiązku dokonywania aborcji.

    Lekarz – osoba posiadająca właściwe kwalifikacje, potwierdzone wymaganymi dokumentami, do udzielania świadczeń zdrowotnych, w szczególności do: badania stanu zdrowia, rozpoznawania chorób i zapobiegania im, leczenia i rehabilitacji chorych, udzielania porad lekarskich, a także wydawania opinii i orzeczeń lekarskich, w zakresie swojej specjalizacji (art. 2 ustawy opublikowanej w Dz. U. z 2005 r. Nr 226, poz. 1943)

    Problem ten należy rozwinąć przynajmniej, o definicję istoty ludzkiej, Przysięgę Hipokratesa i zagadnienie etyki w zawodzie lekarza.

    Edit:
    * różnie bywa jednakże z kodyfikacjami. W przypadku zawodu lekarza, ta kwestia jest wpisana w system prawny. W przypadku dziennikarzy próbowano to zrobić.

  65. mdh
    July 29th, 2009 at 18:38 | #65

    urbane.abuse :

    Słyszałeś o jakimś policmajstrze, który pracował dla mafii, ale tak trochę i nie na serio?

    Ludzie nie są konsekwentni. Jednak nie mogę sobie wyobrazić przypadku w którym można pogodzić zasady zawodu policjanta i hmm, zasady jakimi kieruje się mafia.
    Są one sprzeczne, więc nie możesz kierować się nimi jednocześnie. Tak czy inaczej wybierasz albo jedne albo drugie.

  66. July 29th, 2009 at 18:40 | #66

    mdh :

    Bezpośrednio wynika ona z tzn Przysięgi Hipokratesa.

    Ale weź se przeczytaj tekst przysięgi Hipokratesa, a potem skumaj że z nowoczesną medycyną to ma niewiele wspólnego.

    mdh :

    o definicję istoty ludzkiej

    Nie da się. To problem ideologiczny.

    mdh :

    zagadnienie etyki w zawodzie lekarza

    Etyka to jest: nie biorę łapówek, robię robotę jak należy, nie chleję w pracy. A nie: jak stosować prywatną etykę w pracy.

  67. Quasi
    July 29th, 2009 at 18:43 | #67

    bart :

    Czy są rzeźnicy-weganie? Jak sobie radzą w życiu?

    Weganizm to tylko dieta, niekoniecznie sprzężona z poglądem na traktowanie zwierząt.

    Ale rozważamy tu np. taką sytuację, gdy rzeźnik zmienia światopogląd już po tym, jak jakiś czas przepracował w ubojni. Czy może odmawiać zabijania zwierząt powołując się na klauzulę sumienia, ale przy tym wyrażać zgodę na wykonywanie pozostałych obowiązków: prowadzenia zwierząt do uboju, ogłuszania, oprawiania tusz, sprzątania itp.?

  68. mdh
    July 29th, 2009 at 18:58 | #68

    eli.wurman :

    Ale weź se przeczytaj tekst przysięgi Hipokratesa, a potem skumaj że z nowoczesną medycyną to ma niewiele wspólnego.

    Bredzisz. W ang wiki jest to lepiej wyjaśnione. Została zmodyfikowana, sens, jak i zasady pozostały niezmienione. Porównaj oryginalny tekst i kolejne wersje deklaracji genewskiej, które są przystosowaniem przysięgi do wymogów współczesności.

    o definicję istoty ludzkiej

    Nie da się. To problem ideologiczny.

    Da się i to dość ścisłe. Niech Cie nie zwiodą współczesne dyskusje dot. płodu. Pamiętaj, że jeszcze wcale nie tak dawno odmawiano niektórym ze względów rasowych tego miana.

    Etyka to jest: nie biorę łapówek, robię robotę jak należy, nie chleję w pracy. A nie: jak stosować prywatną etykę w pracy.

    Mylisz etykę zawodową z etyką ogólna.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Etyka_zawodowa

  69. bantus
    July 29th, 2009 at 19:02 | #69

    mdh :

    Lekarz/pielęgniarka odmawiająca aborcji to inny problem, bo w definicji lekarza czy pielęgniarki nie masz obowiązku dokonywania aborcji.

    Ale ma obowiązek ratowania życia kobiety, jeśli w tym celu musi dokonać aborcji, to będzie to jego obowiązkiem. Właściwie to nie on sam to robi przecież tylko wypisuje skierowanie, tak czy inaczej jest taki obowiązek.

    Pomysł, że ciężarna kobieta ma zostać męczennicą/santo subito, bo tak mówi “sumienie” lekarza, poświęcając dwie istoty ludzkie (niech nawet) w imię swoich wierzeń, jest niemoralny.

  70. Quasi
    July 29th, 2009 at 19:05 | #70

    mdh :

    Twoje skonfundowanie wynika, z nieznajomości historii i okoliczności pojawienia się tej kwestii.
    Bezpośrednio wynika ona z tzn Przysięgi Hipokratesa.

    ??? A co tu ma do rzeczy historia i okoliczności pojawienia się tej kwestii?

    Pytanie dotyczyło zakresu działania “klauzuli sumienia” we współczesnym prawie, a nie ciekawostek historycznych.

    mdh :

    Dlatego pytanie “lekarz antysemita/homofob/rasista – odmówić udzielenia pomocy Żydowi/pedałowi/Murzynowi” jest bezsensowne poza przypadkiem kiedy lekarz nie uważa Żyda/pedała/Murzyna za istotę ludzka.

    1. Dlaczego? Tym bardziej, że lekarzowi wolno – jak rozumiem – odmówić dokonania aborcji nawet w celu ratowania zdrowia/życia ciężarnej.

    2. A jak nie uważa ich za istoty ludzkie, to może powołać się na klauzulę?

    mdh :

    Powiedzmy, że w innych zawodach też*.

    W których?

    mdh :

    Niektóre jednak zawody, ze względy na swoją specyfikę (np.: czyściciel basenów, ogrodnik) nie tyczą się zagadnień mogących powodować takie problemy.

    A jak ogrodnik/czyściciel nie chce wykonać usługi Żydowi/pedałowi/Murzynowi, to może się zasłaniać przed pracodawcą “klauzulą sumienia”?

    mdh :

    Błąd logiczny. Kruwa zawsze dziewica wyklucza się na podstawie znaczeń.

    [Jak “kwadratowy trójkąt na płaszczyźnie”, “naturalna liczba parzysta niepodzielna przez 2”, czy “niepohamowana siła napotykająca niepokonywalną przeszkodę”?]

    Nieprawda. Formalne bycie kurwą nie wymaga utraty dziewictwa.
    (i) Jako kurwa można stać przy drodze lub zajmować etat w burdelu, ale zgłaszającym się klientom odmawiać. Przynajmniej do czasu.
    (ii) Warunek dziewictwa uniemożliwia jedynie odbywanie stosunków waginalnych – pozostałe czynności seksualne (nie odbierające “dziewictwa” – jeśli poprzez dziewictwo rozumiemy niezaznanie pochwowej penetracji członkiem męskim) są dopuszczalne.

    Z kurwą odmawiającą waginalnej penetracji jest tak jak z ginekologiem odmawiającym aborcji: nie pozostaje w zawodzie kompletnie bezczynna, ale znacząco ogranicza pakiet świadczonych usług.

    pozdrawiam

  71. July 29th, 2009 at 19:08 | #71

    mdh :

    Bredzisz. W ang wiki jest to lepiej wyjaśnione. Została zmodyfikowana, sens, jak i zasady pozostały niezmienione.

    Serio? Sens się nie zmienił? Bredzisz.

    mdh :

    Da się i to dość ścisłe.

    Eee? Znaczy jak? A odłączenie systemu komputerowego który posiada świadomość to już zabicie człowieka czy jeszcze Susan? Nie ma takiej linijki co to zmierzy.

    mdh :

    Pamiętaj, że jeszcze wcale nie tak dawno odmawiano niektórym ze względów rasowych tego miana.

    Pamiętaj, że to właśnie z powodów ideologicznych.

    mdh :

    Mylisz etykę zawodową z etyką ogólna.

    Nie ma czegoś takiego jak etyka zawodowa. Tak jak nie ma etyki spożywców drobiu.

  72. July 29th, 2009 at 19:09 | #72

    Quasi :

    Ale rozważamy tu np. taką sytuację, gdy rzeźnik zmienia światopogląd już po tym, jak jakiś czas przepracował w ubojni. Czy może odmawiać zabijania zwierząt powołując się na klauzulę sumienia, ale przy tym wyrażać zgodę na wykonywanie pozostałych obowiązków: prowadzenia zwierząt do uboju, ogłuszania, oprawiania tusz, sprzątania itp.?

    No właśnie – w momencie kiedy sensem jego pracy jest czynność stojąca w sprzeczności z jego sumieniem, klauzula sumienia nie ma zastosowania. Dlatego nie pisałem o żołnierzu-pacyfiście odmawiającym służby, bo decydując się na służbę wojskową, musiał mieć świadomość, co jest jej istotą. Istotą pracy pielęgniarki nie jest pomaganie w aborcjach, a ponieważ aborcja, obok kary śmierci czy – w mniejszym stopniu – stosunku do zwierząt, jest kwestią sporną i polaryzującą, pielęgniarka powinna mieć prawo odmówić udziału w aborcji.

    Dla pielęgniarek najlepiej by było, gdyby istniały szpitale nie przeprowadzające aborcji z zasady i szpitale, gdzie tną, aż krwawe wióry lecą – i to idealnie w proporcji odpowiadającej proporcji pielęgniarek odmawiających abortowania i abortujących. Ponieważ jednak krowy nie chcą być kuliste, można przyjąć, że najzdrowszą zasadą będzie dopuszczalność klauzuli sumienia, z ekstremalnymi wyjątkami. Można sobie wyobrazić sytuację, w której nasza nowojorska pielęgniarka (notabene siostrzenica filipińskiego biskupa!) jest jedyną wolną na oddziale, na który wwożą kobietę z ciążą zagrażającą jej życiu i wymagającą natychmiastowego spędzenia. W takiej sytuacji kwestia klauzuli sumienia powinna mieć mniejsze znaczenie – i chyba w rzeczywistości tak jest, bo linią ataku naszej pielęgniarki jest oskarżenie, że ciąża nie wymagała natychmiastowego abortu i w związku z tym nie można było jej zmusić do udziału w procederze, a linią obrony szpitala jest twierdzenie, że owszem, wymagała natychmiastowej skrobanki i dlatego Consuela, czy jak jej, musiała pomóc.

  73. July 29th, 2009 at 19:20 | #73

    Quasi :

    Czy może odmawiać zabijania zwierząt powołując się na klauzulę sumienia, ale przy tym wyrażać zgodę na wykonywanie pozostałych obowiązków: prowadzenia zwierząt do uboju, ogłuszania, oprawiania tusz, sprzątania itp.?

    Ja jeszcze chciałem zaznaczyć, że o ile problem wegańskiego rzeźnika dotyczy dwucyfrowej populacji, o tyle problem wegańskiego rzeźnika, który ma problem tylko z zabijaniem, a cała reszta gites, dotyczy tylko Szalonego Eda z Minneapolis.

  74. mdh
    July 29th, 2009 at 19:22 | #74

    bantus :

    Lekarz/pielęgniarka odmawiająca aborcji to inny problem, bo w definicji lekarza czy pielęgniarki nie masz obowiązku dokonywania aborcji.

    Ale ma obowiązek ratowania życia kobiety, jeśli w tym celu musi dokonać aborcji, to będzie to jego obowiązkiem. Właściwie to nie on sam to robi przecież tylko wypisuje skierowanie, tak czy inaczej jest taki obowiązek.
    Pomysł, że ciężarna kobieta ma zostać męczennicą/santo subito, bo tak mówi “sumienie” lekarza, poświęcając dwie istoty ludzkie (niech nawet) w imię swoich wierzeń, jest niemoralny.

    Robisz błąd. Najpierw trzeba wyróżnić (1) aborcję i w obrębie aborcji, (2) aborcję z powodów medycznych.

    (1) W tym przypadku zależy od definicji człowieka. Jeśli dla niej , zygota to już człowiek, to dla niej będzie to zabójstwo.

    (2) W tym przypadku jeśli traktuje już zygotę jako człowieka, mamy problem ‘grubasa na torach’.

    Dlatego nie chciałbym, żeby moją partnerkę podczas ciąży prowadził lekarz-katolik.

    Zagadnienie obowiązku wypisania skierowania i niemoralności poświęcenia kobiety i dziecka jest bardziej skomplikowany, trzeba precyzować tego ‘grubasa na torach’.

  75. Gammon No.82
    July 29th, 2009 at 19:32 | #75

    Quasi :

    Tu mamy ogólniejszy problem z tzw. “klauzulą sumienia“.
    Nie rozumiem jej sensu. Czy ona oznacza, że lekarz Świadek Jehowy może odmówić pacjentowi transfuzji, a lekarz antysemita/homofob/rasista – odmówić udzielenia pomocy Żydowi/pedałowi/Murzynowi?
    Ona obowiązuje tylko w zawodach medycznych, czy we wszystkich? Czy np. rzeźnik hinduista może odmówić zarżnięcia krowy, a rzeźnik weganin zarżnięcia czegokolwiek?
    Lekarz/pielęgniarka odmawiająca aborcji jest jak kurwa-zawsze_dziewica…
    pozdrawiam

    Cyt.

    Oficjalnie deklarowaną od niepamiętnych czasów lekarską zasadą postępowania w traktowaniu pacjentów jest niedyskryminacja, co ujmuje się w ten sposób, że lekarz ma służyć – przynajmniej w pierwszej kolejności – całej ludzkości, a nie np. „narodowi”, „rasie białej”, „klasie robotniczej” czy temu podobnym grupom i ich interesom grupowym. Dałoby się wprawdzie podać liczne historyczne przykłady nierespektowania tego ideału; tym bardziej praktyka w działaniu lekarzy (jak w każdej grupie zawodowej) może rażąco odbiegać od publicznych deklaracji . Jednak zasada niesienia pomocy każdemu potrzebującemu, a nie tylko osobom, które się akceptuje („naszym”), wydaje się w medycynie silnie zinternalizowana, co bywało i jest najbardziej widoczne w praktyce działania lekarzy (i w ogóle służb medycznych) podczas działań wojennych.
    Normatywnym wyrazem takiego stanowiska jest art. 3 KEL („Lekarz, zarówno w czasie pokoju, jak i wojny, winien wypełniać swoje obowiązki z poszanowaniem człowieka bez względu na wiek, płeć, rasę, narodowość, wyznanie, przynależność społeczną, sytuację materialną, poglądy polityczne czy inne uwarunkowania.”)
    Jeśli więc lekarz odmówiłby wykonania określonej czynności, powołując się na uznawany przez siebie system wartości, zgodnie z którym jest niemoralne leczyć np. Eskimosów, Papuasów, rudych, łysych, ekologów, prostytutki czy przestępców (sam lekarz może zresztą najszczerzej podzielać tę ocenę), sprzeniewierzyłby się tym samym podstawowemu założeniu etycznemu zawodu. Kodeks Etyki Lekarskiej stanowi więc (może nie w całości, ale w swoich fundamentalnych założeniach) granicę nałożoną na indywidualne sumienie lekarza.

    koniec cyt.

  76. Quasi
    July 29th, 2009 at 19:35 | #76

    bart :

    No właśnie – w momencie kiedy sensem jego pracy jest czynność stojąca w sprzeczności z jego sumieniem, klauzula sumienia nie ma zastosowania.

    No ale nie stoi. W rzeźni jest wiele rzeczy do roboty, poza bezpośrednim zadawaniem śmierci bydełku. Tak jak w gabinetach ginekologicznych poza aborcją wykonuje się inne zabiegi, a na wojnie nie tylko zabija wroga (można także: gotować, sprzątać, obsługiwać rannych, grzebać poległych, pilnować jeńców, zajmować się logistyką, być kapelanem itd.).

    bart :

    Istotą pracy pielęgniarki nie jest pomaganie w aborcjach,

    Istotą pracy pielęgniarki jest asystowanie przy zabiegach medycznych. Aborcja to jeden z nich.

    bart :

    a ponieważ aborcja, obok kary śmierci czy – w mniejszym stopniu – stosunku do zwierząt, jest kwestią sporną i polaryzującą, pielęgniarka powinna mieć prawo odmówić udziału w aborcji.

    I tu jest pies pogrzebany: dlaczego tym przywilejem wyróżniasz akurat kontrowersje wokół aborcji i kary śmierci (i w ostateczności: wokół praw zwierząt), ale już nie te wokół transfuzji/transplantacji, szczepionek (pielęgniarka wierząca, że szczepionki powodują autyzm…), antysemityzmu, homofobii, rasizmu, ewolucjonizmu (dotyczy nauczycieli), dni wolnych od pracy/świąt, stroju (burki, brody, pejsy…), symboli religijnych etc.?

    Ja myślę, że “klauzula sumienia” to fanaberia i decyzja o zabawie w nią powinna należeć do dyrektora szpitala. Jeśli szpital ma na tyle liczny&różnorodny światopoglądowo personel, by móc sobie pozwolić na dowolny przydział specjalistów do dowolnych pacjentów/przypadków, to może zrobić ukłon w stronę pracowników i w umowie o pracę podarować im prezent w postaci “klauzuli sumienia” w uprzednio wskazanych kwestiach (żeby później nie było zaskoczenia&problemu, gdy nagle się nie okaże, że lekarz krypto-antysemita nie chce pomagać Żydowi; albo nie chce przyjść na dyżur, bo dziś szabas/Święto 3 Króli). W przeciwnym razie wiedz, że jeśli decydujesz się na pracę tutaj, to twoim zakichanym obowiązkiem jest wykonywanie kompletu zadań, a nie tylko tych, które Ci się łaskawie spodobały.

    pozdrawiam

  77. Gammon No.82
    July 29th, 2009 at 19:38 | #77

    eli.wurman :

    Serio? Sens się nie zmienił? Bredzisz.

    Ano masz rację – “przysięga Hipokratesa” to w większej części zwykłe przyrzeczenie cechowe. Nie będę dawał pacjentowi “trucizny” (czyli LEKÓW}, bo od tego są farmakoi (zielarze alias truciciele). Nie będę przerywał ciąży, bo od tego są akuszerki.

  78. Quasi
    July 29th, 2009 at 19:50 | #78

    Gammon No.82 :

    Cyt. (…)

    3 Pytania.

    (1) Skąd to cytat?

    (2) Dlaczego poglądy antyaborcyjne zostały uprzywilejowane względem poglądów pro-dyskryminacyjnych? I jak sytuacja wygląda w przypadku kontrowersji wokół “zasłużonej kary” (np. lekarz odmawia udzielenia pomocy zbrodniarzowi, pedofilowi itp., zwlaszcza w przypadku, gdy sam zaznał od niego krzywdę), dni wolnych od pracy/świąt, transfuzji/transplantacji, szczepionek, etyki seksualnej (np. ginekolog odmawia pacjentce przepisania/zainstalowania grzesznej antykoncepcji), (wyimaginowanego/wyolbrzymionego) ryzyka (np. personel odmawia udzielenia pomocy nosicielowi choroby zakaźnej, np. HIV)?

    (3) Szowinizm gatunkowy to, jak rozumiem, dopuszczalna forma dyskryminacji (np. kwestia udzielenia pomocy dorosłemu szympansowi)?

    pozdrawiam

  79. mdh
    July 29th, 2009 at 20:18 | #79

    Quasi :

    A co tu ma do rzeczy historia i okoliczności pojawienia się tej kwestii?
    Pytanie dotyczyło zakresu działania “klauzuli sumienia” we współczesnym prawie, a nie ciekawostek historycznych.

    Nie ma czegoś takiego jak ‘współczesne prawo’. Konstrukcja i sposoby interpretacji są uwarunkowane historycznie.

    Dlatego pytanie “lekarz antysemita/homofob/rasista – odmówić udzielenia pomocy Żydowi/pedałowi/Murzynowi” jest bezsensowne poza przypadkiem kiedy lekarz nie uważa Żyda/pedała/Murzyna za istotę ludzka.
    1. Dlaczego? Tym bardziej, że lekarzowi wolno – jak rozumiem – odmówić dokonania aborcji nawet w celu ratowania zdrowia/życia ciężarnej.
    2. A jak nie uważa ich za istoty ludzkie, to może powołać się na klauzulę?

    1. Dlatego, że lekarz nie może odmówić pomocy innemu człowiekowi. Jest to wykroczenie przeciwko etyce zawodowej (często też w sensie karnym).
    Dlaczego tym bardziej? Nie widzę związku. Tu chodzi o to, że lekarz odmawia ratowania jednego życia kosztem drugiego.
    Tylko, że też w prawie można to zrobić tylko pod pewnymi warunkami. Przypadek niecierpiący zwłoki a klauzula sumienia
    2. Kogo nie uważa za istoty ludzkie? W jakim przypadku miałby się powoływać na klauzulę?

    Powiedzmy, że w innych zawodach też*.

    W których?

    Np. dziennikarze, chcą mieć własną. Jako sensu stricte akt prawny nie obowiązuje.

    Niektóre jednak zawody, ze względy na swoją specyfikę (np.: czyściciel basenów, ogrodnik) nie tyczą się zagadnień mogących powodować takie problemy.
    A jak ogrodnik/czyściciel nie chce wykonać usługi Żydowi/pedałowi/Murzynowi, to może się zasłaniać przed pracodawcą “klauzulą sumienia”?

    Nie widzę tu zastosowania dla klauzuli sumienia. To zwyczajna dyskryminacja. Możesz mi wyjaśnić co się tu konfliktuje?

    Błąd logiczny. Kruwa zawsze dziewica wyklucza się na podstawie znaczeń.
    [Jak “kwadratowy trójkąt na płaszczyźnie”, “naturalna liczba parzysta niepodzielna przez 2”, czy “niepohamowana siła napotykająca niepokonywalną przeszkodę”?]

    Nieprawda. Formalne bycie kurwą nie wymaga utraty dziewictwa.
    (i) Jako kurwa można stać przy drodze lub zajmować etat w burdelu, ale zgłaszającym się klientom odmawiać. Przynajmniej do czasu.
    (ii) Warunek dziewictwa uniemożliwia jedynie odbywanie stosunków waginalnych – pozostałe czynności seksualne (nie odbierające “dziewictwa” – jeśli poprzez dziewictwo rozumiemy niezaznanie pochwowej penetracji członkiem męskim) są dopuszczalne.
    Z kurwą odmawiającą waginalnej penetracji jest tak jak z ginekologiem odmawiającym aborcji: nie pozostaje w zawodzie kompletnie bezczynna, ale znacząco ogranicza pakiet świadczonych usług.

    Żeby nie było, że tupię.
    (i) Formalnie? Bycie a oznacza wykonywanie zawodu A. Czy można wykonywać zawód go nie wykonując? Zatrudnienie na etacie nie oznacza, wykonywania zawodu.
    ii) Dziewictwo oznacza stan człowieka, mężczyzny lub kobiety, przed podjęciem stosunków seksualnych. Kobieta jest wówczas określana mianem dziewicy, natomiast mężczyzna — prawiczka.
    Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Dziewictwo
    Pytanie jak rozumiemy stosunek seksualny. IMHO jeśli dziewczyna robiła wszystko poza stosunkiem waginalnym nie jest dziewicą.

  80. July 29th, 2009 at 20:25 | #80

    Quasi :

    W rzeźni jest wiele rzeczy do roboty, poza bezpośrednim zadawaniem śmierci bydełku.

    Ale bezpośrednim sensem istnienia rzeźni jest zamiana krówek na kotlety. Jeśli masz problem z tą ideą, nie idziesz pracować do rzeźni, choćby i jako zamiatacz.

    Sensem istnienia szpitali nie jest przeprowadzanie aborcji.

    I tu jest pies pogrzebany: dlaczego tym przywilejem wyróżniasz akurat kontrowersje wokół aborcji i kary śmierci

    Quasi, nie ja wyróżniam, ale społeczeństwo. Dla wielu osób w społeczeństwie są to tematy ważne i polaryzujące. Hank Moody, egzaminując chłopaka swojej córki, nie pyta go o stosunek do szczepionek, ale do Roe v. Wade. W innych kwestiach, które wymieniłeś, istnieje społeczny konsensus (lub – w przypadku szczepionek – konsensus medyczny). W przypadku aborcji i kary śmierci konsensus społeczny jest taki, że nie ma konsensusu – i tu znajduje zastosowanie klauzula sumienia.

    Drugi przypadek to konsensus społeczny, którego wskazówka zatrzymała się na negatywnej ocenie jakiegoś zjawiska. Łatwo można sobie wyobrazić arabską pielęgniarkę odmawiającą obsługi żydowskiego pacjenta. Przypuszczam, że w krajach arabskich zdarzają się takie sytuacje.

  81. mdh
    July 29th, 2009 at 20:28 | #81

    eli.wurman :

    Bredzisz. W ang wiki jest to lepiej wyjaśnione. Została zmodyfikowana, sens, jak i zasady pozostały niezmienione.

    Serio? Sens się nie zmienił? Bredzisz.

    No to podaj przykład gdzie się zmienił, skoro bredzę. Jakieś kompletne zmiany w zakresie etyki lekarskiej?

    Da się i to dość ścisłe.

    Eee? Znaczy jak? A odłączenie systemu komputerowego który posiada świadomość to już zabicie człowieka czy jeszcze Susan? Nie ma takiej linijki co to zmierzy.

    Hahaha. To będzie system komputerowy, który posiada świadomość człowieka, nie człowiek.
    Poza tym chciałbym wiedzieć jak stwierdzasz posiadanie świadomości w takim systemie.

    Pamiętaj, że jeszcze wcale nie tak dawno odmawiano niektórym ze względów rasowych tego miana.

    Pamiętaj, że to właśnie z powodów ideologicznych.

    Teraz się nie odmawia też ze względów ideologicznych?

    Mylisz etykę zawodową z etyką ogólna.
    Nie ma czegoś takiego jak etyka zawodowa. Tak jak nie ma etyki spożywców drobiu.

    Idź się pospierać z tradycją akademicka/podręcznikami/encyklopedią/słownikami.
    http://encyklopedia.pwn.pl/haslo.php?id=3898970

  82. bantus
    July 29th, 2009 at 20:38 | #82

    mdh :

    Robisz błąd. Najpierw trzeba wyróżnić (1) aborcję i w obrębie aborcji, (2) aborcję z powodów medycznych.
    (1) W tym przypadku zależy od definicji człowieka. Jeśli dla niej , zygota to już człowiek, to dla niej będzie to zabójstwo.
    (2) W tym przypadku jeśli traktuje już zygotę jako człowieka, mamy problem ‘grubasa na torach’.
    Dlatego nie chciałbym, żeby moją partnerkę podczas ciąży prowadził lekarz-katolik.
    Zagadnienie obowiązku wypisania skierowania i niemoralności poświęcenia kobiety i dziecka jest bardziej skomplikowany, trzeba precyzować tego ‘grubasa na torach’.

    Jeśli już ktoś popełnił błąd to ty nie robiąc tego zastrzeżenia. Wystawiłeś się na strzał prostym kontrprzykładem aborcji ze względów medycznych, które to pojęcie jest szczegółowym przypadkiem aborcji w ogóle.

    Kontrprzykład jest o tyle mocny, że działa w obu przypadkach tj. i w sytuacji zygota=człowiek i przeciwnym. W pierwszym wypadku poświęcasz życie kobiety dla zygoty/płodu, który i tak obumrze. W drugim w sumie jeszcze gorzej, bo śmierć ponosi dwoje ludzi, choć racjonalne byłoby wybranie mniejszego zła (kiedyś explicite potępionego w katolickiej etyce, nie wiem jak teraz) i uratowanie przynajmniej matki.

    Radykalsi podają jednak zawsze przykład, gdy życie płodu można uratować kosztem życia matki (jeszcze kwestia szansy). Formułują jednak przy okazji zasadę całkowitego zakazu, że terminacji ciąży nie można dokonać nawet, gdy zagrożone jest życie kobiety. A takie sformułowanie wyklucza już ostatni wyjątek (gwałt, względy socjalne itd. są w ogóle poza dyskusją) i zakaz jest absolutny. Trzeba by zapytać jakiegoś ortodoksyjnego kazuistę. Wniosek z tego wypływa taki: należy poświęcić ludzkie życie w imię wyższych tj. religijnych racji.

    Do głęboko wierzących lekarzy też nie mam zaufania. Nigdy nie wiadomo, kiedy mu zaświta w głowie myśl “taka widać wola boża” i nie pośle na dodatkowe czasochłonne/kosztowne badania, i da sobie spokój. [Przeciwieństwem byłby dr House dokonujący nieetycznych, czy nielegalnych eksperymentów na pacjentach, aby poznać przyczynę choroby i postawić właściwą diagnozę.]

  83. bantus
    July 29th, 2009 at 20:40 | #83

    mdh :

    IMHO jeśli dziewczyna robiła wszystko poza stosunkiem waginalnym nie jest dziewicą.

    A jak tylko loda chłopakowi?

  84. Gammon No.82
    July 29th, 2009 at 20:57 | #84

    Quasi :

    (1) Skąd to cytat?

    Z książki.

    (2) Dlaczego poglądy antyaborcyjne zostały uprzywilejowane względem poglądów pro-dyskryminacyjnych?

    Nie wiem. Bo to Polska właśnie?

    I jak sytuacja wygląda w przypadku kontrowersji wokół “zasłużonej kary” (np. lekarz odmawia udzielenia pomocy zbrodniarzowi, pedofilowi itp., zwlaszcza w przypadku, gdy sam zaznał od niego krzywdę),

    Jeszcze nie było takiego przypadku – przynajmniej nie wiem, żeby był w Polsce.

    dni wolnych od pracy/świąt, transfuzji/transplantacji, szczepionek, etyki seksualnej (np. ginekolog odmawia pacjentce przepisania/zainstalowania grzesznej antykoncepcji), (wyimaginowanego/wyolbrzymionego) ryzyka (np. personel odmawia udzielenia pomocy nosicielowi choroby zakaźnej, np. HIV)?

    Pojęcie sumienia jest niestety dostatecznie rozciągliwe, żeby mogli próbować i to podciągnąć. Na szczęście przepisy o klauzuli sumienia zawierają wentyle bezpieczeństwa. Można odmówić wyłącznie udziału w udzielaniu świadczenia zdrowotnego (a nie w innych czynnościach), i tylko pod warunkiem, że poinformuje się pacjenta o tym kto konkretnie nie ma problemów z sumieniem i tego świadczenia udzieli (“ja nie robię skrobanek, ale kolega X z naprzeciwka i owszem”).
    Ta zasada bywa nieprzestrzegana, ale w takim razie lekarz popełnia przewinienie zawodowe. Były już skazania w sądach lekarskich. Na przykład w Warszawie skazano pewnego lekarza frądystę, któy odmówił pacjentce pigułek, i na dodatek zaczął jej udzielać chamskich “porad moralnych” na temat prowadzenia się jej i jej mamusi.

    (3) Szowinizm gatunkowy to, jak rozumiem, dopuszczalna forma dyskryminacji (np. kwestia udzielenia pomocy dorosłemu szympansowi)?
    pozdrawiam

    Tak, w tym zakresie funkcjonuje szowinizm gatunkowy.
    Zresztą są specjalni lekarze weterynarii od szympansów.

    mdh :

    No to podaj przykład gdzie się zmienił, skoro bredzę. Jakieś kompletne zmiany w zakresie etyki lekarskiej?

    No choćby następująca:
    Tzw. tradycyjna alias hipokratesowa etyka lekarska składa się z dwóch tylko zasad podstawowych: “zasady nieszkodzenia” i “zasady dobroczynności”.
    Nowoczesna etyka lekarska uznaje jeszcze dwie: zasadę szacunku dla autonomii i zasadę sprawiedliwości.

    Wybacz, ale odnoszę wrażenie, że na temat etyki lekarskiej masz wiedzę stosunkowo pobieżną. Może chociaż Beauchampa i Childressa przeczytaj (ja wiem, że to biały kruk, ale jednak da się zdobyć). Nie traktuj tego jako złośliwości.

    mdh :

    Idź się pospierać z tradycją akademicka/podręcznikami/encyklopedią/słownikami.
    http://encyklopedia.pwn.pl/haslo.php?id=3898970

    Wszystkie “kodeksy etyki zawodowej” lub komentarze do nich upierają się, że “etyka zawodowa zawodu X” jest wyłącznie etyką ogólną zastosowaną do podzbioru sytuacji zdarzających się typowo w zawodzie X.

    EDIT: może nie wszystkie. Liczne.

  85. July 29th, 2009 at 21:12 | #85

    mdh :

    Np. dziennikarze, chcą mieć własną.

    Nie ma żadnej instytucji mogącej się wypowiadać w imieniu “dziennikarzy w ogóle” (nie mamy obligatoryjnego samorządu ani nawet branżowego związku zawodowego, są tylko jakieś stowarzyszenia emerytów). Ja na przykład wcale nie chcę. Przytoczony przez Was przykład wypowiedzi Żakowskiego nie dotyczy dziennikarzy w ogóle tylko mediów publicznych. Na razie istniejący stan prawny jest taki, że brąchanie o własnym sumieniu gdy ogólna linia programowa czasopisma mówi co innego, stanowi naruszenie obowiązku pracowniczego (art 10 p 3).

  86. Gammon No.82
    July 29th, 2009 at 21:21 | #86

    mdh :

    Nie zauważyłeś, że do zastosowania (skutecznego) praw fizyki czegoś jeszcze trzeba. Mianowicie samo położenie to trochę za mało i da Ci to nieoznaczony układ równań w którym jest nieskończenie wiele rozwiązań.

    Ależ oczywiście, że zauważyłem. Pominąłem wektor pierwszego puknięcia w pierwszą kulę bilardową. Ale może ty coś tak samo pomijasz z prognozowaniem co zrobią bakterie na agarze?
    To samo będzie zapewne z pomiarami meteo, które wprowadzasz do matematycznego modelu atmosfery żeby przewidywać pogodę. Ja już pominę, że ten model uwzględnia tylko część praw fizyki, i że cyfrową atmosferę szatkuje się na “komórki” o boku czterch czy iluśtam kilometrów. Ale przyjmijmy, że dysponujesz modelem doskonałym. Ale i tak to, co wprowadzasz do tego modelu, to jest “jakaś tam wartość w granicach błędu pomiaru”, a wewnątrz błędu pomiaru może być zarówno wartość prowadząca do prognozy że za trzy dni tornado zmierzwi brodę Fidela, jak wartość zgodnie z którą żadnego tornada nie będzie. Sam żeś o tym pisał, no nie?
    I znów – czy przestudiowałeś wszystkie matematyczne (lub pseudomatematyczne) wzorki ewolucjonistów, żeby wykluczyć możliwość, że systemy organizmów są na tyle labilne, że prognozowanie ich zmian praktycznie można wykluczyć?
    Aha, pytam, bo się na tym nie znam.

    Raczej należałoby pytać o cały krytyczny racjonalizm. Popperowskie kryterium falsyfikacjonistyczne jest tylko jego częścią. Powiedzmy, że jest to bardzo dobrze pomyślana metodologia i filozofia nauki (do tego skuteczna) – naprawdę Popper to był niegłupi facet. Oczywiście pojawiło się masę modyfikacji i poprawek. Dziś cokolwiek proponując w filozofii nauki musisz się odnieść do Poppera, albo jego uczniów.

    Żeby napisać co konkretnie trzeba krytycznie porównać to z innym kryteriami i dokładnie wypunktować. Wiesz, że ludzie całe kariery naukowe opierają na tłuczeniu tego tematu?

    Niestety wiem, bo ostatnio musiałem się przedzierać przez tę tematykę.

    Nie rozumiem. Rozparcelowywania czego?

    Rozparcelowania teorii Newtona na obszar, w którym daje z grubsza trafne wyniki, i ten drugi obszar.

  87. Gammon No.82
    July 29th, 2009 at 21:25 | #87

    mdh :

    Nie widzę tu zastosowania dla klauzuli sumienia. To zwyczajna dyskryminacja.

    Nie widzę tu zastosowania dla polemiki. To zwyczajnie nielogiczne, co napisałeś.

    EDIT: jak się chceta kłócić, to chociaż sprawdźcie temat kłótni.

    Ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty.
    Art. 39.
    Lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem, z zastrzeżeniem art. 30 (*), z tym że ma obowiązek wskazać realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w innym zakładzie opieki zdrowotnej oraz uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej. Lekarz wykonujący swój zawód na podstawie stosunku pracy lub w ramach służby ma ponadto obowiązek uprzedniego powiadomienia na piśmie przełożonego.

    (*) Art. 30.
    Lekarz ma obowiązek udzielać pomocy lekarskiej w każdym przypadku, gdy zwłoka w jej udzieleniu mogłaby spowodować niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia, oraz w innych przypadkach niecierpiących zwłoki.

  88. mdh
    July 29th, 2009 at 21:27 | #88

    bantus :

    Jeśli już ktoś popełnił błąd to ty nie robiąc tego zastrzeżenia. Wystawiłeś się na strzał prostym kontrprzykładem aborcji ze względów medycznych, które to pojęcie jest szczegółowym przypadkiem aborcji w ogóle.

    Ależ skąd. Wskazywałem, że powstrzymanie się od wykonania aborcji nie jest niemoralne.
    Wykluczyłem pierwszy.
    Drugi redukując do problemu ‘grubasa na torach’. Co sam w komciu innymi słowy streściłeś. Oni twierdzą, że nie ma mniejszego zła i uzasadnione jest powstrzymanie się od działań. W tym przypadku ich działania nie są niemoralne.

  89. Gammon No.82
    July 29th, 2009 at 21:28 | #89

    mdh :

    Oni twierdzą, że nie ma mniejszego zła

    Oni to twierdzą ad hoc, tylko dla przypadków skrobanek. W innych przypadkach twierdzą na odwrót.

  90. mdh
    July 29th, 2009 at 21:36 | #90

    bantus :

    A jak tylko loda chłopakowi?

    Wydaje mi się to symetryczne z pojęciem bycia prawiczkiem.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Dziewictwo#M.C4.99.C5.BCczy.C5.BAni
    Chodzi o ‘zdeprawowanie’. Jak dziewczyna wie praktycznie na czym rzecz polega, to cóż…
    Definicja kiepska, ale cóż zrobić.

  91. janekr
    July 29th, 2009 at 21:39 | #91

    Gammon No.82 :

    Ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty.
    Art. 39.
    Lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem,

    Lekarz, to ja jeszcze rozumiem, ale jakie DKN świadczenia dentysty mogą być niezgodnym z czyimkolwiek sumieniem?

  92. Gammon No.82
    July 29th, 2009 at 21:41 | #92

    janekr :

    Lekarz, to ja jeszcze rozumiem, ale jakie DKN świadczenia dentysty mogą być niezgodnym z czyimkolwiek sumieniem?

    Każdy ma takie sumienie, jakie ma porno. Ale tak szczerze to ja też nie mam pojęcia.

  93. janekr
    July 29th, 2009 at 21:42 | #93

    mdh :

    Oni twierdzą, że nie ma mniejszego zła i uzasadnione jest powstrzymanie się od działań.

    Jak powstrzymanie się od działania ma być “żadnym złem” (mniejsze zło jest też zabronione), skoro mówi się (słusznie!), że “bardzo zgrzeszyłem myślą, mową uczynkiem i ZANIECHANIEM”?

  94. janekr
    July 29th, 2009 at 21:53 | #94
  95. mdh
    July 29th, 2009 at 22:10 | #95

    Gammon No.82 :

    No to podaj przykład gdzie się zmienił, skoro bredzę. Jakieś kompletne zmiany w zakresie etyki lekarskiej?

    No choćby następująca:
    Tzw. tradycyjna alias hipokratesowa etyka lekarska składa się z dwóch tylko zasad podstawowych: “zasady nieszkodzenia” i “zasady dobroczynności”.
    Nowoczesna etyka lekarska uznaje jeszcze dwie: zasadę szacunku dla autonomii i zasadę sprawiedliwości.
    Wybacz, ale odnoszę wrażenie, że na temat etyki lekarskiej masz wiedzę stosunkowo pobieżną. Może chociaż Beauchampa i Childressa przeczytaj (ja wiem, że to biały kruk, ale jednak da się zdobyć). Nie traktuj tego jako złośliwości.

    Jestem tego świadomy, dlatego trzymałem się tej kompletnej zmiany, a nie zmiany. Eli twierdził, że obecne rozwiązania nie mają niewiele wspólnego. Tak niewiele to to nie jest.Dodanie dodatkowych zasad nie jest kompletną zmianą. Prawda? Wybacz jeśli dotknęła Cie moja sofistyka.

    Idź się pospierać z tradycją akademicka/podręcznikami/encyklopedią/słownikami.
    http://encyklopedia.pwn.pl/haslo.php?id=3898970

    Wszystkie “kodeksy etyki zawodowej” lub komentarze do nich upierają się, że “etyka zawodowa zawodu X” jest wyłącznie etyką ogólną zastosowaną do podzbioru sytuacji zdarzających się typowo w zawodzie X.
    EDIT: może nie wszystkie. Liczne.

    Jako odpowiedź na zarzut, ze etyk zawodowych nie ma.
    Początkowo, zaś szło o to. “Etyka to jest: nie biorę łapówek, robię robotę jak należy, nie chleję w pracy. A nie: jak stosować prywatną etykę w pracy.” Ta prywatna etyka to etyka ogólna, a etyka, ‘nie biorę łapówek’ to etyka zawodowa. Etyka zawodowa jest zależna od ogólnej. Mówiąc wiec ‘etyka to jest’, należy tu wstawić twierdzenia etyki ogólnej, od której to niebranie łapówek się bierze. Jasne?

  96. bantus
    July 29th, 2009 at 22:10 | #96

    mdh :

    Drugi redukując do problemu ‘grubasa na torach’. Co sam w komciu innymi słowy streściłeś. Oni twierdzą, że nie ma mniejszego zła i uzasadnione jest powstrzymanie się od działań. W tym przypadku ich działania nie są niemoralne.

    To twój sąd czy tylko referujesz? Przecież to przykład talibanizmu – ważniejsze zasady mojego wyznania niż ludzkie życie, a ogólnie uniwersalna etyka.

    Grubas na torach nie ma tu zastosowania. W tym przykładzie, o ile dobrze pamiętam, zrzucasz wielkiego tłuściocha na tory, aby wyhamować pędzący wózek, który nie powstrzymany zabije pracujących dalej kilku robotników. Dylemat moralny brzmi: czy można poświęcić życie jednego człowieka, aby ratować kilku ludzi, aktywnie przyczyniając się do śmierci tego pierwszego.

    Przypadek medycznej aborcji jest zupełnie inny. Ginie kobieta, a konsekwencji i płód (po chrześcijańsku: dwie osoby), nikt nie zostaje uratowany. Jedyny zysk: lekarz nie ma grzechu [technicznie zostają uratowane trzy dusze: lekarza oraz matki i płodu, które uświęcone męczeńską śmiercią idą do nieba].

    p.s To chyba ogólniejsza niejawna zasada etyki religijnej – poświęcasz ciało (np czarownicy), aby ratować duszę (tejże).

  97. bantus
    July 29th, 2009 at 22:19 | #97

    mdh :

    bantus :
    A jak tylko loda chłopakowi?
    Wydaje mi się to symetryczne z pojęciem bycia prawiczkiem.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Dziewictwo#M.C4.99.C5.BCczy.C5.BAni
    Chodzi o ‘zdeprawowanie’. Jak dziewczyna wie praktycznie na czym rzecz polega, to cóż…
    Definicja kiepska, ale cóż zrobić.

    Bardzo kiepska. Zdeprawowanie ma sens tylko w kontekście moralności katolickiej, bądź takiego systemu etycznego, który uznaje wszelkie poza małżeńskie kontakty seksualne za etycznie złe, wtedy można mówić o zdeprawowaniu.

    Poza tym, czym w takim razie różniłaby się wiedza praktyczna od teoretycznej uzyskanej od koleżanki, z książki albo pornola?

  98. mdh
    July 29th, 2009 at 23:23 | #98

    bantus :

    mdh :
    To twój sąd czy tylko referujesz? Przecież to przykład talibanizmu – ważniejsze zasady mojego wyznania niż ludzkie życie, a ogólnie uniwersalna etyka.

    Referuje.Oficjalnie KK rozróżnia aborcje bezpośrednią (kiedy celem jest aborcja) i pośrednia (kiedy jest to konsekwencja procedury terapeutycznej). Pośrednia nie jest potępiana. Tak oficjalnie.
    Mam jednak dobry przykład. Nikaragua.
    Tam przed wyborami pod wpływem hierarchów kościelnych (85 proc. z 5 mln Nikaraguańczyków to katolicy) uchwalono całkowity zakaz aborcji bez wyjątków. (kary dla kobiety i lekarza odpowiednio do 20 i 30 lat więzienia). Zresztą w tym rejonie świata w ogóle jest ‘ciekawie’.

    Grubas na torach nie ma tu zastosowania. (…)
    Przypadek medycznej aborcji jest zupełnie inny. Ginie kobieta, a konsekwencji i płód (po chrześcijańsku: dwie osoby), nikt nie zostaje uratowany. Jedyny zysk: lekarz nie ma grzechu [technicznie zostają uratowane trzy dusze: lekarza oraz matki i płodu, które uświęcone męczeńską śmiercią idą do nieba].
    p.s To chyba ogólniejsza niejawna zasada etyki religijnej – poświęcasz ciało (np czarownicy), aby ratować duszę (tejże).

    Na to wygląda, że kwestia duszy jest bardzo istotna i powinna być traktowana jako ważniejsza niż ocalenie życia. Niby etyka kk obecnie wzbrania się przed takim rozumowaniem wprost, ale dostrzegam rozbieżność, pomiędzy deklaracjami a stosowaniem. Masz racje grubas jest nie na miejscu, to raczej powinien być mniej fizyczny.

  99. Slotna
    July 29th, 2009 at 23:38 | #99

    mdh :

    Pytanie jak rozumiemy stosunek seksualny. IMHO jeśli dziewczyna robiła wszystko poza stosunkiem waginalnym nie jest dziewicą.

    Akurat ogladam Bastion, troche tam to pozmieniane, ale czy w ksiazce Randall Flagg nie mial nieco innej opinii? ;)

  100. Gammon No.82
    July 29th, 2009 at 23:50 | #100

    mdh :

    Jestem tego świadomy, dlatego trzymałem się tej kompletnej zmiany, a nie zmiany.

    Zadałeś pytanie “gdzie się zmienił”, a teraz okazuje się, że zadowala cię tylko zmiana “kompletna”.

    Eli twierdził, że obecne rozwiązania nie mają niewiele wspólnego. Tak niewiele to to nie jest.Dodanie dodatkowych zasad nie jest kompletną zmianą. Prawda? Wybacz jeśli dotknęła Cie moja sofistyka.

    O.k., wszystko zależy, jak sobie ujmiemy “zmianę kompletną”. Mnie by się zdawało, że wymiana jednego aksjomatu u Euklidesa dałaby w efekcie kompletnie inną geometrię, no ale można twierdzić, że “prawie tę samą”, bo tylko jeden aksjomat się zmienił.
    Oczywiście można sobie wyobrazić zmianę systemu normatywnego, która będzie znikoma. Jeśli w kodeksie karnym miałbyś przepisy (1) nie wolno jeść pomidorowej pod groźbą kary, (2) nie wolno walić konia pod groźbą kary, a do tego nagle zostaną dodane dwa następne (3) nie wolno zbierać znaczków pod groźbą kary, (4) nie wolno dłubać w nosie po groźbą kary – to faktycznie trudno powiedzieć, że “kodeks kompletnie się zmienił”.

    Ale z etyką lekarską jest inaczej. Wtargnięcie autonomii i sprawiedliwości do starego systemu postawiło go na głowie, bo od razu zmienił się sens zasad hipokratesowych. Może się mylę, ale “nieszkodzenie i dobroczynność” z autonomią daje w efekcie zupełnie coś innego, niż to samo bez autonomii. Bo samo rozumienie “szkodzenia” i “robienia dobrze” ulega zmianie w zetknięciu z autonomią.

    Początkowo, zaś szło o to. […] Jasne?

    Ależ wszystko jasne. Ale o cokolwiek szło na początku, Argument z Encyklopedii był spudłowany, bo autor hasła wyjął je z dupy.

Comment pages
1 9 10 11 12 13 27 2340
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)