Operacja „Rzepa w chuście”
Pamiętacie „Operację Chusta”, odcinkowe futurystyczne science fiction przedstawiające wyobrażenia Tomka Terlikowskiego, jak będzie wyglądał niebawem świat, jeśli ktoś nie powstrzyma oszalałych aborcyjnych pederastów przed sianiem laicyzacji na terenie totalitarnej Unii Europejskiej? Na pewno pamiętacie! Przywołuję tutaj tę epopeję o dzielnym księdzu spieprzającym z Warszawy do Afryki z chustą „nie ludzką ręką uczynioną” pod pachą, bo twierdzę, że nie zna Tomasza Terlikowskiego ten, kto nie zapozna się z jego odcinkową wyprawą na terytoria literatury pięknej. „Operacja Chusta” daje niezwykłą szansę zapuszczenia sępiego spojrzenia źrenic w duszę katolickiego publicysty, przyłapania go w momencie absolutnej szczerości. Oto jak mały Tomek postrzega świat, oto jego wykrzywiona, schizofreniczna rzeczywistość, której musi stawiać czoła co dzień. Z taką wiedzą łatwiej mi powstrzymać się przed wykrzykiwaniem wulgaryzmów podczas czytania „poważnych” artykułów Terlikowskiego drukowanych w prasie codziennej. Ot, choćby przy lekturze „Rewolucji homoseksualnej” opublikowanej w Rzepie. Wystarczy po prostu pamiętać, że najwyraźniej redaktor Terlikowski nie kojarzy już, kiedy pisze kolejną część swojej powieści, a kiedy kleci artykuł do prasy. I już szklanka nie trzaska o ścianę.
Terlikowski zaczyna z grubej rury: jego zdaniem działacze gejowscy nie mają na celu wywalczenia równych praw. Chcą czegoś więcej:
Analiza sposobu działania organizacji gejowskich i ich radykalizujących się postulatów musi prowadzić do wniosku, że celem jest zburzenie cywilizacji zachodniej zbudowanej na normach i wartościach judeochrześcijańskich, a także na pełnej akceptacji i ochronie rodziny.
Bicie w takie dramatyczne dzwony nieodmiennie mnie fascynuje. Wychylam się z okna, nasłuchuję, a między świergot ptaszków i pokrzykiwania pijaczków wkrada się odległy grzmot: to pod ciosami pederastów rozpada się cywilizacja zachodnia. A dokładniej: taka cywilizacja, w jakiej chciałby żyć Terlikowski, nie mająca wiele wspólnego z rzeczywistą współczesną cywilizacją zachodnią, laicką i szanującą mniejszości. To pierwsze z wielu zderzeń świata urojonego z prawdziwym w tekście Terlikowskiego.
Nie wiadomo, w jaki sposób pan redaktor przeprowadził swoją analizę. Jej wynik dziwnym trafem zgadza się z hasłem głoszonym przez Terlikowskiego i — używając języka stosowanego w artykule — jego popleczników: pedały idą po wszystko, chcą rządzić normalnymi, tak nie może być, musimy się przed tym bronić. Walka o ochronę praw mniejszości jest w krzywym zwierciadle prozy Terlikowskiego przedstawiona jako próba przejęcia przez tę mniejszość władzy nad światem. W takiej pokracznej rzeczywistości okrzyk „Żadnych praw dla sodomitów!” nie jest wyrazem prymitywnej homofobii, tylko troski o przyszłość naszego wspólnego europejskiego domu.
Pierwszy krok rewolucji homoseksualnej to walka z językiem:
I wcale nie chodzi tu o zastąpienie mało sympatycznego słowa „pedał” czy bardziej fachowego określenia „pederasta” infantylnym terminem „gej” (angielskie słowo „gay” oznaczało wesołka), ale o wprowadzenie do debaty publicznej, a nawet do języka ludzi Kościoła terminu „orientacja seksualna”.
Fachowe określenie „pederasta” akurat nie jest znaczeniowo równoważne z mało sympatycznym słowem „pedał”. Dużo lepiej pasuje termin „sodomita”, ale oczywiście nie każdy musi się orientować w zawiłościach definicyjnych. Nie można takiej orientacji wymagać zwłaszcza od osoby tęsknącej najwyraźniej za dawnymi dobrymi czasami, w których opóźnionych psychicznie dzielono fachowo — w zależności od stopnia upośledzenia — na debili, imbecyli i idiotów. Proste, jednoznaczne, nierozmydlone przez polityczną poprawność, odarte z szacunku terminy. Panie, komu to przeszkadzało, panie.
Drugi krok rewolucji homoseksualnej to zamknięcie ust niepokornym. Terlikowski zaczyna od postawienia tezy, że dowody naukowe przeczą hasłom pederastów:
Takiego wniosku [o równości orientacji seksualnych] nie da się zaś oprzeć na wynikach nauk empirycznych. Z faktu bowiem, że relacje homoseksualne występują niekiedy w przyrodzie (czego dowodem ma być wielbiona przez gejowskich lobbystów para homoseksualnych pingwinów w niemieckim Bremerhaven) nijak nie wynika, że takie zachowanie jest normalne czy moralnie akceptowalne.
Być może nie jestem na bieżąco z retoryką „lobby homoseksualnego”, ale wydaje mi się, że teksty o dupczących się pingwinach nie stanowią sztandarowego argumentu na rzecz równouprawnienia gejów. Ja jednak nie przeprowadzam „analiz sposobu działania organizacji gejowskich i ich radykalizujących się postulatów”. Ale ma pan rację, jedno nie wynika z drugiego! Pingwiny-geje nie mają wpływu na mój osąd etyczny. Ważny jest za to dla mnie fakt, że pewien niewielki procent ludzi, w zasadzie taki sam dla każdej społeczności czy kultury, rodzi się homoseksualistami. Według mojej wiedzy i wbrew nachalnej religianckiej propagandzie, ludzie ci nie wybierają swojej orientacji, nie szkodzą w żaden sposób społeczeństwu, uprawiają ze sobą seks za obopólną zgodą dorosłych partnerów, nie łamią prawa (chyba że jesteśmy w Iranie). Nie rozumiem więc, dlaczego mam ich uważać za osobników nienormalnych czy niemoralnych.
Jeśli już rozmawiamy o naukach empirycznych, badania psychologiczne dowodzą, że homoseksualiści nie różnią się zbytnio od heteroseksualistów. Owszem, częściej nadużywają alkoholu, chorują na depresję czy popełniają samobójstwa. Tak się składa, że są to typowe reakcje na wykluczenie z życia społecznego. Jedyne różnice między nimi a nami wynikają więc ze stygmatyzującej ich homofobii. Ponieważ te patologie nie są efektem homoseksualizmu, ale reakcji społeczeństwa na homoseksualizm, nie ma powodu, żeby traktować gejów jako ludzi chorych. Ale pan redaktor wie lepiej:
Wymuszone na Amerykańskim Towarzystwie Psychiatrycznym czy Światowej Organizacji Zdrowia decyzje o wykreśleniu homoseksualizmu z listy chorób traktowane są jak objawienie, którego nikomu nie wolno podważać.
Ech… Problem z wami, drodzy fundamentaliści, wynika z faktu, że naginacie rzeczywistość, aż ta jęczy niczym diakon od buttseksu. Miałem z tym gięciem ostatnio dużo uciechy, czytając wasze teksty o rocznicy „sprawy Agaty”. Za pytanie o jej obecność na pikiecie pod redakcją „Gazety Wyborczej” dostałem dożywotniego bana na portalu „Fronda”. Wy zaś, komentując jej zachowanie, ze smutnym niedowierzaniem w głosie stwierdzaliście, że na najnowszych zdjęciach w swoim fotoblogu „zaczyna się nawet uśmiechać”, a spotkana ostatnio przez księdza Podstawkę (głównego animatora Pierwszego Katolickiego Biegu Przełajowego Po Szpitalach Lublin-Warszawa-Gdańsk 2008) „sprawiała wrażenie, jakby się nic się nie stało. I trudno jej się dziwić, po tym, co przeszła”. Jakby się wam w głowach nie mogło pomieścić, że ona może normalnie funkcjonować, że nie żyje w permanentnej traumie. Tak samo najwyraźniej lepiej wiecie, co czuje Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne, niż samo Towarzystwo (które zaprzecza istnieniu jakichkolwiek nacisków), a choć WHO usunęła homoseksualizm z listy chorób, bo nie mieścił się w definicji choroby, to przecież wam doskonale wiadomo, czyje naciski stały za tą decyzją.
Psycholog, socjolog czy choćby polityk, który odważy się zasugerować, że homoseksualizm jest odstępstwem od normy, zostanie skazany na wieczną infamię, a próba zorganizowania z nim spotkania (o czym przekonali się w Polsce studenci z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, którzy chcieli się spotkać z doktorem Paulem Cameronem) kończy się nieodmiennie histerią i wzywaniem do zaangażowania policji czy prokuratury do walki z nienawiścią.
Pan pozwoli, panie Tomku, że zwrócę się do pana bezpośrednio i powiem tak: po pierwsze, w Polsce psycholog, socjolog czy choćby polityk twierdzący, że homoseksualizm jest odstępstwem od normy, nie spotyka się z żadnym ostracyzmem — choć taki ostracyzm mu się należy. Niektórzy tacy politycy zostają ministrami. Po drugie, doktor Cameron, o czym obaj wiemy, nie jest naukowcem, tylko wściekłym chrześcijańskim homofobem, który dawniej chciał gejów eksterminować, a dziś zmądrzał i chce ich już tylko izolować od społeczeństwa. Takie poglądy wykraczają chyba poza „sugerowanie, że homoseksualizm jest odstępstwem od normy”, zgoda?
Dalej Terlikowski opowiada o Europie: wspomina o grantach naukowych przyznawanych wyłącznie na badania stawiające homoseksualizm w pozytywnym świetle (w jego świecie najwyraźniej wyniki badań da się przewidzieć przed ich przeprowadzeniem), wspomina francuskiego deputowanego skazanego na grzywnę za homofobiczne wystąpienie (rozbrajająco myląc przy tym jego narodowość i kwotę grzywny), żali się, że holenderski rząd już nie dotuje chrześcijańskich ośrodków „leczących” z homoseksualizmu — a na końcu wkracza w paszczę szaleństwa, opowiadając dyrdymały o „oddziałach reedukacji z homofobii”, na które trafia się ponoć za badania próbujące ustalić, czy można oduczyć człowieka zachowań homoseksualnych.
I to jest kolejna sprawa, która mnie u religijnych homofobów zadziwia. Panie Tomaszu, czy naprawdę tak trudno panu podstawić katolików zamiast homoseksualistów? Niech pan zamknie oczy i wyobrazi sobie świat, w którym amerykański dochtur-wariatuńcio jeździ po świecie i wspomagając się PowerPointową prezentacją opowiada studentom, że w wyniku pseudonaukowych analiz wyszło mu, że chrześcijanie częściej się upijają i gwałcą swoje koty. Niech pan wyobrazi sobie ośrodki leczące z katolicyzmu. Niech pan wyobrazi sobie świat, w którym katolicy są obywatelami drugiej kategorii. Oh wait. Pan już sobie to wyobraził i napisał „Operację Chusta”. Soraski.
Było już o wkroczeniu w paszczę szaleństwa? To zróbmy krok głębiej: geje chcą wymusić akceptację. Co tam akceptację:
Oni chcą wymusić nie tylko milczenie, ale i pełną akceptację czy nawet zachwyt dla swojego stylu życia.
Pierwsza wymieniona przez Terlikowskiego ofiara wymuszania zachwytu to pewien hiszpański sędzia:
Hiszpański sędzia Fernando Ferrin Calamita za to, że odwlekał przyznanie parze homoseksualnej dziecka — czyli za „jawną homofobię”, jak orzekł sąd w Murcii — stracił prawo wykonywania zawodu na dwa lata. Nakazano mu też wypłacenie owej parze 6 tysięcy euro zadośćuczynienia.
O rany. To się dopiero dzieje w tej lewackiej Hiszpanii, generała Franco im chyba trzeba, żeby wlał narodowi trochę pasów na gołą pupę… Ale zaraz, zweryfikujmy tę ckliwą historię. Ów sędzia nie odwlekał przyznania parze lesbijek dziecka, tylko próbował odebrać jednej z nich prawa rodzicielskie, kazał odesłać jej dzieci do ojca, dopóki matka nie przestanie żyć w związku z kobietą, określił dzieci wychowywane przez lesbijki jako „ludzkie świnki morskie”, a na koniec cisnął bon mocikiem:
Jest zrozumiałe, że uzależnienie [rodzica] od narkotyków, pedofilia, przynależność do sekty satanistycznej lub pozamałżeński romans heteroseksualny mają zły wpływ na dziecko i są powodem przekazania praw rodzicielskich [eks-małżonkowi]. To samo dotyczy homoseksualizmu. (…) Homoseksualna atmosfera wyrządza krzywdę nieletnim i poważnie zwiększa ryzyko, że i oni pójdą tą drogą”.
No faktycznie, panie Tomku, niezłe odwlekanie. A toście sobie męczennika znaleźli.
Następne akapity to standardowe opowieści o brytyjskiej opiece społecznej przekazującej dzieci pod opiekę homoseksualnym parom, wbrew woli ich rodziców, którzy woleliby heteroseksualnych chrześcijan zamiast straszliwych rozwiązłych pederastów. O podobnym przypadku już kiedyś pisałem, dalej twierdzę, że problemem jest raczej homofobia rodziców biologicznych niż homoseksualizm rodziców zastępczych.
Przeciwko homoseksualnej ofensywie staje samotnie Kościół. Dlatego geje profanują świętość. Kolejny kroczek w paszczę.
Coraz częściej zdarzają się także prowokacyjne ataki na miejsca święte czy ważne dla chrześcijan symbole. Grupy działaczy homoseksualnych celowo profanują msze święte, przerywają kazania biskupów czy inspirują władze państwowe do potępiania Kościoła katolickiego.
Czy słyszycie ten jęk? To rzeczywistość, naginana do tezy. Ale poczekajcie, Terlikowski pisze o pierwszych ofiarach w szeregach kościoła. Jeżeli chodzi o przemoc, wciąż niestety facetowi łatwiej dostać w mordę za trzymanie na ulicy ręki swojego chłopaka niż za krzyżyk na szyi. Geje za to przodują w piętnowaniu myślozbrodni:
A czasem nawet wymuszają administracyjne zakazy głoszenia Ewangelii. Jak potrafią być skuteczni, przekonał się szwedzki pastor Ake Green, zielonoświątkowiec, którego skazano (wyrok ostatecznie uchylił Sąd Najwyższy) za przypominanie, co o aktach seksualnych między mężczyznami mówi Stary Testament.
Blog de Bart supports Unicode characters, więc napiszę imię pastora poprawnie: Åke. Sięgnijmy do Wikipedii:
20 lipca 2003 Åke Green wygłosił publicznie w mieście Borgholm na Olandii kazanie, w którym przedstawił interpretację tekstu z Biblii dotyczącą homoseksualizmu. Opatrzył ją komentarzem, w którym stwierdził, że akceptacja homoseksualizmu otwiera drogę do dewiacji takich jak pedofilia i zoofilia. Jego zdaniem „Biblia jednoznacznie opisuje wszelkie zboczenia seksualne. Jest to rak na ciele społeczeństwa.” Pastor ostrzegł, że uznanie perwersji za normę może zesłać na Szwecję gniew Boga i klęski żywiołowe na podobieństwo biblijnej Sodomy. Osoby o orientacji homoseksualnej nazwał „zboczeńcami” twierdząc, że nie mogą być jednocześnie chrześcijanami. Stwierdził też, że homoseksualność jest kwestią wolnego wyboru człowieka i nie jest uwarunkowana genetycznie. Zadeklarował także, że „każdy może być wyswobodzony i uwolniony”.
Konkretny chrześcijański przekaz miłości bliźniego, pod którym, jak mi się zdaje, redaktor Terlikowski mógłby się spokojnie podpisać.
W pierwszej chwili artykuł Terlikowskiego wywołał we mnie bezradną agresję. Normalnie najchętniej wysadziłbym się w powietrze w redakcji Rzepy. Po chwili złości naszła mnie jednak refleksja (którą podzieliłem się ze społecznością BdB, a ta mnie za nią zjadła): strasznie jest żyć w takim urojeniu. Tekst ten pokazuje świat widziany przez człowieka stojącego na głowie, z krwią zalewającą mózg. Wszystko jest na odwrót: mniejszość domagająca się szacunku to agresorzy. Religijnie motywowani betonowi nienawistnicy to ostatni obrońcy cywilizacji. W tym świecie do góry nogami wiara jest notorycznie atakowana, kościoły profanowane, za to najwyraźniej nie bije się gejów. Terlikowski kończy dramatycznie:
Czy rzeczywiście chcemy takiego świata?
Ekhm, a może pan redaktor by się obrócił nogami w dół?
i tylko tak na dobranoc ;)
http://www.youtube.com/watch?v=Gu1y1mSxtAs
ok, nie bedziemy plakac cala wiecznosc. na dobranoc musi byc cos wesolego :)
http://www.youtube.com/watch?v=xmfQfkzL0-k
a teraz juz na bank dostane kopa w dupe, ale…
nie byloby dobranocki bez tego kawalka
be patient ok 1:00 sie zaczyna
http://www.youtube.com/watch?v=2iIn3ULHjlc
spam alert!
http://www.youtube.com/watch?v=t1tzUoWz1U4
anuszka :
Spierdalaj.
mrw :
http://wyborcza.pl/1,75968,6762141,Nie_plakalem_po_Jacksonie.html
czescjacek :
Hahaha oh wow. Gratuluję towarzystwa.
RAZ :
Czemu tylko męski? RAZ to kolejny homofob-onanista wielbiący lesbijki?
bart :
Takoż termon “homoseksualista”. No i?
bart :
No ale sęk w tym, że chyba nie w Polsce – w Polsce seks z młodzieńcami nie miał specjalnej nazwy (bo “pederasta” było zarezerwowane dla wszystkich gejów).
pozdrawiam
uburex :
A to dobrze, czy źle?
Cholera tab mi się zaciął. Bart błagam wywal mój adres, bo się utopię w spamie.
uburex :
Czemu “onanista”?
czescjacek :
Niekoniecznie. Może to być skutek anachronizmu/konserwatyzmu/ignorancji bez złej woli.
Gammon No.82 :
Taka homofobia to lęk przed naruszeniem własnego męskiego odbytu przez bandę męskich gwałcicieli czających się za każdym rogiem. Lesbijki w pornusach są super. Geje wywołują strach przed naruszeniem “męskości”, zostaniem “ciotą” i stratą wszelkich zdolności reprodukcyjnych. Nie to co skakać sobie małysza przy les-porno.
anuszka :
Ale tam jest coś o dorosłych “chłopczykach” a nie o konserwatystach.
Quasi :
Termin “homoseksualista” był kiedyś nacechowany pejoratywnie? Serio, pierwsze słyszę.
Quasi, daję ci jeszcze raz linka do Wikipedii. Możesz tam przeczytać o znaczeniu terminu “pederastia” w języku polskim. Cytowałem encyklopedię. Nie rozumiem, dlaczego trwasz przy twierdzeniu, że określenie to było zarezerwowane dla wszystkich gejów.
Oczywiście, debilu. Przepraszam, nie jestem pewien – mówi się tak jeszcze na autyków?
Quasi :
A jak piszą o pederastach, to jest o pederastach, a nie o konserwatystach. Nie doczytałeś słowa “ilustracja”?
uburex :
Zdaje się, że “lesbijki” w porno są bardzo mało realistyczne (nawet jak na standardy porno…), choćby dlatego, że – w odróżnieniu od prawdziwych lesbijek* – przede wszystkim (wyłącznie?) posługują się jakimiś plastikowymi penetratorami, de facto imitując stosunki heteroseksualne. No i aktorki grające w tych scenach wcale nie muszą być lesbijkami, czy choćby biseksualistkami.
* – J V Bailey et al., “Sexual behaviour of lesbians and bisexual women,” Sexually Transmitted Infections 79, no. 2 (Kwiecień 2003): 147-150.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/12690139
bart :
Jeśli “homoseksualista” nie był, to i “pederasta” nie był.
bart :
Ale w tym artykule piszą jak jest teraz, a nie jak było choćby jeszcze w latach 80.. Tak więc ten artykuł jest nie na temat.
bart :
Ale skąd pewność, że konserwatyści (Pospieszalski, Ziemkiewicz, Cejrowski etc.) używając przestarzałej nomenklatury chcą obrażać? Dlaczego zaproponowane przeze mnie alternatywne wyjaśnienie jest wg Ciebie mniej prawdopodobne? Dlaczego ignorujesz “Brzytwę Hanlona“?
pozdrawiam
AJ :
Ale sęk w tym, że ja tam nawet tej postulowanej ilustracji (“Prawdziwa Rzeczywistość” etc.) nie dostrzegam. (Nie wiem, może nie pamiętam i powinienem ponownie przeczytać?)
uburex :
(1) Proszę zedytuj i wywal mój adres.
(2) Dlaczego wielki kwantyfikator? Naprawdę każdy homofob jest przelękły o całość swojego sphinctera?
Quasi :
Kurwa mać, Quasi, weź go przeczytaj! Tam jest na przykład definicja ze słownika z 1908 r.! Do tego rozmawiamy o twoim absurdalnym twierdzeniu, że termin “pederasta” był zarezerwowany dla wszystkich gejów. Ten artykuł udowadnia, że nie był, choćby przez to, że jeszcze w XX w. stosowano go również na określenie kontaktów seksualnych z małoletnimi.
Poza tym wiesz co, pierdolę takie wspominki, że “wydaje mi się, że w latach 80. widziałem ten termin w prasie naukowej”. Pics or it didn’t happen. Zmyślasz. Nie widziałeś. Pomyliło ci się z pediatrą.
Quasi :
Dlatego, że i oni, i ty w swych rozważaniach radośnie pominęli neutralny termin “homoseksualista”, pozostawiając fałszywy wybór między “pederastą” a “gejem”. Śmiem twierdzić, że w wyniku intelektualnej nieuczciwości, a nie głupoty czy zapomnienia.
Gammon No.82 :
Weź coś z tym zrób, chłopie. Nie będę po tobie poprawiał za każdym razem.
bart :
Żeby określić znaczenie terminu “pederastia” w dawniejszym języku polskim (a na ile rozumiem do tego Quasi się odnosi) trzeba by przejrzeć wszystkie przypadki jego użycia od czasów “daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj”. Nie wiem, czy ktokolwiek kiedykolwiek to zrobił.
Słowniki, zwłaszcza naukowe, zawierają często postulowane przez autora znaczenie terminu (definicje regulujące lub projektujące). Niekiedy zawartość słownika referuje po prostu autorskie obsesje leksykalne.
EDIT: o ile pamiętam w XVI i XVII wieku powszechnie pisało się “pacholęta psuje”. Ale słowo “pederasta” pewnie bywało sporadycznie w użyciu od kiedy zaczęto czytać starogrecką literaturę w oryginale, a nie w przekładach łacińskich. Czyli od I połowy XVI wieku (może nawet II połowy XV w.). A czy go używano w sensie platońskim, czy innym, to ja nie mam pojęcia.
bart :
Bardzo przepraszam. Raz mi się przydarzyło.
Gammon No.82 :
Tak ci się wydaje, bo szybko poprawiam. Cztery razy. Wyrzuć ciasteczka, wyloguj się, nie wiem.
bart :
Przychylam się (stanowczo). Przeciwko używaniu nacechowanego “pederasty” odzywały się ponadto głosy gejowskie i neutralne, ale dla prawicowych homofobów to dodatkowy powód, żeby upierać się przy swojej leksyce. Nie tylko z intelektualnej nieuczciwości, ale z czytelnej ochoty na pozostawanie przy słowniku obraźliwym.
Quasi :
Porno nie ma być realistyczne, tylko spełniać czyjeś erotyczne fantazje. Najczęściej wyuzdane nimfomanki rzucające się na wszystko posiadające genitalia i uwielbiające potężny ładunek spermy na twarzy. Takie “lesbijki” grają w filmach dla facetów, a nie kobiet – fallus tam królem i panem. Lesbijskie, gejowskie czy heteroseksualne porno jest jednakowo nudne i sztuczne.
@Gammon No.82
Ad.1 Pardon. Zmienione już.
Ad.2 Ja to może ślepy jestem, ale nie widzę wielkiego kwatyfikatora. Sądzę jedynie, że większość homofobów boi się o odbytnice. Są jeszcze tacy, którzy nie lubią gejów, bo szczerze wierzą, że homoseksualiści jedzą małe dzieci i niszczą cywilizacje życia. Nadal to irracjonalny lęk.
Gammon No.82 :
Ale myślę, że nie chodzi tu o wyciągnięcie jakiejś leksykalnej średniej, tylko o wytłumaczenie, dlaczego tego terminu używają dziś wyłącznie osoby jawnie wrogie gejom. Moja teza jest prosta: dlatego, że słowo to (już choćby przez swoją genezę) jest dwuznaczne (a jego drugie znaczenie wywołuje wstręt w znacznie większej części społeczeństwa niż pierwsze) – to po pierwsze, i z tym Quasi nie miałby problemu, gdyby nie po drugie, przy którym i jemu, i tobie zapaliły się najwyraźniej lampki alarmowe – że stare słowa przypisane do stygmatyzujących stanów duszy po jakimś czasie w sposób bardzo powolny i subtelny nabierają znaczenia obraźliwego. Matołectwo, inaczej kretynizm, oznaczające dawniej upośledzenie umysłowe w wyniku niedoczynności tarczycy, dziś używane jest wyłącznie jako obelga. Teoretycznie mógłbyś bronić się “Wysoki sądzie, nazwałem powoda kretynem, bo jako medyk na podstawie zewnętrznych oznak miałem prawo przypuszczać, że ma poważny problem z tarczycą”. Tak samo teoretycznie istnieje możliwość, że Cejrowski mówi o homoseksualistach “pederaści”, bo tak się dawniej o nich mówiło – i nie ma pojęcia, że oni ten termin uważają za obraźliwy. Ja na przykład o fundamentalistycznych katolikach mówię “Ciaśni” – od “zacieśnienia więzi z prawami Kościoła”. Poproszę o Brzytwę Hanlona.
uburex :
Powiem szczerze, że nie wierzę.
Takoż w kryptogejostwo homofobów.
Ale mam antycredo, co?
Quasi :
Ja też nie dostrzegłem, ale myślałem, że to przez layout.
Quasi :
Bo to chuje są.
Wyrzuciłem ciasteczka, zamiotłem okruszki, zrestartowałem system dwa razy i wypiłem lufę. Pomogło.
uburex :
Bo tak wyraźnie go tam nie ma. Ale jak miałem inaczej zrozumieć zdanie, że “taka [wiążąca się z wielbieniem lesbijek] homofobia to lęk przed naruszeniem własnego męskiego odbytu”? Dyć to brzmi, jak hipoteza naukowa: u homofobicznych wielbicieli lesbijek zachodzi lęk o dupę sensu stricto.
AJ :
Postuluję używanie terminu “siusiak”. Bo “chuj” to brzmi dumnie.
znacie to badanie? niestety Journal of Abnormal Psychology już sobie każe płacić za pełny tekst, to daję tylko abstrakt
http://tinyurl.com/pflajs
Is homophobia associated with homosexual arousal? (jest, jest!)
“The authors investigated the role of homosexual arousal in exclusively heterosexual men who admitted negative affect toward homosexual individuals. Participants consisted of a group of homophobic men (n = 35 ) and a group of nonhomophobic men (n = 29); they were assigned to groups on the basis of their scores on the Index of Homophobia (W. W. Hudson & W. A. Ricketts, 1980). The men were exposed to sexually explicit erotic stimuli consisting of heterosexual, male homosexual, and lesbian videotapes, and changes in penile circumference were monitored. They also completed an Aggression Questionnaire (A. H. Buss & M. Perry, 1992). Both groups exhibited increases in penile circumference to the heterosexual and female homosexual videos. Only the homophobic men showed an increase in penile erection to male homosexual stimuli. The groups did not differ in aggression. Homophobia is apparently associated with homosexual arousal that the homophobic individual is either unaware of or denies.”
bart :
Co najmniej jeden ze wspomnianych przeze mnie wczoraj użytkowników tego terminu nie był jawnie wrogi gejom. Co prawda zmarł trzy lata temu, więc “dziś” już go nie używa. EDIT: skrycie też nie, chyba, że to była ultraskryta skrytość.
Ja jestem zresztą w kropce, bo terminu “homoseksualista” nie lubię (za długi – 7 sylab! – i za bardzo medyczny). Terminu “gej” jeszcze bardziej (ostatnio był na obiedzie znajomy gej i rechotaliśmy z Deutschland is happy and gay; on też określenia “gej” nie lubi, no nie lubi). Aha, no i co robić z homoseksualnym smutasem, jak on nie jest wesolutki? Moja żona lansuje nazwę “lewoskrętny” (jak muszla lewa u Verne’a), ale to się od razu kojarzy politycznie. No i jak tu powiedzieć o J. E Hooverze “lewoskrętny”? :-D
Tylko, żeby nie było, że ja tu lansuję “pederastę”.
otaki :
Znamy, znamy. Zawsze jak o nim mowa, to chcę powiedzieć, że przeglądam czasem blog o nazwie Cirkkkus, który, jakby to powiedzieć, jedzie po bandzie: amputacje, freaky sex i wiele innych ciekawostek. Jakby ktoś chciał kiedyś wytłumaczyć koleżance, co to znaczy NSFW, proponuję właśnie tego blogaska, skądinąd wygrzebanego u WO w blogrollu :)
No i tam raz pan puścił filmik o tytule “My little pony”, w którym pan? pani? w masce misia? myszki?… a co wam będę opowiadał, tu jest link. Czy jeśli podczas oglądania tego filmu poczułem się dziwnie, oznacza to, że czuję pociąg do pluszaków? MRW umrze ze śmiechu.
Moja laicka i naodległościowa interpretacja tych badań: gratulacje, udało wam się odkryć, że skrajny wstręt wywołuje ciekawe reakcje fizjologiczne, które pozajączkowały się wam z oznakami podniecenia. Also, brak procentowych danych przy niewielkiej grupie kontrolnej.
Tłumaczenie homofobii kryptogejostwem na podstawie w kółko tych samych badań na sześćdziesięciu facetach zajmuje w moim kajeciku zaszczytne miejsce tuż obok argumentu, że skoro 1/3 molest dzieci dokonywana jest przez gejów, to pozostałe 2/3 – przez heteryków. Kategoria “wyć się chce”. Dlaczego nie tłumaczyć homofobii tymi samymi mechanizmami psychologicznymi co ksenofobii czy jakiegokolwiek innego strachu przed innością, zmianą? Które to mechanizmy od razu mówię, że nie wiem, jakie są.
bart :
Przeczytałem to co zacytowałeś/wkleiłeś. Skąd miałem wiedzieć, że mówisz o innym fragmencie niż zacytowałeś/wkleiłeś? Dlaczego wprowadzałeś mnie w błąd?
bart :
Ok. Ale zaraz po tym jest napisane:
Tak więc, wygląda na to, że termin “pederasta” w języku polskim ewoluował:
(i) pejoratywny, chłopcocentryczny -> (ii) neutralny, zarówno ogólnohomoseksualny jak i chłopcocentryczny -> (iii) neutralny, ogólnohomoseksulany -> (iv) neutralny, chłopcocentryczny + pejoratywny, ogólnohomoseksualny.
Ergo: To w kontekście naszej dyskusji niczego nie zmienia, gdyż ja twierdzę, że konserwatyści odwołują się do przedostatniego, “(iii)” stadium ewolucji terminu.
bart :
Nieprawda. Artykuł sugeruje, że jak najbardziej był, przynajmniej w latach 1964-1995.
bart :
1. Nie pisałem, że widziałem “w prasie naukowej” tylko w encyklopediach PWN i literaturze pop-medycznej.
2. Cytowany przez Ciebie artykuł z Wiki precyzyjnie wskazuje przykłady takiej literatury (akurat słowniki języka polskiego).
bart :
To niemożliwe – ową literaturę dawno przeznaczyłem na makulaturę. Ale mniej więcej pamiętam jakie to były książki: małe, jednotomowe, encyklopedie PWN (bodajże z 1978 i 1990r.; hasło “homoseksualizm”) oraz książka zatytułowana bodajże “Mały domowy poradnik medyczny” (wydany pod koniec lat 80.; w rozdziale “zboczenia seksualne”).
bart :
Nieprawda, że pominęli. Nawet sami masowo go używają.
bart :
Zapomnienia w żadnym razie nie sugerowałem. Tylko głupotę – głupotę polegającą na urojeniu, że obecna zmiana nomenklaturowa jest wynikiem bezprawnej szarży politpoprawności na naukę oraz tandetnej mody na “polglish” i przekonaniu, że prywatna inercja nomenklaturowa jest sensownym sposobem na walkę z tą szarżą/modą.
Dlaczego odrzucasz Brzytwę Hanlona?
pozdrawiam
otaki :
Hipotezę o lęku odbytniczym trudniej by chyba zweryfikować doświadczalnie?
Pokazywać homofobom najpierw damskiego, potem męskiego homopornosa, i jednocześnie mierzyć dynamometerem, kiedy mocniej zaciskają pośladki?
Gammon No.82 :
Proszę bardzo, edit specjalnie dla ciebie: “dlaczego tego terminu używały jeszcze trzy lata temu prawie wyłącznie osoby jawnie wrogie gejom”. Tekst stracił nieco na rytmice, ale za to stał się morderczo precyzyjny. Niczym sowiecki laser!
bart :
Podobno wieszanie i duszenie również.
bart :
No to wychodzę na małpę czepiaka.
Quasi :
No to dlaczego stawiają nas przed fałszywą alternatywą “pederasta/pedał” kontra “gej”?
Also, rozmowa z tobą zaczęła przypominać mi rozmowę z kozą. Jeśli chcesz wierzyć, że goście, którzy bez krępacji mówią o obesranych penisach, używają określeń “homosie”, “zboczeńcy”, “pedały” – że ci właśnie obrzydliwcy używają określenia “pederasta” wyłącznie w znaczeniu podawanym przez encyklopedię PWN z 1977 roku, to gratuluję, dzięki takiemu pozostawieniu otwartej furtki ukrytemu w ludzkiej duszy dobru zwyciężyłeś właśnie w walce z rzeczywistością. Mi się już nie chce ciągnąć z tobą tej dyskusji.
Gammon No.82 :
No wiesz, śp. ordynat Zamoyski ponoć mówił “żydki” też bez zabarwienia.
mrw :
Link.
bart :
Znam także ludzi, którzy dziś mówią “żydki” bez zabarwienia, albo z zabarwieniem (chyba? – na ile wyczuwam) pozytywnym (jakby mówili “miś” zamiast “niedźwiedź”). Ale to wyłącznie stare roczniki, przedwojenne. Ja bym tak jakoś nie mógł.
Ale za to “Murzyn” mówię bez poczucia obciachu. A czy powinienem je mieć?
otaki :
Niedawno tu tę pracę cytowałem i to z dostępem do pełnej wersji.
Gammon No.82 :
Ponoć niektórzy Murzyni znajdują to określenie obraźliwym. Co jest dla mnie mózgojebiącym ćwiczeniem sytuacji w której to ja bezrefleksyjnie używam słowa nacechowanego pejoratywnie. Acz zdaje mi się, że to jakieś jednostkowe przypadki się oburzyły.
bart :
http://krlcomics.blogspot.com/2009/06/wpis-50-drogi-pamietniku.html
@ bart:
zgoda
zresztą sami autorzy piszą, że ‘anxiety has been shown to enhance arousal and erection,’ i że reakcja może być funkcją raczej poczucia zagrożenia niż podniecenia.
chociaż, gdybym był uczciwym homofobem, to i tak dałoby mi to do myślenia
Gammon No.82 :
Nie można już sobie śmierdzieć psychoanalitycznymi wyjaśnieniami? Ciągle działa zasada “albo URL albo spierdalaj”?
Dziełka męskich homofobów ociekają podniecającym obrzydzeniem “złymi praktykami seksualnymi”. Terlikowski dość często przecież gada o stosunku z kozą i choinką. IMO taka homofobia to tylko chęć udowodnienia swojej seksualnej sprawności podczas stosunku z kobietą. Freud powiedziałby, że z mamusią.
bart :
Chyba wczoraj o tym pisałem – niektórym się wydaje, że wraz z tłumaczeniem przenosi się także konotacje. Tak, jakby argentyński tłumacz bał się przetłumaczyć ein Pole na el Polaco, bo to obejmie niemieckie skojarzenie “jumacz i złodziej samochodów”.
Ale gdyby zrezygnować z “Murzyna”, to ja nie wiem, jak inaczej nazwać czarnego mieszkańca Afryki.
otaki :
No a gdybyś był uczciwym homofobem bez jakichkolwiek wypieranych ciągot homoseksualnych?
Na Forum Frondy nie gromadzą się kryptogeje, tylko a) katolicy (których zasady wiary zakładają, że homo jest be), b) konserwatyści i ksenofobowie, dla których szacunek dla wszelkiego odmieństwa jest czymś obcym, dla których liczy się homogeniczność (see what I did there?) społeczeństwa. Polak to heteroseksualny katolik. Krystian Legierski Polakiem nie jest po dwakroć. To nie ma nic wspólnego z ukrwieniem penisa wzrastającym podczas oglądania gejowskich pornosów. Jeśli miałbym odgadywać psychologiczne uwarunkowania homofobii, obstawiałbym silną chęć identyfikacji z grupą, wyniesiony z domu lęk przed innością czy pogardę dla słabszych, nie wiem, to grząski grunt dla mnie, a poza tym muszę robić obiad dzieciom.
uburex :
Ty, ale badanie dynamometrem zaciskania byłoby super. Chociaż nie wierzę w ten zwiększony lęk, przeprowadziłbym takie badanie for teh lulz. Z dokumentacją foto.
uburex :
Ja nie czekam na URLa, tylko próbuję wymyślić sposób sprawdzenia tej hipotezy.
I nie tłumacz się psychoanalizą. Adolf Grünbaum (“Podstawy psychoanalizy. Krytyka filozoficzna”) bardzo sensownie dowodzi, że (wbrew Popperowi) nie cała psychoanaliza jest niesprawdzalna. Pisma Freuda (które w przeciwieństwie do Poppera Grunbaum przeczytał w całości, razem z korespondencją i appendixami robaczkowymi) roją się od stwierdzeń możliwych do zweryfikowania/sfalsyfikowania, tylko Freudowi się nie chciało.
Gammon No.82 :
Afrykanin?
bart :
Co obejmuje również nieczarnego mieszkańca Afryki: Araba, Berbera, Tuarega, w sumie nawet Afrykanera albo osiadłego w Afryce potomka brytyjskich/francuskich/belgijskich/niemieckich/portugalskich kolonistów.
bart :
Ogólnie to jest bulshit z tym mierzeniem erekcji, podniecić się można samym seksualnym kontekstem sytuacji i orientacja nie ma nic do tego.
Gammon No.82 :
Tak jak Amerykanin obejmuje Kanadyjczyka?
mrw :
Obsrany penis brzydzi i zarazem podnieca homofoba w kontekście seksualnym, a wyłącznie brzydzi w kontekście aseksualnym?
Ponadto w tym badaniu była grupa badana (homofobów, jakkolwiek zdefiniowanych i zdiagnozowanych) i kontrolna (niehomofobów, ditto). Gdyby chodziło tylko o wzwoda kontekstowego, reakcje byłyby zbliżone w obu grupach.
mrw :
A obejmuje? By może w pewnym znaczeniu słowa “Amerykanin” tak, w innym nie.
bart :
Pierdolisz, nawet nie zajrzawszy do artykułu.
1. Próba była wystarczająco liczna, bo wynik osiągnął statystyczną istotność.
Być może próby nie były pobrana w pełni losowo, więc nie była reprezentatywne dla ogółu populacji, ale tego teraz ni jak nie dojdziemy.
2. O ile sobie przypominam, badane homofoby to były “homofoby prawdziwe”, kliniczne, a nie tylko ideologiczni “homonegatywiści”.
3. Sami autorzy we wnioskach uwzględniają także Twoją interpretację:
bart :
1. Sorry, ale swój kajecik laika to se możesz…
2. Kliniczne homofoby to tylko część homofobów ideologicznych (“homonegatywistów”). Czy nadreprezentacja kryptogejów wśród owych (klinicznych) homofobów jest jakoś nieprawdopodobne?
Przecież nie chodzi tu o wytłumaczenie całego zjawiska homofobii (czy nawet homofobii klinicznej) kryptogejostwem, lecz o wytłumaczenie nim statystycznie istotnych różnic w erekcyjnych reakcjach na homo-porno między homofobami i nie-homofobami.
Może zatem samo istnienie czegoś takiego jak “kryptogejostwo” (wyparcie&samooszukiwanie się) wydaje Ci się tak nieprawdopodobne? Mógłbyś wyjaśnić dlaczego?
3. Autorzy pracy biorą pod uwagę obie możliwości (tj. kryptogejostwo lub pseudo-podnieceniowa reakcja na stres) – może to też warto odnotować w kajeciku?
bart :
I jesteś pewien, że wśród tych mechanizmów nie ma (np. neofitycznego) wyparcia + projekcji?
Jak już kiedyś wspominałem, wśród spotykanych przeze mnie agresywnych chrześcijan grupa neofitów była dobrze widoczna, więc analogiczna sytuacja u innych -fobów by mnie wcale nie zdziwiła.
pozdrawiam
bart :
Czemu nie, skoro biali to Afrykanerzy, więc i tak wiadomo, że chodzi o czrnych.
Nie chce mi sie przestać wierzyć, że duża część homofobów nie czuje pociągu do analu. Może nie są kryptogejami, ale to jest owoc zakazany, który ich brzydzi i zarazem kusi, kusi…
Quasi :
Nie ma nic bardziej purytańsko-agresywnego, niż neoficki alkoholik abstynent.
Gammon No.82 :
Znaczy się część nie jest. Zresztą nie do końca widzę sens zabierania się za sprawdzanie Popperem wszystkiego po kolei.
bart :
Kryptogeje również. Różne są powody nawrócenia. Zasady wiary też ktoś stworzył. I tak się dziwnie składa, że ten ktoś miewał dość pojebane życie seksualne. Jadąc dalej psychoanalizą w podobny sposób można tłumaczyć konformizm i chęć identyfikacji z grupą. IMO dążenie do homogeniczności społeczeństwa też spowodowane jest zwykłym lękiem o własną pozycje.
bart :
Poproś Sławka.
urbane.abuse :
Hindusi mieszkający od 4 pokoleń w RPA to w tym ujęciu “Murzyni” (tfu! “Afrykańczycy”), czy “Afrykanerzy”?!
Ludzie! Przecież “Murzyn” to pewien – że tak to ujmę – typ antropologiczny, a “Afrykanin” to koleś trwale zamieszkujący w Afryce.
Chyba, że zaczniemy mówić “PRAWDZIWY AFRYKANIN”, jak “prawdziwy Polak”.
Gammon No.82 :
Wg niedawnej nowelizacji prawodawstwa RPA – kolorowi. Nie wiem, Afroindusi?
@ bart:
nie mam na myśli żadnych ukrytych ciągot, tylko coś w stylu: “kurwa, przecież faceci NAPRAWDĘ mnie nie pociągają, coś tu nie gra” aż do uczciwego wniosku, że być może to ja przesadzam z idiosynkrazjami
ale coś takiego pewnie się nie zdarza
Quasi :
Pierdolisz, nawet nie zajrzawszy do artykułu. Zrobiono im test The Index of Homophobia. Tych z wynikami 0-50 zakwalifikowano do niehomofobów, tych z wynikami 51-100 – do homofobów.
CBDU, dziękuję, spierdalaj.
Wiesz co, a może zrobię to tobie i zmierzę ci erekcję, co? Jeśli chcesz się ośmieszać twierdzeniem, że homofoby to w gruncie kryptogeje, proszę bardzo, droga wolna, nie tylko dlatego prawicowcy się z ciebie śmieją.
A poza tym jak widać, zacząłeś mnie wkurwiać, więc tym bardziej odpuszczam sobie rozmowę z tobą na kilka dni.
urbane.abuse :
“Kolorowi” to oni byli według ustawodawstwa z czasów apartheidu. Zaś “Afroindusi” to by było określenie jakiejś lokalnej, odrębnie żyjącej grupy etnicznej (jak np. “ruscy Żydzi” albo “Polacy z Milwałków”). Ja cały czas mówię o typie antropologicznym.
Zresztą i tak podstawowe pytanie brzmi: co jest niewłaściwego w określeniu “Murzyn”? (tak tak, wiem, “niektórych oburza”).
uburex :
Jeśli chodzi o party-ple-ple, to faktycznie nie musi poddawać się sprawdzaniu. Na tej zasadzie możesz oczywiście twierdzić, że “grawitacja jest siłą przyciągającą analogiczną do miłości” (jak to czynił pewien teolog katolicki).
Gammon No.82 :
Antropologicznym? A to Indusi są, tak jak Zenek na Greenpoincie, jeśli mu się przodkowie nie zmieszali, to dalej jest SłowianinemGammon No.82 :
Maj folt, racja, wg nowelizacji oni są teraz nie kolorowi a czarni (lub identyko jak-czarni) – we wszelkich akcjach afirmatywnych etc.
uburex :
W takim razie dziwi mnie ta powszechność fantazjowania o “lesbijkach” dymających się plastikowymi fiutoidami. Przecież to się w sumie tylko nieznacznie różni od heteroseksu [kobieta z plastikowym fiutem (strap-on),w dodatku nie unerwionym, pfff…].
uburex :
Dlaczego zatem napisałeś wcześniej, że “Lesbijki w pornusach są super.“?
pozdrawiam
Gammon No.82 :
To tak jak Cygan. Romowie nie lubią, jak się ich tak nazywa.
My też moglibyśmy się buntować przeciw Słowianom, o ile to prawda, że nazwa pochodzi od niewolników. Którymi przecież dawno temu w Europie Słowianie byli, i moglibyśmy teraz nie chcieć, żeby ktoś nam to wytykał.
bart :
Jak rozumiem, nikt nie podważa ustalonych w badaniu faktów, iż pewien odsetek facetów ma wzwoda w reakcji na homoporno, przy czym w grupie homofobów ten odsetek okazał się znacząco wyższy, niż w grupie niehomofobów.
Jak także rozumiem, autorzy badania wyprowadzili z tego dwa możliwe wnioski:
(1) stwierdzony efekt występuje, bo część homofobów reaguje podnieceniem na homoporno;
lub
(2) stwierdzony efekt występuje, bo część homofobów reaguje pseudo-podnieceniem na stres od oglądania homoporno.
Natomiast zupełnie nie rozumiem, dlaczego wysuwanie hipotezy (1) ma być ośmieszające, a hipotezy (2) nieośmieszające.
urbane.abuse :
“W rozumieniu ustawy Hindus jest Murzynem.”
Można i tak.
urbane.abuse :
A w polskiej konstytucji nie ma rozdziału kościoła o państwa, bo klerowi takie sformułowanie “źle się kojarzy”. A źle się kojarzy, bo wszak używano go w mrocznych czasach komuny.
@Gammon No.82
Opozycją wobec Poppera nie jest tylko Feyerband. Nie każdy model analizy musi być falsyfikowalny. I co z tego?
Quasi :
Powszechność?
Takie porno ze sztucznymi fiutkami to nadal jest porno tworzone dla facetów i to ich ma podniecać. Nie chodzi o sam seks lesbijski, ale o pewien typ kobiety-nimfomanki, która nie ma żadnych seksualnych ograniczeń. To tak jak porno kręcone kamerą zamontowaną na wysokości głowy faceta, żeby oglądający miał wrażenie, że to on jest tym mężczyzną. To jest tylko odpowiedź na jakieś męskie fantazje.
Quasi :
Przeczytaj to jeszcze raz i się zastanów.
Gammon No.82 :
Nie myl obrony własnych interesów przez grupy uprzywilejowane z (nad)wrażliwością uciśnionych.
uburex :
Twierdziłem coś takiego?
A w takim razie jaki z niego pożytek i jak dowiedziony?
Sam sobie zadałeś to pytanie?
urbane.abuse :
No właśnie. Co ma wspólnego niewinny, uciśniony przez nieludzką komunę kler z Cyganami, którzy jacy są, wszyscy dobrze wiemy? :-D
@urban.abuse&Słowianie
Bredzisz.
tatamaxa :
Bardzo trafny i logiczny kontrargument. ;-)
EDIT: Wiadomo, że nazwa “Słowianie” pochodzi od “słowa”, a konkretnie od “słowa Bożego”. Jak również wiadomo Jezus Chrystus był Polakiem, a Jego Matka pochodziła z Częstochowy.
Tylko, że urbane.abuse miał na myśli łacińską nazwę Słowian.
Ogólnie to wpieranie homoseksualizmu homofobom ma na celu ich degradacje, bo homoseksualizm jest degradujący, prawda?
bart :
Dokładnie tak, dokładnie o to mi chodziło. “The Index of Homophobia” ma na calu mierzyć właśnie poziom “homofobii klinicznej”, a nie ogólny homonegatywizm:
– William O’Donohue i Christine E. Caselles, “Homophobia: Conceptual, definitional, and value issues,” Journal of Psychopathology and Behavioral Assessment 15, no. 3 (1993): 177-195, doi:10.1007/BF01371377.
http://www.springerlink.com/content/n0264m864t146585/
– W W Hudson i W A Ricketts, “A strategy for the measurement of homophobia,” Journal of Homosexuality 5, no. 4 (1980): 357-72.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7204951
Cóż zatem miała oznaczać uwaga o moim “pierdoleniu bez zajrzenia”?
bart :
?
Oto zostało dowiedzione, że bez czytania pierdoliłeś na artykuł Adamsa, prawda? No to o co się jeszcze żołądkujesz?
bart :
Póki co, to sam się ośmieszasz. Jakby to WO powiedział: “sugeruję, abyś poprosił kogoś bieglejszego w rozumieniu słowa pisanego, żeby Ci wytłumaczył, co zostało napisane w moim komentarzu.”
bart :
A zatem, do przeczytania.
pozdrawiam
Gammon No.82 :
Takie odniosłem wrażenie ;d
Gammon No.82 :
Gammon No.82 :
Zabiłbyś dużą część nauk społecznych w zastraszająco dużym tempie. W dużej mierze to czy przyjmujemy daną teorię czy ją odrzucamy (w naukach społecznych) zależy od tego czy akceptujemy taką a nie inną ontologię, metodę przeprowadzania dowodu, etc. To czy teoria jest be czy jest super zależy po prostu od, nazwijmy ją brzydko, “kultury akademickiej” + obecnego stopnia dostępnej wiedzy.
Offtopicznie, piękna naparzanka na forum Frondy. http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=2658300
@ mrw:
a tam, to taka homeopatia dla homofobów
Quasi :
ba, z dobrą wolą – oni sądzą, że słusznie jest homoseksualistów obrażać, tak jak słusznie jest się brzydzić morderstwem.
Quasi :
Wiesz co, Quasi, zirytowałeś mnie. Ponieważ to mój blogasek, pozwolę sobie na małego klapsika polegającego na krótkotrwałym baniku. Nie rozumiem, dlaczego ma mi skakać ciśnienie od tekstów na moim własnym podwórku.
jelon :
A KaWi to ta pani, co prowadzi przegląd prasy katolickiej w GW. Czad!
Gammon No.82 :
Z podobnym argumentem spotykają się ateiści, którym zarzuca się, że ich niewiara w Boga jest w gruncie rzeczy wiarą w nieistnienie Boga. Być może wśród nas zdarzają się goście wyjęci z prozy rosyjskiej, którzy obrażeni na Stwórcę krzyczą mu w twarz “A ciebie nie ma! Nie ma!”, natomiast u większości ateizm jest jednak powodowany zupełnie racjonalnymi przesłankami albo zwykłym “meh, who cares”.
Homofob, któremu na podstawie jednego badania na małej próbce, które wykazało w dodatku niedużą różnicę (za to większą niż w przypadku pornosów hetero), wciska się skrywany pociąg do facetów, może w odpowiedzi – podobnie jak ateista, któremu wciska się wiarę – wzruszyć ramionami albo dać w mordę. Nawet jeśli 5% homofobów to kryptogeje, dla pozostałych 95% ten argument oznacza, że dyskutant plecie trzy po trzy, udając w dodatku, że wie, co im w duszy gra. W oczach pozostałych 95% homofobów taki dyskutant się ośmiesza, wmawiając im coś, o czym wiedzą, że jest oczywistą bzdurą.
uburex :
Zależy, co będziemy rozumieć przez nauki społeczne. Jeśli np. twórczość Paula Virilio, to ja po niej płakać nie będę.
A frojdyzm to także praktyka. I jest we frojdyźmie milion szkół i podszkół, bazujących każda na innej wierze (bo raczej nie wiedzy) teoretycznej i posługujących się różnymi technikami. A każda z nich jest jedynie prawdziwą i jedynie prawowierną spuścizną Frojda. Gdybym się wybierał pofrojdyzować terapeutycznie, chciałbym wiedzieć, na czym polegają te magiczne różnice między nimi.
bart :
Podobieństwo wydaje mi się odległe.
W naszym przypadku obie hipotezy wyjaśniające są mniej więcej równie proste, równie dobrze pasują do “aktualnego stanu wiedzy”, itd. Co więcej można je próbować dalej sprawdzać empirycznie, chociaż nie będę wchodził w szczegóły moich pomysłów (zbyt obsceniczne).
Próbka nie była taka znów mała. Trzeba by policzyć przedział ufności itp. szykany. Nie chce mi się, są tu lepsi ode mnie w tej branży.
Danie w mordę to bardzo dobry sposób obalania na ziemię naukowców, ergo i ich wyników.
Nawet jeśli tylko 5% przypadków wrzodu żołądka ma etiologię niezwiązaną z Helicobacter pylori, rzecz jest warta badania i dyskutowania.
O problematyce wyparcia (w tym wyparcia własnych skłonności homoseksualnych) się nie będę wypowiadał. Albowiem w tej sprawie niech się frojdyści wypowiadają.
Niemniej jeśli zjawisko wyparcia jest faktem, to możecie mieć jednocześnie rację: ty i Quasi.
O’Rety, ja też dostałem bana? EDIT e nie, to te moje wiatrówkowe obsesje.
kto poświęcił portal fronda?! antypapież?
otaki :
Dlaczego akurat?
@ Gammon No.82:
Pierwszy raz się skusiłem na fronde i raczej ostatni
wchodzę a tu napis ‘portal poświęcony’
no sam nie wiem jak mam to rozumieć
otaki :
Jeśli zakładać, że portal Fronda został poświęcony w jakiś sposób przez tego papieża, za którego czasów powstał, to w istocie rzeczy został poświęcony przez antypapieża.
Hitler poświęcił 6 Armię pod Stalingradem. A do poświęcenia frońdy wystarczy wikary, po co zaraz antypapież?
asmoeth :
Dlaczego Tam Jest Tak Dużo Wielkich Literek? Więcej, Niż U Parowskiego W Twarzą Ku Ziemi.
Gammon No.82 :
Albowiem Godne To I Sprawiedliwe, Słuszne I Zbawienne, Aby Ważne Rzeczy Akcentować Wielkimi Literkami Dla Zbawienia Duszy I Na Pohybel Ateuszom, Którzy Zjadają Kościół Święty, Matkę Naszą, Od Środka.
Gammon No.82 :
No to może mały konstrukcik myślowy? Oto w Żurnalu Nienormalnej Teologii ukazały się wyniki bardzo ciekawych badań. Kilkudziesięciu mężczyzn, po wypełnieniu odpowiedniego kwestionariusza, zostało podzielonych na dwie grupy: wierzących i niewierzących. Wierzący to ci, którzy osiągnęli wynik 51-100, niewierzący to ci z wynikami 0-50. Potem puszczono im film, w którym w scenę seksu kangurów wmontowano obrazy Matki Boskiej. Okazało się, że niewierzącym szybciej biło serduszko na widok świętych obrazów (W: 122 u/s, NW: 138 u/s). Konkluzje są wielorakie. Pierwsza, najbardziej oczywista: niewierzący tylko udają, że nie wierzą, tak naprawdę to skryci wierni Kościoła Rzymskiego. Druga: wierzących nie interesują dupczące się kangury.
Niezależnie od różnych możliwych zafałszowań przy doborze grup i od wielu możliwych wyjaśnień wyników, od tej pory na Forum Frondy każdy ateista spotyka się z ciętą ripostą “Chuja tam w Boga nie wierzysz”.
Yeah, sure. Choć tylko 5% przypadków raka płuc nie jest wynikiem palenia, zawsze należy przypominać, że te 5% wynika z czego innego, nie wolno uogólniać, że palenie powoduje raka.
Faktem jest, że gdyby okazało się, że wśród homofobów jest jakiś procent gejów, byłaby to ciekawostka. Ale tylko ciekawostka. Tymczasem z tego się robi jakiś mem “kto homofob, ten kryptogej”.