Home > Politiko > Operacja „Rzepa w chuście”

Operacja „Rzepa w chuście”

Pamiętacie „Operację Chusta”, odcinkowe futurystyczne science fiction przedstawiające wyobrażenia Tomka Terlikowskiego, jak będzie wyglądał niebawem świat, jeśli ktoś nie powstrzyma oszalałych aborcyjnych pederastów przed sianiem laicyzacji na terenie totalitarnej Unii Europejskiej? Na pewno pamiętacie! Przywołuję tutaj tę epopeję o dzielnym księdzu spieprzającym z Warszawy do Afryki z chustą „nie ludzką ręką uczynioną” pod pachą, bo twierdzę, że nie zna Tomasza Terlikowskiego ten, kto nie zapozna się z jego odcinkową wyprawą na terytoria literatury pięknej. „Operacja Chusta” daje niezwykłą szansę zapuszczenia sępiego spojrzenia źrenic w duszę katolickiego publicysty, przyłapania go w momencie absolutnej szczerości. Oto jak mały Tomek postrzega świat, oto jego wykrzywiona, schizofreniczna rzeczywistość, której musi stawiać czoła co dzień. Z taką wiedzą łatwiej mi powstrzymać się przed wykrzykiwaniem wulgaryzmów podczas czytania „poważnych” artykułów Terlikowskiego drukowanych w prasie codziennej. Ot, choćby przy lekturze „Rewolucji homoseksualnej” opublikowanej w Rzepie. Wystarczy po prostu pamiętać, że najwyraźniej redaktor Terlikowski nie kojarzy już, kiedy pisze kolejną część swojej powieści, a kiedy kleci artykuł do prasy. I już szklanka nie trzaska o ścianę.

Terlikowski zaczyna z grubej rury: jego zdaniem działacze gejowscy nie mają na celu wywalczenia równych praw. Chcą czegoś więcej:

Analiza sposobu działania organizacji gejowskich i ich radykalizujących się postulatów musi prowadzić do wniosku, że celem jest zburzenie cywilizacji zachodniej zbudowanej na normach i wartościach judeochrześcijańskich, a także na pełnej akceptacji i ochronie rodziny.

Bicie w takie dramatyczne dzwony nieodmiennie mnie fascynuje. Wychylam się z okna, nasłuchuję, a między świergot ptaszków i pokrzykiwania pijaczków wkrada się odległy grzmot: to pod ciosami pederastów rozpada się cywilizacja zachodnia. A dokładniej: taka cywilizacja, w jakiej chciałby żyć Terlikowski, nie mająca wiele wspólnego z rzeczywistą współczesną cywilizacją zachodnią, laicką i szanującą mniejszości. To pierwsze z wielu zderzeń świata urojonego z prawdziwym w tekście Terlikowskiego.

Nie wiadomo, w jaki sposób pan redaktor przeprowadził swoją analizę. Jej wynik dziwnym trafem zgadza się z hasłem głoszonym przez Terlikowskiego i — używając języka stosowanego w artykule — jego popleczników: pedały idą po wszystko, chcą rządzić normalnymi, tak nie może być, musimy się przed tym bronić. Walka o ochronę praw mniejszości jest w krzywym zwierciadle prozy Terlikowskiego przedstawiona jako próba przejęcia przez tę mniejszość władzy nad światem. W takiej pokracznej rzeczywistości okrzyk „Żadnych praw dla sodomitów!” nie jest wyrazem prymitywnej homofobii, tylko troski o przyszłość naszego wspólnego europejskiego domu.

Pierwszy krok rewolucji homoseksualnej to walka z językiem:

I wcale nie chodzi tu o zastąpienie mało sympatycznego słowa „pedał” czy bardziej fachowego określenia „pederasta” infantylnym terminem „gej” (angielskie słowo „gay” oznaczało wesołka), ale o wprowadzenie do debaty publicznej, a nawet do języka ludzi Kościoła terminu „orientacja seksualna”.

Fachowe określenie „pederasta” akurat nie jest znaczeniowo równoważne z mało sympatycznym słowem „pedał”. Dużo lepiej pasuje termin „sodomita”, ale oczywiście nie każdy musi się orientować w zawiłościach definicyjnych. Nie można takiej orientacji wymagać zwłaszcza od osoby tęsknącej najwyraźniej za dawnymi dobrymi czasami, w których opóźnionych psychicznie dzielono fachowo — w zależności od stopnia upośledzenia — na debili, imbecyli i idiotów. Proste, jednoznaczne, nierozmydlone przez polityczną poprawność, odarte z szacunku terminy. Panie, komu to przeszkadzało, panie.

Drugi krok rewolucji homoseksualnej to zamknięcie ust niepokornym. Terlikowski zaczyna od postawienia tezy, że dowody naukowe przeczą hasłom pederastów:

Takiego wniosku [o równości orientacji seksualnych] nie da się zaś oprzeć na wynikach nauk empirycznych. Z faktu bowiem, że relacje homoseksualne występują niekiedy w przyrodzie (czego dowodem ma być wielbiona przez gejowskich lobbystów para homoseksualnych pingwinów w niemieckim Bremerhaven) nijak nie wynika, że takie zachowanie jest normalne czy moralnie akceptowalne.

Być może nie jestem na bieżąco z retoryką „lobby homoseksualnego”, ale wydaje mi się, że teksty o dupczących się pingwinach nie stanowią sztandarowego argumentu na rzecz równouprawnienia gejów. Ja jednak nie przeprowadzam „analiz sposobu działania organizacji gejowskich i ich radykalizujących się postulatów”. Ale ma pan rację, jedno nie wynika z drugiego! Pingwiny-geje nie mają wpływu na mój osąd etyczny. Ważny jest za to dla mnie fakt, że pewien niewielki procent ludzi, w zasadzie taki sam dla każdej społeczności czy kultury, rodzi się homoseksualistami. Według mojej wiedzy i wbrew nachalnej religianckiej propagandzie, ludzie ci nie wybierają swojej orientacji, nie szkodzą w żaden sposób społeczeństwu, uprawiają ze sobą seks za obopólną zgodą dorosłych partnerów, nie łamią prawa (chyba że jesteśmy w Iranie). Nie rozumiem więc, dlaczego mam ich uważać za osobników nienormalnych czy niemoralnych.

Jeśli już rozmawiamy o naukach empirycznych, badania psychologiczne dowodzą, że homoseksualiści nie różnią się zbytnio od heteroseksualistów. Owszem, częściej nadużywają alkoholu, chorują na depresję czy popełniają samobójstwa. Tak się składa, że są to typowe reakcje na wykluczenie z życia społecznego. Jedyne różnice między nimi a nami wynikają więc ze stygmatyzującej ich homofobii. Ponieważ te patologie nie są efektem homoseksualizmu, ale reakcji społeczeństwa na homoseksualizm, nie ma powodu, żeby traktować gejów jako ludzi chorych. Ale pan redaktor wie lepiej:

Wymuszone na Amerykańskim Towarzystwie Psychiatrycznym czy Światowej Organizacji Zdrowia decyzje o wykreśleniu homoseksualizmu z listy chorób traktowane są jak objawienie, którego nikomu nie wolno podważać.

Ech… Problem z wami, drodzy fundamentaliści, wynika z faktu, że naginacie rzeczywistość, aż ta jęczy niczym diakon od buttseksu. Miałem z tym gięciem ostatnio dużo uciechy, czytając wasze teksty o rocznicy „sprawy Agaty”. Za pytanie o jej obecność na pikiecie pod redakcją „Gazety Wyborczej” dostałem dożywotniego bana na portalu „Fronda”. Wy zaś, komentując jej zachowanie, ze smutnym niedowierzaniem w głosie stwierdzaliście, że na najnowszych zdjęciach w swoim fotoblogu „zaczyna się nawet uśmiechać”, a spotkana ostatnio przez księdza Podstawkę (głównego animatora Pierwszego Katolickiego Biegu Przełajowego Po Szpitalach Lublin-Warszawa-Gdańsk 2008) „sprawiała wrażenie, jakby się nic się nie stało. I trudno jej się dziwić, po tym, co przeszła”. Jakby się wam w głowach nie mogło pomieścić, że ona może normalnie funkcjonować, że nie żyje w permanentnej traumie. Tak samo najwyraźniej lepiej wiecie, co czuje Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne, niż samo Towarzystwo (które zaprzecza istnieniu jakichkolwiek nacisków), a choć WHO usunęła homoseksualizm z listy chorób, bo nie mieścił się w definicji choroby, to przecież wam doskonale wiadomo, czyje naciski stały za tą decyzją.

Psycholog, socjolog czy choćby polityk, który odważy się zasugerować, że homoseksualizm jest odstępstwem od normy, zostanie skazany na wieczną infamię, a próba zorganizowania z nim spotkania (o czym przekonali się w Polsce studenci z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, którzy chcieli się spotkać z doktorem Paulem Cameronem) kończy się nieodmiennie histerią i wzywaniem do zaangażowania policji czy prokuratury do walki z nienawiścią.

Pan pozwoli, panie Tomku, że zwrócę się do pana bezpośrednio i powiem tak: po pierwsze, w Polsce psycholog, socjolog czy choćby polityk twierdzący, że homoseksualizm jest odstępstwem od normy, nie spotyka się z żadnym ostracyzmem — choć taki ostracyzm mu się należy. Niektórzy tacy politycy zostają ministrami. Po drugie, doktor Cameron, o czym obaj wiemy, nie jest naukowcem, tylko wściekłym chrześcijańskim homofobem, który dawniej chciał gejów eksterminować, a dziś zmądrzał i chce ich już tylko izolować od społeczeństwa. Takie poglądy wykraczają chyba poza „sugerowanie, że homoseksualizm jest odstępstwem od normy”, zgoda?

Dalej Terlikowski opowiada o Europie: wspomina o grantach naukowych przyznawanych wyłącznie na badania stawiające homoseksualizm w pozytywnym świetle (w jego świecie najwyraźniej wyniki badań da się przewidzieć przed ich przeprowadzeniem), wspomina francuskiego deputowanego skazanego na grzywnę za homofobiczne wystąpienie (rozbrajająco myląc przy tym jego narodowość i kwotę grzywny), żali się, że holenderski rząd już nie dotuje chrześcijańskich ośrodków „leczących” z homoseksualizmu — a na końcu wkracza w paszczę szaleństwa, opowiadając dyrdymały o „oddziałach reedukacji z homofobii”, na które trafia się ponoć za badania próbujące ustalić, czy można oduczyć człowieka zachowań homoseksualnych.

I to jest kolejna sprawa, która mnie u religijnych homofobów zadziwia. Panie Tomaszu, czy naprawdę tak trudno panu podstawić katolików zamiast homoseksualistów? Niech pan zamknie oczy i wyobrazi sobie świat, w którym amerykański dochtur-wariatuńcio jeździ po świecie i wspomagając się PowerPointową prezentacją opowiada studentom, że w wyniku pseudonaukowych analiz wyszło mu, że chrześcijanie częściej się upijają i gwałcą swoje koty. Niech pan wyobrazi sobie ośrodki leczące z katolicyzmu. Niech pan wyobrazi sobie świat, w którym katolicy są obywatelami drugiej kategorii. Oh wait. Pan już sobie to wyobraził i napisał „Operację Chusta”. Soraski.

Było już o wkroczeniu w paszczę szaleństwa? To zróbmy krok głębiej: geje chcą wymusić akceptację. Co tam akceptację:

Oni chcą wymusić nie tylko milczenie, ale i pełną akceptację czy nawet zachwyt dla swojego stylu życia.

Pierwsza wymieniona przez Terlikowskiego ofiara wymuszania zachwytu to pewien hiszpański sędzia:

Hiszpański sędzia Fernando Ferrin Calamita za to, że odwlekał przyznanie parze homoseksualnej dziecka — czyli za „jawną homofobię”, jak orzekł sąd w Murcii — stracił prawo wykonywania zawodu na dwa lata. Nakazano mu też wypłacenie owej parze 6 tysięcy euro zadośćuczynienia.

O rany. To się dopiero dzieje w tej lewackiej Hiszpanii, generała Franco im chyba trzeba, żeby wlał narodowi trochę pasów na gołą pupę… Ale zaraz, zweryfikujmy tę ckliwą historię. Ów sędzia nie odwlekał przyznania parze lesbijek dziecka, tylko próbował odebrać jednej z nich prawa rodzicielskie, kazał odesłać jej dzieci do ojca, dopóki matka nie przestanie żyć w związku z kobietą, określił dzieci wychowywane przez lesbijki jako „ludzkie świnki morskie”, a na koniec cisnął bon mocikiem:

Jest zrozumiałe, że uzależnienie [rodzica] od narkotyków, pedofilia, przynależność do sekty satanistycznej lub pozamałżeński romans heteroseksualny mają zły wpływ na dziecko i są powodem przekazania praw rodzicielskich [eks-małżonkowi]. To samo dotyczy homoseksualizmu. (…) Homoseksualna atmosfera wyrządza krzywdę nieletnim i poważnie zwiększa ryzyko, że i oni pójdą tą drogą”.

No faktycznie, panie Tomku, niezłe odwlekanie. A toście sobie męczennika znaleźli.

Następne akapity to standardowe opowieści o brytyjskiej opiece społecznej przekazującej dzieci pod opiekę homoseksualnym parom, wbrew woli ich rodziców, którzy woleliby heteroseksualnych chrześcijan zamiast straszliwych rozwiązłych pederastów. O podobnym przypadku już kiedyś pisałem, dalej twierdzę, że problemem jest raczej homofobia rodziców biologicznych niż homoseksualizm rodziców zastępczych.

Przeciwko homoseksualnej ofensywie staje samotnie Kościół. Dlatego geje profanują świętość. Kolejny kroczek w paszczę.

Coraz częściej zdarzają się także prowokacyjne ataki na miejsca święte czy ważne dla chrześcijan symbole. Grupy działaczy homoseksualnych celowo profanują msze święte, przerywają kazania biskupów czy inspirują władze państwowe do potępiania Kościoła katolickiego.

Czy słyszycie ten jęk? To rzeczywistość, naginana do tezy. Ale poczekajcie, Terlikowski pisze o pierwszych ofiarach w szeregach kościoła. Jeżeli chodzi o przemoc, wciąż niestety facetowi łatwiej dostać w mordę za trzymanie na ulicy ręki swojego chłopaka niż za krzyżyk na szyi. Geje za to przodują w piętnowaniu myślozbrodni:

A czasem nawet wymuszają administracyjne zakazy głoszenia Ewangelii. Jak potrafią być skuteczni, przekonał się szwedzki pastor Ake Green, zielonoświątkowiec, którego skazano (wyrok ostatecznie uchylił Sąd Najwyższy) za przypominanie, co o aktach seksualnych między mężczyznami mówi Stary Testament.

Blog de Bart supports Unicode characters, więc napiszę imię pastora poprawnie: Åke. Sięgnijmy do Wikipedii:

20 lipca 2003 Åke Green wygłosił publicznie w mieście Borgholm na Olandii kazanie, w którym przedstawił interpretację tekstu z Biblii dotyczącą homoseksualizmu. Opatrzył ją komentarzem, w którym stwierdził, że akceptacja homoseksualizmu otwiera drogę do dewiacji takich jak pedofilia i zoofilia. Jego zdaniem „Biblia jednoznacznie opisuje wszelkie zboczenia seksualne. Jest to rak na ciele społeczeństwa.” Pastor ostrzegł, że uznanie perwersji za normę może zesłać na Szwecję gniew Boga i klęski żywiołowe na podobieństwo biblijnej Sodomy. Osoby o orientacji homoseksualnej nazwał „zboczeńcami” twierdząc, że nie mogą być jednocześnie chrześcijanami. Stwierdził też, że homoseksualność jest kwestią wolnego wyboru człowieka i nie jest uwarunkowana genetycznie. Zadeklarował także, że „każdy może być wyswobodzony i uwolniony”.

Konkretny chrześcijański przekaz miłości bliźniego, pod którym, jak mi się zdaje, redaktor Terlikowski mógłby się spokojnie podpisać.

W pierwszej chwili artykuł Terlikowskiego wywołał we mnie bezradną agresję. Normalnie najchętniej wysadziłbym się w powietrze w redakcji Rzepy. Po chwili złości naszła mnie jednak refleksja (którą podzieliłem się ze społecznością BdB, a ta mnie za nią zjadła): strasznie jest żyć w takim urojeniu. Tekst ten pokazuje świat widziany przez człowieka stojącego na głowie, z krwią zalewającą mózg. Wszystko jest na odwrót: mniejszość domagająca się szacunku to agresorzy. Religijnie motywowani betonowi nienawistnicy to ostatni obrońcy cywilizacji. W tym świecie do góry nogami wiara jest notorycznie atakowana, kościoły profanowane, za to najwyraźniej nie bije się gejów. Terlikowski kończy dramatycznie:

Czy rzeczywiście chcemy takiego świata?

Ekhm, a może pan redaktor by się obrócił nogami w dół?

  1. July 2nd, 2009 at 17:28 | #1

    Quasi :

    ale także zwykłego “zdrowego rozsądku”

    No, stosując metodę zwykłego “zdrowego rozsądku” można udowodnić mnóstwo nierozsądnych rzeczy. Nie wiadomo, kiedy indukcja jest stosowalna, a kiedy nie jest. Każdy musi zrobić jakieś arbitralne założenie w tej kwestii.

  2. July 2nd, 2009 at 17:29 | #2

    eli.wurman :

    Powołuje się przy tym na bardzo wiarygodny serwis: niewiarygodne.pl.

    Nie rozumiem, dlaczego przypieprzasz się do wiarygodności serwisu niewiarygodne.pl.

  3. July 2nd, 2009 at 17:34 | #3

    bart :

    Nie rozumiem, dlaczego przypieprzasz się do wiarygodności serwisu niewiarygodne.pl.

    Na takiego printscreena mogę tylko przeprosić i stwierdzić że przesadziłem, przepraszam serdecznie wszystkich urażonych moją opinią, jakoby serwis niewiarygodne.pl był niewiarygodny. Przepraszam również redakcję. Jest mi zwyczajnie, po ludzku wstyd.

  4. grzesie2k
    July 2nd, 2009 at 17:41 | #4

    @Moon i niewiarygodne.pl

    I nawet chyba tę samą polonistykę kończyli:

    Często stanowi jeden z podstawowych argumentów osób niewierzących, którzy wprost pytają

  5. mdh
    July 2nd, 2009 at 17:41 | #5

    wo :

    No więc samo to że mi odpisujesz dowodzi, że nie jesteś prawdziwym solipsystą…

    Bo nie jestem, czasami sile się na dowcip, który nie wychodzi. ;)

    Nic mu nie udowodnisz, bo przecież ich główny trick (zapewne nie opisany przez Szopena z Hauerem) polega na bardzo swobodnym definiowaniu “złego wpływu”.

    Brzytwa Hanlona, się kłania (w większości przypadków). Może jestem naiwny, ale ja nie posądzam Terlikowskiego o złą wolę. Większość prawicowców też nie. Jestem raczej gotów przyjąć, że w wyniku silnego oddziaływania tego czy innego zespołu poglądów pojawiła się u nich bariera epistemologiczna (za G.Bachelard, w pl za Z. Cackowskim – gdybyś chciał sobie poweryfikować), upośledzająca ich percepcję na pewną klasę argumentów. W takich przypadkach, rzeczywiście ciężko przygotować grunt pod wspólną dyskusję, to jednak jest możliwe. Uważam jednak, że zastosowanie Twoich (o wiernie studiujący Schopenhauera) metod (wyśmianie, wykpienie, poprzez intensywne stosowanie bucpodejścia), nie prowadzi do niczego poza dalszą antagonizacją ich obozu. To najlepszy prezent jaki możesz im zrobić – biorąc pod uwagę ich dogmat ‘oblężonej twierdzy’.
    Zresztą jak sam się przekonałeś bycie ‘hałaśliwym’ niczego nie załatwia. Ostatnio sam mi się tak podłożyłeś, aż miło.
    PS. A RAZ twierdził, że podobno ‘demon wcielony’ z Ciebie. Kłamał? :)

  6. July 2nd, 2009 at 17:42 | #6

    hlb :

    bart :
    Ta religia nie oferuje Pay As You Go.

    yyyyy, znaczy, że co? I to z jednym nawróconym ściema, i ekumenizm ściema, i wszystkie komuchi, co na łożu śmierci wiarę znalazły, to wypad?
    Nie, żebym sie czepiał, ale mi to podpada pod paragraf o reklamę oszukanczą:

    za oszukańczą uznaje się reklamę, w której dużymi czcionkami zachwala się pewną usługę (np. darmowy serwis), ale warunki tego korzystnego serwisu są podane drobną czcionką. Informacja zatem jest prawdziwa, ale sposób jej podania jest na tyle nieczytelny, że wprowadza w błąd.

  7. July 2nd, 2009 at 17:43 | #7

    bart, eli.wurman :

    :
    Powołuje się przy tym na bardzo wiarygodny serwis

    A tam po prawej stronie maja takiego niusa, że B16 poszedł do składziku i odnalazł szczątki św. Pawła.

    No i mnie ten Paweł trochę przypomina Wierzbickiego z profilu. Czy to jest możliwe, ja się pytam? I skąd ten cud?

  8. July 2nd, 2009 at 17:46 | #8

    Marceli Szpak :

    hlb :
    bart :
    Ta religia nie oferuje Pay As You Go.

    yyyyy, znaczy, że co? I to z jednym nawróconym ściema, i ekumenizm ściema, i wszystkie komuchi, co na łożu śmierci wiarę znalazły, to wypad?
    Nie, żebym sie czepiał, ale mi to podpada pod paragraf o reklamę oszukanczą:
    za oszukańczą uznaje się reklamę, w której dużymi czcionkami zachwala się pewną usługę (np. darmowy serwis), ale warunki tego korzystnego serwisu są podane drobną czcionką. Informacja zatem jest prawdziwa, ale sposób jej podania jest na tyle nieczytelny, że wprowadza w błąd.

    No technicznie, można powiedzieć, że nawrócenie na łożu śmierci to się jeszcze liczy. To tak jakbyś kupił pod salą koncertową bilet od konika. Wiesz, że trochę oszukujesz, trochę ruchaja cię na cenie. Ale co tam – liczy się, że wjechałeś do środka.

    EDIT:
    @Bart,
    Prose pani, prose pani – bo mi sie odpowiedz do Ciebie we filter wkręciła i nie ma.

  9. July 2nd, 2009 at 17:50 | #9

    mdh :

    PS. A RAZ twierdził, że podobno ‘demon wcielony’ z Ciebie.

    Brzmi genialnie. Gdzie konkretnie?

    mdh :

    Może jestem naiwny, ale ja nie posądzam Terlikowskiego o złą wolę. Większość prawicowców też nie.

    Zapewne zrobisz ten sam błąd co w rozmowie ze mną – najpierw “nie posądzasz o złą wolę”, a potem “o rety, on się ośmiela upierać przy swoim zdaniu, to na pewno zła wola wynikająca z wiernego studiowania Schopenhauera”. Moim zdaniem, pozwalając im na wprowadzenie do dyskusji tematu “złego wpływu na dzieci”, już przegrałeś – bo to jest całkowicie nieobalalne, wszystko można uznać za mające zły wpływ na dzieci (ze szczególnym uwzględnieniem, ofkorsjalistycznie, pełnych przemocy japońskich filmów animowanych).

  10. July 2nd, 2009 at 17:51 | #10

    mdh :

    To najlepszy prezent jaki możesz im zrobić – biorąc pod uwagę ich dogmat ‘oblężonej twierdzy’.

    No i cycuś: wzmocnić i dać do rozegrania na ich własnym podwórku. Przecież oni co chwila strzelają sobie w stopę tak skutecznie, że choćbyśmy tu zeżarli milion sojowych kotletów, zrobili jeszcze po 10 fakultetów i napisali od groma komentów – i tak ich nie przebijemy w skuteczności zniechęcania ludzi do swoich poglądów: patrz Cejrowski&Madonna?

    hlb :

    nawrócenie na łożu śmierci to się jeszcze liczy

    A ostatnio (no ze dwa miesiące będzie?) jakiś dominkanin w Dzienniku przekonywał, że i Hitler i Stalin.

  11. July 2nd, 2009 at 17:59 | #11

    eli.wurman :

    A ostatnio (no ze dwa miesiące będzie?) jakiś dominkanin w Dzienniku przekonywał, że i Hitler i Stalin.

    No, koncepcja konikowa późnego nawrócenia i tu się sprawdza. Bo istota kupowania u koników jest to, że wszystko odbywa się z rączki do rączki, bez śladu. No i jak ty temu twojemu dominikowi udowodnisz, że Stalin i Hitler nie kupili w ten sposób?

  12. Quasi
    July 2nd, 2009 at 18:01 | #12

    wo :

    Źle mnie rekonstruujesz – uważam, że oczywiście, że mogą, natomiast w przypadku wyznawców religii mainstreamowych (typu standardowy katolicyzm, duże kościoły protestanckie, takoż buddyzm czy shinto) nie będzie niezgodności, bo religie mainstreamowe co najmniej od czasów oświecenia wycofują się z wątków jawnie sprzecznych z osiągnięciami nauki. W praktyce więc takie testy zgodności służyć więc mogą najwyżej polemice z religijnymi kuriozaliami, typu ekstremalne sekty chrześcijańskie lub scjentologia.

    1. Tu piszesz tylko o testowaniu twierdzeń religijnych na zgodność z modelami naukowymi. Podczas gdy ja pisałem także o testowaniu światopoglądu religijnego na wewnętrzną spójność i konsekwencję. Przed tym nawet główne religii nie uciekły.

    2. Owszem, główne religie większość swoich twierdzeń wystrzeliły w transcendencję, daleko poza widoczne tory kolizyjne z nauką. Większość, ale nie wszystkie.
    Kościół wcale nie zrezygnował z wiary w rutynowy wpływ modlitwy/rytuałów religijnych na “rzeczywistość materialną”, nie zrezygnował także z wiary w cuda potencjalnie wywierające trwały i obiektywnie obserwowalny wpływ na “rzeczywistość materialną” (np. spektakularne uzdrowienia, powstawanie “cudownych” wizerunków, opętania/egzorcyzmy, stygmaty, fatimski “Cud Słońca”). Ba, te twierdzenia nawet próbowano naukowo testować* i to za pieniądze religianckiej fundacji Templetona.

    * – Na przykład to głośne badanie:
    Herbert Benson et al., “Study of the Therapeutic Effects of Intercessory Prayer (STEP) in cardiac bypass patients: a multicenter randomized trial of uncertainty and certainty of receiving intercessory prayer,” American Heart Journal 151, no. 4 (Kwiecień 2006): 934-42, doi:S0002-8703(05)00649-6.
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16569567

  13. gość
    July 2nd, 2009 at 18:05 | #13

    Panie Barcie, jak ja Pana podziwiam, że ma Pan siłę przebijać się przez to toksyczne wysypisko śmieci jakim jest prawicowo/katolski internet i pisać o nim ku przestrodze myślącym ludziom, nie dostając przy tym szału i potrafiąc zachować trzeźwe spojrzenie. Oby jak najwięcej osób Pana czytało.

  14. July 2nd, 2009 at 18:07 | #14

    @ gość:
    Panie Gościu, jak ja Pana podziwiam, że ma Pan siłę przebijać się przez to toksyczne wysypisko śmieci jakim jest lewacko/satanistyczny internet i pisać o nim ku przestrodze myślącym ludziom, nie dostając przy tym szału i potrafiąc zachować trzeźwe spojrzenie. Oby jak najwięcej osób Pana czytało.

  15. July 2nd, 2009 at 18:09 | #15

    Quasi :

    * – Na przykład to głośne badanie:

    Nie chciałbym tutaj uprawiać kryptoreklamy, ale chciałem nadmienić że to ja kiedyś nagłośniłem te badania, trzy lata temu jak byłem jeszcze całkiem mały.

    I już tylko z kronikarskiej skrupulatności dodam, że i te badania przeprowadzono w pozycji ‘leżąc’.

  16. empatia
    July 2nd, 2009 at 18:10 | #16

    urbane.abuse :

    A co do założeń o Bogu: Kołakowski o tym fajną książkę popełnił

    “Szkice o filozofii katolickiej”? ;-)

  17. July 2nd, 2009 at 18:17 | #17

    hlb :

    eli.wurman :
    A ostatnio (no ze dwa miesiące będzie?) jakiś dominkanin w Dzienniku przekonywał, że i Hitler i Stalin.

    No, koncepcja konikowa późnego nawrócenia i tu się sprawdza.

    Konikowa koncepcja mnie wzrusza, dzięki, choć nie bardzo rozumiem, kogo oszukuję, kupując od horsa bilet na koncert (zakładając, że nie druknął go sobie na drukarce, tylko musiał zakupić w normalnym obiegu), bo pan artycha i tak ma od tego biletu płacone, a pan organizator ma swój zysk).
    A po za tym podoba mi się koncept nawracania dzikich przed śmiercią, jako forma krucjaty koników. Zero wkładu w produkcję wiernego, bo i lekcje religii odpadają, a zyski nawet większe, bo lepszy jeden nawrócony niż iluś tam długowiernych.

  18. July 2nd, 2009 at 18:20 | #18

    Quasi :

    Podczas gdy ja pisałem także o testowaniu światopoglądu religijnego na wewnętrzną spójność i konsekwencję.

    A to przepraszam. No to moim zdaniem, można ich testować, ale – znowu jeśli chodzi o religie mainstreamowe – oni taki test zniosą celująco. W końcu to oni wymyślil te testy, posługując się pojęciami takimi jak “brzytwa Ockhama” posługujemy się aparatem pojęciowym, który oni udoskonalili podczas setek lat uszlachetniania swojego światopoglądu. Samo słowo “racjonalizm” wymyślili ludzie wierzący w Boga (i przekonani, że istnienie Boga można udowodnić odwołując się do samego tylko “czystego rozumu”).

  19. July 2nd, 2009 at 18:28 | #19

    Marceli Szpak :

    zakładając, że nie druknął go sobie na drukarce, tylko musiał zakupić w normalnym obiegu

    Tutaj chyba zaczynamy dotykać czegoś co sie chyba nazywa Tajemnicą Wiary (nie wiem czy się ściśle wyrażam, bo wiara to kompletnie nie jest moja forma peceta). Zakładając…

  20. Slotna
    July 2nd, 2009 at 18:36 | #20

    bart :

    Nie rozumiem, dlaczego przypieprzasz się do wiarygodności serwisu niewiarygodne.pl.

    Przeczytalam “Autyzm jest chorobą psychiczną?”…

  21. urbane.abuse
    July 2nd, 2009 at 18:36 | #21

    empatia :

    “Szkice o filozofii katolickiej”?

    nie wiem czy to fajne, bo nie czytałem; natomiast “Jeśli Boga nie ma” przeczytany w wieku młodym, a potem powtórzony i poprawiony “Horror metaphysicus” sprawił, że uznałem daremność dyskusji na temat.

  22. July 2nd, 2009 at 18:37 | #22

    hlb :

    Marceli Szpak :
    zakładając, że nie druknął go sobie na drukarce, tylko musiał zakupić w normalnym obiegu
    Tutaj chyba zaczynamy dotykać czegoś co sie chyba nazywa Tajemnicą Wiary (nie wiem czy się ściśle wyrażam, bo wiara to kompletnie nie jest moja forma peceta). Zakładając…

    co nas wprowadza do interesującego zagadnienia, jaki burdel musiał powstać w niebiesiech, po rozkręceniu dilu lewymi odpustami. no bo co – ludzie w dobrej wierze przecież kupowali. I bo tanio.

  23. July 2nd, 2009 at 19:03 | #23

    Marceli Szpak :

    co nas wprowadza do interesującego zagadnienia, jaki burdel musiał powstać w niebiesiech, po rozkręceniu dilu lewymi odpustami. no bo co – ludzie w dobrej wierze przecież kupowali. I bo tanio.

    Na swój sposób mozna przyjąć, że afera z lewymi odpustami to swojego rodzaju kryzys odpustowy. Z jednej strony można na to spojrzec jak na zalanie rynku junk bondami. A z drugiej strony, może bardziej jak na za wysoko wylewarowane kredyty, które okazały się mieć zerową spłacalnośc, a ludzie popadli w syndrom negative equity.

    Tak czy owak, w normalnych warunkach za takie cos można pójść siedzieć. I to nawet na 150 lat…

  24. mdh
    July 2nd, 2009 at 19:15 | #24

    wo :

    Brzmi genialnie. Gdzie konkretnie?

    Niestety, nie explicite, ale jego opis Twojej osoby wyczerpuje cechy, działania szatana w świecie. :)
    Źródło: ‘Orliński, czyli deprawacja totalna’ by RAZ
    Hint by RCC:

    Szatan jako upadły Anioł jest stworzeniem wyższego rzędu niż człowiek i wykorzystuje on całą swą wielką inteligencję do tego, aby doprowadzić człowieka na szczyty nienawiści, absolutnej pychy i ostatecznego zwątpienia. Za cel swego działania szatan upatrują sobie przede wszystkim ludzi uzdolnionych oraz piastujących wysokie funkcje mających wpływ na innych ludzi. Szatan z wielką umiejętnością i znajomością psychologii, a także dziedzicznych obciążeń, próbuje zdobyć takich ludzi i nimi kierować. Kiedy uda mu się to uczynić, będzie usuwał wszelkie przeszkody na drodze ich kariery. Tym można właśnie tłumaczyć zjawisko, iż w pewnych okresach życia niektórym ludziom będącym w służbie zła, bardzo dobrze się powodzi, zdarza się, że osiągają oni sukcesy w biznesie czy polityce. Najgorszy z tego wszystkiego jest fakt, że wielka liczba tych ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, komu służą i dokąd są prowadzeni. Oczywiście są i tacy, którzy dobrowolnie oddali się pod panowanie złych duchów, aby im pomagać. Zły duch opiekuje się uległym mu człowiekiem tylko do chwili wykonania przez niego zła, które szatan względem niego zaplanował. Po wykorzystaniu takiego człowieka staje się on najnędzniejszym sługą królestwa szatana, traktowany zostaje z nienawiścią i pogardą za swą uległość i głupotę.

    Zapewne zrobisz ten sam błąd co w rozmowie ze mną – najpierw “nie posądzasz o złą wolę”, a potem “o rety, on się ośmiela upierać przy swoim zdaniu, to na pewno zła wola wynikająca z wiernego studiowania Schopenhauera”.

    Skądże. Powiedziałem tylko, że stosujesz, nie wytykałem. Łatwiej było drzeć łacha z Ciebie, gdy zachowywałeś się jak zwykle.

    hlb:

    No technicznie, można powiedzieć, że nawrócenie na łożu śmierci to się jeszcze liczy. To tak jakbyś kupił pod salą koncertową bilet od konika. Wiesz, że trochę oszukujesz, trochę ruchaja cię na cenie. Ale co tam – liczy się, że wjechałeś do środka.

    Właśnie nie ruchają na cenie. Zgodnie z przypowieścią (O robotnikach w winnicy Mt 20,1-16) jak Ci się uda załapać w ostatniej chwili masz zagwarantowane to samo, bez wyjątków.

    To jednak różnie bywa, z tym nawracaniem się na łożu śmierci. Sam pamiętam chryję na KULu przy okazji wydawania Powszechnej Encyklopedii Filozofii i nawracaniu pośmiertnym prof. Kotarbińskiego na katolicyzm. Nie obyło się bez wycofywania artykułu, protestów rodziny. Brzydka sprawa.

  25. July 2nd, 2009 at 19:22 | #25

    mdh :

    Właśnie nie ruchają na cenie. Zgodnie z przypowieścią (O robotnikach w winnicy Mt 20,1-16) jak Ci się uda załapać w ostatniej chwili masz zagwarantowane to samo, bez wyjątków.

    A właśnie że ruchają. Co ty opisujesz jest towarem nie ceną. Ceną jest to, ze po śmierci dominikanie eli.wurmana gadają o człowieku co tylko im na myśl przyjdzie. No i tu widzę już niezły rip-off.

  26. fronesis
    July 2nd, 2009 at 19:29 | #26

    @ hlb:
    nauka generalnie działa jak alchemicy w świecie Dysku, naukowcy przelewają, mieszają a bywa, że urywa im brwi. Naukowcy nie muszą zakładać praw natury tak w ogóle, oni je “wytwarzają”. Tzn. tak dlaece kontrolują warunki eksperymentu, że wynik powierdza istnienie “niezmiennych” prawa natury. Ja weźmiesz próbówke z ziutanem pierdzszewanowym i zmieszasz z iphonium to o ile nie popaprzesz w próbówkach uzuskasz to samo pierdut raz za razem. To ne o niezmienność tu idzie ale głównie o zdolność do kontroli uzyskiwaną dzięki laboratorium.

  27. Veln
    July 2nd, 2009 at 19:32 | #27

    @Homeopatia
    http://www.esculap.pl/GAS/index.php?page=news&content_id=23254
    I bądź tu człowieku demokratą.

  28. mdh
    July 2nd, 2009 at 19:38 | #28

    hlb :

    A właśnie że ruchają. Co ty opisujesz jest towarem nie ceną. Ceną jest to, ze po śmierci dominikanie eli.wurmana gadają o człowieku co tylko im na myśl przyjdzie. No i tu widzę już niezły rip-off.

    Zakładałem, że ceną jest stosowanie się do wszystkich zasad i zaleceń KK w najdrobniejszych szczegółach. Wtedy cena jest mniejsza. Cholera gadania po śmierci nie doliczyłem do rachunku. Tylko, po śmierci to człowieka nawet nie ma jak obchodzić, więc w czym problem?

  29. July 2nd, 2009 at 19:46 | #29

    mdh :

    Zakładałem, że ceną jest stosowanie się do wszystkich zasad i zaleceń KK w najdrobniejszych szczegółach.

    To nie jest cena. To są warunki umowy. A jeśli kupujesz pod bramką u konika, to jaka umowa? Skoro kupujesz przed śmiercią, to czego będziesz przestrzegał?

    I znowu wszystko sie zgadza z koncepcja konikową. Jak się nie obrócisz, zawsze dupa z tyłu – jak powiedziała jedna radziecka łyżwiarka figurowa.

  30. July 2nd, 2009 at 19:48 | #30

    Mam temat na krótką notkę. Będzie zajebista! Połączenie pseudonauki i cycków! Więcej nie powiem.

  31. July 2nd, 2009 at 19:49 | #31

    Veln :

    @Homeopatia
    http://www.esculap.pl/GAS/index.php?page=news&content_id=23254
    I bądź tu człowieku demokratą.

    Chętnie bym nim został, ale dostęp tylko dla lekarzy.

  32. mdh
    July 2nd, 2009 at 20:07 | #32

    @ hlb:
    Warunkami umowy jest wyznanie wiary*.

    Skoro kupujesz przed śmiercią, to czego będziesz przestrzegał?

    Dlatego to mi zawsze podchodziło pod wyłudzenie. Nie ja jednak ustanawiałem zasady.

    * Niestety nie wiem które jest tak naprawdę właściwe. Spór o filioque został rozwiązany politycznie. Niby od Dominus Iesus można mówić i tak i tak. Trzeba jakiegoś teologa spytać.

  33. Quasi
    July 2nd, 2009 at 20:13 | #33

    wo :

    A to przepraszam. No to moim zdaniem, można ich testować, ale – znowu jeśli chodzi o religie mainstreamowe – oni taki test zniosą celująco. W końcu to oni wymyślil te testy, posługując się pojęciami takimi jak “brzytwa Ockhama” (…)

    Logiki nie wymyślali tylko “Oni” (“brzytwę Ockhama” – czyli zasadę “ekonomii myślenia” – też nie Ockham wymyślił).
    No i znanych jest kilka testów, które ich typowe twierdzenia zaliczają raczej słabo. A prostsze przykłady testów dla mniej ważnych twierdzeń to można sobie namnożyć całkiem sporo (sam to zresztą robiłeś – choćby w kontekście “naturalnych metod planowania rodziny” vs. antykoncepcja czy “przerywania uporczywej terapii” vs. eutanazja).

    Owszem, zdawalność tych testów mogą sobie poprawiać, i rzeczywiście to robią (choć wtedy pojawiają się nowe testy…), po prostu modyfikując swoje twierdzenia (np. dotyczące definicji boskich atrybutów). A że niewiele ich ogranicza, więc w tym modyfikowaniu mogą sobie szaleć do woli. Główny problem jaki się z tym wiąże jest taki, czy nadal będzie im się chciało wierzyć w tak zmodyfikowane twierdzenia…

    wo :

    No, stosując metodę zwykłego “zdrowego rozsądku” można udowodnić mnóstwo nierozsądnych rzeczy.

    Których nierozsądność stwierdzasz stosując metodę zwykłego “zdrowego rozsądku”, tak?

    Oczywiście, nawet najzdrowszy rozsądek nie gwarantuje każdorazowego osiągania “prawdy” (w sensie, w jakim sobie tę “prawdę” ów rozsądek definiuje), choćby dlatego, że wynik zależy od jakości&kompletności danych, które w ów rozsądek wpuścisz – “śmieci na wejściu, śmieci na wyjściu”.

    wo :

    Nie wiadomo, kiedy indukcja jest stosowalna, a kiedy nie jest. Każdy musi zrobić jakieś arbitralne założenie w tej kwestii.

    No chyba założenie jest takie, że do wnioskowania o prawidłowościach rządzących obserwablami stosowalna jest zawsze. Pytanie tylko – jak ją stosować (jak długa sekwencja samych orłów wystarczy, by nas przekonać, że badana moneta nie ma reszki?; jaką p-value uznać za “istotność statystyczną”?; co to znaczy “być przekonanym” rozumowaniem indukcyjnym?). Ale nie wiem czy odpowiedź leży w doprecyzowaniu samego założenia o jej stosowalności, czy może da się je jakoś wywnioskować; czy może jest tak jak Ty twierdzisz – że trzeba wprowadzić jakieś dodatkowe założenia.

    pozdrawiam

  34. janekr
    July 2nd, 2009 at 20:13 | #34

    wo :

    Na dobrą sprawę, złym wpływem na dziecko może być samo to, że ono Zobaczyło Coś Ekstremalnie Nieprzyzwoitego – i nieważne, że tak poza tym niczego weryfikowalnie złego temu dziecku to nie zrobiło, wystarczy sam fakt, że zobaczyło. Panowie, ja naprawdę z zaniepokojeniem obserwuję Wasze nieprzygotowanie do dyskutowania z Terlikowskim – chyba napiszę jakąś “Summa contra pojebes”.

    Czy dobrą taktyka nie byłoby konsekwentne no-i-anie?

    “Zobaczyło coś nieprzyzwoitego.
    – No i?”

    Inna ważna zasada jest taka: po każdym “zgodzi się pan ze mną” czy “jest zupełnie oczywiste” należy delikwenta wstrzymywać i mówić “chwileczkę, niech pomyślę”, po czym zgadzać się bądź nie.

    wo :

    można ich testować, ale – znowu jeśli chodzi o religie mainstreamowe – oni taki test zniosą celująco. W końcu to oni wymyślil te testy, posługując się pojęciami takimi jak “brzytwa Ockhama” posługujemy się aparatem pojęciowym, który oni udoskonalili podczas setek lat uszlachetniania swojego światopoglądu.

    Patrz Boy^WFeyman, który wspomina, jak kiedyś dyskutował z młodymi rabinami na temat moralności wynajmowania szabesgojów:

    “Bardzo mnie to przygnębiło, więc postanowiłem odbyć z nimi logiczną dysputę i zapędzić ich w ślepy zaułek. Ponieważ wychowałem się w żydowskim domu, byłem oblatany w różnych logicznych kruczkach i pomyślałem sobie: „Ale będzie ubaw!”.
    Mój plan przedstawiał się następująco:[…] Potem stopniowo dociskałbym śrubę, powoli, delikatnie, aż wreszcie trach – miałbym ich przypartych do muru!
    No i co się stało? Bądź, co bądź, uczyli się na rabinów. Byli w tym dziesięć razy lepsi ode mnie! Za każdym razem, kiedy mi się wydawało, że już mi się nie wyślizną, kilka uników – nie pamiętam, jakich – i byli wolni! Naiwny: sądziłem, że wpadłem na jakiś oryginalny pomysł! W Talmudzie dyskutowano o tym przez całe wieki! Obalić moje argumenty było dla nich jak
    pstryknąć palcem i bez trudu się wywinęli.”

  35. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 20:16 | #35

    fronesis :

    Ja weźmiesz próbówke z ziutanem pierdzszewanowym i zmieszasz z iphonium to o ile nie popaprzesz w próbówkach uzuskasz to samo pierdut raz za razem. To ne o niezmienność tu idzie ale głównie o zdolność do kontroli uzyskiwaną dzięki laboratorium.

    Gdyby się zmieszały same ze siebie poza laboratorium (powiedzmy: w peerelowskim mogilniku), wyszłoby coś innego?

  36. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 20:18 | #36

    janekr :

    Czy dobrą taktyka nie byłoby konsekwentne no-i-anie?
    “Zobaczyło coś nieprzyzwoitego.
    – No i?”

    “Usia siusia, usia siusia,
    Ja widziałam u tatusia.”
    Było w przedszkolu.

  37. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 20:20 | #37

    wo :

    Na dobrą sprawę, złym wpływem na dziecko może być samo to, że ono Zobaczyło Coś Ekstremalnie Nieprzyzwoitego – i nieważne, że tak poza tym niczego weryfikowalnie złego temu dziecku to nie zrobiło, wystarczy sam fakt, że zobaczyło.

    Na dobrą sprawę, złym wpływem na dziecko może być samo to, że ono Nie Zobaczyło Czegoś Ekstremalnie Nieprzyzwoitego – i nieważne, że tak poza tym niczego weryfikowalnie złego temu dziecku to nie zrobiło, wystarczy sam fakt, że je ten widok ominął.

  38. July 2nd, 2009 at 21:07 | #38

    Jezusmaria, głupio kliknąłem na news, że się TK zajmie skargą jakiegoś pajaca, który twierdzi, że obowiązek zapinania pasów odbiera mu wolność&godność; a na dodatek przeczytałem jeszcze komentarze. Drogie BdB – zapinać i dać się odrzeć z godności czy nie zapinać i rozwalić sobie ryło przy byle stłuczce?

  39. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 21:26 | #39

    eli.wurman :

    Jezusmaria, głupio kliknąłem na news, że się TK zajmie skargą jakiegoś pajaca, który twierdzi, że obowiązek zapinania pasów odbiera mu wolność&godność; a na dodatek przeczytałem jeszcze komentarze. Drogie BdB – zapinać i dać się odrzeć z godności czy nie zapinać i rozwalić sobie ryło przy byle stłuczce?

    Wolność jeszcze na upartego rozumiem, ale dlaczego godność?
    I którą godność? Osobową? osobistą? trupią? zawodową?

    EDIT: możesz jeździć bez pasów, za to w zbroi, hełmie i z rapierem, wówczas zarówno godność, jak ryło ocaleją.

  40. July 2nd, 2009 at 21:29 | #40

    @ Gammon No.82:
    Nobo Cię państwo totalitarne zmusza do działania wbrew sobie i w ten sposób Cię odziera z przyrodzonej ludzkiej godności, co ją mamy, bo Jezus zginął na krzyżu za nasze grzechy.

  41. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 21:33 | #41

    eli.wurman :

    Nobo Cię państwo totalitarne zmusza do działania wbrew sobie i w ten sposób Cię odziera z przyrodzonej ludzkiej godności, co ją mamy, bo Jezus zginął na krzyżu za nasze grzechy.

    Według TK nie można nikogo odrzeć z godności ludzkiej&przyrodzonej, albowiem jest ona “nienaruszalna” w sensie, że nie da jej się naruszyć, a nie w sensie, że nie wolno jej naruszyć.

    BTW nie wiem, jak tam twoje grzechy, ale za moje musiałby zginąć cały batalion Chrystusów. EDIT: a w ogóle Patti Smith śpiewała “Jesus died for somebody’s sins but not mine”.

  42. July 2nd, 2009 at 21:35 | #42

    Gammon No.82 :

    BTW nie wiem, jak tam twoje grzechy, ale za moje musiałby zginąć cały batalion Chrystusów.

    Skłaniam się ku temu, czym Quasi glanował terlikowszczaków: jak się jest ateuszem i ma wyjebane na koncepcję grzechu to się nie grzeszy; also: każdy z nas czasem jest straszną mendą.

  43. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 21:37 | #43

    eli.wurman :

    Skłaniam się ku temu, czym Quasi glanował terlikowszczaków: jak się jest ateuszem i ma wyjebane na koncepcję grzechu to się nie grzeszy; also: każdy z nas czasem jest straszną mendą.

    Coś w tym jest. Czasami jak mam moralniaka to się zastanawiam, jak można go mieć przy osikaniu koncepcji grzechu. Widać to jest niezależne.

  44. Slotna
    July 2nd, 2009 at 22:01 | #44

    Gammon No.82 :

    Coś w tym jest. Czasami jak mam moralniaka to się zastanawiam, jak można go mieć przy osikaniu koncepcji grzechu. Widać to jest niezależne.

    Ale moralniaka w jakim sensie?

  45. July 2nd, 2009 at 22:04 | #45

    Slotna :

    Ale moralniaka w jakim sensie?

    No pewnie, że jak zrobi coś niemoralnego, to go potem wyrzuty sumienia męczą.

  46. Veln
    July 2nd, 2009 at 22:08 | #46

    bart :

    Chętnie bym nim został, ale dostęp tylko dla lekarzy.

    A tam, nie do końca. Ale sorry, z newslettera to mam i pomyliło mi się, że logować się nie trzeba. No to przekopiuję.

    Teraz każdy będzie mógł leczyć!
    Z zagranicy; 2009-07-02 Polskie Towarzystwo Homeopatii Klinicznej.

    Dostęp do “medycyny komplementarnej” zapisany w Federalnej Konstytucji Szwajcarii

    Szwajcarzy opowiedzieli się za powszechnym dostępem do medycyny komplementarnej, w tym homeopatii, w ramach podstawowego ubezpieczenia zdrowotnego. Szwajcaria jest pierwszym krajem, w którym taka możliwość zostanie zapisana w Konstytucji. Inicjatorzy podkreślają, że wynik głosowania umożliwia rozpoczęcie współpracy pomiędzy praktykującymi medycynę klasyczną i komplementarną – informuje w przesłanym komunikacie Polskie Towarzystwo Homeopatii Klinicznej.

    Przeprowadzone w maju w Szwajcarii referendum jest wynikiem obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej, która umożliwia poddanie pod powszechne głosowanie zmian konstytucyjnych pod warunkiem zebrania pod projektem 100 000 podpisów w ciągu 18 miesięcy. Wysokie, 67-procentowe poparcie dla wprowadzenia zapisu w Konstytucji, a także jego akceptacja przez każdy z kantonów daje podstawy do dalszych prac nad włączeniem pięciu metod medycyny komplementarnej do podstawowego ubezpieczenia zdrowotnego.

    Kolejnym efektem przeprowadzonego referendum będzie określenie zasad przyznawania tytułu terapeuty osobom bez wykształcenia medycznego, jak również włączenie do programu nauczania na uczelniach medycznych wykładów z zakresu medycyny komplementarnej. Ważnym elementem dyskusji, jaka miała miejsce w Szwajcarii jest zaakceptowanie oceniania skuteczności i efektywności kosztowej medycyny komplementarnej przez pryzmat szeroko rozumianych metod naukowych, nie zaś metod badawczych stosowanych w przypadku medycyny klasycznej.

    Wynik referendum szwajcarskiego jest odzwierciedleniem trendu obecnego w całej Europie. Pacjenci coraz częściej przedkładają naturalne sposoby leczenia nad leczenie chemiczne, a homeopatia cieszy się coraz większym zaufaniem i zainteresowaniem – donosi w przesłanym oświadczeniu Polskie Towarzystwo Homeopatii Klinicznej.

  47. Veln
    July 2nd, 2009 at 22:12 | #47

    eli.wurman :

    Jezusmaria, głupio kliknąłem na news, że się TK zajmie skargą jakiegoś pajaca, który twierdzi, że obowiązek zapinania pasów odbiera mu wolność&godność; a na dodatek przeczytałem jeszcze komentarze. Drogie BdB – zapinać i dać się odrzeć z godności czy nie zapinać i rozwalić sobie ryło przy byle stłuczce?

    Oh, ale to nie jest tak. Przecież każdy kto nie jest totalitarnym socjalistą wie, że zapinanie pasów zwiększa ryzyko śmierci w wypadku wypadku. Zamiast na ten wypadek wypadnąć, zostaje się zgniecionym w krwawą miazgę. I przez co to wszystko? Przez socjalizm!

  48. July 2nd, 2009 at 22:12 | #48

    Quasi :

    Których nierozsądność stwierdzasz stosując metodę zwykłego “zdrowego rozsądku”, tak?

    Oczywiście, bo są przecież zdroworozsądkowe zabawy typu paradoksy Zenona z Elei.

    janekr :

    Czy dobrą taktyka nie byłoby konsekwentne no-i-anie?

    Pijarowo kiepską, bo pijarowo zawsze korzystniej wypada ten, który się troszczy o dziateczki nasze ukochane od tego, który uważa, że to żaden problem, że dziateczki poniosą krzywdę.

  49. Quasi
    July 2nd, 2009 at 22:12 | #49

    mdh :

    Bart, to nie sięganie, to puszczenie pawia z mema. Ja na Terlikowskiemu i reszcie mogę odpowiedzieć tym:
    Comparing the Impact of Homosexual and Heterosexual Parents on Children
    http://www.informaworld.com/smpp/content~db=all~content=a904829598

    Ja ze 2-3 lata temu (stąd ryzyko nieaktualności) też w tej sprawie serczowałem i wyserczowałem to:

    – S Golombok, A Spencer, i M Rutter, “Children in lesbian and single-parent households: psychosexual and psychiatric appraisal,” Journal of Child Psychology and Psychiatry, and Allied Disciplines 24, no. 4 (Październik 1983): 551-572.
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/6630329

    – F Tasker i S Golombok, “Adults raised as children in lesbian families,” The American Journal of Orthopsychiatry 65, no. 2 (Kwiecień 1995): 203-215.
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7611338

    – Norman Anderssen, Christine Amlie, i Erling André Ytterøy, “Outcomes for children with lesbian or gay parents. A review of studies from 1978 to 2000,” Scandinavian Journal of Psychology 43, no. 4 (Wrzesień 2002): 335-351.
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/12361102

    – William Meezan i Jonathan Rauch, “Gay marriage, same-sex parenting, and America’s children,” The Future of Children / Center for the Future of Children, the David and Lucile Packard Foundation 15, no. 2 (2005): 97-115.
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16158732

    – Dorothy A Greenfeld, “Reproduction in same sex couples: quality of parenting and child development,” Current Opinion in Obstetrics & Gynecology 17, no. 3 (Czerwiec 2005): 309-312.
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/15870566

    – Fiona Tasker, “Lesbian mothers, gay fathers, and their children: a review,” Journal of Developmental and Behavioral Pediatrics: JDBP 26, no. 3 (Czerwiec 2005): 224-240.
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/15956875

    – Nanette Gartrell et al., “The national lesbian family study: 4. Interviews with the 10-year-old children,” The American Journal of Orthopsychiatry 75, no. 4 (Październik 2005): 518-524, doi:10.1037/0002-9432.75.4.518.
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16262511

    – H M W Bos, F van Balen, i D C van den Boom, “Lesbian families and family functioning: an overview,” Patient Education and Counseling 59, no. 3 (Grudzień 2005): 263-275, doi:10.1016/j.pec.2004.10.006.
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16326265

    Jako podsumowanie jeszcze to:

    – “New Position Statement Adopted by the American Psychiatric Association (APA): Adoption and Co-Parenting of Children by Same-Sex Couples” (American Psychiatric Association, Grudzień 13, 2002).

    – “Resolution on Sexual Orientation and Marriage” (American Psychological Association, Lipiec 2004).

    – “GLBT POLICY COMPENDIUM” (American Medical Association, Wrzesień 2005).

    – “Lesbian & Gay Parenting” (American Psychological Association, 2005).

    – Leslie Cooper i Paul Cates, TOO HIGH A PRICE: The Case Against Restricting Gay Parenting (New York: American Civil Liberties Union Foundation, 2006).

    Znalazłem także literaturę naukową(?) będącą przeciw:

    – P Cameron, K Cameron, i T Landess, “Errors by the American Psychiatric Association, the American Psychological Association, and the National Educational, Association in representing homosexuality in amicus briefs about Amendment 2 to the U.S. Supreme Court,” Psychological Reports 79, no. 2 (Październik 1996): 383-404.
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/8909060

    – P Cameron i K Cameron, “Did the APA misrepresent the scientific literature to courts in support of homosexual custody?,” The Journal of Psychology 131, no. 3 (Maj 1997): 313-332.
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/9153794

    – P Cameron, “Homosexual parents: testing “common sense”–a literature review emphasizing the Golombok and Tasker longitudinal study of lesbians’ children,” Psychological Reports 85, no. 1 (Sierpień 1999): 282-322.
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/10575993

    – P Cameron, K Cameron, i T Landess, “Green, Mandel, Hotvedt, Gray, and Smith’s study of 50 lesbian mothers and their children: inconsistencies in four published reports of the data,” Psychological Reports 88, no. 3 Pt 2 (Czerwiec 2001): 1223-1234.
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11597080

    – Paul Cameron i Kirk Cameron, “Children of homosexual parents report childhood difficulties,” Psychological Reports 90, no. 1 (Luty 2002): 71-82.
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11899016

    – Paul Cameron, “Children of homosexuals and transsexuals more apt to be homosexual,” Journal of Biosocial Science 38, no. 3 (Maj 2006): 413-418, doi:10.1017/S002193200502674X.
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16613625

    – Timothy J. Dailey, “Homosexuality and Child Sexual Abuse,” OrthodoxToday.org, 2004.

    – George A. Rekers, “Review Of Research On Homosexual Parenting, Adoption, And Foster Parenting,” 2004.
    Krytyka:
    – ACLU: Howard v. Arkansas – George Rekers Fact Sheet (10/4/2004)
    http://en.wikipedia.org/wiki/George_Alan_Rekers#Accusation_of_Bias

    pozdrawiam

  50. July 2nd, 2009 at 22:13 | #50

    eli.wurman :

    No pewnie, że jak zrobi coś niemoralnego, to go potem wyrzuty sumienia męczą.

    W sensie, że jak się kogoś skrzywdzi i dostajesz echo z empatii?

  51. July 2nd, 2009 at 22:19 | #51

    Veln :

    wszystko? Przez socjalizm!

    To jest jednak zbrodniczy system.

    mrw :

    W sensie, że jak się kogoś skrzywdzi i dostajesz echo z empatii?

    No, właśnie o to.

  52. Slotna
    July 2nd, 2009 at 22:25 | #52

    eli.wurman :

    No, właśnie o to.

    No wlasnie co to ma wspolnego z koncepcja grzechu?

  53. July 2nd, 2009 at 22:29 | #53

    eli.wurman :

    Drogie BdB – zapinać i dać się odrzeć z godności czy nie zapinać i rozwalić sobie ryło przy byle stłuczce?

    A wiesz, must investigate further, ale ponoć zwiększanie bezpieczeństwa przynosi rozluźnienie czujności i w efekcie życia uratowane przez zapinanie pasów są równoważone przez śmierci w wyniku mniej ostrożnej jazdy. Takoż wprowadzenie bezpiecznych zakrętek na lekach podobno paradoksalnie zwiększyło ilość zatruć dzieci – rodzice niefrasobliwie zaczęli zostawiać Tramal na kuchennych stołach or sth. O pasach może niech się jakiś UPR-boy wypowie, bo Korwin dużo gardłował o nich swojego czasu.

  54. July 2nd, 2009 at 22:30 | #54

    Slotna :

    No wlasnie co to ma wspolnego z koncepcja grzechu?

    Już teraz w sumie chyba nie mam pojęcia: od tak dawna mnie to nie dotyczy, że generalnie grzech mi się zlał z czynem niemoralnym.

  55. Quasi
    July 2nd, 2009 at 22:30 | #55

    wo :

    Których nierozsądność stwierdzasz stosując metodę zwykłego “zdrowego rozsądku”, tak?

    Oczywiście, bo są przecież zdroworozsądkowe zabawy typu paradoksy Zenona z Elei.

    Ale paradoksy Zenona chyba właśnie nie są zdroworozsądkowe:

    – Są sprzeczne z obserwacją.
    Co oczywiście Eleaci wiedzieli.

    – Są sprzeczne z (dostępną starożytnym Grekom) “teorią” – np. da się łatwo policzyć kiedy Achilles dogoni żółwia.
    To zapewne Eleaci też potrafili zrobić.

    Oni chyba tymi paradoksami chcieli pokazać, że dostępna wówczas wiedza o świecie jest rażąco niepełna.

  56. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 22:39 | #56

    Slotna :

    Ale moralniaka w jakim sensie?

    eli.wurman :

    No pewnie, że jak zrobi coś niemoralnego, to go potem wyrzuty sumienia męczą.

    No tak, coś w tym rodzaju, chociaż “sumienie” brzmi tak jakoś anachronicznie. W każdym razie czasami mnie coś tak uwiera. “I właśnie to coś nazywamy moralniakiem”.

  57. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 22:49 | #57

    Slotna :

    No wlasnie co to ma wspolnego z koncepcja grzechu?

    “- Bogowie stali się od pewnego czasu tylko retorycznymi figurami – odrzekł niedbale Petroniusz (…)”
    Grzech chyba również. Ale moralniak to moralniak.

  58. Quasi
    July 2nd, 2009 at 23:00 | #58

    bart :

    A wiesz, must investigate further, ale ponoć zwiększanie bezpieczeństwa przynosi rozluźnienie czujności i w efekcie życia uratowane przez zapinanie pasów są równoważone przez śmierci w wyniku mniej ostrożnej jazdy. Takoż wprowadzenie bezpiecznych zakrętek na lekach podobno paradoksalnie zwiększyło ilość zatruć dzieci – rodzice niefrasobliwie zaczęli zostawiać Tramal na kuchennych stołach or sth. O pasach może niech się jakiś UPR-boy wypowie, bo Korwin dużo gardłował o nich swojego czasu.

    O nieskutecznych pasach (i być może – na zasadzie analogii – prezerwatywach) kiedyś był artykuł w Lancecie:

    J Richens, J Imrie, i A Copas, “Condoms and seat belts: the parallels and the lessons,” Lancet 355, no. 9201 (Styczeń 29, 2000): 400-403, doi:10.1016/S0140-6736(99)09109-6.
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/10665571

    Nicpoń też kiedyś przedstawiał “niepodważalny argument”: Otóż jego brat kiedyś miał wypadek, w wyniku którego rozbite auto stanęło w płomieniach. A że brat nie miał zapiętych pasów (bo Nicponie dla zasady leją na przepisy ruchu drogowego i są z tego dumni), to sobie z auta wyszedł. Ale gdyby miał zapięte, to by się w aucie spalił. O.

    Ale generalnie to tym “wolnościowcom” nie o to chodzi, że chcą jeździć bez pasów – bo część z nich chce zapinać pasy – lecz o to, że się ich zmusza do jeżdżenia w pasach. Analogicznie przeszkadza im obowiązek edukacyjny dla dzieci.

    pozdrawiam

  59. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 23:08 | #59

    Quasi :

    J Richens, J Imrie, i A Copas, “Condoms and seat belts: the parallels and the lessons,” Lancet 355, no. 9201 (Styczeń 29, 2000): 400-403, doi:10.1016/S0140-6736(99)09109-6.
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/10665571

    Mnie się najbardziej podoba teza:

    …increased use of condom increases the number of transmission caused by condom failure…

    Tylko nieużywanie kondona na 100% gwarantuje niezarażenie przez awarię kondona.

  60. July 2nd, 2009 at 23:08 | #60

    Quasi :

    A że brat nie miał zapiętych pasów (bo Nicponie dla zasady leją na przepisy ruchu drogowego i są z tego dumni), to sobie z auta wyszedł.

    Jakoś słabo mi się chce wierzyć w tego typu historie, bo nasłuchałem się ich od cholery: każdy kozak, który jeździ bez pasów ma wujka/brata/kuzyna który w ten sposób uratował sobie życie.

    Quasi :

    to, że się ich zmusza do jeżdżenia w pasach

    Przecież nikt ich nie zmusza do jeżdżenia w pasach. Zmuszani są jedynie do ponoszenia konsekwencji niepodporządkowania się obowiązkowi. Nie rozumiem więc jakie mają emo.

    Quasi :

    Analogicznie przeszkadza im obowiązek edukacyjny dla dzieci.

    Nie jestem w stanie tego stanowiska zrozumieć, choć parę razy się już przymierzałem. To bucowate jest mocno.

  61. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 23:13 | #61

    eli.wurman :

    Przecież nikt ich nie zmusza do jeżdżenia w pasach. Zmuszani są jedynie do ponoszenia konsekwencji niepodporządkowania się obowiązkowi.

    E no przesadzasz, różne są rodzaje przymusu.

  62. July 2nd, 2009 at 23:13 | #62

    eli.wurman :

    Nie jestem w stanie tego stanowiska zrozumieć, choć parę razy się już przymierzałem. To bucowate jest mocno.

    To wyobraź sobie, że musisz posyłać swoje dziecko do szkółki parafialnej i ono za każdym razem wraca z płonącym mózgiem. To jest rzeczywistość Nicponia, man. On w takim świecie żyje na codzień. Żyje i walczy, bo nic innego mu nie pozostało.

  63. July 2nd, 2009 at 23:16 | #63

    fronesis :

    Ja weźmiesz próbówke z ziutanem pierdzszewanowym i zmieszasz z iphonium to o ile nie popaprzesz w próbówkach uzuskasz to samo pierdut raz za razem.

    Rozumiem, że miałeś na myśli dwupierdziszewian ziutanowy. Inaczej musiałbym ci wypalić prosto z mojego ajtiunsa: bredzisz!

  64. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 23:16 | #64

    bart :

    To wyobraź sobie, że musisz posyłać swoje dziecko do szkółki parafialnej i ono za każdym razem wraca z płonącym mózgiem. To jest rzeczywistość Nicponia, man. On w takim świecie żyje na codzień. Żyje i walczy, bo nic innego mu nie pozostało.

    Ale Nicponięta nie są chyba przymuszane do uczęszczania do ateistycznej, komunoliberalnej, moskiewsko-brukselskiej szkoły. Tylko do jakiejś tam szkoły.

  65. July 2nd, 2009 at 23:19 | #65

    Gammon No.82 :

    E no przesadzasz, różne są rodzaje przymusu.

    Dupa, dupa: nie ma przecież przymusu prowadzenia samochodu. Prawo jazdy – jest, jak sama nazwa wskazuje, prawem, rodzajem przywileju, do którego ma się dostęp po spełnieniu określonych warunków i zaakceptowaniu wymogów oraz ograniczeń.

    bart :

    To wyobraź sobie, że musisz posyłać swoje dziecko do szkółki parafialnej i ono za każdym razem wraca z płonącym mózgiem.

    No nie, przecież nie ma obowiązku szkolnego pt. wysyłamy dzieci do szkoły w której zrobią twojemu dziecku lato muminków.

    bart :

    To jest rzeczywistość Nicponia, man. On w takim świecie żyje na codzień. Żyje i walczy, bo nic innego mu nie pozostało.

    Ej, zdaje się że Nicpoń kozaczy że ma w cholerę hajsu: polecam zorganizowanie ze swoimi ziomami szkoły prywatnej/społecznej. Generalnie polecam taką operację wszystkim tym, którzy są niezadowoleni z publicznej edukacji. Przecież jest tylko obowiązek realizacji: rodzaj tej realizacji już może być znacząco różny, w zależności jakie kto ma porno i ile chce na to wydać hajsu (co jeszcze przy okazji mówi coś ciekawego o wolnościowcach – chętnie się pobawią w prywatne państwo ale najlepiej za cudze pieniądze).

  66. July 2nd, 2009 at 23:22 | #66

    Panowie, Gospodarz się kurwa nie zna na edukacji, ale ma nadzieję, że nawet szkoła prowadzona przez negujących Holokaust kreacjonistów Młodej Ziemi musi realizować program nauczania z biologii i nie może po uważaniu zastąpić historii nauką o Biblii?

  67. July 2nd, 2009 at 23:25 | #67

    bart :

    nawet szkoła prowadzona przez negujących Holokaust kreacjonistów Młodej Ziemi musi realizować program nauczania z biologii i nie może po uważaniu zastąpić historii nauką o Biblii

    Oczywiście, że trzeba realizować program, ale: program można realizować w minimalnym zakresie i poświęcać więcej czasu na zajęcia, na których się odkłamuje te brednie, że obserwowalny wszechświat ma jakieś 13,7 mld lat.

  68. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 23:26 | #68

    eli.wurman :

    Dupa, dupa: nie ma przecież przymusu prowadzenia samochodu. Prawo jazdy – jest, jak sama nazwa wskazuje, prawem, rodzajem przywileju, do którego ma się dostęp po spełnieniu określonych warunków i zaakceptowaniu wymogów oraz ograniczeń.

    To samo można powiedzieć o każdym (prawie?) aspekcie życia w cywilizowanym społeczeństwie. Zresztą w niecywilizowanym też.

    Ej, zdaje się że Nicpoń kozaczy że ma w cholerę hajsu: polecam zorganizowanie ze swoimi ziomami szkoły prywatnej/społecznej.

    E tam, niech wyśle gówniarzy do najbardziej zapiździałego zakątka Teksasu, gdzie wrony zawracają i gdzie Roy Bean robił “Law and Order West of Rio Pecos”. A po godzinach niech chodzą do harcówki zorganizowanej przy jakiejś milicji chrześcijańskiej i trenują strzelanie do abort-doktorów.
    A jak go na to nie stać, to niech się wali. W wolnym społeczeństwie wolnych ludzi płacz nicponiów i nieudaczników nie idzie pod niebiosy. :-D

  69. July 2nd, 2009 at 23:26 | #69

    bart :

    No nie, przecież nie ma obowiązku szkolnego pt. wysyłamy dzieci do szkoły w której zrobią twojemu dziecku lato muminków.

    Zdefiniuj lato muminków. A potem zrozum, że według poglądów Nicponia lato muminków robi dzieciom 99,99% szkół w tym kraju. Owszem, ma kupę kasy i mógłby teoretycznie zapisać dziecko do jakiejś szkoły z internatem prowadzonej przez Opus Dei czy inne coś, ale zamiast tego woli psioczyć w Internetach na totalitarnych socjalistów.

  70. Slotna
    July 2nd, 2009 at 23:26 | #70

    eli.wurman :

    Jakoś słabo mi się chce wierzyć w tego typu historie, bo nasłuchałem się ich od cholery: każdy kozak, który jeździ bez pasów ma wujka/brata/kuzyna który w ten sposób uratował sobie życie.

    Ha, moj dziadek sobie w ten sposob uratowal zycie i od tej pory jezdzi w pasach ;)

  71. Quasi
    July 2nd, 2009 at 23:28 | #71

    eli.wurman :

    Jakoś słabo mi się chce wierzyć w tego typu historie, bo nasłuchałem się ich od cholery: każdy kozak, który jeździ bez pasów ma wujka/brata/kuzyna który w ten sposób uratował sobie życie.

    Ba, a kto nie ma. Ja to mam nawet z relacji własnego ojca, który to niby wypinał duszoną pasami pasażerkę w wozie po dachowaniu.

    eli.wurman :

    Przecież nikt ich nie zmusza do jeżdżenia w pasach. Zmuszani są jedynie do ponoszenia konsekwencji niepodporządkowania się obowiązkowi. Nie rozumiem więc jakie mają emo.

    Ej, w sumie racja – o co to emo? Czy to nicponi chcących jeździć bez pasów, czy to gejów w Iranie…

    Nie miałbyś emo, gdyby – jak to drzewiej bywało – praktykowanie sodomii było Ci dopuszczone, ale pod warunkiem, że gdy Cie przyłapią, to ponosisz konsekwencje w postaci przyjęcia tego urządzenia w odpowiedni grzeszny otwór? Walenie gruchą wzmacnia paluchy…

    eli.wurman :

    Analogicznie przeszkadza im obowiązek edukacyjny dla dzieci.

    Nie jestem w stanie tego stanowiska zrozumieć, choć parę razy się już przymierzałem. To bucowate jest mocno.

    Im chodzi o to, że swoje dzieci – rzecz jasna, mądre po tatusiach – oczywiście kształciliby w najlepszych ze szkół prywatnych, albo wręcz osobiście. Za to głąby opornie przyjmujące wiedzę zamiast siedzieć i pierdzieć w szkołach, powinny iść do pracy. To samo dotyczy ludzi utalentowanych, którzy potrafią zarabiać kasę bez edukacji – zdolnych sportowców, zdolnych szachistów itp.. Po co takiemu szkoła?

    Ponadto podkreślają, że dziecko jest własnością rodzica i to wyłącznie rodzice powinni decydować o losach dziecka. Nie tylko zresztą o losach edukacyjnych: Korwin swego czasu opowiadał się za tym, by rodzice wydawali swoje 9letnie córki za mąż, zanim te zaczną się puszczać.

    pozdrawiam

  72. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 23:31 | #72

    bart :

    Panowie, Gospodarz się kurwa nie zna na edukacji, ale ma nadzieję, że nawet szkoła prowadzona przez negujących Holokaust kreacjonistów Młodej Ziemi musi realizować program nauczania z biologii i nie może po uważaniu zastąpić historii nauką o Biblii?

    Nie musi tylko powinna. A wiadomo, że “w ogóle dużo jest na świecie takich rzeczy, których robić nie wolno, ale można”.

  73. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 23:34 | #73

    Quasi :

    Walenie gruchą

    Alhoholizm i onanizm
    Wzmacnia umysł i organizm.

  74. Quasi
    July 2nd, 2009 at 23:36 | #74

    bart :

    To wyobraź sobie, że musisz posyłać swoje dziecko do szkółki parafialnej i ono za każdym razem wraca z płonącym mózgiem. To jest rzeczywistość Nicponia, man. (…)

    Nicpoń jest dumny z tego, że swoje córki posyła do (katolickiej) szkoły prywatnej (społecznej?). Prowadzonej przez jakieś siostry zakonne. I do tego, zdaje się, w tej szkole uczy jego żona.

  75. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 23:36 | #75

    bart :

    ma kupę kasy i mógłby teoretycznie zapisać dziecko do jakiejś szkoły z internatem prowadzonej przez Opus Dei czy inne coś, ale zamiast tego woli psioczyć w Internetach na totalitarnych socjalistów

    Quasi :

    Ponadto podkreślają, że dziecko jest własnością rodzica

    Wniosek: Nicpoń nie ceni swojej własności. Woli ją wydać na pastwę komunoliberalnej indoktrynacji.

  76. Quasi
    July 2nd, 2009 at 23:36 | #76

    Gammon No.82 :

    Alhoholizm i onanizm
    Wzmacnia umysł i organizm.

    Kto pije i pali, ten nie ma robali.

  77. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 23:38 | #77

    Quasi :

    Kto pije i pali, ten nie ma robali.

    Harcerz pije, pali,
    Byleby go nie złapali.

  78. July 2nd, 2009 at 23:39 | #78

    Gammon No.82 :

    To samo można powiedzieć o każdym (prawie?) aspekcie życia w cywilizowanym społeczeństwie.

    No niezakoniecznie. Są takie prawa, które się człowiekowi należą jak psu buda i takie, które się uzyskuje poprzez spełnienie odpowiednich wymogów.

    bart :

    A potem zrozum, że według poglądów Nicponia lato muminków robi dzieciom 99,99% szkół w tym kraju.

    Okay, grepuję ten punkt.

    Quasi :

    Czy to nicponi chcących jeździć bez pasów, czy to gejów w Iranie…

    No i widzisz, nie łapiesz tego samego co Gammon kilka linijek wyżej. Poza tym – porównywanie irańskiego i polskiego porządku prawnego nam pewnie nie wyjdzie, bo a) się na tym zupełnie nie znamy, b) ciężko o materiały. Istnieje różnica pomiędzy prawem jazdy jako szczególnym rodzajem uprawnień: nikt przecież nie zmusza Cię do prowadzenia samochodu, odbierając dokument wiesz jakie zasady będą Cię dotyczyły. Kierowcą się bywa, gejem się jest. Twoja analogia żeby banglała musiałaby polegać na tym, że jako gej chcę się przeprowadzić do Iranu, ale po zgrepowaniu ich prawa odpuszczam.

    Quasi :

    i to wyłącznie rodzice powinni decydować o losach dziecka

    I jednocześnie twierdzą, że aborcja jest fe?

  79. Quasi
    July 2nd, 2009 at 23:39 | #79

    Gammon No.82 :

    Harcerz pije, pali,
    Byleby go nie złapali.

    Chcesz mieć mięśnie jak atleta? Rób codziennie masaż fleta.

  80. July 2nd, 2009 at 23:40 | #80

    Jesteście idealnym targetem dla mojej nowej notki o pseudonauce i cyckach!

  81. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 23:42 | #81

    Quasi :

    prawa, które się człowiekowi należą jak psu buda

    Na obozie fajno jest:
    Można flaszkę obalić,
    Opierdolić jakiś sklep,
    I komendę podpalić.
    ref.
    Bo co może, co może mały harcerz!

  82. July 2nd, 2009 at 23:42 | #82

    Slotna :

    No wlasnie co to ma wspolnego z koncepcja grzechu?

    Grzech Katolicka koncepcja grzechu* jest tylko interfejsem na echo z empatii. Albo raczej exploitem, albo trojanem, albo robakiem. W sumie jako DDoS też by się kwalifikował, gdyby się tak zastanowić…

    *) Wyedytowane dla jasności, nie byłem pawian czy nie zmiskonceptowałem Eliego — patrz komeć niżej

  83. July 2nd, 2009 at 23:44 | #83

    @ inz.mruwnica:
    Chciałbym to usłyszeć z amobony!

  84. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 23:46 | #84

    eli.wurman :

    prawa, które się człowiekowi należą jak psu buda

    Zgoda. Pod warunkiem, że są realizowane dopuszczalnymi sposobami. A i tych możesz zostać pozbawiony, np. tytułem kary.

  85. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 23:47 | #85

    bart :

    pseudonauce i cyckach

    Uwielbiam zarówno jedno, jak drugie. Acz trochę się boję, czy takie danie w połączeniu nie będzie zbyt słodkie.

  86. Quasi
    July 2nd, 2009 at 23:49 | #86

    Gammon No.82 :

    Na obozie fajno jest:
    Można flaszkę obalić,
    Opierdolić jakiś sklep,
    I komendę podpalić.
    ref.
    Bo co może, co może mały harcerz!

    Kibel to nie raj, nie wal konia tylko sraj.

  87. July 2nd, 2009 at 23:49 | #87

    Gammon No.82 :

    Zgoda. Pod warunkiem, że są realizowane dopuszczalnymi sposobami. A i tych możesz zostać pozbawiony, np. tytułem kary.

    To fascynujące, co piszesz, Zuzanno! Tytułem kary to możesz stracić jakieś prawo wolności, może Ci być odebrane prawo własności albo jakieś tam bierne czy czynne prawo wyborcze. No ale są takie rzeczy, których Ci nie zabiorą.

    Gammon No.82 :

    realizowane dopuszczalnymi sposobami

    Also: bardzo mętny termin. Prawa człowieka realizowane dopuszczalnymi sposobami kurwaco?

  88. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 23:51 | #88

    eli.wurman :

    To fascynujące, co piszesz, Zuzanno! Tytułem kary to możesz stracić jakieś prawo wolności, może Ci być odebrane prawo własności albo jakieś tam bierne czy czynne prawo wyborcze. No ale są takie rzeczy, których Ci nie zabiorą.

    Tych, co mogą zabrać, jest dostatecznie dużo, żeby brać je pod uwagę.

    Also: bardzo mętny termin. Prawa człowieka realizowane dopuszczalnymi sposobami kurwaco?

    Najprostszy przykład: realizacja wolności słowa na 120 dB.

  89. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 23:51 | #89

    Quasi :

    Kibel to nie raj, nie wal konia tylko sraj.

    Wymiękam. Za krótko byłem harcerzem, nie wszystkiego mnie nauczyli.

  90. Slotna
    July 2nd, 2009 at 23:52 | #90

    inz.mruwnica :

    Grzech jest tylko interfejsem na echo z empatii. Albo raczej exploitem, albo trojanem, albo robakiem. W sumie jako DDoS też by się kwalifikował, gdyby się tak zastanowić…

    No wiec nie lapie zdziwienia, ze wyjebanie na koncepcje grzechu nie kasuje automatycznie moralniaka.

  91. July 2nd, 2009 at 23:53 | #91

    Gammon No.82 :

    Tych, co mogą zabrać, jest dostatecznie dużo, żeby brać je pod uwagę.

    No ale one są z dosyć konkretnego katalogu.

    Gammon No.82 :

    Najprostszy przykład: realizacja wolności słowa na 120 dB.

    No ale to przecież też zależy od okoliczności.

    Gammon No.82 :

    Wymiękam.

    Ufff…

  92. July 2nd, 2009 at 23:53 | #92

    eli.wurman :

    Chciałbym to usłyszeć z amobony!

    No niebałdzo chyba, bo napisałem “grzech jest”, a miało być “katolicka koncepcja grzechu” (jakoś to ładnie editnę zaraz).

  93. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 23:55 | #93

    eli.wurman :

    No ale one są z dosyć konkretnego katalogu.

    Który w praktyce nieźle się rozszerza.
    Na przykład pozbawienie wolności na dwóch metrach kwadratowych.

    No ale to przecież też zależy od okoliczności.

    Zgoda. Ale czy teraz stało się minimalnie jaśniejsze, co miałem na myśli?

    Ufff…

    No takie niewinne wierszyki były.

  94. July 2nd, 2009 at 23:56 | #94

    Slotna :

    No wiec nie lapie zdziwienia, ze wyjebanie na koncepcje grzechu nie kasuje automatycznie moralniaka.

    Jateż

  95. Quasi
    July 2nd, 2009 at 23:58 | #95

    eli.wurman :

    Czy to nicponi chcących jeździć bez pasów, czy to gejów w Iranie…

    No i widzisz, nie łapiesz tego samego co Gammon kilka linijek wyżej. (…) Istnieje różnica pomiędzy prawem jazdy jako szczególnym rodzajem uprawnień: nikt przecież nie zmusza Cię do prowadzenia samochodu, odbierając dokument wiesz jakie zasady będą Cię dotyczyły. Kierowcą się bywa, gejem się jest.

    No ale ani ajatollahowie, ani gruchający panowie nie bronią Ci być sodomitą. Oni jedynie domagają się konsekwencji za praktykowanie sodomii. A tego przecież nie musisz robić, tak jak nie musisz prowadzić samochodu. Gejem się jest, ale jebaką się bywa.

    eli.wurman :

    i to wyłącznie rodzice powinni decydować o losach dziecka

    I jednocześnie twierdzą, że aborcja jest fe?

    No bo rodzice z definicji chcą dla dziecka dobrze. A aborcja jest dla dziecka z definicji zła (nawet, jeśli chcą jej rodzice).

  96. Gammon No.82
    July 2nd, 2009 at 23:58 | #96

    inz.mruwnica :

    Jateż

    No trudno. Mnie czasem dziwi coś, co innych nie dziwi i na odwrót.

  97. fronesis
    July 2nd, 2009 at 23:59 | #97

    @ Gammon No.82:
    a owszem bo na przyklad takiemu Pasterowi szczepionka we Włoszech nie działa bo na farmach nie robiono selekcji krów zdrowych i chorych. albo na mogielniku będzie pełno jakieś syfu, który zanieczyści nasze próbki. Pamiętać musimy, że substancje, prawa, etc. o któych mówimy są dla warunków laboratoryjnych i kontrolowanych laboratoryjnie. Stąd wciąż nie jest tak, że można zajumać kilo uranu zamieszać w wiadrze i bum albo robić amfetamine w zlewie u ciotki w oborze.
    Nie oznacza to jakiegoś konstruktywizmu ale pokazuje, ciągłe i konieczne zaposredniczenie czy jak wolą niektórzy translacje. To homeopaci są raczej zwolennikami “uniwersalnych” praw w stylu, rotarty kozi bobek w stu litrach wody działa choćby nie wiem co.
    Dobrym przykładem jest absurd końcówki filmu “Jestem Legendą”, bohater odkrywa szczepionkę/ lekarstwo ale jej przekazanie nic nie daje. Czym pozostali ludzie będą ją dawkować, rozcieńczać, jakie dawki stosować, jak odtworzą proces produkcji, etc. I tyl z uniwersalnych praw nauki, przecież jakoś tam “tkwiących” u podstaw odkrycia jak najbardziej działającej szczepionki, ale bez laboratorium, któe w fimie ulega zniszczeniu ta szczepionka to tylko totem, mziumu jakies.

  98. July 3rd, 2009 at 00:02 | #98

    Gammon No.82 :

    Zgoda. Ale czy teraz stało się minimalnie jaśniejsze, co miałem na myśli?

    Tak. Tak.

    Quasi :

    Gejem się jest, ale jebaką się bywa.

    Kalarepka. Nie da się rozdzielić seksualności, pociągu i potrzeby jego realizacji.

    Quasi :

    A aborcja jest dla dziecka z definicji zła (nawet, jeśli chcą jej rodzice).

    Teraz ja napiszę coś co jest kalarepką: a skąd wiadomo, że zła? Może dobra, zwłaszcza jak dziecko nie będzie miało szans na życie, przeżycie, czy inne okoliczności?

  99. Quasi
    July 3rd, 2009 at 00:04 | #99

    Gammon No.82 :

    Wymiękam.

    Boś widocznie “za miękkim chujem robiony”. ;)

    Gammon No.82 :

    Za krótko byłem harcerzem, nie wszystkiego mnie nauczyli.

    Raczej za mało czasu spędziłeś w szkolnych toaletach, gdzie (także) harcerze swoje utwory poetyckie upubliczniają.

    “Pierdol Barbie aż się zgarbi.”

    “Nie każda flądra wyliże ci jądra.”

  100. Gammon No.82
    July 3rd, 2009 at 00:05 | #100

    Quasi :

    No bo rodzice z definicji chcą dla dziecka dobrze. A aborcja jest dla dziecka z definicji zła (nawet, jeśli chcą jej rodzice).

    Moim zdaniem nie masz racji. Oni chcieliby być, jak rzymski pater familias, który nad dziećmi (także pełnoletnimi) miał ius vitae ac necis i był władny sprzedać synów do burdelu, a córki utopić w Tybrze za niewłaściwe zachowanie przy obiedzie. Nie z tego powodu, że dla dzecięcia dobrze jest skończyć w burdelu albo w rzece, tylko dlatego, że w ogólności “godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne”.

Comment pages
1 12 13 14 15 16 17 2243
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)