Sławek
Pierwszy raz pojawił się na moim blogu w zeszłym roku, w post scriptum do tekstu o niczym. Niby taki niepozorny w tym swoim szarym polarku, a przecież to Człowiek Najczęściej Wycinany ze Zdjęć w Wikipedii.
O Sławku wypada wiedzieć tyle: to nauczyciel angielskiego z południa Polski, zbierający zdjęcia znanych ludzi, dokładniej — siebie ze znanymi ludźmi. Sławek jeździ na różne zloty sław — targi książki, festiwale, prawybory, kabaretony itd. — i każdemu napotkanemu celebrycie lub celebrytce zadaje to samo pytanie: „Przepraszam, czy mogę sobie z panem/panią zrobić zdjęcie?”. Upolowane sławy kataloguje i umieszcza w odpowiedniej przegródce w swoim gigantycznym zbiorze fotografii na flickr.com. Uprzejmie udostępnia owe zdjęcia na licencji Creative Commons, dzięki czemu polscy wikipedyści mają czym ilustrować noty biograficzne pisarzy, polityków, sportowców, gwiazd estrady i telewizji. Przy okazji wycinają z tych zdjęć Sławka, zazwyczaj zwykłym kadrowaniem, czasem za pomocą pieczołowitego retuszu w Photoshopie (porównajcie oryginał z przeróbką).
Robienie sobie zdjęć ze znanymi ludźmi nie jest zajęciem śmieszniejszym od innych hobby. Niezamierzony efekt komiczny powstaje dopiero przy oglądaniu tych zdjęć po kolei. Sławek zgromadził na Flickrze prawie dwa tysiące zdjęć znanych ludzi, ale przecież są to również dwa tysiące zdjęć samego Sławka, ubranego w jeden ze swoich kilku praktycznych ciuszków, najczęściej w uniwersalną pogodowo szarą bluzę polarową. Na fotografiach Sławek trwa niezmienny niczym pomnik, zmieniają się tylko ludzie stojący obok niego. Zdjęcia są zazwyczaj kadrowane w półzbliżenie, a na twarzy Sławka maluje się zwykle ledwie zaznaczony, skupiony uśmiech Giocondy. Satysfakcję z kolejnej upolowanej ofiary sygnalizują jedynie szeroko otwarte oczy, triumfujący wzrok.
Kiedy pierwszy raz przeglądałem kolekcję zdjęć Sławka na Flickrze, właśnie z powodu opisanej powyżej powtarzalności ubioru, mimiki i kadru ogarnął mnie głupawy, niepohamowany rechot. Nie mogąc przestać, przewracałem kolejne wirtualne kartki albumu — i gdybym nie spadł w pewnej chwili z krzesła, zapewne bym się w końcu udusił.
Nastrój głupawki udzielił się również niektórym moim komentatorom. Sławek stał się, obok Nicponia, Moon, Tomka Torquemady czy Tomasza Terlikowskiego, jedną z kultowych postaci Blog de Bart — co ciekawe, jedną z niewielu budzących sympatię kultowych postaci Blog de Bart. Pewnego dnia komentator Inżynier Mruwnica (konto fikcyjne) przedstawił nam swój mały foto meszapik z udziałem Sławka…
…a my radośnie podchwyciliśmy pomysł (eksploatowany już wcześniej przez internety po wielokroć) i zaczęliśmy tworzyć własne fotografie, których zabrakło w Sławkowym archiwum. Poniżej przedstawiam najbardziej udatne wytwory.
Ukabi :
urbane.abuse :
Dobra, kuwa, powiedzmy że napisałem Michnik, a nie Stalin. I nie powiecie mi teraz, że wierzycie w ten bulszit, że nadstawiliby drugi policzek:))
eli.wurman :
No wez, nie wolno sie glodzic. Czy mi sie zdaje, czy teraz w Pl taka pora, ze warzyw & owocow jest duzo i tanio? Brokuly, kalafior, fasolka szparagowa, mloda kapusta, arbuzy…
bart :
A jak fajnie, aromatycznie się beka po pół kilogramie.
urbane.abuse :
Co to jest? IP w nowym standardzie? Rozmiary jakiejś mutantki? Numer dziennika ustaw? Cytat z Apokalipsy?
eli.wurman :
Ja tam w takich sytuacjach piję wodę. Albo pu-erha. Ale patrząc na siebie, nie wydaje mi się żeby była to opcja skuteczna w swej prostocie.
radkowiecki :
Może należy pić niesłodzoną? ;-)
urbane.abuse :
A nie ma czegoś z czekoladą?
Choć zaraz, zaraz: zjadłem przecież tyle, żeby mieć wystarczająco siły do pracy – a nie jestem niewolnikiem żarcia? Prawda?
wo :
+
No tutaj jako żywo widać różnicę w podejściu kreacjonistycznym i ewolucyjnym.
Oni ciągle bawią się w bozie i sobie tworzą światy, które mają być jakieś super-zajebiste, lepsze niż światy dawnych kumpli, które mają ten defekt, że się szybko rozpadają. A u Barta jak i u Ciebie – była ewolucja, wytworzyła się jakaś społeczność – dosyć samorzutnie, u Ciebie z większą, u Barta z mniejszą pomocą bana.
eli.wurman :
Rzodkiewki z czekoladową kruszonką?
Ukabi :
Ej, weź nie przesadzaj, no sorry, bliższa koszula ciału.
eli.wurman :
Woda albo rusz assa pobiegać regularnie, nawet jak nie schudniesz, a będziesz biegał regularnie i średnio dużo, to przynajmniej anandamid Ci skoczy.
radkowiecki :
Heh, ale 2-3 kg chyba szybko zrzucasz, nie? ;))
@Dyskusja u Terlikowskiego:
eli.wurman :
Ewolucja-srewolucja, Bart jest po prostu nieruchomym poruszycielem.
Gammon No.82 :
Naleśnik z kiełbasą w czekoladzie na patyku!
Quasi:
Chłopie, naprawdę, czytam twoje komcie u Terlikowskiego i chcę ci pieśni pochwalne śpiewać i klaskać do taktu. U mnie jak machniesz skrzydłami, to filiżanki tłuczesz, tam normalnie anioł z gorejącym mieczem tnący wiernych bezlitosną logiką :D
bart :
Mlaś!
A na zimny dzień banany ze smalcem.
eli.wurman :
Eeee, u nich jest mniej-więcej jak u nas (ehem), tylko są znacznie bardziej popierdoleni. Są jakieś rozłamy i fochy, ale większość siedzi w jednym bajorku. Nowością tu jest no-ban-policy BdB, ciekaw jestem, czemu działa? Ściana tekstu, stado żurawi?
NTB popełniłem pod niniejszym wątkiem komcie #500 i #800, kto ma lepiej?
Rany, no nie mogę, Quasi, ty wydobywasz z tych ludzi to co najlepsze:
eli.wurman :
1000 kalorii jedziesz? To wodę pij. I zajmij się czymś. Po jakimś czasie żołądek Ci się skurczy. Nie żryj żadnych marchwii, oducz się podjadania. Pij zieloną herbatę. 1-2 kg na tydzień powinno Ci zejść.
urbane.abuse :
Mamuuusiuuu! On znów ma lepiej. CHLIP!
Strona Jimmy’ego
[Tu następuje pełna podziwu cisza]
bart, wypadało by zdefiniowac czym sa komentarze offtopic. czy to komaentarze dotyczace notki (poza pierwszymi20, max 30), cze tez komentarze dotczyące komentarzy sprzed 200, 300 komciów? no bo raczej nie te oddupystronytematu bo tych własciwie to jest 90% : )
a w temacie głodu w ramach odchudzania – silna wola (nikt nie umarł bo nie jadł przez pare godzin), strawa totalnieniskokaloryczna (jabłka, marchew, ew suszone jabłka, marchew), dużo wody (ale nie za duzo bo ponoc można sobie wypłukac organizm i zdechnąć), a z apteki rózne kapsułki które popite woda pecznieją w srodku i daja poczucie sytości.
a najlepiej se załozyc bajpas żoładka – ostatnio zostałam wielka fanka programu na discovery travel o wlasnie bajpasach żoładka. oglada sie to z niezdrową fascynacja.
mrw :
Ale kto tyle herbaty zmęczy??? I jeszcze zielonej.
blue.berry :
Najlepiej taki zewnętrzny, omijający cały przewód pokarmowy. Z rury od odkurzacza.
Czy zdawaliście sprawę z tego, że Pan Bóg czyta Wasze bluźniercze komentarze?
W dyskusji pod swoją notką tako rzecze TT:
asmoeth :
Powiem więcej, on patrzy jak Manipuluję Swym Jestestwem przed snem. Zboczuch.
urbane.abuse :
Nie wiem, Twoja Stara może?
blue.berry :
Żadnych rozpychaczy, żadnej marchewki! I nie głodzić się. Jeść regularnie, 5 posiłków dziennie, około 1000 kalorii (W SUMIE).
@asmoeth
Zomg, szybko, muszę skasować te z zarodkowym kawiorkiem nim Bozia zauważy!
blue.berry :
Jak pomysle, ze bym miala na glodniaka jesc taka surowizne, to az mnie brzuch boli. Polecam zupy warzywne, smaczne sa i najesc sie mozna.
jaś skoczowski :
Co Ty, przez kołderkę nie podejrzy.
Gammon No.82 :
pewnie tak : ) ale w sumie efekty są spektakularne. ze 140 kilo do 60 (oczywiscie w odpowiednim czasie). w sumie to troche tak jakby zabiło sie drugiego człowieka.
mrw :
jak sobie podzielisz 1000 kal na 5 posiłków to finalnie nie obejdzie się bez marchewki i jabłka (metaforycznie ofkors). zakładajac ze raz dziennie chciałbys zjeść cos z sęsem.
oczywiscie opcja “na sniadanie najwięcej, 5 posiłków dziennie, 4-5 razy dziennie owoce i warzywa, kolacja najpoźniej do 18.00, pilnowanie 1000-1200 kalorii oraz podazy tłuszczu i weglowodanów do organizmu czyni z ciebie niewolnika zywienia. jak dla mnie fakt koniecznosci 5 posiłków dziennie juz zakłada opcje ze w sumie nonstop trzeba sie zastanawiac co tu zjeśc i o której.
i dlatego nigdy nie schudnę. ale kibicuje bartowi.
Veln :
Uff.
jaś skoczowski :
Co innego ceiling cat.
mrw :
Och, zapomniałem, że odchudzanie to Poważna Sprawa.
Moja rada: ruszać się, nie jeść nocą, nie jeść bessęsu (tłusto, słodko), za to w miarę regularnie, w rozsądnych ilościach. Ale głodzić się dla 2 kilo?
urbane.abuse :
Żyć bessęsu?
@jas s.
“Tak, dla mnie zoofilia powinna być dopuszczalna z tej samej paki, co stosunki z każdego stworzenia z człowiekiem, o ile nie krzywdzą ani człowieka, ani stworzenia.”
O tym, ze samice wiekszosci gatunkow odczuwaja spory bol przy penetracji nie slyszales? Chyba, ze Durex Play obowiazkowo. Poza tym pozostaje kwestia ciaz urojonych, to niezbyt mily efekt.
cxcx :
Stąd podejrzewam, że zoofilia może być nie-do-pu-szczo-wy-wu-a-lna zazwyczaj dla mnie. Ale dalej to, dlaczego jest niedopuszczalna lub dopuszczalna się liczy.
Slotna :
Bywa, że w okamgnieniu. No ale u mnie 2-3 kg to znikomy ułamek masy ciała.
Co do dyskusji u Terlikowskiego, kawałek zacytowany już przez Barta (‘To oczywista nieprawda, gdyż ateiści są świadomi boskiego pochodzenia Przykazań a tylko w swym zakłamaniu je odrzucają’) zmiótł mnie pod biurko. Quasi zaś porusza się tam z gracją matadora na arenie. Jeszcze chwila a zręcznymi ruchami mulety poskręca im wszystkim karki i nie trzeba będzie robić kupdegrasa. O, ładny był też kawałek o badaniu znajomości Biblii i okolic zrealizowanym dla Newsweeka – ‘Poza tym dla mnie te cytowane przez Pana badania maja zerowa wiarygodnosc (podobnie jak sam tygodnik), wiec komentowac ich nie zamierzam.’ W ogóle psychonauta Eryk podkłada się okrutnie.
Zaś wisienką na czubku tortu było info, że jutro z Czerskiej (czyli zapewne spod Agory) rusza marsz modlitewny. Pewnie swoim zwyczajem przyniosą radosne transparenty o Żydach, Michniku, agentach i mordercach. Kto ma blisko niech wpada, na pewno będzie zabawnie.
jaś skoczowski :
Every time you kill a kitten, God…
MisQot
Nie słuchali Kasandry, nie słuchali.
asmoeth :
Ewwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww
@ eli.wurman
O odchudzaniu. A co to za problem mniej żreć? Jeśli nawet działają na Ciebie jakieś pokusy, to zwyczajnie nie kupuj żarcia na zapas, tak abyś miał w lodówce jednorazowo tylko dobową dawkę strawy.
Nie wiem, ja mogę z łatwością nic nie jeść przez dzień czy dwa. A głównym czynnikiem, który mnie zniechęca do jedzenia jest niechęć do kupowania & przyrządzania żarcia.
pozdrawiam
Quasi :
No, ale Eli może mieć inaczej…
cxcx :
A to ja poproszę jakieś info na temat tego jak zbadano że odczuwają ból podczas stosunku w obrębie swojego gatunku. Zapytano je w ankiecie, czy też może ekstrapolujesz sobie swoje niemiłe wrażenia ze stosunków międzyludzkich?
Quasi :
ja często po przyrządzeniu jakiegoś dania, w którym się trzeba więcej z mięchem babrać, zostaję na parę dni/tygodni wegetarianinem :/
kabotyna :
Nowy przyszedł, a ty od razu z kopa w twarz? Przywitać się wpierw nie łaska?
bart :
Tu jest specnaz, nie karuzela!
cxcx :
ale obowiązujące w kulturze zbrzydzenie wobec zoofilii wynika z przekonania, że NIE MOŻNA TAKICH RZECZY ZE SWOJĄ PUSIĄ ROBIĆ!!!!!!1111, a nie z troski o zwirza. troska o zwirza pełni tylko taką rolę, jak troska o zwieracze odbytu Frondziarzy.
Quasi :
Widzisz, a mnie przyrządzanie jedzenia i jedzenie sprawia ogromną przyjemność. Co więcej – jedzenie jest dla mnie czynnością towarzyską, świetnie pimpuje mi ego, kiedy ludziom, którzy jedzą to co zrobiłem smakuje. I broń boże nie zamierzam z tego rezygnować. Dieta jest stąd, że zacząłem podjadać – i to sporo, zwłaszcza po nocach.
bart :
Dziem dobry i przepraszam.
jaś skoczowski :
No jak może mieć inaczej? Jak będzie miał pustą lodówę (a do tego ciemną noc i daleko do sklepu 24h) to siłą rzeczy się nie nażre.
eli.wurman :
Buzi-buzi, cmok-cmok.
czyli rada prosta – nie podjadac po nocach : )
moze zamykac zarcie na klucz, który zaprzyjaxniona pani krysia wyda dopiero na drugi dzień rano. taki zwyczaj wprowadzic – oddajesz po 18.00 odbierasz o 8.00
Quasi :
Może mieć inaczej i lubić-robić sobie szamę. Może lubić też jeść, zwłaszcza, co sam sobie zrobiĆ. Wiem z introspekcji. A teraz nawet ze zeznań.
oj ja tez wiem. i wiem że osoba kóra dla odmiany nie lubi jeść/gotowac/kupowac jedzenia/chodzić do knajp srednio potrafi zrozumiec jak mozna lubic.
Quasi :
Normalnie, siłą wiązań chemicznych.
Quasi :
Nie da rady, jestem zwierzęciem stadnym i lodówka jest tak czy owak zaopatrzona.
Quasi :
Kiedy ja mam blisko. I do sklepu, i na nocny kebab, maka, pizzę.
Quasi :
Nie ma w sumie problemu, jeśli się coś podeżre raz na ruski rok – problem pojawia się wtedy, kiedy nachodzi Cię w nocy żeby coś zjeść (a to już najgorzej jak nachodzi smak i trzeba dymać do Tesco na KEN albo na Stalową po zakupy, choć plusem jest brak kolejek) i musisz, bo inaczej aaarrghr i dramat.
eli.wurman :
Cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok-cmok!
eli.wurman :
Jesteś może (z wyksztłacenia) chemikiem-organikiem?
eli.wurman :
Ale to nie problem – kupuj&przyrządzaj tego żarcia tyle, żeby towarzystwo wyżarło, a dla Ciebie już nic nie zostało.
eli.wurman :
A ta nocna pora ma jakieś znaczenie? Czy jest to jakaś urban-legend?
Ja przez całe życie żrę głównie przed snem, a śniadań nie jadam prawie w ogóle, a masę cielska łatwo trzymam w normie.
Zdaje się, że kiedyś czytałem o jakimś eksperymencie, w którym karmili (bodajże) rezusy przed snem, i żadnej nadwagi – względem próby kontrolnej – u nich nie stwierdzono. Owszem, człowiek może mieć inną fizjologię i adaptacje do okresów głodu, ale nie wiem, czy podobny eksperyment wykonano kiedykolwiek na ludziach.
jaś skoczowski :
A ja sobie przypomniałem, że praonegdaj wlazłem tu bez przywitania.
Wobec tego skorzystam z okazji.
DZIEŃ DOBRY!
(dobry in dem konventionellen Sinne des wortes, natürlich)
Quasi :
Broń borze! Z chemii byłem taka noga, że w liceum moja chemiczka postanowiła mnie nie dobijać tymi całymi duperelami pod warunkiem, że nigdy w życiu nie będę się zajmował chemią. Mam zamiar dotrzymać słowa.
Quasi :
Tu wchodzi czysta ekonomia, planowanie strategiczne – robienie małych zakupów w moim przydomowych sklepach wychodzi po prostu drożej i jest bardziej kłopotliwe/upierdliwe niż robienie dużych zakupów.
Poza tym – to nie chodzi o to, żeby nie trzymać żarcia w lodówce, ale żeby odzwyczaić się od podżerania. Trochę samokontroli i będzie okay.
Gammon No.82 :
Nieeeee… Bo się tu zrobią frondowe cmokkomcie zaraz!
Quasi :
A jest związek między chemią organiczną a żarłocznością?
eli.wurman :
No a członkowie stada pozwalają Ci tak za darmo wyżerać ich porcje?
eli.wurman :
No dyć napisałem, że w sensie konwencjonalnym.
EDIT:
BTW takie tam zresztą nieszkodliwe, lewackie, platoniczne cmokania. Jak Lenin z Krupską.
Quasi :
Badania Dana Ariely sugerują, że jak w lodówce stoi nie-wiadomo-czyje żarło, to członkowie stada wyżerają jak leci. A jak leżą pieniądze na talerzyku z niebieskim szlaczkiem, to nikt nie bierze.
Quasi :
Chyba sobie nie wyobrażasz, że mój chłopak albo moja siostra mogliby mi zrobić awanturę, że coś zeżarłem?
Gammon No.82 :
Nie z żarłocznością, tylko z upodobaniem do gotowania. Takie powiedzenie słyszałem (że chemikami-organikami zostają ci, co lubią gotować; do innych specjalizacji chemicznych też były jakieś przymioty, ale już nie pamiętam) – od kolegi ze studiów, chemika-organika, który lubił gotować.
pzdr
eli.wurman :
No powiedzmy: wyżarłeś ostatnią porcję astrachańskiego kawioru na ostatniej grzance i zapiłeś ostatnią lufą, jaka była w domu. Też to ci ujdzie na sucho?
eli.wurman :
A dlaczego nie? A jak zasrasz kibel, albo zatkasz zlew, czy nie wyprowadzisz pasa, to też nie robią awantury?
Quasi :
Jestem anegdotycznym przeciwdowodem: lubię gotować, a perspektywa babrania się w smołach pogazowych odstraszyła mnie trochę od studiowania chemii.
Quasi :
Jako chudzielec-niejadek mylisz pojęcia. Żarłoki pasa popuszczają, a nie wyprowadzają go gdziekolwiek.
Gammon No.82 :
Quasi :
Taka rodzina, takie zasady – generalnie nikt się nie czepiają dupereli i wszyscy są zadowoleni.
Quasi :
Jak zasram kibel, to posprzątam, jak zatkam zlew to sypię kreta, a jak nie działa to robię słodkie oczka i mówię: misiuuuu, bo się zatkało.
eli.wurman :
No jak dla was ostatni łyk wódki to “duperele”…
Slotna :
Kiedy chodziłem do przedszkola, nie wierzyłem w to, że dorosły człowiek może coś takiego dobrowolnie jeść. Dziś mam o jedno zero lat więcej niż wtedy i już wierzę w to, że dorosły człowiek może dobrowolnie jeść różne dziwne rzeczy, ale olśniło mnie nie tyle odkrycie czegoś takiego, jak smaczna zupa jarzynowa, co zobaczenie w jutubie filmu 2 girls 1 cup.
Quasi :
Więc analizując moje zdjęcia bardzo łatwo można zauważyć ten moment, w którym zaczęło mnie być stać na restauracje. Ty ten moment masz chyba jeszcze przed sobą, ale Twoja inteligencja i pomysłowość nie pozwala mi zwątpić w to, że on nadejdzie, i to big time. Porada starszego kolegi: zachowaj sobie jakieś stare dżinsy na pamiątkę :-).
eli.wurman :
eli. a moze ty w ciązy jesteś?
jaś skoczowski :
Eeee, tu jest raczej Hiszpańska Inkwizycja. Dajcie mu… Wygodny Fotel!!
Gammon No.82 :
No to jak ktoś na gwałt będzie potrzebował gorzały, to przecież do nocnego rzut beretem.
blue.berry :
Nie może być? Dwa lata?
eli.wurman :
Przenoszona? :-D
eli.wurman :
Ale na czas diety można by wprowadzić pewien reżim, by żyło się lepiej. Wszystkim.
Ok, ja rozumiem takie podejście, bo sam je praktykowałem. Nawet więcej – wyznawałem zasadę, że z niewolnika nie ma robotnika, więc niech każdy zajmuje się tym, czego brak najbardziej mu przeszkadza. A że ja jestem krańcowym pedantem, to zawsze miałem monopol na sprzątanie, a współlokatorzy – na brudzenie i gotowanie.
eli.wurman :
No, ale mnie chodziło o sytuację (choćby hipotetyczną), gdy tego nie zrobisz, tylko zostawisz syf?
pozdrawiam
urbane.abuse :
http://www.plasticsoldierreview.com/Review.aspx?id=224
Quasi :
To znaczy co? Eli ma sprawdzić twoje hipotezy empirycznie, tzn. zasrać kibel, zostawić go jak jest, a efekty opisać w “Nature”?
@ Gammon No.82:
Mały, plastikowy stosik. Ja chcę.
jaś skoczowski :
Nawet w Kamracie we Wrocławiu tego nie mają na składzie :-(
@ jaś skoczowski:
A te śliczności znasz?
http://inquisition.pp.ru/eng/gallery.htm
Normalnie inkwizycyjno-papistowskie jelenie na rykowisku.
bart :
? Dlaczego? Nie napisałem tam nic nowego.
bart :
A u Ciebie tłukłem filiżanki brakiem logiki?
wo :
[zakładając, że piszesz bez ironii] Już tu kiedyś tłumaczyłem (w tl;dr, więc mogłeś nie zauważyć), że moja “inteligencja i pomysłowość”, które co niektórzy mnie przypisywali, to złudzenie – moja inteligencja jest ledwie lekko ponadprzeciętna (a pomysłowość nie wiem jak się mierzy psychometrycznie).
pozdrawiam
Gammon No.82 :
Niekoniecznie – wystarczy empatyczna symulacja.
Quasi :
To wtedy zakwestionujesz jej wartość dowodową. :-D
wo :
Boże, ja miałem tak samo. Tę zupę nazywano oficjalnie coś jakby “somferino”. Dwukrotnie zwymiotowalem przy próbie zjedzenia…
Quasi :
No niby, ale miło patrzeć, jak gonisz braciszków zamiast się z nami wykłócać o małe Muminki :)
Bez ironii piszę, strasznie lubię patrzeć, jak się z tobą psychiatrykowcy zderzają.
Quasi :
U Niziura były “zupki ni-to-ni-owo-na-śmietanowo” oraz “szpinaczek a’la nudności do wypłaszania gości”.
Quasi :
Było jakiś czas temu debunkowane, ale źródło, które znam, to strona BBC, więc musiałbyś sobie poszukać czegoś lepszego. OIDP wyszło jakoś tak, że żrący w nocy zwykle w ogóle żrą więcej i stąd tycie.
Quasi :
Tylko ludzie o niskiej inteligencji wierzą w psychometrię. Wyobrażasz sobie kogoś naprawdę mądrego (typu, powiedzmy, in no particular order, Isaiah Berlin, Frank Zappa, Umberto Eco), kto by sobie robił jakiś test i traktował serio jego wyniki? Działalność w Mensie to coś dobrego dla Kataryny, nie dla przykładowego Jurgena Habermasa. Jeśli się więc bardzo chcesz upierać przy pozytywistycznym definiowaniu inteligencji jako zdolności do rozwiązywania testów na inteligencję, to powiedzmy, że widzę w Twoich wypowiedziach łotewerystykancję, która zdradza pewien rynkowy potencjał.
wo :
Świetnie, ale jak sprzedać nawet ciekawy tl;dr?
Gammon No.82 :
Właśnie tak, a całość sfilmowana i zatubkowana! No, “Nature” można sobie właściwie darować.
Przypuszczam, ze te ohydne zupy przedszkolno-stolowkowe mialy w skladzie jakas ponadprzecietna ilosc maki, wiec srednio sie nadawaly nie tylko do jedzenia, ale i odchudzania. No chyba, ze ktos rzygal jak Quasi. Moje zupy sa bardzo smaczne i koniec. A juz na pewno lepsze od surowych marchewek.
Slotna :
Surowa marchewa ma niższy indeks glikemiczny od gotowanej marchewy.
urbane.abuse :
przecież Quasiego tlongi są tlongami tylko w ciasnej przestrzeni blogu. rzedko mają więcej niż standardową stronę maszynopisu.
Gammon No.82 :
Wierzymy w indeks glikemiczny? To mozna bez marchewki :)
czescjacek :
JEDEN? Zgoda. Odcinek np. 1/54 albo 12/36 mają strawną objętość.
Slotna :
A chłosta? Czy chłosta pomaga?
bart : (do Quasiego)
Padają ofiarą buldożej upierdliwości [*] Quasiego (o inteligencji się nie wypowiadam, w ślad za WO, a pomysłowość wymięka wobec Pomysłu: żeby załatwić ich konsekwencją wpijania się w nogawki).
[*] to z podziwem
Na czym polega różnica? Tzn. między gryzieniem psychiatrykowców a [—] (kalarepka)? Ano chyba na tym, że tu zderzamy się głównie w sprawach estetyki/etyki, czyli rzecz się kończy na kontrowersji dot. niewysłowionej albo niewysławialnej aksjologii, a tam nawiedzeńcy padają ofiarami własnego Pisma, znaczy się, Litery. W literę Quasi wgryza się znakomicie :)
Quasi :
Po wczesnej kolacji czlowiek rano jest porzadnie glodny, wiec ma apetyt na jogurt z otrebami i nie wybrzydza, ze nie grzanki z serem. Ponadto zoladek sie kurczy, wiec mniej zarcia sie zmiesci. Poza tym latwiej zjesc ostatni posilek o konkretnej godzinie wieczorem (18, 20, 22… jak komu pasuje) niz przestac podjadac “bo tak, bo juz wiecej nie zjem” w ktoryms dowolnie wybranym momencie. Poza tym regularne jedzenie malych posilkow jest lepsze niz nieregularne jedzenie duzych, a nocne podjadanie temu sprzyja – do pracy bez sniadania, potem wielki obiad (bo takim glodny strasznie!) i znow nic, az do nocy. A, jeszcze aspekt psycho – wazysz sie rano po siusiu, na golasa – nie zjadlszy wielkiej kolacji bedziesz mial mile uczucie, ze schudles, ojej jak fajnie, dzieki czemu latwiej bedzie utrzymac diete.
A w ogole to wlasnie zrobilam ciasto.