Sławek
Pierwszy raz pojawił się na moim blogu w zeszłym roku, w post scriptum do tekstu o niczym. Niby taki niepozorny w tym swoim szarym polarku, a przecież to Człowiek Najczęściej Wycinany ze Zdjęć w Wikipedii.
O Sławku wypada wiedzieć tyle: to nauczyciel angielskiego z południa Polski, zbierający zdjęcia znanych ludzi, dokładniej — siebie ze znanymi ludźmi. Sławek jeździ na różne zloty sław — targi książki, festiwale, prawybory, kabaretony itd. — i każdemu napotkanemu celebrycie lub celebrytce zadaje to samo pytanie: „Przepraszam, czy mogę sobie z panem/panią zrobić zdjęcie?”. Upolowane sławy kataloguje i umieszcza w odpowiedniej przegródce w swoim gigantycznym zbiorze fotografii na flickr.com. Uprzejmie udostępnia owe zdjęcia na licencji Creative Commons, dzięki czemu polscy wikipedyści mają czym ilustrować noty biograficzne pisarzy, polityków, sportowców, gwiazd estrady i telewizji. Przy okazji wycinają z tych zdjęć Sławka, zazwyczaj zwykłym kadrowaniem, czasem za pomocą pieczołowitego retuszu w Photoshopie (porównajcie oryginał z przeróbką).
Robienie sobie zdjęć ze znanymi ludźmi nie jest zajęciem śmieszniejszym od innych hobby. Niezamierzony efekt komiczny powstaje dopiero przy oglądaniu tych zdjęć po kolei. Sławek zgromadził na Flickrze prawie dwa tysiące zdjęć znanych ludzi, ale przecież są to również dwa tysiące zdjęć samego Sławka, ubranego w jeden ze swoich kilku praktycznych ciuszków, najczęściej w uniwersalną pogodowo szarą bluzę polarową. Na fotografiach Sławek trwa niezmienny niczym pomnik, zmieniają się tylko ludzie stojący obok niego. Zdjęcia są zazwyczaj kadrowane w półzbliżenie, a na twarzy Sławka maluje się zwykle ledwie zaznaczony, skupiony uśmiech Giocondy. Satysfakcję z kolejnej upolowanej ofiary sygnalizują jedynie szeroko otwarte oczy, triumfujący wzrok.
Kiedy pierwszy raz przeglądałem kolekcję zdjęć Sławka na Flickrze, właśnie z powodu opisanej powyżej powtarzalności ubioru, mimiki i kadru ogarnął mnie głupawy, niepohamowany rechot. Nie mogąc przestać, przewracałem kolejne wirtualne kartki albumu — i gdybym nie spadł w pewnej chwili z krzesła, zapewne bym się w końcu udusił.
Nastrój głupawki udzielił się również niektórym moim komentatorom. Sławek stał się, obok Nicponia, Moon, Tomka Torquemady czy Tomasza Terlikowskiego, jedną z kultowych postaci Blog de Bart — co ciekawe, jedną z niewielu budzących sympatię kultowych postaci Blog de Bart. Pewnego dnia komentator Inżynier Mruwnica (konto fikcyjne) przedstawił nam swój mały foto meszapik z udziałem Sławka…
…a my radośnie podchwyciliśmy pomysł (eksploatowany już wcześniej przez internety po wielokroć) i zaczęliśmy tworzyć własne fotografie, których zabrakło w Sławkowym archiwum. Poniżej przedstawiam najbardziej udatne wytwory.
janekr :
A zadośćuczynienie to za co? Za straty moralne wywołane odkryciem, że twarzyczka Władysława II Jagiełły na banknocie okazała się nietró?
EDIT:
A odszkodowanie to komu i za co? Puściłeś w obieg fałszywą stówkę, która w ciągu miesiąca obsłużyła 1000 kolejnych transakcji. Masz oddać stówkę? (ale komu?), czy może sto tysięcy? A może podzielić stówkę przez liczbę mieszkańców R.P. i każdemu oddać po ułamku grosza jako odszkodowanie za zwiększoną inflację?
Znajomy Arab (nie pamiętam skąd ziom był) w czasie studiów parzył sobie kawę w tygielku. To był jeden z pięciu zapachów, jakie skutecznie wywabiały ludzi na korytarz. W tym sensie, że kuchnię w akademiku mieliśmy ogólną i wonie niosły się bez przeszkód po piętrze. Drugim zapachem była woń opalanego węgla do sziszy. Trzecim szisza ale palił ją w pokoju więc następował wylęg tylko bezpośrednich sąsiadów. Czwarty zapach, na szczęście jednorazowy, to zabójcza woń orientalnej potrawy przygotowywanej przez Wietnamczyków. Kucharzyli na drugim piętrze, jebało w całym akademiku, nawet portierka przyszła sprawdzić o co chodzi. Żeby wam przybliżyć ogrom naszej porażki intelektualnej powiem, że podobnie mógłby (gdyby ktokolwiek zdecydował się na tak ekscentryczną potrawę) śmierdzieć okrutny, bolesny, żółciowy poranny kac-paw po nocy spędzonej nad podłym bimbrem, usmażony na starym oleju po frytkach i podlany mocnym octem. Piątym zapachem była woń pożaru.
O czym to ja. Aha, nie wiem jak smakuje kawa z tygielka ale pachnie obłędnie a przygotowanie to też fajne czary. Bo najpierw on to gotował, potem polewał zimną wodą dla sklarowania i jeszcze inne cuda czynił, których już nie pamiętam ale przyjemnie się na nie patrzyło. Ale raczej nie spróbuję tego w domu, bo boję się nagłej śmierci.
Co do herby, to tylko czerwoną. Im bardziej capi starymi skarpetami i dorszem, tym lepsza. Czarna okazjonalnie, nie za mocna i na maksa nasłodzona i nacytryniona, po zielonej potrafię strzelić womita a biała za droga. A, no i yerba mate mi wchodzi, chyba sobie w końcu zawinszuję świętą tykwę.
kabotyna :
Widziałem kiedyś paniusię, która ruszając spod świateł rozmawiała przez komórkę (nie hands free), piła kawę, żarła kanapkę i to w manualu, gdzie jednak trzeba zmieniać biegi.
Czarna herbate pije tylko pseudoleczniczo, z miodem lub sokiem malinowym, cytryna i procentami. Za to uwielbiam czerwona, zielona, yerba mate i wszelkie zielska, od miety, przez melise i szalwie, az do chmielu. Nie znosze tylko herbatek owocowych na hibiskusie, bo zamiast owocow czuc tylko ten hibiskus i kwasne to jak nieszczescie, a slodzic nie lubie.
urbane.abuse :
Kolor zależy też od miejsca pochodzenia, no i tych wszystkich detali typu który kawałek badyla poszedł do przeróbki. Zapewniam cię, że nie tylko Fanningsy i Dusty dają ciemny napar.
EDIT:
Za komuny herbata gruzińska (znana też jako łupież Breżniewa) dawała raczej jasny napar, a smakowała swoiście. Ale jednak niedobrze.
radkowiecki :
Pewnie dlatego, że to nie herbata :) Ja nie piję kawy przed śniadaniem. I piję rzadko, bo dostaję hertzklekotu. Zazwyczaj od rana żłopię sobie meliskę.
janekr :
Jeszcze papierosa powinna palić.
Slotna :
Bo jest jak się jej dużo za dużo nasypie. Tak zresztą ma każda rozpuszczalna. Ja Nescafe znajduję odwrotnie, jest to taka kawa, której można wsypać całkiem dużo i będzie spokojnie do wypicia, podczas gdy inne przy tej samej ilości będą walić kwasem. Ale nie forsuję na siłę swojej wizji świata, bo co ja wiem o smaku innych?
Eli – tak coś czułem, że yerba to jakieś szemrane ziele amerykańskich szamanów a nie herba. Ciekawe kiedy się zaczną brać za jej delegalizację.
radkowiecki :
Może trzeba je uszlachetniać sodą? :-D
radkowiecki :
No tak, ja chyba sypie duzo, z gwinta. Z piec lyzeczek bedzie. Ale wlasnie dlatego kupuje te, ktore nie sa kwasne i najbardziej pasuje mi nescafe gold, pare jakichs drogich, co nie pamietam nazwy, bo i tak rzadko moge sobie na nie pozwolic i ewentualnie ta taka pylasta wersja maxwell (ale to na szarnym koncu).
eli.wurman :
No ale papierosa to już by musiała trzymać dupą sensu largo.
radkowiecki :
Czekajcie, czekajcie, przyjdzie Codex Alimentarius i będziecie pić tylko syntetyczne herbaty w proszku!
bart :
Tym samym przypomniałeś mi paskudny obraz z początków internetu: ktoś gdzieś ściągnął krótki filmik (skąd to się wtedy brało?!) na którym kobieta paliła papierosa. Na tylnym siedzeniu jakiegoś limo. Swoją, eee, no, tym, waginą sensu stricto. Dzieeęki, Bart :>
@yerba mateSlotna :
yerba jest bueee, nawet pita z tej tykwy. Kiedyś się na nią lekko snobowałem, że no bo Cortazar, ale jeszcze nieletni wtedy byłem.
Gammon No.82 :
nie spotkałem się z dobrą herbatą o barwie zbliżonej do żółtaczki Lipton, a chyba o tym mówimy
eli.wurman :
nienienie, tym otworkiem to piłeczki pingpongowe
urbane.abuse :
Fuj! Błe! Ty masz na myśli herbatę ze szczura !!!
Gammon No.82 :
Skoro uważasz, że sensowne jest porównywanie Twojej sprawności fizycznej z minionych lat do sprawności fizycznej 80-letniej staruszki, to Twoje IQ musi być na poziomie Twojego wieku wyrażonego w latach. Bo albo jesteś człowiekiem inteligentnym i dokonaleś teraz sensownego porównania do wydarzeń z czasów, w których byleś 80(or more)-letnią staruszką – albo widzisz coś sensownego w porównywaniu swojej sprawności jako 30-latka do sprawności 80-latki. A wtedy, coż, specjalnie inteligentne to nie było.
janekr :
Jak sobie pomyślę, że są ludzie wierzący w to, co przeczytali w felietonie (!), to się boję przez most przejeżdżać.
janekr :
Nie zawsze ma z czego, nie zawsze łatwo ich zidentyfikować. Trzymając się przykładu mostu – powiedzmy, że ktoś sfałszował jakaś papierkologię i do budowy mostu zamiat belki poprzecznej fi-coś tam o naprężeniu sigma-coś tam zastosowano dyktę popryskaną sprejem na kolor stalowy. Uważam, że ten ktoś powinien pójść do więzienia natychmiast gdy sprawa wyjdzie na jaw, a nie dopiero jak most się zawali i będą ofiary, wypłacać jakieś odszkodowanie rodzinom.
Pewne przestępstwa (i wykroczenia) polegają nie na tym, że już są ofiary, ale na tym, że stworzono poważne ryzyko zaistnienia takowych. Trochę trudno sobie wyobrazić ich karanie inne niż z oskarżenia publicznego.
wo :
Jeśli każda twoja wypowiedź jest wysoce inteligentna, to mogę tylko pogratulować.
Jeśli jakieś przestępstwo / wykroczenie jest ścigane z oskarżenia publicznego, to będzie tak zarówno przy usiłowaniach, jak dokonaniach. Jeśli z prywatnego to też.
Gammon No.82 :
Srsly, zią, jak se wyobrażasz prywatne oskarżenie w przypadku np. wadliwej konstrukcji budynku, bo akurat się trafiło, że tam pracujesz? Bo ja sobie tego wyobrazić nie mogę, choć spodziewam się, że jakiś korwinista mi to zaraz wyłoży. Also: te wszystkie organizacje standaryzacyjne, atestujące, finansowane z publicznego hajsu – jak miałyby funkcjonować w takich warunkach? Mielibyśmy się wszyscy na nie zrzucać, czy jak?
eli.wurman :
Zaraz, ale dlaczego mnie o to pytasz? Ja tylko wyjaśniam, że usiłowane czy dokonane zabójstwo jest tak samo ścigane z oskarżenia publicznego. A dokonane czy usiłowane znieważenie tak samo z prywatnego.
Gammon No.82 :
Co-co-co?
No właśnie oskarżenie publiczne od prywatnego różni się tym, że prywatnie to se możesz odstąpić, a publicznie to już niezakoniecznie.
eli.wurman :
No na przykład chciałeś powiedzieć bliźniemu coś bardzo brzydkiego, ale zdążyłeś tylko powiedzieć “ty chu…” i w tym momencie zemdlałeś.
No tak. I co z tego wynika?
eli.wurman :
Najwyraźniej certyfikaty CE są dla niektórych przejawem totalitaryzmu. Tyle że moim zdaniem jakiś ich odpowiednik pojawiłby się i tak – coś jak z walutą – bo podwykonawcy/generalny wykonawca/inwestor zastępczy oraz ich respective ubezpieczyciele (zwłaszcza oni) potrzebują papierologii.
urbane.abuse :
Bo to sie trzeba przyzwyczaic. Dawno temu kupowalam rozne fajne herbatki z kieszonkowego, a moj brat mi je podbieral i wypijal, trafienie na mate okazalo sie wiec strzalem w dziesiatke – skrzywil gebe i wiecej nie ruszyl, a ja po pierwszych paru kubkach pokochalam ten smak. A czerwona smakowala mi od razu.
Gammon No.82 :
W kontekście wsadzania do więzienia ludzi którzy dopuścili się zaniedbań i w konsekwencji sprowadzenia zagrożenia życia? Zupełnie nic, oczywiście.
eli.wurman :
Nadal nie wiem, o co chodzi.
Stwierdziłem, że to, czy przy jakimś rodzaju przestępstwa stosuje się taki, czy inny tryb ścigania, nijak nie zależy od tego, czy było dokonanie (-> i “ofiary”), czy usiłowanie (-> bez “ofiar”). Czy to się nie zgadza?
Slotna :
Ja nawet wędzoną (lapsang) dosyc lubię, więc nie to, że jestem obrzydliwy. Yerba po prostu nie jest dobra. I żadna z herbat, przez które Gammon słońca nie widzi, nie jest takoż.
Poza tym co to jest czerwona herbata? Rooibos? Ain’t tea at all.
Gammon No.82 :
Niby się zgadza, ale pod skórą czuję, że chcesz tu przemycić jakieś pierdoły. Poczekam na rozwój wypadków.
eli.wurman :
Może to pod skórą to morgellony? ;-)
EDIT: nic nie zamierzam przemycać, słowo.
Gammon No.82 :
Może. Choć podejrzewam, że mam “systemową kandydozę” – objawy mi się zgadzają.
eli.wurman :
Zgodnie z opisem każdy ją ma. Tak, jak według Testu Baltimorskiego każdy jest alkoholikiem.
wo :
IMO w praktyce będzie to niestety oznaczało tylko użycie materiałów bez atestu. To jest sprawa ewidentna i leżysz. Wykazanie błędu projektowego kwalifikującego się do prokuratora bez przekroczenia stanów granicznych/awarii/katastrofy jest praktycznie niemożliwe: na ekspertów są kontreksperci, pomówienia, sądy, media i cobądź. W przypadku mostów masz obciążenia próbne i jak most to spełni to dźwigary mogą być nawet z białego sera, a wykonawca/projektant jakoś się wybroni. Przecież stoi. Co najwyżej doprowadzi to do jakichś przykrych spraw cywilnych na liniach inwestor-projektant-wykonawca-kwestionujący ekspert.
inz.mruwnica :
No dobra, a dla przykładu: most wytrzymał obciążenia próbne i walnął po miesiącu; ex post okazało się, że projektant przy jakichś tam pionowych elementach przyjął odporność na wyboczenie taką, jak dla idealnych prostych belek, a realne belki nigdy takie nie są.
Albo: projektant był tak zacofany, że zapomniał o usztywnieniu mostu wiszącego, most trzasnął z powodu huśtaniny na wietrze.
Albo: wykonawca zrobił za rzadką papkę betonową, w papce kruszywo sobie “posedymentowało” i teraz fundament przypomina coś w rodzaju zwietrzałego piaskowca.
EDIT: przepraszam, na pewno opisałem to jak lajkonik.
EDIT (II): oczywiście nie zatrybiłem. Ale tak czy inaczej, z tego, co czytałem, np. most może być ewidentnie wadliwy nawet bez awarii/katastrofy.
urbane.abuse :
O, zapomnialam o rooibos, pyszka. Takze honeybush. A czerwona mialam na mysli pu-erh.
Pijący herbatę i inne napary typu rojbos czy płerh są bardzo, bardzo, bardzo podejrzani.
inz.mruwnica :
Czego przykład mieliśmy po katastrofie hali w Katowicach. Dopóki nikt nie zginął, to OIDP wcześniej przed sądem gospodarczym ubezpieczyciel zapłacił za uszkodzenia konstrukcji przez zalegający śnieg.
kabotyna :
Sprawdzić, czy nie element burżuazyjno-reakcyjny. Must investigate further.
kabotyna :
A kto nie pije, ten kapuje. Wypełniam właśnie Test Baltimorski, tak mi się skojarzyło :)
E tam, od razu podejrzani. Pu-erh jest pyszny. Dla mnie oczywiście, bo większość osób, z którymi rozmawiam twierdzi, że jest obrzydliwy. Co wprowadza do mojego życia element rozrywkowy – sporo ludzi wierzy, że pu-erh ma działanie odchudzające. I piją go, pomimo tego, że dobry pu-erh pachnie jak szatnia na siłowni. Wielcem wesół obserwując ich nieuzasadnione i bezsensowne męki.
bart :
Taki automatyczny? To nie będę zdradzał zakończenia.
bart :
I co ci wyszło? Ja jeszcze chciałem rozwiązać test na uzależnienie od internetu, ale nie zrozumiałem pytań, bo np. co oznacza pytanie:
Jak jestem cały czas podpięty, to jak mogę go jeszcze zwiększyć.
Albo:
Co znaczy “zaprzestać korzystania z internetu”?
eli.wurman :
Odpiąć się, I presume.
Gammon No.82 :
I jak sobie to wyobrażasz? Bo ja np. nie widzę opcji, żebym mógł się dogadać ze znajomymi co do jakiejś biby, nie wspominając już o przykrych przypadkach, kiedy muszę zrobić coś około zarobienia grosza.
Gammon No.82 :
Spełnił to dalece więcej niż wytrzymał. Konstrukcja ma model obliczeniowy (który (a) może być z dupy sensu largo (b) mógł nie zostać poprawnie zrealizowany w tzw. rzeczywistości; wesołe wnioski z a+b proszę sobie wyciągnąć samemu) i ten model ma się z obciążeniem próbnym zgadzać w granicach tych powiedzmy 10% (musiałbym szukać ile to jest tak forril).
Gammon No.82 :
No jak już walnął to zaczyna się tradycyjna karuzela: zali to błąd projektowy czy wykonawczy? A on mnie pierwszy uderzył, a on się przedrzeźniał. Prawdę obiektywną ustala się chyba w głosowaniu kuluarowym na najbliższym zjeździe PZiTB, bo to nie jest zbyt duże środowisko.
Gammon No.82 :
Tak pół na pół :-) Ogólnie jak już ktoś może ci się przyczepić po awarii/katastrofie do czegokolwiek to kwiczysz. Tu działa ta sama zasada: jeśli stoi to każdą popełnioną głupotę wytłumaczysz tym, że stoi; a jeśli leży to każdy detal można oskarżyć o to że jest przyczyną, że leży.
eli.wurman :
Dyć nie twierdziłem, że sobie wyobrażam.
bart :
Tez sobie strzelilam.
“Wiele wskazuje na to, że niestety jesteś uzależniony(-a) od alkoholu. Nie ulegaj złudzeniom, że sam(-a) sobie poradzisz z uzależnieniem. Nie masz już szans na kontrolowanie swojego picia przez dłuższy czas. (…) Wejdź teraz na stronę Lecznictwo odwykowe w Polsce i znajdź placówkę odwykową w pobliżu swojego miejsca zamieszkania. Zatelefonuj do niej, by umówić się na wizytę i rozpocznij leczenie.” Ojej. Ale ja mam daleko do Polski… :((
radkowiecki :
Mam wrazenie, ze po prostu kiedys sprzedawana byla tylko pod takim szyldem (przynajmniej w mojej wsi), dopiero pozniej zrobila sie popularna.
radkowiecki :
etam, bez przesady, od razu obrzydliwy. po pewnym czasie robi sie calkiem smaczny, choc nigdy nie przestaje smierdziec; )
co do herbaty czerwonej to jest to pu-erh, zwana tez “herbata cesarską” – w sumie jest to herbata zaliczana do czarnych (ze wzgledu na dlugi okres fermentacji). rooibos jako tako herbatą zdecydowanie nie jest.
@ Slotna:
Bo algorytm udzielania odpowiedzi tak wygląda:
1. Jedna odpowiedź „TAK” na którekolwiek z 21 pytań oznacza ostrzeżenie, że możesz stać się człowiekiem uzależnionym od alkoholu.
2. Dwie odpowiedzi „TAK” – prawdopodobnie już jesteś lub wkrótce staniesz się uzależniony od alkoholu.
3. Trzy odpowiedzi „TAK” oznaczają że powinieneś natychmiast zwrócić się do specjalistów lekarzy. Bez ich pomocy nie wyleczysz się sam. Sam nie będziesz miał siły zerwać z nałogiem.
W starciu z TB każdy stoi na przegranej pozycji.
RobertP :
No własnie, tam była nawet awaria i nikomu to nie rignęło bella.
Slotna :
A to czasem nie są wczasy w okolicach 5k zł/miesięcznie?
Gammon No.82 :
O rany! Wypełniłem właśnie ten test i jestem lekko oszołomiony wynikiem. Jak ktoś chce, wersja interaktywna (sort of) jest tu.
Test zawiera 21 pytań, odpowiedź “tak” na którekolwiek z nich to odpowiedź “zła”. Za pierwszym razem odpowiedziałem twierdząco na cztery pytania:
Czy pijesz, aby zagłuszyć troski lub dolegliwości?
Na to pytanie, czternaste z rzędu, odpowiedziałem twierdząco, bo zrobiło mi się głupio, że pierwsze trzynaście skreśliłem. W końcu w jakimś sensie każdy pije, żeby zapomnieć, odfrunąć od dnia codziennego.
Czy pijesz czasami samotnie?
Piję w zasadzie wyłącznie samotnie. Odpalam butelkę wina i oglądam jakiś dobry (albo niedobry) film. Robię to raz na trzy tygodnie, i to w zasadzie mój cały kontakt z alkoholem.
Czy kiedykolwiek wskutek picia straciłeś(-aś) pamięć o tym, co robiłeś i gdzie byłeś?
Well, jeśli zdarzy mi się rzadko wypić więcej, czasem nie pamiętam czynności zdejmowania soczewek, mycia zębów i przebierania się w piżamkę. Nad ranem soczewek nie mam na gałkach, a ubranko leży ładnie ułożone w łazience, ale powiedzmy, że oznacza to, że nie pamiętam, co robiłem. Zaznaczam “tak”.
Czy miałeś(-aś) kiedykolwiek w stanie nietrzeźwym konflikt w lokalu czy jakimś miejscu z innymi osobami?
Być może miałem, np. w czasach studenckich pokłóciłem się z kimś przy wódce. Nie pamiętam – to pewnie oznacza, że twierdząca odpowiedź na poprzednie pytanie była odpowiedzią właściwą.
I to tyle. To w sumie najmniej hardkorowe pytania, inne dotyczą pobytu w izbie, złego towarzystwa, zmartwionej rodziny, złej opinii, zmniejszonej sprawności fizycznej i intelektualnej, kłopotów finansowych i zawodowych… Myślę sobie, nieźle wypadłem. Klikam “Oblicz wynik” i…
Okeeeej… Odznaczam twierdzącą odpowiedź na pytanie o zagłuszanie trosk – bo choć w metaforycznym sensie pewnie zagłuszam, to jednak nie topię smutków w wódce w sensie largo. Co mi teraz wyjdzie?
Odznaczam odpowiedź “tak” na pytanie o konflikt w lokalu. Na Trygława, to było co najmniej 10 lat temu, chyba już się przedawniło! Zostawiam picie w samotności i utratę pamięci. I co? Jupi, nie jestem chlorem! Twórcy kwestionariusza gratulują mi, acz z lekkim niedowierzaniem, czy aby nie oszukiwałem…
…a potem przestrzegają, żebym nie kozaczył z powodu dobrego wyniku…
Rany. Rany, rany.
Jeszcze w podstawówce zaczytywaliśmy się z kolegą w amerykańskiej książce “Nie piję”, wydanej przez PAX, składającej się IIRC praktycznie wyłącznie z opowieści o konkretnych przypadkach, przeplatanych wypowiedziami pastora. Ale była uciecha! Przeciętna opowiastka szła mniej więcej tak: “Ron nie uważał się za alkoholika. Raz w miesiącu po obiedzie wypijał maleńką szklaneczkę dobrej whisky. Pewnego razu zamiast jednej szklaneczki wypił dwie, po czym przebił żoną ściankę działową z gipskartonu i próbował zgwałcić swojego psa [sorki, blue.berry, ja tylko cytuję]. Wtedy zrozumiał, że ma problem alkoholowy, i zgłosił się do swojego pastora”. Test Baltimorski przypomniał mi te stare dobre dzieje.
eli.wurman :
you will hear whispers
ja zrobiłam test na depresję… na okolicznośc wyników ide sie napić, potem rozwiąże sobie TB i może jeszcze ten o internecie.
eli.wurman :
Ja używam mojego iPhone’a jako budzika, a on ma Wi-Fi, więc jak się budzę na siusiu w nocy, to go biorę ze sobą i sprawdzam maila.
inz.mruwnica :
O! To tak samo jak w moim zawodzie, tylko że u mnie zamiast ofiar śmiertelnych jest zmielony papier.
Jezus Maria, rozwiązałem na tej stronie test na uzależnienie od pracy i wyszło mi:
Twój wynik wskazuje na poważne uzależnienie od pracy. Masz wszystkie, lub większość cech, które oznaczają dla Ciebie ryzyko psychologiczne i fizyczne. Wynik ten oznacza, że Twoje stosunki z najbliższymi i z przyjaciółmi są zagrożone. Jeśli jesteś żonaty, najprawdopodobniej Twoje małżeństwo ulega destrukcji z powodu Twojego uzależnienia od pracy. Istnieje też wysokie prawdopodobieństwo wystąpienia problemów zdrowotnych związanych ze stresem (takich jak choroby układu krążenia i choroby psychosomatyczne).
Idę się napić. Żeby było śmieszniej, właśnie siedzę i pracuję (pisząc dla zarobku, uwierzcie mi lub nie, psychozabawę “jakim jesteś wymarłym ssakiem paleozoicznym”).
Zajebisci sa.
“Na podstawie liczby stresujących wydarzeń w Twoim życiu można sądzić, że istnieje wysokie ryzyko, iż stres może przyczynić się do wystąpienia u Ciebie w ciągu najbliższych 2 lat chorób lub dolegliwości o charakterze psychosomatycznym (takich jak np. choroby układu krążenia, nadciśnienie, choroba wieńcowa, bóle głowy, infekcje, czy choroby skóry).” Taka nowoczesna wersja rzucania uroku. Myslicie, ze bede mogla ich pozwac?
bart :
Ja jak go używam jako budzika, to przełączam w Airplane Mode, bo jeszcze mi jakiś buc zadzwoni. Ale chwileczkę chwileczkę, czy ja dobrze kojarzę – za siedem minut premiera OS 3.0! I tera nie wiem, ściągnąć i mieć copypaste już teraz, czy jednak poczekać do OS 3.1 i potem z wyższością wyśmiewać na blogu tych, co nie poczekali na bugfiksy i mają kłopoty…
o kuerva, zróbcie sobie Kwestionariusz SCL-90 !!11
bart :
Ja nie mam tu gdzie teraz mieszkam internetu, ale wyczaiłem, że na parapecie przy balkonie łapię czyjeś Wi-Fi, skąd właśnie do Was piszę. Chyba jestem uzależniony, bo kradnę, żeby się podłączyć.
inz.mruwnica :
Ale to raczej prosto idzie: co jest w projekcie budowlanym, z oświadczeniem projektantów etc? Czy model i obliczenia są z dupy czy nie? jeśli są – do pierdla. Jeśli nie, to czy były zmiany projektowe na późniejszym etapie i czy wpłynęły na statykę? Jeśli tak – projektant do pierdla. I inwestor i/lub wykonawca, jeśli podżegał. Jeśli zmian w projekcie nie było, to może wykonawca oszczędził (gorszy beton, mniejsze przekroje, słabsze dwuteowniki)? Jesli tak – do pierdla. Inne opcje: niecertyfikowany materiał, błędy wykonawcze, partia materiału nietrzymająca parametrów etc. I to już zabawa dla biegłych na 3 lata.
Jeśli jest wszystkiego po trochu, to trzeba kręcić i czekać na przedawnienie sprawy. Pytanie poza konkursem: czemu spadł Airbus?
wo :
I proszę – z jednego uzależnienia w drugie.
@offtop
bart :
bart :
inz.mruwnica :
blue.berry :
Nie umiem. Czy w zdaniu
chodzi o sugerowanie się cudzymi opiniami czy o GŁOSY?
urbane.abuse :
Co ma wisieć nie utonie, to co lata musi spaść?
Oraz: czy to coś jak dlaczego kura przeszła przez jezdnię?
inz.mruwnica :
Brzmi jak wstęp do relacji z oblężonego miasta.
OK, chodzi o GŁOSY.
rozwiązywanie tych testów jest zuem. jesli moja depresja była do tej pory jedynie wymyslona, to teraz jest juz na pewno prawdziwa. na tą okoliczność dobranoc mówię Wam i idę sobie poczytać cos miłego przed snem.
edit: bart, ja założyłam że chodzi o GŁOSY ; )
blue.berry :
Pol na pol bardzo wysoki/ wysoki. Fajnie.
eli.wurman :
nie bij mema
blue.berry :
Oczywiście. Przede wszystkim z moich doświadczeń wynika, że tego typu testy są tylko wskazówką dla psychologa/psychiatry w dalszej rozmowie z pacjentem a ich wyniki są zależne od całej masy czynników (np. to, czy się wstanie lewą nogą i ma wredny dzień, czy pada, czy świeci słońce, czy się jest głodnym, itd.) – dlatego radzę się nimi za bardzo nie przejmować :)
blue.berry :
Eeee, a jak komuś wszystko poza wrogością niskie wyszło? Chyba też się napiję.
urbane.abuse :
Będę bił, bo brzydki.
urbane.abuse :
Pytanie “czy model jest z dupy?” dla czegokolwiek większego od składziku na grabie sprowadza się do pytania “czy lubisz gościa, który to zaprojektował?”. A obliczeń od jakiegoś czasu już na suwaku się nie robi (ale nie ma prawa nazywać siebie inżynierem, kto nie umie choćby mnożyć).
urbane.abuse :
Pytanie “czy model statyczny/dynamiczny został poprawnie przełożony na projekt wykonawczy?” to dla wszystkiego większego od składziku…
urbane.abuse :
Jeśli można mu wykazać cokolwiek to kwiczy.
urbane.abuse :
Nie wyznaję się na konstrukcjach sześciokrotnie geometrycznie chwiejnych :-)
Kwestionariusz SCL-90 to supersprawa, wyszło mi, że jestem nadwrażliwym interpersonalnie paranoikiem, do tego wrogim i z depresją. Dla poprawy humoru idę sobie zrobić testy o uzależnieniu od pracy i od Internetu.
bart :
Zrób jakiś test na prostatę.
eli.wurman :
Krakufff… f czerfcuu… realizujesz sobie?
inz.mruwnica :
Bez problemu, mieszkałem tam.
kabotyna :
Wiesz co, ja wieczorem wypijam ok. 2 litry wody, ale dzięki za troskę :)
@ urbane.abuse:
No i co z tym Airbusem? Bo to ciekawy temat. Mi się Airbusy strasznie źle kojarzą.
bart :
Czyli mało elastyczny pęcherz. Albo uzależnienie od wody. Rozumiem, że pijesz tą energetycznie uporządkowaną?
kabotyna :
No masz! Zamrażam i rozmrażam.
bart :
A czemu? Trzęsie, rzuca, skrzypi, dudni, świszcze – jak wszystko co lata.
bart :
No ba. Ale jak na razie nikt nie wie, tylko trupy wyławiają.
Ojoj…
eli.wurman :
Bo prawdziwa elita lata kąkordem. Tzn. latałaby, gdyby się dało – a że sie nie da, to jeździ pekape.
wo :
Ja chyba potrzebuję terapii, bo Macbooka Pro mam zakupionego w kwietniu, a model 2 miesiące późniejszy TRZYMA 7 GODZIN NA BATERII oraz jest TAŃSZY.
Jedyne, co mnie tłumaczy, to fakt, że nie było żadnych przecieków akurat o Macbookach, więc myślałem, że przynajmniej pół roku pociągnę przed upgrade envy.
@Airbus:
One mi się źle kojarzą nie w sensie, że preferuję Boeinga, bo ma lepsze tacki na żarcie, albo że kolega mechanik z Okęcia mi mówił, że to latające bomby. Tylko dużo słyszałem o nich w radio albo czytałem w prasie popularnej, że nie są fajne. Ale jak teraz o tym myślę, to dopuszczam możliwość, że było jak z pełnią księżyca i ostrym dyżurem.
eli.wurman :
No właśnie. A czemu? Ja wiem czym lecę, bo z nudów w Luftwaffe czytam infosy o tym jaki to samolot akurat, ale Bojingi czy Erbusy to jeden pies. Co innego te ciasne miniaturki różne: ATR, Bombardiery, Fokkery czy Embrojlery. Wśród tych mogę zrobić ranking i nawet rozróżniam w obrębie atr-ów jakie silniki mają.
bart :
Cioteczka rzondzi!
wkochano :
Jasne, ale ten tańszy ma tylko 9400m, oraz, co dla mnie ważne – wywalili expresscard na rzecz najasnykrótki mi potrzebny czytnik sd, który nie obsługuje kart sdio, więc se mogę pomarzyć o modemie wsadzanym w laptopa. Ja póki co używam ostatniego MBP przed unibody, choć jak czasem się zaplątam w iSpocie to mi się robi “chcę-chcę-chcę”, a teraz ta bateria na 7 godzin…
kabotyna :
Francusko-włoska myśl technologiczna. To lepsze niż rollercoaster!
wkochano :
Spokojnie spokojnie, on na pewno the fuckto nie jest późniejszy o dwa miesiące, tylko o kwartał z hakiem, bo pewnie w Polsce jak zwykle tuż po premierze można się tylko zapisywać na listy oczekujących. A poza tym skoro ma nową fajną baterię to znaczy co? To znaczy, że pierwsze egzemplarze będą mieć jakieś problemy z tym związane. Poczekaj aż ten będzie miał rok i oddaj dzieciom, a kup udoskonaloną wersję tego nowego.
kabotyna :
Oczywiście, jeśli akurat obsługa Cię nie bije.kabotyna :
Ale po co? Ciasne a reszta się słabo liczy. Co prawda nie ma indywidualnego LCDeka i filmów, za to szansa na sąsiedztwo płaczącego niemowlaka znikoma.
urbane.abuse :
Świetny był ten SCL-90 (oczywiście, że założyłem iż chodzi o GŁOSY). Ale nie jestem zadowolony z wyników, bo oprócz wysokiej wrogości i przeciętnych natręctw, resztę mam poniżej 0,5 punkta. A fobie na zerze stoją. Kurde, nawet paranoje gdzieś się pochowały.
Pozostałe teksty wykazały mi bezspornie, że jestem chorobliwie otyłym alkoholikiem, który na dodatek kompulsywnie się obżera. Na szczęście nie jestem uzależniony od pracy ani od internetu, nie grożą mi choroby psychosomatyczne i mam zrównoważony bilans emocjonalny. Stan psychiczny normalny, chociaż przydałoby się więcej radości. No i jestem uczciwy. Uwielbiam takie testy, nikt jak one tak mi prawdy o mnie samym nie powie. Zwłaszcza, że prawda jest miła – jestem zajebistym kolesiem.
wo :
Będą wybuchać jak w Dellach, a makjuzerzy będą mówić “to co, i tak nie potrzebuję twarzy” :-)
Te dolegliwości to chyba z wiekiem przychodzą, bo u mnie wszystko w porządku. Zdałem zarówno scl-90 (wszystko niskie, aczkolwiek rubryki “Odczuwam zdenerwowanie lub niepokój wewnętrzny” oraz “Wyczuwam, że inni są krytycznie do mnie nastawieni” brzmią wyjątkowo zabawnie podczas sesji), jak i baltimorski (no dobra, wahałem się przy pytaniu “Czy pijesz z osobami poniżej Twego poziomu kulturalnego?”, które było w mojej – nieinteraktywnej – wersji oraz piję czasem samotnie, choć w mojej wersji było bardziej radykalne “Czy pijesz sam?”).
urbane.abuse :
Ważne pytanie brzmi, czy model jest z dupy sensu stricto, czy sensu largo. Od tego pewnie nawet jacyś specjalni biegli są…
eli.wurman :
Znaczy, że co? Bo nie kumam. Ja klepię w domu w zwykłego makbuca i wiem, że nie ma modemu wbudowanego ani nie ma gdzie za bardzo wetknąć nic poza paluchem usb co się ułamuje na kolanach. Ale w pracy mam dellXPS 13 calowy i tam jest po prostu pod baterią miejsce na kartę sim. Wtykłem raz to sim i siedzi tam sobie a wenętrzny modem ma wyraźnie lepszy zasięg niż te paluszki na usb. Makbuc pro nie ma tak?
Patso :
Gdyby nie był taki długi i nie miał tyle zdublowanych pytań, przeszedłbym go jeszcze raz. Wydaje mi się, że nie do końca właściwie przypisałem odpowiedziom za 0, 1 i 2 pkt. znaczenia odpowiednio “NO!1”, “what” i “meh”.
@dolegliwości przychodzące z wiekiem:
Młodzieńcze, gdybym rozwiązywał Test Baltimorski w czasach studenckich, w odpowiedzi dostałbym adres najbliższego punktu przeszczepów wątroby.
kabotyna :
No nie ma, w moim i w pierwszym unibody wciskasz modem na expresscard, takie jak pcimcia tylko że mniejsze. A teraz w’ogle nie będzie i nie wiem co mam z tym zrobić. Modemu na paluchu usb mi się nie chce, a w komórce podczas korzystania z netu via bluetooth to zeżre baterie nim ci laptop padnie. Bezsęsu.
kabotyna:
Żaden model Apple nie ma, o ile mi wiadomo, wbudowanego modemu GPRS/EDGE/HSDPA. Do tej pory można było używać modemów na ExpressCard – zresztą w tych nowych większych MBP nadal można. W praktyce nie znam nikogo, kto by miał taki modem, ja mam model jeszcze na Pcimcię który siedzi w routerze, a w warunkach polowych po prostu jadę przez BT i komórkę. Od dziś ta druga opcja ma być nawet w iPhone ;-)
bart :
Zdradziłeś światu największy sekret psychotestów. I kto je teraz będzie robił?
bart :
Za ile punktów jest “kurwaco”?
wkochano :
17” – no to jest coś, czego nikt normalny nosił nie będzie.
urbane.abuse :
Pytania kontrolne to sekret? Opowiedział mi o nich kolega psychometryk (psychometra?). Dość swobodnie. I piorun go potem nie raził.
eli.wurman :
Gniewomir? Na pocztę?
kabotyna :
Zadeklarowany użytkownik Acera. Jego 15” jest pewnie niewiele mniejszy od 17” MBP, i waży w okolicach 3 kg (tyle co MBP unibody). Używa też netbooka Acer Aspire One – to jest tak żadny, żałosny syfeks że jezusmaria.