Sławek
Pierwszy raz pojawił się na moim blogu w zeszłym roku, w post scriptum do tekstu o niczym. Niby taki niepozorny w tym swoim szarym polarku, a przecież to Człowiek Najczęściej Wycinany ze Zdjęć w Wikipedii.
O Sławku wypada wiedzieć tyle: to nauczyciel angielskiego z południa Polski, zbierający zdjęcia znanych ludzi, dokładniej — siebie ze znanymi ludźmi. Sławek jeździ na różne zloty sław — targi książki, festiwale, prawybory, kabaretony itd. — i każdemu napotkanemu celebrycie lub celebrytce zadaje to samo pytanie: „Przepraszam, czy mogę sobie z panem/panią zrobić zdjęcie?”. Upolowane sławy kataloguje i umieszcza w odpowiedniej przegródce w swoim gigantycznym zbiorze fotografii na flickr.com. Uprzejmie udostępnia owe zdjęcia na licencji Creative Commons, dzięki czemu polscy wikipedyści mają czym ilustrować noty biograficzne pisarzy, polityków, sportowców, gwiazd estrady i telewizji. Przy okazji wycinają z tych zdjęć Sławka, zazwyczaj zwykłym kadrowaniem, czasem za pomocą pieczołowitego retuszu w Photoshopie (porównajcie oryginał z przeróbką).
Robienie sobie zdjęć ze znanymi ludźmi nie jest zajęciem śmieszniejszym od innych hobby. Niezamierzony efekt komiczny powstaje dopiero przy oglądaniu tych zdjęć po kolei. Sławek zgromadził na Flickrze prawie dwa tysiące zdjęć znanych ludzi, ale przecież są to również dwa tysiące zdjęć samego Sławka, ubranego w jeden ze swoich kilku praktycznych ciuszków, najczęściej w uniwersalną pogodowo szarą bluzę polarową. Na fotografiach Sławek trwa niezmienny niczym pomnik, zmieniają się tylko ludzie stojący obok niego. Zdjęcia są zazwyczaj kadrowane w półzbliżenie, a na twarzy Sławka maluje się zwykle ledwie zaznaczony, skupiony uśmiech Giocondy. Satysfakcję z kolejnej upolowanej ofiary sygnalizują jedynie szeroko otwarte oczy, triumfujący wzrok.
Kiedy pierwszy raz przeglądałem kolekcję zdjęć Sławka na Flickrze, właśnie z powodu opisanej powyżej powtarzalności ubioru, mimiki i kadru ogarnął mnie głupawy, niepohamowany rechot. Nie mogąc przestać, przewracałem kolejne wirtualne kartki albumu — i gdybym nie spadł w pewnej chwili z krzesła, zapewne bym się w końcu udusił.
Nastrój głupawki udzielił się również niektórym moim komentatorom. Sławek stał się, obok Nicponia, Moon, Tomka Torquemady czy Tomasza Terlikowskiego, jedną z kultowych postaci Blog de Bart — co ciekawe, jedną z niewielu budzących sympatię kultowych postaci Blog de Bart. Pewnego dnia komentator Inżynier Mruwnica (konto fikcyjne) przedstawił nam swój mały foto meszapik z udziałem Sławka…
…a my radośnie podchwyciliśmy pomysł (eksploatowany już wcześniej przez internety po wielokroć) i zaczęliśmy tworzyć własne fotografie, których zabrakło w Sławkowym archiwum. Poniżej przedstawiam najbardziej udatne wytwory.
Zacząłem czytać tę tabelkę i już przy pierwszym rzędzie pękł mi mózg. Przeczytałem, że celem jawnym płacy minimalnej jest podniesienie wynagrodzenia najbiedniejszym, działaniem praktycznym – zapłata “pod stołem”, zaniżanie ilości godzin w umowach, niemożność zdobycia doświadczenia przez niewykwalifikowanych robotników, a ukrytym beneficjentem – wielkie korporacje, które i tak płacą wynagrodzenia powyżej ceny minimalnej; wykwalifikowani robotnicy już zatrudnieni, są chronieni przed nową konkurencją (tańszą i mniej wykwalifikowaną).
Proszę, niech mi ktoś mądrzejszy wytłumaczy, dlaczego kolumna “patologie” została opisana jako “działanie praktyczne” i w jaki sposób wielkie korporacje zyskują na płacy minimalnej, skoro “i tak płacą wynagrodzenia powyżej ceny minimalnej”.
Dział o ochronie wolnej konkurencji to jakieś kompletne kuriozum, w którym autorzy tabelki okazują się nie znać znaczenia słów “dumping” i “monopol” oraz bredzą, że beneficjentami przepisów o ochronie wolnej konkurencji są skorumpowani politycy i wielkie korporacje. WTF?
Gammon No.82 :
No to może od razu napiszesz, że Neila Younga też nie lubisz? Buuuuuuuuuuuułeeeeeeeeeeeeeeeeehehehehe mamo, nie rozumiejom mnie.
jaś skoczowski :
No sorki, ale takie historie o “wyłącznym decydowaniu o sobie” budzą mój sprzeciw, oczywiście z wyłączeniem sytuacji, w której mieszkasz w samotnej chatce na wzgórzu, a komputer zasila ci własny generator prądu, do którego lejesz benzynę z własnego szybu naftowego.
asmoeth :
NIE liczyłem na flejma. Po rapierach???
Zresztą prawie nigdy nie uczestniczę we flejmach z zakresu “grand strategy”, bo moja znajomość źródeł jest na to za cienka (nawet jeśli bywa lepsza, niż u 80% flejmujących).
A tej strony sam szukałem przez 15 minut. Moje bookmarki są takim samym zasyfionym śmietnikiem, jak zawartość mojego mózgu.
jaś skoczowski :
Neil Young? WHOIS?
EDIT:
Pamiętam, że ma coś wspólnego z muzyką, ale nie wiem: gra? śpiewa? komponuje? wydaje? robi laskę perkusiście? pracuje dla RIAAA?
bart :
Niektórzy libertarianie twierdzą, powoujc się na niejakiego Gabriela Kolko, że zasadniczo po wprowadzeniu różnych regulacji antymonopolistycznych przybyło monopolów. Tak samo twierdzą, że zasadniczo New Deal i wcześniejsze podobne projekty służyły np. jako marchewka dla pracowników najemnych, odciągając ich od działalności radykalnych związków zawodowych, takich jak IWW, który to zresztą związek administracja amerykańska ładnie zaorała chyba w 20leciu międzywojennym. A ponieważ lib twierdzą, że takie new dealowe regulacje są ostatecznie mało korzystne (mniej wolnorynkowi anarchiści powiedzieliby, że co po nich, skoro i tak kiedyś zostaną usunięte) dla robotników, ale za to uspokajają ich, więc są w interesie głównie bogatych kapitalistów. I powołują się na to, że jakoby część takich bogatych kapitalistów była zwolennikami regulacji.
Opisuje, nie wyrażam opinii.
bart :
To postaw gdzieś granicę wspólnotowiczu. Bo inaczej dojdziesz do wniosku, jak niejaki Kallfelz w III Rzeszy:
bart :
Tak mi mów i polewaj mnie woskiem!
Mnie raczej brzmią jak prawo do aborcji na życzenie do 9 miesiąca ciązy. Moim zdaniem to jest jedyne niewątpliwe uprawnienie, którego można się doszukać w postulacie kontrolowania siebie – bo płód z całą pewnością nie jest autonomiczny. EDIT: A matka z całą pewnością tak.
Natomiast jeśli puszczasz muzykę o 23 i kogoś budzisz, to nie kontrolujesz już tylko siebie. Bo oczywiście możesz robić co chcesz, ale z poszanowaniem tego prawa u innych. I to sprawia, że treść takiego uprawnienia do samorządności, do bycia suwerenem, strasznie się kurczy, gdyby ją tak rozpatrywać w oderwaniu od ludzkich preferencji ze sobą skonfrontowanych.
I zaraz pojawi się WO i mi wytłumaczy, dlaczego to jest takie bessęsu. :)
jaś skoczowski :
Post hoc ergo propter hoc?
EDIT:
Ale lubi się te japońskie filmy, nie? “bierz mię, gryź mię , rób mię znaki”.
Gammon No.82 :
Właśnie postawiłem. Chcesz się postawić poza społecznością? To wypierdalaj stuprocentowo, jak Ted Kaczynski. Tylko jak wtedy podłączyć się do Internetu?
Gammon No.82 :
Ach, oczywiście, bo jeśli nie libertarianizm, to nazizm.
Gammon meet Neil, Neil say hello to Gammon!
A teraz nie ma bata, nie piszę, tylko czytu was i próbuję zrobić wstęp, przypisy, wypełnić tą pierdoloną tabelkę. Do 22 mam deadline’a, a przed tym jeszcze koleś chciałby zobaczyć mój fajans.
bart :
Gdzie konkretnie?
Oczywiście nie. Postawiłem taką tezę? jeśli tak, to przepraszam. Niemniej jakąś granicę wypada postawić.
Skoro już po matuszkie jediesz, to jestem jakobinem z niewielkimi wtrętami innych ideolo, nie zawsze spójnymi. Czy naprawdę musisz zmuszać bliźnich do coming-outu? W imię czego? Prawdy, która nas wyzwoli?
jaś skoczowski :
Ciężko mi, nie będącemu obeznanym z dziełami Kolko, dyskutować z takim punktem widzenia. Jednak opinia Gammona w tej kwestii wydaje mi się rozsądna.
No ale to chyba nie trzeba być libertarianinem, żeby tak twierdzić – o ile dobrze cię rozumiem. Zdobycze socjalne to najlepsze antyrewolucyjne remedium, jakie zna ludzkość.
jaś skoczowski :
Ja pierrrrrrrrrrrr oczywiście znam ten kawałek na pamięć.
…ale nie pamiętam skąd :-(
A ty zasuwaj do roboty, bo mnie szczątkowe sumienie zeżre.
bart :
Teza jest inna (i niekoniecznie się z nią zgadzam) – że te zdobycze są głównie dla klasy rządzącej. To nie ja pisze, to bot.
Gammon No.82 :
A czy ta granica musi być stała i nienaruszalna jak, nie przymierzając, Biblia, moment stawania się plemnika i komórki jajowej człowiekiem lub tysiącletnie tradycje medycyny chińskiej? Nie możemy o niej dyskutować i dostosowywać jej do nowych realiów albo przesuwać w zależności od nowych warunków umowy społecznej (czyt. wyborów parlamentarnych)?
Na przykład podatki. W moim (być może prymitywnym) pojęciu libertarianie uważają je za zło wcielone i chcieliby najwyraźniej, żeby nie było ich w ogóle (Marcin Masny), a pomoc społeczna opierała się na działaniach charytatywnych (moa). Alternatywą dla libertariańskiej chatki na wzgórzu z własnym szybem naftowym jest płacenie podatków. Jakich? A nie wiem. System “wszyscy płacimy 19% liniowca, bez ulg i innych podatków, a do przestępców – z braku policji – strzelamy z legalnie posiadanej broni” kusi prostotą, ale zdaje się, że świat jest nieco bardziej złożony.
To gdzie właściwie narysowałem granicę?
Ejże, to ty mnie nazywasz wspólnotowiczem i jedziesz III Rzeszą.
jaś skoczowski :
Definiowanej jako “wszyscy poza rewolucjonistami”? To zgoda.
bart :
Spoko, ale niech umowa społeczna będzie umową, a nie jej pozorem – czyli niech do niej przystępuje dobrowolnie i niech mój głos w niej się liczy, nawet gdyby był pojedynczy. Mogę zgodzić się na płacenie podatków, jeśli sankcją za niepłacenie nie będzie więzienie. Wleź mi na konto, którego jeszcze nie mam (ach ci studenci filozofii i ich pustynne umysły od których bije piękna prostota), odmów prawa do korzystania z publicznej medycyny, nie wiem. Ale nie wsadzaj do pierdla, kochany współobywatelu tititititi.
bart :
Zgoda i bez tego, to nie jest mój pogląd, w tej kwestii pozostaje zainteresowanym agnostykiem.
bart :
A skąd ci to przyszło do głowy, że według mnie “granica musi być stała i nienaruszalna”? Dla mnie może być historycznie i geograficznie zmienna. Może być na dziś inna w Warszawie i w Białymstoku. Może być niejasna i rozmyta, jak ślad amebiej nibynóżki na plaży. Może być wydyskutowana. Ale gdzieś wypadałoby ją postawić, bo inaczej będziemy tworzyć “etyki” i “systemy społeczne” more geometrico.
A bo chyba sam coś pisałeś o wspólnocie (BTW odmian “wspólnotowizmu” można pewnie wymyślić milion). A co do Rajchu, to Kallfelz i komentowane przez niego orzeczenie Reichsgerichtu to przecież taki śliczny kawałek i o wiele sympatyczniejszy od ustaw norymberskich.
“Mein Führer! Naród niemiecki potrafi zrozumieć, że z wiekiem życie straciło dla pana wartość. Ale zarazem naród niemiecki pana potrzebuje!!! Joseph, Heini, Hermann, przytrzymajcie Führera i zdejmijcie mu spodnie. Doktorze Morell! proszę wykonać zastrzyk.”
W tym samym czasie (był 1936 rok) Rajch pozostawiał pełną swobodę decyzji o poddaniu/niepoddaniu się leczeniu elementom społecznym “zbędnym, a nawet szkodliwym”, w efekcie uznając ich autonomię.
Gammon No.82 :
Wcale nie. Przeprosił, że poszło, a nie za to co mówił.
jaś skoczowski :
BŁAGAM!!!
NIEPŁACENIE. Jak nietrzymanie kału i moczu.
ILE MOŻNA POWTARZAĆ?
mrw :
A to nie doczytałem, sorrento. Czyli przeprosił za to, co nie od niego zależało, a nie przeprosił za swoje. Nu ładno.
Gammon No.82 :
poprafione. psepsam.
jaś skoczowski :
Kokiet. Normalnie kokiet.
@jaś skoczowski
“Libertarianie z powodzeniem bywają anarchistami”
No raczej to anarchiści oryginalnie używali tej nazwy, które w okresie późniejszym została im podebrana przez wolnorynkowych fanatyków. Dziś się zdarzają anarchokapitaliści tak się określający, ale przyporządkowanie anarchokapitalizmu do anarchizmu budzi sporo zastrzeżeń (w końcu anarchizm to ideologia socjalistyczna, przeciwna kapitalizmowi).
Najzabawniej jest, gdy się natknę na gościa rozumującego socjalizm = rozbudowane państwo, i uważającego, że anarchizm to “najskrajniejsza prawica”. Szkoda tylko, że tacy goście na ogół nie przyjmują żadnych argumentów.
jaś skoczowski :
Wog’le kara pozbawienia wolności jest nadużywana przez wszystkie państwa w kretyński sposób – ja bym zastosował roboty publiczne/ egzekucję należności dla poszkodowanego (as in gość mi zdeptał trawnik, to państwo ma obowiązek dopilnować, żeby mi to odpracował, a nie dług przejmować). No chyba, że ktoś jet rzeczywiście niebezpieczny dla siebie i otoczenia…Ale siedzenia na dupie toby w moim państwie (;p) nie było – znam paru takich (żadni moi kumple BTW;p) co tylko jak wyjdą z więzienia i kase przepierdolą to szyba w wystawę i powrót na państwowe.
Ami :
Tak? A dlaczego?
EDIT:
dla sprecyzowania: KAŻDY anarchizm? w KAŻDEJ wersji?
Jeśli tak, to wniosek jest prosty: nie ma kapitalizmu bez WŁADZY PAŃSTWOWEJ. EDIT (II): tej samej, której każdy korwinista tak bardzo sprzyja.
mudkipz84 :
Wybacz, ale mylisz prawo karne / karę z prawem cywilnym / obowiązkiem naprawienia szkody.
mudkipz84 :
Cóż, idea pracy przymusowej jako sposobu odciążenia publicznych pieniędzy nie wpadła jakoś naszym mistrzom polityki do pustych łbów.
Gammon No.82 :
A jaka różnica, jak to się nazywa? “Jazda do roboty, jebane nieroby” i koniec.
Sprostowanie
Za niepłacenie podatków nie idzie się do więzienia, tylko się dodatkowo dostaje do zapłacenia domiar. Więzienie jest na samym, szarym, zimnym, odległym końcu, więc proszę mi tu nie pierdolić, że za podatki idzie się siedzieć (also: wskażcie przykłady).
Ami :
Bredzisz, nie było bardziej fanatycznych wolnorynkowców od środowiska gazety Liberty, koniec dziewiętnastego wieku. Anarchistów as fuck. Nie czytaj nadmiernie anarchistycznego faq, to szkodzi. Choćby dlatego, że pierwotnym założeniem tego dzieła było udowodnienie na siłę, że anarchiści nie mogą być zwolennikami wolnego rynku. Jak nie, jak tak. Dlatego
Ami :
jak czytam coś takiego, to aż zęby bolą, bo jasne, taki Tucker (rednacz Liberty) uważał się za socjalistę. A jak. Tylko, że rozumiał przez to zniesienie ceł, wolny rynek w bankowości, zniesienie praw autorskich niekontraktowych i zniesienie tytułów własności ziemskiej, co jedyne może nie wydać się kanoniczne, ale tylko dla korwinistów, którzy nie pojmują, że własność ziemską w literaturze klasycznych liberałów była czymś wybitnie wątpliwym.
Gammon No.82 :
Ale mi właśnie chodzi o tę granicę pomiędzy – tzn jak mnie np ktoś uszkodzi i wtedy go zamkną, a co ja mam z tego? Niech robi na budowie albo sprzedaje nerkę, żebym sobie mógł szkliwo do stanu poprzedniego przywrócić – sama odsiadka (choć może być wskazana skoro ludzi atakuje) nic mi nie da.
eli.wurman :
Może być na bardzo-bardzo końcu. Jak dla mnie. Choć oczywiście lepiej, że jest.
Adam Gliniany :
Nie należy używać sloganów w dyskusji, któą ktoś mógłby potraktować jako poważną.
A interpretując “Jazda do roboty, jebane nieroby” dosłownie to -> “kto nie pracuje, ten nie je [LENIN]”.
jaś skoczowski :
No ale umowa społeczna w moim pojęciu wygląda tak, że jak już się większość umówi, to trzymają się tego (prawie) wszyscy, a nieposłusznych karcimy. Karcimy oczywiście w różnej skali albo w ogóle, niektórym w ogóle odpuszczamy, również z przyczyn irracjonalnych, jak np. Świadkom Jehowy służbę wojskową.
Umowa społeczna “wszyscy szczepimy nasze dzieci” ma sens wtedy, kiedy faktycznie (prawie) wszyscy szczepimy nasze dzieci. Jak odpowiednio dużo libertarian i wegetarian odmówi szczepień, umowa społeczna o szczepieniach straci sens. Szczerze mówiąc, jestem nieco zdziwiony, że od niedawna ponoć za odmowę szczepień się nie karci. Ja uważam, że należy się za to klapsik, a przynajmniej – że powinna się odbyć jakaś dyskusja w prasie codziennej na ten temat.
Gammon No.82 :
No sorki, ale kontekst przeze mnie użyty tyczył się osadzonych, co (jak sądzę) wynikało z kontekstu rozmowy.
Przykro mi, że wyraziłem się niejasno.
Teraz lepiej?
Gammon No.82 :
Przyznaje, że średnio się znam na prawie – masz pole do popisu;p
also Biblia
eli.wurman :
metasprostowanie (II)
(1) “Domiar” to nie jest spłata zaległych podatków z odsetkami. To jest zapłacenie podatków od wyjętych dochodów, których być może nie uzyskałeś, ale US z dupy przyjął, że tak.
(2) Jak po wyegzekwowaniu podatków z odsetkami trafisz ponadto do pyerdla, to jest faktycznie szary, zimny, odległy koniec.
jaś skoczowski :
No musi, jako bat ostateczny: jak nie zapłacisz po dobroci, jak nie ściągniemy Ci z majątku, jak się będziesz uchylał, to na samym końcu jak już nic Ci nie możemy zrobić, to przynajmniej wsadzimy Cię za kratki.
Adam Gliniany :
A co ma wspólnego garujący z “nierobem” poza stereotypowymi skojarzeniami rodem z “Faktu”?
Gammon No.82 :
Oczywiście, ale to jest bardzo ładne słowo, świetnie brzmi w kontekście US i dlatego postanowiłem go użyć :P
@offtop
Bartu, pokaż cycki, tfu, znaczy się te, statystyki z najazdu z wykopu.
mudkipz84 :
Tu wchodzi w grę kwestia tzw. sprawiedliwości naprawczej, która może kolidować z tzw. sprawiedliwością retrybutywną. W takich przypadkach może się ujawnić przewaga sądów rabinackich nad europejskimi.
Dlaczego tylko nerkę, a nie serce, dwa płaty płuc i osiem (chyba?) płatów wątroby?
Gammon No.82 :
???
A robi coś pożytecznego, poza pochłanianiem publicznych pieniędzy? Przecież dużą część osadzonych można wykorzystać jako tanią siłę roboczą, to nie jest nowy pomysł.
eli.wurman :
A inni dadzą się skołować świetnie brzmiącym słowem.
bart :
No ale uważasz, że większość może przywalić mniejszościEDIT:om ( :P ) dowolną regulację? Bo jest większością? Przymus szczepień ma piękne, libertariańskie uzasadnienie – śmierć rzadko jest przez kogokolwiek pożądana, człowiek nie szczepiący się naraża innych na śmierć. Zakaz aborcji nie zawsze ma takie piękne uzasadnienie. Dońć ju finksz so?
eli.wurman :
Musi, to na rusi. Niech facetowi zlecą jakąś pożyteczną pracę. Niech naucza czegoś, niech sprząta ulice, a potem wraca do swojego domu, jeśli go jeszcze ma i niech go nikt tam nie cweli. Co Ty na to?
Gammon No.82 :
Nerka była przysłowiowa jeno – mi bez różnicy, byle cena rynkowa współgrała z kosztami hospitalizacji.
Adam Gliniany :
Tu byłbym ostrożny – ale jeśli uwięziony (bo niebezpieczny) ma dług wobec majatku publicznego, czemu nie. Najlepiej Jeszce jakby to co zniszczył musiał naprawić, ale to często może być nierealne.
Adam Gliniany :
To normalne, że garujący pochłania publiczne pieniądze, przecież sam stworzyłeś taki system.
Tak jest, przy czym najlepiej jest zastosować żywienie w systemie Katona starszego/Stalina.
Ale co do “taniości” tego systemu możesz się mylić. Zarówno gdy chodzi o koszty finansowe, jak pozafinansowe.
jaś skoczowski :
Ależ on ma na to wyjebane, oczywiście, na spłatę i na ewentualność zarobienia na nią. Dlatego wylądował w więzieniu. Gdyby było inaczej – wciąż byłby wolny i spłacałby sobie krok po kroku zadłużenie.
mudkipz84 :
W prawie cywilnym przy egzekucji majątkowej zostawiają ci to i owo niezbędne dla życia, typu koza, trzy kury, ileś tam par gaci itd. Dlaczego w prawie karnym miałoby być inaczej?
EDIT: oczywiście są historyczne alternatywy, nawet w prawie cywilnym, np. oddanie dłużnika w niewolę wierzyciela razem z całą rodziną. Tak też można.
Jak zauważył Dobry Wojak Szwejk jest na świecie wiele takich rzeczy, których nie wolno ale można.
Gammon No.82 :
Jak jesteś z Warszawy lub bliskich okolic i słuchałeś kiedyś Radia WaWa (ale tego starego i dobrego a nie nowego i obsysającego), to Rocking in the free world jako nieoficjalny hymn stacji, leciał tam raz dziennie. Co mi przypomina, że miałem napisać rzygotliwie wspominkową notkę o najlepszych rozgłośniach evar.
eli.wurman :
Mówisz o systemie prawnym realnym, czy hipotetycznym?
eli.wurman :
Ale ja nie mam. Wsadzanie kogoś do pierdla za to, że nie zapłacił jest nie teges, w pierdlu mogą Ci przewiercić dupsko, choć nie chcesz. Takie to trochę nieproporcjonalne, chyba, że umiałbyś wydedukować z tego, że ktoś nie zapłacić, to akurat w tym konkretnym przypadku komuś babcia na raka umarła, wyjąc w niebogłosy.
jaś skoczowski :
Nie. I o ile pamiętam, cała ta zabawa w demokrację parlamentarną (as opposed to plebiscyty/lincze) ma właśnie służyć temu, żeby mniejszości nie przywalać dowolną regulacją.
A to nie jest takie tłumaczenie, jak to czasami chrześcijanie obracają każdą wolę Boską na dobre? Że jak komuś dziecko umrze, to z tej rozpaczy zrobi se następną dwójkę i per saldo ilość dobra na świecie się zwiększy? Bo przymus szczepień to dla mnie miejsce, w którym libertariańska twarz spotyka się z pięścią rzeczywistości.
radkowiecki :
Radio włączam raz na niewiadomoile. Raz na 5 lat włącza je żona, kiedy leci konkurs chopinowski.
Ogólna uwaga: nie ma nic bardziej wkurwiającego niż odpisywanie na komentarz, który w międzyczasie jego autor potężnie wyedytował. Ludzie, my tu mamy tysiące komciów, jeden więcej dużej różnicy nie zrobi, nie bójcie się nowych komciów, mówię!
Adam Gliniany :
Raczej do Twojego pustego łba nie dociera absurd tej idei w kapitalizmie. Jeśli więźniowie za karę bedą, powiedzmy, pielęgnować miejskie trawniki, to wyjdzie na to, że za ich przestępstwa cierpieć będą musiały komercyjne firmy zajmujące się pielęgnacją zieleni, które stracą zlecenia. Co one Ci są winne? W dodatku praktyka jest taka, że jeśli czymś się zajmuje państwo, to przeważnie robi to drożej od komercyjnego kontrahenta wyłonionego z przetargu. Zwłaszcza jeśli to ma wyglądać tak, że więźniowie pilnowani są przez uzbrojonych strażników. Dodatkowo więc karać za czyjeś przestępstwa chcesz więc podatników.
Ogólna prawidłowość jest taka, że więzniów pilnować jest _taniej_, kiedy po prostu siedzą pod celą. Jak tylko ich zaczynasz wyprowadzać na świeże powietrze, koszta pilnowania rosną, bo musisz mieć więcej strażników na jednego osadzonego. Dlatego taki pomysł, żeby więźniowie kopali rowy/strzygli trawniki doprowadzi do tego, że koszt pilnowania więzniów WZROŚNIE, firmy kopiące rowy/strzygące trawniki stracą zamówienia, a na dodatek wzrosną wydatki z budżetu.
Jeszcze jakieś inne genialne pomysły latają Ci po tym pustym łbie?
jaś skoczowski :
Przecież tak właśnie mniej więcej jest. Trzeba się bardzo postarać, żeby za niepłacenie podatków aż pójść do więzienia. W praktyce raczej komornik wejdzie Ci na konto, będzie sobie potrącać z zarobków, zajmie nieruchomości itd.
mudkipz84 :
Jedna z fajniejszych rzeczy w Internecie to dyskusje z dziećmi, które sobie wyobrażają świat dorosłych i snują plany na jego idealne urządzenie. Otóż gdybyś miał samochód i w ten samochod ktoś wjechał ze swojej winy, to jakie rozwiązanie będzie dla Ciebie korzystniejsze (w sensie Twojego dobrze pojętego egoistycznego interesu):
– żeby gościu razem ze szwagrem to jakoś teraz wyklepali, zaszpachlowali, poprawili i będzie gites?
– żebyś sobie po prostu wymienił uszkodzone elementy na fabrycznie nowe, wszystko polakierował w ASO z przedłużoną gwarancją, a fakturę z ASO opiewającą na 5300 PLN (suma wzięta z sufitu, ale to może tyle wynosić) rozliczył z OC sprawcy?
Innymi słowy, wolisz żeby koleś Ci _odpracował_ szkody, czy żebyś sobie szkody naprawił w komercyjnej firmie, a państwo poprzez swoje organa przymusu przekazało fakturę sprawcy (i ewentualnie spałowało mu dupsko, jeśli ten będzie miał jakieś wąty, że jak to, aż tyle)? Tak naprawdę, to każdy właśnie by wolał w takiej sytuacji, żeby państwo “dług przejmowało”.
Gammon No.82 :
Jak ktoś nie może/nie chcę mi zwrócić długu, a mi jest on potrzebny właśnie do życia/ normalnego funkcjonowania (as in nowe kolano), to trudno jego strata;p
Ja chcę kolano, a on na 1nej nerce będzie jechał.
wo :
Szkoda może być naprawiona przez przywrócenie stanu poprzedniego (co jest nie zawsze możliwe) albo w pieniądzu. Wybór należy (jeśli się nie mylę) do poszkodowanego.
bart :
No dobsz, ale w takim razie potrzeba czegoś więcej, niż demokracja parlamentarna, potrzebne są egzekwowane prawa przysługujące tym mniejszościom. A dlaczego tego nie osiągnąć przyznając jednostkom prawo do autonomii, przez co dowolna mniejszość składająca się z jednostek będzie chroniona? W końcu chyba podobne zapisy już są zawarte w konstytucjach państw demokracji parlamentarnej jak najbardziej? [a sem wymyślał sem!]
bart :
Nie, bo zakaz aborcji. Jasne, jak bardzo się postarasz, będziesz go uzasadniał wolnościowo też. Ale nie tak, jak ja, więc przynajmniej moja wersja libertarianizmu jest cacy, czyli nietrywialna jest, nie da się za jej pomocą wszystkiego dowieść.
bart :
Bartu, jeśli twoja ogólna uwaga jest do mnie, to ja poprawiłem tylko literufki.
mudkipz84 :
A dlaczego na jednej, jeśli twoja szkoda jest warta dwóch nerek, serca, płuc i wątroby?
Kto powiedział, że koleś, któy wybił ci ząb, w ogóle ma jeszcze kiedykolwiek “jechać”?
WNIOSEK: W cymbał gościa młotkiem, chlastu chlastu na flaczki, zapłacić tobie za siekacz, a co zostanie, to na fundusz ochrony ofiar przestępstw albo fundusz wyborczy Zbigniewa.
@ wo:
Ale zaznajomiłeś się z tematem?
Mowa jest o grupie około 50.000 osób w skali kraju.
BTW., masz jakieś konkretne symulacje kosztów? Ja opieram się na danych dostępnych na portalu SW, a ty?
jaś skoczowski :
Nie, to Gammon No.82 celuje w funkcji EDIT, co zresztą widać po jego komciach :)
wo :
Nie ukrywam
wo :
Takie które przewiduję, że sprawca ma odrobić mi szkodę, a nie przykładnie ukaranym (na co mi ta zemsta?). Państwi niech mu prawko zabiera w imieniu ogółu, ale mi sie cos należy. Zreszta tu w większości przypadków ubezpieczenie robi swoje;p
jaś skoczowski :
Od tego są dwa mechanizmy
(1) prawnie: konstytucja;
(2) politycznie: liberum veto w wersji polskiej (chujowo działa) albo szwajcarskiej (podobno dobrze działa).
@ Gammon No.82:
Wiesz, że nie o to mi chodziło;p
wo :
No i dlatego mniej-więcej polskie państwo bywa bardziej wolnościowe niż jakiś patrymonialny bantustan. Choć ja wolałbym, ze względu na mój zakuty łeb, by kary więzienia w ogóle za miganie się przed podatkami nie było.
wo :
Nie chciały z bliźnim podzielić się za darmo, choć np. to policja, za którą Adam też płaci, prężnie chroni ich stanu posiadania.
mudkipz84 :
To, że nie jesteś mściwy, a nerki i mięśnie sercowe swoich krzywdzicieli przeznaczasz tylko na naprawienie szkody, nie oznacza, że inni ludzie nie są, nie mogą albo nie mają prawa być mściwi. A co oni: gorsi od ciebie? Dlaczego nie mogą oglądać krwi, jeśli ich poczucie sprawiedliwości krwi się domaga?
bart :
(1) staram się zaznaczać;
(2) no i żeby nie było, że po lizusowsku namnażam na sztukę komenty pod twoim blogiem :-D
mudkipz84 :
Ale rozróżniamy jeszcze sprawy karne od cywilnych, czy jedziemy już krzywdą, karą i zadośćuczynieniem bez patrzenia?
Idea więzienia sprawców przestępstw to kwestia karania osób nieprzestrzegających najpoważniejszych zapisów Ogólnej Umowy Społecznej; jeśli chcesz dochodzić wyrównania krzywd za swoją odbitą nerkę, wytocz kopiącemu sprawę z powództwa cywilnego.
jaś skoczowski :
Sorki, nie rozumiem. Ja cię pytam o zderzenie libertarianizmu z ideą obowiązkowych szczepień, a ty mi odpowiadasz “Nie, bo zakaz aborcji”. Nie kumam.
Wybacz, ale tego też nie rozumiem. Jak się ma obrona praw mniejszości do autonomii jednostek?
bart :
mudkipz84 może być pod wpływem opisu thingu w “Rudym Ormie” Bentgssona, wtedy jeszcze nie odróżniano tych subtelności.
mudkipz84 :
No więc właśnie póki trzymasz się szkód komunikacyjnych, to sprawa jest oczywista – państwo mu prawko zabiera w imieniu ogółu, a Tobie należy się odszkodowanie z jego OC. I jeśli ja bym przychylał się do jakiejś utopijnej wizji, to podobałby mi się pomysł Obowiązkowego OC Tak W Ogóle (a nie tylko od szkód komunikacyjnych). Rzeczywiście problemem polskiego prawa jest to, że teoretycznie zawsze niezależnie od procesu karnego możesz dochodzić wyrównania szkód drogą cywilną, ale słowo kluczowe to niestety “teoretycznie”.
Tutaj akurat spoglądam z zazdrością na wariant amerykański, gdzie dochodzenie cywilnej rekompensaty jest prostsze i powszechniejsze. Każdy z nas ma zapewne alergię na inny rodzaj internetowego debila, ja wyjątkowo nie lubię tych od “Ziutek, słyszałeś jakie absurdy w tej ameryce? kobieta dostała milion dolarów za to, że jej nie ostrzegli, że kawa jest gorąca”. Mi taka sytuacja generalnie odpowiada, chciałbym żyć w kraju, w którym ludzie liczą się z tym, że jeśli ktoś się potknie, poparzy, rozwali sobie zawieszenie (etc.) przez ich niedbalstwo, to może być kosztowne. Nawet jeśli portale z tego sobie robią quirki.
bart :
Można uzasadnić przymusowe szczepienia ochroną czyjejś autonomii, tak samo jak zakaz montowania brudnej bomby w piwnicy. Ale nie zakaz aborcji. Z tego względu można coś uzasadnić ochroną autonomii, ale nie wszystko. Nie tak, jak z Bozią.
bart :
Wydaje mi się, że jeżeli każdy człowiek może wyrazić sprzeciw wobec głosu większości, to tym bardziej jakaś mniejszość składająca się z ludzi.
jaś skoczowski :
Patrymonialny bantustan to jakiś konstrukt myślowy przeciwstawny dla libertariańskiej utopii?
bart :
No dobra, tutaj racja. Mylę pojęcia i zaraz mi ktoś wog’le mocno pojedzie;p
Jak obraza głowy państwa? Właśnie niestety, tak fajnie nie ma.
bart :
Zależy-dla-jakiego-libertarianina. Taki Hans Hermann Hoppe twierdzi, że taki bantustan jest przedsionkiem libertariańskiego nieba. Ale ja z nim dlatego nie będę gadał.
wo :
No dobrze, w takim razie pytanie brzmi: za chuja ten babsztyl dostał te baksy?! Bo sobie mordę poparzyła?
Jakieś 1500 lat temu jak Hermann wlazł na gruszkę Arnulfa, spierdolił się z niej na ryj, grzebnął nóżkami i zszedł był, to Arnulf automatycznie płacił wergeld jako morderca. Bo to była jego gruszka w sumie. Różnica polegała na tym, że wergeld był taki sam od głowy, a “odszkodowania” w USA są po uważaniu i w zależności od umiejętności lojera.
EDIT: i na czym do narządu Pana polega niedbalstwo serwującego kawę?!!!
Gammon No.82 :
Świetna książka;p
mudkipz84 :
O zakresie możemy dyskutować. Napisałem “najpoważniejszych zapisów”, żeby tej dyskusji uniknąć, ale widać powinienem był jeszcze wyboldować.
Adam Gliniany :
Toć roboty u nas nie ma, i co Ty na to powiesz.
eli.wurman :
Poczekaj, niech słupki opadną, żeby był kontekst.
@ mrw:
+10
mudkipz84 :
Chociaż raz zgadzam się w 150%. :-)
A znasz powieści Roberta Lewisa Taylora? (“Podróże Jaimiego McPheetersa” i “Podróż do Matecumbe”)? W tej drugiej jest cudowny opis medyka-szarlatana, niejakiego doktora Snodgrassa, Bart byłby zachwycony.
Gammon No.82 :
Ale to nie serwujący płacił, tylko jego Najwyższy Pracodawca. Serwującego co najwyżej wyrzucono z pracy w akcie zimnej, nieusprawiedliwionej zemsty.
mrw :
Zależy gdzie. Mam nieprzyjemność znać wiele osób, którym się nie chce uczciwie pracować za wcale nie tak głodowe pensje, tylko doić wspólną kasę.
jaś skoczowski :
Zawsze pozostaje pytanie: co z zakazami / nakazami ze względu na działania / zaniechania, które aktualnie nie szkodzą nikomu, ale mogą (lub MUSZĄ) zaszkodzić wielu przyszłym osobom w odległym horyzoncie czasowym. Albo tej wyhipostazowanej wspólnocie. W sumie dezercja zwykle nie szkodzi żadnemu bliźniemu.
bart :
No i co z tego – kwestią jest “za co konkretnie płacił”.
Oczywiście nie znam całej sprawy, bo w takich sprawach gazety piszą bzdury, ale jeżeli chodziło o brak informacji o tym że kawa jest gorąca to – nigga, please.
O ile jestem zwolennikiem pozywania za skurwysyństwo, cwaniactwo, celowe szkody itd. to konieczność umieszczania informacji na wszystkim o wszystkim jest bez sensu. Sześciolatek wie, że kawa jest gorąca, woda jest mokra a żarówka gorąca. Nie ma potrzeby zamieszczania informacji o tym na każdym kubku kawy, przy każdej kałuży i na każdej żarówce. Ludziom wolno być głupim, ale nie każmy traktować producentom wszystkich klientów jak debili.
Adam Gliniany :
…ale to nie znaczy, że oni są przestępcami, których chcesz wysłąć do budowy Kanału Śniardwy – Morskie Oko.
Przy okazji informuję, że marzeniem przeciętnego garującego w Polsce jest zatrudnienie (byle za drobnym wynagrodzeniem).
wo :
Właśnie chciałem pisać, że załatwić sprawę mogłoby proste ubezpieczenie;p
Z drugiej strony świeża nerka…
@ Gammon No.82:
jeszce nie znam
bart :
Najwyższym Pracodawcą jest Pambuk. A Pambuk jako doskonały ex definitione nie może być niedbały, CBDO
Gammon No.82 :
No jak dowiedziesz, że tak jest z aborcją, to aborcja będzie zła. Przy oprócz tego musiałbyś mnie przekonać, że twój horyzont czasowy nie jest za bardzo szeroki.
I tak, dezercja mozę być chyba problemem.
mudkipz84 :
Nerkówki ci się zachciało żarłoku?
Nie czytaj tyle Thomasa Harrisa.
jaś skoczowski :
Technika nawadniania stosowana w starożytnym Sumerze nieuchronnie prowadziła do zasolenia gleby, a w efekcie jej wyjałowienia W DŁUGIM HORYZONCIE. Technika stosowana w Egipcie – nie.
Gdyby starożytni mieszkańcy Mezopotamii o tym wiedzieli – mieliby prawo wprowadzić przepisy wprowadzające ograniczenia w systemie nawadniania, czy nie?
Anonimowy Lurker :
Gorzej: w takim wypadku dostajemy instrukcję 150 stron małą czcionką, w której możemy przeoczyć ostrzeżenia o poważnych i rzeczywistych niebezpieczeństwach.
jaś skoczowski :
Pobieżne przejrzenie pierwszych dwudziestu wyników wyszukiwania “libertarianizm szczepienia” daje przesłankę do twierdzenia, że jako libertarianin w takim uzasadnieniu jesteś bardzo, ale to bardzo osamotniony.
Gammon No.82 :
Nie twierdzę, że są. Chciałem tylko wskazać, że tu i ówdzie robota jest. Może nie taka, jak wymarzona i nie za tyle, za ile by się chciało – ale jest. I nie jest tak źle, jak chcieliby niektórzy.
Gammon No.82 :
Wiem. Z tego, co publikuje SW wynika, że główną przeszkodą są regulacje prawne i niechęć potencjalnych pracodawców. To drugie można zmienić a to pierwsze…
.
Gammon No.82 :
Nieprawda, praktycznie każda instrukcja zaczyna się od wyraźnych, boldowanych zaleceń dotyczących bezpieczeństwa. Na pulpicie miałem manuale do Nikona D300 i Epsona 4880. W obu zalecenia te są umieszczone prawie na samym początku, po spisie treści.