Sławek

Pierwszy raz pojawił się na moim blogu w zeszłym roku, w post scriptum do tekstu o niczym. Niby taki niepozorny w tym swoim szarym polarku, a przecież to Człowiek Najczęściej Wycinany ze Zdjęć w Wikipedii.

O Sławku wypada wiedzieć tyle: to nauczyciel angielskiego z południa Polski, zbierający zdjęcia znanych ludzi, dokładniej — siebie ze znanymi ludźmi. Sławek jeździ na różne zloty sław — targi książki, festiwale, prawybory, kabaretony itd. — i każdemu napotkanemu celebrycie lub celebrytce zadaje to samo pytanie: „Przepraszam, czy mogę sobie z panem/panią zrobić zdjęcie?”. Upolowane sławy kataloguje i umieszcza w odpowiedniej przegródce w swoim gigantycznym zbiorze fotografii na flickr.com. Uprzejmie udostępnia owe zdjęcia na licencji Creative Commons, dzięki czemu polscy wikipedyści mają czym ilustrować noty biograficzne pisarzy, polityków, sportowców, gwiazd estrady i telewizji. Przy okazji wycinają z tych zdjęć Sławka, zazwyczaj zwykłym kadrowaniem, czasem za pomocą pieczołowitego retuszu w Photoshopie (porównajcie oryginałprzeróbką).

Robienie sobie zdjęć ze znanymi ludźmi nie jest zajęciem śmieszniejszym od innych hobby. Niezamierzony efekt komiczny powstaje dopiero przy oglądaniu tych zdjęć po kolei. Sławek zgromadził na Flickrze prawie dwa tysiące zdjęć znanych ludzi, ale przecież są to również dwa tysiące zdjęć samego Sławka, ubranego w jeden ze swoich kilku praktycznych ciuszków, najczęściej w uniwersalną pogodowo szarą bluzę polarową. Na fotografiach Sławek trwa niezmienny niczym pomnik, zmieniają się tylko ludzie stojący obok niego. Zdjęcia są zazwyczaj kadrowane w półzbliżenie, a na twarzy Sławka maluje się zwykle ledwie zaznaczony, skupiony uśmiech Giocondy. Satysfakcję z kolejnej upolowanej ofiary sygnalizują jedynie szeroko otwarte oczy, triumfujący wzrok.

 

 

Kiedy pierwszy raz przeglądałem kolekcję zdjęć Sławka na Flickrze, właśnie z powodu opisanej powyżej powtarzalności ubioru, mimiki i kadru ogarnął mnie głupawy, niepohamowany rechot. Nie mogąc przestać, przewracałem kolejne wirtualne kartki albumu — i gdybym nie spadł w pewnej chwili z krzesła, zapewne bym się w końcu udusił.

Nastrój głupawki udzielił się również niektórym moim komentatorom. Sławek stał się, obok Nicponia, Moon, Tomka Torquemady czy Tomasza Terlikowskiego, jedną z kultowych postaci Blog de Bart — co ciekawe, jedną z niewielu budzących sympatię kultowych postaci Blog de Bart. Pewnego dnia komentator Inżynier Mruwnica (konto fikcyjne) przedstawił nam swój mały foto meszapik z udziałem Sławka…

 

 

…a my radośnie podchwyciliśmy pomysł (eksploatowany już wcześniej przez internety po wielokroć) i zaczęliśmy tworzyć własne fotografie, których zabrakło w Sławkowym archiwum. Poniżej przedstawiam najbardziej udatne wytwory.

inz.mruwnica

Gammon No.82

Gammon No.82

fan-terlika

fan-terlika

bart

bart

Barts

Barts

Adam Gliniany

Adam Gliniany

anonymous

anonymous

Gammon No.82

Gammon No.82

bart

bart

bart

bart

inz.mruwnica

inz.mruwnica

bart

bart

bart

bart

fan-terlika

fan-terlika

Quasi

Quasi

mudkipz84

mudkipz84

Gammon No.82

Gammon No.82

blue.berry

blue.berry

bart

bart

Gammon No.82

Gammon No.82

mudkipz84

mudkipz84

bart

bart

inz.mruwnica

inz.mruwnica

Flash-deserek MRW.

Tags: ,
  1. June 24th, 2009 at 18:51 | #1

    nameste :

    Rozróżnienie kryje się w sposobie nabywania i uzasadniania tych przekonań.

    Etam. To znaczy zasadniczo pobieżnie tak, ale jest to rozróżnienie przygodne. Przygodność ta wynika z tradycyjnej postaci środowisk ludzkich zarządzających wiarą (prawem do słowa “wiara”) i wyrosłych częściowo w opozycji do nich środowisk zarządzających wiedzą (prawem do słowa “wiedza”).

    Pierwszą rzeczą, którą trzeba rozminować jest narzucająca się opozycja wiedza/wiara, z podskórną walką o to, która strona zostanie uznana za “resztkę” strony “prawowitej” (tak jak “dół” jest resztką “góry”; “lewo” resztką “prawa” itd.). Mnie się wydaje, że tym co jest definicyjne dla rozróżnienia wiedzy od wiary jest stosunek do niepewności, która w wiedzy jest nieuświadomiona, a w wierze uświadomiona, ale odrzucona (tak jak codziennie robiąc kawę odrzucam możliwość, że kubek nie ma dna, choć właściwie sąsiedzi mogli się w nocy włamać i to dno odrąbać, to jednak nie sprawdzam czy to dno tam jest tylko nalewam wodę — nie wiem tego, ale wierzę w to, bo odrzucam niepewność na podstawie arbitralnej i wewnętrznie słusznej decyzji).

    Dlatego tak trudno też jest podać przykład wiedzy i takie twierdzenie, że “coś wiem na pewno” zawsze jest podatne na dziecinny atak via ultrascpetycyzm — kiedy twierdzę, że “wiem” już samo to stwierdzenie uświadamia mi potencjalne niepewności, które odrzuciłem — zatem staje się wiarą — “więc nie wiesz tylko w to wierzysz” — ultrasceptyczny dzieciak triumfuje. Oznacza to, że nigdy nie można introspektywne mówić o wiedzy, a można o niej mówić w odniesieniu do innych osób (“ona to wie” — ona nie ma świadomości niepewności) lub jako uproszczenie na potrzeby klarowności dyskursu (“ja to wiem” — mam świadomość niepewności, ale odrzucam tę niepewność tak silnie, że nic nie jest w stanie skłonić mnie do wysiłku jej kontemplacji, więc załóż majtki i zrób mi herbatę).

    jaś skoczowski :

    Ej, chyba nie trzeba przyznawać istnienia bytom, by sprawdzać je jako hipotezy? To nie jest cała nauka, ale chyba istotna jej część?

    To z istnieniem elektronu to taki skrót myślowy. Wiara w nauce nie ogranicza się tylko do ontologii jej przedmiotów, ale też np. do zasadności (a cóż to za zwierze) procedury zwanej “sprawdzać hipotezy”.

    EDIT: ćwierć dekażurawia poproszę!

  2. June 24th, 2009 at 18:57 | #2

    Barts :

    tylko piękny

    Jakbym był z Bałut też bym mógł tak uważać.

    Barts :

    Ma klimat

    Duszny, smrodliwy – niech tylko przyjdzie zima to całe miasto śmierdzi wyziewami z komina, a powietrze jest bardziej zanieczyszczone niż na śląsku.

    Barts :

    ma rzekę

    Katowice też mają rzekę! Ale fakt, rzeka jest fajna i jest lepiej zagospodarowana niż w Warszawie (nad czym strasznie ubolewam).

    Barts :

    Samochodem nie da się jeździć – zgoda.

    No, więc ja czasem chciałbym skoczyć na zakupy do marketu, albo po jakiś mebel/duperel do ikei nie marnując grubo powyżej godziny na dojazd.

    Barts :

    Komunikacja miejska

    Szybki tramwaj LOL, a kiedy zaczniecie kopać metro i nabawicie się pociągów podmiejskich?

    Barts :

    dominują imprezownie

    Dominują gówniane śmierdzące papierochami tanzbudy bez klimatu, wypełnione nachlanymi brytolami i wyfiokowanymi bucami (odpicowani dresiarze) i buckami (białe kozaki kurwa). Chyba jedynie Spokój kwalifikuje się jako spoko knajpa.

    Barts :

    dominują klimatyczne kluby i kafejki

    Klimatyczny to tam może jest Absynt, a cała reszta to takie przekombinowane chuj-wie-co dla turystów.

    Barts :

    coś, czego nazwy zapomniałem

    Kitsch, nigga, pliz, tam się schodzi tyle dresiarstwa, że bałbym się tam pocałować mojego chłopaka!

    Barts :

    co nie znaczy że nie ma

    Nie ma.

    Also: dobra, zbieram się, bo się w tym cholernym Krakowie muszę dziś zjawić.

    Barts :

    studentkę która przegapiła ciążę

    Kiedy przeczytałem nagłówek w czytniku od razu wiedziałem, że to musi być w Łodzi!

    Zakaz szczekania psem + inne.

  3. June 24th, 2009 at 18:58 | #3

    Barts :

    Z tym że ja mieszkam przy pętli (krańcówce, że pozwolę sobie na łodzanizm) oraz dwie przecznice od dużego węzła komunikacyjnego.

    Jak się jeszcze okaże, że na jednym osiedlu mieszkamy…

    Barts :

    Eeee? Kojarzę łódzkie pogotowie, chuja w czapce, łódzkie juwenalia, dzieci w beczkach, sklep mięsny w kostnicy, studentkę która przegapiła ciążę, ale tego nie.

    A jak ukradli Misia Uszatka?

  4. June 24th, 2009 at 18:59 | #4

    inz.mruwnica :

    To z istnieniem elektronu to taki skrót myślowy. Wiara w nauce nie ogranicza się tylko do ontologii jej przedmiotów, ale też np. do zasadności (a cóż to za zwierze) procedury zwanej “sprawdzać hipotezy”.

    EDIT: ćwierć dekażurawia poproszę

    No ale “wiara” w procedurę jest trudna do uniknięcia, jeśli procedura głównie polega albo na zgłaszaniu wątpliwości. A tym głównie różni się “metoda naukowa” od katolickiej dogmatyki.

  5. June 24th, 2009 at 19:01 | #5

    eli.wurman :

    Szybki tramwaj LOL, a kiedy zaczniecie kopać metro

    No przecież szybki tramwaj to metro! Pociąg. Elektryczny. Pod ziemią. = metro! To co, że tylko trzy stacje…

  6. Gammon No.82
    June 24th, 2009 at 19:01 | #6

    bart :

    ja dostałem pełną treść, czyli “Odpierdol się ode mnie, debilu”.

    Skąd ona wzięła to bogate słownictwo? Z ostatniego kazania?

  7. Veln
    June 24th, 2009 at 19:03 | #7

    @Łódź
    A w ogóle to mnie wkurza maniera “w mieście Łodzi”.

  8. Gammon No.82
    June 24th, 2009 at 19:06 | #8

    eli.wurman :

    Duszny, smrodliwy – niech tylko przyjdzie zima to całe miasto śmierdzi wyziewami z komina, a powietrze jest bardziej zanieczyszczone niż na śląsku.

    Byłeś kiedyś w Jeleniej Górze? Albo za komuny we Wałbrzychu?

  9. czescjacek
    June 24th, 2009 at 19:07 | #9

    eli.wurman :

    Ale fakt, rzeka jest fajna i jest lepiej zagospodarowana niż w Warszawie (nad czym strasznie ubolewam).

    silly! to ta sama rzeka!

  10. June 24th, 2009 at 19:09 | #10

    czescjacek :

    silly! to ta sama rzeka!

    Z tej wypowiedzi, co ja zacytowałeś, za cholerę nie wynika, że nie :P .

  11. Quasi
    June 24th, 2009 at 19:10 | #11

    czescjacek :

    stwierdzenie, że zostanie katolikiem to kretynizm. nie może być kretynizmem (ani grzechem :) ) coś, co się robi nieświadomie.

    Ok, jeśli zostało się katolikiem jako jeszcze nieświadome dziecko. Choć ja się akurat zgadzam z Dawkinsem, że mówić o dzieciach katolikach/żydach/uzulmanach etc. to tak jak mówić o dzieciach marksistach/keynesistami etc..
    W każdym razie trwanie w katolicyzmie już po nabyciu świadomości kretynizmem jest.

    Ausir :

    Ale przecież zwykle najpierw człowiek zaczyna od olewania poszczególnych wpojonych mu zasad katolicyzmu, a dopiero potem stwierdza, że pierdoli to wszystko.

    Nie wiem, może i tak. Tyle, że tu pojawia się problem, czy taki “katolik” wybierający sobie z doktryny tylko to co mu się podoba naprawdę jest katolikiem – ale widzę, że o tym jest dalej flejm.

    Ausir :

    Znasz kogoś, kto był naprawdę gorliwym katolikiem, stosował się do wszystkich tych głupot i nagle nim być przestał bez żadnego stanu przejściowego?

    Znam – siebie samego…

    Stałem się ateistą w wieku 13-14lat, choć z powodu rodzinnej presji przez jakiś czas pozostawałem niewierzącym-praktykującym, np. bierzmowanie w wieku 14 lat przyjąłem świętokradczo (bez spowiedzi).
    Owszem, wiara topniała mi stopniowo, ale asekuracyjnie trzymałem się jej zasad wiernie, do czasu, aż stopniała całkowicie. Tak więc, w moim przypadku praktyczne odrzucenie zasad wiary przebiegało gwałtownie, nie gradualistycznie.

    jaś skoczowski :

    No ale skąd wiesz, że katolicy tylko nie deklarują tej pewności? Moim zdaniem jest właśnie tak.

    Możliwe, że część tylko deklaruje. Ale o nich nie mówię, bo w świetle mojej (a tak naprawdę Dawkinsa) definicji nie są wierzącymi.

    jaś skoczowski :

    Ale to nie zmienia faktu, że postępowanie wbrew zasadom własnego światopoglądu maskowane jakimś racjonalizującym pierdoleniem zamiast wymiany światopoglądu jest kretyńskie.

    Nie, nie jest. Jest elastyczne i przez to rozsądne,

    Nie zgodzę się. Niekonsekwencji nie mogę uznać za coś rozsądnego.

    Przy czym uważam, że rozsądny światopogląd powinien być elastyczny, plastyczny. Wtedy można go wygodnie stosować w praktyce bez kretyńskiej niekonsekwencji. Niestety, światopogląd katolicki taki nie jest.

    jaś skoczowski :

    jeśli weźmiesz pod uwagę to, że stosunkowo rozgarnięty człowiek zazwyczaj ma jakieś wątpliwości. (…)

    W moim pojęci w przypadku wiary (religijnej) nie może być wątpliwości. Masz wątpliwości == nie wierzysz, a co najwyżej “przypuszczasz”.

    blue.berry :

    a finalnie KK policza według zapisów w księgach parafialnych, cyzli jeśli rodzice Cię ochrzcili, to dopóki nie złożysz apostazji, to będziesz tkwił w tych 95%.

    Jeśli dobrze pamiętam, osób ochrzczonych w obrządku rzymskokatolickim jest w Polsce ok. 89%, nie 95%.

    inz.mruwnica :

    (…) Wiara to przyjmowanie twierdzeń mimo wątpliwości właśnie.

    Potencjalnych wątpliwości. Wierzący wątpliwości całkowicie ignorują i stąd wynika ich pewność.

    inz.mruwnica :

    Jest ufnym postanowieniem nieprzejmowania się tymi wątpliwościami i mimo nich działania jakby ich nie było.

    No. Tak jak napisałem wyżej.

    inz.mruwnica :

    Dlatego twierdzę, że wiara w Boga zasadniczo różni się tylko przedmiotem wiary* od wiary w naukę

    Ale to chyba wygląda tak tylko za majtami postmodernistów.

    Myślę, że nauka jako taka obywa się bez wiary (choć zapewne są jakieś scjentystyczne światopoglądy, które zawierają wiarę w “ontologiczną prawdziwość” naukowych modeli). Nauka różni się od religii tym, że bazuje na dowodach innych niż myślenie życzeniowe oraz nie ignoruje wątpliwości.

    pozdrwiam

  12. Gammon No.82
    June 24th, 2009 at 19:12 | #12

    czescjacek :

    silly! to ta sama rzeka!

    Jak zmyje zagospodarowany, krakowski brzeg razem ze smokiem i zniesie w dół Wisły, to ja nie wiem, co będzie.

  13. czescjacek
    June 24th, 2009 at 19:16 | #13

    Quasi :

    W każdym razie trwanie w katolicyzmie już po nabyciu świadomości kretynizmem jest.

    ech, niekoniecznie. jeśli najbliżsi ludzie to katolicy, zakwestionowanie tego systemu wartości wymaga pewnie niesamowitego mentalnego pałera.

  14. Quasi
    June 24th, 2009 at 19:22 | #14

    czescjacek :

    ech, niekoniecznie. jeśli najbliżsi ludzie to katolicy, zakwestionowanie tego systemu wartości wymaga pewnie niesamowitego mentalnego pałera.

    Ale co to zmienia w kontekście kretynizmu? Zresztą mówią o realnej wierze, a nie o wierze symulowanej (co by nie zrażać otoczenia).

  15. urbane.abuse
    June 24th, 2009 at 19:28 | #15

    eli.wurman :

    Katowice też mają rzekę!

    Nie mają. To nie jest naturalny ciek wodny (widziałem oficjalne pismo stosownego Urzędu na temat).eli.wurman :

    Kitsch, nigga, pliz,

    Kokon?

  16. June 24th, 2009 at 19:29 | #16

    czescjacek :

    silly! to ta sama rzeka!

    Janusz Weiss opowiadał, że jak jest w Krakowie to wkręca taksówkarzy — Panie, co to za rzeka? — Co?! W Krakowie pan jest! To Wisła! — Proszę pana… ja mieszkam w Warszaaaawie i wielokrotnie tam widziałem Wisłę. Wisła tak nie wygląda.

    Quasi :

    Nauka różni się od religii tym, że bazuje na dowodach innych niż myślenie życzeniowe oraz nie ignoruje wątpliwości.

    LOL. I w dodatku odkrywa prawdziwą naturę rzeczywistości. Nie podpuszczaj mnie Quasi takim adwokactwem, bo nie mam ochoty podcinać gałęzi z której sram do własnego gniazda (mem by MRW).

    Quasi :

    No. Tak jak napisałem wyżej.

    Więc zatem azaliż się zgadzamy co do natury wiary? To git!

    jaś skoczowski :

    No ale “wiara” w procedurę jest trudna do uniknięcia, jeśli procedura głównie polega albo na zgłaszaniu wątpliwości.

    Oprócz zgłaszania wątpliwości masz też refutację wątpliwości (ponieważ niemożliwe ażeby Księżyc był z żółtego sera, więc nie jest), a oprócz tego masz konsensualną refutację wątpliwości co do samej procedury “zgłaszania i przyjmowania lub refutacji wątpliwości”. No bo jak tę naukę robić inaczej, no przecież niepodobna, żeby można było, więc nie można. Wiemy, że metoda naukowa jest zasadna, a teraz załóż majtki i zrób nam herbaty.

  17. June 24th, 2009 at 19:30 | #17

    Reszta odpowiedzi mnie satysfakcjonuje, mam uwagę tylko do tej:

    Quasi :

    Nie zgodzę się. Niekonsekwencji nie mogę uznać za coś rozsądnego.

    Przy czym uważam, że rozsądny światopogląd powinien być elastyczny, plastyczny. Wtedy można go wygodnie stosować w praktyce bez kretyńskiej niekonsekwencji. Niestety, światopogląd katolicki taki nie jest.

    Ale przyznanie braku rozsądku niekonsekwencji jest nierozsądne. Raz, zazwyczaj decyzje przedstawiamy sobie w jeżyku potocznym, a ten jest nieścisły, więc zaufanie do takiego narzędzia jest nierozsądne, stąd rozsądny jest brak konsekwencji. Dwa – nie wiemy, czy nasze preferencje nie zmienią się w przyszłości, więc niekonsekwencja jest rozsądna. Trzy – nie znamy do końca nawet teraz swojej preferencji, a przynajmniej – nie wszyscy je znamy, więc dla tych, którzy ni do końca wiedzą, czego chcą, niekonsekwencją jest zbawienna.

  18. czescjacek
    June 24th, 2009 at 19:32 | #18

    Quasi :

    Ale co to zmienia w kontekście kretynizmu? Zresztą mówią o realnej wierze, a nie o wierze symulowanej (co by nie zrażać otoczenia).

    ależ jeśli kochani rodzice, kochany brat i kochana siostra uważają, że katolicyzm jest w porzo, to nie może być tak, że są głupkami, a katolicyzm jest zły. innemi słowy: wybory i stany emocjonalne cloudują judgement.

  19. Gammon No.82
    June 24th, 2009 at 19:32 | #19

    inz.mruwnica :

    Oprócz zgłaszania wątpliwości masz też refutację wątpliwości (ponieważ niemożliwe ażeby Księżyc był z żółtego sera, więc nie jest),

    A może rzecz się sprowadza do ciężaru dowodu?

    BTW czy ktoś mierzył albedo serów różnych gatunków?

  20. June 24th, 2009 at 19:33 | #20

    inz.mruwnica :

    Mnie się wydaje, że tym co jest definicyjne dla rozróżnienia wiedzy od wiary jest stosunek do niepewności, która w wiedzy jest nieuświadomiona, a w wierze uświadomiona, ale odrzucona

    Nie chciało Ci się zajrzeć (a mnie zaśmiecać BdB dłuuugim cytatem [*]); poprzestanę na konkluzji:

    (…) wiedza jest krucha, ułomna, niepewna, zmienna w czasie, wreszcie – “świadoma” swoich granic. Wiara jest pewna, arbitralna, niezłomna itd., ma jednak tę zasadniczą wadę, że jej wartość poznawcza jest znikoma. Wiara jest postulatem wobec rzeczywistości (i może to być postulat dowolnie “twardy”), wiedza zaś, mimo swej niepewności i “miękkości” jest w stanie więcej opowiedzieć o świecie-jakim-jest.

    A więc dokładnie odwrotnie, niż u Ciebie. Oczywiście, to moje rozumienie ma charakter postulatywny, w najmniejszej mierze nie odnosi się do potocznych, “potocznych-potocznych/potocznych-naukowych/and so on” znaczeń, przypisywanych obu terminom (zarówno czasownikom, jak i ich rzeczownikowym derywatom).

    [*] asenizacja jest, jak wiadomo, główną troską komentatorów BdB

  21. Quasi
    June 24th, 2009 at 19:52 | #21

    inz.mruwnica :

    LOL. I w dodatku odkrywa prawdziwą naturę rzeczywistości.

    Nic takiego nie napisałem. Sama nauk w ogóle nie wypowiada się na temat “prawdziwej natury rzeczywistości”.

    inz.mruwnica :

    Nie podpuszczaj mnie Quasi takim adwokactwem, bo nie mam ochoty podcinać gałęzi z której sram do własnego gniazda (mem by MRW).

    Nie rozumiem co Ty do mnie mówisz.

    jaś skoczowski :

    Raz, zazwyczaj decyzje przedstawiamy sobie w jeżyku potocznym, a ten jest nieścisły, więc zaufanie do takiego narzędzia jest nierozsądne, stąd rozsądny jest brak konsekwencji.

    Nieprawda. Światopogląd po prostu bierze pewną poprawkę na ograniczoną precyzję języka i to wszystko. Ruchy w ramach nieprecyzyjności języka to nie niekonsekwencja.

    jaś skoczowski :

    Dwa – nie wiemy, czy nasze preferencje nie zmienią się przyszłości, więc niekonsekwencja jest rozsądna.

    Nieprawda. Rozsądna jest zmiana/korekta światopoglądu w momencie zmiany preferencji, a nie uporczywe trwanie przy starym, postępowanie wbrew niemu i maskowanie tego.

    jaś skoczowski :

    Trzy – nie znamy do końca nawet teraz swojej preferencji, a przynajmniej – nie wszyscy je znamy, więc dla tych, którzy ni do końca wiedzą, czego chcą, niekonsekwencją jest zbawienna.

    Nieprawda. Rozwiązaniem tego typu problemów jest elastyczność światopoglądu lub jego korygowanie w czasie, a nie skryte postępowanie wbrew niemu.

    pozdrawiam

  22. June 24th, 2009 at 19:52 | #22

    nameste :

    Nie chciało Ci się zajrzeć

    Chciało i zajrzałem!

    nameste :

    A więc dokładnie odwrotnie, niż u Ciebie.

    Wcale nie dokładnie, bo napisałem byłem wcześniej:

    Wiedza to przekonanie o pewności. Dlatego wiedzę stracić łatwo, bo wystarczy jeden falsyfikujący fenomen; a wiarę trudno, bo nawet klika zwykle da się jeszcze upchnąć w “ufnej niepewności”.

    OK. Wiedza jest krucha, a wiara bullet-proof.

    Nie zgadzam się, że wiedza jest “świadoma swoich granic”. To mi nie wynika. W momencie, gdy pojawia się świadomość niepewności w wiedzy, to zamienia się w “hej, hej, hej… my tego wcale nie wiemy, tylko tak przypuszczamy”. Czymże innym w ogóle miałaby być “wiedza niepewna”? Jeżeli potem pojawia się “ale to przypuszczenie jest jakbozidydy uzasadnione, nie będziemy się kłopotać” to już to jest wiara. Zobacz jak Cię gubi Twoja własna metaforyka:

    nameste :

    wiedza jest krucha, (…) wiedza zaś, mimo swej (…) “miękkości”

    Miękka i krucha?

  23. June 24th, 2009 at 19:52 | #23

    eli.wurman :

    Jakbym był z Bałut też bym mógł tak uważać.

    Oh fuck you. Mieszkałem w Lyonie, Tokyo, Londynie, Dallas, Łodzi i jeszcze paru miastach. Kraków mi się podoba, znaczy konkretnie centrum, Podgórze, Dębniki i przyległości.

    Ma klimat

    Duszny, smrodliwy

    Ale ja w sensie nastroju, a nie powietrza.

    Katowice też mają rzekę! Ale fakt, rzeka jest fajna i jest lepiej zagospodarowana niż w Warszawie (nad czym strasznie ubolewam).

    W sensie że ładną, z brzegami po których można spacerować etc.

    No, więc ja czasem chciałbym skoczyć na zakupy do marketu, albo po jakiś mebel/duperel do ikei nie marnując grubo powyżej godziny na dojazd.

    Markety mam dwa w zasięgu spaceru – Tesco i Carrefour. :)

    Szybki tramwaj LOL, a kiedy zaczniecie kopać metro i nabawicie się pociągów podmiejskich?

    Ej, a pochwal się jak wam w Warszawie poszło budowanie metra po ’89?

    Dominują gówniane śmierdzące papierochami tanzbudy bez klimatu, wypełnione nachlanymi brytolami i wyfiokowanymi bucami (odpicowani dresiarze) i buckami (białe kozaki kurwa).

    E tam, przesadzasz. Dawno tu chyba nie zaglądałeś. A Midgard, a Lounge Lizard, a Prozac, a Taawa, a Budda Bar?

    Chyba jedynie Spokój kwalifikuje się jako spoko knajpa.

    Klimatyczny to tam może jest Absynt, a cała reszta to takie przekombinowane chuj-wie-co dla turystów.

    Nie kojarzę ani jednej ani drugiej, więc podtrzymuję, że dawno Cię tu nie było. Zresztą tu jest ponad 200 knajp i klubów i co chwila wypączkowują nowe, więc w sumie coś się chyba znajdzie nawet dla homoseksualnych warszawskich snobów. ;)

    Kitsch, nigga, pliz, tam się schodzi tyle dresiarstwa, że bałbym się tam pocałować mojego chłopaka!

    A właśnie, ten sam, z tym że ja tam nie bywam. Taki mem krąży, że to knajpa homo, nie wiem czemu.

    Also: dobra, zbieram się, bo się w tym cholernym Krakowie muszę dziś zjawić.

    Jeśli Twój chłopak i moja dziewczyna nie będą zazdrośni, to może piwko jutro, jeszcze np. z inżynierem?

    inz.mruwnica :

    Jak się jeszcze okaże, że na jednym osiedlu mieszkamy…

    Pętla Łagiewniki, dwie przecznice od ronda Matecznego. To samo osiedle?

    Also, piwo, also, Eli w KRK.

  24. czescjacek
    June 24th, 2009 at 19:57 | #24

    inz.mruwnica :

    Miękka i krucha?

    i ciepła.

  25. Gammon No.82
    June 24th, 2009 at 19:58 | #25

    czescjacek :

    Miękka i krucha?
    i ciepła.

    Jak świeża szarlotka.

  26. June 24th, 2009 at 19:59 | #26

    Yay! w końcu mogę wkleić klasykę S-f: http://www.youtube.com/watch?v=izQB2-Kmiic

  27. Nachasz
    June 24th, 2009 at 19:59 | #27

    czescjacek :

    inz.mruwnica :
    Miękka i krucha?
    i ciepła.

    Dla klaczy lub suki jest dopasowana.

  28. June 24th, 2009 at 20:06 | #28

    Barts :

    Pętla Łagiewniki, dwie przecznice od ronda Matecznego. To samo osiedle?

    E… nie… Ja za rzekę nawet nie zaglądam. Ale też koło pętli i dwie przecznice od ronda tyle, że Kocmyrzowskiego. Hutas, panie, hutas…

    Barts :

    Also, piwo, also, Eli w KRK.

    Yes, sir!

    Gammon No.82 :

    Jak świeża szarlotka

    Wiedziaem! Tylko szarlotka jest miękka w środku, a krucha na zewnątrz. W teorii możliwe jest wyprodukowanie materiału miękkiego (o małym module sprężystości EDIT: w stosunku do granicy plastyczności) i kruchego (o małym stosunku wytrzymałości na rozciąganie do wytrzymałości na ściskanie), ale w praktyce takie nie występują.

  29. June 24th, 2009 at 20:09 | #29

    inz.mruwnica :

    Nie zgadzam się, że wiedza jest “świadoma swoich granic”. To mi nie wynika. W momencie, gdy pojawia się świadomość niepewności w wiedzy, to zamienia się w “hej, hej, hej… my tego wcale nie wiemy, tylko tak przypuszczamy”. Czymże innym w ogóle miałaby być “wiedza niepewna”? Jeżeli potem pojawia się “ale to przypuszczenie jest jakbozidydy uzasadnione, nie będziemy się kłopotać” to już to jest wiara.

    No ale. Wiedza jest istotowo (hehe) tożsama ze strukturą uzasadnień. Piersze pytanie, gdy ktoś oznajmia “wiem to-a-to” brzmi: “skąd wiesz?”. Wiedza może się pysznie nazywać “pewną”, bo zaraz drugą ręką podsuwa moduł “założeń” (albo wskazuje źródło: “wiem stąd-a-stąd”).

    Zobacz jak Cię gubi Twoja własna metaforyka:

    wiedza jest krucha, (…) wiedza zaś, mimo swej (…) “miękkości”

    Miękka i krucha?

    Ale co za problem? Jest “miękka”, bo nie jest twarda. A ponadto jest “krucha”, bo jako postulat-wobec-rzeczywistości może się z dnia na dzień (no, prawie) rozdźbgnągnąć o emipirię/logikę/dementi ze źródła. Może być biszkopt jako model ;) – i bezzębny nadgryzie, i skruszyć łatwo.

  30. June 24th, 2009 at 20:11 | #30

    Quasi :

    Nie wiem, może i tak. Tyle, że tu pojawia się problem, czy taki “katolik” wybierający sobie z doktryny tylko to co mu się podoba naprawdę jest katolikiem

    A da się w ogóle inaczej? Przecież doktryna jest wewnętrznie sprzeczna.

    Stałem się ateistą w wieku 13-14lat, choć z powodu rodzinnej presji przez jakiś czas pozostawałem niewierzącym-praktykującym, np. bierzmowanie w wieku 14 lat przyjąłem świętokradczo (bez spowiedzi).

    A ja nie poszedłem do bierzmowania przez Star Treka.

  31. June 24th, 2009 at 20:12 | #31

    Quasi :

    Nieprawda. Światopogląd po prostu bierze pewną poprawkę na ograniczoną precyzję języka i to wszystko. Ruchy w ramach nieprecyzyjności języka to nie niekonsekwencja.

    A jak odróżniasz brak konsekwencji od poruszaniu się w ramach nieprecyzyjności języka?

    Quasi :

    Nieprawda. Rozsądna jest zmiana/korekta światopoglądu w momencie zmiany preferencji, a nie uporczywe trwanie przy starym, postępowanie wbrew niemu i maskowanie tego.

    Nie jest rozsądna, bo korekta wymaga przyznanie się do błędu. A tak możesz zarówno zrezygnować z tego, co niewygodne, jak i pozostać w słuszności.

    Quasi :

    Nieprawda. Rozwiązaniem tego typu problemów jest elastyczność światopoglądu lub jego korygowanie w czasie, a nie skryte postępowanie wbrew niemu.

    Elastyczność znowu wymaga unikania rozstrzygnięć, a rozstrzygnięcia, nawet pozorne, są wyżej cenione, niż ich brak.

  32. June 24th, 2009 at 20:17 | #32

    inz.mruwnica :

    Barts :

    Also, piwo, also, Eli w KRK.

    Yes, sir!

    Tylko że w zasadzie w grę wchodzi wyłącznie czwartek, bo w piątek rano wyjeżdżam (zresztą do Łodzi), w poniedziałek wracam i we wtorek pryskam na urlop.

    Ale jakby tylko były chęci i uczestnicy, to możemy zainaugurować lokalny odłam lewacko-satanistycznego kręgu. :)

  33. June 24th, 2009 at 20:18 | #33

    nameste :

    Wiedza może się pysznie nazywać “pewną”, bo zaraz drugą ręką podsuwa moduł “założeń”

    No właśnie. Wiedza odsuwa niepewność poza zasięg “swojej świadomości” do fundamentów założeń i dlatego nazwałem ją “nieświadomą niepewności”. Przy dostatecznym drążeniu tych fundamentów można się jednak do tej niepewności dokopać (np. dziecinny ultrasceptycyzm) i wtedy trzeba przyznać “OK. Jednak wszystko to ostatecznie opieramy na wierze…” a ponieważ bystre uszy religiantów już strzygą zaraz dorabia się do tego “… ale…”.

    nameste :

    bezzębny nadgryzie, i skruszyć łatwo.

    To chyba jak wyschnie, a wtedy już nie nadgryzie.

  34. June 24th, 2009 at 20:22 | #34

    Ausir :

    A ja nie poszedłem do bierzmowania przez Star Treka.

    Wiemy, wiemy… Ale faktycznie, też bym się chwalił przy każdej okazji.

    @ Quasi:

    Pytanie kontrolne: jaka jest różnica pomiędzy elastycznością a niekonsekwencją?

    Barts :

    uczestnicy

    Obecny!

  35. Gammon No.82
    June 24th, 2009 at 20:30 | #35

    inz.mruwnica :

    ale w praktyce takie nie występują.

    Ciasto na pewnym etapie wysychania? Szkło w długim okresie?

  36. Gammon No.82
    June 24th, 2009 at 20:33 | #36

    P.s.
    Gammon No.82 :

    Ciasto na pewnym etapie wysychania? Szkło w długim okresie?

    No bo szkło jest miękkie w sensie ciapowatości (płynie), średnio miękkie w sensie ścieralności, kruche w sensie że kruche (jak się pół litra zwali na podłogę, szkoda jest niepowetowana).

  37. Gammon No.82
    June 24th, 2009 at 20:35 | #37

    Nachasz :

    Dla klaczy lub suki jest dopasowana.

    Nauka, szarlotka, czy ktoś inny?

  38. June 24th, 2009 at 20:39 | #38

    Gammon No.82 :

    Ciasto na pewnym etapie wysychania?

    Nie spotkałem się.

    Gammon No.82 :

    Szkło w długim okresie?

    Legenda urbana. Also: miękkie?

    Po zastanowieniu dochodzę do wniosku, że miękkie i kruche nie jest możliwe nawet teoretycznie, ale nie chcę przynudzać Was (i siebie też) stereomechaniką.

  39. Nachasz
    June 24th, 2009 at 20:42 | #39

    @ Gammon No.82:

    Cioteczka Moon. Lurkowanie na jej blogu źle na mnie działa

  40. czescjacek
    June 24th, 2009 at 20:42 | #40

    Gammon No.82 :

    Nauka, szarlotka, czy ktoś inny?

    Moon

  41. June 24th, 2009 at 20:53 | #41

    Nachasz :

    Cioteczka Moon. Lurkowanie na jej blogu źle na mnie działa

    Nie walcz z otchłanią bo spojrzy na ciebie potwór.

  42. Gammon No.82
    June 24th, 2009 at 20:56 | #42

    inz.mruwnica :

    Legenda urbana. Also: miękkie?

    To nie jest ciecz przechłodzona? Ciecze są miękkie.
    O.k. może coś z chemii organicznej? Jakieś smoły?

  43. June 24th, 2009 at 20:56 | #43

    inz.mruwnica :

    Wiemy, wiemy… Ale faktycznie, też bym się chwalił przy każdej okazji.

    Tylko u MRW się chwaliłem, tutaj jeszcze nie. :)

  44. Gammon No.82
    June 24th, 2009 at 20:57 | #44

    inz.mruwnica :

    Nie walcz z otchłanią bo spojrzy na ciebie potwór.

    Chwilami mam wrażenie, że ona wyskoczy z bloga i wrzaśnie “Buuu!”
    A chwilami, że ona jest demoniczna, jak ta trucizna w zapałce.

  45. June 24th, 2009 at 21:05 | #45

    inz.mruwnica :

    To chyba jak wyschnie, a wtedy już nie nadgryzie.

    A wystarczy nie patrzeć ahistorycznie… Świeża wiedza jest miękka (nie okrzepła w mocną “strukturę uzasadnień”), stara się kruszy, kruszy, aż… chrup (i po eterze czy flogistonie). Normalka.

  46. Gammon No.82
    June 24th, 2009 at 21:26 | #46

    P.s.

    inz.mruwnica :

    W teorii możliwe jest wyprodukowanie materiału miękkiego (o małym module sprężystości EDIT: w stosunku do granicy plastyczności) i kruchego (o małym stosunku wytrzymałości na rozciąganie do wytrzymałości na ściskanie), ale w praktyce takie nie występują.

    W geologii “twardy” znaczy coś innego. I może być minerał/skała twardy i kruchy (dyjament), miękki i kruchy (alabaster), [względnie] miękki i spoisty (nefryt), twardy i spoisty (nie wiem co, nie jestem geologiem).

  47. June 24th, 2009 at 21:30 | #47

    nameste :

    Świeża wiedza jest miękka (nie okrzepła w mocną “strukturę uzasadnień”), stara się kruszy, kruszy, aż… chrup (i po eterze czy flogistonie).

    :-) No OK. Tylko Ty wcześniej (enumeratywnie?) wymieniłeś cechy wiedzy nie niuansując które odnoszą się do świeżynek, a które do zmurszalców. I czy to co nazywasz “świeżą wiedzą” to nie są przypadkiem “hipotezy”? (będące jedynie gedanken ekstrapolacją wiedzy; obłożone serią “if-ów” i “iff-ów”; uświadomionych, ale nierefutowanych — oczekujących; będące “wiedzą niepewną”, czyli “przypuszczeniem”)

  48. Gammon No.82
    June 24th, 2009 at 21:38 | #48

    nameste :

    Świeża wiedza jest miękka (nie okrzepła w mocną “strukturę uzasadnień”), stara się kruszy, kruszy, aż… chrup (i po eterze czy flogistonie).

    Albo odwrotnie. Świeża wiedza jest twarda, wystarczy droba (może pozorna) falsyfikacja i pęka. Wtedy już tylko paru świrów próbuje ją posklejać.
    Stara wiedza jest miękka, bo w razie zauważenia anomalii zaczyna się ją ugniatać z dodatkowymi założeniami, epicyklami, ekscentrykami itp. W końcu i tak się gnilnie rozłazi jak nieboszczyk, by ustąpić miejsca świeżemu pokoleniu.

  49. June 24th, 2009 at 22:02 | #49

    Gammon No.82 :

    Albo odwrotnie

    Metafory się nam pierdolą, to znaczy, że coś zmieniają w Matrixie.

  50. Gammon No.82
    June 24th, 2009 at 22:03 | #50

    inz.mruwnica :

    Metafory się nam pierdolą, to znaczy, że coś zmieniają w Matrixie.

    A może po prostu dla metafor nadszedł okres rui?

  51. June 24th, 2009 at 22:05 | #51

    inz.mruwnica :

    No OK. Tylko Ty wcześniej (enumeratywnie?) wymieniłeś cechy wiedzy nie niuansując które odnoszą się do świeżynek, a które do zmurszalców.

    Ale – i to chyba widać gołym okiem – charakterystyka wiedzy zapodana została relatywnie i porównawczo: na tle wiary (i odwrotnie). Znaczy, to była transakcja wiązana metafor.

  52. June 24th, 2009 at 22:10 | #52

    Quasi :

    Nie rozumiem co Ty do mnie mówisz.

    To, że żyję z nauki i nie mam ochoty rozwodzić się nad tym, że nauka bardzo często uskutecznia “myślenie życzeniowe” oraz “ignoruje wątpliwości”. To tylko epitety na które nauka ma swoje eufemizmy, sformułowane tak, żeby wyglądały na bardzo, bardzo, bardzo uzasadnione i wewogle oj-cacy. BTDT.

  53. June 24th, 2009 at 22:10 | #53

    inz.mruwnica :

    Metafory się nam pierdolą

    Się nie będę upierać. Mogę przeformułować: wiedza jest słabym postulatem wobec “rzeczywistości” (bo koniec końców w tym starciu wiedza ulega pod naporem “rzeczywistości”). Wiara jest postulatem mocnym (dowolnie), bo rzeczywistą “rzeczywistość” ma [=może mieć] gdzieś.

    EDIT: rzeczywista “rzeczywistość” = logika/empiria/źródła/itd.

  54. June 24th, 2009 at 22:14 | #54

    Quasi :

    Moim zdaniem kretynizm katolika ma miejsce w momencie przyjmowania katolickiego światopoglądu/wiary, światopoglądu zawierającego kretyński nakaz konsekwentnego stosowania się do jego zasad moralnych.

    Ale oni mają swój odpowiednik art 1 Kodeksu Karnego, czyli tzw. przykazanie miłości. Które w praktyce oznacza, źe jeśli jesteś głęboko przekonany, że coś służy prawdziwemu dobru bliźniego, możesz złamać pozostałe przykazania. Co w jednej wersji może oznaczać przyzwolenie na palenie na stosie (przynajmniej dusza bliźniego ulegnie zbawieniu), a w drugiej liberalne podejście do seksu (bo tak rozumiesz milość). Kretynizmem jest raczej interpretacja tekstu niż sam tekst.

  55. June 24th, 2009 at 22:23 | #55

    nameste :

    wiedza jest słabym postulatem wobec “rzeczywistości” (…). Wiara jest postulatem mocnym (dowolnie)

    No i z tym się całkowicie zgadzam. Nie zgadzam się, że “wiedza jest świadoma swojej kruchości” (te personifikacje kiedyś nas zjedzą). Wiedza ulega pod naporem właśnie kiedy sobie uświadamia swoją niepewność; wiara wrzuca tę niepewność do już i tak napchanego worka z napisem “Pfff”.

    Może inaczej: istnieje w. mająca świadomość kruchości wiedzy (ta świadomość pochodzi z empirii dowodzącej, że zwykle wiedza w końcu upada). Według moich definicji (srycji-pierdycji) powyższe w. rozwijam jako “wiara”. To znaczy istnieje meta-niepewność podszeptująca, że być może cała wiedza jest niekrucha, ale tę niepewność oddalamy.

  56. Quasi
    June 24th, 2009 at 22:30 | #56

    inz.mruwnica :

    Pytanie kontrolne: jaka jest różnica pomiędzy elastycznością a niekonsekwencją?

    Elastyczność to modyfikowanie stanowiska dopuszczalne przez pierwotne założenia światopoglądu, założenia które jasno nie precyzują tego stanowiska.

    Niekonsekwencja to po prostu niedostosowanie się do pierwotnych założeń światopoglądu.

    Ausir :

    A da się w ogóle inaczej? Przecież doktryna jest wewnętrznie sprzeczna.

    Oczywiście, da się. Wystarczy żadnego elementu doktryny nie odrzucać. A sprzeczności można tolerować lub w ogóle się z nimi nie zetknąć, bo gdy się poszczególne elementy doktryny rozważa oddzielnie, to można nie zauważyć, że ze sobą kolidują.

    jaś skoczowski :

    A jak odróżniasz brak konsekwencji od poruszaniu się w ramach nieprecyzyjności języka?

    U siebie? Po prostu wiem, jakie były moje intencje, gdy daną zasadę wprowadzałem do światopoglądu. “Duch prawa”/”intencja prawodawcy” ponad “literalizm” (“Dura lex, sed lex”).

    U innych? Gdy wskażę miejsce podejrzane o niekonsekwencję, właściciel światopoglądu może wyłożyć swojego “ducha prawa” i wyjaśnić, na czym polega rzekome nieprecyzyjność języka.

    jaś skoczowski :

    Nie jest rozsądna, bo korekta wymaga przyznanie się do błędu.

    A co w przyznaniu się do błędu nierozsądnego? Ja uważam, że nierozsądne jest udawanie, że się błędu nie popełniło.
    Poza tym korekta niekoniecznie musi wynikać z wykrycia błędu, ale może wynikać np. z aktualizacji wiedzy, ze zmiany preferencji.

    jaś skoczowski :

    A tak możesz zarówno zrezygnować z tego, co niewygodne, jak i pozostać w słuszności.

    A skąd. Niekonsekwencja jest dowodem niesłuszności (albo pierwotnych zasad, albo późniejszego od nich odstępstwa). Ukrywanie niekonsekwencji da co najwyżej wrażenie słuszności, słuszność pozorną.

    jaś skoczowski :

    Elastyczność znowu wymaga unikania rozstrzygnięć, a rozstrzygnięcia, nawet pozorne, są wyżej cenione, niż ich brak.

    Przez kogo wyżej cenione?

    Np. mój światopogląd jest bardzo elastyczny np. w kwestii kary śmierci: ani nie mam tu jasnego&twardego stanowiska, ani temat nie jest dla mnie specjalnie ważny (więc jestem otwarty na ustępstwa/kompromisy), a ponadto dopuszczam tu relatywizowanie, tj. “za” albo “przeciw” w zależności od okoliczności. I taka elastyczna postawa mi nie przeszkadza.

    pozdrawiam

  57. Gammon No.82
    June 24th, 2009 at 22:36 | #57

    wo :

    …tzw. przykazanie miłości. Które w praktyce oznacza, źe jeśli jesteś głęboko przekonany, że coś służy prawdziwemu dobru bliźniego, możesz złamać pozostałe przykazania.

    Przecież to czystej wody, przeohydny konsekwencjalizm. Jak im nie wstyd?

  58. June 24th, 2009 at 22:38 | #58

    @ inz.mruwnica:
    Personifikacje są zue. Ale do wiedzy można szuflami dosypywać – żeby się lepiej i ciekawiej paliło – całą epistemologię (w permanentnej budowie). Przedmiotem wiedzy jest również badanie sposobów nabywania i uzasadniania jej samej (“skąd wiesz?”). Struktura uzasadnień wiary jest – w porównaniu z wiedzą – szalenie płytka, mimo starań teologii (“credo quia absurdum”).

  59. June 24th, 2009 at 22:44 | #59

    Quasi :

    Elastyczność to modyfikowanie stanowiska dopuszczalne przez pierwotne założenia światopoglądu, założenia które jasno nie precyzują tego stanowiska.

    Niekonsekwencja to po prostu niedostosowanie się do pierwotnych założeń światopoglądu.

    Czyli elastyczność sprowadza się do uzupełnienia zbioru zasad o meta-zasadę: “wolno modyfikować zasady”. Ponieważ tę meta-zasadę można stosować tylko w specjalnych okolicznościach nie ujętych przez podstawowy zbiór zasad (wówczas nie można by mówić o modyfikacji, tylko o stosowaniu “zbioru specjalnych okoliczności”), oznacza to, że należy ją stosować niekonsekwentnie. EEEEErgo: elastyczność jest niekonsekwencją.

  60. Quasi
    June 24th, 2009 at 22:45 | #60

    wo :

    Ale oni mają swój odpowiednik art 1 Kodeksu Karnego, czyli tzw. przykazanie miłości. Które w praktyce oznacza, źe jeśli jesteś głęboko przekonany, że coś służy prawdziwemu dobru bliźniego, możesz złamać pozostałe przykazania. Co w jednej wersji może oznaczać przyzwolenie na palenie na stosie (przynajmniej dusza bliźniego ulegnie zbawieniu), a w drugiej liberalne podejście do seksu (bo tak rozumiesz milość). Kretynizmem jest raczej interpretacja tekstu niż sam tekst.

    Jeszcze parę dni temu pewnie coś bym marudził. Ale odkryłem niedawno (na potrzeby flejma u Terlikowskiego) tekst jakiegoś teologa, z którego chyba wynika, że w tym co piszesz coś jest na rzeczy, więc marudził nie będę. Sprawdzenie ile jest na rzeczy wymagałoby wgłębianie się w jakieś teologiczne smuty, do czego nie mam ani kompetencji, ani ochoty. W związku z tym – ok, przyjmuję warunkowo, że masz rację.

    pozdrawiam

  61. June 24th, 2009 at 22:51 | #61

    Quasi :

    U siebie? Po prostu wiem, jakie były moje intencje, gdy daną zasadę wprowadzałem do światopoglądu. “Duch prawa”/”intencja prawodawcy” ponad “literalizm” (”Dura lex, sed lex”).

    No tu bez zastrzeżeń. Ale tu:

    U innych? Gdy wskażę miejsce podejrzane o niekonsekwencję, właściciel światopoglądu może wyłożyć swojego “ducha prawa” i wyjaśnić, na czym polega rzekome nieprecyzyjność języka.

    nie rozumiem dlaczego byś komuś zaufać. A jeśli tak, jaki ma sens podział na konsekwencją i elastyczność w tym drugim przypadku? A jeśli tak, to dlaczego niekonsekwencja u innych miałaby być nierozsądna, skoro jest nierozróżnialna od elastyczności?

    EDIT (wybaczcie, ale źle klikłem):

    Quasi :

    A skąd. Niekonsekwencja jest dowodem niesłuszności (albo pierwotnych zasad, albo późniejszego od nich odstępstwa). Ukrywanie niekonsekwencji da co najwyżej wrażenie słuszności, słuszność pozorną.

    No ale co z tego, że są niesłuszne? Ważne, że misię podobają…

    Quasi :

    Przez kogo wyżej cenione?

    U każdego, który mnie nie udowodni, że rozstrzygnięć nie ceni. Ty jesteś bliski tego.

    Quasi :

    A co w przyznaniu się do błędu nierozsądnego? Ja uważam, że nierozsądne jest udawanie, że się błędu nie popełniło.
    Poza tym korekta niekoniecznie musi wynikać z wykrycia błędu, ale może wynikać np. z aktualizacji wiedzy, ze zmiany preferencji.

    Jeśli korekta polega na zmianie preferencji, to nie jest przyznaniem się do błędu, tylko zmianą przekonań bez przyznania się do błędu. Natomiast przyznanie się do głupoty wcale nie jest korzystne dla kogoś, kto chce być nieomylny i mądry. A podejrzewam to u każdego, kto mi nie dowiedzie, że jest inaczej, jak pisałem :P.

  62. Quasi
    June 24th, 2009 at 22:54 | #62

    inz.mruwnica :

    Czyli elastyczność sprowadza się do uzupełnienia zbioru zasad o meta-zasadę: “wolno modyfikować zasady”.

    Nie. Elastyczność działa wtedy, gdy światopogląd nie zawiera precyzyjnej zasady, lecz jakiś zgrubny zarys zasady lub przedział tolerancji, zdolny pomieścić więcej niż jedną wersję zasady.

    O modyfikowaniu stanowiska napisałem dlatego, że w praktyce w danej chwili człowiek może jasno zadeklarować swoje stanowisko (choćby w ankiecie, w referendum, w dyskusji), choć zasady w jego światopoglądzie nie precyzują wyraźnie tego stanowiska. W efekcie owo stanowisko może sobie fluktuować w czasie.

  63. Gammon No.82
    June 24th, 2009 at 22:56 | #63

    Quasi :

    Ale odkryłem niedawno (na potrzeby flejma u Terlikowskiego) tekst jakiegoś teologa, z którego chyba wynika, że w tym co piszesz coś jest na rzeczy, więc marudził nie będę.

    Sądząc z tego tekstu chodzi o coś innego. Mianowicie o to, że bez zamiaru nie ma grzechu. Czyli jak cię wyrzucą z 10 piętra i spadając kogoś rozgnieciesz na placek, to nie masz grzechu.

  64. Quasi
    June 24th, 2009 at 22:57 | #64

    jaś skoczowski :

    nie rozumiem dlaczego byś komuś zaufać. A jeśli tak, jaki ma sens podział na konsekwencją i elastyczność w tym drugim przypadku? A jeśli tak, to dlaczego niekonsekwencja u innych miałaby być nierozsądna, skoro jest nierozróżnialna od elastyczności?

    Nie to, żebym mu zaufał. Po prostu musiałby mnie przekonać – wersja z nieprecyzyjnością języka musiałaby wyglądać bardziej przekonywająco niż wersja z krętactwem mającym na celu przykrycie wstydliwej niekonsekwencji.

  65. June 24th, 2009 at 23:02 | #65

    Quasi :

    Nie to, żebym mu zaufał. Po prostu musiałby mnie przekonać – wersja z nieprecyzyjnością języka musiałaby wyglądać bardziej przekonywająco niż wersja z krętactwem mającym na celu przykrycie wstydliwej niekonsekwencji.

    No ale to znaczy, że uważasz kogoś za głąba, bo wybierze coś, co go satysfakcjonuje, ale Tobie nie odpowiada, a to jest dziwne pojmowanie rozsądku jak dla mnie, bo dlaczego rozsądne byłoby katowanie się jakąś spójnością?

  66. Quasi
    June 24th, 2009 at 23:02 | #66

    Gammon No.82 :

    Sądząc z tego tekstu chodzi o coś innego. Mianowicie o to, że bez zamiaru nie ma grzechu. Czyli jak cię wyrzucą z 10 piętra i spadając kogoś rozgnieciesz na placek, to nie masz grzechu.

    To też tam jest, ale jest też więcej – mniej więcej to, co napisał WO: jeśli wg Twojego sumienia postępujesz dobrze, z miłością, bez nienawiści itp., to nawet gdy wówczas złamiesz zasady, nie grzeszysz. Np.:

    Czasami jednak zdarza się, że człowiek popełnia złe czyny, krzywdzi innych nie zdając sobie wcale z tego sprawy. W takim wypadku nie popełnia on grzechu, gdyż nie ma tu wewnętrznego, świadomego i dobrowolnego złego nastawienia serca, nie ma decyzji sprzecznej z miłością, nie ma wewnętrznego zaangażowania się w zło, (…)

  67. Quasi
    June 24th, 2009 at 23:08 | #67

    jaś skoczowski :

    No ale to znaczy, że uważasz kogoś za głąba, bo wybierze coś, co go satysfakcjonuje, ale Tobie nie odpowiada, a to jest dziwne pojmowanie rozsądku jak dla mnie, bo dlaczego rozsądne byłoby katowanie się jakąś spójnością?

    Tak pojmuję rozsądek. Spójność. Także spójność z własnymi preferencjami, odczuciami.

    “Katowanie się spójnością” chyba nie jest spójne :) , nie jest rozsądne, bo staje w sprzeczności właśnie do tych preferencji i odczuć. W takim przypadku zalecanym wyjściem jest zmiana lub korekta światopoglądu (choćby poprzez uelastycznienie zasad), do postaci spójnej wewnętrznie i spójnej z preferencjami, odczuciami.

    pozdrawiam

  68. RobertP
    June 24th, 2009 at 23:21 | #68

    Gammon No.82 :

    To nie jest ciecz przechłodzona? Ciecze są miękkie.
    O.k. może coś z chemii organicznej? Jakieś smoły?

    http://en.wikipedia.org/wiki/Pitch_drop_experiment :-)

  69. Gammon No.82
    June 24th, 2009 at 23:26 | #69

    Quasi :

    Czasami jednak zdarza się, że człowiek popełnia złe czyny, krzywdzi innych nie zdając sobie wcale z tego sprawy. W takim wypadku nie popełnia on grzechu, gdyż nie ma tu wewnętrznego, świadomego i dobrowolnego złego nastawienia serca, nie ma decyzji sprzecznej z miłością, nie ma wewnętrznego zaangażowania się w zło, (…)

    Bardzo kantowskie. W oparciu o podobne koncepcje niemieckie sądy uniewinniały wachmanów z KL, bo przecież chłopaki w dobrej wierze służyli Rzeszy. To się chyba nazywało “koncepcja zbłakanego umysłu”, czy jakoś tak.

    Ale cały czas pozostaje “zły czyn”, więc to działa na takiej samej zasadzie, jak się traktuje niepoczytalnego. Jeśli schizofrenik święcie wierzy, że sąsiad jest agentem z Marsa, któy nasyła mu do głowy obce myśli i napromieniowuje drzwi przez satelitę, i żeby pozbyć się prześladowcy odrąbuje mu łeb tasakiem, to jest podobna sytuacja. EDIT: w sensie, że nie ma przestępstwa, ale jest bezprawie.

  70. Gammon No.82
    June 24th, 2009 at 23:29 | #70

    RobertP :

    Pitch_drop_experiment

    To smoliska liczą się w końcu za miętkie, czy nie?

  71. RobertP
    June 25th, 2009 at 00:01 | #71

    Gammon No.82 :

    To smoliska liczą się w końcu za miętkie, czy nie?

    Nawet szyba okienna, po jakimś czasie, robi się grubsza na dole. Powoli spływa, szkło jest cieczą, tyle że przechłodzoną.

  72. June 25th, 2009 at 00:04 | #72
  73. Gammon No.82
    June 25th, 2009 at 00:05 | #73

    RobertP :

    Nawet szyba okienna, po jakimś czasie, robi się grubsza na dole. Powoli spływa, szkło jest cieczą, tyle że przechłodzoną.

    No wiem, że jest cieczą przechłodzoną. Ale podobno ktoś kiedyś pomierzył jakieś szyby w starych kościołach i nie były przeciętnie grubsze dołem.

  74. Slotna
    June 25th, 2009 at 00:22 | #74

    RobertP :

    Nawet szyba okienna, po jakimś czasie, robi się grubsza na dole. Powoli spływa, szkło jest cieczą, tyle że przechłodzoną.

    “How did the “glass is a supercooled liquid” urban legend originate? It is possible it began with an erroneous reading of an influential book by Gustav Tammann (1861-1938), a German physicist who was among the first to study glass as a thermodynamic system (Tammann, 1933). I was unable to locate a copy of Tammann’s book to verify this, so the following is speculation. One or two papers I consulted attributed to Tammann the statement “Glass is a supercooled [or undercooled] liquid.” But, from other papers, it appears that what Tammann actually wrote was “Glass is a frozen supercooled liquid” [my emphasis]. My speculation is that an author misquoted Tammann, and this misquotation was repeated by later authors who, since copies of Tammann’s book are rather rare, did not refer directly to Tammann.

    Until about 20 years ago supercooling a glass melt was the only way to obtain glass, and the behaviour of melts as they passed through the glass transition (i.e., solidified) was very different from crystallization. But solid-state physics was almost entirely based on the study of crystalline solids, which made the behaviour of glass melts appear paradoxal. To emphasize this a professor would state “Glass is a liquid which has lost the ability to flow”, and some undergraduate, with his mind more on the Friday night date than on the physics of glass, would remember only “glass is a liquid”… Perhaps now we can finally put this legend to its well-deserved rest.”

    http://dwb4.unl.edu/Chem/CHEM869A/CHEM869ALinks/www.ualberta.ca/~bderksen/florin.html

    Gammon No.82 :

    No wiem, że jest cieczą przechłodzoną. Ale podobno ktoś kiedyś pomierzył jakieś szyby w starych kościołach i nie były przeciętnie grubsze dołem.

    “It is sometimes said that glass in very old churches is thicker at the bottom than at the top because glass is a liquid, and so over several centuries it has flowed towards the bottom. This is not true. In Mediaeval times panes of glass were often made by the Crown glass process. A lump of molten glass was rolled, blown, expanded, flattened and finally spun into a disc before being cut into panes. The sheets were thicker towards the edge of the disc and were usually installed with the heavier side at the bottom. Other techniques of forming glass panes have been used but it is only the relatively recent float glass processes which have produced good quality flat sheets of glass.”

    http://math.ucr.edu/home/baez/physics/General/Glass/glass.html

  75. Gammon No.82
    June 25th, 2009 at 00:26 | #75

    Slotna :

    Other techniques of forming glass panes have been used but it is only the relatively recent float glass processes which have produced good quality flat sheets of glass.”
    http://math.ucr.edu/home/baez/physics/General/Glass/glass.html

    O szkle średniowiecznym to ja wiem.
    Ale na czym robili lustra w XVII wieku? Nie na taflach?

  76. delirk02
    June 25th, 2009 at 00:56 | #76

    Pytanie, znacie jeszcze jakieś inne serwisy typu Nowy Pompon, Szczutek Wieczorny albo taki The Onion?

  77. urbane.abuse
    June 25th, 2009 at 01:14 | #77

    Gammon No.82 :

    Ale podobno ktoś kiedyś pomierzył jakieś szyby w starych kościołach i nie były przeciętnie grubsze dołem.

    Zjawisko spływania szkła zdarzało się w czasach, kiedy szkło było walcowane, (a wcześniej dmuchane) i samo w sobie było mało równe. Od kiedy wylewa się masę do wanien z cyną (float) uzyskuje się idealnie płaską powierzchnię bez wewnętrznych naprężeń. OIMW nie spływa w ogóle, w każdym razie producenci szkła o tym milczą.

  78. June 25th, 2009 at 01:25 | #78

    inz.mruwnica :

    LOL. I w dodatku odkrywa prawdziwą naturę rzeczywistości. Nie podpuszczaj mnie Quasi takim adwokactwem, bo nie mam ochoty podcinać gałęzi z której sram do własnego gniazda (mem by MRW).

    Mem by Twoja Stara, tj. Alcman tak mówi w Wilq w albumie Oplau. Ogólnie to wstyd być Polakiem i nie znać Wilqa. Ja rozumiem, że ktoś ma wyjebane na Mickiewicza czy Dukaja, ale Wilqa znać należy, bo to nasz współczesny Król Duch, a Minkiewicz to jak Sienkiewicz, tylko lepszy i nie pedofil.

  79. Quasi
    June 25th, 2009 at 08:03 | #79

    RobertP :

    Nawet szyba okienna, po jakimś czasie, robi się grubsza na dole.

    Mojemu bratu na wykładach tłumaczyli, że nie ma na to dowodów – to legenda miejska lub spekulacja.

  80. Quasi
    June 25th, 2009 at 08:09 | #80

    Quasi :

    Mojemu bratu na wykładach tłumaczyli, że nie ma na to dowodów – to legenda miejska lub spekulacja.

    O sorry, widzę że inni debunkerzy mnie wyprzedzili i to kompetentniej.

  81. urbane.abuse
    June 25th, 2009 at 08:11 | #81

    mrw :

    jak Sienkiewicz, tylko lepszy i nie pedofil

    Ale pedofil pedofil, czy a la Jagiełło, tzn wszyscy wtedy ryćkali nieletnie?

  82. Quasi
    June 25th, 2009 at 09:20 | #82

    Popatrzyłem trochę w otchłań dyskusji z Mun o lesbijkach i orgazmach pochwowych. Ale nie moglem do końca przeczytać. Tak kobietka jest tak głupiutka, że aż nudna. Wole dyskutować z obłąkanymi ludźmi o Cudzie Słońca. Jej się nawet coś takiego popieprzyło: napisała, że orgazm łechtaczkowy i sutkowy tak naprawdę wywołuje stymulacja receptorów w pochwie – qrva, ależ trzeba mieć nasrane pod deklem, żeby taką skuchę popełnić [zapewne pojebało jej się z faktem, że “orgazm pochwowy” jest indukowany stymulacją nie ścian pochwy, lecz łechtaczki, także jej wewnętrznych komponentów o pokaźnych rozmiarach,które okalają pochwę].

  83. RobertP
    June 25th, 2009 at 09:45 | #83

    Wczoraj w Tok FM Terlikowski rozmawiał z Tadeuszem Bartosiem o Popławskiej i “katolickiej etyce seksualnej”
    http://bi.gazeta.pl/im/0/6754/m6754660.mp3
    Rety! PanzerPapa to jest mięczak przy doktorze Terlikowskim.
    Czadowa dyskusja, bo Bartoś zamiast zapytać Terlikowskiego w jaki to cudowny katolicki sposób cienka warstwa lateksu zmienia czułe kochanie w bezduszne rypanie, walił wdrukowany mu memami o “godności osoby ludzkiej” itp. Se pogadali.

  84. nosiwoda
    June 25th, 2009 at 09:52 | #84

    bart :

    Kwestionowanie św. Trójcy to zdajsie herezja, więc jeżeli w niej trwasz, możesz zostać ekskomunikowany.

    No dobra, ale Ausirowi idzie chyba o to, że nawet jak powiesz księdzu przy kolędzie “A ja proszę księdza uważam, że bogomilcy mieli rację i starszym synem Boga jest Satanael”, to ksiądz co najwyżej za rok nie przyjdzie, ale do biskupa czy wyżej biec nie będzie.

    /edit: sorry, cała strona lektury mi umknęła i skomentowałem suchara. Nieważne. Można skasować.

  85. June 25th, 2009 at 10:25 | #85

    RobertP :

    Bartoś zamiast zapytać Terlikowskiego w jaki to cudowny katolicki sposób cienka warstwa lateksu zmienia czułe kochanie w bezduszne rypanie,

    No właśnie to masz wyjaśnione w encyklice Humanae Vitae. Chodzi proszę Ciebie o to, że w seksie między kobietą a mężczyzną zachodzi taka asymetria, jak między blogogospodarzem a blogokomentatorem. Mężczyźnie chodzi o sam seks, kobieta natomiast marzy o macierzyństwie i szczęściu rodzinnym, dlatego jest skłonna zamknąć oczy i myśleć o Anglii. Antykoncepcja sprawia, że kobieta już zupełnie nic z tego nie ma. Tak wygląda teologia ciała Karola Wojtyły in a nutshell.

  86. RobertP
    June 25th, 2009 at 10:37 | #86

    wo :

    No właśnie to masz wyjaśnione w encyklice Humanae Vitae.

    Ja tam bym wolał spytać tych uczonych doktorów teologii, czy prezerwatywa z wypustkami, nawilżaczem i wibratorem, ale dziurawa jest zgodna z nauczaniem KK czy nie? Te łamańce teologiczne jakoś dziwnie przypominają mi dowcip o tańcu u Arabów (ostani na liście)
    http://religiapokoju.blox.pl/2009/06/Humor-o-Arabach-i-muzulmanach.html

  87. Gammon No.82
    June 25th, 2009 at 10:39 | #87

    nosiwoda :

    No dobra, ale Ausirowi idzie chyba o to, że nawet jak powiesz księdzu przy kolędzie “A ja proszę księdza uważam, że bogomilcy mieli rację i starszym synem Boga jest Satanael”, to ksiądz co najwyżej za rok nie przyjdzie, ale do biskupa czy wyżej biec nie będzie.

    Ale to tylko znaczy, że jest to ksiądz (1) małej wiary, (2) niedouczony teologicznie, (3) wspólnik heretyka w zbrodni ergo i sam zbrodniarz.

  88. janekr
    June 25th, 2009 at 11:51 | #88

    wo :

    Chodzi proszę Ciebie o to, że w seksie między kobietą a mężczyzną zachodzi taka asymetria, jak między blogogospodarzem a blogokomentatorem. Mężczyźnie chodzi o sam seks, kobieta natomiast marzy o macierzyństwie i szczęściu rodzinnym, dlatego jest skłonna zamknąć oczy i myśleć o Anglii. Antykoncepcja sprawia, że kobieta już zupełnie nic z tego nie ma.

    Kobieta w dniach bezpłodnych coś z tego ma czy zupełnie nic?

  89. June 25th, 2009 at 11:56 | #89

    Bart, kto ci ukilił stronę/blogaska?

  90. Veln
    June 25th, 2009 at 12:00 | #90

    RobertP :

    Wczoraj w Tok FM Terlikowski

    W radiu należącym do Abory i Aborczej!!??

    Hańba! To jak Żyd piszący do Der Sturmera!! Trzeba donieść do FFrondy.:))

  91. June 25th, 2009 at 12:00 | #91

    radkowiecki :

    Bart, kto ci ukilił stronę/blogaska?

    Provider dostał czkawki. Wiem, bo mam wykupione dwa oddzielne serwery i domeny – zestaw prywatny i zestaw firmowy. Oba legły.

  92. nosiwoda
    June 25th, 2009 at 12:37 | #92

    Po legnięciu – news na podbudowę moralną: Terlikowski chustuje w Rzepie http://www.rp.pl/artykul/324794.html

  93. urbane.abuse
    June 25th, 2009 at 12:40 | #93

    @Terlik
    “Wymuszone na Amerykańskim Towarzystwie Psychiatrycznym czy Światowej Organizacji Zdrowia decyzje o wykreśleniu homoseksualizmu z listy chorób traktowane są jak objawienie, którego nikomu nie wolno podważać.”
    ONI są potężni.

  94. Gammon No.82
    June 25th, 2009 at 12:45 | #94

    urbane.abuse :

    ONI są potężni.

    ÜBER ALLES!

    Springtime for Hitler and Germany
    Deutschland is happy and gay!
    We’re marching to a faster pace
    Look out, here comes the master race!

  95. nosiwoda
    June 25th, 2009 at 12:48 | #95

    “Jeśli godzimy się na uznanie, że prokreacja, wychowanie i wierność nie mają znaczenia w stosunkach dwóch partnerów, a jedynym celem jest zadowolenie uczestników tej relacji, to nie ma powodów, by czynić różnicę między relacją homoseksualną a zoofilską.”

    Podkreśliłbym słowa “partnerzy” oraz “uczestnicy”, bo tych słów ten … ewidentnie nie rozumie, ale nie umiem.
    edit: a może umiem?
    edit2: nie, jednak nie umiem.

  96. June 25th, 2009 at 12:50 | #96

    nosiwoda :

    Po legnięciu – news na podbudowę moralną: Terlikowski chustuje w Rzepie http://www.rp.pl/artykul/324794.html

    Obrzydliwy nienawistny propagandysta powtarzający kłamliwe bzdury. Rzygać mi się chce, jak czytam takie artykuły.

  97. nosiwoda
    June 25th, 2009 at 12:52 | #97

    Wiem, mi też.

  98. Gammon No.82
    June 25th, 2009 at 12:57 | #98

    bart :

    Obrzydliwy nienawistny propagandysta powtarzający kłamliwe bzdury.

    On to robi z kantowskiego poczucia obowiązku.

    Nigdy nie lubiłem Kanta.

    EDIT: a w ogóle to wrząca kawa mu na sensu largo.

  99. Gammon No.82
    June 25th, 2009 at 13:02 | #99

    @ bart:

    Myslałeś kiedyś o tekście na temat pia fraus?

  100. Veln
    June 25th, 2009 at 13:06 | #100

    @TT w Rzepie
    Kuźwa, wystarczyło, że napisałem “Der Sturmer”, a słowo ciałem się stało.

Comment pages
1 24 25 26 27 28 2170
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)