Sławek
Pierwszy raz pojawił się na moim blogu w zeszłym roku, w post scriptum do tekstu o niczym. Niby taki niepozorny w tym swoim szarym polarku, a przecież to Człowiek Najczęściej Wycinany ze Zdjęć w Wikipedii.
O Sławku wypada wiedzieć tyle: to nauczyciel angielskiego z południa Polski, zbierający zdjęcia znanych ludzi, dokładniej — siebie ze znanymi ludźmi. Sławek jeździ na różne zloty sław — targi książki, festiwale, prawybory, kabaretony itd. — i każdemu napotkanemu celebrycie lub celebrytce zadaje to samo pytanie: „Przepraszam, czy mogę sobie z panem/panią zrobić zdjęcie?”. Upolowane sławy kataloguje i umieszcza w odpowiedniej przegródce w swoim gigantycznym zbiorze fotografii na flickr.com. Uprzejmie udostępnia owe zdjęcia na licencji Creative Commons, dzięki czemu polscy wikipedyści mają czym ilustrować noty biograficzne pisarzy, polityków, sportowców, gwiazd estrady i telewizji. Przy okazji wycinają z tych zdjęć Sławka, zazwyczaj zwykłym kadrowaniem, czasem za pomocą pieczołowitego retuszu w Photoshopie (porównajcie oryginał z przeróbką).
Robienie sobie zdjęć ze znanymi ludźmi nie jest zajęciem śmieszniejszym od innych hobby. Niezamierzony efekt komiczny powstaje dopiero przy oglądaniu tych zdjęć po kolei. Sławek zgromadził na Flickrze prawie dwa tysiące zdjęć znanych ludzi, ale przecież są to również dwa tysiące zdjęć samego Sławka, ubranego w jeden ze swoich kilku praktycznych ciuszków, najczęściej w uniwersalną pogodowo szarą bluzę polarową. Na fotografiach Sławek trwa niezmienny niczym pomnik, zmieniają się tylko ludzie stojący obok niego. Zdjęcia są zazwyczaj kadrowane w półzbliżenie, a na twarzy Sławka maluje się zwykle ledwie zaznaczony, skupiony uśmiech Giocondy. Satysfakcję z kolejnej upolowanej ofiary sygnalizują jedynie szeroko otwarte oczy, triumfujący wzrok.
Kiedy pierwszy raz przeglądałem kolekcję zdjęć Sławka na Flickrze, właśnie z powodu opisanej powyżej powtarzalności ubioru, mimiki i kadru ogarnął mnie głupawy, niepohamowany rechot. Nie mogąc przestać, przewracałem kolejne wirtualne kartki albumu — i gdybym nie spadł w pewnej chwili z krzesła, zapewne bym się w końcu udusił.
Nastrój głupawki udzielił się również niektórym moim komentatorom. Sławek stał się, obok Nicponia, Moon, Tomka Torquemady czy Tomasza Terlikowskiego, jedną z kultowych postaci Blog de Bart — co ciekawe, jedną z niewielu budzących sympatię kultowych postaci Blog de Bart. Pewnego dnia komentator Inżynier Mruwnica (konto fikcyjne) przedstawił nam swój mały foto meszapik z udziałem Sławka…
…a my radośnie podchwyciliśmy pomysł (eksploatowany już wcześniej przez internety po wielokroć) i zaczęliśmy tworzyć własne fotografie, których zabrakło w Sławkowym archiwum. Poniżej przedstawiam najbardziej udatne wytwory.
czescjacek :
Na testimoniale zadowolonych klientów.
@ inz.mruwnica:
Wytłumacz mi różnice między etyką, a moralnością.
jaś skoczowski :
Moja Mama, jak na mamę przystało, ma moje szczęście w swojej funkcji użyteczności, przeto chciałaby, żebym się ustatkował i miał pracowitą, oddaną, mądrą i wierną żonę. Całkiem przypadkiem takie cechy wiąże z dziewczynami z katolickich organizacji. Z drugiej strony, jej stosunek do mojej całkowitej areligijności jest mocno ambiwalentny, na zasadzie “Nie mam zamiaru z tym walczyć i krytykować, ale nie akceptuję i wolałabym, gdybyś co tydzień jednak chodził na mszę, choćby dlatego, bo to fajny rytuał”, i pewnie kryje się tam nadzieja, że gorąca żona rozpali jakoś moją wiarę.
jaś skoczowski :
etyka to nauka o moralności. moralność to zastosowanie etyki w prakyce.
czescjacek :
No to jeśli etyka katolicka jest zjebana, to moralność też powinna, zwłaszcza, jeśli ostatecznie sens myślom nadaje zachowanie. A nie jest to jakoś wyjątkowo nierozsądne podejście (Chuj w Dupę Chomsky’emu, nie jest).
jaś skoczowski :
to samo postępowanie w świetle jednej etyki będzie moralne, w świetle innej – nie. etyka może być “zjebana” tylko z punktu widzenia innej etyki.
jaś skoczowski :
Słowo “kretynizm” wprowadził tu bodajże Bart. Ja je odczytałem tak jak mnie się zdaje, że się je powszechnie odczytuje: postępowanie/myślenie/mówienie sprzeczne ze “zdrowym rozsądkiem”, logiką itp..
jaś skoczowski :
A tak nie jest? Wszak wiara to przyjmowanie czegoś, obojętnie czego, za pewnik, przy braku potwierdzających to coś dowodów lub nawet wbrew dowodom.
jaś skoczowski :
Jak nie? Katolik z wątpliwościami (skutkującymi ignorowaniem zasad wiary) to w świetle katolicyzmu nadal katolik?
jaś skoczowski :
“Lepiej”, w sensie że więcej przyjemności w życiu zaznasz/unikniesz większej ilości nieprzyjemności? Pewnie tak. I globalnie pewnie mniej kretyńsko (bo sens życia to zwiększanie przyjemności i minimalizowanie nieprzyjemności).
Ale to nie zmienia faktu, że postępowanie wbrew zasadom własnego światopoglądu maskowane jakimś racjonalizującym pierdoleniem zamiast wymiany światopoglądu jest kretyńskie.
czescjacek :
Co jest “krzywdzące”? Zauważenie faktu, że wielu ludzi popełnia kretynizm lub jest niego wpędzana, a później uporczywie w nim trwa?
Dziecięce ślepe zaufanie rodzicom też jest kretyńskie, jak każde ślepe zaufanie. Choć nieuniknione i przydatne.
inz.mruwnica :
Nie. Jeśli najpierw przestaniesz być katolikiem, a dopiero później zaczniesz postępować wbrew katolickiej moralności. Nawet jeśli przyjmiemy, że samo przestanie być katolikiem jest w świetle katolickiej etyki niemoralne, to i tak nie przeszkadza – przestając być katolikiem jednocześnie wychodzisz spod jurysdykcji katolickiej moralności, wiec nie masz kiedy popełniać kretynizmu.
pozdrawiam
Quasi :
stwierdzenie, że zostanie katolikiem to kretynizm. nie może być kretynizmem (ani grzechem :) ) coś, co się robi nieświadomie.
Quasi :
Ale przecież zwykle najpierw człowiek zaczyna od olewania poszczególnych wpojonych mu zasad katolicyzmu, a dopiero potem stwierdza, że pierdoli to wszystko. Znasz kogoś, kto był naprawdę gorliwym katolikiem, stosował się do wszystkich tych głupot i nagle nim być przestał bez żadnego stanu przejściowego?
czescjacek :
Raczej ceną. Reklamują usługi profetyczne, nie demiurgiczne.
czescjacek :
Czyli moralność to to, jak zachowuje się jakaś klasa ludzi, np. katolicy? No ale jeśli tak się od siebie różnią i to moralność jest bardziej słuszna według standardów Inżyniera od etyki katolickiej, to po co się użerać z katolicką etyką?
Ausir :
Nie. Ex definitione katolikiem jest ten, kto uznaje komplet dogmatów katolickich ogłoszonych w Trydencie + kilka późniejszych (Niepokalane Poczęcie, bodajże 1854, Nieomylność Jego Świątobliwości Zastępcy Chrystusa na Układ Słoneczny z Przyległościami – 1870). Wystarczy zakwestionować jeden dogmat i przestajesz być katolikiem. Automatycznie, na mocy definicji, bez żadnej formalnej apostazyi.
Bardziej mętny jest status tzw. zwykłych (niedogmatycznych) prawd wiary.
jaś skoczowski :
Ejże, chyba kiedyś słyszałeś o “etyce opisowej” i “etyce normatywnej”, że o metaetyce nie wspomnę?
czescjacek :
To tylko jeden ze sposobów rozumienia tych terminów. Inne też są, chociaż większości nie trybię. Aha, czasem są stosowane synonimicznie.
No to żeśmy odjechali od kwestii molesty umierającej cioci, czyli tematu “dogmat kontra przyzwoitość”…
Quasi :
No ale skąd wiesz, że katolicy tylko nie deklarują tej pewności? Moim zdaniem jest właśnie tak.
Quasi :
Może w świetle doktryny nie (choć mam tylko przeczucie, że jednak tak), ale na pewno w świetle praktyki tak. Bo katolikami, nawet gorliwymi, spokojnie nazywa się takich ludzi, których ja potrafiłem wprawić w wątpliwości, tylko zadając im pytania. I oni pozostawali przy wierze, dalej ją deklarowali, ale byli rozbici.
Quasi :
Nie, nie jest. Jest elastyczne i przez to rozsądne, jeśli weźmiesz pod uwagę to, że stosunkowo rozgarnięty człowiek zazwyczaj ma jakieś wątpliwości. Bo jeśli ma, to nie zawsze opłaca mu się wszystko stawiać “na jedną kartę”.
Gammon No.82 :
oni sami mają z tym problem przecież. jedni mówią jedno, inni inne.
Gammon No.82 :
Ejże, oczywiście, że słyszałem. Ale to nie na temat trochę, bo Inżynier zlał ten podział. No chyba, że uważasz, że niezrealizowana etyka normatywna może być sama w sobie szkodliwa? Czy jeśli rozpatruję teoretycznie etykę normatywną społeczności (EDIT: hipotetycznej), gdzie ofiary z rudych są zalecane, to już popełniam coś niesłusznego?
-cofam się i kulę-
Gammon No.82 :
No to ilu w takiej Polsce by się prawdziwych katolików (true Scotsmen) znalazło? Zresztą chodzi mi nie o uznawanie za katolika przez kościół, tylko o samookreślanie się jako katolik.
Ausir :
To nie jest “prawdziwy szkot”.
jaś skoczowski :
Jak to nie?
– Katolicy nie wątpią w dogmaty wiary.
– No jak to nie? Przecież znam takich, co wątpią.
– Ale to nie są prawdziwi katolicy.
Ausir :
Kryteria prawdziwego katolika powstały wcześniej (nie powstały?), na takiej zasadzie każda definicja to prawdziwy szkot.
EDIT: Żeby to był p.sz., to musiałoby być tak, że ten warunek przestrzegania dogmatów został odczapiasto ustanowiony w trakcie samej dyskusji.
EDIT: Dlatego dalej uważam, wbrew zdaje się Mruwnicy, że “prawdziwy szkot” i hipoteza ad hoc niczym się od siebie nie różnią. I czasem dopuszczenie ich może być korzystne.
jaś skoczowski :
Ale przecież KK też sobie “prawdziwego katolika” definiuje ad hoc, zależnie od potrzeby – czy chodzi o to, czy można sobie wątpić, czy o statystyki mówiące, ilu tych katolików nie ma w Polsce, albo o formalną apostazję.
W tej dyskusji definicja katolika jako kogoś przestrzegającego wszystkich dogmatów pojawiła się dopiero teraz.
Ausir :
A to nie, spoko, to wtedy tak, tylko, że ja tego nie wiem, że tak robią, a w takim razie musiałbym albo głupotę, albo złą wole założyć, a to mnie się nie podoba.
bart :
Nie odjechaliśmy, się wzbiliśmy na wyższy poziom abstrakcji :P. Bardziej podniośle :P.
Ausir :
No tak, ale jako coś pokrewnego cytowaniu doktryny katolickiej, prawda?
Pobocznie do tematu:
http://miasta.gazeta.pl/trojmiasto/1,35612,6750055,W_obronie_sw__Wojciecha.html
@jas s.
“No to jeśli etyka katolicka jest zjebana, to moralność też powinna,”
No a nie jest?
Quasi :
O ile dobrze pamiętam, to oznacza mniej więcej tyle, że jak nigdy nie usłyszysz o Przenajświętszej Wierze Katolickiej, to Pambuk łaskawie nie ześle cię do piekła za bycie ateistą, bo uzna, że po prostu nie mogłeś inaczej.
czescjacek :
Zdaje się, że to jest stanowisko oficjalne, obowiązujące na poziomie Centrali.
Gammon No.82 :
A jednocześnie ta sama centrala robi biurokratyczne zapory dla formalnej apostazji.
Ausir :
O.k. rzecz jest bardziej skomplikowana.
“Jestem katolikiem” w wersji dla katointelektualistów oznacza “znam dogmaty + je uznaję”.
“Jestem katolikiem” w wersji dla katoplebsu oznacza “uznaję wszystko, co mi z ambony powiedzą”.
Oczywiście zdekatolicyzowanie się przez odrzucenie dogmatów zakłada, że w ogóle je znałeś i chociaż przez sekundę uznawałeś. W przeciwnym razie (jako katoplebs) możesz tylko oddać legitymację. Zresztą apostazyja może też wiązać się z antyklerykalizmem, nie z zakwestionowaniem dogmatów. Tzn. “uznaję doktrynę, ale organizacja mi się po prostu nie podoba”.
A co do “samookreślenia”. Jeśli znasz dogmaty, a choćby jeden ci nie pasi, nie może się samookreślić jako katolik. na mocy definicji. A raczej możesz na tej samej zasadzie, jak możesz się obwołać Imperatorem Metagalaktyki.
Gammon No.82 :
To trochę niewiele daje, bo Centrala wydaje się mieć nad tym wszystkim dość iluzoryczną kontrolę. Przecież tak naprawdę niewielu jest “prawdziwych katolików” z definicji, każdy sobie wybiera ten pakiet, który mu pasuje. Patrząc na dogmaty, nie ma różnicy pomiędzy “wierzącym a niepraktykującym”, a kolesiem od strzelania do lewaków. Obaj to tak naprawdę apostaci. Oprócz tego jest jeszcze masa samowolki na wszystkich szczeblach pomiędzy papieżem a lokalnym proboszczem.
Ausir :
(1) Jak każda wysoce scentralizowana organizacja biurokratyczna chcą mieć wszystko w uporządkowanych, dobrze skatalogowanych teczkach.
(2) Z licznych względów wygodniejsze jest nadal przechowywać teczkę “byłego katolika” i utrzymywać go w statystykach. A nuż się na coś przyda?
gantolandon :
Każde wielkie imperium miało iluzoryczną kontrolę nad większością spraw. Hiszpańskimi Amerykami rządzili de facto i de iure wicekrólowie, mający gigantyczną, arbitralną władzę.
Patrząc na dogmaty nie było różnicy między Bermanem i Brystygierową z jednej strony, a Kuroniem i Kołakowskim z drugiej.
Prawdopodobnie żaden lokalny aparatczyk nie znał na pamięć dzieł Wielkich Klasyków. I przejmował się raczej “skąd naruchać cement na fundamenty daczy”, niż zwycięstwem Światowego Socjalizmu.
esse :
Ja nie pluje, przeciwnie oceniam i wyceniam bardzo wysoko. Na marginesie, dla zainteresowanych rozwiazanie wczorajszej zagadki:):
http://oddalenie.com/2009/06/24/czarny-madonn-i-biala-vaderka/
Gammon No.82 :
Owszem, masz rację. Dlatego też cytowanie, jakie stanowisko obowiązuje na poziomie Centrali mija się z celem, bo w ten sposób wychodzi Ci, że jedynym prawdziwym katolikiem jest papież i Najświętsza Panienka, a po świecie grasuje horda apostatów.
a finalnie KK policza według zapisów w księgach parafialnych, cyzli jeśli rodzice Cię ochrzcili, to dopóki nie złożysz apostazji, to będziesz tkwił w tych 95%. z uznawaniem dogmatow lub bez.
blue.berry :
Wystarczy, że będziesz chodzić pod kościołem, wywrzaskując: “jest jeden bóg w jednej osobie”. Albo “chlebek i winko pozostają chlebkiem i winkiem, niezależnie od guseł papistów”. Itede.
Gammon No.82 :
wcale nie. wśród ludu poziom wkurwu na proboszcza bywa wysoki. co nie znaczy, że frekwencja na mszy musi automatycznie spaść.
blue.berry :
Ba, sądzę, że nawet jak złożysz, to i tak będziesz tkwić.
Gammon No.82
I myślisz, że od tego przestaną kogoś zaliczać do tych legendarnych 95%?
gantolandon :
Raczej heretyków. Dopóki w piątej klasie nie zwiałem z KRzK, nasłuchałem się od zakonnicy-katechetki nauk zakrawających na herezję.
Gdyby ktoś chciał to wszystko strollować, wystarczyłoby formalnie donosić biskupowi o tym, że się w diecezji herezja pleni. W przeciwieństwie do drobnych wykroczeń typu Paetz musieliby zareagować. :-)
Ausir :
Przecież wtedy cię formalnie ekskomunikują i oklątwią.
Gammon No.82 :
Chuja tam by musieli. Póki ktoś formalnie nie występuje, mają na to przecież wyjebane.
Gammon No.82 :
Ja jakoś sądzę, że raczej oleją.
blue.berry :
89% jest ochrzczonych. Nie mam pojęcia skąd mogłoby być 95%. Nawet po doliczeniu prawosławnych i protestantów tyle nie ma. No a jak się biskupi chwalą to chyba myślą tylko o katolikach…
Ausir :
A próbowałeś złożyć formalny donos:
“Proboszcz X w miejscowości Y w niedzielę DD:MM:RR podczas mszy o 11:00 powiedział TU CYTAT, a to jest wypowiedź formaliter haeretica zgodnie z artykułem N uchwał Soboru trydenckiego. Domagam się wszczęcia stosownych procedur i zastosowania sankcji przewidzianych przez prawo karne kanoniczne. Kopia do wiadomości Stolicy Apostolskiej.”
?
Gammon No.82 :
Co, zdaje się, samo w sobie jest zakwestionowaniem doktryny.
Gammon No.82 :
E tam. Formalny akt apostazji, inaczej nadal jesteś katolikiem. A jak nie, to link pliz, się dowiem czy jeszcze mogę nazywać się katolikiem.
Ausir :
no ale zakładając że z tych 95% tak przynajmniej ze 40% to tacy co zostali ochrzeni (ew. komunia) i ich drogi poprowadziły w innym kierunku, to gbyby wszyscy złozyli apostazję, to jednak KK chyba musiałby zrewidowac swoją procentowość.
Gammon No.82 :
musiałbys coś lepszego ukroić, przynajmniej zostać ministrem i na oczach całej polski ułatwić nieletniej aborcję.
Veln :
te 95% to raczej takie radosno-symboliczne jest : )
Ausir :
To przeniesiesz się z okrzykami pod pałac biskupi. I postarasz o reporterów z trzech stacji telewizyjnych.
Milycja też nie lubi reagować na zawiadomienia o przestępstwie. Przecież to niewdzięczna robota.
Jako że mi ostatnio tylko świństwa w głowie – chciałbym wrócić do wątku żony-katoliczki.
Otóż – “na żonę”/związek to się kompletnie nie nadaje ale z wczesnej młodości pamiętam, że wyrywanie pobożnych chłopaków z katolickich szkół było fantastyczną rozrywką.
blue.berry :
Nie. Jeśli wyskrobiesz milion płodów to straszny grzech i przestępstwo, ale nie herezja.
Zakwestionowanie dogmatu o Trójcy albo o Przeistoczeniu to coś o wiele gorszego.
Barts :
Mam cię linkować do katechizmu i do prawa karnego kanonicznego?
asmoeth :
A skądże? “Nie kwestionuję nieomylności Jego Świątobliwości Papieża Benedykta, ale Jego Najprzeświątobliwsze Oblicze razi mnie estetycznie i dlatego muszę odejść”.
EDIT: Albo “nie podoba mi się, że herr Ratzinger jest mięczkiem, który zgłosił się do Flugzeugabwehrkanonen, a nie do SS”.
Gdzie tu jest zakwestionowanie doktryny?
blue.berry :
Why not 99% then, or ONE HUNDRED PERCENT!!11 :-)?
eli.wurman :
So sweeeeeeeeet :-)
Veln :
bo 95% jest zdecyowanie bardziej wiarygodne niz 99% a już napewno 100%.
w każdym razie polski KK bardzo lubi powoływac się na wysoka procentowość katolików w polsce, szczegolnie jesli wpycha nos w rzeczy typu aborcja czy invitro.
blue.berry :
Te 5% jest też potrzebne żeby wytłumaczyć, kto w Polsce bije żony, gwałci dzieci i kradnie samochody.
eli.wurman :
Tak łatwo się rumienią…
bart :
Na grillu?
Gammon No.82 :
Jak zwał, tak zwał, za abort zostajesz z automatu obłożony ekskomuniką, co przećwiczyliśmy w obłędnej dyskusji przy okazji usunięcia ciąży brazylijskiej dziewięciolatki. Nie w sensie, że usuwaliśmy i dyskutowaliśmy, oczywiście. Dyskutowaliśmy o usunięciu.
Gammon No.82 :
Jeszcze by się zapalił od tej ich żarliwej wiary.
Gammon No.82 :
Może w teorii, ale w praktyce na kwestionowanie dogmatu o trójcy mają wyjebane, a na skrobanki nie.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ekskomunika
Tam jest katalog.
EDIT: i to jest fajne. Mieli wyobraźnię.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Herezja
O, tu.
bart :
Hehe, zawór bezpieczeństwa:)))
Gammon No.82 :
Wyciąg z katalogu. Quasi sięgnął do źródeł i znalazł paragraf Kodeksu Kanonicznego.
Ausir :
A próbowałeś kwestionować wyż.wym. Trójcę przy nawiedzonych świadkach?
blue.berry :
Nie byloby ich gdzie pochować. Jednym z moich argumentów przeciw apostazji jest to, że czasem rodzina musiałaby zasuwać na twój grób od cholery kilometrów. Poza kilkoma dużymi miastami to chyba w ogóle brak cmentarzy komunalnych.
@ FSZYSCY :
Przypomnę, że na początku było pytanie o to, “co to znaczy katolik”, a nie “za co można załapać ekskomunikę”.
Veln :
No właśnie żarliwej wiary było niewiele, raczej mnóstwo zewnętrznych oznak. Raz czułem się bardzo nieswojo wyczyniając fikoły w otoczeniu świętych obrazków, figurek, ksiąg, obrazków z papieżem.
RobertP :
Trzeba by zajrzeć do ustawy o cmenatrzach. Tam jest chyba przepis, że nie wolno odmówić pochówku na cmentarzu wyznaniowym w miejscowości, w której nie ma komunalnego.
Gammon No.82 :
Na początku to były śmieszne zdjęcia ze Sławkiem.
Gammon No.82 :
A ja przypomnę, że notka jest o kolesiu, który robi se zdjęcia z gwiazdami :>
Soł: katolik to ktoś, kto skutecznie unika wszystkiego, za co można złapać ekskomunikę.
eli.wurman :
Wspomniany wczoraj ex-xiąc miał podobne przeżycia w seminarium. I później, już w organizacji takoż. A i tak z niej uciekł, bo nie wyrabiał. EDIT mentalnie nie wyrabiał. Nie z potencją.
RobertP :
Głogów to jakieś strasznie duże miasto?
eli.wurman :
No na tej zasadzie, to na początku był odór.
Ausir :
No ale specyficznie położone.
Może trzeba sprawdzić pod Białystokiem, Rzeszowem itp.?
Gammon No.82 :
O co zakład, że bardziej się przejmą, jak powiem, że skrobanki są OK niż jak powiem, że Bóg jest w jednej osobie?
Ausir :
ha, w Kętrzynie też jest cmentarz komunalny. to pewnie nie tyle kwestia wielkości, co składu kulturowego mieszkańców. albo ziem odzyskanych.
Ausir :
Bo widocznie niedostatecznie zinternalizowali doktrynę.
Zresztą za samą gadaninę ekskomunika nie grozi. Najwyżej duża porcja zdrowasiek.
EDIT: za gadaninę o skrobankach nie grozi. Za ariańską gadaninę ma się od razu przechlapane.
Ausir :
No ale to chyba zależy, kogo spytasz. Redakcja Frondy bez wahania wybierze skrobanki. Tradsi, wyczuleni na punkcie modernizmu, bardziej ci wpierdolą za kwestionowanie Trójcy.
Gammon No.82 :
Tzn. za samą gadaninę o skrobankach, czy o Bogu w czwórcy czy innej dwójcy?
“A co do “samookreślenia”. Jeśli znasz dogmaty, a choćby jeden ci nie pasi, nie może się samookreślić jako katolik. na mocy definicji. A raczej możesz na tej samej zasadzie, jak możesz się obwołać Imperatorem Metagalaktyki.”
Hryniewicz i jego przelozeni daja rade.
Ausir :
Właśnie doeditowałem u góry sprostowanie.
cxcx :
whois?
Gammon No.82 :
No więc exactly my point. Za gadaninę o skrobankach niby ekskomunika nie grozi, za Boga w czwórcy dwojakiego tak, ale większość katolików bardziej się przejmie tym pierwszym, niż tym drugim.
RobertP :
na szczęscie można się już w polsce spalić. i w sumie zgrabna ściana na urny niekoniecznie musiałaby stac na kk cmentarzu.
bart :
Znaczy, ci co wpierdolą za skrobanki, a na Czwórcę mają wyjebane, to nie są prawdziwi katolicy?
Ausir :
Ale co z tego? Mnóstwo katolików przejmie się też bardzo wydłubywaniem oczu bezdomnym pieskom.
cxcx :
Nie oceniam, odnoszę się tylko do tego, że Inżynier zwątpił w to, że jest.
Ausir :
Coś w tym rodzaju. EDIT: zwłaszcza, że stosunek do skrobanek nie jest jakoś jednoznacznie skorelowany z byciem katolikiem. Możesz przecież być np. zielonoświątkowcem antyskrobankowcem.
Gammon No.82 :
A czy za wydłubywanie oczu bezdomnym pieskom grozi ekskomunika?
Przecież stosunek do Trójcy też nie jest skorelowany. Możesz być wierzącym w Trójcę protestantem.
no ale przecież grozili ekskomuniką Kopaczowej rok temu. no i wspomniaja wyżej Brazylia. a słyszales ostatnio o jakies ekskomunice za kwestionowanie Trójcy?
Gammon No.82 :
Możesz być nawet ateistą i antyskrobańcem. I być chrześcijaninem i być pro choice.
jaś skoczowski :
A mimo to o ekskomunikę za skrobanki dużo łatwiej niż o ekskomunikę za kwestionowanie dogmatów.
Ausir :
A nie wiem, dlaczego tak to odczytałeś. Mi się w ogóle w tej dyskusji rozjeżdża bycie prawdziwym katolikiem w sensie deklaratywnym (i wtedy można jechać true Scotsmanem) z byciem prawdziwym katolikiem w sensie formalnym (ochrzczony, nie zaliczył apostazji, ekskomuniki, zaliczył jakieś nieznane mi ekstrasy konieczne do pozostawania w Kościele). Jeśli mowa o deklaratywnym katolicyzmie, to nie wiem, Maćka Gnyszkę trzeba spytać. Jeśli chodzi o katolicyzm formalny, to pytanie, czy:
obejmuje również chwalenie abortu (odczytane jako promocję, względnie namawianie). Ja bym jednak obstawiał, że nie.
Kwestionowanie św. Trójcy to zdajsie herezja, więc jeżeli w niej trwasz, możesz zostać ekskomunikowany.
blue.berry :
Ale na jakimś znajdować się musi
Prawo, które zabrania przechowywania prochów w domu wynika z ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych, która pochodzi z 1959 roku. Przez stare przepisy w Polsce pozamykano już tzw. parki pamięci, na terenie których można było rozsypywać prochy zmarłych.
http://www.tvn24.pl/12690,1580776,0,1,w-proch-sie-obrocisz-w-ogrodzie,wiadomosc.html
Ausir :
Skrobiesz – wypadasz, to fakt.